Publikacje
W tym roku Nagrodę im. Stanisława Vincenza otrzymał Rostysław Derżypilski, reżyser, aktor, dyrektor generalny i artystyczny Narodowego Teatru Dramatycznego w Iwano-Frankiwsku.
– Staramy się przekazać przyszłym pokoleniom wszystko to, co czyni nas Ukraińcami, co czyni nas silniejszymi, niezłomnymi. Stanisław Vincenz przeżył dwie wojny, pierwszą i drugą – powiedział laureat.
– Teraz żyjemy w czasach trzeciej strasznej wojny i od każdego z nas zależy, czy zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najszybciej doprowadzić do zwycięstwa
– Rostysław Derżypilski jest w stanie tworzyć sztukę, która opowiada o ukraińskich korzeniach i miejscu Ukrainy we wspólnej Europie – stwierdził z kolei Mykoła Kniażycki, deputowany do ukraińskiej Rady Najwyższej i założyciel organizacji pozarządowej Forum Demokratyczne. – Twórczość Derżypilskiego to nie tylko sztuka wysoka, ale także głębokie humanistyczne aspiracje bliskie każdemu, kto czuje się związany z naszą kulturą. Właśnie dlatego kapituła wybrała go na laureata: ze względu na miłość do ludzi, którą Rostysław przekazuje poprzez swoje dzieła, oraz ze względu na wyjątkowość jego sztuki, która stała się symbolem naszej tożsamości narodowej.
Siódmy już festiwal Via Carpatia trwał w Kijowie przez trzy dni. Po raz pierwszy zorganizowano na nim spotkanie ukraińsko-polskie, podczas którego omawiano projekty inwestycyjne, kwestie dotyczące energetyki i problem walki z wrogą dezinformacją.
– Możemy brać pod uwagę wzajemne interesy, by razem wygrać i być wielką siłą w Unii Europejskiej – ocenił Kniażycki.
Marcin Bosacki, poseł na Sejm RP i przewodniczący Polsko-Ukraińskiej Grupy Parlamentarnej, podkreślił natomiast, że dla Ukrainy nie ma bliższego partnera niż Polska:
– Okres miodowego miesiąca w stosunkach polsko-ukraińskich minął, ale to nie oznacza, że wsparcie dla Ukrainy ze strony Polaków zniknęło. Widzimy problemy między nami, ale, tak jak wcześniej, większość Polaków chce, by Ukraina wygrała wojnę. I chce, aby Polska pomogła jej wygrać.
– Są siły wewnętrzne, ale niestety są też siły zewnętrzne, takie jak rosyjska propaganda, które podżegają do wrogości
Osobną dyskusję poświęcono rosyjskiej dezinformacji. W Polsce, jak w Ukrainie, rosyjscy propagandyści próbują dzielić społeczeństwo poprzez manipulacje.
– Trzeba podkreślić, że nie ma wojny informacyjnej między Ukrainą a Polską, ale są różni „partyzanci”, którzy od czasu do czasu coś „szczekają”. Niestety ich działania bardzo utrudniają naszą współpracę. Uważam, że stare historie, które kiedyś nas podzieliły i nadal wpływają na tę naszą współpracę, powinny zostać pozostawione historykom i usunięte z porządku dziennego. Partnerzy powinni działać na przejrzystych zasadach ideologicznych – ocenił Michał Broniatowski, dyrektor i redaktor naczelny TVP Świat.
Według Jerzego Wójcika, twórcy serwisu Sestry.eu i wieloletniego wydawcy „Gazety Wyborczej”, media są obecnie łatwym celem dla rosyjskiej propagandy, głównie ze względu na całkowity kryzys zaufania i utratę stabilności gospodarczej:
– Uważam, że najlepszą odpowiedzią na propagandę i kłamstwa nie jest ich obalanie. To tylko wyczerpuje nasze zasoby i pokazuje przeciwnikowi, jaki jest ważny. Najskuteczniejsze jest pisanie prawdy. To powołanie wszystkich dziennikarzy, nawet jeśli jest trudne i kosztowne.
– A prawda jest często mało popularna wśród odbiorców i generalnie niewygodna dla wielu polityków
Kolejnym tematem była odbudowa Ukrainy. Ołeksij Riabikin, wiceminister rozwoju wspólnot i terytoriów Ukrainy, szacuje, że wartość zniszczeń w Ukrainie to około 500 mld dolarów:
– To ogromna kwota – i rośnie z każdym dniem. Wróg nie rezygnuje ze swoich zamiarów zniszczenia Ukrainy, zniszczenia jej infrastruktury, ale musimy przetrwać. Jednak główne zasoby budżetu państwa są wydawane na prowadzenie wojny, na zaspokojenie potrzeb sił zbrojnych. Teraz Ukraina jest bardzo zależna od wsparcia i solidarności naszych euroatlantyckich partnerów.
Jacek Karnowski, poseł na Sejm RP i sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i Polityki Regionalnej, uważa, że Ukraina nie powinna czekać z odbudową do zakończenia wojny:
– Musimy opracować wszystkie możliwe plany i projekty odbudowy. Ale nie ma na co czekać, potrzebujemy infrastruktury krytycznej już teraz. Musimy działać w nowym stylu, biorąc najlepsze technologie z Europy, z Polski.
– Nie ma czasu do stracenia, musimy już teraz nawiązać współpracę. Jesteśmy gotowi współdziałać, by przygotować wszystkie projekty i przeprowadzić odbudowę
Podczas forum odbyła się też ukraińska premiera spektaklu „Dziady”, opartego na dramacie Adama Mickiewicza, a zrealizowanego we współpracy ukraińskich i polskich artystów teatralnych.
– Dla Polaków to prawdopodobnie najważniejsze dzieło Mickiewicza. I to właśnie dzięki teatrowi w Iwano-Frankiwsku i Ukraińcom zrozumieliśmy istotę tego utworu. Sztuka była wielokrotnie wystawiana w polskich teatrach i zyskała ogromną popularność – powiedziała Maja Kleczewska, reżyserka spektaklu.
Rostysław Derżypilski zauważył, że siła i znaczenie tej sztuki są nadal aktualne. W oryginale pojawiają się polscy studenci, którzy w tamtym czasie marnieli w rosyjskich więzieniach. W przedstawieniu ich miejsce zajmują ukraińscy jeńcy, których setki przebywają dziś w moskiewskich więzieniach.
– Naszym głównym przesłaniem jest to, że dziś wszystko, co rosyjskie, zabija. W sztuce jest dużo języka rosyjskiego i jest to celowy zabieg reżyserski, by wzmocnić negatywny efekt. Bo rozumiemy, że dziś język również jest potężną bronią – podkreślił Derżypilski.
Wszystkie wydarzenia Via Carpathia 2024 były transmitowane na żywo przez Espreso i TVP Świat. Serwis Sestry.eu był jednym z partnerów medialnych wydarzenia.
Zdjęcia: Wasyl Czurikow i Kyryło Awramenko
Kijowskie forum Via Carpatia 2024 tradycyjnie zwieńczyło wręczenie Nagrody im. Stanisława Vincenza – "za działalność humanitarną i wkład w rozwój regionalny"
Po podpisaniu umów pierwsza grupa ochotników udała się na poligon Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, by przejść podstawowe szkolenie wojskowe, które potrwa 35 dni.
Następnie, jak stwierdził podpułkownik Petro Gorkusza, przedstawiciel dowództwa Legionu Ukraińskiego, żołnierze będą mogli kontynuować szkolenie w wybranych przez siebie specjalnościach wojskowych w bazach NATO w Europie.
– Do tej pory centrum rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego zarejestrowało prawie 700 wniosków od obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, Czechach, Niemczech, Irlandii i innych krajach – powiedział Petro Goruszka. – Po przejściu badań w wojskowej komisji lekarskiej i podpisaniu umów oni również wstąpią w szeregi Legionu.
– To ważny krok, który pokazuje determinację Ukraińców mieszkających za granicą, gotowych bronić swojej ojczyzny. Nasz konsulat wraz z ambasadą i wszystkimi ukraińskimi placówkami dyplomatycznymi na świecie wspiera Legion Ukraiński i zapewnia kompleksowe wsparcie wszystkim, którzy chcą wstąpić w jego szeregi – stwierdził z kolei Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Ołeh Kuts.
Centrum Rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego w Lublinie nadal przyjmuje zgłoszenia od obywateli Ukrainy. Wnioski można składać za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Legionu Ukraińskiego lub w ukraińskich konsulatach i ambasadach w Europie.
<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/670064b9371ecfa3749d7347_8f98b1a7b04779a144640363f279fdba2fe1e982.avif">Legion Ukraiński w Polsce rozpoczyna rekrutację wolontariuszy</span>
Wszystkie zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy
Ceremonia podpisania kontraktów odbyła się w centrum rekrutacyjnym utworzonym w Konsulacie Generalnym Ukrainy w Lublinie
Pierwsze jaskółki wolności
Według mieszkańców Chersonia informacje o wyzwoleniu zaczęły krążyć już 10 listopada. Inna, mieszkanka miasta [imiona bohaterów zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa], natknęła się na wiadomości o oswobodzeniu pobliskich wiosek: „Było już jasne, że Chersoń będzie następny. Nie mogłam powstrzymać łez”.
Natalia wspomina, że dzień wcześniej słyszała uciekających Rosjan:
„10 listopada 2022 roku od godziny 22:00 słyszeliśmy ich sprzęt, przerzucali go przez Dniepr przez całą noc. Następnego ranka poszliśmy złapać zasięg w telefonie i wymienić pieniądze. Około 10:30 nastąpiła ostatnia duża eksplozja, wysadzili most Antonowski. O 12 dowiedzieliśmy się, że nasze kochane wojsko jest już w dzielnicy Tawrija. Świętowaliśmy przez 3 dni”.
Olga, kolejna użytkowniczka platformy Svidok.org, pamięta, że początkowo nikt nie wierzył w rychłe wyzwolenie Chersonia. Ludzie przygotowywali piwnice, myśląc, że będą musieli spędzić w nich zimę pod ostrzałem. Ale 10 listopada było widać, że Rosjanie przegrupowują się i przygotowują do odwrotu.
„Krążyły pogłoski o przegrupowaniu, a nie o wycofaniu – pisze Olga. – W mieście pojawiło się więcej rosyjskich żołnierzy, kradli wszystko: wozy strażackie, karetki pogotowia, łodzie, nawet papier z poczty. Eksponaty z muzeów wywieźli dwa tygodnie wcześniej. Ludzie Kadyrowa i włamali się do banku, który już wcześniej został okradziony. Majstrowali coś przy panelu elektrycznym. Myślę, że go zaminowali”.
Krótko przed wycofaniem się wojska rosyjskie wysadziły w powietrze obiekty infrastruktury, m.in. ciepłownię, wieżę telewizyjną z nadajnikami, stację benzynową. Mieszkańcy miasta, którzy przez 5 dni żyli bez prądu, łączności i Internetu, znaleźli się w próżni informacyjnej.
Pierwszy dzień wolności
Wyzwalanie miasta rozpoczęło się w nocy 11 listopada.
„Nadeszła noc: wszędzie eksplozje, samoloty, artyleria, Himarsy, eksplozje. Do rana z całą rodziną siedziałam w łazience” – wspomina Olga.
Mieszkańcy z początku nikt nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Rano ludzie nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że okupanci odeszli, a miasto jest już pod kontrolą ukraińskiego wojska.
„Słoneczny poranek 11.11.2022 – w mieście jest więcej samochodów i ludzi – pisze Olga. – Wieża telewizyjna zniknęła. Wszyscy się kłócą, spekulując, że raszyści opuścili miasto. Ale my uważamy, że uciekła tylko elita ich wojsk, a zmobilizowani głupcy, których widzieliśmy dzień wcześniej, zostali wywiezieni na front do Snihuriwki, a bitwa będzie trwała jeszcze długo. Dalej żyliśmy swoim życiem, lecz nagle, po południu, dowiedzieliśmy się, że nasi ludzie z flagami świętują na placu Swobody. To był szok i niedowierzanie pomieszane z radością i zachwytem! Pojechaliśmy na ulicę Perekopską i to było niesamowite: ludzie się cieszyli, machali, wszystkie samochody trąbiły, po raz pierwszy od tak dawna widzieliśmy ukraińską flagę! To zapierało dech w piersiach! I ten zachwyt, że wkrótce zobaczymy naszych Bohaterów! Łzy spływają mi z oczu jak rzeka! Przetrwaliśmy! Doczekaliśmy się! Wszyscy ludzie, choć sobie obcy, przytulają się, całują, robią zdjęcia, jakby byli fanami tej samej drużyny! Czujemy się, jakbyśmy wygrali mistrzostwa świata albo zostali uwolnieni z niewoli!”.
Chrystyna: „O 11, kiedy ukraińskie siły zbrojne wkroczyły do Chersonia, nie wiedzieliśmy, co się dzieje: nie było internetu ani łączności. Poszłam wyprowadzić psa i na ulicy zobaczyłam rozradowanych ludzi z flagami. Na początku byłam przerażona. Myślałam: ‘Co za głupcy, kacapy wyślą ich za to do łagru’. I wtedy usłyszałam od kogoś, że nasi weszli... Nie wierzyłam, dopóki o 12 nie poszłam do centrum miasta i zobaczyłam to na własne oczy. To była euforia, łzy szczęścia... Płakałam i pytałam żołnierzy: ‘Nie zostawicie nas teraz, prawda?’. Okupacja to straszna rzecz”.
Julia: „11 listopada szłam na targ. W pobliżu polikliniki na alei Uszakowa zobaczyłam samochód z naszymi żołnierzami i niebiesko-żółtą flagą. Kobieta z kliniki i ja rozpłakałyśmy się w tej samej chwili, czekałyśmy, ale nie wiedziałyśmy, że stanie się to tak nagle. Nie przytulałyśmy się, tylko płakałyśmy z radości, zaciskając pięści. A nasi chłopcy jechali w stronę posterunku policji na Luterańskiej, by zawiesić na nim flagę”.
Wszystkim, których Julia potem napotkała, mówiła, że miasto jest już pod kontrolą ukraińskiego wojska – ale nikt jej nie wierzył. Ludzie myśleli, że to kolejna prowokacja Rosjan.
„Kiedy wróciłam do domu, mama też mi nie uwierzyła. Wzięliśmy psa, poszłyśmy w stronę komisariatu – i zobaczyłyśmy nasze flagi. Tak, to prawda, czekaliśmy, jesteśmy wolni, szczęśliwi, możemy odetchnąć! Wróciłyśmy do domu, sąsiedzi nam nie wierzyli, ale się tym nie przejęłyśmy, bo byłyśmy w euforii. Tego uczucia szczęścia i wolności nie da się opisać słowami. Po południu wszyscy w mieście zaczęli świętować, ale uczucie, że jesteś jednym z pierwszych, którzy doświadczyli wolności, było niesamowite” – wspomina Julia.
Nieludzie nadal strzelają
„11 listopada, około 12 w południe, siedziałem w kawiarni i piłem pyszną kawę. Wszedł mężczyzna i przywitał się: ‘Chwała Ukrainie!’. Powiedziałem do niego: ‘To było bardzo odważne!’. Odpowiedział: ‘Jeszcze nie wiesz? Zostaliśmy wyzwoleni, nasza flaga jest na placu!’ – wspomina Dmytro. – Nie uwierzyłem mu, myślałem, że to kolejny prowokator. Wstałem, zapłaciłem i poszedłem na plac Wolności. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem tam niebiesko-żółtą flagę. Było tam mnóstwo ludzi, wszyscy się cieszyli, śpiewali ukraiński hymn i przytulali się. Tamten człowiek nie był prowokatorem, ale posłańcem dobrej nowiny. Mieszkańcy miasta, którzy uciekli przed okupacją do Odessy i Mikołajowa, wrócili. Nie mogłem w to uwierzyć, ale rozpierała mnie radość. Nigdzie nie widziałem naszych żołnierzy ani sprzętu, ale widziałem pędzące wojskowe ciężarówki. Najwyraźniej to były siły specjalne. Zostali powitani przez mieszkańców Chersonia owacjami, okrzykami ‘Chwała SZU!’, ‘Chwała Ukrainie!’, a kiedy się zatrzymali, wszyscy podbiegli ich uściskać”.
Ihor: „11 września 2022 r. jedną z ulic miasta przejechał samochód z ukraińską flagą i początkowo wszyscy myśleli, że to prowokacja (wszyscy wiedzą, jak bardzo Rosja kocha prowokacje). Potem pojechałem do Czornobajiwki, ale nic tam nie zobaczyłem, więc pojechałem do miasta. I dopiero wtedy zobaczyłem ich, naszych tytanów z Sił Zbrojnych Ukrainy z ukraińską flagą. Po prostu padłem na ziemię i zacząłem płakać, bo wiedziałem, że ten strach wreszcie się skończył”.
Podczas okupacji mieszkańcy Chersonia wielokrotnie wychodzili na ulice z ukraińskimi flagami. Dlatego 11 listopada całe miasto było niebiesko-żółte.
Niestety od wyzwolenia Chersoń żyje pod ciągłym ostrzałem Rosjan.
„Wiecie, po wyzwoleniu Chersonia, naszego miasta – bohatera, wszyscy byli w siódmym niebie ze szczęścia. Uczucie radości unosiło się w powietrzu, byliśmy nim odurzeni... Ale to nie trwało długo. Ci nieludzie zaczęli ostrzeliwać nasze miasto” – pisze Ołena.
Zdjęcia: archiwum prywatne
Źródło: Svidok.org
11 listopada 2022 r. Siły Zbrojne Ukrainy wyzwoliły Chersoń, który przez 8 miesięcy był pod rosyjską okupacją. Wspominamy ten czas razem z platformą internetową Svidok.org
W tym roku zaplanowano duże spotkanie ukraińsko-polskie.
– Oba kraje muszą się wzajemnie wysłuchać, bo jest o czym rozmawiać. Dlatego spodziewamy się reprezentatywnej delegacji parlamentarzystów i urzędników państwowych. Na jej czele stanie przewodniczący polsko-ukraińskiej grupy parlamentarnej Marcin Bosacki. Będą ważne rozmowy o przyszłości – mówi Mykoła Kniażycki, ukraiński poseł i inicjator Via Carpatia. – Ukraińcy i Polacy mogą wspólnie powstrzymać Kreml przed ponowną agresją i ekspansją w Europie.
W ciągu trzech dni odbędą się dyskusje na różne tematy, w tym dotyczące kultury, obronności, energetyki i współpracy gospodarczej w obliczu wspólnej konfrontacji z rosyjską agresją.
Osobny panel będzie poświęcony bezpieczeństwu.
– W tym trudnym czasie musimy zrozumieć, co będzie podstawą odporności Ukrainy w przyszłym roku i co ostatecznie powinno przybliżyć nas do upragnionego zwycięstwa – dodaje Kniażycki.
Oczekuje się, że w konferencji wezmą udział minister obrony Ukrainy Rustem Umierow, minister przemysłu strategicznego Herman Smetanin, przedstawiciele polskich agencji rządowych oraz konsorcjum informacji obronnej, które zrzesza analityków z czołowych ukraińskich i międzynarodowych ośrodków badawczych: Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych, firmy informacyjno-konsultingowej Defense Express, Centrum Studiów nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem oraz platformy New Geopolitics Research Network.
W ramach forum odbędą się również dwudniowe publiczne odczyty literackie, specjalny program dla dzieci oraz tradycyjne wręczenie Nagrody im. Stanisława Vincenza, wybitnego przyjaciela Ukrainy, polskiego filozofa i kronikarza Huculszczyzny, za zasługi humanitarne i wkład w rozwój regionalny.
– W ubiegłym roku nagrodę tę przyznano Josyfowi Ziselsowi, wybitnemu ukraińskiemu działaczowi na rzecz praw człowieka i więźniowi rosyjskich obozów. W przeszłości uhonorowano nią Myrosława Marynowycza, Iwana Małkowycza, Julię Pajewską („Tajrę”), Leonida Finberga i inne wybitne osobistości. Kiedy wymyśliłem ten festiwal, chciałem popularyzować wspaniałą Huculszczyznę. Stanisław Vincenz robił to samo, dosłownie żył i oddychał naszą Huculszczyzną – przypomina Mykoła Kniażycki.
Osobnym wydarzeniem forum będzie premiera spektaklu „Dziady” Adama Mickiewicza, przygotowanego przez zespół Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki w Iwano-Frankiwsku pod kierownictwem dyrektora artystycznego Rostysława Derżypilskiego w koprodukcji z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Reżyserką spektaklu jest Maja Kleczewska.
– „Dziady” to nie tylko sztuka romantyczna. To manifest polskiej woli wolności. Jedna z części utworu powstała po rozbiciu przez Rosjan powstania listopadowego 1831 roku, w którym licznie wzięli udział Ukraińcy. Hasło: „Za wolność naszą i waszą”, które było szczególnie popularne w tamtym czasie, powinno pozostać kamieniem milowym obecnych stosunków między Ukrainą a Polską – zaznacza Kniażycki.
<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/656a24e7bd0bd0eaa22afbde_dziady%20theatre.jpg">Dla Polaków sztuka „Dziada” to ich historia, a dla Ukraińców rzeczywistość</span>
Wydarzenia Forum Via Carpatia 2024 będą transmitowane na żywo przez telewizję „Espreso”. Panele dyskusyjne konferencji pokaże polski kanał telewizyjny TVP World. Jednym z partnerów medialnych Forum jest serwis Sestry.eu
W dniach 11-13 listopada w Kijowie odbędzie się VII Międzynarodowe Forum Europy Środkowo-Wschodniej Via Carpatia-2024
Donald Trump, 45. prezydent Stanów Zjednoczonych, ma już 276 głosów z 270 potrzebnych, by zostać 47. prezydentem USA. W tym samym czasie Kamala Harris zgromadziła 223 głosy.
– Byliśmy w stanie pokonać wszystkie przeszkody – i zobaczcie, co się stało. To polityczne zwycięstwo, jakiego mieszkańcy Stanów Zjednoczonych nigdy wcześniej nie widzieli. Oto 45. i 47. prezydent Stanów Zjednoczonych, stojący przed wami... Jestem bardzo zadowolony z wyniku głosowania. Nigdy nie czuliśmy tyle miłości, a teraz ją czujemy – stwierdził kandydat Republikanów, przemawiając do swych zwolenników w siedzibie republikańskiego sztabu na Florydzie.
Trump zapowiedział, że uzdrowi kraj:
– Będę walczył o wasze rodziny, o wasz dobrobyt każdego dnia każdą komórką mojego ciała. Chcę przywrócić dobrze prosperującą Amerykę, na którą wszyscy zasługujecie. Ten świat potrzebuje złotej ery Stanów Zjednoczonych. To wielkie zwycięstwo, fantastyczne zwycięstwo narodu amerykańskiego, które sprawi, że Ameryka znów będzie wielka.
O Ukrainie nie wspomniał.
Poparcia udzieliła mu m.in. większość wyborców w czterech stanach wahających się: Georgii, Karolinie Północnej, Pensylwanii i Wisconsin.
Pierwszym, który pogratulował republikaninowi zwycięstwa, nie czekając na oficjalne wyniki, był premier Węgier Viktor Orban. Donald Trump otrzymał również gratulacje od innych przywódców, w tym prezydenta Serbii Aleksandara Vucica, prezydenta Francji Emmanuela Macrona i premiera Izraela Benjamina Netanjahu.
Wołodymyr Zełenski pogratulował Trumpowi „imponującego zwycięstwa”:
– Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w podejście do spraw globalnych na zasadzie: „pokój poprzez siłę”. To właśnie ta zasada może naprawdę przynieść sprawiedliwy pokój w Ukrainie. Mam nadzieję, że razem wprowadzimy ją w życie. Z niecierpliwością czekamy na erę silnych Stanów Zjednoczonych Ameryki pod zdecydowanym przywództwem prezydenta Trumpa. Oczekujemy dalszego silnego, dwupartyjnego wsparcia dla Ukrainy w Stanach Zjednoczonych.
Kamala Harris na razie nie przemówiła do swoich zwolenników.
Congratulations to @realDonaldTrump on his impressive election victory!
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) November 6, 2024
I recall our great meeting with President Trump back in September, when we discussed in detail the Ukraine-U.S. strategic partnership, the Victory Plan, and ways to put an end to Russian aggression against…
Oficjalne wyniki nie są jeszcze dostępne, ale kandydat Republikanów zdobył już wymaganą liczbę głosów elektorskich
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Jak nauczyć się rozmawiać z partnerem o pieniądzach
„Przeprowadziliśmy się do Polski dwa miesiące przed wybuchem wojny. Mąż słyszał od znajomych, którzy znaleźli tu pracę, że w Polsce są lepsze zarobki i spokojniejsze życie.
Nie jechaliśmy w ciemno. Kuzyn męża znalazł mu pracę i mieszkanie dla nas. Mieliśmy też trochę oszczędności na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Jednak wszystko się udało. Opiekowałam się trójką dzieci, a mąż zaczął pracować. Byliśmy zadowoleni z naszego nowego życia, dopóki nie przerwał go atak Rosji na Ukrainę.
Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci
Matka i siostra mojego męża zostały w Ukrainie. Ja nie mam rodziny, wychowałam się w sierocińcu. Po wybuchu wojny zaczęliśmy im pomagać, wysyłaliśmy pieniądze i paczki. Proponowaliśmy, że przywieziemy je do Polski, ale nie chciały opuścić swojego domu.
Fabryka, w której pracowała siostra mojego męża, została zniszczona, więc straciła źródło dochodu. Teściowa ma skromną emeryturę. Wiem, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzą, ale mąż za bardzo im pomaga. Wysyła im więcej, niż zostawia nam na życie. Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci. Ja przynajmniej mam 800+ zasiłku, który wpływa na moje konto. On nie rusza tych pieniędzy.
Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa
Kiedy zwracam mu uwagę, że te proporcje są dla nas niesprawiedliwe, słyszę, że jego rodzina jest w strasznej sytuacji i należy się jej rekompensata. Zgadzam się, że wojna, poza utratą zdrowia, to najgorsze, co może spotkać człowieka. Ale mój mąż musi też pamiętać, że ma dzieci, które dorastają, potrzebują nowych butów, kurtek, a czasem nawet zabawki.
Zamiast żyć spokojnie, ciągle kłócimy się o pieniądze. On dobrze zarabia, lecz prawie nic z tego nie mamy. Nie jestem rozrzutna, robię zakupy w tanich sklepach, umiem gotować pyszne dania z niedrogich produktów. Uważam się za dobrą gospodynię i chcę, by mąż to docenił. Potrzebuję też kosmetyków i wizyty u fryzjera, przynajmniej raz na jakiś czas. Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa, ale nie mam na to pieniędzy.
Jestem zmęczona tą sytuacją, lecz nie wiem, jak sprowadzić męża na ziemię. Czuje się winny, że zostawił matkę samą sobie, a teraz próbuje zrekompensować jej to pieniędzmi. Tyle że te pieniądze są też pieniędzmi jego dzieci”.
Justina Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:
Dziękujemy, że podzieliła się Pani z nami swoim problemem. To wspaniale, że znaleźliście z mężem dom i pracę w Polsce i możecie tu spokojnie żyć. Zdecydowaliście się na przeprowadzkę do Polski jeszcze przed wojną, ale jej wybuch musiał mieć duży wpływ na Wasze poczucie bezpieczeństwa.
W partnerstwie musicie nauczyć się rozmawiać o finansach. To ważna część życia
Rozumiem, że bardzo martwicie się o swoich bliskich i przyjaciół, którzy pozostali w Ukrainie mimo grożącego im niebezpieczeństwa i niepewności. Piszę to nie bez powodu. Uważam bowiem, że musi się Pani wczuć w emocje męża, by mieć argumenty, które przekonają go do Pani racji.
Pisze Pani, że mąż wysyła znaczną część dochodów Waszej rodziny do matki i siostry w Ukrainie. To jest źródło Waszych kłótni i problemów. Mówi się, że kłótnie o pieniądze to najszybszy sposób na zabicie miłości. Warto o tym pamiętać, choć nie oznacza to, że nie powinniście o tym rozmawiać.
Wręcz przeciwnie: w partnerstwie trzeba nauczyć się rozmawiać o finansach, bo to bardzo ważna część życia. A w trudnych sytuacjach kompromis w tym względzie jest niezbędny do utrzymania dobrego związku.
Mężczyźni to realiści, więc działają na ich racjonalne argumenty
Zgadzam się z Panią, że mąż może czuć się winny wobec swojej matki i siostry, a wysyłanie im znacznych kwot pieniędzy może być sposobem na zrekompensowanie tej sytuacji. Jeśli tak jest, to mąż działa na poziomie emocjonalnym i trudno będzie go przekonać bez dobrze przygotowanych argumentów. Rozumiem też, dlaczego czuje Pani, że znaczna część zarobionych przez niego pieniędzy należy do Pani i dzieci. Pani też poświęciła wiele, by zbudować swoje życie w innym kraju, więc oddanie większości swoich dochodów komuś innemu wydaje się Pani niesprawiedliwe. Jak więc osiągnąć kompromis?
Mężczyźni mają tendencję do bycia realistami, koncentrują się na szukaniu rozwiązań, więc działają na ich racjonalne argumenty. Na Pani miejscu zastanowiłabym się, jak w konstruktywny sposób przekazać mężowi swoje argumenty.
Zanim jednak zacznie pani to robić, proszę się zastanowić, ile kosztuje Panią życie w Polsce, a ile ono teraz kosztuje w Ukrainie. Czy biorąc pod uwagę obecne dochody siostry i matki Pani męża pieniądze, które im wysyłacie, wystarczają na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb? Czyje potrzeby są większe? Czy gdyby teraz mieszkała Pani w Ukrainie, byłaby w stanie utrzymać się za kwoty wysyłane teściowej i szwagierce?
Proszę wykonać te obliczenia, sprawdzając, ile obecnie kosztuje żywność i produkty higieniczne w obu krajach. I proszę wczuć się również w sytuację teściowej i szwagierki – a także w emocje Pani męża, który zostawił te dwie bliskie osoby w kraju zniszczonym przez wojnę.
To nie może trwać wiecznie
Jeśli Pani wyliczenia pokażą, że pieniądze przekazane rodzinie męża w Ukrainie zaspokajają więcej potrzeb niż te pozostawione Waszej rodzinie w Polsce, będzie Pani miała racjonalne argumenty, które pomogą przekonać męża.
Proszę pamiętać, że ludzie zazwyczaj mają bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, więc odwołanie się do niego z pewnością może pomóc. Może też Pani wykazać się dobrą wolą i uzgodnić z mężem, że będziecie stopniowo zmniejszać ilość pieniędzy przesyłanych jego rodzinie. Pozwoli mu to przyzwyczaić się do sytuacji i szybciej zaakceptować zmianę. Uświadomi mu również, że obecny stan rzeczy powinien być tymczasowy i nie może trwać wiecznie.
Wierzę, że racjonalne argumenty pomogą uświadomić mężowi, że choć stara się zrekompensować matce i siostrze trudy wojenne, to w obecnej sytuacji krzywdzi własną rodzinę, czyli Panią i Wasze dzieci.
„Swojej matce i siostrze, które są teraz w Ukrainie, mój mąż wysyła więcej pieniędzy, niż zostawia nam na życie. Kiedy zwracam mu uwagę, że to niesprawiedliwe, słyszę, że są w strasznej sytuacji i trzeba im to zrekompensować”
Anne Applebaum jest amerykańską historyczką, pisarka i dziennikarką, autorką wielu książek i artykułów na temat historii komunizmu i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Europie Środkowej i Wschodniej. W 2004 roku zdobyła Nagrodę Pulitzera za książkę „A History of the Gulag”. 20 października otrzymała Nagrodę Pokojową Księgarzy Niemieckich ‘2024 na Targach Książki we Frankfurcie. Publikujemy tłumaczenie jej okolicznościowego przemówienia z tej okazji.
Wasza Ekscelencjo, drodzy przyjaciele, koledzy, miłośnicy książek i wszyscy, którzy zebraliście się tutaj, we Frankfurcie, na corocznych targach książki, jednym z najważniejszych festiwali literackich na świecie!
Pozwólcie, że zacznę od podziękowania Panu, Panie Burmistrzu, i Pani, Karin Schmidt-Friederichs, za miłe słowa, a także od podziękowania jury za tę nagrodę, która jest dla mnie naprawdę nieoczekiwanym zaszczytem. To zaszczyt znaleźć się w towarzystwie poprzednich laureatów tej nagrody, zwłaszcza powieściopisarzy, filozofów i poetów – wszystkich tych ludzi, którzy mają dar wyobrażania sobie innych światów. Ja, z drugiej strony, jestem historyczką i dziennikarką, osobą, która stara się wyjaśnić i zrozumieć ten świat – zadanie, które często może być mniej inspirujące i mniej satysfakcjonujące. Dlatego jestem szczególnie wdzięczna, że włączyliście mnie do tego znamienitego grona.
Pozwólcie mi również wyrazić moją szczególną wdzięczność Irinie Szczerbakowej, niezwykłej osobie, która rozpoczęła swoją karierę w taki sam sposób jak ja: przeprowadzając wywiady z ocalałymi z sowieckiego Gułagu. Jedyna różnica polega na tym, że zrobiła to dwadzieścia lat przede mną, w czasach, gdy pisanie historii w Rosji było niebezpieczne. Miałam to szczęście, że rozpoczęłam pracę nad historią Związku Radzieckiego w latach 90. XX wieku, w czasach, gdy zarówno ocaleni, jak historycy mogli mówić swobodnie, i kiedy wydawało się – przynajmniej niektórym – że nową Rosję można zbudować w oparciu o fundamentalną prawdę historyczną, którą odkryli Szczerbakowa i jej koledzy.
Ta szansa szybko zniknęła. Mogę nawet wymienić konkretny moment, w którym ostatecznie dobiegła końca. Był to poranek 20 lutego 2014 r., kiedy rosyjskie wojska nielegalnie najechały Półwysep Krymski. Był to moment, w którym pisanie rosyjskiej historii znów stało się niebezpieczne. Ponieważ w tym momencie przeszłość zderzyła się z teraźniejszością, a przeszłość ponownie stała się szablonem dla teraźniejszości.
Żaden historyk tragedii nie chciałby podnieść wzroku, włączyć telewizora i zobaczyć, że rzeczy, które opisywał, powróciły. Kiedy w latach 90. badałam historię Gułagu w sowieckich archiwach, myślałam, że ta historia należy do odległej przeszłości. Kiedy kilka lat później pisałam o sowieckiej ofensywie w Europie Wschodniej, również myślałam, że opisuję epokę, która dobiegła końca.
A kiedy studiowałam historię Hołodomoru w Ukrainie – tragedii, w której centrum było pragnieniu Stalina, by zniszczyć Ukrainę jako naród – nie miałam pojęcia, że taka historia powtórzy się za mojego życia
Ale w 2014 roku stare plany zostały wyciągnięte z tych samych sowieckich archiwów, odkurzone i ponownie wprowadzone w życie.
Dla tych, którzy zapomnieli o inwazji na Krym, pozwólcie, mi przypomnieć, co się stało. Rosyjscy żołnierze, którzy najechali półwysep, poruszali się nieoznakowanymi pojazdami w nieoznakowanych mundurach. Zajęli budynki rządowe, usunęli lokalnych przywódców i odmówili im dostępu do miejsc pracy. Przez kilka następnych dni świat był zaskoczony. Kto zorganizował powstanie? „Separatyści”? „Prorosyjscy” Ukraińcy?
Ale ja nie byłam zdezorientowana.
Wiedziałam, że to rosyjska inwazja na Krym, ponieważ wyglądała dokładnie tak, jak sowiecka inwazja na Polskę
Tamta inwazja miała miejsce siedemdziesiąt lat wcześniej, w 1944 roku. Jej cechą charakterystyczną też byli sowieccy żołnierze w polskich mundurach, wspierani przez prosowiecką partię komunistyczną, która udawała, że mówi w imieniu wszystkich Polaków, a także zmanipulowane referendum i wiele innymi aktów politycznego oszustwa, mających na celu zmylenie nie tylko Polaków, lecz także sojuszników Polski w Londynie i Waszyngtonie.
Rosyjska inwazja na Krym była tylko początkiem. Po 2014 r., a następnie po inwazji na pełną skalę w lutym 2022 r., te brutalne metody zostały powtórzone. Najpierw na Krymie, potem w Doniecku i Ługańsku, a następnie podczas okupacji części obwodów charkowskiego, chersońskiego, sumskiego i kijowskiego, rosyjscy żołnierze traktowali zwykłych Ukraińców jak wrogów i szpiegów. Używali nieuzasadnionej przemocy do terroryzowania ludzi w Buczy i innych miejscach. Więzili cywilów za drobne wykroczenia – takie jak przywiązanie do roweru wstążki w ukraińskich barwach – a czasem bez żadnego powodu. Tworzyli obozy tortur i filtracji, które można nazwać obozami koncentracyjnymi. Przekształcali instytucje kultury, szkoły i uniwersytety zgodnie z nacjonalistyczną, imperialistyczną ideologią nowego reżimu. Porywali dzieci, wywozili je do Rosji i zmieniali ich tożsamość, tak jak robili to naziści w Polsce.
Odebrali Ukraińcom wszystko, co czyni ich ludźmi, co czyni ich zdolnymi do życia, co czyni ich wyjątkowymi
W różnych czasach, w różnych językach ten rodzaj agresji miał różne nazwy. Kiedyś mówiliśmy o sowietyzacji. Teraz mówimy o rusyfikacji. Jest też niemieckie słowo: Gleichschaltung [przejęcie kontroli nad procesami społecznymi i politycznymi, termin z czasów III Rzeszy – red.]. Niezależnie od tego, które słowo zostałoby użyte, proces jest taki sam. Oznacza on narzucenie autokratycznej samowoli: państwo bez rządów prawa, bez praw człowieka, bez odpowiedzialności, bez kontroli i równowagi. To oznacza zniszczenie wszelkich wskazówek, pozostałości, oznak liberalnego porządku demokratycznego – tego, co w języku niemieckim znane jest jako Freiheitliche demokratische Grundordnung [wolny demokratyczny porządek podstawowy – red.]. Oznacza to budowę reżimu określanego jako totalitarny, który, jak to ujął Mussolini, głosi: „Wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu”.
W 2014 roku Rosja była już na dobrej drodze do stania się społeczeństwem totalitarnym, inicjując wcześniej dwie brutalne wojny w Czeczenii, zabijając dziennikarzy i aresztując krytyków. Jednak po 2014 r. proces ten przyspieszył. Doświadczenia Rosji z okupacją w Ukrainie utorowały drogę do zaostrzenia polityki w samej Rosji. W latach po inwazji na Krym opozycja znalazła się pod jeszcze większą presją represji, a niezależne instytucje zostały całkowicie zakazane. „Memoriał”, wyjątkowa grupa zajmująca się historią i prawami człowieka, był jedną z nich.
Ten głęboki związek między autokracją a imperialnymi wojnami podbojów ma swoją własną logikę.
Jeśli szczerze wierzysz, że ty i twój reżim macie prawo kontrolować wszystkie instytucje, wszystkie informacje, wszystkie organizacje; że możesz odebrać nie tylko prawa, ale także tożsamość, język, własność, życie – to z pewnością wierzysz również, że masz prawo do stosowania przemocy wobec kogokolwiek
Nie sprzeciwisz się również ludzkim kosztom takiej wojny: jeśli zwykli ludzie nie mają praw, władzy, głosu, jakie ma znaczenie, czy żyją, czy umierają?
Ta współzależność nie jest nowa. Dwa wieki temu Immanuel Kant, którego pamięci poświęcona jest ta nagroda, również opisał związek między despotyzmem a wojną. Ponad dwa tysiąclecia temu Arystoteles napisał, że tyran ma skłonność do „wszczynania wojen, aby utrzymać swój monopol na władzę”. Ten sam argument i ten sam cytat z Arystotelesa pojawił się w jednej z ulotek rozpowszechnianych w 1942 r. w tym kraju [w Niemczech – red.] przez grupę oporu „Biała Róża”. Również w XX wieku Karl von Ossetian, niemiecki dziennikarz i aktywista, stał się zaciekłym przeciwnikiem wojny nie tylko z powodu tego, co zrobiła ona z kulturą jego własnego kraju. W 1932 roku napisał: „Nigdzie nie ma większej wiary w wojnę niż w Niemczech... nigdzie ludzie nie są bardziej skłonni do przymykania oczu na jej okropności i lekceważenia jej konsekwencji, nigdzie wojsko nie jest bardziej bezmyślnie gloryfikowane”.
Od czasu inwazji na Krym w 2014 roku ten sam proces militaryzacji, ta sama gloryfikacja wojny ogarnęła Rosję. Rosyjskie szkoły szkolą teraz małe dzieci na żołnierzy. Rosyjska telewizja zachęca Rosjan do nienawiści wobec Ukraińców, do uważania ich za podludzi. Rosyjska gospodarka jest zmilitaryzowana: około 40% krajowego budżetu jest obecnie wydawane na broń. Aby zdobyć pociski i amunicję, Rosja zawiera umowy z Iranem i Koreą Północną, które są jednymi z najbardziej brutalnych dyktatur na świecie. Ciągłe mówienie o wojnie w Ukrainie znormalizowało również ideę wojny w Rosji, czyniąc inne wojny bardziej prawdopodobnymi. Rosyjscy przywódcy od niechcenia mówią o użyciu broni nuklearnej przeciwko swoim sąsiadom i regularnie grożą im inwazją.
Podobnie jak w Niemczech pod rządami Von Ossetsky'ego, krytyka wojny w Rosji jest nie tylko dezawuowana. Ona jest nielegalna. W 2022 r. mój przyjaciel Władimir Kara-Murza podjął odważną decyzję o powrocie do Rosji i wypowiadaniu się stamtąd przeciwko inwazji. Dlaczego? Ponieważ chciał, aby w podręcznikach historii zapisano, że ktoś sprzeciwił się wojnie. Zapłacił za to bardzo wysoką cenę. Został aresztowany. Jego zdrowie się pogorszyło. Trzymano go w izolacji. Kiedy on i inni ludzie, którzy zostali niesprawiedliwie uwięzieni, zostali w końcu zwolnieni w zamian za grupę rosyjskich szpiegów i przestępców, w tym mordercę zwolnionego z niemieckiego więzienia, jego porywacze zasugerowali, że powinien być ostrożny, ponieważ w przyszłości może zostać otruty. Miał powody, by im wierzyć, ponieważ był już dwukrotnie truty przez agentów rosyjskich służb specjalnych.
Ale on nie był jedyny. Od 2018 r. ponad 116 000 Rosjan zostało ukaranych karnie lub administracyjnie za wyrażanie swoich opinii. Tysiące z nich zostało ukaranych specjalnie za sprzeciwianie się wojnie w Ukrainie. Ich heroiczna walka jest w dużej mierze prowadzona w ciszy. Ich głosy nie mogą zostać usłyszane, ponieważ reżim ustanowił całkowitą kontrolę nad informacją w Rosji.
A co z nami? Co z nami wszystkimi tutaj, zgromadzonymi w historycznym kościele [kościele św. Pawła, gdzie w latach 1848-1849 obradowali delegaci do pierwszego niemieckiego parlamentu – red.], miejscu tak ściśle związanym z niemiecką demokracją, z niemiecką tradycją liberalną?
A co z nami wszystkimi w innych częściach Europy – co powinniśmy zrobić? Nasze głosy nie są ograniczane ani tłumione. Nie jesteśmy więzieni ani truci za wyrażanie swoich opinii. Jak zareagujemy na odrodzenie się formy rządów, o której myśleliśmy, że na zawsze zniknęła z tego kontynentu?
Okupacja i zniszczenie wschodniej Ukrainy to tylko dzień jazdy samochodem stąd lub dwie godziny lotu, gdyby lotniska były otwarte. To prawie taka sama odległość, jak stąd do Londynu.
W pierwszych, emocjonalnie nasyconych dniach wojny, wielu rzeczywiście dołączyło do chóru wsparcia. W 2022 r., podobnie jak w 2014 r., Europejczycy ponownie włączyli telewizory i zobaczyli sceny, które znali tylko z książek historycznych: kobiety i dzieci skulone na stacjach kolejowych, czołgi toczące się po polach, zbombardowane miasta. W tym momencie wiele rzeczy nagle stało się jasnych. Słowa szybko przekształciły się w czyny. Ponad pięćdziesiąt krajów dołączyło do koalicji, aby pomóc Ukrainie, militarnie i ekonomicznie; ich sojusz został utworzony z bezprecedensową szybkością. Byłam naocznym świadkiem – w Kijowie, Odessie i Chersoniu – jak skuteczna była pomoc żywnościowa, wojskowa i wsparcie europejskie. Wydawało się, że to cud.
Jednak w miarę trwania wojny stopniowo pojawiają się wątpliwości. I nie jest to zaskakujące.
Od 2014 r. wiara w demokratyczne instytucje i sojusze gwałtownie zmalała zarówno w Europie, jak w Ameryce. Być może nasza obojętność wobec inwazji na Krym odegrała większą rolę w tym spadku, niż zwykliśmy sądzić
Decyzja o przyspieszeniu współpracy gospodarczej z Rosją po inwazji z pewnością spowodowała zarówno korupcję moralną i finansową, jak cynizm. Cynizm ten został dodatkowo wzmocniony przez rosyjską kampanię dezinformacyjną, którą zignorowaliśmy.
Teraz, w obliczu największego wyzwania dla naszych wartości i interesów w naszych czasach, demokratyczny świat zaczyna się chwiać.
Wielu chciałoby, aby walki w jakiś magiczny sposób ustały. Inni chcą zmienić temat na Bliski Wschód, inny straszny, tragiczny konflikt – ale taki, na który my, Europejczycy, mamy znacznie mniejszy wpływ i niewielką lub żadną zdolność do decydowania o przebiegu wydarzeń.
Świat Hobbesa wymaga wiele od naszych zasobów solidarności. Głębsze zaangażowanie w jedną tragedię nie oznacza obojętności wobec innych. Musimy robić, co w naszej mocy tam, gdzie nasze działania mogą coś zmienić
Stopniowo na sile zyskuje inna grupa, zwłaszcza w Niemczech. To ludzie, którzy ani nie popierają, ani nie potępiają, ale raczej starają się stać ponad kontrowersjami – wierząc lub udając, że wierzą, że jest to argument moralny. Oni mówią: „Chcę pokoju”. Niektórzy nawet poważnie odnoszą się do „lekcji niemieckiej historii” w swoich wezwaniach do pokoju.
Jako że jestem tu dzisiaj, aby odebrać nagrodę pokoju, wydaje się, że to odpowiedni moment, aby wskazać, że wyrażenie „chcę pokoju” nie zawsze jest argumentem moralnym. Należy również powiedzieć, że lekcją niemieckiej historii nie jest to, że Niemcy powinni być pacyfistami. Wręcz przeciwnie: od prawie wieku wiemy, że domaganie się pacyfizmu w obliczu agresywnej, ofensywnej dyktatury jest w rzeczywistości uspokajaniem i akceptowaniem tej dyktatury.
Nie jestem pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę. W 1938 r. Thomas Mann, przebywający wówczas na wygnaniu, zszokowany sytuacją w Niemczech i samozadowoleniem liberalnych demokracji, potępił „pacyfizm, który przynosi wojnę, zamiast ją eliminować”. W 1942 r., po wybuchu II wojny światowej, George Orwell potępił swoich rodaków, którzy wzywali Wielką Brytanię do zaprzestania walki. Pisał:
„Pacyfizm jest obiektywnie profaszystowski. Jeśli podcinasz wysiłki wojenne jednej strony, automatycznie pomagasz drugiej”
W 1983 roku, w tym samym kościele, Manes Sperber, ówczesny laureat Nagrody Pokojowej Księgarzy Niemieckich, również wypowiedział się przeciwko fałszywej moralności pacyfistów swoich czasów, którzy wówczas chcieli rozbroić Niemcy i Europę w obliczu sowieckiego zagrożenia: „Każdy – powiedział – kto wierzy i chce sprawić, by inni uwierzyli, że Europa bez broni, neutralna i poddająca się, może zapewnić pokój w dającej się przewidzieć przyszłości, został oszukany i wprowadza innych w błąd”.
Myślę, że możemy ponownie użyć tych słów. Wielu w Niemczech i Europie, którzy obecnie wzywają do pacyfizmu w obliczu rosyjskiej inwazji, jest rzeczywiście, używając sformułowania Orwella, „obiektywnie prorosyjskich”. Ich argumenty, jeśli zostaną doprowadzone do logicznego wniosku, oznaczają, że musimy zaakceptować rosyjski podbój wojskowy Ukrainy, kulturowe zniszczenie Ukrainy, budowę obozów koncentracyjnych w Ukrainie, porywanie dzieci w Ukrainie. Oznacza to, że musimy zaakceptować Gleichschaltung.
Ta wojna trwa już prawie trzy lata, więc zastanówmy się, co oznaczałyby apele o pokój na początku 1942 roku. Czy ci, których teraz gloryfikujemy jako członków niemieckiego ruchu oporu, chcieli po prostu pokoju? A może próbowali osiągnąć coś ważniejszego?
Pozwólcie, że wyrażę się jasno: ci, którzy promują „pacyfizm” i ci, którzy są gotowi oddać Rosji nie tylko terytorium, ale także ludzi, zasady i ideały, nie nauczyli się absolutnie niczego z historii XX wieku.
Magia frazy „nigdy więcej” uczyniła nas ślepymi na rzeczywistość
W tygodniach poprzedzających inwazję w lutym 2022 r. Niemcy, podobnie jak wiele innych krajów europejskich, uważały wojnę za tak niemożliwą, że rząd niemiecki odmówił dostarczenia Ukrainie broni. I w tym tkwi ironia: gdyby Niemcy i reszta NATO dostarczyły Ukrainie tę broń z wyprzedzeniem, moglibyśmy zapobiec inwazji. Być może nigdy by do niej nie doszło. Być może to niezdecydowanie było również, jak powiedział Thomas Mann, „formą pacyfizmu, który przynosi wojnę, zamiast ją eliminować”.
Ale pozwólcie, że powtórzę to jeszcze raz: Mann nienawidził wojny, podobnie jak reżimu, który ją promował. Orwell nienawidził militaryzmu. Sperber i jego rodzina sami byli uchodźcami wojennymi. Jednak to właśnie dlatego, że nienawidzili wojny z taką pasją i ponieważ rozumieli związek między wojną a dyktaturą, walczyli w obronie liberalnych społeczeństw, które tak bardzo cenili. W 1937 roku Mann wezwał do „wojującego humanizmu, świadomego swojej witalności i zainspirowanego wiedzą, że fanatykom nie można pozwolić na wykorzystywanie i niszczenie zasad wolności, cierpliwości i sceptycyzmu bez wstydu i wątpliwości”. Orwell napisał: „Aby przetrwać, często musisz walczyć, a żeby walczyć, musisz ubrudzić sobie ręce. Wojna jest złem, ale często jest mniejszym złem”. Jeśli chodzi o Sperbera, w 1983 roku stwierdził, że „my, starzy Europejczycy, którzy mamy awersję do wojny, niestety sami musimy stać się niebezpieczni, aby zachować pokój”.
Drodzy przyjaciele, drodzy koledzy!
Przytaczam te wszystkie stare słowa i przemówienia, aby przekonać Was, że wyzwania, przed którymi stoimy, nie są tak nowe, jak się wydaje. Przechodziliśmy przez to już wcześniej i dlatego słowa naszych liberalno-demokratycznych poprzedników przemawiają do nas. Europejskie liberalne społeczeństwa stawiały już czoło agresywnym dyktaturom. Walczyliśmy z nimi wcześniej. Możemy zrobić to ponownie. I tym razem Niemcy są jednym z liberalnych społeczeństw, które mogą poprowadzić tę walkę.
Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się autokratycznego systemu politycznego przez Rosjan, musimy pomóc Ukraińcom wygrać, i to nie tylko dla dobra Ukrainy.
Jeśli istnieje choćby najmniejsza szansa, że porażka militarna może pomóc zakończyć ten przerażający kult przemocy w Rosji, tak jak kiedyś porażka militarna zakończyła kult przemocy w Niemczech, musimy ją wykorzystać
Konsekwencje tego będą odczuwalne na naszym kontynencie i na całym świecie. Nie tylko w Ukrainie, ale także u jej sąsiadów, w Gruzji, w Mołdawii, na Białorusi. I nie tylko w Rosji, ale także wśród jej sojuszników: Chin, Iranu, Wenezueli, Kuby, Korei Północnej.
To nie tylko wyzwanie militarne, ale także walka z beznadzieją, pesymizmem, a nawet rosnącą atrakcyjnością rządów autokratycznych, które czasami są również ukryte pod fałszywym językiem „pokoju”. Pomysł, że autokracje są bezpieczne i stabilne, podczas gdy demokracje wywołują wojny; że autokracje chronią pewną wersję tradycyjnych wartości, podczas gdy demokracje ulegają degradacji – wszystkie te przesłania pochodzą również z Rosji i szerszego autokratycznego świata, a także od tych w naszych społeczeństwach, którzy są gotowi zaakceptować rozlew krwi i zniszczenia dokonane przez państwo rosyjskie jako nieuniknione.
Ci, którzy akceptują niszczenie demokracji innych narodów, są mniej skłonni do walki z niszczeniem własnej. Fałszywe obawy rozprzestrzeniają się jak wirus, ponad granicami
Pokusa popadnięcia w pesymizm jest realna. W obliczu tego, co wydaje się niekończącą się wojną i atakiem propagandy, łatwiej jest po prostu zaakceptować ideę upadku. Pamiętajmy jednak, o co toczy się gra, o co walczą Ukraińcy – i że to oni, a nie my, toczą prawdziwą walkę. Walczą o społeczeństwo takie jak nasze, gdzie niezależne sądy chronią ludzi przed arbitralną przemocą; gdzie gwarantowana jest wolność myśli, słowa i zgromadzeń; gdzie obywatele mogą swobodnie uczestniczyć w życiu publicznym bez obawy o represje; gdzie bezpieczeństwo jest gwarantowane przez szeroki sojusz demokracji, a Unia Europejska jest filarem dobrobytu.
Autokraci, jak rosyjski prezydent, nienawidzą wszystkich tych zasad, ponieważ zagrażają one ich władzy. Niezależni sędziowie mogą pociągać do odpowiedzialności urzędników państwowych. Wolna prasa może ujawnić korupcję wśród wysokich rangą urzędników. System polityczny, który wzmacnia pozycję obywateli, pozwala im zmieniać przywódców. Organizacje międzynarodowe mogą zapewnić rządy prawa. Dlatego propagandziści reżimów autorytarnych zrobią wszystko, co w ich mocy, by podważyć język liberalizmu i instytucje stojące na straży naszych wolności, by je ośmieszyć i upokorzyć – w ich krajach i w naszych.
Rozumiem, że to nowe doświadczenie dla Niemców – być proszonym o pomoc, być wezwanym do dostarczenia broni przeciwko agresywnej sile militarnej.
Ale to jest prawdziwa lekcja niemieckiej historii: nie to, że Niemcy nigdy nie powinni walczyć, ale to, że Niemcy mają szczególną odpowiedzialność za obronę wolności i podejmowanie ryzyka w jej obronie
Wszyscy w demokratycznym świecie jesteśmy uczeni, by być krytycznymi i sceptycznymi wobec naszych własnych przywódców i naszych własnych społeczeństw, więc może nam być niewygodnie, gdy zostaniemy poproszeni o obronę naszych najbardziej fundamentalnych zasad. Ale proszę, posłuchajcie mnie: nie pozwólcie, by sceptycyzm przerodził się w nihilizm. My, reszta demokratycznego świata, potrzebujemy was.
W obliczu brzydkiej, agresywnej dyktatury na kontynencie, nasze zasady, nasze ideały i sojusze, które wokół nich zbudowaliśmy, są naszą najpotężniejszą bronią. W obliczu zagrożenia odradzającym się autorytaryzmem my, przedstawiciele demokratycznego świata, jesteśmy naturalnymi sojusznikami. Dlatego musimy teraz potwierdzić naszą wspólną wiarę w to, że przyszłość może być lepsza, że wojnę można wygrać, a dyktaturę można ponownie pokonać – naszą wspólną wiarę w to, że wolność jest możliwa i że prawdziwy pokój jest możliwy na tym kontynencie i na całym świecie. I musimy działać zgodnie z tym przekonaniem.
Jako że otrzymuję nagrodę pokojową, pragnę zauważyć, że wyrażenie „chcę pokoju” nie zawsze jest argumentem moralnym. Od prawie wieku wiemy, że domaganie się pacyfizmu w obliczu agresywnej, ofensywnej dyktatury w rzeczywistości oznacza ustępstwa i akceptację tej dyktatury – mówi wybitna historyczka, pisarka i dziennikarka w przemówieniu z okazji przyznania jej Nagrody Pokojowej Księgarzy Niemieckich ‘2024
<ftame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Od początku wojny mój mąż, dzieci i ja mieszkamy w Polsce. W Ukrainie zostawiliśmy nasze mieszkanie i całe dotychczasowe życie. Mam taki charakter, że nie waham się, tylko działam. To jest dla mnie recepta na stres. Bo twój umysł jest czymś zajęty, to mniej myślisz o problemach.
Zaraz po przyjeździe, kiedy załatwiliśmy formalności, powiedziałam mężowi, że będę pracować i podzielimy się równo opieką nad dziećmi. W Ukrainie to ja się nimi zajmowałam, gotowałam, prałam, sprzątałam – byłam kurą domową. W Polsce postanowiłam to zmienić.
Znalazłam pracę w prywatnej firmie. Mimo że nie miałam doświadczenia, właściciele byli bardzo mili i uwierzyli we mnie. Nauczyłam się wszystkiego od podstaw i naprawdę lubię swoją pracę.
Menedżerowie skrupulatnie kontrolują jakość produktów, a ja jestem zadowolona. Po roku pracy zostałam doceniona i awansowałam – przeszłam z produkcji do kontroli. Wreszcie mogę się rozwijać i jestem doceniana nie tylko w domu.
Niestety mój mąż nie ma tyle szczęścia. Już kilka razy zmieniał pracę. W Ukrainie był odpowiedzialny za ludzi, a teraz musi być podwładnym. I to mu się nie podoba.
Obecnie jest bez pracy. Staram się go przekonać, by poszukał nowej, dostosował się do warunków, pokazać mu na własnym przykładzie, że można się rozwijać – ale on nie zwraca na to uwagi. Nie wiem, jak go zachęcić do działania.
Powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do kraju, ale jam mam co do tego coraz więcej wątpliwości. W końcu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nauczyłam się nowego języka, otworzyłam się na ludzi. I w końcu czuję, że żyję, więc nie chcę niczego zmieniać.
Boję się, że kiedy przyjdzie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, wybiorę życie w Polsce. Z dziećmi, lecz bez męża. Nie chcę wracać do garów. Mogę łączyć pracę z prowadzeniem domu. Nawet bycie rozdartą między pracą a obowiązkami domowymi jest lepsze niż siedzenie w domu.
Kiedy podczas jednej z rozmów o powrocie do Ukrainy powiedziałam mężowi, że nie jestem tym zainteresowana, zrobił straszną awanturę. Zarzucił mi, że chcę rozbić rodzinę i myślę tylko o sobie. Zapowiedział, że dzieci wrócą z nim – czy tego chcę, czy nie.
Tyle że ja myślę inaczej.
Dzieci wkrótce się usamodzielnią, a ja w Ukrainie znów będę kucharką i sprzątaczką. Nie chcę wracać do takiego życia. Czy mamy szansę dojść do porozumienia? Czy jest jakieś zdrowe wyjście z tej sytuacji?
Aleksandra Antońska, psycholożka w Avigon.pl:
Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. Ma Pani dylemat, z którym trudno sobie poradzić. Z tego co Pani napisała w liście wynika, że rozpoczęła Pani nowe życie w Polsce, poradziła sobie z przeprowadzką i znalazła sposób na rozwój i spełnienie zawodowe. Pani umiejętności zostały zauważone i docenione. I jest to dla Pani bardzo ważne.
Z drugiej strony Pani mąż, który jest rozczarowany swoją obecną sytuacją zawodową, ma zupełnie inne odczucia – w Polsce ma poczucie regresu. Silne emocje czasami uniemożliwiają nam podejmowanie racjonalnych decyzji, mówimy coś impulsywnie. Nie zawsze to, co mamy na myśli.
Powrót do Ukrainy czy pozostanie w Polsce – to bardzo ważna decyzja. Dlatego powinniście porozmawiać o tym spokojnie. Może podczas wspólnej kolacji? Powinna Pani opowiedzieć o swoich uczuciach i o tym, że nie chce wracać do roli, jaką pełniła w Ukrainie.
Wierzę, że można znaleźć wspólne rozwiązanie
Warto otwarcie porozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Mimo tego, że Pani i mąż różnie widzicie swoją sytuację, warto pamiętać, że ten problem nie powinien Was dzielić i stawiać po przeciwnych stronach. Powinniście wspólnie stawić czoło sytuacji i wzajemnie się wspierać.
Powinna też Pani zrozumieć motywację męża do powrotu. W Polsce czuje się niedoceniany, uważa, że nie może się tu rozwijać. Z kolei powinien zrozumieć, że Pani tak samo czuła się w Ukrainie.
Nie da się uciec od problemu ani o nim zapomnieć
Proszę na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o możliwych konsekwencjach swoich decyzji. Proszę dać sobie czas na przepracowanie emocji, które w Pani są.
Wzmocnienie relacji z mężem też powinno pomóc. Być może nie odkrył jeszcze dobrych stron kraju, w którym się znaleźliście. I może powinna Pani odwiedzić miejsca, które Panią interesują – by dojść do wniosku, że nasze życie składa się z czegoś więcej niż tylko z pracy?
Życzę Pani dużo siły i wytrwałości.
Link do strony ekspertki.
"Mąż powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do Ukrainy. A ja mam coraz więcej wątpliwości. Tutaj uwierzyłam w siebie i w swoje umiejętności. Nauczyłam się języka, otworzyłam się na ludzi. Wreszcie czuję, że żyję. I nie chcę wracać do garów”
Podczas kolejnego rosyjskiego ataku jeden z dronów uderzył w 20. piętro wieżowca w rejonie sołomiańskim w Kijowie, zabijając 15-letnią Marię Trojaniwską i raniąc pięć innych osób. Pożar ogarnął mieszkania na kilku piętrach. Ewakuowano ponad sto osób, psycholodzy udzielili pomocy ofiarom.
Wróg ostrzelał również m.in. Dniepr, Sumy, Konotop. W Dnieprze w wyniku ostrzału budynku mieszkalnego zginęło 5 osób. Wśród nich była 14-letnia dziewczynka, córka policjanta. Śmierć poniosła także jego żona, młodsza córka śledczego została uratowana. Co najmniej 20 osób zostało rannych, w tym czworo dzieci.
Tylko w ciągu jednej nocy, z 25 na 26 października, Rosjanie wystrzelili na Ukrainę około 100 rakiet i dronów. Systemy obrony powietrznej zestrzeliły 44 drony.
Wraz z nadejściem chłodów wróg zwiększa intensywność ataków na infrastrukturę energetyczną i krytyczną. Od początku tego tygodnia Rosja codziennie przeprowadza ataki na ukraińskie miasta, w szczególności Charków, Sumy, Chmielnicki i Dniepr, głównie za pomocą okrętów podwodnych. W obwodzie donieckim dwie osoby zginęły w nalocie na Ołeksijewo-Drużkiwkę.
– W 2023 roku w obwodzie charkowskim odnotowano około 100 ataków bezzałogowych statków powietrznych. W 2024 roku byłom ich już ponad 3700 – mówi Ihor Kłymenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.
Dramatycznie wzrosła również liczba dronów kamikadze wystrzeliwanych przez Rosjan.
We wrześniu 2024 roku wystrzelono 1300 maszyn-zabójców, a w październiku było ich jeszcze więcej – informuje brytyjski resort obrony
Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że w ciągu ostatniego tygodnia Rosja wystrzeliła na Ukrainę około 800 KAB-ów [ciężkich bomb szybujących – red.] i ponad 500 dronów. Według brytyjskiego wywiadu Rosja systematycznie zwiększa swoje możliwości przeprowadzania ataków dronami na dużą skalę w Ukrainie, korzystając z irańskich dostaw i zwiększając własną produkcję.
– Ukraina potrzebuje więcej systemów obrony powietrznej i zdolności do przeprowadzania ataków dalekiego zasięgu – powtórzył Zełenski.
W atakach na Kijów i Dniepr zginęło dwoje dzieci, rannych zostało kilkoro. W sumie Rosjanie zabili sześcioro ukraińskich cywilów
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Niech ona zrobi nam herbatę
Przyjechałam do Polski na początku wojny razem z babcią, która mnie wychowała. Teraz role się odwróciły i to ja opiekuję się babcią. Po kilku pierwszych tygodniach, kiedy trochę ochłonęłyśmy, zaczęłam szukać pracy. Znalazłam ją w rodzinnej firmie, w której pracuje kilkadziesiąt osób. Byłam szczęśliwa i starałam się nie odstawać od reszty pracowników.
W pracy poznałam miłego chłopaka. Był bardzo zaangażowany: gdy zepsuła się maszyna, wiedział, jak ją naprawić, a gdy któryś z pracowników był chory, stawał przy maszynie za niego. Inne dziewczyny pracujące w firmie były małomówne. Ja mówiłam najpierw po angielsku, a potem, gdy się nauczyłam, po polsku. Mam predyspozycje do obcych języków.
Czułam, że on traktuje mnie inaczej niż pozostałych pracowników. Zawsze był dla mnie miły, często pytał, co u mnie, jaka jest sytuacja na froncie. Wpadłam mu w oko, a on też nie był mi obojętny.
Byłam zachwycona, gdy zaprosił mnie na randkę, a potem na kolejną i kolejną. Zostaliśmy parą i dopiero wtedy dowiedziałam się, że jest synem właścicieli tej fabryki. Wszystkie dzieci w tej rodzinie pracowały w fabryce, by się nauczyć, jak co działa i pewnego dnia przejąć firmę.
Oświadczył mi się sześć miesięcy później, a ja oczywiście zgodziłam się za niego wyjść. Byłam i nadal jestem zakochana. Wprowadziłam się do jego mieszkania – i wtedy zaczęły się problemy.
Jego matka często nas odwiedza, potrafi wpaść bez zapowiedzi. Czuję się wtedy naprawdę źle, bo traktuje mnie jak powietrze, a w najlepszym wypadku jak służącą. Nawet nie zwraca się do mnie bezpośrednio, tylko przez syna. Mówi: „Niech ona zrobi nam herbatę”.
Kiedy narzeczony mówi jej, że tu jestem i rozumiem po polsku, udaje, że nie słyszy. Jeśli zaprasza go na niedzielny obiad, to zawsze beze mnie. Nie podoba się jej, że jej syn związał się z Ukrainką bez grosza przy duszy. Jestem tego pewna.
Wiem, że on mnie kocha, lecz rodzina też jest dla niego ważna. Jestem pewna swojej miłości, jego pieniądze nie są dla mnie ważne. Moglibyśmy zacząć od nowa, ale nie sądzę, że to możliwe. Ona nie da nam spokoju. Boję się, że będzie na niego naciskać i nasza miłość padnie ofiarą matczynej presji. Czasami chcę zabrać głos, powiedzieć jej, że tutaj jestem.
Jestem wykształcona, nie korzystam z ich pieniędzy. Jednak boję się, że ona i tak mnie nie wysłucha.
Czy nasz związek ma szansę w obliczu zaborczej matczynej miłości?
Justyna Majchrowska, psycholożka, Avigon.pl:
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoim problemem. Sytuacja z Pani przyszłą teściową jest skomplikowana i napięta. Widać, że Pani zależy, że oboje z narzeczonym żywicie do siebie szczere uczucia. To bardzo ważna podstawa.
Chciałbym zwrócić Pani uwagę na kilka ważnych spraw, które mogą pomóc zrozumieć sytuację i poradzić sobie z nią.
Często w takich sytuacjach ważną rolę odgrywa sposób, w jaki syn reaguje na zachowanie matki. Niezwykle ważne jest, aby Pani narzeczony starał się reagować, gdy teściowa Panią ignoruje, by okazywał, że Panią wspiera.
Bardzo ważne jest też, aby nadal wyznaczał jasne granice w tej relacji, dając matce znać, że jest Pani dla niego ważna, że jest Pani jego narzeczoną, którą kocha, ważną częścią jego życia i że zasługuje Pani na szacunek.
Ustalcie wspólnie, jak reagować na trudne sytuacje z matką
Poczucie, że przyszła teściowa Panią ignoruje i nie szanuje Pani, jest frustrujące i sprawia, że kwestionuje Pani swoją wartość w tym związku. Pani uczucia są całkowicie uzasadnione. Zasługuje Pani na traktowanie z szacunkiem. Być może warto powiedzieć narzeczonemu o swoich emocjach i obawach. Najważniejsze jest zrozumienie, w jaki sposób możecie wspólnie reagować na trudne sytuacje z jego matką.
Choć na razie sytuacja wydaje się tkwić w martwym punkcie, być może w przyszłości nadarzy się okazja do nawiązania bliższego kontaktu. Ważne jest, aby była Pani przygotowana do rozmowy, ale także zdawała sobie sprawę z tego, że zmiana jej podejścia może zająć trochę czasu. Zamiast próbować zmienić nastawienie teściowej, proszę się skupić na wzmocnieniu relacji z partnerem i zadbaniu o własny komfort psychiczny.
Ustalcie jasne zasady dotyczące tego, kiedy i w jaki sposób ona może Was odwiedzać
Pani związek ma duże szanse, jeśli będziecie w stanie wspólnie stawić czoło trudnościom.
Ważne jest, byście byli w tej kwestii zgodni i otwarcie rozmawiali o swoich uczuciach i potrzebach. Warto rozważyć wspólne sesje z terapeutą, które pomogą lepiej zrozumieć dynamikę Waszego związku i opracować strategię radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Wspólnie z narzeczonym jasno określcie, kiedy i w jaki sposób jego matka może Was odwiedzać. Jeśli jej wizyty są niezapowiedziane i powodują dyskomfort, ważne jest, aby Pani narzeczony grzecznie, lecz stanowczo to zakomunikował. To może być kluczowy krok w budowaniu autonomii Waszego związku.
Ważne jest, by narzeczony otwarcie wspierał Panią w sytuacjach, w których jego matka Panią ignoruje. Wspólnie zdecydujcie, jak zareagować, gdy jego matka Panią ignoruje lub zwraca się do Pani za jego pośrednictwem. Na przykład on mógłby konsekwentnie poprawiać swoją matkę, mówiąc: „Mamo, mów bezpośrednio do (Pani imię)”.
Wyrażajcie swoje uczucia spokojnie, lecz asertywnie
Jeśli Pani chce i sytuacja na to pozwala, może Pani spróbować porozmawiać z przyszłą teściową bezpośrednio, na przykład mówiąc jej: „Widzę, że zależy pani na synu, ale chciałabym, żebyśmy mogły być w tym razem. Możemy mieć dobre relacje”.
W obliczu takich niekomfortowych sytuacji ważne jest, by zadbać o swoje emocje i zdrowie psychiczne. Proszę rozważyć zastosowanie technik radzenia sobie ze stresem takich jak medytacja, zdrowe odżywianie i regularne ćwiczenia, spacery, rozmowy i spotkania z bliskimi. To pomoże zachować wewnętrzną równowagę.
Proszę regularnie rozmawiać ze swoim narzeczonym o przyszłości i o tym, co możecie zrobić, by wzmocnić swój związek. Jeśli narzeczony będzie stale Panią wspierał, Wasz związek będzie w stanie przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Każda trudna sytuacja może być okazją do wzmocnienia związku.
Link do strony ekspertki Tutaj
„Mój chłopak oświadczył mi się, a ja oczywiście zgodziłam się za niego wyjść. Jego matka często nas odwiedza. I boli mnie, że mnie ignoruje i mną gardzi – zwraca się do mnie nawet nie bezpośrednio, ale przez swojego syna. Nie podoba jej się, że związał się z Ukrainką bez grosza przy duszy. Jestem tego pewna”
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Jak z nią rozmawiać, by nie była jak ta ćma, która leci w stronę świecy?
Mieszkam w Polsce z moją 18-letnią córką. Od prawie dwóch lat uczyła się zdalnie w ukraińskiej szkole, ponieważ nie chciała przerywać nauki. W tym czasie poznała wielu polskich przyjaciół. Na początku bardzo się cieszyłam, że nie zamknęła się na nowy kraj i znajomych, ale teraz czuję, że coś mnie ominęło.
Nie zauważyłam albo nie mogłam zauważyć – pracuję na zmiany – że moja córka zaczyna wieść dorosłe życie. Gdy tylko skończyła 18 lat, oświadczyła, że nie zamierza już kontynuować nauki. Uznała, że to, co zdobyła w trakcie edukacji, jej wystarczy, a życie jest zbyt krótkie i nieprzewidywalne, by je marnować.
Moja córka jest piękna. Zawsze podobała się chłopakom. W Polsce poznała bogatego Polaka i zaczęła nowe życie. Śpi do południa, dba o siebie, wychodzi z domu w nocy, a wraca rano.
Z tym nowym chłopakiem, a raczej mężczyzną, bo ma 27 lat, ubierają się w drogie ciuchy, kupują podobne dresy i buty. Myślałam, że zemdleję, gdy na stole w kuchni znalazłam paragon za parę klapek wartych ponad 1500 zł. To była prawie połowa mojej miesięcznej pensji.
Próbowałam z nią spokojnie porozmawiać, ale bezskutecznie. Usłyszałam, że tylko marudzę, a ona wie, co robi. Kilka razy nie wytrzymałam i wykrzyczałam, co myślę o jej zachowaniu, że zachowuje się jak osoba uzależniona. Co się stanie, jeśli ten chłopak się nią znudzi? A co, jeśli zrobi jej dziecko?
Oczywiście ona ma gotową odpowiedź na wszystko. Mówi, że bycie od kogoś zależną nie jest niczym złym. Jeśli mężczyzna chce wydawać na nią pieniądze, byłaby głupia, gdyby z tego nie korzystała. Dowiedziałam się też, co myśli o mnie. Jej zdaniem lepiej cieszyć się bogatym życiem niż pracować na tak nędzne życie jak moje.
Boję się o nią. Boję się, że ten facet lub ktoś inny ją skrzywdzi. Nie wiem, jak z nią rozmawiać, by nie była jak ta ćma, która leci w stronę świecy.
Pewnego dnia wróciłam do domu i zastałam ich tam oboje. Postanowiłam wykorzystać sytuację i porozmawiać z tym mężczyzną. Niestety nic z tego nie wyszło, bo zaciągnęła go do swojego pokoju, zabraniając mu słuchać „tej wariatki”.
Nigdy nie sądziłam, że dożyję czasów, gdy moje dziecko będzie tak o mnie mówić. Wychowywałam ją sama, robiłam wszystko, by zapewnić nam spokojne, godne życie. Ale jej to najwyraźniej nie wystarczyło.
Czasami przeklinam siebie za to, że przyjechałam z nią do Polski. Uratowaliśmy się fizycznie, ale nasze życie rodzinne i przyszłość mojej córki legły w gruzach. Teraz nie mogę nawet zmusić jej do powrotu do Ukrainy. Jest dorosła i sama może o sobie decydować. A może po prostu byłam złą mamą i dlatego teraz moje dziecko tak się zachowuje i mnie nie szanuje?
Justyna Maćkiewicz, psycholożka z Avigon.pl:
Droga Czytelniczko,
dziękuję, że podzieliła się Pani swoją trudną historią. Pani niepokój jest zrozumiały, a emocje związane z tą sytuacją przytłaczające. Jako matka chce Pani jak najlepiej dla swojej córki, ale zderza się ze ścianą, która Was dzieli. Łatwo czuć się bezradną w takiej sytuacji, lecz istnieją kroki, które może Pani podjąć, by spróbować poprawić Wasze relacje i wesprzeć córkę.
Pierwszym krokiem jest próba spojrzenia na sytuację z perspektywy córki. Przechodzi przez trudny okres w życiu, w którym próbuje odnaleźć siebie i swoją drogę. Przeprowadzka do nowego kraju to ogromne wyzwanie, a jej obecny styl życia może być sposobem na poradzenie sobie ze związanymi z tym trudnościami i znalezienie swojego miejsca w tym wszystkim.
Proszę unikać krytyki i pokazać, że chce ją Pani zrozumieć
Rozumiem, że jej wybory są dla Pani bolesne i niepokojące, ale proszę postarać się rozmawiać z nią w sposób otwarty i ze zrozumieniem. Proszę starać się unikać krytyki i osądzania, ponieważ mogłoby to Was jeszcze bardziej od siebie oddalić. Zamiast tego niech Pani zapyta, co ją teraz uszczęśliwia i co jest dla niej ważne. Warto pokazać, że chce Pani ją zrozumieć, nawet jeśli nie zawsze zgadza się z jej wyborami.
Kluczem jest zaufanie: jeśli córka poczuje, że jej Pani ufa, będzie bardziej skłonna do rozmowy o swoich planach na przyszłość.
Spróbujcie porozmawiać o jej marzeniach i planach. Nie po to, by krytykować jej obecny styl życia, ale przez ciekawość – co chciałaby osiągnąć, co ją motywuje, jak widzi siebie za kilka lat? To może być trudne, ale warto spróbować zrozumieć, dlaczego obecne życie jest dla niej atrakcyjne. Wspólne myślenie o przyszłości może skłonić ją do refleksji i sprawić, że zmiany staną się możliwe.
Jeśli chodzi o partnera córki, proszę postarać się go poznać bez oceniania. Być może po neutralnej rozmowie będzie Pani w stanie lepiej zrozumieć ten związek i znaleźć dla siebie więcej spokoju.
Fakt, że Pani córka idzie teraz własną drogą, nie neguje tego, co Pani dla niej zrobiła
Ważne jest również, by w tej sytuacji zadbała też Pani o siebie. Pani zdrowie psychiczne i emocjonalne ma w tym momencie kluczowe znaczenie. Rozmowy z bliskimi lub spotkania z przyjaciółmi mogą być teraz dla Pani dużym wsparciem. Jeśli chce Pani lepiej zrozumieć swoje emocje i znaleźć sposób na skuteczną komunikację, proszę rozważyć rozmowę z psychologiem lub terapeutą rodzinnym.
Na koniec chcę zapewnić, że nie jest Pani złą matką. Pani poczynania nie powinny być dla Pani powodem do niepokoju. Fakt, że Pani córka idzie teraz własną drogą, nie neguje wszystkiego, co dla niej Pani zrobiła. Wasze relacje wciąż mogą się zmienić i poprawić. Proszę starać się budować mosty, a nie mury – poprzez wspólne zainteresowania, wspólnie spędzany czas i nieoceniające rozmowy.
Pani miłość i wsparcie mogą pomóc córce znaleźć stabilność i dojrzałość w podejmowaniu decyzji. Życzę Pani dużo siły i cierpliwości w tym trudnym czasie.
Link do strony ekspertki tutaj
„Wychowywałam ją sama, robiłam wszystko, by zapewnić nam spokojne życie, ale mojej córce to najwyraźniej nie wystarcza. Czasami przeklinam siebie za to, że przyjechałam do Polski. Uratowaliśmy się fizycznie, ale nasze życie rodzinne i przyszłość córki zostały zniszczone”
Spotkanie z Bidenem
Szef ukraińskiego państwa podziękował prezydentowi USA Joe Bidenowi za jego silne wsparcie i decyzje, które pomagają chronić Ukrainę i Ukraińców:
– Głęboko doceniamy to, że Ukraina i Ameryka stoją ramię w ramię od pierwszych chwil tej strasznej rosyjskiej inwazji. Pańska determinacja jest niezwykle ważna dla naszego zwycięstwa.
Zełenski przedstawił prezydentowi USA „Plan zwycięstwa”. Przywódcy omówili jego dyplomatyczne, gospodarcze i wojskowe aspekty oraz poinstruowali swoje zespoły, aby skonsultowały kolejne kroki.
Joe Biden oświadczył, że zapewni Ukrainie wszelkie wsparcie potrzebne do zwycięstwa. Biały Dom przyznał Ukrainie nową pomoc wojskową o wartości 7,9 miliarda dolarów. Siły Zbrojne Ukrainy otrzymają m.in. dodatkowy system obrony powietrznej Patriot. Prezydent USA zapowiedział również nowe sankcje wobec Rosji.
During the meeting with @POTUS, I presented the Victory Plan to him. We discussed details to strengthen the Plan, coordinated our positions, views, and approaches, and tasked our teams with holding consultations on the next steps.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) September 26, 2024
We deeply appreciate that Ukraine and the United… pic.twitter.com/ow67qHZqF9
Zełenski podziękował za nowy pakiet pomocowy:
– Chcę Panu podziękować za wszystkie lata wsparcia dla Ukrainy i naszej niepodległości. Pamiętam, jak ważny był Pana telefon do Kijowa w pierwszym dniu rosyjskiej inwazji. Pamiętam też Pana wizytę w Ukrainie w krytycznym momencie, w lutym 2023 roku – to była odważna decyzja.
Spotkanie z Harris
– Moje wsparcie dla narodu ukraińskiego jest niezachwiane – powiedziała z kolei kandydatka na prezydentkę USA, obecna wiceprezydentka Kamala Harris podczas spotkania z Zełenskim. Podkreśliła, że Stany Zjednoczone będą nadal wspierać Ukrainę:
– Moje wsparcie dla narodu ukraińskiego jest niezachwiane. Jestem dumna, że mogę stać ramię w ramię z Ukrainą. Będę nadal wspierać Ukrainę i pracować nad tym, aby Ukraina wygrała tę wojnę.
Harris zaznaczyła, że jeśli agresja Putina nie zostanie powstrzymana, kolejnymi ofiarami Rosji będą kraje NATO:
– Agresja Putina to nie tylko atak na ludność Ukrainy. To także atak na podstawowe zasady, takie jak suwerenność i integralność terytorialna. Międzynarodowe zasady i normy nie są jakąś abstrakcyjną koncepcją. Zapewniają porządek i stabilność w naszym świecie. Wspierają amerykańskie bezpieczeństwo i amerykański dobrobyt. A kiedy są zagrożone w którymkolwiek miejscu na świecie, są zagrożone wszędzie.
Zełenski również jej przedstawił „Plan zwycięstwa”:
– Bardzo ważne jest dla nas pełne zrozumienie i praca w pełnej koordynacji ze Stanami Zjednoczonymi. Rozmawiałem z kongresmenami z obu Izb, z obu partii. Jestem wdzięczny za ich poparcie. Wierzymy, że tę wojnę można wygrać i że sprawiedliwy pokój można przybliżyć tylko ze Stanami Zjednoczonymi.
Prezydent Ukrainy wezwał do wzmocnienia obrony powietrznej Ukrainy i zwiększenia presji na Rosję:
– Musimy utrzymać surowe sankcje wobec Rosji i wykorzystać wpływy z zamrożonych rosyjskich aktywów do ochrony Ukrainy, naszych ludzi, naszych miast, naszego frontu przed rosyjskim złem. I oczywiście musimy ciężko pracować, by postawić wszystkich rosyjskich zbrodniarzy wojennych przed wymiarem sprawiedliwości.
Поділився деталями Плану перемоги з віцепрезиденткою Камалою Гарріс. Для нас це дуже важливо – бути повністю зрозумілими й працювати в повній координації зі Сполученими Штатами.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) September 26, 2024
Ми повинні закінчити цю війну, нам потрібен справедливий мир. Ми повинні захистити наших людей –… pic.twitter.com/hbDzGvto22
Spotkanie z Trumpem
Z Zełenskim spotka się także Donald Trump, co potwierdził Voice of America. Spotkanie odbędzie się w piątek w nowojorskim Trump Tower.
Wcześniej sztab byłego prezydenta USA oświadczył, że nie planuje żadnych kontaktów z ukraińskim prezydentem. Donald Trump skrytykował wizytę Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych, nazywając go człowiekiem, który „odmawia negocjacji”.
Joe Biden oświadczył, że zapewni Ukrainie wszelkie wsparcie potrzebne do zwycięstwa. Biały Dom przyznał Ukrainie nową pomoc wojskową o wartości 7,9 miliarda dolarów
Negocjacji z Rosją nie będzie
– Planem na zwycięstwo jest wzmocnienie Ukrainy. Dlatego prosimy naszych przyjaciół, naszych sojuszników, by nas wzmocnili. To bardzo ważne. Myślę, że jesteśmy bliżej pokoju, niż nam się wydaje. Jesteśmy bliżej końca wojny. Musimy tylko być bardzo, bardzo silni – powiedział Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla ABC News.
Prezydent Ukrainy i Pierwsza Dama przebywają z oficjalną wizytą w Stanach Zjednoczonych. Wołodymyr Zełenski pozostanie w Nowym Jorku do środy, gdzie weźmie udział w posiedzeniu wysokiego szczebla Zgromadzenia Ogólnego ONZ. 26 września planuje natomiast przedstawić w Waszyngtonie „Plan zwycięstwa” prezydentowi USA Joe Bidenowi. Szef ukraińskiego państwa podkreślił, że plan ten nie obejmuje negocjacji z Rosją:
– Tu nie chodzi o negocjacje z Rosją. To jest pomost do dyplomatycznego rozwiązania, aby zatrzymać wojnę.
Tylko dzięki silnej pozycji będziemy w stanie dyplomatycznie naciskać na Putina, aby zatrzymał wojnę
Prezydent Zełenski stwierdził również, że Putin obawia się operacji kurskiej prowadzonej przez ukraińską armię:
– To prawda. Bardzo się boi. Dlaczego? Ponieważ jego naród zobaczył, że nie jest w stanie go obronić, że nie jest w stanie obronić swojego terytorium.
Droga do NATO
Zaproszenie Ukrainy do NATO jest częścią „Planu zwycięstwa” Wołodymyra Zełenskiego. Powiedział o tym szef prezydenckiego sztabu Andrij Jermak, przemawiając w Council on Foreign Relations w Nowym Jorku – i wezwał partnerów do ignorowania rosyjskich gróźb eskalacji. Podkreślił, że ukraiński plan zawiera jasną wizję kroków, które należy podjąć w celu zapewnienia sprawiedliwego i trwałego pokoju. Składa się on z części wojskowej i dyplomatycznej:
– Musimy mieć przewagę na polu bitwy, by zmusić Putina do zaprzestania walk. Bardzo się staramy. Bez okrętów zniszczyliśmy już Flotę Czarnomorską.
Bez przewagi powietrznej zatrzymaliśmy rosyjskie natarcie na większości kierunków, w tym na charkowskim. Bez strachu sprowadziliśmy wojnę z powrotem do Rosji
Duda atakuje polski rząd
W USA dyskutowano również o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej. W szczególności temat ten poruszył prezydent Polski Andrzej Duda. Podkreślił on, że próby zablokowania przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej są na rękę Putinowi. W ten sposób polski prezydent skomentował oświadczenie polskiego wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, że Ukraina nie może przystąpić do UE bez załatwienia kwestii wołyńskiej:
– Starałem się działać tak, by w jak największym stopniu nie tworzyć napięcia między Warszawą a Kijowem – stwierdził Duda. – Nie było to łatwe, bo są między nami trudne tematy. Ale rozmawiałem też na te tematy z prezydentem Zełenskim, czego najlepszym przykładem była obecność prezydenta w Łucku w rocznicę tragedii wołyńskiej. Znalezienie porozumienia z nami we wszystkich trudnych kwestiach, w tym historycznych, leży również w interesie Ukrainy. Pamiętajcie, że Ukraińcy mają wiele problemów z przeszłością od czasów II wojny światowej.
Duda zaznaczył przy tym, że Putin zaatakował Ukrainę m.in. po to, by powstrzymać jej integrację z Unią:
– Jeśli ktoś mówi w związku z tym, że zablokuje Ukrainie dostęp do Unii Europejskiej, to wpisuje się tym samym w politykę Władimira Putina.
Prezydent Ukrainy przedstawi prezydentowi USA Joe Bidenowi swój „Plan zwycięstwa”. Szef ukraińskiego państwa podkreślił jednak, że nie obejmuje on negocjacji z Rosją
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Czy jestem gorszą Ukrainką?
Z rodziną mieszkałam w Polsce już przed wojną. W Ukrainie nam się nie powiodło, więc postanowiliśmy spróbować szczęścia w innym kraju. Jednak nigdy nie przestaliśmy kontaktować się z naszymi przyjaciółmi i bliskimi. Może pewnego dnia wrócimy do Ukrainy.
Mój mąż jest budowlańcem, więc nie miał problemów ze znalezieniem pracy w Polsce. Ja sprzątałam domy; teraz mam dobrą pracę w firmie sprzątającej. Żyje nam się dobrze, ale to nie znaczy, że sytuacja w Ukrainie nas nie interesuje. Nie pozwoliłam mężowi jechać na wojnę, ale pomagamy naszej rodzinie, która zdecydowała się zostać w kraju.
Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wiele rodzin z Ukrainy. Najczęściej to matki z dziećmi, ale są też wdowy, które straciły mężów na froncie. Spotykamy się, czasem spędzamy razem wieczory lub weekendy.
Ostatnio, gdy tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, głównym tematem była wojna i to, co będzie po niej. Zresztą – jak zawsze. W trakcie rozmowy jedna z wdów powiedziała, że my – czyli mój mąż i ja – nie mamy prawa wypowiadać się i komentować tego, co dzieje się w Ukrainie, bo mój mąż jest bezpieczny w Polsce, podczas gdy inni oddają życie.
Poczułam się okropnie, jakbym była Ukrainką drugiej kategorii.
Według mojej sąsiadki są bohaterowie i są tacy, którzy prowadzą bezpieczne życie i czekają na powrót do swojego kraju już po wszystkich strasznych wydarzeniach
Było mi bardzo przykro.
Powiedziałam jej, że się myli i że gdyby miała taką możliwość, prawdopodobnie nie pozwoliłaby walczyć swojemu mężowi. Nikt z nas nie był gotowy na tę wojnę. A nawet gdybyśmy byli, to czy można przygotować się na śmierć ukochanej osoby? Rozstałyśmy się w gniewie.
Czy naprawdę to coś złego troszczyć się o swoją rodzinę i jej bezpieczeństwo?
To spotkanie uświadomiło mi, że po zakończeniu wojny mogą istnieć poważne podziały między ludźmi. Na najlepszych – tych, którzy walczyli, i gorszych – których nie było w kraju. Ludzie będą mieli do siebie pretensje. A ja nie jestem pewna, czy chcę żyć z etykietką kogoś, kto wybrał bezpieczne życie dla swojej rodziny.
Czy jestem złym człowiekiem, gorszą Ukrainką?
Adrian Wychowański, psycholog, Avigon.pl:
Droga Pani,
chciałbym podkreślić, że tak naprawdę nikt nie był gotowy na wojnę w Ukrainie. To był szok dla wszystkich – że w Europie wiele lat po wojnie może dojść do takiej sytuacji. Wiele osób cierpi z powodu tego, co dzieje się w ostatnich latach w Ukrainie.
To, że Pani i Pani mąż jesteście teraz w Polsce, działacie, pracujecie, pomagacie innym, jest swego rodzaju walką o normalność. Poprzez swoją działalność wspieracie również swoich rodaków.
Z drugiej strony rozgoryczenie ludzi, którzy stracili swoich bliskich podczas wojny, jest ogromne. Wiele osób doświadczyło lub nadal doświadcza traumy związanej z czyjąś śmiercią i przeżywa to bardzo dotkliwie. Ci ludzie bardzo cierpią. Proszę zrozumieć, że nie każdy przeżywa stratę w ten sam sposób.
Nie powininna się Pani jednak obwiniać za to, że dba o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. Klasyfikowanie siebie jako osoby „dobrej” lub „złej” nie ma sensu. Każdy zasługuje na rozwój, poczucie bezpieczeństwa i godności, w tym godności społecznej i życiowej. Każdy z nas codziennie dokonuje wyborów, które muszą nas czynić dobrymi czy złymi. Liczy się to, co sami o sobie myślimy.
Proszę się zastanowić, czy czuje Pani miłość do swojej ojczyzny i czy jej rozwój po wojnie jest dla Pani ważny. W każdym narodzie i każdej grupie społecznej są rozbieżności i nieporozumienia. Proszę więc nie brać do siebie komentarzy innych.
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/specjalista/adrian-wychowanski
„W trakcie rozmowy jedna z wdów powiedziała, że my – czyli mój mąż i ja – nie mamy prawa wypowiadać się i komentować tego, co dzieje się w Ukrainie, bo mój mąż jest bezpieczny w Polsce, podczas gdy inni oddają życie”
Festiwal od dawna już wydarzeniem, na które mieszkańcy Lublina czekają z niecierpliwością. Organizatorem od początku jest Fundacja Kultury Duchowej Pogranicza. Program zmienia się co roku – Ukraina przechodzi przecież gwałtowne przemiany, odpowiada na coraz to nowe wyzwania i walczy o swą niepodległość. Wszystko to ma wpływ na życie kulturalne kraju, które warto zaprezentować w Polsce.
W 2023 roku do współorganizatorów imprezy dołączyła ukraińska organizacja pozarządowa „Efekt Dziecka”. Nowe pola zainteresowań obejmują urbanistykę i architekturę oraz dyplomację kulturalną dzieci.
Program XVII festiwalu jest bogaty i pełen nowości. Tradycyjnie w jego pierwszych dniach odbędzie się konkurs wiedzy o Ukrainie „Ukraina terra(in)cognita”, który narodził się 15 lat temu z inicjatywy Iwony Kryczki (nauczycielki geografii w 29. Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie) i Nadii Gergało (wykładowczyni Centrum Europy Wschodniej UMCS), by wspierać zainteresowanie nauką języka i poznawanie kultury ukraińskiej przez dzieci w Polsce. Do konkursu przystępują zarówno Polacy, jak Ukraińcy z całej Lubelszczyzny, którzy chcą poznać Ukrainę, jej historię, przeszłość i teraźniejszość. Szczególną uwagę zwraca się na ważne aspekty współpracy polsko-ukraińskiej. W tym roku uczestnicy wydarzenia, uczniowie szkół i liceów z całej Lubelszczyzny, będą nie tylko rywalizować o mistrzostwo w ukrainoznawstwie, ale także podczas specjalnie przygotowanej lekcji mistrzowskiej zdobędą dodatkową wiedzę na temat historii ukraińskiej architektury.
9 października goście festiwalu zobaczą wernisaż prac uczestników konkursu fotograficznego „Miasto-DOM”. Format powstał w 2023 roku jako odpowiedź na destrukcyjne działania rosyjskich najeźdźców w ukraińskich miastach – niszczenie infrastruktury i domów Ukraińców. Dla organizatorów ważne jest również podkreślenie roli Lublina jako miasta, które w czasie wojny stało się tymczasowym domem dla dziesiątek tysięcy Ukraińców. Podczas konkursu fotograficznego uczestnicy proszeni są o poszukiwanie miejsc w Lublinie, które mogą przypominać im o ich rodzinnych zakątkach.
10 października można nazwać dniem miejskim festiwalu. Odbędą się wtedy warsztaty dla lubelskich uczniów, prowadzone przez Margaritę Didiczenko, architektkę i kierowniczkę projektu w sekcji „Edukacja i budowanie potencjału” koalicji miejskiej Ro3kvit, oraz Annę Łodyginę, dziennikarkę, badaczkę i autorkę projektu „Back to the roots”, poświęconego kulturze ukraińskiej. Organizatorzy wydarzenia zapraszają również do udziału w panelu dyskusyjnym pt. „Na czasie: miasta UA”, który w tym roku poświęcony będzie rozwojowi kultury miejskiej w Ukrainie, a także wyzwaniom stojącym przed mieszkańcami w czasie wojny.
11 października organizatorzy zapraszają na specjalny wieczór muzyczny „VIBEUA: dźwięki Ukrainy”, podczas którego będzie można usłyszeć utwory wybitnych ukraińskich kompozytorów. Na bandurze zagra Zoriana Bilowus, a śpiewać będzie wokalistka Łesia BoIko. Bo muzyka to kolejny sposób na lepsze zrozumienie ukraińskiej kultury i mentalności. Nie trzeba znać języka, by poczuć ukraińskie emocje i nastrój.
12 października festiwal powita długo oczekiwanego gościa. W ramach trasy charytatywnej żołnierz, dziennikarz i poeta Pawło Wyszebaba da w Lublinie koncert muzyczno-poetycki. Wiersze Pawła zostały przetłumaczone na polski. Podczas koncertu będzie je recytował w języku ukraińskim, a polskie tłumaczenie będzie dostępne na ekranie.
Więcej szczegółowych informacji na temat każdego wydarzenia można znaleźć tutaj.
Zdjęcia pochodzą organizatorów festiwalu
Materiał partnerski przygotowany przez Annę Olchową i Oksanę Basarab
Od siedemnastu lat Lublin jest gospodarzem Festiwalu „Ukraina w centrum Lublina” – tygodnia ukraińskiej kultury i tradycji, w czasie którego Polska poznaje Ukrainę
– Gdy tylko ogłosiliśmy zbiórkę pomocy dla Polaków, zareagowało wielu Ukraińców – mówi Hałyna Andruszkiw, szefowa Fundacji Uniters. – Odbieraliśmy telefony z pytaniami, jak można pomóc. Bo Ukraińcy jak nikt inny wiedzą, jak to jest stracić dom.
Nasza fundacja współpracuje z różnymi służbami ratowniczymi i to od nich dowiadujemy się o wszystkich potrzebach.
Obecnie zbieramy koce termiczne, latarki, gumowce, pompy do osuszania budynków, wodę pitną, spraye na komary, tabletki i filtry do oczyszczania wody. Apelujemy też do wszystkich, którzy mogą zgłosić się na ochotnika, aby pomogli w walce ze skutkami katastrofy w terenie
Właśnie wpisujemy te osoby na listę. Będą mogły pojechać dopiero po tym, jak na miejscu skończą swą pracę ratownicy i służby sanitarno-epidemiologiczne. Możemy potrzebować pomocy w usuwaniu gruzów i odbudowie miasta. Nie chcemy jednak wprowadzać chaosu i przeszkadzać, dlatego czekamy na zespół polskich koordynatorów.
Od początku wojny dzięki pracy Fundacji Uniters, założonej przez Hałynę Andruszkiw i Wiktorię Batryn, od początku wojny setki Ukraińców codziennie otrzymują pomoc. Teraz ci ludzie dzwonią, przychodzą i pytają, jak mogą pomóc Polakom w walce z kataklizmem i jego skutkami.
Irynę Charczenko z Chersonia i jej córkę Janę spotkałyśmy na warszawskiej Ochocie. Niosły dwie duże torby ze środkami higieny osobistej, gumowcami i karmą dla zwierząt.
– Kiedy zobaczyłyśmy te straszne zdjęcia z powodzi, wszystko w nas zamarło, bo przypomniałyśmy sobie nasz dom – mówi pani Hałyna. – Bardzo dobrze rozumiem uczucia Polaków – to tragedia stracić dom i normalne życie. Pracuję w ukraińskim salonie pedicure. Wraz z koleżankami zebrałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Wiem, że wielu poszkodowanych mieszka teraz w hotelach i u obcych ludzi, więc ucieszą się, jeśli otrzymają choćby drobną pomoc. Przygarniemy też psa rodziny poszkodowanej w powodzi, którego właściciele przeprowadzają się do Łodzi. Zajmiemy się nim na czas, gdy oni będą zajęci pilniejszymi sprawami – mówi Iryna.
W Krakowie trzy organizacje pozarządowe, które zjednoczyły się we wspólnym celu, ogłosiły zbiórkę pomocy dla poszkodowanych.
Jak mówi wolontariusz Hennadij, ukraińska społeczność w Krakowie zareagowała natychmiast – ludzie zaczęli przynosić potrzebne rzeczy.
– Za najbardziej potrzebne rzeczy uznaliśmy wodę, suchy prowiant, fast food i produkty higieniczne. To była wyłącznie nasza inicjatywa. Co ciekawe, przychodzili do nas głównie ludzie młodzi [starsi przelewali pieniądze na konta poszkodowanych – red.].
Jesteśmy tu od początku inwazji. Pamiętamy, jak Polacy nam pomagali. Teraz, kiedy są w potrzebie, my pomagamy im. Współpracujemy z polską Fundacją Freedom Space. Wszystko, co zebraliśmy, trafi do województwa dolnośląskiego.
Daria Siczkar, przedstawicielka organizacji wolontariackiej Sun for Ukraine, uważa, że włączenie się w pomoc Polsce jest teraz obowiązkiem:
– Z naszą organizacją skontaktowała się chrześcijańska organizacja Słowiańska misja w Europie i zaproponowała zorganizowanie pomocy dla Polaków. Nasz udział w tej inicjatywie jest nieoficjalny. Mamy dużą i aktywną publiczność w mediach społecznościowych. Nasz post o zbiórce był szeroko udostępniany w sieci i zbiórka zakończyła się sukcesem. Chciałabym podziękować Ukraińcom za granicą za ich postawę i pomoc.
Artur Bagliuk, współzałożyciel Słowiańskiej misji w Europie, wyjaśnił, dlaczego skontaktował się z przedstawicielem Fundacji Freedom Space: – Wiedziałem, że oni dostarczą potrzebującym to, co zebraliśmy. Cieszę się, że wszystko się udało. Będziemy kontynuować nasze działania. Zbiórka trwa.
Gdzie w Warszawie i Krakowie można przynosić rzeczy dla powodzian
W Warszawie:
1. Pomoc dla poszkodowanych możesz pozostawić w Punkcie Pomocy Uniters w Warszawie przy Al. Jerozolimskich 30 od poniedziałku do soboty w godzinach od 12:00 do 19:00.
Jeśli chcesz zostać wolontariuszem, wypełnij formularz.
2. W Warszawie pomoc dla powodzian zbierana jest we wszystkich dzielnicach. Dary można przynosić do urzędu właściwego dla miejsca zamieszkania danej osoby.
W Krakowie:
1. Organizacja charytatywna Save Ukraine Now
2. Organizacja non-profit Chimera Kultur
3. Organizacja non-profit Fundacja Zustricz
4. Organizacja pozarządowa Internationaler Bund Polska
6. Fundacja iB
Materiał przygotowały Julia Ładnowa i Ksenia Minczuk
Polska walczy z powodzią i jej niszczycielskimi skutkami. Cały kraj pomaga zalanym regionom. Ukraińcy też nie stoją z boku, bo wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny, co oznacza utrata domu. Sestry rozmawiały z organizacjami i wolontariuszami, którzy przyłączyli się do pomocy
W tym szczególnym dniu twórczynie Sestr napisały kilka słów o swojej pracy, o swoich bohaterach, emocjach i wszystkim, co stało się tak ważne pierwszego roku pracy w nowym medium.
Joanna Mosiej-Sitek, CEO
Nasz rok na froncie walki o prawdę. Jesteśmy wspólnotą kobiet. Dziennikarek. Redaktorek. Naszą siłą jest nasz głos. Stoimy na straży wspólnych europejskich wartości, demokracji i pokoju. Jesteśmy głosem wszystkich, którzy tak jak my wierzą, że przyszłość to dialog, tolerancja i poszanowanie praw człowieka. Wierzą w świat, w którym potrafimy wybaczyć sobie stare krzywdy i koncentrować energię na budowie lepszej przyszłości. Nie dać się podzielić słowami polityków.
Każdego dnia robimy wszystko, żeby wzajemnie się usłyszeć i zrozumieć, bo wiemy, że to jedyna droga do walki z dezinformacją i fake newsami. Nasz głos, nasza walka, jest tak samo ważna dla naszego bezpieczeństwa, jak nowe czołgi i drony. W ciągu tego roku dałyśmy dom tysiącom opowieści na drodze do budowy lepszego świata. Rozumiemy, że budowa silnej, wieloetnicznej, solidarnej wspólnoty to długa droga, a my jesteśmy dopiero na jej początku.
Maria Górska, redaktorka naczelna
Kiedy razem z przyjaciółmi z Gazety Wyborczej postanowiliśmy stworzyć Sestry.eu, była druga wojenna zima. Moja nowo narodzona córeczka leżała w wózku, w czerwonym kombinezonie z piernikowymi ludzikami, i jedyne, co potrafiła, to uśmiechać się i wyciągać ręce do mamy. Dziś moja Amelia jest silnym dzieckiem, które biega po parku niedaleko naszego warszawskiego domu, głośno krzyczy: „Mamo, łap piłkę!”, śmieje się, gdy biorę ją na ręce. I któremu żal lalki, gdy ta płacze.
Amelia jeszcze nie wie, co to Ukraina. I właśnie dlatego pracuję w tym medium. Nie po to, żeby kiedyś opowiadać dziecku o mojej ojczyźnie. Chcę, żeby dorastała w niezależnej, bezpiecznej, odnoszącej sukcesy Ukrainie – jako wolna obywatelka Europy.
Tatiana Bakocka, dziennikarka
Teksty publikowane w Sestrach inspirują czytelników do pomocy. Po moim artykule o olsztyńskim schronisku dla uchodźców, które zostało zamknięte, co postawiło część Ukraińców w bardzo trudnej sytuacji, pięć ukraińskich rodzin zgłosiło, że otrzymały pomoc. Samotne matki wychowujące małoletnie dzieci otrzymały żywność i odzież, a także pełne plecaki do szkoły.
Dzięki artykułowi „Żagle ratują życie” i Piotrowi Palińskiemu udało się zgromadzić w Polsce setki metrów żagli, z których zostaną wykonane nosze dla rannych żołnierzy. 24 sierpnia 2024 roku Dorota Limontas, harcerka z Olsztyna, zawiozła te żagle do Kijowa w konwoju humanitarnym. Dostarczyła też sprzęt medyczny do kilku kijowskich szpitali, przekazany przez Wojewódzki Szpital dla Dorosłych i Wojewódzki Szpital Dziecięcy w Olsztynie.
Po opublikowaniu historii skromnego mechanika samochodowego, pana Piotra, który w 2022 roku przekazał ukraińskim dzieciom ponad 500 rowerów, ta piękna inicjatywa zyskała nowe życie. Po raz kolejny setki dzieci – nie tylko w Olsztynie, ale także w innych miejscach Polski – dostały w prezencie rowery. Rowery trafiły też do ukraińskich sierot, którymi opiekuje się Tetiana Palijczuk. O niej również pisaliśmy.
Natalia Żukowska, dziennikarka
Dla mnie Sestry stały się kołem ratunkowym, które wsparło mnie w trudnych chwilach. Wojna na pełną skalę, przeprowadzka do innego kraju, adaptacja... Miliony ukraińskich kobiet stanęły w obliczu tego, uciekając przed wojną i opuszczając swoje domy. Miałam szczęście zająć się w Polsce tym, co kocham – dziennikarstwem. A jeszcze więcej szczęścia miałam w kontaktach z tymi, którzy swoją pracą w każdej minucie piszą współczesną historię Ukrainy: wolontariuszami, żołnierzami, medykami bojowymi i aktywistami społeczeństwa obywatelskiego.
Pamiętam każdego z bohaterów moich materiałów. Mogłabym o nich opowiadać bez końca. Wydawałoby się, że dziennikarz po nagraniu rozmowy i opublikowaniu materiału, który powstał na jej podstawie, może o swoim bohaterze zapomnieć. Tak było ze mną przez 20 lat pracy w telewizji. Postacie filmowane dla wiadomości zostały szybko zapomniane. Ale tutaj jest inaczej. Po rozmowach z bohaterami nadal śledzę ich w mediach społecznościowych. I choć poznaliśmy się tylko w przestrzeni online, wielu z nich stało się moimi przyjaciółmi. Podsumowując ten rok, mogę tylko podziękować losowi za możliwość opowiedzenia światu o niesamowitych i silnych Ukraińcach.
Aleksandra Klich, redaktorka
Gdy rok temu zaczęłyśmy budować zespół redakcyjny sestry.eu, czułam, że to wyjątkowy moment. Taki, w którym media są naprawdę potrzebne. W brutalnym świecie wojny, świecie nowych technologii i kryzysów, świecie, w którym ze wszystkich stron atakują nas informacje, zdjęcia, emocje – szukamy porządku i sensu. Szukamy niszy, która zapewni poczucie bezpieczeństwa, warunki do mądrego namysłu – ale też miejsca, w którym można po prostu się wypłakać.
I takie właśnie są sestry.eu. Media nowych czasów, most Ukrainy do Unii Europejskiej.
Praca z ukraińskimi koleżankami odrodziła moją wiarę w dziennikarstwo. Przywróciła we mnie poczucie, że media nie muszą być fabryką klików czy areną konfliktów, lecz źródłem wiedzy i prawdy, także tej bolesnej. I prawdziwych emocji, na które można sobie pozwolić w najtrudniejszych chwilach.
Dzięki pracy w Sestrach, dzięki codziennemu spoglądaniu w stronę Ukrainy ożyły też we mnie najważniejsze pytania: Czym jest dziś patriotyzm? Co to znaczy być obywatelką Europy? Co oznacza odpowiedzialność? Co ja sama mogę robić – codziennie, konsekwentnie – by ocalać świat? I wreszcie: Skąd jestem? Po co? Dokąd idę?
To pytania, które nawiedzają człowieka, gdy jest na krawędzi. Bo robimy media w świecie na krawędzi. Dziewczyny z Ukrainy, ich doświadczenie i przeżycia, codziennie mi to uświadamiają.
Maria Syrczyna, redaktorka
Od pierwszego dnia liczba naszych czytelników stale się zwiększa – dane pokazują, że tylko w tym roku nasza publiczność wzrosła 8-10 razy w porównaniu z rokiem ubiegłym. A to dlatego, że Sestry są medium nietypowym. Większość z nas, dziennikarek, z powodu wojny mieszka w obcych krajach – ale ze wszystkich tych krajów piszemy o tym, co nas boli. O Ukrainie i jej silnych ludziach. O tym, co powstrzymuje nas w pokonaniu wroga – by dotrzeć do tych, którzy mogą nam pomóc. O trudnościach w nowym miejscu i tym, jak je pokonujemy. O naszych dzieciach.
Staramy się rozmawiać z ludźmi, którzy inspirują i niosą światło w tych mrocznych czasach. To wolontariusze, artyści, lekarze, sportowcy, psychologowie, aktywiści, nauczyciele, dziennikarze. A co najważniejsze – to wojownicy. Kiedyś marzyłam, że w Ukrainie zmienią się elity, a o losach kraju będą decydować przyzwoici ludzie. I moje marzenie się spełniło, choć w przewrotny sposób. Nowymi bohaterami są wojskowi, którzy dzielnie dźwigają na swoich barkach ciężar walki z wrogiem i obojętnością świata. Tutaj, w Sestrach, opowiadamy o nich wciąż na nowo każdemu, kto ma połączenie z Internetem – i serce. Mamy nadzieję, że te historie nie pozwolą zapomnieć ich imion ani zniekształcić ich czynów.
Siostra to ktoś, kto może być wszędzie, ale wciąż jest blisko. Denerwuje cię, ale jeśli jest zraniona, stajesz po jej stronie i podajesz jej rękę. Właśnie takim medium chcemy być. Wiarygodnym i bliskim. Aż do zwycięstwa – i po nim też.
Marina Stepanenko, dziennikarka
Z Sestrami jestem od dziewięciu miesięcy. W tym czasie przeprowadziłam 22 duże wywiady z ludźmi, o porozmawianiu z którymi kiedyś mogłam tylko pomarzyć. Posłowie, generałowie, dowódcy – i as amerykańskiego lotnictwa. Do tego ostatniego bardzo trudno było dotrzeć – nie miał żadnych kontaktów w sieci, dojście do niego mieli tylko w wydawnictwie publikującym jego książki. Na Facebooku istniał również fanpage Dana Hamptona. Okazało się, że jest jego administratorem i odpowiada na wiadomości.
Do Kurta Walkera pisałam przez dwa miesiące – i w końcu udało nam się dojść do porozumienia. Jednak moim szczególnym przedmiotem dumy jest rozmowa z generałem Benem Hodgesem, do którego kontakt dawno temu uzyskałam pod klauzulą „ściśle tajne”.
W ciągu tych dziewięciu miesięcy nauczyłam się jednego: nie bój się prosić o wywiad swoich marzeń, a jeśli masz wybór między rozmową z ukraińską gwiazdą i zagranicznym generałem, zawsze wybieraj tego drugiego. Cieszę się, że mogę być pomostem między nimi a naszymi czytelnikami.
Kateryna Tryfonenko, dziennikarka
„Dlaczego mnie o to zapytałaś?” To jeden z tych zabawnych incydentów, które pozostają w mojej pamięci. Pracowałam nad artykułem o rekrutacji do wojska, a część analizy miała być poświęcona doświadczeniom międzynarodowym. Jednym z moich rozmówców był amerykański specjalista z wojskowego centrum rekrutacyjnego. Od razu go poprosiłam, żeby pytania były jak najprostsze, bo czytają nas ludzie, którzy nie znają niuansów funkcjonowania amerykańskiej armii. Nie miał zastrzeżeń, nagraliśmy wywiad.
Minęło kilka dni – i nagle dostałam od niego wiadomość, która zaczynała się od słów: „Wciąż jestem bardzo zdezorientowany naszą rozmową. Ciągle myślę o pytaniach, które mi zadałaś. A właściwie to dlaczego mi je zadawałaś?”. To była dość długa wiadomość, w której każda linijka mówiła do nie: „Czy jesteś szpiegiem?”.
To było pierwsze moje takie doświadczenie. By eksperta nie traumatyzować jeszcze bardziej, zasugerowałam usunięcie jego komentarzy z artykułu, skoro był tak przerażony naszą rozmową. Ale nie sprzeciwił się publikacji, chociaż do dziś nie jestem pewna, czy nadal wierzy, że to wszystko to nie był przypadek.
Natalia Ryaba, redaktorka
Jestem wolna. Te dwa słowa najlepiej opisują moją pracę w Sestrach. Mogę robić to, co lubię i na czym znam się najlepiej. Jestem wolna od wszelkich ograniczeń: nasza redakcja to zespół podobnie myślących ludzi, gdzie wszyscy sobie ufają, więc nikt nie zabrania mi eksperymentować, próbować czegoś nowego, uczyć się i wcielać swoje pomysły w czyn. Jestem wolna od stereotypów. Nasz wielonarodowy zespół pokazał, że bez względu na to, jakiej jesteś narodowości i jakie historyczne spory są między naszymi narodami, jesteśmy jednością, pracujemy na rzecz wspólnej sprawy – dla zwycięstwa Ukrainy, dla zwycięstwa demokratycznego świata.
W naszej redakcji mogę być, kim chcę. Pracuję jako redaktorka, ale jednocześnie biorę kamerę i biegam jako reporterka na protesty, do lokali wyborczych – gdzie tylko mam ochotę. Nikt mi nie zabrania robić tego, co chcę. Jestem wdzięczna za tę wolność. To inspirujące.
Anastazja Kanarska, dziennikarka
Jak wiele dziewczyn, zawsze myślałam, że chcę mieć syna. No dobrze: dwoje dzieci, ale jednym z nich musiał być syn. W czasach gdy prawdopodobieństwo nieposiadania dzieci w ogóle rosło wprost proporcjonalnie do lepszego zrozumienia siebie i świata, umiejętność bycia dobrą matką dla szczęśliwej, samowystarczalnej kobiety wydawała się czymś niesamowicie ekscytującym. Nie konkurowanie, ale uczenie się od siebie nawzajem, dbanie o własne granice i szanowanie innych – to sprawia, że praca w kobiecym kręgu jest zasobem.
Początek współpracy z Sestrami prawdopodobnie zbiegł się dla mnie z głębszą analizą mojego kobiecego rodowodu, tak silnego, jak moje koleżanki redaktorki, z których każda w różnych momentach przypomina Demeter, Persefonę, Herę, Afrodytę, Artemidę czy Hestię. A tematy moich własnych tekstów lub tych, które zredagowałam i przetłumaczyłam, czasami niesamowicie rezonują z bieżącymi zdarzeniami z życia życiowymi lub refleksjami. Być może na tym polega magia siostrzanej wspólnoty.
Olena Klepa, dziennikarka
„Czuję się tu potrzebna”. Na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną w Sestrach przyszłam trzy miesiące przed oficjalnym rozpoczęciem projektu: ubrana w stare, domowe szorty, koszulkę, którą wzięłam z centrum pomocy humanitarnej, z fryzurą na mniszku lekarskim, która wyglądała tak, jakbym zdjęła kask budowlany tuż przed biurem. I z siedmioma latami doświadczenia w telewizji.
Nie szukałam pracy. Byłam spokojna i czułam się komfortowo, pracując jako ochroniarz na budowie. Nie marnowałam czasu. Ciągle się uczyłam, brałam udział w darmowych szkoleniach online. Ale z jakiegoś powodu wszyscy przełożeni pytali mnie od czasu do czasu: „Czy znalazłaś już coś dla siebie?”, „Są jakieś interesujące oferty pracy?”. Mówili, że nie pasuję do tego miejsca, że zasługuję na coś więcej, że jestem stworzona do innych rzeczy.
Sestry same mnie znalazły, więc kiedy poszłam na pierwsze spotkanie, powiedziałam sobie: „Albo wygrasz, albo przegrasz”. To nie była typowa rozmowa kwalifikacyjna. To było spotkanie ludzi o podobnych wartościach i wspólnym celu. Mówiliśmy różnymi językami, ale rozumieliśmy się w lot. Plany były ambitne i na pierwszy rzut oka nierealne: potrzebowali menedżera mediów społecznościowych. Bardzo się bałam tej odpowiedzialności, ale nigdy nie mówię: „Nie wiem jak” – dopóki nie spróbuję. Doświadczenie pokazało mi, że wszystkiego można się nauczyć.
W Sestrach czuję się potrzebna. Czuję, że mam przestrzeń do rozwoju. Podoba mi się, że mogę tu połączyć wszystkie moje doświadczenia, że mogę eksperymentować. Ale najważniejsze jest to, że nie dręczą mnie już wyrzuty sumienia. W moim kraju trwa wojna, wróg jest nie tylko na froncie. Rosyjska propaganda zapuściła swoje macki daleko poza granice Rosji. A ja, tworząc materiały do mediów społecznościowych, opowiadając Ukraińcom tu, w Polsce, o Ukraińcach na froncie – i Ukraińcom o Polakach, którzy „nie są zmęczeni wojną”, pomagam Ukrainie przetrwać.
Beata Łyżwa-Sokół, fotoedytorka
Wiele lat temu koleżanka fotoedytorka wpadła na pomysł zmiany pracy i spróbowania sił za granicą. Ale jeden z redaktorów kategorycznie jej to odradził: „Nigdy nie będziesz tak uznana w redakcji w Nowym Jorku czy Londynie, jak u siebie. Nie osiągniesz tego poziomu znajomości języka co anglojęzyczni koledzy, co najwyżej będziesz asystentką głównej fotoedytorki. W zagranicznej redakcji zawsze będziesz obcokrajowcem”.
Posłuchała i została w kraju, choć ukończyła anglistykę na uniwersytecie i język nie byłby żadną barierą. Kilka lat później odeszła z zawodu. Uznała, że dziennikarstwo przestaje być potrzebne i właśnie się kończy.
Od tamtej pory w mediach sporo się zmieniło, a wielu ludzi uważa, że w dobie social mediów w ogóle nie są już potrzebne. Zmienia się świat, więc media też. Sama jednak nie przestałam wierzyć w ich rolę. Nie uciekłam z nich, raczej szukałam dla siebie nowego miejsca. Tak trafiłam do Sestry, gdzie spotkałam redaktorki i dziennikarki, które przyjechały do Polski z ogarniętej wojną Ukrainy. Po roku wspólnej pracy wiem, że jesteśmy do siebie bardzo podobne, w wielu sprawach zachowując jednak odmienność. Słuchamy siebie, spieramy się, chodzimy razem na wystawy i na wino.
Gdy zaczynałam pracę w Sestrach i z redaktorką naczelną serwisu Marią Górską rozmawiałyśmy o tym, jakie zdjęcia powinny ilustrować ten serwis, usłyszałam: „To twój ogród”. To było jedno z wielu fantastycznych stwierdzeń, jakie miałam usłyszeć w następnych miesiącach wspólnej pracy – słów, które zbudowały naszą relację zawodową i prywatną. W dobie fake newsów, botów i kryzysu mediów informacyjnych dla mnie jako fotoedytorki w Sestrach od początku szczególnie ważne było to, jak za pomocą zdjęć opowiadamy, co się dzieje w Ukrainie. Obserwuję media na świecie i dzięki redaktorkom naszego serwisu dostrzegam, że często są w nich obrazy powierzchowne, nie oparte na bezpośrednich relacjach czy doświadczeniach, stereotypowe.
Bezpośredni kontakt z dziennikarkami i redaktorkami z Ukrainy jest dla mnie w codziennej pracy bezcenny. Jestem przekonana, że projekty dziennikarskie oparte o takie współdziałanie to szansa dla mediów przyszłości. To gwarancja rzetelności i sprawczości tam, gdzie ważą się losy pojedynczych ludzi w najdalszych zakątkach świata.
Jest taka scena w filmie „Wróg numer jeden” Kathryn Bigelow, kiedy główna bohaterka, agentka CIA odpowiadająca za schwytanie Osamy Bin Ladena, staje przed grupą marines, uczestników akcji. Jeden z nich, wątpiący w przedsięwzięcie (szczególnie dlatego, że ma nim dowodzić kobieta), pyta kolegów: „Dlaczego miałbym jej zaufać?”
Na to inny mówi: „Bo ona wie, co robi”.
Tak właśnie się czuję w redakcji Sestr. Pracuję z redaktorkami i dziennikarkami z Ukrainy, które wiedzą, co robią i dlaczego. I bardzo mi z tym dobrze.
Niemal 1500 historii – ludzkich losów, objawień, osiągnięć – zostało opisanych w serwisie Sestry.eu w ciągu pierwszego roku jego istnienia. Każda jest wyjątkowa, tak jak wyjątkowe są ich bohaterki – i bohaterowie. Dla kogoś z zewnątrz te 1500 to może tylko liczba, dla nas to cały wszechświat. Jesteśmy wdzięczne każdemu, kto stał się częścią naszej małej, lecz niesamowitej historii
Rano woda wdarła się do jednego z podwrocławskich gospodarstw. Okoliczni mieszkańcy na razie odmówili ewakuacji, ale dla wrocławian to alarmujący sygnał. Przewidywania hydrologów co do tego, czy we Wrocławiu wystąpi powódź są różne, więc miasto na wszelki wypadek przygotowuje się na najgorszy scenariusz.
Jak podaje portal hydro.imgw.pl, poziom lokalnych rzek w regionie przedstawia się następująco:
Odra: 399 cm, przy normalnym poziomie 380 cm (prognozowany wzrost do 640 cm do 20 września); Oława: 310 cm, przy normalnym poziomie 250 cm; Bystrzyca: 317 cm, przy normalnym poziomie 230 cm; Ślęża: 342 cm, przy normalnym poziomie 300 cm.
W 1997 r., kiedy Odra wystąpiła z brzegów, doszło do Powodzi Tysiąclecia. Woda podniosła się o 4 metry w ciągu pół dnia, zabijając 56 mieszkańców Wrocławia. Ludzie do dziś pamiętają ten straszny kataklizm, który zalał około 40% miasta. Siedem tysięcy osób zostało bez dachu nad głową, a czterdzieści tysięcy straciło dobytek. Wtedy też wzmacniano wały workami z piaskiem, ale siła żywiołu była tak wielka, że umocnienia nie pomogły.
Dziś można tylko podziwiać to, jak lokalni mieszkańcy, wolontariusze i wojsko przygotowują się na ewentualną powódź we Wrocławiu
Napełniają piaskiem tysiące worków, wykorzystując je do budowy pasów ochronnych. Przygotowują się też do ewentualnej ewakuacji, pakując plecaki ewakuacyjne.
Półki w sklepach spożywczych są już puste: ludzie wykupili wodę (podczas powodzi dostępna jest tylko woda butelkowana) i żywność. Wszystkie górne piętra parkingów wielopoziomowych zajęte są przez samochody, a osoby mieszkające w pobliżu Odry i Oławy przenoszą swoje cenne rzeczy na wyższe piętra budynków.
Pamięta się też o zwierzętach w schroniskach, przed którymi ustawiają się kolejki samochodów z ludźmi chcącymi przygarnąć psa lub kota.
Przewidywania hydrologów co do tego, czy we Wrocławiu dojdzie do powodzi, czy nie, są różne. Dlatego miasto na wszelki wypadek przygotowuje się na najgorszy scenariusz
„Z wielkim bólem patrzę, jak powódź niszczy nasze domy i wspomnienia” – pisze na Facebooku mieszkanka Kłodzka. Wielka woda wyrządziła w Kłodzku tak wielkie szkody, że burmistrz miasta Michał Piszko ze smutkiem stwierdził: „Przegraliśmy tę bitwę”.
Wśród śmiertelnych w Polsce jest trzech mężczyzn i dwie kobiety. Jedną z ofiar powodzi jest lekarz Krzysztof Kamiński, dyrektor szpitala w Nysie. Wracał z pracy, ale nie dotarł do domu, ponieważ jego samochód został zalany przez wodę.
Walka z powodzią trwa. Najtrudniejsza sytuacja panuje w województwach dolnośląskim i opolskim. Z powodu przerwania tamy niektóre miejscowości zostały zalane do wysokości 6-7 metrów, a większość znajdujących się tam budynków została zniszczona. Wrocław pozostaje zagrożony powodzią. Premier Donald Tusk ogłosił wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w południowo-zachodniej części kraju.
Na dotkniętych terenach pracuje 4500 ratowników – wojskowych, inżynierów i lekarzy. Ewakuują ludzi za pomocą helikopterów, łodzi i ciężarówek. Wzmacniają obronę przeciwpowodziową, opiekują się rannymi i ewakuują ludzi z lokalnych szpitali.
Ukraina zaproponowała Polsce pomoc 100 ratownikom. Powiedział to minister spraw zagranicznych Andrei Sibiga na swoim X.
Jak pomóc powodzianom w Polsce
1. Wyślij SMS ze słowem SERCE na numer 75 265. Twoje konto zostanie obciążone kwotą 6,15 zł.
2. Przenieś dowolną kwotę na konto Fundacji Caritas.
3. Przyjedź do urzędu w miejscu zamieszkania lub w Warszawie w godzinach od 8.00 do 16.00 i przynieś żywność, detergenty, środki higieniczne, wodę butelkowaną.
Trwa walka z powodzią spowodowaną przez niż Boris w Europie Środkowo-Wschodniej. Ucierpiały Polska, Czechy, Austria, Rumunia i Słowacja. Pięć osób zginęło w Polsce, po jednej w Czechach i Austrii, sześć w Rumunii. Ogłoszono stan klęski żywiołowej. Mieszkańcy zalanych terenów potrzebują pomocy
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Nie na to się umawialiśmy
Jestem w Polsce od początku rosyjskiej inwazji. Po pierwszych kilku bardzo trudnych miesiącach musiałam zostawić rodzinę i przyjaciół. Nadszedł czas, aby ochłonąć i odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
W Polsce znalazłam pracę, z której jestem bardzo zadowolona. Teraz stać mnie na wynajęcie pokoju i odkładam pieniądze na nowe życie po powrocie do kraju. Jako singielka przed trzydziestką nie byłam zamknięta na związki. Rok temu poznałam w pracy miłego faceta.
Zapraszał mnie do kina i na spacery. Dobrze się dogadywaliśmy, ponieważ od kilku lat pomagał Ukraińcom znaleźć pracę w Polsce i trochę nauczył się naszego języka – a jednocześnie uczył mnie polskiego. Później przedstawił mnie swojej rodzinie, która mnie zaakceptowała i może nawet polubiła.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jego dziwne zachowanie w łóżku. Wstydzę się rozmawiać o tym ze znajomymi, bo niby dlaczego miałabym im opowiadać o swoich intymnych sprawach?
Dwukrotnie przyłapałam mojego chłopaka na potajemnym zdejmowaniu prezerwatywy przed końcem stosunku. Stosuję antykoncepcję, ale zgodziliśmy się również używać prezerwatyw, aby było bezpieczniej. Nie miał nic przeciwko temu.
Kiedy powiedziałam mu, że zdjął prezerwatywę, pokłócił się ze mną i zaczął udowadniać, że się zsunęła. Dwa razy? Nie chcę go do siebie zrazić ani zranić, ale czuję się nieswojo. To tak, jakby mnie oszukał, zdradził, zrobił coś wbrew mnie i temu, na co się umawialiśmy.
Nie chcę być teraz w ciąży. Wolę poczekać, aż wojna się skończy, kiedy zdecydujemy, gdzie będziemy mieszkać. Chcę mieć dziecko w spokojniejszym czasie.
Jak z nim rozmawiać o tym dziwnym zachowaniu, żeby się nie obraził, ale zrozumiał mój punkt widzenia? Będę wdzięczna za radę.
Justyna Majchrowska, psycholożka, Avigon.pl:
Szanowna Pani!
Rozumiem, że jest Pani w trudnej sytuacji, i doceniam Pani szczerość. To, co Pani opisała, jest poważnym problemem i dobrze, że się Pani nim podzieliła i chce go rozwiązać. Przede wszystkim chciałbym pogratulować Pani odnalezienia się w nowej rzeczywistości, w zupełnie nowym kraju. Wymagało to od Pani dużo odwagi i determinacji.
To, co Pani opisuje – czyli zdejmowanie prezerwatywy bez obopólnej zgody – nazywa się „stealthing” i jest uważane za formę przemocy wobec kobiet.
Ważne jest, aby Pani wiedziała, że Pani odczucia są całkowicie uzasadnione. W intymnej relacji zaufanie i wzajemny szacunek są kluczowe. Wszelkie działania, które naruszają ustalone przez Panią granice, stanowią problem. Pani obawy są zrozumiałe, ponieważ partner złamał umowę dotyczącą stosowania antykoncepcji.
Musi Pani z nim porozmawiać. Przed rozmową warto zastanowić się, czego Pani od partnera oczekuje. Proszę wyjaśnić mu, jakie są Pani granice w tym związku i jak Pani chce, by były przestrzegane. Może Pani uświadomić mu, że dla Pani to nie tylko kwestia komfortu, ale także zaufania i bezpieczeństwa.
Ważne jest również, aby być wytrwałą. Proszę pamiętać, że ma Pani pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb i uczuć. W związku trzeba otwarcie mówić o tym, co niepokoi, bez obawy, że się zrani drugą osobę.
Jednocześnie powinna Pani rozważyć możliwe konsekwencje. Proszę się zastanowić, co Pani zrobi, jeśli sytuacja się powtórzy lub jeśli Pani partner nie zrozumie jej punktu widzenia. Może Pani na przykład uznać, że jeśli jego zachowanie się nie zmieni, będzie to silny sygnał do rozważenia przyszłości waszego związku.
Mówić otwarcie, ale z szacunkiem
Ma Pani prawo do pełnej kontroli nad swoim ciałem i życiem, a wszelkie próby manipulowania decyzjami w tej sprawie przez partnera są niedopuszczalne.
Nawet jeśli teraz czuje się Pani zbyt skrępowana, by porozmawiać o tym z przyjaciółmi, może Pani spróbować znaleźć kogoś zaufanego, z kim będzie mogła porozmawiać. Wsparcie emocjonalne innych osób może pomóc Pani spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i dodać sił.
Po rozmowie z partnerem proszę zwrócić uwagę na jego reakcję – czy rozumie Pani obawy. Jego reakcja da Pani wiele informacji na temat tego, jak bardzo zależy mu na Pani i Waszym związku.
Ważne jest również, by wybrać odpowiedni moment na rozmowę. Proszę się upewnić, że oboje macie czas i jesteście w spokojnym miejscu. Proszę mówić otwarcie, ale z szacunkiem. Można zacząć od tego, że bardzo ceni Pani swój związek i chce budować go na wzajemnym zaufaniu. Proszę unikać oskarżeń i wyrażać raczej swoje uczucia i potrzeby.
Jeśli zachowanie partnera nie ulegnie zmianie, należy zastanowić się nad przyszłością związku
Proszę wyjaśnić partnerowi, że ochrona jest dla Pani ważna i że takie zachowanie się Pani nie podoba. Proszę podkreślić, że chce Pani, by jej decyzje były szanowane przez drugą stronę.
Proszę też zapytać o jego punkt widzenia. Niech mu Pani pozwoli wyrazić swoje myśli i uczucia. Można zasugerować, abyście wspólnie zdecydowali, jak chcecie postępować, byście oboje czuli się komfortowo.
W końcu Pani dobre samopoczucie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Niezależnie od tego, jak bardzo zależy Pani na związku, jeśli partner nie jest w stanie zrozumieć i uszanować Pani granic, powinna się Pani zastanowić się, czy to jest związek, w którym chce pozostać.
Musi Pani szanować swoje granice, bo ich nieprzestrzeganie może prowadzić do poważniejszych problemów w przyszłości. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo chronić swoje interesy i podejmować decyzje, które są zgodne z Pani wartościami.
Życzę Pani powodzenia i konstruktywnej rozmowy z partnerem.
„Nasz związek można by nazwać idealnym, gdyby nie jego dziwne zachowanie w łóżku. Nie chcę teraz zajść w ciążę, ale mój partner nie szanuje mojego zdania. Wstydzę się rozmawiać o tym z przyjaciółmi, ale naprawdę potrzebuję rady”
Poznański festiwal teatru i sztuki Malta uznawany jest za jedno z najważniejszych tego rodzaju cyklicznych wydarzeń w Europie. W programie znajdują się spektakle, koncerty oraz inne wydarzenia artystyczne i literackie. Hasło tegorocznego festiwalu, który po raz pierwszy odbywa się pod patronatem Dominiki Kulczyk, brzmi „For Love!”. Koncentruje się on na trzech tematach: kobieta, natura i przyszłość.
Część wydarzeń artystycznych jest poświęcona kwestiom, które dotyczą współczesnych kobiet – w szczególności uchodźczyń z Ukrainy. Dlatego ich patronkami są Sestry. I tak obejrzymy:
- 12 września o 19.00 - kameralny spektakl „Zamknięte pokoje”, w którym Maria Bruni i Tomasz Mikan wcielą się postaci dwojga uciekających przed wojną ludzi, którzy, zamknięci w czterech ścianach, opowiadają swoje historie. Maria Bruni z Mariupola, od 2022 roku mieszkanka Poznania i aktorka tutejszego Teatru Nowego, przygotowała tę sztukę, by zwrócić uwagę na sytuację ukraińskich kobiet w polskim społeczeństwie.
- 11 września o 19.00 - spektakl „Kasandra” Olgi Grigorasz to interpretacja dramatu Łesi Ukrainki napisanego sto lat temu. W starożytnych mitach greckich córka króla Priama została przeklęta darem jasnowidzenia. Widzi przyszłość, ale nikt jej nie wierzy – a na jej oczach tragedie, którym można było zapobiec, stają się rzeczywistością. Współczesna wersja tej historii jest dziełem Teatru Emigrant, założonego w Poznaniu przez Ukrainki i Białorusinki.
- 10 września o 18.00 - film „Syndrom Hamleta” w reżyserii Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego to dokument utkany z osobistych wspomnień i traum młodych ludzi, którzy muszą zmierzyć się z wojenną rzeczywistością. Roman opowiada o terrorze na froncie, Sławik zwierza się z myśli samobójczych, a Katia mówi o strachu przed gwałtem i seksizmie w wojsku. Po projekcji odbędzie się spotkanie z twórcami filmu.
W Poznaniu od soboty 7 września do 15 września wielkie święto teatru i sztuki - Festiwal Malta 2024. W partnerstwie z serwisem Sestry będzie można zobaczyć dwa mocne spektakle i film dokumentalny, oparte na wojennych historiach Ukrainek
Atak na Lwów
Lwów doznał potężnego ataku w nocy. Wiadomo o siedmiu zabitych, w tym troje dzieci. Według burmistrza Lwowa Andrija Sadowego ponad 50 domów zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Ich mieszkańcy zostaną z nich przesiedleni do lokali zastępczych.
- Każdy partner na świecie, który pomaga Ukrainie w obronie powietrznej, jest prawdziwym obrońcą życia. A każdy, kto przekonuje partnerów do zwiększenia zasięgu Ukrainy w adekwatnym reagowaniu na terror, działa na rzecz zapobieżenia tego rodzaju rosyjskim atakom terrorystycznym na ukraińskie miasta. Terror musi zostać powstrzymany – podkreślił prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując kolejny rosyjski atak.
– Pracują psychologowie, uruchomiono sztab operacyjny. Policja zbiera oświadczenia od poszkodowanych mieszkańców i sprawdza, czy w sąsiednich domach nie ma ofiar. W razie potrzeby rozmieścimy Punkty niezłomności – powiedział szef MSW Ukrainy Ihor Kłymenko.
W związku z atakiem na Lwów polskie wojsko rozmieściło dziś rano swoje myśliwce w pobliżu wschodniej granicy.
„To kolejna bardzo napięta noc dla całego systemu obrony powietrznej Polski, ze względu na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, które uderza w cele znajdujące się w szczególności na zachodnim terytorium Ukrainy”– poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP (DORSZ).
„Ukrzaliznycia” [państwowo przedsiębiorstwo kolejowe w Ukrainie – red.] ostrzegła o opóźnieniach pociągów z powodu przerw w dostawie prądu w obwodzie lwowskim.
