Exclusive
20
min

Timothy Snyder: Dlaczego Rosja nie może wygrać wojny z Ukrainą

Prof. Timothy Snyder, światowej sławy amerykański historyk z Uniwersytetu Yale, ekspert w dziedzinie historii Europy Środkowo-Wschodniej i Związku Sowieckiego – o błędach USA w polityce wobec Ukrainy i Rosji, o tym, co Zachód zawdzięcza walczącym Ukraińcom, i o tym, dlaczego Rosja nie może wygrać tej wojny

Robert Siewiorek

Mural z wizerunkiem 23-letniego Andrieja Ogorodnika, żołnierza pułku „Azow”, na ścianie bloku w Kijowie. Ogorodnik zginął 26 kwietnia 2022 roku w Mariupolu. Zdjęcie: Ephrem Łukacki/AP/East News

No items found.

Jedna rzecz łączyła w lutym 2022 r. amerykańską administrację Joe Bidena i reżim Władimira Putina: przekonanie, że Ukraina upadnie w ciągu 72 godzin – stwierdził prof. Timothy Snyder podczas odczytu pt. „Ryzyko powolności: amerykańskie błędy podczas rosyjskiej wojny w Ukrainie”, który wygłosił 18 kwietnia w kameralnej auli The University Club of New York.

To z kolei powinno nam uświadomić, że sprawy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, niż się potoczyły. Dziś moglibyśmy żyć w świecie, w którym porządek polityczny w znacznym stopniu zostałby zdefiniowany przez wojenne zwycięstwo Rosji sprzed dwóch lat – gdy prezydent Zełenski i ukraiński rząd uciekli z kraju, nad którym agresor przejął kontrolę. Wraz ze wszystkimi jego zasobami.

Ślepota jednookich optymistów

W tym kluczowym momencie historii wszystko mogło pójść zupełnie inaczej, niż poszło. Tymczasem my, na Zachodzie, zachowujemy się tak, jakby dobry obrót spraw był czymś oczywistym, a zły scenariusz był niemożliwy.

Choć o tym, że był i wciąż jest prawdopodobny, świadczy kilka faktów. Owszem, w Ukrainie nie doszło do spektakularnego masowego ludobójstwa, ale przecież była Bucza i Mariupol, z okupowanych terytoriów Rosjanie masowo wywożą ukraińskie dzieci, a ukraińscy liderzy, którzy znaleźli się na terenach okupowanych, byli i wciąż są mordowani.

I mimo to uznajemy za oczywiste, że armia Ukrainy powstrzymała ludobójstwo i ostateczną destrukcję ukraińskiego społeczeństwa.

Najgorsze się nie wydarzyło, bo nie mogło – zdaje się myśleć nasza wspólnota jednookich optymistów

To z kolei sprawia, że zaledwie garstka mądrych ludzi zdaje sobie sprawę, jak wiele w ciągu tych minionych dwóch lat cywilizowany świat zawdzięcza Ukraińcom.

Europa zależy od walki Ukrainy

Co takiego im zawdzięcza? Snyder jest w swych wyliczeniach i argumentacji niezwykle przenikliwy i metodyczny.

Po pierwsze to, że powstrzymali rosyjskie „przerażające uderzenie przeciw międzynarodowemu porządkowi prawnemu”, którego jedno z podstawowych założeń głosi: jeden kraj nie może najechać drugiego kraju bez powodu i zająć jego terytorium.

Ukraińcy, broniąc swych granic, bronią tej zasady. Gdyby się poddali, siła tej zasady byłaby zupełnie inna niż wciąż jest – podkreśla amerykański uczony.

Europejczycy z zachodu zawdzięczają też Ukraińcom podtrzymanie całego obecnego modelu Unii Europejskiej

A ten model zasadza się na założeniu, że kraje postimperialne mogą razem angażować się na rzecz bogacenia się i pokoju, nie uciekając się do wojny. Model ten wydaje się wciąż wiarygodny głównie dlatego, że Ukraińcy nadal walczą. Jeśliby się poddali, stałby się niewiarygodny. Stałby się karykaturą samego siebie.

Czy Europejczycy tak to widzą? Owszem, tyle że według Snydera dzieje się tak bardzo rzadko.

Odwalić brudną robotę

Kolejną rzeczą, którą bierzemy w naszym świecie za coś normalnego, jest to, że… Ukraina wypełnia misję NATO. Snyder zwięźle wyjaśnia charakter tego paradoksu: misją NATO jest absorbować i odrzucać ataki rosyjskich sił zbrojnych – tymczasem jedyny kraj, który to dziś robi, nie jest członkiem NATO. Mówiąc kolokwialnie, Ukraina odwala za NATO całą brudną robotę, a my radośnie i bezrefleksyjnie uznajemy to za oczywistość.

Na tym jednak nie koniec. Praktyczne konsekwencje ukraińskiego oporu sięgają nawet wyżej niż do pułapu relacji NATO – Rosja. Snyder zauważa, że chociaż od blisko ćwierćwiecza globalny dyskurs polityczny orbituje wokół ryzyka apokaliptycznego starcia Ameryki z Chinami, w ciągu minionych dwóch lat temat ten jakby spadł na drugi plan. Dlaczego tak się stało? Dlatego, rzecze profesor, że: „ukraiński opór wobec Rosji czyni dla Chińczyków jasnym – i jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie na Tajwanie – to, że wielkie operacje ofensywne są dziś trudne i nieprzewidywalne”. I właśnie to powstrzymuje Chiny przed rozpętaniem własnej rzezi.

Co znamienne, robiąc to, co robią w konfrontacji z Rosją, Ukraińcy powstrzymują Chiny w sposób, w jaki USA nie mogłyby ich powstrzymywać

Albowiem każdy sposób, w który Ameryka chciałaby zastopować Chiny, mógłby zostać odebrany przez nie jako prowokacja – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem Ukraina po prostu broni swojego suwerennego terytorium, nikogo nie prowokując – przez co nie może być postrzegana jako strona prowokująca.

Ergo: po raz kolejny Ukraińcy robią dla nas coś, czego sami dla siebie nie potrafimy uczynić.

Dopóki Ukraińcy dają radę

I jeszcze jedna sprawa: wojna jądrowa. Jednym z powodów, dla których – mimo eskalujących do granic groteski gróźb Kremla – taka wojna w ostatnim czasie nie wybuchła, jest to, że Ukraińcy poprzez swój opór wysyłają światu prosty komunikat: kraj bez głowic nuklearnych może obronić się w konwencjonalnej wojnie przed jądrową potęgą.

Ukraińcy dają światu argument, że nie każdy kraj, który byłoby na nią stać, musi mieć Bombę

Gdyby jednak przegrali lub się poddali, wielkiego znaczenia nabrałby argument przeciwny.

Według Snydera to, że np. Niemcy, Polska czy Japonia, państwa średniej wielkości, lecz z aspiracjami, nie podjęły programu nuklearnego, jest mocno powiązane z faktem, że Ukraina wciąż stawia skuteczny opór gigantowi, który ze swoich bomb atomowych nie może zrobić użytku. Dopóki Ukraińcy dają radę, jądrowy miecz nad głową świata jest tylko straszakiem.

Czarne paradoksy

Mówiąc kolokwialnie (to Snyder) Ukraińcy kupują nam czas. I nie jest do końca jasne, jaką walutą im się za to odpłacamy.

Amerykanie (w całym wykładzie wobec polityki swojego kraju i postaw rodaków Snyder jest bardzo surowy) odpłacają Ukraińcom narastającym lekceważeniem, unikami wobec nich i brakiem sensownej polityki ukraińskiej. A to może mieć katastrofalne konsekwencje.

„Przez swoją opieszałość – alarmuje Snyder – stworzyliśmy świat, w którym front pęka, Ukraina przegrywa tę wojnę i wszystkie wymienione pozytywne skutki ukraińskiego oporu zamieniają się w swoje przeciwieństwo. W końcu zapytamy samych siebie: Jak to się stało, że znaleźliśmy się w takim świecie? Odpowiedź będzie brzmiała: Przez to, co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy w 2023 i 2024 r.”

I tu – kolejny czarny paradoks, który nie umyka uwadze Snydera.

To, co robi Rosja, jest przewidywalne: toczy wojnę, by zniszczyć ukraińskie społeczeństwo i ukraińskie państwo. Zachowanie Ukraińców też jest przewidywalne: bronią swojego terytorium, swojej integralności. Siebie.

Najmniej przewidywalnym głównym graczem w tej grze są Stany Zjednoczone

„Czasem nasze poczynania są niespodziewane nawet dla nas samych” – mówi z goryczą Timothy Snyder.

Profesor Timothy Snyder. Zdjęcie: Dawid Żuchowicz/ Agencja Wyborcza.pl

Filary dysfunkcji: putinowiec Musk i sociale

Z czego to wszystko wynika? Z dysfunkcji charakteryzującej trzy główne filary, na których opiera się amerykański system władzy.

Pierwszym filarem są… media społecznościowe (inteligentna publiczność Snydera przyjmuje to stwierdzenie z rozbawieniem, lecz szybko okazuje się, że sprawa jest poważna). Chodzi o to, jak social media zachowują się w czasie tej wojny i do jakiego punktu nas doprowadziły. Ukraińcy używają ich bardzo sprawnie. Problem w tym, że te media nie są najlepsze w skupianiu przez dłuższy czas uwagi ludzi wokół spraw poważnych. Tym bardziej że X (były Twitter) należy obecnie do putinowca, który manipuluje przekazem nie tylko za pośrednictwem algorytmów, lecz także swych bezpośrednich, osobistych interwencji.

Putinowca? We wrześniu 2022 r. – Snyder ma pamięć słonia – Elon Musk osobiście podjął decyzję o odcięciu ukraińskiej armii od systemu satelitarnego Starlink. Ukraińcy prowadzili właśnie ofensywę w stronę Morza Czarnego – to był prawdopodobnie najlepszy czas na zakończenie wojny.

Tyle że przyszedł Musk i wszystko udaremnił.

Nie wystarczy przewidywać

Drugą dysfunkcyjną gałęzią amerykańskiego systemu władzy jest rząd. Choć zaczął od bezdyskusyjnej zasługi: wywiad przewidział, co i kiedy się wydarzy – z dokładnością niemal do jednego dnia. Snyder zaznacza, że o nadchodzącej inwazji Rosji administracja Bidena ostrzegła Ukraińców w sposób subtelny i inteligentny, dając im do zrozumienia, że Amerykanie nie będą mogli zareagować w taki sposób, w jaki by chcieli.

I postąpiła właściwie.

Błędem było przyjęcie założenia, że rolą amerykańskiego rządu jest przewidywanie planów Rosji, a potem zastanawianie się, co można zrobić, by ją przed inwazją powstrzymać

Tyle właśnie wymyśliła amerykańska administracja. Nie było dyskusji o tym, jak pomóc Ukrainie, jeśli jednak Rosja na nią napadnie.

Mielizny takiego podejścia wyszły na światło dzienne, gdy Rosjanie najechali Ukrainę. Bo gdy do marca 2022 r. stało się jasne, że Ukraina jednak może wygrać – przetrawienie wynikających z tego szans i możliwości trwało w Ameryce absurdalnie długo. Między wiosną a jesienią 2022 r. zaistniał okres „wielkiej płynności”: Rosjanie zrozumieli, że mogą przegrać, a Ukraińcy pojęli, że mogą zwyciężyć. Problem w tym, że niemal nikt z waszyngtońskiej elity politycznej skupionej wokół rządu Bidena nie był przygotowany do wykorzystania tej sposobności.

Skrzyknąć herosów

I tak zmarnowano 6 miesięcy – okienko czasowe, w którym wojna była łatwiejsza do wygrania niż kiedykolwiek później (Snyder uważa, że jest wciąż bardzo możliwa do wygrania). W tym czasie Zachód szedł na pasku rosyjskiej propagandy, tocząc dyskusje o tym, jak na nią reagować. Dyskusje, które były „żałośnie publiczne”. Decyzje o tym, jaką broń wysyłać Ukraińcom, też były „żałośnie publiczne” – i poprzedzały je przecieki, które osłabiały efekt związany z dozbrajaniem Ukraińców.

Poza tym, zaznacza Snyder, „tę broń wysyłaliśmy w symbolicznej ilości i jakości – nie takich, które pozwoliłyby im [Ukraińcom] wygrać wojnę”. Zwłaszcza jeśli chodzi o systemy obrony powietrznej i broń dalekiego zasięgu.

Gdyby zamiast 10 czy 20 HIMARSÓW wysłano 100 czy 200, prawdopodobnie byłoby już po wojnie

Oczywiście to były decyzje rządu – jednak główną winą ponoszą tu media. Zachodnia opinia publiczna dyskutowała o zachodniej broni tak, jakby to była superbroń. Więc gdy wysyłano Ukraińcom 10 czy 15 Bradleyów, wszyscy – zwłaszcza Amerykanie – uważali, że robią coś wspaniałego. „Skrzykiwaliśmy Avengerów, jakby dzięki nim wszystko nagle miało się radykalnie odmienić”.

Magicy i kult superbroni

Snyder nie chce krytykować zachodniej broni, która w wielu przypadkach (np. systemy Patriot) jest świetna i szła na ukraiński front nierzadko prosto z półki. Chodzi mu tylko o podkreślenie, że Zachód z Amerykanami na czele otacza swoją broń czymś na kształt kultu.

Ludziom na zachód od Ukrainy wydaje się, że wysłanie 10 zachodnich czołgów będzie miało bardzo znaczące konsekwencje na froncie

„Kiedy doszło do ukraińskiej ofensywy wczesnym latem 2023 r. – wytyka Snyder – wmawialiśmy sobie, że my, na Zachodzie, jesteśmy magikami, jeśli chodzi o naszą broń, więc nawet mała jej ilość zrobi wielką różnicę. A potem, gdy okazało się, że to nie wystarczyło, uznaliśmy, że Ukraińcy robią coś źle – i nie wróciliśmy już do dyskusji o tym, czy trzeba wysłać 200 HIMARSÓW”.

Nie wróciliśmy do tej dyskusji, chociaż Ukraińcy udowodnili, że potrafią się sprawnie posługiwać nawet najbardziej zaawansowaną bronią.

Kafkowskie korowody trumpistów

Pozostaje trzeci filar amerykańskiego systemu, który zawiódł: legislacja. 20 kwietnia, po ponad półrocznej politycznej wojnie domowej, zatwierdzono w Kongresie 61-miliardową pomoc USA dla walczącej Ukrainy. Poprzednią transzę wsparcia dla tego kraju „klepnięto”… ponad 470 dni wcześniej.

To opłakany rezultat nieznacznej przewagi Republikanów w Kongresie, z których wielu ma własne – bardzo osobliwe – wyobrażenie na temat tego, na czym polegają amerykańskie interesy w Ukrainie. W tym gronie bardzo żywotna i dobrze zorganizowana jest frakcja putinistów.

Pracuje ona z mozołem na rzecz kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, która to kampania tym bardziej puchnie i prosperuje, im bardziej bezproduktywnie toczą się w USA sprawy ukraińskie. To dlatego rzeczywistość w Kongresie przed niedawnym zatwierdzeniem pomocy dla Kijowa przypominała korowody absurdalnej kafkowskiej biurokracji, dopinającej do pomocy Ukrainie rzeczy kompletnie z nią niezwiązane (mur na granicy z Meksykiem, Izrael, Tajwan).

Przekleństwo opieszałych

Jak brzmi wniosek z analizy działania trzech wymienionych, dysfunkcyjnych w przypadku sprawy ukraińskiej, gałęzi amerykańskiej władzy (technologicznej, wykonawczej i legislacyjnej)?

„Stworzyliśmy sprzężenie – mówi Snyder. – Jeśli jesteś powolny, nie czujesz, byś robił cokolwiek. Kiedy jesteś powolny, tracisz poczucie odpowiedzialności – bo nie tkwisz w sercu ważnych zdarzeń. Kiedy jesteś powolny, szukasz wymówek. Kiedy jesteś powolny, stajesz się trudniej osiągalny dla innych”.

Ameryka jest powolna. Zachód jest powolny.

Bardzo ciężko jest być Ukraińcem, wiedzieć, że twoi najlepsi bracia codziennie giną na froncie – i słyszeć od ludzi w Waszyngtonie: „To normalne [opóźnienie], bo o tej porze roku w Kongresie zawsze są wakacje”

To z kolei prowadzi według Snydera do konstatacji, że Ukraińcom trudno komunikować się z ludźmi Zachodu – a tym drugim ciężko słuchać Ukraińców, skoro traktują własną opieszałość jako coś normalnego. W takiej perspektywie sposób, w jaki Ukraińcy żyją dzień po dniu, staje się dla ludzi Zachodu czymś nienormalnym i niezrozumiałym.

Katastrofalne skutki powolności

Co z tego wszystkiego wynika?

Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, to będzie wina naszej powolności, inercji, nic nierobienia. Jeśli dojdzie do zapaści, stracimy bardzo dużo, stanie się to bardzo szybko – i będzie to coś na kształt ludobójstwa w Ukrainie. To będzie potężne uderzenie w międzynarodowy porządek prawny (o ile inwazja Rosjan się powiedzie). Model Unii Europejskiej zostanie poważnie zakwestionowany (o ile w ogóle nie podważony). Natomiast Ukraina nie będzie już realizowała misji NATO.

A to rodzi pytanie: Kto będzie tę misję realizował?

Możemy też oczekiwać rozprzestrzenienia się broni nuklearnej na świecie i prawdopodobnej wielkiej wojny na Dalekim Wschodzie

Jednak to nie wszystko. Następną rzeczą, która w razie porażki Ukrainy legnie w gruzach, będzie reputacja Ameryki.

Najtrudniejszy test

Nawet jeśli (niektórzy?) Amerykanie przekonują samych siebie, że Ukraina jest nieistotna, ludzie we wszystkich zakątkach globu patrzą teraz na to, co dzieje się w tym kraju, jak na „niewiarygodnie łatwy test dla USA” – ocenia Snyder.

Niewiarygodnie łatwy, bo Ameryka nie musi wysyłać na wojnę z Rosją swoich żołnierzy. Niewiarygodnie łatwy, bo pieniądze potrzebne do zaliczenia tego testu to przy prawdziwych kosztach podobnego wyzwania drobniaki. Niewiarygodnie łatwy, bo z ideologicznego punktu widzenia ta wojna dotyczy wartości, o której Ameryka od dawna mówi, że jest jej sercu najbliższa: demokracji – zagrożonej bezpośrednio i śmiertelnie.

„Jeśli nie jesteśmy w stanie zaliczyć testu, który w oczach naszych sojuszników, ale też wrogów, jest niewiarygodnie łatwy, nie możemy oczekiwać od jednych czy drugich, że uwierzą, że bylibyśmy w stanie zdać trudniejszy test w przyszłości – konstatuje Timothy Snyder.

I jeszcze jedno: nawet jeśli Ukraina przegra, to nie znaczy, że zniknie

To oznacza tylko tyle, że jej niezwykle doświadczeni i waleczni żołnierze zostaną siłą wcieleni do sił rosyjskich. Oznacza to także, że technologie, które Ukraina samodzielnie opracowała, technologie, które w obliczu przyszłej chińskiej inwazji bardzo przydałyby się np. Tajwanowi – trafią do Rosji i do Chin.

Co będziemy mieli

Oznacza to także, że ukraińskie rolnictwo, które jest trzecim czy czwartym najważniejszym rolnictwem na świecie, będzie kontrolowane przez Rosję.

Zasoby Ukrainy, także jej zasoby ludzkie, zostaną przeorientowane w przeciwnym niż obecnie kierunku.

Co będziemy wtedy mieli?

Rosję, która wygra wojnę i uzna, że zasady nie mają znaczenia.

Rosję, która zdobędzie ogrom nowych zasobów.

Rosję, która dowiedzie, że nie ma powodów, by traktować Amerykę poważnie.

Jeśli pozwolimy Rosji przejąć kontrolę nad Ukrainą, to będzie to już zupełnie inna Rosja. Zupełnie inna Ukraina. Zupełnie inna Europa. Zupełnie inny świat.

Nie wszystko stracone

Ukraina może wygrać tę wojnę – uważa Snyder. – Choćby z tego względu, że potencjał ekonomiczny jej sojuszników jest 250 razy większy niż moce jej zniszczonej przez Rosjan gospodarki. A to oznacza, że do zwycięstwa potrzebuje zaledwie drobnej, niewiele znaczącej cząstki zasobów ekonomicznych jej bogatych sojuszników.

Oby ta cząstka się znalazła.

No items found.

Dziennikarz, redaktor, publicysta, autor książek, historyk literatury, doktor nauk humanistycznych

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Rosja metodycznie torturuje i zabija ukraińskich jeńców wojennych, porywa cywilów, którzy nie popierają tak zwanego ruskiego miru. Uprowadza też ukraińskie dzieci, próbując je reedukować zgodnie z propagandowymi narracjami, a niektóre oddaje rosyjskim rodzinom, które zmieniają im nawet imiona. Kraj Putina za nic ma prawa człowieka.

Sestry rozmawiają z Dmytro Łubincem, ukraińskim rzecznikiem praw obywatelskich – o deportacjach ukraińskich dzieci do Rosji, szczegółach wymiany więźniów, zbrodniach wroga na ukraińskich jeńcach wojennych i cywilach oraz o braku reakcji społeczności międzynarodowej na rosyjskie zbrodnie.

Logika Rosji? To pytanie retoryczne

Natalia Żukowska: O ilu ukraińskich jeńcach – wojskowych i cywilnych – możemy dziś mówić?

Dmytro Łubinec: Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że nie możemy ogłosić liczby jeńców wojennych – zarówno ukraińskich żołnierzy pojmanych przez Federację Rosyjską, jak rosyjskich żołnierzy pojmanych w Ukrainie. Bo to kwestia bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o cywilów, to oni nie są jeńcami wojennymi. To nielegalnie przetrzymywani obywatele Ukrainy, których Rosja nie miała prawa pozbawiać wolności. Na dziś wiemy, że w wyniku rosyjskiej agresji zaginęło około 14 000 osób. Natomiast w Rosji nielegalnie przetrzymywanych jest prawie 1700 ukraińskich cywilów. To są liczby, o których możemy mówić.

Dmytro Łubinec: „Pracujemy nad uwolnieniem wszystkich naszych obywateli”. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Jako rzecznik praw obywatelskich wezwał Pan rosyjskie władze do dostarczenia list jeńców wojennych z Ukrainy, których Rosja byłaby gotowa natychmiast uwolnić. Jakie są największe trudności związane z uwalnianiem tych ludzi?

Ogólnie największą trudnością jest to, że Rosja nie przestrzega międzynarodowego prawa humanitarnego i konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Jednocześnie międzynarodowe prawo humanitarne stanowi, że wymiana jeńców powinna odbywać się po zakończeniu działań wojennych. Wyjątek stanowią ciężko ranni lub ciężko chorzy, którzy podlegają repatriacji nawet podczas konfliktu zbrojnego. Jest to określone w konwencjach genewskich.

Mając to na uwadze, chciałbym skupić się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, obecnie prowadzimy wymianę jeńców wojennych podczas konfliktu zbrojnego. Żaden inny kraj na świecie nigdy tego nie zrobił, to pierwszy taki przypadek w historii. Fakt, że do dziś odzyskaliśmy 3767 naszych obywateli i przeprowadziliśmy 58 wymian, jest naprawdę czymś znaczącym.

Po drugie, Rosja powinna bezwarunkowo uwolnić wszystkie ciężko ranne, ciężko chore ukraińskie kobiety. Ale tego nie robi, chociaż jest to przewidziane w konwencjach genewskich.

Pierwsza wymiana kobiet. 17 października 2022 r. Zdjęcie: STR/AFP/East News

Aby przyspieszyć ten proces, Ukraina utworzyła mieszaną komisję medyczną w celu obiektywnego określania stanu zdrowia jeńców wojennych. Umożliwiająca to klauzula konwencji genewskich została wykorzystana tylko dwa razy od połowy XX wieku: podczas wojny w Wietnamie i wojny irańsko-irackiej. Mieszane komisje medyczne składają się z kilku ekspertów. Ich członkowie mają przedstawiać propozycje repatriacji jeńców wojennych, wykluczenia ich z repatriacji lub odroczenia decyzji do czasu dalszych badań. Mamy nadzieję, że będzie to krok w kierunku ustanowienia przez Rosję podobnej komisji mieszanej we własnym kraju. Ale Rosja jeszcze tego nie zrobiła.

Kolejnym problemem jest to, że Kreml gra na emocjach krewnych ukraińskich jeńców wojennych. Agresor celowo dokonuje pewnych manipulacji, by wpłynąć na nastroje w naszym społeczeństwie.

Zatrzymanie procesu wymiany, propaganda w mediach społecznościowych, listy osób, których Ukraina rzekomo nie chce zabrać – to celowe działania Rosji. Rosja po prostu bawi się ludźmi, wykorzystując ich ból

Ostatnia wymiana odbyła się 18 października. Wtedy udało nam się odzyskać żołnierzy, którzy zostali skazani przez Rosję na dożywocie, a także bojowników pułku Azow. Co decyduje o kształcie list naszych wojskowych do wymiany?

Pracujemy nad powrotem wszystkich naszych obywateli, ale jeśli chodzi o jeńców wojennych, pierwszeństwo mają ciężko ranni, ciężko chorzy i kobiety. Przedkładamy stronie rosyjskiej różne propozycje i listy. Wszyscy ukraińscy żołnierze, którzy znajdują się w rejestrach Narodowego Biura Informacyjnego, są automatycznie umieszczani na listach do wymiany niezależnie od ich statusu: czy są zaginieni, czy potwierdzeni przez MKCK [Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża – red.] jako jeńcy wojenni. Ukraina traktuje wszystkich jednakowo i pracuje nad tym, by wszyscy wrócili z niewoli. Zawsze to podkreślam.

Mamy również dane o tym, że około 40% ze wszystkich osób, które powróciły z rosyjskiej niewoli, uznano wcześniej za zaginione. Dlatego ciągłe przekazywanie list do wymiany z nazwiskami wszystkich obrońców jest jednym ze sposobów odnajdywania ludzi. Ukraina szuka różnych sposobów na uwalnianie swoich obywateli. Na przykład gdy muzułmanie na całym świecie świętowali koniec postu Ramadan Bajram, a katolicy obchodzili Wielkanoc, Ukraina zainicjowała wymianę tych jeńców wojennych, którzy wyznają islam, i tych, którzy są katolikami. Jednak Rosja zignorowała wysłane listy. Czy można zrozumieć logikę Rosji? To pytanie retoryczne.

Ukraińscy żołnierze po uwolnieniu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Nakazów aresztowania powinno być więcej

Jaka jest największa trudność z odzyskiwaniem więzionych cywilów?

Cywilów najtrudniej odzyskać, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Rosja nie ma podstaw prawnych do ich przetrzymywania. Zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym powinni zostać natychmiast uwolnieni. Jednak Federacja Rosyjska to prawo ignoruje, uprowadza cywilów, torturuje ich i przetrzymuje w aresztach. Jeśli spojrzymy na trudności związane z ich powrotem, największym problemem jest weryfikacja danych dotyczących cywilów: kiedy i gdzie zostali uprowadzeni, gdzie są teraz. Rosja nie dostarcza żadnych informacji.

Udało nam się ustalić, że obecnie w Rosji przetrzymywanych jest około 1700 cywilów. Uznajemy jednak, że liczba ta jest znacznie wyższa

Rosja systematycznie i celowo popełnia przestępstwa. Moim zdaniem rosyjscy urzędnicy powinni otrzymać nowe nakazy aresztowania od Międzynarodowego Trybunału Karnego za uprowadzanie ludności cywilnej, ponieważ tego rodzaju przestępstwo można zaklasyfikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości.

Według Associated Press do 2026 roku Rosja planuje utworzyć 25 nowych „kolonii poprawczych” i sześć innych cywilnych ośrodków zatrzymania na okupowanych terytoriach Ukrainy. Co wiadomo o warunkach przetrzymywania ukraińskich więźniów? Czy znamy miejsca, w których są przetrzymywani?

Rosja nie udziela żadnych informacji o cywilach. W większości przypadków nie znamy miejsc ich pobytu, ich stanu ani warunków, w jakich są przetrzymywani. Oczywiście są wyjątki, gdy udaje nam się uzyskać informacje o danej osobie za pośrednictwem partnerów międzynarodowych lub w inny sposób. Nie jest to jednak zbyt duży odsetek wszystkich przypadków.

Jeśli chodzi o warunki przetrzymywania cywilów, Rosja stosuje wobec nich najbardziej przerażające tortury. Wszyscy są przetrzymywani w fatalnych warunkach, bez opieki medycznej, odpowiedniej żywności i wody. Mogą być przetrzymywani w komorach tortur i piwnicach przez wiele miesięcy. Znamy historię Ukrainki Ołeny Pech, która została niedawno uwolniona z rosyjskiej niewoli. Musiała wrócić do tymczasowo okupowanego obwodu donieckiego, by opiekować się matką, która doznała udaru mózgu. Po bezprawnym zatrzymaniu była torturowana elektrowstrząsami, duszona workiem, wkręcano jej śruby w kolana i przeprowadzono pozorowaną egzekucję. Została bezprawnie skazana, zapadła na szereg chorób.

To tylko jedna z dziesiątek tysięcy historii o tym, co Federacja Rosyjska robi z naszymi obywatelami. Ponadto od 2014 r. „wymuszone zaginięcia” ludzi na tymczasowo okupowanych terytoriach są powszechne. W każdej okupowanej osadzie Rosja tworzy izby tortur.

Ołena Pech, ofiara rosyjskich tortur. Zdjęcie: ulotka/AFP/East News

W jaki sposób Rosja odpowiada na ukraińskie prośby o informacje na temat miejsca pobytu ukraińskich więźniów? Jak kraje trzecie mogą pomóc w tej sprawie?

Jak już powiedziałem, Rosja bardzo rzadko udziela jakichkolwiek informacji. W większości przypadków wróg ignoruje nasze prośby i ogranicza się do wymówek. Jeśli chodzi o pomoc w uwalnianiu cywilów, mówiliśmy już publicznie o Katarze i Watykanie. Mieliśmy szereg kontaktów z Katarem w sprawie umożliwienia powrotu Ukraińców do domu, a dzięki Watykanowi 28 czerwca udało się skłonić Rosję do odesłania do Ukrainy 10 naszych obywateli.

Na spotkaniach grupy roboczej zajmującej się punktem 4. „formuły pokoju” [dotyczy on wyzwolenia wszystkich jeńców i osób deportowanych – red.], które odbyły się już siedem razy, podnosimy kwestię powrotu do domu wszystkich obywateli bez wyjątku: dzieci, cywilów, jeńców wojennych. Do spotkań grupy regularnie dołącza około 50 krajów i siedem organizacji międzynarodowych: MKCK, Misja Monitorowania Praw Człowieka ONZ na Ukrainie, OBWE, UNICEF, UE, Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka oraz Koordynator Rezydentów ONZ w Ukrainie. Zawsze doceniam wysiłki Kanady i Norwegii, które współprzewodniczą grupie roboczej. Chciałbym również przypomnieć, że stworzyliśmy Międzynarodową Platformę na rzecz Uwolnienia Cywilów Nielegalnie Przetrzymywanych przez Federację Rosyjską. W jej pierwszym spotkaniu wzięły udział 52 kraje i organizacje międzynarodowe.

Nie poprzestajemy jednak na tym, co już osiągnęliśmy. Pod koniec października w Montrealu odbyła się konferencja ministerialna na temat ludzkiego wymiaru „formuły pokoju”, w której uczestniczyłem jako członek ukraińskiej delegacji. Jej uczestnicy przyjęli wspólny komunikat, którego głównym punktem było zatwierdzenie tzw. zobowiązania montrealskiego, które zawiera kluczowe mechanizmy sprowadzania naszych ludzi do domu. Mam nadzieję, że ten komunikat zadziała i zobaczymy realne rezultaty.

Kolejnym rezultatem konferencji będzie utworzenie grupy krajów, które będą ściśle współpracować z Ukrainą w celu gromadzenia i wyszukiwania szczegółowych informacji o ukraińskich jeńcach wojennych, nielegalnie przetrzymywanych cywilach i uprowadzonych dzieciach.

Dmytro Łubinec: „Stworzyliśmy międzynarodową platformę uwalniania nielegalnie zatrzymanych cywilów przez Federację Rosyjską”

Walczymy z podstępnym wrogiem

Rosja zezwoliła rzecznikowi praw obywatelskich Turcji Serefowi Malkocowi na odwiedzenie miejsc, w których przetrzymywani są ukraińscy jeńcy wojenni. Czego Kijów spodziewa się po tej wizycie?

Myślę, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek rezultatach. Przede wszystkim powinniśmy poczekać, aż to się faktycznie wydarzy. Możemy wiele oczekiwać, ale nie zapominajmy, z jak podstępnym wrogiem walczymy.

Doniecka Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie kolejnej zbrodni wojennej popełnionej przez Rosjan. Chodzi o rozstrzelanie sześciu wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy. To niepierwszy taki przypadek. Za każdym razem zwracacie się z takimi informacjami do ONZ i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Jaka jest ich reakcja? Czy w ogóle reagują?

Niestety nie widzimy odpowiedniej reakcji. ONZ odnotowuje takie egzekucje w swoich raportach i czasami podaje je do wiadomości publicznej, ale to nie wystarczy. Potrzebujemy konkretnych kroków, by powstrzymać takie zbrodnie okupantów.

Moim zdaniem Czerwony Krzyż powinien również publicznie ogłosić naruszenie przez Rosję konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. W końcu egzekucje ukraińskich jeńców wojennych są celową polityką Federacji Rosyjskiej

Takie zbrodnie wojenne są tolerowane przez najwyższe kierownictwo Rosji. Jednocześnie nie widzimy żadnej reakcji społeczności międzynarodowej na nie. Nadal nie ma nakazów aresztowania zbrodniarzy wojennych za egzekucje jeńców. Dlatego po każdym przypadku egzekucji, o którym wiem, wysyłam listy do ONZ i MKCK, by odnotować te zbrodnie. To, co możemy dziś zrobić, to przynajmniej nadal otwierać oczy światowych organizacji na zbrodnie Rosji.

Prokuratura Generalna Ukrainy wszczęła ponad 450 postępowań karnych w sprawie złego traktowania i torturowania jeńców wojennych oraz ponad 2100 w sprawie torturowania cywilów. O jakich torturach mówimy? W jaki sposób są one rejestrowane i czy mogą być uznane w przyszłości przez sąd międzynarodowy za dowód zbrodni wojennych popełnionych przez Federację Rosyjską?

Według ONZ ponad 95% ukraińskich jeńców wojennych było w Rosji torturowanych. Mówimy tu o biciu i rażeniu prądem. Ale Rosjanie stosują nie tylko przemoc fizyczną. Nie tylko biją, torturują, zmuszają więźniów do stania na mrozie i szczują ich psami. Wywierają też presję psychiczną: mówią im, że nikt nie czeka na nich w domu, i zmuszają do nauki i śpiewania rosyjskiego hymnu narodowego każdego ranka. Nieodpowiednie warunki przetrzymywania też są torturą. Proszę spróbować sobie wyobrazić, jak to jest być karmionym łyżką owsianki każdego dnia – prawie bez wody. Albo że trzymają ludzi w ciasnych celach, zmuszają ich do stania i nie pozwalają usiąść. Ci, którzy wrócili z niewoli, opowiadają takie historie, że włosy się jeżą.

Inwazja kremlowskich porywaczy dzieci

Rosja uprowadziła prawie 20 000 ukraińskich dzieci, ale to tylko przybliżona liczba. O ilu naprawdę możemy mówić?

Według różnych źródeł sama Rosja potwierdza, że zabrała ponad 700 000 ukraińskich dzieci, lecz nie podaje ich list. Nie znamy więc prawdziwej liczby uprowadzonych dzieci, choć na pewno jest ich znacznie więcej niż 20 000.

Gdyby każdego dnia zwracano jedno dziecko z tych 20 000, odzyskanie wszystkich zajęłoby Ukrainie ponad 55 lat

Powrót Ukraińców do domu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Ukrainie udało się już odzyskać 1001 dzieci z terytoriów okupowanych i z Federacji Rosyjskiej. Gdzie były przetrzymywane? Jaki jest mechanizm ich uwalniania?

Staramy się zbierać informacje o tym, dokąd są deportowane. Jak dotąd, według dostępnych danych, są wywożone do Włodzimierza, Omska, Rostowa, Czelabińska, Saratowa, Moskwy, obwodu leningradzkiego, terytorium Krasnodaru i na wyspę Sachalin – czyli do nawet najbardziej odległych regionów. Zarazem wiemy, że dzieci są również umieszczane na tymczasowo okupowanych terytoriach. Rosjanie nie udzielają informacji na ich temat – przeciwnie: ukrywają je tak bardzo, jak to tylko możliwe. Często przenoszą je do różnych miejsc i regionów, co ma na celu utrudnienie nam ich odszukania i odzyskania.

Jak powszechne jest zjawisko militaryzacji i indoktrynacji uprowadzonych ukraińskich dzieci? Jak Rosja to robi? Jaki jest cel?

Konkretny: zniszczyć ich tożsamość. To zjawisko na bardzo dużą skalę, ponieważ każde dziecko jest poddawane reedukacji.

Od 2014 roku Federacja Rosyjska prowadzi politykę militaryzacji dzieci: angażuje je w ruch „Junarmii” [organizacja młodzieżowa o charakterze paramilitarnym, wspierana i finansowana przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej – red.] i posyła do szkół kadetów. Rosja propaguje też toksyczne narracje, że ich rodzima Ukraina jest wrogiem, z którym należy walczyć z bronią w ręku.

Rosjanie zmieniają postrzeganie historii i wojny przez ukraińskie dzieci. Robią to nie tylko po to, by zmienić ich tożsamość. Dla Rosji nasze dzieci są nowym pokoleniem żołnierzy. Znamy wiele przypadków, że nawet nieletnie dzieci otrzymały wezwania do rosyjskiej armii

Systemową rosyjską politykę niszczenia ukraińskiej tożsamości dzieci można znaleźć w raporcie specjalnym „Przekwitłe”. To drugi raport specjalny Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Pierwszy był zatytułowany „Nierozkwitłe”. Dotyczył deportacji i indoktrynacji ukraińskich dzieci. Przedstawiciele Federacji Rosyjskiej nadal wysyłają je „na leczenie”. Tzw. Centrum Humanitarne partii Jedna Rosja poinformowało, że od momentu swego powstania w kwietniu 2022 r. do kwietnia 2024 r. wysłało 1500 dzieci z okupowanego terytorium Ukrainy i obwodu biełgorodzkiego Federacji Rosyjskiej do klinik federalnych na „leczenie” i nie planuje zaprzestania tej „pomocy”.

Poza tym Rosjanie uprowadzone ukraińskie dzieci adoptują, śledzenie ich losów jest często niemal niemożliwe. W kwietniu 2024 r. odnotowano kolejny taki przypadek. Rosjanka przejęła opiekę nad chłopcem, który został uprowadzony z okupowanego terytorium obwodu donieckiego wraz z bratem i siostrą, a potem umieszczony w szkole z internatem w regionie moskiewskim. Ta „matka zastępcza” odmówiła przyjęcia brata i siostry chłopca. W rezultacie został adoptowany, a jego dane osobowe – imię, nazwisko, patronimik i miejsce urodzenia – zmienione. Mimo oporu dziecka.

Odzyskiwanie dzieci uprowadzonych przez Rosję jest najtrudniejsze. Zdjęcie: SIERGIEJ CHUZAVKOV/AFP/Eastern News

W okresie od 2021 r. do czerwca 2024 r. reżim Alaksandra Łukaszenki przeniósł co najmniej 2219 ukraińskich dzieci z terytoriów okupowanych na Białoruś. Dane te zostały opublikowane w raporcie ukraińskich i białoruskich obrońców praw człowieka. Znane są nazwiska konkretnych urzędników zaangażowanych w deportację młodych Ukraińców. Dlaczego nadal nie ma nakazu aresztowania Łukaszenki i jego zwolenników, tak jak stało się to w przypadku Putina i Lwowej-Biełowej [Marija Lwowa-Biełowa jest pełnomocniczką przy prezydencie Federacji Rosyjskiej do spraw Praw Dziecka – red.]?

To pytanie można zadać w wielu przypadkach. Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za porwania cywilów? Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za torturowanie i egzekucje jeńców wojennych?

Jakie sankcje grożą porywaczom ukraińskich dzieci?

Przede wszystkim dyplomatyczne. Jednym z rezultatów konferencji ministerialnej w Montrealu jest to, że Kanada przygotowuje nowy pakiet sankcji wobec Rosji za deportacje ukraińskich dzieci i innych cywilów. Moim zdaniem nałożenie sankcji jest jedną z metod wywierania presji na Rosję. I ta metoda jest naprawdę skuteczna.

Ukraina rozszerzyła grupę negocjacyjną, która przygotowuje wymianę jeńców wojennych. Jak to wpływa na skuteczność wymiany?

To przede wszystkim sprawa Sztabu ds. Koordynacji Postępowania z Jeńcami Wojennymi. Ze swojej strony mogę mówić tylko o moich kontaktach, czyli interakcji między rzecznikami praw obywatelskich Ukrainy i Rosji.

Podczas spotkania z Komisarzem Praw Człowieka w Federacji Rosyjskiej. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich

Nawiasem mówiąc, niedawno spotkałem się z rosyjską rzeczniczką praw obywatelskich Tatianą Moskalkową. Spotkanie odbyło się na granicy z Białorusią – z udziałem przedstawicieli MKCK. Uzgodniliśmy repatriację ciał poległych, wymianę list jeńców wojennych odwiedzanych przez obie strony oraz wymianę listów. Uruchomiliśmy też nowy format: przekazaliśmy listy od krewnych do ukraińskich jeńców wojennych w Rosji.

Czasami ludzie pytają mnie, jak komunikować się z przedstawicielem Federacji Rosyjskiej. Robię wszystko, co w mojej mocy, by chronić interesy Ukraińców i sprowadzić ich do domu z rosyjskiej niewoli.

20
хв

Dmytro Łubinec: - Rosja tworzy izby tortur w każdej okupowanej osadzie

Natalia Żukowska

Po podpisaniu umów pierwsza grupa ochotników udała się na poligon Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, by przejść podstawowe szkolenie wojskowe, które potrwa 35 dni.

Następnie, jak stwierdził podpułkownik Petro Gorkusza, przedstawiciel dowództwa Legionu Ukraińskiego, żołnierze będą mogli kontynuować szkolenie w wybranych przez siebie specjalnościach wojskowych w bazach NATO w Europie.

– Do tej pory centrum rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego zarejestrowało prawie 700 wniosków od obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, Czechach, Niemczech, Irlandii i innych krajach – powiedział Petro Goruszka. – Po przejściu badań w wojskowej komisji lekarskiej i podpisaniu umów oni również wstąpią w szeregi Legionu.

– To ważny krok, który pokazuje determinację Ukraińców mieszkających za granicą, gotowych bronić swojej ojczyzny. Nasz konsulat wraz z ambasadą i wszystkimi ukraińskimi placówkami dyplomatycznymi na świecie wspiera Legion Ukraiński i zapewnia kompleksowe wsparcie wszystkim, którzy chcą wstąpić w jego szeregi – stwierdził z kolei Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Ołeh Kuts.

Centrum Rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego w Lublinie nadal przyjmuje zgłoszenia od obywateli Ukrainy. Wnioski można składać za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Legionu Ukraińskiego lub w ukraińskich konsulatach i ambasadach w Europie.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/670064b9371ecfa3749d7347_8f98b1a7b04779a144640363f279fdba2fe1e982.avif">Legion Ukraiński w Polsce rozpoczyna rekrutację wolontariuszy</span>

Wszystkie zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy

20
хв

Pierwsi ochotnicy Legionu Ukraińskiego podpisali kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

NATO czy broń nuklearna: co gwarantuje bezpieczeństwo we współczesnym świecie

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: Ukraina musi się zmobilizować. Nikt nie może w tym zastąpić ukraińskiego państwa

Ексклюзив
20
хв

Atomówka albo dlaczego Ukraińcy się śmieją

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress