Biznes
Про діяльність компаній, яким вдалося вижити і відновитися попри війну, про релоковані бізнеси й українських підприємиць-тимчасових воєнних мігранток в Європі
Jedz, pracuj, ucz się: ukraińskie smaki w Polsce
Wojna znacznie zmniejszyła liczbę firm w Ukrainie, jednak po 24 lutego ukraiński biznes zaczął dynamicznie rozwijać się za granicą. Według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w samej Polsce prawie co dziesiąta nowo założona firma należy do Ukraińców. Sestry odwiedziły przedstawicieli czterech znanych ukraińskich marek działających w Warszawie, by dowiedzieć się, jak udało im się założyć biznes w Polsce.
Rozwijamy się poprzez franczyzy, współpracujemy wyłącznie z Ukraińcami
Wołodymyr Matwijczuk, współzałożyciel sieci "Galia Bałuwana" i Multi Cook, opowiedział, jak firma tworzy miejsca pracy za granicą, w tym dla uchodźców wojennych.
- Po rozpoczęciu wielkiej wojny dzwonili do mnie znajomi, którzy pracowali w firmie i przenieśli się za granicę. Pytali, czy zamierzamy wejść na rynek europejski. Uznaliśmy, że teraz możemy być przydatni za granicą, tworzyć nowe miejsca pracy dla Ukraińców. To nasz mały wkład w pomoc potrzebującym. Sieć "Galia Bałuwana" jest obecnie reprezentowana w 27 krajach pod marką Multi Cook. System opiera się na franczyzie.
Franczyzę opieramy na zaufaniu do partnera. Miesięczna opłata w wysokości 100 euro jest dość przystępna. Obecnie instalujemy wysokiej jakości oprogramowanie, które pozwala partnerowi śledzić sprzedane produkty, zyski, wynagrodzenia i przeglądać analizy biznesowe na smartfonie. Program ten został opracowany na prośbę naszych polskich partnerów i zainwestowaliśmy w niego ponad 30 tysięcy euro. Stworzyliśmy uniwersalną stronę internetową i inwestujemy w platformę zamówień online, ponieważ nasi partnerzy w Polsce rozpoczynają współpracę z barami, kawiarniami i przedszkolami.
W Polsce stworzyliśmy wsparcie biznesowe "pod klucz": mamy prawników, którzy pomagają założyć firmę i wybrać optymalny system podatkowy; mamy wsparcie księgowe, które pomaga Ukraińcom szybko nawigować i spędzać na tym mniej czasu. W Polsce "uruchamiamy" partnerów w sześciu blokach. Pierwszy blok jest standardowy, zawiera 80-90 pozycji, a każdy kolejny zawiera kolejne 20-25 pozycji. Pierwszy blok jest uruchamiany przez zespół wizytujący z Ukrainy: jego członkowie pomagają przeszkolić Ukraińców, którzy przyjechali do pracy, oraz właściciela w poruszaniu się w kwestiach produkcyjnych. Następnie firma pracuje przez jakiś czas nad tym asortymentem startowym, który jest najłatwiejszy do opanowania, pracownicy uczą się rozumieć procesy produkcyjne, czym jest klient, rozwijają umiejętności. Dopiero po tym partner może wprowadzać nowe dania. W naszym asortymencie mamy 700 pozycji i jasne jest, że nowa firma nie opanuje ich wszystkich od razu.
Za granicą zajmujemy niszę mrożonek. Nie oferujemy opcji restauracji, jak ma to miejsce w niektórych ukraińskich miastach. Stworzyliśmy również nową stronę internetową dla naszych zagranicznych partnerów o nazwie Multi Cook. To oddzielna marka, z oddzielną etykietą w różnych kolorach.
Prowadzenie biznesu w Polsce nie jest trudne, a dla ukraińskiego biznesu - dla tych, którzy weszli po 24 lutego 2022 roku stworzono dobrą atmosferę. Jesteśmy bardzo podobni do Polaków pod względem konsumpcji i zachowań zakupowych.
Rozwijamy się za granicą, w tym w Polsce, poprzez franczyzę i współpracujemy wyłącznie z Ukraińcami, zachęcając ich do zatrudniania Ukraińców jako franczyzobiorców. To jest nasza misja w czasie wojny. Po wojnie otworzymy sprzedaż dla obcokrajowców. Część z nich otwiera biznesy za własne pieniądze, część zaciąga kredyty, a część dostaje dotacje od polskiego rządu.
Procedura jest następująca: tworzymy projekt lokalu, partner zamawia sprzęt i dokonuje napraw. Na 10 dni przed zakończeniem remontu partner rekrutuje pracowników. Nasz zespół start-upowy jedzie do Polski i przydziela przyszłych pracowników do procesów, uczy ich, jak gotować wszystkie potrawy, a nowi pracownicy wraz z zespołem przygotowują dania przed otwarciem sklepu. Daje to około tony produktów w ciągu 6 dni. Siódmego dnia partner otwiera sklep.
Rekrutując pracowników, nie trzeba wybierać kucharzy. Z uwago na to, że produkcja jest zaplanowana i podzielona na procesy, wystarczy znać swoje 3-4 procesy: ktoś smaży naleśniki, ktoś pracuje z klopsikami mielonymi, ktoś robi pierogi i knedle.
Każdy partner sam ustala ceny detaliczne i reklamuje się. Kontrolujemy czystość pomieszczeń, wszyscy pracownicy muszą być umundurowani, formowanie naszych produktów musi być jednolite, a ich jakość - na odpowiednim poziomie.
Jesteśmy już obecni w 20 miastach w Polsce, a liczba sklepów stale rośnie. Na przykład w Warszawie mamy obecnie około 20 sklepów.
W mniejszych miastach partnerzy mają łatwiejszy start ze względu na lepszą sprzedaż. Zakładam, że wynika to z tego, że duże miasta są nasycone supermarketami. Im mniejsze miasto, tym mniej supermarketów, a konsumenci koncentrują się bardziej na sklepach rzemieślniczych.
Do naszych najpopularniejszych produktów w Polsce należą pyzy z ziemniakami, knedle, pierogi z mięsem i wieprzowiną. Polacy uwielbiają kolorowe pierogi, które często kupują dzieciom. Bardzo dobrze sprzedają się nasze zupy i barszcz. Polacy bardzo lubią pierogi i uszka, opracowaliśmy więc ich specjalną recepturę z myślą o polskim konsumencie. Polacy lubią również zupy-krem, które są mniej popularne na Ukrainie, więc opracowaliśmy linię takich zup, linię mrożonych dań restauracyjnych. Teraz nasi partnerzy ten nowy produkt wprowadzą.
Polscy klienci w sklepie często pytają sprzedawcę, jak ugotować danie, które nie było wcześniej prezentowane na polskim rynku. Dlatego do etykiety każdego produktu dołączyliśmy kody kuponów z linkiem do kanałów YouTube z pokazami gotowania.
Nie przyszliśmy o nic prosić
Iwan Lifincew, menedżer ds. marketingu i projektów, opowiedział nam o sieci restauracji "Czornomorka" w Polsce:
- Przez 11 lat Nasza główna idea, która brzmi: "Po prostu smażymy ryby", nie zmieniła się od 11 lat. "Uczymy" nowe rynki, że restauracje serwujące ryby i owoce morza mogą być demokratyczne. Kiedy weszliśmy do Polski, zmieniliśmy do pewnego stopnia format: nie ma kelnerów, zamówienia są przyjmowane przy okienkach, a gotowe dania są przynoszone przez kuriera.
Dostosowaliśmy nazwę, zastępując Czornomorkę - Czarnomorką, by w języku polskim było jasne, skąd pochodzimy.
W Polsce działają już dwa projekty, a kilka kolejnych jest w trakcie otwierania. Dla Polaków pojawienie się dwóch placówek naraz, zamiast jednej, zwiększa ich pewność siebie: mówią, że skoro mają dwie placówki, a nie jedną, to dobrze sobie radzą. Oczywiście Ukraińcy mieszkający w Warszawie również się przyłączyli, ponieważ znają sieć.
Prowadzenie biznesu w Polsce jest droższe, co wymaga optymalizacji kosztów, personelu i formatu. Jeśli chodzi o zmiany w lokalizacjach, to oprócz nazwy, zmienił się również firmowy kolor naszych placówek z niebieskiego na bordowy.
Oczywiście polityka cenowa również dostosowuje się do zasad panujących na lokalnym rynku. Mam wrażenie, że Europejczycy lubią więcej myśleć i wolniej reagują na różne promocje. Nawet teraz, w stanie wojny, Ukraińcom wystarczy powiedzieć, że jutro będzie jakaś szalona akcja - i pół Kijowa zbierze się w jeden dzień. Tymczasem Polacy planują weekendy z wtorku na środę, więc jak im się powie o promocjach w piątek, to w sobotę nikt nie przyjdzie.
Adaptacja menu jest minimalna: w Warszawie dodaliśmy polską zupę o nazwie żurek, ale to jest żurek rybny. Teraz skupiamy się na globalnym charakterze sieci, na przykład poprzez uruchomienie wydarzenia "Makrelowy listopad" w Ukrainie, Mołdawii i Polsce. Organizujemy dni tematyczne, kiedy mamy dostawy świeżych ryb i opracowujemy dla nich specjalne oferty. Na przykład w poniedziałek rozdajemy trzecią porcję małży w prezencie, a we wtorek oferujemy ostrygi po obniżonej cenie. Działania te sprawdzają się w całej sieci, niezależnie od kraju.
Mamy bardzo jasne stanowisko: nie jesteśmy uchodźcami w Warszawie, nie przyjechaliśmy prosić o cokolwiek od państwa. W Ukrainie sieć z powodzeniem działa i otwierane są nowe placówki. Ekspansja była planowana wcześniej, a wojna tylko przyspieszyła ten proces.
Praktykujemy zarówno franczyzę, w której pomagamy na etapie otwarcia, a następnie kontrolujemy, czy wszystko spełnia standardy - jak projekty inwestycyjne, w których inwestor inwestuje, a następnie osiąga zysk. Partner franczyzowy zajmuje się projektem samodzielnie, natomiast my w całości obsługujemy projekty inwestycyjne.
Pracowników liniowych rekrutujemy z kraju, w którym działamy, ale zespół z Ukrainy przyjeżdża do pomocy przy otwarciu. W każdej restauracjii jest kierownik, a każdy kraj ma własnych kierowników projektów, którzy raportują do biura w Kijowie.
Ważne jest, abyśmy się rozumieli. Personel liniowy składa się w 50 procentach z Polaków, a kierownikiem jest Ukrainiec, który od dawna mieszka w Polsce i biegle mówi po polsku. Rekrutujemy kucharzy poprzez rekomendacje i strony z ogłoszeniami o pracy.
Specyfika działalności polega na tym, że sprowadzamy wiele świeżych ryb i owoców morza z różnych krajów i gotujemy je na miejscu. Smażymy ryby w sosach, na patelni, na teppanie. Nie używamy półproduktów.
Ryby i owoce morza transportowane są w specjalnych warunkach termicznych. Mamy taką opcję jak "ryba na zamówienie", co oznacza, że ryba jest jeszcze w drodze i została już zamówiona przez konkretnego gościa. Kiedy mieliśmy "Makrelowy listopad", przyjeżdżało do nas mnóstwo makreli. I chociaż były jeszcze w drodze, my już je sprzedaliśmy.
Przyciągamy ludzi różnymi działaniami związanymi z żywnością, na przykład oferujemy ostrygi. W Ukrainie ostrygi kosztowały kiedyś 17 czy 19 hrywien - i to po prostu zrujnowało rynek, bo sprzedawaliśmy ogromną ich ilość.
Mamy zajęcia, podczas których można samodzielnie otwierać ostrygi. To nowa atrakcja dla naszych gości: nasz pracownik uczy, jak włożyć nóż do ostrygi i prawidłowo ją otworzyć.
Wśród popularnych w Polsce dań są oczywiście spaghetti z owocami morza, risotto z owocami morza, małże w skorupkach, ostrygi i legendarna już zupa rybna, którą serwujemy codziennie w całej sieci od ponad 10 lat.
Najważniejsza jest dla nas jakość rogalików
Julia Kniażyk, dyrektorka marketingu Lviv Сroissants, podzieliła się swoimi doświadczeniami związanymi z wejściem na polski rynek po rozpoczęciu przez Rosję inwazji:
- Nasza sieć od kilku lat przygląda się różnym krajom, bo chce wejść na rynek międzynarodowy. Dla nas kwestia głównego produktu jest kluczowa: croissanty powinny być produkowane przez nas w kraju, w którym jesteśmy obecni, lub dostarczane z Ukrainy. Kiedy rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, było mniej pracy, niektóre piekarnie zostały zamknięte, a my przyspieszyliśmy proces wejścia na najbliższy rynek - Polskę. Idea rogalików z różnymi nadzieniami jest wspólna dla różnych krajów.
Wcześniej mieliśmy już zakład w Polsce, w 2018 r., ale popełniliśmy błędy i zamknęliśmy go. W 2022 roku rozpoczęliśmy pracę na polskim rynku od samego początku. Oczywiście nasze doświadczenie związane z otwarciem około 145 piekarni w Ukrainie obejmowało wiele ważnych opcji również dla rynku polskiego: zrozumienie, jak przetrwać lockdown, umiejętność szybkiego dostosowania się do nowych warunków itp.
Na przykład w Polsce obciążenia podatkowe są wyższe niż w Ukrainie zarówno dla przedsiębiorców, jak dla pracowników, co komplikuje księgowość i wpływa na ceny. Ponadto każdy przedsiębiorca jest płatnikiem podatku VAT, co ma wpływ na wyniki finansowe.
W pełni kontrolujemy działalność franczyzową na polskim rynku. Mamy centralne biuro w Ukrainie, które składa się z około stu osób, oraz biuro regionalne w Polsce z odpowiednimi działami. Wymagamy zgodności ze standardami zarówno w Ukrainie, jak w Polsce. W marketingu współpracujemy z polskimi specjalistami, ponieważ osoba, która jest na miejscu, lepiej wie, co się tam dzieje.
Lokalni pracownicy na polski rynek są wybierani przez naszych specjalistów z Ukrainy, mamy dział HR i pracownika, który mówi po polsku. Mamy dużo podań o pracę od Ukraińców, ponieważ wielu z tych, którzy wyjechali, pracowało dla nas lub wiedziało o naszej sieci. Rozumiemy, że kasjer musi być Polakiem, ponieważ musi biegle mówić po polsku. W Polsce staramy się zatrudniać taką samą liczbę Polaków, co Ukraińców - a czasem nawet więcej. Specjalne wykształcenie nie jest wymagane, możemy sami przeszkolić pracownika. Każdy punkt ma kasjera, kanapkarza, kucharza i kelnera.
Wśród naszych partnerów są polskie firmy. To dostawcy żywności, dystrybutorzy sprzętu, wykonawcy i agencja marketingowa. Polakiem jest też szef kuchni.
Jako sieć w Ukrainie mieliśmy wielu gości z innych krajów. Jeszcze przed epidemią koronawirusa zrozumieliśmy, że znaczna liczba naszych gości we Lwowie to Polacy, co oznacza, że polscy konsumenci znali już naszą markę. Oczywiście lokalni klienci są mniej zaznajomieni z naszym produktem, co wynika z różnic mentalności: Ukraińcy żyją teraźniejszością i potrafią wydać naraz więcej pieniędzy, podczas gdy Europejczycy są bardziej oszczędni i rzadziej wydają pieniądze pod wpływem impulsu.
Jest kilka nowości, które z powodzeniem wprowadziliśmy w Polsce, a które nie są jeszcze dostępne w Ukrainie. Na przykład w Polsce popularny jest rogal wypełniony gotowanymi jajkami. Na Ukrainie nie ma producenta, który dostarczałby do niego niezbędne składniki, podczas gdy w Polsce jest takich wielu, więc stworzyliśmy ten produkt.
Jesteśmy już reprezentowani w Warszawie, Wrocławiu, Zgorzelcu, Szczecinie, Rzeszowie i Gdańsku. Wśród tych miast wyróżnia się Zgorzelec, gdzie jest wielu Niemców - polskie ceny są dla Niemców niskie. Co do reszty, nasz biznes zależy od lokalizacji i ruchu. Możesz działać w stolicy, ale w złej lokalizacji, możesz też być w małym mieście w dobrej, centralnej lokalizacji - i wskaźniki będą takie same.
Nasza sieć istnieje od 9 lat i każdego miesiąca obsługujemy ponad milion gości.
To już jest krymskotatarskie centrum w Warszawie - a jednocześnie część ukraińskiej tożsamości
Spotkałyśmy się też z Ernestem Sulejmanowem, właścicielem restauracji "Krym" w Warszawie. Opowiedział nam o swoim pomyśle otwarcia restauracji krymskotatarskiej naprzeciwko Ambasady Rosji w Polsce. I o tym, co z tego wynikło.
- Przyjechaliśmy do Polski w 2019 roku. Mój syn właśnie skończył szkołę w Ukrainie i rozpoczął studia w Warszawie. Zdecydowaliśmy, że dla naszej małej rodziny lepiej będzie mieszkać razem tutaj.
Pomyślałem, że byłoby dobrze stworzyć biznes restauracyjny z komponentem narodowym. Poszedłem na studia, by zostać menedżerem gastronomii. Pracowałem jako szef kuchni we włoskiej restauracji. Kiedy już poczułem ten biznes, zacząłem szukać lokalu. W tym, który wybraliśmy, wcześniej znajdowała się indyjska restauracja, ale nie wypaliło. Kiedy zobaczyłem, że naprzeciwko stoi ambasada Rosji w Polsce, od razu pojawił mi się w głowie pewien obraz. Powiedziałem żonie, że to ciekawa lokalizacja, ale ludzie powinni tu przychodzić specjalnie - w pobliżu nie ma biur, mało ludzi. Moja żona zgodziła się spróbować. Powiedziała, że przynajmniej potrollujemy Rosjan przez kilka miesięcy.
Zainwestowaliśmy własne pieniądze, ale to nie wystarczyło. Powiedziałem mojemu przyjacielowi, że chcemy otworzyć restaurację naprzeciwko rosyjskiej ambasady. Zapalił się: "Restauracja 'Krym' naprzeciwko rosyjskiej ambasady? Ciekawe! Dam ci pieniądze!". I dzięki jego pieniądzom zrealizowałem ten projekt. Mój przyjaciel też jest Tatarem krymskim, opuścił Krym z powodu okupacji i od dawna mieszka w Niemczech. W ten sposób protestujemy przeciwko rosyjskiej okupacji i rosyjskiej agresji.
Spodziewaliśmy się, że prowadzenie firmy, zwłaszcza w obcym kraju, będzie trudniejsze. Nasi przyjaciele biznesowi w Ukrainie ostrzegali nas, że jest wiele wymagań, dużo raportowania. Ale zaangażowaliśmy się - być może dlatego, że nie mieliśmy innego doświadczenia.
Улітку обладнали літній майданчик: була кримськотатарська українська атрибутика. Це великий плюс, що ми не розчинилися серед інших, бо відмовилися від пропозицій рекламувати великі компанії, які могли надати парасольки, столи.
Gotujemy własne potrawy: mięso jest halal, zgodnie z krymskotatarską tradycją. Długo szukaliśmy palarni kawy i ciężko pracowaliśmy nad jej smakiem. Nasza kawa to specjalnie przygotowana mieszanka 85% arabiki z Ameryki Łacińskiej i 15% robusty z Indii. Kiedy znaleźliśmy tę proporcję, poprosiliśmy, aby palenie nie było tak ciemne jak w przypadku kawy tureckiej. Dlatego nasza kawa jest najsmaczniejsza w Warszawie.
Mamy 14 pracowników, kucharze to Tatarzy krymscy. Przyszli do nas po ogłoszeniu o naborze i szkoliliśmy ich przez 3-4 miesiące. Mamy przepisy na dania, które nasze matki i babki gotowały w domu. Zatrudniliśmy wszystkich Tatarów krymskich, którzy przyjechali. Wszystkie znaki i specjalne serwetki do restauracji zostały zamówione w Ukrainie. Chcieliśmy wesprzeć ukraińskie firmy, które są się w trudnej sytuacji z powodu wojny.
Kuchnia krymskotatarska jest popularna w Ukrainie, ale dla Polaków to nowość, chcą spróbować wszystkiego. Doradzamy im, a oni wracają potem po dania, które im zasmakowały. Polacy zazwyczaj przychodzą do nas całymi rodzinami z dziećmi. Ukraińcy wpadają przypomnieć sobie smaki, które pamiętają z Krymu.
Dzieci lubią krymskotatarską baklawę, którą porównują do tradycyjnych polskich faworków. Młodsi goście często zamawiają tatarasz, krymskotatarskie pierogi posypane orzechami, a także "makarony", czyli naszą salmę i macarne. Mamy też dania wegańskie i wegetariańskie.
Wśród naszych najpopularniejszych dań są czeburki, jantyki, a wśród dań mięsnych - keima kebab i zupa yufah-ash, które w domu nazywaliśmy kasz-kasz, oraz merdżmek. Polacy uwielbiali nasze zupy. Szczególnie kasz-kasz - małe pierożki gotowane w rosole.
Ponieważ kuchnia jest nietypowa, cały czas słyszymy pytania: "Czy naprawdę jesteście Tatarami krymskimi? Dlaczego Tatarzy krymscy nie jedzą wieprzowiny?". Pytają, jak jeść czebureki czy jantyki. Zazwyczaj biorą nóż i widelec, a my mówimy im, że to się je rękami.
Pomysł trollowania Rosjan był udany, wzbudził zainteresowanie mediów, pisano o nas obszernie w publikacjach niemieckich, polskich, ukraińskich, amerykańskich i angielskich. Ale musimy dołożyć starań, by nie stać się czymś zwyczajnym. Planujemy ekspansję i szukamy nowych pomysłów.
Dziś nasza misja jest znacznie szersza niż na początku. Teraz reprezentujemy krymskotatarskie życie, kulturę i zwyczaje w Polsce. To już jest centrum krymskotatarskie w Warszawie, a jednocześnie część ukraińskiej tożsamości.
Piękno i wojna: jak prowadzić biznes blisko frontu i odnieść sukces
W 2014 r. Lesia Kodacka otworzyła w swoim rodzinnym Krzywym Rogu salon kosmetyczny. Dziewięć lat później, gdy trwała już wojna na pełną skalę, postanowiła rozszerzyć działalność o centrum trychologii [trychologia to dziedzina medycyny zajmująca się dolegliwościami włosów i skóry głowy - red.]. Nieustanne ostrzały, przerwy w dostawie prądu i wody, wybijanie okien przez fale uderzeniowe - nic nie było w stanie jej powstrzymać.
Stres niszczy włosy Ukraińców
Trychologią jako biznesem zainteresowała się jeszcze przed inwazją. Zauważyła, że wielu Ukraińców miało problem z wypadaniem włosów po zakażeniu koronawirusem:
- Podczas pandemii wiele osób, w tym ja, zaczęło narzekać na wypadanie włosów. Klienci naszego salonu pytali o zabiegi przywracające włosy. Chciałam więc dodać tę usługę do naszej listy. Kiedy jednak zagłębiłam się w temat, zdałam sobie sprawę, że tu potrzebne jest podejście medyczne. Postanowiłam otworzyć całe centrum trychologiczne - ale nadeszła wojna.
Od początku wojny zapotrzebowanie na konsultacje trychologiczne tylko rosło. Teraz włosy wielu Ukraińców niszczył stres.
- Powiększyliśmy grono klientów, ustaliliśmy nowy system pracy. Wcześniej mężczyźni przychodzili do nas rzadko. Teraz jest ich wielu. Zmieniliśmy również nieco nasze priorytety: wcześniej stawialiśmy raczej na urodę, teraz większy nacisk kładziemy na zdrowie. Nasi klienci to ludzie, dla których ważne jest nie tylko upiększanie się - dodaje przedsiębiorczyni.
Co się da w czasie wojny
Przyznaje, że uruchomienie centrum trychologicznego nie jest czymś łatwym. Trzeba uzyskać licencję medyczną i zatrudnić profesjonalnych lekarzy, znać protokoły kliniczne, a także nowoczesne środki i metody leczenia.
- W Ukrainie niewiele metod leczenia jest dziś zatwierdzonych przez Ministerstwo Zdrowia. Często nasi lekarze mają związane ręce, bo muszą leczyć zgodnie z aktualnym protokołem klinicznym. Czasami nie jest więc możliwe rozwiązanie problemu w taki sposób, jak w ośrodkach europejskich lub amerykańskich, gdzie możliwości są znacznie większe. Leczenie trychologiczne wymaga wykwalifikowanego podejścia. Niektóre problemy z włosami mogą nawet wywoływać choroby przewlekłe, a zwykłe produkty kosmetyczne tu nie wystarczą. Poza tym nawet uzyskanie licencji od Ministerstwa Zdrowia Ukrainy nie oznacza, że nowa firma osiągnie sukces.
Łesia bardzo skorzystała - co sama przyznaje - na udziale w programach grantowych: rządowym programie eRobota oraz organizacji charytatywnej "Możliwości dla kobiet w Ukrainie". Dzięki nim była w stanie napisać dobry biznesplan i kupić sprzęt do centrum. Zaprezentowała też swój start-up w ramach programu akceleracyjnego "Odważna": dla ukraińskich kobiet, które założyły mikro- czy małe firmy - albo dopiero marzą o założeniu własnego biznesu.
Nie bała się rozwijać swojego biznesu. Nie spodziewała się jednak, że wszystko potoczy się tak szybko:
- Wszystko ułożyło się tak, jakby było mi przeznaczone. Na początku 2023 roku rozpoczął się program "Odważna". Staram się nie przegapiać takich okazji, brać udział w różnych szkoleniach. Podczas prezentacji mojego projektu po raz pierwszy ogłosiłam, że chcę otworzyć licencjonowane przez ministerstwo zdrowia centrum trychologiczne, które zatrudniałoby specjalistów z wykształceniem medycznym. Wtedy wydawało mi się, że realizacja tego planu zajmie kilka lat. Ale już po dwóch miesiącach znalazłam odpowiedni lokal - naprzeciwko mojego salonu; zawsze mi się podobał. Pewnego dnia zauważyłam, że jego drzwi są otwarte, więc weszłam i pogadałam z właścicielką, która rzadko tam bywała. Wszystkie karty były w moich rękach. "Zrób to" - pomyślałam.
Centrum trychologiczne Łesi jest dwa razy większe niż jej salon kosmetyczny. Pracuje w nim trycholog, dermatolog, rehabilitant i fryzjerzy:
- Staramy się szkolić naszych mistrzów tak, by było nie tylko dobrze, ale przede wszystkim zdrowo. Nie oferujemy naszym klientom zabiegów, które mogłyby źle wpłynąć na zdrowie skóry głowy i włosów. Trychologia to wąska specjalizacja dermatologii i wymaga dużej wiedzy. Dlatego stale się doskonalimy i zachęcamy naszych specjalistów do podnoszenia kwalifikacji.
Bez światła, wody, okien
Rosjanie regularnie ostrzeliwują region Dniepru rakietami i artylerią. Wkrótce po otwarciu przez Łesię centrum w pobliżu rąbnął wrogi pocisk, a fala uderzeniowa rozbiła wszystkie okna:
- To była bardzo silna eksplozja, nie zostało ani jedno okno. Ale przerwę w pracy mieliśmy tylko w dniu, w którym służby usuwały gruz. Nazajutrz zaczęliśmy znowu przyjmować klientów. Wszystko zreperowaliśmy na własny koszt.
Prowadzenie biznesu w Ukrainie podczas wojny to nie tylko ciągłe zagrożenie atakami rakietowymi. To także braki prądu i wody.
- Po wysadzeniu przez Rosjan elektrowni wodnej w Kachowce w Krzywym Rogu nie było wody. W tamtym czasie mieliśmy jeszcze fart, ponieważ to właśnie w naszej okolicy dostawy wody działały, choć z przerwami. Z dostawami energii elektrycznej było podobnie. Musieliśmy dostosować się do okoliczności, m.in. zdobywając generatory prądu. Dzięki nim nasza firma działa nawet wtedy, gdy nie ma dostaw energii elektrycznej.
Straszniejsze od wojny jest nicnierobienie
W centrum trychologicznym Łesi Kodackiej klienci mogą liczyć nie tylko na zabiegi, ale także na produkty pielęgnacyjne. Kosmetyki są specjalnie wyselekcjonowane.
- Pracujemy tylko z produktami do pielęgnacji, które są certyfikowane w Ukrainie. Bardzo ważne jest też dla nas, aby te kosmetyki nie były importowane przez Federację Rosyjską, by nie były to marki wspierające kraj agresora lub marki, które jeszcze nie opuściły rynku rosyjskiego. To nieco ogranicza wybór produktów, ale takie jest nasze stanowisko - mówi kobieta.
Wojna wpływa też na dostawy sprzętu, materiałów i surowców niezbędnych do prowadzenia działalności. Opóźnienia spowodowane są zmianami szlaków handlowych, przerwaniem łańcuchów dostaw oraz blokowaniem granicy z Ukrainą przez polskich przewoźników.
Mimo tych wszystkich wyzwań Łesia nie żałuje, że zdecydowała się prowadzić firmę blisko linii frontu:
- Kiedy planowałam ten projekt, miałam wiele obaw i wątpliwości. Myślałam: "O mój Boże, co ja robię? Przecież tu nawet nie można bezpiecznie położyć się spać!". Ale jeśli zdecydujesz, by nie siedzieć bezczynnie, musisz iść naprzód. Nie wiemy, jak długo potrwa ta sytuacja, ale nigdy nie wrócimy do czasów przedwojennych, przedcyfrowych czy jakichkolwiek innych. Ludzie potrafią żyć w każdej sytuacji.
Tym, którzy wątpią w wykonalność swojego biznesu, Łesia radzi wsłuchać się w to, czego pragnie ich serce. A potem działać:
- Bardzo się bałam, że stracę czas, że zastygnę w bezruchu. Teraz bardzo się cieszę, że poszłam naprzód bez względu na wszystko. Może zrobiłam to, by nie zwariować ze strachu? Tak czy inaczej to mnie uratowało, bo siedzenie z założonymi rękami to nie moja taktyka.
Świece rodziny Burzi nie gasną. Historia przedsiębiorców, którzy nie dali się wojnie
W 2019 r. mieszkańcy Charkowa, Anastasia i Andrij Burzi, założyli rodzinną firmę produkującą świece do wnętrz, która rozwijała się tak, jak przystało na autorskie startupy: szukając własnego pomysłu, ucząc się na własnych błędach, poszukując nowych rynków i nowych podejść.Ale wojna na pełną skalę nie tylko zrujnowała biznes - zniszczyła wszystko, co tworzono przez lata. Fakt, że produkcja była podzielona między dwa regiony, również nie pomógł: warsztaty znalazły się w ogniu wojny i musiały zostać odbudowane od podstaw.<br>
Marka świec do wnętrz WOOD MOOD to autorski projekt wykorzystujący opatentowaną technologię rodziny Burzi. Główną cechą jest przyjazność dla środowiska i możliwość wielokrotnego użycia. Świeczniki są drewnianymi "okrąglakami", w których umieszczane są wyjmowane wkłady z knotem (również autorski projekt - red.) wypełnione woskiem pszczelim. Rozmiar otworów w drewnianej podstawie jest obliczony tak, aby drewno nie zapaliło się, a spód jest chroniony glinianą podstawą. Gdy knot się wypali, świeca gaśnie w dnie, a drewno się nie pali.
2019: narodziny pomysłu
Rodzina Burzi od dawna kieruje się zasadą konsumpcji ekologicznej i świadomej. Do 2019 roku Andrij pracował jako oficer marynarki wojennej, spędzając kilka miesięcy na rejsach. W tym czasie rodzina wychowywała już troje dzieci, obecnie ma już czworo dzieci i pojawiło się pytanie, jak spędzać więcej czasu razem i spełniać się.
- Po pierwsze, mój mąż i ja chcieliśmy spróbować swoich sił w przedsiębiorczości i rozpocząć własną nową historię. A po drugie, bardzo ważne jest dla nas żeby realizować własne pomysły, tworzyć coś swojego, a nie wdrażać czyjś gotowy model biznesowy — mówi Anastasia.
W programie na YouTube kobieta usłyszała frazę "fińska świeca". Okazało się, że to wcale nie była świeca, ale kłoda, którą można wykorzystać jako przenośny grill.
- Pomyślałam, że byłoby bardzo pięknie, gdybyśmy zrobili świecę w drzewie. Szczerze mówiąc, zaczęliśmy szukać czegoś takiego i nie znaleźliśmy żadnych takich opcji. W ten sposób podjęliśmy wyzwanie jej stworzenia — wspomina współzałożycielka marki WOOD MOOD.
Teraz, jak mówi przedsiębiorczyni, trudno sobie przypomnieć, ile było prób, aby w końcu osiągnąć pożądany rezultat. Szczególnie trudno było znaleźć... drewno. Do produkcji świec używa się głównie klonu, który często jest usuwany podczas wycinki sanitarnej i wykorzystywany jako drewno opałowe.
- Trudno było wyjaśnić, dlaczego potrzebujemy drewna opałowego o określonej średnicy. A potem wytłumaczyć, dlaczego potrzebujemy w nich dziur. Później Andrij zaczął pracować nad tym, aby świeca była bezpieczna. To było i nadal jest dla nas bardzo ważne, ponieważ w tym czasie mieliśmy już trójkę dzieci i byliśmy bardzo odpowiedzialni za bezpieczeństwo domu. Musiały być bezpieczne, przyjazne dla środowiska — żadnych chemikaliów. Wszystkie te podejścia stanowiły podstawę do stworzenia naszego produktu. Kolejnym wyzwaniem było znalezienie rolników, którzy produkują prawdziwy wosk pszczeli, czysty, bez chemicznego oczyszczania. W końcu podczas spalania nie są uwalniane żadne szkodliwe substancje. Musieliśmy również upewnić się, że drzewo nie zapali się. I w tym celu nie musiało być traktowane żadnymi chemikaliami — tłumaczy Anastasia.
Koniec 2019 roku: pierwszy pełny sold-out
Gdy pomysł został zrealizowany, przyszedł czas na sprzedaż. Postanowiliśmy zacząć od wystaw. Pierwszą z nich była wystawa "Wszystkie. Svoi" w Kijowie. Sprzedali całą partię w ciągu dwóch dni, a także zaproponowali spróbowanie swoich sił w prezentacji produktów we Frankfurcie na Christmasworld (największej wystawie dekoracji świątecznych w Europie. — red.).
W ten sposób od samego początku firma zaczęła koncentrować się na eksporcie. Pomysł naprawdę przypadł do gustu klientom: oryginalna forma, która pasuje do nowoczesnego wnętrza, przyjazność dla środowiska, recykling - świeca jest wielokrotnego użytku, w niektórych modelach można samodzielnie wymienić wkład, niektóre można wysłać do warsztatu w celu ponownego napełnienia.<br>
2021: przeprowadzka
Rodzina Burzi postanowiła przenieść się z Charkowa do Hostomelu. Firma zaczęła się rozwijać, zatrudniono nowych pracowników. W Charkowie pozostawili warsztat, w którym przygotowywano drewniane świeczniki. Wykorzystywali materiały pozostałe po wycince sanitarnej lokalnych parków lub niektórych obszarów, które wymagały oczyszczenia z drzew. W rzeczywistości materiały używane do produkcji świec były wykorzystywane jako drewno opałowe, ale w warsztacie Burzi otrzymały "nowe życie".
W Hostomlowi powstał "czysty" warsztat świecowy. W powietrzu unosił się już silny zapach wosku pszczelego i naturalnych olejków eterycznych. Pracownicy odlewali świece, formowali wkłady, przypinali etykiety i pakowali je do wysyłki.
2022: ogień wojny
Dalej byłaby opowieść o tym, jak firma się rozwijała, jak rosła liczba pracowników i jak pojawiały się nowe produkty. Ale potem stało się 24 lutego 2022 roku. Materiały, które dzięki opracowaniom autora chroniły świece przed ogniem, dosłownie spłonęły od skutków ostrzału.
- Warsztat znajdował się w kierunku Biełgorodu, więc 24 lutego wszystko było już zablokowane. Do końca mieliśmy nadzieję, że warsztat przetrwa. Ale mieliśmy pecha, nie było po nim śladu... A warsztat świec w Hostomelu... został splądrowany. Zabrali wszystko: sprzęt, świece, najmniejsze narzędzia. Zostało gołe pomieszczenie. I o ile udało nam się odbudować warsztat świec po deokupacji, o tyle nie udało nam się odbudować drugiego warsztatu. Zaczęliśmy więc wszystko od nowa. Teraz zakład znajduje się on w Charkowie, ale w mieście, w bezpieczniejszej okolicy. Nie liczyliśmy strat, ponieważ dalibyśmy się opanować złym myślom. Zdecydowaliśmy, że będziemy pracować i pójdziemy dalej — dodaje Anastasia.
Ale wiosną 2022 roku mało kto to rozumiał. Charków płonął. Kijów - oblężony. Gostomel - pod okupacją.
— W marcu 2022 r. nie wiedzieliśmy, czy ktokolwiek w ogóle będzie tego potrzebował. Kontrakty eksportowe zostały zawieszone i przełożone. Czy ktoś potrzebuje naszych produktów w Ukrainie? Nigdy nie zapomnę, jak w marcu strona zaczęła otrzymywać zamówienia na wkłady i świece. Z Ukrainy! Niestety, nie mogliśmy ich wtedy zrealizować. Ale wiecie, to było niezwykle inspirujące. W marcu, w szczycie rosyjskiej inwazji, ktoś potrzebował naszych świec — wspomina przedsiębiorczyni.
W tym samym marcu udział firmy w wystawie MAISON&OBJET we Francji wydawał się niemożliwy. Nie było gotowych świec, nie było surowców, nie było gdzie ich produkować. Ale cudem na poczcie przetrwała partia towaru, która nie została wysłana do partnera 23 lutego. I tak wiosną 2022 roku marka mogła zaprezentować się w Paryżu. W tamtych czasach było to coś więcej niż tylko wydarzenie handlowe lub marketingowe. W tamtych czasach Ukraińcy wykorzystywali to nawet jako sposób na zadeklarowanie: żyjemy, walczymy i będziemy walczyć!
Dzięki partnerowi z Łucka, z którym wcześniej współpracowali przy innym projekcie, udało się zorganizować część warsztatu na Wołyniu. Mieli tam nawet trochę sprzętu a coś udało się dokupić. Po uwolnieniu spod okupacji wrócili do Hostomela i wykorzystali resztki.
— Gospodarstwo pszczelarskie, z którym współpracowaliśmy w 2021 roku, przestało działać. Znajdowało się ono na granicy obwodu Sumskiego. Tak samo było z drewnem. W końcu ręcznie wybieramy te próbki, które nam odpowiadają, potrzebujemy drewna o określonej średnicy, rozmiarze i wyglądzie. Jest to ręczna selekcja, więc zeszłej zimy, kiedy stanęliśmy w obliczu tych problemów i jednocześnie wzrosło zapotrzebowanie, było to trudne. Co więcej, w naszej produkcji wykorzystujemy energię elektryczną, więc w czasie, gdy Ukraińcy najbardziej potrzebowali świec, mieliśmy problemy z produkcją z powodu przerw w dostawie prądu i ciągłych awarii. Ostatnia zima była sporym wyzwaniem. Ale nie skupiamy się na tym, co dokładnie musimy przezwyciężyć, po prostu przezwyciężamy to i idziemy dalej, koncentrując się na tym, co chcemy osiągnąć — mówi Anastasia.
2023: rok odbudowy
Pierwszym zadaniem było wznowienie produkcji. Udało nam się ożywić warsztat świec dzięki dotacji z GIZ (Niemieckie Towarzystwo Współpracy Międzynarodowej. — aut). Następnie wróciliśmy do produkcji elementów drewnianych, chociaż wszystko w Charkowie było bardzo nieprzewidywalne: bardzo duży obszar został zaminowany, brakowało personelu i były problemy z dostawami.
Kolejnym krokiem było ożywienie i rozwój działalności eksportowej w celu przyciągnięcia zagranicznych funduszy do gospodarki kraju. W tym celu firma bierze udział w międzynarodowych wystawach. Oczywiście nie bez pomocy. Dzięki programowi USAID “Konkurencyjna Gospodarka Ukrainy” oraz wsparciu Ukraińskiego Centrum Ułatwień Inwestycyjnych i Handlowych (ITFC), na początku 2023 r. produkty WOOD MOOD zostały zaprezentowane na zbiorowych stoiskach trzech międzynarodowych wystaw: Ambiente, Las Vegas Winter Market i Culture of Care.
A w sierpniu 2023 r. marce udało się dostać na wystawę FORMEX w Sztokholmie (Szwecja).
Ogólnie rzecz biorąc, produkty WOOD MOOD są teraz dostępne w domach ludzi na całym świecie. Niektórzy klienci kupują ukraińskie świece po prezentacjach na wystawach. Niektórzy dowiadują się o nich od znajomych. Ukraińscy klienci, którzy przeprowadzili się za granicę i nadal zamawiają produkty, stali się nieoficjalnymi ambasadorami marki.
— Naprawdę chciałabym podziękować naszym klientom za to, że wspierali nas swoją miłością w tych trudnych czasach. Kiedy wysyłamy wymienne wkłady do świec do różnych krajów, zdajemy sobie sprawę, że wraz z kilkoma rzeczami, które mają, ludzie zabrali ze sobą również nasze świece. To bezpośrednie dotknięcie serca, który daje nam inspirację do pracy — mówi Anastasia.
2024: rok nowych planów
Jeszcze w 2023 roku firma planowała wejść na nowe rynki, choć przed wojną produkty WOOD MOOD były sprzedawane w Europie, Hongkongu i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tak czy inaczej, popyt i siła nabywcza Ukraińców wciąż spadają. Eksport jest więc zdecydowanie kierunkiem, który należy rozwijać. Dzięki dotacji z USAID firma rozpoczęła prace nad rejestracją znaku towarowego w USA i krajach Beneluksu. Ponieważ jednak wznowienie produkcji wymagało zbyt wiele czasu i wysiłku, są to priorytetowe plany na 2024 rok.
— Zdecydowaliśmy się również rozszerzyć naszą linię produktów i planujemy produkować wystrój domu wykonany z materiałów przyjaznych dla środowiska. Wszystko to wymaga jednak przygotowania zaplecza produkcyjnego — podsumowuje współzałożycielka marki.
Nowe czasy - nowe możliwości
Obecnie dotacje są jedną z opcji dla Ukraińców na rozpoczęcie lub wznowienie działalności gospodarczej.
Na przykład, według Ministerstwa Gospodarki Ukrainy, od uruchomienia rządowego programu dotacji JeRobota pod koniec listopada 2023 r. państwo zainwestowało 5 mld hrywien w rozwój małych i średnich przedsiębiorstw poprzez dotacje:
— Są to inwestycje w tworzenie tysięcy nowych małych i średnich przedsiębiorstw, w zwiększanie skali działalności istniejących firm i ponad 35 000 nowych miejsc pracy dla obywateli Ukrainy.
Wiele informacji o możliwościach grantowych zgromadzono w serwisie Diia.Business. Obejmują one nie tylko programy rządowe, ale także pomoc od organizacji darczyńców.
Niektóre dotacje mają na celu rozwój przedsiębiorczości kobiet. Nawiasem mówiąc, w 2023 r. udział kobiet wśród indywidualnych przedsiębiorców w Ukrainie wzrósł. Według serwisu Opendata od początku roku kobiety w Ukrainie otworzyły 154 000 nowych firm jednoosobowych i stanęły na czele ponad 10 000 nowych firm. Ogólnie rzecz biorąc, od lutego 2023 r. co druga nowa firma jednoosobowa w Ukrainie została otwarta przez kobiety, a kobiety stanowią obecnie 60% nowych przedsiębiorców. Dla porównania, w 2021 r. nowe firmy założone przez kobiety stanowiły 49% ogółu.
Ukrainki skazane na sukces. Bo są pracowite i zdeterminowane
Ukraińskie uchodźczynie z powodzeniem rozwijają własne firmy w Polsce. Jednak podjęcie decyzji o założeniu własnego biznesu jest dla wielu z nich bardzo trudne. Jak szukać dotacji i programów finansowania małych firm? Czy trzeba od razu zakładać firmę, czy też można znaleźć inne rozwiązanie? Okazuje się, że polski system ekonomiczny daje wiele możliwości i są rozwiązania, które mogą pomóc pokonać przeszkody. Rozmawiamy o tym z Izabelą Anuszewską, ekspertką w ocenie wniosków o dotacje z europejskich fundacji i polskich agencji rządowych oraz ekspertką w polsko-ukraińskim projekcie Forbes Women Academy.
Albina Trubenkova: Ukrainka chce założyć firmę w Polsce. Jaki powinien być jej pierwszy krok?
Izabela Anuszewska: Ukrainki, podobnie jak Polki, mogą ubiegać się o dotacje z funduszy europejskich, organizacji pozarządowych, funduszy polskich - zarówno publicznych, jak i prywatnych, funduszy norweskich i szwajcarskich. Jest też możliwość otrzymania dodatkowego dofinansowania na poziomie województwa, gminy, powiatu - trzeba śledzić regionalne konkursy, sprawdzać, czy otworzyliśmy (lub otwieramy) firmę w tym regionie, bo to jest ważne. Nie musisz sam ubiegać się o dofinansowanie - możesz dołączyć do innego projektu na poziomie partnera (tj. ubiegać się o dotację razem z innym przedsiębiorcą) lub na poziomie uczestnika (dołączasz do projektu, który już zdobył dotację).
Należy również zintegrować się ze środowiskiem biznesowym. Na przykład bardzo popularne w Polsce grupy dyskusyjne na Facebooku. Znam Ukrainki z Rzeszowa, które zyskały, gdy dołączyły do społeczności na Facebooku i lokalnych grup dyskusyjnych. Ułatwiło im to znalezienie informacji o wynajmie domu, wolnych miejscach pracy. Pozwoliło im to żyć życiem społeczności. Kolejną bardzo przydatną rzeczą są organizacje kobiece. Wiele z nich ma odpowiednie finansowanie, w tym różne granty, także z Unii Europejskiej. Trzeba zapoznać się z tym, co robią te organizacje, znaleźć najbardziej odpowiednie dla siebie tematy i kierunki i spróbować zrealizować własny projekt we współpracy z tymi organizacjami. Warto śledzić konkursy ogłaszane przez organizacje kobiece. Na przykład takie jak Sieć Przedsiębiorczych Kobiet w Polsce.
Innym sposobem jest uczestniczenie w spotkaniach na temat zakładania firm w Polsce. A także śledzenie konkursów dla przedsiębiorców ogłaszanych przez władze lokalne.
AP: Czy są jakieś niuanse, na które warto zwrócić uwagę?
IA: Jak najbardziej. Na przykład nie dostaniesz dofinansowania, jeśli masz niezapłacony mandat, nawet w wysokości kilku złotych. Dlatego trzeba sprawdzić, czy mamy wpis do Krajowego Rejestru Długów KRD. Warto mieć wstępnie opracowaną koncepcję projektu, którą znacznie łatwiej dostosować do wymogów konkretnego naboru.
Aby lepiej się zorientować, można poprosić o pomoc w punktach informacyjnych instytucji publicznych, takich jak Ośrodek Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Polsce(PARP).
Określ, do jakich opcji finansowania kwalifikuje się Twoja firma, zgodnie z wymogami konkursu.
AP: Czym według Ciebie różnią się Ukrainki zakładające biznes w Polsce od Polek?
IA: Ukrainki, które tu przyjeżdżają, mają duży rozmach, zakładają biznesy na dużą skalę. Dobrze radziły sobie na Ukrainie przed wojną, więc to tylko zmiana środowiska. Mają własne pomysły na przedsiębiorczość.
Jednak jeśli chodzi o ludzi, którzy doświadczyli okropności wojny, śmierci bliskich i utraty mienia, są oni zdezorientowani i psychicznie trudno im zacząć od zera. Boją się podejmować ryzyko, boją się problemów społecznych w innym kraju. Ale są niesamowicie pracowite, wiedzą, że muszą przezwyciężyć swoje lęki dla dobra swoich dzieci i rodziny. To jest paradoks.
Ale biznesmeni odnoszący największe sukcesy na świecie to ci, którzy musieli pokonać jakieś duże wyzwanie. I właśnie wtedy stali się najbardziej zdeterminowani. A ja postrzegam Ukrainki jako osoby, które bardzo ciężko pracują.
Ukrainki są niezłomne i silne. Pracuję głównie z kobietami i widzę, że mają tutaj jedną pracę i próbują stworzyć jakąś lokalną inicjatywę ze społecznością. Tak, widzę dużo strachu w ich oczach. Ale pracują nad sobą, pokonują porażki, wstają i idą dalej.
AP: A czy można powiedzieć, że Ukrainki stają się częścią polskiego społeczeństwa? Czy też nadal są odseparowane?
IA: Na pewno są ukraińskie wspólnoty - serwisy dla swoich, choć jest duża różnica między małymi i dużymi miastami. Obserwuję społeczność ukraińskich kobiet. Co więcej, bardzo często korzystam z ich usług. Niezależnie od tego, czy idę do fryzjera, salonu paznokci czy gdziekolwiek indziej, widzę, jak starają się robić wszystko jak najlepiej i dbają o wysoką jakość usług.
Wykorzystują swoje przewagi konkurencyjne. Na przykład w Warszawie jest wiele ukraińskich kobiet, więc ukraińskie rzemieślniczki starają się kierować swoje usługi do swoich rodaków. Jednocześnie coraz lepiej integrują się z Polską.
AP: A jakie są największe problemy ukraińskich kobiet w Polsce, gdy chcą założyć firmę? Jakie są zagrożenia, wyzwania, bolesne sytuacje? O czym mówią?
IA: Mieli dobrą pracę na Ukrainie, dużo czasu, jeździli na rowerach, pamiętają łąkę, pamiętają las. I to wszystko jest już przeszłością. Ciężko się z tym pogodzić, ale trzeba iść do przodu. To jest trochę rozdwojenie jaźni. Niektórzy ludzie cały czas przechodzą proces terapeutyczny. Czasem po prostu przyznają, że nie mają siły.
Niektóre dziewczyny nie mogą się przyzwyczaić do tego, że w Polsce jest trochę trudniej zdobyć klienta, proces trwa trochę dłużej. W Ukrainie było łatwiej, ale tutaj trzeba zdobyć zaufanie. Trzeba też inaczej opracować ofertę dla klienta, inaczej zrobić stronę internetową.
Trudno jest również poradzić sobie z biurokratycznymi procesami zakładania firmy i barierą językową.
AP: Jak myślisz, co jest najważniejsze na początku: nastawienie psychiczne, czy genialny pomysł?
IA: Trzeba po prostu jechać dalej. Nie ma znaczenia, czy jedziesz 5 czy 40 kilometrów na godzinę. Musisz pokonać jeden, dwa, trzy kroki. To trudne, ale potem zaczyna się efekt domina. Dzisiaj możesz mieć tylko jednego klienta. Zrób dla niego wszystko, co możesz. Będzie wdzięczny, zadowolony i powie o tobie innym. Z dwunastu innych, może tylko czterech wróci, ale pracuj dalej. Czasami potrzeba kilku miesięcy, czasami roku, aby firma zaczęła zarabiać pieniądze. Powinieneś być szczęśliwy, że ktoś w ogóle do ciebie przyszedł. Że możesz pokryć bieżące koszty utrzymania.
Ważne jest również, aby niektóre usługi były wykonywane równie dobrze, aby klienci zostawiali opinie - w języku ukraińskim, polskim i innych.
Idę jako klientka na manicure i widzę, że w ukraińskim salonie są i Polki, i Ukrainki. Oznacza to, że zdobyła zaufanie polskiego klienta. Ocena dobrej jakości usług świadczonych przez ukraińskich profesjonalistów stała się trendy. Na przykład istnieje aplikacja do rezerwacji o nazwie booksy, gdzie można zostawiać opinie.
AP: Czym różni się sytuacja Ukrainek zakładających firmy 1,5 roku temu od tej, którą mamy dzisiaj?
IA: W tamtym czasie liczyło się dla nich tylko zarabianie na życie, po prostu przetrwanie, egzystencja. Ale z każdym mijającym miesiącem rosło pragnienie spełnienia zawodowego. Zdała sobie sprawę, że jej dzieci chcą tu mieszkać. To był sygnał, że nie mogą pozostać w zaimprowizowanej tymczasowej sytuacji. Zaczęli więc myśleć o ambitniejszych, lepiej płatnych pracach. A to wymagało współpracy. Na przykład biznes taki jak edukacja: kobieta ma pomysł, doświadczenie, ale nie może tego zrobić sama. Zwraca się więc do organizacji pozarządowej, która ma pomieszczenia, z których w określonych godzinach nie korzysta.
Dziewczęta potrafiły również współpracować, aby opiekować się dziećmi, na przykład: jedna opiekowała się wszystkimi w tym tygodniu, a potem druga. Później niektóre z nich założyły żłobek dla dzieci. Chcą po prostu być częścią społeczeństwa jak wszyscy inni, spełniać się zawodowo.
AP: Jakie firmy Ukrainki najczęściej zakładają w Polsce?
IA: Stawiają na edukację, psychologię, usługi kosmetyczne i wiele innych. Są dziewczyny, które zajmują się doradztwem biznesowym, inne prowadzą zajęcia dla dzieci, jedna pani ma sieć franczyzowych kawiarni, są też takie, które zajmują się transportem. Tak więc starają się dostosować do potrzeb rynku, ale także starają się wykorzystać to, kim są, aby świadczyć usługi przede wszystkim Ukraińcom, ponieważ mają tutaj przewagę konkurencyjną - łatwiej jest zdobyć tę publiczność. Mówię im, że na pewnym etapie działalności jest to dobra metoda, ale na dłuższy czas tworzą się zamknięte enklawy. A to nie jest dobre, trzeba stopniowo wychodzić poza nie i przyciągać innych klientów.
AP: A jak zmotywowałbyś tych ludzi na Ukrainie, którzy chcą, ale może się boją lub im się nie udaje?
IA: Trzeba wyjść z domu, brać udział w wydarzeniach networkingowych, uczestniczyć w imprezach, na których można uzyskać porady biznesowe. Potrzebujesz impulsu, energii, informacji zwrotnej, podobnie myślących ludzi. Ta synergia pomaga.
Na przykład w Warszawie istnieje pewna przestrzeń, społeczności do spędzania wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi, a także społeczności, które mogą być przydatne w promowaniu biznesu. Warszawski samorząd jest bardzo pomocny we wdrażaniu pomysłów na przedsiębiorczość, istnieją programy finansowane przez Urząd Miasta. Ukraińcy również mogą z tego skorzystać, uczestnicząc w spotkaniach organizowanych przez lokalne władze. Wszyscy udają się na przykład doCentrum Przedsiębiorczości Smolna, doCentrum Kreatywności Targowa. Są to miejsca, w których można uzyskać dużą pomoc w rozwijaniu własnego biznesu.
AT: Co dziesiąta firma w Polsce w tym roku została założona przez Ukraińców. Skąd ten wynik?
IA: Ukraińcy są bardzo zmotywowani. To walka o życie, o dzieci. To walka o godność. Ważna jest też mentalność ukraińskich kobiet, które chcą udowodnić sobie i swoim rodzinom, że mogą zacząć od zera. A polskie społeczeństwo przyjęło ten fakt pozytywnie. Oczywiście zawsze znajdą się przedsiębiorcy niezadowoleni z tego, że Ukrainki tworzą konkurencję i odbierają im klientów. Z drugiej strony, w polskim społeczeństwie istnieje szacunek dla faktu, że Ukraińcy są pracowici, rzetelni i dobrze wykonują swoją pracę, dlatego też cieszą się dobrą reputacją na polskim rynku.
Ukraińcy szybko się adaptują, ponieważ mają mentalność zwycięzców.
Przydatnelinki do instytucji i organizacji, w których można szukać konkursów i dotacji dla biznesu:
Fundusze Europejskie w Polsce:
https://www.funduszeeuropejskie.gov.pl/
Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej:
Fundusze europejskie wspierające innowacje w gospodarce:
https://www.nowoczesnagospodarka.gov.pl/
Europejskie fundusze rozwoju społecznego:
https://www.rozwojspoleczny.gov.pl/
Fundusze Europejskie dla rozwoju województwa mazowieckiego:
https://www.funduszedlamazowsza.eu/
Założenia organizacji pozarządowych:
Oficjalna strona internetowa UE:
https://european-union.europa.eu/
Oficjalna strona norweskich fundacji w Polsce
Serwis o dotacjach:
Strona, na której ogłaszane są konkursy:
База програм підтримки та міжнародної співпраці:
*** Publikacja powstała przy wsparciu Ukraińskiego Centrum Rozwoju i Umocnienia Współpracy.
Działalność gospodarcza bez rejestracji w Polsce. Jak zacząć?
Wiele Ukrainek w Polsce zajmuje się rękodziełem, świadczy usługi projektowania graficznego, lepi pierogi i naleśniki na sprzedaż, uczestniczy w targach lub sprzedaje towary online. Czy muszą płacić podatki od sprzedaży i rejestrować swoją działalność? Sestry dowiedział się, jak zrobić to poprawnie, aby uniknąć kłopotów z organami podatkowymi.
Obliczanie dochodu i określanie, czy zarejestrować działalność
Ten rodzaj działalności gospodarczej nazywany jest mianemniezarejestrowanej działalności gospodarczej.
Zatrudnienie tego typu obejmuje drobną działalność handlową osób fizycznych, która nie wymaga rejestracji przedsiębiorstwa.
Działalność gospodarcza to działalność prowadzona w sposób zorganizowany w celu osiągnięcia zysku, w sposób ciągły i we własnym imieniu.
Mówiąc najprościej, jeśli kupujesz mąkę i robisz nadzienie, organizujesz proces wytwarzania pierogów, sprzedajesz gotowe produkty, zarabiasz na tym i dokonujesz sprzedaży - prowadzisz działalność gospodarczą.
Ale to, czy należy ją zarejestrować, płacić regularnie podatki czy nie, zależy od kilku czynników. Możesz nie rejestrować działalności, jeśli:
dochód nie przekracza 75% minimalnego wynagrodzenia miesięcznie. Od lipca 2023 r. próg dochodowy, poniżej którego nie trzeba rejestrować działalności gospodarczej, wynosi 2700 zł miesięcznie (można go sprawdzić tutaj);
nie prowadziłaś działalności gospodarczej w Polsce lub zawiesiłaś ją w ciągu ostatnich 60 miesięcy.
Istnieje kilka niuansów, jeśli chodzi o obliczanie dochodu. Limit dochodu obejmuje wszystkie miesięczne wpływy gotówkowe, które otrzymałaś do ręki lub na które wystawiłaś dokument sprzedaży (fakturę lub rachunek), ale klient jeszcze Ci nie zapłacił. Oczywiście wszystkie otrzymane pieniądze nie stanowią dochodu, ponieważ ponosisz wydatki na surowce lub być może otrzymałaś zwrot pieniędzy za towary. Odejmujesz te wydatki od wszystkich otrzymanych pieniędzy i kwota ta jest Twoim dochodem. Jeśli nie przekracza ona 2700 zł, możesz prowadzić działalność bez rejestracji.
Dlaczego pielęgniarka nie może pracować bez rejestracji?
Nawet jeśli prowadzisz niezarejestrowaną działalność, nadal masz obowiązki wobec państwa i konsumentów.
Musisz:
- prowadzić uproszczoną ewidencję sprzedaży (Dziennik Sprzedaży) w dogodnym formacie - papierowy zeszyt lub arkusz kalkulacyjny Excel. Polskie prawo nie reguluje, jakie elementy powinna zawierać uproszczona ewidencja sprzedaży. Zazwyczaj są to: numer seryjny, data sprzedaży, koszt, koszt całkowity. Sprzedaż musi być wpisana w dniu jej dokonania i nie może być ewidencjonowana wstecz. Jeśli ewidencja jest prowadzona niedokładnie lub wcale, a określenie wartości sprzedaży na podstawie dokumentacji jest niemożliwe, organ podatkowy dokona tego samodzielnie. W takim przypadku stawka podatku może wynieść nawet 22%.
- obliczyć dochód z działalności nierejestrowanej w zeznaniu rocznym PIT-36 zgodnie ze skalą podatkową, która posiada specjalną kolumnę "działalność nierejestrowana".
- wystawiać faktury na żądanie kupującego (nie masz obowiązku wystawiania faktur zawsze, ale musisz wystawić taki dokument na żądanie klienta. Żądanie może zostać wystosowane przez klienta w ciągu 3 miesięcy od końca miesiąca, w którym dostarczono towary lub usługi lub otrzymano pełną lub częściową płatność). Faktura musi zawierać: datę wystawienia; imiona i nazwiska lub tytuły sprzedawcy i odbiorcy towarów (usług) oraz ich adresy; nazwę (rodzaj) towarów lub usług; informację o rozmiarze i ilości dostarczonych towarów lub ilości wykonanych usług; cenę jednostkową towarów lub usług; łączną kwotę.
- respektować prawa konsumenta, w tym prawo do odstąpienia od produktu lub usługi w terminie 14 dni, wypełniać obowiązki związane z reklamacją, zwrotem lub naprawą sprzedanego towaru.
Jeśli przekroczyłaś limit przychodów, musisz w ciągu 7 dni zarejestrować swoją działalność w specjalnym rejestrze CEIDG i rozpocząć pracę jako przedsiębiorca z zachowaniem wszystkich wymogów z tym związanych.
Nie wszystkie rodzaje działalności można prowadzić bez rejestracji. Jeśli potrzebujesz zezwolenia, licencji lub wpisu do rejestru działalności regulowanej, musisz najpierw złożyć wniosek o wydanie tych dokumentów. Są to obszary wymagające specjalnego wykształcenia, kwalifikacji (pielęgniarki, detektywi), a także działalności wymagające obowiązkowego opłacania podatku VAT (w Polsce jest to podatek od towarów i usług). Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Jeśli masz wątpliwości, czy Twoja działalność kwalifikuje się do zwolnienia z rejestracji, najlepiej zasięgnąć porady doradcy rządowego. Można to zrobić tutaj (pismo musi być sporządzone w języku polskim). Możesz też skontaktować się z nami telefonicznie: 801 055 088 lub 22 765 67 32 lub wziąć udział w czacie na żywo. Infolinia jest czynna w dni powszednie w godzinach od 7:00 do 17:00, z wyjątkiem dni ustawowo wolnych od pracy.
Niezarejestrowana działalność pozwala przetestować pomysł na biznes
Jedna z bohaterek naszych poprzednich publikacji, Ołena Bondarenko, z zawodu menedżerka, opuściła region Kijowa na początku wojny na pełną skalę bez jakichkolwiek oszczędności.
W Polsce zaczęła lepić pierogi na sprzedaż. Dzięki niezarejestrowanej działalności zarobiła pieniądze na spełnienie swojego marzenia: opłaciła kursy projektowania wnętrz i teraz rozwija się w tej dziedzinie.
Inna Ukrainka, Iryna Danko, była w stanie przetestować swój pomysł na biznes i teraz założyła firmę. Iryna zawsze pracowała na własny rachunek. Była właścicielką sklepu z odzieżą dziecięcą i zabawkami w Kijowie, kolejny planowała otworzyć w Irpieniu. Wojna zmieniła jej plany - kilka dni po rosyjskiej agresji ona, jej młodszy syn i rodzice musieli uciekać z miasta.
Po otrzymaniu pozwolenia od właścicieli wynajmowanego w Polsce mieszkania zaczęła uprawiać zielone warzywa na sprzedaż. Z pomocą rodziny stworzyła system uprawy i sprzedawała swoje zielone warzywa na rynku ekologicznym w Gliwicach.
- Czasami sprzedaję wszystko, czasami trochę zatrzymuję. Przynajmniej zawsze mam świeżą zieleninę w lodówce - mówi Iryna - Odkąd zaczęliśmy jeść mikrowarzywa, ataki astmy mojego syna niemal ustały, a my wszyscy staliśmy się znacznie zdrowsi. Jest popyt. Zobaczyłam ilość, zamówienia i założyłam punkty sprzedaży. Pomyślałam, że mogę stanąć na nogi i założyć firmę. Mam wiele planów. Chcę uprawiać jadalne kwiaty i zwiększyć ilość ziół. Być może napiszę biznesplan dla niektórych projektów i programów finansowania biznesu. Jeszcze kilka dni przed wojną planowaliśmy otworzyć kolejny sklep i zainwestowaliśmy sporo pieniędzy w towar. Z powodu całego tego stresu, którego doświadczyłam, mojemu mózgowi trudno było przyswajać język polski. Handlując na targu, zaczęłam sama dodawać polskie słowa. Nazwy roślin, które uprawiam, są najłatwiejsze do zapamiętania: czerwona mizuna, kalarepa, trybula. Wcześniej nie znałem ich nawet po ukraińsku.
Pozdrowienia od pluszowego misia. Zamówił go kiedyś żołnierz z frontu dla swojej ukochanej w Polsce
Kateryna Czernata wita dzieci w stroju misia. Kiedy w 2022 roku przyjechała do Polski, pracowała z ukraińskimi dziećmi w ośrodku pomocy psychologicznej w Gliwicach. Z wykształcenia jest nauczycielką.
- Po pewnym czasie finansowanie projektu się skończyło - mówi Kateryna - Musiałam pomyśleć o utrzymaniu trójki dzieci, więc znalazłam inną pracę - jako opiekunka osób starszych w specjalistycznej placówce i jako asystentka nauczyciela w przedszkolu. Pracuję na zmiany, mogę łączyć pracę i mam nawet trochę wolnego czasu. Jednak moja dusza potrzebuje kreatywności. W Winnicy, skąd pochodzę, organizowałam spotkania dla matek, aby mogły spędzić ze sobą kilka godzin. W Polsce brakowało mi możliwości realizowania swojego twórczego potencjału.
Zwraca uwagę na to, że Polska ma nieco inne podejście do kultury świętowania niż Ukraina, a Ukraińców jest bardzo wielu. Szukali bliższej sobie formy świętowania.
W Winnicy pewna kobieta miała dwa kostiumy niedźwiedzia, które nosiła podczas różnych świąt i wydarzeń. Kateryna podchwyciła ten pomysł.
W mediach społecznościowych zamieściła ogłoszenie.
- Moja najstarsza córka, która ma 14 lat, pracuje w kostiumie - mówi Kateryna. - Oczywiście zawsze jesteśmy razem, więc mogę przyjmować zamówienia, które pasują do mojego harmonogramu pracy. Dochód to kieszonkowe dla mojej córki, nie pobieramy wysokich opłat. Nasi klienci to głównie Ukraińcy, którzy nie mają za dużo pieniędzy na rozrywkę. Ale jakie mają emocje! Ukraińcy doświadczyli głębokiej traumy i są zmuszeni odbudowywać z gruzów swoje zniszczone życie. Dajemy im trochę radości i szczęścia.
Kiedyś pewien chłopak zamówił pozdrowienia dla swojej dziewczyny. On broni Ukrainy, służąc w siłach zbrojnych, ona pracuje w Polsce. Życzenia odebrała w kawiarni, w której pracuje - wszyscy koledzy wyszli na ulicę. Jej chłopak płakał - transmisja poszła prosto do okopu, w którym przebywał. Ona też płakała, płakali nawet przechodnie. Ale to były łzy ulgi.
Według Kateryny ich miś przypomina ludziom, że w głębi serca wszyscy są dziećmi. Dla swojego polskiego męża pewna Ukrainka zamówiła życzenia z okazji jego 50. urodzin. Zajmuje poważne stanowisko, jest surowy i skoncentrowany, podobnie jak jego koledzy. Ale kiedy zobaczyli pluszowego misia, bawili się jak dzieci. Zdarzyło się też, że gdy składali gdy życzenia dziecku, przechodząca w pobliżu starsza Polka poprosiła o zrobienie jej zdjęcia z dużą zabawką, po czym zadzwoniła do rodziny i włączyła transmisję w telefonie. Jej oczy błyszczały z radości. Innym razem rodzina zamówiła pluszaka na urodziny dziecka, lecz w ostatniej chwili zrezygnowali z powodu siły wyższej - mówi Kateryna. - Musieliśmy więc pojechać i im pomóc.
- To była długa droga, dotarliśmy około północy, wszyscy na nas czekali. Ludzie byli spragnieni dobrych emocji" - dodaje.
Zamówień na pluszowego niedźwiedzia nie jest wiele, usługa ma charakter sezonowy. Więcej pracy jest w ciepłym sezonie, a mniej w zimnym.
- Odległości uniemożliwiają nam rozwój - mówi Kateryna. - Śląsk to jeden wielki organizm miast i miasteczek. To normalne, że ludzie z Rybnika czy Bielska-Białej proszą nas o przyjazd do nich z Gliwic, ale bez samochodu to bardzo trudne. Podróż pociągiem lub autobusem zajmuje 3-4 godziny. To skłoniło mnie do zapisania się na kurs prawa jazdy. Koszt kursu wyniósł prawie 3000 zł. Uznałam jednak, że w mojej sytuacji - z trójką dzieci, gdy chcę rozwijać działalność - muszę zrobić prawo jazdy i nauczyć się jeździć. Czy może być lepszy moment niż teraz?
Kateryna działa bez rejestracji. Ma nadzieję, że pewnego dnia jej hobby da jej impuls do rozpoczęcia prawdziwej działalności rozrywkowej.
Wielu uchodźcom wojennym taka niezarejestrowana działalność pozwala wypróbować siebie i ocenić mocne strony bez ryzyka poniesienia strat.
"Idealna para" na rynku pracy to fryzjerka i informatyk. Znajdą pracę wszędzie
W Niemczech weszły w życie zmiany w prawie pracy. Pielęgniarka lub nawet pielęgniarz bez niemieckiego dyplomu medycznego jeszcze niedawno nie dostaliby pracy. Teraz już mogą się o nią ubiegać. Dostęp do rynku pracy dla specjalistów IT również stał się łatwiejszy: wymóg doświadczenia zawodowego został zmniejszony do dwóch lat, a wyższe wykształcenie i znajomość języka niemieckiego nie są już wymagane do zatrudnienia. Uproszczono również wydawanie przez Federalną Agencję Pracy pozwoleń na pracę dla zawodowych kierowców z tzw. krajów trzecich. Jest też wiadomość dla naukowców i wykwalifikowanych specjalistów - zmniejszono wymagania dotyczące uzyskania Niebieskiej Karty UE, która potwierdza prawo obcokrajowców do pobytu w UE do zatrudnienia. W zbiurokratyzowanych Niemczech takie zmiany to rewolucja.
Czy ukraińscy uchodźcy, których w Niemczech jest już ponad milion, będą w stanie skorzystać z tych możliwości? Jakie zawody są tu najbardziej poszukiwane? I dlaczego większość Ukraińców nie jest jeszcze oficjalnie zatrudniona lub nadal pracuje za minimalne wynagrodzenie w pracach nie wymagających kwalifikacji?
"Okupanci ukradli mój komputer. Moja mama powiedziała, że jeśli dostanę pracę w Niemczech, będę mógł kupić nowy. Udało się."
Nadia Hrynenko, 22-letnia córka mojej przyjaciółki, która zabrała trójkę dzieci z ostrzeliwanej Buczy i wylądowała w Berlinie, dostała pracę w lokalnej firmie informatycznej, nie znając niemieckiego. Nowi niemieccy przyjaciele rodziny dostrzegli potencjał dziewczyny i złożyli jej ofertę. Od pomysłu zatrudnienia Nadii do jego realizacji minęło dziesięć miesięcy, podczas których nie tylko zdała egzaminy państwowe na swoim rodzimym ukraińskim uniwersytecie, Politechnice Kijowskiej, i obroniła dyplom z cyberbezpieczeństwa, ale także wzięła udział w dodatkowych kursach informatycznych opłaconych przez berlińską organizację pozarządową.
- "Byłam przygnębiona przez długi czas, ponieważ moja matka, siostra i brat oraz ja musieliśmy opuścić Ukrainę, a mój ojciec został sam w domu" - mówi Nadia - "Ale to, co naprawdę mnie martwiło, to fakt, że okupanci włamali się do naszego mieszkania i ukradli mój komputer, który zbudowałam własnymi rękami i za własne pieniądze. Myślałam, że moje życie się skończyło, ale moja mama powiedziała, że jeśli dostanę pracę w Berlinie, będę mogła zaoszczędzić pieniądze na nowy, lepszy komputer. To mnie zmotywowało.
Teraz pracodawca Nadii płaci za jej naukę niemieckiego, ponieważ awansowała ze stażystki na pracownika. Nadia nie tylko oszczędza część swoich zarobków na nowy komputer, ale także częściowo płaci za drogie berlińskie mieszkanie dla całej rodziny.
Nie mniej szczęśliwy był niemiecki los Lizawiety Tołczejewej z Kijowa. W Ukrainie pracowała jako fryzjerka w salonie popularnym wśród artystycznej bohemy. Wojna zmusiła ją do przeprowadzki z Kijowa do Kolonii, ale nie zmieniła zawodu. W Niemczech brakuje wykwalifikowanych fryzjerów, a ukraiński przemysł kosmetyczny jest wysoko ceniony na świecie.
- "Po otrzymaniu tymczasowej ochrony i pozwolenia na pracę, natychmiast zaczęłam szukać salonu piękności" - opowiada Liza Tolczejewa - "Zobaczyłam wśród znajomych dziewczynę z piękną fryzurą i zapytałam ją, gdzie się strzyże. Wzięłam dane kontaktowe fryzjerki i umówiłam się z nią na wizytę, ponieważ sama potrzebowałam wtedy strzyżenia. Fryzjerka, Sarah, była bardzo przyjazna, zapewniła mi usługę za darmo, pochwaliła moją pracę na Instagramie i powiedziała, że chciałaby mi pomóc. Wysłała mi listę fryzjerów, których uznała za spełniających wysokie standardy. Napisałem do jednego z nich i od razu umówiliśmy się na spotkanie. Poprosił mnie o ostrzyżenie trzech osób, a następnie zatrudnił mnie. Załatwianie formalności trwało półtora miesiąca. Na początku mój angielski wystarczał do komunikowania się z kolegami i klientami. Stopniowo zacząłem uczyć się niemieckiego, a teraz jestem dwujęzyczny w pracy. Chociaż niemiecki jest nadal trudny.
Nowe czasy zrodziły nowy żart: "Idealna para na rynku pracy to fryzjerka i informatyk. Znajdą pracę wszędzie". Niestety, większość historii migrantów jest daleka od takiego szczęścia, a ukraińskie kobiety, nawet te z wyższym wykształceniem, muszą pracować jako pokojówki w hotelach lub jako zwykli pracownicy sezonowi.
Przed wojną Tatiana Nosowa z Czernichowa była prawniczką w dużej firmie. Po tym, jak rosyjski czołg zniszczył jej dom, przeniosła się do Niemiec i w wieku 57 lat poszła do pracy w fabryce i po raz pierwszy w życiu stanęła przy maszynie do produkcji plastikowych ram do rolet. Pracowała w nadgodzinach i siedem dni w tygodniu. Zarabia około 1200 euro. Rano pracuje na pierwszą zmianę, a wieczorem biegnie na kurs języka niemieckiego. Martwi się też o 13-letnią córkę Dianę, bo ta nie może znaleźć kolegów w niemieckiej szkole. Jej mąż został w domu, mieszkał z krewnymi, był zazdrosny i zażądał rozwodu. Z powodu stresu nie zdała egzaminu z niemieckiego i musiała spędzić dodatkowe 300 godzin na powtórkach.
- "Kiedy dołączyłam do nowej grupy na kursie, nauczyciel zapytał mnie, dlaczego uczę się niemieckiego, a ja automatycznie odpowiedziałam, że chcę studiować tutaj, aby zostać specjalistą podatkowym, ponieważ takich specjalistów brakuje" - mówi Tatiana Nosova. W Niemczech ukraiński dyplom ukończenia studiów prawniczych nie jest ważny, a aby przekwalifikować się na doradcę podatkowego, trzeba przejść kurs wymagający znajomości języka niemieckiego na poziomie rodzimego użytkownika. Mam 57 lat, kto mnie tu wyśle na studia? Ale i tak uczę się języka, bo to jedyny sposób na znalezienie łatwiejszej pracy.
Lekarze, elektrycy, kierowcy i inżynierowie: wąskie gardła na niemieckim rynku pracy
Podczas szóstego Ukraińsko-Niemieckiego Forum Biznesu w Berlinie, kanclerz Olaf Scholz otwarcie wezwał pracodawców do zatrudniania Ukraińców: "Korzystajcie z tego ogromnego potencjału i integrujcie Ukraińców, którzy są tutaj i z nami, w swoich firmach". Olaf Scholz podkreślił, że pierwsza fala ukraińskich uchodźców kończy już kursy językowe i jest gotowa do podjęcia pracy. A niemiecki minister pracy Hubertus Heil zauważył, że "Ukraińcy są dobrze wykwalifikowani i chcą pracować". I że "umiejętności językowe są ważne, ale nie muszą być doskonałe".
Przesłanie od polityków do biznesu jest proste: wykorzystaj okazję, nie czekaj na koniec wojny, zatrudnij ciężko pracujących Ukraińców, a my ci pomożemy. Niektóre duże firmy już znalazły swój sposób i szkolą uchodźców na własny koszt, głównie w zakresie specjalnego słownictwa roboczego, które nie jest nauczane na zwykłych kursach językowych, a także przymykają oko na pewne przeszkody biurokratyczne, takie jak uznawanie dyplomów.
Ale dlaczego Niemcy są do tego stopnia chętni, by skusić Ukraińców, żeby u nich pracowali, że zmieniają prawo? Ponieważ w Niemczech jest katastrofalny niedobór pracowników: fizycznych i umysłowych.
Niedobór personelu w Niemczech wynika z demografii: naród się starzeje, a młodzi ludzie nie spieszą się z podejmowaniem pracy. Ponadto "dzieci" decydują o swoim przyszłym zawodzie w wieku 26-30 lat. Ankieta przeprowadzona wśród dużych firm przez monachijski Instytut Badań Rynku Pracy i Kształcenia Zawodowego (IFO) wykazała, że kraj potrzebuje do 500 000 obcokrajowców rocznie (!). "Coraz więcej firm jest zmuszonych do ograniczenia swojej działalności, ponieważ nie mogą znaleźć wystarczająco wykwalifikowanego personelu" - powiedział Stefan Sauer, ekspert ds. rynku pracy IFO.
W praktyce oznacza to, że kraj z wysoko rozwiniętym przemysłem produkuje mniej samochodów i zaawansowanych technologicznie towarów, nie może budować nowocześniejszych budynków mieszkalnych, nie otwiera nowych przedszkoli i nie ma z kim zostawić dzieci w wieku szkolnym na dodatkowe zajęcia. Co więcej, z powodu braku kierowców autobusów, zwłaszcza na prowincji, autobusy jeżdżą nieregularnie. Niemieckie koleje Deutsche Bahn stały się już znane z regularnego odwoływania pociągów dużych prędkości (lub opóźniania ich), a wszystko to z powodu braku kierowców i pracowników obsługi technicznej.
IFO szacuje, że niedobór specjalistów w sektorze usług wynosi 54,2%, a w przemyśle - 44,5%. W Niemczech dramatycznie brakuje pracowników sezonowych, doradców prawnych i podatkowych, pracowników fabryk i zakładów, lekarzy i pracowników służby zdrowia, nauczycieli szkolnych i uniwersyteckich, nauczycieli przedszkolnych i pracowników socjalnych.
Dirk Werner z Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (IW) uważa, że największy niedobór wykwalifikowanych inżynierów i pracowników odczuwalny jest w obszarach inżynierii elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej budynków, ogrzewania i klimatyzacji, instalacji paneli słonecznych oraz w przemyśle motoryzacyjnym. Nawiasem mówiąc, jest to również zauważalne na poziomie gospodarstw domowych: na hydraulika lub elektryka w Niemczech trzeba czekać miesiącami.
W kontekście kryzysu migracyjnego Bundestag ogłosił również utworzenie programu Job turbo, który pomoże uchodźcom bez doskonałych niemieckich umiejętności szybko znaleźć pracę.
Oznacza to, że uchodźcy, którzy posiadają niemieckie certyfikaty językowe B1, muszą iść do pracy. Już teraz Ukraińcy zaczynają otrzymywać odmowy z urzędów pracy, gdy proszą o udział w kursach językowych na poziomie B2. Nawet ci, którzy posiadają certyfikat B1, w większości nie mówią po niemiecku na tym poziomie. Jak można nauczyć się mówić tak skomplikowanym językiem w tak krótkim czasie? Tak więc ludzie są postawieni w sytuacji, w której muszą zaakceptować pracę, w której mówią niewiele i wykonują dużo pracy fizycznej.
93% ukraińskich uchodźców zamierza podjąć pracę. Język i nieuznawane dyplomy to bariery
Większość obcokrajowców ma trudności z osiedleniem się w tym kraju ze względu na barierę językową, niezwykłą biurokrację i wysokie podatki. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać, gdy Niemcy udzieliły schronienia ponad milionowi Ukraińców z powodu wojny.
W przeciwieństwie do innych uchodźców, Ukraińcy natychmiast otrzymali pozwolenie na pracę. Większość osób uciekających przed rosyjską inwazją to kobiety z małymi dziećmi.
Według Centralnego Rejestru Cudzoziemców w Niemczech, na dzień 30 września 2023 r. w Niemczech zarejestrowanych było 1 mln 99 tys. 905 ukraińskich uchodźców: około 66% z nich stanowiły kobiety.
Co ciekawe, 72% ukraińskich uchodźców jest uważanych za "wysoko wykwalifikowanych" i ma lepszy poziom wykształcenia - zarówno w porównaniu z innymi uchodźcami, jak i Niemcami. Dużo ukraińskich kobiet pracowało przed wojną w zawodach akademickich, technicznych lub medycznych - w obszarach, w których w Niemczech nie ma pracowników.
Do tej pory tylko 20% ukraińskich uchodźców w wieku produkcyjnym oficjalnie znalazło pracę (według raportu Niemieckiego Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy). Jest to 120 000 ludzi. W sąsiedniej Polsce i Czechach liczba ta jest znacznie wyższa - około 65 procent. Analitycy sugerują, że istotną rolę odgrywa tu fakt, że w tych krajach uchodźcy otrzymują symboliczną pomoc socjalną, podczas gdy w Niemczech świadczenia socjalne można przeznaczyć na życie.
Nadal głównymi przeszkodami na drodze do zatrudnienia są brak umiejętności językowych oraz potrzeba oficjalnego potwierdzenia ukraińskich dyplomów i kwalifikacji. Według badań IFO, 93% ankietowanych ukraińskich imigrantów wyraziło chęć znalezienia pracy. A ponieważ trzy czwarte Ukraińców w Niemczech już uczęszcza lub nawet ukończyło kursy językowe, a Niemcy zaspokajają ich potrzeby i upraszczają warunki zatrudnienia, mało kto już z nich wierzy w ulubione rosyjskie piosenki propagandowe o leniwych Ukraińcach, ponieważ nasi rodacy udowodnią swoją wartość. Już to widać.
Uwierz w siebie. Jesteś warta dobrej pracy
Od jakiegoś czasu bezskutecznie szukają pracy. Miały przerwę w zatrudnieniu. Na ich maile nikt nie odpowiada, czują się osamotnione. To Polki, Ukrainki – uchodźczynie, matki, wiele z nich miało dłuższą przerwę po urodzeniu dziecka. Łączy ich jedno: nie wierzą w siebie. Grow UP wydobywa ich potencjał i ukierunkowuje na cel: podniesienie kwalifikacji i znalezienie pracy zgodnej z potrzebami.
Anna przez ponad 6 lat była nieaktywna na rynku pracy. Zajmowała się dziećmi. Myślała, że przerwa działa na jej niekorzyść pod kątem zawodowym. Przed ciążą pracowała jako marketerka. Chciała się przebranżowić w kierunku IT, ale jej angielski był na poziomie A2.Nie miała też potrzebnych umiejętności i czuła, że “wypadła z obiegu”. Co wpisać w CV? Lukę, która trwała 6 lat? W końcu trafiła pod skrzydła ekspertek w programie Grow UP Fundacji Mamo Pracuj. W ten sposób uświadomiła sobie, że umiejętności związane z opieką nad dzieckiem są na wagę złota. Nauczyła się zarządzania domem, empatii, elastycznościczy pracy pod presją czasu. W projekcie są też zajęcia z angielskiego, dlatego miała okazję podszkolić język. – Dostałam przydatną wiedzę, a przede wszystkim wsparcie mentalne, dzięki czemu uwierzyłam w siebie i w swoje możliwości. Już się nie poddaję – mówi. Niedawno otrzymała pozytywną odpowiedź w rekrutacji do międzynarodowej firmy, gdzie ma szansę na rozwój.
Wędka zamiast ryby
Projekt Grow UP jest skierowany do osób, które pragną zmian w życiu zawodowym. To dla każdego może znaczyć coś zupełnie innego. Odbiorczynie Grow UP są Polki oraz uchodźcy i uchodźczynie, które znalazły się w Polsce po wybuchu wojny w Ukrainie.
Program składa się z trzech faz. Pierwsza, to webinary eksperckie na temat rynku pracy, na przykład jak napisać dobre cv, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, język angielski. W webinarach uczestniczyło prawie 600 osób. – mówi Krystyna Skrytska, Comminuty Manager w Grow UP. Druga faza, to wsparcie indywidualne dla 60 osób w projekcie. Polega ono na rozmowach z ekspertami, na przykład specjalistką HR, prawnikiem czy psychologiem. Ostatnim etapem jest pomoc w ośrodkach czasowego zakwaterowania zlokalizowanych na terenie Małopolski.
Tajemnica skutecznego szukania pracy? – Oprócz merytoryki projektu kluczowe jest poznanie narzędzi rynku pracy i tego, jak on działa, nauka języków, ale także grupa wsparcia – wyjaśnia Marzena Milanowska, Project Manager w Grow UP. Projekt przynosi kompleksowe wsparcie i “osadzenie” się na rynku pracy dla osób z różnych środowisk i kultur.
Zobacz swoje możliwości
Inna przyjechała do Polski po inwazji rosyjskiej na Ukrainę. W ojczyźnie przebywała na urlopie macierzyńskim. Jest mamą wspaniałej dwójki: syna i córeczki. Przez 1,5 roku poszukiwała siebie i własnego miejsca w życiu oraz na rynku pracy.
– Gdy wybuchła wojna, zdałam sobie sprawę, że bardzo się zmieniłam i potrzebuję czegoś zupełnie innego. Intensywnie uczę się języka polskiego i angielskiego. Skończyłam marketing online oraz zarządzanie projektami. A to dopiero początek – uśmiecha się.
Grow UP pokazuje, jak wiele uchodźczyń w ojczyźnie skończyło studia wyższe i ma duże doświadczenie zawodowe, ale po przyjeździe do Polski nie mogą znaleźć pracy. - To wynika z różnic na polskim i ukraińskim rynku pracy oraz nieznajomości języka polskiego - mówi Krystyna. Dlatego w projekcie można wybrać ścieżkę językową: polski lub angielski, co znacznie ułatwia rozwój zawodowy. Dodatkowo uczestniczki dają wsparcie i motywację samym sobie. To prostsze w grupie, dzięki której zyskuje się punkty odniesienia. Poczucie samotności topnieje.
Spójrz szerzej i nie oceniaj
Projekt Grow UP jest międzynarodowy, obejmuje Polki i Ukrainki, a przede wszystkim matki z dłuższą przerwą na rynku pracy. Ich potrzeby i pragnienia są podobne: mierzą się z dużą niepewnością co do swoich kompetencji. Oprócz nauki twardych umiejętności, potrzebują wsparcia mentalnego. Uchodźczynie borykają się z traumą wojenną, często straciły niemal wszystko. Z kolei Polki zmagają się z trudnymi doświadczeniami w rodzinie, gdzie na przykład mężowi nie podoba się, że żona chce pracować zawodowo. W takich przypadkach trudno jest znaleźć pracę, a nawet dobrze się zaprezentować. – Dlatego w Grow UP proponujemy szerokie spektrum wsparcia: CV, Rozmowa, Umowa i Głowa – wyjaśnia Krystyna. – CV uczy pisania dobrego curriculum vitae, Rozmowa przygotowuje do spotkania z pracodawcą, Umowa wyjaśnia formalności, a Głowa pomaga zachować równowagę psychiczną i normalizuje kryzysy psychiczne. Ważne jest, aby zrozumieć rolę psychiki w procesie poszukiwania pracy i nauczyć się radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Chcesz dowiedzieć się więcej?
Projekt Grow UP jest realizowany przez Fundację Mamo Pracuj. Organizacja od 12 lat wspiera Polki, kobiety, mamy, które stawiają na swój rozwój zawodowy i osobisty. Od wielu miesięcy pomaga również kobietom, które przyjechały do Polski z Ukrainy, gdy w ich ojczyźnie wybuchła wojna. Fundacja wzmacnia kompetencje i sprawczość, bez względu na narodowość. Program Grow UP jest współfinansowany przez American Red Cross we współpracy z Mercy Corps. Odwiedź stronę projektu.
Odwiedź stronę internetową projektu.
Napisany przez Ewa Adamska-Ciesla
Jak dostać dotację na biznes w Polsce?
Vita Lucyszyn, 33-letnia Ukrainka, przeprowadziła się do Polski z Odessy po wybuchu wojny na pełną skalę. Z wykształcenia prawniczka i specjalistka od przetargów, wysyłała swoje CV do różnych firm i instytucji. Miała szczęście, że dostała pracę w wydziale migracyjnym lokalnego urzędu. I choć była to najlepsza praca w jej życiu, stabilna, dobrze płatna, ze świetnym zespołem, odeszła z niej celowo. Otrzymała dotację na założenie własnej firmy.
Najlepsza praca w życiu
- "Podobnie jak tysiące kobiet, przyjechałam z dwójką dzieci i myślałam, że to będzie na tydzień lub dwa", wspomina Vita swoje pierwsze dni w Polsce, "ale z czasem stało się jasne, że muszę poszukać pracy i nauczyć się języka. W Ukrainie pracowałam jako prawniczka, więc postanowiłam poszukać pracy w swoim zawodzie. Napisałam CV tak jak umiałam i czułam. Przetłumaczyłam je na język polski przez internetowego tłumacza i wysłałam wszędzie tam, gdzie widziałam oferty pracy.
Otrzymała zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną od firmy, która planowała wejść na rynek ukraiński i była zainteresowana Vitą jako specjalistką ds. zamówień publicznych. Jednak wojna wciąż trwała, co zmieniło plany firmy.
- Pomogli mi napisać CV zgodnie z wymaganiami polskiego rynku pracy, a następnie zostałam zaproszona do pracy w Urzędzie Wojewódzkim w dziale pracy z migrantami. To była najlepsza praca w moim życiu: dobry zespół, przyjaźni koledzy, a kierownictwo okazywało zrozumienie dla mnie. Na początku pomagałam w załatwianiu formalności dla Ukraińców, potem doradzałam polskojęzycznym migrantom.
Docenili moją pracowitość i odpowiedzialność, i zaproponowali mi korzystniejsze warunki. Miałem poczucie bezpieczeństwa, stabilności i perspektywy dalszego rozwoju.
W tym samym czasie znalazła ogłoszenie o dotacji dla ukraińskich przedsiębiorczyń lub tych, które chcą rozpocząć działalność gospodarczą w Polsce.
Chodziło o program grantowy"Odbudowa ukraińskiego biznesu - przedsiębiorcze kobiety", realizowany przez Fundację Impact we współpracy z Mastercard Centre for Inclusive Growth. Vita otrzymała to ogłoszenie od kilku osób, nawet od męża, który przebywał w Ukrainie. Uznała, że to znak. W końcu zawsze marzyła o własnym biznesie.
Pierwsze zwycięstwo
- Pomyślałem: a jeśli to szansa, której nie można przegapić? Wniosek można było złożyć w języku ukraińskim. Napisałam biznesplan, opowiedziałam o sobie, swojej działalności na Ukrainie i pracy w Polsce: studiowałem już w polskiej szkole policealnej na kierunku administracja, a w planach mam kolejny kierunek: podatki.
Spośród 1500 zgłoszeń wybrano 80 zwycięzców. Był to pierwszy grant i pierwsze zwycięstwo Vity Lucyszyn. Oprócz dotacji w wysokości 4000 USD w gotówce, Vita otrzymała pakiet pomocy ekspertów. Zgodnie ze swoim biznesplanem, pieniądze przeznaczyła na zakup sprzętu do założenia domowego biura, w którym będzie udzielać porad prawnych - laptopa, telefonu, kserokopiarki itp.
Najtrudniej było porzucić stabilną pracę, ale Vita nie żałuje: teraz zarabia więcej, jest niezależna i rozwija się. Obecnie współpracuje z kilkoma fundacjami, gdzie doradza migrantom w zakresie legalizacji pobytu w Polsce, zakładania działalności gospodarczej, przygotowuje umowy, wnioski i świadczy inne usługi prawne. Ma wiele prywatnych zleceń opartych na rekomendacjach poprzednich klientów.
Pułapki
Jednak nie wszystkim uczestnikom grantu tak się udało jak Vicie. Kilku uczestników różnych programów czuło się oszukanych. Na przykład moja znajoma wygrała grant na 30 000 zł i obiecano jej, że będzie mogła kupić sprzęt i spotykać się z przedsiębiorcami, żeby się od nich uczyć. A potem powiedziano jej, że wszystkie pieniądze zostały wydane na organizację konsultacji i podróży. Okazuje się, że możliwość takiego wykorzystania środków była zapisana w umowie grantowej.
Jako prawnik, Vita radzi uważnie przeczytać tekst umowy. W swoim projekcie wraz z innym kolegą prawnikiem poprosiła o zmianę niektórych klauzul.
- Istniała klauzula, że uczestnicy projektu nie mogą opuścić Polski do czasu jego zakończenia. "To jasne, że możemy wyjechać w każdej chwili, ponieważ cała rodzina została w domu na Ukrainie" - mówi Vita - "uzasadniliśmy uwagi i zmieniliśmy sporne punkty przed podpisaniem umowy.
Vita radzi też, by nie rezygnować ze szkoleń i pomocy ekspertów. Przynosi ona wiele korzyści, podobnie jak kontakty nawiązywane podczas szkoleń, wymiana doświadczeń, wyjazdy na szkolenia.
Oprócz środków finansowych otrzymała godziny konsultacji z księgową, prawnikiem i ekspertem od marketingu. To dzięki zdobytej od nich wiedzy samodzielnie przeszła przez wszystkie etapy rejestracji firmy i wybrała odpowiedni dla siebie system podatkowy.
Gdzie Ukrainki mogą szukać dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej?
Vita Lucyszyn bierze obecnie udział w innym programie grantowym. Znalazła go, analizując strony znanych organizacji pozarządowych, które zajmują się zatrudnianiem ukraińskich kobiet.
- "To organizacja "Krok do pracy", mają biura w Poznaniu i Katowicach" - mówi Vita. "Zapytałam, czy byliby zainteresowani współpracą ze mną jako prawnikiem. Nie było takiej potrzeby, ale dowiedziałam się, że uruchamiają program dotacji dla biznesu. Teraz biorę w nim udział i przygotowuję się do kolejnego biznesplanu.
Źródłem informacji, gdzie ukraińskie kobiety powinny szukać programów grantowych, są strony znanych fundacji i organizacji pozarządowych, które często zapewniają granty we współpracy z firmami i rządami różnych krajów europejskich.
- Warto zajrzeć na portal dla organizacji pozarządowych w Polsce. Strona dla organizacji pozarządowych, na której zamieszczają one wnioski o dotacje, w tym na uruchomienie przedsiębiorczości społecznej: ngo.pl,
- Często konkursy dla firm (być może trzeba szukać partnera z Polski, aby aplikować) ogłasza Fundacja Eudajmonia.
- AVSI Polska przeprowadziła już kilka rund konkursowych, aby wybrać propozycje ukraińskich kobiet dotyczące szkoleń i uzyskania funduszy na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
- Portal"Zielona Linia. Centrum Informacyjno-Konsultacyjne Służb Zatrudnienia", na którym pojawiają się oferty dotacji dla firm.
- Związek Ukraińskich Przedsiębiorstw w Polsce - tutaj często można znaleźć ogłoszenia o wydarzeniach i różnych programach dla ukraińskich przedsiębiorstw w Polsce.
- Projekt"Cześć Dziewczyny" Polsko-Ukraińskiej Fundacji Sióstr Kulczyk, która co jakiś czas ogłasza programy grantowe.
Od czasu do czasu warto poszukać informacji w języku polskim używając następującej frazy: "Dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej" i wpisać nazwę obszaru, w którym mieszkasz w Polsce. Wybierz sekcję "aktualności", aby uzyskać najnowsze informacje. Na przykład w Krakowie i Poznaniu może to być Fundacja "Krok do Pracy", która obecnie prowadzi nabór biznesplanów na rozpoczęcie lub rozwój działalności gospodarczej. Możesz również skontaktować się z lokalnymi centrami obsługi przedsiębiorców w dowolnym mieście, na przykład w Krakowie.
Jeśli czujesz się pewnie i jesteś gotowy do samodzielnego przygotowania biznesplanu, powinieneś zgłosić się do programów rządowych lub regionalnych.
Dofinansowanie z urzędu pracy
Aby otrzymać takie dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej, trzeba być zarejestrowanym jako bezrobotny. Informacje dla Ukraińców, w tym dotacje, są dostępne na portalu Służby Zatrudnienia. Maksymalna kwota dotacji to 6-krotność średniego wynagrodzenia. W 2023 roku można otrzymać do 38 tysięcy złotych.
Środki na rozpoczęcie i rozwój działalności gospodarczej, które można uzyskać w urzędzie pracy, nie podlegają zwrotowi. Przekazywane są na rachunek bankowy przedsiębiorcy po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku i mogą być wykorzystane na cele komercyjne. Wniosek o dofinansowanie składa się w Urzędzie Pracy w miejscu zamieszkania lub pobytu. Szczegółowy poradnik dotyczący uzyskania dotacji z urzędu pracy w Polsce można znaleźć tutaj.
Dotacje z Unii Europejskiej
Program Fundusze Europejskie dla nowoczesnej gospodarki (FENG)
Program ten ma określone obszary, w których można otrzymać dotacje: rozwój eksportu, ekoinnowacje, biznes środowiskowy, cyfryzacja biznesu itp.
Ma jasno określone kryteria i konkursy zatwierdzone na najbliższą przyszłość. Jednak byłoby właściwe, abyś szukał partnerstwa z polską stroną.
Vita mówi, że przedsiębiorczość zawsze wiąże się z ryzykiem. Dlatego powinieneś bardzo dokładnie przemyśleć, czy jesteś na to gotowy. Żałuje tylko, że nie założyła własnej firmy wcześniej, jeszcze na Ukrainie. Jest bardzo wdzięczna Polsce, która dała jej impuls i wiarę w jej możliwości.
Odbić się od dna. Uchodźczynie wracają do zawodu
Tysiące ukraińskich kobiet zostało przesiedlonych przez wojnę rosyjsko-ukraińską i zmuszonych do szukania bezpiecznego miejsca dla siebie i swoich dzieci. Pokonały barierę językową, stres i uprzedzenia wobec uchodźców i udało im się stanąć na nogi
To są historie ukraińskich kobiet, które znalazły schronienie w Polsce. Na początku godziły się na każde warunki pracy, aby utrzymać siebie i swoje dzieci i nie liczyć tylko na pomoc. Łatwiej było tym, które mogły podjąć pracę w swoim zawodzie albo nauczyły się nowego w Polsce.
Ольга Руденко: працювала на заводі, наважилася відкрити масажний кабінет
Olga Rudenko, 21 lat, przyjechała do Polski z młodszą siostrą z Białej Cerkwi do Bielska-Białej. Na Ukrainie studiowała w niepełnym wymiarze godzin na uniwersytecie pedagogicznym i pracowała jako niania u rodziny. Przyjechała, aby zamieszkać z rodziną ojca
- "Żona mojego ojca bardzo dobrze nas przyjęła, ale zdecydowałam, że muszę zadbać o siebie i moją siostrę" - mówi Olga. "Dokąd pójdziesz, jeśli nie znasz języka? Jesteś silna fizycznie i odporna. "Było bardzo ciężko: pracowałyśmy pakując pudełka jogurtów. Zrujnowałem sobie zdrowie. Byłam ciągle zestresowana - miałyśmy jednomiesięczny kontrakt i ciągle bałam się, że zostanę zwolniona. Brałam nocne zmiany, nadgodziny i pracowałam w święta. Ukończyłam studia zdalnie.
Za ciężką i wyczerpującą pracę Olga zarabiała 2000-3000 złotych. Jeśli wynajmowała mieszkanie, wydawała na czynsz całą pensję.
- "Przeszłam przez okres kompletnej rozpaczy", mówi - "Ale przypomniałam sobie, że żyję, jestem młoda i nie będę nosić do końca życia pracować w hali z jogurtami. Zrobiłam sobie prezent. Zapisałam się na sesję zdjęciową - zrobiłam włosy, makijaż.
Za godzinę z wizażystką zapłaciła kwotę równą czterem godzinom ciężkiej pracy w fabryce. Coś kliknęło w mojej głowie! Dlaczego nie zająć się tą branżą? Kosmetologia, fryzjerstwo i makijaż to nie moje klimaty, ale masaż już tak.
Mieszkając z rodziną ojca, Oldze udało się zgromadzić trochę oszczędności. Znalazła ogłoszenie o kursie masażu, za który zapłaciła 2500 złotych. Po 80 godzinach szkolenia otrzymała dyplom i prawo do pracy. Jednocześnie szukała pokoju do wynajęcia.
- "Wiedziałam, że nie mogę kupić do salonu masażu wszystkiego sama, bo mnie nie stać, więc po prostu przejrzałam ogłoszenia o gotowych pomieszczeniach. Dokupiłam tylko kanapę i materiały do masażu. Następnym krokiem było zarejestrowanie działalności. Nie było to łatwe - nowy kraj, nowe przepisy. Koleżanka pomogła mi sobie z tym poradzić - nie należy bać się prosić o wsparcie i radę. Najważniejszym zadaniem było zebranie bazy klientów. Zamieściłam ogłoszenia we wszystkich możliwych lokalnych grupach. Dostałam 50 zapytań dziennie - i ani jednego klienta. Pytały głównie Ukrainki. Ważne było dla nich to, że miałam wykształcenie medyczne i doświadczenie. Potem poradziły mi, żebym zatrudniła się w polskim salonie kosmetycznym, skąd przyszli moi pierwsi prawdziwi klienci. Dla porównania: w fabryce zarabiałam 120 zł za 8 godzin pracy. Tutaj zarabiam 160 zł za godzinę. Na razie klientów nie ma zbyt wielu - 3-4 dziennie, ale uwielbiam tę pracę, mam same pozytywne opinie i chcę się dalej rozwijać w zawodzie. Dało mi to wiarę w swoje możliwości i w przyszłość"
Marina Szewyrowa: sprzątała centrum handlowe. Wróciła do pracy jako instruktorka fitness
Marina Szewyrowa przeprowadziła się z Charkowa do Wrocławia w pierwszych tygodniach wojny. Podobnie jak tysiące innych kobiet, uratowała swoją córkę przed rakietami, które spadały na miasto. Marina zostawiła za sobą życie, które budowała przez lata: ukończyła dwa uniwersytety i pracowała w rehabilitacji ruchowej dla pacjentów. Miała własny dom i inwestycje w nieruchomości komercyjne. Dużo podróżowali z rodziną.
- "Kiedy przekraczaliśmy granicę po 24 lutego, straż graniczna nie mogła znaleźć wolnego miejsca w moim paszporcie, aby wzbić pieczątkę. W Ukrainie mieliśmy szczęśliwe i satysfakcjonujące życie. W lutym klienci umawiali się na maj. W Polsce nie było łatwo zaczynać od zera: chodzić na siłownie, do ośrodków rehabilitacyjnych i słyszeć wszędzie, ze nie mają dla mnie pracy. Nie chcieli mnie nigdzie zatrudnić z powodu bariery językowej. Oczywiście miałam poduszkę finansową. Zdałam sobie jednak sprawę, że jeśli będę siedziała bezczynnie, pieniądze szybko się rozpłyną. Razem z przyjaciółką wynajęłyśmy mieszkanie, a ja podjęłam pierwszą pracę, jaką udało mi się znaleźć. Poszłam sprzątać duże centrum handlowe".
Maryna śmieje się, że od razu zauważono jej pracowitość i sumienność. Na początku dostawała dwie godziny dziennie, potem zaczęto jej dawać pięć. "Czasami ludzie pytają mnie, czy czułam się upokorzona, kiedy myłam podłogi i toalety" - mówi Maryna. Żadna praca, jeśli jest uczciwa, nie upokarza człowieka. Ale nawet wtedy myślałam o tym, jak wrócić do mojego zawodu".
Pierwszą rzeczą, którą radzi nowym przybyszom, to szybko nauczyć się języka kraju, w którym się znaleźli. Maryna wykorzystywała każdą okazję: chodziła na kursy, oglądała filmy i programy informacyjne, dużo rozmawiała z ludźmi.
Po drugie, nie należy unikać żadnej pracy. Pieniądze i możliwości uwielbiają ruch. Jeśli twoja energia jest skupiona na tym, jak budować, zarabiać, zdobywać, uczyć się, możliwości z pewnością nadejdą. Dla Maryny taką okazją było ogłoszenie o pracę w klubie fitness. Wznowiła aktywną pracę nie tylko z klientami w Polsce, ale także prowadzi szkolenia online dla kobiet, które zostały na Ukrainie lub podróżowały po świecie.
Olena Bondarenko: lepiła pierogi, teraz projektuje wnętrza
Olena Bondarenko, ma 43 lat, pochodzi z regionu Odessy, ale przez większość swojego dorosłego życia mieszkała w Kijowie. Studiowała projektowanie w przemyśle lekkim, ale przypadkowo wybrała pracę w handlu detalicznym, choć całe życie poświęciła szyciu dla swojej rodziny i projektowaniu mieszkań dla przyjaciół.
- Kiedy przyjechaliśmy do Polski, zamieszkaliśmy z kobietą z Zaporoża i rodziną niedaleko Tarnowskich Gór. Cały dzień oglądaliśmy wiadomości, płakaliśmy i martwiliśmy się.
Olena powiedziała: "Tomek i Wiola, polska rodzina, która się nami opiekowała, mówili, że doprowadzimy się do depresji. Poradzili nam, żebyśmy się czymś zajęli. Byliśmy dobrzy w gotowaniu, więc zaczęliśmy robić pierogi na sprzedaż. Mąka, woda i różne nadzienia do pierogów były jedynymi rzeczami, które widziałem przez pierwsze sześć miesięcy po przyjeździe".
W tym czasie syn Ołeny, Ołeksandr, ukończył 8 klasę. Dostał się do dwujęzycznego polsko-angielskiego liceum, a ona zdała sobie sprawę, że będzie musiała zostać w Polsce dłużej niż planowała.
"Musiałam zacząć wszystko od nowa. Postanowiłam zacząć od tego, o czym marzyłam przez całe życie: projektowania wnętrz".
Z pieniędzy zaoszczędzonych na sprzedaży pierogów opłaciła studia na kierunku architektura wnętrz w szkole policealnej. Jest to miejsce, w którym można zdobyć dodatkowe wykształcenie i specjalizację, na którą jest zapotrzebowanie na lokalnym rynku pracy. Miesiąc nauki był niedrogi w porównaniu do innych kierunków: 160 zł. Olena zdała egzaminy i otrzymała certyfikat, który pozwolił jej na pracę w Polsce.
Aby znaleźć klientów, stworzyła swoje profile na platformach, na których ludzie szukają projektantów. Do tej pory realizowała wszystkie zlecenia za darmo. Chce zbudować portfolio ukończonych projektów. "Podjęcie tej pracy było przerażające: bariera językowa, strach przed niezrozumieniem życzeń klientów. Jednak oczy się boją - ręce wykonują pracę. Cieszy się z każdego klienta, który jej zaufa.
"Wszystkie zrealizowane projekty zostały zlecone przez Polaków" - mówi Ukrainka. "Wśród pierwszych zleceń była przebudowa pokoju na poddaszu, projekt domu prywatnego, projekt pokoju dla nastoletniej dziewczyny i remont kuchni. Marzę, że to moje zajęcie przerodzi się w moje własne biuro projektowe".
Oksana Korol: szukała pracy w magazynach, wróciła do florystyki
44-letnia Oksana Korol została dwukrotnie pozbawiona domu przez rosyjską armię: najpierw odebrano jej możliwość wyjazdu do Donbasu, a następnie zmuszono do przeprowadzki do Polski wraz z córką
"Moja historia nie jest oryginalna. Godziny w kolejce na granicy, dwa dni w obozie, szukanie pracy w magazynach i fabrykach, bo co mogę zrobić bez języka i przyjaciół?" - mówi kobieta
Oksana jest z zawodu psycholożką, ale prawie całe życie pracowała z kwiatami. Jej rodzice uważali tę pracę za niepoważną i tymczasową, ale ona nigdy tak nie myślała.
- "Florystyka to dla mnie taki zawód, że jak biegnę do pracy to czuję się jakbym jechała na wakacje i nawet nie wiem, kiedy mija dzień" - mówi Oksana. "W Polsce, bez znajomości języka, nigdy nie odważyłabym się szukać pracy w mojej dziedzinie, ale szczęście mi pomogło. Koleżanka ze studiów skontaktowała się ze mną i zaoferowała pomoc. Jej córka mieszkała w Polsce i zaopiekowała się mną i moją córką. To ona przekonała mnie, żebym zaczęła szukać pracy jako florystka".
Oksana i Maryna, córka jej przyjaciółki, zaczęły odwiedzać wszystkie kwiaciarnie w Katowicach. Kobieta zapisała wszystkie zwroty, których mogła potrzebować, przetłumaczyła je w translatorze i nauczyła się ich na pamięć. Uznała, że ma doświadczenie i zdjęcia efektów swojej pracy, więc czemu by nie spróbować?
- "Nie będę opisywać spojrzeń, jakimi nas obdarzali, gdy wchodziliśmy do kwiaciarni, ale myślę, że dla Polaków wyglądaliśmy trochę dziwnie" - mówi
Trzy dni zajęło im znalezienie miejsca, w którym popatrzono na nich z zainteresowaniem, a nie tylko z uśmiechem i współczuciem. Właściciele kwiaciarni obejrzeli zdjęcia bukietów Oksany i zapytali, czy mogłaby przyjść rano i pokazać jak pracuje.
- "Zadanie polegało na zrobieniu bukietu za określoną kwotę pieniędzy" - wspomina Oksana swoje pierwsze doświadczenie zawodowe - "Wrzuciłam do translatora kwoty, żeby się nie pomylić i zabrałam się do pracy. Zrobiłam jeden bukiet, potem drugi. Poproszono mnie, żebym została do wieczora. To była sobota, w sklepie był duży ruch, a to uwielbiam. Wieczorem właściciele zapłacili mi za cały dzień i zapytali, czy mogę u nich zostać. Później jeden z właścicieli powiedział: mieliśmy szczęście, że cię znaleźliśmy, a ja odparłam śmiejąc się: miałam szczęście, że Was znalazłam.
Jaka jest rada Oksany? Nie zmieniaj się na siłę. Jeśli jesteś profesjonalistką, poszukaj możliwości powrotu do zawodu, nawet w innym kraju.
Zdjęcia z archiwum bohaterek
Inteligencja, umiejętności językowe i kreatywność: tak Ukraińcy zdobywają uznanie polskich pracodawców
Każdy, kto szuka pracy w Polsce, powinien nabyć nowe umiejętności i poznać zwyczaje, aby jak najlepiej zaprezentować się polskim pracodawcom.
Swiatosław Nikorowicz-Mendel, współzałożyciel Fundacji Empowerment, Ukraińskiego Centrum Rozwoju i Współpracy, ekspert w dziedzinie rynku pracy i rozpoczynania działalności gospodarczej w Polsce, dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami i radami dotyczącymi znalezienia pracy na polskim rynku
Nim zaczniesz szukać pracy
Przede wszystkim musisz zdecydować, jakiego rodzaju pracę chcesz znaleźć w Polsce. Po drugie, należy zapoznać się z przepisami prawnymi. Np. musisz wiedzieć, czym różni się umowa o pracę, której zasady i skutki reguluje polski Kodeks Pracy, od umowy zlecenia, której zasady i skutki reguluje polski Kodeks Cywilny (art. 734-751).
Umowa o pracę przewiduje stałe wykonywanie określonego rodzaju pracy pod nadzorem. Umowa cywilnoprawna (umowa zlecenia) przewiduje wykonanie określonego zadania.
W ramach umowy o pracę pracownicy otrzymują ustawową płacę minimalną, płatny urlop, zwolnienie lekarskie itp. W przypadku umowy zlecenia minimalna stawka godzinowa jest ustalana ustawowo, a ta forma współpracy zapewnia ubezpieczenie zdrowotne, ale nie przewiduje odprawy, płatnego urlopu czy zwolnienia lekarskiego
Im więcej takich informacji zna Ukrainiec, tym łatwiej jest mu zrozumieć warunki, w jakich będzie pracował.
Ważne jest, aby dowiedzieć się, jakie wynagrodzenia są dostępne w Polsce. Z reguły umowa o pracę określa wysokość wynagrodzenia brutto - przed podatkami i opłatami. Wynagrodzenie netto to kwota, którą pracownik otrzymuje po opłaceniu podatków i składek na ubezpieczenie społeczne. Nie pozwól, aby różnica była dla ciebie niemiłym zaskoczeniem.
Варто також зрозуміти: хочете починати з меншої ставки, але з перспективою кар’єрного росту чи ні. Матимете час подумати про це, адже на пошуки роботи поляки закладають щонайменше два місяці.
Gdzie Polacy szukają pracy
W dużych miastach szukają pracy głównie online: na stronach Pracuj.pl, Indeed, LinkedIn i oficjalnej stronie Urzędu Pracy. Niektóre z tych stron mają również wersję ukraińską. Opiekunki lub pomocy domowej najlepiej jednak szukać na wyspecjalizowanych platformach, takich jak Niania.pl, lub w mediach społecznościowych.
W Polsce organizowanych jest wiele targów pracy, które odbywają się w różnych miastach. Jest to dobra okazja do poznania potencjalnych pracodawców, nawiązania kontaktów i znalezienia wymarzonej pracy, dlatego warto śledzić ogłoszenia Urzędów Pracy.
Перш ніж розміщувати оголошення на відповідних порталах, компанії пишуть про вакансії на власних сторінках. Якщо хочете працювати у конкретній компанії, корпорації чи фонді, стежте за публікаціями свіжих оголошень на їхніх сторінках.
Rekomendowanie znajomego na wolne stanowisko jest dobrą inicjatywą, a niektóre firmy nawet to nagradzają. Będziesz jednak musiał podzielić się odpowiedzialnością za pracę nowego członka zespołu. Zawsze możesz jednak zapytać, czy w firmie, w której pracuje znajomy, jest wakat. Często również w ten sposób można znaleźć interesującą pracę.
Jak zrobić dobre wrażenie
CV to Twoja wizytówka. Wysłane w formacie pdf ze skrzynki pocztowej, z dobrze napisanym listem motywacyjnym, to dodatkowe punkty w oczach pracodawcy.
Nie wpisuj nieprawdy do swojego CV, na przykład znajomość języków których nie znasz, ponieważ pracodawcy coraz częściej weryfikują umiejętności już w czasie rozmowy kwalifikacyjnej.
Варто пам’ятати, що працедавець сприйматиме резюме дуже буквально і безпристрасно. Навіть якщо воно складене бездоганною польською, але ви забули вписати, що володієте нею — для працедавця ви людина, яка не знає польської. В кінці резюме треба написати, що даєте згоду на обробку ваших персональних даних.
Nie zapomnij przygotować mediów społecznościowych. LinkedIn odgrywa znacznie większą rolę w Polsce niż w Ukrainie. Pamiętaj, że Twój profil prawdopodobnie zostanie sprawdzony, zwłaszcza jeśli szukasz pracy w międzynarodowej korporacji.
Przygotowując się do rozmowy kwalifikacyjnej, pamiętaj, że istnieją tematy tabu, o których pracodawca nie może z Tobą rozmawiać. To przede wszystkim życie osobiste, stan cywilny, planowanie rodziny czy przeprowadzka
Ukrainki potrafią być zbyt szczere podczas rozmów kwalifikacyjnych - z własnej inicjatywy mówią o liczbie posiadanych dzieci i swoich planach na przyszłość. Jednak nawet jeśli jesteś w ciąży w czasie rozmowy kwalifikacyjnej i jest to oczywiste dla wszystkich, pracodawca nie może zainicjować rozmowy na ten temat. Jeśli tak się stanie, powiedz, że jesteś zaskoczona tym pytaniem i zastanów się dobrze, czy powinnaś pracować w firmie, w której prawo jest łamane już na pierwszym spotkaniu.
Czasami pytania tabu są zadawane nie wprost - na przykład pytają, czy podoba ci się w Polsce, czy planujesz zostać i na jak długo. Jeśli chcesz dostać pracę, powinieneś wykazać się chęcią do pracy i odciąć się od nietaktownych pytań
Zasada 2 tygodni
Po otrzymaniu pracy przez pierwsze dwa tygodnie będziesz uważany za nowicjusza. Na tym etapie pracodawca będzie cię wspierać i otrzymasz odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Jeśli jednak przegapisz okazję do opanowania podstaw w ciągu dwóch tygodni i nadal będziesz potrzebować pomocy miesiąc później, może to wpłynąć na ocenę umiejętności.
Przed rozpoczęciem pracy sporządź listę najważniejszych pytań i umów się na spotkanie z przełożonym, aby wyjaśnić wątpliwości za jednym razem.
Чи можна запізнюватися на роботу? Залежить від компанії. У деяких усе ліберально — і працівник сам розпоряджається часом, в інших запізнення карається.
Jeśli nagle zdasz sobie sprawę, że twoja praca ci nie odpowiada, nie znikaj nagle, nie przychodząc do pracy następnego dnia: powinieneś przynajmniej napisać e-mail
Przewaga Ukraińców
Niestandardowe rozwiązania, znajomość języków, kreatywność i szybkie rozwiązywanie problemów to cechy, które wyróżniają Ukraińców na polskim rynku pracy. Jeśli praca odpowiada ich wykształceniu, doświadczeniu i wynagrodzeniu, Ukraińcy cenią swoją pracę
Polacy cenią sobie dobrą pracę, ale zależy im również na takim stylu życia, w którym człowiek realizuje swoje zainteresowania i wartości zarówno w pracy jak i w czasie wolnym.
Polscy pracownicy są bardziej zależni od procedur i postępują zgodnie z instrukcjami. Ukraińcy myślą o tym, jak uczynić procesy bardziej wydajnymi i kreatywnymi, są bardziej przywiązani do miejsca pracy i czasami traktują pracę jak swój własny biznes. Ma to jednak zarówno zalety, jak i wady
Czy prawo chroni
Przed przyjęciem pracy należy dowiedzieć się nie tylko o obowiązkach, ale także o przysługujących prawach.
Ważne jest, aby zrozumieć, że prawo w Polsce chroni tylko tych pracowników, którzy pracują legalnie. Najlepszą ochronę zapewnia kodeks pracy i umowa o pracę, na czas nieokreślony. Jest to opcja, która gwarantuje pracownikowi największą ochronę i stabilność
Z kolei w przypadku umowy zlecenia wszystko zależy od uzgodnionych warunków. Jednak nawet jeśli zgodziłeś się na kary, istnieją sposoby, które mogą je ograniczyć.
Українці, які працюють за відрядною системою (так званий akordowy system wynagradzania), виробляючи певну кількість продукції, повинні знати, що заслуговують на мінімальну робочу платню щомісяця. І якщо вона зростає, то ви маєте отримати і цю різницю. Якщо ж вам не виплатили того, що гарантовано законом, — варто проконсультуватися в юриста або експертів із праці.
Якщо зазнаєте мобінгу і знущань на роботі, якщо вас дискримінують за походженням або ж виплачують менші гроші, аніж полякам на аналогічних посадах, — це привід скаржитися і захищати себе. Поради із працевлаштування і щодо робочих моментів українцям безоплатно нададуть у Фонді «Наш Вибір» (який провадить Український Дім у Варшаві), Варшавському університеті, Фонді Empowerment Український Центр Розвитку і Співпраці, Фонді «Ocalenie», Фонді «Польський міграційний форум» або інших організаціях, які захищають і консультують українців.
Nim zaczniesz poszukiwanie pracy
Найперша рекомендація для тих, хто шукає хорошу роботу в Польщі, — усвідомити, що це тривалий процес. Ви можете бути найкращим претендентом серед решти, але не отримаєте роботу, бо за час довгих пошуків втратили віру в себе. Працедавець одразу зчитає, що у вас немає необхідної заангажованості й енергії.
Ważne jest, aby skupić się na swoich mocnych stronach. Nie mów, że pracowałeś dla firmy N, ale raczej powiedz nam, jakie kontrakty udało Ci się wygrać, założyć stronę internetową lub przyciągnąć nowych klientów.
Jeśli jest to twoja pierwsza praca, podkreśl, że uniwersytet, który ukończyłeś, jest najlepszy w Ukrainie i udowodnij to jego rankingiem. Nawet niewygodne pytania, takie jak "dlaczego tak często zmieniałeś pracę?" mogą być dla ciebie plusem, pod warunkiem, że podasz dobry powód.
Nim weszłam do swojej firmy w Buczy, rzuciłam przed siebie kij, żeby sprawdzić, czy Rosjanie nie zaminowali laboratorium
Inna Skarżyńska jest nauczycielką i matką. Prawie osiem lat temu zaczęła produkować naturalne kosmetyki, ponieważ nie mogła znaleźć produktów pielęgnacyjnych dla swojego syna, u którego zdiagnozowano atopowe zapalenie skóry. Tak narodziła się marka kosmetyków Vesna. Jej współzałożycielki, Inna Skarżyńska i jej córka Viktoria Masłowa, opowiedziały dla "Sestr" o swoim ocaleniu z Buczy, transformacji biznesowej, zniszczonych marzeniach i drugich narodzinach na nowo.
Czy ten kraj przetrwa?
Rodzina Inny mieszkała w pobliżu lotniska Gostomel. O świcie 24 lutego, pierwszego dnia rosyjskiej inwazji, usłyszeli wybuchy. Natychmiast spakowali się, zabrali najpotrzebniejsze rzeczy i opuścili miasto.
Nikt wtedy nie myślał o biznesie, tylko o tym, jak przetrwać. Mieliśmy już benzynę i niespakowane walizki. Rozumieliśmy, że rosyjscy okupanci nikogo nie oszczędzą, nie mieli żadnych standardów moralnych. Wiedzieliśmy, że wojna będzie straszna - wspomina Inna Skarżyńska.
Już rano, pierwszego dnia pełnej inwazji Rosji na Ukrainę, trudno było opuścić Buczę. Były długie kolejki na stacjach benzynowych, potworny strach i brak odpowiedzi na pytanie: jak żyć.
Pojechaliśmy do obwodu lwowskiego, ale tam też dopadły nas wybuchy. Razem z młodszymi braćmi wyjechaliśmy za granicę - wspomina Wiktoria Masłowa.
Najpierw do Polski, potem do Czech. Byliśmy za granicą przez 42 dni i cały czas zastanawialiśmy się, jak wznowić naszą działalność. Nie mieliśmy wątpliwości, że wrócimy do domu.
Nie mieliśmy jednak nadziei, że nasze laboratorium w Buczy przetrwa. W tym czasie mieliśmy częściowo działający sklep we Lwowie i franczyzę w Mukaczewie. Kupiliśmy surowce i opakowania. Kiedy byliśmy w Czechach, zamówiliśmy już coś, aby wznowić produkcję - opowiada Wiktoriia Masłowa.
Wrócili na Ukrainę po odbiciu Buczy.
Po Rosjanach wszędzie smród i nienawiść
8 kwietnia ubiegłego roku Inna Skarżyńska wróciła do Buczy, której nie poznała. Rozminowane pobocza, resztki czołgów, pocisków, pojazdów, spalone samochody. Świeże groby na podwórkach.
Oglądanie tego wszystkiego było bardzo bolesne, nie mogłam tego znieść. To było zupełnie inne miasto. Dwa z naszych pomieszczeń zostały splądrowane, a czego okupanci nie mogli zabrać, zniszczyli. Rozbili mikroskopy, ukradli szklane kolby i zlewki, a nawet zabrali krzesła. Straty wyniosły co najmniej 5 milionów hrywien. Ale, wiesz, szkoda było nie tyle skradzionych rzeczy: to było po prostu obrzydliwe, ponieważ po Rosjanach wszędzie unosił się smród i nienawiść. Dowiedzieliśmy się, że niektórzy z naszych klientów zginęli - mówi Inna.
Przyznaje, że bali się wejść do laboratorium, ponieważ nie wiedzieli, czy pomieszczenia nie są zaminowane. Postanowili natychmiast przewieźć ocalałe narzędzia do Lwowa, gdzie przenieśli swoją działalność.
- Sama rozminowałam swoje laboratorium. Aby bezpiecznie dostać się do środka, rzuciłam przed siebie patyk. Sprawdzałam, czy nie ma materiałów wybuchowych. Na szczęście ich nie było - wspomina Inna.
Czego potrzebują żołnierze
Przenieśliśmy się do Lwowa, ponieważ przed Wielką Wojną mieliśmy tam dwa sklepy. Znaleźliśmy pomieszczenie na laboratorium. I już następnego dnia zaczęliśmy pracować. Na początku robiliśmy maści lecznicze dla obrońców Ukrainy. Jak tylko się wprowadziliśmy, zaczęły do nas pisać kobiety z frontu. Było lato i dziewczyny potrzebowały ochrony przed oparzeniami słonecznymi. Prosiły o coś naturalnego i skutecznego
"Zaczęliśmy wysyłać na linię frontu kosmetyki chroniące skórę przed słońcem i maści lecznicze. Maści zawierają składniki, które pomagają szybciej leczyć pęknięcia i rany" - mówi Inna.
Wysłaliśmy już bezpłatnie ponad dwa tysiące artykułów na pierwszą linię frontu. Zaczęliśmy również przywracać zwykły asortyment produktów - dodaje.
"Zaczęłam produkować kosmetyki ziołowe nie dla biznesu, ale żeby pomóc sobie i mojemu młodszemu bratu. Miał atopowe zapalenie skóry odkąd skończył miesiąc. Zalecenia lekarzy nie pomagały. Ja miałam trądzik, a moja mama po czterech porodach nabawiła się pigmentacji skóry. Na początku tworzyliśmy kosmetyki w domu, rozdawaliśmy je znajomym, a później zaczęliśmy sprzedawać je w mediach społecznościowych" - mówi Wiktoria Masłowa.
Wszystkie kosmetyki są ziołowe, a surowce wysokiej jakości dostarczają nam rolnicy.
- Nasze produkty nie zawierają konserwantów ani chemikaliów. Klienci wiedzą, że należy je przechowywać w lodówce. Są to kosmetyki o krótkim okresie przydatności do spożycia, ale o przyjemnym ziołowym zapachu. Bardzo ważne było znalezienie wiarygodnych dostawców surowców do wznowienia produkcji kosmetyków - mówi Inna Skarżyńska.
Obecnie rodzinny biznes odradza się. Zamówienia są wysyłane nie tylko na Ukrainę, ale także do Polski, Czech, Niemiec, a nawet Stanów Zjednoczonych. Firma przechodzi europejską certyfikację i planuje wejść na rynek europejski. Zespół składa się z 16 pracowników, w tym 4 zajmujących się produkcją.
- Szukamy pracowników, teraz chemika. Bardzo trudno jest znaleźć takiego do produkcji kosmetyków. Potrzebujemy również kierownika sprzedaży, kierownika operacyjnego i kierownika ds. marketingu - mówi Victoria.
Dobrze, że jesteście z nami
- Kiedyś odwiedził nas dziennikarz z Australii i powiedział, że śledzi wydarzenia na Ukrainie, rozdaje ulotki poparcia dla Ukrainy i pisze, żeby wspierać Ukraińców. Jestem zdumiona, że osoba, która mieszka tysiące kilometrów od wojny, w świecie, w którym nie ma alarmów, nie ma rakiet, martwi się o nasz kraj. To motywujące - mówi Inna Skarżyńska.
- Bardzo pomaga odpowiadanie sobie na trzy podstawowe pytania: kim jestem? Gdzie jestem? Jak mogę pomóc? Jeśli skupisz się na tym, praca stanie się o wiele łatwiejsza. Niedawno ponieśliśmy bardzo ciężką stratę i przez jakiś czas nie mogliśmy pracować: mój kuzyn zginął na froncie podczas kontrofensywy. Rozumiem, że Rosjanie właśnie tego chcą: żeby ludzie przestali pracować, żeby byli w ciągłym napięciu, żeby byli wyczerpani. Skupiamy się na tym, co możemy zrobić teraz. I to nie z litości, ale z szacunku dla żołnierzy i wdzięczności dla nich. Płacimy teraz wysoką cenę za życie w wolnej Ukrainie - mówi Wiktoria Masłowa.
Kiedy wygramy, nie będę tańczyć
- Nasze plany mają na celu przyspieszenie zwycięstwa Ukrainy. Robimy wszystko, co w naszej mocy. Kiedy wygramy, na pewno nie będę świętować i tańczyć. Bo to zwycięstwo jest okupione wielkim bólem. Każda rodzina powinna pamiętać o tych, którzy zginęli za nasz niepodległy kraj. Chcę, aby moje dzieci żyły w pokoju - to największa radość dla matki - mówi Inna Skarżyńska.
"Mój mąż jest żołnierzem i chciałabym pojechać z nim na wakacje po zwycięstwie. Naprawdę tęsknię za naszym spokojnym życiem. Więc najpierw pojadę nad morze, a potem będę dalej odbudowywać kraj" - mówi Wiktoria Masłowa.
Zdjęcia z archiwum bohaterów publikacji.
Własna działalność gospodarcza w Polsce: od czego zacząć?
Małe i średnie przedsiębiorstwa w Polsce są dobrze rozwinięte i odnoszą sukcesy. Wciąż jednak istnieje wiele obszarów, w których można osiągnąć sukces. Udowodnili to Ukraińcy, którzy przeprowadzili się do Warszawy, Krakowa, Gdańska i innych miast i miasteczek gdy musieli opuścić Ukrainę wraz z rozpoczęciem inwazji na pełną skalę i są bardzo aktywni w otwieraniu własnych kawiarni, salonów kosmetycznych, usług sprzątania, a nawet klinik medycznych. Tak twierdzi Militina Velyka, założycielka i szefowa firmy konsultingowej MV Company w Polsce, która od wielu lat doradza ukraińskim firmom za granicą.
Chodzi o to, by nie tylko łatwo rozpocząć własną działalność gospodarczą w Polsce, ale także prowadzić ją bezpiecznie przez lata, osiągać zyski i rozwijać się. Żeby to się udało, trzeba zrozumieć zawiłości rynku i przestudiować lokalne przepisy. Ale to nie wszystko.
Badanie rynku
Ukraińcy kochają nowości i chętnie wspierają nowe inicjatywy: odwiedzą nowy salon lub kawiarnię, skorzystają z ciekawych ofert, docenią kreatywne oznakowanie, ciekawe podejście i nowe usługi na rynku. Polacy wolą tradycję - wybierają zaufanych profesjonalistów, przekazują ich z matki na córkę i wybierają znane towary i usługi z asortymentu. Potrzeba wiele wysiłku, aby stali się stałymi klientami.
Koncentracja na marketingu i strategii
Przed rozpoczęciem działąlności na polskim rynku ważne jest, aby przeprowadzić małe badanie rynku lub samodzielnie go przeanalizować, zidentyfikować graczy z podobnymi ofertami i policzyć, ilu ich jest. Jeśli brakuje Ci pewności siebie, czasami strategia "pracy dla Ukraińców" może pomóc, abyś mógł dostosować się do rynku organicznie i bez pośpiechu. Na szczęście ogromna liczba ukraińskich emigrantów, migrantów i migrantów zarobkowych może ci w tym pomóc.
Ścisłe przestrzeganie prawa
Urzędnicy skarbowi w Polsce nie są pracownikami organu karnego, ale ludźmi, którzy pomogą ci zarobić pieniądze. Jeśli będziesz uważnie przestrzegać litery prawa, płacić podatki na czas i składać raporty, będziesz w stanie uniknąć większości problemów. Każdy przedsiębiorca wie, że płacenie podatków w Polsce jest znacznie tańsze niż płacenie kar.
Jednoosobowa działalność gospodarcza w Polsce
W Polsce istnieje wiele form prowadzenia działalności - nieco więcej niż na Ukrainie. Najczęściej jednak przedsiębiorcy wybierają znaną formę jednoosobowej działalności gospodarczej lub zakładają spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.
Ukraińców przyciąga do pierwszej formy działalności gospodarczej przede wszystkim prostota rejestracji. Stanie się przedsiębiorcą w ramach tego schematu można osiągnąć dość łatwo i szybko, rejestrując dokumenty w formie elektronicznej lub papierowej.
W Polsce będziesz musiał zastosować się do tej wstępnej decyzji - dalszych zmian w swoim statusie możesz dokonać tylko online lub osobiście w urzędzie miasta. Dlatego najlepiej zarejestrować się online, aby uniknąć ewentualnej biurokracji. Aby zarejestrować firmę, należy posiadać podpis elektroniczny, ale preferowany jest profil zaufany. Może go uzyskać każdy, kto posiada numer identyfikacyjny PESEL.
Zalety wyboru jednoosobowej działalności gospodarczej obejmują swobodę wyboru form opodatkowania, brak kapitału docelowego i statutu oraz stosunkowo niższe koszty księgowości i zarządzania przedsiębiorstwem.
Ten rodzaj działalności gospodarczej wiąże się z koniecznością odprowadzania comiesięcznej składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
W Polsce wysokość podatku zależy od wybranego systemu podatkowego. Tymczasem przedsiębiorcy na Ukrainie płacą stałą kwotę - 22% płacy minimalnej. Jeśli prowadzisz firmę na własną rękę, ważne jest, aby dobrze znać specyfikę polskiego prawa.
Wirtualne miejsce pracy
Zaletami spółki z o.o. są niski próg kapitału docelowego (od 5.000 zł) oraz duże możliwości rozwoju i prowadzenia działalności. Trudno jednak o szybki start. Wśród wad należy wymienić konieczność rejestracji w rejestrze sądowym, co jest dość długotrwałą procedurą, obowiązkowe zaangażowanie księgowego oraz składanie sprawozdań finansowych. Ważną kwestią jest tutaj podwójne opodatkowanie, kiedy przedsiębiorca płaci podatek dochodowy (9% lub 19%, w zależności od wysokości zysku) oraz podatek od dywidendy (19%). Proces likwidacji spółki LLC jest dość długotrwały i kosztowny.
Aby uniknąć dodatkowych opłat na rzecz ZUS, spółka z o.o. musi mieć co najmniej dwóch założycieli. Adresem prowadzenia działalności gospodarczej dla tego typu działalności nie może być miejsce zamieszkania, w przeciwnym razie trzeba będzie płacić dodatkowe kwoty. W Polsce wykorzystuje się w tym celu wirtualne adresy prowadzenia działalności.
A co z podatkami?
W Polsce najczęściej stosowane są trzy systemy opodatkowania jednoosobowej działalności gospodarczej. Zgodnie z polskim systemem podatkowym, podatek liniowy to stałe 12% od dochodu i wydatków. Wydatki są odliczane od całkowitej kwoty, a odsetki są płacone tylko od różnicy. Wszystko to przy obrocie 120 000 zł rocznie, w miesięcznych ratach po 10 000 zł
Jeśli dochód wyniesie od 11 tys. zł miesięcznie, trzeba będzie zapłacić 32% podatku od różnicy między przychodami a kosztami (oczywiście te 32% zacznie być naliczane dopiero, gdy kwota dochodu przekroczy określone 120 tys. zł, a przez pierwsze 120 tys. zł stawka dochodowa pozostanie na poziomie 12%). Dodatkowo, pierwsze 30 tys. zł dochodu dla nowo założonej jednoosobowej działalności gospodarczej nie podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym.
Podatek liniowy to zryczałtowana stawka w wysokości 19% różnicy między przychodami a wydatkami. Kwota ta nie zależy od obrotów - przedsiębiorca płaci od kwoty, którą zarobił. Ten rodzaj podatku będzie odpowiedni, jeśli masz znaczne wydatki
Prototypem jednolitego podatku na Ukrainie jest polski system ryczałtowy. Na Ukrainie trzeci podatek grupowy wynosi stałe 5% lub 3% z VAT i 2% w okresie stanu wojennego. W Polsce stawka ryczałtu może wynosić od 2% do 17%, w zależności od wybranego rodzaju działalności. Przykładowo, osoba zajmująca się sprzedażą internetową płaci 3%, gastronomią - 8,5%, programiści - 12%, marketingowcy i organizatorzy wycieczek - 15%, usługi księgowe - 17%
Wstępne zwolnienie przysługuje przedsiębiorcom, którzy prowadzą działalność gospodarczą po raz pierwszy, rozpoczynają ją ponownie po zamknięciu poprzedniej działalności lub po pięcioletniej przerwie.
Stawka podatku dla spółki z o.o. wynosi 9% w pierwszym roku działalności od różnicy między przychodami a kosztami oraz obrotu do 2 mln zł. Jeśli kwota ta jest wyższa, stawka podatku wynosi 19%. Nie zapominajmy o podwójnym opodatkowaniu! Podatek od dywidendy, który płaci się raz w roku, wyniesie kolejne 19%
Uwaga: niezależnie od wybranego systemu opodatkowania, należy zarejestrować się jako podatnik VAT po osiągnięciu 200 tys. zł obrotu rocznie
I jeszcze kilka słów o odpowiedzialności przewidzianej w prawie. Przedsiębiorca indywidualny w Polsce odpowiada całym swoim majątkiem, natomiast założyciel spółki z ograniczoną odpowiedzialnością odpowiada tylko majątkiem spółki
Kompleksowa pomoc dla Ukraińców
Obecnie samozatrudnienie dla Ukraińców w Polsce jest dostępne do rejestracji nawet bez karty pobytu (Karta Pobytu). Aby wesprzeć uchodźców, wprowadzono dotacje na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej, a w przypadku niektórych działań (takich jak otwarcie przedszkola) możliwe jest nawet finansowanie przez państwo.
Aby otrzymać dotację na przedsiębiorczość w wysokości do 40 000 zł, należy zarejestrować się w polskim urzędzie pracy jako osoba bezrobotna. Ważne jest, abyś nie otrzymał żadnych pieniędzy na działalność gospodarczą w UE i nie prowadził działalności gospodarczej w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Zgodnie z warunkami finansowania start-upu, będziesz musiał prowadzić działalność gospodarczą przez co najmniej kolejny rok i nie ubiegać się o inne środki budżetowe na działalność gospodarczą.
W formularzu zgłoszeniowym powinieneś uwzględnić swoje cele na najbliższą przyszłość w ciągu 3 lat. Napisz, czy zatrudnisz pracowników i jaki sprzęt kupisz.
Rozpatrzenie sprawy zajmuje dużo czasu: od trzech do sześciu miesięcy. Jednak po podjęciu decyzji przedsiębiorca ma tylko 30 dni na wykorzystanie środków. W przeciwnym razie będzie musiał zwrócić pieniądze.
Pieniądze najlepiej wydać na materialne wsparcie biznesu: sprzęt, towary, stoły, laptopy. Dotacje niechętnie płacą za wynajem lub inne usługi, ponieważ trudno będzie zwrócić pieniądze, jeśli przedsiębiorca zawiedzie. Wszystko, co kupisz za pieniądze z dotacji, nie może zostać przekazane innym osobom ani sprzedane.
Najkorzystniej jest ubiegać się o dodatkowe fundusze na początku roku, kiedy budżety ośrodków zatrudnienia nie zostały jeszcze wydane, co zwiększy szanse na ich otrzymanie. Upewnij się, że masz dobre uzasadnienie i potrafisz obronić sens swojego projektu
Wejście do Europy
Jedną z korzyści wyjścia na polski rynek jest to, że otwiera on możliwość działania na całym obszarze Europy, rozwijania własnego biznesu na dotąd nieznanych terenach. I to przy niższych podatkach w Polsce w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, można z pewnością stwierdzić, że nie można sobie życzyć lepszego miejsca do rozpoczęcia własnej działalności gospodarczej.