Exclusive
20
min

Ekspansja wyszywanek. Każdy chce mieć swoją koszulę

Natalia Yarysh przekazuje światu swoje wartości poprzez własny biznes — własną markę haftowanych koszul. Dla niej ukraińska kultura, pamięć o przodkach i tożsamość narodowa nie są hołdem dla mody, ale filozofią życia, którą udało jej się zrealizować poprzez własny biznes.

Julia Malejewa

Natalia Yarysh znalazła swoją "wyszywaną" ścieżkę w życiu. Zdjęcie: Svarga

No items found.

Wspomnienie ciepłego dzieciństwa

Natalia, założycielka marki Svarga, pochodzi z Wołynia. — Miałam szczęście. Dorastałam w wielodzietnej rodzinie, w ukraińskiej wiosce na Polesiu, z dala od szowinistycznej kultury wspieranej przez sowiecką propagandę.

— Pamiętam dom babci, spiżarnię, ogromne skrzynie z lnianymi ubraniami. Jako mała dziewczynka po cichu sortowałam te ubrania, pamiętając wyjaśnienia babci: niektóre były na posag, inne na śmierć, a jeszcze inne na wakacje.

Wciąż pamiętam ten specyficzny zapach — mieszankę drewna, prochu i stęchłych tkanin

W domu mojej babci wszędzie był haft. Wzory były wszędzie: poduszki, obrusy, serwetki, ręczniki na ikonach. Troskliwe ręce gospodyni zawsze starały się udekorować dom i stworzyć piękno.

Wyszywanki babci były impulsem dla Natalii Yarysh do założenia własnej firmy. Zdjęcie: Svarga

Każde doświadczenie to mały krok

Natalia pracowała w różnych miejscach: na polu buraków cukrowych, w laboratorium cukrowni, w urzędzie pracy w Wołodymyrze.

W fabryce odzieży Luga w Wołodymyrze poznała, czym jest krawiectwo. Tutaj zespół kierowany przez Natalię stworzył własną markę odzieży codziennej i otworzył sklep w Wołodymyrze. Podróżowali po całej Ukrainie — Kijowie, Odessie, Charkowie, Doniecku, Ługańsku, Winnicy — na regularne spotkania, umowy, wystawy. Nawiązali współpracę z USA i Niemcami. I chociaż Natalia miała już mieszkanie w swoim rodzinnym mieście, samochód służbowy i dobrą pensję, przyciągał ją Lwów:

— Gdy fabryka odzieży Astron we Lwowie, zaprosił mnie do współpracy, zgodziłam się natychmiast i wyruszyłam do Lwowa z małą torbą. Kupiłam sklep, wynajęłam mieszkanie i zaczęłam nowe życie. Prawie od zera.

Ale Astron szybko zamienił się w kolejną rutynę. Jednak doświadczenie, które tu zdobyłem było bezcenne

— Kiedy już wszystko opanowałam i zrozumiałam procesy, brakowało mi nowych doświadczeń, skalowania i rozwoju. Kiedy woda nie płynie, staje się stęchła i błotnista — potrzebujesz ciągłego ruchu, zmian, świeżych doświadczeń. Nie potrafię długo pozostać w jednym miejscu. Siedzę w biurze przez tydzień lub dwa, a potem znowu wyjeżdżam. Doceniam jednak pracę w obu fabrykach odzieży — Luh i Astron. Dzięki nim poznałam przemysł lekki, zrozumiałam rynek, zdobyłam kontakty biznesowe, znajomości, a może nawet renomę.

Swój pierwszy biznes założyła razem z mężem - ich firma Flex zajmowała się tekstyliami domowymi

Bardzo trudno było zacząć od zera, a żeby nie tylko płacić podatki, ale i osiągać zyski, musieliśmy szukać nowych dróg rozwoju.

— W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że VAT pochłonie nasze pieniądze i musiałem coś zrobić, ponieważ nie byłbym w stanie zapłacić moim dostawcom. Poprosiłem więc mojego kolegę o japońską maszynę do haftowania za 60 000 USD z ratami. Kiedy otrzymaliśmy maszynę do naszego bilansu, uratowało to nasze przyszłe zyski. Jestem niezmiernie wdzięczna ludziom, którzy mi zaufali i wyszli mi naprzeciw" — mówi przedsiębiorczyni.

Kiedy jej małżeństwo dobiegło końca, musiała zamknąć swój biznes. Ale Natalia nie poddała się, wręcz przeciwnie, zdecydowała, że nadszedł czas, aby wziąć biznes w swoje ręce i zacząć produkować haftowane koszule.

Biała tkanina, na której "wyhaftowano" firmę

Wymyślenie nazwy marki zajęło dużo czasu. Ale po kilku miesiącach Natalia Yarysh zdecydowała, że marka będzie nazywać się Svarga

— Powiedziano mi, że to słowo jest trudne, wybierz coś innego. Ale uwierzyłam w siebie. Jeśli mi się podoba, to jest ok. Wybraliśmy wzór, który mówi o sile rodziny, związku z przeszłością, tradycjami i wartościami. I mam gęsią skórkę, kiedy fizycznie czuję moc mojego logo, kiedy zdaję sobie sprawę, że jest to jedyna droga w przeszłości, która była właściwa i doprowadziła właśnie tutaj, do tej realizacji. Myślę, że ludzie mają swoją ścieżkę, każdy ma swoje przeznaczenie. Ale jest wybór. Możesz zrezygnować ze swojego na rzecz kogoś innego. I łatwo to zrobić. Jest tak wielu maruderów, że nie zliczysz ich wszystkich. O wiele trudniej jest zdecydować się pozostać na własnej ścieżce i nie zdradzić siebie - wyjaśnia swój wybór przedsiębiorczyni.

Marka oferuje wyszywane koszule z różnych regionów. Te pochodzą z Wołynia. Zdjęcie: Svarga

Dziś hafty Svarga są dostępne na całym świecie

— Sposób, w jaki dorastaliśmy, jest podobny do haftu. Masz białe płótno, na którym jeszcze nic nie ma. Bierzesz nici, igłę i ścieg po ściegu, czasami małymi krokami: zespół, marketing, sprzęt, produkcja, magazyny, operacje, tworzenie kolekcji, partnerzy. W naszej pracy są setki szczegółów, które wymagają mojej stałej uwagi jako menedżera. Zwłaszcza, że musimy być oszczędni, bo sami musimy zarobić na rozwój. Być może z inwestorami byłoby szybciej, ale myślę, że potrzebujemy tej stopniowej drogi. W końcu duże drzewo rośnie powoli, zapuszcza korzenie i staje się silniejsze. Zarobiliśmy pieniądze i zainwestowaliśmy w produkcję, potem zarobiliśmy kolejne pieniądze i zainwestowaliśmy w rozwój.

Teraz Natalia ma sześć maszyn i własny sklep. Mówi, że stopniowo stały się one unikalnym zjawiskiem we współczesnej Ukrainie — nie projektem, nie biznesem, ale częścią ukraińskiej kultury.

Kryzys jako impuls do działania

Z czasem udało im się uruchomić sprzedaż hurtową. Ale nie wszystko poszło gładko. Bardzo trudno było przetrwać firmie w czasie pandemii Covid. Sprzedaż spadła, ale firma przetrwała. Wydawało się, że biznes dostosował się do nowych warunków, a potem wybuchła wojna.

— Po 24 lutego nasza produkcja na chwilę stanęła, po dwóch tygodniach Natalia Yarysh podpisała kontrakt z organizacją wolontariacką i zaczęliśmy szyć śpiwory dla wojska — mówi Yulia Vasylchuk, szefowa działu marketingu marki. — Braliśmy aktywny udział w aukcjach charytatywnych, na których sprzedawano haftowane koszule, a pieniądze przeznaczano na pomoc wojsku.

— Po tym, jak produkcja zaczęła się odbudowywać, pojawiło się pytanie, w którym kierunku iść dalej. W końcu wiele pomysłów, które planowaliśmy wdrożyć, nie było już aktualnych — dodaje Yulia Vasylchuk.

— Zdecydowaliśmy, że odtworzymy hafty z regionów, które najbardziej ucierpiały podczas wojny. W tamtym czasie były to wschodnie regiony Ukrainy. Gdy agresor zniszczył Jaworów stworzyliśmy haft Yavoriv. To był nasz sposób na pokazanie, że jesteśmy silniejsi, że odradzamy się, odradzamy naszą kulturę i tradycje. Nasza walka.

Haft z Jaworowa. Zdjęcie: Svarga

Kolekcja  "Wyszywana Ukraina" obejmie wszystkie 24 regiony. Swoją premierę będzie miała w maju.

— Ta kolekcja narodziła się metodą prób i błędów. Na przykład, szukaliśmy zdjęć w Internecie, sprawdzaliśmy, czy rzeczywiście pochodzą z tego regionu, a następnie zaczęliśmy je reprodukować i wprowadzać do produkcji. Płacimy tantiemy Muzeum Honczarów za wykorzystanie ornamentu Kyivshchyna na naszej koszulce.

Krymskie wyszywane koszule. Zdjęcie: Svarga

Pamięć o przodkach

Dziś zainteresowanie haftowanymi koszulami ogromnie wzrosło. Wiele osób, które zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów, często opowiadało o tym, jak do swoich walizek pospiesznie pakowało dokumenty i haftowaną koszulę.

— W naszych sklepach często widzimy jak klienci szukają haftowanych koszul z własnego regionu — mówią pracownicy firmy. - Wojna to ogromne wyzwanie dla biznesu. Niedobory paliwa, zakłócenia logistyczne i przerwy w dostawie prądu. Musieliśmy pomyśleć o takich rzeczach jak generatory, aby utrzymać produkcję. Musieliśmy szukać nowych dostawców tkanin.

W tym samym czasie na świecie rosło zainteresowanie Ukrainą i wszystkim, co ukraińskie

— Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy dołączyć do tego trendu, ponieważ główną misją naszej marki jest to, że każdy Ukrainiec powinien mieć haftowaną koszulę. Nie musi ona pochodzić od Svargi. Ale każdy powinien poczuć wartość naszych narodowych ubrań. Chcemy pokazać ludziom, że to jest nasza kultura, nasze dziedzictwo i musimy je zachować i przekazać następnym pokoleniom — wyjaśnia Yulia Vasylchuk, szefowa marketingu marki.

Odtworzenie wyszywanki rodziny Iwana Franki. Zdjęcie: Svarga
Jesienią 2022 roku Svarga zaprezentowała hafty rodziny Franko

— Zaczęliśmy myśleć o współpracy, aby wspierać nie tylko naszą działalność, ale także innych. Na przykład zwróciliśmy uwagę na muzea, które również ucierpiały z powodu tego, że Ukraińcy przestali do nich chodzić. Zaczęliśmy więc współpracować z Domem Franki, który pozwolił nam odtworzyć hafty rodziny Iwana Franki. Później zainteresowaliśmy się tematem huculskich kafli i stworzyliśmy kolekcję ozdób tego dziedzictwa kulturowego na Boże Narodzenie.

Innym obszarem pracy jest kreatywna współpraca. Przykładem może być para haftowanych koszul Borszcz, stworzona we współpracy z restauratorem i badaczem kuchni ukraińskiej Jewhenem Kłopotenko. Dziś jest to jeden z najpopularniejszych haftów Svargi.

Męska wyszywana koszula " Barszcz ", gdzie głównymi wzorami są składniki barszczu. Zdjęcie: Svarga

Nataliia Yarysh, właścicielka marki, spotkała Jewhena w kolejce na granicy. Zaczęli rozmawiać. — Podobne przyciąga podobne — często powtarza. Zarówno Jewhen w kuchni, jak i Natalija w swoim hafcie mają ten sam cel: ukraińska kultura jest niezwykła i różnorodna, a jak najwięcej osób powinno się o niej dowiedzieć.

Svarga koncentruje się na rozwoju w Ukrainie. Jednak wiele haftów kupują klienci z zagranicy. Są to zarówno ci, którzy wyemigrowali z Ukrainy dawno temu, jak i ci, którzy wyjechali po lutym 2022 roku.

— Dziś kupujący bardzo się zmienili. Wcześniej hafty były odświętną odzieżą, czymś, co nosiło się raz w roku na święta, a przez resztę czasu wisiało w szafie. Naszą filozofią jest dobra odzież codzienna. Są to ubrania, które są noszone przez cały czas, ponieważ są wygodne, piękne i nasze. A teraz coraz więcej osób, które również chcą to robić, świadomie nosi haftowane koszule i kupuje je na każdą okazję — mówi Julia Wasylczuk.

Jesienią 2023 roku Svarga otworzyła swój drugi sklep — tym razem w Kijowie. Ale firma nie zamierza na tym poprzestać. Planuje otworzyć kolejny sklep w stolicy, a także w Odessie, Dnieprze i Iwano-Frankowsku.

No items found.

Dziennikarka, dyrektorka i redaktorka naczelny IA „VSN”, wcześniej korespondentka IA „Volyn News”. Absolwentka kursu „Ekonomia, rynki i analiza danych” Centrum Dziennikarstwa Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Magister filologii ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
liderki w Ukrainie

Tetiana Wyhowska: Czym jest Women Leaders for Ukraine?

Olga Łuc: To międzynarodowa społeczność, stowarzyszenie kobiet z biznesu, polityki i tych, które pracują w sferze społecznej, tj. w organizacjach pozarządowych i fundacjach charytatywnych. Prezeską jest Iryna Papusza, a członkiniami kobiety z całego świata. Jesteśmy obecne w 32 miastach w 19 krajach, w szczególności w Japonii, USA, Hiszpanii, Austrii, Czechach, Polsce i oczywiście w Ukrainie. Jest to więc sieć kobiet. Opiera się ona nie tylko na wymianie informacji, kontaktów i mentoringu, ale także na rozwoju przywództwa z możliwością wpływania na sprawy społeczne i polityczne. Obejmuje również reprezentację kobiet na różnych forach i konferencjach, w tym np. na konferencji w Davos.

Organizujemy spotkania – formalne i nieformalne – w krajach, z których pochodzą nasze członkinie. Pracujemy nad rozwojem kobiet, dając im siłę i umiejętności, by wiedziały, jak i co robić, jeśli chcą osiągnąć swoje cele.

Na październikowym forum Women Leaders for U Ołeksandra Matwijczuk, szefowa Wolności Obywatelskich i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, podkreśliła, że kobiety powinny się wzajemnie wspierać, by ich przyszłe pokolenia nie musiały udowadniać swojego prawa do równości

Oczywiście mężczyźni też są ważni. Są częścią tej społeczności, wsparciem lub, jak to się pięknie nazywa po angielsku, „allies”. Ale główny nacisk kładziemy na kobiety i umożliwianie im wyrażania siebie, rozwoju i nawiązywania ważnych kontaktów, by budować w ten sposób przyszłość swoją – i Ukrainy. Ich wkład jest ważny nie tylko teraz. Będzie też bardzo ważny dla odbudowy kraju, ponieważ sporo niosą na swoich barkach.

Dziś wiele kobiet żyje z dziećmi w innych krajach, gdzie opiekują się swoimi rodzinami, a także muszą zdecydować, gdzie pracować i co robić – być może założyć własną firmę albo poszukać nowej ścieżki rozwoju. Te umiejętności będą nieocenione w przyszłości.

Te kobiety, które chcą wrócić do Ukrainy i wziąć udział w jej odbudowie, muszą wiedzieć, jak to zrobić

Jakie ciekawe i ważne pomysły udało się już zrealizować Women Leaders for Ukraine?

Zacznę od dwóch projektów, które są mi szczególnie bliskie ze względu na ich ogromny wpływ. Pierwszy był realizowany wspólnie z The Kids of Ukraine Foundation. To organizacja z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, która wspiera inicjatywy pomagające dzieciom i ich rodzinom przezwyciężyć traumę wojny. Jesteśmy partnerem fundacji i wspieramy jej działania humanitarne oraz wyjazdy SviTY [program rehabilitacji psychologicznej i adaptacji dla wewnętrznie przesiedlonych nastolatków i rodzin wojskowych z dziećmi w wieku od 12 do 16 lat – red.].

Skupiamy się na wsparciu psychologicznym dzieci poprzez sport, zabawę i aktywność. Zorganizowaliśmy wiele letnich obozów w Karpatach i innych miejscach, gdzie dzieci mogą nie tylko spędzić czas na świeżym powietrzu i uciec od trudnej rzeczywistości, ale także otrzymać wsparcie psychologiczne.

Women Leaders for Ukraine m.in. wspiera dzieci w przezwyciężaniu traumy wojny

Drugi projekt realizowany jest cyklicznie wspólnie z International Coaching Federation. To znana organizacja zrzeszająca certyfikowanych trenerów samorozwoju z całego świata. Tworzy przestrzeń do głębokich i szczerych rozmów, możliwość spojrzenia na siebie i swoje umiejętności z innej perspektywy. To świetna okazja nie tylko do poznania kogoś z innego regionu lub kraju, ale także odkrycia nowych sposobów na osiągnięcie własnych celów. Pomagamy kobietom iść naprzód, głębiej zrozumieć swoje potrzeby i odkryć własny potencjał.

Nasze działania są zróżnicowane. Na przykład mamy nagrodę Ukrainian Award of Inclusivity, która honoruje liderki wprowadzające zmiany w Ukrainie. Wpływamy również na procesy legislacyjne. Ukraina jest na drodze do Unii Europejskiej i wszyscy wierzymy, że kiedyś do niej wejdzie – ale potrzeba presji z różnych stron. Z naszej perspektywy bardzo ważne jest, by kobiety były zaangażowane, żeby negocjacje akcesyjne nie były negocjacjami bez kobiet.

Nasza społeczność jest otwarta, więc jeśli któraś z czytelniczek ma jakiś ciekawy pomysł, chce coś zasugerować lub się zaangażować – zapraszamy w nasze szeregi

Udział w waszych projektach i wydarzeniach jest bezpłatny?

Tak, wszystkie koszty są pokrywane przez naszą organizację, sponsorów i partnerów. Do projektów Women Leaders for Ukraine można dołączyć po wypełnieniu formularza zgłoszeniowego i paru innych dokumentów.

Wzięła też Pani udział w projekcie coachingowym. Dlaczego coaching jest ważny dla liderki?

Coaching jest kluczem do rozwoju przywództwa. Pomaga nam dostrzec własny potencjał, otwierając dostęp do tych aspektów naszej osobowości, których zwykle nie zauważamy lub boimy się do nich przyznać. To okazja do zrozumienia własnych lęków, talentów, mocnych stron i przyznania się do ograniczeń. Ten proces jest ważny, ponieważ tylko wtedy, gdy akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, możemy stać się prawdziwymi liderkami. Tymi, które inspirują innych, budują zaufanie i tworzą przestrzeń do rozwoju zespołu.

Sergiej Fursa, Ełena Borisowa, Jekateryna Rożkowa, Nadieżda Omełczenko i Oksana Wojciechowska na forum Women Leaders for U w Kijowie, październik 2024

Coaching daje nam również odwagę do bycia wrażliwymi, do nieukrywania naszych słabości pod maskami i rolami. To przestrzeń, w której możemy pozwolić sobie na bycie sobą, bo tylko tak możemy znaleźć siłę, której potrzebujemy, by przewodzić.

Prawdziwa liderka to nie ktoś, kto zna wszystkie odpowiedzi, ale ktoś, kto może być otwarty na naukę, rozwój, a co najważniejsze – przyznanie się do własnych słabości

Tylko wtedy liderka czy lider może stworzyć środowisko, w którym inni czują się wspierani i mogą być najlepszymi wersjami samych siebie.

Sesja z coachem pozwoliła mi uporządkować mocne strony, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem. Teraz patrzę na coaching w inny sposób. Nie chodzi tylko o odkrycie swoich kompetencji czy tego, co trzeba poprawić, ale też o znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego robię to, co robię, i jaka jest moja motywacja – bo to ona daje mi energię do realizacji planów.

Realizuje Pani fajne projekty, ale to wolontariat, prawda? Czym się Pani zajmuje poza Women Leaders for Ukraine? Jakiś własny biznes?

Pracuję w filii amerykańskiego banku Bank of New York Mellon we Wrocławiu jako dyrektorka ds. usług i zajmuję się relacjami z menedżerami inwestycyjnymi. Nie mam własnego biznesu, ale jestem otwarta na kwestię wzmocnienia pozycji kobiet i ich przywództwa. Byłoby wspaniale stworzyć coś własnego, a Women Leaders for Ukraine daje mi wiedzę, jak to zrobić.

Jeśli chodzi o bankowość, to jest to również interesująca przestrzeń dla kobiet. Obecnie to branża zdominowana przez mężczyzn: im wyższe stanowiska, tym więcej mężczyzn. Zadaję więc sobie pytanie: „Dlaczego tak jest? Co można zrobić, by to zmienić, by umożliwić kobietom osiągnięcie kolejnych szczytów kariery, jeśli tego chcą?”

Na waszej stronie internetowej znalazłam kwestionariusz, który należy wypełnić, aby zgłosić swój projekt do wsparcia. Jest przeznaczony tylko dla waszych członkiń czy dla wszystkich?

Dla wszystkich. Jeśli masz pomysł na własny projekt i jego realizację, chętnie cię wysłuchamy i rozważymy sprawę. Następnym krokiem będzie rozmowa, która pozwoli nam lepiej zrozumieć twoją koncepcję i jej potencjał.

To powinien być projekt społeczny czy biznesowy? Jakie ciekawe pomysły już wsparliście?

Jesteśmy gotowi rozważyć każdy pomysł. Oceniamy, jak taki pomysł wpłynie na Ukrainę i jak mógłby poprawić sytuację kobiet. Projekty nie muszą koncentrować się na Ukrainie – mogą dotyczyć kobiet na całym świecie. Zachęcamy do zgłaszania pomysłów związanych z rozwojem kobiet, równością itp. Mogą to być projekty społeczne lub biznesowe, inicjatywy mające na celu zmianę ustawodawstwa – wszystko, co będzie miało pozytywny wpływ i stanie się motorem zmian.

Członkowie społeczności Women Leaders for Ukraine

Wspieraliśmy np. projekt Kids of Ukraine Charity Found! – przeznaczony dla dzieci, które na wojnie są najbardziej bezbronne. Warto również wspomnieć o start-upach technologicznych i nowych produktach, a także o różnych konferencjach i inicjatywach lokalnych. Niedawno zorganizowaliśmy forum w Kijowie, by zgromadzić liderki na dyskusje o rozwoju kobiet i ich wpływie na politykę, społeczeństwo i biznes.

Jako kraj spoza UE Ukraina otrzymuje mniej środków z Europy. Dlatego ważne jest, by myśleć kreatywnie i wykorzystywać potencjał, szczególnie w Polsce i innych krajach z dużą ukraińską diasporą.

A co z projektami kulturalnymi? Na przykład ja stworzyłam ukraińską bibliotekę w Katowicach i zebrałam około 1000 książek. Mam też wydawnictwo w Ukrainie i wiele pomysłów na wydawanie dzieł ukraińskich pisarzy po polsku i promowanie ukraińskiej literatury...

To wspaniały projekt. Kultura jest naprawdę ważna w naszej walce. Wojna sprawiła, że ukraińska kultura stała się bardziej widoczna za granicą, a to jest okazja, by zapraszać innych np. do poznania naszych utalentowanych pisarzy, takich jak Lina Kostenko.

Spalone dzieła sztuki, splądrowane kościoły i zniszczone zabytki to konsekwencja barbarzyńskich aktów, których rosyjskie wojska wciąż dopuszczają się w Ukrainie.

Celowe niszczenie dóbr kultury jest uważane za zbrodnię wojenną i jest szkodą dla dziedzictwa nie tylko jednego narodu, ale całego świata

Co planujecie na przyszłość?

Głównym celem jest rozszerzenie naszej społeczności z naciskiem na głębszą współpracę. Następnie skupimy się na projektach politycznych i społecznych, wspieraniu prawodawstwa, równości płci i różnorodności oraz uczestniczeniu w dyskusjach politycznych i konferencjach, na których głos kobiet jest ważny.

Teraz podsumowujemy wyniki mijającego roku, by zrozumieć, które projekty spotkały się z największym odzewem, które przyniosły rzeczywistą różnicę, miały pozytywny wpływ i powinny być kontynuowane. Zdecydowanie będziemy nadal prowadzić fundację charytatywną Kids of Ukraine i projekt coachingowy, bo mają one dużą skalę i znaczenie. Tak jak projekt Resilience Ship, który ma na celu promowanie ukraińskiego zrównoważonego przywództwa na świecie.

Mamy nadzieję, że wiele osób ma ciekawe pomysły i chce działać. Ważne jest, aby utrzymać zainteresowanie Ukrainą, ponieważ ostatnio nieco osłabło. To będzie nasza misja.

Zdjęcia: FB Women Leaders for Ukraine

20
хв

To, czego Ukrainki uczą się za granicą, przyda się w odbudowie kraju

Tetiana Wygowska

Luty 2022 nigdy się nie kończy

Dla wielu Ukraińców 24 lutego 2022 r. to dzień, w którym wszystko zmieniło się nieodwołalnie. Dla Andżeliki ten moment nadszedł 8 lutego, gdy w wypadku samochodowym zginął jej mąż. W jednej chwili została wdową z dwiema córkami na utrzymaniu: starsza miała 14 lat, młodsza zaledwie 8 miesięcy.

– I tak ten luty 2022 wciąż we mnie trwa – mówi.

Na początku maja 2022 r. postanowiła wyjechać. Z małym bagażem na dwa tygodnie, „żeby to wszystko przeczekać”. Zostawiła swój dom i firmę, zabrała tylko dzieci.

Luty 2022 roku był najstraszniejszym miesiącem w życiu Andżeliki

– Najpierw pojechałam do Dniepru. Wynajęłam pokój w hotelu, ale nie miałam dużo pieniędzy, więc szybko musiałam poszukać innego miejsca na nocleg. Zobaczyłam ogłoszenie, że jedno z sanatoriów na Wołyniu przyjmuje uchodźców wewnętrznych, więc tam pojechałam.

Rodzice jej męża zostali w Bachmucie, by pilnować domu. W lipcu 2022 r. znaleźli się pod ostrzałem. Teść stracił nogi, teściowa też odniosła obrażenia kończyn.

– Poprosiłam o przewiezienie ich do Łucka, bym mogła się nimi zaopiekować. Bo i jak miałam do nich jechać? Moja młodsza córeczka była bardzo mała. Jedna z fundacji wynajęła mi dom w mieście na rok, więc przenieśliśmy się tam ze schroniska sanatoryjnego.

I tak się razem mozolimy

Starsza córka rozpoczęła naukę w szkole medycznej, młodsza skończyła roczek.

– Przy naszym domu w Bachmucie mąż miał małą wędzarnię. Często wędził ryby dla siebie, przyjaciół i krewnych, ja też mu pomagałam. Kiedy przyjechałam do Łucka, przypomniałam sobie o tym. Za zgodą właścicieli wynajmowanego domu postawiłam małą wędzarnię na podwórku, kupiłam trochę makreli, uwędziłam i zaproponowałam innym przesiedlonym dziewczynom, żeby spróbowały. Stworzyłam grupę w mediach społecznościowych. W tym samym czasie w Łucku odbywały się kursy na temat możliwości zarobkowania dla kobiet, których firmy ucierpiały w wyniku wojny. Uczyli, jak napisać biznesplan, by dostać dotację. Było kilka naborów.

Zapraszano mnie na nie, ale dwukrotnie odmawiałam. Nie mogłam pojechać – moi rodzice wymagali opieki, no i miałam małe dziecko. W końcu poszłam na trzeci nabór, lecz nawet wtedy zamierzałam tylko się uczyć, a nie tworzyć biznesplan

Na początku 2023 roku wzięła udział w kursie „Możliwości ekonomiczne dla kobiet dotkniętych wojną”, prowadzonym przez organizację pozarządową „Rozwój Wołynia”. Projekt był skierowany do osób, które chciały reaktywować swoje firmy lub rozpocząć nową działalność w nowym miejscu. Po studiach napisała biznesplan. Postanowiła przetestować pomysł z wędzeniem ryb.

Na tym kursie poznała Olgę Stonohę z Charkowa, która później została jej wspólniczką. Zrazu Olga chciała sprzedawać odzież damską, lecz wkrótce zdecydowała się wesprzeć Andżelikę – chociaż nie miała większego doświadczenia z wędzeniem ryb. Jej rodzice wędzili mięso, więc jakieś pojęcie miała tylko o tym.

– I tak Olga i ja mozolimy się już razem od dwóch lat – uśmiecha się Andżelika.

Angelica na lokalnym rynku ze swoimi produktami

W 2023 r. wygrały konkurs na projekt biznesowy dla kobiet, zorganizowany przez centrum kariery „WONA” w Łucku przy wsparciu Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych. Ten konkurs dawał kobietom w trudnej sytuacji szansę na realizację pomysłów na własną przedsiębiorczość. Dzięki dotacji mogły kupić sprzęt: zamrażarkę, wagę itp.

Biznes się rozkręcił. Zaczęły od kilku rodzajów ryb, teraz mają w asortymencie ponad 30 pozycji: ryby suszone, wędzone i solone, owoce morza. Dzięki kolejnej dotacji wynajęły warsztat.

Rybne przysmaki Andżeliki Syszczenko

Co do łaźni na przekąskę?

Dziś rybne przysmaki Andżeliki i Olgi można teraz kupić na targach rolniczych i w ich zakładzie.

– W każdą sobotę przyjeżdżamy na targ w Łucku, a w czwartki jeździmy do Kiwerc [miasteczko na Wołyniu – red.]. Kiedy docieramy na targ, zawsze jesteśmy w świetnym nastroju, wszyscy do nas podchodzą, bo już nas znają. Oferujemy degustację różnych rodzajów ryb. Dzwonią do nas i pytają: „Jesteśmy 10 dziewczynami, idziemy do łaźni. Co radzicie nam wziąć ze sobą na przekąskę?”. Regularnie informujemy w mediach społecznościowych, że właśnie przygotowaliśmy nową partię ryb – „więc odwiedźcie nas lub przyjdźcie na targ”. W naszym zakładzie zawsze mamy świeże produkty, jeśli ktoś chce je kupić z odbiorem.

Zrobienie gotowego produktu trwa kilka dni: ryba musi zostać rozmrożona, oczyszczona, posolona, przez chwilę fermentowana, a potem umyta, wysuszona i uwędzona. Wyprodukowanie partii wędzonych makreli zajmuje 3 dni.

– Teraz łatwo o tym mówić, ale nie było nam łatwo: znalezienie sprzętu, dobrych surowców, dostawców. Kiedy zaczynałam działalność, zadzwoniłam do przyjaciół w Awdijiwce, którzy dali mi numer do swoich konkurentów w Kijowie. Ci z kolei poradzili mi, bym skontaktowała się z dostawcami ze Lwowa. Słyszałam, że na Wołyniu, w Okońsku [wioska 80 kilometrów od Łucka – red.], hodują pstrągi. Pojechałam tam i kupiłam żywego pstrąga, żeby spróbować, czy da się go ugotować. Szukałam tu i tam, własnymi kanałami.

Stopniowo miejscowi uzależnili się od ryb Andżeliki.

– Tutaj, na Wołyniu, ludzie jedzą więcej ryb słodkowodnych – szczupaków, karasi, karasi srebrzystych. A my oferowaliśmy im tuńczyki, marliny czy ryby maślane.

Biznes Andżeliki i Olgi urósł już pięciokrotnie. Muszą jednak stale się uczyć, improwizować, testować nowe pomysły i przepisy. Oczywiście wytwarzane przez nie przysmaki są droższe niż te w sklepie. Głównie dlatego, że to produkty naturalne, bez konserwantów.

Nie zamierzam się poddawać

Andżelika i Olga marzą o własnym sklepie stacjonarnym. Napisały już nawet projekt.

– Tego lata wygrałyśmy kilka grantów i napisałyśmy biznesplany dla naszego markowego sklepu. Zalanowałyśmy tam trzy działy: ryby schłodzone i mrożone, produkty gotowe (tarty rybne, sałatki, szaszłyki, rybne fast foody) i trzeci dział: gotowe ryby wędzone, solone, suszone, pakowane próżniowo. W Łucku nie ma sklepów z tak dużym wyborem. Kiedy jednak policzyłyśmy koszty, zdałyśmy sobie sprawę, że jeszcze nas nie stać. Musimy urosnąć jeszcze co najmniej czterokrotnie, by utrzymać taki sklep. Musimy mieć dobry magazyn, dobrą reklamę, dobry szyld i przeszkolić sprzedawców.

Nie chcemy mieć małego sklepiku, jak na rynku. Marzymy o dużym, wysokiej jakości. Dlatego na razie za pieniądze z grantu kupiłyśmy tylko dodatkowy sprzęt

Największym problemem Andżeliki jest brak mieszkania. Jej dom w Bachmucie jest w ruinie. W Łucku wynajmuje mieszkanie, ale to kosztowna sprawa. Nie można zaoszczędzić pieniędzy.

– Ludzie często pytają mnie, dlaczego jestem w Łucku. Moi rodzice przeprowadzili się ostatnio do obwodu kijowskiego, gdzie zapewniono im mieszkanie, i do mnie dzwonią. Koledzy z innych miast opowiadają mi, jak są tam wspierani... Nie wiem, co mnie tu trzyma. Mam wiele pomysłów, jest miejsce na rozwój, ale brak własnego mieszkania bardzo mnie zniechęca. Wydałam wszystko, co zarobiłam. Do tego dochodzą dzieci: jeśli moja najmłodsza córka zachoruje i nie pójdzie do przedszkola, to ja nie pójdę do sklepu. Jeśli nie oszczędzam, nie sprzedaję – a jeśli nie sprzedaję, to nie zarabiam. To takie uwłaczające: miałam dom, ale zniknął w ciągu sekundy i teraz muszę wszystko robić sama. Pracowałam przez pół życia, a w wieku 40 lat znalazłam się na ulicy z dwiema torbami – i muszę zaczynać wszystko od nowa. Ile będę miała lat, gdy zarobię już wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić nowy dom? Straciłam świadczenia socjalne, ponieważ jestem indywidualną przedsiębiorczynią. Kiedy więc ludzie zapraszają mnie na różne wydarzenia i mówią mi, jak bardzo są dumni ze mnie i mojej historii, jest to trochę wyzwalające – wyznaje Andżelika. I zaraz dodaje, że nie zamierza się poddawać.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Andżeliki Syszczenko

20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Julia Malejewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Desant kultury, czyli z bandurą na froncie

Ексклюзив
20
хв

Przygody Amerykanki we Wrocławiu

Ексклюзив
20
хв

Alyona Alyona: - Na front przynoszę miłośc i uwagę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress