Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Widzę, jak ciężko jest mojemu synowi mieć ojca, który istnieje tylko w telefonie
„Niedawno poszliśmy z synem na plac zabaw. Byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma”
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Prawdę trudno zaakceptować – ale kłamstwa trudniej
Mieszkam w Polsce z prawie sześcioletnim synem. Kiedy uciekaliśmy przed wojną, miał trzy lata. Pomimo ogromnego stresu i strachu, starałam się nie pozwolić mu poczuć przerażenia, które mnie ogarnęło. Powiedziałam mu, że jedziemy na wycieczkę w piękne miejsce. Był zaskoczony, że jedziemy bez taty.
Mój mąż od początku miał świetne relacje z synem, rozpieszczał go i poświęcał mu każdą wolną chwilę. Wytłumaczyłam synkowi, że tata musi zostać, bo nie ma wakacji, ale gdy będzie miał, to do nas dołączy. Pamiętam, że za każdym razem gdy dzwonił dzwonek do drzwi, podskakiwał, krzyczał: „tata!” i biegł otworzyć. I za każdym razem był bardzo rozczarowany.
Bo gdyby mnie kochał, toby do mnie przyszedł
Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wielu Ukraińców. Nie miałam przyjaciół w Polsce, więc osiedlenie się w tym miejscu było najlepszą opcją. Są tu też ukraińskie rodziny, które zdecydowały się zamieszkać w Polsce jeszcze przed wojną. Mój syn bawi się z kolegami na podwórku i odwiedza ich.
Rodzice jego przyjaciół mówią mi, że jest bardziej zainteresowany rozmową z ich ojcami niż zabawą. Raz nawet zapytał jednego z tych ojców, czy ten mógłby być jego tatą. Mój syn polubił go, ponieważ grał z nim i swoim synem w piłkę nożną i zabierał ich na plac zabaw. Dzieciak był zachwycony, gdy mógł trzymać swojego starszego przyjaciela za rękę lub usiąść mu na kolanach.
Bardzo tęskni za swoim ojcem. Oczywiście były też pytania o to, czy tata już go nie kocha. „Bo gdyby kochał, przyszedłby do mnie”. Nie mogę już dłużej ukrywać przed synem, że nieobecność ojca nie była wyborem, ale wymuszoną konsekwencją wojny.
Tata niby jest, ale jakby go nie było
Ustaliliśmy z mężem, że będzie rozmawiał z synem przez telefon przynajmniej raz w tygodniu. Czasami przerwy są dłuższe, ale się staramy. Mój syn zawsze cieszy się na te rozmowy, opowiada tacie, co robi, pokazuje mu, co zbudował z klocków, i pyta, kiedy tata przyjedzie do domu.
Niedawno poszliśmy na plac zabaw, byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma.
Mam wiele wątpliwości. Czy taka rozłąka nie zniszczy więzi syna z ojcem? Czy po takim czasie ich relacja wciąż może być normalna? A może będą musieli uczyć się siebie od nowa?
Boję się też, że gdy wojna się skończy (mam nadzieję, że już niedługo), mężowi trudno będzie odnaleźć się w domu w tych ekstremalnie trudnych warunkach. W końcu tyle się mówi o zespole stresu pourazowego, a pobyt na froncie jest jedną z głównych przyczyn tego syndromu.
Mój mąż zapewnia mnie, że za nami tęskni, kocha nas i chce być z nami jak najszybciej. I to mnie bardzo cieszy, ale gdzieś w środku mam obawy. Może niepotrzebnie się zamartwiam, ale widzę, jak mój syn cierpi i jak bardzo jest zmęczony posiadaniem taty, który istnieje tylko w jego telefonie...
przestań, proszę, ukrywać przed synem, że brak ojca to nie wybór, a przymus wywołany wojną.
Rozumiem, że chciałaś chronić go, gdy przyjechałaś do Polski, bo miał wtedy trzy lata. Ale teraz ma sześć lat, widzi inne dzieci, które mają ojców – i nie rozumie, gdzie jest jego tata i kiedy wróci.
Rozłąka wpływa na relacje, lecz nie jest wyborem
Między ojcem a synem istnieje silna więź, a chłopiec bardzo potrzebuje tego kontaktu. Z pewnością trudno mu zrozumieć, że nie może rozmawiać z ojcem codziennie, jak inne dzieci. Ale ważne jest, aby powiedzieć mu prawdę, ponieważ dzieci dużo rozumieją i często są w stanie odczuwać nasze emocje. Separacja wpływa na relacje, ale ta separacja nie była z wyboru. Była spowodowana wojną.
Kiedy Pani mąż przyjedzie do Polski i dołączy do Pani i syna, z pewnością będzie potrzebował czasu, by odnaleźć się w nowym miejscu i być z rodziną tu i teraz, w obcym kraju, mając w pamięci obrazy z wojny.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice
Jesteście rodziną, a Wasza więź jest silna. Tak, Pani mąż może mieć problemy z przystosowaniem się do sytuacji, kiedy zobaczy syna po kilku latach i będą mieli wiele do nadrobienia.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice, to nieuniknione. Zachęcam Pani męża do rozmowy z psychologiem po przyjeździe. Pomoże mu to zaadaptować się w nowym miejscu, uporać się z wieloma trudnymi uczuciami związanymi z wojną i rozłąką. I odnaleźć się na nowo w roli ojca sześcioletniego chłopca, który bardzo go potrzebuje.
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
Tetiana Wygowska: Oficjalnie na Ukrainie jest około 1,2 miliona weteranów, a liczba ta wzrośnie po zakończeniu wojny. Kwestia adaptacji do życia w cywilu jest niezwykle ważna. Jaki jest najlepszy sposób, aby pomóc ukraińskim żołnierzom po powrocie z frontu?
John Handen: Jako były żołnierz pamiętam ogromne trudności związane z opuszczeniem wojska i powrotem do cywilnego życia.
Najlepszym sposobem, żeby pomóc weteranowi to dać mu dużo czasu na fazę przejściową i bycie tak cierpliwym, jak to tylko możliwe. Pierwszą zasadą jest niezadawanie szczegółowych pytań na temat służby na froncie. Jeśli weterani zechcą o tym porozmawiać, zrobią to. W brytyjskich kręgach wojskowych istnieje niepisany kodeks: „Nigdy nie rozmawiaj z cywilami o aktywnej służbie”.
Kolejną zasadą jest zachęcanie byłego żołnierza do utrzymywania kontaktu z innymi żołnierzami, wojskowymi organizacjami pozarządowymi i związkami zawodowymi. Pomocne mogą być również fundacje charytatywne, organizacje humanitarne o charakterze społecznym, które zapewniają indywidualną pomoc w okresie przejściowym. Zwłaszcza jeśli pracownicy tych organizacji sami są wojskowymi lub weteranami.
Angielski psychoterapeuta, były oficer, autor bestsellerowych książek "Overcoming Combat Stress" i "Suicide Prevention", zdjęcie: archiwum prywatne
Jak Pana przeżycia wpłynęły na Pańskie rozumienie stresu i jego skutków?
Znaczące. Moja służba wojskowa, a także 20 lat szkolenia wojskowych pracowników socjalnych i leczenia weteranów, dały mi dodatkowe doświadczenie. Wierzę więc, że ci profesjonaliści, którzy również służyli i zdobyli doświadczenie wojenne, są najlepiej przygotowani do pomocy weteranom.
W Ukrainie istnieje wsparcie dla weteranów, którzy chcą rozpocząć działalność gospodarczą, ale nie każdy widzi w sobie przedsiębiorcę. Kierowca z sił zbrojnych może stosunkowo łatwo znaleźć pracę, podczas gdy na przykład operatorowi drona jest dużo trudniej. Problemy psychiczne mogą rodzić się z poczucia bycia "niepotrzebnym". Jak pomóc?
W cywilu wszystko toczy się wolniej niż w wojsku. Żołnierz powinien przygotować się do demobilizacji z wyprzedzeniem. Zastanowić się, kim chciałby być w cywilu. Należy pamiętać o zasadzie 6P - "Właściwe przygotowanie zapobiega upokarzająco słabym wynikom".
Mogę również udzielić następujących ogólnych rad wojskowym, aby poprawić ich adaptację po powrocie z wojny:
1. Nie popadaj w pesymizm z powodu odrzuceń
Poszukiwanie pracy to naturalny proces, który wymaga cierpliwości i czasu. Odrzucenie nie zawsze oznacza braku profesjonalizmu, ale często zależy od innych czynników, takich jak konkurencja lub ograniczona liczba wakatów. Ważne jest, aby nie traktować odrzucenia jako osobistej porażki. Może to być trudniejsze dla weteranów, ponieważ przejście z wojska do świata cywilnego wymaga adaptacji, ale wytrwałość jest kluczowa.
2. Przyjmij zmianę
Życie w cywilu bardzo różni się od życia w wojsku. To inne tempo, inne wymagania, inne interakcje społeczne. Zamiast opierać się zmianom, spróbuj je zaakceptować jako część nowego rozdziału życia i nowych możliwości.
3. Niższe oczekiwania
Możesz nie być w stanie natychmiast znaleźć pracy, która odpowiadałaby Twojemu doświadczeniu lub statusowi w wojsku. To normalne. Zacznij od małych kroków i stopniowo dąż do swoich celów. Zbyt wysokie oczekiwania mogą prowadzić do rozczarowania.
4. Zastąp żargon wojskowy językiem cywilnym
Wiele terminów i nawyków, które są naturalne w środowisku wojskowym, cywile nie znają. Na przykład, zamiast używać wojskowych akronimów lub specjalistycznych terminów, używaj prostszych, bardziej powszechnych słów. Pomoże to nawiązać lepszą komunikację z pracodawcami, współpracownikami i znajomymi.
5. Postępuj zgodnie z własnymi standardami
Chociaż przejście do życia cywilnego może wydawać się wyzwaniem, ważne jest, aby nie tracić z oczu wartości i zasad, które ukształtowały cię jako człowieka. Twoje standardy pomagają ci zachować uczciwość, dyscyplinę i budować relacje oparte na wzajemnym szacunku.
6. Ciesz się powrotem do cywilnego życia tak bardzo, jak to możliwe
Przejście do życia cywilnego to nie tylko wyzwanie, ale także okazja do otwarcia się na nowe. Potraktuj to jako nowy etap, który pozwoli Ci poznać nowych ludzi i spróbować nowych rzeczy, na które być może wcześniej nie miałeś czasu. Każdy krok naprzód jest zwycięstwem i ważne, aby cieszyć się każdym z nich.
Czy zna Pan przykłady udanej integracji wojska ze społeczeństwem?
Podam dwa przykłady. Jeden dotyczy byłego oficera armii, któremu trudno było się rozstać z kolegami ze służby. Miał PTSD, które rozwinęło się w wyniku dwóch operacji bojowych w Iraku i Afganistanie. Miał dwuletniego syna i żonę, z którą ciągle się kłócił, a jego teściowa wciąż z nimi mieszkała. Weteran zaczął myśleć o samobójstwie.
Rodzina zachęcała go do szukania pracy, ale długo nie mógł jej znaleźć, aż zobaczył interesującą ofertę od firmy budowlanej. Poszukiwali oni zdemobilizowanych żołnierzy, którzy byli podoficerami. Powodem, dla którego ta firma szukała takich pracowników, było, że wojsko jest przyzwyczajone do zarządzania ludźmi i myślenia o wydajności, a te cechy były tutaj potrzebne. Wojskowy przeszedł kurs szkoleniowy i stał się doskonałym kontrolerem jakości dla firmy.
Drugi przypadek dotyczył byłego żołnierza Royal Marine, który był w kontakcie ze związkiem oficerów swojej jednostki i lokalnym oddziałem organizacji. Przejął ich stronę internetową, zaktualizował ją i prowadzi. Wraz z żoną kupił lokalny pub i restaurację. Zatrudnił też innych braci, którzy potrafili gotować. Stworzyli odnoszący sukcesy biznes weteranów, który zatrudniał 5-6 osób.
Wskaźnik rozwodów w Ukrainie wzrósł z powodu wojny. Przymusowa separacja ma negatywny wpływ na małżeństwo. Często po powrocie żołnierza z wojny rodzina musi zbudować swoje życie na nowo. Czy są na to jakieś recepty?
Partnerom weteranek i weteranów, a także ich rodzicom, polecam obejrzenie dramatu wojennego "Full Metal Jacket". Pomoże on zrozumieć, co dzieje się w umyśle weterana. W tej historii żona żołnierza, który wrócił z wojny, nie rozumie, przez co mąż przeszedł. Pamiętam scenę, w której stoją w kuchni, obierają marchewki, a on, który nie radzi sobie z codziennym życiem, nagle podejmuje decyzję: zakłada mundur wojskowy i wraca na front.
To, co może pomóc, to grupy wsparcia. Terapia małżeńska jest bardzo przydatna, ale najlepiej, by prowadzili ją specjaliści z organizacji, które pracują z wojskowymi lub weteranami.
Jest pięć rzeczy, o których powinny wiedzieć rodziny personelu wojskowego:
1. To normalne, że PTSD weterana wpływa na całą rodzinę.
2. Szukaj pomocy, jeśli jej potrzebujesz.
3. Pamiętaj, że to nie Ty cierpisz na PTSD, ale Ty również możesz mieć objawy.
4. Bądź blisko weterana.
5. Nie poddawaj się!
Rozejrzyj się za organizacjami wspierającymi weteranów w Twojej okolicy. W Wielkiej Brytanii istnieje wiele takich organizacji. Mamy cały system takich ośrodków, a rodziny uważają je za skuteczne i przydatne, ponieważ otrzymują wsparcie od podobnie myślących.
Jak wspierać rodziny, które straciły bliskich na wojnie?
Większość ludzi doświadcza straty, głębokiego żalu i bólu. To naturalny proces i należy unikać klasyfikowania go jako choroby psychicznej, zespołu lub zaburzenia.
Jeśli to możliwe, należy unikać leków psychotropowych, z wyjątkiem krótkotrwałego stosowania. W mojej praktyce zwykle zalecam nie więcej niż dwa do trzech tygodni, w niskich dawkach, jeśli w ogóle.
Należy również unikać "samoleczenia" alkoholem, nikotyną, narkotykami lub lekami dostępnymi bez recepty.
Dla tych, którzy doświadczają utraty ukochanej osoby, pomocne jest obchodzenie jej urodzin każdego roku. Może to stać się ważnym rytuałem. Można także stworzyć pudełko pamięci zmarłego przyjaciela. Może to być małe pudełko z medalami, osobistymi listami, cennymi rzeczami, które należały do tej osoby
Jeśli objawy żalu i straty utrzymują się przez bardzo długi czas, powinieneś poszukać profesjonalnej pomocy. Wskazane jest, aby doradca lub terapeuta miał doświadczenie wojskowe lub głębokie zrozumienie kultury wojskowej - jest to o wiele bardziej skuteczne.
W Wielkiej Brytanii od wielu lat działa organizacja o nazwie SSAFA (Soldier's, Sailor's and Airmen's Families Association). Może jest coś podobnego w Ukrainie? Jeśli nie, warto byłoby przyjąć ten model, który okazał się skuteczny dla wielu weteranów. SSAFA zapewnia wsparcie osobom, które doświadczają utraty bliskich.
W Ameryce z kolei istnieje organizacja o nazwie TAPS (Tragedy Assistance Programme for Survivors), na której stronie internetowej znajdziesz wiele przydatnych informacji na ten temat. Grupy TAPS uczą ludzi jak przerobić żal po stracie bliskiego człowieka na służbę krajowi.
Innym przykładem jest tak zwany Purple Pack. To przewodnik online wspierający rodziny poległych żołnierzy z wieloma informacjami na temat świadczeń, organizacji charytatywnych, funduszy pomocowych itp. Podobna usługa mogłaby zostać stworzona w Ukrainie, aby dać pogrążonym w żałobie członkom rodziny poczucie kontroli nad sytuacją.
Armia brytyjska również posiada system wsparcia dla dzieci, których ojcowie zginęli w akcji. Przykładem może być strona Scotty's Little Soldiers.
Przejmij kontrolę nad wspomnieniami
Weteranów często nawiedzają "duchy wojny" - wspomnienia z frontu. Jakie techniki możesz zaoferować wojskowym, żeby dać sobie z nimi radę?
Odsyłam do mojej książki "Overcoming Combat Stress: 101 Techniques for Recovery", która została już przetłumaczona na język ukraiński i jest przygotowywana do publikacji. Pierwszy rozdział dotyczy wyzwalaczy wspomnień (sytuacji, osób lub miejsc, które przypominają o traumatycznym wydarzeniu - red.) i przedstawia pięć skutecznych technik. Jedną z nich jest oddychanie przeponowe. Często wyzwalacze mogą prowadzić do gwałtownego wdechu. Technika ta pozwala kontrolować oddech i siebie.
Kiedy pojawia się wyzwalacz, przejmij kontrolę nad wzrokiem, dźwiękami, zapachami, smakiem i odczuciami cielesnymi. Następnie wykonaj powolny wdech, używając przepony, licząc do siedmiu. Następnie zrób powolny wydech, licząc do 11, używając przepony: brzuch jest wciągany podczas wydechu i wypuszczany podczas wdechu. Ten rodzaj oddychania znany jest jako technika 7/11. Ćwicz ją przez kilka minut 6-7 razy w tygodniu przez 6-8 tygodni.
Oddychanie przeponowe ma niezwykły wpływ i skuteczność antystresową, zachęcam do opanowania tej techniki.
Drugi rozdział mojej książki dotyczy retrospekcji i opisuje sześć technik radzenia sobie z nimi. Trzeci rozdział dotyczy natrętnych myśli, które mogą być trudniejszym problemem, ponieważ mogą pojawiać się zarówno w dzień, jak i w nocy. Na przykład bardzo trudne mogą być wspomnienia walki, twarz wroga, sceny krwi i ran. W tym rozdziale opisano 15 skutecznych technik. Jest szansa, że jeśli będziemy unikać wyzwalaczy, wspomnienia przestaną się pojawiać.
Według Ministerstwa Zdrowia Ukrainy do 2023 r. ponad 20 000 osób w tym kraju zostało oficjalnie zdiagnozowanych z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Jakie innowacyjne podejścia są stosowane w świecie w leczeniu tego zaburzenia?
Departament Spraw Weteranów w USA i wojskowe organizacje charytatywne w Wielkiej Brytanii są liderami w tej dziedzinie. Niestety, przykład amerykański pokazuje, że jest on zdominowany przez leki, które nie zawsze pomagają. Takie terapie zapewniają ograniczoną ulgę, a wielu weteranów cierpi z powodu poważnych i długotrwałych skutków ubocznych jednego, dwóch lub nawet całej gamy leków.
Termin "PTSD" został stworzony przez psychiatrów wojskowych podczas wojny w Wietnamie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku.
Kanadyjski weteran wojskowy, pułkownik Stéphane Grenier, ukuł inny termin: COSI (Combat Operational Stress Injury). Podoba mi się bardziej. Termin COSI jest czasami używany jako alternatywa dla PTSD, aby podkreślić, że traumatyczne doświadczenia mogą być długotrwałe i skumulowane, a nie jednorazowe. COSI może być również postrzegane jako próba destygmatyzacji terminu PTSD. Ludzie wychodzą z traumy, ale "zaburzenie" może być bardziej złożonym problemem.
Istnieje kilka skutecznych technik radzenia sobie z PTSD. Przede wszystkim jest to terapia przedłużonej ekspozycji. Pacjent jest proszony o szczegółowe opowiedzenie o traumatycznym wydarzeniu, aby zmniejszyć jego wpływ na codzienne życie. Następnie jest stopniowo wystawiany na sytuacje, których unikał z powodu strachu i niepokoju związanego z traumą. Pomaga to stopniowo odzyskać poczucie kontroli.
Inną techniką jest terapia poznawcza, która jest szeroko stosowana, a także CPT (terapia przetwarzania poznawczego) i trening zaszczepiania stresu. Są to główne metody leczenia PTSD.
Moja technika, terapia odzyskiwania traumy skoncentrowana na rozwiązaniach, również okazała się skuteczna. Uczyłem tej techniki w Ukrainie, w szczególności we Lwowie i Kijowie, każdy może ją opanować. Jest naprawdę skuteczna. Najważniejsze jest, aby unikać wyłącznie podejścia farmaceutycznego, z wyjątkiem przypadków krótkoterminowych.
W Wielkiej Brytanii istnieje organizacja o nazwie PTSD Resolution, która jest niedofinansowana, ale najbardziej skuteczna w leczeniu weteranów. Kilka lat temu przeprowadziła ona badanie, które wykazało, że około 81% weteranów z traumą psychologiczną w pełni wyzdrowiało. Mówimy tu o traumie związanej ze stresem bojowym lub operacyjnym. Jest to dwukrotnie więcej niż w przypadku Narodowej Służby Zdrowia, usług zdrowia psychicznego i Combat Stress, które są dobrze finansowane, ale w większości wykorzystują podejście medyczne. PTSD Resolution jest dobrym przykładem dla Ukrainy. Zalecam skorzystanie z ich doświadczeń.
Która z technik opisanych w Twojej książce jest Ci najbliższa osobiście i dlaczego?
