Exclusive
20
min

Dlaczego wojna, w której codziennie giną ludzie, tak wszystkim spowszedniała?

Kiedy po dwóch miesiącach pobytu u naszych polskich gospodarzy nasza rodzina znalazła nowe mieszkanie, oni dzwonili, pytali, czy czegoś nam nie potrzeba. Nawet na obiady w niedzielę zapraszali. Teraz nie dzwonią, nie zapraszają. To boli, że dla innych przestaliśmy już być ważni.

Sestry

Rysunek Oksany Draczkowskiej

No items found.

Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?

Pozwól nam sobie pomóc. Napisz do nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy o to, by psycholog lub psychoterapeuta wsparł Cię dobrą radą. To może być pierwszy krok, który ułatwi Ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy. Publikujemy poniższy list, który otrzymaliśmy od czytelniczki z Ukrainy, a także odpowiedź psycholożki.

W poszukiwaniu sensu i wsparcia

Przygnębia mnie fakt, że ta wojna tyle trwa. Kiedy już się wydaje, że szala zaczyna przeważać na naszą stronę słyszymy o największym ataku dronów na Kijów od początku ruskiej napaści. Ten rollercoaster wiadomości powoduje u mnie okropną huśtawkę nastrojów. Jednego dnia jestem pełna nadziei, że za chwilę wszystko się zakończy i wreszcie będę mogła wrócić do domu, a następnego przygnębia mnie wiadomość o kolejnym bombardowaniu naszych miast.

Przyznam, że coraz trudniej znaleźć mi siły, żeby to wszystko przetrwać. Jedyną pociechą jest to, że moi dwaj bracia, którzy walczą na froncie od początku są cali i zdrowi. Szansa na spotkanie z nimi, oby jak najszybciej, powoduje, że ta iskra nadziei jeszcze się tli.

Ale chyba jeszcze bardziej jest mi smutno, że wojna, na której przecież codziennie giną ludzie, tak spowszedniała. Jeszcze dwa, trzy miesiące temu w wielu sklepach stały kosze na artykuły, które miały trafić do potrzebujących Ukraińców, w tych samych sklepach zachęcano po ukraińsku do pomocy. Teraz koszy zniknęły, komunikatów nikt nie nadaje. Smutne to.

Kiedy po dwóch miesiącach pobytu u naszych polskich gospodarzy nasza rodzina znalazła nowe mieszkanie on dzwonili, pytali, czy czegoś nam nie potrzeba. Nawet na obiady w niedzielę zapraszali. Tak było może przez cztery miesiące. Teraz nie dzwonią, nie zapraszają. Rozumiem to, każdy ma swoje życie i trudno mu cały czas zajmować się innymi ludźmi. Ale to jednak boli, że dla innych przestaliśmy już być ważni.

W pracy podobnie. Dziewczyny pytały, co u nas, jak sobie radzi rodzina, która została w Ukrainie, czy czegoś nie potrzebujemy. Teraz już o wojnie nie mówią, ona jest tylko w telewizorze.

Proszę mnie zrozumieć nie chodzi mi o jakąś materialną pomoc, bo radzimy sobie. Nie mamy tak dobrze, jak u siebie przed wojną, ale wiemy, że to tymczasowe i znów odbijemy się od dna. Chodzi mi o rozmowę, zainteresowanie, opowiadanie o Polsce, której cały czas się uczymy. To miłe i budujące, kiedy jest się dla kogoś ważnym. Marzy mi się, żeby w tym kończącym się świątecznym czasie ludzie pomyśleli o swoich nowych sąsiadach i otwarli się na nich. Dla mnie każde dobre słowo, zainteresowanie więcej warte od pieniędzy. Nam do normalności jeszcze bardzo daleko, więc szukamy jej w każdym geście, rozmowie.

Justyna Majchrowska, psycholożka w Avigon.pl:

Szanowna Czytelniczko Sestry, czytając Twój list, mocno czuję jak Twoje doświadczenia w obliczu trwającej wojny są głęboko poruszające. Opisane uczucia huśtawki nastrojów są przeze mnie całkowicie zrozumiałe.

Głównym ludzkim impulsem jest poszukiwanie sensu i celu

Największym popędem człowieka jest poszukiwanie sensu i celu
W kontekście sytuacji, w jakiej się znajdujesz, pragnę podzielić się refleksją w duchu myśli Viktora Frankla. Viktor Frankl był austriackim psychiatrą i psychoterapeuta, więźniem obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz. Stworzył logoterapię, czyli metodę psychoterapeutyczną ukierunkowaną na rozważania nad sensem życia.

Myślę, że warto, tym bardziej kiedy trwa wojna, zapoznać się z jego książką "Człowiek w poszukiwaniu sensu" Viktora E. Frankla. Jest to jedna z najbardziej wpływowych książek w literaturze psychiatrycznej od czasu Freuda. Zaczyna się od głęboko poruszającego osobistego eseju o pięcioletnim pobycie Frankla w Auschwitz i innych obozach koncentracyjnych oraz jego wysiłkach w tym czasie, by znaleźć powody do życia. Druga część książki opisuje metody psychoterapeutyczne, które Frankl opracował jako pierwszy na bazie swoich doświadczeń z obozów. Frankl wierzy, że najgłębszym popędem człowieka jest poszukiwanie sensu i celu.
"Zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny to radzenie sobie z ogromnym stresem.

"Zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny oznacza radzenie sobie z ogromnym stresem

W obliczu trudności i niewiadomych, które niesie wojna, zdajesz sobie sprawę z wartości nadziei. To jest tak dużo (!), że Twoi bracia są zdrowi, staje się, jak sama napisałaś - iskrą, która pozwala Ci przetrwać. Frankl podkreślał znaczenie znalezienia sensu nawet w najtrudniejszych chwilach, a Twoja nadzieja na spotkanie z bliskimi jest tego najpiękniejszym przykładem.

Wojna, pomimo codziennych strat ludzkich istnień, niestety, czasem traci swoje wstrząsające znaczenie w obliczu rutyny. Tak właśnie działamy jako ludzie - coś co jednego dnia jest ogromnym szokiem, z upływem czasu, staje się w pewnym stopniu - znajome. Jest to naturalny mechanizm ludzki, który sprawia, że może on funkcjonować nawet w obliczu ogromnego stresu jakim jest wojna.

Twój smutek związany z utratą zaangażowania społecznego, które wcześniej odczuwałaś od innych, jest zrozumiały. Tyle, że to nie jest do końca utrata zaangażowania, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jest to dodatkowo radzenie sobie, radzenie sobie z ogromnym stresem, po prostu "zaakceptowanie" tej strasznej sytuacji wojny. To, że zauważasz, że dla wielu ludzi wojna stała się jedynie abstrakcją na ekranie telewizora, ukazuje adaptację, jakkolwiek strasznie to brzmi, która jawi się jako obojętność społeczna.

Wyciągnij rękę jako pierwszy i zaproponuj rozmowę

Może pierwsza wyciągnąć dłoń i poprosić o rozmowę
Twoje pragnienie rozmowy, zainteresowania i dzielenia się doświadczeniami jest głęboko normalne. Frankl kładł nacisk na znalezienie sensu w relacjach z innymi, zwłaszcza w obliczu cierpienia. Twoje marzenie o tym, aby ludzie pomyśleli o nowych sąsiadach i otworzyli się na nich, odzwierciedla tę potrzebę związku społecznego. A może pierwsza wyciągnij dłoń, uśmiechnij się, zaproponuj rozmowę? Pokaż swoje potrzeby innym ludziom. O ile prostszy byłby świat, gdybyśmy czytali potrzeby innych ludzi.

Wartość dobrego słowa i zainteresowania, jakie podkreślasz, jest fundamentalna dla utrzymania zdolności do przetrwania i odnajdywania sensu w trudnych czasach. Wspieram Cię prosto z serca, abyś znalazła te chwile zrozumienia i wsparcia wśród ludzi, którzy docenią Twoją obecność. Pamiętaj, że zdolność do znalezienia sensu i wartości w relacjach z innymi jest mocną i niezaprzeczalną siłą napędową, która pomaga przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Łączę wyrazy szacunku.https://avigon.pl/specjalista/justyna-majchrowska

Посилання на avigon.pl: https://avigon.pl/

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Jak rozmawiać o pieniądzach?

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Jak nauczyć się rozmawiać z partnerem o pieniądzach

„Przeprowadziliśmy się do Polski dwa miesiące przed wybuchem wojny. Mąż słyszał od znajomych, którzy znaleźli tu pracę, że w Polsce są lepsze zarobki i spokojniejsze życie.

Nie jechaliśmy w ciemno. Kuzyn męża znalazł mu pracę i mieszkanie dla nas. Mieliśmy też trochę oszczędności na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Jednak wszystko się udało. Opiekowałam się trójką dzieci, a mąż zaczął pracować. Byliśmy zadowoleni z naszego nowego życia, dopóki nie przerwał go atak Rosji na Ukrainę.

Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci

Matka i siostra mojego męża zostały w Ukrainie. Ja nie mam rodziny, wychowałam się w sierocińcu. Po wybuchu wojny zaczęliśmy im pomagać, wysyłaliśmy pieniądze i paczki. Proponowaliśmy, że przywieziemy je do Polski, ale nie chciały opuścić swojego domu.

Fabryka, w której pracowała siostra mojego męża, została zniszczona, więc straciła źródło dochodu. Teściowa ma skromną emeryturę. Wiem, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzą, ale mąż za bardzo im pomaga. Wysyła im więcej, niż zostawia nam na życie. Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci. Ja przynajmniej mam 800+ zasiłku, który wpływa na moje konto. On nie rusza tych pieniędzy.

Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa

Kiedy zwracam mu uwagę, że te proporcje są dla nas niesprawiedliwe, słyszę, że jego rodzina jest w strasznej sytuacji i należy się jej rekompensata. Zgadzam się, że wojna, poza utratą zdrowia, to najgorsze, co może spotkać człowieka. Ale mój mąż musi też pamiętać, że ma dzieci, które dorastają, potrzebują nowych butów, kurtek, a czasem nawet zabawki.

Zamiast żyć spokojnie, ciągle kłócimy się o pieniądze. On dobrze zarabia, lecz prawie nic z tego nie mamy. Nie jestem rozrzutna, robię zakupy w tanich sklepach, umiem gotować pyszne dania z niedrogich produktów. Uważam się za dobrą gospodynię i chcę, by mąż to docenił. Potrzebuję też kosmetyków i wizyty u fryzjera, przynajmniej raz na jakiś czas. Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa, ale nie mam na to pieniędzy.

Jestem zmęczona tą sytuacją, lecz nie wiem, jak sprowadzić męża na ziemię. Czuje się winny, że zostawił matkę samą sobie, a teraz próbuje zrekompensować jej to pieniędzmi. Tyle że te pieniądze są też pieniędzmi jego dzieci”.

Justina Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:

Dziękujemy, że podzieliła się Pani z nami swoim problemem. To wspaniale, że znaleźliście z mężem dom i pracę w Polsce i możecie tu spokojnie żyć. Zdecydowaliście się na przeprowadzkę do Polski jeszcze przed wojną, ale jej wybuch musiał mieć duży wpływ na Wasze poczucie bezpieczeństwa.

W partnerstwie musicie nauczyć się rozmawiać o finansach. To ważna część życia

Rozumiem, że bardzo martwicie się o swoich bliskich i przyjaciół, którzy pozostali w Ukrainie mimo grożącego im niebezpieczeństwa i niepewności. Piszę to nie bez powodu. Uważam bowiem, że musi się Pani wczuć w emocje męża, by mieć argumenty, które przekonają go do Pani racji.

Pisze Pani, że mąż wysyła znaczną część dochodów Waszej rodziny do matki i siostry w Ukrainie. To jest źródło Waszych kłótni i problemów. Mówi się, że kłótnie o pieniądze to najszybszy sposób na zabicie miłości. Warto o tym pamiętać, choć nie oznacza to, że nie powinniście o tym rozmawiać.

Wręcz przeciwnie: w partnerstwie trzeba nauczyć się rozmawiać o finansach, bo to bardzo ważna część życia. A w trudnych sytuacjach kompromis w tym względzie jest niezbędny do utrzymania dobrego związku.

Mężczyźni to realiści, więc działają na ich racjonalne argumenty

Zgadzam się z Panią, że mąż może czuć się winny wobec swojej matki i siostry, a wysyłanie im znacznych kwot pieniędzy może być sposobem na zrekompensowanie tej sytuacji. Jeśli tak jest, to mąż działa na poziomie emocjonalnym i trudno będzie go przekonać bez dobrze przygotowanych argumentów. Rozumiem też, dlaczego czuje Pani, że znaczna część zarobionych przez niego pieniędzy należy do Pani i dzieci. Pani też poświęciła wiele, by zbudować swoje życie w innym kraju, więc oddanie większości swoich dochodów komuś innemu wydaje się Pani niesprawiedliwe. Jak więc osiągnąć kompromis?

Mężczyźni mają tendencję do bycia realistami, koncentrują się na szukaniu rozwiązań, więc działają na ich racjonalne argumenty. Na Pani miejscu zastanowiłabym się, jak w konstruktywny sposób przekazać mężowi swoje argumenty.

Zanim jednak zacznie pani to robić, proszę się zastanowić, ile kosztuje Panią życie w Polsce, a ile ono teraz kosztuje w Ukrainie. Czy biorąc pod uwagę obecne dochody siostry i matki Pani męża pieniądze, które im wysyłacie, wystarczają na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb? Czyje potrzeby są większe? Czy gdyby teraz mieszkała Pani w Ukrainie, byłaby w stanie utrzymać się za kwoty wysyłane teściowej i szwagierce?

Proszę wykonać te obliczenia, sprawdzając, ile obecnie kosztuje żywność i produkty higieniczne w obu krajach. I proszę wczuć się również w sytuację teściowej i szwagierki – a także w emocje Pani męża, który zostawił te dwie bliskie osoby w kraju zniszczonym przez wojnę.

To nie może trwać wiecznie

Jeśli Pani wyliczenia pokażą, że pieniądze przekazane rodzinie męża w Ukrainie zaspokajają więcej potrzeb niż te pozostawione Waszej rodzinie w Polsce, będzie Pani miała racjonalne argumenty, które pomogą przekonać męża.

Proszę pamiętać, że ludzie zazwyczaj mają bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, więc odwołanie się do niego z pewnością może pomóc. Może też Pani wykazać się dobrą wolą i uzgodnić z mężem, że będziecie stopniowo zmniejszać ilość pieniędzy przesyłanych jego rodzinie. Pozwoli mu to przyzwyczaić się do sytuacji i szybciej zaakceptować zmianę. Uświadomi mu również, że obecny stan rzeczy powinien być tymczasowy i nie może trwać wiecznie.

Wierzę, że racjonalne argumenty pomogą uświadomić mężowi, że choć stara się zrekompensować matce i siostrze trudy wojenne, to w obecnej sytuacji krzywdzi własną rodzinę, czyli Panią i Wasze dzieci.

Link do strony specjalistki

20
хв

Mąż dobrze zarabia, ale prawie wszystkie pieniądze wysyła bliskim w Ukrainie

Sestry
як зрозуміти чоловіка

<ftame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Od początku wojny mój mąż, dzieci i ja mieszkamy w Polsce. W Ukrainie zostawiliśmy nasze mieszkanie i całe dotychczasowe życie. Mam taki charakter, że nie waham się, tylko działam. To jest dla mnie recepta na stres. Bo twój umysł jest czymś zajęty, to mniej myślisz o problemach.

Zaraz po przyjeździe, kiedy załatwiliśmy formalności, powiedziałam mężowi, że będę pracować i podzielimy się równo opieką nad dziećmi. W Ukrainie to ja się nimi zajmowałam, gotowałam, prałam, sprzątałam – byłam kurą domową. W Polsce postanowiłam to zmienić.

Znalazłam pracę w prywatnej firmie. Mimo że nie miałam doświadczenia, właściciele byli bardzo mili i uwierzyli we mnie. Nauczyłam się wszystkiego od podstaw i naprawdę lubię swoją pracę.

Menedżerowie skrupulatnie kontrolują jakość produktów, a ja jestem zadowolona. Po roku pracy zostałam doceniona i awansowałam – przeszłam z produkcji do kontroli. Wreszcie mogę się rozwijać i jestem doceniana nie tylko w domu.

Niestety mój mąż nie ma tyle szczęścia. Już kilka razy zmieniał pracę. W Ukrainie był odpowiedzialny za ludzi, a teraz musi być podwładnym. I to mu się nie podoba.

Obecnie jest bez pracy. Staram się go przekonać, by poszukał nowej, dostosował się do warunków, pokazać mu na własnym przykładzie, że można się rozwijać – ale on nie zwraca na to uwagi. Nie wiem, jak go zachęcić do działania.

Powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do kraju, ale jam mam co do tego coraz więcej wątpliwości. W końcu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nauczyłam się nowego języka, otworzyłam się na ludzi. I w końcu czuję, że żyję, więc nie chcę niczego zmieniać.

Boję się, że kiedy przyjdzie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, wybiorę życie w Polsce. Z dziećmi, lecz bez męża. Nie chcę wracać do garów. Mogę łączyć pracę z prowadzeniem domu. Nawet bycie rozdartą między pracą a obowiązkami domowymi jest lepsze niż siedzenie w domu.

Kiedy podczas jednej z rozmów o powrocie do Ukrainy powiedziałam mężowi, że nie jestem tym zainteresowana, zrobił straszną awanturę. Zarzucił mi, że chcę rozbić rodzinę i myślę tylko o sobie. Zapowiedział, że dzieci wrócą z nim – czy tego chcę, czy nie.

Tyle że ja myślę inaczej.

Dzieci wkrótce się usamodzielnią, a ja w Ukrainie znów będę kucharką i sprzątaczką. Nie chcę wracać do takiego życia. Czy mamy szansę dojść do porozumienia? Czy jest jakieś zdrowe wyjście z tej sytuacji?

Aleksandra Antońska, psycholożka w Avigon.pl:

Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. Ma Pani dylemat, z którym trudno sobie poradzić. Z tego co Pani napisała w liście wynika, że rozpoczęła Pani nowe życie w Polsce, poradziła sobie z przeprowadzką i znalazła sposób na rozwój i spełnienie zawodowe. Pani umiejętności zostały zauważone i docenione. I jest to dla Pani bardzo ważne.

Z drugiej strony Pani mąż, który jest rozczarowany swoją obecną sytuacją zawodową, ma zupełnie inne odczucia – w Polsce ma poczucie regresu. Silne emocje czasami uniemożliwiają nam podejmowanie racjonalnych decyzji, mówimy coś impulsywnie. Nie zawsze to, co mamy na myśli.

Powrót do Ukrainy czy pozostanie w Polsce – to bardzo ważna decyzja. Dlatego powinniście porozmawiać o tym spokojnie. Może podczas wspólnej kolacji? Powinna Pani opowiedzieć o swoich uczuciach i o tym, że nie chce wracać do roli, jaką pełniła w Ukrainie.

Wierzę, że można znaleźć wspólne rozwiązanie

Warto otwarcie porozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Mimo tego, że Pani i mąż różnie widzicie swoją sytuację, warto pamiętać, że ten problem nie powinien Was dzielić i stawiać po przeciwnych stronach. Powinniście wspólnie stawić czoło sytuacji i wzajemnie się wspierać.

Powinna też Pani zrozumieć motywację męża do powrotu. W Polsce czuje się niedoceniany, uważa, że nie może się tu rozwijać. Z kolei powinien zrozumieć, że Pani tak samo czuła się w Ukrainie.

Nie da się uciec od problemu ani o nim zapomnieć

Proszę na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o możliwych konsekwencjach swoich decyzji. Proszę dać sobie czas na przepracowanie emocji, które w Pani są.

Wzmocnienie relacji z mężem też powinno pomóc. Być może nie odkrył jeszcze dobrych stron kraju, w którym się znaleźliście. I może powinna Pani odwiedzić miejsca, które Panią interesują – by dojść do wniosku, że nasze życie składa się z czegoś więcej niż tylko z pracy?

Życzę Pani dużo siły i wytrwałości.

Link do strony ekspertki.

20
хв

Nie chcę niszczyć mojej rodziny – ale czy nie powinnam pomyśleć o sobie?

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Ексклюзив
20
хв

Z banku na front: Polka w ukraińskim wojsku

Ексклюзив
20
хв

Dmytro Łubinec: - Rosja tworzy izby tortur w każdej okupowanej osadzie

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress