Jedna rzecz łączyła w lutym 2022 r. amerykańską administrację Joe Bidena i reżim Władimira Putina: przekonanie, że Ukraina upadnie w ciągu 72 godzin – stwierdził prof. Timothy Snyder podczas odczytu pt. „Ryzyko powolności: amerykańskie błędy podczas rosyjskiej wojny w Ukrainie”, który wygłosił 18 kwietnia w kameralnej auli The University Club of New York.
To z kolei powinno nam uświadomić, że sprawy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, niż się potoczyły. Dziś moglibyśmy żyć w świecie, w którym porządek polityczny w znacznym stopniu zostałby zdefiniowany przez wojenne zwycięstwo Rosji sprzed dwóch lat – gdy prezydent Zełenski i ukraiński rząd uciekli z kraju, nad którym agresor przejął kontrolę. Wraz ze wszystkimi jego zasobami.
Ślepota jednookich optymistów
W tym kluczowym momencie historii wszystko mogło pójść zupełnie inaczej, niż poszło. Tymczasem my, na Zachodzie, zachowujemy się tak, jakby dobry obrót spraw był czymś oczywistym, a zły scenariusz był niemożliwy.
Choć o tym, że był i wciąż jest prawdopodobny, świadczy kilka faktów. Owszem, w Ukrainie nie doszło do spektakularnego masowego ludobójstwa, ale przecież była Bucza i Mariupol, z okupowanych terytoriów Rosjanie masowo wywożą ukraińskie dzieci, a ukraińscy liderzy, którzy znaleźli się na terenach okupowanych, byli i wciąż są mordowani.
I mimo to uznajemy za oczywiste, że armia Ukrainy powstrzymała ludobójstwo i ostateczną destrukcję ukraińskiego społeczeństwa.
Najgorsze się nie wydarzyło, bo nie mogło – zdaje się myśleć nasza wspólnota jednookich optymistów
To z kolei sprawia, że zaledwie garstka mądrych ludzi zdaje sobie sprawę, jak wiele w ciągu tych minionych dwóch lat cywilizowany świat zawdzięcza Ukraińcom.
Europa zależy od walki Ukrainy
Co takiego im zawdzięcza? Snyder jest w swych wyliczeniach i argumentacji niezwykle przenikliwy i metodyczny.
Po pierwsze to, że powstrzymali rosyjskie „przerażające uderzenie przeciw międzynarodowemu porządkowi prawnemu”, którego jedno z podstawowych założeń głosi: jeden kraj nie może najechać drugiego kraju bez powodu i zająć jego terytorium.
Ukraińcy, broniąc swych granic, bronią tej zasady. Gdyby się poddali, siła tej zasady byłaby zupełnie inna niż wciąż jest – podkreśla amerykański uczony.
Europejczycy z zachodu zawdzięczają też Ukraińcom podtrzymanie całego obecnego modelu Unii Europejskiej
A ten model zasadza się na założeniu, że kraje postimperialne mogą razem angażować się na rzecz bogacenia się i pokoju, nie uciekając się do wojny. Model ten wydaje się wciąż wiarygodny głównie dlatego, że Ukraińcy nadal walczą. Jeśliby się poddali, stałby się niewiarygodny. Stałby się karykaturą samego siebie.
Czy Europejczycy tak to widzą? Owszem, tyle że według Snydera dzieje się tak bardzo rzadko.
Odwalić brudną robotę
Kolejną rzeczą, którą bierzemy w naszym świecie za coś normalnego, jest to, że… Ukraina wypełnia misję NATO. Snyder zwięźle wyjaśnia charakter tego paradoksu: misją NATO jest absorbować i odrzucać ataki rosyjskich sił zbrojnych – tymczasem jedyny kraj, który to dziś robi, nie jest członkiem NATO. Mówiąc kolokwialnie, Ukraina odwala za NATO całą brudną robotę, a my radośnie i bezrefleksyjnie uznajemy to za oczywistość.
Na tym jednak nie koniec. Praktyczne konsekwencje ukraińskiego oporu sięgają nawet wyżej niż do pułapu relacji NATO – Rosja. Snyder zauważa, że chociaż od blisko ćwierćwiecza globalny dyskurs polityczny orbituje wokół ryzyka apokaliptycznego starcia Ameryki z Chinami, w ciągu minionych dwóch lat temat ten jakby spadł na drugi plan. Dlaczego tak się stało? Dlatego, rzecze profesor, że: „ukraiński opór wobec Rosji czyni dla Chińczyków jasnym – i jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie na Tajwanie – to, że wielkie operacje ofensywne są dziś trudne i nieprzewidywalne”. I właśnie to powstrzymuje Chiny przed rozpętaniem własnej rzezi.
Co znamienne, robiąc to, co robią w konfrontacji z Rosją, Ukraińcy powstrzymują Chiny w sposób, w jaki USA nie mogłyby ich powstrzymywać
Albowiem każdy sposób, w który Ameryka chciałaby zastopować Chiny, mógłby zostać odebrany przez nie jako prowokacja – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem Ukraina po prostu broni swojego suwerennego terytorium, nikogo nie prowokując – przez co nie może być postrzegana jako strona prowokująca.
Ergo: po raz kolejny Ukraińcy robią dla nas coś, czego sami dla siebie nie potrafimy uczynić.
Dopóki Ukraińcy dają radę
I jeszcze jedna sprawa: wojna jądrowa. Jednym z powodów, dla których – mimo eskalujących do granic groteski gróźb Kremla – taka wojna w ostatnim czasie nie wybuchła, jest to, że Ukraińcy poprzez swój opór wysyłają światu prosty komunikat: kraj bez głowic nuklearnych może obronić się w konwencjonalnej wojnie przed jądrową potęgą.
Ukraińcy dają światu argument, że nie każdy kraj, który byłoby na nią stać, musi mieć Bombę
Gdyby jednak przegrali lub się poddali, wielkiego znaczenia nabrałby argument przeciwny.
Według Snydera to, że np. Niemcy, Polska czy Japonia, państwa średniej wielkości, lecz z aspiracjami, nie podjęły programu nuklearnego, jest mocno powiązane z faktem, że Ukraina wciąż stawia skuteczny opór gigantowi, który ze swoich bomb atomowych nie może zrobić użytku. Dopóki Ukraińcy dają radę, jądrowy miecz nad głową świata jest tylko straszakiem.
Czarne paradoksy
Mówiąc kolokwialnie (to Snyder) Ukraińcy kupują nam czas. I nie jest do końca jasne, jaką walutą im się za to odpłacamy.
Amerykanie (w całym wykładzie wobec polityki swojego kraju i postaw rodaków Snyder jest bardzo surowy) odpłacają Ukraińcom narastającym lekceważeniem, unikami wobec nich i brakiem sensownej polityki ukraińskiej. A to może mieć katastrofalne konsekwencje.
„Przez swoją opieszałość – alarmuje Snyder – stworzyliśmy świat, w którym front pęka, Ukraina przegrywa tę wojnę i wszystkie wymienione pozytywne skutki ukraińskiego oporu zamieniają się w swoje przeciwieństwo. W końcu zapytamy samych siebie: Jak to się stało, że znaleźliśmy się w takim świecie? Odpowiedź będzie brzmiała: Przez to, co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy w 2023 i 2024 r.”
I tu – kolejny czarny paradoks, który nie umyka uwadze Snydera.
To, co robi Rosja, jest przewidywalne: toczy wojnę, by zniszczyć ukraińskie społeczeństwo i ukraińskie państwo. Zachowanie Ukraińców też jest przewidywalne: bronią swojego terytorium, swojej integralności. Siebie.
Najmniej przewidywalnym głównym graczem w tej grze są Stany Zjednoczone
„Czasem nasze poczynania są niespodziewane nawet dla nas samych” – mówi z goryczą Timothy Snyder.
Filary dysfunkcji: putinowiec Musk i sociale
Z czego to wszystko wynika? Z dysfunkcji charakteryzującej trzy główne filary, na których opiera się amerykański system władzy.
