Exclusive
20
min

Reguły raju: życie Ukraińców w Norwegii

Norweskie realia szokują niektórych Ukraińców, dlatego wielu z nich wraca do domu. Niektórzy nie mogą nauczyć się języka, inni nie mogą zaakceptować lokalnego stylu życia. Zakaz podróżowania do Ukrainy również skłonił część z nich do opuszczenia Norwegii

Kateryna Kopanieva

Czy cudzoziemcom łatwo żyć w Norwegii?

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Ze względu na problemy mieszkaniowe i obciążenie systemu ubezpieczeń społecznych w 2024 r. norweski rząd wprowadził szereg zmian mających ograniczyć napływ ukraińskich uchodźców. Jedną z nich jest całkowity zakaz podróżowania z Norwegii do Ukrainy. Sestry zapytały ukraińskie uchodźczynie o warunki życia w jednym z najbogatszych i najdroższych krajów w Europie.

Nie wybierzesz mieszkania – ani nawet miasta

Kateryna Czyżyk z Kijowa przyjechała do Norwegii ze swoim trzyletnim synem w marcu 2022 roku. Mieszka w Porsgrunn, mieście położonym o dwie godziny jazdy z Oslo na południe.

Kateryna Czyżyk mieszka w Norwegii od ponad 2 lat

– Przyjazd do Norwegii w roli uchodźcy to rodzaj loterii. Nikt nie wie, co go czeka – mówi Kateryna. – Teraz wszyscy nowo przybyli Ukraińcy przechodzą przez Rode, obóz dla uchodźców (flyktninger r?de), a którym w wielkiej hali są porozstawiane namioty z piętrowymi łóżkami. Ludzie zwykle spędzają tam do dziesięciu dni, dopóki nie zostaną zarejestrowani i przesiedleni.

Ale ja i mój syn nie pojechaliśmy do Rode: w momencie naszego przyjazdu w Norwegii istniało kilka innych miejsc rejestracji Ukraińców. Zostaliśmy zarejestrowani na lotnisku, po czym wysłano nas do mutaku, czyli hostelu – to był typowy akademik ze wspólną toaletą i kuchnią na piętrze. Przez pierwszych kilka dni mieszkaliśmy w pokoju dla dziesięciu osób, potem przeniesiono nas do osobnego pokoju, ponieważ byłam z dzieckiem.

W mutaku kJaką pomoc otrzymują Ukraińcy w Norwegii? Czy łatwo jest znaleźć, mieszkanie, pracę i posłać dzieci armiono nas trzy razy dziennie, jedzenie było bardzo dobre, z mięsem i rybami. Słyszałam, że w Rode było trudniej – zbyt pikantne potrawy.

Nawiasem mówiąc, pierwsi ukraińscy uchodźcy byli zszokowani, gdy po przyjeździe zostali rozebrani, otrzymali te same ubrania, a wszystkie ich rzeczy zostały zabrane do kontroli. Takie zasady stosowano tu wobec wszystkich nowo przybyłych uchodźców. Teraz wobec Ukraińców już się ich nie stosuje.

Obóz w Rode. Zdjęcie: Werner Juvik

Z naszego pobytu w mutaku zapamiętałam przede wszystkim epidemię rotawirusa; niemal wszyscy się zarazili. Wspólna toaleta na korytarzu była prawdziwym wyzwaniem.

Większość ludzi przebywa w mutakach przez około dwa miesiące, ale mój syn i ja byliśmy tam przez siedem.

Tutaj uchodźcy nie szukają mieszkań na własną rękę. Zajmuje się tym państwo

Rodziny z dziećmi często dostają mieszkanie. Jeśli jesteś sama, może to być pokój w dużym mieszkaniu dzielonym przez kilku uchodźców. To stałe lokum, które się wynajmuje. Uchodźcy nie mogą wybrać sobie miasta lub gminy, w których chcieliby żyć – zostaną osiedleni tam, gdzie akurat jest miejsce.

Mój syn i ja dostaliśmy mieszkanie w suterenie prywatnego domu. Było to miejsce oddzielone od sąsiadów, z całkiem przyzwoitymi warunkami. W mieszkaniu znajdowały się nawet meble, co w Norwegii jest rzadkością, bo większość przydzielanych uchodźcom lokali jest pusta.

Szkoła niuansów życia

Kiedy się osiedlasz, miejscowa gmina daje ci 2-3 tysiące koron (200-300 dolarów) na urządzenie się i zakup artykułów pierwszej potrzeby.

W mutaku dostawaliśmy 550 koron (około 55 dolarów) co dwa tygodnie. W Norwegii te pieniądze wystarczyłyby na co najwyżej jedne zakupy, ale ponieważ byliśmy karmieni, dawaliśmy sobie radę.

Przeprowadzając się z hostelu do osobnego mieszkania tracisz to wsparcie. Bezrobotny może natomiast ubiegać się o pomoc społeczną w wysokości 6500 koron (650 dolarów) na osobę dorosłą miesięcznie (na dziecko jest mniej). Osobno możesz ubiegać się o wsparcie ze specjalnego programu pomocy w opłaceniu czynszu: twój dochód zostanie obliczony i otrzymasz kwotę potrzebną na opłacenie mieszkania.

Kateryna Czyżyk nad fiordem

Po przesiedleniu do stałego miejsca zamieszkania Ukraińcy mają dwie opcje: szukać pracy lub zapisać się do specjalnego programu integracyjnego (większość uchodźców wybiera to drugie).

– Szkoła integracyjna uczy zarówno języka norweskiego, jak niuansów życia w Norwegii – wyjaśnia Kateryna. ?

Osoby uczęszczające do szkoły integracyjnej otrzymują stypendium w wysokości 17 000 koron (1700 dolarów) miesięcznie

Świadczenia socjalne są wtedy anulowane. W przypadku tych, którzy poszli do szkoły w 2022 roku, kurs trwał rok. Dla nowo przybyłych będzie on krótszy – od trzech do sześciu miesięcy, w zależności od decyzji gminy.

Jeśli nie znajdziesz pracy w trakcie nauki, po ukończeniu szkoły możesz ponownie ubiegać się o świadczenia socjalne. Zakłada się jednak, że po szkole integracyjnej osoba powinna znaleźć pracę lub przynajmniej staż. Istotą stażu jest to, że przez pewien czas pracujesz za darmo (ale zachowujesz świadczenia socjalne), zdobywasz doświadczenie, a pracodawca ma darmowego pracownika.

Manicure w Norwegii? Lepiej zapomnij

Przeciętna pensja według norweskich standardów to 3-4 tysiące dolarów miesięcznie. Za takie pieniądze można żyć w Norwegii na przyzwoitym poziomie, ale tylko wtedy, gdy pracują oboje partnerzy (małżonkowie). Nie ma tu zwyczaju, że mąż pracuje, a żona zostaje w domu.

W Ukrainie byłam manikiurzystką i w Norwegii udało mi się znaleźć praktykę w tej branży. Zaczęłam pracować jeszcze przed szkołą integracyjną, kiedy mieszkałam w mutaku. Po mieście rozeszły się wieści, że robię paznokcie dziewczynom, więc skontaktowała się ze mną Norweżka, która miała salon kosmetyczny i szukała ukraińskiej manikiurzystki (już wcześniej zatrudniała Ukrainkę i klientki były zadowolone).

Pracując dla niej na pół etatu, zarabiałam około 5000 koron (500 dolarów) miesięcznie, co w Norwegii jest niewielką kwotą. Warunki pracy były niekorzystne: płacono mi nie za klientów, ale za przepracowane godziny. Im więcej pracowałam, tym mniej dostawałam.

Kiedy więc właścicielka salonu zaproponowała mi pracę na pełen etat, pomyślałam, że moja pensja nie wystarczy nawet na opłacenie czynszu – i odeszłam. Po szkole integracyjnej znalazłam staż w innym salonie, z lepszymi warunkami. Zaliczyłam go i teraz czekam na podpisanie kontraktu.

Norwegowie bardzo wspierają Ukraińców od początku wojny w 2022 roku. Zdjęcie: Shutterstock

Wśród klientek Kateryny Ukrainek jest niewiele:

– Większości naszych dziewczyn nie stać na manicure w norweskich salonach. W moim pierwszym salonie lakier szelakowy kosztował 800 koron (80 dolarów), a przedłużanie paznokci – od 1200 koron (120 dolarów). Dlatego klientkami salonów kosmetycznych są głównie Norweżki.

Nie mówię dobrze po norwesku, lecz moja praca nie wymaga biegłego posługiwania się tym językiem. W większości dziedzin znajomość norweskiego jest jednak konieczna – i to jest główna przeszkoda, z którą borykają się Ukraińcy szukający pracy.

Tutaj wszyscy rozumieją angielski, ale bez znajomości norweskiego nie dostaniesz pracy nawet w supermarkecie

Nawet branża sprzątająca w Norwegii nie jest zbyt dostępna: by dostać pracę w dobrej firmie sprzątającej, musisz mieć specjalne kwalifikacje. Kurs dający takie kwalifikacje kosztuje około 30 000 koron (3000 dolarów). Bez kwalifikacji możesz dostać pracę jedynie jako pokojówka w hotelu za minimalne wynagrodzenie.

Wielu Ukraińców znalazło pracę w usługach kurierskich. Wśród obcokrajowców panuje natomiast przekonanie, że w Norwegii możesz zarobić fortunę w fabrykach ryb, gdzie nie trzeba znać norweskiego.

Fabryki ryb rzeczywiście dobrze płacą, od 4 do 5000 dolarów miesięcznie, ale dla Ukraińca dostanie w nich pracy jest niemal niemożliwe. Bo wszystkie miejsca już dawno przejęli miejscowi

Ceny w Norwegii są wysokie. Wynajęcie małego dwupokojowego mieszkania kosztuje mnie 1100 dolarów miesięcznie (w Oslo cena jednopokojowego mieszkania zaczyna się od 1500 dolarów). Zakup podstawowych artykułów spożywczych na trzy dni to wydatek co najmniej 100 dolarów. Kilogram mrożonego fileta z kurczaka kosztuje 30 dolarów, dlatego wiele osób (w tym ja) jeździ po mięso do sąsiedniej Szwecji, gdzie zapłacisz za to 14 dolarów.  Korzystam z transportu publicznego, który również nie jest tutaj tani (podróż autobusem do innego miasta będzie kosztuje ok. 80 dolarów).

Osobliwości życia na farmie

Inna ukraińska uchodźczyni wewnętrzna, Ołena Tretiak z Charkowa, musiała kupić samochód, by móc się przemieszczać po Norwegii. Wraz z córką w wieku szkolnym i matką została osiedlona w jednej z miejscowości w okręgu Innlandet, 500 kilometrów od Oslo.

W rok Ołena nauczyła się norweskiego od podstaw do poziomu B1

– Nasze okolice to obszar rolniczy, najbliższe miasto jest oddalone o około 190 kilometrów – mówi Ołena. – Możesz kupić używany samochód za tysiąc dolarów; samochody są tutaj przystępne cenowo (nie dotyczy to jednak kosztów ubezpieczenia i utrzymania).

Mieszkamy na farmie położonej sześć kilometrów od najbliższej wioski. Ale nawet na takim odludziu na pewno znajdzie się przedszkole, a często nawet szkoła podstawowa. Co więcej, mój przykład pokazał, że możliwe jest znalezienie na takim odludziu pracy biurowej offline. Bo tutaj życie nie koncentruje się wyłącznie w dużych miastach.

Dom w norweskiej wiosce. Zdjęcie: Shutterstock

W Ukrainie Ołena pracowała w branży IT. W Norwegii początkowo chodziła do szkoły integracyjnej i w ciągu roku udało jej się nauczyć norweskiego od podstaw do poziomu B1:

– Ten język jest dość trudny, ale miałam dobrego nauczyciela. Po szkole miałam szczęście znaleźć staż w mojej dziedzinie w lokalnym oddziale agencji rządowej. Z powodu języka na początku było tak trudno, że nawet płakałam z rozpaczy. Wydawało mi się, że nic nie rozumiem.

W sumie miałam staż przez ok. siedem miesięcy (w rzeczywistości były to dwa staże w ramach różnych programów, ale pracowałam dla tej samej organizacji). Potem udało mi się znaleźć pracę na własną rękę. Koledzy z pierwszej pracy pomogli mi napisać CV. Do tego czasu udało mi się zdać egzamin językowy, potwierdzić mój ukraiński dyplom IT (nie było trudno, bo studiowałam w Ukrainie systemem bolońskim) i ukończyć zaawansowany kurs na lokalnym uniwersytecie naukowo-technicznym.

Nie otrzymałam żadnych odpowiedzi z dużych miast, natomiast udało mi się znaleźć pracę w charakterze administratorki systemu w firmie działającej w naszej gminie. Bariera językowa nadal sprawia mi trudności, ale lubię tę pracę i rzetelnie uczę się norweskiego.

Przedszkolaki jedzą kanapki i śnieg

– Moja córka norweskiego nauczyła się bardzo szybko, ponieważ w jej przedszkolu nie było innych Ukraińców. Do szkoły przeszła więc niemal bez trudności.

Nawiasem mówiąc, niektóre rzeczy w norweskich szkołach i przedszkolach są dla nas szokujące. Kiedyś w przedszkolu widziałam dzieci na dworze (było tylko 7 stopni) i ich nauczycielki w gumowych kombinezonach, które oblewały się nawzajem wodą.

Tutaj dzieci mogą leżeć w błocie, jeść śnieg, pić z kałuży (sama widziałam!) – i nikt nie powie im złego słowa

Może się wydawać, że w szkole dzieci tylko się bawią i w ogóle się nie uczą – ale tak nie jest. Spędzają dużo czasu na świeżym powietrzu (piątek to ich dzień na wędrówki po górach, bez względu na pogodę). W pierwszej klasie córka bez mojej pomocy nauczyła się czytać, pisać, liczyć do stu i poznać wiele angielskich słów.

Dzieci wrzucają śnieg do kubków, polewają go syropem – i jedzą. Zdjęcie: Ołeksandra Mysak

Nie mogę natomiast powiedzieć, że podoba mi się tutejszy system żywienia – w przedszkolach i szkołach dzieci dostają same kanapki. Zresztą dorośli też na okrągło jedzą kanapki. W Norwegii kanapka jest najpopularniejszym daniem (szczególnie z rybą). Innym narodowym daniem jest pinnekj?tt - solone i suszone żeberka jagnięce na brzozowych patykach, które jada się w Boże Narodzenie – tak jak owsiankę ryżową z kremem maślanym.

Wszyscy żyją, więc dlaczego się nie śmiać?

Norwegowie kochają jeść, ale jeszcze bardziej kochają się ruszać. Jazda na rowerze i piesze wędrówki są tutaj bardzo popularne. Piękno wokół (w Norwegii chyba nie ma brzydkich miejsc) jest inspirujące, choć warunki pogodowe nie zawsze pozwalają się nim cieszyć.

Tam, gdzie mieszkamy, zeszłej zimy było minus 40 stopni (mówią, że może być nawet minus 50). Przy takich temperaturach oddychanie jest fizycznie bolesne. Natomiast lata tutaj są chłodne: średnia temperatura wynosi około 13 stopni Celsjusza. Ostatnio było 20 stopni. Dla miejscowych to już upał.

Według Ołeny powszechne przekonanie, że Norwegowie są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie, nie jest dalekie od prawdy:

– Cały czas się uśmiechają. Nie denerwują się drobiazgami, nie pozwalają, by problemy psuły im nastrój. Pewnego razu mężczyzna zjeżdżał na rowerze z góry, upadł i połamał nogi. Siedział potem we krwi i błocie, wciąż się uśmiechając. Widziałam też, jak w piwnicy pękła stara rura, a Norweg w śnieżnobiałej koszuli został spryskany czarną cieczą od stóp do głów. Stał tam cały mokry – i oczywiście się śmiał. Wszyscy żyją, nic strasznego się nie stało, więc dlaczego się nie śmiać? Chodzi o to, by nie denerwować się sytuacjami, których nie możesz zmienić.

Córeczka Ołeny oswaja renifera

To chyba jedyne podejście, które może uratować twoje nerwy, gdy na przykład zetkniesz się z lokalną medycyną. Od miesięcy bezskutecznie próbuję znaleźć rozwiązanie problemu medycznego. Kiedy powiedziałam lekarzowi, że biorę lek, który w ogóle mi nie pomaga, poradził, żebym brała go więcej. Umówiłam się na wizytę u lekarza specjalisty, ale jego gabinet jest oddalony od miejsca, w którym mieszkam, o 200 kilometrów.

Kiedy moja mama zwichnęła palec, na pogotowiu powiedziano jej, że „samo się zrośnie”, chociaż palec był wyraźnie skrzywiony

Na szczęście nasz przyjaciel założył na ten palec bandaż – w szpitalu nawet tego nie zrobili. Mimo to ludzie tutaj dożywają 80-90 lat i dłużej.

Pacjent płaci za usługi medyczne do 3000 koron rocznie (300 dolarów). Wszystko powyżej tej kwoty jest opłacane przez państwo.

Zakazana Ukraina

Norweskie realia szokują Ukraińców, dlatego wielu z nich wraca do domu. Niektórzy nie mogą nauczyć się języka, inni nie mogą zaakceptować lokalnego stylu życia. Zakaz podróżowania do Ukrainy również skłonił część z nich do opuszczenia Norwegii. Teraz jeśli Ukrainiec objęty tymczasową ochroną pojedzie do Ukrainy choćby na jeden dzień, zostanie pozbawiony wsparcia socjalnego, a być może nawet statusu, który pozwala mu pozostać w Norwegii.

Norwegia stała się pierwszym krajem Europy, który zakazał Ukraińcom posiadającym status ochrony czasowej podróżowania do Ukrainy

Wprowadzono również inne ograniczenia w celu zmniejszenia napływu uchodźców. Na przykład norweski rząd przestał pokrywać koszty importu zwierząt domowych przez uchodźców, a usługi dentystyczne nie są już bezpłatne dla uchodźców w wieku od 19 do 24 lat. Rząd ogłosił również zamiar wysłania wszystkich zdolnych do pracy uchodźców do pracy – Ukraińcy powinni pracować co najmniej 15 godzin tygodniowo. Od czerwca 2024 r. w Norwegii pracowało tylko 11 000 Ukraińców.

W swoim artykule dla LSE EUROPP Aadne Osland, profesor w Norweskim Instytucie Studiów Miejskich i Regionalnych na Uniwersytecie Stołecznym w Oslo, zauważa, że głównymi przeszkodami w integracji Ukraińców w Norwegii są bariera językowa, trudności w potwierdzeniu ich kwalifikacji oraz niepewność co do tego, jak długo pozostaną w Norwegii i czy będą mogli pozostać w kraju po wygaśnięciu tymczasowej ochrony.

Zdjęcia z prywatnego archiwum bohaterek

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Bilet do pułapki. John Bolton o negocjacjach z Rosją i ich konsekwencjach dla Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

O czym rozmawiała "koalicja chętnych" w Paryżu. Najważniejsze wnioski

Ексклюзив
20
хв

Nie będzie Norymbergi dla rosyjskich zbrodniarzy?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress