Exclusive
20
min

Ludzie z żelaza, czyli Superhumans

‍"Ważne jest dla nas, aby nasi pacjenci nie wyglądali jak ofiary wojny, ale jak nadludzie" - Olga Rudniewa o nowym centrum protetycznym.

Natalia Żukowska

Do centrum trafiają żołnierze, którzy stracili na wojnie np. nogi

No items found.

Olga Rudniewa jest jedną z najbardziej znanych kobiet na Ukrainie. Pomagała ludziom przed wojną na pełną skalę i nadal to robi. Rozpoczęła karierę we własnej firmie wydawniczej i pracowała w Ministerstwie Zdrowia. Przez 18 lat kierowała Fundacją Eleny Pinczuk ANTIAIDS. Od lutego 2022 r. koordynuje największy magazyn humanitarny HelpUkraineCentre. Od sierpnia 2022 r. jest dyrektorem generalnym Centrum Superludzi. To właśnie tam Ukraińcy, którzy stracili kończyny, będą mogli uzyskać najlepszą pomoc

Olga opowiedziała magazynowi Sestry o wolontariacie zagranicznym, szkoleniu zespołu Superhumans Centre, pierwszych pacjentach i swoim marzeniu

Natalia Żukowska: Olga, gdzie byłaś, gdy wybuchła wojna na pełną skalę?

Olga Rudnieva: 24 lutego obudziłam się na Maderze. Pojechałam tam dzień wcześniej, żeby odebrać mamę. To była zaplanowana podróż i pojechałam z prawie pustą walizką. Rano obudziłam się, przeczytałem wiadomości i zdałam sobie sprawę, że w kraju toczy się wielka wojna. Byłam jedną z tych osób, które nie wierzyły, że to w ogóle może się wydarzyć. Myślałam, że może dojść do wojny między systemami finansowymi i politycznymi, ale czołgi na ulicach - to by mi nie przyszło do głowy. Byłam pewna, że natychmiast wrócę na Ukrainę, ale mój mąż przekonał mnie, żebym została. W pierwszym tygodniu kupiliśmy opatrunki i kaski. Byłam wtedy dyrektorem Fundacji Eleny Pinczuk. Robiłam wszystko, co umiałam i mogłam, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to nie wystarczy. W mediach społecznościowych natknęłam się na post o inicjatywie ukraińskich biznesmenów, aby stworzyć w Polsce Centrum Pomocy Ukrainie, gdzie pomoc humanitarna z Europy byłaby zbierana, sortowana i wysyłana dalej, do Ukrainy. Dołączyłam do nich i na początku marca byłem już w Polsce, i zaczęłam pracę w magazynie.

NZ: I przez prawie sześć miesięcy dosłownie mieszkałaś w tym magazynie

OR: Zaczynaliśmy o 8 rano i kończyliśmy o 10 wieczorem. Pierwsze trzy miesiące były bardzo intensywne. Rano na rozładunek czekało nawet 30 ciężarówek. I w ogóle nie było tam mężczyzn. Nie było też zbyt wielu kobiet. Później przenieśliśmy się do większego magazynu, gdzie potrzebowaliśmy wielu pracowników.

Napisałam post w mediach społecznościowych i poprosiłam o pomoc. Rano w magazynie było już 300 osób

NJ: Jak długo byłaś tam wolontariuszem?

OR: Wróciłam na Ukrainę w maju. Zacząłam podróżować między Polską a Ukrainą i wtedy narodził się pomysł zbudowania centrum chirurgii plastycznej i protetyki. To jest nasze Centrum Superludzi. Zrezygnowałam z poprzedniej pracy, w której byłam 18 lat. Miałam świetną pensję i czekali tam na mnie. Ale kiedy kraj jest w stanie wojny, trzeba się włączyć w dzialania.

Stare metody protetyczne odchodzą w przeszłość. Rudniewa chce korzystać z najnowszych rozwiązań sprawdzonych na świecie

NJ: Ale nie wiedziałeś nic o protetyce, czy chirurgii rekonstrukcyjnej.

OR: Ja również nie wiedziałam nic o magazynach i logistyce, ale nie miałam wyboru. Pierwsze dwa miesiące to była katastrofa. Nie mogłam spać, czytałam tony literatury, oglądałam filmy dokumentalne. Zdobywanie wiedzy zajęło mi miesiąc. Musiałam zrozumieć, jak zbudować laboratorium protetyczne, jakich pomieszczeń potrzebujemy. Pomysł stworzenia Centrum Superludzi należy do mojego przyjaciela i przedsiębiorcy Andrija Stavnitsera. Jest on siłą napędową projektu. Nasz drugi partner, Philip Gruszko, jest odpowiedzialny za finanse, planowanie i strategię. A ja jestem dobrym kierownikiem projektu. Podróżowaliśmy po świecie i przyglądaliśmy się pododbnym ośrodkom. Odwiedziliśmy Niemcy, Austrię, Amerykę i kilka ukraińskich ośrodków protetycznych. Przejechaliśmy dziesiątki tysięcy kilometrów. Tam, gdzie nie mogliśmy jechać ani polecieć, komunikowaliśmy się przez telefon i wideo. Prosiliśmy o możliwość obejrzenia ośrodka, sprzętu i podzielenia się swoimi doświadczeniami. Wszędzie traktowano nas ze zrozumieniem. Spotykaliśmy się z rannymi żołnierzami i poznawaliśmy ich potrzeby. Stopniowo uzyskaliśmy ogólny obraz tego, co i jak należy robić. W czerwcu znaleźliśmy dom dla nadludzi we Lwowie.

NJ: Stworzyliście centrum w szpitalu. Dlaczego nie osobno?

OR: Urazy są bardzo skomplikowane, dlatego ważne jest, aby mieć szpital w pobliżu, aby nasi pacjenci mogli otrzymać usługi, których centrum nie zapewnia. W końcu mogą mieć inne problemy zdrowotne. Mogą mieć zawał serca, problemy naczyniowe, mogą po prostu źle się czuć. Chcielibyśmy mieć taki ekosystem: my pomagamy lekarzom, a oni pomagają nam.

NJ: Nie nazywacie jednak swojej placówki szpitalem. Dlaczego?

OR: Taka jest nasza decyzja co do zasady, ponieważ uważamy, że nie mamy chorych ludzi. Pacjent wraca do zdrowia. Kończyny naszych pacjentów nie odrastają. Nie uważamy ich za chorych. Przyszli odzyskać utracone możliwości

Ośrodek to nie szpital. Tu są zdrowi ludzie, tyle, że bez kończyn

U nas nawet nie ma szpitalnego zapachu. Stworzyliśmy specjalne zapachy do rozpylania we wnętrzach. Atmosfera jest bardzo przyjazna, jak na letnim obozie. Mamy gry, własną drużynę golfową. Wojskowi przechodzą tu rekonwalescencję. Przyjeżdżają do nas na wózku inwalidzkim, a wychodzą na nogach. Naszym zadaniem jest przywrócenie im jak największej sprawności.

NJ: Na jakim etapie znajduje się dziś projekt Superhumans?

OR: Otworzyliśmy ośrodek w połowie kwietnia. Zamontowaliśmy już 120 protez. Mamy bardzo skomplikowane przypadki, którymi nikt nie chciał się zająć - z podwójną, potrójną wysoką amputacją. Przyjmujemy je, ponieważ możemy pomóc. Mamy silny, profesjonalny zespół składający się z protetyka, rehabilitanta, psychologa i pracownika socjalnego. Pacjent jest również częścią zespołu. Nie możemy przywrócić mu sprawności i postawić go na nogi, jeśli nie będzie z nami współpracował. Ostrzegamy, że droga jest bardzo trudna. Naszym zadaniem jest sprawić, by dana osoba założyła protezy, poszła i chodziła na nich. Każdy powinien mieć jakiś cel. Był pacjent, który chciał wrócić do wędkowania. Rehabilitanci nauczyli go pracy z wędką. Zarzuciliśmy wędkę z drugiego piętra na pierwsze. Miesiąc później otrzymaliśmy film, na którym on i jego żona złowili pierwszą rybę w jeziorze. Dostał to, czego chciał - nauczył się.

NZ: Czy protetyka i rehabilitacja są bezpłatne dla żołnierzy? Czy są jakieś specjalne zasady obowiązujące w waszej instytucji?

OR Wszystkie usługi dla osób dotkniętych wojną są bezpłatne. Obejmują one protetykę, chirurgię rekonstrukcyjną i rehabilitację. Wystarczy zebrać dokumenty i złożyć wniosek online. Jeśli chodzi o wymagania, nie przyjmujemy osób uzależnionych od narkotyków, a spożywanie alkoholu jest zabronione. Osoba musi być również osobiście zmotywowana. Jeśli pacjent opuści trzy zajęcia, jest to powód do wykluczenia go z listy. Nie było jednak takich przypadków. Przychodzą tu ludzie świadomi. W budynku nie przypomina się o wojnie. Ale wiesz, oni mówią tylko o wojnie. Jak przyszła, jak atakowali, jak bili Moskali. Możesz wyłączyć wszystkie treści o wojnie, ale to jest w ich głowach.

NZ: To nie jest projekt rządowy. Kim są darczyńcy? Jak ich znaleźliście i przekonaliście, by pomagali?

OR: W sumie pełne uruchomienie i pierwsze trzy lata działalności Superhumans będą wymagały 54 milionów dolarów finansowania. Największym darczyńcą projektu jest Howard Graham Buffett. Centrum otrzymało charytatywną transzę w wysokości 16,3 miliona dolarów od Fundacji Howarda Grahama Buffetta. Z tej kwoty 15,3 miliona dolarów zostanie wykorzystane na remont i wyposażenie pomieszczeń szpitala we Lwowie. Kolejny milion zostanie wydany na protezy dla pierwszych pacjentów. Jest to bardzo kosztowne. Średnia cena protezy wynosi 20 000 dolarów. Możemy przyjąć 50 pacjentów miesięcznie, co daje milion dolarów. A mówimy tylko o komponentach protetycznych. Musimy znaleźć co najmniej milion dolarów każdego miesiąca. Mamy 500 osób na liście oczekujących. To prawie 10 miesięcy pracy. Na początku byli to zagraniczni darczyńcy, zresztą zasadniczo skupiamy się na nich. Na przykład są ludzie, którzy nie chcą dawać sprzętu wojskowego, ale coś bardziej humanitarnego. Mamy bardzo jasno zdefiniowany cel projektu a oni widzą rezultaty. Zbudowaliśmy szpital w 4,5 miesiąca. Wszystko jest przejrzyste i oni to doceniają. Ostatnio do projektu dołączyło wiele dużych ukraińskich firm. Niektóre firmy zapewniają protezy swoim pracownikom, którzy stracili kończyny podczas wojny.

NZ: Czy trudno było znaleźć protetyków, rehabilitantów i psychologów?

OR: Na Ukrainie naprawdę nie ma specjalistów, których szukaliśmy. Oni po prostu nie istnieją. Przeszkoliliśmy ich. Zatrudniliśmy młodych, utalentowanych ludzi, którzy mieli potencjał. Protetyków zabraliśmy do Niemiec, Włoch i Francji. Rehabilitantów szkolono na Łotwie, w Polsce i Niemczech. Proces szkolenia specjalistów jest dość skomplikowany. U nas naprawdę ich nie ma.

Rehabilitacja to podstawa

NJ: Superhumans posiada własne laboratorium protetyczne, najlepsze w Europie. Na czym polega jego niezwykłość?

OR: Sprowadziliśmy najnowszy sprzęt i czekamy na drukarki 3D. To laboratorium produkuje odbiorniki macierzyste, najbardziej wrażliwą część protezy. Ponadto montujemy tam same protezy. Proteza składa się z kilku komponentów: można wziąć stopę od jednego producenta, kolano od drugiego, a węzły od trzeciego. Wszystko zależy od potrzeb pacjenta i jego planów na przyszłość. Wiadomo, że po zwycięstwie będziemy krajem z dużą liczbą osób niepełnosprawnych. I właśnie dlatego zbudowaliśmy to centrum. Chcemy nie tylko dopasować protezy do chłopaków, ale także sprawić, by były estetyczne. Dekorujemy je. Chłopcy przynoszą rysunki dzieci, a my przenosimy je na protezy, robimy na nich różne napisy. Chcemy oddać im ich tatuaże. Chcemy, żeby pokochali swoje nowe kończyny i żeby dobrze w nich wyglądali. Bo tu nie chodzi o protezy. Chodzi o ich historię. Fakt, że stracili nogi i ręce broniąc kraju. Budujemy estetykę, w której zamiast ludzi wyglądających jak ofiary wojny, na ulicach pojawią się nadludzie. A jeśli dzieci będą dorastać w otoczeniu tych nadludzi, rozwój Ukrainy potoczy się zupełnie innym torem.

NZ: Olga, jakie masz plany na przyszłość? O czym marzysz?

OR: O otwarciu Superhumans w Mariupolu i Jałcie. Ponadto musimy otworzyć 5 kolejnych ośrodków na Ukrainie, aby przybliżyć usługi do pacjenta.

NZ: Jesteś teraz w ciągłym kontakcie z żołnierzami. Jestem pewna, że za każdym razem słyszysz od nich trudne, łamiące serce historie. Czy są jakieś, które szczególnie utkwiły ci w pamięci?

OR: Każdy ma wyjątkową historię. Każdy ma swoją historię ewakuacji. Prawdopodobnie najbardziej imponująca jest historia Oleha, który stracił prawą nogę powyżej kolana i nie mógł zostać ewakuowany przez trzy godziny. Wstrzyknął sobie środki przeciwbólowe. Następnie przyjechała karetka, a po drodze ponownie podano mu środki przeciwbólowe. Kiedy przywieziono go do szpitala, zdecydowano się na amputację i wstrzyknięto morfinę. Jego serce zatrzymało się z powodu przedawkowania. Ponieważ nikt nie zapytał go, ile razy był znieczulany. Przez 30 minut jakiś święty lekarz wykonywał mu bezpośredni masaż serca. Zgodnie ze wszystkimi prawami medycznymi mógł zatrzymać się znacznie wcześniej, ale przywrócił go z martwych. Wielu chłopaków opowiada, jak ich bracia nieśli ich przez 10 kilometrów na rękach, ponieważ medycy nie zawsze mogli ich ewakuować

Olga Rudniewa mówi, że czerpie energię do pracy od swoich pacjentów - Superhumans

NZ: Jak ta wielka wojna zmieniła twoje życie?

OR: Radykalnie. Nie mieszkam w domu, widuję się z mężem dwa dni w miesiącu. Nie noszę ubrań, które nosiłam przed 24 lutego. Schudłam 10 kilogramów. Wystarczy mi jedna walizka. Nie znam swojego planu na najbliższe dwa tygodnie. Mój krąg towarzyski się zmienił. Kiedy podróżowałam wcześniej, uwielbiałam drogie hotele, ale teraz to tylko sceneria. Interesują mnie tylko dawcy, pieniądze i protezy.

NZ: Jak widzisz zwycięstwo Ukrainy i nasze państwo w przyszłości?

OR: Bezkompromisowość: granice sprzed 1991 roku. Dorastałam na Krymie. Urodziłam się w Doniecku. Jestem zmęczona wyrzekaniem się mojej przeszłości. Chcę to wszystko odzyskać i mieć prawo wyboru, jak żyć, gdzie żyć i jakim językiem mówić. Więc wierzę, że zwyciężymy. I że ci ludzie, którym teraz pomagają Superludzie, uczynią przyszłe pokolenie silniejszym i bardziej odpornym. Tak, jesteśmy tacy: mamy wiele blizn, mamy niedoskonałą twarz, mamy oderwane ręce i nogi, ale to jest cena za naszą wolność. My, Ukraińcy, jesteśmy teraz z żelaza nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Przed nami dużo pracy i zaczynamy już teraz.

NJ: Skąd czerpiesz siłę i energię, by pomagać?

OR Od Superhumans. Człowiek przyjeżdża na wózku, zdesperowany, zmęczony po wszystkich szpitalach państwowych. Trzy dni później ta sama osoba podchodzi do ciebie na dwóch nogach, przytula cię, śmieje się. To bardzo inspirujące. Nigdy w życiu nie widziałem efektów mojej pracy tak szybko. Oni wszyscy są niesamowici. Mają tyle siły, pragnienia życia. To bardzo inspirujące i stymulujące do robienia tego, co robimy. To daje nam wiarę, że jesteśmy na dobrej drodze.

No items found.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Atak na Lwów

Lwów doznał potężnego ataku w nocy. Wiadomo o siedmiu zabitych, w tym troje dzieci. Według burmistrza Lwowa Andrija Sadowego ponad 50 domów zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Ich mieszkańcy zostaną z nich przesiedleni do lokali zastępczych.

Zniszczona kamienica we Lwowie. Zdjęcie: OPU

- Każdy partner na świecie, który pomaga Ukrainie w obronie powietrznej, jest prawdziwym obrońcą życia. A każdy, kto przekonuje partnerów do zwiększenia zasięgu Ukrainy w adekwatnym reagowaniu na terror, działa na rzecz zapobieżenia tego rodzaju rosyjskim atakom terrorystycznym na ukraińskie miasta. Terror musi zostać powstrzymany – podkreślił prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując kolejny rosyjski atak.

– Pracują psychologowie, uruchomiono sztab operacyjny. Policja zbiera oświadczenia od poszkodowanych mieszkańców i sprawdza, czy w sąsiednich domach nie ma ofiar. W razie potrzeby rozmieścimy Punkty niezłomności – powiedział szef MSW Ukrainy Ihor Kłymenko.

W związku z atakiem na Lwów polskie wojsko rozmieściło dziś rano swoje myśliwce w pobliżu wschodniej granicy.

„To kolejna bardzo napięta noc dla całego systemu obrony powietrznej Polski, ze względu na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, które uderza w cele znajdujące się w szczególności na zachodnim terytorium Ukrainy”– poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP (DORSZ).

„Ukrzaliznycia” [państwowo przedsiębiorstwo kolejowe w Ukrainie – red.] ostrzegła o opóźnieniach pociągów z powodu przerw w dostawie prądu w obwodzie lwowskim.

Atak na Krzywy Róg

– Budynek hotelu został zniszczony od pierwszego do trzeciego piętra. Terror wobec ludności cywilnej nie ustaje – powiedział Siergiej Łysak, szef Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej.

Skutki ostrzału Krzywego Rogu. Zdjęcie: Prokuratura Obwodowa w Dnieprze

Rannych zostało pięć osób, w tym 10-letnia dziewczynka. Pod nadzorem Prokuratury Obwodowej w Dnieprze wszczęto postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia praw i zwyczajów wojennych (część 1 art. 438 kodeksu karnego Ukrainy).

20
хв

Kolejna odsłona rosyjskiego terroru: Lwów i Krzywy Róg

Sestry
centrum szkoleniowe Attack Połtawa

Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Rosjanie wystrzelili dwie rakiety balistyczne: „Uderzyły one w teren instytucji edukacyjnej i sąsiedniego szpitala. Jeden z budynków Instytutu Łączności został częściowo zniszczony. Ludzie zostali uwięzieni pod gruzami. Wielu z nich udało się uratować. Ponad 180 osób zostało rannych”.

Prezydent przyznał, że są też ofiary śmiertelne: do tej pory potwierdzono śmierć 41 osób. Zełenski złożył kondolencje wszystkim rodzinom i przyjaciołom ofiar.

– Służby operacyjne pracują na miejscu ataku wroga na placówkę edukacyjną w Połtawie – powiedział minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko. Strażacy opanowali pożar i kontynuują usuwanie gruzów.

Alarm lotniczy został ogłoszony w regionie 2-3 minuty przed eksplozjami. Wiadomo, że miejscowi słyszeli eksplozje w mieście około 9:10, a o 9:17 Siły Powietrzne poinformowały o uderzeniu pocisku balistycznego. Ministerstwo Obrony zauważyło, że odstęp czasu między alarmem a uderzeniem był „tak krótki, że złapał ludzi w momencie ewakuacji do schronu przeciwbombowego”. Pod gruzami jednego z budynków Instytutu Łączności zostało uwięzionych wiele osób. Od 4 września w obwodzie połtawskim ogłoszono trzydniową żałobę.

Rosjanie uderzyli również w budynek mieszkalny w Zaporożu. Zginął 8-letni chłopiec i jego matka.

20
хв

Rosyjski atak na Połtawę: dziesiątki zabitych

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polscy pisarze i pisarki dla Żadana i Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

Jewhen Małoletka: „20 dni w Mariupolu” to ból, który pozostanie we mnie na zawsze

Ексклюзив
20
хв

Ofensywa – najlepsza obrona: jak Ukraina może wykorzystać „argument kurski” w potencjalnych negocjacjach

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress