Exclusive
20
min

Maria Berlińska: "To największa wojna dronów w historii"

Jeśli będziemy mieli więcej dronów niż Rosjanie, to wygramy. W przeciwnym razie będziemy musieli usiąść do stołu negocjacyjnego z Rosją, a nasze dzieci nigdy nie będą bezpieczne - mówi instruktorka pilotów dronów i twórc

Natalia Żukowska

Potrzebujemy dronów, by wygrać. Maria Berlińska na poligonie

No items found.

Maria Berlińska   jest aktywistką publiczną, która od 2014 roku zajmuje się rozpoznaniem lotniczym i wspiera kobiety w walce. Jest także założycielką Centrum Wsparcia Rozpoznania Powietrznego i projektu praw człowieka Invisible Battalion na Ukrainie.

Szkoli personel wojskowy i operatorów dronów oraz walczy z biurokratyczną machiną państwa, by przekonywać, jak ważne są drony. Bo ratują życie naszych żołnierzy, nasze miasta i wioski.

Natalia Żukowska: Atak Rosji na pełną skalę nie był dla Pani zaskoczeniem. Często ostrzegała Pani o tym w swoich postach.

Maria Berlińska: O Wielkiej Wojnie zaczęłam mówić kilka lat przed jej rozpoczęciem. Od 2005 roku badam i analizuję procesy społeczno-polityczne w Rosji. Dogłębnie badam wroga, aby zrozumieć, czego chce. Jak powiedział rzymski filozof, znajomość pewnych wzorców eliminuje potrzebę znajomości pewnych faktów. Po prostu staram się wyłapywać wzorce i podążać za zimną logiką.

Jeśli będziemy siedzieć w ciepłej kąpieli propagandy, to w pewnym momencie zdamy sobie sprawę, że przegraliśmy wojnę - a wtedy będzie już za późno.

Proces niszczenia imperium już trwa. Rosja upadnie, ale będą temu towarzyszyć silne trzęsienia ziemi i przesunięcia tektoniczne, a sąsiednie kraje, zwłaszcza Ukraina, mogą zostać uwięzione pod jego gruzami. Imperium zbudowane na filozofii zła i nienawiści do bliźniego nie może istnieć długo. Dlatego właśnie upada. Najpierw nastąpił upadek ZSRR, a teraz trwa jego druga część. Niestety, ceną jest ludzkie życie. A naszym zadaniem jest upewnić się, że ta cena jest jak najniższa, aby nasi ludzie nie umierali. Dlatego zawsze mówimy o technologiach, które mogą pomóc nam wygrać

Maria Berlińska

NZ: Nie pochodzi Pani z rodziny wojskowych, nie studiowała Pani na akademii wojskowej. Skąd decyzja, żeby pójść na front?

MB: W 2014 roku zgłosiłam się na ochotnika. Potrzebowali specjalistów rozpoznania lotniczego. Zająłam się tą dziedziną od zera: sama latałem na linii frontu do 2017 roku, a jednocześnie budowaliśmy w Kijowie pierwsze na Ukrainie centrum szkoleniowe dla wolontariuszy, które szkoliło specjalistów rozpoznania lotniczego. Uważam, że w edukacji najważniejsze jest samokształcenie: dobrze uczyć się od profesjonalistów. Trzeba uczyć się przez całe życie, zwłaszcza w tak dynamicznym świecie jak nasz. Nie ma znaczenia, jakie było wcześniejsze wykształcenie. Liczy się motywacja i chęć nauki kolejnego zawodu.

NZ: Kiedy zdała sobie Pani sprawę, że nie można wygrywać wojen bez dronów?

MB: W 2014 roku operatorzy dronów byli na wagę złota. Współpracowaliśmy z różnymi jednostkami w regionie Ługańska. To właśnie wtedy dostrzegłam korzyści płynące z operacji z użyciem dronów.

W pół godziny uzyskujemy informacje, które zwykli oficerowie wywiadu mogą zbierać przez tydzień. No i ocalamy ludzkie życie - nie musimy wysyłać żołnierzy np. na pole minowe.

Na wojnie sprawa jest prosta: kto pierwszy znajdzie i trafi w cel, ten przeżyje. Tak to właśnie działa. Gdzie tylko mogłam, mówiłam o potrzebie rozwoju tej branży, ale przez te wszystkie lata urzędnicy w swoich biurach mnie nie słyszeli.

W 2014 roku zwiadowcy lotniczy byli na wagę złota

NZ: Niemal od początku wojny szkolicie operatorów bezzałogowych statków powietrznych na potrzeby frontu i dostarczacie drony armii. Co jest nie tak z tą branżą na Ukrainie?

MB: To nie tak. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że branża nie istnieje: dopiero staje na nogi. Niestety, państwo nie wspierało inicjatyw mających na celu rozwój w latach 2014-2015, kiedy rozpoczęła się wojna.

W rezultacie na początku inwazji na pełną skalę mieliśmy dosłownie garstkę producentów dronów. Można ich było policzyć na palcach jednej ręki. Każdy producent mógł dostarczyć maksymalnie 10, 20, 30 systemów miesięcznie, przy zapotrzebowaniu na setki tysięcy.

MB:W 2014 roku zgłosiłam się na ochotnika. Potrzebowali specjalistów rozpoznania lotniczego. Zajęłam się tą dziedziną od zera: sama latałem na linii frontu do 2017 roku, a jednocześnie budowaliśmy w Kijowie pierwsze na Ukrainie centrum szkoleniowe dla wolontariuszy, które szkoliło specjalistów rozpoznania lotniczego. Uważam, że w edukacji najważniejsze jest samokształcenie: dobrze uczyć się od profesjonalistów. Trzeba uczyć się przez całe życie, zwłaszcza w tak dynamicznym świecie jak nasz. Nie ma znaczenia, jakie było wcześniejsze wykształcenie. Liczy się motywacja i chęć nauki kolejnego zawodu.

NZ: Czy Pani zdaniem coś się zmieniło przez ponad rok wojny na pełną skalę?

MB: Coś się zmieniło, ale to wciąż nie jest przemysł. Aby to zrobić, potrzebujemy co najmniej setki niezawodnych producentów, którzy mogliby dostarczać tysiące dronów miesięcznie.

Obecnie potrzebujemy setek tysięcy systemów. Na przykład, potrzebujemy co najmniej 10 000 dronów poziomu taktycznego na jeden dzień. Za pomocą drona poziomu taktycznego myśliwiec może pokryć obszar do 10-15 kilometrów

Teraz pracę tę wykonują chińskie maviki

Ważne jest, aby zrozumieć, że jest to materiał eksploatacyjny: w ciągu tygodnia wiele dronów tracimy i znów trzeba będzie je kupić. Ale to się opłaci: dron za 500-600 dolarów może trafić w sprzęt wart miliony. Potrzebujemy ich setek tysięcy. Tyle dronów potrzebujemy, ile potrzebujemy żywych ludzi. Abyśmy nie wysyłali żywych ludzi pod precyzyjny ostrzał artylerii, bo to drony mogą wykonywać te zadania. Zmienia się na lepsze, ale uwierz mi: w skali takiej wojny obecne ilości ukraińskich dronów nie pokrywają nawet 10 procent potrzeb. Podchodzę do tych danych bardzo optymistycznie.

NJ: Co rząd robi nie tak?

MB: Wraz z moim zespołem cały czas staramy się coś zmieniać: wprowadziliśmy szereg zmian w uchwałach Rady Ministrów, kodeksie celnym i podatkowym. Jestem wdzięczny tym posłom i ministrom, którzy rozumieją problem, i nas wspierają. Wciąż jednak pozostaje wiele kwestii do rozwiązania. Wychodzę z założenia, że najważniejszą osobą w państwie nie jest dziś prezydent, nie jest minister obrony, ani nawet żołnierz na froncie.

Najważniejszą osobą w kraju jest inżynier, ponieważ to inżynierowie mogą zapewnić rozwiązania, które uratują życie dziesiątkom tysięcy ludzi. Ukraińskie odpowiedniki Lancetów, Szahidów i Orłów mogą uratować ludzkie życie. Państwo powinno znaleźć inżynierów i zachęcać ich do pracy. Powinni mieć zielone światło wszędzie.

Musimy importować komponenty, tak jak w Rosji: wróg przywozi komponenty ciężarówkami, a inżynierowie siedzą i po prostu budują drony. W naszym kraju inżynierowie walczą o te części i muszą ich gdzieś szukać. Nie ma nic ważniejszego w kraju niż ta branża. To największa wojna dronów w historii ludzkości. I wygra ten, kto będzie miał najwięcej dronów

Maria Berlińska jest przekonana, że produkcja dronów powinna być priorytetem dla ukraińskiego rządu

Nie możemy sobie pozwolić na walkę z ludźmi. Jest nas 5-6 razy mniej. Jeśli ktokolwiek ma złudzenie, że Rosja porzuciła plany wkroczenia do Kijowa, to bardzo się myli. Rosjanie rozumieją, że jeśli przegrają, rozpadną się, a Putin i jego otoczenie zasiądą na ławie oskarżonych w Hadze. Dlatego pójdą na całość.

NZ: Wiem, że przed inwazją na pełną skalę mieszkała Pani w Stanach Zjednoczonych, miała Pani pracę, ale zostawiła Pani wszystko i wróciła na Ukrainę. Nie żałuje Pani?

MB: W 2014 roku poszłam na wojnę za moich ludzi. Za drugim razem zrobiłam tak przede wszystkim dlatego, że moja wiedza i doświadczenie mogły się przydać. Tak, mieszkałem w Stanach Zjednoczonych przez kilka lat, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym tam zostać.

Żyć dobrym, bogatym, dostatnim życiem, podczas gdy moi ludzie wykrwawiają się na śmierć? Siedzieć w restauracji, pić drogie wino, podróżować, patrzeć na wulkan na Islandii lub pojechać do Japonii, aby medytować, gdy moi ludzie są zabijani tutaj?

Dla mnie jest to niepojęte.

I jeszcze to, co mówię wszystkim moim żołnierzom, zanim wyruszą na front lub kiedy ich odwiedzam: walczę w tej samej wojnie po raz drugi. W zeszłym roku zdałem sobie sprawę, że ta wojna trwa dla mnie praktycznie całe życie, od czasów studenckich. Może się zdarzyć, że ta wojna potrwa dłużej niż moje życie. Jestem śmiertelna, mogę odejść w każdej chwili. Dlatego ważne jest, żebym miała z czym odejść. Ważne, aby odejść z poczuciem spełnienia, z poczuciem wdzięczności dla ludzi, dla całego świata

NJ: Nie boi się Pani?

MB: Bałam się, jak każdy. Strach jest normalną reakcją. Każdy się boi, ale ważne jest, aby kontrolować swój strach, w przeciwnym razie on będzie kontrolował ciebie. Teraz nadal się boję.

NJ: Odkąd Rosja rozpoczęła pełnowymiarowy atak na Ukrainę, czy ma Pani czas na sen?

MB: Marzę o tym, żeby się porządnie wyspać. Trzeba to robić od czasu do czasu, bo jeśli nie wyśpisz się wystarczająco przez tydzień lub dwa, nadejdzie dzień, w którym będziesz wyłączony i będziesz spał, czy tego chcesz, czy nie. Ciągle brakuje mi snu. Chcę spać przynajmniej kilka godzin dłużej, ale wiem, że moim braciom i siostrom jest o wiele trudniej. Ja mogę iść na front, potem wrócić i wziąć gorący prysznic, ale oni muszą być tam cały czas. Pamiętam moje zimy w Donbasie: jak ciężko było pracować, zwłaszcza w zimnie lub w jesiennym i wiosennym błocie, kiedy jesteś głodny, pokryty błotem i zmarznięty. Dlatego na nic nie narzekam.

Wiem, że naszym ludziom jest teraz znacznie trudniej. Naprawdę chcę ich chronić, ale to wymaga uruchomienia machiny państwowej, bo sami wolontariusze tego nie zrobią.

NZ: Co utwierdza Panią w przekonaniu, że Ukraina stawi czoła wrogowi?

MB: Przepraszam, podchodzę do tego matematycznie, a matematyka to uparta nauka

Bez względu na to, jak heroiczne są nasze wysiłki, jeśli nie mamy F-16, jeśli nie mamy wystarczającej liczby dronów, to będziemy musieli się zatrzymać i usiąść przy stole negocjacyjnym.

Wierzę jednak, że jeśli wszyscy będziemy współpracować, możemy przynajmniej powstrzymać tę wojnę dla naszych dzieci. Tak, aby przynajmniej przez jakiś czas nasze dzieci nie były w stanie wojny. Bo ten wróg jest wieczny.

Drony są najbardziej potrzebne na pierwszej linii frontu.

Jeśli znów popadniemy w iluzję, że możemy jakoś się z nimi dogadać i podpiszemy kolejny Mińsk, Stambuł czy Paryż, zostawimy naszym dzieciom bombę zegarową, którą kiedyś zafundowali nam Krawczuk i Kuczma, podpisując Memorandum Budapesztańskie. Rosjanie są jedynymi istotami na świecie, z którymi nie można negocjować. Niestety, jest ich ponad 140 milionów - Ukraina musi działać bardzo mądrze, asymetrycznie, intelektualnie i technologicznie. A wtedy na pewno wygramy.

Maria Berlińska jest działaczką publiczną, która od 2014 roku zajmuje się rozpoznaniem lotniczym i wspiera kobiety w walce. Jest także założycielką Centrum Wsparcia Rozpoznania Powietrznego i projektu praw człowieka Invisible Battalion na Ukrainie. Jest także założycielką i szefową Victory Drones, największego ukraińskiego projektu szkoleniowego dla personelu wojskowego, który przeszkolił już 28 000 żołnierzy w zakresie rozpoznania powietrznego i wysłał kilka tysięcy UAV na linię frontu. Rosyjska inwazja zastała Berlińską podczas podróży służbowej do Stanów Zjednoczonych. W pierwszych tygodniach spotkała się z ponad pięćdziesięcioma kongresmenami z obu amerykańskich partii. Przekonywała urzędników o potrzebie wsparcia Ukrainy i dostarczenia broni.

Zdjęcia dostarczone przez bohaterkę publikacji.

No items found.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Rosja metodycznie torturuje i zabija ukraińskich jeńców wojennych, porywa cywilów, którzy nie popierają tak zwanego ruskiego miru. Uprowadza też ukraińskie dzieci, próbując je reedukować zgodnie z propagandowymi narracjami, a niektóre oddaje rosyjskim rodzinom, które zmieniają im nawet imiona. Kraj Putina za nic ma prawa człowieka.

Sestry rozmawiają z Dmytro Łubincem, ukraińskim rzecznikiem praw obywatelskich – o deportacjach ukraińskich dzieci do Rosji, szczegółach wymiany więźniów, zbrodniach wroga na ukraińskich jeńcach wojennych i cywilach oraz o braku reakcji społeczności międzynarodowej na rosyjskie zbrodnie.

Logika Rosji? To pytanie retoryczne

Natalia Żukowska: O ilu ukraińskich jeńcach – wojskowych i cywilnych – możemy dziś mówić?

Dmytro Łubinec: Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że nie możemy ogłosić liczby jeńców wojennych – zarówno ukraińskich żołnierzy pojmanych przez Federację Rosyjską, jak rosyjskich żołnierzy pojmanych w Ukrainie. Bo to kwestia bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o cywilów, to oni nie są jeńcami wojennymi. To nielegalnie przetrzymywani obywatele Ukrainy, których Rosja nie miała prawa pozbawiać wolności. Na dziś wiemy, że w wyniku rosyjskiej agresji zaginęło około 14 000 osób. Natomiast w Rosji nielegalnie przetrzymywanych jest prawie 1700 ukraińskich cywilów. To są liczby, o których możemy mówić.

Dmytro Łubinec: „Pracujemy nad uwolnieniem wszystkich naszych obywateli”. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Jako rzecznik praw obywatelskich wezwał Pan rosyjskie władze do dostarczenia list jeńców wojennych z Ukrainy, których Rosja byłaby gotowa natychmiast uwolnić. Jakie są największe trudności związane z uwalnianiem tych ludzi?

Ogólnie największą trudnością jest to, że Rosja nie przestrzega międzynarodowego prawa humanitarnego i konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Jednocześnie międzynarodowe prawo humanitarne stanowi, że wymiana jeńców powinna odbywać się po zakończeniu działań wojennych. Wyjątek stanowią ciężko ranni lub ciężko chorzy, którzy podlegają repatriacji nawet podczas konfliktu zbrojnego. Jest to określone w konwencjach genewskich.

Mając to na uwadze, chciałbym skupić się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, obecnie prowadzimy wymianę jeńców wojennych podczas konfliktu zbrojnego. Żaden inny kraj na świecie nigdy tego nie zrobił, to pierwszy taki przypadek w historii. Fakt, że do dziś odzyskaliśmy 3767 naszych obywateli i przeprowadziliśmy 58 wymian, jest naprawdę czymś znaczącym.

Po drugie, Rosja powinna bezwarunkowo uwolnić wszystkie ciężko ranne, ciężko chore ukraińskie kobiety. Ale tego nie robi, chociaż jest to przewidziane w konwencjach genewskich.

Pierwsza wymiana kobiet. 17 października 2022 r. Zdjęcie: STR/AFP/East News

Aby przyspieszyć ten proces, Ukraina utworzyła mieszaną komisję medyczną w celu obiektywnego określania stanu zdrowia jeńców wojennych. Umożliwiająca to klauzula konwencji genewskich została wykorzystana tylko dwa razy od połowy XX wieku: podczas wojny w Wietnamie i wojny irańsko-irackiej. Mieszane komisje medyczne składają się z kilku ekspertów. Ich członkowie mają przedstawiać propozycje repatriacji jeńców wojennych, wykluczenia ich z repatriacji lub odroczenia decyzji do czasu dalszych badań. Mamy nadzieję, że będzie to krok w kierunku ustanowienia przez Rosję podobnej komisji mieszanej we własnym kraju. Ale Rosja jeszcze tego nie zrobiła.

Kolejnym problemem jest to, że Kreml gra na emocjach krewnych ukraińskich jeńców wojennych. Agresor celowo dokonuje pewnych manipulacji, by wpłynąć na nastroje w naszym społeczeństwie.

Zatrzymanie procesu wymiany, propaganda w mediach społecznościowych, listy osób, których Ukraina rzekomo nie chce zabrać – to celowe działania Rosji. Rosja po prostu bawi się ludźmi, wykorzystując ich ból

Ostatnia wymiana odbyła się 18 października. Wtedy udało nam się odzyskać żołnierzy, którzy zostali skazani przez Rosję na dożywocie, a także bojowników pułku Azow. Co decyduje o kształcie list naszych wojskowych do wymiany?

Pracujemy nad powrotem wszystkich naszych obywateli, ale jeśli chodzi o jeńców wojennych, pierwszeństwo mają ciężko ranni, ciężko chorzy i kobiety. Przedkładamy stronie rosyjskiej różne propozycje i listy. Wszyscy ukraińscy żołnierze, którzy znajdują się w rejestrach Narodowego Biura Informacyjnego, są automatycznie umieszczani na listach do wymiany niezależnie od ich statusu: czy są zaginieni, czy potwierdzeni przez MKCK [Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża – red.] jako jeńcy wojenni. Ukraina traktuje wszystkich jednakowo i pracuje nad tym, by wszyscy wrócili z niewoli. Zawsze to podkreślam.

Mamy również dane o tym, że około 40% ze wszystkich osób, które powróciły z rosyjskiej niewoli, uznano wcześniej za zaginione. Dlatego ciągłe przekazywanie list do wymiany z nazwiskami wszystkich obrońców jest jednym ze sposobów odnajdywania ludzi. Ukraina szuka różnych sposobów na uwalnianie swoich obywateli. Na przykład gdy muzułmanie na całym świecie świętowali koniec postu Ramadan Bajram, a katolicy obchodzili Wielkanoc, Ukraina zainicjowała wymianę tych jeńców wojennych, którzy wyznają islam, i tych, którzy są katolikami. Jednak Rosja zignorowała wysłane listy. Czy można zrozumieć logikę Rosji? To pytanie retoryczne.

Ukraińscy żołnierze po uwolnieniu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Nakazów aresztowania powinno być więcej

Jaka jest największa trudność z odzyskiwaniem więzionych cywilów?

Cywilów najtrudniej odzyskać, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Rosja nie ma podstaw prawnych do ich przetrzymywania. Zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym powinni zostać natychmiast uwolnieni. Jednak Federacja Rosyjska to prawo ignoruje, uprowadza cywilów, torturuje ich i przetrzymuje w aresztach. Jeśli spojrzymy na trudności związane z ich powrotem, największym problemem jest weryfikacja danych dotyczących cywilów: kiedy i gdzie zostali uprowadzeni, gdzie są teraz. Rosja nie dostarcza żadnych informacji.

Udało nam się ustalić, że obecnie w Rosji przetrzymywanych jest około 1700 cywilów. Uznajemy jednak, że liczba ta jest znacznie wyższa

Rosja systematycznie i celowo popełnia przestępstwa. Moim zdaniem rosyjscy urzędnicy powinni otrzymać nowe nakazy aresztowania od Międzynarodowego Trybunału Karnego za uprowadzanie ludności cywilnej, ponieważ tego rodzaju przestępstwo można zaklasyfikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości.

Według Associated Press do 2026 roku Rosja planuje utworzyć 25 nowych „kolonii poprawczych” i sześć innych cywilnych ośrodków zatrzymania na okupowanych terytoriach Ukrainy. Co wiadomo o warunkach przetrzymywania ukraińskich więźniów? Czy znamy miejsca, w których są przetrzymywani?

Rosja nie udziela żadnych informacji o cywilach. W większości przypadków nie znamy miejsc ich pobytu, ich stanu ani warunków, w jakich są przetrzymywani. Oczywiście są wyjątki, gdy udaje nam się uzyskać informacje o danej osobie za pośrednictwem partnerów międzynarodowych lub w inny sposób. Nie jest to jednak zbyt duży odsetek wszystkich przypadków.

Jeśli chodzi o warunki przetrzymywania cywilów, Rosja stosuje wobec nich najbardziej przerażające tortury. Wszyscy są przetrzymywani w fatalnych warunkach, bez opieki medycznej, odpowiedniej żywności i wody. Mogą być przetrzymywani w komorach tortur i piwnicach przez wiele miesięcy. Znamy historię Ukrainki Ołeny Pech, która została niedawno uwolniona z rosyjskiej niewoli. Musiała wrócić do tymczasowo okupowanego obwodu donieckiego, by opiekować się matką, która doznała udaru mózgu. Po bezprawnym zatrzymaniu była torturowana elektrowstrząsami, duszona workiem, wkręcano jej śruby w kolana i przeprowadzono pozorowaną egzekucję. Została bezprawnie skazana, zapadła na szereg chorób.

To tylko jedna z dziesiątek tysięcy historii o tym, co Federacja Rosyjska robi z naszymi obywatelami. Ponadto od 2014 r. „wymuszone zaginięcia” ludzi na tymczasowo okupowanych terytoriach są powszechne. W każdej okupowanej osadzie Rosja tworzy izby tortur.

Ołena Pech, ofiara rosyjskich tortur. Zdjęcie: ulotka/AFP/East News

W jaki sposób Rosja odpowiada na ukraińskie prośby o informacje na temat miejsca pobytu ukraińskich więźniów? Jak kraje trzecie mogą pomóc w tej sprawie?

Jak już powiedziałem, Rosja bardzo rzadko udziela jakichkolwiek informacji. W większości przypadków wróg ignoruje nasze prośby i ogranicza się do wymówek. Jeśli chodzi o pomoc w uwalnianiu cywilów, mówiliśmy już publicznie o Katarze i Watykanie. Mieliśmy szereg kontaktów z Katarem w sprawie umożliwienia powrotu Ukraińców do domu, a dzięki Watykanowi 28 czerwca udało się skłonić Rosję do odesłania do Ukrainy 10 naszych obywateli.

Na spotkaniach grupy roboczej zajmującej się punktem 4. „formuły pokoju” [dotyczy on wyzwolenia wszystkich jeńców i osób deportowanych – red.], które odbyły się już siedem razy, podnosimy kwestię powrotu do domu wszystkich obywateli bez wyjątku: dzieci, cywilów, jeńców wojennych. Do spotkań grupy regularnie dołącza około 50 krajów i siedem organizacji międzynarodowych: MKCK, Misja Monitorowania Praw Człowieka ONZ na Ukrainie, OBWE, UNICEF, UE, Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka oraz Koordynator Rezydentów ONZ w Ukrainie. Zawsze doceniam wysiłki Kanady i Norwegii, które współprzewodniczą grupie roboczej. Chciałbym również przypomnieć, że stworzyliśmy Międzynarodową Platformę na rzecz Uwolnienia Cywilów Nielegalnie Przetrzymywanych przez Federację Rosyjską. W jej pierwszym spotkaniu wzięły udział 52 kraje i organizacje międzynarodowe.

Nie poprzestajemy jednak na tym, co już osiągnęliśmy. Pod koniec października w Montrealu odbyła się konferencja ministerialna na temat ludzkiego wymiaru „formuły pokoju”, w której uczestniczyłem jako członek ukraińskiej delegacji. Jej uczestnicy przyjęli wspólny komunikat, którego głównym punktem było zatwierdzenie tzw. zobowiązania montrealskiego, które zawiera kluczowe mechanizmy sprowadzania naszych ludzi do domu. Mam nadzieję, że ten komunikat zadziała i zobaczymy realne rezultaty.

Kolejnym rezultatem konferencji będzie utworzenie grupy krajów, które będą ściśle współpracować z Ukrainą w celu gromadzenia i wyszukiwania szczegółowych informacji o ukraińskich jeńcach wojennych, nielegalnie przetrzymywanych cywilach i uprowadzonych dzieciach.

Dmytro Łubinec: „Stworzyliśmy międzynarodową platformę uwalniania nielegalnie zatrzymanych cywilów przez Federację Rosyjską”

Walczymy z podstępnym wrogiem

Rosja zezwoliła rzecznikowi praw obywatelskich Turcji Serefowi Malkocowi na odwiedzenie miejsc, w których przetrzymywani są ukraińscy jeńcy wojenni. Czego Kijów spodziewa się po tej wizycie?

Myślę, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek rezultatach. Przede wszystkim powinniśmy poczekać, aż to się faktycznie wydarzy. Możemy wiele oczekiwać, ale nie zapominajmy, z jak podstępnym wrogiem walczymy.

Doniecka Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie kolejnej zbrodni wojennej popełnionej przez Rosjan. Chodzi o rozstrzelanie sześciu wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy. To niepierwszy taki przypadek. Za każdym razem zwracacie się z takimi informacjami do ONZ i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Jaka jest ich reakcja? Czy w ogóle reagują?

Niestety nie widzimy odpowiedniej reakcji. ONZ odnotowuje takie egzekucje w swoich raportach i czasami podaje je do wiadomości publicznej, ale to nie wystarczy. Potrzebujemy konkretnych kroków, by powstrzymać takie zbrodnie okupantów.

Moim zdaniem Czerwony Krzyż powinien również publicznie ogłosić naruszenie przez Rosję konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. W końcu egzekucje ukraińskich jeńców wojennych są celową polityką Federacji Rosyjskiej

Takie zbrodnie wojenne są tolerowane przez najwyższe kierownictwo Rosji. Jednocześnie nie widzimy żadnej reakcji społeczności międzynarodowej na nie. Nadal nie ma nakazów aresztowania zbrodniarzy wojennych za egzekucje jeńców. Dlatego po każdym przypadku egzekucji, o którym wiem, wysyłam listy do ONZ i MKCK, by odnotować te zbrodnie. To, co możemy dziś zrobić, to przynajmniej nadal otwierać oczy światowych organizacji na zbrodnie Rosji.

Prokuratura Generalna Ukrainy wszczęła ponad 450 postępowań karnych w sprawie złego traktowania i torturowania jeńców wojennych oraz ponad 2100 w sprawie torturowania cywilów. O jakich torturach mówimy? W jaki sposób są one rejestrowane i czy mogą być uznane w przyszłości przez sąd międzynarodowy za dowód zbrodni wojennych popełnionych przez Federację Rosyjską?

Według ONZ ponad 95% ukraińskich jeńców wojennych było w Rosji torturowanych. Mówimy tu o biciu i rażeniu prądem. Ale Rosjanie stosują nie tylko przemoc fizyczną. Nie tylko biją, torturują, zmuszają więźniów do stania na mrozie i szczują ich psami. Wywierają też presję psychiczną: mówią im, że nikt nie czeka na nich w domu, i zmuszają do nauki i śpiewania rosyjskiego hymnu narodowego każdego ranka. Nieodpowiednie warunki przetrzymywania też są torturą. Proszę spróbować sobie wyobrazić, jak to jest być karmionym łyżką owsianki każdego dnia – prawie bez wody. Albo że trzymają ludzi w ciasnych celach, zmuszają ich do stania i nie pozwalają usiąść. Ci, którzy wrócili z niewoli, opowiadają takie historie, że włosy się jeżą.

Inwazja kremlowskich porywaczy dzieci

Rosja uprowadziła prawie 20 000 ukraińskich dzieci, ale to tylko przybliżona liczba. O ilu naprawdę możemy mówić?

Według różnych źródeł sama Rosja potwierdza, że zabrała ponad 700 000 ukraińskich dzieci, lecz nie podaje ich list. Nie znamy więc prawdziwej liczby uprowadzonych dzieci, choć na pewno jest ich znacznie więcej niż 20 000.

Gdyby każdego dnia zwracano jedno dziecko z tych 20 000, odzyskanie wszystkich zajęłoby Ukrainie ponad 55 lat

Powrót Ukraińców do domu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Ukrainie udało się już odzyskać 1001 dzieci z terytoriów okupowanych i z Federacji Rosyjskiej. Gdzie były przetrzymywane? Jaki jest mechanizm ich uwalniania?

Staramy się zbierać informacje o tym, dokąd są deportowane. Jak dotąd, według dostępnych danych, są wywożone do Włodzimierza, Omska, Rostowa, Czelabińska, Saratowa, Moskwy, obwodu leningradzkiego, terytorium Krasnodaru i na wyspę Sachalin – czyli do nawet najbardziej odległych regionów. Zarazem wiemy, że dzieci są również umieszczane na tymczasowo okupowanych terytoriach. Rosjanie nie udzielają informacji na ich temat – przeciwnie: ukrywają je tak bardzo, jak to tylko możliwe. Często przenoszą je do różnych miejsc i regionów, co ma na celu utrudnienie nam ich odszukania i odzyskania.

Jak powszechne jest zjawisko militaryzacji i indoktrynacji uprowadzonych ukraińskich dzieci? Jak Rosja to robi? Jaki jest cel?

Konkretny: zniszczyć ich tożsamość. To zjawisko na bardzo dużą skalę, ponieważ każde dziecko jest poddawane reedukacji.

Od 2014 roku Federacja Rosyjska prowadzi politykę militaryzacji dzieci: angażuje je w ruch „Junarmii” [organizacja młodzieżowa o charakterze paramilitarnym, wspierana i finansowana przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej – red.] i posyła do szkół kadetów. Rosja propaguje też toksyczne narracje, że ich rodzima Ukraina jest wrogiem, z którym należy walczyć z bronią w ręku.

Rosjanie zmieniają postrzeganie historii i wojny przez ukraińskie dzieci. Robią to nie tylko po to, by zmienić ich tożsamość. Dla Rosji nasze dzieci są nowym pokoleniem żołnierzy. Znamy wiele przypadków, że nawet nieletnie dzieci otrzymały wezwania do rosyjskiej armii

Systemową rosyjską politykę niszczenia ukraińskiej tożsamości dzieci można znaleźć w raporcie specjalnym „Przekwitłe”. To drugi raport specjalny Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Pierwszy był zatytułowany „Nierozkwitłe”. Dotyczył deportacji i indoktrynacji ukraińskich dzieci. Przedstawiciele Federacji Rosyjskiej nadal wysyłają je „na leczenie”. Tzw. Centrum Humanitarne partii Jedna Rosja poinformowało, że od momentu swego powstania w kwietniu 2022 r. do kwietnia 2024 r. wysłało 1500 dzieci z okupowanego terytorium Ukrainy i obwodu biełgorodzkiego Federacji Rosyjskiej do klinik federalnych na „leczenie” i nie planuje zaprzestania tej „pomocy”.

Poza tym Rosjanie uprowadzone ukraińskie dzieci adoptują, śledzenie ich losów jest często niemal niemożliwe. W kwietniu 2024 r. odnotowano kolejny taki przypadek. Rosjanka przejęła opiekę nad chłopcem, który został uprowadzony z okupowanego terytorium obwodu donieckiego wraz z bratem i siostrą, a potem umieszczony w szkole z internatem w regionie moskiewskim. Ta „matka zastępcza” odmówiła przyjęcia brata i siostry chłopca. W rezultacie został adoptowany, a jego dane osobowe – imię, nazwisko, patronimik i miejsce urodzenia – zmienione. Mimo oporu dziecka.

Odzyskiwanie dzieci uprowadzonych przez Rosję jest najtrudniejsze. Zdjęcie: SIERGIEJ CHUZAVKOV/AFP/Eastern News

W okresie od 2021 r. do czerwca 2024 r. reżim Alaksandra Łukaszenki przeniósł co najmniej 2219 ukraińskich dzieci z terytoriów okupowanych na Białoruś. Dane te zostały opublikowane w raporcie ukraińskich i białoruskich obrońców praw człowieka. Znane są nazwiska konkretnych urzędników zaangażowanych w deportację młodych Ukraińców. Dlaczego nadal nie ma nakazu aresztowania Łukaszenki i jego zwolenników, tak jak stało się to w przypadku Putina i Lwowej-Biełowej [Marija Lwowa-Biełowa jest pełnomocniczką przy prezydencie Federacji Rosyjskiej do spraw Praw Dziecka – red.]?

To pytanie można zadać w wielu przypadkach. Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za porwania cywilów? Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za torturowanie i egzekucje jeńców wojennych?

Jakie sankcje grożą porywaczom ukraińskich dzieci?

Przede wszystkim dyplomatyczne. Jednym z rezultatów konferencji ministerialnej w Montrealu jest to, że Kanada przygotowuje nowy pakiet sankcji wobec Rosji za deportacje ukraińskich dzieci i innych cywilów. Moim zdaniem nałożenie sankcji jest jedną z metod wywierania presji na Rosję. I ta metoda jest naprawdę skuteczna.

Ukraina rozszerzyła grupę negocjacyjną, która przygotowuje wymianę jeńców wojennych. Jak to wpływa na skuteczność wymiany?

To przede wszystkim sprawa Sztabu ds. Koordynacji Postępowania z Jeńcami Wojennymi. Ze swojej strony mogę mówić tylko o moich kontaktach, czyli interakcji między rzecznikami praw obywatelskich Ukrainy i Rosji.

Podczas spotkania z Komisarzem Praw Człowieka w Federacji Rosyjskiej. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich

Nawiasem mówiąc, niedawno spotkałem się z rosyjską rzeczniczką praw obywatelskich Tatianą Moskalkową. Spotkanie odbyło się na granicy z Białorusią – z udziałem przedstawicieli MKCK. Uzgodniliśmy repatriację ciał poległych, wymianę list jeńców wojennych odwiedzanych przez obie strony oraz wymianę listów. Uruchomiliśmy też nowy format: przekazaliśmy listy od krewnych do ukraińskich jeńców wojennych w Rosji.

Czasami ludzie pytają mnie, jak komunikować się z przedstawicielem Federacji Rosyjskiej. Robię wszystko, co w mojej mocy, by chronić interesy Ukraińców i sprowadzić ich do domu z rosyjskiej niewoli.

20
хв

Dmytro Łubinec: - Rosja tworzy izby tortur w każdej okupowanej osadzie

Natalia Żukowska

Po podpisaniu umów pierwsza grupa ochotników udała się na poligon Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, by przejść podstawowe szkolenie wojskowe, które potrwa 35 dni.

Następnie, jak stwierdził podpułkownik Petro Gorkusza, przedstawiciel dowództwa Legionu Ukraińskiego, żołnierze będą mogli kontynuować szkolenie w wybranych przez siebie specjalnościach wojskowych w bazach NATO w Europie.

– Do tej pory centrum rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego zarejestrowało prawie 700 wniosków od obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, Czechach, Niemczech, Irlandii i innych krajach – powiedział Petro Goruszka. – Po przejściu badań w wojskowej komisji lekarskiej i podpisaniu umów oni również wstąpią w szeregi Legionu.

– To ważny krok, który pokazuje determinację Ukraińców mieszkających za granicą, gotowych bronić swojej ojczyzny. Nasz konsulat wraz z ambasadą i wszystkimi ukraińskimi placówkami dyplomatycznymi na świecie wspiera Legion Ukraiński i zapewnia kompleksowe wsparcie wszystkim, którzy chcą wstąpić w jego szeregi – stwierdził z kolei Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Ołeh Kuts.

Centrum Rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego w Lublinie nadal przyjmuje zgłoszenia od obywateli Ukrainy. Wnioski można składać za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Legionu Ukraińskiego lub w ukraińskich konsulatach i ambasadach w Europie.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/670064b9371ecfa3749d7347_8f98b1a7b04779a144640363f279fdba2fe1e982.avif">Legion Ukraiński w Polsce rozpoczyna rekrutację wolontariuszy</span>

Wszystkie zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy

20
хв

Pierwsi ochotnicy Legionu Ukraińskiego podpisali kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: Żołnierze KRLD w wojnie z Ukrainą to dowód na plan większej wojny

Ексклюзив
20
хв

To, czego Ukrainki uczą się za granicą, przyda się w odbudowie kraju

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress