Exclusive
20
min

Zraniony Dniepr: przetrwać wbrew wszystkiemu

Podjąłem tytaniczny wysiłek, by się opanować. Powiedziałem mamie, że nic mi nie jest, jestem już w pracy. Kiedy nacisnąłem przycisk "rozłącz", straciłem przytomność - mówi ranny w Dnieprze Ołeksandr Didenko

Iryna Skosar

Rosyjskie rakiety trafiły w centrum handlowe. Dniepr, 29 grudnia 2023 r. Zdjęcie: Serhij Łysak

No items found.

Siedmiu zabitych, trzydziestu rannych - to bilans rosyjskiego ataku, do którego doszło 29 grudnia w Dnieprze. Rosjanie uderzyli w centrum handlowe i szpital położniczy. Uszkodzonych zostało też 14 wieżowców, 7 domów prywatnych, 35 samochodów i 12 budynków administracyjnych. Więcej informacji na temat odbudowy miasta po ataku można znaleźć na stronie Sestry.  

Mojemiasto i moi ludzie przy dźwiękach eksplozji

Rano 29 grudnia Ukraińcy przeczytali alarmującą wiadomość na czatach: "Zarejestrowano start bombowców strategicznych 11 samolotów TU-95MS z Ołenki". Na kolejną wiadomość nie trzeba było długo czekać: "Pociski weszły w ukraińską przestrzeń powietrzną o 6:00".

Na zegarze jest 6:35. Dniepr. Eksplozje. Ciężkie, tępe uderzenia. Wydaje się, że rozlegają się wszędzie. Kanonada. 3-5-7. Nie da się policzyć. Jest przerażająco. Popadasz w odrętwienie, grudka strachu dławi cię gdzieś w okolicy przepony. To już wszystko czy będzie coś więcej? Zestrzelili samolot czy dopiero przyleciał? Co z rodziną? Pytania pulsują w mojej głowie.  

Na czatach pojawiają się pierwsze informacje:

- Na ulicy Titowa wyleciały okna.

Piszę do mojej rodziny, jest w pobliżu.

- U nas normalnie.

Dziś tyle wystarczy, by odetchnąć.

Centrum handlowe zbombardowane przez Rosjan. Dniepr, 29 grudnia 2023 r. Zdjęcie: Serhij Łysak

Jednak kilka sekund później jej przyjaciółka wysyła film i zdjęcie. Natalia znalazła się w samym środku eksplozji, biegła do pracy w aptece. Centrum handlowe już płonęło, kilka osób leżało na chodniku, krwawiąc, w aptece nie było szyb. Powiedziała, że siedziała na podłodze apteki, czekając na policję. Głos jej się trząsł, płakała. W słuchawce słyszę syreny karetek.

Około 7:35 stało się jasne, że główne uderzenie poszło na centrum handlowe, są zabici i ranni. Ale około 8:00 nowa informacja: uderzyli w szpital położniczy... I pierwsze ujęcia płonącego szpitala. Krew uderza mi do skroni. Moja wyobraźnia kreśli straszne obrazy...

Cały blok mieszkalny wygląda jak scenografia filmu wojennego, chociaż chrzęst szkła pod stopami przypomina, że to rzeczywistość. Budynki pozbawione okien. Ludzie jak mrówki usuwają góry śmieci i szkła. Okna zakryte płytami wiórowymi. Domy bez oczu.

W czepkach urodzeni

Pawło i Olja Szczur sprzątają swoje mieszkanie ze szkła i kurzu. Olja czyści miotłą ulubioną zabawkę swojego syna Makarczyka - klocki do sortowania. Ich mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze budynku naprzeciwko szpitala położniczego.

- Poszłam do pracy wcześnie rano. Zostawiłam chłopców, żeby spali - mówi młoda matka.

Blok, w którym mieszkają Szczurowie, po rosyjskim ataku. Dniepr, 29 grudnia 2023 r. Zdjęcie: Artem Szewieliew

Pawło i jego syn siedzieli na kanapie. Półtoraroczny Makar nie lubi spać w łóżeczku przy oknie. Zawyła syrena, Pawło przeglądał czaty:

- To był prawdopodobnie instynkt. Kilka sekund przed eksplozją chwyciłem syna i wybiegłem na korytarz.

Fala uderzeniowa wyważyła frontowe drzwi, poleciało szkło. Pawło osłonił syna własnym ciałem, coś uderzyło go w czoło. Przerażony Makarczyk płakał, głowa Pawło krwawiła. Torbą na zakupy starł krew z czoła.

W mieszkaniu unosił się kurz, wszystko było jak we mgle. Przybiegli sąsiedzi, pomogli im wyjść na zewnątrz. Wtedy Pawło zauważył, że Makarczyk też ma rozciętą głowę, więc z dzieckiem na rękach pognał do pobliskiego szpitala. Tam obu zabandażowali głowy. Chłopczyk nie odniósł poważnych obrażeń, ale rana wymagała założenia szwów.

- Moi chłopcy urodzili się w czepkach - mówi Olja.

Olja z synem Makarczykiem. Zdjęcie: Artem Szewieliew

Palenie naprawdę może zabić

Tak twierdzi teraz 25-letni Oleksandr Didenko. 29 grudnia szedł na poranną zmianę. Po drodze kupił chleb i chciał jeszcze skoczyć po papierosy. Matka przez telefon poprosiła go, by zadzwonił do niej, gdy dotrze do pracy, bo trwał alarm i zewsząd leciały pociski. Gdy się rozłączył, nad głową usłyszał gwizd, a potem huk. Raz, dwa, trzy... Gdy pocisk eksplodował, był w pobliżu oddziału położniczego:

- Poczułem ból w nodze, potem zacząłem się dusić. Zobaczyłem jakiegoś faceta, zacząłem czołgać się w jego kierunku. Krzyczałem: "Pomóż mi, bracie, chcę żyć!".

Ołeksandr Didenko w szpitalu po rosyjskim ataku. Zdjęcie: Artem Szewieliew

To był żołnierz. Miał cztery opaski uciskowe i założył je Saszy, by zatamować krwawienie. Potem przyjechała karetka. Już na noszach Sasza odebrał kolejny telefon od matki:

- Podjąłem tytaniczny wysiłek, by się opanować. Powiedziałem mamie, że nic mi nie jest, że jestem już w pracy. Kiedy nacisnąłem przycisk "rozłącz się", straciłem przytomność.

Obrażenie były poważne, Saszę operowały trzy zespoły lekarzy: neurochirurgów, chirurgów i traumatologów.  

- Rozbita głowa, krwiak czaszkowo-mózgowy, wyrwane części ciała, ogromny przedmiot w żołądku, który rozerwał jelita, złamana kość piszczelowa i wiele innych obrażeń - podsumowuje Ołeksandr Tołubajew, zastępca dyrektora ds. ratownictwa medycznego w regionalnym szpitalu im. Miecznikowa w Dnieprze.  

Saszę czeka jeszcze kilka operacji i rehabilitacja. Jego dziewczyna poznała już przypadkowego wybawcę - żołnierza Bohdana.

A Sasza zarzeka się, że rzuci palenie. Ten nawyk kosztował go już zbyt wiele.

Szczęśliwy dom: kiedy znów ktoś się tu urodzi?

Iryna Kulbacz, ordynatorka oddziału położniczego, spotyka się ze mną przed swym oddziałem. Jest bohaterką: uratowała 12 rodzących kobiet, 4 dzieci i cały personel.

- Mamy instrukcję: gdy tylko rozlegnie się ostrzeżenie o nalocie, wszyscy muszą udać się do schronu. Ale wiesz, jak reagowaliśmy na ostrzeżenia o nalotach w drugim roku wojny... Ja jednak czytałam czaty i rozumiałam, jaki jest poziom zagrożenia, więc z uporem maniaczki tłumaczyłam kobietom, że gdy jest alarm, muszą iść do schronu. Dzięki Bogu, na kilka minut przed pierwszym uderzeniem wszystkie nasze matki i dzieci były w schronie.

Iryna Kulbacz, ordynatorka oddziału położniczego, w zniszczonym szpitalu. Zdjęcie: Artem Szewieliew

Iryna chce pokazać spalony budynek, ale dzwoni Katia Łysenko. Trzy dni przed atakiem rakietowym miała cesarskie cięcie.

- Jak twoje piersi, Katia? Jak szew?

Katia i Wiaczesław wysiadają z samochodu. Nie mogą zbadać dziecka na oddziale położniczym, szczepienia zostały wykonane w pobliskim szpitalu. Zatrzymali się w szpitalu, by jeszcze raz podziękować: za przyjęcie na świat ich syna Wiktora - i za uratowanie życia im wszystkim.

- Na początku naprawdę nie chcieliśmy iść do schronu. To był trzeci dzień po cesarskim cięciu, wciąż miałam trudności z chodzeniem. Ale personel medyczny nalegał. Gdy tylko zeszliśmy do schronu, nastąpiła pierwsza eksplozja - mówi Katia Łysenko.

Mały Wiktor urodził się podczas bombardowania - dzięki Irynie Kulbacz. Zdjęcie: Artem Szewieliew

To był poród rodzinny, przez trzy dni mąż był z Katią na oddziale. Do schronu poszli we trójkę: on, ona i dziecko.

- Zasłoniłem sobą żonę i syna. Druga i trzecia eksplozja były bardzo silne, słychać było pękające szkło, coś się rozbijało i spadało. Straciłem słuch w jednym uchu - wspomina Wiaczesław.

Po serii wybuchów w schronie wybuchła panika. Wtedy Iryna Kulbach wzięła sprawy w swoje ręce.

Oddział położniczy już płonął, więc zorganizowała ewakuację: personel zaczął wyprowadzać pacjentki ze schronu. Na jej polecenie lekarze, pielęgniarki i ratownicy wybiegli na drogę i zatrzymywali wszystkie przejeżdżające obok szpitala samochody. Przekonywali kierowców, by ewakuowali ciężarne i matki z nowo narodzonymi dziećmi spod ostrzału.

- Jestem bardzo wdzięczna tym ludziom za to, że choć byli zupełnie obcy, wywieźli nasze kobiety i dzieci z płonącego oddziału - mówi Iryna.

Do 29 grudnia 2023 r. był tu oddział dla rodzących kobiet. Zdjęcie: Artem Szewieliew

Wchodzimy do budynku położniczego. Okna bez szyb, szyby wind puste: kable pękły, kabiny spadły na dół. Podążamy za Iryną, oświetlając drogę telefonami, pod nogami mamy czarne śmieci i kawałki płytek, nad głowami zwisają nam zwęglone panele sufitu. Docieramy do sterty metalu: kawałki rakiety. Tu był oddział dziecięcy. Zniszczony inkubator. Uderzenie było tak silne, że zawaliła się podłoga - pod naszymi nogami zieje czeluść. Iryna zaprasza mnie do swojego gabinetu. Zręcznie balansuje przy drzwiach - bo w tej części budynku też nie ma podłogi.

Dalej są oddziały. Kiedyś były wygodne, z dużymi łóżkami, telewizorami i szwedzkimi ściankami. Teraz - wybite okna, popękane ściany, wszędzie popiół i kurz. W kącie stoi bukiet czerwonych róż - podziękowanie dla syna lub córki. Płatki kwiatów poczerniały.

- Ból, odczuwam wiele bólu, bo te okropności wydarzyły się w naszym szpitalu. Ale mam też nadzieję w sercu. Nasz zespół jest zjednoczony. Od kilku dni usuwamy gruzy. I każdy zadaje sobie pytanie: Kiedy tu będzie kolejny poród? Nasi żołnierze są teraz w okopach, potrzebują broni i dronów, ale wiem, że każdy z nich marzy o tym, by po zwycięstwie przyjść na taki oddział i urodzić syna lub córkę ze swoją ukochaną. Bo nie ma większego szczęścia. Dlatego proszę wszystkich o pomoc - rękami lub groszem - byśmy mogli ożywić nasz szpital - mówi Iryna Kulbacz.

Pod koniec "wycieczki" Iryna dzieli się ze mną sekretem. Podnosi sweter - na plecach ma duże, fioletowe siniaki.

- Nie wiem, kiedy i co mnie uderzyło. Kiedy biegłam, coś na mnie poleciało. Wtedy nie czułam bólu ani strachu, ale teraz bolą mnie całe plecy.

Chcę ją przytulić:

- Dziękuję za moją siostrzenicę. Moja siostra urodziła ją u was w 2021 roku - mówię. - Ma taki oryginalny tatuaż pod piersią: imię babci, która wychowywała ją samotnie.

- Aniczka?

- Tak, Ania!

Doktor Iryna przytula mnie. Boję się dotknąć jej zranionych pleców. Zastanawiam się, jak dobrze pamięta kobiety, które rodziły w jej szpitalu.  

W sali wypisów stoi choinka, niektóre bańki są nienaruszone. Matka Boska spogląda w dół z ikony...

Dniepr, 29 grudnia 2023 r. Zdjęcie: Artem Szewieliew

No items found.

Doświadczona dziennikarka i redaktorka. Pracowała w wiodących ukraińskich kanałach telewizyjnych (New Channel, UBR i Hromadske TV). Pracowała również  jako specjalna korespondentka w Institute for War & Peace Reporting (IWPR) oraz jako dziennikarka w projekcie „Sukhanov Speaks”. Prowadzi autorską kolumnę w ukraińskich mediach internetowych „Mirror of the Week”. Kieruje działem komunikacji ogólnoukraińskiego ruchu „United”.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Atak na Lwów

Lwów doznał potężnego ataku w nocy. Wiadomo o siedmiu zabitych, w tym troje dzieci. Według burmistrza Lwowa Andrija Sadowego ponad 50 domów zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Ich mieszkańcy zostaną z nich przesiedleni do lokali zastępczych.

Zniszczona kamienica we Lwowie. Zdjęcie: OPU

- Każdy partner na świecie, który pomaga Ukrainie w obronie powietrznej, jest prawdziwym obrońcą życia. A każdy, kto przekonuje partnerów do zwiększenia zasięgu Ukrainy w adekwatnym reagowaniu na terror, działa na rzecz zapobieżenia tego rodzaju rosyjskim atakom terrorystycznym na ukraińskie miasta. Terror musi zostać powstrzymany – podkreślił prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując kolejny rosyjski atak.

– Pracują psychologowie, uruchomiono sztab operacyjny. Policja zbiera oświadczenia od poszkodowanych mieszkańców i sprawdza, czy w sąsiednich domach nie ma ofiar. W razie potrzeby rozmieścimy Punkty niezłomności – powiedział szef MSW Ukrainy Ihor Kłymenko.

W związku z atakiem na Lwów polskie wojsko rozmieściło dziś rano swoje myśliwce w pobliżu wschodniej granicy.

„To kolejna bardzo napięta noc dla całego systemu obrony powietrznej Polski, ze względu na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, które uderza w cele znajdujące się w szczególności na zachodnim terytorium Ukrainy”– poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP (DORSZ).

„Ukrzaliznycia” [państwowo przedsiębiorstwo kolejowe w Ukrainie – red.] ostrzegła o opóźnieniach pociągów z powodu przerw w dostawie prądu w obwodzie lwowskim.

Atak na Krzywy Róg

– Budynek hotelu został zniszczony od pierwszego do trzeciego piętra. Terror wobec ludności cywilnej nie ustaje – powiedział Siergiej Łysak, szef Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej.

Skutki ostrzału Krzywego Rogu. Zdjęcie: Prokuratura Obwodowa w Dnieprze

Rannych zostało pięć osób, w tym 10-letnia dziewczynka. Pod nadzorem Prokuratury Obwodowej w Dnieprze wszczęto postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia praw i zwyczajów wojennych (część 1 art. 438 kodeksu karnego Ukrainy).

20
хв

Kolejna odsłona rosyjskiego terroru: Lwów i Krzywy Róg

Sestry
centrum szkoleniowe Attack Połtawa

Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Rosjanie wystrzelili dwie rakiety balistyczne: „Uderzyły one w teren instytucji edukacyjnej i sąsiedniego szpitala. Jeden z budynków Instytutu Łączności został częściowo zniszczony. Ludzie zostali uwięzieni pod gruzami. Wielu z nich udało się uratować. Ponad 180 osób zostało rannych”.

Prezydent przyznał, że są też ofiary śmiertelne: do tej pory potwierdzono śmierć 41 osób. Zełenski złożył kondolencje wszystkim rodzinom i przyjaciołom ofiar.

– Służby operacyjne pracują na miejscu ataku wroga na placówkę edukacyjną w Połtawie – powiedział minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko. Strażacy opanowali pożar i kontynuują usuwanie gruzów.

Alarm lotniczy został ogłoszony w regionie 2-3 minuty przed eksplozjami. Wiadomo, że miejscowi słyszeli eksplozje w mieście około 9:10, a o 9:17 Siły Powietrzne poinformowały o uderzeniu pocisku balistycznego. Ministerstwo Obrony zauważyło, że odstęp czasu między alarmem a uderzeniem był „tak krótki, że złapał ludzi w momencie ewakuacji do schronu przeciwbombowego”. Pod gruzami jednego z budynków Instytutu Łączności zostało uwięzionych wiele osób. Od 4 września w obwodzie połtawskim ogłoszono trzydniową żałobę.

Rosjanie uderzyli również w budynek mieszkalny w Zaporożu. Zginął 8-letni chłopiec i jego matka.

20
хв

Rosyjski atak na Połtawę: dziesiątki zabitych

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ukraiński humor to forma oporu wobec grozy

Ексклюзив
20
хв

Pierwsza rocznica Sestr: rok odkryć

Ексклюзив
20
хв

Powrót Ukraińców z zagranicy: wolna wola czy przymus?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress