Exclusive
20
min

Czarny cień depresji

Dużo się śmieję, chronię się maską ciągłego uśmiechu. Ale jednocześnie stopniowo popadam w taką bezsilność – kiedy każda prosta czynność staje się nagle bardzo trudna... Zaburzenie psychiczne zwane depresją ma wiele twarzy. Etapy tej choroby są różne, a uświadomienie sobie, że coś jest z tobą nie tak, może zająć dużo czasu

Iryna Cilyk

Irina Cilyk. Zdjęcie: Ekaterina Mołczanova

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

„A ty jak pomagasz swojej depresyjnej 'kukułce'?” – pisze jeden z moich znajomych na Facebooku i ilustruje swój post zabawnym memem z kieliszkiem likieru. Jeszcze niedawno przeszłabym obok tego bez reakcji. Jednak wiedza daje uważność i poczucie odpowiedzialności. „Nie chcę być nudna, ale alkohol na depresję nie pomaga. Wręcz przeciwnie, bo to depresant” – komentuję. Mój znajomy jest szczerze zaskoczony i przeprasza. Chociaż jest redaktorem naczelnym jednego z mediów zajmujących się zdrowiem, jakość nie pomyślał, że taki żart jest niestosowny. I doskonale to rozumiem: ja też kiedyś byłam w tej drugiej łodzi.

W ukraińskim społeczeństwie temat depresji nie jest omawiany w wystarczającym stopniu. Często określa się ją mianem depresyjnego nastroju, a wiele osób szczerze wierzy, że depresję najlepiej leczy praca i mocny kopniak – albo odwrotnie: podróże, szczere rozmowy z przyjaciółmi, butelka czerwonego wytrawnego wina i tym podobne.

„Weź się w garść, przestań!” No to biorę na siebie ten projekt, ten wyjazd służbowy, a do tego jeszcze trzy zlecenia, a potem w końcu porządnie odpocznę, a potem wydech...

Ale, hmm, w końcu mam ten odpoczynek i z jakiegoś powodu nie mogę zrobić tego wydechu. Ciekawe dlaczego!

Byłam szczerze zaskoczona, gdy podczas wizyty u psychiatrki, do której zmusili mnie przyjaciele, zdiagnozowano u mnie umiarkowaną depresję i dostałam receptę na leki przeciwdepresyjne i przeciwlękowe.

– Mam depresję? No dajcie spokój! Nie mam myśli samobójczych.

– Czy chciałaby pani, żeby do tego doszło? – pyta lekarka.

Zaburzenie psychiczne zwane depresją ma wiele twarzy. To podstępna choroba. Stopniowo zżera osobowość, powoli niszcząc twoje fundamenty – aż w końcu przyznajesz sama przed sobą, że jesteś na dnie i żadna zmiana aktywności, wakacje czy cokolwiek nie może powstrzymać procesów zachodzących w twoim mózgu. Etapy tej choroby są różne, a uświadomienie sobie, że coś jest nie tak z tobą lub kimś, na kim ci zależy, może być powolne. Czasami jest już za późno. Tym ważniejsze jest rozpoznanie problemu na czas.

Moje dotychczasowe wyobrażenia na temat depresji, pomnożone przez obserwacje niektórych osób ze zdiagnozowaną już chorobą, zbudowały mi w głowie pewien stereotypowy obraz. Być może znasz słynne zdjęcie smutnego mężczyzny w autobusie z podpisem: „Stefan ma depresję”. Następnie uwaga oglądającego skupia się na tle – a tam widzimy innego mężczyznę rozmawiającego ze swoim towarzyszem i śmiejącego się. Mały napis obok niego głosi: „To jest Stefan”.

A więc „Stefan” to ja.

Niemiecka kampania informacyjna mająca na celu zwrócenie uwagi na temat depresji

Dużo się śmieję, chronię się maską ciągłego uśmiechu. Ale jednocześnie stopniowo popadam w taką niemoc – kiedy każda prosta czynność staje się nagle bardzo trudna. Umycie włosów, odpisanie na wiadomość, skupienie się na jakimkolwiek zadaniu, przypomnienie sobie czyjegoś imienia – wszystko staje się niezwykle trudne. Otwierasz dokument, który musisz skończyć, by nie zawalić terminu. Ale masz ochotę krzyczeć, bo nie możesz napisać nawet kilku linijek – i go zamykasz.

Do pewnego momentu moje dni wydawały się przeplatać: jednego dnia biegam z wywieszonym językiem, próbując zrealizować wszystkie moje obietnice, wyjeżdżając w niekończące się podróże służbowe, wygłaszając publiczne przemówienia itp. A potem leżę, oglądam najbardziej prymitywne filmy, jem śmieciowe jedzenie, piję wino. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że zostały mi tylko takie dwa dni. Beznadzieja, lepkie przygnębienie, astenia, nieskoncentrowana świadomość, poszarpana pamięć.

– Wydaje mi się, że gdyby w końcu nie straciła pani funkcji poznawczych, nie przyszłaby pani do mnie. Tylko strach przed utratą reputacji skłonił panią do wizyty u specjalisty – mówi lekarka.

To prawda. Z jakiegoś powodu przez długi czas wydawało mi się, że moje problemy są nieistotne i wydumane, zwłaszcza w porównaniu z problemami innych

W moim otoczeniu jest wiele osób, które mają ciężką depresję, PTSD i inne konsekwencje trudnych doświadczeń z wojną. Ważne jest, by nie porównywać własnych objawów z objawami innych – ta rada lekarki wydawała się bardzo przydatna.

Jednak nawet kiedy usłyszałam diagnozę i otrzymałam plan leczenia, okazało się, że nie da się tak w ogóle nie porównywać. Bo gdy skupiłam się na ludziach wokół mnie w nowy sposób, stało się jasne, że wielu zna doświadczenie depresji.

– Ostatnio prawie się zabiłem, ale uratowała mnie chciwość, haha! Przypomniałem sobie o depozycie, o którym nie powiedziałem mojemu synowi – śmieje się znajomy, krzepki, wiecznie uśmiechnięty weteran, który nie może już być w wojsku z powodu problemów zdrowotnych.

– Och, miałam depresję poporodową, ledwo się z nią uporałam – mówi znajoma redaktorka. – Co dokładnie ci przepisano? Jaki był składnik aktywny? – pyta mój przyjaciel, a następnie mówi mi, czego mogę się spodziewać po moim ciele w pierwszych miesiącach leczenia.

Czasami mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie już mieli lub mają to doświadczenie: ktoś był na lekach przeciwdepresyjnych przez lata, ktoś przyznaje się do remisji, a ktoś po prostu decyduje się w końcu pójść do lekarza.

Hmm, dziwne. A co jeśli teraz co druga osoba ma etykietkę depresji, przez co płacimy spore pieniądze za leki i psychoterapię? Może problem jest wyolbrzymiony?

Nie, wręcz przeciwnie: on jest bagatelizowany.

Oficjalne dane pokazują, że w 2024 roku Ukraina znalazła się na szczycie listy krajów o największej zachorowalności na depresję

Nic więc dziwnego, że kiedy się rozglądam, spotykam tak wiele osób z tą diagnozą. I wiesz, co jest szczególnie przerażające? To wszystko dotyczy mojej bańki. Bo jest wielu Ukraińców, którzy z różnych powodów nie chodzą do lekarzy, zwłaszcza do psychiatrów – i nie leczą się z tego rodzaju chorób. Mogę sobie tylko wyobrazić, ilu niezdiagnozowanych chorych, w tym mających problemy z psychiką, jest w Ukrainie. Podczas wojny nie stajemy się zdrowsi. Dlatego logiczne jest, aby pomóc swojej „kukułce”, przede wszystkim w porę zwracając się o pomoc do specjalistów.

„Czasami pojawia się uczucie, że wszyscy dookoła już mieli albo mają depresję”

Niedawno podzieliłam się na Facebooku informacją, że leczę się na depresję. Byłam zaskoczona, że wielu obserwujących mnie odebrało ten post jako odważny coming out. Dziękowali mi za to, że „nie boję się dzielić takimi informacjami”. A ja nie widzę powodu, by trzymać to w tajemnicy. Nadszedł czas, by przestać stygmatyzować depresję i inne zaburzenia. Żyjemy w nowoczesnym świecie z jego nowoczesnymi wyzwaniami i bardzo ważne jest, aby pracować z własnymi stereotypowymi wyobrażeniami na temat pewnych rzeczy.

Dobrzy ludzie umierają wokół nas, i to nie tylko na polu bitwy. Często ci ludzie przegrywają bitwy z czarnym cieniem w czterech ścianach własnych mieszkań.

A my potem jesteśmy zaskoczeni i zasmuceni, bo nie zauważyliśmy albo nie zareagowaliśmy na czas

Zmieńmy naszą optykę: pomóżmy najpierw sobie, potem innym – jak w samolocie. Jeśli chodzi o mnie, to idę w stronę światła. Uczę się mierzyć swoje siły w nowy sposób, znów pracuję, nie zawalam terminów. A czasem nawet całkiem szczerze się śmieję.

Zdjęcia z prywatnego archiwum autorki

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska reżyserka filmowa i pisarka. Jest reżyserką filmu dokumentalnego "Ziemia jest niebieska jak pomarańcza", który zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię na festiwalu Sundance w 2020 r. oraz Narodową Nagrodę Ukrainy im. Tarasa Szewczenki w 2023 r. Wyreżyserowała film "Ja i Felix", oparty na powieści "Kim jestem?" autorstwa Artema Czecha, ukraińskiego pisarza i męża Iryny. Jest autorką 8 książek (poezja, proza, książki dla dzieci), w tym Depth of Field i Red on Black Traces. Jej książki zostały przetłumaczone na angielski, niemiecki, francuski, polski, czeski, grecki, włoski, turecki i inne języki. Podczas rosyjskiej wojny w Ukrainie zaczęła pisać felietony i eseje dla międzynarodowych mediów, w tym Frankfurter Allgemeine Zeitung, Sonntags Zeitung (Niemcy), Weekendavisen (Dania), Dwutygodnik (Polska) i innych. Jej eseje znalazły się w zbiorze Ukraine 22, opublikowanym w Wielkiej Brytanii (Penguin Random House, 2023). Esej Iryny "Inne życie" stał się częścią projektu we współpracy z amerykańskim fotografem Jimem Goldbergiem (Stanley/Barker, 2022). Inny esej, "The Way of the Ouroboros", został włączony do książki o szwajcarskiej artystce Miriam Kahn, opublikowanej w Paryżu (2023).

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Wypalenie emocjonalne. Dlaczego jest niebezpieczne?

Ексклюзив
20
хв

Córka nagle posmutniała, nie chce jeść i szuka pretekstu, żeby nie iść do szkoły

Ексклюзив
20
хв

Jak pozbyć się poczucia winy?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress