Maria Berlińska jest aktywistką publiczną, która od 2014 roku zajmuje się rozpoznaniem lotniczym i wspiera kobiety w walce. Jest także założycielką Centrum Wsparcia Rozpoznania Powietrznego i projektu praw człowieka Invisible Battalion na Ukrainie.
Szkoli personel wojskowy i operatorów dronów oraz walczy z biurokratyczną machiną państwa, by przekonywać, jak ważne są drony. Bo ratują życie naszych żołnierzy, nasze miasta i wioski.
Natalia Żukowska: Atak Rosji na pełną skalę nie był dla Pani zaskoczeniem. Często ostrzegała Pani o tym w swoich postach.
Maria Berlińska: O Wielkiej Wojnie zaczęłam mówić kilka lat przed jej rozpoczęciem. Od 2005 roku badam i analizuję procesy społeczno-polityczne w Rosji. Dogłębnie badam wroga, aby zrozumieć, czego chce. Jak powiedział rzymski filozof, znajomość pewnych wzorców eliminuje potrzebę znajomości pewnych faktów. Po prostu staram się wyłapywać wzorce i podążać za zimną logiką.
Jeśli będziemy siedzieć w ciepłej kąpieli propagandy, to w pewnym momencie zdamy sobie sprawę, że przegraliśmy wojnę - a wtedy będzie już za późno.
Proces niszczenia imperium już trwa. Rosja upadnie, ale będą temu towarzyszyć silne trzęsienia ziemi i przesunięcia tektoniczne, a sąsiednie kraje, zwłaszcza Ukraina, mogą zostać uwięzione pod jego gruzami. Imperium zbudowane na filozofii zła i nienawiści do bliźniego nie może istnieć długo. Dlatego właśnie upada. Najpierw nastąpił upadek ZSRR, a teraz trwa jego druga część. Niestety, ceną jest ludzkie życie. A naszym zadaniem jest upewnić się, że ta cena jest jak najniższa, aby nasi ludzie nie umierali. Dlatego zawsze mówimy o technologiach, które mogą pomóc nam wygrać
NZ: Nie pochodzi Pani z rodziny wojskowych, nie studiowała Pani na akademii wojskowej. Skąd decyzja, żeby pójść na front?
MB: W 2014 roku zgłosiłam się na ochotnika. Potrzebowali specjalistów rozpoznania lotniczego. Zająłam się tą dziedziną od zera: sama latałem na linii frontu do 2017 roku, a jednocześnie budowaliśmy w Kijowie pierwsze na Ukrainie centrum szkoleniowe dla wolontariuszy, które szkoliło specjalistów rozpoznania lotniczego. Uważam, że w edukacji najważniejsze jest samokształcenie: dobrze uczyć się od profesjonalistów. Trzeba uczyć się przez całe życie, zwłaszcza w tak dynamicznym świecie jak nasz. Nie ma znaczenia, jakie było wcześniejsze wykształcenie. Liczy się motywacja i chęć nauki kolejnego zawodu.
NZ: Kiedy zdała sobie Pani sprawę, że nie można wygrywać wojen bez dronów?
MB: W 2014 roku operatorzy dronów byli na wagę złota. Współpracowaliśmy z różnymi jednostkami w regionie Ługańska. To właśnie wtedy dostrzegłam korzyści płynące z operacji z użyciem dronów.
W pół godziny uzyskujemy informacje, które zwykli oficerowie wywiadu mogą zbierać przez tydzień. No i ocalamy ludzkie życie - nie musimy wysyłać żołnierzy np. na pole minowe.
Na wojnie sprawa jest prosta: kto pierwszy znajdzie i trafi w cel, ten przeżyje. Tak to właśnie działa. Gdzie tylko mogłam, mówiłam o potrzebie rozwoju tej branży, ale przez te wszystkie lata urzędnicy w swoich biurach mnie nie słyszeli.
NZ: Niemal od początku wojny szkolicie operatorów bezzałogowych statków powietrznych na potrzeby frontu i dostarczacie drony armii. Co jest nie tak z tą branżą na Ukrainie?
MB: To nie tak. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że branża nie istnieje: dopiero staje na nogi. Niestety, państwo nie wspierało inicjatyw mających na celu rozwój w latach 2014-2015, kiedy rozpoczęła się wojna.
W rezultacie na początku inwazji na pełną skalę mieliśmy dosłownie garstkę producentów dronów. Można ich było policzyć na palcach jednej ręki. Każdy producent mógł dostarczyć maksymalnie 10, 20, 30 systemów miesięcznie, przy zapotrzebowaniu na setki tysięcy.
MB:W 2014 roku zgłosiłam się na ochotnika. Potrzebowali specjalistów rozpoznania lotniczego. Zajęłam się tą dziedziną od zera: sama latałem na linii frontu do 2017 roku, a jednocześnie budowaliśmy w Kijowie pierwsze na Ukrainie centrum szkoleniowe dla wolontariuszy, które szkoliło specjalistów rozpoznania lotniczego. Uważam, że w edukacji najważniejsze jest samokształcenie: dobrze uczyć się od profesjonalistów. Trzeba uczyć się przez całe życie, zwłaszcza w tak dynamicznym świecie jak nasz. Nie ma znaczenia, jakie było wcześniejsze wykształcenie. Liczy się motywacja i chęć nauki kolejnego zawodu.
NZ: Czy Pani zdaniem coś się zmieniło przez ponad rok wojny na pełną skalę?
MB: Coś się zmieniło, ale to wciąż nie jest przemysł. Aby to zrobić, potrzebujemy co najmniej setki niezawodnych producentów, którzy mogliby dostarczać tysiące dronów miesięcznie.
Obecnie potrzebujemy setek tysięcy systemów. Na przykład, potrzebujemy co najmniej 10 000 dronów poziomu taktycznego na jeden dzień. Za pomocą drona poziomu taktycznego myśliwiec może pokryć obszar do 10-15 kilometrów
Teraz pracę tę wykonują chińskie maviki
Ważne jest, aby zrozumieć, że jest to materiał eksploatacyjny: w ciągu tygodnia wiele dronów tracimy i znów trzeba będzie je kupić. Ale to się opłaci: dron za 500-600 dolarów może trafić w sprzęt wart miliony. Potrzebujemy ich setek tysięcy. Tyle dronów potrzebujemy, ile potrzebujemy żywych ludzi. Abyśmy nie wysyłali żywych ludzi pod precyzyjny ostrzał artylerii, bo to drony mogą wykonywać te zadania. Zmienia się na lepsze, ale uwierz mi: w skali takiej wojny obecne ilości ukraińskich dronów nie pokrywają nawet 10 procent potrzeb. Podchodzę do tych danych bardzo optymistycznie.
NJ: Co rząd robi nie tak?
MB: Wraz z moim zespołem cały czas staramy się coś zmieniać: wprowadziliśmy szereg zmian w uchwałach Rady Ministrów, kodeksie celnym i podatkowym. Jestem wdzięczny tym posłom i ministrom, którzy rozumieją problem, i nas wspierają. Wciąż jednak pozostaje wiele kwestii do rozwiązania. Wychodzę z założenia, że najważniejszą osobą w państwie nie jest dziś prezydent, nie jest minister obrony, ani nawet żołnierz na froncie.
Najważniejszą osobą w kraju jest inżynier, ponieważ to inżynierowie mogą zapewnić rozwiązania, które uratują życie dziesiątkom tysięcy ludzi. Ukraińskie odpowiedniki Lancetów, Szahidów i Orłów mogą uratować ludzkie życie. Państwo powinno znaleźć inżynierów i zachęcać ich do pracy. Powinni mieć zielone światło wszędzie.
Musimy importować komponenty, tak jak w Rosji: wróg przywozi komponenty ciężarówkami, a inżynierowie siedzą i po prostu budują drony. W naszym kraju inżynierowie walczą o te części i muszą ich gdzieś szukać. Nie ma nic ważniejszego w kraju niż ta branża. To największa wojna dronów w historii ludzkości. I wygra ten, kto będzie miał najwięcej dronów
Nie możemy sobie pozwolić na walkę z ludźmi. Jest nas 5-6 razy mniej. Jeśli ktokolwiek ma złudzenie, że Rosja porzuciła plany wkroczenia do Kijowa, to bardzo się myli. Rosjanie rozumieją, że jeśli przegrają, rozpadną się, a Putin i jego otoczenie zasiądą na ławie oskarżonych w Hadze. Dlatego pójdą na całość.
NZ: Wiem, że przed inwazją na pełną skalę mieszkała Pani w Stanach Zjednoczonych, miała Pani pracę, ale zostawiła Pani wszystko i wróciła na Ukrainę. Nie żałuje Pani?
MB: W 2014 roku poszłam na wojnę za moich ludzi. Za drugim razem zrobiłam tak przede wszystkim dlatego, że moja wiedza i doświadczenie mogły się przydać. Tak, mieszkałem w Stanach Zjednoczonych przez kilka lat, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym tam zostać.
Żyć dobrym, bogatym, dostatnim życiem, podczas gdy moi ludzie wykrwawiają się na śmierć? Siedzieć w restauracji, pić drogie wino, podróżować, patrzeć na wulkan na Islandii lub pojechać do Japonii, aby medytować, gdy moi ludzie są zabijani tutaj?
Dla mnie jest to niepojęte.
I jeszcze to, co mówię wszystkim moim żołnierzom, zanim wyruszą na front lub kiedy ich odwiedzam: walczę w tej samej wojnie po raz drugi. W zeszłym roku zdałem sobie sprawę, że ta wojna trwa dla mnie praktycznie całe życie, od czasów studenckich. Może się zdarzyć, że ta wojna potrwa dłużej niż moje życie. Jestem śmiertelna, mogę odejść w każdej chwili. Dlatego ważne jest, żebym miała z czym odejść. Ważne, aby odejść z poczuciem spełnienia, z poczuciem wdzięczności dla ludzi, dla całego świata
NJ: Nie boi się Pani?
MB: Bałam się, jak każdy. Strach jest normalną reakcją. Każdy się boi, ale ważne jest, aby kontrolować swój strach, w przeciwnym razie on będzie kontrolował ciebie. Teraz nadal się boję.
NJ: Odkąd Rosja rozpoczęła pełnowymiarowy atak na Ukrainę, czy ma Pani czas na sen?
MB: Marzę o tym, żeby się porządnie wyspać. Trzeba to robić od czasu do czasu, bo jeśli nie wyśpisz się wystarczająco przez tydzień lub dwa, nadejdzie dzień, w którym będziesz wyłączony i będziesz spał, czy tego chcesz, czy nie. Ciągle brakuje mi snu. Chcę spać przynajmniej kilka godzin dłużej, ale wiem, że moim braciom i siostrom jest o wiele trudniej. Ja mogę iść na front, potem wrócić i wziąć gorący prysznic, ale oni muszą być tam cały czas. Pamiętam moje zimy w Donbasie: jak ciężko było pracować, zwłaszcza w zimnie lub w jesiennym i wiosennym błocie, kiedy jesteś głodny, pokryty błotem i zmarznięty. Dlatego na nic nie narzekam.
Wiem, że naszym ludziom jest teraz znacznie trudniej. Naprawdę chcę ich chronić, ale to wymaga uruchomienia machiny państwowej, bo sami wolontariusze tego nie zrobią.
NZ: Co utwierdza Panią w przekonaniu, że Ukraina stawi czoła wrogowi?
MB: Przepraszam, podchodzę do tego matematycznie, a matematyka to uparta nauka
Bez względu na to, jak heroiczne są nasze wysiłki, jeśli nie mamy F-16, jeśli nie mamy wystarczającej liczby dronów, to będziemy musieli się zatrzymać i usiąść przy stole negocjacyjnym.
Wierzę jednak, że jeśli wszyscy będziemy współpracować, możemy przynajmniej powstrzymać tę wojnę dla naszych dzieci. Tak, aby przynajmniej przez jakiś czas nasze dzieci nie były w stanie wojny. Bo ten wróg jest wieczny.
Jeśli znów popadniemy w iluzję, że możemy jakoś się z nimi dogadać i podpiszemy kolejny Mińsk, Stambuł czy Paryż, zostawimy naszym dzieciom bombę zegarową, którą kiedyś zafundowali nam Krawczuk i Kuczma, podpisując Memorandum Budapesztańskie. Rosjanie są jedynymi istotami na świecie, z którymi nie można negocjować. Niestety, jest ich ponad 140 milionów - Ukraina musi działać bardzo mądrze, asymetrycznie, intelektualnie i technologicznie. A wtedy na pewno wygramy.
Maria Berlińska jest działaczką publiczną, która od 2014 roku zajmuje się rozpoznaniem lotniczym i wspiera kobiety w walce. Jest także założycielką Centrum Wsparcia Rozpoznania Powietrznego i projektu praw człowieka Invisible Battalion na Ukrainie. Jest także założycielką i szefową Victory Drones, największego ukraińskiego projektu szkoleniowego dla personelu wojskowego, który przeszkolił już 28 000 żołnierzy w zakresie rozpoznania powietrznego i wysłał kilka tysięcy UAV na linię frontu. Rosyjska inwazja zastała Berlińską podczas podróży służbowej do Stanów Zjednoczonych. W pierwszych tygodniach spotkała się z ponad pięćdziesięcioma kongresmenami z obu amerykańskich partii. Przekonywała urzędników o potrzebie wsparcia Ukrainy i dostarczenia broni.
Zdjęcia dostarczone przez bohaterkę publikacji.
Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!