Pierwszym filarem są… media społecznościowe (inteligentna publiczność Snydera przyjmuje to stwierdzenie z rozbawieniem, lecz szybko okazuje się, że sprawa jest poważna). Chodzi o to, jak social media zachowują się w czasie tej wojny i do jakiego punktu nas doprowadziły. Ukraińcy używają ich bardzo sprawnie. Problem w tym, że te media nie są najlepsze w skupianiu przez dłuższy czas uwagi ludzi wokół spraw poważnych. Tym bardziej że X (były Twitter) należy obecnie do putinowca, który manipuluje przekazem nie tylko za pośrednictwem algorytmów, lecz także swych bezpośrednich, osobistych interwencji.
Putinowca? We wrześniu 2022 r. – Snyder ma pamięć słonia – Elon Musk osobiście podjął decyzję o odcięciu ukraińskiej armii od systemu satelitarnego Starlink. Ukraińcy prowadzili właśnie ofensywę w stronę Morza Czarnego – to był prawdopodobnie najlepszy czas na zakończenie wojny.
Tyle że przyszedł Musk i wszystko udaremnił.
Nie wystarczy przewidywać
Drugą dysfunkcyjną gałęzią amerykańskiego systemu władzy jest rząd. Choć zaczął od bezdyskusyjnej zasługi: wywiad przewidział, co i kiedy się wydarzy – z dokładnością niemal do jednego dnia. Snyder zaznacza, że o nadchodzącej inwazji Rosji administracja Bidena ostrzegła Ukraińców w sposób subtelny i inteligentny, dając im do zrozumienia, że Amerykanie nie będą mogli zareagować w taki sposób, w jaki by chcieli.
I postąpiła właściwie.
Błędem było przyjęcie założenia, że rolą amerykańskiego rządu jest przewidywanie planów Rosji, a potem zastanawianie się, co można zrobić, by ją przed inwazją powstrzymać
Tyle właśnie wymyśliła amerykańska administracja. Nie było dyskusji o tym, jak pomóc Ukrainie, jeśli jednak Rosja na nią napadnie.
Mielizny takiego podejścia wyszły na światło dzienne, gdy Rosjanie najechali Ukrainę. Bo gdy do marca 2022 r. stało się jasne, że Ukraina jednak może wygrać – przetrawienie wynikających z tego szans i możliwości trwało w Ameryce absurdalnie długo. Między wiosną a jesienią 2022 r. zaistniał okres „wielkiej płynności”: Rosjanie zrozumieli, że mogą przegrać, a Ukraińcy pojęli, że mogą zwyciężyć. Problem w tym, że niemal nikt z waszyngtońskiej elity politycznej skupionej wokół rządu Bidena nie był przygotowany do wykorzystania tej sposobności.
Skrzyknąć herosów
I tak zmarnowano 6 miesięcy – okienko czasowe, w którym wojna była łatwiejsza do wygrania niż kiedykolwiek później (Snyder uważa, że jest wciąż bardzo możliwa do wygrania). W tym czasie Zachód szedł na pasku rosyjskiej propagandy, tocząc dyskusje o tym, jak na nią reagować. Dyskusje, które były „żałośnie publiczne”. Decyzje o tym, jaką broń wysyłać Ukraińcom, też były „żałośnie publiczne” – i poprzedzały je przecieki, które osłabiały efekt związany z dozbrajaniem Ukraińców.
Poza tym, zaznacza Snyder, „tę broń wysyłaliśmy w symbolicznej ilości i jakości – nie takich, które pozwoliłyby im [Ukraińcom] wygrać wojnę”. Zwłaszcza jeśli chodzi o systemy obrony powietrznej i broń dalekiego zasięgu.
Gdyby zamiast 10 czy 20 HIMARSÓW wysłano 100 czy 200, prawdopodobnie byłoby już po wojnie
Oczywiście to były decyzje rządu – jednak główną winą ponoszą tu media. Zachodnia opinia publiczna dyskutowała o zachodniej broni tak, jakby to była superbroń. Więc gdy wysyłano Ukraińcom 10 czy 15 Bradleyów, wszyscy – zwłaszcza Amerykanie – uważali, że robią coś wspaniałego. „Skrzykiwaliśmy Avengerów, jakby dzięki nim wszystko nagle miało się radykalnie odmienić”.
Magicy i kult superbroni
Snyder nie chce krytykować zachodniej broni, która w wielu przypadkach (np. systemy Patriot) jest świetna i szła na ukraiński front nierzadko prosto z półki. Chodzi mu tylko o podkreślenie, że Zachód z Amerykanami na czele otacza swoją broń czymś na kształt kultu.
Ludziom na zachód od Ukrainy wydaje się, że wysłanie 10 zachodnich czołgów będzie miało bardzo znaczące konsekwencje na froncie
„Kiedy doszło do ukraińskiej ofensywy wczesnym latem 2023 r. – wytyka Snyder – wmawialiśmy sobie, że my, na Zachodzie, jesteśmy magikami, jeśli chodzi o naszą broń, więc nawet mała jej ilość zrobi wielką różnicę. A potem, gdy okazało się, że to nie wystarczyło, uznaliśmy, że Ukraińcy robią coś źle – i nie wróciliśmy już do dyskusji o tym, czy trzeba wysłać 200 HIMARSÓW”.
Nie wróciliśmy do tej dyskusji, chociaż Ukraińcy udowodnili, że potrafią się sprawnie posługiwać nawet najbardziej zaawansowaną bronią.
Kafkowskie korowody trumpistów
Pozostaje trzeci filar amerykańskiego systemu, który zawiódł: legislacja. 20 kwietnia, po ponad półrocznej politycznej wojnie domowej, zatwierdzono w Kongresie 61-miliardową pomoc USA dla walczącej Ukrainy. Poprzednią transzę wsparcia dla tego kraju „klepnięto”… ponad 470 dni wcześniej.
To opłakany rezultat nieznacznej przewagi Republikanów w Kongresie, z których wielu ma własne – bardzo osobliwe – wyobrażenie na temat tego, na czym polegają amerykańskie interesy w Ukrainie. W tym gronie bardzo żywotna i dobrze zorganizowana jest frakcja putinistów.
Pracuje ona z mozołem na rzecz kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, która to kampania tym bardziej puchnie i prosperuje, im bardziej bezproduktywnie toczą się w USA sprawy ukraińskie. To dlatego rzeczywistość w Kongresie przed niedawnym zatwierdzeniem pomocy dla Kijowa przypominała korowody absurdalnej kafkowskiej biurokracji, dopinającej do pomocy Ukrainie rzeczy kompletnie z nią niezwiązane (mur na granicy z Meksykiem, Izrael, Tajwan).
Przekleństwo opieszałych
Jak brzmi wniosek z analizy działania trzech wymienionych, dysfunkcyjnych w przypadku sprawy ukraińskiej, gałęzi amerykańskiej władzy (technologicznej, wykonawczej i legislacyjnej)?
„Stworzyliśmy sprzężenie – mówi Snyder. – Jeśli jesteś powolny, nie czujesz, byś robił cokolwiek. Kiedy jesteś powolny, tracisz poczucie odpowiedzialności – bo nie tkwisz w sercu ważnych zdarzeń. Kiedy jesteś powolny, szukasz wymówek. Kiedy jesteś powolny, stajesz się trudniej osiągalny dla innych”.
Ameryka jest powolna. Zachód jest powolny.
Bardzo ciężko jest być Ukraińcem, wiedzieć, że twoi najlepsi bracia codziennie giną na froncie – i słyszeć od ludzi w Waszyngtonie: „To normalne [opóźnienie], bo o tej porze roku w Kongresie zawsze są wakacje”
To z kolei prowadzi według Snydera do konstatacji, że Ukraińcom trudno komunikować się z ludźmi Zachodu – a tym drugim ciężko słuchać Ukraińców, skoro traktują własną opieszałość jako coś normalnego. W takiej perspektywie sposób, w jaki Ukraińcy żyją dzień po dniu, staje się dla ludzi Zachodu czymś nienormalnym i niezrozumiałym.
Katastrofalne skutki powolności
Co z tego wszystkiego wynika?
Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, to będzie wina naszej powolności, inercji, nic nierobienia. Jeśli dojdzie do zapaści, stracimy bardzo dużo, stanie się to bardzo szybko – i będzie to coś na kształt ludobójstwa w Ukrainie. To będzie potężne uderzenie w międzynarodowy porządek prawny (o ile inwazja Rosjan się powiedzie). Model Unii Europejskiej zostanie poważnie zakwestionowany (o ile w ogóle nie podważony). Natomiast Ukraina nie będzie już realizowała misji NATO.
A to rodzi pytanie: Kto będzie tę misję realizował?
Możemy też oczekiwać rozprzestrzenienia się broni nuklearnej na świecie i prawdopodobnej wielkiej wojny na Dalekim Wschodzie
Jednak to nie wszystko. Następną rzeczą, która w razie porażki Ukrainy legnie w gruzach, będzie reputacja Ameryki.
Najtrudniejszy test
Nawet jeśli (niektórzy?) Amerykanie przekonują samych siebie, że Ukraina jest nieistotna, ludzie we wszystkich zakątkach globu patrzą teraz na to, co dzieje się w tym kraju, jak na „niewiarygodnie łatwy test dla USA” – ocenia Snyder.
Niewiarygodnie łatwy, bo Ameryka nie musi wysyłać na wojnę z Rosją swoich żołnierzy. Niewiarygodnie łatwy, bo pieniądze potrzebne do zaliczenia tego testu to przy prawdziwych kosztach podobnego wyzwania drobniaki. Niewiarygodnie łatwy, bo z ideologicznego punktu widzenia ta wojna dotyczy wartości, o której Ameryka od dawna mówi, że jest jej sercu najbliższa: demokracji – zagrożonej bezpośrednio i śmiertelnie.
„Jeśli nie jesteśmy w stanie zaliczyć testu, który w oczach naszych sojuszników, ale też wrogów, jest niewiarygodnie łatwy, nie możemy oczekiwać od jednych czy drugich, że uwierzą, że bylibyśmy w stanie zdać trudniejszy test w przyszłości – konstatuje Timothy Snyder.
I jeszcze jedno: nawet jeśli Ukraina przegra, to nie znaczy, że zniknie
To oznacza tylko tyle, że jej niezwykle doświadczeni i waleczni żołnierze zostaną siłą wcieleni do sił rosyjskich. Oznacza to także, że technologie, które Ukraina samodzielnie opracowała, technologie, które w obliczu przyszłej chińskiej inwazji bardzo przydałyby się np. Tajwanowi – trafią do Rosji i do Chin.
Co będziemy mieli
Oznacza to także, że ukraińskie rolnictwo, które jest trzecim czy czwartym najważniejszym rolnictwem na świecie, będzie kontrolowane przez Rosję.
Zasoby Ukrainy, także jej zasoby ludzkie, zostaną przeorientowane w przeciwnym niż obecnie kierunku.
Co będziemy wtedy mieli?
Rosję, która wygra wojnę i uzna, że zasady nie mają znaczenia.
Rosję, która zdobędzie ogrom nowych zasobów.
Rosję, która dowiedzie, że nie ma powodów, by traktować Amerykę poważnie.
Jeśli pozwolimy Rosji przejąć kontrolę nad Ukrainą, to będzie to już zupełnie inna Rosja. Zupełnie inna Ukraina. Zupełnie inna Europa. Zupełnie inny świat.
Nie wszystko stracone
Ukraina może wygrać tę wojnę – uważa Snyder. – Choćby z tego względu, że potencjał ekonomiczny jej sojuszników jest 250 razy większy niż moce jej zniszczonej przez Rosjan gospodarki. A to oznacza, że do zwycięstwa potrzebuje zaledwie drobnej, niewiele znaczącej cząstki zasobów ekonomicznych jej bogatych sojuszników.
Oby ta cząstka się znalazła.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!