Psychologia
Zdrowie psychiczne podczas wojny jest podstawą odporności człowieka. Napisz do nas, a najlepsi specjaliści w dziedzinie psychologii postarają c się pomóc
Mój chłopak dwukrotnie zdjął prezerwatywę przed końcem naszego seksu
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Nie na to się umawialiśmy
Jestem w Polsce od początku rosyjskiej inwazji. Po pierwszych kilku bardzo trudnych miesiącach musiałam zostawić rodzinę i przyjaciół. Nadszedł czas, aby ochłonąć i odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
W Polsce znalazłam pracę, z której jestem bardzo zadowolona. Teraz stać mnie na wynajęcie pokoju i odkładam pieniądze na nowe życie po powrocie do kraju. Jako singielka przed trzydziestką nie byłam zamknięta na związki. Rok temu poznałam w pracy miłego faceta.
Zapraszał mnie do kina i na spacery. Dobrze się dogadywaliśmy, ponieważ od kilku lat pomagał Ukraińcom znaleźć pracę w Polsce i trochę nauczył się naszego języka – a jednocześnie uczył mnie polskiego. Później przedstawił mnie swojej rodzinie, która mnie zaakceptowała i może nawet polubiła.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jego dziwne zachowanie w łóżku. Wstydzę się rozmawiać o tym ze znajomymi, bo niby dlaczego miałabym im opowiadać o swoich intymnych sprawach?
Dwukrotnie przyłapałam mojego chłopaka na potajemnym zdejmowaniu prezerwatywy przed końcem stosunku. Stosuję antykoncepcję, ale zgodziliśmy się również używać prezerwatyw, aby było bezpieczniej. Nie miał nic przeciwko temu.
Kiedy powiedziałam mu, że zdjął prezerwatywę, pokłócił się ze mną i zaczął udowadniać, że się zsunęła. Dwa razy? Nie chcę go do siebie zrazić ani zranić, ale czuję się nieswojo. To tak, jakby mnie oszukał, zdradził, zrobił coś wbrew mnie i temu, na co się umawialiśmy.
Nie chcę być teraz w ciąży. Wolę poczekać, aż wojna się skończy, kiedy zdecydujemy, gdzie będziemy mieszkać. Chcę mieć dziecko w spokojniejszym czasie.
Jak z nim rozmawiać o tym dziwnym zachowaniu, żeby się nie obraził, ale zrozumiał mój punkt widzenia? Będę wdzięczna za radę.
Justyna Majchrowska, psycholożka, Avigon.pl:
Szanowna Pani!
Rozumiem, że jest Pani w trudnej sytuacji, i doceniam Pani szczerość. To, co Pani opisała, jest poważnym problemem i dobrze, że się Pani nim podzieliła i chce go rozwiązać. Przede wszystkim chciałbym pogratulować Pani odnalezienia się w nowej rzeczywistości, w zupełnie nowym kraju. Wymagało to od Pani dużo odwagi i determinacji.
To, co Pani opisuje – czyli zdejmowanie prezerwatywy bez obopólnej zgody – nazywa się „stealthing” i jest uważane za formę przemocy wobec kobiet.
Ważne jest, aby Pani wiedziała, że Pani odczucia są całkowicie uzasadnione. W intymnej relacji zaufanie i wzajemny szacunek są kluczowe. Wszelkie działania, które naruszają ustalone przez Panią granice, stanowią problem. Pani obawy są zrozumiałe, ponieważ partner złamał umowę dotyczącą stosowania antykoncepcji.
Musi Pani z nim porozmawiać. Przed rozmową warto zastanowić się, czego Pani od partnera oczekuje. Proszę wyjaśnić mu, jakie są Pani granice w tym związku i jak Pani chce, by były przestrzegane. Może Pani uświadomić mu, że dla Pani to nie tylko kwestia komfortu, ale także zaufania i bezpieczeństwa.
Ważne jest również, aby być wytrwałą. Proszę pamiętać, że ma Pani pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb i uczuć. W związku trzeba otwarcie mówić o tym, co niepokoi, bez obawy, że się zrani drugą osobę.
Jednocześnie powinna Pani rozważyć możliwe konsekwencje. Proszę się zastanowić, co Pani zrobi, jeśli sytuacja się powtórzy lub jeśli Pani partner nie zrozumie jej punktu widzenia. Może Pani na przykład uznać, że jeśli jego zachowanie się nie zmieni, będzie to silny sygnał do rozważenia przyszłości waszego związku.
Mówić otwarcie, ale z szacunkiem
Ma Pani prawo do pełnej kontroli nad swoim ciałem i życiem, a wszelkie próby manipulowania decyzjami w tej sprawie przez partnera są niedopuszczalne.
Nawet jeśli teraz czuje się Pani zbyt skrępowana, by porozmawiać o tym z przyjaciółmi, może Pani spróbować znaleźć kogoś zaufanego, z kim będzie mogła porozmawiać. Wsparcie emocjonalne innych osób może pomóc Pani spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i dodać sił.
Po rozmowie z partnerem proszę zwrócić uwagę na jego reakcję – czy rozumie Pani obawy. Jego reakcja da Pani wiele informacji na temat tego, jak bardzo zależy mu na Pani i Waszym związku.
Ważne jest również, by wybrać odpowiedni moment na rozmowę. Proszę się upewnić, że oboje macie czas i jesteście w spokojnym miejscu. Proszę mówić otwarcie, ale z szacunkiem. Można zacząć od tego, że bardzo ceni Pani swój związek i chce budować go na wzajemnym zaufaniu. Proszę unikać oskarżeń i wyrażać raczej swoje uczucia i potrzeby.
Jeśli zachowanie partnera nie ulegnie zmianie, należy zastanowić się nad przyszłością związku
Proszę wyjaśnić partnerowi, że ochrona jest dla Pani ważna i że takie zachowanie się Pani nie podoba. Proszę podkreślić, że chce Pani, by jej decyzje były szanowane przez drugą stronę.
Proszę też zapytać o jego punkt widzenia. Niech mu Pani pozwoli wyrazić swoje myśli i uczucia. Można zasugerować, abyście wspólnie zdecydowali, jak chcecie postępować, byście oboje czuli się komfortowo.
W końcu Pani dobre samopoczucie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Niezależnie od tego, jak bardzo zależy Pani na związku, jeśli partner nie jest w stanie zrozumieć i uszanować Pani granic, powinna się Pani zastanowić się, czy to jest związek, w którym chce pozostać.
Musi Pani szanować swoje granice, bo ich nieprzestrzeganie może prowadzić do poważniejszych problemów w przyszłości. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo chronić swoje interesy i podejmować decyzje, które są zgodne z Pani wartościami.
Życzę Pani powodzenia i konstruktywnej rozmowy z partnerem.
Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Po co synowi polska szkoła?
Bardzo obawiam się początku roku szkolnego. Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany. Rozumiem, że ktoś chce zostać w Polsce na stałe i jego dzieci będą tu żyły, ale po co mojemu synowi polska szkoła, skoro planujemy wrócić do Ukrainy?
Odebranie 800 plus jest poniżające
Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór. Czytałam te opowieści, że wiele dzieci z Ukrainy nie uczy się w ogóle, i jestem przekonana, że tak jest. Ale dlaczego karać wszystkich skoro to ledwie jakiś promil całej dziecięcej ukraińskiej społeczności w Polsce? Do tego jeszcze ta dodatkowa kara, że jeżeli dziecko nie będzie się uczyło w polskiej szkole, tracimy 800 plus. Uważam to za niesprawiedliwe i poniżające.
Będzie uczniem tylko na papierze
Mój syn do tej pory uczył się zdalnie w ukraińskiej szkole. Ma 16 lat, więc zapisałam go do polskiego liceum, bo wiem, że przepisy są przepisami. Ale nie mam pojęcia, czy będzie chodził do tej szkoły. W ogóle nie wiem, jak go przekonać. Nie mam argumentów. Nie zamierza rezygnować z ukraińskiej szkoły – czyli będzie uczniem zapisanym do polskiej szkoły, którego wyrzucą ze szkoły najpewniej po pierwszym semestrze. Potem odbiorą nam 800 plus.
Próbowałam podnosić ten finansowy wątek całej sprawy, że to dużo pieniędzy, że na pewno odczujemy ich brak – ale syn nie chce słyszeć o polskiej szkole. Powiedział, że po zajęciach w ukraińskiej szkole spróbuje znaleźć zajęcie i zarobić te pieniądze, ale mam go nie zmuszać do uczenia się w polskiej szkole.
Problem nie do rozwiązania
Wracamy do tego tematu praktycznie codziennie. Ostatnio powiedział, że jak go będą zmuszali albo będę miała z tego powodu kłopoty jako rodzic niepełnoletniego dziecka, które musi realizować polski obowiązek szkolny, to on ucieknie do Ukrainy i problem sam się rozwiąże.
Nie wiem, co robić. Zawsze miałam dobry kontakt z synem, dużo rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy problemy. Boję się jednak, że ten problem jest nie do rozwiązania.
Tatiana Ryczko, coach i mediatorka, Avigon.pl:
Szanowna Pani, przyjęte w maju tego roku znowelizowane przepisy dotyczące osób przebywających w Polsce w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie nie mają być dla nikogo karą. Wynikają jedynie z bieżących potrzeb i z konieczności ujednolicenia pewnych kwestii.
Muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia
Każdy z nas życzyłby sobie, by konflikt szybko się zakończył, byście mieli możliwość powrotu do swoich domów i do wcześniejszego życia, ale niestety nie mamy na to wpływu. Rząd, przyjmując nowe rozwiązania, daje Państwa dzieciom szansę na naukę w normalnych warunkach, co wcale nie wyklucza przecież przyszłego powrotu do Ukrainy i kontynuowania tam nauki.
Natomiast jeśli chcą Państwo funkcjonować w polskim systemie prawnym i korzystać z różnych należnych benefitów (np. świadczeń socjalnych), muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia – nawet jeśli wydają się one niesprawiedliwe.
Odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy
Z Pani listu zrozumiałam, że syn w minionych latach nie chodził do polskiej szkoły (a szkoda, bo jako czynny pedagog wiem, że dzieci, które miały taką możliwość, dosyć szybko się aklimatyzowały), więc jego reakcja obronna wcale mnie nie dziwi. Nie dowiedziałam się jednak, jaki jest powód tej niechęci. A to dosyć istotna sprawa.
Nie kwestionuję faktu, że ma Pani dobry kontakt ze swoim synem. Jednak może warto byłoby skonsultować się ze specjalistą, by się dowiedzieć, dlaczego jego reakcja jest tak silna, skoro posuwa się nawet do szantażu emocjonalnego? Nie bez znaczenia mogłyby być tutaj więzi rówieśnicze – dzieci i młodzież często, chcąc być częścią społeczności, są w stanie powielać pewne zachowania i dopasować się do grupy.
Syn nie jest już małym chłopcem, ale być może nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by to zrozumieć odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy. Życzę Pani powodzenia, jestem pewna, że uda się Pani coś zaradzić w tej sprawie.
Link do strony ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/tatiana-ryczko
Widzę, jak ciężko jest mojemu synowi mieć ojca, który istnieje tylko w telefonie
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Prawdę trudno zaakceptować – ale kłamstwa trudniej
Mieszkam w Polsce z prawie sześcioletnim synem. Kiedy uciekaliśmy przed wojną, miał trzy lata. Pomimo ogromnego stresu i strachu, starałam się nie pozwolić mu poczuć przerażenia, które mnie ogarnęło. Powiedziałam mu, że jedziemy na wycieczkę w piękne miejsce. Był zaskoczony, że jedziemy bez taty.
Mój mąż od początku miał świetne relacje z synem, rozpieszczał go i poświęcał mu każdą wolną chwilę. Wytłumaczyłam synkowi, że tata musi zostać, bo nie ma wakacji, ale gdy będzie miał, to do nas dołączy. Pamiętam, że za każdym razem gdy dzwonił dzwonek do drzwi, podskakiwał, krzyczał: „tata!” i biegł otworzyć. I za każdym razem był bardzo rozczarowany.
Bo gdyby mnie kochał, toby do mnie przyszedł
Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wielu Ukraińców. Nie miałam przyjaciół w Polsce, więc osiedlenie się w tym miejscu było najlepszą opcją. Są tu też ukraińskie rodziny, które zdecydowały się zamieszkać w Polsce jeszcze przed wojną. Mój syn bawi się z kolegami na podwórku i odwiedza ich.
Rodzice jego przyjaciół mówią mi, że jest bardziej zainteresowany rozmową z ich ojcami niż zabawą. Raz nawet zapytał jednego z tych ojców, czy ten mógłby być jego tatą. Mój syn polubił go, ponieważ grał z nim i swoim synem w piłkę nożną i zabierał ich na plac zabaw. Dzieciak był zachwycony, gdy mógł trzymać swojego starszego przyjaciela za rękę lub usiąść mu na kolanach.
Bardzo tęskni za swoim ojcem. Oczywiście były też pytania o to, czy tata już go nie kocha. „Bo gdyby kochał, przyszedłby do mnie”. Nie mogę już dłużej ukrywać przed synem, że nieobecność ojca nie była wyborem, ale wymuszoną konsekwencją wojny.
Tata niby jest, ale jakby go nie było
Ustaliliśmy z mężem, że będzie rozmawiał z synem przez telefon przynajmniej raz w tygodniu. Czasami przerwy są dłuższe, ale się staramy. Mój syn zawsze cieszy się na te rozmowy, opowiada tacie, co robi, pokazuje mu, co zbudował z klocków, i pyta, kiedy tata przyjedzie do domu.
Niedawno poszliśmy na plac zabaw, byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma.
Mam wiele wątpliwości. Czy taka rozłąka nie zniszczy więzi syna z ojcem? Czy po takim czasie ich relacja wciąż może być normalna? A może będą musieli uczyć się siebie od nowa?
Boję się też, że gdy wojna się skończy (mam nadzieję, że już niedługo), mężowi trudno będzie odnaleźć się w domu w tych ekstremalnie trudnych warunkach. W końcu tyle się mówi o zespole stresu pourazowego, a pobyt na froncie jest jedną z głównych przyczyn tego syndromu.
Mój mąż zapewnia mnie, że za nami tęskni, kocha nas i chce być z nami jak najszybciej. I to mnie bardzo cieszy, ale gdzieś w środku mam obawy. Może niepotrzebnie się zamartwiam, ale widzę, jak mój syn cierpi i jak bardzo jest zmęczony posiadaniem taty, który istnieje tylko w jego telefonie...
Agnieszka Botta, psycholożka kliniczna, Avigon.pl:
Droga Czytelniczko,
przestań, proszę, ukrywać przed synem, że brak ojca to nie wybór, a przymus wywołany wojną.
Rozumiem, że chciałaś chronić go, gdy przyjechałaś do Polski, bo miał wtedy trzy lata. Ale teraz ma sześć lat, widzi inne dzieci, które mają ojców – i nie rozumie, gdzie jest jego tata i kiedy wróci.
Rozłąka wpływa na relacje, lecz nie jest wyborem
Między ojcem a synem istnieje silna więź, a chłopiec bardzo potrzebuje tego kontaktu. Z pewnością trudno mu zrozumieć, że nie może rozmawiać z ojcem codziennie, jak inne dzieci. Ale ważne jest, aby powiedzieć mu prawdę, ponieważ dzieci dużo rozumieją i często są w stanie odczuwać nasze emocje. Separacja wpływa na relacje, ale ta separacja nie była z wyboru. Była spowodowana wojną.
Kiedy Pani mąż przyjedzie do Polski i dołączy do Pani i syna, z pewnością będzie potrzebował czasu, by odnaleźć się w nowym miejscu i być z rodziną tu i teraz, w obcym kraju, mając w pamięci obrazy z wojny.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice
Jesteście rodziną, a Wasza więź jest silna. Tak, Pani mąż może mieć problemy z przystosowaniem się do sytuacji, kiedy zobaczy syna po kilku latach i będą mieli wiele do nadrobienia.
Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice, to nieuniknione. Zachęcam Pani męża do rozmowy z psychologiem po przyjeździe. Pomoże mu to zaadaptować się w nowym miejscu, uporać się z wieloma trudnymi uczuciami związanymi z wojną i rozłąką. I odnaleźć się na nowo w roli ojca sześcioletniego chłopca, który bardzo go potrzebuje.
Link do strony ekspertki tutaj
„Żyjemy w całkowitym zawieszeniu. A co, jeśli jedno z nas nie zniesie rozłąki?”
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Mieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Pytania bez odpowiedzi
Mieszkam w Polsce od pierwszych dni wojny. Mój mąż, którego poślubiłam w październiku 2021 roku, zdecydował, że nie ma na co czekać – powinnam wyjechać. A sam pojechał na front. Wojna rozdzieliła nas na początku wspólnego życia.
Myślałam, że ona potrwa najdłużej do maja, Zachód da skuteczną odpowiedź i wszyscy będziemy mogli wrócić do Ukrainy.
Od 2,5 roku mieszkam w Polsce, a mój mąż jest na wojnie. Dzielą nas setki kilometrów i boję się o jego życie. Bezpieczne życie w Polsce nie przynosi ulgi, gdy osoba najbliższa memu sercu jest codziennie narażona na śmierć lub kalectwo. Od dłuższego czasu martwię się o męża. Wiadomości online, w których możemy zamienić kilka słów, są cudowne, ale jeszcze bardziej podsycają żal i tęsknotę.
Po tych dwóch latach najbardziej brakuje mi bliskości i, muszę przyznać, seksu. Chcę go przytulić, kochać się z nim, nie wstawać z łóżka przez tydzień.
To nie jest normalne, że w cywilizowanej Europie rodziny nie mogą być razem, bo nienawistny dyktator postanowił zaatakować niepodległy kraj. Czuję ogromną złość, a nawet nienawiść, lecz przede wszystkim bezsilność. Jak długo jeszcze będziemy musieli żyć w takiej separacji? Boję się, że nie doczekam naszego wspólnego życia.
Nie wyjadę z Polski, bo w Ukrainie nie mam dokąd wracać. Moi teściowie zginęli, na ich dom spadła bomba. Wychowałam się w domu dziecka, oni byli moją jedyną, pierwszą prawdziwą rodziną.
Mąż zawsze powtarza mi, żebym nie wyjeżdżała z Polski, bo tylko w ten sposób może zachować spokój i nie martwić się – wiedząc, że jestem tu bezpieczna i pod dobrą opieką. Nawet gdy ma urlop, nie może przyjechać i być tutaj ze mną.
Jesteśmy w kompletnym zawieszeniu. Jak można tak żyć na odległość? To bolesne. Człowiek potrzebuje bliskich ludzi, ich ciepła i wsparcia. Jaką szansę na przetrwanie ma związek, jeśli jego jedynym źródłem jest tęsknota?
A co jeśli jedno z nas nie wytrzyma tej rozłąki? Jestem bardzo smutna. Ciężko tak żyć. Przyjaciele ani znajomi nie zastąpią mi najbliższej osoby, a strach o jej życie wyczerpuje mnie psychicznie.
Grzegorz Michal Mueller, psycholog Avigon.pl:
Nie odważę się udzielać Pani rad. Najwłaściwsze, co mogę zrobić w tej sytuacji, to wyrazić współczujący szacunek.
Ta sytuacja jest naprawdę druzgocąca. To, o czym Pani pisze, to utknięcie Hioba w absurdzie wojny. Postąpiła Pani słusznie, prosząc o pomoc. To, czego Pani potrzebuje, to nie rada, ale obecność i wsparcie.
Wsparcie może Pani uzyskać od tych, którzy mieli podobne doświadczenia. Obecność, wytrwałość, odwaga, a nawet codzienny heroizm ludzi o podobnych doświadczeniach może być dla Pani źródłem siły w procesie przezwyciężania tej apokaliptycznej, absurdalnej i wyczerpującej sytuacji.
Problemy, których nie da się rozwiązać w pojedynkę, mogą stać się o wiele łatwiejsze do rozwiązania w grupie.
Zachęcam Panią do znalezienia grupy wsparcia w okolicy, w której Pani mieszka. To może być grupa u psychologa – na przykład dla trudnych relacji małżeńskich, w których miłość została zraniona przez wojnę.
Jeśli takiej grupy nie ma, stwórzmy ją razem: Pani, redakcja i ja.
Na szczęście w Polsce pracuje już wielu świetnych ukraińskich psychologów. Jeśli połączyć dobrze dobraną grupę z psychologiem, problem, którego nie da się rozwiązać w pojedynkę, można znacząco złagodzić.
Link do strony psychologa tutaj
Gdy mąż wraca do domu, w oczach dzieci widzę pytanie: czy znowu pił?
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Oto kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Gdy alkohol staje się „lekarstwem”
Za długo już jestem z tym problemem sama. Muszę się z kimś podzielić swoimi obawami i lękami. Mąż jest budowlańcem, wcześniej pracował z samymi Polakami. Problemy zaczęły się, kiedy zmienił pracę i trafił do mieszanej ekipy polsko-ukraińskiej. Wcześniej pił tylko podczas jakiś uroczystości, teraz już nawet nie udaje, że potrzebuje pretekstu. Każda okazja jest dobra. Brak okazji to dla niego też okazja.
Gdy liczę te pieniądze, które wydaje na alkohol, to serce mi pęka
To trwa już prawie rok. Ja nie pracuję, bo zajmuję się trójką dzieci; mąż nas utrzymuje. Dobrze zarabia, ale jak policzę te pieniądze, które wydaje na alkohol, to serce mi pęka. Już nie wiem, jak z nim rozmawiać. Próbowałam prosić, błagać, ale usłyszałam, że przesadzam, bo kilka piwek po pracy to żadne picie.
Postawiłam mu ultimatum: albo ja i dzieci, albo picie. Wyśmiał mnie i powiedział, że nie odejdę, bo nie mam dokąd. I ma rację. Nie mam tu rodziny, bliskich, jestem zdana na niego. Ostatnio wyprowadziłam się z sypialni, sypiam w pokoju dzieci. Ale po braku reakcji wnioskuję, że mu to w niczym nie przeszkadza, niczego mu nie brakuje.
Jak go przekonać, że krzywdzi siebie, dzieci, mnie?
Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to zacznie w końcu zawalać pracę i dramat dopiero się zacznie. Co mogę zrobić? Jak go przekonać, że krzywdzi siebie, dzieci, mnie? Jak z nim porozmawiać, skoro on praktycznie zawsze jest pod wpływem alkoholu? Kiedyś spędzał z dziećmi więcej czasu, bawił się z nimi, przynosił drobne prezenty. Teraz nawet nie zapyta, czy są zdrowe, czy im czegoś potrzeba. Gdy wraca do domu, w oczach dzieci widzę pytanie: czy znowu pił? Czy rzuci ciuchy w kąt i pójdzie spać?
Nie mam pojęcia, co takiego się stało, że zaczął pić? Czy to jego reakcja na stresy? Ale przecież wiadomo, że picie niczego nie rozwiązuje, a tylko bardziej komplikuje. Ja to wiem, ale jak jego do tego przekonać?
Mateusz Chariton, psycholog dzieci i młodzieżowy, Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, gdy uzależniony jest jeden członek rodziny, współuzależniona jest cała rodzina. Dlatego bardzo dobrze, że pisze Pani w tej sprawie i szuka wsparcia.
Dopóki mąż nie zauważy tej „choroby”, dopóty nie będzie mogła Pani nic z tym zrobić
Im dłużej mąż nadużywa alkoholu, tym trudniej będzie mu wyjść z nałogu. Cokolwiek się dzieje w jego pracy, w życiu powinien sięgać po zdrowsze rozwiązania, a nie po alkohol. Rok to już bardzo sporo, jeżeli chodzi o mechanizm picia, zatracenie się w nim.
Po pierwsze, należy uświadomić mężowi, że ma problem. Dopóki on nie zauważy tej „choroby”, dopóty Pani nie będzie mogła nic z tym zrobić. W każdym mieście jest Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej lub Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Warto się tam udać i zgłosić problem. Na pewno będą w stanie Pani pomóc.
Jeżeli dzieci chodzą do szkoły, powinna pani zgłosić taki fakt szkolnemu psychologowi, by objął je opieką. Pomocne może być odwiedzenie strony internetowej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (www.parpa.pl). Można tam znaleźć wiele pomocnych artykułów oraz wykaz placówek leczniczych, odwykowych i namiary na specjalistów w dziedzinie leczenia uzależnień.
W tym momencie jesteście dla męża mniej ważni niż alkohol
Najlepiej byłoby, gdyby mąż udał się na terapię indywidualną lub grupową (grupy AA). Myślę że dobrym rozwiązaniem jest to, aby Pani z dziećmi na jakiś czas odseparowała się od męża, np. przenosząc się do znajomych. Kolejnym krokiem jest znalezienie pracy, bo powinna się Pani w maksymalnym stopniu uniezależnić od męża. Trzeba dać mu sygnał, że poradzi sobie Pani bez niego.
Następną rzeczą jest obserwowanie, czy mąż będzie się o Panią starał, czy jeszcze mu zależy. Jeżeli nie – co oznacza, że nie będzie chciał się zmienić – najkorzystniejszym dla Pani i dziecka wyjściem będzie rozwód. Zapewne Pani zapyta, dlaczego tak drastyczne kroki? Odpowiedź jest prosta: jeżeli w tym momencie jesteście dla męża mniej ważni niż wcześniej, to znaczy, że Wasze miejsce zajął alkohol.
Skutkiem uzależnienia dla dzieci prawdopodobnie będzie syndrom DDA
Kto wie, czy na przestrzeni kilku tygodni, może miesięcy, nie pojawi się agresja (psychiczna bądź psychiczna) w stosunku do Pani lub dzieci? Należy pamiętać, że problem alkoholowy jest śmiertelnie poważny i groźny nie tylko dla pijącego, ale również dla Pani oraz dla rozwoju dzieci. Skutkiem uzależnienia dla nich prawdopodobnie będzie syndrom DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika). Już jako ludzie dorośli Pani dzieci mogą być lękliwe, trudno im będzie wchodzić w zdrowe relacje romantyczne, będą miały niskie poczucie własnej wartości, będą odczuwać niepewność.
Dzieci uczą się głownie przez wzorce, naśladowanie. Bardzo prawdopodobne jest, że z powodu uzależnienia męża któreś z Pani dzieci w dorosłym życiu (albo nawet już jako nastolatek) sięgnie po alkohol i będzie go nadużywać. Ważne jest, aby Pani wraz z dziećmi udała się na psychoterapię i przepracowała ten problem, dopóki nie jest jeszcze za późno. Życzę Pani dużo siły i wytrwałości w walce z nałogiem męża. Proszę się nie poddawać i szukać pomocy. Nie jest Pani sama.
Linki:
Do strony psychologa: https://avigon.pl/specjalista/mateusz-chariton
Do avigon.pl: https://avigon.pl/
Do Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych: http://www.parpa.pl/
Przeprowadzka do Polski: lęk i inne stany psychiczne
Wojna w Ukrainie niszczy nie tylko miasta i wsie, ale przede wszystkim ludzkie życie. Ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i szukania schronienia w sąsiednich krajach. Polska stała się jednym z miejsc, w których Ukraińcy czuli się bezpiecznie. Musieli jednak stawić czoło nie tylko wyzwaniom związanym z emigracją, ale także emocjonalnej traumie.
Przymusowa emigracja to skomplikowany proces obarczony wieloma trudnościami. Ukraińcy muszą zmierzyć się z barierą językową, koniecznością znalezienia pracy i mieszkania oraz przystosowania się do nowego środowiska.
Jednak oprócz tych oczywistych problemów praktycznych, tymczasowi migranci z Ukrainy doświadczają głębokiej traumy emocjonalnej związanej z wojną:
- Silny niepokój i strach o przyszłość
Ludzie nie wiedzą, co przyniesie przyszłość, czy będą w stanie znaleźć bezpieczne miejsce do życia i pracy. Strach ten może być tak silny, że prowadzi do problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym.
- Stres
Proces adaptacji do nowego życia, nauka nowego języka, znalezienie pracy i zakwaterowania mogą być bardzo wyczerpujące. W rezultacie osoby, które się z tym zmagają, mogą doświadczać chronicznego stresu.
- Ataki paniki
Strach i niepewność mogą powodować nagłe ataki lęku, zawroty głowy, nudności i uczucie duszności. Ataki te mogą być tak przerażające, że ludzie zaczynają unikać zatłoczonych miejsc, co prowadzi do izolacji i wycofania.
- Depresja i apatia
Utrata domu, bliskich i dotychczasowego stylu życia wywołuje poczucie beznadziei i braku zainteresowania życiem. Trudno zmotywować się do czegokolwiek i wydaje się, że wszystko stracone.
- Zespół stresu pourazowego (PTSD)
Ludzie, którzy przeżyli bombardowania, strzelaniny i inne przerażające sytuacje wojenne, często cierpią na PTSD. Zaburzenie to objawia się retrospekcjami, koszmarami sennymi, atakami paniki i odrętwieniem emocjonalnym. Osoby cierpiące na PTSD mają trudności z koncentracją, czują się emocjonalnie oderwane od innych i wszędzie widzą niebezpieczeństwo.
Historie Ukraińców, którzy doświadczyli poważnej traumy emocjonalnej z powodu wojny
To osoby, które poznałam i z którymi pracowałam. Ich imiona zostały zmienione.
Wiktoria (37 lat). Przeprowadziła się z dwójką dzieci (11 i 13 lat), gdy jej mąż poszedł na wojnę. Czuła niepokój, gdy myślała o sytuacji męża i przyszłości dzieci. Miała koszmary, nie mogła jeść ani spać, straciła zainteresowanie życiem. Nieustannie przeglądała wiadomości na Telegramie i martwiła się, gdy nie otrzymywała wiadomości od męża. Przez miesiąc pobytu w Warszawie nie rozpakowała walizki.
Wciąż czekała na wiadomość o zakończeniu wojny
W końcu zdała sobie sprawę, że sama nie poradzi sobie z problemem, i poszukała pomocy. Dzięki długotrwałej terapii i wsparciu stopniowo zaczęła wychodzić z emocjonalnego wyczerpania – nauczyła się kontrolować lęk, zaczęła lepiej spać i jeść.
Na jednej z sesji przyznała, że widok zwykłego samolotu na niebie podczas wieczornego spaceru z dziećmi sprawił jej radość.
Zapisanie dzieci do szkoły dało im szansę na socjalizację z rówieśnikami, a Wiktorii pomogło odwrócić uwagę od problemów. Zaczęła uczestniczyć w spotkaniach internetowej grupy wsparcia, podczas których żony wojskowych dzielą się swoimi doświadczeniami i nawzajem się wspierają.
Sofia (22 lata). Przeżyła tragedię: podczas bombardowania straciła matkę, najdroższą jej osobę. Przeprowadzając się do Polski, czuła się samotna, zagubiona i niechciana. Dręczyły ją okropne wspomnienia tragedii, nie mogła spać ani pracować. Była sama.
Utrata matki i ból emocjonalny doprowadziły ją do samookaleczenia.
Jej ręce i nogi były pokryte ranami, a okaleczanie się stało się dla niej sposobem na radzenie sobie z nieznośnym bólem
Zaczęła szukać pomocy. Dzięki terapii i wsparciu stopniowo dochodzi do zdrowia.
Chociaż nigdy nie zapomni o swojej matce, uczy się żyć z bólem po jej utracie. Nie pozwala, by ten ból ją zniszczył. Dzięki swojej odporności i wytrwałości Sofia zmierza w stronę nowego życia.
Serhij (45 lat). Wraz ze swoją wielodzietną rodziną opuścił okupowane terytorium. Jak mówi, „stracił swój dom na rzecz okupantów”. Martwił się o przyszłość, bo musiał pomóc swej rodzinie osiedlić się, znaleźć pracę, nauczyć się języka. Dręczyły go retrospekcje i koszmary związane z tym, czego doświadczył w Ukrainie.
Jego żona i najstarszy syn szukali pomocy, bo nie mogli już patrzeć na to, jak cierpi
Dzięki terapii i wsparciu Serhij uczy się radzić sobie z retrospekcjami i koszmarami. Stał się bardziej stabilny emocjonalnie. Zamiast rozpamiętywać traumatyczne wydarzenia z przeszłości, uczy się żyć dniem dzisiejszym i koncentrować się na pozytywnych aspektach życia. Znalazł pracę, dzieci posłał do szkoły. Jego żona też pracuje z psychologiem: martwi się o bliskich, którzy zdecydowali się pozostać na okupowanych terenach.
Co możesz zrobić, aby pomóc sobie psychicznie
Ważne jest, by zrozumieć, że każdy inaczej – na podstawie własnych doświadczeń – przeżywa przeprowadzkę i adaptację do nowego życia. Nie wahaj się szukać pomocy psychologicznej u specjalistów. Mogą pomóc Ci w radzeniu sobie z trudnościami emocjonalnymi.
- Rozmawiaj. Utrzymuj kontakt z rodziną i przyjaciółmi, którzy pozostali w Ukrainie. I z innymi emigrantami. Dziel się swoimi doświadczeniami i szukaj wsparcia.
- Naucz się języka. W kraju, który Cię ugościł, pomoże tolepiej przystosować się do nowego życia. Znajomość języka jest ważną częścią poczucia wolności.
- Zadbaj o siebie. Prowadź zdrowy tryb życia, stosuj zbilansowaną dietę, wysypiaj się, ćwicz.
- Rób sobie przerwy od swoich myśli. Idź na spacer.
Od początku inwazji sytuacja osób przyjeżdżających do Polski uległa zmianie. Teraz łatwo jest już znaleźć informacje o tym, gdzie się udać, gdzie uzyskać pomoc i z jakimi organizacjami się skontaktować. Bardzo ważne jest, aby się nie poddawać, wierzyć, że będzie lepiej, szukać informacji, które mogą pomóc.
Ważne jest też, aby polski rząd konsekwentnie udzielał pomocy uchodźcom. W Polsce i innych krajach UE istnieją międzynarodowe organizacje, grupy i stowarzyszenia Ukraińców (na przykład Ukraiński Dom w Warszawie – podobne organizacje istnieją w innych miastach europejskich), które realizują wiele inicjatyw wspierających i działań na rzecz tymczasowych migrantów w związku z wojną. Pierwszym krokiem do przezwyciężenia traumy emocjonalnej jest odzyskanie kontroli i zdolności do planowania swojego życia. Warto zacząć od planowania krótkoterminowego, na przykład na najbliższy tydzień lub miesiąc.
Efektem jest stworzenie bezpiecznego środowiska i przezwyciężenie traumy emocjonalnej
Oczywiście nic nie może w pełni rozwiązać głównego problemu: Ukraińcy, którzy wyjechali za granicę z powodu wojny, doświadczają wielkiej i bolesnej straty: utraty więzi z domem. Można jednak im pomóc złagodzić związany z tym ból.
W spodniach mojego 15-letniego syna znalazłam prezerwatywę. I nie jest mi wszystko jedno
<frame>Musiałaś zostawić za sobą wszystkich i wszystko? Zamieszkać w innym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady lub wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas na redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, by psycholog lub psychoterapeuta pomógł Ci dobrą radą. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, do ułatwienia Ci życia za granicą. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od czytelniczki z Ukrainy, a także odpowiedź psychologa.<frame>
Rozmowa z krewnymi o seksie jest bardzo trudna, ale ważna
„Dobrze, że jesteście, Sestry. Mam problem, o którym nie chcę rozmawiać z przyjaciółmi. Łatwiej o nim napisać, a wy na pewno mi pomożecie. W zeszłym tygodniu wkładałam ubrania do pralki. Jak zwykle sprawdziłam wszystkie kieszenie i w spodniach mojego 15-letniego syna, znalazłam prezerwatywę. Nie będę udawać, że mnie to nie poruszyło.
Byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że mój nastoletni syn już uprawia seks. Nie wiedziałam nawet, że chodzi na randki lub ma dziewczynę. Nigdy nie rozmawiałam z nim o „tych rzeczach” i nawet nie wiem, jak to zrobić. Jak rozpocząć taką rozmowę bez zawstydzania go? Czy będzie chciał o tym rozmawiać? Prawdopodobnie wie więcej z internetu niż jego matka może mu powiedzieć.
Od samego początku wychowywałam go sama. I tu pojawia się drugi problem, a raczej poważna obawa: zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat. Wtedy mój chłopak, ojciec naszego dziecka, uprawiał ze mną seks po raz pierwszy. Na początku cieszył się, że będziemy mieli dziecko, ale jego rodzice szybko zniechęcili go do zakładania rodziny. Niestety pod ich wpływem doszedł do wniosku, że jest za młody na bycie ojcem. Zostałam więc sama.
Kocham mojego syna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale kiedy zobaczyłam tę prezerwatywę, przypomniałam sobie swoją sytuację i nie chciałabym, żeby jakakolwiek dziewczyna cierpiała z jego powodu. On nie zna szczegółów mojego związku z jego ojcem. Wie tylko, że jestem samotną matką, a jego ojciec nie chciał się nami opiekować. Może powinnam opowiedzieć mu o tym, co mi się kiedyś przydarzyło? Może wtedy będzie bardziej zwracał uwagę na dziewczyny?
Proszę, pomóżcie mi. To dla mnie ważne.”
Agnieszka Botta, psycholożka kliniczna w Avigon.pl
Droga Czytelniczko, rodzicom zawsze trudno pogodzić się z myślą, że ich dziecko uprawia seks. Bez względu na to, ile lat ma Twój syn, zawsze będzie dla Ciebie dzieckiem i może być Ci trudno zaakceptować fakt, że dorasta i ma swoje życie osobiste.
Fakt, że Twój syn nosi prezerwatywę w kieszeni, świadczy o tym, że jest świadomy zagrożeń
W dzisiejszych czasach próg wiekowy dla pierwszych stosunków seksualnych wśród nastolatków znacznie się obniżył. Według statystyk młodzi ludzie mają pierwsze doświadczenia seksualne w wieku 15-16 lat, a czasem nawet wcześniej. Niestety dojrzałość fizyczna nie zawsze oznacza dojrzałość emocjonalną, dlatego rola rodziców jest bardzo ważna.
Radzę rozpocząć rozmowę z synem od pochwalenia go za to, że dba o siebie i zdaje sobie sprawę nie tylko z ryzyka zajścia partnerki w ciążę podczas stosunku seksualnego, ale także z ryzyka zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Nie bój się przyznać, że znalazłaś prezerwatywę w pralni. Powinnaś go pochwalić i pokazać mu, że postępuje właściwie, mając świadomość zagrożeń związanych z uprawianiem seksu.
Młodzi chłopcy mogą naprawdę postrzegać seks i kobiety jako rozrywkę
Ważne jest, aby pokazać, że seks jest normalnym, naturalnym aspektem życia i nie ma się czego wstydzić. Nawet jeśli uważasz, że Twój syn może dowiedzieć się więcej z Internetu, zawsze warto wspomnieć, że może porozmawiać z Tobą na każdy temat.
Rozumiem, że chcesz, aby syn nigdy nie skrzywdził żadnej dziewczyny i miał świadomość, że seks to nie tylko zabawa, ale także duże ryzyko i odpowiedzialność. Jeśli podzielisz się z nim historią ze swojej młodości, może to pozytywnie wpłynąć na jego postrzeganie sprawy. W końcu młodzi chłopcy i ogólnie mężczyźni mają tendencję do postrzegania seksu i kobiet jako rozrywki i przyjemności – i nie zawsze są świadomi wszystkich konsekwencji.
Myślę, że opowiedzenie swojej historii może nauczyć syna, jak ważne jest odpowiedzialne stosowanie antykoncepcji, a także odpowiedzialne relacje z kobietami. Relacje, które nie ranią. Ponadto podzielenie się z nim swoją historią może Was do siebie zbliżyć, wzmocnić waszą relację i zaufanie.
Mój syn to dobry dzieciak, ale zaczął mi podkradać pieniądze
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list od ukraińskiej Czytelniczki – i odpowiedź psychologa. <frame>
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery
Czytam listy, które do Sestr piszą moje rodaczaki. Zwłaszcza te, które mają kłopoty wychowawcze z dziećmi. U mnie też pojawił się problem. Mam 12-letniego syna, jego ojciec zostawił nas, kiedy mały miał trzy latka. Dobrze się uczy, i to w polskiej szkole. Po ponad dwóch latach świetnie mówi po polsku, lepiej ode mnie, choć mnie pierwszych polskich słów uczyła prababcia.
Kłopot pojawił się we wrześniu [ubiegłego roku], wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Zauważyłam, że z portfela zaczęły mi znikać drobne – 5 zł, 2 zł, jakieś złotówki. Na początku nie zwracałam na to większej uwagi. A może włożyłam drobniaki do kieszeni? Może kupiłam bilet? I tyle. Ale to zaczęło się powtarzać. W końcu dotarło do mnie, że musi to robić mój synek. Któregoś razu specjalnie zostawiłam portfel w torebce tylko z kartą, bez bilonu, banknotów. Wtedy rano syn przyszedł do mnie i zapytał, czy mogłabym mu dać 10 zł, bo po lekcjach idą z kolegami na hot-dogi. Dałam. Wtedy miałam już pewność, że te znikające pieniądze to jego sprawka, a nie moje gapiostwo.
Wiem, że 12-latek ma swoje potrzeby, także finansowe. Daję synowi 100 zł kieszonkowego na miesiąc, ale jak widać dla niego to za mało. Mogę nie trzymać w portfelu gotówki i wtedy będzie prosił mnie o wsparcie, tyle że moim zdaniem w rodzinie nie o to chodzi.
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery, wiedział, że zawsze może na mnie liczyć. Mój synek to dobry dzieciak. Dobrze się uczy, bardzo pomaga mi w domu, szanuje mnie. Ale to podkradanie gotówki bardzo mnie martwi. Muszę z nim porozmawiać, lecz nie wiem, jak zacząć, by nie zepsuć więzi między nami. Kradzież to kradzież, nawet jeśli chodzi o kilka złotych z portfela mamy. Bardzo proszę o pomoc.
Tatiana Ryczko, coach, mediatorka, Avigon.pl:
Szanowna Pani,
rozumiem Pani zaniepokojenie. Rzeczywiście ważne jest, by o tym z nim porozmawiać. Nie wiadomo bowiem, czy podkradanie pieniędzy jest spowodowane dorastaniem chłopca i jego zwiększonymi potrzebami, czy może dzieje się coś złego w jego otoczeniu i syn „musi” tak robić, a nie chce lub wstydzi się o tym powiedzieć.
Rozumiem, że nie chce Pani zacząć rozmowy wprost, więc może warto zaaranżować jakąś sprzyjającą sytuację. Można zostawić kilka monet w miejscu, które nie wzbudzi podejrzeń syna, np. tam, gdzie kładzie Pani klucze lub drobne przedmioty. Jeśli zginie moneta (pewnie nie wszystkie, żeby Pani się nie zorientowała), będzie to pretekst do rozpoczęcia rozmowy. Proszę zapytać wówczas syna, czy nie wie, co się stało pieniędzmi, bo miała je Pani odliczone dla sąsiadki za zakupy. Zobaczy Pani, jak zareaguje. Zna go Pani dobrze, więc nawet nienaturalny ruch głową lub oczami może być sygnałem, że coś się dzieje. I wtedy będzie Pani mogła zacząć z nim rozmowę.
Jeśli syn zaprzeczy, proszę poszukać innej okazji. Proponuję, by go nie oceniać. Nie wiadomo, co wywołało takie zachowanie – warto potraktować go łagodnie, ale poważnie. Można mu powiedzieć, jak trudno jest zarobić na codzienne potrzeby, wytłumaczyć, że nie zawsze na wszystko człowiek może sobie pozwolić, ale robi Pani dużo, by zapewnić rodzinie godne życie.
Warto zwrócić uwagę na wartość pieniądza, że czasem trzeba umieć powiedzieć kolegom, że pieniędzy się nie ma; to żaden wstyd. Taka rozmowa na pewno będzie dla chłopca ważna, bo będzie widział Pani wsparcie, a jednocześnie dowie się, że na oszukiwanie nie wyraża Pani zgody. A jeśli się okaże, że problem jest głębszy, to przynajmniej będzie Pani miała podstawę, by działać dalej.
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/tatiana-ryczko
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65e02cd04429b5a405d0fd5d_drachkovska-p-800.jpg">„Przeczytaj także: Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę do dziecka. Moja córka się bała”.</span>
Co zrobić, żeby teściowa się do mnie przekonała? Zależy mi na dobrych relacjach
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Drogie Sestry, na początku chciałam podziękować, że jesteście! Bo mogę poczytać o życiu moich rodaków w Polsce, dowiedzieć się, co w kraju. To taki kawałek świata, do którego zapraszacie wspólnie – nas i nasze polskie siostry, ale też braci. Lubię czytać listy, które dostajecie i odpowiedzi psychologów, które są niczym leczniczy plaster na nasze pokiereszowane życie.
Teraz już wiem, że było to ostrzeżenie
Ja też mam problem. W Polsce była już trzy lata przed wojną. Tutaj znalazła chłopaka Polaka, który ponad trzy lata temu został moim mężem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On pracował na recepcji, a ja przyszłam na rozmowę o pracę. Kiedy wychodziłam poprosił o numer telefonu, na wypadek, gdybym nie dostała tej pracy. Na szczęście przyjęto mnie i od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Marek pochodzi z dużej rodziny. Ma trzech braci i trzy siostry. Są zżyci ze sobą, często się spotykają, pomagają w kłopotach. Bardzo szybko zostałam przedstawiona rodzinie. Jego rodzice są już po 70. Mama urodziła Marka, gdy była już po czterdziestce. Zawsze był oczkiem w głowie mamy. Usłyszałam to od jego rodzeństwa podczas pierwszego spotkania. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, teraz już wiem, że było to ostrzeżenie.
Odnoszę wrażenie, że teściowa mnie jedynie toleruje. Pierwszy z brzegu przykład. Błogosławieństwo rodziców przed wyjściem do kościoła na ślub. Mama pobłogosławiła tylko jego, tak jakby w ogóle mnie tam nie było, jakbym nie klęczała obok niego. Podobnie jest podczas każdej rodzinnej imprezy. Wita się tylko z Markiem, tylko jego pyta, czy mu smakuje, co przygotowała. Ja dla niej nie istnieję. Chciałam się jakoś przypodobać i podczas jednego spotkania zaczęłam pomagać jej w kuchni, znosić talerze, podawać do stołu. I to jej się spodobało. Ona usiadła przy stole ze wszystkimi, a mnie wydawała polecenia, co mam robić, czym się zająć. Sprowadziła mnie do roli kelnerki i chyba tylko w tej roli widzi mnie w swojej rodzinie.
Chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie
Kiedy poskarżyłam się Markowi powiedział, że porozmawia z mamą. I chyba to zrobił, bo podczas kolejnego spotkania już nie chciała mojej pomocy, ale jej nastawienie do mnie się nie zmieniło. Na szczęście mieszkamy osobno. Cieszę się, że mam kochającego męża, który nawet zaproponował, że przestaniemy odwiedzać wspólnie jego rodziców, jeżeli sprawia mi to przykrość. Wiem, że rodzina jest dla niego bardzo ważna i wiem ile znaczy dla niego taki gest. Nie chcę mu sprawiać przykrości, ale chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie.
Nigdy nie miałam odwagi z nią porozmawiać, paraliżuje mnie strach. Obawiam się, że usłyszę słowa, które na zawsze nas poróżnią. Co mogłabym zrobić, aby przekonać ją do siebie? Jestem pewna, że każda inna kobieta na moim miejscu, byłaby traktowana podobnie. Przecież stała się najważniejsze dla jej ukochanego syna. Wydaje mi się, że po takim czasie teściowa powinna już zrozumieć, że Marek ułożył sobie życie i widzi przecież, że jest szczęśliwy. Co z nią jest nie tak? A może ja za dużo wymagam?
Yana Malytska: psycholog, psychologdzieci i młodzieży, pedagog. Udziela wsparcia online na Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, czym jest małżeństwo? Związek między dwoma osobamipłci odmiennej, zawarty zgodnie z obowiązującym prawem, pociągający za sobąpewne wzajemne prawa i obowiązki, ustalone w przepisach i zwyczajach. Jeszczeraz powiem „między dwoma”, tutaj już niema mamy, taty tutaj jesteście tylko Wy.
Nie możesz nastawić męża przeciwko mamie
Z Twoich słów wynika, że między wami nie ma kłótni, u was wszystko jest w porządku. W rodzinie jest miłość i wszystko jest dobrze. To jest najważniejsze. Jeszcze jednym bardzo dobrym plusem jest to, że wymieszkacie osobno, nie musicie się spotykać codziennie.
W waszym piśmie jest napisane że mama już jest po70. Człowieka w takim wieku ciężko przekonać, zmienić jego zdanie, zmienić jego stronę widzenia na inny faktor. Tu nie jest mowa tylko o tym, że Twój mąż jest ulubionym synem mamy, ale i to, że on był przy mamie więcej niż 30 lat.
Jeśli chcesz, żeby w waszej rodzinie było wszystko nadal dobrze, nie możesz nastawiać negatywnie męża przeciwko mamie i postarać się przy rodzinnych spotkaniach zawsze pokazywać się z lepszej strony. Tylko w ten sposób uda ci się być najlepszą synową i najlepszą żoną dla swojego męża. Bo jak tylko zaczniesz mówić negatywnie o teściowej, to wszystko może odbrócić się przeciwko wam. Może zmusić męża do zastanowienia się nad waszymi relacjami. Ale tej sytuacji trzeba działać tylko z miłością, tylko dobrym słowem i wtedy dobro będzie na waszej stronie. Trzeba być mądrą, żeby ocalić waszą rodzinę.
Teściowa nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie
Co z nią nie tak? Na takie pytanie nie ma odpowiedzi. Dlatego, że każdy z nas ma swoje wady i zalety. I nie da się pokochać każdego człowieka. Ona kocha nad życie swoje dzieci i nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie.
Tak samo i z Twojej strony. Kochasz bardzo męża, ale nie jesteś zobowiązana lubić jego mamy. Z Twojej strony musi być tylko szacunek do jego mamy, dlatego że ona go urodziła i teraz masz takiego wspaniałego męża. Nie można wymagać od obcego człowieka na siłę szacunku, nie można mu się narzucać. I to bez względu na to kim ten człowiek jest.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska
Jestem przekonana, że mój partner ma problem z erekcją, ale unika tego tematu
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc.
Napisz od nas na adres mail redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny
Od ponad roku jestem w związku z Polakiem, zaznaczam to, choć dla mnie w relacjach damsko-męskich narodowość nie ma znaczenia. Od początku pobytu w Polsce żyło mi się dobrze, po prostu zmieniłam miejsce pobytu, jak to się robi w życiu. Moi rodzice zginęli w wypadku, nie mam rodzeństwa, więc łatwo było mi zacząć nowe życie.
Przyznaję, że odcięłam się od wojny. Nie czytałam i nie czytam wiadomości, jak spotykam się z ukraińskimi znajomymi, to unikam tego tematu. Odkąd straciłam rodziców staram się nie przyswajać złych wiadomości, boję się o swoją psychikę, nie chcę jej obciążać, wypieram złe wiadomości. Może to źle, ale tak łatwiej radzić mi sobie z życiem.
Wracając do mojego partnera, na początku wszystko układało się dobrze. Byliśmy sobą zauroczeni, były, jak to mówią Polacy, motyle w brzuchu. Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny. Kiedy wylądowaliśmy w łóżku, z mojej inicjatywy, mimo że to był nasz pierwszy raz, wszystko trwało szybko i krótko.
Byłam trochę zawiedziona, ale wytłumaczyłam sobie, że to nasz pierwszy raz, nie znamy swoich potrzeb, stres jak wypadniemy itd. Niestety, kolejne zbliżenia także ja musiałam inicjować. Było podobnie – szybko i krótko.
Partner jest dla mnie bardzo dobry, wyręcza mnie nawet w domowych obowiązkach. Jest romantyczny, przynosi kwiaty bez okazji, okazuje czułość. Ale seks jest beznadziejny. Z fragmentów rozmów o jego przeszłości i dwóch partnerkach, które miał do tej pory - ja jestem trzecia – wnioskuję, że to on był porzucany i seks nigdy nie był dla niego na pierwszym miejscu.
Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda
Jego wcześniejsze dziewczyny odchodziły po około roku znajomości. Powiem szczerze, że też się nad tym zastanawiam. Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda. Zawsze jest seksowna bielizna, fajna atmosfera, ale dla niego to bywa za mało. Niekiedy muszę się nieźle napracować, aby miał erekcję i w kilka sekund skończył się nasz stosunek.
Coraz bardziej przekonuję się, że ma problem z erekcją i unika tego tematu. Po seksie od razu idzie do łazienki, tak, jakby przed chwilą nic szczególnego się nie wydarzyło. Nie ma przytulania, pocałunków, tak jakby chciał najszybciej o tym zapomnieć. Mam wrażenie, że on czuje moje rozczarowanie, ale unika rozmowy. Szczerze, sama nie wiem, jak poruszyć ten temat? Jak jemu i nam przy okazji pomóc?
Dorota Kostrzewa, psycholożka, prowadzi praktykę na platformie Avigon.pl:
Szanowna Czytelniczko, bardzo mi przykro z powodu pani rodziców. Rozumiem, że temat wojny jest tematem bardzo trudnym, który mógłby także poruszyć w pani wspomnienia dotyczące wypadku rodziców.
Wracając do pani związku, bo tego dotyczy głównie list. Napisała pani, że seks jest dla Pani ważny, więc jakkolwiek partner byłby dla pani dobry, romantyczny i czuły nie zastąpi to pani sfery seksualnej. Nic więc dziwnego, że jest pani zaniepokojona sytuacją.
Pyta pani jak poruszyć ten temat. Na pewno poruszyć go trzeba i otwarta, szczera rozmowa oparta na bezwarunkowym szacunku, akceptacji i zrozumieniu jest kluczem do rozwiązania sytuacji.
Warto się do takiej rozmowy wcześniej dobrze przygotować: Wybierz odpowiedni moment. Nie chodzi o to, aby czekać na moment idealny, ale dobrze byłoby wybrać taki czas, w którym oboje będziecie mogli porozmawiać bez pośpiechu i prywatnie, aby nikt wam nie przeszkadzał.
Doceń swojego partnera
Przed rozmową warto zastanowić się, co pani ceni w swoim partnerze, za co go pani podziwia, co pani w nim lubi, dlaczego relacja z nim jest dla pani ważna i właśnie od tego zaczęłabym rozmowę.
Podziel się swoimi obawami
W tym miejscu warto powiedzieć o swoich obawach, np. o tym co pani napisała w liście, że nie do końca pani wie, jak poruszyć ten temat, że czuje się pani niekomfortowo, że obawia się pani reakcji partnera, ale mimo to zdecydowała się pani poruszyć tę kwestię, bo życie seksualne jest dla pani ważne.
Wyraź swoje potrzeby bez oskarżania i wysnuwania interpretacji na temat niepowodzeń partnera
Ważne, aby powiedziała pani o swoich potrzebach seksualnych, bez oskarżania i oceniania partnera. np. potrzebuje pocałunków i przytulenia, po zbliżeniu, bo wtedy czuję się kochana, lubię takie i takie rodzaje pieszczot, sprawia mi przyjemność, gdy etc. etc.
W tym momencie zamiast wysnuwania swoich opinii i interpretacji na temat przyczyn niepowodzeń po stronie partnera dobrze jest zadać mu pytanie otwarte np. Co podoba ci się w naszym życiu seksualnym? Co mogłabym zrobić inaczej, abyś czerpał z tego przyjemność? Opowiedz mi o swoich potrzebach etc.
Zdania do rozmowy, które podałam, stanowią jedynie przykłady, aby zilustrować w jakim tonie mogłaby się odbyć taka rozmowa, na co zwrócić uwagę i jakie są jej kluczowe elementy. Absolutnie moim celem nie jest narzucanie konkretnych sformułowań.
Empatia, zrozumienie i cierpliwość
Bardzo ważne jest, aby w takiej rozmowie wykazać się empatią, otwartością na odmienne perspektywy, cierpliwością i chęcią poznania siebie nawzajem. Warto pamiętać, że partner również może czuć się niekomfortowo w tej rozmowie.
Dlaczego tak ważna jest cierpliwość? Ponieważ jedna rozmowa może nie sprawić, że wasze życie seksualne od jutra będzie satysfakcjonujące. Zmiany mogą wymagać czasu. Może także okazać się, że partner będzie potrzebował czasu i nie będzie w stanie przy pierwszej próbie podjęcia tematu rozmawiać o tym otwarcie. Być może okaże się, że warto udać się do specjalisty np. seksuologa lub rozważyć terapię par, jeśli rozmowy zakończą się niepowodzeniem.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/dorota-kostrzewa
Czy to, że jestem Ukrainką, pozwala im mnie dotykać?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja.sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
W Polsce jestem od ponad roku. Nie przyjechałam od razu po wybuchu wojny, wydawało mi się, że w moim regionie było w miarę bezpiecznie, ale kiedy zbombardowali sąsiednie miasto postanowiłam wyjechać. Zabrałam ze sobą dwa lata młodszą siostrę. Na początku zostałyśmy dobrze przyjęte, ale szybko udało nam się znaleźć pracę w hotelu i zamieszkać samodzielnie. Mój problem dotyczy relacji z mężczyznami.
Mężczyźni skracają dystans, dotykają, głaszczą
Od początku odczuwam skracanie dystansu przez mężczyzn, Polaków. Mam takie wrażenie, że nasze ukraińskie obywatelstwo bardziej ich ośmiela w kontaktach z nami, że z tego powodu mogą sobie w stosunku do nas na więcej pozwolić. Nie chcę wszystkich panów traktować przez obraz moich kolegów, ale gdy zdarza mi się rozmawiam z moimi koleżankami Ukrainkami, które pracują w Polsce, słyszę od niektórych podobne głosy. Tak, jakby na siłę, chcieli się przypodobać, czy skorzystać na naszej trudnej sytuacji.
Co mam na myśli? Pracuję, jako kelnerka w hotelowej restauracji. Moi koledzy potrafią podejść, powiedzieć coś miłego w stylu: ładnie dzisiaj włosy spięłaś i dotknąć moich włosów. Pojawia się także obejmowanie, gładzenie po plecach podczas rozmowy. Czy to, że jestem Ukrainką pozwala im, żeby mnie dotykać?
Przecież są granice komplementów i dotykania w pracy
Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu. Na początku było zdziwienie, później irytacja, a ostatnio małe złośliwości z ich strony np. przewrócenie ustawionych serwetek na stolikach, niedowiezienie napojów, a zawsze to robili, czy brak pomocy w sprzątaniu po dużej firmowej imprezie.
Wiem, że to zachowanie nie powinno mieć miejsca i mam nadzieję, że nie będę musiała interweniować u menadżera. Koleżanki Polki nie są traktowane w ten sposób. One pracują już dłużej i nie wiem, jak były traktowane przez kolegów wcześniej.
Nie chcę problemów w pracy, bo to żadna przyjemność pracować w miejscu, gdzie koledzy mają do siebie jakieś żale. Jak z nimi porozmawiać, by unikać takich sytuacji? Przecież oni sami powinni wiedzieć, że są granice komplementów czy dotykania się w pracy.
Mateusz Chartiton, psycholog, psycholog kliniczny, trener. Udziela wsparcia na Avigon.pl: Szanowna Pani Jest Pani odważną i bardzo silną osobą. Dała Pani sobie świetnie radę z przeciwieństwami, które postawiło przed Panią życie i wierzę, że z tą trudnością też świetnie sobie Pani poradzi.
Z tego co Pani opisała wynika iż problem nie jest w Pani a w mężczyznach, których Pani spotyka. Koledzy z pracy podążają za pewnymi krzywdzącymi stereotypami na temat Ukrainek, które utrwaliły się w naszej kulturze za sprawą filmów i seriali, głównie z przełomu lat 90. i 2000.Do tej pory, czyli do wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, dziewczyny ze wschodu(Rosjanki, Białorusinki, Ukrainki) były kojarzone i przedstawiane w mediach jako sprzątaczki, dziewczyny do towarzystwa, kucharki. Kobiety, które zrobią wszystko dla zarobku, wykonają każdą pracę nawet poniżej ich rzeczywistych kwalifikacji.
Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne
Mężczyźni, z którymi Pani pracuje, prawdopodobnie wiedzą o granicach, jakie należy przestrzegać (dotykanie, nietaktowne komentarze) lecz pozwalają sobie na więcej, bo jest Pani z innego kraju, być może liczą na Pani niewiedzę, nieznajomość prawa, wykorzystują Pani sytuację społeczno-ekonomiczną czyli że zrobi Pani wszystko aby utrzymać pracę, są świadomi, że nie będzie Pani chciała zgłosić tego wyżej czy że nie będzie Pani szukać pomocy.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie staram się ich w żaden sposób tłumaczyć czy usprawiedliwić, jedynie próbuje Pani nakreśli pewien obraz sytuacji społeczno-kulturowej. Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne. To co Pani opisała jako miłe słowa, komplementy, tak naprawdę nimi nie są. To próba wykorzystania Pani. Szczery komplement powinien wyglądać w ten sposób: - Masz bardzo ładnie spięte włosy, - Dziękuję - Proszę. Tyle.
Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych
Jeżeli ktoś chce dotknąć twoich włosów, Twojego ciała. Powinien zapytać się o zgodę. Już za pierwszym razem, gdy zdarzały się takie sytuacje należało zgłosić to kierownictwu a jeżeli to nie pomogło to nawet na policję. To co Pani przedstawiła to sytuacje naruszenia granic fizycznych, a także molestowanie seksualne oraz mobbing. To czyny prawnie zabronione. Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych.
Zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to, które przedstawiają koledzy z pracy
Proszę nie zważać na atmosferę w pracy, najważniejsze jest Pani bezpieczeństwo oraz komfort psychiczny podczas pracy jaką Pani wykonuje. Tolerowanie takich zachowań może szybko eskalować i doprowadzić do czegoś znacznie poważniejszego, kto wie czego jeszcze mogą się dopuścić jeżeli się im na to pozwoli. Padło pytanie jak z nimi porozmawiać, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, uważam że już taką rozmowę Pani wykonała, co było opisane w liście, pozwolę sobie zacytować „Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu.” ,wyraźnie i asertywnie wyznaczyła Pani granice, co wywołało reakcję w postaci złośliwości Pani kolegów.
To co można zrobić polubownie to już Pani zrobiła, następnym krokiem jest zgłoszenie tej sprawy wyżej (np. menadżer, kierownik, policja). Zalecałbym Pani również odbycie rozmowy z psychologiem. Pani doświadczenia z Ukrainy oraz z pracy mogą mieć negatywne konsekwencje dla Pani dobrostanu psychicznego. Dobrze by było przepracować te doświadczenia i emocje podczas rozmowy. Proszę pamiętać, fakt że jest Pani z innego kraju, czy ma Pani taką a nie inną sytuacje nie uprawnia do wykorzystywania Pani w żaden sposób. Jest Pani wartościową osobą i zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to które przedstawiają koledzy z pracy.
Link do nazwiska psychologa: https://avigon.pl/specjalista/mateusz-chariton
Link do Avigon.pl https://avigon.pl/
Link do kanału psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/mateusz-chariton
Serce mi pęka, kiedy słyszę pytanie córki: Czy ta wojna się kiedyś skończy?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie?
Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wojna jest straszna, ale jeśli dzieci się o niej dowiedzą, nic się nie zmieni w kraju
Mam sześcioletnią córkę. W Polsce jesteśmy od początku wojny. Córkę od początku wychowuję sama. Jej ojciec stwierdził, że nie dorósł do bycia o tatą i zniknął z mojego życia, jak tylko dowiedział się, że jestem w ciąży. Kocham moją córkę najmocniej na świecie. Podwójnie, za niego też. Natasha jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Kiedy pojawi się stres zdarza się, że moczy się w nocy, ale są to incydentalne przypadki.
Najgorzej było, kiedy jechałyśmy do Polski. Mimo że córeczka miała już cztery lata i etap pieluch za sobą musiałam w drodze pożyczyć pieluchy od matek młodszych dzieci, bo ze stresu moczyła się. Na szczęście wszystko minęło w Polsce, jak znalazłyśmy spokojne mieszkanie i poznałyśmy inne ukraińskie mamy z dziećmi.
Często spotykamy się w większym gronie mam i dzieci. My sobie siedzimy przy kawie, dzieci bawią się wspólnie. Z boku pewnie wygląda tona idyllę. Ale tak nie jest. Wiadomo, że głównym tematem jest wojna. Praktycznie wszystkie chcemy wrócić do kraju i poprzedniego życia. W Ukrainie byłam krawcową, miałam sporo klientek, nawet projektowałam i oferowałam swoje wyroby. W Polsce pracuję w zawodzie, nawet wróciłam do projektowania, ale przede wszystkim chcę wrócić do domu.
Kiedy tak siedzimy w większym gronie nie sposób, aby nie wymieniać się najnowszymi informacjami. Którą miejscowość znów ostrzelali, co u znajomych, którzy zostali w Ukrainie, jak im pomóc, przesłać paczki.
Do tej pory wydawało mi się, że to rozmowy między nami, że dzieci to nie dotyczy. Zajęte zabawą mają swój świat i dobrze im w nim. Niestety, od kilku dni moje dziecko przy posiłkach, jeżeli uda nam się je zjadać wspólnie, zadaje mi ciągle to samo pytanie: Mamo, czy ta wojna się kiedyś skończy?
Widzę, że córka nie ma apetytu, grzebie widelcem w talerzu zamiast jeść, mam wrażenie, że ciągle o tym myśli. Staram się ją uspokajać, przekonywać, że na pewno wszystko dobrze się skończy i wrócimy do domu, ale chyba jej to nie przekonuje. Próbuję jej zająć czas czytaniem, opowiadaniem bajek, kolorowaniem książeczek, ale mam wrażenie, że bardziej mnie to uspokaja niż ją.
Dwa dni temu znów się posikała w nocy do pościeli. Tak bym chciała, żeby moje dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. Czy mogę jakoś pomóc córce? Jeżeli ona teraz zadaje takie pytania, czy to nie zostanie w niej na całe życie? Czy to już trauma?
Yana Malytska jest psychologiem dziecięcym i młodzieńczym w Avigon.pl:
Kiedy mnie ktoś pyta: „Czy mogę w jakiś sposób pomóc mojej córce?” , odpowiadam: aby pomóc swojej córce, musisz najpierw pomóc sobie.
Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni
Córka jest tylko z panią, ona jest na tyle przywiązana do pani, że ona czuje wszystko to co czuje mama. Wszystkie przeżycia które pani przeżywa automatycznie, na poziomie podświadomości, przechodzą na córkę. Dlatego trzeba najpierw żeby mama przestała mówić, opowiadać o tych strasznych rzeczach który się dzieją w kraju. Jesteście bezpieczni. Dlatego musicie się postarać nie opowiadać na ciężkie tematy i zmienić swoje podejście do problemu. Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni. Zmieni się tylko jej podejście do życia i do ludzi.
Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice
Kiedy spotykacie się z koleżankami starajcie się nie opowiadać, o tych strasznych rzeczach przy dzieci, bo oni jak gąbki wciągają wszystko, co się mówi wokół nich. Oni nawet przy zabawie słyszą wszystko. Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice. Oni wszystko kopiują. Dlatego żeby córka była szczęśliwa to najpierw mama musi być szczęśliwa. Trzeba sobie oprócz pracy znaleźć jakieś hobby, wymyślać zabawy z córką dlatego żeby córka odczuła że mama jest szczęśliwa i niczego się nie boi. Bo strach mamy przechodzi na córkę. Mówi Pani: „Staram się ją uspokajać, przekonywać”. Nie trzeba się starać przekonywać swoje dziecko, że wszystko będzie dobrze. Tylko stwórz dla córki taką atmosferę w życiu, żeby ona nie odczuwała tego strachu.
Czy to już trauma?
Dużo zależy od Pani. Jak już mówiłam córka nie musi wiedzieć wszystkiego, co się dzieje w kraju, gdzie się toczy wojna. Pani nie musi ciągle powtarzać, że chce wracać do domu. Jeżeli Pani nie będzie mówić, że chce wrócić do domu, to córka nie będzie o to pytać. To nie jest łatwe, ale jeżeli Pani chce i marzy o tym, żeby córka miała szczęśliwe dzieciństwo, to trzeba się postara. Żyć dzisiejszym dniem, bo nikt nie wie, co nas czeka jutro. Cieszyć się z tego co mamy, z tych małych rzeczy, które nas otaczają.
Powiem Pani tak, najpierw musimy się cieszyć z tego, że mamy życie i mamy możliwość widzieć spokojne niebo. Bo dużo ludzi tego nie ma i nie mają możliwość tego mieć. Proszę się starać szukać we wszystkim co nas otacza pozytywów. Tylko tak można się odnaleźć, w tym ciężkim świecie, tylko tak możemy iść do przodu.
Link do nazwiska ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/yana-malytska
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska