Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Jak rozpoznać wypalenie emocjonalne? Zdjęcie: pexels
No items found.
Termin ten staje się coraz bardziej popularny. Wcześniej odnosił się wyłącznie do wypalenia zawodowego. Obecnie coraz częściej eksperci twierdzą, że wypalenie dotyczy również związków i utrzymującego się stresu wojennego. Wypalenie emocjonalne to zmiana w zachowaniu człowieka spowodowana wyczerpaniem psychicznym. Psycholog Julia Kvasnica wyjaśnia, jak rozpoznać wypalenie emocjonalne:
Psycholożka, seksuolożka, członkini europejskich, ukraińskich i polskich stowarzyszeń analizy transakcyjnej, członkini Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Posiada ponad 5-letnią prywatną praktykę psychologiczną oraz 12 lat doświadczenia w wymiarze sprawiedliwości (pierwsza specjalizacja to prawo). Od marca 2022 roku mieszka w Warszawie, pracując i kontynuując swoją praktykę psychologiczną online i offline.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Jak nauczyć się rozmawiać z partnerem o pieniądzach
„Przeprowadziliśmy się do Polski dwa miesiące przed wybuchem wojny. Mąż słyszał od znajomych, którzy znaleźli tu pracę, że w Polsce są lepsze zarobki i spokojniejsze życie.
Nie jechaliśmy w ciemno. Kuzyn męża znalazł mu pracę i mieszkanie dla nas. Mieliśmy też trochę oszczędności na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Jednak wszystko się udało. Opiekowałam się trójką dzieci, a mąż zaczął pracować. Byliśmy zadowoleni z naszego nowego życia, dopóki nie przerwał go atak Rosji na Ukrainę.
Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci
Matka i siostra mojego męża zostały w Ukrainie. Ja nie mam rodziny, wychowałam się w sierocińcu. Po wybuchu wojny zaczęliśmy im pomagać, wysyłaliśmy pieniądze i paczki. Proponowaliśmy, że przywieziemy je do Polski, ale nie chciały opuścić swojego domu.
Fabryka, w której pracowała siostra mojego męża, została zniszczona, więc straciła źródło dochodu. Teściowa ma skromną emeryturę. Wiem, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzą, ale mąż za bardzo im pomaga. Wysyła im więcej, niż zostawia nam na życie. Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci. Ja przynajmniej mam 800+ zasiłku, który wpływa na moje konto. On nie rusza tych pieniędzy.
Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa
Kiedy zwracam mu uwagę, że te proporcje są dla nas niesprawiedliwe, słyszę, że jego rodzina jest w strasznej sytuacji i należy się jej rekompensata. Zgadzam się, że wojna, poza utratą zdrowia, to najgorsze, co może spotkać człowieka. Ale mój mąż musi też pamiętać, że ma dzieci, które dorastają, potrzebują nowych butów, kurtek, a czasem nawet zabawki.
Zamiast żyć spokojnie, ciągle kłócimy się o pieniądze. On dobrze zarabia, lecz prawie nic z tego nie mamy. Nie jestem rozrzutna, robię zakupy w tanich sklepach, umiem gotować pyszne dania z niedrogich produktów. Uważam się za dobrą gospodynię i chcę, by mąż to docenił. Potrzebuję też kosmetyków i wizyty u fryzjera, przynajmniej raz na jakiś czas. Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa, ale nie mam na to pieniędzy.
Jestem zmęczona tą sytuacją, lecz nie wiem, jak sprowadzić męża na ziemię. Czuje się winny, że zostawił matkę samą sobie, a teraz próbuje zrekompensować jej to pieniędzmi. Tyle że te pieniądze są też pieniędzmi jego dzieci”.
Justina Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:
Dziękujemy, że podzieliła się Pani z nami swoim problemem. To wspaniale, że znaleźliście z mężem dom i pracę w Polsce i możecie tu spokojnie żyć. Zdecydowaliście się na przeprowadzkę do Polski jeszcze przed wojną, ale jej wybuch musiał mieć duży wpływ na Wasze poczucie bezpieczeństwa.
W partnerstwie musicie nauczyć się rozmawiać o finansach. To ważna część życia
Rozumiem, że bardzo martwicie się o swoich bliskich i przyjaciół, którzy pozostali w Ukrainie mimo grożącego im niebezpieczeństwa i niepewności. Piszę to nie bez powodu. Uważam bowiem, że musi się Pani wczuć w emocje męża, by mieć argumenty, które przekonają go do Pani racji.
Pisze Pani, że mąż wysyła znaczną część dochodów Waszej rodziny do matki i siostry w Ukrainie. To jest źródło Waszych kłótni i problemów. Mówi się, że kłótnie o pieniądze to najszybszy sposób na zabicie miłości. Warto o tym pamiętać, choć nie oznacza to, że nie powinniście o tym rozmawiać.
Wręcz przeciwnie: w partnerstwie trzeba nauczyć się rozmawiać o finansach, bo to bardzo ważna część życia. A w trudnych sytuacjach kompromis w tym względzie jest niezbędny do utrzymania dobrego związku.
Mężczyźni to realiści, więc działają na ich racjonalne argumenty
Zgadzam się z Panią, że mąż może czuć się winny wobec swojej matki i siostry, a wysyłanie im znacznych kwot pieniędzy może być sposobem na zrekompensowanie tej sytuacji. Jeśli tak jest, to mąż działa na poziomie emocjonalnym i trudno będzie go przekonać bez dobrze przygotowanych argumentów. Rozumiem też, dlaczego czuje Pani, że znaczna część zarobionych przez niego pieniędzy należy do Pani i dzieci. Pani też poświęciła wiele, by zbudować swoje życie w innym kraju, więc oddanie większości swoich dochodów komuś innemu wydaje się Pani niesprawiedliwe. Jak więc osiągnąć kompromis?
Mężczyźni mają tendencję do bycia realistami, koncentrują się na szukaniu rozwiązań, więc działają na ich racjonalne argumenty. Na Pani miejscu zastanowiłabym się, jak w konstruktywny sposób przekazać mężowi swoje argumenty.
Zanim jednak zacznie pani to robić, proszę się zastanowić, ile kosztuje Panią życie w Polsce, a ile ono teraz kosztuje w Ukrainie. Czy biorąc pod uwagę obecne dochody siostry i matki Pani męża pieniądze, które im wysyłacie, wystarczają na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb? Czyje potrzeby są większe? Czy gdyby teraz mieszkała Pani w Ukrainie, byłaby w stanie utrzymać się za kwoty wysyłane teściowej i szwagierce?
Proszę wykonać te obliczenia, sprawdzając, ile obecnie kosztuje żywność i produkty higieniczne w obu krajach. I proszę wczuć się również w sytuację teściowej i szwagierki – a także w emocje Pani męża, który zostawił te dwie bliskie osoby w kraju zniszczonym przez wojnę.
To nie może trwać wiecznie
Jeśli Pani wyliczenia pokażą, że pieniądze przekazane rodzinie męża w Ukrainie zaspokajają więcej potrzeb niż te pozostawione Waszej rodzinie w Polsce, będzie Pani miała racjonalne argumenty, które pomogą przekonać męża.
Proszę pamiętać, że ludzie zazwyczaj mają bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, więc odwołanie się do niego z pewnością może pomóc. Może też Pani wykazać się dobrą wolą i uzgodnić z mężem, że będziecie stopniowo zmniejszać ilość pieniędzy przesyłanych jego rodzinie. Pozwoli mu to przyzwyczaić się do sytuacji i szybciej zaakceptować zmianę. Uświadomi mu również, że obecny stan rzeczy powinien być tymczasowy i nie może trwać wiecznie.
Wierzę, że racjonalne argumenty pomogą uświadomić mężowi, że choć stara się zrekompensować matce i siostrze trudy wojenne, to w obecnej sytuacji krzywdzi własną rodzinę, czyli Panią i Wasze dzieci.
<ftame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Od początku wojny mój mąż, dzieci i ja mieszkamy w Polsce. W Ukrainie zostawiliśmy nasze mieszkanie i całe dotychczasowe życie. Mam taki charakter, że nie waham się, tylko działam. To jest dla mnie recepta na stres. Bo twój umysł jest czymś zajęty, to mniej myślisz o problemach.
Zaraz po przyjeździe, kiedy załatwiliśmy formalności, powiedziałam mężowi, że będę pracować i podzielimy się równo opieką nad dziećmi. W Ukrainie to ja się nimi zajmowałam, gotowałam, prałam, sprzątałam – byłam kurą domową. W Polsce postanowiłam to zmienić.
Znalazłam pracę w prywatnej firmie. Mimo że nie miałam doświadczenia, właściciele byli bardzo mili i uwierzyli we mnie. Nauczyłam się wszystkiego od podstaw i naprawdę lubię swoją pracę.
Menedżerowie skrupulatnie kontrolują jakość produktów, a ja jestem zadowolona. Po roku pracy zostałam doceniona i awansowałam – przeszłam z produkcji do kontroli. Wreszcie mogę się rozwijać i jestem doceniana nie tylko w domu.
Niestety mój mąż nie ma tyle szczęścia. Już kilka razy zmieniał pracę. W Ukrainie był odpowiedzialny za ludzi, a teraz musi być podwładnym. I to mu się nie podoba.
Obecnie jest bez pracy. Staram się go przekonać, by poszukał nowej, dostosował się do warunków, pokazać mu na własnym przykładzie, że można się rozwijać – ale on nie zwraca na to uwagi. Nie wiem, jak go zachęcić do działania.
Powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do kraju, ale jam mam co do tego coraz więcej wątpliwości. W końcu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nauczyłam się nowego języka, otworzyłam się na ludzi. I w końcu czuję, że żyję, więc nie chcę niczego zmieniać.
Boję się, że kiedy przyjdzie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, wybiorę życie w Polsce. Z dziećmi, lecz bez męża. Nie chcę wracać do garów. Mogę łączyć pracę z prowadzeniem domu. Nawet bycie rozdartą między pracą a obowiązkami domowymi jest lepsze niż siedzenie w domu.
Kiedy podczas jednej z rozmów o powrocie do Ukrainy powiedziałam mężowi, że nie jestem tym zainteresowana, zrobił straszną awanturę. Zarzucił mi, że chcę rozbić rodzinę i myślę tylko o sobie. Zapowiedział, że dzieci wrócą z nim – czy tego chcę, czy nie.
Tyle że ja myślę inaczej.
Dzieci wkrótce się usamodzielnią, a ja w Ukrainie znów będę kucharką i sprzątaczką. Nie chcę wracać do takiego życia. Czy mamy szansę dojść do porozumienia? Czy jest jakieś zdrowe wyjście z tej sytuacji?
Aleksandra Antońska, psycholożka w Avigon.pl:
Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. Ma Pani dylemat, z którym trudno sobie poradzić. Z tego co Pani napisała w liście wynika, że rozpoczęła Pani nowe życie w Polsce, poradziła sobie z przeprowadzką i znalazła sposób na rozwój i spełnienie zawodowe. Pani umiejętności zostały zauważone i docenione. I jest to dla Pani bardzo ważne.
Z drugiej strony Pani mąż, który jest rozczarowany swoją obecną sytuacją zawodową, ma zupełnie inne odczucia – w Polsce ma poczucie regresu. Silne emocje czasami uniemożliwiają nam podejmowanie racjonalnych decyzji, mówimy coś impulsywnie. Nie zawsze to, co mamy na myśli.
Powrót do Ukrainy czy pozostanie w Polsce – to bardzo ważna decyzja. Dlatego powinniście porozmawiać o tym spokojnie. Może podczas wspólnej kolacji? Powinna Pani opowiedzieć o swoich uczuciach i o tym, że nie chce wracać do roli, jaką pełniła w Ukrainie.
Wierzę, że można znaleźć wspólne rozwiązanie
Warto otwarcie porozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Mimo tego, że Pani i mąż różnie widzicie swoją sytuację, warto pamiętać, że ten problem nie powinien Was dzielić i stawiać po przeciwnych stronach. Powinniście wspólnie stawić czoło sytuacji i wzajemnie się wspierać.
Powinna też Pani zrozumieć motywację męża do powrotu. W Polsce czuje się niedoceniany, uważa, że nie może się tu rozwijać. Z kolei powinien zrozumieć, że Pani tak samo czuła się w Ukrainie.
Nie da się uciec od problemu ani o nim zapomnieć
Proszę na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o możliwych konsekwencjach swoich decyzji. Proszę dać sobie czas na przepracowanie emocji, które w Pani są.
Wzmocnienie relacji z mężem też powinno pomóc. Być może nie odkrył jeszcze dobrych stron kraju, w którym się znaleźliście. I może powinna Pani odwiedzić miejsca, które Panią interesują – by dojść do wniosku, że nasze życie składa się z czegoś więcej niż tylko z pracy?
„A ty jak pomagasz swojej depresyjnej 'kukułce'?” – pisze jeden z moich znajomych na Facebooku i ilustruje swój post zabawnym memem z kieliszkiem likieru. Jeszcze niedawno przeszłabym obok tego bez reakcji. Jednak wiedza daje uważność i poczucie odpowiedzialności. „Nie chcę być nudna, ale alkohol na depresję nie pomaga. Wręcz przeciwnie, bo to depresant” – komentuję. Mój znajomy jest szczerze zaskoczony i przeprasza. Chociaż jest redaktorem naczelnym jednego z mediów zajmujących się zdrowiem, jakość nie pomyślał, że taki żart jest niestosowny. I doskonale to rozumiem: ja też kiedyś byłam w tej drugiej łodzi.
W ukraińskim społeczeństwie temat depresji nie jest omawiany w wystarczającym stopniu. Często określa się ją mianem depresyjnego nastroju, a wiele osób szczerze wierzy, że depresję najlepiej leczy praca i mocny kopniak – albo odwrotnie: podróże, szczere rozmowy z przyjaciółmi, butelka czerwonego wytrawnego wina i tym podobne.
„Weź się w garść, przestań!” No to biorę na siebie ten projekt, ten wyjazd służbowy, a do tego jeszcze trzy zlecenia, a potem w końcu porządnie odpocznę, a potem wydech...
Ale, hmm, w końcu mam ten odpoczynek i z jakiegoś powodu nie mogę zrobić tego wydechu. Ciekawe dlaczego!
Byłam szczerze zaskoczona, gdy podczas wizyty u psychiatrki, do której zmusili mnie przyjaciele, zdiagnozowano u mnie umiarkowaną depresję i dostałam receptę na leki przeciwdepresyjne i przeciwlękowe.
– Mam depresję? No dajcie spokój! Nie mam myśli samobójczych.
– Czy chciałaby pani, żeby do tego doszło? – pyta lekarka.
Zaburzenie psychiczne zwane depresją ma wiele twarzy. To podstępna choroba. Stopniowo zżera osobowość, powoli niszcząc twoje fundamenty – aż w końcu przyznajesz sama przed sobą, że jesteś na dnie i żadna zmiana aktywności, wakacje czy cokolwiek nie może powstrzymać procesów zachodzących w twoim mózgu. Etapy tej choroby są różne, a uświadomienie sobie, że coś jest nie tak z tobą lub kimś, na kim ci zależy, może być powolne. Czasami jest już za późno. Tym ważniejsze jest rozpoznanie problemu na czas.
Moje dotychczasowe wyobrażenia na temat depresji, pomnożone przez obserwacje niektórych osób ze zdiagnozowaną już chorobą, zbudowały mi w głowie pewien stereotypowy obraz. Być może znasz słynne zdjęcie smutnego mężczyzny w autobusie z podpisem: „Stefan ma depresję”. Następnie uwaga oglądającego skupia się na tle – a tam widzimy innego mężczyznę rozmawiającego ze swoim towarzyszem i śmiejącego się. Mały napis obok niego głosi: „To jest Stefan”.
A więc „Stefan” to ja.
Dużo się śmieję, chronię się maską ciągłego uśmiechu. Ale jednocześnie stopniowo popadam w taką niemoc – kiedy każda prosta czynność staje się nagle bardzo trudna. Umycie włosów, odpisanie na wiadomość, skupienie się na jakimkolwiek zadaniu, przypomnienie sobie czyjegoś imienia – wszystko staje się niezwykle trudne. Otwierasz dokument, który musisz skończyć, by nie zawalić terminu. Ale masz ochotę krzyczeć, bo nie możesz napisać nawet kilku linijek – i go zamykasz.
Do pewnego momentu moje dni wydawały się przeplatać: jednego dnia biegam z wywieszonym językiem, próbując zrealizować wszystkie moje obietnice, wyjeżdżając w niekończące się podróże służbowe, wygłaszając publiczne przemówienia itp. A potem leżę, oglądam najbardziej prymitywne filmy, jem śmieciowe jedzenie, piję wino. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że zostały mi tylko takie dwa dni. Beznadzieja, lepkie przygnębienie, astenia, nieskoncentrowana świadomość, poszarpana pamięć.
– Wydaje mi się, że gdyby w końcu nie straciła pani funkcji poznawczych, nie przyszłaby pani do mnie. Tylko strach przed utratą reputacji skłonił panią do wizyty u specjalisty – mówi lekarka.
To prawda. Z jakiegoś powodu przez długi czas wydawało mi się, że moje problemy są nieistotne i wydumane, zwłaszcza w porównaniu z problemami innych
W moim otoczeniu jest wiele osób, które mają ciężką depresję, PTSD i inne konsekwencje trudnych doświadczeń z wojną. Ważne jest, by nie porównywać własnych objawów z objawami innych – ta rada lekarki wydawała się bardzo przydatna.
Jednak nawet kiedy usłyszałam diagnozę i otrzymałam plan leczenia, okazało się, że nie da się tak w ogóle nie porównywać. Bo gdy skupiłam się na ludziach wokół mnie w nowy sposób, stało się jasne, że wielu zna doświadczenie depresji.
– Ostatnio prawie się zabiłem, ale uratowała mnie chciwość, haha! Przypomniałem sobie o depozycie, o którym nie powiedziałem mojemu synowi – śmieje się znajomy, krzepki, wiecznie uśmiechnięty weteran, który nie może już być w wojsku z powodu problemów zdrowotnych.
– Och, miałam depresję poporodową, ledwo się z nią uporałam – mówi znajoma redaktorka. – Co dokładnie ci przepisano? Jaki był składnik aktywny? – pyta mój przyjaciel, a następnie mówi mi, czego mogę się spodziewać po moim ciele w pierwszych miesiącach leczenia.
Czasami mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie już mieli lub mają to doświadczenie: ktoś był na lekach przeciwdepresyjnych przez lata, ktoś przyznaje się do remisji, a ktoś po prostu decyduje się w końcu pójść do lekarza.
Hmm, dziwne. A co jeśli teraz co druga osoba ma etykietkę depresji, przez co płacimy spore pieniądze za leki i psychoterapię? Może problem jest wyolbrzymiony?
Nie, wręcz przeciwnie: on jest bagatelizowany.
Oficjalne dane pokazują, że w 2024 roku Ukraina znalazła się na szczycie listy krajów o największej zachorowalności na depresję
Nic więc dziwnego, że kiedy się rozglądam, spotykam tak wiele osób z tą diagnozą. I wiesz, co jest szczególnie przerażające? To wszystko dotyczy mojej bańki. Bo jest wielu Ukraińców, którzy z różnych powodów nie chodzą do lekarzy, zwłaszcza do psychiatrów – i nie leczą się z tego rodzaju chorób. Mogę sobie tylko wyobrazić, ilu niezdiagnozowanych chorych, w tym mających problemy z psychiką, jest w Ukrainie. Podczas wojny nie stajemy się zdrowsi. Dlatego logiczne jest, aby pomóc swojej „kukułce”, przede wszystkim w porę zwracając się o pomoc do specjalistów.
Niedawno podzieliłam się na Facebooku informacją, że leczę się na depresję. Byłam zaskoczona, że wielu obserwujących mnie odebrało ten post jako odważny coming out. Dziękowali mi za to, że „nie boję się dzielić takimi informacjami”. A ja nie widzę powodu, by trzymać to w tajemnicy. Nadszedł czas, by przestać stygmatyzować depresję i inne zaburzenia. Żyjemy w nowoczesnym świecie z jego nowoczesnymi wyzwaniami i bardzo ważne jest, aby pracować z własnymi stereotypowymi wyobrażeniami na temat pewnych rzeczy.
Dobrzy ludzie umierają wokół nas, i to nie tylko na polu bitwy. Często ci ludzie przegrywają bitwy z czarnym cieniem w czterech ścianach własnych mieszkań.
A my potem jesteśmy zaskoczeni i zasmuceni, bo nie zauważyliśmy albo nie zareagowaliśmy na czas
Zmieńmy naszą optykę: pomóżmy najpierw sobie, potem innym – jak w samolocie. Jeśli chodzi o mnie, to idę w stronę światła. Uczę się mierzyć swoje siły w nowy sposób, znów pracuję, nie zawalam terminów. A czasem nawet całkiem szczerze się śmieję.
<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa. Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie. Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się przez nie historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Kolejnym naszym przystankiem jest Hiszpania. <frame>
Uwaga: to historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiał portal Sestry.eu. Ich doświadczenia mają charakter osobisty. Nie można ich traktować jako badania socjologicznego wszystkich mężczyzn z krajów wymienionych w serii artykułów.
Bardzo łatwe rozstania
Kiedy zaczęłyśmy pisać o ukraińskich kobietach umawiających się z mężczyznami z innych krajów, planowałyśmy w jednym artykule połączyć Hiszpanów z Włochami. Narody te mają bowiem podobny, południowy temperament: są emocjonalne, namiętne i szczodre w komplementach. Jednak Hiszpanie podkreślają, że na „rynku uczuciowym” wyróżniają się unikalnymi cechami. Warto je poznać, jeśli zechcesz zbudować związek z którymś z nich.
Po pierwsze – radzą Ukrainki – nie wierz własnym uszom ani oczom
Już w korespondencji Hiszpan może już obsypywać Cię komplementami, które Ukraińcowi nie przyszłyby do głowy: „Eres un sue?o hecho realidad” (Jesteś spełnionym marzeniem), „Eres la persona más hermosa que he conocido« (Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek znałem)”, „Cada vez que pienso en ti, me siento más feliz” (Za każdym razem, gdy o tobie myślę, czuję się bardziej szczęśliwy), „Eres mi inspiración y mi alegría” (Jesteś moją inspiracją i moją radością).
W zamian też oczekują komplementów.
– Tutaj, podobnie jak we Włoszech, pozycja matki jest silna – mówi Milana. – Czasami mam wrażenie, że tutejsi mężczyźni od początku oczekują silnej zachęty od kobiet. Często zaczynają nieśmiało: „Jak ci się podoba w Hiszpanii?”, „Lubisz Hiszpanów?”, „Jak ci smakuje nasze jedzenie?”, „A co myślisz o mnie...?”. To tak, jakby prosili: „Mamusiu, pochwal mnie za to, że jestem mądry, przystojny i noszę kapelusz”.
Taniec, wspólne spędzanie czasu – proszę bardzo! Uwielbiają też rozmawiać o jedzeniu, a ich serca można roztopić, karmiąc ich pysznymi tradycyjnymi hiszpańskimi potrawami – jak paella, tortilla, gazpacho.
Poważny związek? Tylko w nagłych przypadkach – kiedy on rozumie, że nie może bez ciebie żyć. Portale randkowe są po to, by zdobyć nową znajomość za jednym przesunięciem palcem po ekranie. Rozstania w Hiszpanii są bardzo łatwe.
Hiszpania, jak łagodna matka, bierze swoje swoje dzieci w ciepłe, słoneczne ramiona. Określa twoje miejsce w systemie i delikatnie kontroluje każdy twój oddech
Mężczyźni nie spieszą się do małżeństwa, bo to oznacza odpowiedzialność – a tej chcieliby uniknąć. Nawet w małżeństwie chętnie dzielą się rachunkami, choć w przeciwieństwie do mężczyzn z krajów skandynawskich nie są tak chętni do dzielenia się obowiązkami domowymi czy opieką nad dziećmi.
To normalne, że ludzie dożywają tu 90 lat lub więcej. Młodzi, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na czynsz albo nie mogą sobie pozwolić na własne lokum, mieszkają z rodzicami. Można wynająć pokój w mieszkaniu z sąsiadami, ale znalezienie oddzielnego mieszkania jest trudne i kosztowne. Bezrobocie jest wysokie, a w niektórych regionach znalezienie przyzwoitej pracy może zająć całe lata.
Jeśli kobieta ma dzieci, nie zawsze będą one witane przez Hiszpanów z otwartymi ramionami – chociaż istnieje też radykalnie inne podejście. Ludzie nie spieszą się tu do rodzicielstwa, a wielu z nich zamiast dzieci decyduje się na zwierzęta domowe. W 2024 roku w Hiszpanii było 7,3 miliona dzieci w wieku poniżej 15 lat i około 9 milionów psów. Wiele ukraińskich kobiet jest zaskoczonych, gdy Hiszpanie w wieku 55+ piszą na portalu randkowym, że „pewnego dnia (w przyszłości) chcą mieć własne dzieci”.
O, Łunin!
Hiszpan potrafi wyznać kobiecie miłość, nie zobaczywszy jej na własne oczy – a po chwili zniknąć. Za pięknymi słowami i obietnicami często nie idą żadne czyny.
– Z mojego doświadczenia wynika, że Hiszpanie bardzo łatwo dają się ponieść, ale potem równie szybko tracą zainteresowanie dziewczyną – mówi Anhelina. – Sprawiają wrażenie wiecznych dzieci, które na pytanie: „Jak się masz?” chcą usłyszeć tylko: „Wszystko w porządku” – a nie opowieść o prawdziwych problemach, lękach i przeżyciach. Kilka razy eksperymentowałam, odpowiadając na to pytanie szczegółowo: o szukaniu mieszkania, pracy, o sytuacji w Ukrainie. Przestawali przychodzić, znikali. Zaczęłam więc opowiadać o czymś ważnym dla mnie, ale pozytywnym. Wtedy mówili: „Świetnie, cieszę się razem z tobą!”. Takie rozmowy bardziej im odpowiadają.
Lubią rozmawiać o piłce nożnej. Andrij Łunin, ukraiński bramkarz Realu Madryt, zrobił więcej dla pozytywnego wizerunku Ukrainy niż cała ukraińska ambasada. „Ukrainiec? ?! Andrij Łunin, wiem!”
Hiszpańscy mężczyźni często mówią, że marzą o kobietach otwartych i aktywnych, które nie boją się otwartego wyrażania swojej seksualności
Jednak w praktyce nie do końca tak jest. Nie bez powodu słowo „macho” jest pochodzenia hiszpańskiego. Tacy mężczyźni mają tendencję do dominowania w związkach. Hiszpan woli, gdy kobieta jest pasywna, delikatna. Taka, przy której może poczuć się jak macho.
– Zauważyłam pewną prawidłowość: jeśli mężczyzna jest mną zainteresowany, przejmuje inicjatywę – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Jaryna. – Jeśli nie, często zarzuca kobiecie, że jest zbyt pasywna.
Hiszpan nie pozwoli sobie na przekroczenie granicy – chyba że kobieta da wyraźny sygnał, że nie ma nic przeciw zbliżeniu. Nie wynika to z cech narodowych, lecz raczej z surowego prawa dotyczącego molestowania i przemocy seksualnej. Brak jasno wyrażonej zgody na zbliżenie może skutkować grzywną lub aresztowaniem. Jednocześnie dziewczyny twierdzą, że najczęstszym oczekiwaniem na portalach randkowych jest, podobnie jak w innych krajach, przelotny związek bez zobowiązań.
300 Hiszpanów pisze: „Jak się masz?”
Nasze rozmówczynie twierdzą, że ogólnie Ukraina jest w Hiszpanii postrzegana pozytywnie, choć pokutuje wiele stereotypów.
– Wiele razy słyszałam, że jesteśmy uważane za kobiety piękne, ale zimne – mówi Angelina. – Takie, które nie zbliżają się zbyt łatwo, nie są tak emocjonalne, jak Hiszpanki.
Istnieje też negatywny stereotyp: że Ukrainki są łatwe i dla mieszkania czy prezentów zrobią wszystko.
Tak czy inaczej, Ukraina jest traktowana w Hiszpanii z wielkim szacunkiem i współczuciem
Blondynki, niebiesko- lub zielonookie, młode, szczupłe, przypominające modelki – tak Hiszpanie wyobrażają sobie Ukrainki.
– Blondynka to tutaj po prostu fetysz – mówi 45-letnia Anna. Pokazuje zdjęcie, na które w serwisie randkowym ciągu jednego dnia 300 Hiszpanów zareagowało klasycznym: „Jak się masz?”. Na fotografii kształtna blondynka z krótkimi włosami, w czerwonej sukience i z czerwonym manicure leniwie przeciąga się na ławce w parku. Dla porównania Anna opublikowała też inne, standardowe zdjęcie. Otrzymywała 3-4 wiadomości dziennie.
Hiszpanie w ukraińskich kobietach szukają tego, co podsuwa im stereotyp. Jeśli kobieta nie pasuje do tego wyobrażenia, denerwują się.
– Kilka razy prosili mnie, żebym przedstawiła ich moim niezamężnym znajomym – mówi Jaryna. – Kiedy pokazywałam im zdjęcie którejś z nich, słyszałam: „Ooo, więc ona jest... zwyczajna” – i koniec zainteresowania. Jednak jeśli chodzi o prawdziwe randki, to w ciągu 2,5 roku wszystkie moje ukraińskie przyjaciółki, które chciały budować relacje z Hiszpanami w wieku od 25 do 75 lat, były już w związkach, wśród których są też szczęśliwe małżeństwa. Te kobiety mają jednak pewną wspólną cechę: są dojrzałe i niezależne, mają pracę, a niektóre prowadzą własne firmy. Przy takich kobietach Hiszpanie czują się komfortowo.
Prawo do szczęścia i miłości
Jaryna była aktywna na portalach randkowych od 2005 roku – i w Ukrainie, i w Hiszpanii. Jej ojciec mieszka w Hiszpanii od dawna, więc jeździła tam wiele razy. Ale męża znalazła po przeprowadzce w 2022 roku, gdy wybuchła wojna.
– Mam 42 lata, ważę ponad 100 kg, nie mam dzieci. Od prawie roku jestem w związku z mężczyzną moich marzeń. Jest o 15 lat starszy, ale wygląda świetnie i przekroczył wszystkie moje najśmielsze marzenia. W Hiszpanii zarejestrowałam się na Tinderze, ponieważ nie miałam wystarczająco wielu znajomych, z którymi mogłabym się komunikować. Ogólnie rzecz biorąc, Tinder jest taki sam we wszystkich krajach – to prawdziwa loteria. W randkach na Facebooku mężczyźni okazali się bardziej interesujący, a komunikacja bardziej znacząca. Mojego ukochanego poznałam przypadkiem, kiedy nie szukałam już związku ani miłości. Po prostu przeglądałam profile. Kiedy zaczęliśmy się komunikować, od razu stało się to bardzo przyjemne.
Wcześniej Jaryna miała wiele przykrych doświadczeń. Najgorsza randka? Hiszpan odebrał ją z umówionego miejsca samochodem, a potem długo szukał miejsca parkingowego w centrum. Poszli do pierwszej napotkanej kawiarni. Zapytał, czy ona ma pieniądze na kawę. W połowie rozmowy wstał i wyszedł. Myślała, że coś źle zrozumiała. Zapłaciła za kawę, poszła za nim, ale jego ani samochodu już nie było.
Innym razem po świetnej rozmowie online mieli się spotkać. On miał przyjechać z innego miasta, kupiła więc bilety na pokaz fontann i się wystroiła. Godzinę przed spotkaniem napisał, że został potrącony przez motocykl, a potem wszędzie ją zablokował.
Jaryna potwierdza: Hiszpanie są bardzo emocjonalni. Pewien chłopak, który nie mógł przyjść na randkę z powodu interesów, zalał się z tego powodu łzami
– Widziałam tu więcej męskiej histerii niż przez całe moje życie w Ukrainie – mówi. –Hiszpanie stają się lepsi z wiekiem. Młodzi faceci są jak rozkapryszone księżniczki, starsi są bardziej stabilni i godni zaufania.
Jej zdaniem Hiszpania ma otwarte, demokratyczne podejście do wyglądu, kwestii posiadania dzieci – a zwłaszcza do wieku. Tu możesz spotkać 92-letnich seniorów na zajęciach salsy. Bo każdy w Hiszpanii ma prawo do szczęścia i miłości.
<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa.Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie.Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się swoimi historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Pierwszym przystankiem były Niemcy, gdzie przebywa większość ukraińskich uchodźców. Naszym kolejnym przystankiem jest Szwajcaria. <frame>
Uwaga: to historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiały Sestry.eu. Ich doświadczenia są osobiste. Nie można ich traktować jako badania socjologicznego wszystkich mężczyzn z krajów wymienionych w serii artykułów.
Rozmówczynie Sestr uważają, że Szwajcaria to najbezpieczniejszym kraj dla kobiet. Zalecają jednak unikanie ogłoszeń, w których ktoś szuka „ukraińskiej żony”. Często bowiem kryją się za nimi mężczyźni szukający kobiet uległych i zależnych, które nie będą stawiać takich wymagań jak Szwajcarki czy kobiety z sąsiednich krajów europejskich.
Miłość po szwajcarsku
Ukrainki, z którymi rozmawiałyśmy, podzieliły się na dwie grupy. Jedna twierdziła, że Szwajcarzy są bardzo otwarci na związki z obcokrajowcami. Potwierdzają to zresztą statystyki: w 2019 r. 36% szwajcarskich małżeństw zostało zawartych z obcokrajowcami. Dzieje się tak głównie w dużych miastach, które są wielokulturowe i gdzie wiele osób mówi po angielsku, co ułatwia kontakty.
Druga grupa mówi coś zgoła przeciwnego: Szwajcarzy mają być przerażeni opowieściami o egoizmie „słowiańskich kobiet”. Uważają, że są one bardzo zamknięte, więc mogą liczyć na randki tylko z innymi imigrantami.
– Na portalu randkowym wybierają mnie głównie Afrykanie, Albańczycy, czasem Włosi – mówi jedna z naszych rozmówczyń, prosząc o anonimowość. – Szwajcarom trudno dogadać się z ludźmi z innych kultur. Ogólnie rzecz biorąc, są bardzo ostrożni, długo ci się przyglądają, nie należą do ludzi, którym spieszno do związku. Boją się odrzucenia, więc mogą nie odzywać się przez długi czas i nie zapraszać cię na spotkania. Jeśli jednak to zrobią, będzie to najprzyjemniejsza możliwa komunikacja. Są dość konserwatywni i chcą, by ewentualny pierwszy krok należał do nich.
Szwajcarskie kobiety od dawna walczą o równość, chcą równego traktowania, szacunku i podziału obowiązków.
Ukrainki są często postrzegane w Szwajcarii jako domatorki, osoby bezpretensjonalne i uległe
Te cechy są cenione przez tych spośród miejscowych mężczyzn, którzy z różnych powodów nie dorośli do równych relacji z partnerką.
Rozmówczynie Sestr twierdzą, że często spotykają się z uprzedzeniami wobec ukraińskich kobiet, postrzeganych jako osoby z „trzeciego świata”, które nie wiedzą, czym jest teflonowa patelnia, mikser bądź zmywarka. Takie doświadczenie było najczęściej udziałem Ukrainek mieszkających w małych szwajcarskich miejscowościach.
Szanując granice
Ukraińskie kobiety, które trafiły do Szwajcarii z powodu wojny, mówią, że tutaj sznuje się osobistą przestrzeń drugiego człowieka. Jeśli jesteś na basenie, nikt nie będzie gapił się na twoje ciało, bo to niewłaściwe.
Na ulicy nie usłyszysz dwuznacznych komplementów – bez względu na to, jak pięknie wyglądasz. Z drugiej strony jest mało prawdopodobne, że zostaniesz zaproszona na randkę – bo mogłoby to być postrzegane jako nękanie, naruszenie twoich granic.
Wiele par tworzy się w tradycyjnych okolicznościach: w firmach, w pracy, na wspólnych zajęciach, w szkole, na uniwersytecie, na imprezach. Aplikacje randkowe zyskują jednak na popularności, zwłaszcza w dużych miastach
Korzystając z serwisów randkowych uważnie czytaj, co Szwajcarzy tam piszą. Jeśli mężczyzna oświadcza, że jest zainteresowany tylko przygodą na jedną noc, to nie kłamie.
– To jest to, co naprawdę mnie tutaj przyciąga – mówi Julia, która weszła w związek ze Szwajcarem. – Ludzie budują tu dorosłe, poważne relacje i rozmawiają o wszystkim już na początku. Nie ma czegoś takiego jak oczekiwanie partnerstwa, wierności. Nie obiecują ci nie wiadomo czego tylko po to, by zaciągnąć cię do łóżka, a potem zniknąć. Tutaj zarówno mężczyźni, jak kobiety otwarcie mówią o swoich oczekiwaniach.
Julia jest klasyczną pięknością, jednak w Ukrainie przez długi czas była singielką samotnie wychowującą syna.
– Kiedyś, jeszcze w Ukrainie, przyjaciółka zarejestrowała mnie na portalu randkowym – wspomina. – Szybko usunęłam jednak swoje konto, ponieważ zostałam zalana nieprzyzwoitymi zdjęciami i propozycjami seksualnymi. Ta przyjaciółka od lat szuka w Ukrainie partnera na różnych portalach, ale wciąż jest sama.
Pracowałam na dwie zmiany: rano w szkole, a wieczorem w barze. W domu miałam zbuntowanego nastoletniego syna i bliskiego krewnego chorego na raka. W trzy miesiące nauczyłam się niemieckiego; angielski już znałam. Byłam wyczerpana. Życie w Szwajcarii jest bardzo drogie. Widziałam nasze dziewczyny przychodzące wieczorami do baru na pogaduszki i trochę im zazdrościłam. Chyba te moje myśli odczytał Facebook, bo wyświetlił mi reklamę lokalnego portalu randkowego. Był płatny, ale postanowiłam się zarejestrować.
Na swoim profilu Julia otwarcie napisała, że szuka kogoś, z kim mogłaby rozmawiać i spędzać czas – a dopiero potem, być może, długotrwałego związku. Mówi, że trudno jej było przyzwyczaić się do lokalnych zwyczajów.
– W ukraińskiej kulturze na początkowym etapie związku kobieta oczekuje, że mężczyzna „ją zdobędzie”: da kwiaty, zabierze do restauracji, kupi prezenty, rozwiąże problemy
Tutaj coś takiego jest możliwe dopiero wtedy, gdy ludzie zdecydują się już na związek.
Posprzątać mogą sobie sami
Julia podkreśla, że wiele kobiet w Szwajcarii zarabia tak jak mężczyźni, więc na wczesnym etapie związku płacenie rachunku w restauracji po połowie jest uczciwe.
– Szwajcarki doradzały mi, aby zawsze proponować podział rachunku, lecz żaden mężczyzna nigdy sią na to nie zgodził. Jeśli chodzi o kwiaty, prezenty i inne dowody uwagi, to sprawa wygląda tak samo. Jeśli to jest etap randkowania, zalotów, wciąż jesteście dla siebie obcy – to dlaczego miałby cokolwiek dla ciebie robić? W związku będzie już wszystko: kwiaty, uwaga i wspólne podróże. Nasze kobiety często obrażają się, że Szwajcarzy nie inwestują na początkowym etapie, ale oni mają swoją logikę. Na etapie zalotów nie uważają, że są cokolwiek winni obcej kobiecie. Kiedy jesteście parą, traktują cię inaczej – tak jak Ukraińcy na etapie zalotów.
Jeśli chodzi o poważny związek, to Szwajcar, o ile jest człowiekiem dojrzałym, nie szuka gospodyni domowej, ale partnerki, interesującej osoby, z którą będzie mógł cieszyć się wspólnym życiem
– Posprzątać dom czy ugotować obiad mogą sobie sami – mówi Julia. – Szukałam osoby, z którą czułabym się najbardziej komfortowo. Dlatego teraz razem z mężem wychowujemy trójkę jego dzieci i mojego syna. Miałam wiele propozycji, ale to on zdobył moje serce.
* Ostatni artykuł z serii (Polska) będzie zawierał wskazówki, które pomogą Ci znaleźć partnera: w Ukrainie lub za granicą za pośrednictwem internetowych serwisów randkowych. Subskrybuj nasze kanały społecznościowe, aby nie przegapić artykułów z tej serii: Facebook, Instagram i Telegram. W poprzednich artykułach mówiliśmy o Niemczech, Francji, Szwecji i Finlandii. Kolejnymi krajami, które odwiedzimy, będą Włochy i Hiszpania.