Atak na Krzywy Róg
– Budynek hotelu został zniszczony od pierwszego do trzeciego piętra. Terror wobec ludności cywilnej nie ustaje – powiedział Siergiej Łysak, szef Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej.
Skutki ostrzału Krzywego Rogu. Zdjęcie: Prokuratura Obwodowa w Dnieprze
Rannych zostało pięć osób, w tym 10-letnia dziewczynka. Pod nadzorem Prokuratury Obwodowej w Dnieprze wszczęto postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia praw i zwyczajów wojennych (część 1 art. 438 kodeksu karnego Ukrainy).
Rosja znów zaatakowała Ukrainę rakietami i dronami. Główne uderzenie miało miejsce w zachodniej Ukrainie – we Lwowie są zbici i ranni. Ranni są też w Krzywym Rogu
Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Rosjanie wystrzelili dwie rakiety balistyczne: „Uderzyły one w teren instytucji edukacyjnej i sąsiedniego szpitala. Jeden z budynków Instytutu Łączności został częściowo zniszczony. Ludzie zostali uwięzieni pod gruzami. Wielu z nich udało się uratować. Ponad 180 osób zostało rannych”.
Prezydent przyznał, że są też ofiary śmiertelne: do tej pory potwierdzono śmierć 41 osób. Zełenski złożył kondolencje wszystkim rodzinom i przyjaciołom ofiar.
I received preliminary reports on the Russian strike in Poltava. According to available information, two ballistic missiles hit the area. They targeted an educational institution and a nearby hospital, partially destroying one of the telecommunications institute's buildings.… pic.twitter.com/TNppPr1OwF
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) September 3, 2024
– Służby operacyjne pracują na miejscu ataku wroga na placówkę edukacyjną w Połtawie – powiedział minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko. Strażacy opanowali pożar i kontynuują usuwanie gruzów.
Alarm lotniczy został ogłoszony w regionie 2-3 minuty przed eksplozjami. Wiadomo, że miejscowi słyszeli eksplozje w mieście około 9:10, a o 9:17 Siły Powietrzne poinformowały o uderzeniu pocisku balistycznego. Ministerstwo Obrony zauważyło, że odstęp czasu między alarmem a uderzeniem był „tak krótki, że złapał ludzi w momencie ewakuacji do schronu przeciwbombowego”. Pod gruzami jednego z budynków Instytutu Łączności zostało uwięzionych wiele osób. Od 4 września w obwodzie połtawskim ogłoszono trzydniową żałobę.
Rosjanie uderzyli również w budynek mieszkalny w Zaporożu. Zginął 8-letni chłopiec i jego matka.
Według prezydenta Ukrainy co najmniej 41 osób zginęło w ataku rakiet balistycznych na szkołę i pobliski szpital w Połtawie zginęło co najmniej 41 osób. Według wojska, liczba ofiar jest wyższa i nadal rośnie
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Po co synowi polska szkoła?
Bardzo obawiam się początku roku szkolnego. Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany. Rozumiem, że ktoś chce zostać w Polsce na stałe i jego dzieci będą tu żyły, ale po co mojemu synowi polska szkoła, skoro planujemy wrócić do Ukrainy?
Odebranie 800 plus jest poniżające
Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór. Czytałam te opowieści, że wiele dzieci z Ukrainy nie uczy się w ogóle, i jestem przekonana, że tak jest. Ale dlaczego karać wszystkich skoro to ledwie jakiś promil całej dziecięcej ukraińskiej społeczności w Polsce? Do tego jeszcze ta dodatkowa kara, że jeżeli dziecko nie będzie się uczyło w polskiej szkole, tracimy 800 plus. Uważam to za niesprawiedliwe i poniżające.
Będzie uczniem tylko na papierze
Mój syn do tej pory uczył się zdalnie w ukraińskiej szkole. Ma 16 lat, więc zapisałam go do polskiego liceum, bo wiem, że przepisy są przepisami. Ale nie mam pojęcia, czy będzie chodził do tej szkoły. W ogóle nie wiem, jak go przekonać. Nie mam argumentów. Nie zamierza rezygnować z ukraińskiej szkoły – czyli będzie uczniem zapisanym do polskiej szkoły, którego wyrzucą ze szkoły najpewniej po pierwszym semestrze. Potem odbiorą nam 800 plus.
Próbowałam podnosić ten finansowy wątek całej sprawy, że to dużo pieniędzy, że na pewno odczujemy ich brak – ale syn nie chce słyszeć o polskiej szkole. Powiedział, że po zajęciach w ukraińskiej szkole spróbuje znaleźć zajęcie i zarobić te pieniądze, ale mam go nie zmuszać do uczenia się w polskiej szkole.
Problem nie do rozwiązania
Wracamy do tego tematu praktycznie codziennie. Ostatnio powiedział, że jak go będą zmuszali albo będę miała z tego powodu kłopoty jako rodzic niepełnoletniego dziecka, które musi realizować polski obowiązek szkolny, to on ucieknie do Ukrainy i problem sam się rozwiąże.
Nie wiem, co robić. Zawsze miałam dobry kontakt z synem, dużo rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy problemy. Boję się jednak, że ten problem jest nie do rozwiązania.
Tatiana Ryczko, coach i mediatorka, Avigon.pl:
Szanowna Pani, przyjęte w maju tego roku znowelizowane przepisy dotyczące osób przebywających w Polsce w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie nie mają być dla nikogo karą. Wynikają jedynie z bieżących potrzeb i z konieczności ujednolicenia pewnych kwestii.
Muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia
Każdy z nas życzyłby sobie, by konflikt szybko się zakończył, byście mieli możliwość powrotu do swoich domów i do wcześniejszego życia, ale niestety nie mamy na to wpływu. Rząd, przyjmując nowe rozwiązania, daje Państwa dzieciom szansę na naukę w normalnych warunkach, co wcale nie wyklucza przecież przyszłego powrotu do Ukrainy i kontynuowania tam nauki.
Natomiast jeśli chcą Państwo funkcjonować w polskim systemie prawnym i korzystać z różnych należnych benefitów (np. świadczeń socjalnych), muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia – nawet jeśli wydają się one niesprawiedliwe.
Odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy
Z Pani listu zrozumiałam, że syn w minionych latach nie chodził do polskiej szkoły (a szkoda, bo jako czynny pedagog wiem, że dzieci, które miały taką możliwość, dosyć szybko się aklimatyzowały), więc jego reakcja obronna wcale mnie nie dziwi. Nie dowiedziałam się jednak, jaki jest powód tej niechęci. A to dosyć istotna sprawa.
Nie kwestionuję faktu, że ma Pani dobry kontakt ze swoim synem. Jednak może warto byłoby skonsultować się ze specjalistą, by się dowiedzieć, dlaczego jego reakcja jest tak silna, skoro posuwa się nawet do szantażu emocjonalnego? Nie bez znaczenia mogłyby być tutaj więzi rówieśnicze – dzieci i młodzież często, chcąc być częścią społeczności, są w stanie powielać pewne zachowania i dopasować się do grupy.
Syn nie jest już małym chłopcem, ale być może nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by to zrozumieć odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy. Życzę Pani powodzenia, jestem pewna, że uda się Pani coś zaradzić w tej sprawie.
Link do strony ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/tatiana-ryczko
Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór
30 sierpnia po południu wojska rosyjskie przeprowadziły naloty z użyciem bomb kierowanych w Charkowie. Według szefa Charkowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej, Oleha Syniehubova, agresorzy trafili w kilka miejsc w tym w 12-piętrowy budynek mieszkalny.
Prokuratura Generalna podała informacje o konsekwencjach rosyjskiego ataku na Charków: 7 zabitych, w tym 14-letnia dziewczynka i 18-letnia artystka. 59 osób zostało rannych, w tym 9 dzieci w wieku od 5 do 16 lat. Jedna osoba została uznana za zaginioną.
* W dzielnicy przemysłowej trzy osoby zginęły w wyniku bezpośredniego trafienia przez nalot na 12-piętrowy budynek, a jedna osoba zaginęła. 34 osoby zostały ranne, w tym troje dzieci;
* kobieta i 14-letnia dziewczynka zginęły w dzielnicy Nemyshlyansky w wyniku uderzenia w park, 18 innych osób zostało rannych, w tym siedmioro dzieci;
* ponad dziesięć budynków mieszkalnych, gospodarczych i samochodów zostało uszkodzonych w dzielnicy Slobidskyi. Siedem osób zostało rannych, w tym 16-letni nastolatek.
Poeta i pisarz Serhij Żadan napisał na swojej stronie FB: „Dziś podczas ostrzału w Charkowie zginęła Nika Kożuszko, bardzo młoda, szczera i utalentowana kobieta. Godzinę przed śmiercią wysłała swój nowy rysunek. To znaczy: swój ostatni rysunek.
Rosjanie nadal niszczą naszą przyszłość. Nie ma na to wytłumaczenia. Nie ma też przebaczenia”.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski również skomentował tragedię:
„To uderzenie było rosyjską bombą kierowaną. Uderzenie, do którego nie doszłoby, gdyby nasze Siły Obronne miały zdolność niszczenia rosyjskich samolotów wojskowych tam, gdzie się znajdują. Potrzebujemy zdecydowanych decyzji naszych partnerów, aby powstrzymać ten terror. Jest to absolutnie słuszna potrzeba. I nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby ograniczać obronę Ukrainy. Potrzebujemy zdolności dalekiego zasięgu. Potrzebujemy wdrożenia umów o obronie powietrznej dla Ukrainy. Tu chodzi o ratowanie życia”.
Фотографії: ДСНС України, Олег Синєгубов, Патрульна поліція України, FB
Okupanci zabili 14-letnią dziewczynkę na placu zabaw i 18-letnią artystkę Weronikę Kożuszko, która godzinę przed śmiercią wysłała swój ostatni rysunek do pisarza Serhija Żadana
„Jesteśmy razem!” – to hasło tegorocznych obchodów Dnia Niepodległości Ukrainy w Warszawie.
– Trudno świętować i się cieszyć, gdy za wolność Ukrainy codziennie z rąk Rosjan giną ludzie. Ale z pewnością należy tę datę uczcić i upamiętnić. Dzień Niepodległości to najważniejszy dzień w roku dla każdego Ukraińca, także tego mieszkającego w Warszawie – powiedzieli nam organizatorzy uroczystości, aktywiści z organizacji „Euromaidan-Warszawa”.
Trzeci rok z rzędu obchody poprowadzili Natalia Panczenko, liderka „Euromaidan-Warszawa”, oraz Jewhen Klimakin, redaktor naczelny portalu „Nowaja Polszcza”.
– Dla nas to okazja, by przypomnieć światu i tu, w Polsce, że wojna trwa, że Ukraińcy giną, że wróg atakuje, zniewala, torturuje i gwałci. Dlatego dla nas to nie jest impreza rozrywkowa, ale przede wszystkim hołd dla bohaterów, którzy oddali swoje życie – powiedział Jewhen Klimakin. Prowadzący wezwali obecnych do podniesienia kart z nazwiskami Ukraińców zabitych przez Rosjan.
– Jesteście niezwykli w swoim pragnieniu życia i bycia wolnymi, niezwykli w swojej jedności, w tym, że daleko od Ukrainy wasza ojczyzna pozostaje w waszych sercach. Dlatego jesteście tu dzisiaj. Każdego z nas powinna przepełniać duma, że jesteśmy częścią odważnego, kochającego wolność narodu ukraińskiego. Niepokonanego i niezłomnego narodu, który nie pozwoli się zniewolić i który daje godny odpór wrogowi – zwróciła się do Ukraińców w Warszawie Ołena Cybuch, wiceambasadorka Ukrainy w Polsce.
Po raz drugi wręczono „Stand With Ukraine Awards” – nagrodę ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego dla Polaków, którzy wspierają Ukraińców w walce z Rosją.
Kandydata do nagrody mógł zgłosić każdy. Spośród zgłoszonych osób Kapituła Honorowa, w skład której weszli między innymi Natalka Panczenko, były ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca, aktorka Rimma Zjubina i kapelan Serhij Dmitriew, wybrała sześcioro zwycięzców, wśród których znalazły się Jolanta Kwaśniewska, Elwira Niewiera i Monika Andruszewska.
– Dzięki temu, że mamy przyjaciół w Ukrainie, pomoc trafiła tam, gdzie była potrzebna. Dzięki naszym kontaktom ze strażą pożarną pomoc trafiła na linię frontu. Ale wojna prędzej czy później się skończy i dobrze by było, gdyby skończyła się jak najszybciej – powiedziała Jolanta Kwaśniewska.
– Każdy dron ma znaczenie. Każda pomoc, której udzielamy, ma znaczenie. Każdy z nas musi pomagać w miarę swoich możliwości. I proszę was, róbcie to każdego dnia – powiedziała Elwira Niewiera.
Olena Pech spędziła 6 lat w rosyjskiej niewoli:
– Wojna podzieliła moje życie na przed i po. Ta wojna rozbiła moją rodzinę, zabrała moich przyjaciół i oddzieliła mnie od mojego dziecka na 6 lat. W 2018 roku zostałam skazana na 18 lat więzienia za moją miłość do Ukrainy. Musiałam znosić tortury, bicie i przemoc seksualną. To wszystko, na co stać Rosjan.
Obchody Dnia Niepodległości Ukrainy w Warszawie zakończyły się koncertem polsko-ukraińskiego zespołu DagaDana i Jamali.
– To nie tylko święto. To akt walki o nasze istnienie, o prawo do życia na naszej ziemi. Nie prosimy o nic, co nie jest nasze. Prosimy tylko o to, co do nas należy – powiedziała Jamala.
Zdjęcia: Natalia Riaba
Ponad 30 tysięcy osób zebrało się na placu Zamkowym, by uczcić 33. Dzień Niepodległości Ukrainy
Warszawa
Warszawa będzie gospodarzem największych obchodów – na placu Zamkowym. „Jesteśmy razem!” to hasło tegorocznych obchodów. Podczas wydarzenia uczczona zostanie pamięć ofiar, a Polakom wspierającym Ukraińców w walce z wrogiem wręczone zostaną nagrody „Stand With Ukraine Awards”.
Na scenie wystąpi polsko-ukraiński zespół DagaDana oraz zwyciężczyni Konkursu Piosenki Eurowizji 2016 Jamala. Nie zabraknie również znanych polskich i ukraińskich aktorów, którzy przeczytają fragmenty antologii „Wojna 2022”. Uroczystości odbędą się pod patronatem Ambasady Ukrainy w Polsce oraz Prezydenta Warszawy.
Kiedy: 24 sierpnia, 17:30
Gdzie: Plac Zamkowy
„Ukraiński Dom w Warszawie” organizuje również wydarzenie „Zaśpiewajmy razem hymn Ukrainy w Ukraińskim Domu”. Zapraszamy Ukraińców w haftowanych koszulach do wspólnego śpiewania hymnu – symbolu jedności i zwycięstwa!
Kiedy: 24 sierpnia, 13:00
Gdzie: ul. L. Zamenhofa 1
Gdańsk
Obchody potrwają w Gdańsku dwa dni. 24 sierpnia o godz. 11:30 pod pomnikiem Wołodymyra Wielkiego (Skwer Chrztu Rusi-Ukrainy) odbędzie się nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny w intencji pokoju i zwycięstwa Ukrainy nad agresorem. Będzie też złożenie kwiatów oraz wystąpienia przedstawicieli władz Polski i Ukrainy, hierarchów kościelnych i przedstawicieli organizacji pozarządowych.
O 13:00 odbędzie się procesja do Fontanny Neptuna, natomiast w Ukraińskim Domu (ul. Aksamitna 4a) wszyscy chętni będą mogli uczestniczyć w wyplataniu siatek maskujących dla wojska.
W niedzielę 25 sierpnia o godz. 12:30 zapraszamy na coroczny koncert z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy „Światło w walce”, który odbędzie się na placu Solidarności 1. W programie m.in. premiera teledysku „Ludzie Woli”. Podczas wydarzenia zaplanowano też zbiórkę charytatywną na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy.
W weekend odbędzie się ponadto Międzykulturowy Festiwal Rodzinny Dom/??? z warsztatami kreatywnymi, koncertem na żywo, pokazem filmu „Mawka. Leśna pieśń”, a także spotkania literackie, kiermasz rękodzieła i usług oraz grill integracyjny.
Pierwszy dzień festiwalu: 24 sierpnia, godz. 14:00-19:00, ul. Wita Stwosza 23.
Drugi dzień festiwalu: 25 sierpnia, 12:00-17:00, Europejskie Centrum Solidarności.
Więcej informacji o programie obchodów Święta Niepodległości w Gdańsku znajdziesz tutaj.
Organizatorami obchodów są Konsulat Ukrainy w Gdańsku, Związek Ukraińców w Polsce Oddział Pomorski, Zjednoczony Gdańsk, Biblioteka Ukraińska w Gdańsku, Fundacja RC, TYNKA
Kraków
Marsz „Ukraina – Bezpieczeństwo Europy” odbędzie się w Krakowie. „Musimy być głosem obrońców, przypominać całemu światu o ich odwadze, poświęceniu i znaczeniu wspierania Ukrainy. Ten wiec to nasz wspólny apel do świata. Musimy pokazać, że jesteśmy zjednoczeni w naszej walce o wolność. Twój udział to Twój wkład w nasze wspólne zwycięstwo” – apelują organizatorzy wydarzenia.
Wśród nich są Fundacja Chimera Kultur, Fundacja Zjednoczeni Humanitarnie, KOD, Sun for Ukraine.
Kiedy: 24 sierpnia, 15:00
Gdzie: Rynek Główny, pod Wieżą Ratuszową
W Krakowie zapraszamy również na wieczór ukraińskich pieśni, podczas którego zbierane będą fundusze na pomoc ukraińskiemu wojsku. Wstęp wolny.
Kiedy: 24 sierpnia, 18:00
Gdzie: ul. Sławkowska 28
Wrocław
We Wrocławiu uroczystości rozpoczną się od obchodów Dnia Flagi. W samo południe 23 sierpnia ukraińska flaga zostanie rozwinięta na najwyższym wzniesieniu województwa dolnośląskiego – na Śnieżce.
24 sierpnia o godz. 11:15 na placu bp. Jana Kołdy Nankiera 3 odbędzie się Marsz Jedności i Solidarności.
Oficjalna część obchodów została zaplanowana na placu Gołębim na godzinę 12:00, gdzie uczczona zostanie pamięć wszystkich, którzy oddali życie za wolność Ukrainy.
Więcej informacji o programie obchodów Dnia Niepodległości we Wrocławiu znajdziesz tutaj.
Szczecin
Ukraińcy w Szczecinie są zaproszeni do świętowania Dnia Niepodległości na placu Solidarności. W sobotę odbędzie się tu uroczysty koncert oraz kiermasz charytatywny. Organizatorzy zachęcają do przyniesienia na kartce słów, które są dla Was ważne, zabrania flag Ukrainy i Polski, ubrania czegoś, co przypomina Wam o Ukrainie – i wsparcia zbiórki na drony.
Kiedy: 24 sierpnia, 17:00
Gdzie: plac Solidarności
Lublin
W niedzielę 25 sierpnia zapraszamy do cerkwi św. Jozafata w Lublinie na Bożą Liturgię w intencji jedności, zwycięstwa nad agresorem i sprawiedliwego pokoju dla Ukrainy. Będzie także występ dzieci z Ukraińskiej Szkoły Sobotniej imienia profesora Mychajły Łesiowa i chóru parafialnego.
W Dniu Niepodległości będzie można wziąć udział w warsztatach malarskich w Petrykiwka dla dzieci i dorosłych. Warsztaty poprowadzi artystka Anna Szportiuk-Sawczuk. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny.
Kiedy: 24 sierpnia, godz. 14:00
Gdzie: ul. Zielona 3
Kielce
Wszystkich mieszkańców Kielc zapraszamy na uroczysty koncert 24 sierpnia o godz. 16.00 na Planty 7 Kielce.
Siedlce
Ukraińcy w Siedlcach spotkają się na uroczystości 22 sierpnia o godz. 17:00 przy ul. Brzeskiej 134. Uczczą święto pieśniami i muzyką.
Koszalin
W Koszalinie odbędzie się uroczysty koncert „Z Ukrainą w sercu” z udziałem zespołu Yagody oraz ukraińskich zespołów z Koszalina i Ukrainy. Przy wejściu do amfiteatru zbierane będą datki na cele charytatywne. Cały dochód zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie.
Kiedy: 24 sierpnia, godz. 17:00
Gdzie: Amfiteatr w Koszalinie, ul. Piastowska 7
Kluczowe wydarzenia z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy w Polsce są dostępne w aplikacji mobilnej I'm Ukrainian.
Jak co roku, 24 sierpnia, z okazji Dnia Niepodległości Ukraińcy, na całym świecie zorganizują różne wydarzenia: festiwale, pikniki, koncerty, maraton charytatywny i akcje wspierające Ukrainę. Polska ma jedną z największych i najbardziej aktywnych społeczności ukraińskich w Europie. Oto co w związku z tym będzie się działo w polskich miastach w najbliższą sobotę
Już na czele
Gdy tylko Kamala Harris ogłosiła zamiar ubiegania się o prezydenturę USA, natychmiast zyskała przewagę nad Donaldem Trumpem w siedmiu stanach: Arizonie, Georgii, Michigan, Nevadzie, Karolinie Północnej, Pensylwanii i Wisconsin. Według sondażu Bloomberga, Harris poparło 48% wyborców, a Trumpa 47%. Harris zdobywa więcej głosów niż Joe Biden, zanim się wycofał.
Według Bloomberga Harris wywołała falę entuzjazmu wśród młodych, czarnych i latynoskich wyborców. Niemniej nadal będzie musiała zdobyć zaufanie wyborców w kilku istotnych kwestiach, m.in. udowodniając, że jest zdolna do zarządzania gospodarką USA i wyjaśniając wątpliwości w kwestii migrantów.
Jeśli chodzi o Trumpa, zmiana kandydata Demokratów już wpłynęła na strategię jego kampanii
„Trump, który specjalizuje się w upokarzaniu, ma trudności ze zdefiniowaniem swojej nowej rywalki bez wydawania się rasistowskim i seksistowskim oraz zrażania wyborców w wahających się stanach” – pisze Bloomberg.
Tymczasem Harris, mówiąc na swoim pierwszym wiecu kampanijnym w Wisconsin o swojej roli jako byłej prokuratorki generalnej Kalifornii i prokuratorki w sądzie, powiedziała: „Zajmowałam się przestępcami wszelkiego rodzaju: drapieżcami, którzy wykorzystywali kobiety, oszustami, którzy okradali konsumentów i łamali przepisy dla własnego zysku. Więc posłuchajcie, co mam do powiedzenia: Znam typ Donalda Trumpa”.
Debata o debacie
Kandydaci Demokratów i Republikanów są teraz gotowi do debaty. Ale zespół Kamali Harris podaje datę 10 września, podczas gdy Donald Trump chce, by to było 4 września.
„Spotkam się z nią 4 września albo wcale” – zagroził. Wcześniej Trump i Biden zgodzili się na debatę 10 września i nikt nie wie, dlaczego Trump teraz zmienia datę. Sztab Harris przypuszcza, że jest przestraszony i spróbuje debatę zakłócić.
Wybory prezydenckie w USA zaplanowano na 5 listopada. Obecna wiceprezydent USA oficjalnie dołączyła do wyścigu o prezydenturę po tym jak Joe Biden, naciskany przez współpracowników, swoją kandydaturę wycofał.
W ciągu pierwszego tygodnia Harris zebrała aż 200 milionów dolarów darowizn na swoją kampanię i została publicznie poparta przez byłych prezydentów USA Baracka Obamę i Billa Clintona, byłą pierwszą damę Michelle Obamę i byłą sekretarz stanu Hillary Clinton.
Poparł ją również Fred Trump, bratanek Donalda Trumpa, który nazwał swojego wuja „atomowo obłąkanym”
Kamala Harris i „kwestia ukraińska”
Po wycofaniu się Bidena z kampanii Kamala Harris nie wydała jeszcze żadnych znaczących oświadczeń na temat wojny w Ukrainie. W czerwcu wzięła jednak udział w szwajcarskim globalnym szczycie pokojowym Szwajcarii – kiedy stało się jasne, że Biden się na nim nie pojawi. Zapewniła tam, że „strategiczne interesy” Ameryki polegają na silnym wsparciu dla Ukrainy. Stwierdziła również, że „agresja Rosji to nie tylko atak na życie i wolność mieszkańców Ukrainy, to nie tylko atak na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i dostawy energii, to także atak na międzynarodowe zasady i normy”. Jak zauważa Politico, istnieje nadzieja, że jej polityka jako prezydentki USA będzie bardziej zdecydowana niż polityka Joe Bidena.
Zdjęcia: Shutterstock
Gdy tylko wiceprezydentka USA otrzymała wymaganą liczbę głosów delegatów swojej partii, przewaga Donalda Trumpa w sondażach zniknęła
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Prawdę trudno zaakceptować – ale kłamstwa trudniej
Mieszkam w Polsce z prawie sześcioletnim synem. Kiedy uciekaliśmy przed wojną, miał trzy lata. Pomimo ogromnego stresu i strachu, starałam się nie pozwolić mu poczuć przerażenia, które mnie ogarnęło. Powiedziałam mu, że jedziemy na wycieczkę w piękne miejsce. Był zaskoczony, że jedziemy bez taty.
Mój mąż od początku miał świetne relacje z synem, rozpieszczał go i poświęcał mu każdą wolną chwilę. Wytłumaczyłam synkowi, że tata musi zostać, bo nie ma wakacji, ale gdy będzie miał, to do nas dołączy. Pamiętam, że za każdym razem gdy dzwonił dzwonek do drzwi, podskakiwał, krzyczał: „tata!” i biegł otworzyć. I za każdym razem był bardzo rozczarowany.
Bo gdyby mnie kochał, toby do mnie przyszedł
Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wielu Ukraińców. Nie miałam przyjaciół w Polsce, więc osiedlenie się w tym miejscu było najlepszą opcją. Są tu też ukraińskie rodziny, które zdecydowały się zamieszkać w Polsce jeszcze przed wojną. Mój syn bawi się z kolegami na podwórku i odwiedza ich.
Rodzice jego przyjaciół mówią mi, że jest bardziej zainteresowany rozmową z ich ojcami niż zabawą. Raz nawet zapytał jednego z tych ojców, czy ten mógłby być jego tatą. Mój syn polubił go, ponieważ grał z nim i swoim synem w piłkę nożną i zabierał ich na plac zabaw. Dzieciak był zachwycony, gdy mógł trzymać swojego starszego przyjaciela za rękę lub usiąść mu na kolanach.
Bardzo tęskni za swoim ojcem. Oczywiście były też pytania o to, czy tata już go nie kocha. „Bo gdyby kochał, przyszedłby do mnie”. Nie mogę już dłużej ukrywać przed synem, że nieobecność ojca nie była wyborem, ale wymuszoną konsekwencją wojny.
Tata niby jest, ale jakby go nie było
Ustaliliśmy z mężem, że będzie rozmawiał z synem przez telefon przynajmniej raz w tygodniu. Czasami przerwy są dłuższe, ale się staramy. Mój syn zawsze cieszy się na te rozmowy, opowiada tacie, co robi, pokazuje mu, co zbudował z klocków, i pyta, kiedy tata przyjedzie do domu.
Niedawno poszliśmy na plac zabaw, byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma.
Mam wiele wątpliwości. Czy taka rozłąka nie zniszczy więzi syna z ojcem? Czy po takim czasie ich relacja wciąż może być normalna? A może będą musieli uczyć się siebie od nowa?
Boję się też, że gdy wojna się skończy (mam nadzieję, że już niedługo), mężowi trudno będzie odnaleźć się w domu w tych ekstremalnie trudnych warunkach. W końcu tyle się mówi o zespole stresu pourazowego, a pobyt na froncie jest jedną z głównych przyczyn tego syndromu.
Mój mąż zapewnia mnie, że za nami tęskni, kocha nas i chce być z nami jak najszybciej. I to mnie bardzo cieszy, ale gdzieś w środku mam obawy. Może niepotrzebnie się zamartwiam, ale widzę, jak mój syn cierpi i jak bardzo jest zmęczony posiadaniem taty, który istnieje tylko w jego telefonie...
Agnieszka Botta, psycholożka kliniczna, Avigon.pl:
Droga Czytelniczko,
przestań, proszę, ukrywać przed synem, że brak ojca to nie wybór, a przymus wywołany wojną.
Rozumiem, że chciałaś chronić go, gdy przyjechałaś do Polski, bo miał wtedy trzy lata. Ale teraz ma sześć lat, widzi inne dzieci, które mają ojców – i nie rozumie, gdzie jest jego tata i kiedy wróci.
Rozłąka wpływa na relacje, lecz nie jest wyborem
Między ojcem a synem istnieje silna więź, a chłopiec bardzo potrzebuje tego kontaktu. Z pewnością trudno mu zrozumieć, że nie może rozmawiać z ojcem codziennie, jak inne dzieci. Ale ważne jest, aby powiedzieć mu prawdę, ponieważ dzieci dużo rozumieją i często są w stanie odczuwać nasze emocje. Separacja wpływa na relacje, ale ta separacja nie była z wyboru. Była spowodowana wojną.
Kiedy Pani mąż przyjedzie do Polski i dołączy do Pani i syna, z pewnością będzie potrzebował czasu, by odnaleźć się w nowym miejscu i być z rodziną tu i teraz, w obcym kraju, mając w pamięci obrazy z wojny.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice
Jesteście rodziną, a Wasza więź jest silna. Tak, Pani mąż może mieć problemy z przystosowaniem się do sytuacji, kiedy zobaczy syna po kilku latach i będą mieli wiele do nadrobienia.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice, to nieuniknione. Zachęcam Pani męża do rozmowy z psychologiem po przyjeździe. Pomoże mu to zaadaptować się w nowym miejscu, uporać się z wieloma trudnymi uczuciami związanymi z wojną i rozłąką. I odnaleźć się na nowo w roli ojca sześcioletniego chłopca, który bardzo go potrzebuje.
Link do strony ekspertki tutaj
„Niedawno poszliśmy z synem na plac zabaw. Byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma”
<frame>Artem Czech, „Pieśń otwartej ścieżki”<frame>
Wydawnictwo Meridian Czernowitz
Poleca Maria Syrczyna
O czym myśli człowiek w obliczu śmierci? Kiedy Artem Czech przez pięć dni był pod ostrzałem w okopach w pobliżu Bachmutu, żałował, że już nie skończy swojej książki. Ale wrócił z frontu – i skończył. Miał bowiem w sobie to, co psychoterapeuta Viktor Frankl, były więzień Auschwitz i Dachau, nazwał fundamentalną siłą przetrwania i wolą życia.
„Pieśń otwartej ścieżka” to western o wojnie. Nie o naszej wojnie narodowowyzwoleńczej, a o amerykańskiej wojnie secesyjnej. Ale główny bohater Hnat jest nasz. To ukraiński chłop pańszczyźniany, który przemierzył Krym, przepłynął ocean, a następnie walczył w wojnie w USA po stronie północnych stanów. Co ciekawe, nauczył się pisać i czytać po angielsku, ale nie po ukraińsku. Uparcie jednak poprawia każdego, kto nazywa go „Rosjaninem”, podkreślając swoją ukraińską tożsamość. Tylko czy można zachować swą tożsamość, rozpuszczając się w innej kulturze?
Gdy były biały niewolnik Hnat zdaje sobie sprawę, że jest już zmęczony niekończącą się wojną, opuszcza armię i wraz ze swoim nowym przyjacielem, byłym czarnym niewolnikiem Samem i córką miejscowego plantatora, Heike, wyrusza w długą podróż przez Amerykę, lawirując między dwiema walczącymi armiami.
W trakcie lektury niejeden czytelnik będzie miał wrażenie, że „to nie tyle o nich, co o nas”
Pod wierzchnią warstwą przygód kryją się głębsze warstwy, o których czytelnik będzie myślał po zakończeniu lektury. A wszystkie one są w jakiś sposób związane ze słowem „ścieżka”. Ścieżka z Moskwy na Zachód, ścieżka wiodąca od niewoli do wolności, ścieżka niekończącego się zmęczenia niekończącą się wojną. Gdziekolwiek idziesz, gdziekolwiek podróżujesz, zawsze jesteś na jakiejś ścieżce.
<frame>Remigiusz Mróz, „Wybaczam ci”<frame>
Wydawnictwo Czwarta Strona, przekład Magdalena Jeż
Poleca Natalia Riaba
Mam taką swoją tradycję: ilekroć podróżuję z Warszawy do Kijowa lub odwrotnie, zawsze zabieram ze sobą grubą książkę, zakładając, że zacznę ją czytać w pociągu i skończę na miejscu. Ale to nigdy nie działa w ten sposób. Wszystkie grube książki czytam dokładnie w 10 godzin. 400 czy 600 stron – proszę bardzo! Bo jest w tym jeden sekret: zawsze zabieram ze sobą w podróż powieści przygodowe lub kryminały. Często przypadkowe, ale zawsze trafiające w mój czytelniczy gust. Tak też było z „Wybaczam ci” – pierwszą książką Remigiusza Mroza, najpopularniejszego autora współczesnych kryminałów w Polsce, która ukazała się w języku ukraińskim.
Tego samego dnia dzieją się dwie rzeczy: na placu Konstytucji w Warszawie zostaje zamordowana dziewczyna – i znika mąż głównej bohaterki. Wydaje się, że między tymi wydarzeniami nie ma żadnego związku, lecz to tylko pozór. „Wybaczam ci” to nie jest wiadomość od nieznanej ci kobiety, którą chciałabyś zobaczyć w telefonie swojego męża. A bohaterka książki, Ina Kobryn, znalazła się właśnie w takiej sytuacji.
O czym jest ta historia? Kto i co komu wybacza?
Ta wiadomość nie byłaby tak ważna, gdyby kobieta, która ją wysłała, nie zginęła… Autor krok po kroku buduje misterną intrygę, umiejętnie ukrywając przed czytelnikiem wskazówki.
Kim jest morderca i co ze sprawą ma wspólnego mąż głównej bohaterk? Zakończenie tej książki jest naprawdę szokujące. Wydaje się, że znasz już każdą postać, jej charakter, potrafisz przewidzieć jej działania, ale kompletna układanka ujawnia się przed tobą dopiero na końcu.
Więc znajdź te 10 godzin, by przeczytać genialny kryminał Mroza jednym tchem
<frame>Erich Maria Remarque, „Łuk Triumfalny”<frame>
Wydawnictwo „Klub Książki Rodzinnej”, w tłumaczeniu Jewhena Popowycza
Poleca Maria Górska
Zapomnijcie o wszystkim, co wcześniej wiedzieliście o Remarque'u. Pisarz, którego czytaliśmy przed wojną, i Remarque dzisiejszy to dwa różne światy. Remarque „przedwojenny” to romantyczne opowieści o bohaterach z ubiegłego wieku – czymś odległym, nie z naszego życia. Dziś, gdy Rosja zrzuca bomby i atakuje ukraińskie miasta rakietami, próbuje przełamać front w obwodzie charkowskim i zajmuje kolejne metry ukraińskiego wschodu, są to historie o nas samych, naszych próbach i naszej miłości. Uderzają cię w serce nie po to, byś cierpiała, ale po to, byś zrozumiała coś więcej o sobie, przemyślała historię i spojrzała na świat w nowy, pełen nadziei sposób.
„Łuk Triumfalny” to niesamowita, wzruszająca historia miłosna napisana przez Remarque'a częściowo na podstawie jego własnego życia.
Książka oparta jest na pełnym piękna i napięcia związku pisarza z gwiazdą filmową Marleną Dietrich
To także historia emigranta, który w Paryżu ucieka przed prześladowaniami ze względu na swoje niemieckie pochodzenie. Bohatera dręczą upiory wojny, przed którymi ucieka w ramiona najpiękniejszej kobiety na ziemi – ale z którą nie może być, bo jest ona jednocześnie aniołem i demonem. Chce być z nią szczęśliwy, ale nie jest w stanie zarobić na utrzymanie swojej kochanki, mimo że jest utalentowanym chirurgiem. Po I wojnie światowej niemieccy imigranci we Francji są personae non gratae – zmuszeni do ukrywania się przed policją imigracyjną i pracy na czarno. Ludwig, kryjący się za fałszywym nazwiskiem Ravic, zarabia na życie, potajemnie naprawiając błędy paryskich ginekologów, w tym lokalnego „luminarza” – pozbawionego talentu profesora, który pobiera od kobiet ogromne pieniądze za aborcje, lecz mimowolnie je okalecza. Ravic przeżywa rozdzierającą serce historię miłosną, jednocześnie żyjąc w obsesji zemsty na gestapowskim oprawcy, odpowiedzialnym za zabójstwo jego narzeczonej i tortury w obozie koncentracyjnym.
Czytam to w Warszawie, gdzie mój pobyt i pracę determinuje status UKR, a teksty w naszych mediach to często świadectwa bohaterów, którzy przeżyli rosyjskie tortury. Z Remarque'em przeszłość i teraźniejszość zlewają się w jedno. Jak magiczne lustro otwiera się portal między Kijowem, Lwowem, Warszawą i Paryżem. Podczas gdy ja, tymczasowa migrantka wojenna, leczę duszę w pobliżu obrazów i rzeźb w Muzeum Narodowym w Warszawie, bohater w 1939 roku udaje się do Luwru po lekarstwo na złamane serce…
Nowy Czech, kryminał Mroza po ukraińsku i stary, dobry Remarque. Oto trzy książki, które powinnaś zabrać ze sobą na wakacje, na weekendowy wypad na wieś – albo po prostu przeczytać je na balkonie ze szklanką mrożonej herbaty
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Mieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Pytania bez odpowiedzi
Mieszkam w Polsce od pierwszych dni wojny. Mój mąż, którego poślubiłam w październiku 2021 roku, zdecydował, że nie ma na co czekać – powinnam wyjechać. A sam pojechał na front. Wojna rozdzieliła nas na początku wspólnego życia.
Myślałam, że ona potrwa najdłużej do maja, Zachód da skuteczną odpowiedź i wszyscy będziemy mogli wrócić do Ukrainy.
Od 2,5 roku mieszkam w Polsce, a mój mąż jest na wojnie. Dzielą nas setki kilometrów i boję się o jego życie. Bezpieczne życie w Polsce nie przynosi ulgi, gdy osoba najbliższa memu sercu jest codziennie narażona na śmierć lub kalectwo. Od dłuższego czasu martwię się o męża. Wiadomości online, w których możemy zamienić kilka słów, są cudowne, ale jeszcze bardziej podsycają żal i tęsknotę.
Po tych dwóch latach najbardziej brakuje mi bliskości i, muszę przyznać, seksu. Chcę go przytulić, kochać się z nim, nie wstawać z łóżka przez tydzień.
To nie jest normalne, że w cywilizowanej Europie rodziny nie mogą być razem, bo nienawistny dyktator postanowił zaatakować niepodległy kraj. Czuję ogromną złość, a nawet nienawiść, lecz przede wszystkim bezsilność. Jak długo jeszcze będziemy musieli żyć w takiej separacji? Boję się, że nie doczekam naszego wspólnego życia.
Nie wyjadę z Polski, bo w Ukrainie nie mam dokąd wracać. Moi teściowie zginęli, na ich dom spadła bomba. Wychowałam się w domu dziecka, oni byli moją jedyną, pierwszą prawdziwą rodziną.
Mąż zawsze powtarza mi, żebym nie wyjeżdżała z Polski, bo tylko w ten sposób może zachować spokój i nie martwić się – wiedząc, że jestem tu bezpieczna i pod dobrą opieką. Nawet gdy ma urlop, nie może przyjechać i być tutaj ze mną.
Jesteśmy w kompletnym zawieszeniu. Jak można tak żyć na odległość? To bolesne. Człowiek potrzebuje bliskich ludzi, ich ciepła i wsparcia. Jaką szansę na przetrwanie ma związek, jeśli jego jedynym źródłem jest tęsknota?
A co jeśli jedno z nas nie wytrzyma tej rozłąki? Jestem bardzo smutna. Ciężko tak żyć. Przyjaciele ani znajomi nie zastąpią mi najbliższej osoby, a strach o jej życie wyczerpuje mnie psychicznie.
Grzegorz Michal Mueller, psycholog Avigon.pl:
Nie odważę się udzielać Pani rad. Najwłaściwsze, co mogę zrobić w tej sytuacji, to wyrazić współczujący szacunek.
Ta sytuacja jest naprawdę druzgocąca. To, o czym Pani pisze, to utknięcie Hioba w absurdzie wojny. Postąpiła Pani słusznie, prosząc o pomoc. To, czego Pani potrzebuje, to nie rada, ale obecność i wsparcie.
Wsparcie może Pani uzyskać od tych, którzy mieli podobne doświadczenia. Obecność, wytrwałość, odwaga, a nawet codzienny heroizm ludzi o podobnych doświadczeniach może być dla Pani źródłem siły w procesie przezwyciężania tej apokaliptycznej, absurdalnej i wyczerpującej sytuacji.
Problemy, których nie da się rozwiązać w pojedynkę, mogą stać się o wiele łatwiejsze do rozwiązania w grupie.
Zachęcam Panią do znalezienia grupy wsparcia w okolicy, w której Pani mieszka. To może być grupa u psychologa – na przykład dla trudnych relacji małżeńskich, w których miłość została zraniona przez wojnę.
Jeśli takiej grupy nie ma, stwórzmy ją razem: Pani, redakcja i ja.
Na szczęście w Polsce pracuje już wielu świetnych ukraińskich psychologów. Jeśli połączyć dobrze dobraną grupę z psychologiem, problem, którego nie da się rozwiązać w pojedynkę, można znacząco złagodzić.
Link do strony psychologa tutaj
„Bezpieczne życie za granicą nie przynosi ulgi, gdy osoba najbliższa twojemu sercu codziennie jest narażona na śmierć. Cały czas martwię się o mojego męża”
Za von der Leyen głosowało 401 europosłów, 284 było przeciw, 15 wstrzymało się od głosu, a siedem głosów było nieważnych.
Aby zostać ponownie wybraną na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej, musiała zdobyć co najmniej 361 głosów. Głosowanie zakończyło napięte negocjacje z różnymi siłami za zamkniętymi drzwiami. Było tajne, więc do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy von der Leyen uzyska wystarczającą liczbę głosów.
Program Ursuli von der Leyen na najbliższe 5 lat jako przewodniczącej Komisji Europejskiej jest następujący: utworzenie nowego funduszu stymulującego przemysł europejski, poluzowanie zasad konkurencji, aby umożliwić więcej umów między firmami, utworzenie wspólnego sojuszu obronnego, stanowisko komisarza obrony i potrojenie liczby straży granicznej w Unii.
Von der Leyen podkreśliła również, że integracja Ukrainy, Mołdawii i Bałkanów Zachodnich z UE będzie priorytetem jej drugiej kadencji.
- Najlepszą inwestycją w bezpieczeństwo europejskie jest inwestycja w bezpieczeństwo Ukrainy
Dodała: - Finansowe, polityczne i militarne wsparcie Ukrainy ze strony Europy powinno trwać tak długo, jak będzie to konieczne. Będziemy wykorzystywać wszystkie narzędzia, którymi dysponujemy, w tym za pośrednictwem Europejskiego Funduszu Pokojowego, pracując nad wszystkimi kwestiami - od pilnych potrzeb po przyszłe wysiłki na rzecz naprawy w ramach instrumentu w Ukrainie.
Jako przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jest odpowiedzialna za utrzymanie konsensusu wśród 27 szefów państw reprezentujących 450 milionów mieszkańców. Duże kroki w UE wymagają współpracy na szeroką skalę i umiejętności negocjacji, a von der Leyen ponownie odniesie sukces.
Przypomnijmy sobie jej sukcesy, porażki i silne kroki w minionej kadencji.
Ursula von der Leyen przeprowadziła Unię Europejską przez dwa najpoważniejsze kryzysy ostatnich dziesięcioleci - pandemię koronawirusa i kryzys energetyczny.
Jako przewodnicząca Komisji Europejskiej udowodniła, że jest skuteczną menedżerką w czasie kryzysu, co przyniosło jej pierwsze miejsce na liście najpotężniejszych kobiet świata Forbesa w 2022 roku i nadal znajduje się na listach najbardziej wpływowych kobiet: - Kryzys opieki zdrowotnej spowodowany pandemią COVID-19 oraz wojna na Ukrainie i kryzys energetyczny wywołany przez Rosję mogły przerodzić się w dramatyczny kryzys gospodarczy i społeczny. Wielka odporność Europy i dobre decyzje, które podjęliśmy, zapobiegły temu. Stanęliśmy przed ogromnymi wyzwaniami, ale pod wieloma względami staliśmy się silniejsi - powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej w przemówieniu do Parlamentu Europejskiego.
W środku kryzysu europejscy przywódcy byli zagubieni i szukali wspólnych rozwiązań, a z pomocą von der Leyen zgodzili się na wspólny zakup szczepionek i uzgodnili znaczny zastrzyk finansowy dla dotkniętej gospodarki, a od lutego 2022 r. przyjęli miliony ukraińskich uchodźców, wzmocnili wspólne bezpieczeństwo i kontrolę granic oraz uruchomili wspólne dostawy energii:
- Lider zajmuje pozycję przed grupą i ustawia maszt, a następnie czeka, aż grupa za nim podąży - mówi Rebecca Christie z brukselskiego think tanku Bruegel. - Jeśli nie, przenosi swój maszt w inne miejsce, ale nadal przewodzi grupie.
Ścieżka kariery Ursuli von der Leyen jest następująca: posłanka do Bundestagu, minister ds. rodziny, seniorów, kobiet i młodzieży w rządzie Angeli Merkel, minister obrony Niemiec, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
"The Guardian" pisze, że von der Leyen kieruje Komisją jak operacją wojskową. Nie tylko cały czas pracuje, ale także regularnie prosi o to swoich pracowników.
W tym samym czasie Komisja Europejska uznała, że kryzys miał negatywny wpływ na konkurencyjność europejskiej gospodarki, którą należy teraz przywrócić.
W grudniu 2019 r. nowo wybrany komisarz UE ds. gospodarczych i handlu (KE) umieścił agendę gospodarczą UE w centrum uwagi na najbliższe kilka lat.
Nowo wybrana Komisja Europejska, kierowana przez Ursulę von der Leyen, zaproponowała zakrojony na szeroką skalę plan zmian legislacyjnych i inwestycji zwany Europejskim Zielonym Ładem, którego celem jest zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych w UE o połowę do 2030 r. i osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Oczywiście kraje europejskie muszą zmienić swoje ustawodawstwo i zainwestować ogromne sumy w zielone technologie. Jest to również „moment europejskiego człowieka na Księżycu”.
Unia Europejska przeznaczyła 150 miliardów na rekompensaty: zasiłki, dotacje, inwestycje i bezpośrednią pomoc finansową, aby pomóc krajom w bezbolesnym przejściu do neutralności klimatycznej.
Unia była świadkiem fali protestów rolników przeciwko ograniczeniu stosowania pestycydów, nawozów i antybiotyków, a także zwiększeniu powierzchni gruntów przeznaczonych pod produkcję ekologiczną. Nowe prawo zrobiło krok wstecz, a krytyczne dla rolników sformułowania zostały usunięte lub przeredagowane.
Sprawozdanie Parlamentu Europejskiego z 18 lipca zawierało kilka bezpośrednich odniesień do działań na rzecz klimatu i Zielonego Ładu, co sugeruje, że UE osiągnęła porozumienie z Zielonymi.
Ursula von der Leyen i Ukraina
W kwestii Ukrainy przewodnicząca Komisji Europejskiej wykazuje wyraźną konsekwencję. W kwietniu 2022 roku, w szczytowym momencie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Ursula von der Leyen przyjechała do Kijowa, aby wesprzeć Wołodymyra Zełenskiego i Ukraińców. Po wizycie w Buczy napisała na platformie X: „Moje przesłanie do narodu ukraińskiego: winni okrucieństw zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Wasza walka jest naszą walką”.
Obiecała, że będzie pracować nad przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej. Od tego czasu odwiedziła ogarniętą wojną Ukrainę co najmniej 7 razy.
Już w maju 2022 von der Leyen ogłosiła zamiar „zakazania wszelkiego importu rosyjskiej ropy naftowej i produktów ropopochodnych” i uniezależnienia się od rosyjskiej ropy, gazu i węgla, ale jak dotąd sankcje nie zakazały, ale ograniczyły import rosyjskiej ropy.
Polityka Unii Europejskiej odegrała kluczową rolę w przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do członkostwa w UE 23 czerwca 2022 roku.
Komisarz europejska zaproponowała również zamrożenie 10 mld euro funduszy europejskich dla Węgier z powodu naruszenia przez ten kraj praworządności. W 2023 r. kwota ta została odblokowana jako kompromis na drodze do zatwierdzenia przez Budapeszt negocjacji akcesyjnych Ukrainy. Unia Europejska oficjalnieozmowy akcesyjne z Ukrainą w grudniu.
„Dziś odwaga niejedno ma imię. Dziś odwaga ma twarz - i to jest Ukraina. Dziś odwaga ma twarz - i jest to twarz ukraińskich mężczyzn i kobiet, którzy przeciwstawiają się rosyjskiej agresji” lub ”Wiemy, że Ukraińcy są gotowi umrzeć za europejską perspektywę. Wiemy, że Ukraińcy są gotowi umrzeć za europejskie marzenie".
8 lipca 2024 r. Ursula von der Leyen również mówiła o Ukrainie i obowiązku Europy, aby jej pomóc.
Wypowiedziała się również na temat podróży dyplomatycznej do Rosji i Chin premiera Węgier Viktora Orbana, który 1 lipca rozpoczął sześciomiesięczną prezydencję w UE.
- Ta tak zwana misja pokojowa była niczym więcej, jak tylko »misją pokojową«. Europa nie może kontrolować dyktatorów i demagogów na całym świecie, ale może zdecydować się na obronę własnej demokracji - powiedziała von der Leyen.
Ponownie wybrana przewodnicząca oświadczyła, że przystąpienie Ukrainy do UE jest priorytetem jej drugiej kadencji
Zgodnie z kalendarzem gregoriańskim, który ukraińskie kościoły przyjęły w ubiegłym roku, Dzień Chrztu Rusi-Ukrainy obchodzony jest 15 lipca. Święto zostało wprowadzone w 2008 roku dekretem prezydenta Wiktora Juszczenki.
Historia ważnego wyboru
Do 30. roku życia książę Wołodymyr był poganinem, miał trzy haremy z 800 konkubinami i wielokrotnie się żenił. W końcu jednak zdał sobie sprawę, że religia monoteistyczna może bardziej sprzyjać rozwojowi państwowości niż politeizm. W szczególności wspierałaby ideologicznie rządy księcia, jednocząc różne pogańskie plemiona.
W „Powieści minionych lat” [staroruskim latopisie, czyli odpowiedniku średniowiecznych zachodnioeuropejski kronik i roczników – red.] czytamy, że Wołodymyr nie od razu wybrał chrześcijaństwo. Najpierw miał przeprowadzić „próbę wiary”, czyli rozmowy z przedstawicielami islamu, judaizmu i chrześcijaństwa, i na ich podstawie ocenić, która z religii najbardziej odpowiada jego zamierzeniom. Część historyków twierdzi jednak, że książę był od początku skłonny wybrać chrześcijaństwo z powodu chrztu swojej babki, księżnej Olgi. Olga, niekwestionowany autorytet dla Wołodymyra, była pierwszą władczynią Rusi, która przeszła na chrześcijaństwo.
W tym czasie chrześcijaństwo zostało przyjęte przez wiele sąsiednich krajów. Bizancjum, najbardziej rozwinięte i potężne państwo na kontynencie, było chrześcijańskie już od IV wieku. Przyjęcie chrześcijaństwa na Rusi miało pomóc wzmocnić więzi z krajami europejskimi. Islam i judaizm mogły oznaczać dla Rusi Kijowskiej uzależnienie od innych krajów, podczas gdy Bizancjum władzy nad Rusią Kijowską nie miało.
Ważnym powodem chrztu była również prośba cesarza bizantyjskiego Bazylego II o pomoc wojskową w stłumieniu buntu, na którą Wołodymyr zgodził się w zamian za obietnicę oddania mu siostry cesarza, Anny, za żonę. Bazyli II zgodził się, ale tylko pod warunkiem, że Wołodymyr sam przyjmie chrzest i ochrzci całą Ruś.
Włodzimierz nie był pierwszym, który zdał sobie sprawę z korzyści płynących z chrztu. Niektórzy historycy uważają, że w 860 r. Askold, legendarny ruski wódz, próbował ochrzcić Ruś i zbudował nawet pierwsze kościoły. Po ochrzczeniu Rusi Kijowskiej przez Wołodymyra informacje o Askoldzie zostały jednak usunięte z latopisów.
Jak odbył się chrzest
Przechodzenie Rusi Kijowskiej na chrześcijaństwo rozpoczęło się w Kijowie. Wołodymyr nakazał obalić figury słowiańskich bożków, a posąg Peruna, jednego z czołowych bóstw, z jego rozkazu obito kijami i wrzucono do rzeki.
Strwożeni Rusini, którzy byli tego świadkami, stali wzdłuż brzegów i wyciągając ręce błagali bożka, by wypłynął
Następnego dnia mieszkańcy stolicy zostali masowo ochrzczeni u zbiegu rzek Pochajna i Dniepr. Po Kijowie chrześcijaństwo zaczęło rozprzestrzeniać się w innych miastach Rusi. Chrzty były w większości przypadków przymusowe, więc często wybuchały zamieszki, które jednak skutecznie tłumiono. Wielu badaczy uważa, że chrzest mas poprzedziła szeroko zakrojona chrześcijańska akcja propagandowa oraz ochrzczenie szlachty i znanych osobistości, które cieszyły się powszechnym szacunkiem.
Proces szerzenia chrześcijaństwa na Rusi trwał kilka stuleci. Według historyków do XII wieku prawie wszystkie ziemie słowiańskie przyjęły religię Chrystusa.
W miarę upowszechniania się na Rusi chrześcijaństwo stopniowo traciło swoją pierwotną bizantyjską formę, wchłaniając elementy lokalnych słowiańskich zwyczajów, rytuałów i estetycznych norm panujących w sztuce Słowian Wschodnich. Bizantyjskie kanony kościelne stopniowo dostosowywały się do specyfiki staroruskiego etnosu. Jednocześnie jednak, walcząc z „pogaństwem”, chrześcijanie zniszczyli bezcenne zabytki starożytnego słowiańskiego świata, w tym arcydzieła drewnianej rzeźby. Zakazali też starożytnych tańców, „błazeńskich” przedstawień itp.
Z drugiej strony chrzest zwiększył rolę Rusi Kijowskiej na arenie międzynarodowej, spowodował rozwój piśmiennictwa, sztuki, architektury i muzyki oraz wzmocnił władzę książęcą. Język cerkiewnosłowiański stał się na Rusi językiem literackim. Ukraiński historyk Mykoła Czubaty napisał, że Ruś Kijowska zyskała status centrum wschodniego chrześcijaństwa, niezależnego zarówno od Bizancjum, jak od Rzymu.
Podczas swojego pontyfikatu papież Jan Paweł II odniósł się do chrztu Rusi Kijowskiej jako do wydarzenia, które miało miejsce przed rozłamem między katolicyzmem a prawosławiem i świadczy o „niesamowitym bogactwie Kościoła powszechnego.
Po chrzcie Rusi w Kijowie zaczęto budować chrześcijańskie kościoły, sam zaś Wołodymyr zmienił się z władcy okrutnego i niemoralnego w monarchę hojnego i tolerancyjnego
Organizował kolacje charytatywne dla biednych i święta dla zwykłych ludzi psługujących na dworze.
Chrześcijaństwo zmieniło również światopogląd Rusinów. Politeistyczne wierzenia starożytnych Słowian opierały się na strachu przed naturalnymi siłami przyrody, natomiast chrześcijaństwo, dając nadzieję na zbawienie, budowało w ludziach poczucie podziwu dla świata, który traktowano jako dzieło Boga.
W Dniu Chrztu Rusi-Ukrainy w cerkwiach Kościoła Prawosławnego Ukrainy odbywają się nabożeństwa ku czci Wołodymyra Wielkiego. Oficjalnie święto to nazywane jest Dniem Chrztu Rusi-Ukrainy Kijowskiej.
Dziś w Ukrainie obchodzona jest 1036. rocznica chrztu Rusi Kijowskiej. W 988 r. książę Wołodymyr ochrzcił Ruś, a wydarzenie to nie tylko spowodowało ważne zmiany religijne, lecz także wpłynęło na rozwój edukacji, porządku prawnego, kultury, życia społecznego i międzynarodowej dyplomacji
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Oto kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Gdy alkohol staje się „lekarstwem”
Za długo już jestem z tym problemem sama. Muszę się z kimś podzielić swoimi obawami i lękami. Mąż jest budowlańcem, wcześniej pracował z samymi Polakami. Problemy zaczęły się, kiedy zmienił pracę i trafił do mieszanej ekipy polsko-ukraińskiej. Wcześniej pił tylko podczas jakiś uroczystości, teraz już nawet nie udaje, że potrzebuje pretekstu. Każda okazja jest dobra. Brak okazji to dla niego też okazja.
Gdy liczę te pieniądze, które wydaje na alkohol, to serce mi pęka
To trwa już prawie rok. Ja nie pracuję, bo zajmuję się trójką dzieci; mąż nas utrzymuje. Dobrze zarabia, ale jak policzę te pieniądze, które wydaje na alkohol, to serce mi pęka. Już nie wiem, jak z nim rozmawiać. Próbowałam prosić, błagać, ale usłyszałam, że przesadzam, bo kilka piwek po pracy to żadne picie.
Postawiłam mu ultimatum: albo ja i dzieci, albo picie. Wyśmiał mnie i powiedział, że nie odejdę, bo nie mam dokąd. I ma rację. Nie mam tu rodziny, bliskich, jestem zdana na niego. Ostatnio wyprowadziłam się z sypialni, sypiam w pokoju dzieci. Ale po braku reakcji wnioskuję, że mu to w niczym nie przeszkadza, niczego mu nie brakuje.
Jak go przekonać, że krzywdzi siebie, dzieci, mnie?
Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to zacznie w końcu zawalać pracę i dramat dopiero się zacznie. Co mogę zrobić? Jak go przekonać, że krzywdzi siebie, dzieci, mnie? Jak z nim porozmawiać, skoro on praktycznie zawsze jest pod wpływem alkoholu? Kiedyś spędzał z dziećmi więcej czasu, bawił się z nimi, przynosił drobne prezenty. Teraz nawet nie zapyta, czy są zdrowe, czy im czegoś potrzeba. Gdy wraca do domu, w oczach dzieci widzę pytanie: czy znowu pił? Czy rzuci ciuchy w kąt i pójdzie spać?
Nie mam pojęcia, co takiego się stało, że zaczął pić? Czy to jego reakcja na stresy? Ale przecież wiadomo, że picie niczego nie rozwiązuje, a tylko bardziej komplikuje. Ja to wiem, ale jak jego do tego przekonać?
Mateusz Chariton, psycholog dzieci i młodzieżowy, Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, gdy uzależniony jest jeden członek rodziny, współuzależniona jest cała rodzina. Dlatego bardzo dobrze, że pisze Pani w tej sprawie i szuka wsparcia.
Dopóki mąż nie zauważy tej „choroby”, dopóty nie będzie mogła Pani nic z tym zrobić
Im dłużej mąż nadużywa alkoholu, tym trudniej będzie mu wyjść z nałogu. Cokolwiek się dzieje w jego pracy, w życiu powinien sięgać po zdrowsze rozwiązania, a nie po alkohol. Rok to już bardzo sporo, jeżeli chodzi o mechanizm picia, zatracenie się w nim.
Po pierwsze, należy uświadomić mężowi, że ma problem. Dopóki on nie zauważy tej „choroby”, dopóty Pani nie będzie mogła nic z tym zrobić. W każdym mieście jest Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej lub Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Warto się tam udać i zgłosić problem. Na pewno będą w stanie Pani pomóc.
Jeżeli dzieci chodzą do szkoły, powinna pani zgłosić taki fakt szkolnemu psychologowi, by objął je opieką. Pomocne może być odwiedzenie strony internetowej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (www.parpa.pl). Można tam znaleźć wiele pomocnych artykułów oraz wykaz placówek leczniczych, odwykowych i namiary na specjalistów w dziedzinie leczenia uzależnień.
W tym momencie jesteście dla męża mniej ważni niż alkohol
Najlepiej byłoby, gdyby mąż udał się na terapię indywidualną lub grupową (grupy AA). Myślę że dobrym rozwiązaniem jest to, aby Pani z dziećmi na jakiś czas odseparowała się od męża, np. przenosząc się do znajomych. Kolejnym krokiem jest znalezienie pracy, bo powinna się Pani w maksymalnym stopniu uniezależnić od męża. Trzeba dać mu sygnał, że poradzi sobie Pani bez niego.
Następną rzeczą jest obserwowanie, czy mąż będzie się o Panią starał, czy jeszcze mu zależy. Jeżeli nie – co oznacza, że nie będzie chciał się zmienić – najkorzystniejszym dla Pani i dziecka wyjściem będzie rozwód. Zapewne Pani zapyta, dlaczego tak drastyczne kroki? Odpowiedź jest prosta: jeżeli w tym momencie jesteście dla męża mniej ważni niż wcześniej, to znaczy, że Wasze miejsce zajął alkohol.
Skutkiem uzależnienia dla dzieci prawdopodobnie będzie syndrom DDA
Kto wie, czy na przestrzeni kilku tygodni, może miesięcy, nie pojawi się agresja (psychiczna bądź psychiczna) w stosunku do Pani lub dzieci? Należy pamiętać, że problem alkoholowy jest śmiertelnie poważny i groźny nie tylko dla pijącego, ale również dla Pani oraz dla rozwoju dzieci. Skutkiem uzależnienia dla nich prawdopodobnie będzie syndrom DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika). Już jako ludzie dorośli Pani dzieci mogą być lękliwe, trudno im będzie wchodzić w zdrowe relacje romantyczne, będą miały niskie poczucie własnej wartości, będą odczuwać niepewność.
Dzieci uczą się głownie przez wzorce, naśladowanie. Bardzo prawdopodobne jest, że z powodu uzależnienia męża któreś z Pani dzieci w dorosłym życiu (albo nawet już jako nastolatek) sięgnie po alkohol i będzie go nadużywać. Ważne jest, aby Pani wraz z dziećmi udała się na psychoterapię i przepracowała ten problem, dopóki nie jest jeszcze za późno. Życzę Pani dużo siły i wytrwałości w walce z nałogiem męża. Proszę się nie poddawać i szukać pomocy. Nie jest Pani sama.
Linki:
Do strony psychologa: https://avigon.pl/specjalista/mateusz-chariton
Do avigon.pl: https://avigon.pl/
Do Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych: http://www.parpa.pl/
Po zmianie pracy zaczęły się problemy z alkoholem. Wcześniej pił tylko podczas uroczystości, teraz już nawet nie udaje, że potrzebuje pretekstu. Brak okazji to też okazja
Szpital dziecięcy w samym centrum Warszawy nie został przez organizatorów akcji Euromajdan Warszawa wybrany przypadkowo. To miejsce symboliczne. Każdy człowiek na świecie powinien zrozumieć, jakie straszne zbrodnie popełnia Rosja. Zwłaszcza wobec ukraińskich dzieci.
Protestujący przyszli z ukraińskimi flagami i transparentami: „Rosja zabija ukraińskie dzieci”, „Putin jest mordercą”, „Ukraina powinna zostać członkiem NATO”.
– Szpital dziecięcy to miejsce bólu, gdzie każdego dnia toczy się walka o życie. I właśnie w to miejsce uderzyła rosyjska rakieta – powiedziała Natalia Panczenko, liderka Euromajdanu Warszawa.
Dorota Łoboda, posłanka na Sejm RP, emocjonalnie zwróciła się do protestujących, komentując ostrzał szpitala dziecięcego w Kijowie 8 lipca:
– Trudno zrozumieć, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby świat się obudził. Każdy, kto nie jest teraz po stronie Ukrainy, powinien być nazywany wspólnikiem Putina.
Marta Lempart, aktywistka i współorganizatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, przypomniała, że z uwagi na sytuację w Ukrainie żaden Rosjanin nie ma prawa zabierać publicznie głosu:
– Dopóki trwa wojna Rosji z Ukrainą, nie ma tak zwanych dobrych Rosjan.
Po proteście przed szpitalem dziecięcym setki osób udały się do Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Ukrainie. Policja zablokowała ruch na drodze przemarszu, by zapewnić protestującym bezpieczne dotarcie do celu.
Znicze, które protestujący pozostawili przed biurem Komisji Europejskiej, mają przypominać nam o wszystkich ukraińskich dzieciach, które zostały zabite i ranne w tej wojnie. Ukraina nadal nie jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, dlatego Rosja wciąż zabija małych Ukraińców.
– Nie ma gwarancji, że jutro pocisk nie spadnie gdzieś tutaj, w Polsce, lub w innym kraju Unii. Nie jesteśmy bezpieczni, nawet jeśli jesteśmy w Unii Europejskiej. Jeśli Rosja pokona Ukrainę, pójdzie dalej. Wróg rozumie tylko język siły. Jeśli nie uderzysz Rosji w twarz, Rosjanie pójdą dalej – powiedział Jewhen Klimakin, wolontariusz, redaktor naczelny magazynu internetowego Nowa Polszcza.
Maria Górska, redaktor naczelna Sestry.eu, która również przemawiała na proteście, opowiedziała o swoim bohaterskiej znajomej, lekarce ze zbombardowanego szpitala „Ochmatdit”, która pomagał ofiarom:
– To ci niesamowici ludzie mieszkający w Ukrainie dają nam nadzieję. 8 lipca zadzwoniłam do lekarki moich dzieci, aby dowiedzieć się, jak sobie radzi. Powiedziała mi, że nie miała ani chwili wolnego czasu, ponieważ pracowała z innymi ludźmi przy usuwaniu gruzów i dostarczaniu wody. Wieczorem oddzwoniła do mnie i zapewniła, że wszystko zostanie odbudowane i wszystko będzie dobrze.
Zdjęcia: Olena Klepa i Natalia Riaba
Setki osób przybyły pod szpital dziecięcy w Warszawie, by zwrócić uwagę Polski i świata na zbrodnie Rosjan
75 lat temu 12 państw podpisało Traktat Waszyngtoński, który stał się fundamentem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dziś Sojusz obejmuje 32 kraje, które wezmą udział w szczycie w dniach 9-11 lipca. Dołączą do nich przedstawiciele 35 krajów partnerskich, w tym Ukrainy.
Kluczowe kwestie szczytu to obrona Sojuszu w przypadku dojścia do władzy Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainie, obecność wojskowa na wschodniej flance NATO i odstraszanie nuklearne.
Główne „kwestie ukraińskie” dotyczą dostarczania Ukrainie systemów obrony powietrznej i nowej broni, szkolenia ukraińskiej armii oraz perspektyw członkostwa tego kraju w NATO
Według Jensa Stoltenberga, którego na stanowisku sekretarza generalnego NATO 1 października zastąpi Mark Rutte, pomoc dla Ukrainy będzie najważniejszym punktem programu szczytu.
Sojusznicy planują na przykład ustanowienie misji NATO w Niemczech pod nazwą Wsparcie Bezpieczeństwa i Szkolenia NATO dla Ukrainy (NSATU). Wraz z formatem Rammstein misja ta będzie koordynować pomoc dla Ukrainy (obecnie większość pomocy jest koordynowana przez Stany Zjednoczone, lecz jeśli Donald Trump wygra wybory prezydenckie, dostawy broni do Ukrainy mogą być zagrożone). Misja NATO będzie również koordynować szkolenia dla ukraińskich żołnierzy za granicą oraz współpracę między Ukrainą a jej partnerami w ramach umów bezpieczeństwa.
– Tej zimy i wiosny byliśmy świadkami poważnych opóźnień w dostarczaniu wsparcia, co miało konsekwencje na linii frontu. Nie możemy pozwolić, by to się powtórzyło. Dlatego oczekuję, że przywódcy Sojuszu zgodzą się na szczycie, że NATO powinno przewodzić koordynacji i dostarczaniu pomocy – oświadczył Stoltenberg.
Oczekuje się również, że sojusznicy zatwierdzą na szczycie pomoc wojskową w wysokości 40 mld euro, którą NATO zapewni Ukrainie w 2025 roku
To zobowiązanie finansowe zostanie rozdzielone między członków NATO zgodnie z wielkością ich PKB. Jedynie Węgry nie będą uczestniczyły w tym programie. Kraj ten blokował wspomnianą inicjatywę, a ostatecznie ustąpił pod warunkiem, że Budapeszt nie weźmie udziału w zrzutce.
