<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Czy jestem gorszą Ukrainką?
Z rodziną mieszkałam w Polsce już przed wojną. W Ukrainie nam się nie powiodło, więc postanowiliśmy spróbować szczęścia w innym kraju. Jednak nigdy nie przestaliśmy kontaktować się z naszymi przyjaciółmi i bliskimi. Może pewnego dnia wrócimy do Ukrainy.
Mój mąż jest budowlańcem, więc nie miał problemów ze znalezieniem pracy w Polsce. Ja sprzątałam domy; teraz mam dobrą pracę w firmie sprzątającej. Żyje nam się dobrze, ale to nie znaczy, że sytuacja w Ukrainie nas nie interesuje. Nie pozwoliłam mężowi jechać na wojnę, ale pomagamy naszej rodzinie, która zdecydowała się zostać w kraju.
Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wiele rodzin z Ukrainy. Najczęściej to matki z dziećmi, ale są też wdowy, które straciły mężów na froncie. Spotykamy się, czasem spędzamy razem wieczory lub weekendy.
Ostatnio, gdy tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, głównym tematem była wojna i to, co będzie po niej. Zresztą – jak zawsze. W trakcie rozmowy jedna z wdów powiedziała, że my – czyli mój mąż i ja – nie mamy prawa wypowiadać się i komentować tego, co dzieje się w Ukrainie, bo mój mąż jest bezpieczny w Polsce, podczas gdy inni oddają życie.
Poczułam się okropnie, jakbym była Ukrainką drugiej kategorii.
Według mojej sąsiadki są bohaterowie i są tacy, którzy prowadzą bezpieczne życie i czekają na powrót do swojego kraju już po wszystkich strasznych wydarzeniach
Było mi bardzo przykro.
Powiedziałam jej, że się myli i że gdyby miała taką możliwość, prawdopodobnie nie pozwoliłaby walczyć swojemu mężowi. Nikt z nas nie był gotowy na tę wojnę. A nawet gdybyśmy byli, to czy można przygotować się na śmierć ukochanej osoby? Rozstałyśmy się w gniewie.
Czy naprawdę to coś złego troszczyć się o swoją rodzinę i jej bezpieczeństwo?
To spotkanie uświadomiło mi, że po zakończeniu wojny mogą istnieć poważne podziały między ludźmi. Na najlepszych – tych, którzy walczyli, i gorszych – których nie było w kraju. Ludzie będą mieli do siebie pretensje. A ja nie jestem pewna, czy chcę żyć z etykietką kogoś, kto wybrał bezpieczne życie dla swojej rodziny.
Czy jestem złym człowiekiem, gorszą Ukrainką?
Adrian Wychowański, psycholog, Avigon.pl:
Droga Pani,
chciałbym podkreślić, że tak naprawdę nikt nie był gotowy na wojnę w Ukrainie. To był szok dla wszystkich – że w Europie wiele lat po wojnie może dojść do takiej sytuacji. Wiele osób cierpi z powodu tego, co dzieje się w ostatnich latach w Ukrainie.
To, że Pani i Pani mąż jesteście teraz w Polsce, działacie, pracujecie, pomagacie innym, jest swego rodzaju walką o normalność. Poprzez swoją działalność wspieracie również swoich rodaków.
Z drugiej strony rozgoryczenie ludzi, którzy stracili swoich bliskich podczas wojny, jest ogromne. Wiele osób doświadczyło lub nadal doświadcza traumy związanej z czyjąś śmiercią i przeżywa to bardzo dotkliwie. Ci ludzie bardzo cierpią. Proszę zrozumieć, że nie każdy przeżywa stratę w ten sam sposób.
Nie powininna się Pani jednak obwiniać za to, że dba o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. Klasyfikowanie siebie jako osoby „dobrej” lub „złej” nie ma sensu. Każdy zasługuje na rozwój, poczucie bezpieczeństwa i godności, w tym godności społecznej i życiowej. Każdy z nas codziennie dokonuje wyborów, które muszą nas czynić dobrymi czy złymi. Liczy się to, co sami o sobie myślimy.
Proszę się zastanowić, czy czuje Pani miłość do swojej ojczyzny i czy jej rozwój po wojnie jest dla Pani ważny. W każdym narodzie i każdej grupie społecznej są rozbieżności i nieporozumienia. Proszę więc nie brać do siebie komentarzy innych.
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/specjalista/adrian-wychowanski
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!