Wyróżniłbym dwie. Wspomniałem już o pierwszej z nich, czyli oddechu 7/11. Jest niezwykle skuteczna i bardzo pomogła mi w przezwyciężeniu moich własnych wyzwalaczy. Pomaga weteranowi szybko przejść ze stanu niekontrolowanej eksplozji emocjonalnej do kontroli nad objawami.
Drugą techniką jest list "na deszczowy dzień". Polega ona na napisaniu ważnego listu do siebie. List taki powinien być napisany w chwilach względnego spokoju i dobrego samopoczucia, a otwarty w momencie, gdy przechodzimy przez trudny okres w naszym życiu. List powinien zawierać spis sposobów dbania o siebie, nazwiska osób, do których można zadzwonić; przypomnienia o swoich pozytywnych cechach; przypomnienia o duchowych lub filozoficznych przekonaniach, które czynią nas silniejszym. Nie zapomnij również o tym, co już osiągnąłeś na swojej drodze do wyzdrowienia, jakie techniki były dla ciebie szczególnie pomocne, a także o swoich nadziejach i marzeniach na przyszłość.
Kiedyś napisałem "list na deszczowy dzień" podczas mojego procesu zdrowienia i zalecam, aby weterani mieli jedną lub więcej kopii tego listu w miejscach, w których mogą go szybko znaleźć w zły dzień, aby wrócić do punktu wyjścia. Mogą myśleć: "Nigdy nie rozwiążę swoich problemów. Kogo ja próbuję oszukać?" i tak dalej.
W trudne dni należy natychmiast znaleźć list i go przeczytać. Jak pokazuje praktyka, ta technika pomaga zakończyć "deszczowy dzień" "deszczowym porankiem", ponieważ w porze lunchu wracamy już do normalności
Czy stres można nazwać zasobem? Jeśli tak, to jak można go wykorzystać?
Tak, stres można uznać za zasób. Wszyscy potrzebujemy zdrowego poziomu stresu, który po grecku nazywany jest "eustresem". Może on nas motywować i pomagać nam osiągnąć nasz pełny potencjał. Ale kiedy osiąga niewygodny poziom, staje się problemem. Po grecku nazywa się to "dystresem" i to właśnie z nim musimy pracować.
Jak uniknąć przenoszenia urazów psychicznych z rodziców na dzieci?
Jest to możliwe tylko poprzez zapewnienie weteranom terminowej i skutecznej pomocy psychologicznej natychmiast po ich powrocie.
Najgorszy przypadek, jaki widziałem, dotyczył ojca mojego szkolnego kolegi. Brał udział w walkach podczas II wojny światowej na Dalekim Wschodzie, po czym wrócił do domu, ale kilka lat później brał udział w wojnie koreańskiej. Nigdy nie radził sobie ze swoimi objawami, tłumił je i był bardzo rozdrażniony i zły. Mój szkolny kolega i ja rozmawialiśmy o tym i założyliśmy, że podczas służby wojskowej musiał zabić wielu wrogów. Ale nigdy o tym nie mówił, był bardzo skonfliktowany, jego rodzina cierpiała, a teraz jej trzecie pokolenie doświadcza skutków jego stresu bojowego. To straszna sytuacja, której należy unikać za wszelką cenę. Gdyby ten były żołnierz otrzymał skuteczną pomoc po powrocie z Korei, jestem pewien, że sprawy potoczyłyby się inaczej, a członkowie jego rodziny zostaliby uchronieni przed cierpieniem.
Jaką rolę w procesie rehabilitacji weteranów odgrywa publiczne uznanie i wdzięczność?
To bardzo ważne. Wiem, że społeczność Ukrainy jest bardzo dumna ze swoich bohaterów, zaobserwowałem to podczas moich wizyt w Ukrainie. To może być niezwykle pomocne w procesie rehabilitacji.
Mieszkańcy miejscowości Biała Cerkiew spotykają się z żołnierzami 72. brygady po ich powrocie ze strefy walk. Zdjęcie: Tetiana Vyhovska
Jeśli chodzi o negatywne przykłady, w latach siedemdziesiątych, kiedy amerykańscy weterani wojskowi wrócili do domu po wojnie w Wietnamie, wielu z nich spotkało się z obojętnością społeczności. To znacznie utrudniło im proces rehabilitacji. Nie tylko musieli ponownie przeżyć swoje doświadczenia bojowe, ale także zaakceptować fakt, że społeczeństwo ich nie wspiera i nie ceni. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w Ukrainie - wręcz przeciwnie. Coroczny Dzień Obrońców Ukrainy obchodzony 1 października jest doskonałą okazją do upamiętnienia i podziękowania weteranom za ich wkład podczas służby.
Przedłużą ochronę, czy nie? Pozostawią pomoc, czy ją odbiorą? Będzie praca i dach nad głową, czy nie będzie? Moje dziecko będzie musiało zmienić szkołę, czy może będzie miało szczęście?
Życie toczy się dalej jakby obok nas. Większość uchodźców, którzy szukali pomocy psychologicznej w 2024 r., przyznało, że stracili kontrolę nad swoim życiem i nie mogą planować nawet najbliższych miesięcy. Co robić dalej w obliczu niepewności? Gdzie szukać wsparcia, gdy zmiany zachodzą każdego dnia?
O radę zapytaliśmy Antona Pokaliuchina, psychologa z programu Mental Support for Media.
Dlaczego tracimy kontrolę nad życiem
Powodem utraty kontroli nad własnym życiem może być brak wsparcia, problemy ze znalezieniem pracy albo częste zmiany tego miejsca czy warunków, w jakich pracujemy – mówi Anton Pokaliuchin. – A także utrata mieszkania, brak miejsca w przedszkolu czy szkole dla naszego dziecka czy brak jasnych informacji o warunkach dalszego pobytu w obcym kraju.
Życie w czasie wojny to zawsze scenariusz niepewności. Niezależnie od tego, czy po raz pierwszy, czy dziesiąty jesteś zmuszona szukać nowego miejsca zamieszkania lub pracy – to zawsze jest stresujące.
Wiele nieudanych prób może prowadzić do poczucia beznadziejności, zmęczenia i wyczerpania
W takich momentach bardzo ważne jest, by przypomnieć sobie, że ten stan jest tymczasowy. To minie.
Poradziłaś sobie z trudnościami życiowymi więcej niż raz, więc i tym razem, krok po kroku, odzyskasz kontrolę nad swoim życiem i będziesz w stanie znaleźć zasoby, by osiągnąć swoje cele.
Zaakceptuj niepewność, skup się na chwili obecnej, a nie na przerażającej przyszłości. Na obszarach życia, które możesz kontrolować – swoich reakcjach i decyzjach, wyglądzie, czystości domu, edukacji dzieci itp. Możesz założyć dziennik lub korespondować z kimś online i opowiadać mu o wszystkim, co dzieje się każdego dnia. Przypominaj sobie o pokonanych w przeszłości przeszkodach. Poproś o pomoc. Ucz się nowych rzeczy.
A najważniejszą rzeczą jest znalezienie wsparcia w sobie.
Poczucie utraty kontroli nad życiem może również wynikać z tego, że dana osoba stawia sobie zbyt wiele celów
To jak z radiem radio, które odbiera kilka fal jednocześnie. Możesz wyłapać pojedyncze słowa lub dźwięki, ale całość to kakofonia i chaos. Im więcej mamy zadań i obowiązków, tym gorzej sobie z nimi radzimy. Paradoks ludzkiej psychiki polega na tym, że im gorzej sobie radzimy, tym trudniej jest nam podjąć się ważnego zadania i doprowadzić je do końca. Dlatego jeśli jesteśmy przytłoczeni celami, musimy nadać im priorytety. Zadaj sobie pytania: Co jest teraz dla mnie najważniejsze? Jakie są moje wartości?
I skup się na tym.
Czym są wartości i jak mogą pomóc w trudnych czasach
Wartości są często dzielone na dwie grupy. Pierwsza to coś, co możemy mieć lub czego nie mamy – albo co możemy mieć i to stracić (na przykład rodzina, zdrowie, praca). Druga kategoria to pewne cechy, które możemy lub których nie chcemy demonstrować przez całe życie (życzliwość, uczciwość, troska, wiedza, walka o sprawiedliwość, kreatywność).
Społeczeństwo popycha nas do idei, że aby być szczęśliwą, musisz być zdrowa, mieć dobrą rodzinę, świetną pracę, mieszkanie, samochód, smartfon. Ale w czasach wojny i niepewności lepiej wybrać inne podejście w interpretowaniu wartości
Pierwsze (codzienne) podejście zakłada, że wartości mogą zostać utracone w dowolnym momencie. Wiele osób doświadczyło tego podczas wojny. Niektóre straciły krewnych, domy, przyjaciół, firmy, styl życia.
Ale jeśli wartości są naszymi wewnętrznymi wytycznymi, to jak możemy je stracić? Mamy wybór: żyć albo nie żyć zgodnie z naszym wewnętrznym kompasem. Możesz na przykład okazywać życzliwość, nawet jeśli nie masz zdrowia lub pracy. Nasze wartości są zawsze z nami, nawet jeśli nie możemy realizować ich tak, jakbyśmy tego chcieli.
Aby zrozumieć, jakie są twoje wartości, musisz odpowiedzieć sobie na pytania: Jaką osobą chcę być? Jak chcę być zapamiętana przez moje dzieci, wnuki, uczniów, klientów, współpracowników, przyjaciół? Jakie relacje chcę budować z innymi ludźmi?
Wyobraź sobie, że dwóch chłopców jedzie z rodzicami do Disneylandu. Jeden ciągle pyta: „Kiedy tam dojedziemy? Daleko jeszcze?” – i ta podróż zamienia się dla niego w cierpienie. Jest tak skoncentrowany na celu, że proces jego osiągania wywołuje u niego niepokój i zmartwienie.
Tymczasem drugi chłopiec skupia się na procesie. Wygląda przez okno, liczy samochody na drodze, patrzy na krowy pasące się przy drodze. On również chce jak najszybciej dotrzeć na miejsce i przyjemnie spędzić czas w Disneylandzie. Ale kiedy jest w drodze, jest ciekawy i otwarty na poznawanie świata. Dla niego ten proces zamienia się w przyjemną podróż.
Pierwszy chłopiec koncentruje się na celu i dopóki go nie osiągnie, jest nieszczęśliwy. Jeśli coś wydarzy się po drodze, będzie to dla niego katastrofa. Drugi dzięki swojej ciekawości świata doznaje pozytywnych wrażeń przez całą drogę.
Nasze wartości mogą być rodzajem rekompensaty, ponieważ pozwalają nam żyć i odczuwać radość, czułość i spokój. Nawet jeśli nie mamy tego, co chcielibyśmy mieć
Troszczyć się, by poczuć życie
„Rosjanie zabili moją córkę na przedmieściach Chersonia – mówi 52-letnia uchodźczyni Walentyna. – Z lewego brzegu Dniepru nadleciał wrogi dron. Mieszkańcy wioski zobaczyli, że jest ranna, i, ryzykując życiem, próbowali ją stamtąd zabrać, ale dron wciąż unosił się nad nimi. Udało im się dopiero w nocy, lecz było już za późno. Pomyślałam, że jeśli zostanę w tej wiosce, to zwariuję. Wyjechałam więc do Olsztyna. Zaczęłam chodzić na psychoterapię, brać antydepresanty, znalazłam pracę. W końcu zdałam sobie sprawę, że czuję się lepiej, kiedy zajmuję się dziećmi i dbam o innych. W mieszkaniu, do którego się wprowadziłam, są jeszcze dwie inne rodziny uchodźców – samotne matki z dziećmi. Zaczęłam te dzieci zabierać rano do przedszkola, a w weekendy do kina i teatru. Przyrządzałam im też różne smakołyki. Tak, do końca życia będę żyła w smutku. Ale troska o innych sprawia, że mój ból po stracie jest mniej nieznośny. Ona nadaje mi sens”.
Walker Mikacz, Australijczyk, stracił żonę i dzieci w masowej strzelaninie w 1996 roku. Zaangażował się w akcję na rzecz ograniczenia dostępności broni palnej w Australii. To był jego sposób na radzenie sobie z bólem. Nie miał już czasu, by rozpamiętywać śmierć swoich krewnych, za to był w stanie pomóc ratować życie innych ludzi.
Tym, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu wojny, trudno przystosować się do nowych warunków. Jeśli jednak ich wartością jest troska o innych, ochrona i pomoc, będą to robić bez względu na to, gdzie mieszkają
Osoby cierpiące na przewlekłe lub nieuleczalne choroby rozumieją, że nigdy nie będą zdrowe. Mimo to nadal dbają o siebie, szukają ulgi w bólu, chcą mieć nowe fryzury itp. Tylko po to, by czuć, że żyją.
Cele i wartości
Banalna metafora: wyobraź sobie, że nasze życie to ścieżka, a wartości są gwiazdą, która wskazuje właściwy kierunek. Dotarcie do gwiazdy jest niemożliwe, tak jak niemożliwe jest osiągnięcie szczytu dobroci, samoświadomości czy troski. Tak jak niemożliwe jest chronienie czy ratowanie wszystkich. Po drodze są zakręty, skrzyżowania i przeszkody, czasem zbaczamy z drogi. W trudnych czasach, zwłaszcza podczas wojny, bardzo trudno podążać we własnym kierunku i żyć zgodnie ze swoimi wartościami. Dzieje się tak, ponieważ wpływają na nas negatywne wydarzenia, okoliczności, myśli i emocje. Mimi to musisz pamiętać o tym własnym kierunku, choć często trudno go dostrzec przez mgłę problemów. Musisz przypominać sobie o swoich wartościach, bo one one działać, jak światełko w ciemności.
„Nie ma mnie teraz w Ukrainie, ale myślę o niej każdego dnia – mówi Olga Morozowa z Mikołajowa. – Zorganizowałam więc wystawę ‘Dwie wojny – jedno cierpienie’, która była już prezentowana w Berlinie, Warszawie i innych miastach. Wystawa opowiada historię dzieci, które zostały dotknięte dramatycznymi doświadczeniami wojennymi: małych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Łodzi i ukraińskich dzieci, które zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Chcę, aby ludzie w różnych krajach zrozumieli, co się dzieje, chcę mieć wpływ. To pomaga mi się nie poddawać”.
To wartości, a nie cele, sprawiają, że warto żyć. Możemy mieć wiele celów, ale jeśli nie są zgodne z naszymi wartościami, nie będziemy zadowoleni ani z procesu, ani z wyniku. Życie zgodne z własnymi wartościami – nawet jeśli nie jest łatwe, nawet jeśli ma nieznany koniec – jest przynajmniej ciekawą i znaczącą podróżą
Przedłużą ochronę, czy nie? Pozostawią pomoc, czy ją odbiorą? Będzie praca i dach nad głową, czy nie będzie? Moje dziecko będzie musiało zmienić szkołę, czy może będzie miało szczęście?
Życie toczy się dalej jakby obok nas. Większość uchodźców, którzy szukali pomocy psychologicznej w 2024 r., przyznało, że stracili kontrolę nad swoim życiem i nie mogą planować nawet najbliższych miesięcy. Co robić dalej w obliczu niepewności? Gdzie szukać wsparcia, gdy zmiany zachodzą każdego dnia?
O radę zapytaliśmy Antona Pokaliuchina, psychologa z programu Mental Support for Media.
Dlaczego tracimy kontrolę nad życiem
Powodem utraty kontroli nad własnym życiem może być brak wsparcia, problemy ze znalezieniem pracy albo częste zmiany tego miejsca czy warunków, w jakich pracujemy – mówi Anton Pokaliuchin. – A także utrata mieszkania, brak miejsca w przedszkolu czy szkole dla naszego dziecka czy brak jasnych informacji o warunkach dalszego pobytu w obcym kraju.
Życie w czasie wojny to zawsze scenariusz niepewności. Niezależnie od tego, czy po raz pierwszy, czy dziesiąty jesteś zmuszona szukać nowego miejsca zamieszkania lub pracy – to zawsze jest stresujące.
Wiele nieudanych prób może prowadzić do poczucia beznadziejności, zmęczenia i wyczerpania
W takich momentach bardzo ważne jest, by przypomnieć sobie, że ten stan jest tymczasowy. To minie.
Poradziłaś sobie z trudnościami życiowymi więcej niż raz, więc i tym razem, krok po kroku, odzyskasz kontrolę nad swoim życiem i będziesz w stanie znaleźć zasoby, by osiągnąć swoje cele.
Zaakceptuj niepewność, skup się na chwili obecnej, a nie na przerażającej przyszłości. Na obszarach życia, które możesz kontrolować – swoich reakcjach i decyzjach, wyglądzie, czystości domu, edukacji dzieci itp. Możesz założyć dziennik lub korespondować z kimś online i opowiadać mu o wszystkim, co dzieje się każdego dnia. Przypominaj sobie o pokonanych w przeszłości przeszkodach. Poproś o pomoc. Ucz się nowych rzeczy.
A najważniejszą rzeczą jest znalezienie wsparcia w sobie.
Poczucie utraty kontroli nad życiem może również wynikać z tego, że dana osoba stawia sobie zbyt wiele celów
To jak z radiem radio, które odbiera kilka fal jednocześnie. Możesz wyłapać pojedyncze słowa lub dźwięki, ale całość to kakofonia i chaos. Im więcej mamy zadań i obowiązków, tym gorzej sobie z nimi radzimy. Paradoks ludzkiej psychiki polega na tym, że im gorzej sobie radzimy, tym trudniej jest nam podjąć się ważnego zadania i doprowadzić je do końca. Dlatego jeśli jesteśmy przytłoczeni celami, musimy nadać im priorytety. Zadaj sobie pytania: Co jest teraz dla mnie najważniejsze? Jakie są moje wartości?
I skup się na tym.
Czym są wartości i jak mogą pomóc w trudnych czasach
Wartości są często dzielone na dwie grupy. Pierwsza to coś, co możemy mieć lub czego nie mamy – albo co możemy mieć i to stracić (na przykład rodzina, zdrowie, praca). Druga kategoria to pewne cechy, które możemy lub których nie chcemy demonstrować przez całe życie (życzliwość, uczciwość, troska, wiedza, walka o sprawiedliwość, kreatywność).
Społeczeństwo popycha nas do idei, że aby być szczęśliwą, musisz być zdrowa, mieć dobrą rodzinę, świetną pracę, mieszkanie, samochód, smartfon. Ale w czasach wojny i niepewności lepiej wybrać inne podejście w interpretowaniu wartości
Pierwsze (codzienne) podejście zakłada, że wartości mogą zostać utracone w dowolnym momencie. Wiele osób doświadczyło tego podczas wojny. Niektóre straciły krewnych, domy, przyjaciół, firmy, styl życia.
Ale jeśli wartości są naszymi wewnętrznymi wytycznymi, to jak możemy je stracić? Mamy wybór: żyć albo nie żyć zgodnie z naszym wewnętrznym kompasem. Możesz na przykład okazywać życzliwość, nawet jeśli nie masz zdrowia lub pracy. Nasze wartości są zawsze z nami, nawet jeśli nie możemy realizować ich tak, jakbyśmy tego chcieli.
Aby zrozumieć, jakie są twoje wartości, musisz odpowiedzieć sobie na pytania: Jaką osobą chcę być? Jak chcę być zapamiętana przez moje dzieci, wnuki, uczniów, klientów, współpracowników, przyjaciół? Jakie relacje chcę budować z innymi ludźmi?
Wyobraź sobie, że dwóch chłopców jedzie z rodzicami do Disneylandu. Jeden ciągle pyta: „Kiedy tam dojedziemy? Daleko jeszcze?” – i ta podróż zamienia się dla niego w cierpienie. Jest tak skoncentrowany na celu, że proces jego osiągania wywołuje u niego niepokój i zmartwienie.
Tymczasem drugi chłopiec skupia się na procesie. Wygląda przez okno, liczy samochody na drodze, patrzy na krowy pasące się przy drodze. On również chce jak najszybciej dotrzeć na miejsce i przyjemnie spędzić czas w Disneylandzie. Ale kiedy jest w drodze, jest ciekawy i otwarty na poznawanie świata. Dla niego ten proces zamienia się w przyjemną podróż.
Pierwszy chłopiec koncentruje się na celu i dopóki go nie osiągnie, jest nieszczęśliwy. Jeśli coś wydarzy się po drodze, będzie to dla niego katastrofa. Drugi dzięki swojej ciekawości świata doznaje pozytywnych wrażeń przez całą drogę.
Nasze wartości mogą być rodzajem rekompensaty, ponieważ pozwalają nam żyć i odczuwać radość, czułość i spokój. Nawet jeśli nie mamy tego, co chcielibyśmy mieć
Troszczyć się, by poczuć życie
„Rosjanie zabili moją córkę na przedmieściach Chersonia – mówi 52-letnia uchodźczyni Walentyna. – Z lewego brzegu Dniepru nadleciał wrogi dron. Mieszkańcy wioski zobaczyli, że jest ranna, i, ryzykując życiem, próbowali ją stamtąd zabrać, ale dron wciąż unosił się nad nimi. Udało im się dopiero w nocy, lecz było już za późno. Pomyślałam, że jeśli zostanę w tej wiosce, to zwariuję. Wyjechałam więc do Olsztyna. Zaczęłam chodzić na psychoterapię, brać antydepresanty, znalazłam pracę. W końcu zdałam sobie sprawę, że czuję się lepiej, kiedy zajmuję się dziećmi i dbam o innych. W mieszkaniu, do którego się wprowadziłam, są jeszcze dwie inne rodziny uchodźców – samotne matki z dziećmi. Zaczęłam te dzieci zabierać rano do przedszkola, a w weekendy do kina i teatru. Przyrządzałam im też różne smakołyki. Tak, do końca życia będę żyła w smutku. Ale troska o innych sprawia, że mój ból po stracie jest mniej nieznośny. Ona nadaje mi sens”.
Walker Mikacz, Australijczyk, stracił żonę i dzieci w masowej strzelaninie w 1996 roku. Zaangażował się w akcję na rzecz ograniczenia dostępności broni palnej w Australii. To był jego sposób na radzenie sobie z bólem. Nie miał już czasu, by rozpamiętywać śmierć swoich krewnych, za to był w stanie pomóc ratować życie innych ludzi.
Tym, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu wojny, trudno przystosować się do nowych warunków. Jeśli jednak ich wartością jest troska o innych, ochrona i pomoc, będą to robić bez względu na to, gdzie mieszkają
Osoby cierpiące na przewlekłe lub nieuleczalne choroby rozumieją, że nigdy nie będą zdrowe. Mimo to nadal dbają o siebie, szukają ulgi w bólu, chcą mieć nowe fryzury itp. Tylko po to, by czuć, że żyją.
Cele i wartości
Banalna metafora: wyobraź sobie, że nasze życie to ścieżka, a wartości są gwiazdą, która wskazuje właściwy kierunek. Dotarcie do gwiazdy jest niemożliwe, tak jak niemożliwe jest osiągnięcie szczytu dobroci, samoświadomości czy troski. Tak jak niemożliwe jest chronienie czy ratowanie wszystkich. Po drodze są zakręty, skrzyżowania i przeszkody, czasem zbaczamy z drogi. W trudnych czasach, zwłaszcza podczas wojny, bardzo trudno podążać we własnym kierunku i żyć zgodnie ze swoimi wartościami. Dzieje się tak, ponieważ wpływają na nas negatywne wydarzenia, okoliczności, myśli i emocje. Mimi to musisz pamiętać o tym własnym kierunku, choć często trudno go dostrzec przez mgłę problemów. Musisz przypominać sobie o swoich wartościach, bo one one działać, jak światełko w ciemności.
„Nie ma mnie teraz w Ukrainie, ale myślę o niej każdego dnia – mówi Olga Morozowa z Mikołajowa. – Zorganizowałam więc wystawę ‘Dwie wojny – jedno cierpienie’, która była już prezentowana w Berlinie, Warszawie i innych miastach. Wystawa opowiada historię dzieci, które zostały dotknięte dramatycznymi doświadczeniami wojennymi: małych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Łodzi i ukraińskich dzieci, które zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Chcę, aby ludzie w różnych krajach zrozumieli, co się dzieje, chcę mieć wpływ. To pomaga mi się nie poddawać”.
To wartości, a nie cele, sprawiają, że warto żyć. Możemy mieć wiele celów, ale jeśli nie są zgodne z naszymi wartościami, nie będziemy zadowoleni ani z procesu, ani z wyniku. Życie zgodne z własnymi wartościami – nawet jeśli nie jest łatwe, nawet jeśli ma nieznany koniec – jest przynajmniej ciekawą i znaczącą podróżą
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Syn niedługo skończy 18 lat i mam tylko jego. Wyjechaliśmy z Ukrainy na początku wojny i żyjemy bezpiecznie w Polsce, ale on chce wrócić do Ukrainy i zgłosić się na ochotnika na front, gdy tylko będzie pełnoletni. To mnie przeraża.
Z jednej strony jestem dumna, że mam syna, który ma nasz kraj w sercu i chce o niego walczyć. Ale z drugiej nie wyobrażam sobie być bez niego i bać się o jego życie każdego dnia.
Jest w kontakcie ze starszymi kolegami z naszego miasta w Ukrainie. Oni zostali i poszli walczyć. Jest pod ich wrażeniem i chce do nich dołączyć. Staram się go od tego odwieść, jak tylko mogę. Znam przykłady młodych mężczyzn, synów moich przyjaciół, którzy zostali ranni i pozostaną niepełnosprawni do końca życia. Jeden stracił obie ręce, drugi lewą nogę.
Opowiadam mu te przerażające historie, mając nadzieję, że zmieni zdanie i zostanie ze mną. A on na to: „Trwa wojna, są ranni i zabici, nawet w Polsce mogę zginąć na przejściu czy na środku ulicy. Co się stanie, to się stanie”.
Kiedy opowiedziałam o tym mojej przyjaciółce, bardzo mnie zdenerwowała. „Jeśli jest głupi, pozwól mu odejść” – powiedziała. Jej mąż i dwóch dorosłych synów są z nią w Polsce i nie obchodzi ich nasz kraj, nigdy nie pójdą walczyć za ojczyznę. Powiedziałam jej, co myślę o zachowaniu mężczyzn w jej rodzinie, i rozstałyśmy się w gniewie. Od tamtej pory nie rozmawiamy ze sobą i nie jesteśmy już przyjaciółkami.
Wpadłam na pomysł, żeby zatrzymać syna w Polsce, pozorując swoją chorobę. Mam nadzieję, że przez ten czas wojna się skończy. Nigdy go nie okłamałam, ale tylko matka może zrozumieć, co czuję i jak wielki jest mój strach. Nie wiem już, jak go przekonać.
Jednocześnie boję się, że jeśli dowie się, że go okłamałam, nigdy mi nie wybaczy i stracę go na zawsze. Bardzo się martwię i czuję, że ten stres może naprawdę wpędzić mnie w chorobę.
Rafał Zbozień - psycholog, psychotraumatolog. Udziela wsparcia online na avigon.pl:
To, co Pani przeżywa, jest niezwykle trudnym wyzwaniem i w pełni rozumiem, jak skrajne emocje mogą się z tym wiązać. W sytuacji, w której chce Pani chronić syna przed niebezpieczeństwem, równocześnie zderza się Pani z jego pragnieniem, aby wziąć na siebie trudną odpowiedzialność. Pani jako matka przeżywa ból, niepokój, a także ogromną obawę o przyszłość, co jest całkowicie zrozumiałe.
Kłamstwo, nawet jeśli chwilowo przyniosłoby ulgę, w dłuższym okresie zamieni się w ból
W sytuacjach, które są dla nas emocjonalnie przytłaczające, nasze myśli i reakcje często są próbą znalezienia choćby częściowego rozwiązania, które pozwoliłoby uniknąć ryzyka. Stąd pomysł, by – być może – zatrzymać syna poprzez udawanie choroby.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że takie rozwiązanie mogłoby prowadzić do długotrwałych konsekwencji i potencjalnych trudności w relacji, szczególnie jeśli syn odkryłby prawdę. Może się też zdarzyć, że taki krok, nawet jeśli chwilowo przyniósłby ulgę, w dłuższym okresie przyniósłby ból zarówno Pani, jak i synowi.
Warto też przyjrzeć się, jak Pani dotychczas działała – czyli pokazywanie historii innych osób, które ucierpiały w wyniku wojny – jak wpłynęły na syna. Czasami, próbując przekonać bliskich, nieświadomie wywołujemy u nich reakcję odwrotną. On, koncentrując się na swoim poczuciu obowiązku, może być bardziej zamknięty na te argumenty.
Oto kilka strategii, które mogą Pani pomóc:
1. Skupienie się na rozmowie z synem na temat jego planów i wartości, które za nimi stoją. Może Pani spróbować podejść do rozmowy z ciekawością, pytając o jego motywację, marzenia, wyobrażenie siebie w tej roli. Zamiast przekonywać, można spróbować zrozumieć, co tak naprawdę kryje się za jego potrzebą wyjazdu. Pomagać można na wiele sposobów, zarówno tam jak i tu. Może jest coś innego, co mógłby realizować tutaj?
2. Wyrażenie własnych uczuć w sposób szczery, ale nie osądzający. Można powiedzieć: „Jestem dumna, że masz takie wartości i równocześnie bardzo się boję, że mogę Cię stracić”. Wyrażenie tego lęku bez prób nakłaniania syna może pozwolić mu lepiej zrozumieć, co Pani przeżywa, a jednocześnie nie czuć się stawianym przed wyborem między własnymi wartościami a relacją z mamą.
3. Rozważenie konsultacji z psychologiem specjalizującym się w pracy z rodzinami i młodzieżą. Spotkanie z kimś, kto zna dynamikę relacji rodzinnych i psychologię młodych ludzi w tak trudnych sytuacjach, może pomóc znaleźć strategię na dotarcie do syna i wypracowanie sposobów komunikacji, które nie będą rodziły napięć.
4. Wsparcie społeczne dla Pani. Pisała Pani, że sytuacja ta spowodowała również utratę przyjaźni, ale z pewnością nie jest Pani sama. Często pomocne okazuje się wsparcie osób, które przeżywają podobne trudności. Może warto poszukać grup wsparcia lub miejsc, gdzie będzie Pani mogła podzielić się swoimi uczuciami. Takie grupy i doświadczenia osób zmagających się z podobnymi problemami, to naprawdę ogromny zasób.
Lęk jest naturalną reakcją na zagrożenie
Warto pamiętać, że lęk, który Pani odczuwa, jest naturalną reakcją na zagrożenie i próbą zachowania bezpieczeństwa. Takie uczucia mogą być trudne, ale równocześnie to one pokazują, jak bardzo kocha Pani swojego syna.
Rozmowa pełna szczerego wyrażania emocji, pytania, które dają przestrzeń na zrozumienie jego perspektywy, oraz otwarcie na wzajemne wsparcie mogą pomóc zarówno Pani, jak i synowi przejść przez ten trudny czas, niezależnie od jego ostatecznej decyzji.
Życzę Pani wiele wytrwałości i siły w tych wymagających chwilach.
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Mieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Pytania bez odpowiedzi
Mieszkam w Polsce od pierwszych dni wojny. Mój mąż, którego poślubiłam w październiku 2021 roku, zdecydował, że nie ma na co czekać – powinnam wyjechać. A sam pojechał na front. Wojna rozdzieliła nas na początku wspólnego życia.
Myślałam, że ona potrwa najdłużej do maja, Zachód da skuteczną odpowiedź i wszyscy będziemy mogli wrócić do Ukrainy.
Od 2,5 roku mieszkam w Polsce, a mój mąż jest na wojnie. Dzielą nas setki kilometrów i boję się o jego życie. Bezpieczne życie w Polsce nie przynosi ulgi, gdy osoba najbliższa memu sercu jest codziennie narażona na śmierć lub kalectwo. Od dłuższego czasu martwię się o męża. Wiadomości online, w których możemy zamienić kilka słów, są cudowne, ale jeszcze bardziej podsycają żal i tęsknotę.
Po tych dwóch latach najbardziej brakuje mi bliskości i, muszę przyznać, seksu. Chcę go przytulić, kochać się z nim, nie wstawać z łóżka przez tydzień.
To nie jest normalne, że w cywilizowanej Europie rodziny nie mogą być razem, bo nienawistny dyktator postanowił zaatakować niepodległy kraj. Czuję ogromną złość, a nawet nienawiść, lecz przede wszystkim bezsilność. Jak długo jeszcze będziemy musieli żyć w takiej separacji? Boję się, że nie doczekam naszego wspólnego życia.
Nie wyjadę z Polski, bo w Ukrainie nie mam dokąd wracać. Moi teściowie zginęli, na ich dom spadła bomba. Wychowałam się w domu dziecka, oni byli moją jedyną, pierwszą prawdziwą rodziną.
Mąż zawsze powtarza mi, żebym nie wyjeżdżała z Polski, bo tylko w ten sposób może zachować spokój i nie martwić się – wiedząc, że jestem tu bezpieczna i pod dobrą opieką. Nawet gdy ma urlop, nie może przyjechać i być tutaj ze mną.
Jesteśmy w kompletnym zawieszeniu. Jak można tak żyć na odległość? To bolesne. Człowiek potrzebuje bliskich ludzi, ich ciepła i wsparcia. Jaką szansę na przetrwanie ma związek, jeśli jego jedynym źródłem jest tęsknota?
A co jeśli jedno z nas nie wytrzyma tej rozłąki? Jestem bardzo smutna. Ciężko tak żyć. Przyjaciele ani znajomi nie zastąpią mi najbliższej osoby, a strach o jej życie wyczerpuje mnie psychicznie.
Grzegorz Michal Mueller, psycholog Avigon.pl:
Nie odważę się udzielać Pani rad. Najwłaściwsze, co mogę zrobić w tej sytuacji, to wyrazić współczujący szacunek.
Ta sytuacja jest naprawdę druzgocąca. To, o czym Pani pisze, to utknięcie Hioba w absurdzie wojny. Postąpiła Pani słusznie, prosząc o pomoc. To, czego Pani potrzebuje, to nie rada, ale obecność i wsparcie.
Wsparcie może Pani uzyskać od tych, którzy mieli podobne doświadczenia. Obecność, wytrwałość, odwaga, a nawet codzienny heroizm ludzi o podobnych doświadczeniach może być dla Pani źródłem siły w procesie przezwyciężania tej apokaliptycznej, absurdalnej i wyczerpującej sytuacji.
Problemy, których nie da się rozwiązać w pojedynkę, mogą stać się o wiele łatwiejsze do rozwiązania w grupie.
Zachęcam Panią do znalezienia grupy wsparcia w okolicy, w której Pani mieszka. To może być grupa u psychologa – na przykład dla trudnych relacji małżeńskich, w których miłość została zraniona przez wojnę.
Jeśli takiej grupy nie ma, stwórzmy ją razem: Pani, redakcja i ja.
Na szczęście w Polsce pracuje już wielu świetnych ukraińskich psychologów. Jeśli połączyć dobrze dobraną grupę z psychologiem, problem, którego nie da się rozwiązać w pojedynkę, można znacząco złagodzić.