Według Wołodymyra Zełenskiego lista krajów inwestujących w bezpieczeństwo Ukrainy będzie się wydłużać. Ukraina podpisała już bowiem 21 związanych z nim umów dwustronnych: 7 z krajami G7, 13 z krajami, które dołączyły do deklaracji, i osobną umowę z Unią Europejską.
Jednak tym, czego Ukraina najbardziej oczekuje od szczytu, są nowe dostawy broni – przede wszystkim więcej systemów obrony powietrznej Patriot. Po bestialskim rosyjskim ataku na szpital dziecięcy w Kijowie oczekuje się, że takich systemów będzie co najmniej pięć.
Szczyt potwierdzi kurs Ukrainy w kierunku członkostwa w NATO. Nie będzie jednak jeszcze oficjalnego zaproszenia
– Chcielibyśmy otrzymać zaproszenie, ale wiemy, że go nie otrzymamy. Uważam jednak, że jeśli chcemy zobaczyć silną Amerykę, to coś takiego jak zaproszenie byłoby właśnie znakiem, że nikt nie boi się Putina i wszyscy są pewni przywództwa Ameryki – powiedział Zełenski.
Szczyt NATO, który rozpoczyna się dziś w Waszyngtonie w 75. rocznicę powstania Paktu, potrwa trzy dni. Jego głównymi tematami będą rozszerzenie pomocy dla Ukrainy i jej perspektywy w Sojuszu
Tydzień na Ukrainie rozpoczął się od zmasowanego ataku na dużą skalę. W przeddzień szczytu NATO rosyjscy terroryści zaatakowali Kijów, Dniepr, Krzywy Róg, Słowiańsk i Kramatorsk. Wystrzelili 38 pocisków różnego typu, w tym „Kindżały”. 30 z nich zostało zestrzelonych przez obronę powietrzną.
Uszkodzone zostały budynki mieszkalne, infrastruktura i szpital dziecięcy (!). Fragmenty pocisków wylądowały w sześciu dzielnicach stolicy: Sołomiańskiej, Dnieprowskiej, Darnieckiej, Desniańskiej, Szewczenkowskiej i Hołosiwskiej. Uszkodzone zostało przedszkole, budynek biurowy, wieżowiec i wiele innych obiektów. Trzy podstacje transformatorowe w Kijowie zostały całkowicie zniszczone lub częściowo uszkodzone.
Budynek szpitala dziecięcego „Ochmatdit”, w którym dzieci cierpiące na niewydolność nerek były poddawane dializie, został poważnie uszkodzony w wyniku bezpośredniego trafienia pociskiem X-101. Zginęły dwie osoby dorosłe, a 16 zostało rannych, w tym dzieci. Szpital ten jest jednym z najważniejszych tego typu nie tylko w Ukrainie, ale i w Europie. Każdego dnia lekarze ratują tu życie setkom dzieci z całego kraju.
Znaczne zniszczenia są również wokół stacji metra „Łukjaniewska”. W sumie w Kijowie zginęło 17 osób.
W Krzywym Rogu doszło do kilku ataków rakietowych. Wstępne dane mówią o 10 zabitych i 41 rannych, w tym 10 ciężko. Jedna osoba zginęła w Dnieprze.
Kilka godzin później stolica została ponownie zaatakowana. Jednocześnie doszło do paru eksplozji. Fragmenty rakiet spadły w szczególności na budynek medyczny w dzielnicy Dnieprowskiej. Cztery osoby zginęły, a trzy zostały ranne.
Zachód już nazwał ten atak „najgorszym w całej wojnie”.
Składamy szczere kondolencje rodzinom ofiar
#Ukraine #UkraineWar #StopWar #RussiaUkraineWar #ukraineunderattack #SaveUkraine #WarInUkraine #StopRussianAggression #NoWar #PeaceForUkraine pic.twitter.com/A0Kd5dLxOc
— Sestry.eu (@SestryEU) July 8, 2024
Zdjęcia: Państwowa Służba Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy, NSCCH „Ochmatdit”, Jan Dobronosow, Bohdan Kutepow, Ołeksandr Gusiew
Prawie 40 pocisków różnego typu zostało wystrzelonych przez Rosjan w różne miasta na Ukrainie. Najpoważniejsze zniszczenia są w Krzywym Rogu i szpitalu dziecięcym „Ochmatdit” w Kijowie. Kilka godzin później po pierwszym ataku stolica Ukrainy została zaatakowana ponownie. Zginęło ponad 30 osób, a 80 zostało rannych
Jak powiedział Wołodymyr Zełenski na konferencji prasowej w Warszawie, dokument przewiduje zestrzeliwanie rosyjskich rakiet i dronów lecących w kierunku Polski już w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
– Musimy to wdrożyć. Będziemy współpracować w zakresie samolotów bojowych, już przekazanych przez Polskę, i rozważymy możliwość dodatkowych transferów – oświadczył prezydent Ukrainy.
Umowa przewiduje również utworzenie Legionu Ukraińskiego, nowej ochotniczej jednostki wojskowej w Polsce. Żołnierze Legionu będą szkoleni w Polsce i wyposażeni przez partnerów Ukrainy. Każdy ukraiński obywatel, który zechce w nim służyć, będzie mógł podpisać kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy.
– Mamy bardzo pozytywne doświadczenia z ukraińsko-polsko-litewskiej brygady i na ich podstawie damy obywatelom Ukrainy, którzy obecnie przebywają w Polsce, na Litwie i w innych krajach UE, możliwość dobrowolnego przyłączenia się do obrony Ukrainy. Teraz nasze zespoły opracują wszystkie niuanse tej propozycji – wyjaśnił Zełenski.
Umowa o bezpieczeństwie z Polską przewiduje również współpracę pozamilitarną: w zakresie wywiadu, cyberbezpieczeństwa, przeciwdziałania rosyjskiej dezinformacji itp.
Donald Tusk nazwał porozumienie bardzo ważnym dokumentem.
– Było dla nas bardzo ważne podczas przygotowywania tego dokumentu, aby nie pozostał on tylko deklaracją dobrej woli – stwierdził. – Każde słowo w tym dokumencie jest ważne i będzie miało praktyczne konsekwencje. Postrzegamy te słowa jako wzajemne zobowiązanie, a nie puste obietnice. Wraz z innymi sojusznikami będziemy wkrótce krok po kroku wdrażać postanowienia dokumentu.
Сьогодні у Варшаві з Прем’єр-міністром Польщі Дональдом Туском підписали Угоду про співробітництво у сфері безпеки між Україною та Польщею.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) July 8, 2024
У цьому безпрецедентному документі передбачено положення про збиття в повітряному просторі України російських ракет і дронів, випущених у… pic.twitter.com/3JWwCLIu6p
W przeddzień szczytu NATO premier zapewnił, że Ukraina może liczyć na pełne wsparcie Polski, w tym w zakresie drogi Ukrainy do NATO i UE – nawet jeśli ta droga będzie dłuższa niż chcą tego Ukraina i Polska. Powiedział:
– Jeśli nie uzyskacie jasnej deklaracji na szczycie NATO, będziemy nadal zachęcać naszych sojuszników, aby droga do UE i NATO była jak najszybsza. Do tego też zmierza ten dokument – powiedział.
Prezydent Ukrainy spotkał się również z prezydentem Polski Andrzejem Dudą.
– Poinformowałem go o rosyjskich atakach – oświadczył po spotkaniu Zełenski. – Rozmawialiśmy o tym, co jest potrzebne, by zapewnić większą ochronę naszym obywatelom. Współpraca obronna i potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy są priorytetami. Zwróciliśmy uwagę na znaczenie niedawnego szczytu pokojowego i umowy o bezpieczeństwie między Ukrainą a Polską. Wierzymy w pokojową, silną Ukrainę razem z pokojową, silną Polską. Ukraińska armia chroni bezpieczeństwo Polski i całej Europy. I jesteśmy wdzięczni, że Warszawa nam pomaga.
I had a meeting with the @prezydentpl, Andrzej Duda.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) July 8, 2024
I informed him about the Russian attacks and discussed what is needed to provide greater protection for our people. Enhancing defense cooperation and addressing the needs of the Ukrainian Defense Forces are top priorities. We… pic.twitter.com/GbNIkUnRdc
Prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Donald Tusk podpisali w Warszawie umowę o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa między Ukrainą i Polską. Podobne umowy o wzajemnym bezpieczeństwie zostały już podpisane z Kijowem przez 19 państw i UE jako wspólnotę
Maria Burmaka, piosenkarka, producentka, Kijów - Lwów:
Kiedy nie ma prądu, znika też woda. Dlatego – ha-ha-ha – kupiłam karnet na siłownię w pobliżu mojego domu (a ceny rocznych karnetów są teraz fantastyczne). Siłownia, podobnie jak reszta centrum handlowego, działa na generatorach, a dla mnie liczy się nie tyle sport, co fakt, że mogę tam wziąć prysznic, umyć się i wysuszyć włosy każdego dnia o każdej porze. Mam dość wstawania o 5 rano, by umyć i ułożyć włosy!
Kupiłam też niezbyt mocną suszarkę i niezbyt mocną prostownicę do włosów na baterie. Najważniejsze, że jestem czysta, podobnie jak moje ubrania.
W domu ładuję pralkę do pełna i czekam na dogodny moment, aby włączyć ją na pełny cykl. Co do pogniecionych ubrań, to dziś już nikogo nimi nie zadziwisz; to wręcz trend.
Anastazja Nowycka, ekonomistka, Kijów:
By się dowiedzieć, kiedy wyłączą prąd, korzystam z aplikacji „Cyfrowy Kijów”. Bardzo ważne jest, by naładować niezbędne urządzenia elektroniczne zawczasu. Moja lista obejmuje dwa laptopy, power banki, stację ładującą, lampę wielokrotnego ładowania, latarkę, e-booka i smartfon. Gdy te urządzenia są naładowane, można pracować do 8 godzin. A jeśli przerwy w dostawie prądu trwają dłużej, mogę iść do biura, przestrzeni coworkingowej albo do znajomych, którzy akurat mają zasilanie.
Przerwy w dostawie prądu nauczyły mnie kilku trików:
- raz dziennie nalewam gorącą wodę do termosu, dzięki czemu nie muszę szukać miejsca do podgrzania wody, by zaparzyć sobie kawę z mlekiem czy chińską herbaty;
- w zamrażarce trzymam pojemniki z lodem. Utrzymują niską temperaturę w lodówce, gdy nie ma prądu. Butelki z lodem stawiam na półkach z gotową do spożycia i łatwo psującą się żywnością;
- jeśli wiesz, kiedy wyłączą prąd, możesz zawczasu wykonać wiele prac domowych, jak gotowanie czy pranie. Albo – jeśli mieszkasz na wysokim piętrze – zrobić zakupy, kiedy dopóki jeszcze działa winda.
Regina Gusejnowa-Czekurda, prawniczka:
Mam szczęście: nie mam biura na 25. piętrze, ale na drugim. Utknięcie w windzie to mój największy strach, więc przestałam odwiedzać znajomych i chodzić do klientów, którzy mieszkają powyżej 5. piętra. Mam nadzieję, że się nie obrażą.
W mieście Browary, gdzie mieszkam, prąd jest odcinany na długie godziny, a co szczególnie nieprzyjemne – w nieokreślonych porach. Najdłuższa przerwa trwała ponad 8 godzin. Dobrze, że jest lato. W moim domu na prąd działa kocioł grzewczy i pompa wodna, więc kiedy nie ma prądu, nie ma też ogrzewania ani wody.
Podczas poprzednich przerw w dostawach prądu musiałam kupić piec opalany drewnem, tak zwaną burżujkę, oraz zasilacz bezprzewodowy z akumulatorem. Na szczęście w ciepłej porze roku nie ma problemu ogrzewania, a kwestię nieczynnej pompy rozwiązuję, robiąc zapasy wody. Trzymam ją wszędzie: w łazience do mycia i spłukiwania, na umywalce do mycia zębów i rąk, w kuchni do mycia naczyń. Aby przetrwać zimę, kupiłam już wózek na drewno opałowe i planuję zakup kolejnego akumulatora.
Waleria N., specjalistka od poligrafii, Kijów:
Ten ciągły niepokój, który wywołuje we mnie wojna, potrafię rozładować tylko w jeden sposób: poprzez seks. Obecnie nie mam stałego partnera, więc pomagają mi gadżety. Niedawno zamówiłam w Internecie błyszczące, kosmiczne urządzenie do samodzielnej przyjemności! Jedyną jego wadą jest to, że nie pomyślałam o zasilaniu na baterie i kupiłam takie, które jest ładowane z gniazdka przez kabel. Kto wiedział, że przerwy w dostawie prądu mogą trwać dłużej niż 10 godzin dziennie?
Pech ciał, że któregoś szczególnie dla mnie trudnego dnia, gdy byłam zdenerwowana i zła, mój najbardziej niezawodny przyjaciel i partner w terapii antystresowej był rozładowany. Nie wytrzymałam. Pobiegłam do najbliższego oddziału Nova Post [największa ukraińska firma kurierska – red.], gdzie jest generator. „Czy mogę się tu naładować?” – zapytałam. „W zasadzie tak, ale tylko jeśli masz coś pilnego” – odpowiedzieli. Rozważyłam za i przeciw, po czym pokazałam pracownikowi poczty to, co miałam w torebce. Okazał się bardzo taktownym człowiekiem i nie zadał mi już kolejnego pytania. Ładowałam ten wibrator, stojąc tuż za starszą panią ze starą Nokią. Sterczałam tam z nim w ręku przez 45 minut. I cóż mogę powiedzieć? Po tej przygodzie staliśmy się sobie jeszcze bliżsi.
Anna Rodionowa, producentka, Warszawa - Kijów:
Przyjaciółka w Kijowie ma 6-miesięczne dziecko. Nie karmi go już piersią, więc konieczne jest regularne podgrzewanie pokarmu dla niemowląt. Kiedy pojawia się taka potrzeba, a nie ma prądu, przyjaciółka zabiera dziecko, torbę i idzie do Nova Post. Kiedy przyszła tam po raz pierwszy, personel pozwolili jej skorzystać z kuchenki mikrofalowej na zapleczu – by mogła od razu nakarmić córkę, zamiast zabierać podgrzane jedzenie do domu. A po wszystkim powiedzieli, że może wrócić w każdej chwili. Wyznała mi, że zalała się wtedy łzami.
Bez względu na to, kto akurat pracuje w oddziale Nova Post, odpowiedź zawsze brzmi mniej więcej tak: „Oczywiście, możesz skorzystać z naszej kuchni i nakarmić swoje dziecko. Wszystko ci pokażemy, pomożemy”. Ukraińcy są niesamowici, z takimi ludźmi człowiek nie boi się wojny.
Igor Minczuk, Krzemieńczuk:
W Krzemieńczuku są harmonogramy wyłączeń, każde trwa zwykle 2-3 godziny. Mieszkamy na 9. piętrze, do pracy chodzimy pieszo. Moja córka wcześniej bała się wind, a teraz boi się jeszcze bardziej. Uprawiamy fitness: na zakupy chodzimy z plecakami, bo z nimi wygodniej jest na schodach. W domu mamy kuchenkę gazową, więc nie ma problemów z gotowaniem. Ale czasem jemy kolację przy latarkach – mamy zapas baterii.
Zauważyłem, że odkąd są przerwy w dostawach prądu, ludzie częściej wychodzą z domów, by się spotykać. Wiele osób spaceruje teraz po parkach, siedzi na ławkach, spędza razem czas. My robimy to samo. Kiedy nie ma prądu, staramy się gdzieś wyjść. Często jeździmy na daczę i gotujemy nad ogniskiem. To romantyczne.
Natalia Ryaba, dziennikarka serwisu Sestry.eu, Warszawa - Kijów:
Brak prądu przez wiele godzin to nowa rzeczywistość dla Ukraińców. Tydzień temu wróciłam z Warszawy do domu w Kijowie. Pociąg przyjechał około 23:00. Z dworca odebrał mnie mąż, jechaliśmy do domu pustymi, ciemnymi ulicami Kijowa.
Przed wejściem do bloku włączył latarkę w telefonie komórkowym i ostrzegł mnie: „Żadnych wind, nawet gdy jest prąd. Bo utkniesz!” Ciemny korytarz i w końcu – nasze drzwi. Otwieramy je, a mieszkanie wygląda jak świąteczny film Disneya. Ściany pokryte świątecznymi girlandami, pokoje oświetlone świecami zapachowymi. Zanurzyłam się w tej atmosferze, a moja dusza poczuła się radośnie i ciepło. Mąż i syn zaaranżowali to niesamowite piękno na mój przyjazd!
Następnego dnia spotkałam się z moją przyjaciółką w centrum Kijowa. Złota Brama, aleja Pejzażowa, Zejście Andrzeja, Padół. Oglądamy piękny zachód słońca, a na ulicach zapalają się wieczorne światła. Mój ulubiony bar na Padole nie jest w stanie pomieścić wszystkich młodych ludzi – część z nich siedzi na schodach, żywo rozmawiając i popijając zimne prosecco. Przez chwilę wydaje mi się, że nie ma wojny. Ale dochodzę do mojej dzielnicy i wracam do rzeczywistości: wszystkie domy są pogrążone w ciemności. Przez chwilę jest niesamowicie, potem księżyc wychodzi zza chmury.
Robię kilkanaście zdjęć i w pobliżu mojego domu orientuję się, że mimo braku oświetlenia plac zabaw jest pełen dzieci. Dziewczynki na huśtawkach, chłopcy na rowerach, wszędzie słychać dziecięcy śmiech. Jasny księżyc oświetla plac zabaw i dzieci, które nie chcą iść do domu, bo jest dopiero dziesiąta wieczorem, a to przecież wakacje. Nieważne, że nie ma prądu. Lato jest dla zabawy.
Maryna Romanenko, aktywistka ekologiczna, Mikołajów:
Przez cały czas słuchasz rytmu: nalot/odwołanie nalotu. W Mikołajowie ten rytm jest szalony ze względu na bliskość frontu. Teraz mamy przerwy w dostawach prądu. Na szczęście jest lato, więc łatwiej to znosić, bo wiesz, że dzieci nie będą głodne i nie zamarzną. „Mikołajówoblenergo” SA [jedna z głównych firm energetycznych na południu Ukrainy – red.] niezwłocznie informuje nas o godzinach przerw. Gdy prądu nie ma wieczorem, jest okazja, by porozmawiać z dziećmi, zwłaszcza gdy nie zdążyły naładować swoich telefonów. Często też wykorzystujemy ten czas na spacer. Może być ciemno, ale jesteśmy razem.
Nataliia Żukowska, dziennikarka Sestry.eu, Rzeszów – Kijów:
Moi rodzice mieszkają w małej wiosce Drabiw w obwodzie czerkaskim, 170 km od Kijowa i 400 km od linii frontu w Charkowie. Ludzie tam zazwyczaj budzą się o świcie. Wstają wraz ze słońcem, by rano nakarmić bydło i popracować w ogrodach, zanim zrobi się zbyt gorąco. Elektryczność w wiosce jest wyłączana tak jak w reszcie regionu. Moja matka mówi, że na początku mieli z tym problem, ale teraz już się przyzwyczaili i wszystko planują.
Brak prądu jest najbardziej odczuwalny wieczorem. Zamiast oglądania telewizji, mamy komunikację na żywo. Zamiast śledzić wiadomości, urządzamy w kuchni herbatkę przy świecach. I tak codziennie od godziny 20.00. Brak światła dał moim rodzicom możliwość spędzania ze sobą więcej czasu.
Wysłałam obojgu porządne power banki z Polski. Po jakimś czasie zadzwoniłam do mamy rano, a wieczorem do taty – ale ich telefony były wyłączone. Następnego dnia dodzwoniłam się – powiedzieli, że zapomnieli naładować. Wyznali, że mają wrażenie, jakby wrócili do czasu swoich pierwszych randek, kiedy byli tylko we dwoje. Mama mówi: „Znowu zaczęłam słyszeć tatę”. A tata przypomniał sobie, jak świetnie mu się z mamą rozmawia. Po co telefon, gdy najbliższa osoba jest tuż obok?
Rosyjskie ataki na ukraińską energetykę postawiły Ukraińców w obliczu nowej rzeczywistości – braku Internetu, zasypiania w ciemnościach, życia bez windy. Jak Ukraińcy radzą sobie bez prądu?
"Gratuluję Mołdawii i Ukrainie rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych. To bardzo dobra wiadomość dla mieszkańców Ukrainy, Mołdawii i całej Unii Europejskiej. Przed Wami droga pełna wyzwań, ale i możliwości. Życzymy udanego rozpoczęcia negocjacji!" - napisała na swojej stronie X.
Według niej, obywatele Ukrainy i Mołdawii wykazali "niezachwiane zaangażowanie" w procesie przystąpienia do Unii Europejskiej. Oba kraje rozpoczęły reformy na dużą skalę, ale Ukraina i Mołdawia wciąż mają przed sobą "trudną i wymagającą" drogę.
Ursula von der Leyen wyjaśniła również, że negocjacje akcesyjne są niezbędne do przygotowania kraju do członkostwa w UE, a zatem nie mogą być "drogą na skróty".
Congratulations to Moldova and Ukraine on opening accession negotiations.
— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) June 25, 2024
This is very good news for the people of Ukraine, Moldova, and the entire European Union.
The path ahead will be challenging but full of opportunities.
Wishing you a successful start of the negotiations! pic.twitter.com/v0GTnyqOM8
Unia Europejska rozpoczęła dziś rozmowy akcesyjne z Ukrainą i Mołdawią. Poinformowała o tym przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zauważyła, że Ukraina niedawno zatwierdziła plan reform, który jest warunkiem udzielenia wielomiliardowej jej pomocy makrofinansowej UE w nadchodzących latach.
Podkreśliła, że Ukraina zasługuje na to, by być braną pod uwagę w negocjacjach akcesyjnych z UE.
– Ukraina spełniła wszystkie określone przez nas kroki. Dlatego uważamy, że UE powinna rozpocząć rozmowy akcesyjne z Ukrainą do końca tego miesiąca – powiedziała von der Leyen.
Według serwisu Zmina.info jednym z aspektów, który wymagał znaczącej rewizji legislacyjnej, była ochrona praw mniejszości narodowych. Po uzyskaniu statusu kandydata do UE Ukraina zaktualizowała swoje ramy prawne dotyczące mniejszości narodowych i obecnie spełniają one międzynarodowe standardy praw człowieka.
W ciągu ostatniego roku Rada Najwyższa przyjęła trzy ustawy dotyczące polityki mniejszości narodowych i 10 rozporządzeń wykonawczych do tych ustaw
Powołano również Radę Stowarzyszeń Społecznych Wspólnot Narodowych Ukrainy, która stała się „głosem” 18 mniejszości narodowych zamieszkujących Ukrainę.
Ale kwestia równych praw dla mniejszości narodowych nie jest jedynym warunkiem integracji europejskiej. Komisja Europejska będzie również nalegać na zapewnienie równości społeczności LGBT w dialogu politycznym i wspierać działania mające na celu zwalczanie przemocy, nienawiści i dyskryminacji w krajach kandydujących do UE.
7 czerwca Komisja Europejska potwierdziła, że wydała pozytywną ustną ocenę postępu reform związanych z integracją europejską w Ukrainie i w Mołdawii, zgodnie z listopadowym raportem na temat rozszerzenia UE – donosi „Europejska Prawda”.
Jednocześnie stałym przedstawicielom państw członkowskich UE ponownie nie udało się podjąć decyzji w sprawie zaleceń Komisji Europejskiej dotyczących rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą na ostatnim posiedzeniu – bo Węgry zgłosiły sprzeciw.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen potwierdziła, że Ukraina spełniła wszystkie warunki niezbędne do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Unią Europejską do końca czerwca. Powiedziała to 11 czerwca na konferencji poświęconej odbudowie Ukrainy w Berlinie
Równo rok temu doszło do jednej z największych zbrodni popełnionych przez Rosjan w Ukrainie. Przeprowadzili atak terrorystyczny, wysadzając w powietrze tamę elektrowni wodnej w Kachowce. Amerykańskie satelity zwiadowcze wykryły eksplozję o godz. 2:54
Russian terrorists. The destruction of the Kakhovka hydroelectric power plant dam only confirms for the whole world that they must be expelled from every corner of Ukrainian land. Not a single meter should be left to them, because they use every meter for terror. It’s only… pic.twitter.com/ErBog1gRhH
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) June 6, 2023
Po przeanalizowaniu informacji z regionalnych stacji sejsmicznych eksperci z norweskiego centrum badawczego NORSAR zidentyfikowali wyraźne sygnały zarejestrowane przez instrumenty 6 czerwca o godzinie 02.54 czasu kijowskiego. Sygnały te wskazywały na eksplozję.
W wyniku eksplozji w elektrowni wodnej Kachowka zalanych zostało co najmniej 80 miejscowości położonych w dolnym biegu Dniepru. W raporcie Misji Monitorowania Praw Człowieka ONZ napisano, że zostało uwolnione 18 kilometrów sześciennych wody. Zostało to stwierdzone. W sumie zalanych zostało 612 kilometrów kwadratowych terenu, z czego 32 procent to terytorium wyłączone z okupacji. Zostało też zalanych prawie 65 procent wszystkich lasów w obwodzie chersońskim, co zostało stwierdzone przez Ministerstwo Obrony.
W wyniku przerwania tamy uszkodzonych zostało ponad 37 000 domów, 37 placówek edukacyjnych i 11 placówek medycznych.
Według Ministerstwa Obrony Ukrainy, zginęły 32 osoby, 28 zostało rannych, a miejsce pobytu 39 jest nieznane – przy czym są to dane tylko z terytoriów kontrolowanych przez Ukrainę. Dokładna liczba ofiar śmiertelnych na terytoriach tymczasowo okupowanych przez Rosję nie jest znana. A to właśnie tam znajduje się ponad 68% większość zalanych terenów.
Od pierwszych dni Rosja kłamała na temat swojego udziału w wybuchu elektrowni w Kachowce, rozpowszechniając narrację, że było to dzieło ukraińskich sił zbrojnych. Kreml od samego początku kłamał również na temat liczby ofiar śmiertelnych na tymczasowo okupowanych terytoriach. W swoim śledztwie dziennikarze Associated Press odkryli, że władze okupacyjne przejęły kontrolę nad wydawaniem aktów zgonu, zabierając ciała, o które nie upomnieli się krewni, i uniemożliwiając pracownikom medycznym oraz wolontariuszom zajmowanie się ciałami zmarłych. Rosja przyznała się do 59 ofiar. Śledztwo AP wykazało jednak, że w samym Ołeszkach były setki zabitych – według pracowników medycznych w mieście zginęło 200-300 osób. Wiele osób wciąż uznaje się za zaginione. Narodowe Centrum Oporu twierdzi, że w Ołeszkach było co najmniej 500 ofiar.
SBU wszczęła sprawę karną przeciwko rosyjskim wojskowym w związku ze zniszczeniem elektrowni wodnej w Kachowce na podstawie dwóch artykułów kodeksu karnego:
- artykuł 438: naruszenie praw i zwyczajów wojennych
- artykuł 441: zbrodnie przeciw środowisku naturalnemu (ekobójstwo)
Zniszczenie elektrowni wodnej w Kachowce przez rosyjską armię spowodowało w Ukrainie szkody w wysokości prawie 14 miliardów dolarów.
W lipcu ubiegłego roku rząd Ukrainy przyjął uchwałę w sprawie pilotażowego projektu odbudowy elektrowni szczytowo-pompowej w Kachowce. Odbudowa potrwa dwa lata. Pierwszy etap obejmie zaprojektowanie wszystkich struktur inżynieryjnych. Drugim etapem będą prace budowlane. Odbudowa elektrowni będzie kosztować około miliarda euro. Drugie tyle zostanie wydane na inne powiązane z odbudową prace.
Wybór zdjęć: Beata Łyżwa-Sokół
O świcie 6 czerwca 2023 r. rosyjskie wojsko wysadziło w powietrze zaporę elektrowni wodnej Kachowka w obwodzie chersońskim
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła jakość załatwiania spraw związanych z ubieganiem się przez cudzoziemców o kartę pobytu w urzędach wojewódzkich – w 60% zbadanych spraw stwierdzono naruszenia przepisów.
Długie oczekiwanie na rozstrzygnięcie spraw prowadzi do stanu niepewności prawnej co do legalności pobytu Ukraińców w Polsce – zarówno po stronie państwa, jak migrantów. Czasami odstrasza również pracodawców. Co więcej, czas trwania postępowania ma negatywny wpływ na życie Ukraińców, którzy, czekając na zezwolenie na pobyt, nie mogą wyjechać z Polski, by odwiedzić rodzinę.
Dlatego polski rząd zdecydował się na nowelizację ustawy o pomocy ukraińskim uchodźcom, która została przyjęta przez PiS po wybuchu wojny na pełną skalę w Ukrainie.
– Musimy wyjść z sytuacji tymczasowości – wyjaśnia prof. Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, specjalizujący się w problematyce migracji.
Co się zmieni w przepisach?
1. Pobyt ukraińskich uchodźców ze statusem UKR będzie legalny do 30 września 2025 roku. Dotyczy to jednak tylko tych migrantów, którzy przybyli do Polski po 24 lutego 2022 r. i przebywali w Polsce nieprzerwanie przez co najmniej 365 dni (tj. nie przekroczyli okresu podróży poza Rzeczpospolitą Polską o więcej niż 30 dni).
2. Po 2025 r. osoby objęte ochroną czasową będą mogły przebywać w Polsce, ale będą musiały ubiegać się o zezwolenie na pobyt czasowy (karta pobytu) na okres trzech lat. Karta będzie wydawana w trybie uproszczonym.
3. Do uzyskania numeru PESEL wymagany jest obecnie dokument podróży (paszport).
4. Lekarze z Ukrainy będą mogli uzyskać zezwolenie na wykonywanie zawodu w Polsce do 24 października.
5. Od 1 września 2024 r. ukraińskie dzieci będą zobowiązane do nauki w polskich szkołach (obecnie do 150 tys. ukraińskich dzieci uczy się online w Ukrainie, w ukraińskich szkołach w Polsce lub w ogóle się nie uczy).
6. Świadczenia „800+” i „Dobry start” otrzymają tylko te dzieci, które spełnią obowiązek nauki.
7. Tylko osoby w szczególnie trudnej sytuacji życiowej będą mogły korzystać z ośrodków zbiorowego zakwaterowania.
8. Ukraińcy nie będą już otrzymywać jednorazowej wypłaty 300 zł po przyjeździe do Polski na załatwienie formalności.
9. Zlikwidowane zostanie również świadczenie w wysokości 40 zł dziennie dla osób prywatnych goszczących obywateli Ukrainy.
Minister Duszczyk tłumaczył w Sejmie, że chodzi nie tylko o odciążenie budżetu państwa, ale także o wyeliminowanie nadużyć. Zdarzało się bowiem, że Ukraińcy płacili nieuczciwym gospodarzom za zakwaterowanie, choć ci ostatni otrzymywali na to świadczenia.
Jeśli chodzi o uproszczony sposób ubiegania się o pobyt czasowy dla osób, które mają już status UKR i przyjechały do Polski po 4 marca 2022 r.: rząd chce w pełni zdigitalizować system, aby wnioski można było składać online. Decyzja ta zmniejszy obciążenie urzędów i przyspieszy procedury.
Zmiany zostały przyjęte przez Sejm i Senat bez poprawek. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta. Przepisy mają wejść w życie 1 lipca.
Uzyskanie karty uchodźcy lub karty Polaka nie jest ostatnio łatwe – średni czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku w niektórych urzędach wynosi… rok. Rekordowy jest przypadek z w województwa śląskiego: rozpatrzenie wniosku cudzoziemca o pobyt czasowy zajęło siedem lat i pięć miesięcy. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji proponuje zmiany w specustawie
<frame>Tylko 49 proc. ukraińskich dzieci w wieku szkolnym, które z powodu wojny żyją w Polsce, uczęszcza do polskich szkół. A powinne do nich chodzić, żeby nie mieć wyrwy w edukacyjnym życiorysie i integrować się w polskim społeczeństwie. One jednak wolą uczyć się online w ukraińskich szkołach, bo w polskich czują się zagubione. Często są w kiepskiej formie psychicznej, nie znają wystarczająco dobrze polskiego, program szkolny nie jest przystosowany do ich poziomu wiedzy. Bywa, że padają ofiarami rówieśniczej przemocy. Czego potrzebujemy, żeby zachęcić dzieci do nauki w szkołach stacjonarnych? Jakie zmiany wprowadzić w modelu nauczania, jak pracować z dziećmi polskimi i ukraińskimi, żeby się integrowały? W redakcji sestry.eu wiemy, że to jeden z najważniejszych problemów uchodźczych i dlatego stworzyłyśmy cykl Szkoła bez domu. Opisujemy w nim kondycję naszych dzieci, polskie szkoły, współpracę ukraińskiego rządu z polskim. Sięgamy po dobre wzorce, rozmawiamy z nauczycielami, psychologami i urzędnikami. Jeśli masz problem z dzieckiem w szkole, wiesz, jak rozwiązać problem, jesteś rodzicem, nauczycielem, ekspertem – napisz do nas: redakcja@sestry.eu Jesteśmy dla Was. <frame>
Witam Was, droga redakcjo magazynu Sestry!
Zauważyłam, że pojawił się nowy dział poświęcony edukacji ukraińskich dzieci w Polsce.
Chciałabym opowiedzieć o problemie, z którym spotkaliśmy się w polskiej szkole. I szczerze mówiąc, nie wiemy, jak na niego zareagować. Może Wasi eksperci podpowiedzą nam, co robić.
Jesteśmy w Polsce od końca 2022 roku. Mieliśmy tu krewnych i często ich odwiedzaliśmy przed wojną, więc polski nie był dla mojego dziecka nowym i nieznanym językiem. Moja córka od razu poszła do drugiej klasy i z łatwością dogadywała się z polskimi rówieśnikami. Ale mimo tego, że szybko weszła w rytm nowej szkoły, pod koniec pierwszego roku nadal czuła się osamotniona. Wszyscy w klasie znali się od dwóch lat, więc pary najlepszych przyjaciół, podobnie jak grupy, już dawno się uformowały.
Mojej córce zawsze brakowało koleżanki, z którą mogłaby spędzać czas na szkolnych wycieczkach lub wyjściach na basen.
Siedziała sama przy biurku, nie była zapraszana na urodziny i zajęcia pozalekcyjne
„Ale – jakie szczęście!” – w drugim roku do jej klasy trafiła nowa dziewczyna z Białorusi. Natychmiast się zaprzyjaźniły i problem samotności został rozwiązany.
Na początku martwiłam się, że nowa koleżanka mojej córki mówi po rosyjsku. Pewnego dnia nawet rozmawiałyśmy o tym z jej mamą, kiedy czekałyśmy na powrót dzieci z zajęć plastycznych. Ta kobieta zaczęła mnie pytać, jak to jest, że my mówimy po ukraińsku, a oni po rosyjsku. Wyjaśniłem, że to nasz język ojczysty i że z powodu działań rosyjskiego okupanta my, Ukraińcy, nie chcemy już znać ani słyszeć rosyjskiego.
Moja rozmówczyni przyznała, że ona i jej mąż niestety nie znają swojego języka ojczystego – białoruskiego uczyli się dopiero w gimnazjum. Mimo to ta rodzina była świadoma, brała udział w protestach ulicznych, chciała żyć w wolnej Białorusi i opuściła Mińsk ze względu na politykę Łukaszenki i ryzyko represji ze strony jego reżimu.
Mam szczerą nadzieję, że Białorusini przypomną sobie swój język i tym samym zrobią duży krok w kierunku swojej wolności
W międzyczasie uzgodniłyśmy z córką, że skoro dziewczynki tak się zaprzyjaźniły, to niech każda mówi w swoim języku. Tak też zrobiłyśmy – i szczerze mówiąc zaczęłyśmy bardzo cieszyć się tą przyjaźnią. Przyjaciółka córki znacznie lepiej radzi sobie w szkole, uprawia sport, daje dobry przykład, a co najważniejsze – dziewczynki stały się bliskimi przyjaciółkami!
Ale rozwiązanie, na które wpadłyśmy, zostało zaatakowane z nieoczekiwanego kierunku. Pewnego dnia moja córka wróciła ze szkoły zdenerwowana. Okazało się, że na przerwie nauczycielka podeszła do niej i jej koleżanki i zabroniła im porozumiewać się w obcych językach. Nalegała, by przeszły na polski.
Nie potraktowałam tego poważnie, myślałam, że to tylko przypadkowa historia, więc uspokoiłam dziecko i poprosiłam, żeby o tym zapomniało. Wkrótce jednak incydent się powtórzył z inną nauczycielką na zajęciach pozalekcyjnych.
Oto jak opisało to moje dziecko: „Kazano nam narysować wiosnę. O. i ja siedziałyśmy przy tym samym biurku, rysowałyśmy i cicho rozmawiałyśmy. Nauczycielka podeszła do mnie i powiedziała: ‘Nie mów po ukraińsku!’. Odpowiedziałam: ‘Ale my rozmawiamy o naszych sprawach!”. Nauczycielka: ‘Może mówisz o mnie, a mnie się to nie podoba! Nie mówię o tobie po hiszpańsku!’. Odpowiedziałyśmy: ‘Ale my nie mówimy o pani’. Powiedziała jednak bardzo surowo: ‘Mówcie po polsku! Kiedy mówię wam, że macie mówić po polsku, róbcie to!’.
Po chwili znów powiedziałam coś po ukraińsku do ucha koleżanki – bardzo cicho.
Nauczycielka to usłyszała i zaczęła na nas krzyczeć. To było nie do zniesienia
Niektóre dzieci zaczęły wspierać nauczycielkę i krzyczeć, że zawsze rozmawiamy ze sobą w naszych językach i że im też się to nie podoba. Kilkoro dzieci nas poparło. Ale to niesprawiedliwe! Nie mogą nam zabronić mówić w naszym języku!’”.
Muszę przyznać, że byłam zszokowana. Po pierwsze, to była prywatna komunikacja między dziećmi. Po drugie, język ojczysty jest wsparciem dla każdego człowieka, zwłaszcza dla dziecka, które przyjechało z Ukrainy, gdzie toczy się wojna. Kto może zabronić mojemu dziecku mówić po ukraińsku? Jaki to ma sens? Nie rozumiem i nie wiem, jak poruszyć tę kwestię, by nie zaszkodzić dziecku.
Nie chciałybyśmy zmieniać szkoły, tym bardziej że słyszałam od znajomych, że tak się dzieje także w innych placówkach oświatowych w Polsce. Może publikacja tego listu pomoże coś zmienić lub chociaż rozpocząć dyskusję w społeczeństwie.
Z góry dziękuję,
N.L., Lwów-Warszawa.
„Powiedziałam coś po ukraińsku do ucha koleżanki – bardzo cicho. Nauczycielka to usłyszała i zaczęła na nas krzyczeć. To było nie do zniesienia. Niektóre dzieci zaczęły wspierać nauczycielkę. To niesprawiedliwe! Nie mogą nam zabronić mówić w naszym języku!” - czytelniczka Sestry.eu opowiada o problemie, z którym boryka się jej dziecko w polskiej szkole
7 zabitych i około 17 rannych w Charkowie w wyniku porannych rosyjskich ataków rakietowych. W wyniku ataku ucierpiała również drukarnia Vivat: na miejscu wybuchł pożar. W momencie eksplozji pracowało tam 50 osób.
– Drukarnia, w której drukowano książki, została zniszczona. Są zabici, dwie osoby zaginęły, sześć jest w szpitalu. Doszło również do eksplozji i zniszczenia naszego przedsiębiorstwa użyteczności publicznej i infrastruktury transportowej – mówi mer Charkowa Ihor Terechow.
„Tak, to nasza drukarnia. Teraz się pali. Rozbierają gruzy i ratują ludzi” – potwierdziła na Facebooku Julia Orłowa, dyrektorka wydawnictwa Vivat.
Ukraińskie koleje poinformowały, że okupant zaatakował kilka ich obiektów w Charkowie i okolicy. Podczas ataku pracownicy ukrywali się, lecz i tak sześciu zostało rannych. Jednak pociągi nadal kursują zgodnie z rozkładem.
– Rosyjscy terroryści wykorzystują fakt, że Ukraina wciąż nie ma wystarczającej ochrony przeciwlotniczej i niezawodnej zdolności do niszczenia wyrzutni terrorystycznych dokładnie tam, gdzie się znajdują - w pobliżu naszych granic – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski. – Ta słabość nie jest naszą słabością, ale słabością świata, który przez trzy lata nie odważył się traktować terrorystów dokładnie tak, jak na to zasługują.
Jest już 7 zabitych w wyniku dzisiejszego rosyjskiego ataku na Charków i jego przedmieścia. Wróg wystrzelił 15 pocisków balistycznych, zniszczył drukarnię i uszkodził obiekty ukraińskich kolei
Jest w pełni anonimowa, nie ocenia, pomaga 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, także w chwilach, gdy nie możesz mówić na głos. Zna języki polski i ukraiński. Działa w aplikacji WhatsApp pod numerem+48 602 882 844. Adwokatka kobiet, fundacja Feminoteka, przedstawiła czatbotkę Viktorię – nowe narzędzie cyfrowe oparte na AI, które udzieli odpowiedzi na ważne pytania dotyczące przemocy ze względu na płeć.
Prezentacja nowego narzędzia pomocy Feminoteki odbyła się podczas debaty na temat przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i systemowego wsparcia, zorganizowanej pod patronatem Ministry ds. Równości Katarzyny Kotuli.
Co to jest przemoc ze względu na płeć? Jakie prawa mają kobiety w Polsce, jeśli dotyka ich przemoc, w tym seksualna? Gdzie uzyskać pomoc? - to pytania, na które można znaleźć odpowiedź w sieci, licznych artykułach, w serwisach organizacji kobiecych i pomocowych. Ale czy łatwo jest uzyskać informacje w pigułce i skuteczną pomoc?
— System opieki nad osobami pokrzywdzonymi przemocą seksualną w Polsce nie działa, mimo że do jego wdrożenia Polska zobowiązała się w 2015 roku, ratyfikując konwencję stambulską. Przez lata organizacje społeczne, takie jak Feminoteka, starały się wypełniać lukę.Realizujemy nasze projekty, jak otwarty w 2023 roku w Warszawie punkt pomocy dla kobiet po doświadczeniu gwałtu i najnowsze narzędzie oparte na AI, czyli czatbotka Viktoria – mówi Joanna Piotrowska, andragożka, trenerka i ekspertka antyprzemocowa,, założycielka i prezeska Feminoteki.
Chatbotka Victoria to kanał cyfrowy działający w aplikacji WhatsApp pod numerem +48602882844. Zapewnia nowoczesny, bezpieczny i natychmiastowy dostęp do rzetelnych informacji o przemocy ze względu na płeć, w tym jak skorzystać z usług pomocowych, takich jak infolinie i bezpieczne przestrzenie.
Z kontaktu z Victorią mogą skorzystać osoby poszukujące in formacji na temat pomocy w przypadku doświadczenie przemocy ze względu na płeć. Jest skierowana zarówno do Polek, jak i uchodźczyń z Ukrainy, którzy przebywających w Polsce, ponieważ Wiktoria mówi w dwóch językach — polskim i ukraińskim.
Fundacja Feminoteka stworzyła chatbotkę w ramach partnerstwa z organizację CARE Polska. Podobne rozwiązania technologiczne było już wcześniej wspierane przez CARE w takich krajach, jak Afganistan i Ghana. Oprócz infolinii Feminoteki, każdy będzie mógł anonimowo i całodobowo uzyskać dostęp do czatu.
— Z czatbotką komunikujemy się przez WhatsApp, która jest popularną aplikacją, ale także może zwiększyć poczucie bezpieczeństwa. Zaletą jest brak konieczności pobierania dedykowanej aplikacji, to bardzo ważne, ponieważ osoby stosujące przemoc często kontrolują telefony swoich ofiar. Numer pomocowy czatbotki można wpisać w telefonie jako przyjaciółkę Viktorię. Mamy nadzieję, że nowe narzędzie umożliwi dostęp do informacji także osobom, które mieszkają w miejscowościach, gdzie poszukiwanie informacji na temat przemocy może być utrudnione w kontakcie bezpośrednim – zaznacza Joanna Gzyra-Iskandar, rzeczniczka ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet w fundacji Feminoteka.
Od 2005 roku Feminoteka pomaga kobietom po doświadczeniu przemocy, od kilku lat skupia się na wsparciu w przypadkach przemocy seksualnej. Udziela pomocy psychologicznej, terapeutycznej i psychotraumatologicznej, a także prawnej, medycznej, prowadzi grupy wsparcia i telefon pomocowy z dyżurami ekspertek, specjalny Fundusz dla kobiet po gwałcie, wspiera pokrzywdzone również finansowo. Rocznie około 400 kobiet korzysta z różnych form wsparcia fundacji.
— To ważne, że sprawy kobiet, ich praw oraz przeciwdziałania przemocy wobec kobiet wróciły do debaty publicznej. Apelujemy do władz o wdrożenie instytucjonalnych, ale pełnych empatii procedur, zgodnych z międzynarodowymi standardami - mówi Joanna Piotrowska, założycielka i prezeska Feminoteki.
Feminoteka współpracuje z ekspertkami i ekspertami m.in. z WHO, Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw oraz z ośrodkami specjalistycznymi w całej Europie nad założeniami systemu opieki nad pokrzywdzonymi przemocą seksualną w Polsce oraz przeciwdziałania przemocy. Zalecenia obejmują m.in. stworzenie wyspecjalizowanego ośrodka pomocy pokrzywdzonym w każdym województwie, zapewnienie szkoleń dla policji, prokuratorów i sędziów w zakresie standardów i procedur postępowania, wdrożenie wytycznych dotyczących opieki medycznej opracowanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), wprowadzenie systemu skierowań do specjalistów oferujących wsparcie psychologiczne, prawne, socjalne i pomoc asystentki/asystenta.
<border>Chatbot Wiktoria (24/7): +48 602 882 844
Telefon zaufania:
— polski: 888 88 33 88, czynny: poniedziałek-pt, od 11.00 do 19.00, sob-niedziela od 10.00 do 16.00
— język ukraiński: 888 88 79 88, czynny: pon-pt, od 14.00 do 19.00, sobota-niedziela od 10.00 do 15.00
Strona www: www.feminoteka.pl
Adres e-mail: pomoc@feminoteka.pl
facebook.com/FundacjaFeminoteka
instagram.com/fundacjafeminoteka/<border>
Materiał powstał we współpracy z Fundacją Feminoteka
Chatbotka Victoria pomoże szukać wsparcia dla kobiet po doświadczeniu przemocy
„Wiem, że Rosjanie nie mają liczebności niezbędnej do dokonania strategicznego przełomu” – powiedział do dziennikarzy po czwartkowym spotkaniu szefów obrony NATO w Brukseli amerykański generał Christopher Cavoli, od 1 lipca 2022 r. dowódca Dowództwa Stanów Zjednoczonych w Europie i naczelny dowódca Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR). O wystąpieniu wojskowego napisało Politico.eu
W opinii wojskowego, która – jak zaznacza – bierze się między innymi z bardzo bliskich kontaktów z wojskowymi ukraińskimi, Rosjanie nie mają także potrzebnych do takiego przełomu umiejętności i możliwości, „aby działać na skalę niezbędną do wykorzystania jakiegokolwiek przełomu do uzyskania strategicznej przewagi”.
Tym, czym natomiast Rosjanie dysponują, jest „zdolność do dokonywania lokalnego postępu” – czego udało im się w paru miejscach dokonać. Od 9 do 15 maja zdobyli łącznie 278 kilometrów kwadratowych terenu, czyli obszar odpowiadający prostokątowi o powierzchni 28 na 10 kilometrów.
Cavoli nie ma pewności, czy zmasowane ataki Rosjan w okolicach Charkowa, prowadzone w ostatnich tygodniach, są właśnie tą wielką letnią ofensywą, którą zapowiadała Moskwa. Niepewność ta wynika z faktu, że amerykański wojskowy nie dostrzega na rosyjskim zapleczu rezerw, potrzebnych do takiego przedsięwzięcia.
Do tego dochodzi tzw. czynnik ludzki. Politico.eu przywołuje opinię admirała Roba Bauera, przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO, który odnotowując fakt, że Rosja zgromadziła dodatkowe siły – uważa zarazem, że ich wartość jest dyskusyjna
Zdaniem admirała jakość żołnierzy wchodzących w ich skład jest bowiem „niższa niż tych, z którymi [Rosja – red.] rozpoczęła konflikt”, bo już na początku wojny zginęło bardzo wielu dbrze wyszkolonych rosyjskich oficerów. Dlatego teraz nowych sił nie ma kto szkolić.
Choć, jak podkreśla Politico.eu, Amerykanin nie lekceważy potencjału rosyjskiej armii, zauważa także, że w rezultacie odblokowania przez Kongres Stanów Zjednoczonych pomocy dla Ukrainy jej broniące się wojska otrzymują teraz „ogromne ilości amunicji, ogromne ilości systemów obrony powietrznej krótkiego zasięgu i znaczne ilości pojazdów opancerzonych”. Opinię tę potwierdził niedawno sam prezydent Wołodymyr Zełenski, oświadczając, że ukraińskie siły nie muszą już się martwić brakiem amunicji.
Tak czy inaczej, los obecnej kampanii rozstrzygnie się w ciągu kilku najbliższych tygodni, konkluduje generał Cavoli.
Najwyższy dowódca NATO uważa, że Rosjanom brakuje sił i jakości
Są dwie drogi, którymi może pójść Europa reagując na to, co od ponad dwóch lat wyprawia w Ukrainie Putin – pisze Philipa Inman, publicysta ekonomiczny „Guardiana” i „Observera”.
Pierwsza wiedzie ku klęsce kremlowskiego dyktatora i stopniowemu, lecz systematycznemu odbudowywaniu europejskiego ładu – z pokojem na granicach, stabilnymi cenami żywności i energii, uspokojeniem rynków finansowych i poprawieniem poziomu życia milionów mieszkańców kontynentu.
Druga droga prowadzi ku przegranej Ukrainy i destrukcji europejskiego porządku – gdy Putin zajmie odpowiadający mu kawałek terytorium sąsiedniego kraju i ośmielony słabością Zachodu będzie planował, a potem zadawał kolejne ciosy. A to, że będzie, jest pewne, skoro od dawna podkłada miny pod wszystko na wschód od Moskwy, co pachnie demokracją, stabilnością i praworządnością: opłaca prorosyjskie partie w Europie, miesza się w demokratyczne wybory, przeprowadza ataki hakerskie, wznieca niepokoje społeczne, narusza granice sąsiadów itd.
Identyczne wyzwanie
Europa wraz z Wielką Brytanią stoją dziś w obliczu identycznego wyzwania, przed jakim stały w 1939 r. – i zdaje się, że równie kiepsko zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Inman gorzko konstatuje, że europejscy przywódcy „chcą, aby pozostawiono ich samym sobie, by mogli uporać się z przyziemnymi, domowymi zadaniami”.
Tymczasem zjednoczona i stanowcza Europa mogłaby z łatwością sprawić, by Ukraina w miarę szybko poradziła sobie z rosyjskim najazdem. Zasoby kilku jej czołowych państw, udostępnione Ukrainie, wystarczyłyby jej do przywrócenia granic z 2014 r. I wcale nie trzeba do tego – zaznacza brytyjski publicysta – wsparcia Stanów Zjednoczonych, choć ten kraj ma w tej sprawie wielkie znaczenie.
Droga do wykrwawienia Moskwy
Drugim sposobem na skuteczne przyciśnięcie Rosji byłoby wprowadzenie ogólnego zakazu handlu z Rosją. Nigel Gould-Davies, starszy specjalista ds. Rosji i Eurazji w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych, cytowany przez Inmana, mówi: „Należy jednak założyć, że żadna zachodnia firma nie pomaga reżimowi, który zagraża żywotnym zachodnim interesom bezpieczeństwa”.
Od tej reguły można by ustanowić wyjątki, które pozwoliłyby prywatnym rosyjskim funduszom wypłynąć poza Rosję.
To z kolei „wykrwawiłoby moskiewskie instytucje finansowe” – a wtedy Rosja nie miałaby już czym płacić za chińskie towary i bratnie wsparcie Pekinu dla niej by się skończyło
Dlaczego więc Zachód z Europą na czele nie wprowadza tego zakazu? Bo podobno byłoby to wbrew prawu międzynarodowemu. Tak przynajmniej twierdzi główny hamulcowy w tej materii: Niemcy. Te same Niemcy, które – jak zauważa Inman – wysyłają do Rosji przez Armenię swoje samochody oraz części mechaniczne i elektryczne do różnych urządzeń.
Strażnicy międzynarodowego porządku
Istnieje też trzecia, jeszcze prostsza droga wsparcia Kijowa: wykorzystanie rosyjskich aktywów znajdujących się w europejskich centrach finansowych do finansowania obrony Ukrainy przeciw Rosji. Większość z 300 miliardów dolarów aktywów rosyjskiego banku centralnego jest stosunkowo łatwo dostępna, bo znajduje się na belgijskiej giełdzie Euroclear. Co więcej, jak twierdzi Gould-Davies, grupa wybitnych międzynarodowych ekspertów opracowała już legalny plan wykorzystania tych pieniędzy na rzecz Ukrainy.
W czym więc problem. W braku dobrej woli. Niemcy, które znajdują się w centrum debaty na ten temat, znowu są przeciw i z tej samej co poprzednio przyczyny: „należy przestrzegać powojennego porządku międzynarodowego”. Jego naruszenie uderzyłoby zdaniem Berlina w wiarygodność Niemiec i całej Europy, przez co globalne Południe zraziłoby się do Zachodu.
Najpierw zwycięstwo, potem odbudowa
Przeciwnicy asertywnych rozwiązań, chcąc wykazać swoją dobrą wolę i zrozumienie dla sprawy ukraińskiej, lubią mówić o tym, że – owszem – pieniądze z rosyjskich aktywów Ukrainie się należą, ale nie teraz, lecz po wojnie, gdy powstanie rejestr ukraińskich szkód i ruszy odbudowa.
„Dla uszu Putina to słodka muzyka” – komentuje brytyjski publicysta, przypominając trzeźwą opinię Timothy’ego Gartona Asha, wybitnego brytyjskiego historyka i eksperta Chatham House: „Ukraina musi najpierw wygrać wojnę, co oznacza zapewnienie jej pieniędzy na zakup broni, gdziekolwiek będzie mogła ją zdobyć”.
Wojna w Ukrainie jest dziś najważniejszym zagrożeniem dla Europy – konkluduje Inman.
Nie ma czasu na gadanie. Trzeba działać.
Nie chcąc przejąć zagranicznych aktywów Rosji Europa udowadnia, że nie rozumie zagrożenia z Moskwy – pisze „Guardian”
<frame>Musiałaś zostawić za sobą wszystkich i wszystko? Zamieszkać w innym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady lub wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas na redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, by psycholog lub psychoterapeuta pomógł Ci dobrą radą. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, do ułatwienia Ci życia za granicą. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od czytelniczki z Ukrainy, a także odpowiedź psychologa.<frame>
Rozmowa z krewnymi o seksie jest bardzo trudna, ale ważna
„Dobrze, że jesteście, Sestry. Mam problem, o którym nie chcę rozmawiać z przyjaciółmi. Łatwiej o nim napisać, a wy na pewno mi pomożecie. W zeszłym tygodniu wkładałam ubrania do pralki. Jak zwykle sprawdziłam wszystkie kieszenie i w spodniach mojego 15-letniego syna, znalazłam prezerwatywę. Nie będę udawać, że mnie to nie poruszyło.
Byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że mój nastoletni syn już uprawia seks. Nie wiedziałam nawet, że chodzi na randki lub ma dziewczynę. Nigdy nie rozmawiałam z nim o „tych rzeczach” i nawet nie wiem, jak to zrobić. Jak rozpocząć taką rozmowę bez zawstydzania go? Czy będzie chciał o tym rozmawiać? Prawdopodobnie wie więcej z internetu niż jego matka może mu powiedzieć.
Od samego początku wychowywałam go sama. I tu pojawia się drugi problem, a raczej poważna obawa: zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat. Wtedy mój chłopak, ojciec naszego dziecka, uprawiał ze mną seks po raz pierwszy. Na początku cieszył się, że będziemy mieli dziecko, ale jego rodzice szybko zniechęcili go do zakładania rodziny. Niestety pod ich wpływem doszedł do wniosku, że jest za młody na bycie ojcem. Zostałam więc sama.
Kocham mojego syna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale kiedy zobaczyłam tę prezerwatywę, przypomniałam sobie swoją sytuację i nie chciałabym, żeby jakakolwiek dziewczyna cierpiała z jego powodu. On nie zna szczegółów mojego związku z jego ojcem. Wie tylko, że jestem samotną matką, a jego ojciec nie chciał się nami opiekować. Może powinnam opowiedzieć mu o tym, co mi się kiedyś przydarzyło? Może wtedy będzie bardziej zwracał uwagę na dziewczyny?
Proszę, pomóżcie mi. To dla mnie ważne.”
Agnieszka Botta, psycholożka kliniczna w Avigon.pl
Droga Czytelniczko, rodzicom zawsze trudno pogodzić się z myślą, że ich dziecko uprawia seks. Bez względu na to, ile lat ma Twój syn, zawsze będzie dla Ciebie dzieckiem i może być Ci trudno zaakceptować fakt, że dorasta i ma swoje życie osobiste.
Fakt, że Twój syn nosi prezerwatywę w kieszeni, świadczy o tym, że jest świadomy zagrożeń
W dzisiejszych czasach próg wiekowy dla pierwszych stosunków seksualnych wśród nastolatków znacznie się obniżył. Według statystyk młodzi ludzie mają pierwsze doświadczenia seksualne w wieku 15-16 lat, a czasem nawet wcześniej. Niestety dojrzałość fizyczna nie zawsze oznacza dojrzałość emocjonalną, dlatego rola rodziców jest bardzo ważna.
Radzę rozpocząć rozmowę z synem od pochwalenia go za to, że dba o siebie i zdaje sobie sprawę nie tylko z ryzyka zajścia partnerki w ciążę podczas stosunku seksualnego, ale także z ryzyka zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Nie bój się przyznać, że znalazłaś prezerwatywę w pralni. Powinnaś go pochwalić i pokazać mu, że postępuje właściwie, mając świadomość zagrożeń związanych z uprawianiem seksu.
Młodzi chłopcy mogą naprawdę postrzegać seks i kobiety jako rozrywkę
Ważne jest, aby pokazać, że seks jest normalnym, naturalnym aspektem życia i nie ma się czego wstydzić. Nawet jeśli uważasz, że Twój syn może dowiedzieć się więcej z Internetu, zawsze warto wspomnieć, że może porozmawiać z Tobą na każdy temat.
Rozumiem, że chcesz, aby syn nigdy nie skrzywdził żadnej dziewczyny i miał świadomość, że seks to nie tylko zabawa, ale także duże ryzyko i odpowiedzialność. Jeśli podzielisz się z nim historią ze swojej młodości, może to pozytywnie wpłynąć na jego postrzeganie sprawy. W końcu młodzi chłopcy i ogólnie mężczyźni mają tendencję do postrzegania seksu i kobiet jako rozrywki i przyjemności – i nie zawsze są świadomi wszystkich konsekwencji.
Myślę, że opowiedzenie swojej historii może nauczyć syna, jak ważne jest odpowiedzialne stosowanie antykoncepcji, a także odpowiedzialne relacje z kobietami. Relacje, które nie ranią. Ponadto podzielenie się z nim swoją historią może Was do siebie zbliżyć, wzmocnić waszą relację i zaufanie.
"Kocham mojego syna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale kiedy zobaczyłam tę prezerwatywę, przypomniałam sobie swoją sytuację sprzed lat i nie chcę, aby jakakolwiek dziewczyna została przez niego skrzywdzona"
Poniedziałkowa dymisja Siergieja Szojgu ze stanowiska ministra obrony Rosji i zastąpienie go ekonomistą i pierwszym premierem (od 2020 r.) Andriejem Biełousowemodsłania obecne nastawienie Putina do wojny z Ukrainą. Rosyjski dyktator chce ją bowiem wygrać, stosując strategięna wyczerpanie i prowadząc długotrwały wyścig zbrojeń – wnioskuje na łamach Politico.eu Eva Hartog, powołując się na zdanie ekspertów.
Maraton na wyniszczenie
Na poparcie tej tezy publicystka przywołuje m.in. opinię Aleksandy Prokopienko, byłej doradczyni rosyjskiego banku centralnego: „Priorytetem Putina jest wojna; wojnę na wyniszczenie wygrywa ekonomia”.
Konstantin Sonin, profesor na Uniwersytecie Chicago, zauważa z kolei: „Putin uważa, że może wygrać wojnę, dostosowując pewne drobne rzeczy, takie jak broń, gospodarka, dyscyplina, a może kolejna kampania mobilizacyjna”.
Eva Hartog pisze, było kilka powodów dymisji Szojgu (stanął na czele Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, w miejsce zdymisjonowanego w tym samym czasie Nikołaja Patruszewa). Po pierwsze, fiasko Blitzkriegu z 2022 r. Drugim powodem był zeszłoroczny bunt Jewgienija Prigożyna, przy okazji którego szef Grupy Wagnera nie tylko ośmieszył Szojgu jako dowódcę armii, ale też głośno mówił o korupcji ministra i jego odpowiedzialności za złe zarządzanie wojskiem. Zarzuty korupcyjne zdaje się zresztą potwierdzać aresztowanie w ubiegłym miesiącu za łapówkarstwo Timura Iwanowa, zastępcy Szojgu, nazywanego także jego „portfelem”.
Wierny człowiek, który rozumie dane
Decydujące dla losu ministra obrony były jednak poglądy Biełousowa.
Po pierwsze, polityczne: Biełousow, tak jak Putin, uważa, że Rosję otaczają wrogowie, a aneksja Krymu w 2014 r. była słuszna
Jest przy tym bezwzględnie wobec Putina lojalny i bez dyskusji robi to, co każe mu szef.
Po drugie – i ważniejsze: istotne są jego poglądy na gospodarkę, które zbiegają się z nowym pomysłem samego Putina na prowadzenie wojny. Biełousow jest bowiem już od lat 90. zwolennikiem kontroli państwa w gospodarce. Choć tostara, keynesowska szkoła myślenia o makroekonomii, Biełousow jest w swojej dziedzinie kompetentny i „rozumie dane”. Taka jest przynajmniej opinia Konstantina Sonina.
W przypadku kraju, który zamierza w coraz większym stopniu przestawiać swoją gospodarkę na tory wojenne, zwiększając wytwarzanie czołgów i rakiet kosztem lodówek i pralek, takie podejście do ekonomii ma kluczowe znaczenie.
Wódz jest jeden
Putin nie zamierza przy tym powierzyć Biełousowowi kontroli nad wojną. Sam ją sprawuje, wspierany mniej czy bardziej udanie przez gen. Walerija Gierasimowa (którego los na stołku szefa sztabu generalnego też jest zresztą niepewny). Wojnę prowadzi Putin, a Biełousow ma tylko sprawić, by gospodarcza machina państwa odpowiednio ją zasilała. Dziś Rosja wydaje na swoją inwazję 6,7 proc. swego PKB. Biełousow najpewniej zadba o to, by ten wskaźnik systematycznie rósł, co ma owocować większą niż zachodnia i ukraińska produkcją sprzętu wojennego. Resztę ma zrobić czas. Putin „przygotowuje się na wiele kolejnych lat wojny” – pisze w serwisie X Jimmy Rushton, analityk ds. bezpieczeństwa z Kijowa.
Czy rachuby kremlowskiego dyktatora są celne? Czy ekonomista zdolny do wyciśnięcia z gospodarki wszystkiego, co się da, na potrzeby wojny pomoże mu ją wygrać?
Złudne rachuby
Wątpi w to nie tylko Konstantin Sonin, ale także Oleg Itskhoki, profesor ekonomii na Uniwersytecie Kalifornijskim. Według niego tym, co będzie miało znacznie większy wpływ na los wojny niż ekwilibrystyka ekonomiczna Biełousowa czy dowodzenie rosyjską armią przez tego czy tamtego – będą ceny ropy na światowych giełdach, bo to od nich zależy rosyjski budżet. No i militarna pomoc Zachodu dla Ukrainy.
A wpływ na jedno i drugie mają Stany Zjednoczone.
Putin szykuje się na jeszcze wiele lat wojny – pisze Politico.eu
Pakiet amerykańskiej pomocy wojskowej wkrótce dotrze do Ukrainy. Poinformował o tym sekretarz stanu USA Anthony Blinken podczas spotkania z prezydentem Ukrainy w Kijowie:
– Podziwiamy twoją siłę, przywództwo i odporność. Wiemy, że to trudne czasy. Wiemy też, że pomoc została już uzgodniona i jest w drodze. Wkrótce dotrze do Ukrainy.
I pomoże wam w realny sposób walczyć z agresją Rosji na polu bitwy
Anthony Blinken podkreślił, że Stany Zjednoczone, podobnie jak inni partnerzy, są przekonane, że Ukraina osiągnie zwycięstwo na polu bitwy. Sekretarz stanu podkreślił, że Waszyngton nie ma wątpliwości, że Ukraina będzie się rozwijać:
– Ważne jest również to, że z czasem Ukraina stanie na nogi, zarówno pod względem demokracji, jak gospodarki, i będzie wolna i zamożna. To będzie najlepsza odpowiedź dla Putina. To będzie najlepsza rzecz dla waszej przyszłości. My, w Stanach Zjednoczonych, naprawdę w to wierzymy.
Widzimy waszą odwagę i wierzymy, że ona przetrwa. Jesteśmy zobowiązani do zapewnienia wam sukcesu
Z kolei Wołodymyr Zełenskij stwierdził, że konieczne jest jak najszybsze dostarczenie Ukrainie uzgodnionej wcześniej amerykańskiej pomocy wojskowej, przede wszystkim systemów obrony powietrznej:
– To, co moim zdaniem jest ważne dla obu stron, to przede wszystkim decyzja w sprawie pakietu pomocy wojskowej – musimy jak najszybciej dostarczyć tę pomoc wojskową. Mówimy przede wszystkim o obronie powietrznej. To dla nas największy problem.
Naprawdę potrzebujemy dziś dwóch Patriotów dla Charkowa i obwodu charkowskiego, ponieważ ludzie nieustannie cierpią z powodu ostrzału rosyjskimi rakietami
Zełenski podkreślił również znaczenie udziału Joe Bidena w zbliżającym się szczycie pokojowym:
– Szczyt pokojowy jest dla nas niezwykle ważny. Potrzebujemy nie tylko udziału Stanów Zjednoczonych, ale także samego prezydenta Bidena. Potrzebujemy również waszej pomocy, by jak najwięcej krajów przyłączyło się do tej inicjatywy.
Anthony Blinken przybył do Kijowa rankiem 14 maja. Na serwisie X zamieścił zdjęcie z dworca kolejowego w Polsce w drodze do Ukrainy.
Sekretarz stanu USA przybył do Ukrainy z nieplanowaną wizytą. Anthony Blinken spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim, gdzie jednym z głównych tematów były dostawy amerykańskiej broni
Ustawę poparło 84 deputowanych, 30 głosowało przeciw. Według opozycji, dokument ten powtarza rosyjskie przepisy dotyczące tzw. zagranicznych agentów.
Ustawa przewiduje utworzenie rejestru „zagranicznych agentów”. Będzie on zawierał listę wszystkich podmiotów prawnych non-profit i mediów, które otrzymują ponad 20% swoich funduszy z zagranicy. Organizacje te będą musiały co roku wypełniać deklarację finansową. Ministerstwo Sprawiedliwości, zgodnie z nowym prawem, jest uprawnione do identyfikowania „organizacji, które służą interesom obcego mocarstwa”.
Jeśli tak zwani zagraniczni agenci nie zostaną wpisani do rejestru lub nie wypełnią deklaracji, zostaną ukarani grzywną. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że zawetuje ustawę.
Tymczasem w Tbilisi rozpoczęły się masowe protesty przeciwko wprowadzeniu nowego prawa.
Według ukraińskiej telewizji publicznej Suspilne w stolicy Gruzji funkcjonariusze organów ścigania odepchnęli protestujących od budynku parlamentu. Dziesiątki osób zostało zatrzymanych.
Chitadze str., near the Parliament entrance
— Tata Chemia 🇬🇪🇪🇺🇺🇦 (@tchemia) May 14, 2024
pic.twitter.com/DkkeJTGlQS
„Echo Kaukazu” opublikowało materiał filmowy pokazujący zatrzymanie demonstrantów.
🔘 Задержания на акции у здания парламента Грузии – депутаты «Грузинской мечты» утвердили в третьем чтении закон об «иноагентах». #georgia #tbilisi pic.twitter.com/7TBQOcLbpe
— Эхо Кавказа (@ekhokavkaza) May 14, 2024
Asystent sekretarza stanu USA ds. europejskich i euroazjatyckich Jim O'Brien powiedział, że Gruzji mogą grozić sankcje, jeśli prawo dotyczące „zagranicznych agentów” nie zostanie dostosowane do standardów UE. Dodał, że Waszyngton przekazał Gruzji pomoc w wysokości 390 milionów dolarów na obronę wojskową, rozwój gospodarczy i budowanie instytucji, w tym wzmacnianie społeczeństwa obywatelskiego:
– Pomoc ta może zostać zakwestionowana, jeśli strategiczne partnerstwo ulegnie zmianie, a USA będą postrzegane jako przeciwnik, a nie sojusznik.
W kwietniu gruziński parlament przyjął w pierwszym czytaniu projekt ustawy „O przejrzystości wpływów zagranicznych”. Była to druga próba zatwierdzenia tego dokumentu przez gruzińskich deputowanych. W ubiegłym roku partia rządząca wycofała dokument z powodu masowych protestów.
Dzień wcześniej ministrowie spraw zagranicznych 12 państw członkowskich UE zwrócili się do Komisji Europejskiej o komentarz w sprawie tego, jak przyjęcie przez Gruzję skandalicznego projektu ustawy o wpłynie na drogę tego kraju do UE.
14 maja gruziński parlament przyjął w trzecim czytaniu ustawę „O przejrzystości zagranicznych wpływów” – czyli tzw. ustawę o „zagranicznych agentach”
Obecnie ukraińscy imigranci w Szwecji muszą zgodnie z lokalnym prawem mieszkać w tym kraju przez trzy lata, zanim zostaną wpisani do rejestru ludności i otrzymają numer ubezpieczenia społecznego.
Numer ubezpieczenia społecznego zapewnia dostęp do opieki medycznej i dentystycznej. Daje również możliwość otrzymania pomocy finansowej na urlopie rodzicielskim i chorobowym. Przy okazji numer ten jest też bankowym numerem identyfikacyjnym, który ułatwia kontakty z władzami czy np. ze szkołą dziecka.
Szwedzki rząd planuje umożliwić Ukraińcom rejestrację i ubieganie się o świadczenia wcześniej, tj. już po roku pobytu w kraju. Szwedzka minister ds. migracji Maria Malmer Stenergaard powiedziała radiu „Sveriges”, że nowe przepisy wejdą w życie 1 listopada 2024 roku.
Ukraińcy zarejestrowani w krajowym rejestrze będą mogli uczestniczyć w programie agencji zatrudnienia, który wspiera naukę szwedzkiego i pomaga w poszukiwaniu pracy.
Udział w programie pozwoli Ukraińcom na otrzymanie większej pomocy finansowej. Obecnie mogą ubiegać się o wsparcie ze Szwedzkiej Agencji Migracyjnej w wysokości 71 koron dziennie (7 euro), a po wejściu w życie nowego programu kwota ta wzrośnie do 308 koron (30 euro) dziennie.
Według szwedzkiego rządu 1 listopada około 33 000 Ukraińców zostanie zarejestrowanych i uzyska nowe prawa i udogodnienia.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/66317d74185c0986e0d881e7_EN_01540328_0012.jpg">„Przeczytaj także: „Tymczasowa ochrona Ukraińców w Polsce została przedłużona o kolejny rok. Ale warunki pobytu uległy zmianie.”</span>
Tej jesieni ukraińscy uchodźcy w Szwecji będą mogli zarejestrować się w krajowym rejestrze i otrzymać szerszy pakiet pomocy oraz nowe udogodnienia
hiny i Unia Europejska mają wspólny interes w pokoju i bezpieczeństwie. 6 maja w Paryżu dyskutowano o tym podczas trójstronnego spotkania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i prezydentem Chin Xi Jinpingiem..
– Unia Europejska ma nadzieję, że Chiny wykorzystają swój wpływ na Kreml, aby zakończyć wojnę Rosji w Ukrainie – powiedziała Ursula von der Leyen na briefingu po trójstronnym spotkaniu:
– Pierwszym tematem, na który wymieniliśmy poglądy, była sytuacja geopolityczna – dodała. – W szczególności rozmawialiśmy o Ukrainie i konfliktach na Bliskim Wschodzie. Zgadzamy się, że Europa i Chiny mają wspólne interesy w zakresie pokoju i bezpieczeństwa. Oczekujemy, że Pekin wykorzysta cały swój wpływ na Rosję, aby położyć kres jej agresywnej wojnie przeciwko Ukrainie.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej zwróciła również uwagę na ważną rolę Xi Jinpinga w deeskalacji nieodpowiedzialnych gróźb nuklearnych Rosji.
– Jestem przekonana, że prezydent Xi będzie nadal to robił w kontekście ciągłych gróźb nuklearnych Rosji – stwierdziła.
Omówiono również zobowiązanie Chin do nieudzielania Moskwie żadnej pomocy w postaci śmiercionośnej broni.
Von der Leyen zaznaczyła, że konieczne są „dodatkowe wysiłki w celu ograniczenia dostaw towarów podwójnego zastosowania do Rosji, które trafiają na pole bitwy. Biorąc pod uwagę egzystencjalny charakter zagrożenia, jakie ta wojna stanowi zarówno dla Ukrainy, jak Europy, ma to wpływ na stosunki UE – Chiny”.
Przed spotkaniem Emmanuel Macron powiedział, że Europa i Chiny znajdują się w punkcie zwrotnym historii:
– Przyszłość naszego kontynentu będzie w oczywisty sposób zależeć również od naszej zdolności do rozwijania zrównoważonych relacji z Chinami.
Xi Jinping przybył do Paryża 5 maja. To jego pierwsza wizyta w Europie od 2019 roku. Chiński przywódca odwiedzi trzy kraje – oprócz Francji także Serbię i Węgry. Do Paryża przybył na zaproszenie Emmanuela Macrona.
– Mam wielką przyjemność odbyć moją trzecią wizytę państwową we Francji na zaproszenie prezydenta Emmanuela Macrona. Dla Chińczyków Francja ma wyjątkowy urok. To miejsce narodzin wielu wielkich filozofów, pisarzy i artystów, którzy zainspirowali ludzkość – stwierdził z kurtuazją chiński lider.
W artykule dla „Le Figaro” chiński prezydent wyraził nadzieję, że pokój i stabilność powrócą do Europy:
– Zamierzamy współpracować z Francją i całą społecznością międzynarodową, aby znaleźć właściwe rozwiązania kryzysu.
Xi podkreślił, że jest przywiązany do szeregu norm regulujących stosunki międzynarodowe. Obejmują one w szczególności wzajemne poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej, wzajemną nieagresję, wzajemną nieingerencję w sprawy wewnętrzne, równość i wzajemne korzyści oraz pokojowe współistnienie.
Po raz pierwszy od 5 lat (od 2019 roku) prezydent Chin Xi Jinping przybył z wizytą do Europy. Francja była pierwszym krajem, w którym się zatrzymał
"Trójwarstwowy” plan destabilizacji kraju obejmuje przewagę na polu bitwy, kampanię dezinformacyjną na Ukrainie i izolację na arenie międzynarodowej. Stwierdził to Vadim Skibitsky, zastępca szefa wywiadu obronnego Ukrainy, w wywiadzie dla The Economist.
Sestry przedstawiają jego kluczowe punkty.
Głównym czynnikiem w planie destabilizacji, według Skibitsky'ego jest wojsko
Miną tygodnie, zanim amerykańska pomoc dotrze na linię frontu. Jest mało prawdopodobne, aby była w stanie dorównać rosyjskim zapasom pocisków lub zapewnić skuteczną ochronę przed zaawansowanymi technologicznie, niszczycielskimi bombami kierowanymi.
Drugim czynnikiem jest rosyjska kampania dezinformacyjna na Ukrainie. Ma ona na celu podważenie ukraińskiej mobilizacji i legitymacji politycznej Zełenskiego. Jego kadencja prezydencka kończy się 20 maja. Pomimo faktu, że konstytucja zezwala na przedłużenie kadencji na czas nieokreślony w czasie wojny, przeciwnicy prezydenta już teraz podważają jego mandat.
Trzecim czynnikiem jest nieustanna kampania Rosji mająca na celu izolację Ukrainy na arenie międzynarodowej: „Będą podsycać sytuację w każdy możliwy sposób.”
Ofensywa w regionach Charkowa i Sumy
Rosja przygotowuje się do ofensywy w regionach Charkowa i Sumy na północnym wschodzie. Według Skibickiego, Rosja rozpocznie ofensywę pod koniec maja lub na początku czerwca. Rosyjska grupa „Siewier”, znajdująca się na granicy z obwodem charkowskim, liczy 35 000 żołnierzy, ale według przedstawiciela GUR zostanie zwiększona do 50 000-70 000 żołnierzy.
Rosja tworzy również dywizję rezerwową w centralnej Rosji, którą może dodać do głównych sił. To nie wystarczy do operacji zdobycia dużego miasta: - Szybka operacja wejścia i wyjścia jest możliwa. Ale operacja zdobycia Charkowa czy nawet Sum jest zupełnie innego rzędu. Rosjanie o tym wiedzą. I my to wiemy. Zwycięstwo Ukrainy i negocjacje z RosjąUkraina nie jest w stanie wygrać wojny z Rosją na samym polu bitwy, powiedział Skibicki. Nawet gdyby udało się odepchnąć siły rosyjskie do granic z 1991 r., nie zakończyłoby to wojny. Tylko negocjacje, które mogą rozpocząć się nie wcześniej niż w drugiej połowie 2025 r., mogą ją zakończyć. Zdolności produkcyjne rosyjskiego wojska wzrosły, ale na początku 2026 r. osiągną najwyższy poziom z powodu braku materiałów i inżynierów. Obie strony mogą ostatecznie stanąć w obliczu niedoboru broni.
7 dni wystarczyłoby Rosji na przejęcie kontroli nad krajami bałtyckimi
Tymczasem, jak argumentuje Skibicki, czas reakcji NATO wynosi dziesięć dni. Jeśli sąsiedzi Ukrainy nie znajdą sposobów na dalsze zwiększenie produkcji obronnej, aby pomóc Ukrainie, znajdą się na celowniku Rosji. Przedstawiciel GUR marginalizuje znaczenie artykułu 5 Karty NATO o obronie zbiorowej, a nawet obecność wojsk NATO w krajach graniczących z Ukrainą jako coś, co w praktyce może nie mieć znaczenia.
Mobilizacja na Ukrainie
Złożony proces mobilizacji ludności komplikują walki polityczne i niezdecydowanie w Kijowie. Pobór do wojska został w dużej mierze wstrzymany zimą po tym, jak prezydent zdymisjonował szefów regionalnych komisariatów wojskowych. Od grudnia sytuacja nieco się poprawiła, ale nie została rozwiązana. Istnieją obawy, że kolejna fala zmobilizowanych rekrutów zaowocuje niezmotywowanymi żołnierzami o niskim morale.
Zastępca szefa Głównej Dyrekcji Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Vadim Skibitsky mówił o rosyjskim planie destabilizacji Ukrainy
Obecnie w Czechach przebywa 94 643 ukraińskich mężczyzn w wieku od 18 do 65 lat, którzy mają tymczasową ochronę w związku z wojną na Ukrainie. - A ci z nich, którzy ukrywają się przed mobilizacją, przebywając za granicą, nie są wspierani przez Republikę Czeską - powiedział czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavsky, według Novinky.
Jednak możliwości Republiki Czeskiej są ograniczone, jeśli chodzi o przymusowy obowiązkowy powrót i deportację ukraińskich mężczyzn w wieku wojskowym. - Państwo czeskie nie ma do tego podstaw prawnych. Nie może pozbawić kogoś tymczasowej ochrony tylko dlatego, że chce - komentuje Věra Honuskova, ekspertka w dziedzinie prawa międzynarodowego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Karola.
Teoretyczne rozwiązanie widzi w tym, że Ukraina będzie wysyłać wezwania za granicę, a jeśli dana osoba nie odpowie, Ukraina może pociągnąć tego obywatela do odpowiedzialności karnej i zażądać jego ekstradycji.
Z kolei jeśli paszport straci ważność, człowiek powinien mieć ważny dokument podróży wydany przez kraj, w którym otrzymał tymczasową ochronę.
- Brak dokumentów oznacza grzywnę w wysokości do pięciu tysięcy koron (8450 hrywien) i groźbę deportacji -wyjaśnia Josef Urban, rzecznik czeskiego Urzędu Policji Zagranicznej.
Republika Czeska od dawna wspiera ukraińskich uchodźców i gości ich na swoim terytorium. Ale nie tych, którzy próbują uniknąć służby wojskowej - powiedział czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavsky.
Natalia Ryaba: Skandynawski detektyw, czyli w napięciu do ostatniego listu
Gdy weszłam do księgarni w Kijowie, poczułam to. Leżała wśród wielu nowych książek, ale była jedyną, która nie zginęła wśród innych Nie wiedziałam, czy warto ją podnieść, czy jest interesująca - nic z tego nie miało znaczenia. Przyciągała mnie jak magnes.
Wracałam pociągiem z Kijowa do Warszawy i czytałam kolejną książkę, ale moja ręka wciąż sięgała po Reykjavik. Ale pociąg nie był odpowiednim miejscem do jej czytania. Spójrzcie tylko na okładkę! Powiedziałbym, że to sam seks. Patrzysz na nią i od razu zdajesz sobie sprawę, że ta książka przygotowała wiele estetycznych przyjemności. Ale nie możesz czytać tej książki w pociągu. Absolutnie nie.
Niebo w Warszawie jest ponure - albo będzie padał deszcz, albo śnieg (nigdy nie wiesz, co natura szykuje w kwietniu). Ale niebo jest prawie tego samego koloru, co okładka Reykjaviku. Nadszedł czas. Idziemy z psem do lasu, gdzie zapuszczamy się w głębokie zarośla. A tam bagno i stare połamane drzewa. Mistyczne miejsce dla nordyckiego detektywa. Znalazłam je.
Laura, lat 15, postanowiła spędzić to lato na małej wyspie Videi, niedaleko Reykjaviku. Wydawało się, że to idealna praca i idealne miejsce, aby odkryć siebie, nauczyć się żyć jak dorosła, bez rodziców, nie być pod ich wieczną kontrolą i zarobić trochę dodatkowych pieniędzy. Praca dla prawnika procesowego i jego żony wydawała się marzeniem. Ale tylko się tak wydawało... Na początku sierpnia dziewczyna zniknęła bez śladu.
„Nie miała tajemnic i wydawała się być dziewczyną, z którą każdy mógł się identyfikować”
Laura znika bez śladu.
Standardowa fabuła każdego kryminału. Ale nie w tym przypadku. Od pierwszych stron wiesz, nie, czujesz, że zostaniesz zabrany w podróż do serii zagmatwanych wydarzeń, w których nie poznasz nazwiska mordercy aż do ostatniej strony. Nawet jeśli będziesz próbował zgadywać. Czy nordyccy autorzy (scenarzyści również) mają to we krwi?
Podczas gdy mój pies kopał kolejną dziurę w gąszczu, a komary, mieszkańcy bagien, niemiłosiernie mnie gryzły, połykałam stronę za stroną. A jest ich drobnym drukiem 288. Wydaje mi się, że badałam tę sprawę razem z bohaterami powieści. Na początku byłam strasznie zła na detektywa - dlaczego był taki niezdecydowany? Dlaczego nie sprawdził wszystkich wersji, które chodziły mu po głowie? Przez 30 lat będzie żył z zagadką śmierci (a może zgonu? może dziewczyna po prostu uciekła i mieszka w Australii?) 15-letniej Laury. Ale wtedy miałam straszną ochotę sama rozwiązać tę zagadkę, byle tylko ten łysy, podstarzały detektyw odnalazł spokój.
Przez 30 lat ktoś naprawdę nie chciał, aby prawda o zniknięciu Laury stała się znana wszystkim. Już od pierwszych stron podejrzewasz konkretną osobę, a wszystkie argumenty przemawiają za twoją wersją. Ale potem wszystko staje się tak powiązane, że twój podejrzany wydaje się być jedną z ofiar. Czy to możliwe? Oczywiście, to islandzki, przepraszam, nordycki detektyw.
Dziennikarz Val Robertsson, 30 lat po zniknięciu/śmierci/ucieczce Laury, postanawia przyjrzeć się sprawie. Jest dość młody, nieco bezwstydny, prostolinijny, dociekliwy do granic niemożliwości - krótko mówiąc, na pewno by coś znalazł. I znalazł. Ale pewnego dnia został przypadkowo potrącony przez autobus. Przypadkiem? Cóż, nie do końca, ktoś pchnął go w plecy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, ale mamy to, co mamy. Sprawa została jednak zbadana. A Laura nie uciekła. Leżała w grobie starej kobiety na tej samej wyspie Videi. Całe 30 lat. Ale ani słowa więcej, po prostu kup i przeczytaj. Albo pożyczcie ode mnie - chętnie się podzielę.
Książkę przeczytałem jednym tchem. I żaden komar mi nie przeszkadzał. Jest tylko jedno zastrzeżenie - co będę czytać jutro, skoro połknęłam prawie 300 stron w jeden dzień?
Joanna Mosiej-Sitek: Gdzie uciekniesz przyjaciółko z Antwerpii?
Kupiłam tę książkę wiosną 2022 roku, bo chciałam lepiej poznać ukraińską literaturę. Przeczytać coś więcej niż Zabużko. Jednak jak to czasami bywa, książka szybko wylądowała na półce: przeczytam kiedyś.
Aż do spotkania autorskiego właśnie z Oksaną Zabuzko, podczas którego usłyszałam od słynnej pisarki: - "Jeśli chcecie zrozumieć, jak to się wszystko zaczęło, przeczytajcie „Córeczkę” Tamary Dudy.
Po takiej rekomendacji rzuciłam się do czytania. Teraz już wiem, że na mojej półce pół roku przeleżała książka wybitna.
Debiutancka opowieść Dudy przenosi nas do Donbasu wiosną 2014 roku. Główna bohaterka to filigranowa, przebojowa dziewczyna, której wojna przerywa dobrze zapowiadającą się karierę artystki-specjalistki od witraży. Wojna, wtedy nowe słowo, nazywane tak-jakby-wojna, gdzie trudno było poznać, kto jest nasz a kto ich. Aż trudno uwierzyć, że autorka w samym Donbasie spędziła tylko dwa dni, i ze to nie powieść biograficzna, tak utożsamiamy siłę z główna bohaterka.
Autorka, która przez dwa lata pracowała jako wolontariuszka na wschodzie Ukrainy zapewnia, że każdy dialog z książki odbył się naprawdę. A wszystko to napisane ciętym językiem i z inteligentnym, niemal stand-upowym humorem. Poza okrucieństwem wojny książka pokazuje nam też jak długą i bolesną drogę przeszła Ukraina w walce o własną tożsamość i niezależność.
Przyjęło się też uważać ze książki o wojnie piszą zazwyczaj mężczyźni. „Córeczka” to książka wyjątkowa. Pokazuje kobiecą twarz wojny, kobiecą siłę, a jednocześnie siłę zespołu, wspólnoty, gdzie wszyscy dbają o siebie, bo jako drużyna łatwiej jest walczyć i przetrwać.
Często, gdy polecam znajomym "Córeczkę" pytają, czy jest straszna, bo mają już dość historii o wojnie. Więc odpowiadam, nie nie jest straszna, ale budzi myśl, że to, co zdarzyło się za nasza wschodnią granicą, może zdarzyć się wszędzie, zawsze, w każdej chwili. I jak pyta we wstępie autorka: Gdzie uciekniesz przyjaciółko z Antwerpii czy Madrytu, jeśli to zdarzy się Tobie.
Dzisiaj to pytanie jest bardziej aktualne niż w 2024 roku.
Tamara Duda ukraińska dziennikarka i tłumaczka. W latach 2014-2016 pracowała jako wolontariuszka w strefie działań wojennych na wschodzie Ukrainy. Debiutancka powieść Tamary Dudy znalazła się wśród trzydziestu najważniejszych utworów prozatorskich niepodległej Ukrainy wg Ukraińskiego Instytutu Książki, a w 2022 roku otrzymała najważniejszą ukraińską nagrodę kulturalną im Tarasa Szewczenki,
Maria Górska: „Czuła przewodniczka” Natalii de Barbaro
O "Czułej przewodniczce" opowiedziały mi dziewczyny z polskiej redakcji Sestry.eu. Były absolutnie zachwycone książką Natalii de Barbaro, córki słynnego polskiego psychoterapeuty Bogdana de Barbaro. Moje zainteresowanie książką wzrosło, gdy przeczytałam przedmowę, w której autorka zwraca się do wszystkich ukraińskich kobiet, których domy ucierpiały w wyniku wojny, z wyrazami solidarności i wsparcia oraz opowiada, jak rozwiązała umowę z rosyjskim wydawnictwem na dwa miesiące przed pełną premierą: „Ani złotówki do budżetu kraju agresora!”.
Zrozumiałam, że de Barbaro to nasza dziewczyna i bardzo zaciekawiło mnie, o czym pisze ta utalentowana psycholożka, o której dzięki jej książce błyskawicznie zrobiło się głośno w całej Polsce.
„Czuła przewodniczka" to opowieść autorki o własnych poszukiwaniach prawdziwej siebie w labiryncie pomieszczeń ogromnego domu świadomości ukształtowanej pod presją norm społecznych i moralności, oczekiwań innych i samokrytyki.
De Barbaro wyjaśnia, jak znaleźć swój własny pokój, w którym nawet najciężej pracująca osoba może się wreszcie zrelaksować, porozumieć z samą sobą i robić to, co kocha.
Nie będzie to łatwe, ponieważ w trakcie tego procesu będziesz musiała spotkać się z trzema sfinksami - hipostazami naszego wewnętrznego ja - Uległą, Męczennicą i Królową Śniegu. Ci, którzy odważą się poznać potwory w nas, które uniemożliwiają nam życie, zostaną nagrodzeni znajomością z Czułą Przewodniczką- wróżką chrzestną z Kopciuszka, śnieżnobiałą panną, troskliwą matką naszego wewnętrznego dziecka i starszą siostrą, o której każdy z nas marzy od dzieciństwa.
Ozdobiona pięknymi kolażami autorstwa Anety Klejnowskiej, książka nie daje wszystkich odpowiedzi, ale wskazuje drogę i jest zachętą do dalszej pracy wewnętrznej. Z podpowiedziami otrzymanymi od autorki, w zespole z Czułą Przewodniczką, będzie to łatwe i ciekawe!
Anastasia Kanarska: „Przędza. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności” Natalii de Barbaro i „Naku*wiam zen” Marii Peszek
Polską wersję książki "Czuła przewodniczka" Natalii de Barbaro, o której pisze nasza redaktorka naczelna Maria Górska, podarowałam sobie na urodziny jesienią 2021 roku. Publikacja ukraińskiego przekładu tej książki autorstwa Haliny Kruk w 2022 roku jest zaskakująco czułym siostrzeńskim prezentem dla ukraińskich czytelniczek. I nie jest to zbieg okoliczności, ponieważ psycholożka Natalia de Barbaro prowadzi warsztaty dla kobiet, tworząc szeroki krąg sióstr, które mogą nie wiedzieć o swoim istnieniu, ale łączy je chęć wsłuchania się w swoje wewnętrzne potrzeby i pozwolenie sobie na bycie sobą. Jej książki tworzą też swoisty łańcuch, zgodnie z prawami którego mój serdeczny prezent trafił do innej czytelniczki, która potrzebowała tej mapy w drodze do zrozumienia siebie. Książkę najpierw pożyczyłam, a potem podarowałam przyjaciółce.
Kolejna książka tej samej autorki, którą również polecam (obecnie tylko po polsku), trafiło do mnie od innej znajomej.
Wyglądało to tak: książkę do polecenia wybierałam między dwiema: „Przędza. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności” Natalii de Barbaro (Wydawnictwo Agora, 2023) i »Naku*wiam zen« Marii Peszek (Wydawnictwo Marginesy) i zdałam sobie sprawę, że z wewnętrzną wolnością nie jest u mnie tak źle, ale powinnam złapać zen
Oczywiście trochę ironizuję, ale w tamtym momencie bardzo potrzebowałam tej żywej, pozbawionej makijażu rozmowy aktorki z aktorem, córki z ojcem, Marii Peszek z Janem Peszkiem. Ta książka będzie szczególnie bliska osobom twórczym, rodzicom czy dzieciom ze środowisk artystycznych. Refleksje o teatrze i sztuce przeplatają się w niej ze wspomnieniami z dzieciństwa i opowiadaniem o traumatycznych przeżyciach.
Czy można być jednocześnie geniuszem na scenie, matką i ojcem? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, nie ma też recepty na Zen! Ale... to niespodziewane natknięcie się na fakt, że ktoś w tym momencie przechodzi przez to samo, pozwala spojrzeć na problem z szerszej perspektywy.
Aktorka i piosenkarka Maria Peszek napisała książkę z wywiadami ze swoim ojcem, aktorem Janem Peszkiem, po tym jak przeżył zawał serca i był na skraju śmierci. To boleśnie zabawna i szczera rozmowa o sprawach osobistych i zawodowych, pełna miłości. W warszawskim Teatrze Studio Gallery odbyła się właśnie premiera biograficznego spektaklu „Serce ze szkła. Zen Musical” z udziałem tych wspaniałych aktorów, ojca i córki. Maria pierwsze zawodowe kroki aktorskie stawiała właśnie w tym teatrze na przełomie lat 90. i 2000, a Jan współpracuje ze Studiem od 40 lat. Libretto do spektaklu Cezarego Tomaszewskiego napisały Claudia Hartung-Wujcak i Maria Peszek na podstawie książki Naku*wiam zen i... baśni Królowa Śniegu Hansa Christiana Andersena. Intrygujące połączenie, nieprawdaż?
Ale wróćmy na chwilę do „Przędzy”! Moja przyjaciółka czytała ją wtedy, gdy ja - "Czułą przewodniczkę". Potem wymieniłyśmy się książkami. Powiem, że to szczególne uczucie. Doświadczenie wypożyczania książek z bibliotek może być również interesujące i produktywne. Wydaje się, że jeden z moich przyjaciół jest w stanie pobić pewne rekordy pod względem ilości i szybkości czytania. Czyta spacerując, teraz z dzieckiem, na kawie, w drodze — dosłownie wszędzie. Natalia de Barbaro w swojej książce porównuje życie do tkania, w którym każdego dnia może być inna nić, jaśniejsza lub mniej wyrazista, można spleść się szybko w podziwie lub wolniej, zanurzona w refleksji. W końcu mamy prawo zmienić poprzedni i stworzyć nowy wzór naszego gobelinu!
Maria Syrczyna: „Gdzie jesteś piękny świecie?” Sally Rooney
Wydawać by się mogło, że o relacjach międzyludzkich nie da się już napisać nic nowego. Irlandka Sally Rooney wciąga cię do swojego świata i opowiada o troskach współczesnego pokolenia 30+, zaczepiając cię niezwykłym stylem, wzruszającą szczerością, miłością do ludzi, inteligentnymi dialogami i mnóstwem dosadnych scen seksu.
Cztery postacie żyją, przyjaźnią się, kochają, komunikują i korespondują.
Alice, odnosząca sukcesy pisarka, pisze maile do swojej najlepszej przyjaciółki Eileen, a w nich dziewczyny dzielą się swoimi przemyśleniami na temat globalnego kryzysu, religii, polityki i sztuki. Poza mailami starają się po prostu żyć i być „normalne”. Alice poznaje faceta o imieniu Felix na Tinderze i zaprasza go do Rzymu, gdzie zakochuje się w nim, ale nie dostaje w zamian miłości. Felix jest biseksualny i, jak to się teraz mówi, toksyczny. To czyni go jeszcze bardziej interesującym.
Inna postać, Eileen, ma przyjaciela z dzieciństwa, Simona, i łączy ich długa, silna miłość. Są to silne, ciepłe uczucia, ale bohaterowie wydają się tworzyć bariery między sobą. A czytając ich nieprzewidywalne i doskonałe dialogi, masz ochotę krzyczeć: „Pokażcie mi tych ludzi, którzy potrafią być szczerzy!”.
To, co robią ze swoimi uczuciami, pozbawiając się relacji z powodu absurdalnych nieporozumień, sprowadza ich z powrotem na ziemię. W rzeczywistości dzieje się to wszędzie.
Ludzie w książce Rooneya komunikują się bez agresji i są tak szczerzy - aż do granic kruchości - że to rozbraja, relaksuje i ma działanie terapeutyczne. „Jest coś subtelnego w takim życiu - jakbym była instrumentem muzycznym, a świat dotykał mnie i wibrował we mnie” - pisze Sally.
Jak ona to robi? Nie jest to jasne. I to też jest fascynujące.
Beata Łyżwa: „13 opowieści o wojnie”
Jestem fotoedytorką i chcę być na bieżąco, więc zaczynam dzień od przeglądania zdjęć w serwisach informacyjnych największych mediów drukowanych na świecie. Wybieram zdjęcia do tekstów w internetowym magazynie Sestry.eu, chcę wiedzieć, co dzieje się na Ukrainie. Zanim odwiedzę strony The New York Times, BBC czy Guardiana, sprawdzam, jakie zdjęcia z Ukrainy są publikowane na profilu fotografów UAPP (@ukrainian_photographers) i oglądam relacje IG ukraińskich fotoreporterów. Perspektywa profesjonalistów pracujących na miejscu jest nieoceniona. Obserwuję fotoreporterów robiących zdjęcia w miejscach, które dobrze znali przed wojną, więc ufam im całkowicie. Wiem, że są pierwsi na miejscu, gdy dzieje się coś ważnego, są w stanie udokumentować zbrodnie wojenne i, co dla mnie bardzo ważne, są wrażliwi na sytuacje, w których znajdują się jednostki, cywile i oni sami.
Przez chwilę zastanawiałam się, kto chciałby książkę z fotografiami wojennymi, "13 opowieści o wojnie", wydaną w drugą rocznicę pełnej wojny rosyjsko-ukraińskiej przez ukraińskie Warchive? Kto wróciłby do obrazów, od których większość z nas ucieka podczas przewijania mediów społecznościowych? A może album przyciągnąłby tylko profesjonalistów, fotografów i studentów fotografii? Mój wzrok powędrował na półkę z albumami fotograficznymi, które zbieram od lat. Są wśród nich albumy modowe, książki z portretami celebrytów i krajobrazami, ale najwięcej miejsca zajmują książki z fotoreportażami i projektami dokumentalnymi. I to właśnie te ostatnie najczęściej pożyczam znajomym i sama z nich korzystam, gdy chcę coś wytłumaczyć dzieciom lub studentom dziennikarstwa. Wśród wielu takich egzemplarzy znajdują się dwa duże albumy Magnum Stories i Magnum Contact Sheets, zawierające ikoniczne fotografie dokumentujące największe konflikty zbrojne i społeczno-polityczne ubiegłego stulecia, wraz z historiami zwykłych ludzi. Bez większości fotografii prezentowanych w obu albumach trudno dziś zrozumieć współczesną historię.
Dlatego jestem przekonana, że "13 opowieści o wojnie" jest o wiele ważniejsze dla przyszłych pokoleń, które nie znajdą już tych wszystkich wzruszających zdjęć z Ukrainy na Instagramie, co utrudni im zrozumienie ogromnego wpływu, jaki to, co wydarzyło się w tym europejskim kraju od 2014 roku, miało na nasze życie.
„Byłem w wielu z wymienionych miejsc, ale mam głęboką świadomość, że nie byłem wszędzie. Te historie są opowiadane przez ludzi, którzy żyją tam, gdzie pracują i pracują tam, gdzie żyją, a nie przez tymczasowego gościa z biletem powrotnym zarezerwowanym przed przyjazdem” - napisał w przedmowie do albumu szwedzki fotograf Paul Hansen.
Wszystkie fotografie opublikowane w "13 opowieściach o wojnie" są częścią Ukrainian Warchive, cyfrowego archiwum, które gromadzi i przechowuje zdjęcia profesjonalnych fotografów dokumentujących wojnę rosyjsko-ukraińską.
Książka została wsparta przez Instytut Nauk o Człowieku w Wiedniu (Institut für die Wissenschaften vom Menschen, IWM) w ramach programu Documenting Ukraine, Fundację Hasselblad oraz Instytut Szwedzki.
Książka zawiera 13 fotoreportaży autorstwa Yulii Kochetovej, Yany Kononovej, Yevhena Maloletki, Lizy Bukreevej, Romana Pashkovsky'ego, Aleny Grom i Serhiya Polezhaki, Dmytro Kozatskyi, Sashy Kurmaza, Oleksandra Hlyadelova, Olyi Kovala, Viacheslava Ratynskyiego, Romana Borduna.
Uwielbiamy czytać! Dzieci często wolą na prezent słodycze niż książki. Ale dorosłe, wykształcone dziewczyny lubią je dostawać i dzielić się nimi
Według Pałacu Buckingham, celem wizyty księżnej było „zademonstrowanie solidarności z kobietami, mężczyznami i dziećmi dotkniętymi wojną”. Wizyta była kontynuacją działań księżnej Zofii na rzecz osób, które padły ofiarą przemocy seksualnej związanej z konfliktem zbrojnym w Ukrainie.
Księżna spotkała się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i pierwszą damą Oleną Zełenską. Odwiedziła również sobór św. Zofii w Kijowie i miasto Bucza, gdzie oddała hołd pochowanym tam ofiarom rosyjskiej okupacji. W Ambasadzie Brytyjskiej w Kijowie rozmawiała z ofiarami przemocy seksualnej dokonanej przez rosyjskich wojskowych.
Para prezydencka podziękowała księżnej za wizytę.
– Bardzo doceniamy wsparcie mieszkańców Wielkiej Brytanii, w szczególności jesteśmy wdzięczni za schronienie dla naszych uchodźców od pierwszych dni inwazji Rosji na pełną skalę. Jesteśmy również bardzo wdzięczni za wszystkie pakiety pomocy wojskowej od rządu i premierów. To niezwykle ważne dla naszego wojska – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski.
Brytyjska księżniczka Zofia, żona księcia Edwarda, młodszego brata króla Karola III, złożyła niezapowiedzianą wizytę w Ukrainie w poniedziałek 29 kwietnia 2024 roku. W ten sposób stała się pierwszą przedstawicielką rodziny królewskiej, która odwiedziła Ukrainę od wybuchu wojny na pełną skalę, donosi PAP
Drogie redaktorki Sestr,
Dziękuję, że w swoich artykułach poruszacie tematykę wychowania dzieci – a w szczególności dziękuję za napisanie o tym, jak rozmawiać z nimi o wojnie. Przy okazji chcę się podzielić problemem, który mam w rodzinie.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/661fc871a74ca63b5c9e427e_prawda-ukr-poziom.jpg">Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie?</span>
Wyjechałam do Europy 5 miesięcy po rozpoczęciu wojny z moją 6-letnią córką. Jesteśmy z Kijowa. Od lutego do lata 2022 roku mieszkałyśmy z przyjaciółmi we Lwowie, czekając na szybki koniec wojny. Ale pociski leciały również na zachodnią Ukrainę i zdecydowałam, że będzie bezpieczniej dla dziecka, jeśli poczekamy na zwycięstwo w Polsce. Mieliśmy przyjaciół pod Warszawą i zdecydowaliśmy się na tymczasową przeprowadzkę. W Kijowie moja córka uczyła się polskiego, więc kiedy we wrześniu rozpoczęła drugą klasę w polskiej szkole, szybko się zaaklimatyzowała i poznała nowych przyjaciół. Bardzo spodobało jej się też nasze małe wynajęte mieszkanie z ogródkiem. Oczywiście tęsknimy za domem i rodziną i czekamy na powrót do domu i naszego zwykłego życia. Ale tutaj moje dziecko jest bezpieczne, może uczyć się w spokoju i nie musi się ukrywać z powodu alarmów przeciwlotniczych.
Chociaż przebywamy za granicą, nadal odczuwamy traumę wojny. Dwukrotnie doświadczyłyśmy utraty domu (najpierw w Kijowie, a następnie we Lwowie), spędziłyśmy wiele godzin w schronach. Oczywiście byłam zszokowana przerażającymi wiadomościami o okrucieństwach popełnianych przez armię rosyjską na tymczasowo okupowanych terytoriach i zabijaniu cywilnych Ukraińców przez rosyjskie rakiety. O ile jednak dorosły jest w stanie to wszystko ogarnąć, przeanalizować, to uważam, że dziecko nie powinno dźwigać takiego ciężaru. Od pierwszych dni wojny starałam się chronić moją córkę przed niepotrzebnymi informacjami. Kiedy leciały rosyjskie rakiety, mówiłam jej, że to ćwiczenia naszego wojska, wiadomości oglądałam w łazience przy zamkniętych drzwiach i odkręconej wodzie, a czytając o wydarzeniach na smartfonie, nie pokazywałam, że się martwię, i ukrywałam łzy
Oczywiście tłumaczyłam dziecku, że trwa wojna i zostaliśmy zaatakowani przez Rosjan, ale cały czas podkreślałam, że nasze wojsko pokona złego Putina i wkrótce będzie po nim, a Ukraina wygra
W Polsce moja córka cały czas tęskni za domem i rodziną, ale obiecuję jej, że wkrótce wrócimy. Dla nas pomostem prowadzącym do domu jest komunikacja z moimi rodzicami, z którymi często rozmawiamy na Viberze.
I tu, droga redakcjo, zaczyna się mój problem.
Mój ojciec nie chce słuchać moich argumentów, że dziecko powinno być chronione. Wręcz przeciwnie, uważa, że prawda usłyszana w dzieciństwie jest najlepszą szczepionką przeciwko nieszczęściu w dorosłym życiu
Kiedy dzwonimy, przywołuje córkę do telefonu i po kilku minutach rozmowy, często kiedy nie słyszę, bo na przykład gotuję obiad, zaczyna opowiadać jej o ostrzale Czernihowa, Odessy, Dniepru, o niemowlętach znalezionych pod gruzami, o strasznych stratach, rannych żołnierzach i cywilach, o tym, jak ukraińskie dzieci tęsknią za ojcami, którzy zginęli na froncie, o setkach flag powiewających nad grobami naszych wojskowych… Po każdej takiej rozmowie dziecko przychodzi do mnie zapłakane, a potem długo nie może zasnąć, wypytując o szczegóły. Nagle spada na nią niesprawiedliwość tej wojny, a cała moja praca nad jej spokojnym dzieciństwem idzie na marne.
W takich chwilach wydaje mi się, że nie patrzę na moją małą dziewczynkę, ale na dziecko, którego nie znam, znacznie starsze od mojego. Niedzwonienie do rodziców nie wchodzi w grę, bo obie bardzo ich kochamy. Moje rozmowy i prośby do ojca też nic nie dają. Każdy telefon do niego to ogromny stres dla mojego dziecka. Czasem myślę, że może sama powinnam zacząć rozmawiać z córką o wojnie, żeby się trochę zahartowała. Ale jak to zrobić, żeby jej jeszcze bardziej nie zranić? W końcu kiedy wrócimy do domu, zobaczy zupełnie inny kraj, który trzeba będzie odbudowywać .
A.N., Kijów-Warszawa
Matki z całego świata biorą udział w projekcie redakcyjnym Sestry.eu „Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie”. Ty też możesz do nas napisać! Autorka każdego listu opublikowanego na naszej stronie nagrodzimy książką.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65b79168e3c2b53043bb1625_shutterstock_2277775453.jpg">Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie?</span>
Mój ojciec nie chce słuchać moich argumentów, że dziecko powinno być chronione. Wręcz przeciwnie, uważa, że prawda usłyszana w dzieciństwie jest najlepszą szczepionką przeciwko nieszczęściu w dorosłym życiu
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list od ukraińskiej Czytelniczki – i odpowiedź psychologa. <frame>
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery
Czytam listy, które do Sestr piszą moje rodaczaki. Zwłaszcza te, które mają kłopoty wychowawcze z dziećmi. U mnie też pojawił się problem. Mam 12-letniego syna, jego ojciec zostawił nas, kiedy mały miał trzy latka. Dobrze się uczy, i to w polskiej szkole. Po ponad dwóch latach świetnie mówi po polsku, lepiej ode mnie, choć mnie pierwszych polskich słów uczyła prababcia.
Kłopot pojawił się we wrześniu [ubiegłego roku], wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Zauważyłam, że z portfela zaczęły mi znikać drobne – 5 zł, 2 zł, jakieś złotówki. Na początku nie zwracałam na to większej uwagi. A może włożyłam drobniaki do kieszeni? Może kupiłam bilet? I tyle. Ale to zaczęło się powtarzać. W końcu dotarło do mnie, że musi to robić mój synek. Któregoś razu specjalnie zostawiłam portfel w torebce tylko z kartą, bez bilonu, banknotów. Wtedy rano syn przyszedł do mnie i zapytał, czy mogłabym mu dać 10 zł, bo po lekcjach idą z kolegami na hot-dogi. Dałam. Wtedy miałam już pewność, że te znikające pieniądze to jego sprawka, a nie moje gapiostwo.
Wiem, że 12-latek ma swoje potrzeby, także finansowe. Daję synowi 100 zł kieszonkowego na miesiąc, ale jak widać dla niego to za mało. Mogę nie trzymać w portfelu gotówki i wtedy będzie prosił mnie o wsparcie, tyle że moim zdaniem w rodzinie nie o to chodzi.
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery, wiedział, że zawsze może na mnie liczyć. Mój synek to dobry dzieciak. Dobrze się uczy, bardzo pomaga mi w domu, szanuje mnie. Ale to podkradanie gotówki bardzo mnie martwi. Muszę z nim porozmawiać, lecz nie wiem, jak zacząć, by nie zepsuć więzi między nami. Kradzież to kradzież, nawet jeśli chodzi o kilka złotych z portfela mamy. Bardzo proszę o pomoc.
Tatiana Ryczko, coach, mediatorka, Avigon.pl:
Szanowna Pani,
rozumiem Pani zaniepokojenie. Rzeczywiście ważne jest, by o tym z nim porozmawiać. Nie wiadomo bowiem, czy podkradanie pieniędzy jest spowodowane dorastaniem chłopca i jego zwiększonymi potrzebami, czy może dzieje się coś złego w jego otoczeniu i syn „musi” tak robić, a nie chce lub wstydzi się o tym powiedzieć.
Rozumiem, że nie chce Pani zacząć rozmowy wprost, więc może warto zaaranżować jakąś sprzyjającą sytuację. Można zostawić kilka monet w miejscu, które nie wzbudzi podejrzeń syna, np. tam, gdzie kładzie Pani klucze lub drobne przedmioty. Jeśli zginie moneta (pewnie nie wszystkie, żeby Pani się nie zorientowała), będzie to pretekst do rozpoczęcia rozmowy. Proszę zapytać wówczas syna, czy nie wie, co się stało pieniędzmi, bo miała je Pani odliczone dla sąsiadki za zakupy. Zobaczy Pani, jak zareaguje. Zna go Pani dobrze, więc nawet nienaturalny ruch głową lub oczami może być sygnałem, że coś się dzieje. I wtedy będzie Pani mogła zacząć z nim rozmowę.
Jeśli syn zaprzeczy, proszę poszukać innej okazji. Proponuję, by go nie oceniać. Nie wiadomo, co wywołało takie zachowanie – warto potraktować go łagodnie, ale poważnie. Można mu powiedzieć, jak trudno jest zarobić na codzienne potrzeby, wytłumaczyć, że nie zawsze na wszystko człowiek może sobie pozwolić, ale robi Pani dużo, by zapewnić rodzinie godne życie.
Warto zwrócić uwagę na wartość pieniądza, że czasem trzeba umieć powiedzieć kolegom, że pieniędzy się nie ma; to żaden wstyd. Taka rozmowa na pewno będzie dla chłopca ważna, bo będzie widział Pani wsparcie, a jednocześnie dowie się, że na oszukiwanie nie wyraża Pani zgody. A jeśli się okaże, że problem jest głębszy, to przynajmniej będzie Pani miała podstawę, by działać dalej.
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/tatiana-ryczko
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65e02cd04429b5a405d0fd5d_drachkovska-p-800.jpg">„Przeczytaj także: Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę do dziecka. Moja córka się bała”.</span>
Muszę z nim porozmawiać, ale nie wiem, jak zacząć, żeby nie zepsuć więzi między nami. Kradzież to kradzież, nawet jeśli chodzi o kilka złotych z portfela mamy
Do Ukrainy trafi pomoc wojskowa i gospodarcza warta prawie 61 miliardów dolarów.
– To dobry dzień dla Ameryki, Europy i pokoju na świecie. Właśnie podpisałem ustawę o pomocy obronnej. Dzięki temu Ameryka będzie bezpieczniejsza i świat stanie się bezpieczniejszy. Zapewnimy niezbędną pomoc naszym partnerom, by mogli bronić siebie i swoich suwerennych ziem – powiedział Joe Biden na briefingu po podpisaniu ustaw.
Wyślemy do Ukrainy sprzęt z naszych własnych, amerykańskich zapasów.
– Dopilnuję, aby dostawy rozpoczęły się już teraz. W ciągu najbliższych kilku godzin, zaledwie kilku godzin, zaczniemy wysyłać do Ukrainy sprzęt obrony powietrznej, artylerię, systemy rakietowe i pojazdy opancerzone. Wiecie, że te dostawy to dosłownie inwestycja. Nie tylko w bezpieczeństwo Ukrainy, ale także w bezpieczeństwo Europy – podkreślił prezydent USA. – Następnie zastąpimy te zapasy nowymi produktami, wytwarzanymi przez amerykańskie firmy tutaj, w Ameryce. Pociskami do wyrzutni Patriot, produkowanymi w Arizonie. Javelinami produkowanymi w Alabamie. Pociskami artyleryjskimi wyprodukowanymi w Ohio, Pensylwanii i Teksasie.
Innymi słowy, pomagamy Ukrainie i jednocześnie inwestujemy w naszą własną bazę przemysłową
Biden podkreślił, że należy zrobić wszystko, by wesprzeć Ukrainę w wojnie z Rosją:
– Jeśli Putin zaatakuje sojusznika z NATO, tak jak zaatakował Ukrainę, nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko przyjść na ratunek, tak jak nasi sojusznicy z NATO przyszli nam na ratunek po atakach 11 września.
Dlatego stoimy po stronie Ukrainy i wspieramy ją – aby zapobiec wciągnięciu w przyszłości przez Putina Stanów Zjednoczonych w wojnę w Europie
Nowy pakiet pomocy wojskowej
24 kwietnia Waszyngton ogłosił pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości miliarda dolarów. Poprzedni, nawiasem mówiąc, był wart 300 milionów dolarów.
„Po zatwierdzeniu dodatkowych funduszy na potrzeby bezpieczeństwa narodowego Stany Zjednoczone ogłaszają dziś nowy, znaczący pakiet broni i sprzętu dla Ukrainy, aby wesprzeć dzielny naród ukraiński w obronie swojego kraju i wolności przed rosyjską agresją” – poinformował Departament Stanu na swojej stronie internetowej.
Departament Obrony USA opublikował listę tego, co Ukraina otrzyma w ramach tego pakietu pomocy wojskowej:
- <add-frame>pociski rakietowe przeciwlotnicze RIM-7 i AIM-9M; <add-frame>
- pociski przeciwlotnicze Stinger;
- broń strzelecka i dodatkowa amunicja do niej, w tym amunicja do zwalczania bezzałogowych systemów powietrznych;
- dodatkowa amunicja do systemów HIMARS;
- pociski artyleryjskie kalibru 155 mm i 105 mm, a także pociski moździerzowe kalibru 60 mm;
- bojowe wozy piechoty Bradley;
- wielozadaniowe pojazdy kołowe o dużej mobilności (HMMWV);
- pojazdy taktyczne do holowania i transportu sprzętu;
- systemy przeciwpancerne Javelin i AT-4;
- amunicja przeciwpiechotna Claymore itp.
– Ten pakiet zwiększy podaż amunicji, broni i sprzętu, aby wesprzeć zdolność Ukrainy do obrony linii frontu, ochrony miast i przeciwstawienia się ciągłym atakom Rosji” - powiedział Departament Obrony USA w oficjalnym oświadczeniu.
Reakcja Ukrainy
Wołodymyr Zełenski podziękował prezydentowi Bidenowi, Kongresowi i wszystkim Amerykanom:
– Cała nasza współpraca – Ukrainy i Stanów Zjednoczonych – każdy przejaw wsparcia dla naszej obrony sprawia, że teraz zarówno nasze narody, jak wszyscy nasi partnerzy, cały świat, który stara się żyć zgodnie z zasadami, a nie w warunkach przemocy i chaosu, stają się silniejsi.
Dziękuję wszystkim Amerykanom w firmach zbrojeniowych, każdemu państwu, które produkuje broń, która teraz naprawdę chroni demokrację i nasz styl życia
Сьогодні Президент Байден підписав ухвалений Конгресом пакет підтримки – підтримки, зокрема, української. Шлях довжиною пів року подолали. Хтоб що не казав, але ми здобуваємо підтримку, якої потребуємо – потребуємо, щоб надалі захищати життя від російських ударів.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) April 24, 2024
Цими днями вже…
Zełenski podkreślił, że nowy pakiet pomocowy zawiera to, o co prosił Bidena podczas niedawnej rozmowy telefonicznej:
– Sześciomiesięczna podróż dobiegła końca. Bez względu na to, co ktoś mówi, otrzymujemy wsparcie, którego potrzebujemy – potrzebujemy go, aby nadal chronić życie przed rosyjskimi atakami. W tych dniach pracowaliśmy z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi na wszystkich poziomach, aby jak najszybciej wypełnić ten pakiet ze Stanów Zjednoczonych bronią, której potrzebują nasi żołnierze. Całkowita wartość pakietu wynosi miliard dolarów i obejmuje wszystko, o czym rozmawialiśmy z prezydentem Bidenem podczas naszej rozmowy telefonicznej – od ATACMS i artylerii, broni przeciwpancernej i pocisków dla HIMARSÓW – po niezbędny sprzęt obrony powietrznej.
Jak do tego doszło
20 kwietnia Izba Reprezentantów USA zatwierdziła ustawę o bezpieczeństwie narodowym, która zapewnia 95 miliardów dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy, Izraela i innych sojuszników USA.
23 kwietnia Senat USA zagłosował za pakietem pomocy wojskowej, który obejmuje ponad 60 miliardów dolarów dla Ukrainy, po tym jak Izba Reprezentantów poparła ten plan 20 kwietnia po sześciu miesiącach debaty.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/662837d295c97f11d4ba9557_senate%20usa.jpg">Senat USA zagłosował również za pakietem pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości prawie 61 mld dolarów</span>
Prezydent USA Joe Biden podpisał pakiet ustaw pomocowych o wartości 95 miliardów dolarów dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu
Oczekuje się, że dziś ustawa zostanie podpisana przez prezydenta USA Joe Bidena
Za przyjęciem ustawy głosowało 79 (wymagane minimum wynosiło 51), a przeciw było 18 senatorów. Ustawodawcy poparli skrócenie procedury rozpatrywania pakietów pomocowych dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu, co pozwoliło na szybką, skróconą do 30 godzin dyskusję z ograniczonym czasem dla każdego z mówców.
Prezydent Joe Biden obiecał podpisać pakiet ustaw pomocowych dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu 24 kwietnia – by wznowić dostawy broni do Kijowa w tym tygodniu, zgodnie z oświadczeniem na stronie internetowej Białego Domu.
Kiedy to nastąpi, Ukraina otrzyma 60,84 miliarda dolarów wsparcia.
Ukraiński premier Denys Szmyhal powiedział, że 49,9 miliarda dolarów zostanie przeznaczone na wydatki obronne, 7,8 miliarda dolarów to potencjalne wsparcie budżetowe, a 1,57 miliarda dolarów to pomoc gospodarcza. Kolejne 400 milionów dolarów zostanie przeznaczone na ochronę granic i rozminowywanie kraju.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/66240ab8da69de6c7e3254d6_USA%20aid%20for%20Ukraine-p-800.jpg">„Przeczytaj także: Izba Reprezentantów USA zatwierdziła pakiet pomocy dla Ukrainy za prawie 61 miliardów dolarów”</span>
Oczekuje się, że dziś ustawa zostanie podpisana przez prezydenta USA Joe Bidena
Wielka Brytania zwiększa pomoc dla Ukrainy
Jedną z najbardziej oczekiwanych zapowiedzi brytyjskiego premiera Rishiego Sunaka było przekazanie dodatkowego pół miliarda funtów (ponad 600 milionów dolarów) na wsparcie wojskowe dla Ukrainy. To dodatek do około 3,5 miliarda dolarów, które Wielka Brytania już przeznaczyła na Ukrainę w tym roku.
Pomoc obejmuje 60 łodzi bojowych, ponad 1600 pocisków i rakiet przeciwlotniczych, a także dodatkowe precyzyjne pociski kierowane Storm Shadow, ponad 400 pojazdów, w tym 160 pojazdów Husky, 162 pojazdy opancerzone i 78 pojazdów terenowych, a także prawie 4 miliony sztuk amunicji.
Nie wiadomo, jak szybko Ukraina otrzyma zapowiedziane wsparcie wojskowe. Szef brytyjskiego rządu obiecał jednak, że „ nie jest sama i nigdy nie będzie sama”.
Z kolei sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Sojusz zapewni Ukrainie niezbędne systemy obrony powietrznej. Konkretne informacje zostaną ogłoszone w najbliższych dniach.
Nowe brytyjskie samoloty na polskim niebie
– Chciałbym powiedzieć, że nasze relacje charakteryzuje niesamowita siła – powiedział brytyjski premier po spotkaniu z Donaldem Tuskiem. – Jesteśmy sojusznikami na zawsze – dodał po polsku. Zapewnił też, że Wielka Brytania nie zapomni o tym, jak polscy piloci ratowali życie Brytyjczyków, walcząc na niebie nad ich krajem.
Sunak zapowiedział też, że Wielka Brytania wyśle do Polski myśliwce Typhoon w celu ochrony polskiej przestrzeni powietrznej. Ponadto do Polski zostanie wysłanych 16 000 brytyjskich żołnierzy. Brytyjscy żołnierze będą bronić nie tylko polskiego nieba, ale także Przesmyku Suwalskiego.
Polska wydaje na bezpieczeństwo najwięcej ze wszystkich sojuszników NATO – powiedział Sunak
Jens Stoltenberg wraz z Rishi Sunakiem i Donaldem Tuskiem odwiedzili brytyjskich żołnierzy rozmieszczonych w koszarach Pierwszej Warszawskiej Brygady Pancernej imienia Tadeusza Kościuszki.
– Żołnierze, którzy są rozmieszczeni w Polsce, wysyłają wiadomość: NATO będzie bronić swoich sojuszników – zapewnił Stoltenberg.
Brak planów rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce
– Nie ma planów rozmieszczenia większej ilości broni nuklearnej w żadnym z krajów NATO – powiedział w Warszawie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, odnosząc się do niedawnej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy o gotowości Polski do przyjęcia sojuszniczej broni nuklearnej.
Wielka Brytania zwiększa wydatki na obronę
Wielka Brytania zwiększa wydatki na obronność
Premier Sunak stwierdził, że Wielka Brytania planuje zwiększyć wydatki na obronę do 2,5% PKB, przekraczając dwuprocentowy cel określony przez przywódców NATO. – Zainwestujemy dodatkowe 75 miliardów funtów w obronę w ciągu najbliższych sześciu lat – powiedział Sunak. Decyzja ta jest uzasadniona rosnącym zagrożeniem ze strony krajów takich jak Rosja, Chiny, Iran i Korea Północna.
Zwiększenie wydatków na obronę premier nazwał „największym wzmocnieniem brytyjskiej obrony narodowej od pokolenia”.
Stoltenberg z zadowoleniem przyjął oświadczenie Sunaka. Według szefa NATO potwierdza ono kluczową rolę, jaką Wielka Brytania odgrywa w Sojuszu.
– Po raz kolejny Wielka Brytania daje dobry przykład – podsumował Norweg.
Wielka Brytania przekaże Ukrainie kolejne 500 milionów funtów, a brytyjskie Typhoony będą chronić polskie niebo. Ogłosił to brytyjski premier Rishi Sunak w Warszawie podczas trójstronnego spotkania z polskim premierem Donaldem Tuskiem i sekretarzem NATO Jensem Stoltenbergiem
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy nakazało wszystkim ukraińskim konsulatom zaprzestanie świadczenia usług mężczyznom w wieku poborowym od 23 kwietnia. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba oświadczył w serwisie X, że decyzja została podjęta w celu wdrożenia ustawy o mobilizacji:
„Jak to teraz wygląda: mężczyzna w wieku poborowym wyjechał za granicę, pokazał swojemu państwu, że kwestia jego przetrwania go nie dotyczy, a następnie wraca i chce otrzymywać usługi od tego państwa. To nie działa w ten sposób. W naszym kraju toczy się wojna. Pobyt za granicą nie zwalnia obywatela z jego obowiązków wobec ojczyzny”.
Dlatego wczoraj poleciłem podjąć działania w celu przywrócenia sprawiedliwego traktowania mężczyzn w wieku mobilizacyjnym w Ukrainie i za granicą. To będzie sprawiedliwe
Захист прав та інтересів громадян України за кордоном завжди був і залишається пріоритетом МЗС. Водночас в умовах повномасштабної російської агресії головним пріоритетом є захист Батьківщини від знищення.
— Dmytro Kuleba (@DmytroKuleba) April 23, 2024
Як це виглядає зараз: чоловік призовного віку виїхав за кордон, показав…
Tymczasowe zawieszenie usług konsularnych dotyczy wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat przebywających za granicą. Zostało to określone w piśmie podpisanym przez pierwszego zastępcę ministra spraw zagranicznych Andrija Sybigę, które zdobył ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia”.
Kułeba powiedział, że MSZ wkrótce wyjaśni, w jaki sposób urzędy konsularne będą świadczyć usługi mężczyznom w wieku poborowym. Obecnie mogą oni łatwo uzyskać jeden dokument: zaświadczenie umożliwiające powrót do Ukrainy.
Co mówią w konsulatach?
Konsulat Ukrainy w Krakowie poinformował, że zawiesił przyjmowanie dokumentów dla mężczyzn w wieku poborowym:
„Obecnie przyjmowanie obywateli w wieku poborowym zostało zawieszone. Czekamy teraz na instrukcje z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Chodzi o mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Teraz ich przyjmowanie jest po prostu tymczasowo zawieszone. Obecnie opracowujemy mechanizmy, które będą działać zgodnie z ustawą o mobilizacji. Wciąż czekamy”.
Konsulat Generalny Ukrainy w Barcelonie również wstrzymał wydawanie paszportów ukraińskim mężczyznom, podobnie postąpił Konsulat Generalny w Houston w USA.
Czy usługi paszportowe będą nadal działać?
Od 23 kwietnia wstrzymano wydawanie gotowych dokumentów w zagranicznych oddziałach przedsiębiorstwa państwowego „Dokument”. Wynika to z przyczyn technicznych. Jednak wnioski o nowe paszporty można składać, jak zwykle.
„Paszporty mogą być wydawane dzieciom poniżej 12. roku życia, ponieważ nie ma potrzeby weryfikacji biometrycznej. Oddziały zagraniczne powiadomią wszystkich użytkowników usług o wznowieniu systemów wydawania dokumentów we wszystkich oficjalnych zasobach Przedsiębiorstwa Państwowego ‘Dokument’" – czytamy w oświadczeniu.
17 kwietnia Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła ustawę o mobilizacji, która została niedawno podpisana przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Dokument zawiera przepis ograniczający usługi konsularne dla mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat bez wojskowych dokumentów rejestracyjnych.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6617fe7ce8acc71cf38ce53f_armiya.jpg">Nowe zasady mobilizacji: rezerwacje, grzywny, dopłaty — co czeka Ukraińców?</span>
Od 23 kwietnia mężczyźni w wieku poborowym przebywający za granicą nie będą mogli korzystać z usług konsularnych, w szczególności dotyczących paszportów. Wyjątkiem jest przygotowanie dokumentów umożliwiających powrót do Ukrainy
1 maja Polska obchodzi Święto Pracy lub Międzynarodowy Dzień Solidarności Pracowników. To święto państwowe. W 2024 roku przypada na środę i jest oficjalnym dniem wolnym.
2 maja— Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Ten dzień nie jest oficjalnym dniem wolnym, ale wielu Polaków bierze ten dzień wolny, aby stworzyć Wielki Weekend Majowy.
W końcu 3 maja— Dzień Konstytucji, Święto Narodowe III Maja (Święto Konstytucji 3 Maja). Jest to jedno z najważniejszych świąt państwowych w Polsce. I oczywiście jest to weekend. W 2024 roku przypada na piątek.
Po trzech majowych wakacjach w tym roku następują sobota i niedziela. Co oznacza, że możesz odpocząć przez 5 dni. A ci, którzy biorą urlop 29 i 30 kwietnia, będą mieli łącznie 9 dni bez pracy (od 27 kwietnia do 5 maja 2024 r.).
Jeśli chodzi o pogodę, prognostycy na majowe święta w 2024 roku obiecują ciepłe dni bez deszczu lub mało deszczowe. Oczekuje się temperatury 10-20 stopni Celsjusza.
Ale to nie jedyne święta w maju w Polsce.
19 maja(w niedzielę) Polska obchodzi Zielone Święta (Zielone Świątki), które przypada na 50. dzień po Wielkanocy.
30 maja(Czwartek) Polacy obchodzą Boże Ciało Boże/Boże Ciało Chrystusa (Boże Ciało). Jest to jedno z głównych świąt Kościoła katolickiego. W tym dniu wierzący pamiętają Ostatnią Wieczerzę, kiedy chleb i wino zamieniły się w Ciało i Krew Chrystusa. Charakterystyczną cechą tego święta są uroczyste procesje ulicami i wokół świątyń.
Możesz wziąć urlop 31 maja i mieć przedłużony weekend (od 30 maja do 2 czerwca). Sklepy, szkoły i większość placówek są zamknięte 30 maja, a transport publiczny może działać w ograniczonym rozkładzie jazdy.
Sklepy na majowe święta w Polsce będą działać zgodnie z następującym harmonogramem: 1, 3, 5, 12, 19, 26 i 30 maja — sklepy są zamknięte. W dniach 2 i 4 maja sklepy w Polsce będą działać zgodnie ze zwykłym harmonogramem.
Przypominamy również, że 28 kwietnia - niedziela handlowa.
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6599c854b9077a8ca3234f5e_wychidni%20dni%20u%20Polshchi%202024-p-800.jpg">„Czytaj także: Wakacje w Polsce 2024”</span>
Majowe wakacje są zawsze długo oczekiwane, ponieważ obiecują kilka dni odpoczynku i zazwyczaj ciepłej pogody. W jakie dni tygodnia jest tegoroczna „majówka” w Polsce, które dni maja będą oficjalnymi weekendami, kiedy sklepy będą otwarte i jaka jest spodziewana pogoda?
„Republikański kandydat w wyborach prezydenckich w USA nie uważa za stosowne, by odwiedzić Ukrainę w najbliższym czasie, ponieważ nie sprawuje urzędu” – oświadczył sztab Donalda Trumpa 10 kwietnia.
To była odpowiedź na zaproszenie, które dzień wcześniej wystosował do byłego prezydenta USA prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski: „Chcielibyśmy, aby Donald Trump przyjechał do Ukrainy, zobaczył wszystko na własne oczy i wyciągnął wnioski. Jestem gotów spotkać się z nim i omówić tę kwestię. To dla nas bardzo ważne”.
Przyczyna wszystkich problemów
Czy rzeczywiście powodem odrzucenia przez Trumpa zaproszenia Zełenskiego jest fakt, że nie zasiada już w Białym Domu? Nie do końca.
W opublikowanym ostatnio w „Politico” artykule Veronika Melkozerova proponuje zgoła inne wyjaśnienie sprawy: Donald Trump nie pojedzie do Kijowa, bo nienawidzi Ukrainy. I to od dawna.
Taką diagnozę przyczyn zachowania eksprezydenta USA stawia publicznie m.in. Lev Parnas, cytowany przez Melkozerovą ukraińsko-amerykański biznesmen, niegdyś blisko związany z Rudym Giulianim, prawnikiem i przyjacielem Trumpa, a wcześniej burmistrzem Nowego Jorku.
On i ludzie wokół niego wierzą, że Ukraina jest przyczyną wszystkich problemów Trumpa - mówi Parnas.
Doradca Trumpa na żołdzie Janukowycza
By zrozumieć, jak to wszystko się zaczęło, trzeba przyjrzeć się przez chwilę postaci Paula Manaforta, amerykańskiego lobbysty i prawnika, którego, jak 19 marca napisał „The Washington Post”, Trump chce zatrudnić w swoim sztabie wyborczym jako doradcę.
Byłby to już drugi raz, gdy Manafort pracuje w kampanii na rzecz Trumpa – na czele sztabu wyborczego republikańskiego kandydata stał już w 2016 r. Po kilku miesiącach jednak z niego wyleciał. Za ukrywanie faktu, że wcześniej pracował jako lobbysta na rzecz prorosyjskich polityków z Ukrainy.
Mówiąc precyzyjnie, Manafort pracował dla byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, który po Majdanie w 2014 r. w niesławie uciekł z ojczyzny do Rosji. Właśnie po tej ucieczce w siedzibie janukowyczowskiej Partii Regionów w Kijowie znaleziono coś co opinia publiczna zapamiętała jako „Czarną księgę rachunkową”. Był w niej odręcznie spisany wykaz tajnych płatności partii Janukowycza na rzecz ukraińskich urzędników, gwiazd telewizji, legislatorów, dziennikarzy – i Manaforta, który w co najmniej 22 transzach miał dostać łącznie ok. 12,7 mln dolarów.
Niewygodne związki
W Stanach Zjednoczonych sprawa została upubliczniona przez „New York Times”w sierpniu 2016 r. – kilka miesięcy przed ostateczną rozgrywką o prezydenturę między Donaldem Trumpem a Hillary Clinton. Co oczywiste, ujawnienie zaangażowania zaufanego człowieka Trumpa po stronie prorosyjskiego reżimu Janukowycza było dla republikańskiego kandydata na prezydenta bardzo niewygodne. Jak pisze Veronika Melkozerova, była to bowiem „jedna z pierwszych historii łączących Trumpa z Ukrainą i być może z Rosją i jej sojusznikami; kwestia, która nie dawała mu spokoju przez cały okres sprawowania urzędu”.
Broniąc się zajadle, stronnicy Trumpa z nim samym na czele stwierdzili, że „Czarna księga” to fałszywka, a cała sprawa jest spiskiem Partii Demokratycznej wymierzonym w kandydata Republikanów.
Russiagate i maile Hillary
Kolejnym tąpnięciem w relacjach Trumpa z Ukrainą była Russiagate. Afera ta, która wybuchła w 2016 r., dotyczyła ingerowania rosyjskich służb w przeprowadzone jesienią tegoż roku wybory prezydenckie w USA. Federalni śledczy i amerykańskie agencje wywiadowcze udowodnili, że Rosjanie włamali się do maili Komitetu Narodowego Demokratów, które potem upubliczniało WikiLeaks. Wśród wykradzionej korespondencji miały znajdować się m.in. służbowe maile Hillary Clinton, wysyłane z jej prywatnej skrzynki.
Późniejsze śledztwo wykazało, że Trump był bardzo zawiedziony, bo treść maili jego rywalki w walce o Biały Dom nie została opublikowana.
W 2017 r. już jako 45. prezydent USA wrócił do sprawy, zwracając się publicznie do Rosji, by pomogła mu te maile odnaleźć.
Tak czy inaczej, działania rosyjskich służb walnie przyczyniły się do wyborczego zwycięstwa kandydata Republikanów.
Teoria spiskowa w obronie Rosji
Manafort i jego ludzie, by oddalić od sztabu Trumpa podejrzenia, że działał w porozumieniu z Kremlem, ukuli karkołomną tezę: serwery Demokratów zhakowali nie Rosjanie, lecz… Ukraińcy. Tę spiskową teorię konsekwentnie i przy różnych okazjach lansował zresztą także sam Trump, twierdzący, że Ukraina chciała w ten sposób wrobić we włamanie Rosję, gdy tymczasem sama nadal ukrywa materiały pozyskane w ataku hakerskim.
W 2018 r. Manafort został skazany w sprawie wpływania Rosji na amerykańską politykę – czyli właśnie w związku z Russiagate. Sąd udowodnił mu oszustwa podatkowe związane z ukrywaniem dochodów z pracy na rzecz prorosyjskich Ukraińców. W śledztwie wyszło także na jaw, że pracując w kampanii Trumpa Manafort miał kontakty z agentem rosyjskiego wywiadu Konstantinem Klimnikiem.
Dwa lata później, w 2020 r., Trump Manaforta ułaskawił.
Doskonała rozmowa
Nadszedł lipiec 2019 r. – i słynna telefoniczna rozmowa Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim, którą Amerykanin nazwał potem „doskonałą” (perfect phonecall). Podczas niej prezydent Stanów Zjednoczonych zwrócił się do prezydenta Ukrainy z prośbą o przysługę – oddanie jego administracji serwera z wykradzionymi Demokratom dokumentami, który to serwer rzekomo miał być w posiadaniu jakiejś ukraińskiej firmy. Drugim wątkiem, który Trump w czasie tej pogawędki poruszył, była sprawa Huntera Bidena – a pośrednio także jego ojca Joe Bidena, rywala Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Druga z próśb Trumpa miała swe źródło w plotkach krążących od pewnego czasu po obozie Trumpa, jakoby obaj Bidenowie zostali przez Ukraińców skorumpowani. Sensacje te zdawało się potwierdzać zeznanie niejakiego Aleksandra Smirnowa, zaufanego informatora FBI. Powiedział on, że w 2015 r. pracownicy ukraińskiej firmy energetycznej Burisma zatrudnili robiącego podówczas w tym kraju interesy Huntera Bidena – by dzięki wpływom swego ojca, wtedy wiceprezydenta USA w gabinecie Baracka Obamy, dbał o ich interesy w relacjach z ukraińskim rządem. Według Smirnowa za tę protekcję Burisma zapłaciła obu Bidenom po 5 milionów dolarów.
15 lutego 2024 r. Smirnow został aresztowany przez FBI za składanie w tej sprawie fałszywych zeznań i „stworzenie fałszywych i fikcyjnych zapisów” mających obciążyć Bidenów. Jak sam przyznał, zrobił to dlatego, że nie lubił Joe Bidena.
Jestem pewien, że to rozwiążesz
Podczas pamiętnej telefonicznej rozmowy z Zełenskim Trump naciskał na ukraińskiego prezydenta, by Kijów, który prowadził już śledztwo w sprawie korupcji przeciw firmie Burisma, wszczął kolejne śledztwo – tym razem przeciw Bidenowi juniorowi. „Jestem pewien, że to rozwiążesz” – miał powiedzieć Trump do Zełenskiego.
Zełenski ponoć obiecał sprawdzić, co można w tej sprawie zrobić, ale ostatecznie śledztwa przeciw Hunterowi nie wszczęto.
Ukraina nigdy nie miała jakichkolwiek dowodów na to, by któryś z Bidenów naruszył prawo
Zełenski o tym wie
W świetle wszystkich tych wydarzeń bardziej zrozumiałe staje się nastawienie Trumpa do Ukrainy, które przebija z blokowania przez posłusznych mu Republikanów w Kongresie pomocy dla tego kraju czy z ostatnich publicznych wystąpień kandydata na prezydenta: że zakończy wojnę w ciągu doby i że w zamian za pokój Ukraińcy powinni oddać Rosji ziemie, które już zajęła.
Zaznaczmy jednak: to bardziej zrozumiałe z punktu widzenia samego Trumpa, który – jak pisze „Politico” – „niełatwo wybacza i niełatwo zapomina”. Osobną sprawą pozostaje bowiem to, czy rzeczywiście Trump ma powody po żywienia urazy względem Ukrainy.
Jego nastawienie wobec tego kraju i prezydenta Zełenskiego jest przecież owocem własnych błędów, intryg i kombinacji, które napytały mu biedy, a także mitomaństwa, arogancji, megalomanii i skłonności do teorii spiskowych. A nie złej woli Ukraińców
Jaki jest skutek tego wszystkiego? Taki, na jaki Trumpowi pozwala jego osobowość.
„Teraz Trump nienawidzi Zełenskiego z pasją. I Zełenski o tym wie” – pisze Politico, cytując słowa Lva Parnasa.
Dlaczego Ukraina tak bardzo ciąży Donaldowi Trumpowi na sercu, że gotów jest doprowadzić do jej klęski? „Politico” ma intrygującą diagnozę
W sumie na ten cel zostanie przeznaczone prawie 61 miliardów dolarów, z czego 49,9 miliarda dolarów zostanie przeznaczone na wydatki obronne dla Ukrainy.
11,3 miliarda zostanie wydane na trwające operacje wojskowe USA w regionie;
13,8 miliarda dolarów na zakup nowych systemów uzbrojenia, towarów i usług do celów obronnych;
26 milionów dolarów na bieżący nadzór i odpowiedzialność za pomoc i sprzęt dostarczany Ukrainie;
7,8 miliarda dolarów bezpośredniej pomocy finansowej w formie pożyczki dla Ukrainy (wsparcie budżetowe);
400 mln USD na ochronę granic i humanitarne rozminowywanie.
Po 15 listopada 2024 r. prezydent USA będzie mógł umorzyć do połowy kwoty pożyczki po przedstawieniu Kongresowi uzasadnienia.
Ustawa wymaga, aby Pentagon/Departament Stanu przedstawił jasną strategię USA dla Ukrainy w ciągu 45 dni. Zobowiązuje również prezydenta USA do przekazania Ukrainie ATACMS dalekiego zasięgu (typ nieokreślony) tak szybko, jak to możliwe po jej uchwaleniu. Prezydent może odroczyć przekazanie, jeśli jego zdaniem przekazanie ATACMS byłoby szkodliwe dla interesów bezpieczeństwa narodowego USA.
Wcześniej przez cztery miesiące Republikanie w Izbie Reprezentantów blokowali projekt ustawy administracji Joe Bidena, który oprócz pomocy zagranicznym partnerom zawierał środki na wzmocnienie środków przeciwko nielegalnej migracji i wzmocnienie południowej granicy Stanów Zjednoczonych.
Teraz ustawa została podzielona na cztery części, aby głosy na "nie" nie sumowały się, jak miałoby to miejsce w pojedynczym głosowaniu (ponieważ republikańscy izolacjoniści są przeciwni pomocy dla Ukrainy, ale popierają pomoc dla Izraela. A skrajnie lewicowi Demokraci są za Ukrainą, ale przeciwko pomocy dla Izraela). I ten ruch zadziałał: kongresmeni uchwalili nie tylko ustawę o pomocy dla Ukrainy, ale także ustawę o pomocy dla Izraela i wsparciu dla regionu Indo-Pacyfiku.
Wszystkie cztery poprawki do ustawy o wsparciu dla Ukrainy zostały odrzucone przez Izbę Reprezentantów.
Asystent sekretarza Pentagonu ds. bezpieczeństwa międzynarodowego Celeste Wallander ogłosiła niedawno, że Pentagon rozpocznie szybkie przenoszenie amunicji, pocisków artyleryjskich i sprzętu obrony powietrznej, gdy tylko Kongres zatwierdzi pomoc. Ze swojej strony prezydent USA Joe Biden obiecał podpisać ustawę bezzwłocznie, ale dopiero po zatwierdzeniu jej przez Senat.
Podczas głosowania na sali powiewało wiele ukraińskich flag.
Kongresmenka z Ohio Marcy Kaptur zacytowała nawet wiersz Tarasa Szewczenki "Umarłym, żywym i nienarodzonym" w swoim przemówieniu popierającym ustawę:
"Opamiętajcie się! Bądźcie ludźmi, bo będziecie mieli kłopoty!
Przykuci ludzie wkrótce zostaną uwolnieni".
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenskij podziękował "każdemu, kto poparł nasz pakiet", a także osobiście marszałkowi Mike'owi Johnsonowi i wszystkim amerykańskim sercom, które czują, że rosyjskie zło nie powinno wygrać. Podziękował również całemu ukraińskiemu zespołowi i wszystkim przyjaciołom Ukrainy. "Doceniamy każdy przejaw wsparcia dla naszego państwa i niepodległości, naszych ludzi i naszego życia, które Rosja chce pogrzebać w ruinach" - powiedział ukraiński prezydent.
Ale to nie wszystkie dobre wiadomości. Kongresmeni głosowali również za przyjęciem ustawy o wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy. Wcześniej Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy jednogłośnie przyjęło rezolucję wzywającą do przekazania zamrożonych rosyjskich aktywów na odbudowę Ukrainy.
Odbyło się historyczne głosowanie w Izbie Reprezentantów USA. Zdecydowana większość kongresmenów poparła ustawę o pomocy dla Ukrainy. "Za" głosowało 310 kongresmenów, a "przeciw" 112. Teraz Senat musi zagłosować nad ustawą, po czym prezydent USA Joe Biden obiecał podpisać ją tak szybko, jak to możliwe.
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Drogie Sestry, na początku chciałam podziękować, że jesteście! Bo mogę poczytać o życiu moich rodaków w Polsce, dowiedzieć się, co w kraju. To taki kawałek świata, do którego zapraszacie wspólnie – nas i nasze polskie siostry, ale też braci. Lubię czytać listy, które dostajecie i odpowiedzi psychologów, które są niczym leczniczy plaster na nasze pokiereszowane życie.
Teraz już wiem, że było to ostrzeżenie
Ja też mam problem. W Polsce była już trzy lata przed wojną. Tutaj znalazła chłopaka Polaka, który ponad trzy lata temu został moim mężem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On pracował na recepcji, a ja przyszłam na rozmowę o pracę. Kiedy wychodziłam poprosił o numer telefonu, na wypadek, gdybym nie dostała tej pracy. Na szczęście przyjęto mnie i od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Marek pochodzi z dużej rodziny. Ma trzech braci i trzy siostry. Są zżyci ze sobą, często się spotykają, pomagają w kłopotach. Bardzo szybko zostałam przedstawiona rodzinie. Jego rodzice są już po 70. Mama urodziła Marka, gdy była już po czterdziestce. Zawsze był oczkiem w głowie mamy. Usłyszałam to od jego rodzeństwa podczas pierwszego spotkania. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, teraz już wiem, że było to ostrzeżenie.
Odnoszę wrażenie, że teściowa mnie jedynie toleruje. Pierwszy z brzegu przykład. Błogosławieństwo rodziców przed wyjściem do kościoła na ślub. Mama pobłogosławiła tylko jego, tak jakby w ogóle mnie tam nie było, jakbym nie klęczała obok niego. Podobnie jest podczas każdej rodzinnej imprezy. Wita się tylko z Markiem, tylko jego pyta, czy mu smakuje, co przygotowała. Ja dla niej nie istnieję. Chciałam się jakoś przypodobać i podczas jednego spotkania zaczęłam pomagać jej w kuchni, znosić talerze, podawać do stołu. I to jej się spodobało. Ona usiadła przy stole ze wszystkimi, a mnie wydawała polecenia, co mam robić, czym się zająć. Sprowadziła mnie do roli kelnerki i chyba tylko w tej roli widzi mnie w swojej rodzinie.
Chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie
Kiedy poskarżyłam się Markowi powiedział, że porozmawia z mamą. I chyba to zrobił, bo podczas kolejnego spotkania już nie chciała mojej pomocy, ale jej nastawienie do mnie się nie zmieniło. Na szczęście mieszkamy osobno. Cieszę się, że mam kochającego męża, który nawet zaproponował, że przestaniemy odwiedzać wspólnie jego rodziców, jeżeli sprawia mi to przykrość. Wiem, że rodzina jest dla niego bardzo ważna i wiem ile znaczy dla niego taki gest. Nie chcę mu sprawiać przykrości, ale chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie.
Nigdy nie miałam odwagi z nią porozmawiać, paraliżuje mnie strach. Obawiam się, że usłyszę słowa, które na zawsze nas poróżnią. Co mogłabym zrobić, aby przekonać ją do siebie? Jestem pewna, że każda inna kobieta na moim miejscu, byłaby traktowana podobnie. Przecież stała się najważniejsze dla jej ukochanego syna. Wydaje mi się, że po takim czasie teściowa powinna już zrozumieć, że Marek ułożył sobie życie i widzi przecież, że jest szczęśliwy. Co z nią jest nie tak? A może ja za dużo wymagam?
Yana Malytska: psycholog, psychologdzieci i młodzieży, pedagog. Udziela wsparcia online na Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, czym jest małżeństwo? Związek między dwoma osobamipłci odmiennej, zawarty zgodnie z obowiązującym prawem, pociągający za sobąpewne wzajemne prawa i obowiązki, ustalone w przepisach i zwyczajach. Jeszczeraz powiem „między dwoma”, tutaj już niema mamy, taty tutaj jesteście tylko Wy.
Nie możesz nastawić męża przeciwko mamie
Z Twoich słów wynika, że między wami nie ma kłótni, u was wszystko jest w porządku. W rodzinie jest miłość i wszystko jest dobrze. To jest najważniejsze. Jeszcze jednym bardzo dobrym plusem jest to, że wymieszkacie osobno, nie musicie się spotykać codziennie.
W waszym piśmie jest napisane że mama już jest po70. Człowieka w takim wieku ciężko przekonać, zmienić jego zdanie, zmienić jego stronę widzenia na inny faktor. Tu nie jest mowa tylko o tym, że Twój mąż jest ulubionym synem mamy, ale i to, że on był przy mamie więcej niż 30 lat.
Jeśli chcesz, żeby w waszej rodzinie było wszystko nadal dobrze, nie możesz nastawiać negatywnie męża przeciwko mamie i postarać się przy rodzinnych spotkaniach zawsze pokazywać się z lepszej strony. Tylko w ten sposób uda ci się być najlepszą synową i najlepszą żoną dla swojego męża. Bo jak tylko zaczniesz mówić negatywnie o teściowej, to wszystko może odbrócić się przeciwko wam. Może zmusić męża do zastanowienia się nad waszymi relacjami. Ale tej sytuacji trzeba działać tylko z miłością, tylko dobrym słowem i wtedy dobro będzie na waszej stronie. Trzeba być mądrą, żeby ocalić waszą rodzinę.
Teściowa nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie
Co z nią nie tak? Na takie pytanie nie ma odpowiedzi. Dlatego, że każdy z nas ma swoje wady i zalety. I nie da się pokochać każdego człowieka. Ona kocha nad życie swoje dzieci i nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie.
Tak samo i z Twojej strony. Kochasz bardzo męża, ale nie jesteś zobowiązana lubić jego mamy. Z Twojej strony musi być tylko szacunek do jego mamy, dlatego że ona go urodziła i teraz masz takiego wspaniałego męża. Nie można wymagać od obcego człowieka na siłę szacunku, nie można mu się narzucać. I to bez względu na to kim ten człowiek jest.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska
Mama urodziła Marka, mojego męża, gdy była już po czterdziestce. Zawsze był oczkiem w głowie mamy. Usłyszałam to od jego rodzeństwa podczas pierwszego spotkania. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, teraz już wiem, że było to ostrzeżenie.
Rosja uderzyła w Czernihów trzema „Iskanderami”. W mieście zniszczono ośmiokondygnacyjny budynek, uszkodzone zostały cztery wieżowce, szpital, instytucja edukacyjna i dziesiątki samochodów. Wiadomo, że wśród ofiar są dzieci.
Wśród 18 zabitych w wyniku ostrzału rosyjskiego był 25-letni porucznik policji. Kobieta mieszkała w sąsiednim domu, była w domu na zwolnieniu lekarskim. Zmarła w wyniku rany odłamkowej.
„Niestety liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć. I tak by się nie stało, gdyby Ukraina otrzymała wystarczającą ilość sprzętu obrony powietrznej, a determinacja świata w walce z rosyjskim terroryzmem również byłaby wystarczająca” - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Szczere kondolencje dla rodzin wszystkich zabitych w wyniku rosyjskiego ataku.
18 zabitych i ponad 78 rannych, w tym dzieci
Do końca 2022 r. PKB Ukrainy skurczył się o około 30%, a inflacja gwałtownie wzrosła z 10% do 26,6%. Ponad dziesięć milionów Ukraińców zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a stopa bezrobocia wzrosła do 24,5%. Narodowy Bank Ukrainy zdewaluował walutę kraju z 29 do 36,57 hrywien za dolara amerykańskiego.
Jednak po tym ponurym początku ukraińska gospodarka zaczęła wykazywać oznaki odporności i ożywienia
W grudniu 2023 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy stwierdził, że mimo niezliczonych wyzwań wskaźniki makroekonomiczne Ukrainy były „silniejsze niż oczekiwano”. MFW zrewidował swoją prognozę wzrostu PKB Ukrainy na 2023 r. z 2% do 4,5%, spodziewając się spadku inflacji do 5,5%. Ze względu na spowolnienie inflacji Narodowy Bank Ukrainy wprowadził „elastyczny w zarządzaniu” kurs walutowy zamiast stałego kursu walutowego. Stopy procentowe spadły z 25% na początku 2023 r. do około 15%.
Tymczasem gospodarka Rosji wykazuje oznaki napięcia. Według raportu Departamentu Skarbu USA, gospodarka Rosji jest obecnie o 5% mniejsza niż byłaby, gdyby prezydent Władimir Putin nie zaatakował Ukrainy. W tym samym raporcie zauważono, że sankcje rzeczywiście hamują wzrost gospodarczy Rosji, powodując wzrost stóp procentowych (16% w grudniu 2023 r.) i osłabienie rubla. Między styczniem a październikiem 2023 r. kurs wymiany wzrósł z 69 do 100 rubli za dolara.
Następnie kurs wymiany spadł do 88-93 rubli za dolara, ze względu na próby wzmocnienia waluty przez rosyjski bank centralny poprzez wprowadzenie kontroli kapitału. Rosyjscy eksporterzy z 43 branż są obecnie zobowiązani do wymiany 90% swoich wpływów walutowych na ruble. Ten radykalny środek taktyczny (wprowadzony w pośpiechu) wskazuje, że chmury niepewności będą nadal wisieć nad rosyjskim systemem finansowym, grożąc dalszą destabilizacją rubla.
Bezpośrednie przyczyny problemów gospodarczych Ukrainy i Rosji są bardzo różne, ale ostatecznie wszystkie wynikają z osobistej decyzji Putina o rozpoczęciu wojny.
Dla Ukrainy kluczową kwestią jest to, że walki toczą się niemal wyłącznie na jej terytorium, a Rosja przeprowadza bezpośrednie ataki na ukraińskie zakłady produkcyjne, szlaki transportowe, instytucje edukacyjne i infrastrukturę cywilną. Szkody wyrządzone przez rosyjskie naloty na ukraińską infrastrukturę energetyczną zimą 2022 roku nie ograniczały się wyłącznie do zniszczenia konkretnych obiektów. Oprócz bezpośrednich szkód o wartości 8,8 mld USD, straty poniosły również małe firmy: wiele z nich zostało zmuszonych do zamknięcia lub znacznej zmiany działalności. Zakłócenia te miały poważne konsekwencje makroekonomiczne. Według przewodniczącego Komisji Finansów, Podatków i Polityki Celnej Rady Najwyższej Ukrainy, przerwa w dostawie prądu zagroziła gospodarce „stratą ponad 200 milionów dolarów każdego dnia”.
W czasie tych ataków Ukraina wykazała się odpornością, a po nich przywróciła do użytku co najmniej 62% zniszczonych elektrowni cieplnych, 68% elektrowni wodnych i 80% linii energetycznych. Jednak rosyjskie naloty nadal stanowią poważne zagrożenie dla tych części kraju, w których brakuje odpowiedniej obrony przeciwlotniczej. Ponadto rosyjskie ataki doprowadziły do zakłóceń w ukraińskim eksporcie. Ukraina jest jednym z największych dostawców zboża na świecie, a eksport zboża stanowi średnio około 10% rocznego PKB Ukrainy. Po lutym 2022 r. rosyjska marynarka wojenna uniemożliwiła transport 20 milionów ton ukraińskiego zboża przez Morze Czarne i zniszczyła „tysiące ton zboża” przechowywanego w ukraińskich portach.
Jednak po wycofaniu się Rosji ze zorganizowanej przez ONZ Czarnomorskiej Inicjatywy Zbożowej w lipcu 2023 r. Ukrainie udało się otworzyć nowy morski korytarz dostaw w ciągu zaledwie miesiąca. Według Bridget Brink, ambasador USA w Ukrainie, do połowy stycznia tą trasą wysłano już 16,5 miliona ton zboża, podczas gdy pogrzebana inicjatywa ONZ zaowocowała łącznie zaledwie 33 milionami ton przez cały rok. Perspektywy gospodarcze Ukrainy pozostają jasne, pomimo rosyjskich prób ich zaciemnienia.
Jeśli chodzi o Rosję, większość jej strat gospodarczych jest wynikiem jej własnych błędów w zarządzaniu, a także zachodnich sankcji. Analitycy wskazują, że ze względu na straty wojskowe i masowe uchylanie się od poboru Rosja stoi w obliczu „kryzysu demograficznego”. Ponadto gospodarkę kraju osłabiają spadające dochody z ropy i gazu, a także stały, dławiący niedobór części zamiennych i sprzętu produkowanego na Zachodzie. Sankcje gospodarcze nie były w stanie powstrzymać wojny, ale spowodowały poważne problemy w rosyjskiej gospodarce.
Oczywiście Rosja sama sprowadziła na siebie wszystkie te problemy. Zdecydowanie nie wygrywa tej wojny – ani na froncie wojskowym, ani na gospodarczym.
Z drugiej strony, Ukraina zaczyna wychodzić z pierwszego szoku i jeśli Zachód będzie nadal aktywnie jej pomagał, będzie miała przewagę w wojnie na wyniszczenie
Nie należy się jednak popełnić błędu: Ukraina musi pilnie wzmocnić swoje zdolności wojskowe, by chronić swoich obywateli i gospodarkę przed rosyjskimi atakami z powietrza. Systemy obrony powietrznej dostarczone przez Stany Zjednoczone, Norwegię, Niemcy i inne kraje odegrały kluczową rolę w neutralizowaniu rosyjskich ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną tej zimy. Ponadto Ukraina musi rozszerzyć swoje możliwości uderzania w rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy, aby zmniejszyć intensywność rosyjskich ataków lotniczych.
Ze swej strony Zachód musi nadal zapewniać Ukrainie pomoc finansową i wojskową, powinien też nadal dokręcać śrubę sankcji gospodarczych, by pozbawić Rosję zasobów potrzebnych do prowadzenia agresywnej wojny. Sankcje wtórne mogą odegrać kluczową rolę w egzekwowaniu istniejących ograniczeń w rosyjskim handlu i finansach. Wszystkie te środki są nie tylko wykonalne, ale także pilnie potrzebne, aby pomóc Ukrainie w obronie.
Anastasja Fedyk jest adiunktką w dziedzinie finansów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.
Jurij Horodnyczenko jest profesorem ekonomii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.
Od ponad dwóch lat Rosja prowadzi agresywną wojnę na pełną skalę przeciwko Ukrainie, atakując jej obiekty przemysłowe i infrastrukturalne. Ukraina wykazała się odpornością mimo ogromnych strat militarnych i gospodarczych, jakie poniosła
„Ukraińcy walczą o swoje istnienie. Na okupowanym przez siebie terytorium Rosja torturuje ukraińskich obywateli, porywa ukraińskie dzieci i zabija ukraińskich przywódców. Na terytorium, do którego może dotrzeć ze swoją bronią, Rosja atakuje cywilów i ratowników. Rosyjskie rakiety, drony i bomby niszczą kościoły i pomniki Holokaustu. Rosyjska okupacja zagraża ukraińskim muzułmanom i Tatarom krymskim.
Rosyjscy przywódcy otwarcie mówią, że ich celem jest zniszczenie państwa ukraińskiego i narodu ukraińskiego. Rosyjscy propagandyści niemal codziennie grożą ludobójstwem. W tej chwili Rosja używa pocisków rakietowych i planuje bombardowania, by zniszczyć starożytne i piękne miasto Charków, niegdyś dom dla 1,5 miliona ludzi – podobnie jak już zniszczyła Mariupol, Aleppo i Grozny.
Ukraińcy walczą również o nasze bezpieczeństwo i wolność wszystkich. Stawiając opór rosyjskiej dyktaturze pokazują, że demokracja może bronić się sama. Broniąc swoich granic, chronią międzynarodowy porządek i powstrzymują chaos. Walcząc z Rosją jeden na jednego, bronią Europy. Pokazując, jak trudne są operacje ofensywne, Ukraińcy zmniejszają prawdopodobieństwo chińskiej wojny na Pacyfiku. Prowadzą wojnę przeciwko mocarstwu nuklearnemu, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania broni jądrowej i wojny nuklearnej.
Ukraińskie siły zbrojne bronią kluczowych amerykańskich interesów. Robią rzeczy, których Amerykanie nie mogą zrobić sami. Przyjęły na siebie cały rosyjski atak i tym samym uniemożliwiły inne wojny w Europie. Odstraszają Chiny bez prowokowania Pekinu w jakikolwiek sposób. Pokazując, że potędze nuklearnej można się oprzeć, uczą inne kraje, że nie muszą budować broni jądrowej. Od dwóch lat Ukraińcy bronią nas.
Większość Amerykanów to rozumie i chce pomóc Ukrainie. Większość wybranych przedstawicieli również.
Ale zawodzimy Ukraińców. Minęło ponad 470 dni, odkąd Kongres nie zagłosował za wsparciem dla Ukrainy. To większość czasu, który minął od początku inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Podczas naszej bezczynności Rosja odbudowała swoją armię. Przygotowuje nową ofensywę, testując Ukrainę na całym froncie i nielegalnie używając gazu CS do wypędzania ukraińskich żołnierzy z okopów.
Jeśli Rosja przełamie front, będzie to nasza wina. I wtedy zdamy sobie sprawę, co straciliśmy
Wszystko, co Ukraina dla nas robi, można odwrócić. Jeśli Ukraina poniesie porażkę, znajdziemy się w znacznie bardziej niebezpiecznym świecie. Będzie to świat, w którym możemy spodziewać się wojny w Europie i wojny w Azji. Świat, w którym Rosja może zablokować żywność, którą obecnie Ukraina dostarcza na Bliski Wschód i do Afryki. Świat bez zasad i świat pełen broni nuklearnej.
A wtedy będzie już za późno, by zrobić to, co teraz jest łatwe: pomóc sojusznikowi, który toczy walkę swojego życia, uchwalając odpowiednie prawo w Kongresie. Wydać mniej więcej jednego centa z każdego dolara Departamentu Obrony. Dolara, z którego większość i tak pozostaje w Stanach Zjednoczonych.
Nie możemy zawieść naszych sojuszników. Na całym świecie wszyscy patrzą i wierzą, że Ukraina jest dla nas łatwym wyborem. To demokracja, a my mówimy, że wspieramy demokracje. Jej żołnierze robią dla nas to, czego sami nie możemy zrobić. Ukraina walczy sama, nie prosi o amerykańskie wojska. To, co Ameryka musi zrobić, aby wesprzeć Ukrainę, to minimum. Jeśli nie wywiążemy się z naszych zobowiązań wobec Ukrainy, nikt nie uwierzy, że będziemy wspierać któregokolwiek z naszych sojuszników w przyszłości. To zmniejszy naszą wiarygodność i stworzy świat wojny.
A Ukraińcy są wspaniałymi sojusznikami. Dobrze walczą na bardzo długim froncie. Oczyścili Morze Czarne z rosyjskiej marynarki wojennej, umożliwiając ukraińskiemu rolnictwu zasilanie w żywność Bliskiego Wschodu i Afryki. Opracowali i używają własnej broni. Dają z siebie wszystko jako istoty ludzkie i każdego dnia ponoszą bolesne ludzkie straty. Potrzebują jednak rzeczy, które tylko my możemy im zapewnić, aby mogli kontynuować walkę.
Ukraińcy dają nam szansę. Szansę dla Amerykanów, aby postąpili właściwie, szansę dla nas, dla przyzwoitości, dla ludzkości. Ukraina może się obronić i zapewnić stabilność na świecie. Ale jeśli pozwolimy Ukrainie przegrać, doprowadzimy do katastrofy ją i siebie.
W tym tygodniu Kongres wraca na obrady. Czasu jest mało, a nowe zagrożenia mogą pojawić się bardzo szybko. Razem wzywamy Kongres do zrobienia tego, co należy – już teraz. Wesprzyjcie Ukrainę”.
Podpisali:
Francis Fukuyama, politolog
Timothy Snyder, historyk
Barbra Streisand, aktorka i piosenkarka
Viggo Mortensen, aktor
Imagine Gragons, zespół muzyczny
Sean Penn, aktor
J.J. Abrams, reżyser filmowy
Jose Andres, szef kuchni i aktywista
Mona Charen, dziennikarka
Gabrielle Carteris, aktorka i liderka związków zawodowych
Hilary Swank, aktorka
Rosario Dawson, aktorka
Felicia Day, aktorka i pisarka
Doug Feathers, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego
Jonathan Safran Foer, powieściopisarz
Mark Hamill, aktor
Gail Anne Hurd, producentka filmowa
Dara Khosrowshahi, przedsiębiorca
William Kristol, pisarz
Eric Edelman, dyplomata
Scott Kelly, astronauta
Daniel Lubetsky, przedsiębiorca
Michael McFaul, politolog
Kate McKinnon, aktorka
Alyssa Milano, aktorka
Patton Oswalt, komik i aktor
Phillips O'Brien, historyk wojskowości
Brad Paisley, muzyk
Serhiy Plokhy, historyk
Ivanna Sakhno, aktorka
Eric Schmidt, filantrop
Liev Schreiber, aktor
Terrell Jermaine Starr, dziennikarz
Peter Wehner, pisarz i aktywista
Catherine Winnick, aktorka
Misha Collins, aktor
Zdjęcie: LIBKOS/AP/East News
35 znanych artystów, aktywistów, naukowców i intelektualistów wzywa Kongres USA do udzielenia Ukrainie pomocy finansowej. Poniżej Sestry publikują podpisany przez nich list
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc.
Napisz od nas na adres mail redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny
Od ponad roku jestem w związku z Polakiem, zaznaczam to, choć dla mnie w relacjach damsko-męskich narodowość nie ma znaczenia. Od początku pobytu w Polsce żyło mi się dobrze, po prostu zmieniłam miejsce pobytu, jak to się robi w życiu. Moi rodzice zginęli w wypadku, nie mam rodzeństwa, więc łatwo było mi zacząć nowe życie.
Przyznaję, że odcięłam się od wojny. Nie czytałam i nie czytam wiadomości, jak spotykam się z ukraińskimi znajomymi, to unikam tego tematu. Odkąd straciłam rodziców staram się nie przyswajać złych wiadomości, boję się o swoją psychikę, nie chcę jej obciążać, wypieram złe wiadomości. Może to źle, ale tak łatwiej radzić mi sobie z życiem.
Wracając do mojego partnera, na początku wszystko układało się dobrze. Byliśmy sobą zauroczeni, były, jak to mówią Polacy, motyle w brzuchu. Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny. Kiedy wylądowaliśmy w łóżku, z mojej inicjatywy, mimo że to był nasz pierwszy raz, wszystko trwało szybko i krótko.
Byłam trochę zawiedziona, ale wytłumaczyłam sobie, że to nasz pierwszy raz, nie znamy swoich potrzeb, stres jak wypadniemy itd. Niestety, kolejne zbliżenia także ja musiałam inicjować. Było podobnie – szybko i krótko.
Partner jest dla mnie bardzo dobry, wyręcza mnie nawet w domowych obowiązkach. Jest romantyczny, przynosi kwiaty bez okazji, okazuje czułość. Ale seks jest beznadziejny. Z fragmentów rozmów o jego przeszłości i dwóch partnerkach, które miał do tej pory - ja jestem trzecia – wnioskuję, że to on był porzucany i seks nigdy nie był dla niego na pierwszym miejscu.
Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda
Jego wcześniejsze dziewczyny odchodziły po około roku znajomości. Powiem szczerze, że też się nad tym zastanawiam. Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda. Zawsze jest seksowna bielizna, fajna atmosfera, ale dla niego to bywa za mało. Niekiedy muszę się nieźle napracować, aby miał erekcję i w kilka sekund skończył się nasz stosunek.
Coraz bardziej przekonuję się, że ma problem z erekcją i unika tego tematu. Po seksie od razu idzie do łazienki, tak, jakby przed chwilą nic szczególnego się nie wydarzyło. Nie ma przytulania, pocałunków, tak jakby chciał najszybciej o tym zapomnieć. Mam wrażenie, że on czuje moje rozczarowanie, ale unika rozmowy. Szczerze, sama nie wiem, jak poruszyć ten temat? Jak jemu i nam przy okazji pomóc?
Dorota Kostrzewa, psycholożka, prowadzi praktykę na platformie Avigon.pl:
Szanowna Czytelniczko, bardzo mi przykro z powodu pani rodziców. Rozumiem, że temat wojny jest tematem bardzo trudnym, który mógłby także poruszyć w pani wspomnienia dotyczące wypadku rodziców.
Wracając do pani związku, bo tego dotyczy głównie list. Napisała pani, że seks jest dla Pani ważny, więc jakkolwiek partner byłby dla pani dobry, romantyczny i czuły nie zastąpi to pani sfery seksualnej. Nic więc dziwnego, że jest pani zaniepokojona sytuacją.
Pyta pani jak poruszyć ten temat. Na pewno poruszyć go trzeba i otwarta, szczera rozmowa oparta na bezwarunkowym szacunku, akceptacji i zrozumieniu jest kluczem do rozwiązania sytuacji.
Warto się do takiej rozmowy wcześniej dobrze przygotować: Wybierz odpowiedni moment. Nie chodzi o to, aby czekać na moment idealny, ale dobrze byłoby wybrać taki czas, w którym oboje będziecie mogli porozmawiać bez pośpiechu i prywatnie, aby nikt wam nie przeszkadzał.
Doceń swojego partnera
Przed rozmową warto zastanowić się, co pani ceni w swoim partnerze, za co go pani podziwia, co pani w nim lubi, dlaczego relacja z nim jest dla pani ważna i właśnie od tego zaczęłabym rozmowę.
Podziel się swoimi obawami
W tym miejscu warto powiedzieć o swoich obawach, np. o tym co pani napisała w liście, że nie do końca pani wie, jak poruszyć ten temat, że czuje się pani niekomfortowo, że obawia się pani reakcji partnera, ale mimo to zdecydowała się pani poruszyć tę kwestię, bo życie seksualne jest dla pani ważne.
Wyraź swoje potrzeby bez oskarżania i wysnuwania interpretacji na temat niepowodzeń partnera
Ważne, aby powiedziała pani o swoich potrzebach seksualnych, bez oskarżania i oceniania partnera. np. potrzebuje pocałunków i przytulenia, po zbliżeniu, bo wtedy czuję się kochana, lubię takie i takie rodzaje pieszczot, sprawia mi przyjemność, gdy etc. etc.
W tym momencie zamiast wysnuwania swoich opinii i interpretacji na temat przyczyn niepowodzeń po stronie partnera dobrze jest zadać mu pytanie otwarte np. Co podoba ci się w naszym życiu seksualnym? Co mogłabym zrobić inaczej, abyś czerpał z tego przyjemność? Opowiedz mi o swoich potrzebach etc.
Zdania do rozmowy, które podałam, stanowią jedynie przykłady, aby zilustrować w jakim tonie mogłaby się odbyć taka rozmowa, na co zwrócić uwagę i jakie są jej kluczowe elementy. Absolutnie moim celem nie jest narzucanie konkretnych sformułowań.
Empatia, zrozumienie i cierpliwość
Bardzo ważne jest, aby w takiej rozmowie wykazać się empatią, otwartością na odmienne perspektywy, cierpliwością i chęcią poznania siebie nawzajem. Warto pamiętać, że partner również może czuć się niekomfortowo w tej rozmowie.
Dlaczego tak ważna jest cierpliwość? Ponieważ jedna rozmowa może nie sprawić, że wasze życie seksualne od jutra będzie satysfakcjonujące. Zmiany mogą wymagać czasu. Może także okazać się, że partner będzie potrzebował czasu i nie będzie w stanie przy pierwszej próbie podjęcia tematu rozmawiać o tym otwarcie. Być może okaże się, że warto udać się do specjalisty np. seksuologa lub rozważyć terapię par, jeśli rozmowy zakończą się niepowodzeniem.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/dorota-kostrzewa
Partner jest dla mnie bardzo dobry, wyręcza mnie nawet w domowych obowiązkach. Jest romantyczny, przynosi kwiaty bez okazji, okazuje czułość. Ale seks jest beznadziejny. Zastanawiam się, czy nie skończyć tego związku.
Po ponad dwóch latach od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę wojna nadal wywiera niszczycielskie wpływ dla ukraińskich dzieci. Ostrzały i bombardowania zagrażają dzieciom i ich rodzinom, zwłaszcza żyjącym w pobliżu frontu. W Ukrainie przesiedlonych wewnętrznie jest 3,7 mln osób, a dzieci nadal są narażone na zwiększone ryzyko związane z rozdzieleniem rodzin, przemocą czy niewybuchami.
Gdy tak doświadczone dzieci te trafiają do innych krajów, tamtejsi nauczyciele przedszkolni i szkolni muszą być w stanie z nimi pracować.
Do polskich szkół publicznych i przedszkoli uczęszcza dziś 180 tys. ukraińskich dzieci. Tej jesieni, ze względu na zmiany w prawie, dołączą do nich te, które wcześniej uczyły się w ukraińskich szkołach tylko online. Aby wesprzeć tych uczniów, UNICEF wprowadził platformę internetową Learning Passport. Nauczyciele mogą tu uzyskać dostęp do zasobów i szkoleń zaprojektowanych specjalnie w celu rozwijania ich umiejętności w zakresie poprawy komunikacji międzykulturowej i wspierania uczniów – zwłaszcza tych, którzy doświadczyli traumy, stresu i trudnych sytuacji związanych z wojną w Ukrainie.
Polska stała się pierwszym krajem na świecie, który uruchomił własną wersję Paszportu Edukacyjnego, przeznaczoną specjalnie dla nauczycieli
– W Polsce w co trzeciej klasie jest co najmniej jeden uchodźca z Ukrainy – mówi Francesco Calcagno, dyrektor ds. edukacji w Biurze UNICEF w Polsce. – Dlatego nauczyciele muszą doskonalić swoje umiejętności komunikacji wielokulturowej. Muszą także być w stanie diagnozować złożone emocje i reagować na nie, rozpoznawać sytuacje, które mogą wymagać specjalistycznej interwencji. Learning Passport oferuje kursy dostosowane specjalnie do tych potrzeb.
Większość polskich nauczycieli przyznaje, że nie wiedzą, jak pracować z dziećmi z traumą wojenną. To dla nich nowe doświadczenie. Chcą jednak pomóc ukraińskim dzieciom, które muszą się zintegrować, szukają przyjaciół i cierpią, jeśli nie zostaną zaakceptowane przez polskich rówieśników. Wiele z tych dzieci jest wycofanych i bardzo wrażliwych, tym bardziej więc należy chronić je przed zastraszaniem, pomóc im w nauce technik relaksacyjnych i radzenia sobie ze stresem. I sprawić, by polskie dzieci je zaakceptowały.
– Nauczyciele w Polsce potrzebują nie tylko profesjonalnego wsparcia, pomagającego im właściwie zachowywać się w określonych sytuacjach z ukraińskimi dziećmi. Potrzebują także wsparcia emocjonalnego. W końcu stabilne emocjonalnie dzieci będą dorastać m.in. dzięki stabilności emocjonalnej swoich nauczycieli – mówi Aurelia Szokal, trenerka Learning Passport.
Platforma Learning Passport jest dostępna w 40 krajach. Dostęp do niej – w wersjach ukraińskiej, polskiej i angielskiej – jest bezpłatny. Po ukończeniu kursów nauczyciel otrzymuje certyfikat zatwierdzony przez polskie ministerstwo edukacji.
Learning Passport przeszkolił już ponad 9,5 tys. nauczycieli w Polsce w zakresie ważnych umiejętności i wiedzy potrzebnych do przezwyciężenia traumy i stresu. Korzystając z tych szkoleń, nauczyciele w Polsce byli już w stanie wesprzeć 200 tys. dzieci i młodzieży.
Większość polskich nauczycieli nie wie, jak pracować z dziećmi z traumą wojenną. A ukraińskie dzieci szukają przyjaciół i cierpią, jeśli nie są akceptowane przez polskich rówieśników. Dla tych dzieci i nauczycieli stworzono platformę internetową Learning Passport
Gwałty (także zbiorowe), niewolnictwo seksualne, bicie i okaleczanie genitaliów, kastracja, zmuszanie członków rodzin do bycia świadkami przemocy seksualnej wobec najbliższych… Z seksualnych okrucieństw Rosjanie uczynili w Ukrainie powszechnie stosowaną broń – pisze na łamach brytyjskiego dziennika Kateryna Busol, ukraińska prawniczka, profesorka na Narodowym Uniwersytecie Kijowsko Mohylańskim i była współpracowniczka Chatham House, jednego z ważniejszych na świecie think tanków badających stosunki międzynarodowe.
Niektóre ofiary [gwałtów] stwierdziły, że na ich głowach umieszczono maski gazowe, aby nie było słychać ich krzyków lub aby je udusić. (Protokół z konferencji Komisji Śledczej ds. Ukrainy 29 sierpnia 2023)
To nie przypadek. Jak zaznacza autorka, „toksyczne hierarchie płci” od dawna są w Rosji normą. Rosja jest krajem systemowej i głęboko społecznie zakorzenionej tolerancji dla przemocy wobec kobiet oraz mniejszości seksualnej. Krajem, który niemal zdekryminalizował przemoc domową. Krajem, w którym „prześladowania gejów osiągnęły punkt kulminacyjny, kiedy ruch LGBTQ+ określono jako ekstremistyczny”. I w którym jako „ekstremistyczne: etykietuje się też feminizm czy ruchy na rzecz dzieci.
To, na co od dwóch lat Rosjanie pozwalają sobie w Ukrainie, jest ekstremalną emanacją zjawisk i postaw wyhodowanych na długo przed wojną. Rosja nie tylko zachęca swoich żołnierzy do gwałtów, lecz także ułaskawia i wypuszcza zza krat tych gwałcicieli, którzy zdecydują się walczyć przeciw Ukrainie.
Komisja Śledcza ONZ ds. Ukrainy udokumentowała już setki aktów przemocy seksualnej, nierzadko bestialskiej, których dopuścili się żołdacy Putina na „dziewczynkach i chłopcach, kobietach i mężczyznach w wieku od czterech do 80 lat”. Ta przemoc miała miejsce zarówno w domach ofiar, jak w aresztach czy na posterunkach wojskowych. Przemoc wobec osób LGBTQ+ potęgowała powszechna wśród Rosjan agresywna homofobia. Na dodatek retoryka oprawców, nie tylko wobec krzywdzonych przez nich reprezentantów mniejszości seksualnej, miała charakter odczłowieczający.
Czasem uwięzienie rozpoczynało się od ‘procedury akceptacji’ lub ‘prijomki’, podczas której zarówno mężczyźni, jak kobiety byli zmuszani do pozostawania nago przed innymi przez dłuższy czas. (Protokół…)
"Taka przemoc seksualna może oficjalnie stanowić zbrodnię wojenną, zbrodnię przeciwko ludzkości lub rażące naruszenie praw człowieka. Może także stanowić element aktów ludobójczych lub wskazywać na ludobójcze zamiary Rosji wobec Ukraińców jako grupy narodowej” – pisze Busol. Problem w tym, że zgłaszanie i ściganie takich zbrodni w innych konfliktach zbrojnych zazwyczaj szło mozolnie. Ofiarom często bardzo ciężko przezwyciężyć wstyd, nierzadko są społecznie stygmatyzowane, a potrzeba zapewnienia im bezpieczeństwa i opieki zdrowotnej jest bardziej pilna niż rozliczanie sprawców.
Jak więc sprawić, by dochodzenie sprawiedliwości było szybsze i skuteczniejsze? Ukraińska prawniczka postuluje trzy drogi.
Niektóre kobiety, które przeżyły, zdecydowały się opuścić swoje rodziny, domy i społeczności z powodu wstydu i piętna związanego z gwałtem. (Protokół…)
Po pierwsze, Międzynarodowy Trybunał Karny, który dotychczas wydawał sądowe nakazy aresztowania w związku z deportowaniem ukraińskich dzieci i atakami Rosjan na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, powinien czynić to samo wobec sprawców udokumentowanej przemocy seksualnej.
Po drugie, możliwość ścigania rosyjskich przestępców seksualnych powinni mieć prokuratorzy nie tylko z Ukrainy, ale też z innych krajów – na zasadzie tzw. jurysdykcji uniwersalnej. Zgodnie z tą zasadą w stosunku do sprawców ściśle określonych przestępstw, które uznaje się za szczególnie niebezpieczne dla społeczności międzynarodowej, jurysdykcja przysługuje każdemu państwu. „Prokuratorzy pracujący nad sprawami ukraińskimi na całym świecie powinni priorytetowo traktować przestępstwa na tle seksualnym – zaznacza Kateryna Busol.
Ofiara jednego z incydentów była w ciąży i na próżno błagała żołnierzy, by ją oszczędzili. Poroniła kilka dni później. (Protokół)
I droga trzecia: działania ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości. We wrześniu 2022 r. w ukraińskiej Prokuraturze Generalnej utworzono specjalną jednostkę badającą zbrodnie wojenne związane z przemocą na tle seksualnym. Na jej czele stanęła prokurator Iryna Didenko. Zadaniem jednostki jest sprawienie, by ofiary, które mają teraz większy i łatwiejszy dostęp do profesjonalistów obojga płci (psychologów czy prokuratorów), chętniej zgłaszały przestępstwa, których wobec nich dopuścili się najeźdźcy.
Rzecz bowiem w tym, podkreśla Busol, by nie tylko ścigać zbrodniarzy, ale też chronić skrzywdzonych, dbając o ich wrażliwość, pamiętając o traumach, których doświadczyli, doskonaląc system ochrony świadków.
Z kolei wojenni przestępcy seksualni i ich zwierzchnicy (mocodawcy) powinni odpowiadać także swoim majątkiem. To, co posiadają, należałoby przekazywać bezpośrednio ludziom, których skrzywdzili. Taką formę zadośćuczynienia postuluje m.in. dwoje noblistów: dr Denis Mukwege, kongijski działacz społeczny, i Nadia Murad, jezydka, ambasadorka dobrej woli ONZ ds. ofiar handlu ludźmi.
W marcu 2022 r. w wiosce w obwodzie czernihowskim rosyjskie siły zbrojne okupowały dom ofiary przez 20 dni. Każdej nocy dowódca oddziału spał z 16-letnią dziewczyną, gwałcił ją, dusił i bił; groził, że zabije jej krewnych, a żołnierze z jego oddziału dokonają na niej zbiorowego gwałtu. (Protokół…)
Dla kijowskiej prawniczki problem rosyjskich przestępstw i zbrodni na tle seksualnym jest nie tylko nieszczęściem – lecz także swego rodzaju szansą dla Ukrainy. Po wojnie kraj ten powinien bowiem „dostosować swoje ustawodawstwo karne do prawa międzynarodowego, penalizując wszelkie rodzaje przestępstw na tle seksualnym i wprowadzając przepisy dotyczące odpowiedzialności dowodzenia, co umożliwiłoby karanie nie tylko bezpośrednich sprawców, ale także ich przełożonych”.
W opinii naukowczyni z tej wojny Ukraina musi wyjść jako kraj z nowoczesnym, w pełni równościowym systemem prawnym i społecznym, który będzie odpowiadał najwyższym demokratycznym standardom. Udział kobiet w zarządzaniu państwem powinien być większy na wszystkich poziomach, a związki partnerskie trzeba rozszerzyć na gejów – tym bardziej że wielu z nich broni ojczyzny.
Jeden z ocalałych stwierdził: „To zrobiono to tylko po to, by upokorzyć nas jako istoty ludzkie”. (Protokół…)
Tylko wtedy z tragedii, która stała się udziałem wielu tysięcy Ukrainek i Ukraińców, wyniknie jakieś trwałe dobro. Tylko wtedy zło przeobrazi się w katharsis, a przesłanie Rewolucji Godności: „Prawa człowieka ponad wszystko” zostanie ostatecznie spełnione.
Przeczytaj oryginalny artykuł:https://www.theguardian.com/commentisfree/2024/mar/25/russia-weaponising-sexual-violence-ukraine-values
Wykorzystywanie przez Rosję przemocy seksualnej jako broni przeciw Ukrainkom i Ukraińcom dowodzi, że ta wojna jest w równym stopniu wojną egzystencjalną, jak wojną wartości – pisze Kateryna Busol, ukraińska prawniczka na łamach „The Guardian”
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja.sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
W Polsce jestem od ponad roku. Nie przyjechałam od razu po wybuchu wojny, wydawało mi się, że w moim regionie było w miarę bezpiecznie, ale kiedy zbombardowali sąsiednie miasto postanowiłam wyjechać. Zabrałam ze sobą dwa lata młodszą siostrę. Na początku zostałyśmy dobrze przyjęte, ale szybko udało nam się znaleźć pracę w hotelu i zamieszkać samodzielnie. Mój problem dotyczy relacji z mężczyznami.
Mężczyźni skracają dystans, dotykają, głaszczą
Od początku odczuwam skracanie dystansu przez mężczyzn, Polaków. Mam takie wrażenie, że nasze ukraińskie obywatelstwo bardziej ich ośmiela w kontaktach z nami, że z tego powodu mogą sobie w stosunku do nas na więcej pozwolić. Nie chcę wszystkich panów traktować przez obraz moich kolegów, ale gdy zdarza mi się rozmawiam z moimi koleżankami Ukrainkami, które pracują w Polsce, słyszę od niektórych podobne głosy. Tak, jakby na siłę, chcieli się przypodobać, czy skorzystać na naszej trudnej sytuacji.
Co mam na myśli? Pracuję, jako kelnerka w hotelowej restauracji. Moi koledzy potrafią podejść, powiedzieć coś miłego w stylu: ładnie dzisiaj włosy spięłaś i dotknąć moich włosów. Pojawia się także obejmowanie, gładzenie po plecach podczas rozmowy. Czy to, że jestem Ukrainką pozwala im, żeby mnie dotykać?
Przecież są granice komplementów i dotykania w pracy
Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu. Na początku było zdziwienie, później irytacja, a ostatnio małe złośliwości z ich strony np. przewrócenie ustawionych serwetek na stolikach, niedowiezienie napojów, a zawsze to robili, czy brak pomocy w sprzątaniu po dużej firmowej imprezie.
Wiem, że to zachowanie nie powinno mieć miejsca i mam nadzieję, że nie będę musiała interweniować u menadżera. Koleżanki Polki nie są traktowane w ten sposób. One pracują już dłużej i nie wiem, jak były traktowane przez kolegów wcześniej.
Nie chcę problemów w pracy, bo to żadna przyjemność pracować w miejscu, gdzie koledzy mają do siebie jakieś żale. Jak z nimi porozmawiać, by unikać takich sytuacji? Przecież oni sami powinni wiedzieć, że są granice komplementów czy dotykania się w pracy.
Mateusz Chartiton, psycholog, psycholog kliniczny, trener. Udziela wsparcia na Avigon.pl: Szanowna Pani Jest Pani odważną i bardzo silną osobą. Dała Pani sobie świetnie radę z przeciwieństwami, które postawiło przed Panią życie i wierzę, że z tą trudnością też świetnie sobie Pani poradzi.
Z tego co Pani opisała wynika iż problem nie jest w Pani a w mężczyznach, których Pani spotyka. Koledzy z pracy podążają za pewnymi krzywdzącymi stereotypami na temat Ukrainek, które utrwaliły się w naszej kulturze za sprawą filmów i seriali, głównie z przełomu lat 90. i 2000.Do tej pory, czyli do wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, dziewczyny ze wschodu(Rosjanki, Białorusinki, Ukrainki) były kojarzone i przedstawiane w mediach jako sprzątaczki, dziewczyny do towarzystwa, kucharki. Kobiety, które zrobią wszystko dla zarobku, wykonają każdą pracę nawet poniżej ich rzeczywistych kwalifikacji.
Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne
Mężczyźni, z którymi Pani pracuje, prawdopodobnie wiedzą o granicach, jakie należy przestrzegać (dotykanie, nietaktowne komentarze) lecz pozwalają sobie na więcej, bo jest Pani z innego kraju, być może liczą na Pani niewiedzę, nieznajomość prawa, wykorzystują Pani sytuację społeczno-ekonomiczną czyli że zrobi Pani wszystko aby utrzymać pracę, są świadomi, że nie będzie Pani chciała zgłosić tego wyżej czy że nie będzie Pani szukać pomocy.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie staram się ich w żaden sposób tłumaczyć czy usprawiedliwić, jedynie próbuje Pani nakreśli pewien obraz sytuacji społeczno-kulturowej. Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne. To co Pani opisała jako miłe słowa, komplementy, tak naprawdę nimi nie są. To próba wykorzystania Pani. Szczery komplement powinien wyglądać w ten sposób: - Masz bardzo ładnie spięte włosy, - Dziękuję - Proszę. Tyle.
Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych
Jeżeli ktoś chce dotknąć twoich włosów, Twojego ciała. Powinien zapytać się o zgodę. Już za pierwszym razem, gdy zdarzały się takie sytuacje należało zgłosić to kierownictwu a jeżeli to nie pomogło to nawet na policję. To co Pani przedstawiła to sytuacje naruszenia granic fizycznych, a także molestowanie seksualne oraz mobbing. To czyny prawnie zabronione. Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych.
Zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to, które przedstawiają koledzy z pracy
Proszę nie zważać na atmosferę w pracy, najważniejsze jest Pani bezpieczeństwo oraz komfort psychiczny podczas pracy jaką Pani wykonuje. Tolerowanie takich zachowań może szybko eskalować i doprowadzić do czegoś znacznie poważniejszego, kto wie czego jeszcze mogą się dopuścić jeżeli się im na to pozwoli. Padło pytanie jak z nimi porozmawiać, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, uważam że już taką rozmowę Pani wykonała, co było opisane w liście, pozwolę sobie zacytować „Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu.” ,wyraźnie i asertywnie wyznaczyła Pani granice, co wywołało reakcję w postaci złośliwości Pani kolegów.
To co można zrobić polubownie to już Pani zrobiła, następnym krokiem jest zgłoszenie tej sprawy wyżej (np. menadżer, kierownik, policja). Zalecałbym Pani również odbycie rozmowy z psychologiem. Pani doświadczenia z Ukrainy oraz z pracy mogą mieć negatywne konsekwencje dla Pani dobrostanu psychicznego. Dobrze by było przepracować te doświadczenia i emocje podczas rozmowy. Proszę pamiętać, fakt że jest Pani z innego kraju, czy ma Pani taką a nie inną sytuacje nie uprawnia do wykorzystywania Pani w żaden sposób. Jest Pani wartościową osobą i zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to które przedstawiają koledzy z pracy.
Link do nazwiska psychologa: https://avigon.pl/specjalista/mateusz-chariton
Link do Avigon.pl https://avigon.pl/
Link do kanału psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/mateusz-chariton
„Mój problem związany jest z relacjami z Mój problem dotyczy relacji z mężczyznami. Mam takie wrażenie, że nasze ukraińskie obywatelstwo bardziej ich ośmiela w kontaktach z nami i z tego powodu mogą sobie w stosunku do nas na więcej pozwolić.mężczyznami. Mam wrażenie, że nasze ukraińskie obywatelstwo inspiruje Polaków do kontaktu, a zatem pozwalają sobie bardziej w stosunku do nas”
„Książka jest przede wszystkim o moim synu. Ale w jego wizerunku zawiera się zbiorowy portret młodych ludzi, którzy urodzili się w wolnej Ukrainie i zgłosili się na ochotnika na front, przybywając z całego świata. Pisanie tej książki uratowało mnie – i jednocześnie zabiło. Zabiło, ponieważ ponownie przeżywałam wszystkie wydarzenia z przeszłości. Uratowało, bo książka ma sens – powiedziała portalowi Sestry.eu Ołena Czerninka, pisarka, dziennikarka i fotografka. – Jednym z trzech kierunków metody Viktora Frankla jest znaczenie kreatywności [Viktor Frankl, zmarły w 1997 r. austriacki psychiatra i psychoterapeuta, twórca logoterapii – metody psychoterapeutycznej ukierunkowanej na rozważania nad sensem – red.]. Moja książka rozwija trzy kierunki jednocześnie. Pierwszy to opowieść o żołnierzu ochotniku – w Ukrainie jest takich legion. Opowiada o tym, jaki był jako dziecko i kim się stał. Drugi to moje osobiste doświadczenie od początku wielkiej wojny do teraz. Doświadczenie matki, której syn jest na wojnie, doświadczenie matki, która usłyszała straszną wiadomość. Jak to przetrwać i jak nie wpaść w otchłań. Trzeci to tło historyczne wszystkich wydarzeń, które jest ściśle splecione z życiem współczesnych Ukraińców.
Mam nadzieję, że moje doświadczenia zawarte w książce „Lwów: Mamo, nie płacz” staną się wsparciem dla wielu matek, żon i córek, które znalazły się w podobnej sytuacji
Oczywiście społeczeństwo musi też kultywować empatię. To klucz do szybkiego powrotu do zdrowia psychicznego dla każdego. Tylko pomagając innym, człowiek pozostaje człowiekiem. To złota zasada, która nie pozwoli nam wylecieć z orbity, którą Wszechświat dał każdemu z nas”.
Mychajło, syn Ołeny, poszedł bronić Ukrainy już w pierwszych dniach inwazji na pełną skalę. O jego śmierci została poinformowana 20 maja 2023 roku. „Stres był kolosalny. Potem zaczęłam wyniszczać swój organizm gidazepamem. Trzy tygodnie później nadszedł moment, w którym zdałam sobie sprawę, że uruchomiłam bardzo zły proces, który może doprowadzić tylko do całkowitego zniszczenia mojej psychiki. Wtedy postanowiłam skontaktować się z najlepszym specjalistą i poddać się odpowiedniemu leczeniu w klinice. Mój psychoterapeuta i ja zdecydowaliśmy się na teorię egzystencjalną i logoterapię Viktora Frankla. Zgodnie z jego wskazówkami konsekwentnie poszukuję nowych i starych znaczeń mojego istnienia” – wyznaje Ołena.
Ja to wygląda w praktyce? Zacytujmy dwa fragmenty jej książki.
Chłopcy, którzy nigdy nie płaczą
13 października 1994 roku urodził się Mychajło, chłopiec, który nigdy nie płakał. Czy to naprawdę się zdarza? Sama bym w to nie uwierzyła, gdyby ten chłopiec nie był moim synem. Zasypiał wieczorem, zgodnie z planem. Budził się rano i milczał, patrząc w sufit i o czymś myśląc. Zastanawiam się, o czym myślą noworodki. Milczał sobie, patrzył w sufit, badał go i czekał, aż się mama obudzi. Tak samo było ze spaniem w ciągu dnia. Zasypiał i budził się bez żadnego dźwięku. Uśmiechał się tylko i patrzył na wszystko dookoła. Bo wszystko było dla niego interesujące – małego chłopca, który nigdy nie płakał. Przynajmniej tak mi się wydawało...
O twoich łzach i ich wartości dowiedziałam się przypadkowo. Bardzo lubisz przyrodę i zwierzęta (pozwól, że zawsze będę mówić o tobie w czasie teraźniejszym)
Twoje pragnienie posiadania w domu koszatniczki na początku mnie przeraziło. W końcu wygląda jak mała myszka-szczur. Ale, jak zawsze, udało ci się mnie przekonać. Perswazja to twoja mocna strona. Od tamtej pory zakochałam się w chilijskich wiewiórkach, a wraz z nimi – w myszach i szczurach. Długo nie mogliśmy wymyślić imienia dla tego zwierzątka. Aż pewnego dnia usłyszałam, jak je karmisz, mówiąc: „Ktoś tu jest głodny, ktoś tu chce jeść”. Nie wiedząc o tym, sam nadałeś mu imię. Od tego czasu mieszkał z nami Ktoś.
Koszatniczki nie żyją długo. Nasza od czasu do czasu chorowała. Zawsze zabierałeś ją wtedy do kliniki weterynaryjnej, robiłeś zastrzyki i dobierałeś odpowiednią karmę. Ale pewnego wieczoru Ktoś umarł. To był wypadek. Nic nie zapowiadało takiego końca Ktosia. Rano był wesoły i szybki. A wieczorem, kiedy wróciliśmy, leżał martwy w klatce obok poidła. Zachowałeś się z godnością i powściągliwością. Rozmawialiśmy o tym, jak pochowamy Ktosia w parku Kościuszki pod drzewem, gdzie kiedyś chowaliśmy pisklęta sójki, które wypadły z gniazda. Nikt jeszcze nie wie, że w parku Kościuszki odkryliśmy tajny cmentarz ptaków, a później kolejnych koszatniczek, które będą z tobą do końca życia.
Wróciliśmy z parku do domu, a ty zamknąłeś się w łazience, żeby umyć ręce. Po chwili usłyszałam dziwne odgłosy. Na początku myślałam, że to śmiech. Ale potem zdałam sobie sprawę, że płaczesz po cichu, żebym nie usłyszała. Wtedy zdałam sobie sprawę, że potrafisz płakać.
Pewnego dnia zadzwoniłeś do mnie ze szkoły i zacząłeś ćwierkać do mnie kojącym głosem, że wydaje ci się, że skręciłeś kostkę, i muszę po ciebie przyjechać. Pomyślałam, że to tylko kolejna sztuczka, byś mógł opuścić lekcje. Krzyknęłam do telefonu coś w stylu: „To nic. Idź na zajęcia!”. Ale dodałeś: „Skręciłem albo złamałem”. „Jak to złamałeś?” – rozłączyłam się i zadzwoniłam po taksówkę.
Kiedy poszłam do szkolnego pokoju pielęgniarek, siedziałeś na specjalnym łóżku, a wokół ciebie byli już lekarze i licealiści, którzy cię tam przynieśli. Spojrzałam na swoją nogę i natychmiast się odwróciłam, bo w okolicy kostki była przekręcona na bok dokładnie o 90 stopni. Czułam, że zaraz zemdleję, otworzyłam znajdującą się tam apteczkę i nalałam sobie prawie pół szklanki Corvaldinu. Minutę później spojrzałam na wiszący obok mnie żyrandol i zobaczyłam w nim ciebie. Patrzyłeś na mnie z tyłu, ledwo powstrzymując łzy bólu (w końcu zobaczyłam twoje prawdziwe łzy) i... uśmiechałeś się. Uśmiechałeś się tak szeroko, jak tylko mogłeś. Ten uśmiech zdawał się mówić: „Mamusiu, nie płacz. Spójrz, śmieję się. Wszystko będzie dobrze”. Często będę później słyszeć od ciebie to zdanie. Bo ja jestem szaloną mamą, która zawsze martwiła się o wszystko, nie zdając sobie sprawy, jakiego ma idealnego syna, niepodobnego do żadnego innego. Złamałeś nogę, ponieważ w tym czasie przechodziłeś przez okres parkour i wspinaczki po dachach. Jakiś czas później zostałeś sfilmowany przez policję na dachu kościoła Jezuitów (Piotra i Pawła, choć to już inna historia. Ale wtedy, gdy zmusiłam majora policji do podarcia raportu, obiecując, że więcej tego nie zrobimy, sama zalałam się łzami...
Nie widziałam, kiedy płakałeś po raz trzeci. Ale to czułam. Czułam to jak matka. Byłeś już na wielkiej wojnie. Na południu Ukrainy. Nie pamiętam, czy to był obwód mikołajowski, chersoński czy zaporoski. Byłeś na linii frontu, w okopie lub ziemiance, w punkcie zero. Nieustannie próbowałeś dotrzeć do punktu zero lub nawet dalej. Dlaczego? Rozmawialiśmy przez telefon i jak zawsze beztroskim głosem opowiadałeś mi historie z frontu, dzieliłeś się swoimi planami i emocjami. Często mówiłam ci, że bardzo cię kocham i że powinieneś na siebie uważać i trzymać się z dala od niebezpieczeństw. To ostatnie trochę cię złościło i odpowiadałeś: „Mamusiu, ja wszystko wiem”. Ale nigdy nie powiedziałam ci, że jestem z ciebie dumna! Bałam się powiedzieć ci to głupie słowo „dumna”. Bałem się, że tak jak ja zaczniesz być bohaterem i narazisz się na niebezpieczeństwo, aby sprostać temu zaszczytowi.
Usłyszałam strzały w telefonie. Wszystko wokół terkotało. A ty żartowałeś ze mną przez telefon. I wtedy odważyłam się powiedzieć te słowa: „Jestem z ciebie dumna, synku”
Byłam roztrzęsiona i zdyszana. Każdego dnia, odkąd poszedłeś na wielką wojnę, umierałam i rodziłam się na nowo, gdy tylko zobaczyłem zielone światło przy twoim okienku w komunikatorze, dostałam wiadomość albo nawiązałam połączenie na Signalu. Tym razem umierałam ze strachu, że nie zdążę ci powiedzieć, że jestem dumna. Nie zdawałam sobie sprawy, jakie to dla ciebie ważne.
Na początku była długa cisza zamiast odpowiedzi. Myślałam nawet, że połączenie zostało zerwane. A potem usłyszałem twój głos przez zatkany nos. Spokojny i trochę sztucznie wesoły. Ale wiedziałam na pewno, że właśnie płakałeś...
Pokój zielony
Nasz zielony pokój pachnie jak Bachmut. Jego ziemia. Twoje buty LOWA mają na sobie tyle ziemi... Wyjmując je z celofanowej torby, która przyszła z linii frontu z twoimi rzeczami, wącham tę ziemię, dotykam jej palcami, całuję. W końcu chodziłeś po niej, chroniłeś ją przed rasistowską zarazą, marzłeś dla niej w zimnych piwnicach, wyjeżdżałeś nocą na misje, czy, jak mówisz, do pracy, i wracałeś do niej szarym świtem. To ziemia twoich przodków, twojego dziadka Mykoły. Och, jak on cię kochał, twój dziadek Mykoła. Jak ja go prosiłam, by chronił cię z nieba każdego dnia.
Twoje buty LOWA stoją teraz na środku naszego zielonego pokoju. A ja za każdym razem ostrożnie obchodzę je dookoła, aby ich nie dotknąć, od czasu do czasu podnosząc je i tuląc jak małe dziecko. Te same buty LOWA, których nie można było dostać na początku wielkiej wojny, stoją teraz na środku naszego zielonego pokoju. Brudne buty z ziemią z Bachmutu na czystym, beżowym dywanie w pokoju, z którego jako mały chłopiec pisałeś listy do Świętego Mikołaja. Zachowałam jeden taki list. Napisałeś go, przewiązałeś srebrną świąteczną wstążką i dałeś mi do wysłania: „Do św. Mikołaja od Mychajły, Lwów, adres taki a taki, Zielony Pokój”. Tak podpisałeś list. A w środku narysowałeś udekorowaną choinkę z wiadomością: „Drogi św. Mikołaju, chcę zestaw żołnierzyków, który oglądaliśmy z mamą w „Metrze”. Chcę, żeby było dużo broni, dwóch żołnierzy, a jeśli jest tarcza, to z tarczą, a jeśli jest latarka, to z latarką. Ale najważniejsze jest to, że powinno być dwóch żołnierzy”. Nie otwierałam tego listu od ponad dwudziestu lat. A kiedy go wczoraj otworzyłam, z trudem powstrzymywałam łzy. Przygotowywałeś się do wielkiej wojny od pierwszej klasy, mój drogi Wojowniku, mój Wikingu z czarnymi włosami, rudą brodą i szarymi oczami, które przy bezchmurnej pogodzie robią się niebieskie...”.
Wiersze przeczytane we właściwym czasie mogą stać się kołem ratunkowym w beznadziejnej sytuacji. Książka napisana w rozpaczy może dać autorce siłę do życia, pomagając także innym. Doskonałym tego przykładem jest wydana wiosną książka „Lemberg: Mamo, nie płacz”. Czytamy jej fragment i dzielimy się bezcennymi słowami matki – wojowniczki
„Za każdym razem, gdy Władimir Putin coś schrzani, pada to samo pytanie: Czy coś się zmieni?” – pisze Simon Tisdall w swoim najnowszym felietonie na łamach „Guardiana”. Bo według niego to bez wątpienia właśnie Putin – jako szef państwa policyjnego, które konsekwentnie budował w ciągu minionego ćwierćwiecza – finalnie odpowiada za masakrę cywilów w moskiewskim centrum konferencyjnym. Po tak katastrofalnej porażce w każdym normalnym, demokratycznym kraju głowa państwa powinna odejść w niesławie, biorąc na siebie osobistą odpowiedzialność za tragedię.
Ale właśnie: w normalnym. Pozbawiona mechanizmów niezależnej kontroli i równowagi społecznej i politycznej Rosja takim krajem nie jest.
Fałszywy mit cara
Jednak to, że Putin ani myśli odchodzić, zdaniem Tisdalla wcale nie świadczy o jego sile. Wręcz przeciwnie: to dowód słabości dyktatora.
Ta słabość tym dotkliwiej bije po oczach, że swoją pozycję wśród Rosjan Putin latami budował na micie niepokonanego twardziela, współczesnego cara – obrońcy Matki Rosji i jej ludu przed (rzeczywistymi i urojonymi) wrogami. Niepisany układ, który trwał przez te wszystkie lata między Rosjanami a ich władcą, miał charakter wymiany handlowej: wolność za bezpieczeństwo. Wzięty pod but lud mógł w zamian oczekiwać, że car go ochroni.
Takim zresztą, niezwyciężonym i wszechmocnym, pokazywały Putina przed wyborami propagandowe media, wzmocnione na czas kampanii wyborczej dodatkowym miliardem funtów (ok. 117 mld rubli) na „zarządzanie informacją”, czyli na kłamstwa i propagandę.
Tymczasem, o ironio!, tuż po wyborach okazuje się, że dysponujący wielką armią i monstrualnym aparatem bezpieczeństwa prezydent Rosji nie był w stanie stawić czoła kilku terrorystom i powstrzymać mordowania swoich współziomków. A jego system nie potrafił nawet nikogo przed niebezpieczeństwem ostrzec – zauważa Tisdall.
Nic w tym dziwnego, skoro w swej bezgranicznej arogancji i samozadowoleniu Putin sam siebie uczynił bezbronnym, nie tylko odrzucając ostrzeżenia Amerykanów o nadchodzącym zamachu, ale wręcz uznając je publicznie za wrogą dezinformację. Zamiast tropić islamistów, posłuszne jego woli służby poświęcały większość czasu i energii na prześladowania nieprawomyślnych obywateli, resztek opozycji, gejów i ostatnich niezależnych dziennikarzy.
Najgłupszy geostrategiczny błąd
Czy jest coś jeszcze, co przesądziło o ostatniej klęsce Putina? Według angielskiego publicysty – owszem: oderwanie od rzeczywistości, brak pojęcia prezydenta-uzurpatora o życiu zwykłych Rosjan i wiara w kłamstwa, które wypowiada i które chce słyszeć. Putin nie potrafi dostrzec, a nawet jeśli dostrzega – nie potrafi zaakceptować różnicy między rzeczywistością a własnymi urojeniami.
Albowiem sam, jako najwyżej sytuowany kłamca w kraju, opiera swą władzę na „codziennym karmieniu kłamstwem swego zniewolonego ludu na epicką skalę”.
Pomimo wyraźnych filmów opublikowanych w Internecie przez Państwo Islamskie, które przyznało się do ataku, Putin w dalszym ciągu obwinia ukraińskich „nazistów”. To przekracza granice cynizmu. To coś na granicy psychozy – ocenia Tisdall
Dyktator brnie w to, mimo że nie ma „choćby krzty dowodów na poparcie tego obłąkanego oszczerstwa”. Tyle że w jego przypadku coś takiego od dawna już nie dziwi: kłamstwa i teorie spiskowe to jego ulubione narzędzia uprawiania polityki.
Oczywiście w obliczu ostatniej klęski nie niosą mu one większego ukojenia. Wściekłość Putina jest wprost proporcjonalna do jego świadomości, jak bardzo się skompromitował. Bo cóż to za obrońca i ojciec narodu, który przez 19 godzin po krwawej kaźni setek rodaków „ukrywa się, dąsa i planuje, jak zrzucić z siebie winę i uniknąć konsekwencji”?
Ta, jak ją nazywa Tisdall, „samolubna, chłodna beztroska” charakteryzowała Putina od początku jego rządów przy okazji najpoważniejszych kryzysów: katastrofy okrętu podwodnego „Kursk”, rzezi podczas drugiego oblężenia Groznego, masakr w teatrze na Dubrowce czy w Biesłanie.
Ta cecha popchnęła go także do „najgłupszego geostrategicznego błędu współczesnych czasów – jego nieudolnej inwazji na Ukrainę”
Jaki pan, taki kram
Dlaczego Putin tak postępuje? Zdaniem Anglika dlatego, że jemu zawsze – bez względu na to, z jak wielkim nieszczęściem ma do czynienia – chodzi tylko o samego siebie, władzę i własne bezpieczeństwo. Setki, tysiące czy setki tysięcy ofiar polityki, którą prowadzi, nie mają dlań żadnego znaczenia. Liczą się tylko osobiste obsesje pana na Kremlu, na czele z tą antyzachodnią i antyukraińską.
Jak zauważa Tisdall, idąc przez 25 lat ścieżką tych swoich obsesji „Putin przekształcił państwo rosyjskie na swoje podobieństwo: [kogoś] brutalnego, niekompetentnego, ignoranckiego, nieufnego, mającego urojenia i izolowanego”.
To dlatego Rosja jest zasadniczo słaba, podobnie jak jej władca. Kolejne błędy i nieszczęścia, w które ją wpędza, sprawiają, że jego władza i autorytet słabną – tak jak strach przed nimi. Publicysta „Guardiana” nie ma więc wątpliwości: ostateczne rozliczenie zbrodniarza z Kremla jest tylko kwestią czasu. A rozliczą go ci, którzy nie wybaczą mu słabości.
„To nadchodzi, nie wątp w to. Nadchodzi” – konkluduje Simon Tisdall.
Ostatnie wypadki w Crocus City Hall to dla kremlowskiego dyktatora śmiertelnie groźna porażka. Zapłaci za nią bardzo wysoką cenę – ocenia komentator spraw zagranicznych „Guardiana”
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie?
Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wojna jest straszna, ale jeśli dzieci się o niej dowiedzą, nic się nie zmieni w kraju
Mam sześcioletnią córkę. W Polsce jesteśmy od początku wojny. Córkę od początku wychowuję sama. Jej ojciec stwierdził, że nie dorósł do bycia o tatą i zniknął z mojego życia, jak tylko dowiedział się, że jestem w ciąży. Kocham moją córkę najmocniej na świecie. Podwójnie, za niego też. Natasha jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Kiedy pojawi się stres zdarza się, że moczy się w nocy, ale są to incydentalne przypadki.
Najgorzej było, kiedy jechałyśmy do Polski. Mimo że córeczka miała już cztery lata i etap pieluch za sobą musiałam w drodze pożyczyć pieluchy od matek młodszych dzieci, bo ze stresu moczyła się. Na szczęście wszystko minęło w Polsce, jak znalazłyśmy spokojne mieszkanie i poznałyśmy inne ukraińskie mamy z dziećmi.
Często spotykamy się w większym gronie mam i dzieci. My sobie siedzimy przy kawie, dzieci bawią się wspólnie. Z boku pewnie wygląda tona idyllę. Ale tak nie jest. Wiadomo, że głównym tematem jest wojna. Praktycznie wszystkie chcemy wrócić do kraju i poprzedniego życia. W Ukrainie byłam krawcową, miałam sporo klientek, nawet projektowałam i oferowałam swoje wyroby. W Polsce pracuję w zawodzie, nawet wróciłam do projektowania, ale przede wszystkim chcę wrócić do domu.
Kiedy tak siedzimy w większym gronie nie sposób, aby nie wymieniać się najnowszymi informacjami. Którą miejscowość znów ostrzelali, co u znajomych, którzy zostali w Ukrainie, jak im pomóc, przesłać paczki.
Do tej pory wydawało mi się, że to rozmowy między nami, że dzieci to nie dotyczy. Zajęte zabawą mają swój świat i dobrze im w nim. Niestety, od kilku dni moje dziecko przy posiłkach, jeżeli uda nam się je zjadać wspólnie, zadaje mi ciągle to samo pytanie: Mamo, czy ta wojna się kiedyś skończy?
Widzę, że córka nie ma apetytu, grzebie widelcem w talerzu zamiast jeść, mam wrażenie, że ciągle o tym myśli. Staram się ją uspokajać, przekonywać, że na pewno wszystko dobrze się skończy i wrócimy do domu, ale chyba jej to nie przekonuje. Próbuję jej zająć czas czytaniem, opowiadaniem bajek, kolorowaniem książeczek, ale mam wrażenie, że bardziej mnie to uspokaja niż ją.
Dwa dni temu znów się posikała w nocy do pościeli. Tak bym chciała, żeby moje dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. Czy mogę jakoś pomóc córce? Jeżeli ona teraz zadaje takie pytania, czy to nie zostanie w niej na całe życie? Czy to już trauma?
Yana Malytska jest psychologiem dziecięcym i młodzieńczym w Avigon.pl:
Kiedy mnie ktoś pyta: „Czy mogę w jakiś sposób pomóc mojej córce?” , odpowiadam: aby pomóc swojej córce, musisz najpierw pomóc sobie.
Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni
Córka jest tylko z panią, ona jest na tyle przywiązana do pani, że ona czuje wszystko to co czuje mama. Wszystkie przeżycia które pani przeżywa automatycznie, na poziomie podświadomości, przechodzą na córkę. Dlatego trzeba najpierw żeby mama przestała mówić, opowiadać o tych strasznych rzeczach który się dzieją w kraju. Jesteście bezpieczni. Dlatego musicie się postarać nie opowiadać na ciężkie tematy i zmienić swoje podejście do problemu. Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni. Zmieni się tylko jej podejście do życia i do ludzi.
Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice
Kiedy spotykacie się z koleżankami starajcie się nie opowiadać, o tych strasznych rzeczach przy dzieci, bo oni jak gąbki wciągają wszystko, co się mówi wokół nich. Oni nawet przy zabawie słyszą wszystko. Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice. Oni wszystko kopiują. Dlatego żeby córka była szczęśliwa to najpierw mama musi być szczęśliwa. Trzeba sobie oprócz pracy znaleźć jakieś hobby, wymyślać zabawy z córką dlatego żeby córka odczuła że mama jest szczęśliwa i niczego się nie boi. Bo strach mamy przechodzi na córkę. Mówi Pani: „Staram się ją uspokajać, przekonywać”. Nie trzeba się starać przekonywać swoje dziecko, że wszystko będzie dobrze. Tylko stwórz dla córki taką atmosferę w życiu, żeby ona nie odczuwała tego strachu.
Czy to już trauma?
Dużo zależy od Pani. Jak już mówiłam córka nie musi wiedzieć wszystkiego, co się dzieje w kraju, gdzie się toczy wojna. Pani nie musi ciągle powtarzać, że chce wracać do domu. Jeżeli Pani nie będzie mówić, że chce wrócić do domu, to córka nie będzie o to pytać. To nie jest łatwe, ale jeżeli Pani chce i marzy o tym, żeby córka miała szczęśliwe dzieciństwo, to trzeba się postara. Żyć dzisiejszym dniem, bo nikt nie wie, co nas czeka jutro. Cieszyć się z tego co mamy, z tych małych rzeczy, które nas otaczają.
Powiem Pani tak, najpierw musimy się cieszyć z tego, że mamy życie i mamy możliwość widzieć spokojne niebo. Bo dużo ludzi tego nie ma i nie mają możliwość tego mieć. Proszę się starać szukać we wszystkim co nas otacza pozytywów. Tylko tak można się odnaleźć, w tym ciężkim świecie, tylko tak możemy iść do przodu.
Link do nazwiska ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/yana-malytska
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska
Od kilku dni moje dziecko przy posiłkach zadaje mi ciągle to samo pytanie: Mamo, czy ta wojna się kiedyś skończy? Widzę, że nie ma apetytu, grzebie widelcem w talerzu zamiast jeść, mam wrażenie, że ciągle o tym myśli.
Atak poważnie uszkodził elektrownię: - Sprawdzamy, czy będzie w stanie działać przynajmniej w ograniczonym trybi" - powiedział Igor Sirota, dyrektor generalny Ukrhydroenergo.
Pożar w elektrowni został już opanowany. Służby ratunkowe i energetycy pracują, by naprawić co się da. Ruch samochodowy na zaporze jest zablokowany, ale sytuacja pod kontrolą. Jest jednak jasne, że po wysadzeniu elektrowni wodnej w Kachowce Rosjanie nie odpuszczają i próbują spowodować nową katastrofę ekologiczną.
Według Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska, wyciek produktów ropopochodnych do rzeki Dniepr nastąpił po ataku na elektrownię wodną Dniepr. Eksperci ustalają skalę katastrofy.
Według ministra energetyki Ukrainy Hermana Gałuszczenki, miniona noc była największym atakiem na ukraiński sektor energetyczny w ostatnim czasie. Charków pozostał bez prądu. Celem ataku jest nie tylko uszkodzenie, ale także ponowna próba, podobnie jak w ubiegłym roku, spowodowania poważnych zakłóceń w systemie energetycznym kraju.
- Niestety, doszło do uszkodzeń obiektów energetycznych, systemów przesyłowych i dystrybucyjnych w różnych regionach. Jedna z linii energetycznych zasilających elektrownię jądrową Zaporoże została odcięta - powiedział minister.
Ukrzaliznytsia poinformowała o kilku odcinkach pozbawionych zasilania oraz o wykorzystaniu systemów zasilania awaryjnego i lokomotyw spalinowych w celu utrzymania ruchu wszystkich pociągów.
Rosja przeprowadziła ataki rakietowe w Odessie, Dnieprze i jego regionie, Charkowie, obwodzie winnickim, Zaporożu, Krzywym Rogu, Chmielnickim, obwodzie lwowskim, Sumach, Iwano-Frankowsku i Połtawie. Dziesiątki osób i budynków zostało uszkodzonych. W Chmielnickim zginęły dwie osoby, a co najmniej osiem zostało rannych, natomiast w Zaporożu zginęły trzy osoby, a 15 zostało rannych. Rosyjski pocisk trafił również w trolejbus z ludźmi podróżującymi przez zaporę wodną w Dnieprze.
W kontekście ostrzałów na dużą skalę, "Financial Times", powołując się na trzy źródła informacji, donosi, że Stany Zjednoczone wezwały Ukrainę do zaprzestania ataków na rosyjską infrastrukturę energetyczną, czyli rafinerie, ponieważ ataki dronów mogą doprowadzić do wzrostu światowych cen ropy i sprowokować odwet. Jednocześnie amerykańskie media nie informują o bardzo potrzebnej pomocy USA w ochronie Ukraińców, naszych miast i strategicznych obiektów.
W ciągu nocy Rosjanie wystrzelili 60 rakiet Shahed i 90 innych. 22 marca Rosja zaatakowała największą hydroelektrownię w Ukrainie: Dnipro w Zaporożu. W elektrowni wybuchł pożar. Są ofiary.
Spektakl muzyczny "Charków! Charków!" opowiada o losach awangardowego teatru Berezil i jego założyciela, reformatorskiego reżysera Łesia Kurbasa, który pracował w Charkowie w latach 1925-1933. Według strony internetowej teatru, sztuka "opowiada o konfliktach między miastem a teatrem, dyrektorem teatru a reżyserem, reżyserem a publicznością, reżyserem a aktorami... Los Kurbasa staje się metaforą losu każdego artysty - a może i każdego z nas. Każdego, kto walczy o swoje ideały".
To opowieść o tym, jak teatr Kurbasa przeniósł się z Kijowa do Charkowa i co stało się z nim później. Serhiy Żadan odtwarza fakty historyczne, ale zmienia zakończenie opowieści. - Nie chciałam zabijać kolejnego z naszych geniuszy, a ponieważ sami jesteśmy twórcami w naszej sztuce, możemy pozostawić Les Kurbasa przy życiu i dać mu Oscara - przyznaje reżyserka Svitlana Oleshko w rozmowie z Sestry. - Wszystko to idealnie zbiegło się z faktem, że inny charkowski zespół zdobył prawdziwego Oscara za film "20 dni w Mariupolu".
Charków to kolebka ukraińskiej awangardy. W latach 20. XX wieku mieszkali tu i tworzyli wybitni artyści - nie tylko pisarze, ale także malarze, rzeźbiarze i reżyserzy filmowi. Przeszli oni do historii jako "rozstrzelane odrodzenie". Prawie wszyscy z nich zginęli podczas represji stalinowskich w latach trzydziestych, a ich twórczość została wymazana z oficjalnej historii ukraińskiej kultury na dziesięciolecia.
Ukraiński reżyser, dramaturg i aktor Łeś Kurbas stworzył eksperymentalny teatr ukraińskiego modernizmu, łącząc narodowe tradycje teatralne z najnowszymi współczesnymi formami teatru europejskiego. Zreformował ukraiński teatr, przełamał dotychczasowe postrzeganie pracy aktora i zrealizował ideę stworzenia teatru na europejskim poziomie z narodowym rdzeniem. Łeś Kurbas powiedział, że teatr powinien być tym, czym społeczeństwo będzie jutro. Ale rząd radziecki nie docenił tego wszystkiego, a reżyser został skazany i zamordowany.
Premierowe spektakle "Charków, Charków" ukraińskiej reżyserki Switłany Oleszko na podstawie sztuki Serhija Żadana od 22-27 marca w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Bilety wyprzedane. Niedługo sztukę będzie można obejrzeć w Teatrze Polskim w Warszawie.
„Tu rosyjski okręt wojenny, poddajcie się i złóżcie broń. W przeciwnym razie rozpoczniemy atak” – brzmiało ultimatum, które z pokładu rosyjskiego krążownika rakietowego „Moskwa” dobiegło do ukraińskich żołnierzy broniących czarnomorskiej Wyspy Węży.
"Rosyjski okręcie wojenny, idź w ch…" – usłyszeli w odpowiedzi Rosjanie. Na wyspę spadł grad pocisków. Był 24 lutego 2022 r., pierwszy dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Słowa wypowiedziane przez ukraińskiego pogranicznika, którym po uwolnieniu z trzymiesięcznej niewoli okazał się Roman Grybow, błyskawicznie obiegły świat, stając się symbolem ukraińskiego bohaterstwa i oporu. Dodatkowej, na swój sposób proroczej mocy nabrały w połowie kwietnia 2022 r., gdy po trafieniu ukraińskimi rakietami krążownik „Moskwa” poszedł na dno.
Chronić "skrzydlate słowa"
Po dwóch latach, jak donosi "Politico", "skrzydlate słowa" dzielnego Ukraińca są przedmiotem zaciętej walki między Państwową Strażą Graniczną Ukrainy a Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO).
Wychodząc z założenia, że przesłanie na temat rosyjskiego okrętu urosło do rangi emblematu niezłomności całego ukraińskiego narodu, a przy tym mogą zechcieć na nim zarabiać ludzie o "nieszczerych intencjach", z ukraińską sprawą niemający nic wspólnego, Andrej Bukownik i Taras Kulbaba, prawnicy z Brukseli, już w marcu 2022 r. pod nazwiskiem Romana Grybowa złożyli w EUIPO wniosek o znak towarowy. Obawiali się też, że jeśli sami tego nie zrobią, wkroczy ktoś inny i zastrzeże znak towarowy dla siebie.
Punkt widzenia obu prawników wydaje się tym bardziej zrozumiały, że gadżety z hasłem i wizerunkiem ukraińskiego żołnierza na tle rosyjskiego okrętu można kupić w internecie w setkach odmian, tyle że ani żołnierz, ani ukraińskie państwo czy jego straż graniczna nic z tego nie mają.
Stróże przyzwoitości z Brukseli
Odpowiedź EUIPO była jak zimny prysznic. Unijny urząd odrzucił wniosek, uzasadniając, że hasło Grybowa mogłoby być postrzegane jako "sprzeczne z przyjętymi zasadami moralności, skoro miałoby służyć uzyskaniu korzyści finansowych z wydarzenia powszechnie uznawanego za tragiczne". Czyli z wojny Rosji z Ukrainą.
Bukownik i Kulbaba poczuli się spoliczkowani: brukselscy urzędnicy uznali, że ukraiński żołnierz chce zarabiać na swojej odwadze. Szukając jednak skuteczniejszego rozwiązania, złożyli kolejny wniosek – tym razem jednak w imieniu ukraińskiej straży granicznej.
Ponowna odmowa, która dotarła do nich w grudniu 2022 r., była uzasadniona w sposób jeszcze bardziej absurdalny: znaku towarowego nie będzie, bo język ukraińskiego żołnierza był "wulgarny" i miał „obraźliwe zabarwienie seksualne”. Co gorsza, cytuje dalej „Politico”, „nawet jeśli znak miał być postrzegany jako wyraz brawury i odwagi, banalizuje on rosyjską inwazję i wykorzystuje go jedynie jako narzędzie do sprzedaży towarów handlowych, takich jak biżuteria, zabawki, odzież, portfele itp".
Tak oto urzędnicy z Brukseli zostali stróżami moralnej czystości walki Ukraińców Rosjanami.
Cytowany przez „Politico” Bukownik nie kryje irytacji i zdumienia. No, bo jak można cenzurować żołnierza stojącego twarzą w twarz ze śmiercią?
Trzecie podejście prawników nastąpiło w lutym 2023 r. Tym razem, oddalając wniosek, EUIPO stwierdziło, że słowom Hockiego brakuje "charakteru odróżniającego", a tylko takie zasługiwałyby na znak towarowy – bo tylko takie można odróżnić od innych. Inaczej mówiąc, brukselscy biurokraci obawiali się, że ludzie mogliby nie kojarzyć, do jakiej konkretnej sytuacji i miejsca odnosiło się stwierdzenie obrońcy Wyspy Węży.
Sprawa honoru
Mimo to Kulbaba i Bukownik nie mają zamiaru odpuścić. Dla nich to sprawa honoru.
Jakie mają szanse? Cytowana przez "Politico" prof. Eleonora Rosati, specjalistka od prawa własności intelektualnej na Uniwersytecie Sztokholmskim, uważa, że zerowe.
"Nie wierzę, że ten wniosek kiedykolwiek odniesie sukces. Już na początku to była przegrana sprawa" – mówi Rosati. Taki był bowiem los "Je suis Charlie", "Black Lives Matter" czy innych powszechnie znanych haseł zawierających polityczną opinię. Bez względu bowiem na to, jak słuszne moralnie by one nie były, jako potencjalny znak towarowy za mało się odróżniają.
W lutym Kulbaba i Bukownik złożyli kolejny wniosek. Jeśli i tym razem się nie uda, zapowiadają następny i kolejny.
Dwa lata temu pewien dzielny ukraiński żołnierz posłał "w ch…" wielki rosyjski okręt – i stał się bohaterem wolnego świata. Jednak dla brukselskich urzędników jego słowa były wulgarne, seksualnie obraźliwe i mają służyć zarabianiu pieniędzy.
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
W Polsce jestem z 10-letnim synem i swoją babcią, czyli prababcią mojego synka. Wszystko dobrze się układa. Mam pracę, nowego partnera. Chcemy już zostać w Polsce. Mój synek uczy się w ukraińskiej szkole online. Nie było szans, żeby poszedł do polskiej szkoły ze względu na problem, o który chcę zapytać ekspertkę.
Nie chce mówić po polsku i trudno mi ten jego upór pokonać
Chociaż mieszkamy w Polsce już prawie dwa lata mój syn nie chce mówić po polsku. Ma jakąś blokadę. Trudno to wytłumaczyć, ale świetnie rozumie, co się do niego mówi po polsku, ale odpowiada po ukraińsku. Kiedy dopytuję, dlaczego nie chce mówić po polsku, wyjaśnia, że dla niego jest za trudny, innym razem, że boi się, że inni go wyśmieją, jak usłyszą, że mówi z błędami. Nie chce mówić i trudno mi ten jego upór pokonać.
Próbowałam różnych sztuczek. Zapowiadałam, że teraz przed dwie godziny będziemy mówili w domu tylko po polsku i nie reagowałam, jak mówił do mnie po ukraińsku. Na początku nawet to działało, ale później przez dwie godziny milczał. Wracał do mnie dopiero po „czasie mówienia po polsku” i opowiadał, co robili w szkole, czego się musi nauczyć, co słychać u jego kolegów. Oczywiście tylko po ukraińsku.
Czy można rozumieć język, ale bać się w nim mówić?
Nie pomaga także moja babcia, która mówi tylko po ukraińsku. Nawet zdarzy się jej przy moim synku nakrzyczeć na mnie, że męczę dziecko tym polskim, a wiadomo, że on chce wrócić do Ukrainy i swoich kolegów. Nie odpuszczam z godzinami po polsku, ale syn znajduje wtedy oparcie w babci, która chętnie rozmawia z nim po ukraińsku. Czy można rozumieć dany język, ale bać się mówić? Czy mój syn ma jakiś defekt? Czy jest jakiś sposób, żeby zaczął mówić po polsku? Gdzie popełniam błąd? Czy zmuszanie do mówienie nie przyniesie odwrotnego efektu?
Dużo tych pytań, ale bardzo mi zależy, żeby synek odnalazł się w polskiej rzeczywistości.
Mateusz Chariton jest psychologiem dzieci i młodzieży, udziela wsparcia na Avigon.pl: Szanowna Pani Na wstępie odpowiem na jedno pytanie które Pani zadała. Pani syn nie ma żadnego defektu. Trudność Pani synka nie jest taką rzadkością jaką się wydaje. Na co dzień jestem psychologiem szkolnym i z własnego doświadczenia wiem, że wiele dzieci z Ukrainy miało podobny problem. Co więcej, wiele dzieci, a także osób dorosłych, uczących się jakiegokolwiek języka obcego ma dużą trudność z przełamaniem się w mówieniu, w nowym języku. Nie ma w tym nic dziwnego i niepokojącego.
Dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie synowi czasu z polskimi kolegami
Zdarzają się sytuacje, że nawet po wielu latach nauki danego języka obcego i przy doskonałym jego rozumieniu w mowie i piśmie, jest bariera w odezwaniu się do drugiego człowieka w języku obcym niezależnie czy mówimy tu o języku angielskim, niemieckim, polskim czy ukraińskim. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie synowi czasu z polskimi kolegami, aby poczuł niejako presję społeczną i zachęcanie do aktywności typu oglądanie bajek które doskonale zna i lubi ale w języku polskim, czytanie po polsku , zachęcenie do kupienia sobie czegoś np. cukierka, lodów, ulubionego ciastka przy ladzie, od Pani ekspedientki.
Kolejną ważną rzeczą jest puszczenie syna do polskiej szkoły, izolacja od rówieśników może skutkować w późniejszym czasie nawet w postaci zaburzeń lękowych czy depresyjnych. Socjalizacja jest niezwykle ważnym czynnikiem jeżeli chodzi o dzieci a kontakty online nie zastąpią realnej rozmowy z kolegą czy koleżanką. Syn musi sam poczuć że potrzebuje języka polskiego, do tego stosować wzmocnienia pozytywne, dużo chwalić za każdą próbę mówienia w języku polskim. Stosować bardziej zachętę niż zmuszanie.
Zmuszanie ludzi do określonego zachowania może się spotkać z ich sprzeciwem
Zmuszanie ludzi, nieważne czy małych czy dużych, do obojętnie jakiej czynności może się spotkać ze sprzeciwem, nawet podświadomym a co za tym idzie, może to wzmocnić daną blokadę w mówieniu, zwłaszcza, że z tego co Pani napisała, wynika, że jest to bariera związana z psychiką niż z rozumieniem języka. Z resztą, proszę sobie samej przypomnieć jak się Pani czuję, gdy Pani coś musi a kiedy coś chce i jest do czegoś zachęcana. Dobrze by było też usiąść z synem, porozmawiać i wytłumaczyć mu jakie są Pani plany, że w tym momencie powrót do kraju jest niemożliwy. Zdaje sobie sprawę, że jest to temat trudny lecz uważam, że rozmowa z synem i wyjaśnienie mu wszystkiego jest najlepszym rozwiązaniem, dzieci wbrew pozorom rozumieją dużo więcej niż sądzimy.
Metoda "kanapki": pochwała, potrzeba, pochwała
Kolejną sprawą jest wasza relacja z babcią, dlatego oprócz samej pracy w synkiem, przydałaby się spokojna rozmowa z babcią. Wytłumaczyć jej, że syn potrzebuje języka polskiego, ponieważ Pani ma takie a nie inne plany życiowe, do czego ma Pani pełne prawo. Babcia nie powinna na Panią krzyczeć ani w żaden inny sposób krytykować Pani metod wychowawczych, zwłaszcza w obecności synka, to jest Pani syn i to Pani ma pełnie praw do sposobu jego wychowania jak i do decydowania o tym jak potoczy się wasze życie.
Aby ułatwić sobie taką rozmowę z babcią, najlepiej, gdyby Pani partner zabrał synka na jakiś spacer i wtedy na spokojnie, w cztery oczy przeprowadzić taką rozmowę. Podczas takiej rozmowy może Pani użyć metody „kanapki”. To jest pochwała, potrzeba, pochwała. Przykładowo: Bardzo dziękuję że pomagasz mi w wychowaniu synka (pochwała, podziękowania lub komplement), ale potrzebujemy teraz żeby nauczył się mówić po polsku, (dana potrzeba) Uważam że jesteś świetną babcią (znów pozytywny komunikat). Najważniejsze jest to aby Pani oraz Babcia wypracowały wspólne zdanie w stosunku do nauki języka polskiego.
Zawsze popełnia się większe lub mniejsze błędy w życiu
Z Pani listu wynika, że obie jesteście bardzo ważne dla chłopaka, dlatego narastający konflikt między wami również nie będzie dla niego korzystny. Oprócz tego co już napisałem uważam, że świetnie Pani sobie radzi mimo tylu trudności i doświadczeń życiowych i nie popełniła Pani większych błędów podczas pracy z synem, a te mniejsze, wiadomo, zdarzają się każdemu, są częścią naszego życia i pozwalają się rozwinąć. Jeżeli powyższe kroki nie pomogą to zachęcam do spotkania online może uda nam się coś więcej wypracować, przy bardziej bezpośredniej formie kontaktu, dającej nam więcej opcji do działania.
Próbowałam różnych sztuczek. Zapowiadałam, że teraz przed dwie godziny będziemy mówili w domu tylko po polsku i nie reagowałam, jak mówił do mnie po ukraińsku. Na początku nawet to działało, ale później przez dwie godziny milczał.
"Przywożę wam pokój!" – ogłosił na londyńskim lotnisku premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain, radośnie wymachując przed dziennikarzami tekstem umowy monachijskiej, która oddawała Hitlerowi część Czechosłowacji. Dwa lata później, jesienią 1940 r., Niemcy okupowali większość Europy, a Brytyjczycy odgruzowywali swoje miasta po bombami Luftwaffe.
Współczesny globalny "uspokajacz" Donald Trump zadeklarował na początku lutego, że jeśli ponownie wygra wybory prezydenckie, przywróci pokój w Ukrainie w ciągu doby. W miniony poniedziałek po spotkaniu z Trumpem na Florydzie Viktor Orban wyjaśnił, co były prezydent USA miał na myśli: "Nie da grosza na wojnę Ukrainy z Rosją. Dlatego wojna się skończy".
Sęk w tym, że ta analogia, sama w sobie już bardzo niepokojąca, staje się niepokojąca jeszcze bardziej, jeśli uwzględnić pewne istotne niuanse. Na światło dzienne wydobył je parę dni temu Jim Himes, członek Partii Demokratycznej i członek stałej komisji specjalnej ds. wywiadu [House Intelligence Committee] Izby Reprezentantów, podczas rozmowy w podcaście One Decision.
Owszem, zaznacza Himes, stwierdzenia Chamberlaine’a i Trumpa miały służyć uspokojeniu nastrojów, a zarazem podkreśleniu własnej siły sprawczej.
Tyle że były brytyjski premier "niezależnie od tego, czy go kochamy, czy nienawidzimy, swoją słynną wypowiedź prawdopodobnie przemyślał"
Z Trumpem jest inaczej, a porównywanie go do Chamberlaine’a Himes uważa za niezasłużenie dla Trumpa nobilitujące. Albowiem, rzecze kongresmen, "Donald Trump jest trochę organizmem jednokomórkowym: reaguje na jeden i tylko jeden bodziec, czyli: "Czy czuję się przez to dobrze, czy źle?". A Ukraina sprawia, że czuje się źle, ponieważ w związku z Ukrainą postawiono go w stan oskarżenia”.
Przypomnijmy: w 2019 r. Izba Reprezentantów postawiła Trumpa w stan oskarżenia, przez co groził mu impeachment, ponieważ miał uzależniać pomoc wojskową dla Ukrainy od rozpoczęcia przez Wołodymyra Zełenskiego śledztwa dotyczącego związków Huntera Bidena, syna Joe Bidena, z ukraińskimi oligarchami (swego czasu młody Biden pracował dla ukraińskiej firmy energetycznej). Zełenski się jednak nie ugiął i brudów na Bidena juniora dla Trumpa nie szukał.
Teraz, już jako pewny rywal Joe Bidena w kolejnych wyborach prezydenckich (mimo 91 ciążących na nim zarzutów), rękami posłusznych sobie Republikanów – na czele ze spikerem Izby Reprezentantów Mike’em Johnsonem – Trump robi to, czym się kiedyś odgrażał: blokuje pomoc dla Ukrainy, i to w krytycznym momencie jej wojny z Rosją. Poza tym według Himesa stosunek Trumpa do Putina i Rosji jest dużo bardziej uległy niż Chamberlaine’a do Hitlera i nazistowskich Niemiec z lat 30. XX w.
„Mamy Donalda Trumpa jako jednokomórkowy organizm, mówiącego: "Ukraina zła" i jego akolitów… mówiących: "Szef uważa, że jest źle".
Wielu moich kolegów [Republikanów – red.] po prostu zdaje sobie sprawę, że jeśli wstaną i powiedzą rzeczy sprzeczne z tym, co mówi przywódca sekty, narażą na ryzyko własne kariery, – mówi Himes
Sir Richard Darlove, były szef brytyjskiego wywiadu MI6, który był jednym ze współgospodarzy podcastu, stwierdził, że Himesa należy słuchać, "zwłaszcza [gdy mówi] o Ukrainie", i że to „jeden z najrozsądniejszych głosów politycznych, jakie słyszał ostatnio w Stanach Zjednoczonych".
W Kongresie istnieje mechanizm, który pozwoliłby pominąć opór Mike’a Johnsona i przyznać Ukrainie pomoc. By tak się jednak stało, Republikanie musieliby podpisać petycję o udzielenie absolutorium, przez co naraziliby się nie tylko Johnsonowi, ale przede wszystkim Trumpowi.
Czy Republikanów, z których wielu po cichu przyznaje, że Ukrainie trzeba pomóc, stać na taką odwagę?
„Nie – twierdzi Himes. – Nie zamierzają podejmować ryzyka w imieniu Ukrainy”.
Czołowy amerykański Demokrata uważa, że wobec Putina Trump jest bardziej uległy niż Chamberlain był wobec Hitlera
Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie nowy pakiet pomocy w wysokości 300 milionów dolarów w postaci broni i sprzętu, aby zaspokoić niektóre z najpilniejszych potrzeb Ukrainy, powiedział doradca prezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake Sullivan.
Pakiet obejmuje pociski artyleryjskie, pociski do obrony powietrznej i pociski GMLRS do HIMARS.
Sullivan podkreślił, że nowy pakiet pozwoli "ukraińskiej broni strzelać jeszcze przez jakiś czas". Wezwał Kongres do odblokowania pakietu pomocy dla Ukrainy w wysokości 61 miliardów dolarów.
Jest to pierwszy pakiet pomocy wojskowej od USA w tym roku - ostatni raz Amerykanie wsparli Ukrainę pod koniec grudnia. Aby przydzielić pakiet, Biały Dom wykorzystał pozostałe fundusze zatwierdzone wcześniej przez Kongres.
12 marca "Politico" poinformowało, że nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy obejmie ATACMS, ale Pentagon nie wspomniał o tych pociskach w swoim komunikacie.
Projekt budżetu USA na 2025 r. przewiduje również 482 mln USD na wsparcie Ukrainy. Jednak większość z tych środków - 250 milionów dolarów - zostanie przeznaczona na pomoc gospodarczą i wsparcie reform.
To pociski do obrony powietrznej i pociski GMLRS dla HIMARS. Biały Dom przyznał, że rozumie, iż ta pomoc jest "absolutnie niewystarczająca", aby skutecznie wesprzeć ukraińską obronę na polu bitwy.
W nocy z 10 na 11 marca w Los Angeles odbyła się 96. ceremonia wręczenia Oscarów. Ukraiński film "20 dni w Mariupolu" zwyciężył w kategorii najlepszy film dokumentalny. Film opowiada o pierwszych dniach rosyjskiego okrążenia miasta Mariupol, o okropnościach, jakie musieli znosić mieszkańcy. Opowiada o bombardowaniu budynków mieszkalnych i szpitala położniczego, ciągłym ostrzale i reakcjach zwykłych mieszkańców Mariupola. Jest to świadectwo rosyjskich zbrodni wojennych.
Mścisław Czernow, reżyser filmu, ukraiński korespondent wojenny i dziennikarz, powiedział:
"To pierwszy Oscar w historii Ukrainy. To dla mnie zaszczyt. Ale jestem prawdopodobnie pierwszym reżyserem na tej scenie, który powie: "Wolałbym w ogóle nie robić tego filmu. Wolałbym wymienić tę nagrodę na to, by Rosja nie atakowała Ukrainy, by nie okupowała naszych miast.
Wolałbym, żeby Rosja nie zabijała dziesiątek tysięcy moich rodaków z Ukrainy. Chciałbym, aby wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni, wszyscy żołnierze broniący swojej ziemi, wszyscy cywile, którzy są teraz w więzieniach. Ale nie mogę zmienić historii. Nie mogę zmienić przeszłości.
Ale wy, my, najbardziej utalentowani ludzie na świecie, razem możemy zrobić wszystko, aby historia została opowiedziana, aby prawda zwyciężyła, a mieszkańcy Mariupola i ci, którzy oddali swoje życie, nigdy nie zostali zapomniani. Ponieważ kino kształtuje wspomnienia, a wspomnienia kształtują historię. Dziękuję wam, dziękuję Ukrainie. Chwała Ukrainie!"
Wcześniej film zdobył również nagrodę BAFTA dla najlepszego filmu dokumentalnego oraz nagrodę Amerykańskiej Gildii Reżyserów za wybitne osiągnięcia reżyserskie w filmie dokumentalnym. W sumie "20 dni w Mariupolu" zdobyło ponad 20 nagród i 40 nominacji. Film został wyświetlony przed posiedzeniem Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wrześniu 2023 roku.
"Przez około sześć miesięcy zajmowaliśmy się głównym montażem, a potem tyle samo czasu spędziliśmy na postprodukcji" - powiedział Mścisław Czernow o tworzeniu filmu - "To znaczy, każdy kadr, który był już w moim sercu i po prostu utknął w moim mózgu w Mariupolu - zobaczyliśmy to wszystko jeszcze raz i przeżyliśmy to jeszcze raz. Montowaliśmy i płakaliśmy. To nie jest coś, czego doświadczasz raz, a potem czujesz się lepiej. Jest wręcz przeciwnie".
Zapytany, kto jest głównym odbiorcą "20 dni w Mariupolu", reżyser odpowiedział: - Zawsze myślałem o mieszkańcach Mariupola. Ważne było dla mnie, aby czuli, że ich tragedia jest znana, pamiętana i nie zostanie zapomniana. A kiedy ludzie z Mariupola przychodzili na pokazy - zarówno na międzynarodowych festiwalach, jak i w Kijowie - wydawało mi się, że powinni być straumatyzowani. A było wręcz przeciwnie, pomimo tego, że było to dla nich trudne, ważne było dla nich, że wydarzenia w Mariupolu są zapisane w historii Ukrainy, a świat teraz to zobaczy.
Mariupol stał się symbolem zbrodni popełnionych przez rosyjskie wojsko na Ukraińcach. Stał się symbolem oporu i przesłaniem dla całego świata, że Ukraińcy będą walczyć o każdy metr swojej ziemi. Ponadto film został nakręcony dla międzynarodowej publiczności. Aby ci, którzy już zapomnieli, że na Ukrainie toczy się wojna i nie są zainteresowani tymi wydarzeniami, zrozumieli, że horror trwa nadal"..
Nagrody w głównych oscarowych nominacjach zostały w tym roku przyznane:
Najlepszy Film Roku - "Oppenheimer" (o stworzeniu bomby atomowej)
Reżyser Roku - Christopher Nolan za film "Oppenheimer"
Najlepszy film nieanglojęzyczny - "Strefa interesów" (o obozie koncentracyjnym Auschwitz)
Najlepszy film animowany - "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego
Najlepszy aktor - Cillian Murphy, "Oppenheimer"
Najlepsza aktorka - Emma Stone, "Biedne istoty"
"Wolałbym w ogóle nie robić tego filmu. Zamieniłbym tę nagrodę na to, żeby Rosja nie atakowała Ukrainy, żeby Rosja nie okupowała naszych miast" - powiedział Mścisław Czernow, reżyser filmu podczas ceremonii wręczenia głównej nagrody filmowej na świecie.
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wychowywałam się w trudnej rodzinie. Ojciec pracował w fabryce, mama zajmowała się domem. Miałam troje rodzeństwa. Mama dbała o nas i dom, ale z ojcem czasami trudno było wytrzymac. Często pił, a wtedy stawał się agresywny. Najczęściej wykrzykiwał mamie, że jak on jest w pracy, to ona sprawdza do domu facetów i go zdradza. Nieraz musieliśmy uciekać do cioci, która mieszkała w bloku obok nas. To była jedyna szansa, żeby uniknąć bicia. Nam się dostawało za to, że widzieliśmy o rzekomych kochankach mamy, ale ją kryliśmy.
Mam wrażenie, że ojciec traktował naszą mamę, jak służącą. W domu nie robił nic, nawet brudne ciuchy mama musiała za nim zbierać. A jak przychodzili jego koledzy traktował, ją jak kelnerkę, która musiała im polewać wódkę, nakrywać do stołu.
Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to te, kiedy ojciec jeździł na delegację do Kijowa i był tam dwa razy po trzy tygodnia. Świetnie żyło nam się w te dni bez niego. Żadnych krzyków, uciekania, miła atmosfera, mama uśmiechnięta. Jak ojciec wracał, to wracały stres i upokorzenia.
Już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać
Aby nie mieszkać dłużej z ojcem, wcześnie, jako 20-latka, wyszłam za mąż. Byłam zakochana. Mój mąż był bardzo zaradny. Już dwa lata po ślubie mieszkaliśmy w swoim mieszkaniu. Praktycznie rok po roku zostaliśmy rodzicami trójki zdrowych dzieci. Wszystko dobrze się układało dopóki firma męża nie zaczęła mieć kłopotów. Nie chciał czekać aż go zwolnią i w 2018 roku pojechał za pracą do Polski. Był tam już jego brat i dwóch kolegów. Szybko się zorganizowali i stworzyli własną ekipę budowlaną. Nie chcieli pracować na kogoś. Zleceń im nie brakowało.
Dołączyliśmy do męża tydzień po wybuchu wojny. W tym całym okropieństwie my byliśmy na swój sposób szczęśliwi, bo wreszcie razem. Nie wiem, czy przez te lata życia na odległość mąż odzwyczaił od naszej obecności, bo już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać. Po powrocie z pracy chodzi zdenerwowany, jakby tylko szukał pretkestu, żeby się do czegoś doczepić. Nie znałam go z tej strony. Czuję się jakby ktoś podmienił mi męża. Kiedy pytam, go na spokojnie dlaczego się tak denerwuje staje się opryskliwy: Jakbym siedział w domu i nic nie robił byłbym oazą spokoju. Nie umiem do niego trafić. Często zostawia nas samych w domu i spędza czas z kolegami.
Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci
Najczęściej krzyczy na dzieci, a ja siedzę i nie reaguję. Czuję się odrętwiała, jakbym chciała to przeczekać, żeby mnie nie zauważył i zaczął krzyczeć po mnie. Zamiast stanąć w obronie dzieci siedzę i nie reaguję. Starsza, prawie 10-letnia córka, po jednej z awantur nie mogła przestać płakać. Pocieszałam ją, a ona kazała mi odejść: Po co mnie teraz przytulasz, a nie każesz tacie przestać się na nas wyżywać.
Zawsze sobie powtarzałam, że chcę mieć spokojny, bezpieczny dom i nie pozwolę, aby moje dzieci przeżywały to co ja w dzieciństwie. I co robię? Siedzę jak kłoda, kiedy mój mąż niczym mój ojciec wyżywa się na dzieciach. Jest jedna różnica: mój ojciec był pijany, mój mąż robi to na trzeźwo. Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci, krzyknąć, żeby przestał. Co ze mną jest nie tak? Czy jest nadzieja dla naszej rodziny?
Justyna Majchrowska psycholożka, coach i life coach w Avigon.pl: Rozumiem, że znajdujesz się w bardzo trudnej i wymagającej sytuacji. Wychowywanie się w trudnych warunkach rodzinnych może, ale nie musi, wpłynąć na nasze relacje z partnerami i sposób, w jaki radzimy sobie w trudnych sytuacjach.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe, kiedy widzisz, że twoje dzieci cierpią
Wyjście za mąż i stworzenie własnej rodziny zapewne było dla ciebie wielkim krokiem w kierunku stabilizacji i szczęścia, aczkolwiek teraz napotykasz na trudności związane z zachowaniami twojego męża. Praca za granicą w czasie wojny, choć może dawać poczucie bezpieczeństwa i bliskości, może też przynieść ze sobą nowe wyzwania i napięcia.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe w obliczu sytuacji, w której widzisz, jak twoje dzieci cierpią, a ty czujesz się bezradna w ich obronie. To naturalne, że czujesz się przytłoczona i zagubiona, szukając sposobu, aby zapanować nad tą sytuacją i zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo.
Na szczęście istnieją sposoby, poprzez które, Twoja obecna sytuacja może się poprawić.
1. Komunikacja:
Niezwykle istotne jest otwarte i uczciwe porozmawianie ze swoim mężem o swoich obawach, uczuciach i oczekiwaniach. Możesz zapewnić, że jesteś gotowa z nim współpracować i rozwiązać problemy razem. Przypomnij o swoich potrzebach i zrozumieniu, które są kluczowe dla waszej relacji i dobrostanu dzieci.
2. Terapia par:
Pod okiem wykwalifikowanego terapeuty będziecie mieli okazję zgłębić wasze relacje oraz nauczyć się lepiej komunikować i pracować nad rozwiązywaniem konfliktów. Terapeuta może również pomóc w identyfikowaniu i rozwiązywaniu głębszych problemów, które mogą być obecne w waszym związku.
3. Indywidualna terapia:
Warto także rozważyć terapię indywidualną. To czas, aby skoncentrować się na swoich emocjach, potrzebach i celach życiowych. Indywidualna terapia może pomóc ci lepiej zrozumieć siebie, radzić sobie ze stresem i znaleźć strategie radzenia sobie z trudnościami.
4. Wsparcie zewnętrzne:
Nie wahaj się zasięgnąć pomocy z zewnątrz. Istnieją organizacje, które oferują wsparcie dla osób w trudnych sytuacjach rodzinnych. Mogą one dostarczyć ci wsparcie emocjonalne, porady prawne i pomoc w znalezieniu konkretnych rozwiązań.
5. Wsparcie społeczne:
Poszukaj wsparcia od przyjaciół, rodziny i innych bliskich osób. Czasami po prostu rozmowa z kimś, kto cię rozumie i wspiera, może być bardzo pomocna. Dziel się swoimi uczuciami i doświadczeniami z ludźmi, na których możesz polegać, a także ufać.
Zbadaj również możliwości wsparcia ze strony lokalnych społeczności, kościołów, organizacji charytatywnych lub grup wsparcia. Istnieją programy lub usługi, które mogą pomóc rodzinom w trudnych sytuacjach, m.in.: wsparcie finansowe, porady prawne lub pomoc w znalezieniu zakwaterowania.
6. Planowanie przyszłości:
Razem z mężem spójrzcie w przyszłość i ustalcie cele oraz strategie na poprawę waszej sytuacji. Wspólnie pracujcie nad rozwiązaniem problemów i twórzcie plany oraz cele, które pozwolą Wam osiągnąć satysfakcję w życiu rodzinnym.
7. Planowanie czasu dla siebie:
Warto zadbać o czas dla siebie, abyś mogła się zrelaksować i zregenerować emocjonalnie. To może być czas na hobby, sport, czytanie ulubionej książki, spacer czy po prostu relaksującą kąpiel. Również podróż, nawet do pobliskiej miejscowości - zmiana środowiska potrafi dać nowe spojrzenie, nową perspektywę na obecną sytuację. Dbając o swoje własne potrzeby, będziesz miała więcej zasobów, aby radzić sobie z trudnościami.
8. Rozważenie opcji prawnych:
Jeśli sytuacja nie pójdzie po Twojej myśli i stanie się niebezpieczna dla ciebie lub twoich dzieci, ważne jest rozważenie opcji prawnych. Porozmawiaj z prawnikiem lub specjalistą od przemocy domowej, aby dowiedzieć się o swoich prawach i możliwościach ochrony siebie i swoich dzieci.
9. Edukacja i samorozwój:
Warto zainwestować czas w rozwijanie swoich umiejętności i wiedzy jeśli chcesz. Może to być kurs online, szkolenie zawodowe lub studia. Posiadanie własnej niezależności finansowej i umiejętności zawodowych może dać ci poczucie skuteczności, większą niezależność i poczucie kontroli nad własnym życiem.
10. Eksploracja alternatywnych opcji:
Rozważcie razem z mężem inne możliwości, takie jak terapia rodzinna, separacja czasowa lub inne formy oddzielenia, aby dać sobie nawzajem czas na przemyślenie sytuacji i znalezienie najlepszego rozwiązania dla Waszej rodziny.
11. Podnoszenie świadomości:
Edukujcie się wspólnie na temat zdrowych relacji, komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Czytajcie książki, słuchajcie podcastów lub uczestniczcie w warsztatach, które pomogą wam lepiej zrozumieć siebie nawzajem i budować zdrowsze relacje.
Różne podejścia mogą być skuteczne dla różnych osób i sytuacji, więc warto eksperymentować, być otwartym na zmiany i dostosowywać swoje działania do własnych potrzeb i możliwości. Nie wahaj się też szukać pomocy i wsparcia, gdy tylko tego potrzebujesz.
Wszystko zaczyna się od podjęcia działań w kierunku poprawy sytuacji i zapewnienia sobie i swoim dzieciom, bezpiecznego i zdrowego środowiska życia.
Pamiętaj, że Ty i Twoje dzieci, zasługujecie na spokojne, bezpieczne życie, a także miłość, opiekę i ochronę.
Pokaż i daj swoim dzieciom siłę, jaka w Tobie drzemie. W obliczu sytuacji, gdzie zastygasz, spróbuj się przełamać. Może nie za pierwszym, może dopiero za drugim lub trzecim razem, Twoja reakcja będzie pełna siły i nie godzenia się na złe traktowanie Ciebie i dzieci przez Twojego męża.
Życzę Ci pozytywnego rozwiązania i pozytywnego myślenia, pomimo trudności. Wierzę, że możecie znaleźć drogę do spokoju, szczęścia i harmonii, które powróci niczym bumerang, do Waszego życia.
Najczęściej krzyczy na dzieci, a ja siedzę i nie reaguję. Czuję się odrętwiała, jakbym chciała to przeczekać, żeby mnie nie zauważył i zaczął krzyczeć po mnie. Zamiast stanąć w obronie dzieci siedzę i nie reaguję.
Do tej pory jest dziewięć osób rannych i dziesięcioro zabitych, w tym troje dzieci. Marko przygotowywał się do świętowania swoich trzecich urodzin. Pod gruzami znaleziono również ciała dwóch matek i ich dwójki dzieci. Obie kobiety próbowały chronić swoje dzieci. Anna Gaidarzhy przytula swojego synka Timothy'ego, który właśnie skończył cztery miesiące.
Anna Gaidarzhy była córką Mykoły Sidaka, pastora kościoła Peresypska w Odessie. Prowadziła stronę na Instagramie, gdzie dzieliła się z ludźmi chwilami rodzinnego szczęścia i uczyła ich doceniać każdy dzień życia.
Psy pomagają ratownikom szukać ludzi. Jedna z nich, Tara, znalazła ciało martwego dziecka, a następnie położyła się i płakała.
Gruzy wciąż są usuwane, a pod nimi może znajdować się więcej osób. Z co najmniej siedmioma osobami, które mieszkały w tym dziewięciopiętrowym budynku, nie ma kontaktu. W szczególności nie potwierdzono miejsca pobytu dwójki dzieci w wieku ośmiu i dziesięciu lat.
- W tej części miasta budynki mieszkalne są bardzo zaludnione - powiedział Serhiy Bratchuk, rzecznik Ukraińskiej Armii Ochotniczej "Południe". "Okupanci z wyprzedzeniem wytyczyli trasy dla dronów, które krążyły między domami, szukając celu. Rosyjscy najeźdźcy wystrzeliwują swoje drony kamikadze od strony morza. Dzięki temu " tłumią" punktualne pojawianie się celów powietrznych w naszych systemach. Wróg stara się skrócić czas przygotowania sił obrony powietrznej do zestrzelenia dronów.
Zabijanie cywilów, zwłaszcza dzieci, to nie tylko straszna tragedia dla rodzin, ale przygnębia również ukraińskie społeczeństwo.
Jeden z dronów uderzył w wieżowiec, niszcząc 18 mieszkań i zabijając dziesięć osób, w tym bardzo małe dzieci. Jeden z zabitych chłopców skończyłby dziś trzy lata
Kim są twoje źródła?
Gdy polscy rolnicy blokowali granicę ukraińsko-polską, ukraińscy dziennikarze, nasi koledzy postanowili sprawdzić, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. - Spodziewałem się, że zobaczę pustynię, szczury, psy i drut kolczasty na granicy Polski z Białorusią” - pisze na swoim profilu Mykhailo Tkach, szef działu śledczego „Ukraińskiej Prawdy”. - Ale zamiast tego zobaczyłem ciężarówki jadące nieustannie z jednej i drugiej strony.
Dziennikarze zostali zatrzymani podczas pracy. Mykhailo Tkach mówi: - Polscy policjanci podeszli do nas i wylegitymowali się. Pokazaliśmy nasze dokumenty i referencje dziennikarskie. Zabrali nam sprzęt, zaczęli przeszukiwać.
A potem zawieźli na komisariat do Łukowa. Ok. 10 osób przeszukiwało nasz samochód, nas, rzuciło nasze rzeczy na maskę, zabrali wszystkie karty pamięci z aparatów, telefony i dokumenty.
Podczas przesłuchania poinformowałem, że jesteśmy dziennikarzami i rejestrujemy, jak Polska handluje z Rosją przez Białoruś i jak Polska handluje z Białorusią. Jak produkty rolne trafiają z Rosji i Białorusi do Polski.
Przedstawiciele polskich służb byli przerażeni. Pytali, kto jeszcze o tym wiedział, czy władze ukraińskie, rząd ukraiński. Zapytano, kim są nasze źródła, jak się o tym dowiedzieliśmy, jak długo pracujemy nad tym tematem
Oto cytaty z polskich funkcjonariuszy: „Dlaczego nie jesteś w swojej Ukrainie?” „Rosja nas nie zaatakuje, bo jesteśmy NATO”, „Co Pan jest taki chory?” - kiedy wyjęli lekarstwo z plecaka podczas nielegalnego przeszukania rzeczy osobistych i zaczęli się śmiać.
Mykhailo Tkach i kamerzysta Jarosław Bondarenko byli przetrzymywani przez co najmniej cztery godziny. Przez cały ten czas nie mogli się z nikim kontaktować, skorzystać z prawa do prawnika i tłumacza. Ukraińcy byli przesłuchiwani nie tylko przez funkcjonariuszy policji, ale także przez przedstawicieli służb specjalnych, którzy komunikowali się z dziennikarzami po angielsku.
Ukraińców zapytano, czy powiedzieliby publicznie, że zostali zatrzymani. Sytuacja się uspokoiła dopiero po jej nagłośnieniu i interwencji Ambasady Ukrainy w Polsce. Gdy dziennikarze dostali z powrotem karty pamięci, okazało się, że część materiału została usunięta.
To cenzurowanie pracy dziennikarskiej
- Mykhailo i Jarosław kilkakrotnie prosili funkcjonariuszy organów ścigania, aby dali im możliwość wezwania ukraińskiego prawnika lub pozwolenia im na korzystanie z usług polskiego - napisał Sevgil Musaeva, redaktor naczelny Ukraińskiej Prawdy na FB. - Podczas przesłuchania funkcjonariusze organów ścigania grozili naszym kolegom aresztowaniem na 14 dni, założyli im kajdanki. Operator Jarosław Bondarenko został zmuszony do podpisania niezrozumiałego dla niego dokumentu w języku polskim.
Dzień po incydencie polscy policjanci nie byli w stanie wyjaśnić przyczyn i podstaw ich zatrzymania. Wersje polskiej policji ciągle się zmieniają, od początkowego stwierdzenia, że nikt nikogo nie zatrzymał i że „to fake news”, po próby wyjaśnienia zatrzymania barierą językową i koniecznością identyfikacji osób, i sprawdzania dokumentów.
Policja twierdziła, że nasi koledzy filmowali infrastrukturę kolejową - to nieprawda i funkcjonariusze organów ścigania mogli to zweryfikować oglądając wideo, i że nie mieli pozwolenia na pracę w Polsce.
Uważamy, że policja swoimi działaniami próbowała cenzurować pracę dziennikarską, wywołując „mrożący efekt” wśród ukraińskich dziennikarzy pracujących w Polsce.
Najważniejsze pozostaje fakt, że przedstawiciele polskich władz uciekali się do nielegalnych działań w celu zatrzymania naszych dziennikarzy bez sankcji prawnych i naruszających podstawowe prawa człowieka.
Badanie osoby nie może trwać 4 godziny, o czym orzekły polskie sądy. Polscy funkcjonariusze organów ścigania zgodnie z procedurą nie informowali o tym dziennikarzy, nie podali imion, nazwisk i tytułów, nie okazywali dowodów tożsamości.
Polska policja: „Sprawdzanie wymagało czasu”
Polska policja wydała oświadczenie, w którym informuje, że po sprawdzeniu dokumentów, zawartości bagażu i sporządzeniu odpowiedniej dokumentacji dotyczącej podjętych działań dziennikarze opuścili teren policji w Łukowie.
Rzecznik komendanta policji lubelskiej Andrzej Fiołek powiedział TOK FM, że policja „sprawdzi informacje przekazywane przez dziennikarzy”, w szczególności w sprawie usunięcia niektórych zapisów z kart pamięci.
Jeśli chodzi o przyczyny zatrzymania, rzecznik policji twierdzi, że organy ścigania otrzymały sygnał od mieszkańca, który zauważył dwóch mężczyzn z kamerami w pobliżu swojego domu w pobliżu torów kolejowych. I samochód, który stał tam przez dwa dni. To go zaniepokoiło.
Na pytanie, dlaczego dziennikarzy trzymano kilka godzin, Andrzej Fiołek odpowiedział: „Ponieważ byli obywatelami Ukrainy, a nie obywatelami polskimi. Musieliśmy sprawdzić ich dokumenty, a nie są to dokumenty, które są w polskiej bazie danych. Weryfikacja wymagała czasu”.
Reporterzy bez granic: „Potępiamy utrudnianie pracy dziennikarzy”
Międzynarodowa organizacja praw człowieka „Reporterzy bez Granic” potępiła utrudnianie przez polską policję pracy dziennikarza „Ukraińskiej Prawdy”.
Dwóch dziennikarzy ukraińskich mediów „Ukraińska Prawda” zostało zatrzymanych na kilka godzin przez polską policję podczas filmowania materiałów w pobliżu granicy z Białorusią. Ich sprzęt przeszukiwano i przetrzymywano przez kilka godzin. „Reporterzy” potępiają utrudnianie pracy dziennikarzy” - czytamy w poście.
Prawnicy: „Potrzebujemy ujawnienia”
— Udowodnienie, że istniała przeszkoda w legalnej działalności dziennikarza, nie jest łatwym zadaniem — komentuje prawnik Giennadij Dubov. W końcu polscy funkcjonariusze organów ścigania prawdopodobnie powiedzą, że kiedy ktoś strzela do czegoś na granicy podczas wojny rosyjsko-polskiej, mogą to być rosyjscy szpiedzy. I zapobiegawczo, aby znaleźć osobę, zostali zatrzymani, a następnie sprawdzeni i zwolnieni. Udowodnienie, że coś zostało usunięte z kart pamięci i przez kogo, jest prawie niemożliwe.
W takich przypadkach sensowne jest odwołanie się od niezgodności z prawem faktu zatrzymania i ograniczenia wolności - radzi prawnik. - Ale trzeba być przygotowanym na to, że organy ścigania Rzeczypospolitej Polskiej będą twierdzić, że po prostu przeprowadziły kontrolę zgodnie ze swoim ustawodawstwem.
Sensowne jest nagłośnienie sprawy. A jednocześnie - legalnie, ale nie jest to łatwy i długi proces
W każdym kraju, w szczególności w Ukrainie i w Polsce, organy ścigania mają formalne możliwości proceduralne dokonywania aresztowań w celu ustalenia tożsamości osoby. I niestety od czasu do czasu organy ścigania w różnych celach mogą tego nadużywać. Jest wiele momentów, które pozwoliłyby funkcjonariuszom organów ścigania formalnie uzasadnić swoje działania zgodnie z prawem.
Tkach może odwołać się od działań osób, które przeprowadziły aresztowanie, do polskich sądów. A jeśli polskie sądy nie podejmą decyzji, która go zadowala, teoretycznie mógłby udać się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. I tam, aby uzyskać uznanie jego naruszonych praw gwarantowanych Konwencją (Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności — red.) oraz odszkodowanie.
Ważne jest, że przyczyną całej sprawy było zablokowanie naszej granicy. W Polsce, podobnie jak w Ukrainie, blokowanie szlaków transportowych jest zabronione, za to jest odpowiedzialność administracyjna. A Polska może wpływać na swoich przewoźników, ale widzimy, że tak się nie dzieje. Pozwala to stwierdzić, że niestety nie ma absolutnej legalności w działaniach polskich funkcjonariuszy organów ścigania.
Cztery godziny pod ekskortą policji, z czego dwie na mrozie. Bez prawnika i tłumacza
Czy straciłaś najbliższych? Czy musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Mieszkasz w obcym kraju? Nie ma z tobą bliskich, którym można zaufać, poprosić o pomoc? Potrzebujesz porady, wsparcia?
Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. Może to być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże rozwiązać problemy. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiej czytelniczki iodpowiedź psychologa.
Kiedy dorosły traci kontrolę, dziecko traci poczucie bezpieczeństwa
Jestem sama w Polsce z dwójką dzieci — 14-letnią córką 14 lat i 11-letnim synem. W Ukrainie mieliśmy mieszkanie, dzieci miały własny pokój. Teraz wynajmujemy jeden pokój ze wspólną łazienką i kuchnią. Mieszkamy pod jednym dachem z nieznajomymi. To trudne, ale musimy przetrwać do końca wojny. Jestem przekonana, że prędzej czy później to się skończy i w końcu będziemy mogli wrócić do domu.
Pracuję na dwie zmiany i przez dwa tygodnie w miesiącu dzieci zostają same po południu. Gotują obiad, wiedzą, że muszą odrabiać pracę domową, czytają po ukraińsku, aby pozostać w kontakcie ze swoim ojczystym językiem (mówimy też po ukraińsku w domu), a potem mogą chwilę usiąść w Internecie. Moja córka wie, że kiedy nie ma mnie w domu, musi opiekować się bratem i czuwać nad nim.
Od początku roku szkolnego moja córka zbliżyła się do dwóch dziewcząt: ukraińskiej i polskiej. Często rozmawiają po lekcjach i spotykają się w domu w soboty. Nie mam nic przeciwko, ponieważ wiem, że dzieci w tej trudnej sytuacji szczególnie zasługują na normalne życie.
W zeszłym tygodniu wróciłam z pracy o 22.30. Byłam pewna, że dzieci już śpią, tymczasem na piętrowym łóżku był tylko syn. Byłam przerażony. Zaczęłam dzwonić do mojej córki, ale odrzucała moje telefony. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam pojęcia, gdzie jest i z kim, co robi tak późno. Myślałem, że oszaleję ze strachu.
Moja córka wróciła do domu po północy. Początkowo cieszyłam się, że jest cała i zdrowa, ale potem wpadłam w gniew.
Okazało się, że przyjaciółka córki miała urodziny, a jej rodzice zorganizowali dla niej przyjęcie. Moja córka wiedziała o tym od miesiąca i nic mi nie powiedziała. Jak się później dowiedziałam, sfałszowała nawet mój podpis pod umową powrotu do domu około północy - rodzice dziewczynki poprosili o zgodę podpisaną przez rodziców i zadbali o dostarczenie gości po przyjęciu.
Kiedy mój syn wyszedł z domu w sobotę rano, postanowiłam porozmawiać z córką. Niestety nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. Co więcej, krzyknęła, że „jeśli chcę nianię dla mojego syna, muszę znaleźć kogoś innego”. Nie mogłam tego znieść i uderzyłam ją w twarz. Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę na moje dziecko. Córka się przestraszyła. Stała przez minutę ze łzami w oczach i nic nie powiedziała. A potem pobiegła do łazienki.
Kiedy wyszła, jej policzek jeszcze płonął śladem mojego uderzenia. Przytuliłam ją, mimo że sprzeciwiała się i przeprosiłam. Zapewniłam ją, że to się nie powtórzy, a to, co zrobiłam, było nie do przyjęcia. Powiedziała, że zrozumiała i przeprosiła za swoje zachowanie.
Wygląda na to, że wszystko wróciło do normy, rozmawiamy ze sobą jak poprzednio, ale czuję ścianę między nami. Żałuję swojego zachowania i gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie uderzyłbym mojej córki. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ponieważ jestem dorosła i powinnam zachowywać się jak dorosła. Chciałabym, żeby moja córka mi wybaczyła. Czy to możliwe? Co powinnam zrobić, żeby o tym zapomnieć?
Justyna Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:
Dziękujemy za podzielenie się swoim problemem. Nie mam wątpliwości, że jest to dla ciebie bardzo trudne, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujesz Ty i Twoja rodzina. Wojna W Ukrainie zmusiła cię do przybycia do obcego kraju, do obcych i prowadzenia codziennego życia, do którego nie jesteś przyzwyczajona. Samo to może powodować wiele problemów, stresujących sytuacji i buntu związanego z potrzebą przyzwyczajenia się do nowych okoliczności.
Dzieci na nowo szukają siebie, przyjaciół, akceptacji, normalności i stabilności
Ta sytuacja jest trudna dla każdego z was na różne sposoby. Dorosła kobieta, odpowiedzialna za swoje dzieci, jest gotowa chronić ich bezpieczeństwo za wszelką cenę. To zmusiło cię, podobnie jak wiele ukraińskich matek, do przyjazdu do Polski. Jednak ta sytuacja jest szczególnie trudna dla Twoich dzieci. W okresie intensywnego budowania relacji, przyjaźni i tworzenia własnego „ja” zostali wyrwani z bezpiecznego środowiska, które znali. Musiały przyjechać do innego kraju, bez przyjaciół, znajomych i rodziny.
Dla Ciebie dwa lata wojny to ułamek życia. Dla nich, ze względu na wiek, znaczna jego część. To duża różnica. Dlatego nic dziwnego, że znów szukają siebie, przyjaciół, uznania, normalności i stabilności.
W wieku 10 lat dzieci uczą się, co mogą, a czego nie mogą
Edukacja oznacza ustalanie zasad, w tym rozkazów i zakazów. W wieku 10 lat dzieci uczą się, co można, a czego nie można zrobić, co jest dopuszczalne, a co surowo zabronione. Jest to okres, w którym z reguły rodzice są największym autorytetem dla dziecka, wyrocznią, która określa zasady wspólnego życia, w szczególności w domu. W tym wieku dziecko jest bardzo podatne na wpływ rodziców i przestrzega narzuconych zasad.
Rodzice przekazują dziecku swoje przekonania i wartości, a dziecko zwykle chętnie z nimi współpracuje. Ale prędzej czy później nadejdzie czas, kiedy dziecko lub nastolatek próbuje złamać zasady. Jeśli jednak zostały jej zaszczepione z wyprzedzeniem, dziecko nadal będzie o nich wiedziało, jeśli się zepsują. W ten sposób będzie również świadoma konsekwencji ich naruszenia.
Dzieci rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ważne jest „tu i teraz”
Twój list świadczy o dobrych relacjach z dziećmi. Dzieci znają zasady, rozumieją, co się dzieje, starają się dostosować swoje życie do nich. A jednak w Twoim liście martwi mnie to, że córka sfałszowała Twój podpis, idąc na przyjęcie urodzinowe nowej przyjaciółki. Czy bała się, że nie zgodzisz się na jej późny powrót do domu? Musiała wiedzieć, że oszustwo wyjdzie na jaw. Dlaczego podjęła to ryzyko bez powiadomienia Cię i bez Twojej zgody?
Twoja córka rozpoczyna okres nastoletniego buntu: „Jestem prawie dorosła!” „Dlaczego mama nie pozwala mi robić tego, co moi przyjaciele mogą?” „Nadal się nie zgodzi!” Być może dlatego Twoja córka sfałszowała Twój podpis i nie powiedziała, że wróci późno. Niestety dzieci w tym wieku rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ma znaczenie „tu i teraz”.
W przeważającej części nie analizują swoich pragnień przez pryzmat uczuć innych ludzi, nie skupiają się na kłótniach, ale po prostu skracają drogę, ponieważ jest to łatwiejsze i szybsze. Pomyśl jednak, proszę, dlaczego Twoja córka bała się powiedzieć, że potrzebuje pozwolenia na późny powrót do domu. Nie jest za późno, aby ponownie ustalić lub zmienić zasady w domu, tak by dorastająca córka je znała i zrozumiała. Jednocześnie czuła, że ma tyle wolności, ile powinna mieć nastolatka w tym wieku.
Bicie dzieci to przemoc, a uderzenie ich w twarz jest również upokarzające dla dziecka
Twój list wskazuje, że zdajesz sobie sprawę, że uderzenie córki w twarz jest niedopuszczalne i nic tego nie usprawiedliwia. Nie można zignorować, że bicie dzieci jest przemocą, a uderzenie ich w twarz jest szczególnie upokarzające dla dziecka. Dlatego reakcja twojej córki jest uzasadniona. Istnieją pewne granice, których nie mogą przekroczyć zarówno dziecko, jak i rodzice.
Myślę, że powinieneś ponownie porozmawiać z córką o tej sytuacji, spokojnie i w dwójkę. Jeśli między wami wyrosła niewidzialna ściana, sama nie zniknie. Obie musicie spróbować ją zlikwidować. Powinnaś przeprosić córkę ponownie i obiecać, że to się nie powtórzy.
Powinnaś także wyjaśnić córce, że zawsze może liczyć na Twoje wsparcie i spróbujesz traktować ją jak partnera, ale pod warunkiem, że ona również będzie Cię tak traktować.
„Możesz mi powiedzieć, co chcesz i obiecuję, że zawsze będę o tym myślała. Bez względu na wszystko, lepiej gdy wiem, gdzie jesteś, niż gdy zamartwiam się, że coś ci się stało. Może to wymagać trochę rozluźnienia zasad, ale córka powinna zauważyć, że traktujesz ją jak partnera i znów zaczyna Ci ufać.
Proszę również wysłuchać argumentów córki i nie denerwować się, jeśli odmówi takiej rozmowy. Musi być na to gotowa - nie jest łatwo wrócić do tej sytuacji. Wierzę, że szczera rozmowa i przywrócenie partnerskich zasad pozwolą Ci wrócić do sytuacji, w której obie sobie ufacie, wspieracie się nawzajem i jesteście najbliższymi ludźmi.
Linki do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Przytuliłam ją, mimo że stawiała opór i przeprosiłam. Zapewniłam ją, że to się nie powtórzy i że to, co zrobiłam, jest nie do przyjęcia. Żałuję swojego zachowania i gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym tego nie zrobiła. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie
Co panią najbardziej zaskoczyło w Polsce? Jakie są największe różnice kulturowe pomiędzy Polską, a Ukrainą?
Alla Brożyna: Po przyjeździe w oczy rzuciło mi się to, że w Polsce na ulicach praktycznie nie widuje się porzuconych zwierząt. W Ukrainie np. w okolicach targowisk koczują grupy bezdomnych psów, tutaj dopiero po jakimś czasie zobaczyłam pierwszego kota przebiegającego przez osiedle.
W Ukrainie zwykle mężczyźni nie podają kobietom ręki na powitanie i nie wynika to z braku szacunku, raczej z obawy, że kobieta może nie zechcieć ją uścisnąć. W Polsce nauczyłam się, że jest to normalna sytuacja, kiedy witamy się z nieznajomymi lub znajomymi uściskiem ręki, niezależnie od płci. W taki sposób podkreślamy, że jesteśmy równi i otwarci na rozmowę.
Mniej kobiet w Ukrainie pracuje, bardziej powszechny jest model tradycyjny, że pracuje mąż, a kobieta zajmuje się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Rzadziej zdarza się, że kobiety pracują w zakładach na produkcji, to raczej praca zarezerwowana dla mężczyzn. Inaczej niż w Polsce, gdzie dla wielu kobiet z Ukrainy to była, przynajmniej na początek, jedyna możliwość znalezienia zatrudnienia. Okazuje się zresztą, że świetnie dają sobie radę, wszyscy je chwalą, że są bardzo pracowite.
Różni się trochę też podejście do ubioru, zwłaszcza wśród osób średniego wieku, jak widzę np. na ulicy dziewczynę w szpilkach, to zwykle jest to Ukrainka. Polki zwracają uwagę na to, żeby ubiór był przede wszystkim wygodny, zakładają np. żakiet, ale buty na płaskim obcasie.
Patrząc na Polki, czego żałują dziewczyny z Ukrainy?
Najbardziej to tego, że nie zrobiły prawa jazdy. Słyszały od mężów, że po co im prawo jazdy, skoro samochód w domu jest tylko jeden, a oni będą je wozić. Samochód w Ukrainie jest bardziej luksusem, niż środkiem komunikacji na co dzień, chociażby ze względów finansowych. W Polsce często trzeba dojeżdżać do pracy w innym mieście lub wozić dzieci na zajęcia pozaszkolne, brak samochodu okazuje się ogromnym problemem.
Dziewczyny próbują to tutaj nadrobić. Zdanie egzaminu na prawo jazdy w Polsce, w obcym języku (dopiero niedawno pojawiła się możliwość zdawać teorię w języku ukraińskim), egzaminu który nie jest przecież łatwy, jest wielkim wyzwaniem. Dziewczyny żałują, że tego nie zrobiły wcześniej, tym bardziej, że w Polsce samochód bardzo prosto kupić, nie trzeba mieć wielkich dochodów.
Języki, polski i ukraiński, są podobne, ale wiele słów ma różne znaczenie. To wywołuje czasem zabawne pomyłki.
Tak, np. "zaraz" po ukraiński oznacza teraz, a po polsku — "za chwilę". Słyszałam niedawno taką historię, jak na zakupy do sklepu, w którym pracuje dziewczyna z Ukrainy przyszło polskie małżeństwo. Wybierali różne rzeczy, dziewczyna im pomagała. Podziękowali. Na pożegnanie dziewczyna powiedziała "czekam na pana", co wywołała konsternację u jego żony. Tymczasem miała na myśli "do zobaczenia ponownie (śmiech).
Dla dziewczyn, często świetnie wykształconych, które muszą w Polsce zaczynać od pracy na produkcji czy sprzątania to pewno nie jest łatwa sytuacja
Nie jest. W Polsce, by znaleźć lepszą pracę trzeba dobrze znać język polski. Warto się dokształcać, kończyć np. studia podyplomowe. Pracowałam w Ukrainie jako dziennikarka portalu internetowego, w Polsce musiałam zająć się czymś innym znalazłam zatrudnienie w firmie zajmującej się handlem międzynarodowym. Bardzo polubiłam tą pracę, ale jednak była związana z regularnymi delegacjami, a ja miałam 6-letniego syna. Potem dorabiałam m.in. jako nauczycielka języka polskiego w szkole języków obcych, założyłam Żorzanka Projekt dla opisania swoich projektów integracyjnych, podjęłam pracę jako asystentka międzykulturowa przy Urzędzie Miasta Żory oraz jako animatorka dla migrantów w rybnickim stowarzyszeniu 17-tka. Musiałam sama wszystkim się zająć — od legalizacji pobytu po znalezienie dobrej pracy i rozwój osobisty.
Od czegoś trzeba zacząć, a potem, jeśli komuś naprawdę na tym zależy, nic nie stoi na przeszkodzie, by piąć się coraz wyżej. Znam dziewczyny, które zaczynały od pracy na produkcji, a teraz pozakładały własne firmy. Przekonuje kobiety, by nie rezygnowały z szukania pracy. Nawet, jeśli są tutaj z małymi dziećmi, to lepiej znaleźć pracę na cały etat i zapłacić za opiekę nad dziećmi innej pani z Ukrainy, niż siedzieć w domach i otrzymywać tylko 800+.
Przyjechała pani do Polski jeszcze przed tym, jak Rosja zaatakowała całe terytorium Ukrainy. Z powodów ekonomicznych?
Z powodów osobistych, mój mąż jest Polakiem. To był rok 2016. Przyjechałam z obwodu wołyńskiego, przed przeprowadzką mieszkałam w Łucku. To spore miasto, ma około 250 tys. mieszkańców, bardzo zielone, ze znanym w całym kraju Wołyńskim Uniwersytetem Narodowym noszącym imię Łesi Ukrainki, zmarłej w 1913 roku poetki, pisarki i krytyczki literackiej. Przyjechałam do Żor, gdzie już wtedy było dużo Ukraińców, a potem znalazło się tutaj ich jeszcze więcej — przed pandemią, według statystyk, co dziesiąty mieszkaniec był Ukrainką albo Ukraińcem. Przyjeżdżali tutaj ze względu na dużą ilość zakładów, w których można znaleźć pracę.
Dzisiaj osoby przyjeżdżające do Żor z Ukrainy nie muszą już ze wszystkim radzić sobie same, bo mają choćby panią. Na czym polega wsparcie dla nich?
Założyłam fundację NIEOBCY zajmującą się działaniami na rzecz migrantów, dokumenty do KRS wysłałam 14 lutego 2022 roku. Do ostatnich chwil, podobnie jak wiele osób w Ukrainie nie wierzyłam, że Rosja zaatakuje cały mój kraj, liczyłam na to, że tylko nas straszą. Po 24 lutego, gdy do miasta zaczęły docierać osoby uciekające przed wojną okazało się, że potrzebują pomocy w sprawach administracyjnych, zapisaniu dzieci do szkoły, znalezieniu mieszkania i pracy, a wolontariusze z Polski potrzebowali nauczyć się chociaż trochę ukraińskiego, żeby porozumiewać się z uchodźcami.
Mając kilkuletnie jeszcze doświadczenie wspierania migrantów jeszcze przed wojną na pełną skalę wiedziałam, jak to zrobić. Zaskakującą była tylko liczba cały czas przybywających ludzi oraz stan psychicznym, w jakim oni przyjeżdżali. Zresztą nas, wolontariuszy, stan był nie lepszy, chociażby dlatego, że mamy rodziny w Ukrainie. Do działań pomocowych zaangażował się również mój mąż Przemek Brożyna, który jest w zarządzie fundacji.
Od maja 2022 roku wyplatamy siatki maskujące, które potem dostarczane są do żołnierzy. Okazało się, że dla kobiet to nie tylko realna możliwość pomocy walczącym mężom, braciom czy ojcom, ale także to taka grupa wsparcia, gdzie podczas wspólnej pracy można się wygadać, porozmawiać o problemach, znaleźć przyjaciółki. Udało nam się także uruchomić w Rybniku studio wokalne dla utalentowanych dzieci z doświadczeniem uchodźczym „Ziroczka” (Gwiazdeczka), którym się opiekuje moja koleżanka z fundacji Tetiana Shybalova. W okresie świątecznym w tym roku nasi wychowankowie przygotowali przedstawienie jasełkowe.
Mam takie wrażenie, że o ile po 24 lutego 2022 roku ruszyliśmy tłumnie z pomocą, to potem z czasem to wszystko oklapło.
To jest naturalnym procesem i nie można do nikogo mieć o to pretensji. Na początku emocje biorą górę, ale z czasem one stygną. Jak coś trwa i trwa, obojętniejemy, nawet jeśli dzieją się złe rzeczy. W Żorach i Rybniku działa grupa wolontariuszy i społeczników, która mimo upływu czasu nadal zaangażowana jest we wsparcie, ale spotykam się z sytuacjami, że nawet Ukraińcy nie chcą już pomagać.
Niektórzy Polacy mają pretensje do mężczyzn z Ukrainy, że nie wracają walczyć o swój kraj.
Nie chcę nikogo oceniać z tego powodu. Może się po prostu boją? Z drugiej strony, zaraz po 24 lutego bardzo wielu Ukraińców wróciło do kraju, żeby walczyć. Na początku nie wszystkich przyjmowali do wojska. Znam sytuacje, gdy mężczyźni wracali i siedzieli bezczynnie w domu, bo do wojska ich nie chcieli, a pracy nie było. Wśród moich znajomych, którzy nie wrócili, są tacy, którzy wpłacają np. pieniądze na różne zbiórki i angażują się w akcje charytatywne.
Obecnie dużo rozmów o nowej ustawie o mobilizacji, np. do wojska chcą powoływać młodych ludzi — studentów. Wydaje mi się, że jak wrócą z frontu, to nie będą chcieli kontynuować nauki. Będziemy potrzebować mądrych ludzi, aby odbudować po wojnie Ukrainę. O tym także musimy myśleć.
Jak aklimatyzują się ukraińskie dzieci w Polsce?
Różnie. Najlepiej te najmłodsze. One bardzo szybko uczą się języka, chodzą do przedszkola czy szkoły, mają kontakt z rówieśnikami z Polski i Ukrainy. Mój 6-letni syn nauczył się polskiego w ciągu kilku miesięcy, komunikując się z kolegami na podwórku. Spotkałam się z przypadkami, gdy rodzice chcąc, by dziecko szybko nauczyło się języka polskiego rozmawiali w domach tylko po polsku. To też nie jest dobrze, bo, jak pokazuje praktyka, już po pół roku przebywania w środowisku nowego dla niego języka dziecko zaczyna zapominać język ojczysty, najpierw pismo, potem czytanie i na końcu mówienie.
Gorsza sytuacja jest z nastolatkami. Część uczy się online w ukraińskich szkołach, w ogóle nie podjęli nauki w polskich placówkach. nie wychodzą całymi dniami z domów, kładą się spać na ranem, wstają w południe. Rodzice nie mają nad nimi często żadnej kontroli, bo ciągle są w pracy, żeby móc utrzymać rodzinę i zapłacić za mieszkanie. To nie jest dobre. Dlatego pojawiają się pomysły, by wszystkie dzieci z Ukrainy musiały się uczyć stacjonarnie w polskich szkołach.
Sytuacji nie poprawia to, że wiele osób ma poczucie tymczasowości, nie wiedzą, czy zostaną w Polsce, czy będą wracali do kraju. Zdarzały się zresztą sytuacje, gdy osoby, które w pierwszym odruchu uciekły przed wojną potem wracały do domów. To były powroty nie tylko na zachód Ukrainy, ale także do miejsc do teraz bardzo niebezpiecznych, takich jak Charków.
***
Fundacja NIEOBCY powstała w marcu 2022 roku. Zajmujemy się szeroko rozumianym wsparciem migrantów i uchodźców w Subregionie Zachodnim województwa śląskiego, a przede wszystkim w miastach Żory i Rybnik. Stawiamy akcent na budowaniu polsko ukraińskiego dialogu kulturowego: prowadzimy studio wokalne dla dzieci z doświadczeniem uchodźczym „Ziroczka”, organizujemy oprawy muzyczne dla wydarzeń integracyjnych z zaangażowaniem zespołu pieśni ukraińskich Czornobrywc’i, itd. Nasza inicjatywa z wyplatania siatek maskujących przez kobiety uchodźcze „Splotę Ci Amulet” zdobyła wyróżnienie na konkursie „Wolontariusz Roku Subregionu Zachodniego”.
Dane kontaktowe: nieobcy.fundacja@gmail.com, tel. 533 963 227, Facebook: @Nieobcy
— W Polsce, by znaleźć lepszą pracę trzeba dobrze znać język polski. Warto się dokształcać, kończyć np. studia podyplomowe — mówi Alla Brozhina.
"Naszym zadaniem jest zapewnienie pełnej przepustowości granicy do pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy, której droga przebiega przez Polskę. Chcemy, by ten ruch odbywał się bez opóźnień i zakłóceń” — podkreślił Donald Tusk. Polski premier wyjaśnił, że „będzie to oznaczało także inny rodzaj reżimu organizacyjnego na punktach kontrolnych oraz na torach i drogach dojazdowych do granicy z Ukrainą”.
28 marca rządy Polski i Ukrainy spotkają się w Warszawie
Polska odrzuciła propozycję Wołodymyra Zełenskiego dotyczącą spotkania rządów na granicy w celu rozwiązania blokady ukraińskiego transportu i ładunków. Zamiast tego przedstawiciele obu krajów spotkają się w Warszawie 28 marca.
„Mam nadzieję, że do tego czasu rozmowy ministrów i wiceministrów doprowadzą do tego, że to spotkanie będzie bardzo pożyteczne, bo dotyczy kwestii granicznych i naszego wzajemnego handlu” — podkreślił Tusk.
Premier zapewnił, że rozumie sytuację i emocje po stronie ukraińskiej. "Okazujemy pełną solidarność i zrozumienie, ale szukamy realnych rozwiązań, a nie tylko demonstracji naszej przyjaźni i solidarności. Dlatego uzgodniliśmy w Kijowie, że odtworzymy ten format, gdy spotkają się rządy Polski i Ukrainy" — powiedział polski premier.
"Cały świat widzi, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani, aby pomóc Ukrainie i nie ma potrzeby dalszych gestów solidarności. Potrzebujemy konkretnych propozycji w kwestiach rynkowych i rolnych. To nie wymaga dobrej woli, ale ciężkiej pracy”.
Dodał, że potrzebne są również negocjacje w instytucjach UE w celu znalezienia rozwiązania, w związku z czym Donald Tusk spotka się 23 lutego z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, by omówić zmiany warunków handlu z Ukrainą.
"Chcę was zapewnić, że negocjacje z Ukrainą trwają. Mamy dobre relacje, choć istnieje różnica interesów. Będziemy przekonywać zarówno Kijów, jak i Brukselę, by zgodziły się z polskim punktem widzenia na tę sytuację" — wyjaśnił Tusk.
Wspieranie narracji Putina to zdrada
Premier podkreślił również, że Ukraina „może nadal liczyć na pełne wsparcie Polski w konfrontacji z Rosją”.
"Nie możemy pozwolić, na to, aby przy granicy polsko-ukraińskiej, korzystając z protestów rolników, aktywni byli ci, którzy jawnie i bezwstydnie popierają Putina, służą rosyjskiej propagandzie i kompromitują państwo polskie, kompromitują nas Polaków i kompromitują także protestujących" — podkreślił Tusk.
Przeczytaj także „Dość Moskwy na naszych ziemiach”: Zełenski wzywa Dudę i Tuska do granicy”
„W tych dniach, w tych tygodniach, los Ukrainy wisi na włosku. Nie muszę nikomu tłumaczyć, że to oznacza, że nasze losy też wiszą na włosku. Każdy taki atak w przestrzeni publicznej, który wspiera narrację Putina, jest zdradą stanu-powiedział premier.
"Wszyscy jesteśmy naprawdę bardzo przejęci. My w Polsce też musimy zdać, być może najtrudniejszy egzamin od niepamiętnych lat. I nie chcę epatować polskiej opinii publicznej zbyt mocnymi sformułowaniami, ale uwierzcie mi Państwo, ze sytuacja, w jakiej znalazła się Europa, Ukraina i Polska, wymaga skupienia, energii i maksymalnej solidarności. Nie tylko z Ukrainą, ale także całego Polskiego narodu. Ponieważ wyzwania, przed którymi stoimy, są naprawdę pierwsze tego rodzaju od dziesięcioleci” — powiedział premier.
Polscy rolnicy mogą liczyć na ochronę swoich interesów. Ale protest to za mało
Tusk zaapelował o debatę krajową i międzynarodową w kwestii „jednoznacznego wsparcia dla Ukrainy i ochrony polskich rolników i polskiego rynku przed negatywnymi konsekwencjami liberalizacji handlu z Ukrainą”.
— "Będziemy szukali rozwiązań ochronnych dla polskich rolników, zarówno metodami wewnętrznymi, jak i poprzez wykorzystanie funduszy krajowych, a także poprzez dalsze negocjacje z Ukrainą i instytucjami europejskimi, tak aby negatywne skutki liberalizacji handlu z Ukrainą były mniej dotkliwe. Polscy rolnicy mogą tutaj na mnie liczyć." — zapewnił premier.
Przeczytaj także „Anarchia na granicy”
Wcześniej premier, mówiąc o protestach rolników, zaznaczył, że rząd pomoże „zarówno Kijowowi, jak i Brukseli zrozumieć i zaakceptować polski punkt widzenia w tej sprawie”.
— "Myślimy o tym, w jaki sposób zabezpieczyć polskich rolników przed negatywnymi konsekwencjami wojny i agresji Putina na Ukrainę. Do tego potrzebny byłby oczywiście dobrze zorganizowany partner do negocjacji, do rozmów, do wyjaśnienia sobie wszystkich szczegółów. Mam nadzieję, że protestujący też zrozumieją, że sam protest nie wystarcza, trzeba też umieć klarownie zbudować przestrzeń do porozumienia. My z naszej strony jesteśmy do tego gotowi”-podkreślił premier.
Nikt nie ma prawa psuć relacji między Ukrainą a Polską głupimi transparentami i pochopnymi wypowiedziami
Podczas konferencji Donald Tusk został zapytany o słowa konsul generalnej RP we Lwowie Elizy Dzwonkiewicz, która potępiła protesty rolników i przewoźników na granicy z Ukrainą, mówiąc, że działania te hańbią Polskę. Na swojej stronie na Facebooku napisała:
„Prawdziwy Polak nigdy nie wbiłby noża w plecy swoim sąsiadom — bojownikom o wolność.”
Premier przyznał, że po obu stronach ukraińsko-polskiej granicy „czasami pojawiają się emocjonalne wypowiedzi polityczne, które bezsensownie oczerniają to, co osiągnęliśmy w tych najbardziej krytycznych latach”.
"Wojna to tragedia i trudno mi powiedzieć, że ma dobre strony. Ale jeśli coś pozytywnego, a nawet fenomenalnego, wydarzyło się w naszej historii podczas wojny, to była nasza wzajemna solidarność i wielka empatia między Polakami i Ukraińcami — nie tylko w słowach i hasłach, ale także w czynach” — podkreślił.
„Polska jako kraj, jako naród, ma wiele powodów do dumy, jeśli chodzi o naszą postawę. Zwłaszcza w czasie wojny i nikt nie ma prawa tego psuć głupimi transparentami, proputinowskimi wybrykami czy pochopnymi wypowiedziami. Dedykuję te słowa także polskim politykom”-zakończył premier Tusk.
"Nie możemy pozwolić na to, aby przy granicy polsko-ukraińskiej, korzystając z protestów rolników, aktywni byli ci, którzy jawnie i bezwstydnie wspierają Putina, służą propagandzie rosyjskiej i kompromitują państwo polskie, kompromitują nas Polaków i kompromitują także protestujących" — podkreślił polski premier
Spotkanie, które ma zmienić wszystko. 21 lutego 2024 r. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaapelował do swojego polskiego odpowiednika Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska o przybycie na granicę polsko-ukraińską i omówienie obecnej sytuacji. Takie spotkanie powinno odbyć się w trójkącie: Ukraina — Polska — Komisja Europejska.
— Poleciłem naszemu rządowi, aby jak najszybciej, do 24 lutego, znalazł się na granicy między naszymi krajami. I proszę cię, Donaldzie, panie premierze, żebyś też przyjechał na granicę. Andrzeju, panie prezydencie, proszę cię o wsparcie tego dialogu. To jest bezpieczeństwo narodowe. Nie możemy tego opóźniać. Najbliższe dni dają nam na to szansę. Jestem gotów być na granicy razem z naszym rządem. I chcę teraz zaapelować do Komisji Europejskiej: musimy zachować jedność w Europie. To podstawowy interes Unii Europejskiej.
Teraz chcę zwrócić się do wszystkich, którzy pamiętają, co oznacza pełny sens słowa solidarność. Słowo, które tak bardzo zmieniło historię całej naszej Europy na lepsze. Tak było. I pod wieloma względami nadal tak jest.
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) February 21, 2024
Ale teraz widzimy również nadmierną i niesprawiedliwą… pic.twitter.com/vUueNixaqp
Serhij Nikiforow, rzecznik Zełenskiego, powiedział podczas tzw. narodowego maratonu [cykliczne spotkania prezydenta z mediami — red.], że Ukraina i Polska rozpoczęły już dyskusję na temat możliwego spotkania na szczeblu rządów i szefów państw na granicy w celu rozwiązania problemu polskich rolników blokujących przejścia graniczne:
— Jeśli, aby go rozwiązać, naprawdę potrzebujemy pilnego, nieplanowanego spotkania na najwyższym szczeblu na granicy, to prezydent Ukrainy jest gotów to zrobić.
Nie ma jednak jeszcze żadnych konkretów.
Rozsypane zboże
20 lutego polscy rolnicy rozpoczęli protesty w całym kraju, blokując drogi i punkty kontrolne na granicy z Ukrainą. Akcja została zapowiedziana z wyprzedzeniem, przygotowywali się do niej mentalnie na różnych poziomach. Jednak rozsypanie ukraińskiego zboża na przejściu granicznym Medyka — Szejny było nożem wbitym w serce każdego Ukraińca.
The scattering of Ukrainian grain on the railroad tracks is another political provocation aimed at dividing our nations.
— Oleksandr Kubrakov (@OlKubrakov) February 20, 2024
For 2 years, Ukrainian farmers have been harvesting grain in bulletproof vests, under rocket attacks and mine danger. And the Ukrainian army has literally… pic.twitter.com/swu4tLW1hM
Rozsypanie ukraińskiego zboża na torach kolejowych w Polsce to kolejna prowokacja polityczna mająca na celu podzielenie narodów ukraińskiego i polskiego. Stwierdził to minister ds. społeczności, terytoriów i rozwoju infrastruktury Ołeksandr Kubrakow.
— Nikt nie korzysta na zepsutym zbożu. Takie "działania" są stratą dla wszystkich. Z wyjątkiem Rosjan, którzy są zainteresowani niszczeniem naszych krajów i dzieleniem cywilizowanych krajów. Przez 2 lata ukraińscy rolnicy zbierali zboże w kamizelkach kuloodpornych, podczas ataków rakietowych i pomimo zagrożenia minami. Ukraińska armia dosłownie wyrąbała sobie przez Morze Czarne korytarz dla tego zboża, który świat już nazwał Korytarzem Ukraińskim. Do 90% naszego eksportu przechodzi przez Morze Czarne. To kwestia naszego przetrwania. I przetrwania świata, który zależy od ukraińskiego zboża, zwłaszcza jeśli chodzi o Afrykę i Azję.
W oficjalnym oświadczeniu Ukrzaliznycia [państwowy monopolista w zakresie przewozów kolejowych w Ukrainie — red.] podkreśliła, że ładunek jechał do Niemiec tranzytem przez Polskę. Firma wysłała już odpowiedni apel do polskich organów ścigania, ponieważ nie doszło do naruszenia żadnych umów:
"Ukrzaliznycia ściśle przestrzega zakazu importu zboża do Rzeczypospolitej Polskiej wprowadzonego w kwietniu 2023 r. i wyłącznie przewozi te ładunki przez terytorium sąsiedniego kraju. Wszystkie wagony na granicy są kontrolowane przez polskie organy regulacyjne i plombowane. Uniemożliwia to wprowadzenie ukraińskiego zboża na polski rynek".
Prezydent RP Andrzej Duda wyraża ubolewanie z powodu incydentu z ukraińskim zbożem, ale podkreśla, że rolnicy mają prawo protestować:
Według Dudy polski rząd nie może ingerować w decyzję związków rolniczych o zablokowaniu granicy. Fot: Marek Borawski/KPRP
— Ubolewam, że takie sytuacje miały miejsce, ale z drugiej strony proszę też, żebyście pamiętali, że Polska jest krajem demokratycznym, w którym prawo do protestu po prostu istnieje. I jest ono zagwarantowane w konstytucji. Jeżeli protest jest legalny, to ten protest jest po prostu tolerowany i chroniony.
"Skupcie się na swojej polityce" — takiej rady udzielił ukraińskiemu przywódcy polski wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Jednocześnie podkreślił, że polscy rolnicy nie powinni wstydzić się swoich działań w związku z incydentem zbożowym.
— Skala protestów nie przeraża, one pokazują ogrom problemów. Gdyby przez lata wszystko szło dobrze, nie byłoby go tutaj — mówił 20 lutego Kołodziejczak.
Już 21 lutego przyznał, że ukraińskie zboże szło przez Polskę tranzytem i nie było importowane do kraju. Kołodziejczak znalazł jednak nowe uzasadnienie dla protestów. Z niemieckim posmakiem:
— Gdybym miał dziś protestować, zablokowałbym drugą granicę. Nie chcę tu nikomu podpowiadać, ale Polska nałożyła embargo na produkty z Ukrainy, których najbardziej się obawiamy. W tym samym czasie widzimy również protesty w Niemczech i głosy niemieckich rolników, którzy mówią, że nie chcą tych produktów z Ukrainy, ale rząd nie nałożył embarga na te produkty. Produkty ukraińskie odebrały nam również rynek niemiecki.
Tymczasem konsul generalna RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz przeprosiła Ukraińców za działania Polaków na granicy:
— Nie mogę udawać, że nie widzę tych haniebnych działań Polski na granicy polsko-ukraińskiej. Przepraszam was, drodzy ukraińscy przyjaciele. To, co się dzieje, nie może być dziełem moich rodaków. Prawdziwy Polak nie wbije noża w plecy sąsiadowi, który walczy o wolność. Nie chodzi o żądania, chodzi o formę protestu. Wstyd i hańba. Przepraszam walczącą Ukrainę, przepraszam.
"Granica między Polską a Ukrainą jest również granicą UE i nie powinna być zakładnikiem jakichkolwiek interesów politycznych". Oświadczył to rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikolenko:
— Blokowanie granicy polsko-ukraińskiej, bez względu na to, jakie hasła mu towarzyszą, nie ma żadnego uzasadnienia. Granice lądowe pozostają ważne w obliczu rosyjskiej agresji. Działania polskich protestujących i niektórych radykalnych polskich polityków podważają gospodarkę Ukrainy i jej odporność na rosyjską agresję.
Prorosyjskie hasła na proteście rolników
Zboże to zboże, ale 20 lutego protesty rolników dotyczyły nie tylko zboża. Chodziło również o sympatię dla rosyjskiego dyktatora Władimira Putina. Jeden z ciągników w powiecie wodzisławskim w województwie śląskim miał radziecką flagę i proputinowski transparent: "Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą oraz z naszymi urzędnikami państwowymi".
Jednak zwolennik rosyjskiego świata nie demonstrował długo. Został zatrzymany przez policję, grozi mu grzywna lub dwa lata więzienia.
Nie ma zgody na łamanie prawa i nawoływanie do nienawiści‼️
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) February 20, 2024
Natychmiastowa reakcja @PolskaPolicja na prezentowanie skandalicznych haseł podczas protestu rolników na terenie powiatu wodzisławskiego. Policja i prokuratura wykonują czynności
w kierunku art. 256 § 1 kk‼️
— Antyukraińskie hasła słyszane na granicy potwierdzają politycznie motywowany charakter akcji. Jej celem jest sprowokowanie dalszego pogorszenia stosunków dwustronnych. Protestujący nie wspominają natomiast o zagrożeniach związanych z importem zboża i innych produktów rolnych z Rosji i innych krajów — powiedział Oleg Nikolenko, rzecznik ukraińskiego MSZ.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych również zareagowało na skandaliczny transparent.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych z najwyższym niepokojem odnotowuje pojawienie się podczas ostatnich blokad rolników antyukraińskich haseł i sloganów wychwalających Władimira Putina i wojnę, którą nadal prowadzi. Jesteśmy przekonani, że jest to próba "porwania" protestu rolników przez radykalne i nieodpowiedzialne grupy, prawdopodobnie pod wpływem rosyjskich agentów. Wzywamy organizatorów protestów do zidentyfikowania i usunięcia ze swoich szeregów kilku inicjatorów tej i podobnych akcji — powiedział rzecznik polskiego MSZ Paweł Wroński.
Alternatywa dla Polski
Tymczasem Ukraina opracowuje plan eksportu swoich produktów alternatywnymi szlakami. W szczególności przez Dunaj do Rumunii, jak stwierdził minister infrastruktury Ukrainy.
– Co teraz oferujemy? W najbliższych dniach uruchomimy barki z kontenerami, które popłyną Dunajem do rumuńskiego portu Konstanca. Pierwsze dwa statki wypłyną w najbliższych dniach. Spodziewamy się również, że w najbliższych dniach będziemy mogli dostarczać nasze produkty na rynki niemieckie i austriackie w górę Dunaju, z pominięciem Polski.
Urzędnik podkreślił, że w styczniu tego roku Ukraina przetransportowała 6,7 mln ton produktów rolnych przez Morze Czarne i Dunaj. W tym samym czasie przez Polskę przejechało tylko 370 tys. ton, co stanowi około 5% całości.
— Nasze plany na ten rok zakładają usunięcie wszystkich sztucznych przeszkód dla eksporterów. Pracujemy też nad poprawą logistyki krajowej. Planujemy transport kontenerów przez dolny Dunaj, ponieważ Rumunia jest "bardziej przewidywalna" niż polska granica — powiedział Aleksander Kubrakow, cytowany przez agencję Bloomberg.
Nowa, dodatkowa trasa przez Dunaj powinna zwiększyć ukraiński eksport do poziomu z początku wojny.
Spotkanie ukraińskich i polskich władz ma się odbyć do 24 lutego. Według ukraińskiego prezydenta chodzi nie tylko o protesty na granicy, ale o bezpieczeństwo narodowe obu krajów
Aleksiej Nawalny zmarł w rosyjskiej kolonii karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym.
Współpracownicy rosyjskiego opozycjonisty nie skomentowali jeszcze sprawy. Adwokat Nawalnego, Leonid Sołowjow, poleciał do Charp, gdzie znajduje się kolonia nr 3. - Zgodnie z wolą rodziny Aleksieja Nawalnego niczego nie komentuję. W środę prawnik Aleksieja przyszedł się z nim zobaczyć i wszystko było w porządku - powiedział adwokat.
Śmierć Aleksieja Nawalnego
Rosyjskie media rozpowszechniły informację, że Nawalny miał zakrzep krwi. Zmarły miał 47 lat. Odbył trzy wyroki w rosyjskim więzieniu. Został aresztowany w styczniu 2021 r. i skazany na 19 lat łagru za "ekstremizm".
Przedwczoraj na swoich stronach w mediach społecznościowych Nawalny zamieścił życzenia dla żony z okazji Walentynek. Również wczoraj Kira Jarmysz, rzeczniczka Nawalnego, , powiedziała, że podczas swojego pobytu w więzieniu polityk był wysyłany do karceru 27 razy. Ale wczoraj wszystko było w porządku z Nawalnym.
Warto przypomnieć, że ojciec Nawalnego jest Ukraińcem ze wsi Zalissja w obwodzie kijowskim. Sam Aleksiej Nawalny powiedział, że jest w połowie Ukraińcem, a w połowie Rosjaninem, zaś większość jego rodziny mieszka w Ukrainie.
16 czerwca 2021 r. prezydent USA Joe Biden powiedział, że jeśli Nawalny umrze w więzieniu, "konsekwencje będą katastrofalne dla Rosji".
Niektórzy światowi przywódcy już zareagowali na śmierć lidera rosyjskiej opozycji.
Brytyjski premier Rishi Sunak nazwał wiadomość o śmierci Nawalnego straszną. "Jako zagorzały obrońca rosyjskiej demokracji, Aleksiej Nawalny wykazał się niesamowitą odwagą przez całe swoje życie. Moje myśli są z jego żoną i narodem rosyjskim, dla którego jest to ogromna tragedia" - powiedział Sunak.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że "Rosja musi odpowiedzieć na poważne pytania". Prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs napisał na Twitterze: "Cokolwiek myślisz o Aleksieju Nawalnym jako polityku, właśnie został brutalnie zamordowany przez Kreml. To jest fakt i to jest to, co musisz wiedzieć o prawdziwej naturze obecnego rosyjskiego reżimu. Składam kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom".
Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, Roberta Mecola, napisała, że świat stracił bojownika, którego odwaga będzie odbijać się echem przez pokolenia. "Jesteśmy przerażeni śmiercią laureata Nagrody Sacharowa, Aleksieja Nawalnego. Rosja odebrała mu wolność i życie, ale nie godność. Jego walka o demokrację trwa nadal".
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział, że Aleksiej Nawalny nie umarł w więzieniu, ale został zabity przez brutalność Kremla i jego dążenie do uciszenia opozycji za wszelką cenę. "Rosyjski reżim musi ponieść konsekwencje. Musi zostać postawiony przed sądem".
Śledczy Bellingcat Khristo Grozev, który kiedyś pracował z Aleksiejem nad śledztwem w sprawie zatrucia Nowiczokiem, podsumował: "Nawalny został w końcu zabity.
Departament więziennictwa Rosji poinformował o śmierci Aleksieja Nawalnego. Oficjalna wersja brzmi następująco: "Skazany Nawalny A.A. źle się poczuł po spacerze, niemal natychmiast zemdlał. Natychmiast przybył personel medyczny zakładu i wezwano karetkę pogotowia. Przeprowadzono wszystkie niezbędne czynności reanimacyjne, ale nie przyniosły one pozytywnych rezultatów. Lekarze pogotowia stwierdzili zgon skazanego"
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Wojna zastała nas w Polsce. Mąż pracuje tu prawie od czterech lat. Nie mamy dzieci, więc, jak tylko odłożył trochę pieniędzy, że było nas stać na mieszkanie, dołączyłam do niego. Też pracuję, dobrze nam się żyje. Niestety, relacje między nami popsuła wojna. Mąż chciał dołączyć do walczących żołnierzy, ale ja się nie zgodziłam. Ubłagałam go, aby został. Zrobiłam to ze strachu o niego. Nie chciałam, żeby został ranny lub stracił życie.
"Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu"
Pod dach przyjęliśmy rodaków, którzy wyjechali z bombardowanych miast. Trzy kobiety, które uciekły z dziećmi, bo ich mężowie poszli walczyć. Zadbaliśmy o nich, pomogliśmy załatwić formalności, bo już dobrze mówimy po polsku. Były wdzięczne, a nam zrobiło się lżej, że możemy chociaż tak pomóc. Po jakimś czasie jedna z kobiet dowiedziała się, że jej mąż został ranny i nie wiadomo, czy uda się uratować jego nogę. Była rozpacz, ale usłyszałam też pretensje. — Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu. To niesprawiedliwe, że jedni walczą, a drudzy siedzą i oglądają wojnę w telewizorze — wykrzyczała mi w rozpaczy. Mój mąż też to słyszał. Kiedy rozmawialiśmy o tej sytuacji przyznał, że wcześniej lub później spodziwał się takiej reakcji swojaków.
Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam?
Usłyszałam, że z mojego powodu mają go za tchórza i będzie się to za nim ciągnęło całe życie. Nawet spakował plecak i znów chciał jechać do Ukrainy. Płakałam, szarpałam, blokowałam drzwi. Ustąpił. Minął już ponad rok od tej awantury. Kobiety, które z nami mieszkały wyprowadziły się, jedna wróciła do kraju. A my żyjemy jak dwoje obcych sobie ludzi. Mąż chodzi do pracy, wraca włącza telewizor, częściej sięga po wódkę. Do mnie się prawie nie odzywa, tyle co musi w jakiś ważnych sprawach. Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam? Mogłam mu pozowalić jechać na wojnę. Ale częściej przełykam łzy i mimo wszystko jestem zadowolona, że mam go w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że stanęłam mu na drodze? Może po wojnie da nam drugą szansę?
Jarosław Wieczorek jest mediatorem rodzinnym i sądowym, zajmuje się również mediacjami przedmałżeńskimi i przedrodzinnymi. Przyjmuje także online na platformie Avigon.pl: Wojna to trudny czas rodzący konflikty, które w czasie pokoju nie przyszłyby nam do głowy.
Niefortunnie się stało, że mąż usłyszał Pani rozmowę z rodaczkami, ale i tak — jak sam wspominał — mógł to usłyszeć od kogokolwiek z Was... Poczucie honoru jest dla męża zapewne bardzo ważne - tak jak dla Pani to by rodzina trzymała się razem i nie narażała się na niebezpieczeństwo.
Ważne, aby powiedziać o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby
Być może to najlepszy czas na skupienie Państwa wysiłków zapobiegających rozpadowi rodziny. Dobrze by było gdyby Państwo dali sobie szansę, by jeszcze raz — w towarzystwie osoby trzeciej, w spokojniejszej atmosferze - opowiedzieć o swoich przeżyciach, przemyśleniach, decyzjach — wraz z towarzyszącymi temu emocjami. A co najważniejsze - by powiedzieć o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby... Co teraz ? Jak to widzicie ? Jaka będzie Wasza przyszłość ? Nie podejmując jeszcze żadnych radykalnych kroków.
Czasami najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie
Dlatego zalecam wizytę u mediatora rodzinnego, który pomoże skanalizować wzajemne żale czy pretensje, a które z pewnością zgromadzili Państwo w swoim sercu i głowie. Pomoże je uporządkować. Możecie się z nim spotykać razem lub osobno. Mediator zadba o Wasz komfort. Jest zobowiązany do poufności i bezstronności, a sama mediacja jest dobrowolna i można z niej zrezygnować w każdym momencie. Możecie również spisać u niego stosowną ugodę między sobą. Proszę o tym z mężem porozmawiać, bo często zdarza się tak, że najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie.
Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą problemu
Nie ma na co czekać. Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą tego problemu. Proszę znaleźć w swoim mieście mediatora. Internet zawierający listy mediatorów w poszczególnych stowarzyszeniach tej profesji lub nawet w miejscowym Sądzie Okręgowym — z pewnością ułatwią to zadanie.
Część z nich prowadzi także spotkania on-line, ale proszę się zastanowić czy w Państwa sytuacji — lepszym rozwiązaniem nie byłoby jednak spotkanie "na żywo".
To usługa znacznie tańsza niż terapeuta rodzinny czy adwokat (w razie rozwodu).
Relacje między nami popsuła wojna. Mąż chciał dołączyć do walczących żołnierzy, ale ja się nie zgodziłam. Ubłagałam go, aby został. Zrobiłam to ze strachu o niego. Nie chciałam, żeby został ranny lub stracił życie.
Jury wybrało zwycięzców spośród 12 nominowanych, w tym sześciu niezwykłych Polek i sześciu niesamowitych Ukrainek. Nominowane do nagrody "Portrety Siostrzeństwa" z Polski: Ola Hnatiuk, Elwira Niewera, Agnieszka Deja, Adriana Porowska, Grażyna Staniszewska i Marta Majewska. Nominowane do nagrody "Portrety Siostrzeństwa" z Ukrainy: Tetiana Hrubeniuk, Oksana Kolesnyk, Wiktoria Batryn oraz Halyna Andruszkowa, Oksana Neczyporenko, Lesia Litwinowa i Tata Kepler.
Po stronie polskiej zwyciężyła Marta Majewska, burmistrzyni Hrubieszowa, która po ataku Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. założyła ośrodek dla uchodźców w swoim mieście. Z pomocą setek wolontariuszy zapewniła Ukraińcom uciekającym przed wojną schronienie, żywność, mieszkanie, doradztwo i wsparcie psychologiczne. Od początku wojny ośrodek w Hrubieszowie przyjął ponad 100 tysięcy osób.
"Madeleine Albright powiedziała kiedyś, że jest specjalne miejsce w piekle dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom. Nie chcę tam trafić" - mówiła na scenie Marta Majewska- "To ogromna nagroda dla tych kobiet, które były ze mną i mi pomagały. Chciałabym podziękować wszystkim kobietom, które w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie dyplomacji i polityki pracują nad tym, aby nasz nowy świat powstawał w pokoju i spokoju. Niech żyje wolna demokratyczna Polska! Niech żyje wolna Ukraina!"
Myrosława Gongadze, członkini jury "Portretów Siostrzeństwa" i szefowa "Głosu Ameryki" w Europie Wschodniej, powiedziała: "23 lata temu również uciekałam z Ukrainy, a Polska była moim przystankiem i krajem pomocy. Wiem, jak ważna jest pierwsza pomoc, czułam się jak każda kobieta przekraczająca granicę w pierwszych dniach wojny. Jestem bardzo wdzięczna, że dziś mogę opowiedzieć o Marcie Majewskiej, pogratulować jej; to uczucie radości i współczucia jednocześnie. Ona płacze nawet teraz, wspominając pierwsze dni wojny. Ten wieczór jest dla nas po to, by wypłakać cały ból tych lat. To historia nie tylko o współczuciu, ale także o przywództwie kobiet. Każda z nas na tej sali wykazała się takim przywództwem".
Wśród Ukrainek zwyciężyły Galina Andruszkowa i Wiktoria Batryn, matka i córka, założycielki Fundacji UNITERS, która stała się największym w Warszawie centrum tranzytowym dla wolontariuszy z całego świata. Są inicjatorkami i siłą napędową akcji "Święta bez taty", która w ciągu dziesięciu lat dostarczyła ponad 300 tysięcy prezentów świątecznych dzieciom poległych obrońców i dzieciom mieszkającym w pobliżu frontu. Misja Wiktorii i Galiny zjednoczyła ponad 3 tysiące wolontariuszy z całego świata. Od 2014 roku współpracują z ponad 150 organizacjami, w tym z Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Fundacja UNITERS wysłała już ponad 6 tysięcy ton pomocy humanitarnej, z czego 60% to środki medyczne dla frontu i sprzęt dla szpitali. Fundacja nadal prowadzi największy ośrodek pomocy humanitarnej dla uchodźców w Warszawie.
"Dla nas ta nagroda jest okazją do bycia blisko i pracy z niesamowitymi kobietami, naszym zespołem. Pokazuje, że zmierzamy we właściwym kierunku. Szczerze mówiąc, nie zawsze mamy czas pokazać ludziom wszystko, co robimy, ze względu na ciężką pracę, którą wykonujemy każdego dnia. Bardzo cenne jest to, że ktoś to zauważył i docenił. Doceniły to kobiety, nasze siostry, które również robią tak wiele dla innych. Dlatego nie rywalizujemy, tylko współpracujemy. Te 5 tysięcy euro nagrody, które otrzymałyśmy jako zwyciężczynie, przeznaczymy na plecaki medyczne zaprojektowane i opatentowane przez naszą fundację. Pomagają ratować życie na pierwszej linii walk. Wiktoria i ja od urodzenia miałyśmy poczucie siostrzeństwa z Polkami. Ale dopiero wraz z wybuchem wojny to poczucie przerodziło się w siostrzeństwo na międzynarodową skalę.
Mamy wiele historii z naszej pracy w ciągu ostatnich 10 lat, ale chciałybyśmy opowiedzieć jedną, która podkreśla znaczenie i konieczność tego, co robimy. Dużo dyskutowałyśmy o tym, czy powinnyśmy zorganizować akcję "Święta na linii ognia", polegającą na wysyłaniu świątecznych paczek dzieciom mieszkającym w pobliżu frontu. Te dzieci spędzają dzieciństwo w schronach przeciwbombowych. I siwieją, ponieważ nie widzą światła dziennego. Zorganizowaliśmy to wydarzenie i jestem pewna, że dzieci ucieszyły się, wiedząc, że ktoś z zagranicy o nie zadbał. Niestety kilka dni później troje z tych dzieci, którym wysłaliśmy paczki, zginęło... Ale udało nam się podarować im ostatni uśmiech w tych strasznych dniach na linii frontu" - powiedziały Halina Andruszkowa i Wiktoria Batrin w swoim przemówieniu.
Jacek Goliszewski, Prezes Zarządu Business Centre Club, mówił o zwyciężczyni głosowania czytelników, Agnieszce Dei: "Wiem, że po rozpoczęciu wojny Agnieszka codziennie wracała do domu o 3 nad ranem. Rodzina i znajomi zaczęli się nawet o nią martwić, a sąsiedzi zaczęli zostawiać jedzenie pod jej drzwiami. Wtedy podjęła strategiczną decyzję, aby skupić się na pomocy Ukrainie i wraz z przyjaciółką stworzyła grupę na Facebooku o nazwie "Jak pomagać Ukraińcom". Następnie stworzyła własną fundację, w której co miesiąc około 800 osób z Ukrainy otrzymuje pomoc humanitarną, informacyjną i psychologiczną. Jest człowiekiem - orkiestrą: kieruje fundacją "Pod Parasolem", a jednocześnie sama odbiera paczki z poczty. A jeśli zapytać ją, co jest dla niej najważniejsze, odpowie: solidarność".
Honorowa kapituła (jury) nagrody "Portrety Siostrzeństwa":
- Dominika Kulczyk, przedsiębiorczyni, filantropka, założycielka i prezeska Kulczyk Foundation
- Maria Górska, redaktorka naczelna Sestry.eu
- Joanna Mosiej-Sitek, CEO Sestry.eu; była zastępczyni wydawcy "Gazety Wyborczej"
- Agnieszka Holland, polska reżyserka i scenarzystka
- Myroslawa Keryk, prezeska Zarządu Fundacji Ukraiński Dom,
- Ołeksandra Matwiejczuk, ukraińska działaczka na rzecz praw człowieka, szefowa Centrum Swobód Obywatelskich, laureatka Nagrody Nobla
- Bianka Zalewska, polska dziennikarka pracująca dla kanału Espreso TV
- Natalia Panczenko, liderka Euromajdanu Warszawa, szefowa zarządu Fundacji Stań Po Stronie Ukrainy
- Wiktoria Zwarycz, żona ambasadora Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej
- Henryka Bochniarz, ekonomistka, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan
- Myroslava Gongadze, dyrektorka rozgłośni Głos Ameryki w Europie Wschodniej
- Bogumiła Berdychowska, polska publicystka i dziennikarka
O nagrodzie "Portrety Siostrzeństwa"
Przez dwa lata z rzędu ukraińskie i polskie kobiety szły ramię w ramię, pomagając sobie i inspirując się. I razem dzięki wspólnym wysiłkom przybliżają zwycięstwo Ukrainy.
My, międzynarodowy magazyn Sestry.eu, każdego dnia opowiadamy o niesamowitych kobietach, które dzięki swojej woli, odwadze i przywiązaniu do demokratycznych wartości zmieniają świat na lepsze. Doświadczenia historyczne dowodzą, że w czasach wielkich wstrząsów to właśnie rola kobiet, matek i sióstr staje się kluczowa.
Zespół redakcyjny Sestry.eu stworzył nagrodę "Portrety Siostrzeństwa", chcąc docenić kobiety, które poprzez swoją aktywną postawę obywatelską, człowieczeństwo i gotowość do poświęceń jednoczą się, aby wspierać tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Naszym celem jest podkreślenie wkładu kobiet w obronę demokracji w Europie i świecie.
Матеріал підготувала Юлія Ладнова
To był wieczór serdecznych uścisków i łez wzruszenia. 13 lutego 2024 roku w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia nagrody "Portrety Siostrzeństwa". To nagroda za ratowanie ludzi i niesienie im pomocy w czasie wojny, za wkład w dialog polsko-ukraiński i rozwój siostrzeństwa - solidarności między kobietami, za wsparcie i sojusz w walce o humanistyczne i demokratyczne wartości
Teraz ustawa ma zostać rozpatrzona przez kontrolowaną przez Republikanów Izbę Reprezentantów, z których niektórzy nazwali wczoraj dokument "niemożliwym do uchwalenia". Natomiast republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson powiedział, że może nie poddać ustawy pod głosowanie. Przypomnijmy, że Donald Trump, republikański kandydat na prezydenta, podkreślił, że pomoc dla sojuszników USA powinna być udzielana w formie pożyczek, i naciska na Republikanów, by zablokowali ustawę.
Jeśli dokument zostanie zatwierdzony przez Izbę Reprezentantów, trafi do podpisu na biurko prezydenta Joe Bidena.
Zgodnie z ustawą Ukraina miałaby otrzymać 61 miliardów dolarów pomocy, Izrael 14 miliardów dolarów, a partnerzy USA w regionie Indo-Pacyfiku 4,83 miliarda dolarów. Pakiet obejmuje również 9,15 miliarda dolarów na pomoc humanitarną dla ludności cywilnej w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu, w Ukrainie i w innych strefach konfliktu na całym świecie.
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock
Większość głosowała za pakietem łącznej pomocy w wysokości 95 miliardów dolarów dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu. Zanim jednak prezydent USA podpisze ustawę, musi ją jeszcze uchwalić Izba Reprezentantów
W piątek 9 lutego prezydent USA Joe Biden spotkał się w Białym Domu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Przywódcy omówili dalszą pomoc dla Ukrainy i wezwali Kongres USA do jak najszybszego zatwierdzenia dodatkowych funduszy na jej obronę.
Przed spotkaniem Biden powiedział, że Kongres byłby winny "niemal kryminalnego zaniedbania", gdyby nie przyjął rezolucji w sprawie finansowania Ukrainy. Podziękował również Scholzowi za jego przywództwo w zapewnieniu pomocy wojskowej dla Kijowa w Niemczech. "Niepowodzenie Kongresu USA we wspieraniu Ukrainy jest bliskie kryminalnemu zaniedbaniu" - powiedział Biden, przyjmując Scholza w Gabinecie Owalnym.
Z kolei niemiecki przywódca wyraził nadzieję, że Kongres wysłucha Bidena i zdecyduje się udzielić niezbędnego wsparcia.
Dziennikarz James Angelos pisze na portalu politico. eu, że po tym, jak 7 lutego Senat USA odrzucił kompromisową ustawę, która zapewniłaby Ukrainie pomoc w wysokości 60 miliardów dolarów, piątkowa wizyta Olafa Scholza w Białym Domu zapowiadała się na jedną z najtrudniejszych w jego dotychczasowej karierze kanclerskiej. "Trump powrócił, a Ameryka opuściła Ukrainę" - czytamy w Politico.
Publicysta zaznacza, że choć wojna w Ukrainie jest „najgorszym strategicznym koszmarem” dla całej Europy, dla Niemiec zablokowanie przez działających na rozkaz Trumpa Republikanów pomocy walczącemu krajowi to scenariusz „szczególnie ponury”. Wejście w rolę lidera pomocy dla Ukrainy, wymuszone politycznym paraliżem wywołanym przez trumpistów w Kongresie, jest bowiem Berlinowi mocno nie na rękę. Scholz i jego ekipa nie wychodzili dotychczas przed szereg, wygodniej czując się na pozycji „pomocnika Waszyngtonu”.
Rola lidera pomocy – o ile Biden i Demokraci nie znajdą sposobu na przełamanie opory Republikanów - przypadłaby Niemcom nie tylko ze względu na to, że są największym krajem w Europie. Kraj ten jest bowiem także najbardziej szczodrym po USA źródłem wsparcia dla walczącej Ukrainy. Do października ubiegłego roku jego łączna wartość wyniosła 17,1 miliarda euro, podczas gdy Wielka Brytania przekazała Kijowowi 6,57, a Francja tylko 0,54 miliarda euro.
Kontrastuje to z pokutującym w wielu rejonach Europy przeświadczeniem, że Niemcy pomagają mniej, niż mogliby, a na dodatek robią to niechętnie. Ta niesprawiedliwa ocena jest po części zawiniona przez same Niemcy, które przez pierwsze wojenne miesiące ociągały się, jak mogły z każdym kolejnym pakietem wsparcia i zwykle dawały nie to, czego od nich oczekiwano (długo nie dawały ciężkiej broni – zresztą do dziś nie wysłały Ukrainie rakiet manewrujących dalekiego zasięgu Taurus, o które Kijów prosi od dawna). Bo nie chciały prowokować Rosji.
To już jednak przeszłość. Ot, ironia losu – USA, dawny lider, i Niemcy, którym zarzucano opieszałość, być może wkrótce zamienią się miejscami.
Autor artykułu Politico zauważa, że wspieranie Ukrainy jest coraz trudniejsze dla zachodnich przywódców nie tylko ze względu na wewnętrzne rozgrywki polityczne. Słabnie też bowiem poparcie zachodnich społeczeństw dla większego zaangażowania ich krajów w pomoc. James Angelos przywołuje badania Pew Research Center, według których rośnie odsetek Amerykanów uznających, że ich kraj pomaga za bardzo. W Niemczech też nie jest różowo: za zwiększeniem wsparcia dla Kijowa jest tylko 38 proc. obywateli.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że pieniądze, nawet gdyby się znalazły, to jeszcze nie wszystko. Wobec stałego zwiększania wysiłku wojennego Rosji rosnąca w UE produkcja amunicji (w 2025 r. moce produkcyjne Wspólnoty mają sięgać 2 mln sztuk) może okazać się niewystarczająca. Głównie dlatego, że ważne jest to, co można Ukrainie dać teraz, a nie za dwa lata. Bo to właśnie teraz ważą się losy wojny.
W tej sytuacji niemiecki rząd zdaje sobie sprawę, że jedynym wyjściem jest zachęcenie pozostałych europejskich państw do zwiększenia pomocy dla Ukrainy. I robi to od dłuższego czasu.
„Niemcom i Europie w dużo większym stopniu zależy na przetrwaniu Ukrainy niż USA. Dla Europejczyków porażka Ukrainy może mieć katastrofalne skutki dla bezpieczeństwa kontynentu” – pisze Angelos.
Katastrofa? Tak, ponieważ ewentualne zwycięstwo Putina w połączeniu z wyborczym triumfem Trumpa to prosta droga do rozprzestrzenienia wojny na Łotwę, Mołdawię – a być może także na inne europejskie kraje. Ta wizja spędza dziś sen z powiek niejednemu europejskiemu przywódcy - podsumowuje publicysta.
Przeczytaj oryginalny artykuł "Trump już wrócił, Ameryka porzuciła Ukrainę. Co teraz zrobi Europa?"
Europa nie ma wyjścia: albo pomoże Ukrainie tu i teraz, albo czeka ją katastrofa - czytamy w Politico
Izba niższa polskiego parlamentu (Sejm) przegłosowała dziś przedłużenie obowiązywania specjalnej ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z wojną do 30 czerwca 2024 roku. Decyzję poparło 414 posłów, przeciw głosowało 15 posłów (z Konfederacji), a jeden wstrzymał się od głosu.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, pobyt obywateli Ukrainy w Polsce jest legalny, jeśli przybyli tu w okresie od 24 lutego 2022 r. do 4 marca 2024 r. Ochrona czasowa zapewnia swobodny dostęp do polskiego rynku pracy, prawo do świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej. Mają również prawo do prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce na takich samych warunkach jak obywatele polscy.
Dokument został przesłany do Senatu (wyższej izby parlamentu) w celu zatwierdzenia. Jeśli senatorowie nie wniosą żadnych poprawek do specustawy, zostanie ona przesłana do podpisu prezydentowi Andrzejowi Dudzie. W przypadku wprowadzenia poprawek, specustawa zostanie odesłana do Sejmu w celu jej nowelizacji.
Przypomnijmy, że Rada UE przedłużyła tymczasową ochronę dla uchodźców z Ukrainy do 4 marca przyszłego roku. Według wiceszefa MSWiA Tomasza Szymańskiego, jego agencja pracuje obecnie nad warunkami przedłużenia tymczasowej ochrony dla Ukraińców do daty określonej w decyzji Rady UE (4.03.2025).
Okres legalnego pobytu ukraińskich uchodźców w Polsce został przedłużony do 30 czerwca 2024 roku. Do tego czasu polski rząd będzie musiał opracować nowy mechanizm pomocy dla ukraińskich uchodźców, którego warunki ulegną zmianie. Około 950 000 Ukraińców ma tymczasową ochronę w Polsce i PESEL ze statusem UKR. Właśnie rozstrzygają się ich losy
Walerij Załużny ma niekwestionowany autorytet w kręgach wojskowych, jest też szanowany przez Ukraińców i przedstawicieli innych krajów. Amerykańskie Politico nazwało go "żelaznym generałem" i określiło jako legendarną postać w historii Ukrainy. Po mianowaniu na stanowisko głównodowodzącego Załużny oświadczył, że jego celem jest przekształcenie sił zbrojnych zgodnie ze standardami NATO. Udało mu się osiągnąć pewną decentralizację wojska: dowódcy w terenie mogą podejmować decyzje w oparciu o sytuację bojową, nie czekając na rozkazy z góry. To wzmocniło obronność Ukrainy.
Podczas swojej kadencji na stanowisku głównodowodzącego był odpowiedzialny za plan odparcia rosyjskiej inwazji na pełną skalę i bezpośrednio dowodził siłami zbrojnymi w najtrudniejszych momentach. To pod jego dowództwem żołnierze obronili Kijów, Czernihów, Sumy i wiele innych miast, które zostały zaatakowane przez Rosjan. Decyzje Załużnego pomogły wyprzeć wroga z północnej Ukrainy, rozpocząć kontrofensywę w Charkowie i odbić Chersoń. Dowodził ukraińską armią od pierwszych dni największej wojny w Europie od czasów II wojny światowej - do 8 lutego 2024 roku.
Walerij Załużny nie mieszał się do polityki i wielokrotnie podkreślał, że interesuje go tylko służba wojskowa. Nie uchroniło go to jednak przed politycznymi intrygami - nawet podczas wojny. Dziś media społecznościowe pełne są smutnych wpisów Ukraińców i obcokrajowców, ludzi dziękujących głównodowodzącemu i żałujących jego dymisji. Cytują słowa Załużnego, które stały się popularne: "Bez względu na to, jak będzie ciężko, na pewno nie będziemy się wstydzić".
Ołeksandr Syrski został nowym głównodowodzącym ukraińskich sił zbrojnych. Podczas wojny na pełną skalę stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ukraińskiego dowództwa wojskowego. Urodził się we wsi Nowiki w obwodzie włodzimierskim w Rosji i w 1986 roku ukończył Wyższą Szkołę Dowodzenia Bronią Połączoną w Moskwie, co "Der Spiegel" określił jako "jedną z gorzkich ironii obecnej wojny".
Po ogłoszeniu przez Ukrainę niepodległości Syrski wstąpił do Gwardii Narodowej, a następnie do Sił Zbrojnych Ukrainy. Od 2014 r. brał aktywny udział w walce z okupantami w Donbasie i kierował sztabem sił ATO. Dowodził obroną Debalcewa w 2015 roku. Stał na czele Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy. Został odznaczony Orderem Bohdana Chmielnickiego II klasy. Brał udział w bezpośredniej obronie Kijowa i 5 kwietnia 2022 r. otrzymał tytuł Bohatera Ukrainy. Dowodził Operacyjno-Strategiczną Grupą Wojsk "Chortyca", odpowiedzialną za wschodni odcinek linii bojowej. Był jednym z dowódców kontrofensywy Sił Zbrojnych w obwodzie charkowskim. Jesienią 2022 r. i wiosną 2023 r. dowodził obroną Sołedaru i Bachmutu. "The Economist" twierdzi, że Ołeksandr Syrski "ma reputację gotowego do walki z wrogiem nawet kosztem ciężkich strat ludzkich i w sprzęcie".
Stany Zjednoczone już zareagowały na dymisję Załużnego, zapewniając, że będą kontynuować współpracę z Ukrainą pomimo wszelkich zmian w kierownictwie wojskowym kraju.
"Prezydent Zełenski jest głównodowodzącym sił zbrojnych, to on decyduje o tym, jak będzie wyglądało dowodzenie armią. To jest cywilna kontrola. Wiemy o tym. I będziemy współpracować z każdym, kto stoi na czele sił zbrojnych" - powiedział John Kirby, koordynator ds. komunikacji strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA.
Генеральний секретар НАТО Єнс Столтенберг на спільній пресконференції з радником президента США з нацбезпеки Джейкобом Салліваном також запевнив, що відставка Залужного не вплине на відносини між парнерами. «Ми продовжимо підтримку — ось що має значення — і ми продовжимо це робити», — сказав Столтенберг. Втім, це офіційна позиція, а що західні партнери України думають насправді, покаже час.
Przez dwa tygodnie najwyżsi przywódcy Ukrainy trzymali wszystkich w napięciu, nie mając odwagi potwierdzić ani zaprzeczyć pogłoskom o dymisji Walerija Załużnego. Teraz wydano oficjalne oświadczenie. "Od dziś nowy zespół kierowniczy przejmuje dowodzenie Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Chcę, aby nasi żołnierze w Robotyne czy Awdijiwce, sztab generalny i sztab generalny mieli tę samą wizję wojny" - ogłosił Wołodymyr Zełenski.
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Kiedy po rozpoczęciu wojny znalazłam schronienie w Polsce miałam cel: przetrwać i jak najszybciej wrócić do Ukrainy. Na dowód mojej detreminacji w ogóle nie rozpakowywałam jednej z walizek. Zawsze stała gotowa do zabrania, nawet jak uprałam któreś z ubrań wkładałam je spowrotem do walizki. To ona przypominała mi, że to wszystko za chwilę się skończy i wrócę do domu. Nawet, kiedy dowiedziałam się, że moje mieszkanie w pierwszych miesiącach wojny ucierpiało podczas ostrzału nie rozpakowałam walizki. Ale właśnie skończyłam 40 lat i nie mam już siły dłużej czekać.
Pusta walizka znalazła miejsce głęboko w szafie
Powiadają, że życie zaczyna się po czterdziestce i chyba to prawda. Zawsze byłam sama, zdarzały się przelotne znajomości, z których nie rodziło się nic więcej. Liczyła się praca.
Po przyjeździe do Polski też od razu znalazłam pracę. Liczyła się ona i chęć powrotu do kraju. Ale ile można żyć w takim zawieszenie? Zaraz miną dwa lata, a końca wojny nie widać. W dniu swoich urodzin rozpakowałam walizkę. Pusta znalazła miejsce głęboko w szafie.
Poznałam mężczyznę, zakochałam się. Dość mam życia w niepewności i samotności. Wreszcie poczułam, jak to jest wracać do mieszkania, kiedy w nim ktoś na ciebie czeka, kiedy ktoś idzie nocą do apteki po leki, bo się przeziębiłaś, kiedy ktoś mówi do ciebie „kocham Cię”. Już nie chcę wracać do kraju, chyba, że z ukochanym, ale nie sądzę, aby on chciał rzucić wszystko w Polsce. Nie rozmawialiśmy na ten temat.
Wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować
Kiedy koleżankom w pracy powiedziała, że rozpakowałam walizkę i zaczynam żyć, były zaskoczone. Powiedziały, że byłam dla nich przykładem wytrwałości i wiary w to, że wojna się szybko skończy. Nie wiedziałam, że tak to odbierają. Ale usłyszałam też, że dla „chłopa zdradzam ojczyznę”. Niczego nie zdradzam, wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować. Czy to coś złego, że myślę wreszcie o sobie? A może to egoistyczne, że ja układam sobie życie w Polsce, a w Ukrainie codziennie walczą i tracą życie. Taka myśl nie daje mi spokoju.
Dorota Izworska - coach, terapeuta, psycholog biznesu, psycholog młodzieży, doradca zawodowy. Udziela wsparcia na Avigon.pl : Droga Pani, przede wszystkim chciałbym wyrazić podziw dla Pani odwagi i determinacji w obliczu trudnych wydarzeń, jakie miały miejsce w Pani życiu. Przejście przez takie doświadczenia wymaga niezwykłej siły i odwagi, a Pani postawa jest tego najlepszym przykładem.
Miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią
Pani decyzja o rozpakowaniu walizki i otwarciu się na nowe możliwości w Polsce jest absolutnie zrozumiała i godna szacunku. Każdy człowiek ma prawo do poszukiwania szczęścia, miłości i spokoju, niezależnie od okoliczności. Pani pragnienie budowania życia, w którym jest miejsce na miłość i wsparcie, jest zupełnie naturalne i nie powinno być powodem do poczucia winy.
Warto pamiętać, że miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią. Można jednocześnie kochać i troszczyć się o swoją ojczyznę, będąc szczęśliwym i spełnionym w innym miejscu. To, co Pani czuje i decyzje, które Pani podejmuje, są ważne i mają wartość. Nie są one wyrazem zdrady czy egoizmu, ale naturalną reakcją na zmieniające się okoliczności życiowe.
Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co my czujemy i co jest dla nas najlepsze
Co więcej, istnieje wiele sposobów, aby wspierać Ukrainę i jej obywateli, nawet będąc daleko. Można to robić poprzez pracę, wolontariat, wsparcie finansowe czy nawet poprzez edukowanie innych o sytuacji w Ukrainie. Każda forma wsparcia jest cenna i ważna.
Pani szczęście i dobrostan są kluczowe. Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co Pani czuje i co jest dla Pani najlepsze. Pani zdolność do znalezienia miłości i budowania nowego życia w obliczu przeciwności losu jest inspirująca i świadczy o niezwykłej sile charakteru.
Życzę Pani wszystkiego najlepszego na tej nowej drodze życia, pełnej miłości, szczęścia i spokoju. Niech każdy dzień przynosi Pani radość i spełnienie.
Kiedy po rozpoczęciu wojny znalazłam schronienie w Polsce miałam cel: przetrwać i jak najszybciej wrócić do Ukrainy. Na dowód mojej detreminacji w ogóle nie rozpakowywałam jednej z walizek. Teraz to się zmieniło.
Skontaktuj się z redakcją
Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.