Psychologia
Zdrowie psychiczne podczas wojny jest podstawą odporności człowieka. Napisz do nas, a najlepsi specjaliści w dziedzinie psychologii postarają c się pomóc
Mój syn to dobry dzieciak, ale zaczął mi podkradać pieniądze
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list od ukraińskiej Czytelniczki – i odpowiedź psychologa. <frame>
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery
Czytam listy, które do Sestr piszą moje rodaczaki. Zwłaszcza te, które mają kłopoty wychowawcze z dziećmi. U mnie też pojawił się problem. Mam 12-letniego syna, jego ojciec zostawił nas, kiedy mały miał trzy latka. Dobrze się uczy, i to w polskiej szkole. Po ponad dwóch latach świetnie mówi po polsku, lepiej ode mnie, choć mnie pierwszych polskich słów uczyła prababcia.
Kłopot pojawił się we wrześniu [ubiegłego roku], wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Zauważyłam, że z portfela zaczęły mi znikać drobne – 5 zł, 2 zł, jakieś złotówki. Na początku nie zwracałam na to większej uwagi. A może włożyłam drobniaki do kieszeni? Może kupiłam bilet? I tyle. Ale to zaczęło się powtarzać. W końcu dotarło do mnie, że musi to robić mój synek. Któregoś razu specjalnie zostawiłam portfel w torebce tylko z kartą, bez bilonu, banknotów. Wtedy rano syn przyszedł do mnie i zapytał, czy mogłabym mu dać 10 zł, bo po lekcjach idą z kolegami na hot-dogi. Dałam. Wtedy miałam już pewność, że te znikające pieniądze to jego sprawka, a nie moje gapiostwo.
Wiem, że 12-latek ma swoje potrzeby, także finansowe. Daję synowi 100 zł kieszonkowego na miesiąc, ale jak widać dla niego to za mało. Mogę nie trzymać w portfelu gotówki i wtedy będzie prosił mnie o wsparcie, tyle że moim zdaniem w rodzinie nie o to chodzi.
Mamy tylko siebie i chciałabym, żeby był ze mną szczery, wiedział, że zawsze może na mnie liczyć. Mój synek to dobry dzieciak. Dobrze się uczy, bardzo pomaga mi w domu, szanuje mnie. Ale to podkradanie gotówki bardzo mnie martwi. Muszę z nim porozmawiać, lecz nie wiem, jak zacząć, by nie zepsuć więzi między nami. Kradzież to kradzież, nawet jeśli chodzi o kilka złotych z portfela mamy. Bardzo proszę o pomoc.
Tatiana Ryczko, coach, mediatorka, Avigon.pl:
Szanowna Pani,
rozumiem Pani zaniepokojenie. Rzeczywiście ważne jest, by o tym z nim porozmawiać. Nie wiadomo bowiem, czy podkradanie pieniędzy jest spowodowane dorastaniem chłopca i jego zwiększonymi potrzebami, czy może dzieje się coś złego w jego otoczeniu i syn „musi” tak robić, a nie chce lub wstydzi się o tym powiedzieć.
Rozumiem, że nie chce Pani zacząć rozmowy wprost, więc może warto zaaranżować jakąś sprzyjającą sytuację. Można zostawić kilka monet w miejscu, które nie wzbudzi podejrzeń syna, np. tam, gdzie kładzie Pani klucze lub drobne przedmioty. Jeśli zginie moneta (pewnie nie wszystkie, żeby Pani się nie zorientowała), będzie to pretekst do rozpoczęcia rozmowy. Proszę zapytać wówczas syna, czy nie wie, co się stało pieniędzmi, bo miała je Pani odliczone dla sąsiadki za zakupy. Zobaczy Pani, jak zareaguje. Zna go Pani dobrze, więc nawet nienaturalny ruch głową lub oczami może być sygnałem, że coś się dzieje. I wtedy będzie Pani mogła zacząć z nim rozmowę.
Jeśli syn zaprzeczy, proszę poszukać innej okazji. Proponuję, by go nie oceniać. Nie wiadomo, co wywołało takie zachowanie – warto potraktować go łagodnie, ale poważnie. Można mu powiedzieć, jak trudno jest zarobić na codzienne potrzeby, wytłumaczyć, że nie zawsze na wszystko człowiek może sobie pozwolić, ale robi Pani dużo, by zapewnić rodzinie godne życie.
Warto zwrócić uwagę na wartość pieniądza, że czasem trzeba umieć powiedzieć kolegom, że pieniędzy się nie ma; to żaden wstyd. Taka rozmowa na pewno będzie dla chłopca ważna, bo będzie widział Pani wsparcie, a jednocześnie dowie się, że na oszukiwanie nie wyraża Pani zgody. A jeśli się okaże, że problem jest głębszy, to przynajmniej będzie Pani miała podstawę, by działać dalej.
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/tatiana-ryczko
<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65e02cd04429b5a405d0fd5d_drachkovska-p-800.jpg">„Przeczytaj także: Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę do dziecka. Moja córka się bała”.</span>
Co zrobić, żeby teściowa się do mnie przekonała? Zależy mi na dobrych relacjach
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Drogie Sestry, na początku chciałam podziękować, że jesteście! Bo mogę poczytać o życiu moich rodaków w Polsce, dowiedzieć się, co w kraju. To taki kawałek świata, do którego zapraszacie wspólnie – nas i nasze polskie siostry, ale też braci. Lubię czytać listy, które dostajecie i odpowiedzi psychologów, które są niczym leczniczy plaster na nasze pokiereszowane życie.
Teraz już wiem, że było to ostrzeżenie
Ja też mam problem. W Polsce była już trzy lata przed wojną. Tutaj znalazła chłopaka Polaka, który ponad trzy lata temu został moim mężem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On pracował na recepcji, a ja przyszłam na rozmowę o pracę. Kiedy wychodziłam poprosił o numer telefonu, na wypadek, gdybym nie dostała tej pracy. Na szczęście przyjęto mnie i od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Marek pochodzi z dużej rodziny. Ma trzech braci i trzy siostry. Są zżyci ze sobą, często się spotykają, pomagają w kłopotach. Bardzo szybko zostałam przedstawiona rodzinie. Jego rodzice są już po 70. Mama urodziła Marka, gdy była już po czterdziestce. Zawsze był oczkiem w głowie mamy. Usłyszałam to od jego rodzeństwa podczas pierwszego spotkania. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, teraz już wiem, że było to ostrzeżenie.
Odnoszę wrażenie, że teściowa mnie jedynie toleruje. Pierwszy z brzegu przykład. Błogosławieństwo rodziców przed wyjściem do kościoła na ślub. Mama pobłogosławiła tylko jego, tak jakby w ogóle mnie tam nie było, jakbym nie klęczała obok niego. Podobnie jest podczas każdej rodzinnej imprezy. Wita się tylko z Markiem, tylko jego pyta, czy mu smakuje, co przygotowała. Ja dla niej nie istnieję. Chciałam się jakoś przypodobać i podczas jednego spotkania zaczęłam pomagać jej w kuchni, znosić talerze, podawać do stołu. I to jej się spodobało. Ona usiadła przy stole ze wszystkimi, a mnie wydawała polecenia, co mam robić, czym się zająć. Sprowadziła mnie do roli kelnerki i chyba tylko w tej roli widzi mnie w swojej rodzinie.
Chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie
Kiedy poskarżyłam się Markowi powiedział, że porozmawia z mamą. I chyba to zrobił, bo podczas kolejnego spotkania już nie chciała mojej pomocy, ale jej nastawienie do mnie się nie zmieniło. Na szczęście mieszkamy osobno. Cieszę się, że mam kochającego męża, który nawet zaproponował, że przestaniemy odwiedzać wspólnie jego rodziców, jeżeli sprawia mi to przykrość. Wiem, że rodzina jest dla niego bardzo ważna i wiem ile znaczy dla niego taki gest. Nie chcę mu sprawiać przykrości, ale chciałabym, żeby teściowa zmieniła do mnie nastawienie.
Nigdy nie miałam odwagi z nią porozmawiać, paraliżuje mnie strach. Obawiam się, że usłyszę słowa, które na zawsze nas poróżnią. Co mogłabym zrobić, aby przekonać ją do siebie? Jestem pewna, że każda inna kobieta na moim miejscu, byłaby traktowana podobnie. Przecież stała się najważniejsze dla jej ukochanego syna. Wydaje mi się, że po takim czasie teściowa powinna już zrozumieć, że Marek ułożył sobie życie i widzi przecież, że jest szczęśliwy. Co z nią jest nie tak? A może ja za dużo wymagam?
Yana Malytska: psycholog, psychologdzieci i młodzieży, pedagog. Udziela wsparcia online na Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, czym jest małżeństwo? Związek między dwoma osobamipłci odmiennej, zawarty zgodnie z obowiązującym prawem, pociągający za sobąpewne wzajemne prawa i obowiązki, ustalone w przepisach i zwyczajach. Jeszczeraz powiem „między dwoma”, tutaj już niema mamy, taty tutaj jesteście tylko Wy.
Nie możesz nastawić męża przeciwko mamie
Z Twoich słów wynika, że między wami nie ma kłótni, u was wszystko jest w porządku. W rodzinie jest miłość i wszystko jest dobrze. To jest najważniejsze. Jeszcze jednym bardzo dobrym plusem jest to, że wymieszkacie osobno, nie musicie się spotykać codziennie.
W waszym piśmie jest napisane że mama już jest po70. Człowieka w takim wieku ciężko przekonać, zmienić jego zdanie, zmienić jego stronę widzenia na inny faktor. Tu nie jest mowa tylko o tym, że Twój mąż jest ulubionym synem mamy, ale i to, że on był przy mamie więcej niż 30 lat.
Jeśli chcesz, żeby w waszej rodzinie było wszystko nadal dobrze, nie możesz nastawiać negatywnie męża przeciwko mamie i postarać się przy rodzinnych spotkaniach zawsze pokazywać się z lepszej strony. Tylko w ten sposób uda ci się być najlepszą synową i najlepszą żoną dla swojego męża. Bo jak tylko zaczniesz mówić negatywnie o teściowej, to wszystko może odbrócić się przeciwko wam. Może zmusić męża do zastanowienia się nad waszymi relacjami. Ale tej sytuacji trzeba działać tylko z miłością, tylko dobrym słowem i wtedy dobro będzie na waszej stronie. Trzeba być mądrą, żeby ocalić waszą rodzinę.
Teściowa nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie
Co z nią nie tak? Na takie pytanie nie ma odpowiedzi. Dlatego, że każdy z nas ma swoje wady i zalety. I nie da się pokochać każdego człowieka. Ona kocha nad życie swoje dzieci i nie jest zobowiązana kochać wszystkich wokół siebie.
Tak samo i z Twojej strony. Kochasz bardzo męża, ale nie jesteś zobowiązana lubić jego mamy. Z Twojej strony musi być tylko szacunek do jego mamy, dlatego że ona go urodziła i teraz masz takiego wspaniałego męża. Nie można wymagać od obcego człowieka na siłę szacunku, nie można mu się narzucać. I to bez względu na to kim ten człowiek jest.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska
Jestem przekonana, że mój partner ma problem z erekcją, ale unika tego tematu
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc.
Napisz od nas na adres mail redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny
Od ponad roku jestem w związku z Polakiem, zaznaczam to, choć dla mnie w relacjach damsko-męskich narodowość nie ma znaczenia. Od początku pobytu w Polsce żyło mi się dobrze, po prostu zmieniłam miejsce pobytu, jak to się robi w życiu. Moi rodzice zginęli w wypadku, nie mam rodzeństwa, więc łatwo było mi zacząć nowe życie.
Przyznaję, że odcięłam się od wojny. Nie czytałam i nie czytam wiadomości, jak spotykam się z ukraińskimi znajomymi, to unikam tego tematu. Odkąd straciłam rodziców staram się nie przyswajać złych wiadomości, boję się o swoją psychikę, nie chcę jej obciążać, wypieram złe wiadomości. Może to źle, ale tak łatwiej radzić mi sobie z życiem.
Wracając do mojego partnera, na początku wszystko układało się dobrze. Byliśmy sobą zauroczeni, były, jak to mówią Polacy, motyle w brzuchu. Mój partner długo unikał zbliżenia, a dla mnie seks jest ważny. Kiedy wylądowaliśmy w łóżku, z mojej inicjatywy, mimo że to był nasz pierwszy raz, wszystko trwało szybko i krótko.
Byłam trochę zawiedziona, ale wytłumaczyłam sobie, że to nasz pierwszy raz, nie znamy swoich potrzeb, stres jak wypadniemy itd. Niestety, kolejne zbliżenia także ja musiałam inicjować. Było podobnie – szybko i krótko.
Partner jest dla mnie bardzo dobry, wyręcza mnie nawet w domowych obowiązkach. Jest romantyczny, przynosi kwiaty bez okazji, okazuje czułość. Ale seks jest beznadziejny. Z fragmentów rozmów o jego przeszłości i dwóch partnerkach, które miał do tej pory - ja jestem trzecia – wnioskuję, że to on był porzucany i seks nigdy nie był dla niego na pierwszym miejscu.
Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda
Jego wcześniejsze dziewczyny odchodziły po około roku znajomości. Powiem szczerze, że też się nad tym zastanawiam. Staram się w łóżku, nie leżę jak kłoda. Zawsze jest seksowna bielizna, fajna atmosfera, ale dla niego to bywa za mało. Niekiedy muszę się nieźle napracować, aby miał erekcję i w kilka sekund skończył się nasz stosunek.
Coraz bardziej przekonuję się, że ma problem z erekcją i unika tego tematu. Po seksie od razu idzie do łazienki, tak, jakby przed chwilą nic szczególnego się nie wydarzyło. Nie ma przytulania, pocałunków, tak jakby chciał najszybciej o tym zapomnieć. Mam wrażenie, że on czuje moje rozczarowanie, ale unika rozmowy. Szczerze, sama nie wiem, jak poruszyć ten temat? Jak jemu i nam przy okazji pomóc?
Dorota Kostrzewa, psycholożka, prowadzi praktykę na platformie Avigon.pl:
Szanowna Czytelniczko, bardzo mi przykro z powodu pani rodziców. Rozumiem, że temat wojny jest tematem bardzo trudnym, który mógłby także poruszyć w pani wspomnienia dotyczące wypadku rodziców.
Wracając do pani związku, bo tego dotyczy głównie list. Napisała pani, że seks jest dla Pani ważny, więc jakkolwiek partner byłby dla pani dobry, romantyczny i czuły nie zastąpi to pani sfery seksualnej. Nic więc dziwnego, że jest pani zaniepokojona sytuacją.
Pyta pani jak poruszyć ten temat. Na pewno poruszyć go trzeba i otwarta, szczera rozmowa oparta na bezwarunkowym szacunku, akceptacji i zrozumieniu jest kluczem do rozwiązania sytuacji.
Warto się do takiej rozmowy wcześniej dobrze przygotować: Wybierz odpowiedni moment. Nie chodzi o to, aby czekać na moment idealny, ale dobrze byłoby wybrać taki czas, w którym oboje będziecie mogli porozmawiać bez pośpiechu i prywatnie, aby nikt wam nie przeszkadzał.
Doceń swojego partnera
Przed rozmową warto zastanowić się, co pani ceni w swoim partnerze, za co go pani podziwia, co pani w nim lubi, dlaczego relacja z nim jest dla pani ważna i właśnie od tego zaczęłabym rozmowę.
Podziel się swoimi obawami
W tym miejscu warto powiedzieć o swoich obawach, np. o tym co pani napisała w liście, że nie do końca pani wie, jak poruszyć ten temat, że czuje się pani niekomfortowo, że obawia się pani reakcji partnera, ale mimo to zdecydowała się pani poruszyć tę kwestię, bo życie seksualne jest dla pani ważne.
Wyraź swoje potrzeby bez oskarżania i wysnuwania interpretacji na temat niepowodzeń partnera
Ważne, aby powiedziała pani o swoich potrzebach seksualnych, bez oskarżania i oceniania partnera. np. potrzebuje pocałunków i przytulenia, po zbliżeniu, bo wtedy czuję się kochana, lubię takie i takie rodzaje pieszczot, sprawia mi przyjemność, gdy etc. etc.
W tym momencie zamiast wysnuwania swoich opinii i interpretacji na temat przyczyn niepowodzeń po stronie partnera dobrze jest zadać mu pytanie otwarte np. Co podoba ci się w naszym życiu seksualnym? Co mogłabym zrobić inaczej, abyś czerpał z tego przyjemność? Opowiedz mi o swoich potrzebach etc.
Zdania do rozmowy, które podałam, stanowią jedynie przykłady, aby zilustrować w jakim tonie mogłaby się odbyć taka rozmowa, na co zwrócić uwagę i jakie są jej kluczowe elementy. Absolutnie moim celem nie jest narzucanie konkretnych sformułowań.
Empatia, zrozumienie i cierpliwość
Bardzo ważne jest, aby w takiej rozmowie wykazać się empatią, otwartością na odmienne perspektywy, cierpliwością i chęcią poznania siebie nawzajem. Warto pamiętać, że partner również może czuć się niekomfortowo w tej rozmowie.
Dlaczego tak ważna jest cierpliwość? Ponieważ jedna rozmowa może nie sprawić, że wasze życie seksualne od jutra będzie satysfakcjonujące. Zmiany mogą wymagać czasu. Może także okazać się, że partner będzie potrzebował czasu i nie będzie w stanie przy pierwszej próbie podjęcia tematu rozmawiać o tym otwarcie. Być może okaże się, że warto udać się do specjalisty np. seksuologa lub rozważyć terapię par, jeśli rozmowy zakończą się niepowodzeniem.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/dorota-kostrzewa
Czy to, że jestem Ukrainką, pozwala im mnie dotykać?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja.sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
W Polsce jestem od ponad roku. Nie przyjechałam od razu po wybuchu wojny, wydawało mi się, że w moim regionie było w miarę bezpiecznie, ale kiedy zbombardowali sąsiednie miasto postanowiłam wyjechać. Zabrałam ze sobą dwa lata młodszą siostrę. Na początku zostałyśmy dobrze przyjęte, ale szybko udało nam się znaleźć pracę w hotelu i zamieszkać samodzielnie. Mój problem dotyczy relacji z mężczyznami.
Mężczyźni skracają dystans, dotykają, głaszczą
Od początku odczuwam skracanie dystansu przez mężczyzn, Polaków. Mam takie wrażenie, że nasze ukraińskie obywatelstwo bardziej ich ośmiela w kontaktach z nami, że z tego powodu mogą sobie w stosunku do nas na więcej pozwolić. Nie chcę wszystkich panów traktować przez obraz moich kolegów, ale gdy zdarza mi się rozmawiam z moimi koleżankami Ukrainkami, które pracują w Polsce, słyszę od niektórych podobne głosy. Tak, jakby na siłę, chcieli się przypodobać, czy skorzystać na naszej trudnej sytuacji.
Co mam na myśli? Pracuję, jako kelnerka w hotelowej restauracji. Moi koledzy potrafią podejść, powiedzieć coś miłego w stylu: ładnie dzisiaj włosy spięłaś i dotknąć moich włosów. Pojawia się także obejmowanie, gładzenie po plecach podczas rozmowy. Czy to, że jestem Ukrainką pozwala im, żeby mnie dotykać?
Przecież są granice komplementów i dotykania w pracy
Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu. Na początku było zdziwienie, później irytacja, a ostatnio małe złośliwości z ich strony np. przewrócenie ustawionych serwetek na stolikach, niedowiezienie napojów, a zawsze to robili, czy brak pomocy w sprzątaniu po dużej firmowej imprezie.
Wiem, że to zachowanie nie powinno mieć miejsca i mam nadzieję, że nie będę musiała interweniować u menadżera. Koleżanki Polki nie są traktowane w ten sposób. One pracują już dłużej i nie wiem, jak były traktowane przez kolegów wcześniej.
Nie chcę problemów w pracy, bo to żadna przyjemność pracować w miejscu, gdzie koledzy mają do siebie jakieś żale. Jak z nimi porozmawiać, by unikać takich sytuacji? Przecież oni sami powinni wiedzieć, że są granice komplementów czy dotykania się w pracy.
Mateusz Chartiton, psycholog, psycholog kliniczny, trener. Udziela wsparcia na Avigon.pl: Szanowna Pani Jest Pani odważną i bardzo silną osobą. Dała Pani sobie świetnie radę z przeciwieństwami, które postawiło przed Panią życie i wierzę, że z tą trudnością też świetnie sobie Pani poradzi.
Z tego co Pani opisała wynika iż problem nie jest w Pani a w mężczyznach, których Pani spotyka. Koledzy z pracy podążają za pewnymi krzywdzącymi stereotypami na temat Ukrainek, które utrwaliły się w naszej kulturze za sprawą filmów i seriali, głównie z przełomu lat 90. i 2000.Do tej pory, czyli do wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, dziewczyny ze wschodu(Rosjanki, Białorusinki, Ukrainki) były kojarzone i przedstawiane w mediach jako sprzątaczki, dziewczyny do towarzystwa, kucharki. Kobiety, które zrobią wszystko dla zarobku, wykonają każdą pracę nawet poniżej ich rzeczywistych kwalifikacji.
Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne
Mężczyźni, z którymi Pani pracuje, prawdopodobnie wiedzą o granicach, jakie należy przestrzegać (dotykanie, nietaktowne komentarze) lecz pozwalają sobie na więcej, bo jest Pani z innego kraju, być może liczą na Pani niewiedzę, nieznajomość prawa, wykorzystują Pani sytuację społeczno-ekonomiczną czyli że zrobi Pani wszystko aby utrzymać pracę, są świadomi, że nie będzie Pani chciała zgłosić tego wyżej czy że nie będzie Pani szukać pomocy.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie staram się ich w żaden sposób tłumaczyć czy usprawiedliwić, jedynie próbuje Pani nakreśli pewien obraz sytuacji społeczno-kulturowej. Ich zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne. To co Pani opisała jako miłe słowa, komplementy, tak naprawdę nimi nie są. To próba wykorzystania Pani. Szczery komplement powinien wyglądać w ten sposób: - Masz bardzo ładnie spięte włosy, - Dziękuję - Proszę. Tyle.
Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych
Jeżeli ktoś chce dotknąć twoich włosów, Twojego ciała. Powinien zapytać się o zgodę. Już za pierwszym razem, gdy zdarzały się takie sytuacje należało zgłosić to kierownictwu a jeżeli to nie pomogło to nawet na policję. To co Pani przedstawiła to sytuacje naruszenia granic fizycznych, a także molestowanie seksualne oraz mobbing. To czyny prawnie zabronione. Nikt nie ma prawa naruszać Pani cielesności bez wyraźnej zgody ani utrudniać obowiązków służbowych.
Zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to, które przedstawiają koledzy z pracy
Proszę nie zważać na atmosferę w pracy, najważniejsze jest Pani bezpieczeństwo oraz komfort psychiczny podczas pracy jaką Pani wykonuje. Tolerowanie takich zachowań może szybko eskalować i doprowadzić do czegoś znacznie poważniejszego, kto wie czego jeszcze mogą się dopuścić jeżeli się im na to pozwoli. Padło pytanie jak z nimi porozmawiać, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, uważam że już taką rozmowę Pani wykonała, co było opisane w liście, pozwolę sobie zacytować „Już kilka razy powiedziałam, że nie życzę sobie takiego dotykania. Jestem w pracy, na takim samym stanowisku, jak oni i życzę sobie traktowania, jak reszty zespołu.” ,wyraźnie i asertywnie wyznaczyła Pani granice, co wywołało reakcję w postaci złośliwości Pani kolegów.
To co można zrobić polubownie to już Pani zrobiła, następnym krokiem jest zgłoszenie tej sprawy wyżej (np. menadżer, kierownik, policja). Zalecałbym Pani również odbycie rozmowy z psychologiem. Pani doświadczenia z Ukrainy oraz z pracy mogą mieć negatywne konsekwencje dla Pani dobrostanu psychicznego. Dobrze by było przepracować te doświadczenia i emocje podczas rozmowy. Proszę pamiętać, fakt że jest Pani z innego kraju, czy ma Pani taką a nie inną sytuacje nie uprawnia do wykorzystywania Pani w żaden sposób. Jest Pani wartościową osobą i zasługuje Pani na lepsze traktowanie niż to które przedstawiają koledzy z pracy.
Link do nazwiska psychologa: https://avigon.pl/specjalista/mateusz-chariton
Link do Avigon.pl https://avigon.pl/
Link do kanału psychologa: https://avigon.pl/ specjalista/mateusz-chariton
Serce mi pęka, kiedy słyszę pytanie córki: Czy ta wojna się kiedyś skończy?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie?
Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wojna jest straszna, ale jeśli dzieci się o niej dowiedzą, nic się nie zmieni w kraju
Mam sześcioletnią córkę. W Polsce jesteśmy od początku wojny. Córkę od początku wychowuję sama. Jej ojciec stwierdził, że nie dorósł do bycia o tatą i zniknął z mojego życia, jak tylko dowiedział się, że jestem w ciąży. Kocham moją córkę najmocniej na świecie. Podwójnie, za niego też. Natasha jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Kiedy pojawi się stres zdarza się, że moczy się w nocy, ale są to incydentalne przypadki.
Najgorzej było, kiedy jechałyśmy do Polski. Mimo że córeczka miała już cztery lata i etap pieluch za sobą musiałam w drodze pożyczyć pieluchy od matek młodszych dzieci, bo ze stresu moczyła się. Na szczęście wszystko minęło w Polsce, jak znalazłyśmy spokojne mieszkanie i poznałyśmy inne ukraińskie mamy z dziećmi.
Często spotykamy się w większym gronie mam i dzieci. My sobie siedzimy przy kawie, dzieci bawią się wspólnie. Z boku pewnie wygląda tona idyllę. Ale tak nie jest. Wiadomo, że głównym tematem jest wojna. Praktycznie wszystkie chcemy wrócić do kraju i poprzedniego życia. W Ukrainie byłam krawcową, miałam sporo klientek, nawet projektowałam i oferowałam swoje wyroby. W Polsce pracuję w zawodzie, nawet wróciłam do projektowania, ale przede wszystkim chcę wrócić do domu.
Kiedy tak siedzimy w większym gronie nie sposób, aby nie wymieniać się najnowszymi informacjami. Którą miejscowość znów ostrzelali, co u znajomych, którzy zostali w Ukrainie, jak im pomóc, przesłać paczki.
Do tej pory wydawało mi się, że to rozmowy między nami, że dzieci to nie dotyczy. Zajęte zabawą mają swój świat i dobrze im w nim. Niestety, od kilku dni moje dziecko przy posiłkach, jeżeli uda nam się je zjadać wspólnie, zadaje mi ciągle to samo pytanie: Mamo, czy ta wojna się kiedyś skończy?
Widzę, że córka nie ma apetytu, grzebie widelcem w talerzu zamiast jeść, mam wrażenie, że ciągle o tym myśli. Staram się ją uspokajać, przekonywać, że na pewno wszystko dobrze się skończy i wrócimy do domu, ale chyba jej to nie przekonuje. Próbuję jej zająć czas czytaniem, opowiadaniem bajek, kolorowaniem książeczek, ale mam wrażenie, że bardziej mnie to uspokaja niż ją.
Dwa dni temu znów się posikała w nocy do pościeli. Tak bym chciała, żeby moje dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. Czy mogę jakoś pomóc córce? Jeżeli ona teraz zadaje takie pytania, czy to nie zostanie w niej na całe życie? Czy to już trauma?
Yana Malytska jest psychologiem dziecięcym i młodzieńczym w Avigon.pl:
Kiedy mnie ktoś pyta: „Czy mogę w jakiś sposób pomóc mojej córce?” , odpowiadam: aby pomóc swojej córce, musisz najpierw pomóc sobie.
Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni
Córka jest tylko z panią, ona jest na tyle przywiązana do pani, że ona czuje wszystko to co czuje mama. Wszystkie przeżycia które pani przeżywa automatycznie, na poziomie podświadomości, przechodzą na córkę. Dlatego trzeba najpierw żeby mama przestała mówić, opowiadać o tych strasznych rzeczach który się dzieją w kraju. Jesteście bezpieczni. Dlatego musicie się postarać nie opowiadać na ciężkie tematy i zmienić swoje podejście do problemu. Wojna jest straszna, ale od tego że córka będzie o tym wiedziała nic się w kraju nie zmieni. Zmieni się tylko jej podejście do życia i do ludzi.
Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice
Kiedy spotykacie się z koleżankami starajcie się nie opowiadać, o tych strasznych rzeczach przy dzieci, bo oni jak gąbki wciągają wszystko, co się mówi wokół nich. Oni nawet przy zabawie słyszą wszystko. Dzieci żyją tym, czym żyją rodzice. Oni wszystko kopiują. Dlatego żeby córka była szczęśliwa to najpierw mama musi być szczęśliwa. Trzeba sobie oprócz pracy znaleźć jakieś hobby, wymyślać zabawy z córką dlatego żeby córka odczuła że mama jest szczęśliwa i niczego się nie boi. Bo strach mamy przechodzi na córkę. Mówi Pani: „Staram się ją uspokajać, przekonywać”. Nie trzeba się starać przekonywać swoje dziecko, że wszystko będzie dobrze. Tylko stwórz dla córki taką atmosferę w życiu, żeby ona nie odczuwała tego strachu.
Czy to już trauma?
Dużo zależy od Pani. Jak już mówiłam córka nie musi wiedzieć wszystkiego, co się dzieje w kraju, gdzie się toczy wojna. Pani nie musi ciągle powtarzać, że chce wracać do domu. Jeżeli Pani nie będzie mówić, że chce wrócić do domu, to córka nie będzie o to pytać. To nie jest łatwe, ale jeżeli Pani chce i marzy o tym, żeby córka miała szczęśliwe dzieciństwo, to trzeba się postara. Żyć dzisiejszym dniem, bo nikt nie wie, co nas czeka jutro. Cieszyć się z tego co mamy, z tych małych rzeczy, które nas otaczają.
Powiem Pani tak, najpierw musimy się cieszyć z tego, że mamy życie i mamy możliwość widzieć spokojne niebo. Bo dużo ludzi tego nie ma i nie mają możliwość tego mieć. Proszę się starać szukać we wszystkim co nas otacza pozytywów. Tylko tak można się odnaleźć, w tym ciężkim świecie, tylko tak możemy iść do przodu.
Link do nazwiska ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/yana-malytska
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Link do strony eksperta: https://avigon.pl/ specjalista/yana-malytska
Choć mieszkamy w Polsce już prawie dwa lata mój syn nie chce mówić po polsku
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
W Polsce jestem z 10-letnim synem i swoją babcią, czyli prababcią mojego synka. Wszystko dobrze się układa. Mam pracę, nowego partnera. Chcemy już zostać w Polsce. Mój synek uczy się w ukraińskiej szkole online. Nie było szans, żeby poszedł do polskiej szkoły ze względu na problem, o który chcę zapytać ekspertkę.
Nie chce mówić po polsku i trudno mi ten jego upór pokonać
Chociaż mieszkamy w Polsce już prawie dwa lata mój syn nie chce mówić po polsku. Ma jakąś blokadę. Trudno to wytłumaczyć, ale świetnie rozumie, co się do niego mówi po polsku, ale odpowiada po ukraińsku. Kiedy dopytuję, dlaczego nie chce mówić po polsku, wyjaśnia, że dla niego jest za trudny, innym razem, że boi się, że inni go wyśmieją, jak usłyszą, że mówi z błędami. Nie chce mówić i trudno mi ten jego upór pokonać.
Próbowałam różnych sztuczek. Zapowiadałam, że teraz przed dwie godziny będziemy mówili w domu tylko po polsku i nie reagowałam, jak mówił do mnie po ukraińsku. Na początku nawet to działało, ale później przez dwie godziny milczał. Wracał do mnie dopiero po „czasie mówienia po polsku” i opowiadał, co robili w szkole, czego się musi nauczyć, co słychać u jego kolegów. Oczywiście tylko po ukraińsku.
Czy można rozumieć język, ale bać się w nim mówić?
Nie pomaga także moja babcia, która mówi tylko po ukraińsku. Nawet zdarzy się jej przy moim synku nakrzyczeć na mnie, że męczę dziecko tym polskim, a wiadomo, że on chce wrócić do Ukrainy i swoich kolegów. Nie odpuszczam z godzinami po polsku, ale syn znajduje wtedy oparcie w babci, która chętnie rozmawia z nim po ukraińsku. Czy można rozumieć dany język, ale bać się mówić? Czy mój syn ma jakiś defekt? Czy jest jakiś sposób, żeby zaczął mówić po polsku? Gdzie popełniam błąd? Czy zmuszanie do mówienie nie przyniesie odwrotnego efektu?
Dużo tych pytań, ale bardzo mi zależy, żeby synek odnalazł się w polskiej rzeczywistości.
Mateusz Chariton jest psychologiem dzieci i młodzieży, udziela wsparcia na Avigon.pl: Szanowna Pani Na wstępie odpowiem na jedno pytanie które Pani zadała. Pani syn nie ma żadnego defektu. Trudność Pani synka nie jest taką rzadkością jaką się wydaje. Na co dzień jestem psychologiem szkolnym i z własnego doświadczenia wiem, że wiele dzieci z Ukrainy miało podobny problem. Co więcej, wiele dzieci, a także osób dorosłych, uczących się jakiegokolwiek języka obcego ma dużą trudność z przełamaniem się w mówieniu, w nowym języku. Nie ma w tym nic dziwnego i niepokojącego.
Dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie synowi czasu z polskimi kolegami
Zdarzają się sytuacje, że nawet po wielu latach nauki danego języka obcego i przy doskonałym jego rozumieniu w mowie i piśmie, jest bariera w odezwaniu się do drugiego człowieka w języku obcym niezależnie czy mówimy tu o języku angielskim, niemieckim, polskim czy ukraińskim. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie synowi czasu z polskimi kolegami, aby poczuł niejako presję społeczną i zachęcanie do aktywności typu oglądanie bajek które doskonale zna i lubi ale w języku polskim, czytanie po polsku , zachęcenie do kupienia sobie czegoś np. cukierka, lodów, ulubionego ciastka przy ladzie, od Pani ekspedientki.
Kolejną ważną rzeczą jest puszczenie syna do polskiej szkoły, izolacja od rówieśników może skutkować w późniejszym czasie nawet w postaci zaburzeń lękowych czy depresyjnych. Socjalizacja jest niezwykle ważnym czynnikiem jeżeli chodzi o dzieci a kontakty online nie zastąpią realnej rozmowy z kolegą czy koleżanką. Syn musi sam poczuć że potrzebuje języka polskiego, do tego stosować wzmocnienia pozytywne, dużo chwalić za każdą próbę mówienia w języku polskim. Stosować bardziej zachętę niż zmuszanie.
Zmuszanie ludzi do określonego zachowania może się spotkać z ich sprzeciwem
Zmuszanie ludzi, nieważne czy małych czy dużych, do obojętnie jakiej czynności może się spotkać ze sprzeciwem, nawet podświadomym a co za tym idzie, może to wzmocnić daną blokadę w mówieniu, zwłaszcza, że z tego co Pani napisała, wynika, że jest to bariera związana z psychiką niż z rozumieniem języka. Z resztą, proszę sobie samej przypomnieć jak się Pani czuję, gdy Pani coś musi a kiedy coś chce i jest do czegoś zachęcana. Dobrze by było też usiąść z synem, porozmawiać i wytłumaczyć mu jakie są Pani plany, że w tym momencie powrót do kraju jest niemożliwy. Zdaje sobie sprawę, że jest to temat trudny lecz uważam, że rozmowa z synem i wyjaśnienie mu wszystkiego jest najlepszym rozwiązaniem, dzieci wbrew pozorom rozumieją dużo więcej niż sądzimy.
Metoda "kanapki": pochwała, potrzeba, pochwała
Kolejną sprawą jest wasza relacja z babcią, dlatego oprócz samej pracy w synkiem, przydałaby się spokojna rozmowa z babcią. Wytłumaczyć jej, że syn potrzebuje języka polskiego, ponieważ Pani ma takie a nie inne plany życiowe, do czego ma Pani pełne prawo. Babcia nie powinna na Panią krzyczeć ani w żaden inny sposób krytykować Pani metod wychowawczych, zwłaszcza w obecności synka, to jest Pani syn i to Pani ma pełnie praw do sposobu jego wychowania jak i do decydowania o tym jak potoczy się wasze życie.
Aby ułatwić sobie taką rozmowę z babcią, najlepiej, gdyby Pani partner zabrał synka na jakiś spacer i wtedy na spokojnie, w cztery oczy przeprowadzić taką rozmowę. Podczas takiej rozmowy może Pani użyć metody „kanapki”. To jest pochwała, potrzeba, pochwała. Przykładowo: Bardzo dziękuję że pomagasz mi w wychowaniu synka (pochwała, podziękowania lub komplement), ale potrzebujemy teraz żeby nauczył się mówić po polsku, (dana potrzeba) Uważam że jesteś świetną babcią (znów pozytywny komunikat). Najważniejsze jest to aby Pani oraz Babcia wypracowały wspólne zdanie w stosunku do nauki języka polskiego.
Zawsze popełnia się większe lub mniejsze błędy w życiu
Z Pani listu wynika, że obie jesteście bardzo ważne dla chłopaka, dlatego narastający konflikt między wami również nie będzie dla niego korzystny. Oprócz tego co już napisałem uważam, że świetnie Pani sobie radzi mimo tylu trudności i doświadczeń życiowych i nie popełniła Pani większych błędów podczas pracy z synem, a te mniejsze, wiadomo, zdarzają się każdemu, są częścią naszego życia i pozwalają się rozwinąć. Jeżeli powyższe kroki nie pomogą to zachęcam do spotkania online może uda nam się coś więcej wypracować, przy bardziej bezpośredniej formie kontaktu, dającej nam więcej opcji do działania.
Siedzę jak kłoda, kiedy mój mąż - niczym kiedyś mój ojciec - wyżywa się na dzieciach
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wychowywałam się w trudnej rodzinie. Ojciec pracował w fabryce, mama zajmowała się domem. Miałam troje rodzeństwa. Mama dbała o nas i dom, ale z ojcem czasami trudno było wytrzymac. Często pił, a wtedy stawał się agresywny. Najczęściej wykrzykiwał mamie, że jak on jest w pracy, to ona sprawdza do domu facetów i go zdradza. Nieraz musieliśmy uciekać do cioci, która mieszkała w bloku obok nas. To była jedyna szansa, żeby uniknąć bicia. Nam się dostawało za to, że widzieliśmy o rzekomych kochankach mamy, ale ją kryliśmy.
Mam wrażenie, że ojciec traktował naszą mamę, jak służącą. W domu nie robił nic, nawet brudne ciuchy mama musiała za nim zbierać. A jak przychodzili jego koledzy traktował, ją jak kelnerkę, która musiała im polewać wódkę, nakrywać do stołu.
Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to te, kiedy ojciec jeździł na delegację do Kijowa i był tam dwa razy po trzy tygodnia. Świetnie żyło nam się w te dni bez niego. Żadnych krzyków, uciekania, miła atmosfera, mama uśmiechnięta. Jak ojciec wracał, to wracały stres i upokorzenia.
Już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać
Aby nie mieszkać dłużej z ojcem, wcześnie, jako 20-latka, wyszłam za mąż. Byłam zakochana. Mój mąż był bardzo zaradny. Już dwa lata po ślubie mieszkaliśmy w swoim mieszkaniu. Praktycznie rok po roku zostaliśmy rodzicami trójki zdrowych dzieci. Wszystko dobrze się układało dopóki firma męża nie zaczęła mieć kłopotów. Nie chciał czekać aż go zwolnią i w 2018 roku pojechał za pracą do Polski. Był tam już jego brat i dwóch kolegów. Szybko się zorganizowali i stworzyli własną ekipę budowlaną. Nie chcieli pracować na kogoś. Zleceń im nie brakowało.
Dołączyliśmy do męża tydzień po wybuchu wojny. W tym całym okropieństwie my byliśmy na swój sposób szczęśliwi, bo wreszcie razem. Nie wiem, czy przez te lata życia na odległość mąż odzwyczaił od naszej obecności, bo już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać. Po powrocie z pracy chodzi zdenerwowany, jakby tylko szukał pretkestu, żeby się do czegoś doczepić. Nie znałam go z tej strony. Czuję się jakby ktoś podmienił mi męża. Kiedy pytam, go na spokojnie dlaczego się tak denerwuje staje się opryskliwy: Jakbym siedział w domu i nic nie robił byłbym oazą spokoju. Nie umiem do niego trafić. Często zostawia nas samych w domu i spędza czas z kolegami.
Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci
Najczęściej krzyczy na dzieci, a ja siedzę i nie reaguję. Czuję się odrętwiała, jakbym chciała to przeczekać, żeby mnie nie zauważył i zaczął krzyczeć po mnie. Zamiast stanąć w obronie dzieci siedzę i nie reaguję. Starsza, prawie 10-letnia córka, po jednej z awantur nie mogła przestać płakać. Pocieszałam ją, a ona kazała mi odejść: Po co mnie teraz przytulasz, a nie każesz tacie przestać się na nas wyżywać.
Zawsze sobie powtarzałam, że chcę mieć spokojny, bezpieczny dom i nie pozwolę, aby moje dzieci przeżywały to co ja w dzieciństwie. I co robię? Siedzę jak kłoda, kiedy mój mąż niczym mój ojciec wyżywa się na dzieciach. Jest jedna różnica: mój ojciec był pijany, mój mąż robi to na trzeźwo. Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci, krzyknąć, żeby przestał. Co ze mną jest nie tak? Czy jest nadzieja dla naszej rodziny?
Justyna Majchrowska psycholożka, coach i life coach w Avigon.pl: Rozumiem, że znajdujesz się w bardzo trudnej i wymagającej sytuacji. Wychowywanie się w trudnych warunkach rodzinnych może, ale nie musi, wpłynąć na nasze relacje z partnerami i sposób, w jaki radzimy sobie w trudnych sytuacjach.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe, kiedy widzisz, że twoje dzieci cierpią
Wyjście za mąż i stworzenie własnej rodziny zapewne było dla ciebie wielkim krokiem w kierunku stabilizacji i szczęścia, aczkolwiek teraz napotykasz na trudności związane z zachowaniami twojego męża. Praca za granicą w czasie wojny, choć może dawać poczucie bezpieczeństwa i bliskości, może też przynieść ze sobą nowe wyzwania i napięcia.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe w obliczu sytuacji, w której widzisz, jak twoje dzieci cierpią, a ty czujesz się bezradna w ich obronie. To naturalne, że czujesz się przytłoczona i zagubiona, szukając sposobu, aby zapanować nad tą sytuacją i zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo.
Na szczęście istnieją sposoby, poprzez które, Twoja obecna sytuacja może się poprawić.
1. Komunikacja:
Niezwykle istotne jest otwarte i uczciwe porozmawianie ze swoim mężem o swoich obawach, uczuciach i oczekiwaniach. Możesz zapewnić, że jesteś gotowa z nim współpracować i rozwiązać problemy razem. Przypomnij o swoich potrzebach i zrozumieniu, które są kluczowe dla waszej relacji i dobrostanu dzieci.
2. Terapia par:
Pod okiem wykwalifikowanego terapeuty będziecie mieli okazję zgłębić wasze relacje oraz nauczyć się lepiej komunikować i pracować nad rozwiązywaniem konfliktów. Terapeuta może również pomóc w identyfikowaniu i rozwiązywaniu głębszych problemów, które mogą być obecne w waszym związku.
3. Indywidualna terapia:
Warto także rozważyć terapię indywidualną. To czas, aby skoncentrować się na swoich emocjach, potrzebach i celach życiowych. Indywidualna terapia może pomóc ci lepiej zrozumieć siebie, radzić sobie ze stresem i znaleźć strategie radzenia sobie z trudnościami.
4. Wsparcie zewnętrzne:
Nie wahaj się zasięgnąć pomocy z zewnątrz. Istnieją organizacje, które oferują wsparcie dla osób w trudnych sytuacjach rodzinnych. Mogą one dostarczyć ci wsparcie emocjonalne, porady prawne i pomoc w znalezieniu konkretnych rozwiązań.
5. Wsparcie społeczne:
Poszukaj wsparcia od przyjaciół, rodziny i innych bliskich osób. Czasami po prostu rozmowa z kimś, kto cię rozumie i wspiera, może być bardzo pomocna. Dziel się swoimi uczuciami i doświadczeniami z ludźmi, na których możesz polegać, a także ufać.
Zbadaj również możliwości wsparcia ze strony lokalnych społeczności, kościołów, organizacji charytatywnych lub grup wsparcia. Istnieją programy lub usługi, które mogą pomóc rodzinom w trudnych sytuacjach, m.in.: wsparcie finansowe, porady prawne lub pomoc w znalezieniu zakwaterowania.
6. Planowanie przyszłości:
Razem z mężem spójrzcie w przyszłość i ustalcie cele oraz strategie na poprawę waszej sytuacji. Wspólnie pracujcie nad rozwiązaniem problemów i twórzcie plany oraz cele, które pozwolą Wam osiągnąć satysfakcję w życiu rodzinnym.
7. Planowanie czasu dla siebie:
Warto zadbać o czas dla siebie, abyś mogła się zrelaksować i zregenerować emocjonalnie. To może być czas na hobby, sport, czytanie ulubionej książki, spacer czy po prostu relaksującą kąpiel. Również podróż, nawet do pobliskiej miejscowości - zmiana środowiska potrafi dać nowe spojrzenie, nową perspektywę na obecną sytuację. Dbając o swoje własne potrzeby, będziesz miała więcej zasobów, aby radzić sobie z trudnościami.
8. Rozważenie opcji prawnych:
Jeśli sytuacja nie pójdzie po Twojej myśli i stanie się niebezpieczna dla ciebie lub twoich dzieci, ważne jest rozważenie opcji prawnych. Porozmawiaj z prawnikiem lub specjalistą od przemocy domowej, aby dowiedzieć się o swoich prawach i możliwościach ochrony siebie i swoich dzieci.
9. Edukacja i samorozwój:
Warto zainwestować czas w rozwijanie swoich umiejętności i wiedzy jeśli chcesz. Może to być kurs online, szkolenie zawodowe lub studia. Posiadanie własnej niezależności finansowej i umiejętności zawodowych może dać ci poczucie skuteczności, większą niezależność i poczucie kontroli nad własnym życiem.
10. Eksploracja alternatywnych opcji:
Rozważcie razem z mężem inne możliwości, takie jak terapia rodzinna, separacja czasowa lub inne formy oddzielenia, aby dać sobie nawzajem czas na przemyślenie sytuacji i znalezienie najlepszego rozwiązania dla Waszej rodziny.
11. Podnoszenie świadomości:
Edukujcie się wspólnie na temat zdrowych relacji, komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Czytajcie książki, słuchajcie podcastów lub uczestniczcie w warsztatach, które pomogą wam lepiej zrozumieć siebie nawzajem i budować zdrowsze relacje.
Różne podejścia mogą być skuteczne dla różnych osób i sytuacji, więc warto eksperymentować, być otwartym na zmiany i dostosowywać swoje działania do własnych potrzeb i możliwości. Nie wahaj się też szukać pomocy i wsparcia, gdy tylko tego potrzebujesz.
Wszystko zaczyna się od podjęcia działań w kierunku poprawy sytuacji i zapewnienia sobie i swoim dzieciom, bezpiecznego i zdrowego środowiska życia.
Pamiętaj, że Ty i Twoje dzieci, zasługujecie na spokojne, bezpieczne życie, a także miłość, opiekę i ochronę.
Pokaż i daj swoim dzieciom siłę, jaka w Tobie drzemie. W obliczu sytuacji, gdzie zastygasz, spróbuj się przełamać. Może nie za pierwszym, może dopiero za drugim lub trzecim razem, Twoja reakcja będzie pełna siły i nie godzenia się na złe traktowanie Ciebie i dzieci przez Twojego męża.
Życzę Ci pozytywnego rozwiązania i pozytywnego myślenia, pomimo trudności. Wierzę, że możecie znaleźć drogę do spokoju, szczęścia i harmonii, które powróci niczym bumerang, do Waszego życia.
Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę na dziecko. Moja córka się bała
Czy straciłaś najbliższych? Czy musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Mieszkasz w obcym kraju? Nie ma z tobą bliskich, którym można zaufać, poprosić o pomoc? Potrzebujesz porady, wsparcia?
Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. Może to być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże rozwiązać problemy. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiej czytelniczki iodpowiedź psychologa.
Kiedy dorosły traci kontrolę, dziecko traci poczucie bezpieczeństwa
Jestem sama w Polsce z dwójką dzieci — 14-letnią córką 14 lat i 11-letnim synem. W Ukrainie mieliśmy mieszkanie, dzieci miały własny pokój. Teraz wynajmujemy jeden pokój ze wspólną łazienką i kuchnią. Mieszkamy pod jednym dachem z nieznajomymi. To trudne, ale musimy przetrwać do końca wojny. Jestem przekonana, że prędzej czy później to się skończy i w końcu będziemy mogli wrócić do domu.
Pracuję na dwie zmiany i przez dwa tygodnie w miesiącu dzieci zostają same po południu. Gotują obiad, wiedzą, że muszą odrabiać pracę domową, czytają po ukraińsku, aby pozostać w kontakcie ze swoim ojczystym językiem (mówimy też po ukraińsku w domu), a potem mogą chwilę usiąść w Internecie. Moja córka wie, że kiedy nie ma mnie w domu, musi opiekować się bratem i czuwać nad nim.
Od początku roku szkolnego moja córka zbliżyła się do dwóch dziewcząt: ukraińskiej i polskiej. Często rozmawiają po lekcjach i spotykają się w domu w soboty. Nie mam nic przeciwko, ponieważ wiem, że dzieci w tej trudnej sytuacji szczególnie zasługują na normalne życie.
W zeszłym tygodniu wróciłam z pracy o 22.30. Byłam pewna, że dzieci już śpią, tymczasem na piętrowym łóżku był tylko syn. Byłam przerażony. Zaczęłam dzwonić do mojej córki, ale odrzucała moje telefony. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam pojęcia, gdzie jest i z kim, co robi tak późno. Myślałem, że oszaleję ze strachu.
Moja córka wróciła do domu po północy. Początkowo cieszyłam się, że jest cała i zdrowa, ale potem wpadłam w gniew.
Okazało się, że przyjaciółka córki miała urodziny, a jej rodzice zorganizowali dla niej przyjęcie. Moja córka wiedziała o tym od miesiąca i nic mi nie powiedziała. Jak się później dowiedziałam, sfałszowała nawet mój podpis pod umową powrotu do domu około północy - rodzice dziewczynki poprosili o zgodę podpisaną przez rodziców i zadbali o dostarczenie gości po przyjęciu.
Kiedy mój syn wyszedł z domu w sobotę rano, postanowiłam porozmawiać z córką. Niestety nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. Co więcej, krzyknęła, że „jeśli chcę nianię dla mojego syna, muszę znaleźć kogoś innego”. Nie mogłam tego znieść i uderzyłam ją w twarz. Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę na moje dziecko. Córka się przestraszyła. Stała przez minutę ze łzami w oczach i nic nie powiedziała. A potem pobiegła do łazienki.
Kiedy wyszła, jej policzek jeszcze płonął śladem mojego uderzenia. Przytuliłam ją, mimo że sprzeciwiała się i przeprosiłam. Zapewniłam ją, że to się nie powtórzy, a to, co zrobiłam, było nie do przyjęcia. Powiedziała, że zrozumiała i przeprosiła za swoje zachowanie.
Wygląda na to, że wszystko wróciło do normy, rozmawiamy ze sobą jak poprzednio, ale czuję ścianę między nami. Żałuję swojego zachowania i gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie uderzyłbym mojej córki. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ponieważ jestem dorosła i powinnam zachowywać się jak dorosła. Chciałabym, żeby moja córka mi wybaczyła. Czy to możliwe? Co powinnam zrobić, żeby o tym zapomnieć?
Justyna Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:
Dziękujemy za podzielenie się swoim problemem. Nie mam wątpliwości, że jest to dla ciebie bardzo trudne, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujesz Ty i Twoja rodzina. Wojna W Ukrainie zmusiła cię do przybycia do obcego kraju, do obcych i prowadzenia codziennego życia, do którego nie jesteś przyzwyczajona. Samo to może powodować wiele problemów, stresujących sytuacji i buntu związanego z potrzebą przyzwyczajenia się do nowych okoliczności.
Dzieci na nowo szukają siebie, przyjaciół, akceptacji, normalności i stabilności
Ta sytuacja jest trudna dla każdego z was na różne sposoby. Dorosła kobieta, odpowiedzialna za swoje dzieci, jest gotowa chronić ich bezpieczeństwo za wszelką cenę. To zmusiło cię, podobnie jak wiele ukraińskich matek, do przyjazdu do Polski. Jednak ta sytuacja jest szczególnie trudna dla Twoich dzieci. W okresie intensywnego budowania relacji, przyjaźni i tworzenia własnego „ja” zostali wyrwani z bezpiecznego środowiska, które znali. Musiały przyjechać do innego kraju, bez przyjaciół, znajomych i rodziny.
Dla Ciebie dwa lata wojny to ułamek życia. Dla nich, ze względu na wiek, znaczna jego część. To duża różnica. Dlatego nic dziwnego, że znów szukają siebie, przyjaciół, uznania, normalności i stabilności.
W wieku 10 lat dzieci uczą się, co mogą, a czego nie mogą
Edukacja oznacza ustalanie zasad, w tym rozkazów i zakazów. W wieku 10 lat dzieci uczą się, co można, a czego nie można zrobić, co jest dopuszczalne, a co surowo zabronione. Jest to okres, w którym z reguły rodzice są największym autorytetem dla dziecka, wyrocznią, która określa zasady wspólnego życia, w szczególności w domu. W tym wieku dziecko jest bardzo podatne na wpływ rodziców i przestrzega narzuconych zasad.
Rodzice przekazują dziecku swoje przekonania i wartości, a dziecko zwykle chętnie z nimi współpracuje. Ale prędzej czy później nadejdzie czas, kiedy dziecko lub nastolatek próbuje złamać zasady. Jeśli jednak zostały jej zaszczepione z wyprzedzeniem, dziecko nadal będzie o nich wiedziało, jeśli się zepsują. W ten sposób będzie również świadoma konsekwencji ich naruszenia.
Dzieci rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ważne jest „tu i teraz”
Twój list świadczy o dobrych relacjach z dziećmi. Dzieci znają zasady, rozumieją, co się dzieje, starają się dostosować swoje życie do nich. A jednak w Twoim liście martwi mnie to, że córka sfałszowała Twój podpis, idąc na przyjęcie urodzinowe nowej przyjaciółki. Czy bała się, że nie zgodzisz się na jej późny powrót do domu? Musiała wiedzieć, że oszustwo wyjdzie na jaw. Dlaczego podjęła to ryzyko bez powiadomienia Cię i bez Twojej zgody?
Twoja córka rozpoczyna okres nastoletniego buntu: „Jestem prawie dorosła!” „Dlaczego mama nie pozwala mi robić tego, co moi przyjaciele mogą?” „Nadal się nie zgodzi!” Być może dlatego Twoja córka sfałszowała Twój podpis i nie powiedziała, że wróci późno. Niestety dzieci w tym wieku rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ma znaczenie „tu i teraz”.
W przeważającej części nie analizują swoich pragnień przez pryzmat uczuć innych ludzi, nie skupiają się na kłótniach, ale po prostu skracają drogę, ponieważ jest to łatwiejsze i szybsze. Pomyśl jednak, proszę, dlaczego Twoja córka bała się powiedzieć, że potrzebuje pozwolenia na późny powrót do domu. Nie jest za późno, aby ponownie ustalić lub zmienić zasady w domu, tak by dorastająca córka je znała i zrozumiała. Jednocześnie czuła, że ma tyle wolności, ile powinna mieć nastolatka w tym wieku.
Bicie dzieci to przemoc, a uderzenie ich w twarz jest również upokarzające dla dziecka
Twój list wskazuje, że zdajesz sobie sprawę, że uderzenie córki w twarz jest niedopuszczalne i nic tego nie usprawiedliwia. Nie można zignorować, że bicie dzieci jest przemocą, a uderzenie ich w twarz jest szczególnie upokarzające dla dziecka. Dlatego reakcja twojej córki jest uzasadniona. Istnieją pewne granice, których nie mogą przekroczyć zarówno dziecko, jak i rodzice.
Myślę, że powinieneś ponownie porozmawiać z córką o tej sytuacji, spokojnie i w dwójkę. Jeśli między wami wyrosła niewidzialna ściana, sama nie zniknie. Obie musicie spróbować ją zlikwidować. Powinnaś przeprosić córkę ponownie i obiecać, że to się nie powtórzy.
Powinnaś także wyjaśnić córce, że zawsze może liczyć na Twoje wsparcie i spróbujesz traktować ją jak partnera, ale pod warunkiem, że ona również będzie Cię tak traktować.
„Możesz mi powiedzieć, co chcesz i obiecuję, że zawsze będę o tym myślała. Bez względu na wszystko, lepiej gdy wiem, gdzie jesteś, niż gdy zamartwiam się, że coś ci się stało. Może to wymagać trochę rozluźnienia zasad, ale córka powinna zauważyć, że traktujesz ją jak partnera i znów zaczyna Ci ufać.
Proszę również wysłuchać argumentów córki i nie denerwować się, jeśli odmówi takiej rozmowy. Musi być na to gotowa - nie jest łatwo wrócić do tej sytuacji. Wierzę, że szczera rozmowa i przywrócenie partnerskich zasad pozwolą Ci wrócić do sytuacji, w której obie sobie ufacie, wspieracie się nawzajem i jesteście najbliższymi ludźmi.
Linki do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Siłą zatrzymałam męża w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że nie pozwoliłam mu iść na wojnę?
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Wojna zastała nas w Polsce. Mąż pracuje tu prawie od czterech lat. Nie mamy dzieci, więc, jak tylko odłożył trochę pieniędzy, że było nas stać na mieszkanie, dołączyłam do niego. Też pracuję, dobrze nam się żyje. Niestety, relacje między nami popsuła wojna. Mąż chciał dołączyć do walczących żołnierzy, ale ja się nie zgodziłam. Ubłagałam go, aby został. Zrobiłam to ze strachu o niego. Nie chciałam, żeby został ranny lub stracił życie.
"Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu"
Pod dach przyjęliśmy rodaków, którzy wyjechali z bombardowanych miast. Trzy kobiety, które uciekły z dziećmi, bo ich mężowie poszli walczyć. Zadbaliśmy o nich, pomogliśmy załatwić formalności, bo już dobrze mówimy po polsku. Były wdzięczne, a nam zrobiło się lżej, że możemy chociaż tak pomóc. Po jakimś czasie jedna z kobiet dowiedziała się, że jej mąż został ranny i nie wiadomo, czy uda się uratować jego nogę. Była rozpacz, ale usłyszałam też pretensje. — Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu. To niesprawiedliwe, że jedni walczą, a drudzy siedzą i oglądają wojnę w telewizorze — wykrzyczała mi w rozpaczy. Mój mąż też to słyszał. Kiedy rozmawialiśmy o tej sytuacji przyznał, że wcześniej lub później spodziwał się takiej reakcji swojaków.
Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam?
Usłyszałam, że z mojego powodu mają go za tchórza i będzie się to za nim ciągnęło całe życie. Nawet spakował plecak i znów chciał jechać do Ukrainy. Płakałam, szarpałam, blokowałam drzwi. Ustąpił. Minął już ponad rok od tej awantury. Kobiety, które z nami mieszkały wyprowadziły się, jedna wróciła do kraju. A my żyjemy jak dwoje obcych sobie ludzi. Mąż chodzi do pracy, wraca włącza telewizor, częściej sięga po wódkę. Do mnie się prawie nie odzywa, tyle co musi w jakiś ważnych sprawach. Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam? Mogłam mu pozowalić jechać na wojnę. Ale częściej przełykam łzy i mimo wszystko jestem zadowolona, że mam go w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że stanęłam mu na drodze? Może po wojnie da nam drugą szansę?
Jarosław Wieczorek jest mediatorem rodzinnym i sądowym, zajmuje się również mediacjami przedmałżeńskimi i przedrodzinnymi. Przyjmuje także online na platformie Avigon.pl: Wojna to trudny czas rodzący konflikty, które w czasie pokoju nie przyszłyby nam do głowy.
Niefortunnie się stało, że mąż usłyszał Pani rozmowę z rodaczkami, ale i tak — jak sam wspominał — mógł to usłyszeć od kogokolwiek z Was... Poczucie honoru jest dla męża zapewne bardzo ważne - tak jak dla Pani to by rodzina trzymała się razem i nie narażała się na niebezpieczeństwo.
Ważne, aby powiedziać o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby
Być może to najlepszy czas na skupienie Państwa wysiłków zapobiegających rozpadowi rodziny. Dobrze by było gdyby Państwo dali sobie szansę, by jeszcze raz — w towarzystwie osoby trzeciej, w spokojniejszej atmosferze - opowiedzieć o swoich przeżyciach, przemyśleniach, decyzjach — wraz z towarzyszącymi temu emocjami. A co najważniejsze - by powiedzieć o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby... Co teraz ? Jak to widzicie ? Jaka będzie Wasza przyszłość ? Nie podejmując jeszcze żadnych radykalnych kroków.
Czasami najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie
Dlatego zalecam wizytę u mediatora rodzinnego, który pomoże skanalizować wzajemne żale czy pretensje, a które z pewnością zgromadzili Państwo w swoim sercu i głowie. Pomoże je uporządkować. Możecie się z nim spotykać razem lub osobno. Mediator zadba o Wasz komfort. Jest zobowiązany do poufności i bezstronności, a sama mediacja jest dobrowolna i można z niej zrezygnować w każdym momencie. Możecie również spisać u niego stosowną ugodę między sobą. Proszę o tym z mężem porozmawiać, bo często zdarza się tak, że najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie.
Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą problemu
Nie ma na co czekać. Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą tego problemu. Proszę znaleźć w swoim mieście mediatora. Internet zawierający listy mediatorów w poszczególnych stowarzyszeniach tej profesji lub nawet w miejscowym Sądzie Okręgowym — z pewnością ułatwią to zadanie.
Część z nich prowadzi także spotkania on-line, ale proszę się zastanowić czy w Państwa sytuacji — lepszym rozwiązaniem nie byłoby jednak spotkanie "na żywo".
To usługa znacznie tańsza niż terapeuta rodzinny czy adwokat (w razie rozwodu).
Ja układam sobie życie w Polsce, a w Ukrainie codziennie walczą i tracą życie
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Kiedy po rozpoczęciu wojny znalazłam schronienie w Polsce miałam cel: przetrwać i jak najszybciej wrócić do Ukrainy. Na dowód mojej detreminacji w ogóle nie rozpakowywałam jednej z walizek. Zawsze stała gotowa do zabrania, nawet jak uprałam któreś z ubrań wkładałam je spowrotem do walizki. To ona przypominała mi, że to wszystko za chwilę się skończy i wrócę do domu. Nawet, kiedy dowiedziałam się, że moje mieszkanie w pierwszych miesiącach wojny ucierpiało podczas ostrzału nie rozpakowałam walizki. Ale właśnie skończyłam 40 lat i nie mam już siły dłużej czekać.
Pusta walizka znalazła miejsce głęboko w szafie
Powiadają, że życie zaczyna się po czterdziestce i chyba to prawda. Zawsze byłam sama, zdarzały się przelotne znajomości, z których nie rodziło się nic więcej. Liczyła się praca.
Po przyjeździe do Polski też od razu znalazłam pracę. Liczyła się ona i chęć powrotu do kraju. Ale ile można żyć w takim zawieszenie? Zaraz miną dwa lata, a końca wojny nie widać. W dniu swoich urodzin rozpakowałam walizkę. Pusta znalazła miejsce głęboko w szafie.
Poznałam mężczyznę, zakochałam się. Dość mam życia w niepewności i samotności. Wreszcie poczułam, jak to jest wracać do mieszkania, kiedy w nim ktoś na ciebie czeka, kiedy ktoś idzie nocą do apteki po leki, bo się przeziębiłaś, kiedy ktoś mówi do ciebie „kocham Cię”. Już nie chcę wracać do kraju, chyba, że z ukochanym, ale nie sądzę, aby on chciał rzucić wszystko w Polsce. Nie rozmawialiśmy na ten temat.
Wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować
Kiedy koleżankom w pracy powiedziała, że rozpakowałam walizkę i zaczynam żyć, były zaskoczone. Powiedziały, że byłam dla nich przykładem wytrwałości i wiary w to, że wojna się szybko skończy. Nie wiedziałam, że tak to odbierają. Ale usłyszałam też, że dla „chłopa zdradzam ojczyznę”. Niczego nie zdradzam, wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować. Czy to coś złego, że myślę wreszcie o sobie? A może to egoistyczne, że ja układam sobie życie w Polsce, a w Ukrainie codziennie walczą i tracą życie. Taka myśl nie daje mi spokoju.
Dorota Izworska - coach, terapeuta, psycholog biznesu, psycholog młodzieży, doradca zawodowy. Udziela wsparcia na Avigon.pl : Droga Pani, przede wszystkim chciałbym wyrazić podziw dla Pani odwagi i determinacji w obliczu trudnych wydarzeń, jakie miały miejsce w Pani życiu. Przejście przez takie doświadczenia wymaga niezwykłej siły i odwagi, a Pani postawa jest tego najlepszym przykładem.
Miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią
Pani decyzja o rozpakowaniu walizki i otwarciu się na nowe możliwości w Polsce jest absolutnie zrozumiała i godna szacunku. Każdy człowiek ma prawo do poszukiwania szczęścia, miłości i spokoju, niezależnie od okoliczności. Pani pragnienie budowania życia, w którym jest miejsce na miłość i wsparcie, jest zupełnie naturalne i nie powinno być powodem do poczucia winy.
Warto pamiętać, że miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią. Można jednocześnie kochać i troszczyć się o swoją ojczyznę, będąc szczęśliwym i spełnionym w innym miejscu. To, co Pani czuje i decyzje, które Pani podejmuje, są ważne i mają wartość. Nie są one wyrazem zdrady czy egoizmu, ale naturalną reakcją na zmieniające się okoliczności życiowe.
Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co my czujemy i co jest dla nas najlepsze
Co więcej, istnieje wiele sposobów, aby wspierać Ukrainę i jej obywateli, nawet będąc daleko. Można to robić poprzez pracę, wolontariat, wsparcie finansowe czy nawet poprzez edukowanie innych o sytuacji w Ukrainie. Każda forma wsparcia jest cenna i ważna.
Pani szczęście i dobrostan są kluczowe. Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co Pani czuje i co jest dla Pani najlepsze. Pani zdolność do znalezienia miłości i budowania nowego życia w obliczu przeciwności losu jest inspirująca i świadczy o niezwykłej sile charakteru.
Życzę Pani wszystkiego najlepszego na tej nowej drodze życia, pełnej miłości, szczęścia i spokoju. Niech każdy dzień przynosi Pani radość i spełnienie.
Jeżeli jestem Ukrainką, która uciekła przed wojną, to powinna chodzić w wyciągniętych dresach i z odrostami na włosach?
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Od zawsze miałam słabość do kosmetyków. Kiedy byłam mała najlepszą zabawką była dla mnie mamy kosmetyczka i jej zawartość. Sama zaczęłam się malować w szkole średniej, podkreślałam rzęsy, po szkole nakładałam na usta pomadkę. Zawsze dbałam o siebie, nie wychodziłam z domu bez makijażu.
W drodze do Polski codziennie rano malowałam rzęsy
Nawet, kiedy uciekaliśmy do Polski i byliśmy trzy dni w podróży wieczorem dokładnie myłam twarz, a rano ukradkiem nakładałam tusz na rzęsy i błyszczyk na usta. Daje mi to poczucie normalności, czuję, że jestem kompletna. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć, ale to też trochę taki pancerz, ochrona przed tym, aby nikt nie zobaczył moich słabych stron. Mnie makijaż dodaje siły i pewności siebie.
Piszę o tym, bo ostatnio moje sąsiadki Polki przed blokiem przy „papierosie” przedopytywały, kiedy ja mam na to czas? — Ja rano mam ledwo siły, żeby zwlec się z łóżka — mówiła jedna, druga nie odmówiła sobie uszczypliwości: — Zawsze to większa szansa na wyrwanie faceta. Obróciłam ich gadanie w żart, ale zastanowiło mnie ich podejście.
My potrzebujemy normalności
Czy kobieta nie może pomalować się dla siebie, aby lepiej się poczuć? To, że uciekłyśmy przed wojną nie pozbawia nas kobiecości. Mamy prawo, a moim zdaniem nawet obowiązek, dbać o siebie i dumnie, wysoko nosić głowę. Nasza codzienność wymaga rytuałów, aby nie zwariować po tym, jak musiałyśmy opuścić domy i zaczynać życie od początu w obcym kraju. Czy to takie trudne do zrozumienia? Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie zwracają uwagę na takie rzeczy. Jeżeli jestem Ukrainką, która uciekła przed wojną, to powinna chodzić w wyciągniętych dresach i z odrostami na włosach? My naprawdę potrzebujemy normalności, a dla mnie jest nią makijaż, czasami z jaskrawą szminką na ustach.
Karolina Płocka jest psychologiem i udziela wsparcia na Avigon.pl: Droga Czytelniczko, masz rację, że rytuały, powtarzalne czynności każdemu z nas stwarzają poczucie bezpieczeństwa, dają poczucie stałości, przewidywalności, spokoju. Pozwalają wierzyć, że mamy kontrolę, zapewniają, że wszystko jest ok. Któż z nas nie ma ulubionego kubeczka do kawy, którą najbardziej lubi pić o mniej więcej tej samej porze, zawsze w podobnych okolicznościach? Te nawyki są jak najbardziej potrzebne i pożądane.
Dbanie o własny wizerunek i wygląd świadczy również o dobrze rozwiniętych kompetencjach społecznych
Bardzo potrzebne i ważne jest też bycie sobą — jest to postawa naturalna, sprawiająca, że po prostu dobrze się ze sobą czujemy. A ponieważ każdy z nas jest inny, każdy też ma prawo do bycia sobą na swój sposób.
Jeśli dbanie o wizerunek zawsze było dla Ciebie ważne, było Twoim rytuałem i istotnym elementem wyrażania siebie, to jest jak najbardziej zrozumiałe i oczywiste, że teraz, w sytuacji trudnej dbasz o to, aby wykorzystać ten zasób do poprawy swojego samopoczucia. Moim zdaniem dbanie o własny wizerunek i wygląd świadczy również o dobrze rozwiniętych kompetencjach społecznych.
Należy jednak pamiętać o tym, że każdy z nas ma prawo do życia i funkcjonowania w taki sposób, jaki na ten moment jest dla niego najbardziej komfortowy. Jeśli ktoś ma potrzebę i ochotę przez jakiś czas paradować w wyciągniętych dresach, bez makijażu i w rozczochranych włosach, to też jest ok, o ile tylko czuje się z tym dobrze. Jako ludzie mamy prawo do różnych zachowań, o ile tylko nie krzywdzimy nimi innych.
"Nie jesteś zupą pomidorową, nie wszyscy muszą cię lubić”
Komentarze twoich sąsiadek wydają się mieć charakter bierno-agresywny. Być może chciałyby wyglądać tak, jak ty, być może w ich życiu dzieje się coś nie do końca dającego satysfakcję, być może w swoim myśleniu kierują się stereotypami i uprzedzeniami? Na żaden z tych problemów nie masz wpływu, nie dotyczy on Ciebie. Być może ich zachowanie nie ma związku z tym, że jesteś Ukrainką, tylko młodą, atrakcyjną, silną kobietą, odważnie idącą przez życie?
Najlepszą strategią jest obracanie tego typu komentarzy w żart — co zresztą słusznie robisz, unikanie sytuacji konfrontacji, nie wdawanie się w zbędne dyskusje. Nie sądzę, aby intencją Twoich sąsiadek było głębsze poznanie Ciebie i Twoich problemów. Tego typu ludzi zawsze możesz spotkać, niezależnie od tego kim jesteś i gdzie jesteś. Jest takie mądre powiedzenie, które lubię i cytuję: " Nie jesteś zupą pomidorową, nie wszyscy muszą cię lubić”.
Życzę Ci, abyś nadal dbała o swój komfort i dobre samopoczucie, bo to buduje naszą siłę wewnętrzną. I dostrzegaj wokół siebie przede wszystkim tych, którzy Cię doceniają, szanują i dodają energii. Jestem pewna, że takich osób jest wiele w Twoim otoczeniu. Pozdrawiam Cię.
Straciłam dobry kontakt z synem. Zwraca się do mnie bezosobowo. Przeklina
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Do Polski przyjechałam z 15-letnim synem. Został wyrwany ze swojego środowiska z dnia na dzień, jak większość ukraińskich dzieci. Jego ojciec na front, a on z matką wyjazd w nieznane. Już w Ukrainie zaczął się jego bunt nastolatka. Spotkania z kolegami, późne powroty do domu, czuć było od niego papierosy. Dopóki był w domu ojciec, to syn się pilnował. Jego wyskoki nie były takie częste i wydawały się szczeniackimi popisami.
Niby syn jest dorosły, ale to ciągle dziecko
Niestety, ale po przyjździe do Polski spokój był tylko przez kilka tygodni. Dopóki syn nie skontaktował się ze swoimi rówieśnikami, nie odnalazł kolegów w internecie. Teraz jest już prawie 17-letnim chłopakiem. Niby dorosły, ale to ciągle dziecko. To jemu wydaje się, że jest dorosły.
W ogóle mnie nie szanuje. Zwraca się do mnie bezosobowo. „Daj mi”, „nie narzekaj”, „przestań marudzić”, przeklina. Do szkoły chodzi w kratkę, byłam już wzywana do dyrektora. Boję się, że narobi sobie kłopotów. Kiedyś nie było go dwa dni w domu. Już chciałam zgłosić zaginięcie, kiedy pojawi się dziwnie zadowolony. Była u mnie sąsiadka, która później mi powiedziała, że czuć było od niego marihuanę. Okazało się, że pojechał do kolegi do Warszawy, ale zapomniał mi o tym powiedziać.
Słyszę od syna: Nie interesuj się
Ostatnio już nawet nie chce ode mnie pieniędzy, a widzę, że ma nowe buty, bluzy. Kiedy pytam skąd na to mam słyszę tylko "nie interesuj się". Boję się, że wpadł w złe towarzystwo i robi coś niezgodnego z prawem. Jeszcze mi tego brakuje, żeby syn trafił do więzienia. Próbuję z nim rozmawiać łagodnie, przekonywać, ale nic do niego nie trafia. Ignoruje moje prośby, nie chce się zwierzyć. Ostatnio powiedział jedynie, że czeka aż skończy 18 lat i wraca na Ukrainę. Wiem, że jest do tego zdolny. Nie mogę go stracić. To mój jedyny syn. Jak mam go ratować? Co przegapiłam?
Agnieszka Botta jest psychologiem i prowadzi praktykę na online na platformie Avigon.pl: Droga Czytelniczko, Pani syn niewątpliwie przechodzi okres młodzieńczego buntu. Ma już 17 lat i chciałby być traktowany jak dorosły, ale emocjonalnie wciąż jest jeszcze dzieckiem.
Przyjazd do Polski , pozostawienie za sobą somu rodzinnego na Ukrainie, gdzie wciąż trwa wojna, ojca walczącego na froncie jest niewątpliwie dla Was obojga ciężkim przeżyciem. Dla syna może być trudne odnalezienie się w obcym kraju, innej kulturze, stąd tak bardzo starał się odnaleźć swoich ukraińskich rówieśników przez internet.
Syn zwyczajnie tęskni za dawnym życie w Ukrainie
Syn może odczuwać bardzo dużo złości w związku z sytuacją polityczną swojego kraju i zwyczajnie tęsknić za swoim dwanym życiem. Stąd mówi Pani wporst, że w momencie osiągnięcia pełnoletności wraca na Ukrainę. Może mieć poczucie, że gdy inni walczą na froncie jak jego ojciec, on jest bierny w innym miejscu. Z jednej strony jest tutaj bezpieczny, ale emocjonalnie przeżywa to, co się dzieje w jego rodzinnym kraju i może być zły na Panią, że zabrała go Pani do Polski, gdzie teoretycznie powinno być mu tutaj lepiej.
Warto z synem próbować porozmawiać – jeżeli jest zamknięty w stosunku do Pani może warto aby udał się do psychologa rozmawiającego w języku ukraińskim? W Polsce obecnie jest wiele dostępnych form pomocy psychologicznej dla osób z Ukrainy. Proszę próbować przekonać syna, by porozmawiał z psychologiem i zrzucił z siebie to, co czuje. Trauma wojny niewątpliwie wciąż w nim jest i warto, by mógł to przepracować.
Ważna jest szczera rozmowa
Bardzo możliwe, że syn otworzy się przed psychologiem i łątwiej mu będzie podzielić się tym , co czuje. Bardzo prawdopodobne, że przed Panią syn jest skryty, ponieważ nie chce Pani martwić, bo wie przez co oboje przeszliście i ma świadomość, że Pani też na pewno przeżywa to, co się dzieje. Proszę szczerze z synem porozmawiać na temat dostępnych form pomocy, a może uda się Wam wypracować kompromis i udacie sie po pomoc psychologiczną razem.