Psychologia
Zdrowie psychiczne podczas wojny jest podstawą odporności człowieka. Napisz do nas, a najlepsi specjaliści w dziedzinie psychologii postarają c się pomóc
Siedzę jak kłoda, kiedy mój mąż - niczym kiedyś mój ojciec - wyżywa się na dzieciach
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Wychowywałam się w trudnej rodzinie. Ojciec pracował w fabryce, mama zajmowała się domem. Miałam troje rodzeństwa. Mama dbała o nas i dom, ale z ojcem czasami trudno było wytrzymac. Często pił, a wtedy stawał się agresywny. Najczęściej wykrzykiwał mamie, że jak on jest w pracy, to ona sprawdza do domu facetów i go zdradza. Nieraz musieliśmy uciekać do cioci, która mieszkała w bloku obok nas. To była jedyna szansa, żeby uniknąć bicia. Nam się dostawało za to, że widzieliśmy o rzekomych kochankach mamy, ale ją kryliśmy.
Mam wrażenie, że ojciec traktował naszą mamę, jak służącą. W domu nie robił nic, nawet brudne ciuchy mama musiała za nim zbierać. A jak przychodzili jego koledzy traktował, ją jak kelnerkę, która musiała im polewać wódkę, nakrywać do stołu.
Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to te, kiedy ojciec jeździł na delegację do Kijowa i był tam dwa razy po trzy tygodnia. Świetnie żyło nam się w te dni bez niego. Żadnych krzyków, uciekania, miła atmosfera, mama uśmiechnięta. Jak ojciec wracał, to wracały stres i upokorzenia.
Już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać
Aby nie mieszkać dłużej z ojcem, wcześnie, jako 20-latka, wyszłam za mąż. Byłam zakochana. Mój mąż był bardzo zaradny. Już dwa lata po ślubie mieszkaliśmy w swoim mieszkaniu. Praktycznie rok po roku zostaliśmy rodzicami trójki zdrowych dzieci. Wszystko dobrze się układało dopóki firma męża nie zaczęła mieć kłopotów. Nie chciał czekać aż go zwolnią i w 2018 roku pojechał za pracą do Polski. Był tam już jego brat i dwóch kolegów. Szybko się zorganizowali i stworzyli własną ekipę budowlaną. Nie chcieli pracować na kogoś. Zleceń im nie brakowało.
Dołączyliśmy do męża tydzień po wybuchu wojny. W tym całym okropieństwie my byliśmy na swój sposób szczęśliwi, bo wreszcie razem. Nie wiem, czy przez te lata życia na odległość mąż odzwyczaił od naszej obecności, bo już po dwóch tygodniach zaczęliśmy mu przeszkadzać. Po powrocie z pracy chodzi zdenerwowany, jakby tylko szukał pretkestu, żeby się do czegoś doczepić. Nie znałam go z tej strony. Czuję się jakby ktoś podmienił mi męża. Kiedy pytam, go na spokojnie dlaczego się tak denerwuje staje się opryskliwy: Jakbym siedział w domu i nic nie robił byłbym oazą spokoju. Nie umiem do niego trafić. Często zostawia nas samych w domu i spędza czas z kolegami.
Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci
Najczęściej krzyczy na dzieci, a ja siedzę i nie reaguję. Czuję się odrętwiała, jakbym chciała to przeczekać, żeby mnie nie zauważył i zaczął krzyczeć po mnie. Zamiast stanąć w obronie dzieci siedzę i nie reaguję. Starsza, prawie 10-letnia córka, po jednej z awantur nie mogła przestać płakać. Pocieszałam ją, a ona kazała mi odejść: Po co mnie teraz przytulasz, a nie każesz tacie przestać się na nas wyżywać.
Zawsze sobie powtarzałam, że chcę mieć spokojny, bezpieczny dom i nie pozwolę, aby moje dzieci przeżywały to co ja w dzieciństwie. I co robię? Siedzę jak kłoda, kiedy mój mąż niczym mój ojciec wyżywa się na dzieciach. Jest jedna różnica: mój ojciec był pijany, mój mąż robi to na trzeźwo. Nie umiem mu się sprzeciwić, stanąć w obronie dzieci, krzyknąć, żeby przestał. Co ze mną jest nie tak? Czy jest nadzieja dla naszej rodziny?
Justyna Majchrowska psycholożka, coach i life coach w Avigon.pl: Rozumiem, że znajdujesz się w bardzo trudnej i wymagającej sytuacji. Wychowywanie się w trudnych warunkach rodzinnych może, ale nie musi, wpłynąć na nasze relacje z partnerami i sposób, w jaki radzimy sobie w trudnych sytuacjach.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe, kiedy widzisz, że twoje dzieci cierpią
Wyjście za mąż i stworzenie własnej rodziny zapewne było dla ciebie wielkim krokiem w kierunku stabilizacji i szczęścia, aczkolwiek teraz napotykasz na trudności związane z zachowaniami twojego męża. Praca za granicą w czasie wojny, choć może dawać poczucie bezpieczeństwa i bliskości, może też przynieść ze sobą nowe wyzwania i napięcia.
Twoje uczucia niepewności, bezsilności i frustracji są zrozumiałe w obliczu sytuacji, w której widzisz, jak twoje dzieci cierpią, a ty czujesz się bezradna w ich obronie. To naturalne, że czujesz się przytłoczona i zagubiona, szukając sposobu, aby zapanować nad tą sytuacją i zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo.
Na szczęście istnieją sposoby, poprzez które, Twoja obecna sytuacja może się poprawić.
1. Komunikacja:
Niezwykle istotne jest otwarte i uczciwe porozmawianie ze swoim mężem o swoich obawach, uczuciach i oczekiwaniach. Możesz zapewnić, że jesteś gotowa z nim współpracować i rozwiązać problemy razem. Przypomnij o swoich potrzebach i zrozumieniu, które są kluczowe dla waszej relacji i dobrostanu dzieci.
2. Terapia par:
Pod okiem wykwalifikowanego terapeuty będziecie mieli okazję zgłębić wasze relacje oraz nauczyć się lepiej komunikować i pracować nad rozwiązywaniem konfliktów. Terapeuta może również pomóc w identyfikowaniu i rozwiązywaniu głębszych problemów, które mogą być obecne w waszym związku.
3. Indywidualna terapia:
Warto także rozważyć terapię indywidualną. To czas, aby skoncentrować się na swoich emocjach, potrzebach i celach życiowych. Indywidualna terapia może pomóc ci lepiej zrozumieć siebie, radzić sobie ze stresem i znaleźć strategie radzenia sobie z trudnościami.
4. Wsparcie zewnętrzne:
Nie wahaj się zasięgnąć pomocy z zewnątrz. Istnieją organizacje, które oferują wsparcie dla osób w trudnych sytuacjach rodzinnych. Mogą one dostarczyć ci wsparcie emocjonalne, porady prawne i pomoc w znalezieniu konkretnych rozwiązań.
5. Wsparcie społeczne:
Poszukaj wsparcia od przyjaciół, rodziny i innych bliskich osób. Czasami po prostu rozmowa z kimś, kto cię rozumie i wspiera, może być bardzo pomocna. Dziel się swoimi uczuciami i doświadczeniami z ludźmi, na których możesz polegać, a także ufać.
Zbadaj również możliwości wsparcia ze strony lokalnych społeczności, kościołów, organizacji charytatywnych lub grup wsparcia. Istnieją programy lub usługi, które mogą pomóc rodzinom w trudnych sytuacjach, m.in.: wsparcie finansowe, porady prawne lub pomoc w znalezieniu zakwaterowania.
6. Planowanie przyszłości:
Razem z mężem spójrzcie w przyszłość i ustalcie cele oraz strategie na poprawę waszej sytuacji. Wspólnie pracujcie nad rozwiązaniem problemów i twórzcie plany oraz cele, które pozwolą Wam osiągnąć satysfakcję w życiu rodzinnym.
7. Planowanie czasu dla siebie:
Warto zadbać o czas dla siebie, abyś mogła się zrelaksować i zregenerować emocjonalnie. To może być czas na hobby, sport, czytanie ulubionej książki, spacer czy po prostu relaksującą kąpiel. Również podróż, nawet do pobliskiej miejscowości - zmiana środowiska potrafi dać nowe spojrzenie, nową perspektywę na obecną sytuację. Dbając o swoje własne potrzeby, będziesz miała więcej zasobów, aby radzić sobie z trudnościami.
8. Rozważenie opcji prawnych:
Jeśli sytuacja nie pójdzie po Twojej myśli i stanie się niebezpieczna dla ciebie lub twoich dzieci, ważne jest rozważenie opcji prawnych. Porozmawiaj z prawnikiem lub specjalistą od przemocy domowej, aby dowiedzieć się o swoich prawach i możliwościach ochrony siebie i swoich dzieci.
9. Edukacja i samorozwój:
Warto zainwestować czas w rozwijanie swoich umiejętności i wiedzy jeśli chcesz. Może to być kurs online, szkolenie zawodowe lub studia. Posiadanie własnej niezależności finansowej i umiejętności zawodowych może dać ci poczucie skuteczności, większą niezależność i poczucie kontroli nad własnym życiem.
10. Eksploracja alternatywnych opcji:
Rozważcie razem z mężem inne możliwości, takie jak terapia rodzinna, separacja czasowa lub inne formy oddzielenia, aby dać sobie nawzajem czas na przemyślenie sytuacji i znalezienie najlepszego rozwiązania dla Waszej rodziny.
11. Podnoszenie świadomości:
Edukujcie się wspólnie na temat zdrowych relacji, komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Czytajcie książki, słuchajcie podcastów lub uczestniczcie w warsztatach, które pomogą wam lepiej zrozumieć siebie nawzajem i budować zdrowsze relacje.
Różne podejścia mogą być skuteczne dla różnych osób i sytuacji, więc warto eksperymentować, być otwartym na zmiany i dostosowywać swoje działania do własnych potrzeb i możliwości. Nie wahaj się też szukać pomocy i wsparcia, gdy tylko tego potrzebujesz.
Wszystko zaczyna się od podjęcia działań w kierunku poprawy sytuacji i zapewnienia sobie i swoim dzieciom, bezpiecznego i zdrowego środowiska życia.
Pamiętaj, że Ty i Twoje dzieci, zasługujecie na spokojne, bezpieczne życie, a także miłość, opiekę i ochronę.
Pokaż i daj swoim dzieciom siłę, jaka w Tobie drzemie. W obliczu sytuacji, gdzie zastygasz, spróbuj się przełamać. Może nie za pierwszym, może dopiero za drugim lub trzecim razem, Twoja reakcja będzie pełna siły i nie godzenia się na złe traktowanie Ciebie i dzieci przez Twojego męża.
Życzę Ci pozytywnego rozwiązania i pozytywnego myślenia, pomimo trudności. Wierzę, że możecie znaleźć drogę do spokoju, szczęścia i harmonii, które powróci niczym bumerang, do Waszego życia.
Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę na dziecko. Moja córka się bała
Czy straciłaś najbliższych? Czy musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Mieszkasz w obcym kraju? Nie ma z tobą bliskich, którym można zaufać, poprosić o pomoc? Potrzebujesz porady, wsparcia?
Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. Może to być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże rozwiązać problemy. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiej czytelniczki iodpowiedź psychologa.
Kiedy dorosły traci kontrolę, dziecko traci poczucie bezpieczeństwa
Jestem sama w Polsce z dwójką dzieci — 14-letnią córką 14 lat i 11-letnim synem. W Ukrainie mieliśmy mieszkanie, dzieci miały własny pokój. Teraz wynajmujemy jeden pokój ze wspólną łazienką i kuchnią. Mieszkamy pod jednym dachem z nieznajomymi. To trudne, ale musimy przetrwać do końca wojny. Jestem przekonana, że prędzej czy później to się skończy i w końcu będziemy mogli wrócić do domu.
Pracuję na dwie zmiany i przez dwa tygodnie w miesiącu dzieci zostają same po południu. Gotują obiad, wiedzą, że muszą odrabiać pracę domową, czytają po ukraińsku, aby pozostać w kontakcie ze swoim ojczystym językiem (mówimy też po ukraińsku w domu), a potem mogą chwilę usiąść w Internecie. Moja córka wie, że kiedy nie ma mnie w domu, musi opiekować się bratem i czuwać nad nim.
Od początku roku szkolnego moja córka zbliżyła się do dwóch dziewcząt: ukraińskiej i polskiej. Często rozmawiają po lekcjach i spotykają się w domu w soboty. Nie mam nic przeciwko, ponieważ wiem, że dzieci w tej trudnej sytuacji szczególnie zasługują na normalne życie.
W zeszłym tygodniu wróciłam z pracy o 22.30. Byłam pewna, że dzieci już śpią, tymczasem na piętrowym łóżku był tylko syn. Byłam przerażony. Zaczęłam dzwonić do mojej córki, ale odrzucała moje telefony. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam pojęcia, gdzie jest i z kim, co robi tak późno. Myślałem, że oszaleję ze strachu.
Moja córka wróciła do domu po północy. Początkowo cieszyłam się, że jest cała i zdrowa, ale potem wpadłam w gniew.
Okazało się, że przyjaciółka córki miała urodziny, a jej rodzice zorganizowali dla niej przyjęcie. Moja córka wiedziała o tym od miesiąca i nic mi nie powiedziała. Jak się później dowiedziałam, sfałszowała nawet mój podpis pod umową powrotu do domu około północy - rodzice dziewczynki poprosili o zgodę podpisaną przez rodziców i zadbali o dostarczenie gości po przyjęciu.
Kiedy mój syn wyszedł z domu w sobotę rano, postanowiłam porozmawiać z córką. Niestety nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. Co więcej, krzyknęła, że „jeśli chcę nianię dla mojego syna, muszę znaleźć kogoś innego”. Nie mogłam tego znieść i uderzyłam ją w twarz. Po raz pierwszy w życiu podniosłam rękę na moje dziecko. Córka się przestraszyła. Stała przez minutę ze łzami w oczach i nic nie powiedziała. A potem pobiegła do łazienki.
Kiedy wyszła, jej policzek jeszcze płonął śladem mojego uderzenia. Przytuliłam ją, mimo że sprzeciwiała się i przeprosiłam. Zapewniłam ją, że to się nie powtórzy, a to, co zrobiłam, było nie do przyjęcia. Powiedziała, że zrozumiała i przeprosiła za swoje zachowanie.
Wygląda na to, że wszystko wróciło do normy, rozmawiamy ze sobą jak poprzednio, ale czuję ścianę między nami. Żałuję swojego zachowania i gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie uderzyłbym mojej córki. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ponieważ jestem dorosła i powinnam zachowywać się jak dorosła. Chciałabym, żeby moja córka mi wybaczyła. Czy to możliwe? Co powinnam zrobić, żeby o tym zapomnieć?
Justyna Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:
Dziękujemy za podzielenie się swoim problemem. Nie mam wątpliwości, że jest to dla ciebie bardzo trudne, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujesz Ty i Twoja rodzina. Wojna W Ukrainie zmusiła cię do przybycia do obcego kraju, do obcych i prowadzenia codziennego życia, do którego nie jesteś przyzwyczajona. Samo to może powodować wiele problemów, stresujących sytuacji i buntu związanego z potrzebą przyzwyczajenia się do nowych okoliczności.
Dzieci na nowo szukają siebie, przyjaciół, akceptacji, normalności i stabilności
Ta sytuacja jest trudna dla każdego z was na różne sposoby. Dorosła kobieta, odpowiedzialna za swoje dzieci, jest gotowa chronić ich bezpieczeństwo za wszelką cenę. To zmusiło cię, podobnie jak wiele ukraińskich matek, do przyjazdu do Polski. Jednak ta sytuacja jest szczególnie trudna dla Twoich dzieci. W okresie intensywnego budowania relacji, przyjaźni i tworzenia własnego „ja” zostali wyrwani z bezpiecznego środowiska, które znali. Musiały przyjechać do innego kraju, bez przyjaciół, znajomych i rodziny.
Dla Ciebie dwa lata wojny to ułamek życia. Dla nich, ze względu na wiek, znaczna jego część. To duża różnica. Dlatego nic dziwnego, że znów szukają siebie, przyjaciół, uznania, normalności i stabilności.
W wieku 10 lat dzieci uczą się, co mogą, a czego nie mogą
Edukacja oznacza ustalanie zasad, w tym rozkazów i zakazów. W wieku 10 lat dzieci uczą się, co można, a czego nie można zrobić, co jest dopuszczalne, a co surowo zabronione. Jest to okres, w którym z reguły rodzice są największym autorytetem dla dziecka, wyrocznią, która określa zasady wspólnego życia, w szczególności w domu. W tym wieku dziecko jest bardzo podatne na wpływ rodziców i przestrzega narzuconych zasad.
Rodzice przekazują dziecku swoje przekonania i wartości, a dziecko zwykle chętnie z nimi współpracuje. Ale prędzej czy później nadejdzie czas, kiedy dziecko lub nastolatek próbuje złamać zasady. Jeśli jednak zostały jej zaszczepione z wyprzedzeniem, dziecko nadal będzie o nich wiedziało, jeśli się zepsują. W ten sposób będzie również świadoma konsekwencji ich naruszenia.
Dzieci rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ważne jest „tu i teraz”
Twój list świadczy o dobrych relacjach z dziećmi. Dzieci znają zasady, rozumieją, co się dzieje, starają się dostosować swoje życie do nich. A jednak w Twoim liście martwi mnie to, że córka sfałszowała Twój podpis, idąc na przyjęcie urodzinowe nowej przyjaciółki. Czy bała się, że nie zgodzisz się na jej późny powrót do domu? Musiała wiedzieć, że oszustwo wyjdzie na jaw. Dlaczego podjęła to ryzyko bez powiadomienia Cię i bez Twojej zgody?
Twoja córka rozpoczyna okres nastoletniego buntu: „Jestem prawie dorosła!” „Dlaczego mama nie pozwala mi robić tego, co moi przyjaciele mogą?” „Nadal się nie zgodzi!” Być może dlatego Twoja córka sfałszowała Twój podpis i nie powiedziała, że wróci późno. Niestety dzieci w tym wieku rzadko są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich działań, dla nich ma znaczenie „tu i teraz”.
W przeważającej części nie analizują swoich pragnień przez pryzmat uczuć innych ludzi, nie skupiają się na kłótniach, ale po prostu skracają drogę, ponieważ jest to łatwiejsze i szybsze. Pomyśl jednak, proszę, dlaczego Twoja córka bała się powiedzieć, że potrzebuje pozwolenia na późny powrót do domu. Nie jest za późno, aby ponownie ustalić lub zmienić zasady w domu, tak by dorastająca córka je znała i zrozumiała. Jednocześnie czuła, że ma tyle wolności, ile powinna mieć nastolatka w tym wieku.
Bicie dzieci to przemoc, a uderzenie ich w twarz jest również upokarzające dla dziecka
Twój list wskazuje, że zdajesz sobie sprawę, że uderzenie córki w twarz jest niedopuszczalne i nic tego nie usprawiedliwia. Nie można zignorować, że bicie dzieci jest przemocą, a uderzenie ich w twarz jest szczególnie upokarzające dla dziecka. Dlatego reakcja twojej córki jest uzasadniona. Istnieją pewne granice, których nie mogą przekroczyć zarówno dziecko, jak i rodzice.
Myślę, że powinieneś ponownie porozmawiać z córką o tej sytuacji, spokojnie i w dwójkę. Jeśli między wami wyrosła niewidzialna ściana, sama nie zniknie. Obie musicie spróbować ją zlikwidować. Powinnaś przeprosić córkę ponownie i obiecać, że to się nie powtórzy.
Powinnaś także wyjaśnić córce, że zawsze może liczyć na Twoje wsparcie i spróbujesz traktować ją jak partnera, ale pod warunkiem, że ona również będzie Cię tak traktować.
„Możesz mi powiedzieć, co chcesz i obiecuję, że zawsze będę o tym myślała. Bez względu na wszystko, lepiej gdy wiem, gdzie jesteś, niż gdy zamartwiam się, że coś ci się stało. Może to wymagać trochę rozluźnienia zasad, ale córka powinna zauważyć, że traktujesz ją jak partnera i znów zaczyna Ci ufać.
Proszę również wysłuchać argumentów córki i nie denerwować się, jeśli odmówi takiej rozmowy. Musi być na to gotowa - nie jest łatwo wrócić do tej sytuacji. Wierzę, że szczera rozmowa i przywrócenie partnerskich zasad pozwolą Ci wrócić do sytuacji, w której obie sobie ufacie, wspieracie się nawzajem i jesteście najbliższymi ludźmi.
Linki do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Siłą zatrzymałam męża w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że nie pozwoliłam mu iść na wojnę?
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Wojna zastała nas w Polsce. Mąż pracuje tu prawie od czterech lat. Nie mamy dzieci, więc, jak tylko odłożył trochę pieniędzy, że było nas stać na mieszkanie, dołączyłam do niego. Też pracuję, dobrze nam się żyje. Niestety, relacje między nami popsuła wojna. Mąż chciał dołączyć do walczących żołnierzy, ale ja się nie zgodziłam. Ubłagałam go, aby został. Zrobiłam to ze strachu o niego. Nie chciałam, żeby został ranny lub stracił życie.
"Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu"
Pod dach przyjęliśmy rodaków, którzy wyjechali z bombardowanych miast. Trzy kobiety, które uciekły z dziećmi, bo ich mężowie poszli walczyć. Zadbaliśmy o nich, pomogliśmy załatwić formalności, bo już dobrze mówimy po polsku. Były wdzięczne, a nam zrobiło się lżej, że możemy chociaż tak pomóc. Po jakimś czasie jedna z kobiet dowiedziała się, że jej mąż został ranny i nie wiadomo, czy uda się uratować jego nogę. Była rozpacz, ale usłyszałam też pretensje. — Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu. To niesprawiedliwe, że jedni walczą, a drudzy siedzą i oglądają wojnę w telewizorze — wykrzyczała mi w rozpaczy. Mój mąż też to słyszał. Kiedy rozmawialiśmy o tej sytuacji przyznał, że wcześniej lub później spodziwał się takiej reakcji swojaków.
Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam?
Usłyszałam, że z mojego powodu mają go za tchórza i będzie się to za nim ciągnęło całe życie. Nawet spakował plecak i znów chciał jechać do Ukrainy. Płakałam, szarpałam, blokowałam drzwi. Ustąpił. Minął już ponad rok od tej awantury. Kobiety, które z nami mieszkały wyprowadziły się, jedna wróciła do kraju. A my żyjemy jak dwoje obcych sobie ludzi. Mąż chodzi do pracy, wraca włącza telewizor, częściej sięga po wódkę. Do mnie się prawie nie odzywa, tyle co musi w jakiś ważnych sprawach. Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam? Mogłam mu pozowalić jechać na wojnę. Ale częściej przełykam łzy i mimo wszystko jestem zadowolona, że mam go w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że stanęłam mu na drodze? Może po wojnie da nam drugą szansę?
Jarosław Wieczorek jest mediatorem rodzinnym i sądowym, zajmuje się również mediacjami przedmałżeńskimi i przedrodzinnymi. Przyjmuje także online na platformie Avigon.pl: Wojna to trudny czas rodzący konflikty, które w czasie pokoju nie przyszłyby nam do głowy.
Niefortunnie się stało, że mąż usłyszał Pani rozmowę z rodaczkami, ale i tak — jak sam wspominał — mógł to usłyszeć od kogokolwiek z Was... Poczucie honoru jest dla męża zapewne bardzo ważne - tak jak dla Pani to by rodzina trzymała się razem i nie narażała się na niebezpieczeństwo.
Ważne, aby powiedziać o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby
Być może to najlepszy czas na skupienie Państwa wysiłków zapobiegających rozpadowi rodziny. Dobrze by było gdyby Państwo dali sobie szansę, by jeszcze raz — w towarzystwie osoby trzeciej, w spokojniejszej atmosferze - opowiedzieć o swoich przeżyciach, przemyśleniach, decyzjach — wraz z towarzyszącymi temu emocjami. A co najważniejsze - by powiedzieć o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby... Co teraz ? Jak to widzicie ? Jaka będzie Wasza przyszłość ? Nie podejmując jeszcze żadnych radykalnych kroków.
Czasami najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie
Dlatego zalecam wizytę u mediatora rodzinnego, który pomoże skanalizować wzajemne żale czy pretensje, a które z pewnością zgromadzili Państwo w swoim sercu i głowie. Pomoże je uporządkować. Możecie się z nim spotykać razem lub osobno. Mediator zadba o Wasz komfort. Jest zobowiązany do poufności i bezstronności, a sama mediacja jest dobrowolna i można z niej zrezygnować w każdym momencie. Możecie również spisać u niego stosowną ugodę między sobą. Proszę o tym z mężem porozmawiać, bo często zdarza się tak, że najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie.
Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą problemu
Nie ma na co czekać. Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą tego problemu. Proszę znaleźć w swoim mieście mediatora. Internet zawierający listy mediatorów w poszczególnych stowarzyszeniach tej profesji lub nawet w miejscowym Sądzie Okręgowym — z pewnością ułatwią to zadanie.
Część z nich prowadzi także spotkania on-line, ale proszę się zastanowić czy w Państwa sytuacji — lepszym rozwiązaniem nie byłoby jednak spotkanie "na żywo".
To usługa znacznie tańsza niż terapeuta rodzinny czy adwokat (w razie rozwodu).
Ja układam sobie życie w Polsce, a w Ukrainie codziennie walczą i tracą życie
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Kiedy po rozpoczęciu wojny znalazłam schronienie w Polsce miałam cel: przetrwać i jak najszybciej wrócić do Ukrainy. Na dowód mojej detreminacji w ogóle nie rozpakowywałam jednej z walizek. Zawsze stała gotowa do zabrania, nawet jak uprałam któreś z ubrań wkładałam je spowrotem do walizki. To ona przypominała mi, że to wszystko za chwilę się skończy i wrócę do domu. Nawet, kiedy dowiedziałam się, że moje mieszkanie w pierwszych miesiącach wojny ucierpiało podczas ostrzału nie rozpakowałam walizki. Ale właśnie skończyłam 40 lat i nie mam już siły dłużej czekać.
Pusta walizka znalazła miejsce głęboko w szafie
Powiadają, że życie zaczyna się po czterdziestce i chyba to prawda. Zawsze byłam sama, zdarzały się przelotne znajomości, z których nie rodziło się nic więcej. Liczyła się praca.
Po przyjeździe do Polski też od razu znalazłam pracę. Liczyła się ona i chęć powrotu do kraju. Ale ile można żyć w takim zawieszenie? Zaraz miną dwa lata, a końca wojny nie widać. W dniu swoich urodzin rozpakowałam walizkę. Pusta znalazła miejsce głęboko w szafie.
Poznałam mężczyznę, zakochałam się. Dość mam życia w niepewności i samotności. Wreszcie poczułam, jak to jest wracać do mieszkania, kiedy w nim ktoś na ciebie czeka, kiedy ktoś idzie nocą do apteki po leki, bo się przeziębiłaś, kiedy ktoś mówi do ciebie „kocham Cię”. Już nie chcę wracać do kraju, chyba, że z ukochanym, ale nie sądzę, aby on chciał rzucić wszystko w Polsce. Nie rozmawialiśmy na ten temat.
Wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować
Kiedy koleżankom w pracy powiedziała, że rozpakowałam walizkę i zaczynam żyć, były zaskoczone. Powiedziały, że byłam dla nich przykładem wytrwałości i wiary w to, że wojna się szybko skończy. Nie wiedziałam, że tak to odbierają. Ale usłyszałam też, że dla „chłopa zdradzam ojczyznę”. Niczego nie zdradzam, wiem kim jestem i jaki kraj mam w sercu, ale nie mam już siły, aby tak wegetować. Czy to coś złego, że myślę wreszcie o sobie? A może to egoistyczne, że ja układam sobie życie w Polsce, a w Ukrainie codziennie walczą i tracą życie. Taka myśl nie daje mi spokoju.
Dorota Izworska - coach, terapeuta, psycholog biznesu, psycholog młodzieży, doradca zawodowy. Udziela wsparcia na Avigon.pl : Droga Pani, przede wszystkim chciałbym wyrazić podziw dla Pani odwagi i determinacji w obliczu trudnych wydarzeń, jakie miały miejsce w Pani życiu. Przejście przez takie doświadczenia wymaga niezwykłej siły i odwagi, a Pani postawa jest tego najlepszym przykładem.
Miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią
Pani decyzja o rozpakowaniu walizki i otwarciu się na nowe możliwości w Polsce jest absolutnie zrozumiała i godna szacunku. Każdy człowiek ma prawo do poszukiwania szczęścia, miłości i spokoju, niezależnie od okoliczności. Pani pragnienie budowania życia, w którym jest miejsce na miłość i wsparcie, jest zupełnie naturalne i nie powinno być powodem do poczucia winy.
Warto pamiętać, że miłość i szczęście nie są w żaden sposób sprzeczne z miłością do ojczyzny czy troską o nią. Można jednocześnie kochać i troszczyć się o swoją ojczyznę, będąc szczęśliwym i spełnionym w innym miejscu. To, co Pani czuje i decyzje, które Pani podejmuje, są ważne i mają wartość. Nie są one wyrazem zdrady czy egoizmu, ale naturalną reakcją na zmieniające się okoliczności życiowe.
Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co my czujemy i co jest dla nas najlepsze
Co więcej, istnieje wiele sposobów, aby wspierać Ukrainę i jej obywateli, nawet będąc daleko. Można to robić poprzez pracę, wolontariat, wsparcie finansowe czy nawet poprzez edukowanie innych o sytuacji w Ukrainie. Każda forma wsparcia jest cenna i ważna.
Pani szczęście i dobrostan są kluczowe. Ludzie mogą mieć różne opinie, ale najważniejsze jest to, co Pani czuje i co jest dla Pani najlepsze. Pani zdolność do znalezienia miłości i budowania nowego życia w obliczu przeciwności losu jest inspirująca i świadczy o niezwykłej sile charakteru.
Życzę Pani wszystkiego najlepszego na tej nowej drodze życia, pełnej miłości, szczęścia i spokoju. Niech każdy dzień przynosi Pani radość i spełnienie.
Jeżeli jestem Ukrainką, która uciekła przed wojną, to powinna chodzić w wyciągniętych dresach i z odrostami na włosach?
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
Od zawsze miałam słabość do kosmetyków. Kiedy byłam mała najlepszą zabawką była dla mnie mamy kosmetyczka i jej zawartość. Sama zaczęłam się malować w szkole średniej, podkreślałam rzęsy, po szkole nakładałam na usta pomadkę. Zawsze dbałam o siebie, nie wychodziłam z domu bez makijażu.
W drodze do Polski codziennie rano malowałam rzęsy
Nawet, kiedy uciekaliśmy do Polski i byliśmy trzy dni w podróży wieczorem dokładnie myłam twarz, a rano ukradkiem nakładałam tusz na rzęsy i błyszczyk na usta. Daje mi to poczucie normalności, czuję, że jestem kompletna. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć, ale to też trochę taki pancerz, ochrona przed tym, aby nikt nie zobaczył moich słabych stron. Mnie makijaż dodaje siły i pewności siebie.
Piszę o tym, bo ostatnio moje sąsiadki Polki przed blokiem przy „papierosie” przedopytywały, kiedy ja mam na to czas? — Ja rano mam ledwo siły, żeby zwlec się z łóżka — mówiła jedna, druga nie odmówiła sobie uszczypliwości: — Zawsze to większa szansa na wyrwanie faceta. Obróciłam ich gadanie w żart, ale zastanowiło mnie ich podejście.
My potrzebujemy normalności
Czy kobieta nie może pomalować się dla siebie, aby lepiej się poczuć? To, że uciekłyśmy przed wojną nie pozbawia nas kobiecości. Mamy prawo, a moim zdaniem nawet obowiązek, dbać o siebie i dumnie, wysoko nosić głowę. Nasza codzienność wymaga rytuałów, aby nie zwariować po tym, jak musiałyśmy opuścić domy i zaczynać życie od początu w obcym kraju. Czy to takie trudne do zrozumienia? Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie zwracają uwagę na takie rzeczy. Jeżeli jestem Ukrainką, która uciekła przed wojną, to powinna chodzić w wyciągniętych dresach i z odrostami na włosach? My naprawdę potrzebujemy normalności, a dla mnie jest nią makijaż, czasami z jaskrawą szminką na ustach.
Karolina Płocka jest psychologiem i udziela wsparcia na Avigon.pl: Droga Czytelniczko, masz rację, że rytuały, powtarzalne czynności każdemu z nas stwarzają poczucie bezpieczeństwa, dają poczucie stałości, przewidywalności, spokoju. Pozwalają wierzyć, że mamy kontrolę, zapewniają, że wszystko jest ok. Któż z nas nie ma ulubionego kubeczka do kawy, którą najbardziej lubi pić o mniej więcej tej samej porze, zawsze w podobnych okolicznościach? Te nawyki są jak najbardziej potrzebne i pożądane.
Dbanie o własny wizerunek i wygląd świadczy również o dobrze rozwiniętych kompetencjach społecznych
Bardzo potrzebne i ważne jest też bycie sobą — jest to postawa naturalna, sprawiająca, że po prostu dobrze się ze sobą czujemy. A ponieważ każdy z nas jest inny, każdy też ma prawo do bycia sobą na swój sposób.
Jeśli dbanie o wizerunek zawsze było dla Ciebie ważne, było Twoim rytuałem i istotnym elementem wyrażania siebie, to jest jak najbardziej zrozumiałe i oczywiste, że teraz, w sytuacji trudnej dbasz o to, aby wykorzystać ten zasób do poprawy swojego samopoczucia. Moim zdaniem dbanie o własny wizerunek i wygląd świadczy również o dobrze rozwiniętych kompetencjach społecznych.
Należy jednak pamiętać o tym, że każdy z nas ma prawo do życia i funkcjonowania w taki sposób, jaki na ten moment jest dla niego najbardziej komfortowy. Jeśli ktoś ma potrzebę i ochotę przez jakiś czas paradować w wyciągniętych dresach, bez makijażu i w rozczochranych włosach, to też jest ok, o ile tylko czuje się z tym dobrze. Jako ludzie mamy prawo do różnych zachowań, o ile tylko nie krzywdzimy nimi innych.
"Nie jesteś zupą pomidorową, nie wszyscy muszą cię lubić”
Komentarze twoich sąsiadek wydają się mieć charakter bierno-agresywny. Być może chciałyby wyglądać tak, jak ty, być może w ich życiu dzieje się coś nie do końca dającego satysfakcję, być może w swoim myśleniu kierują się stereotypami i uprzedzeniami? Na żaden z tych problemów nie masz wpływu, nie dotyczy on Ciebie. Być może ich zachowanie nie ma związku z tym, że jesteś Ukrainką, tylko młodą, atrakcyjną, silną kobietą, odważnie idącą przez życie?
Najlepszą strategią jest obracanie tego typu komentarzy w żart — co zresztą słusznie robisz, unikanie sytuacji konfrontacji, nie wdawanie się w zbędne dyskusje. Nie sądzę, aby intencją Twoich sąsiadek było głębsze poznanie Ciebie i Twoich problemów. Tego typu ludzi zawsze możesz spotkać, niezależnie od tego kim jesteś i gdzie jesteś. Jest takie mądre powiedzenie, które lubię i cytuję: " Nie jesteś zupą pomidorową, nie wszyscy muszą cię lubić”.
Życzę Ci, abyś nadal dbała o swój komfort i dobre samopoczucie, bo to buduje naszą siłę wewnętrzną. I dostrzegaj wokół siebie przede wszystkim tych, którzy Cię doceniają, szanują i dodają energii. Jestem pewna, że takich osób jest wiele w Twoim otoczeniu. Pozdrawiam Cię.
Straciłam dobry kontakt z synem. Zwraca się do mnie bezosobowo. Przeklina
Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Do Polski przyjechałam z 15-letnim synem. Został wyrwany ze swojego środowiska z dnia na dzień, jak większość ukraińskich dzieci. Jego ojciec na front, a on z matką wyjazd w nieznane. Już w Ukrainie zaczął się jego bunt nastolatka. Spotkania z kolegami, późne powroty do domu, czuć było od niego papierosy. Dopóki był w domu ojciec, to syn się pilnował. Jego wyskoki nie były takie częste i wydawały się szczeniackimi popisami.
Niby syn jest dorosły, ale to ciągle dziecko
Niestety, ale po przyjździe do Polski spokój był tylko przez kilka tygodni. Dopóki syn nie skontaktował się ze swoimi rówieśnikami, nie odnalazł kolegów w internecie. Teraz jest już prawie 17-letnim chłopakiem. Niby dorosły, ale to ciągle dziecko. To jemu wydaje się, że jest dorosły.
W ogóle mnie nie szanuje. Zwraca się do mnie bezosobowo. „Daj mi”, „nie narzekaj”, „przestań marudzić”, przeklina. Do szkoły chodzi w kratkę, byłam już wzywana do dyrektora. Boję się, że narobi sobie kłopotów. Kiedyś nie było go dwa dni w domu. Już chciałam zgłosić zaginięcie, kiedy pojawi się dziwnie zadowolony. Była u mnie sąsiadka, która później mi powiedziała, że czuć było od niego marihuanę. Okazało się, że pojechał do kolegi do Warszawy, ale zapomniał mi o tym powiedziać.
Słyszę od syna: Nie interesuj się
Ostatnio już nawet nie chce ode mnie pieniędzy, a widzę, że ma nowe buty, bluzy. Kiedy pytam skąd na to mam słyszę tylko "nie interesuj się". Boję się, że wpadł w złe towarzystwo i robi coś niezgodnego z prawem. Jeszcze mi tego brakuje, żeby syn trafił do więzienia. Próbuję z nim rozmawiać łagodnie, przekonywać, ale nic do niego nie trafia. Ignoruje moje prośby, nie chce się zwierzyć. Ostatnio powiedział jedynie, że czeka aż skończy 18 lat i wraca na Ukrainę. Wiem, że jest do tego zdolny. Nie mogę go stracić. To mój jedyny syn. Jak mam go ratować? Co przegapiłam?
Agnieszka Botta jest psychologiem i prowadzi praktykę na online na platformie Avigon.pl: Droga Czytelniczko, Pani syn niewątpliwie przechodzi okres młodzieńczego buntu. Ma już 17 lat i chciałby być traktowany jak dorosły, ale emocjonalnie wciąż jest jeszcze dzieckiem.
Przyjazd do Polski , pozostawienie za sobą somu rodzinnego na Ukrainie, gdzie wciąż trwa wojna, ojca walczącego na froncie jest niewątpliwie dla Was obojga ciężkim przeżyciem. Dla syna może być trudne odnalezienie się w obcym kraju, innej kulturze, stąd tak bardzo starał się odnaleźć swoich ukraińskich rówieśników przez internet.
Syn zwyczajnie tęskni za dawnym życie w Ukrainie
Syn może odczuwać bardzo dużo złości w związku z sytuacją polityczną swojego kraju i zwyczajnie tęsknić za swoim dwanym życiem. Stąd mówi Pani wporst, że w momencie osiągnięcia pełnoletności wraca na Ukrainę. Może mieć poczucie, że gdy inni walczą na froncie jak jego ojciec, on jest bierny w innym miejscu. Z jednej strony jest tutaj bezpieczny, ale emocjonalnie przeżywa to, co się dzieje w jego rodzinnym kraju i może być zły na Panią, że zabrała go Pani do Polski, gdzie teoretycznie powinno być mu tutaj lepiej.
Warto z synem próbować porozmawiać – jeżeli jest zamknięty w stosunku do Pani może warto aby udał się do psychologa rozmawiającego w języku ukraińskim? W Polsce obecnie jest wiele dostępnych form pomocy psychologicznej dla osób z Ukrainy. Proszę próbować przekonać syna, by porozmawiał z psychologiem i zrzucił z siebie to, co czuje. Trauma wojny niewątpliwie wciąż w nim jest i warto, by mógł to przepracować.
Ważna jest szczera rozmowa
Bardzo możliwe, że syn otworzy się przed psychologiem i łątwiej mu będzie podzielić się tym , co czuje. Bardzo prawdopodobne, że przed Panią syn jest skryty, ponieważ nie chce Pani martwić, bo wie przez co oboje przeszliście i ma świadomość, że Pani też na pewno przeżywa to, co się dzieje. Proszę szczerze z synem porozmawiać na temat dostępnych form pomocy, a może uda się Wam wypracować kompromis i udacie sie po pomoc psychologiczną razem.
Dlaczego wojna, w której codziennie giną ludzie, tak wszystkim spowszedniała?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?
Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy o to, by psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. To może być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy. Publikujemy poniższy list, który otrzymaliśmy od czytelniczki z Ukrainy, a także odpowiedź psycholożki.
W poszukiwaniu sensu i wsparcia
Przygnębia mnie fakt, że ta wojna tyle trwa. Kiedy już się wydaje, że szala zaczyna przeważać na naszą stronę słyszymy o największym ataku dronów na Kijów od początku ruskiej napaści. Ten rollercoaster wiadomości powoduje u mnie okropną huśtawkę nastrojów. Jednego dnia jestem pełna nadziei, że za chwilę wszystko się zakończy i wreszcie będę mogła wrócić do domu, a następnego przygnębia mnie wiadomość o kolejnym bombardowaniu naszych miast.
Przyznam, że coraz trudniej znaleźć mi siły, żeby to wszystko przetrwać. Jedyną pociechą jest to, że moi dwaj bracia, którzy walczą na froncie od początku są cali i zdrowi. Szansa na spotkanie z nimi, oby jak najszybciej, powoduje, że ta iskra nadziei jeszcze się tli.
Ale chyba jeszcze bardziej jest mi smutno, że wojna, na której przecież codziennie giną ludzie, tak spowszedniała. Jeszcze dwa, trzy miesiące temu w wielu sklepach stały kosze na artykuły, które miały trafić do potrzebujących Ukraińców, w tych samych sklepach zachęcano po ukraińsku do pomocy. Teraz koszy zniknęły, komunikatów nikt nie nadaje. Smutne to.
Kiedy po dwóch miesiącach pobytu u naszych polskich gospodarzy nasza rodzina znalazła nowe mieszkanie on dzwonili, pytali, czy czegoś nam nie potrzeba. Nawet na obiady w niedzielę zapraszali. Tak było może przez cztery miesiące. Teraz nie dzwonią, nie zapraszają. Rozumiem to, każdy ma swoje życie i trudno mu cały czas zajmować się innymi ludźmi. Ale to jednak boli, że dla innych przestaliśmy już być ważni.
W pracy podobnie. Dziewczyny pytały, co u nas, jak sobie radzi rodzina, która została w Ukrainie, czy czegoś nie potrzebujemy. Teraz już o wojnie nie mówią, ona jest tylko w telewizorze.
Proszę mnie zrozumieć nie chodzi mi o jakąś materialną pomoc, bo radzimy sobie. Nie mamy tak dobrze, jak u siebie przed wojną, ale wiemy, że to tymczasowe i znów odbijemy się od dna. Chodzi mi o rozmowę, zainteresowanie, opowiadanie o Polsce, której cały czas się uczymy. To miłe i budujące, kiedy jest się dla kogoś ważnym. Marzy mi się, żeby w tym kończącym się świątecznym czasie ludzie pomyśleli o swoich nowych sąsiadach i otwarli się na nich. Dla mnie każde dobre słowo, zainteresowanie więcej warte od pieniędzy. Nam do normalności jeszcze bardzo daleko, więc szukamy jej w każdym geście, rozmowie.
Justyna Majchrowska, psycholożka w Avigon.pl:
Szanowna Czytelniczko Sestry, czytając Twój list, mocno czuję jak Twoje doświadczenia w obliczu trwającej wojny są głęboko poruszające. Opisane uczucia huśtawki nastrojów są przeze mnie całkowicie zrozumiałe.
Głównym ludzkim impulsem jest poszukiwanie sensu i celu
Największym popędem człowieka jest poszukiwanie sensu i celu
W kontekście sytuacji, w jakiej się znajdujesz, pragnę podzielić się refleksją w duchu myśli Viktora Frankla. Viktor Frankl był austriackim psychiatrą i psychoterapeuta, więźniem obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz. Stworzył logoterapię, czyli metodę psychoterapeutyczną ukierunkowaną na rozważania nad sensem życia.
Myślę, że warto, tym bardziej kiedy trwa wojna, zapoznać się z jego książką "Człowiek w poszukiwaniu sensu" Viktora E. Frankla. Jest to jedna z najbardziej wpływowych książek w literaturze psychiatrycznej od czasu Freuda. Zaczyna się od głęboko poruszającego osobistego eseju o pięcioletnim pobycie Frankla w Auschwitz i innych obozach koncentracyjnych oraz jego wysiłkach w tym czasie, by znaleźć powody do życia. Druga część książki opisuje metody psychoterapeutyczne, które Frankl opracował jako pierwszy na bazie swoich doświadczeń z obozów. Frankl wierzy, że najgłębszym popędem człowieka jest poszukiwanie sensu i celu.
"Zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny to radzenie sobie z ogromnym stresem.
"Zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny oznacza radzenie sobie z ogromnym stresem
W obliczu trudności i niewiadomych, które niesie wojna, zdajesz sobie sprawę z wartości nadziei. To jest tak dużo (!), że Twoi bracia są zdrowi, staje się, jak sama napisałaś - iskrą, która pozwala Ci przetrwać. Frankl podkreślał znaczenie znalezienia sensu nawet w najtrudniejszych chwilach, a Twoja nadzieja na spotkanie z bliskimi jest tego najpiękniejszym przykładem.
Wojna, pomimo codziennych strat ludzkich istnień, niestety, czasem traci swoje wstrząsające znaczenie w obliczu rutyny. Tak właśnie działamy jako ludzie - coś co jednego dnia jest ogromnym szokiem, z upływem czasu, staje się w pewnym stopniu - znajome. Jest to naturalny mechanizm ludzki, który sprawia, że może on funkcjonować nawet w obliczu ogromnego stresu jakim jest wojna.
Twój smutek związany z utratą zaangażowania społecznego, które wcześniej odczuwałaś od innych, jest zrozumiały. Tyle, że to nie jest do końca utrata zaangażowania, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jest to dodatkowo radzenie sobie, radzenie sobie z ogromnym stresem, po prostu "zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny. To, że zauważasz, że dla wielu ludzi wojna stała się jedynie abstrakcją na ekranie telewizora, ukazuje adaptację, jakkolwiek strasznie to brzmi, która jawi się jako obojętność społeczna.
Wyciągnij rękę jako pierwszy i zaproponuj rozmowę
Może pierwsza wyciągnąć dłoń i poprosić o rozmowę
Twoje pragnienie rozmowy, zainteresowania i dzielenia się doświadczeniami jest głęboko normalne. Frankl kładł nacisk na znalezienie sensu w relacjach z innymi, zwłaszcza w obliczu cierpienia. Twoje marzenie o tym, aby ludzie pomyśleli o nowych sąsiadach i otworzyli się na nich, odzwierciedla tę potrzebę związku społecznego. A może pierwsza wyciągnij dłoń, uśmiechnij się, zaproponuj rozmowę? Pokaż swoje potrzeby innym ludziom. O ile prostszy byłby świat, gdybyśmy czytali potrzeby innych ludzi.
Wartość dobrego słowa i zainteresowania, jakie podkreślasz, jest fundamentalna dla utrzymania zdolności do przetrwania i odnajdywania sensu w trudnych czasach. Wspieram Cię prosto z serca, abyś znalazła te chwile zrozumienia i wsparcia wśród ludzi, którzy docenią Twoją obecność. Pamiętaj, że zdolność do znalezienia sensu i wartości w relacjach z innymi jest mocną i niezaprzeczalną siłą napędową, która pomaga przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Łączę wyrazy szacunku.https://avigon.pl/specjalista/justyna-majchrowska
Посилання на avigon.pl: https://avigon.pl/
Huśtawki emocjonalne: jak zmniejszyć ich amplitudę?
Jednego dnia jesteś radosna, pełna pomysłów i inspiracji, a następnego zalewasz się łzami i nie chcesz nawet wstać z łóżka. Znasz to uczucie? Huśtawki emocjonalne to silne emocje, które mogą zmieniać się bardzo szybko. Wahania nastroju mają wiele przyczyn, które mogą być trudne do określenia. Ludzie żyją w ciągłym stresie, czują się zagrożeni, a do tego dochodzą problemy domowe lub rodzinne. Jak szkodliwe są huśtawki emocjonalne? Jak możemy nauczyć się je kontrolować? I co tak naprawdę najbardziej zaburza równowagę emocjonalną? Dowiedz się tego z nowego wideobloga psycholog Julii Kwasnicy.
Czy nasi mężczyźni będą w stanie wrócić do normalnego życia po tylu miesiącach walki?
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?
Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy o to, by psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. To może być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy. Publikujemy poniższy list, który otrzymaliśmy od czytelniczki z Ukrainy, a także odpowiedź psycholożki.
Karabin zamiast pędzla
Często zadaję sobie pytanie, co będzie po wojnie. Nie chcę zostać w Polsce na zawsze. Mogłam wyjechać na Zachód przed wojną, ale nigdy nie chciałam. Ukraina to moje miejsce na ziemi. Wiem, że wrócę, gdy tylko będzie bezpiecznie. Chcę wrócić do dawnej pracy, wyremontować dom, żyć w spokoju, cieszyć się ciszą. Wiem, że czeka mnie dużo pracy, ale wcale mnie to nie przeraża.
Nurtuje mnie jednak coś innego. Sześciu mężczyzn z mojej rodziny jest na froncie od prawie dwóch lat. Co stanie się z nimi po wojnie? Czy oddadzą broń, zdejmą mundury i wrócą do normalnego życia? Dziś walczą, ale czy jutro będą jeździć miejskim autobusem i wozić ludzi, jakby nic się nie stało? Czy zamienią karabin na pędzel i będą szczęśliwi, że wojna się skończyła?
Czytałam o zespole stresu pourazowego (PTSD). Czy nasi żołnierze będą w stanie wrócić do normalności po tylu miesiącach walki, przerażających wydarzeń, życia w ciągłym zagrożeniu? Czy odbije się to na ich zdrowiu? Czy w ogóle będą w stanie żyć w świecie bez wojny? Bardzo boję się o mojego męża, który zawsze był wrażliwą osobą. Jak sobie poradzimy, gdy wróci? Czy będzie w stanie poradzić sobie z tym stresem i czy będziemy mogli żyć jak dawniej? Te myśli mnie dręczą...
Paulina Serwejuk-Gawłowska, psycholog i psychoterapeuta w Avigon.pl:
Droga Czytelniczko, wszystkie Twoje obawy są uzasadnione, ponieważ doświadczenie traumy wojennej wywołuje szereg uczuć, których nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Jeśli wojna bezpośrednio dotknęła naszych bliskich, nasz strach o to, jak będą żyć po tej traumie, jest w pełni uzasadniony.
Musisz znaleźć siłę, by walczyć o siebie i swoją rodzinę
Dobrą wiadomością jest to, że można sobie z tym poradzić. Ale to długi proces i wymaga dużo cierpliwości i wiary w to, że życie znowu może być normalne.
Zespół stresu pourazowego może dotknąć nie tylko tych, którzy są na pierwszej linii frontu, ale także Ciebie jako partnerkę żołnierza. To dobrze, że szukasz profesjonalnej pomocy. To właściwy sposób, by zadbać o całą rodzinę z miłością i cierpliwością po tym, co się stało. Jednak przede wszystkim musisz pomóc sobie znaleźć siłę do długiej walki.
W przypadku zespołu stresu pourazowego, który jest zaburzeniem lękowym, istnieje terapia poznawczo-behawioralna, która skutecznie pomaga pacjentom przezwyciężyć tego typu zaburzenia.
Powrót do życia sprzed wojny będzie wymagał ogromnego wysiłku
Oprócz psychoterapii mężczyźni prawdopodobnie będą potrzebowali pomocy psychiatry w doborze leków. W przypadku ostrych objawów i ciężkiej depresji najpierw stosuje się leki nasenne i przeciwdepresyjne, które pomagają uspokoić się i przezwyciężyć trudne emocje.
Powrót do życia sprzed wojny będzie wymagał nie tylko wysiłku fizycznego, ale także ogromnej siły psychicznej. Dramatyczne wydarzenia pozostaną w pamięci, ale nie oznacza to, że zdominują życie i będą przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu.
Proszę, walcz o siebie i swoją rodzinę, a kiedy tylko możesz, szukaj natychmiastowej pomocy u terapeuty i psychiatry. Daj sobie też czas i cierpliwość, by stopniowo powrócić do spokojnego życia.
Linki do Avigon.pl: https://avigon.pl
Nie wiem kogo wybrać: narzeczonego z Ukrainy czy nowego przyjaciela z Polski
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?
Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy o to, by psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię mądrą radą. To może być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiego czytelnika. I komentarz psychologa.
Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?
Mam narzeczonego w Ukrainie. Kiedy byliśmy w Ukrainie, planowaliśmy ślub na koniec tego roku. Ale już wiemy, że nic z tego nie wyjdzie. Ja jestem w Polsce, on na froncie. Tęsknię za nim, nadal go kocham, ale życie z dala od domu niestety nie potwierdziło mojej lojalności. Po przyjeździe do Polski zamieszkałam z siostrami i ich dziećmi u polskiej rodziny. Kiedy poczucie zagrożenia minęło i zdaliśmy sobie sprawę z rzeczywistości, musiałam się pozbierać i zacząć żyć na nowo. Moja siostra i ja nigdy nie miałyśmy dobrych relacji, więc zdecydowałam się wyprowadzić i żyć na własną rękę. Znalazłam pracę i wynajęłam pokój z przyjacielem, który również przyjechał z Ukrainy na Śląsk.
To był pierwszy wieczór od początku wojny, kiedy udało mi się zapomnieć o kłopotach
Po sześciu miesiącach życia w Polsce wciąż miałam złudzenie, że wojna wkrótce się skończy. Jeszcze miesiąc, góra dwa i wrócę. Jak wiadomo, tak się nie stało. Uznałam, że nie ma sensu siedzieć i się zamartwiać. Mam fajnych polskich przyjaciół w pracy, którzy pewnej nocy postanowili zebrać wszystkich razem w klubie. Moje przyjaciółki były ze swoimi chłopakami, a my zaprosiłyśmy dwie samotne koleżanki, żeby do nas dołączyły. To był pierwszy wieczór od początku wojny, kiedy udało mi się zapomnieć o okropnościach. Uwielbiam i umiem tańczyć. Szalałam na parkiecie. Jeden z chłopaków, Marek, bardzo się mną zainteresował. Tańczyliśmy i rozmawialiśmy, trochę po polsku, trochę po angielsku. Powiedział, że bardzo mu się podobam, ale nie przekroczył granicy. Żadnego całowania, dotykania czy zapraszania na seks. Rano odwiózł mnie do domu i pożegnał przy drzwiach. Poprosił o mój numer telefonu. Tak to się zaczęło...
Wie o moim narzeczonym
Potem wysyłał mi SMS-y, zapraszał mnie i moją współlokatorkę do kina i pomógł nam znaleźć nowe mieszkanie, gdy właściciel chciał podnieść czynsz. Pomagał przy przeprowadzce, kupował kwiaty i drobne prezenty. Kiedy byłam chora, odwoził mnie w nocy na oddział intensywnej terapii. W wakacje zaprosił mnie na tydzień nad morze. Sam wszystko zorganizował. Tam zakochaliśmy się w sobie po raz pierwszy. A po powrocie zaproponował mi wspólne mieszkanie. Wiedział o moim narzeczonym. Kiedy wróciłam z podróży, opowiedziałam wszystko mojej przyjaciółce. Wysłuchała mnie i powiedziała, że jestem prostytutką.
Czy można kochać dwóch mężczyzn? Tęsknię za moim narzeczonym. Wiem, że gdyby nie wojna, nawet nie spojrzałabym na innego mężczyznę. Nie wiem, czy kocham jego, czy moje wspomnienia z dawnego życia. Ale czuję też coś do Marka i muszę wybrać. Nie chcę teraz martwić mojego narzeczonego, mówić mu, co tu robię. On jest w trudnej sytuacji, bo jest na froncie. Może to moje tchórzostwo, ale postanowiłam poczekać, aż wojna się skończy. A co jeśli te polskie relacje będą trwały? Mam wyrzuty sumienia, że zdradziłam narzeczonego, ale nie wiem, jaka będzie moja przyszłość.
Mikołaj Paszko, psycholog na Avigon.pl:
Droga Pani, rozumiem, że jest Pani obecnie w sytuacji, która wymaga głębokiej refleksji i podjęcia trudnych decyzji. Tęsknota za narzeczonym w Ukrainie, a jednocześnie rozwój związku z nowym mężczyzną w Polsce stawiają Panią przed dylematem. To naprawdę trudny wybór moralny.
Potrzeba przestrzeni, by zrozumieć własne emocje i potrzeby.
Zrozumiałe jest, że trudno jasno ocenić swoje uczucia i zdecydować, któremu związkowi oddać swoje serce. Na dodatek obecna sytuacja w Ukrainie dodaje dramatyzmu tej historii, zaostrzając i komplikując emocje.
Wydawałoby się, że czekanie z decyzją do końca wojny jest najbezpieczniejszą opcją. Jednak z psychologicznego punktu widzenia ważne jest, by wcześniej znaleźć przestrzeń do zrozumienia własnych emocji, uczuć i potrzeb.
Potrzebujemy odpowiedzi na pytanie, czego oczekujemy od związku
Czy zastanawiała się Pani, czego oczekuje od tego lub innego związku? Warto zastanowić się i przeanalizować, jakie wartości są dla Pani najważniejsze i jakie decyzje będą zgodne z Pani przekonaniami.
Jeśli potrzebujesz Pani pomocy w zrozumieniu swoich uczuć i podjęciu decyzji, mogę doradzić rozmowę z doświadczonym psychologiem lub psychoterapeutą. Profesjonalna pomoc może pomóc Pani poradzić sobie z tą trudną sytuacją.
Link do Avigon.pl: https://avigon.pl/
Samotna na święta? Poradzimy sobie z tym!
Ludzie, którzy czekają na powrót swoich bliskich z frontu lub którzy opuścili swoje domy z powodu wojny, czują się samotni, zwłaszcza podczas świąt rodzinnych, takich jak Boże Narodzenie i Nowy Rok. Nawet jeśli jesteś daleko od domu bez swoich bliskich, istnieją sposoby, aby uczynić święta pogodnymi.
"Zostałam z kotem i sałatką z oliwek, z uczuciem rozpaczy i smutku".
Natalia ma 37 lat. Znalazła się w Warszawie zaraz po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę na pełną skalę. Pierwsze święta noworoczne wspomina ze smutkiem: "Odkąd byłam dzieckiem, moja rodzina zawsze miała tradycję przyjeżdżania do wioski mojej babci w obwodzie tarnopolskim i jedzenia kutii przy dużym, rodzinnym stole. Ta niezapomniana atmosfera przytulności i rodzinnego ciepła, pyszna kutia i wspólne kolędowanie. W zeszłoroczne Boże Narodzenie w moim pokoju stała pięknie udekorowana choinka, w kuchni piekła się szarlotka, ale nastrój miałam kiepski. Sąsiedzi spakowali prezenty, zabrali dzieci i wyjechali do swoich krewnych. Mieszkanie, w którym mieszkałam, wydawało się puste. Zostałam z kotem i sałatką z oliwek, zrozpaczona i smutna. Połączyła się z rodziną na zoomie." Przyznaje, że to znacznie poprawiło to jej nastrój.
Natalia postrzegała okres samotności jako okazję do samorozwoju i relaksu. Kiedy indziej można mieć taką okazję? Oglądała filmy, czytała książki i rozmawiała z przyjaciółmi z Ukrainy. "W pewnym momencie złapałam się na myśli, że nie wszystko jest takie złe, jak się wydaje. To była świetna okazja, by pobyć sam na sam ze swoimi myślami i robić to, na co miałam ochotę. Dobrze się wyspałam i zjadłam dużo czekoladek. Zapisałam się na kurs garncarstwa - własnoręcznie zrobiłam dzbanek i talerz. To było świetne odwrócenie uwagi od myśli o samotności. Ogólnie rzecz biorąc, odpoczęłam od zgiełku" - powiedziała dziewczyna.
W tym roku Natalia planuje pojechać na święta do swojej rodziny w Ukrainie.
Mężczyzna na froncie, samotność w Boże Narodzenie i najlepszy prezent na Nowy Rok
Iryna nie lubi być sama, zwłaszcza podczas świąt. W zeszłym roku spędziła Boże Narodzenie w wynajętym mieszkaniu w Kijowie, oczekując dzwonka do drzwi i pojawienia się ukochanego na progu. Ale cud się nie wydarzył, a jej ukochany zadzwonił do Iry o północy z zimnych okopów. "Z trudem powstrzymywałam łzy. Nie chciałam, żeby Andrii je widział. Jest mu wystarczająco ciężko. Przypomniałam sobie nasze mieszkanie w Charkowie, które zostało zniszczone przez orków, i to, jak spotykaliśmy się z przyjaciółmi na święta. W Kijowie miałam tylko kolegów z pracy i wszyscy świętowali ze swoimi rodzinami. Chciałam, żeby te święta skończyły się jak najszybciej, bo dawno nie czułam takiej rozpaczy. Z okna mojego mieszkania obserwowałam światła w sąsiednich oknach. Gdzieś przytulali się zakochani, śmiały się dzieci i jadły świąteczne potrawy. Ale dobrze wiedziałam, że nie jestem sama. Tysiące kobiet i matek czekało na swoich bliskich z linii frontu. Wydawało się, że jesteśmy zjednoczeni w tej samotności. Ta myśl pomagała mi się nie smucić" - wspomina Iryna. 30 grudnia poszła do apteki, ponieważ od jakiegoś czasu skarżyła się na złe samopoczucie. Później usiadła na łóżku i napisała do męża: "Teraz jest nas troje". Dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. "To był najlepszy prezent noworoczny, jaki kiedykolwiek otrzymałam. Nie czułam się już samotna jak w Boże Narodzenie. Miałam w sobie kolejne bijące serce".
Samotność może być różna
W rzeczywistości każdy z nas przynajmniej raz w życiu doświadczył samotności. Czasami okoliczności są takie, że nie możemy zobaczyć naszych bliskich. Niemniej jednak samotność można przekształcić w okazję do zrobienia czegoś pożytecznego dla siebie. Jak radzić sobie ze smutkiem i samotnością podczas świąt? Terapeutka Gestalt Halyna Vilkhova mówi nam:
-Samotność przychodzi wraz z końcem dzieciństwa. Jest to subiektywna emocja, gdy dana osoba czuje, że jej kontakty społeczne nie są wystarczające. Jeśli spojrzeć za kulisy tego stanu emocjonalnego, istnieje różnica między pragnieniem bycia samemu, gdzie masz wybór, a samotnością, gdzie nie ma wyboru (gdy dana osoba cierpi z powodu braku bliskich). Samotność nie jest tak przerażająca, jak uczucia, które ze sobą niesie - niepokój, opuszczenie, izolacja, strach, smutek. Różnica polega więc tak naprawdę na prawie wyboru. Jeśli dana osoba zdecyduje się być sama, nie będzie odczuwać samotności zabarwionej negatywnymi uczuciami. A jeśli jest zmuszony do bycia bez bliskich - przenieśli się do innego miasta lub kraju z powodu wojny - będzie żył w samotności i towarzyszących jej negatywnych uczuciach.
Podczas świąt rodzinnych, które mają łączyć pokolenia i opierają się na tradycji spotkań rodzinnych, samotność jest najbardziej odczuwalna. W końcu jaki jest najlepszy sposób na radzenie sobie z negatywnymi uczuciami? Dziel się, rozmawiaj, znajdź podobnie myślących ludzi, tych, którym na tobie zależy, którzy cię wysłuchają i wesprą. A kiedy te uczucia przychodzą, a osoba zostaje sama, nie mając nikogo, z kim mogłaby się nimi podzielić, niestety tylko się nasilają. Są one również wzmacniane przez masowy rynek świąteczny - reklamy, filmy pokazujące szczęśliwą rodzinę, zabawę, komunikację z przyjaciółmi. Ten obraz, narzucony z zewnątrz, zastępuje nasze własne pragnienia. A ta narzucona luka, idea między tym, jak powinno być, a jak jest, tworzy poczucie nienormalności, nie bycia częścią społeczeństwa. Osoba zamyka się w sobie jeszcze bardziej, nie zdając sobie nawet sprawy, jak wiele osób żyje w ten sam sposób.
Jak nie zwariować w samotności podczas świąt? Porady
Najpierw zadaj sobie pytanie i bądź ze sobą szczera, jak chcesz świętować. Możesz nie czuć się samotna, jeśli wyłączysz wszystkich zewnętrznych doradców, w tym oglądanie emocjonalnych programów telewizyjnych i mediów społecznościowych. Samotność może się nasilić, jeśli postrzegasz święta jako czas straty i porażki. Postaraj się spojrzeć na ten okres jako na okazję do samorozwoju i relaksu.
Czyń dobro dla innych
Bardzo prostą zasadą, która ratuje każde święta, jest robienie dobrych uczynków. Wolontariat, darowizny, pomoc, dawanie prezentów innym, czyli wszystko, w czym możesz pomóc choćby jednej osobie, sprawi, że poczujesz się potrzebny. Zostań św. Mikołajem, pomóż sierotom lub zwierzętom w schronisku. Będziesz mógł doświadczyć świąt jako czasu dobrych uczynków i interakcji z innymi.
Postaw na zdrowy ruch
Ćwiczenia, nawet lekka aktywność fizyczna, pomogą unormować poziom hormonów i poprawić nastrój. Wybierz się na spacer na świeżym powietrzu, poćwicz w domu lub odwiedź siłownię.
Odkryj moc rytuałów
Podaruj sobie prezent - taki, o którym marzysz od dawna. Święta powinny być wypełnione rytuałami i oczekiwaniami. Stwórz tradycje dla siebie lub wspieraj te, które już masz. Da ci to poczucie stabilności.
Łączenie się z innymi
Internet otwiera nieskończone możliwości wirtualnej komunikacji. Dołącz do grup online, wymieniaj pozdrowienia z przyjaciółmi za pośrednictwem połączeń wideo lub wirtualnych platform i zjedz wspólny posiłek z rodziną za pośrednictwem komunikacji online. Pozwoli ci to poczuć się zaangażowanym, nawet na odległość.
Napisz list
Spróbuj napisać list na papierze. List z gratulacjami, list z podziękowaniami, być może list ze smutkiem do samego siebie, jeśli czujesz taką potrzebę. Napisz do tych, z którymi chciałbyś spędzić ten czas.
Jeśli Twoi bliscy są na pierwszej linii frontu, wyślij swoje zdjęcie, napisz, że jesteś bezpieczna i pamiętasz o nich, że jesteś z nimi emocjonalnie, napisz komentarz z wdzięcznością ze bronią kraju, że tęsknisz za nimi i czekasz na nich w domu.
Pójdź między ludzi
Sprawdź, czy są jakieś występy, wystawy, uroczystości. Nie siedź w domu, wyjdź do ludzi, podziel się poczuciem samotności w tłumie. Jeśli smutek jest przytłaczający, zadbaj o siebie - masaż, ciepła kąpiel, spacery.
Znajdź pozytywne strony
Potraktuj samotność jako okazję do odpoczynku dla układu nerwowego, przespania się i zrelaksowania zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Pozwól sobie na zjedzenie czegoś z listy zakazanych produktów. Jeśli naprawdę masz ochotę na coś smacznego, nie odmawiaj sobie. To Ty jesteś gospodynią swoich świąt i nie musisz się do nikogo dostosowywać. Musisz przyznać, że czasami lepiej jest zostać w ulubionej piżamie w łóżku z ciekawą książką, niż spędzać czas w towarzystwie osób, które są dla Ciebie niemiłe lub nieinteresujące.
Spędzaj czas robiąc to, co kochasz
Filmy, filmy, książki. Daj się ponieść dobrej książce lub filmowi. Kreatywność - rysowanie, rękodzieło, haftowanie, szycie, projektowanie, przedstawienia teatralne. Wyrażanie siebie zmniejsza poczucie samotności. Zrób coś, co kochasz, ale na co do tej pory nie miałaś czasu. Przygotuj swój ulubiony posiłek, zrób sobie herbatę, przejdź się po parku słuchając muzyki. Opcji jest mnóstwo.
Nie wstydź się swoich uczuć i pragnień. Każdy doświadczył bolesnego uczucia porzucenia. Każdy doświadczył smutku. Pozwól sobie na przeżywanie tych uczuć, a być może zauważysz, że jest wiele takich osób i nie jesteś w tym sam. I że samotność nie zawsze jest czymś złym, jeśli wiesz, jak sobie z nią radzić.
Moja córka usłyszała nieprzyjemne słowa, ponieważ mówiła po ukraińsku. Zawstydziłam agresora
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?
Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy o to, by psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię mądrą radą. To może być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy. Publikujemy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiego czytelnika. I komentarz psychologa.
Incydent w polskim sklepie
Moja 10-letnia córka jest miłym, dociekliwym dzieckiem. Dobrze się uczy i dużo czyta. Chce zostać lekarką. Kiedy jej babcia zemdlała w pierwszych godzinach wojny ze stresu i zmartwienia, a my martwiliśmy się, jak przywrócić ją do życia, moja córka powiedziała, że zostanie lekarzem, aby wiedzieć, jak pomóc babci.
Po trzech miesiącach w Polsce znalazłem pracę i udało nam się wynająć mieszkanie. Moja córka bardzo szybko nauczyła się poruszać po okolicy. Po 1,5 roku dobrze mówi po polsku, sama chodzi do szkoły i biblioteki, a nawet pomaga w zakupach. I wtedy przydarzyła jej się nieprzyjemna sytuacja w sklepie.
Córce zachciało się pierog,ów ale w domu nie było sera. Zniecierpliwiona postanowiła sama pobiec do sklepu. Tam spotkała swoją koleżankę. Stojąc w kolejce do kasy, rozmawiały po ukraińsku. Za nimi podążył nasz sąsiad z kolegą. Nie wiem, czy nie rozpoznał mojej córki, ale nagle zaczął im głośno mówić, że to Polska i że powinni tu mówić tylko po polsku. "Rozumiecie po polsku" - powtórzył. Dziewczyny zamilkły i pobiegły do domu.
Moja córka zostawiła zakupy przy kasie. Nie rozumiała, co się stało. Nie mogła uwierzyć, że zawsze tak miły pan Zenek potraktował ją niegrzecznie. Powiedziała, że czuć było od niego alkohol.
Wróciłam z córką do sklepu, ale sąsiada już tam nie było. Zapukałam do jego drzwi, ale nikt nie odpowiedział.
Następnego dnia wracałam do domu z pracy i spotkałam naszego sąsiada przy wejściu. Wynosił śmieci. Uśmiechnął się i przywitał. Nie zamierzałam mu jednak wybaczyć incydentu w sklepie. Zapytałam go, dlaczego kazał mojej córce mówić tylko po polsku. Na początku nie zrozumiał, o co mi chodzi. Kiedy jednak przypomniałam mu o wczorajszym monologu przy kasie, zmieszał się.
- Nie wiedziałem, że to twoja córka. Przepraszam, byłem pijany - zaczął wyjaśniać.
Nie poddałam się: "Nie ma znaczenia, czy to moje dziecko, czy kogoś innego. Nie ma znaczenia, czy to dorosły, czy nie. Zraniłeś ją, przestraszyłeś. Obrażasz nas takim gadaniem. Jak byś się czuł, gdybyś uciekał na Ukrainę przed wojną, a miejscowi powiedzieliby ci, że musisz mówić tylko po ukraińsku?".
Pan Zenek był tak zdezorientowany, że wrócił do mieszkania ze śmieciami. Wieczorem tego samego dnia usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam drzwi, a tam stał pan Zenek z kwiatami i wielką tabliczką czekolady.
- Jeszcze raz przepraszam, byłem niegrzeczny. Kwiaty dla ciebie i czekolada dla twojej córki. Proszę, wybacz mi, byłem pijany.
Powiedział, że to się nie powtórzy.
Mam nadzieję, że już nigdy nie będzie się tak zachowywał, nie tylko w stosunku do nas, ale także do innych Ukraińców. Ale wiem, że takich Zenków są setki i nie każdy zrozumie, że jego zachowanie jest beznadziejne.
Moja córka przyjęła przeprosiny i czekoladę od sąsiada. Myślałem, że sprawa jest zakończona, ale ostatnio przy kolacji nagle zapytała: "Dlaczego Polacy nas nie lubią?". Odpowiedziałma, że nie można wszystkich mierzyć tą samą miarą. Obawiam się jednak, że incydent w sklepie zostanie z nią na długo.
Anna Głowik, psycholożka w Avigon.pl:
Oprócz trudnej sytuacji, którą opisujesz, widzę też pewne pozytywne aspekty, dotyczą one zwłaszcza Twojej reakcji.
Dobrze, że zadbałaś o emocje swojej córki
Zacznę od sytuacji w sklepie i Twojej pierwszej cennej reakcji. Była ona jak najbardziej właściwa. Bardzo dobrze, że nie wybaczyłaś sąsiadowi i nie kazałaś córce ignorować jego zachowania i udawać, że nic się nie stało. Mówiąc sąsiadowi o zaistniałej sytuacji, jasno przekazałaś córce, że to on jest winny. Zadbałaś o jej emocje i pokazałaś jej, że to przez co przechodzi jest ważne i że ma prawo tak się czuć.
Sytuacja w sklepie mogła być dla niego niekomfortowa, nieprzyjemna, a nawet przerażająca. Jeśli tak się czuła, powinna ich doświadczyć, nie tłumić. Poza tym emocje zawsze nam coś mówią. W tym przypadku chodziło o przekroczenie naszych granic i konieczność ucieczki w bezpieczne miejsce przed atakiem. Dobrze, że córka pobiegła do Ciebie, że Ty jesteś jej bezpiecznym miejscem.
Na świecie istnieją uprzedzenia, ale dotyczą nie nas, ale osób, które je mają
Jeśli obawia się Pani, że sytuacja w sklepie zostanie z córką na długo, radziłabym szczerze porozmawiać o tym, że opinie innych ludzi nie stanowią o naszej wartości. Na świecie istnieją uprzedzenia, ale dotyczą nie nas, ale osób, które je mają.
Co do pytania mojej córki: "Dlaczego Polacy nas nie lubią?", to jeszcze raz gratuluję odpowiedzi. Rzeczywiście, nie można wszystkich mierzyć tą samą miarą. Odpowiadając na tak postawione pytanie, warto również wymienić Polaków w otoczeniu córki, których wyraźnie lubi: koleżanki ze szkoły, nauczycieli czy bibliotekarkę. W ten sposób można wykazać, że stwierdzenie o wszystkich Polakach, którzy jej nie lubią, jest nieprawdziwe.
Pozwól jej rozwijać swoje pasje i talenty i pamiętaj, że jest mądrą dziewczynką. To świetnie, że uwielbia czytać, dobrze radzi sobie w szkole i ma przyjaciół. Myślę, że szybka adaptacja w nowym domu, znajomość języka polskiego i okolicy wyjdzie jej na dobre.
Na koniec życzę tylko dobrych ludzi na Twojej drodze, trzymam kciuki za Ciebie i małą lekarkę!
Посилання на Avigon.pl: https://avigon.pl