Exclusive
20
min

Nowe blackouty: czy po atakach na elektrociepłownie do Europy ruszy kolejna fala uchodźców?

W ostatnim czasie Rosja przeprowadziła serię ataków z użyciem rakiet i dronów na ukraińskie obiekty energetyczne. Elektrownie Żmijewska i Trypilska zostały całkowicie zniszczone, a wszystkie bloki energetyczne w elektrowni Bursztyńska zostały uszkodzone. Terroryści zaatakowali również ukraińskie magazyny gazu. Robią wszystko, by przed nadchodzącą zimą pozbawić Ukraińców prądu i ciepła

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Kijów bez prądu. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Moment, w którym Rosjanie zaczęli niszczyć ukraińskie obiekty energetyczne, był dla nich najbardziej odpowiedni. Po pierwsze, mamy poważne braki w obronie powietrznej – nasze siły jednocześnie bronią linii frontu i miast. Pojedynczy system obrony przeciwlotniczej może pokryć miasto na linii frontu i grupę żołnierzy w gorącym punkcie. Sprawia to jednak, że jeszcze trudniej jest bronić równocześnie tyłów i frontu. To także fizycznie męczy obrońców.

Po drugie, Rosja wyciągnęła wnioski z poprzednich ataków na nasze stacje i sieci energetyczne. I postanowiła nie czekać na jesień, ale zaatakować, gdy jest ciepło i słonecznie – sami Ukraińcy nie przeczuwają nadchodzącej katastrofy. Poza tym jesienią 2022 r. Do Ukrainy trafiło sporo systemów obrony powietrznej, bo doniesienia o ukraińskich firmach działających na generatorach i zdjęcia Ukraińców gotujących na kuchenkach turystycznych rozeszły się po całym świecie. Teraz, niedługo przed początkiem sezonu wakacyjnego w Europie, widok zniszczonych ukraińskich elektrociepłowni nie poruszy już tak mocno emocji i wyobraźni ludzi Zachodu.

Jedna z ukraińskich elektrowni po ostrzale wroga. Fot: Evgeniy Maloletka/Associated Press/East News

Sytuacja jest jednak bardziej niż krytyczna i może mieć bezpośredni wpływ na Europę. W swoim wystąpieniu przed Radą Europejską prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie wykluczył, że infrastruktura ukraińskich elektrowni jądrowych może zostać zaatakowana przez Rosję:

– Rosja zniszczyła już prawie całą naszą energetykę cieplną. Tamy i wyposażenie elektrowni wodnych, a także infrastruktura gazowa są przedmiotem ataków terrorystycznych. Rosja nie rezygnuje z szantażu radiacyjnego, a w szczególności kontynuuje okrutną grę z bezpieczeństwem Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej.

Nie wykluczamy, że infrastruktura innych naszych elektrowni jądrowych i sieci dystrybucyjnych jest również zagrożona rosyjskim terrorem

Wszelkiego rodzaju drony i rosyjskie pociski balistyczne wielokrotnie uszkadzały sieci dystrybucyjne, na przykład w Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Rosjanie uderzali w nią, ponieważ to właśnie ten obiekt stabilizuje przemysł i infrastrukturę aglomeracji kijowskiej. Zimą 2022 r. po ataku na dużą skalę odcięli prąd i ciepło na 46 godzin. Los kilku milionów Ukraińców wisiał na włosku: gdyby minimalne dostawy ciepła do mieszkań zostały wstrzymane, doszłoby do zniszczenia infrastruktury cywilnej. Nikt podczas wojny nie naprawiłby pękniętych kaloryferów ani nie poradziłby sobie z pleśnią w domach.

Rosja dobrze rozumie, że głównym fundamentem oporu w Ukrainie są ludzie. Putin lubi efekt paniki, strachu i nowych fal uchodźców. Od 10 października do 21 listopada 2022 r. do Polski wyjechało 996 800 obywateli Ukrainy, głównie matek z dziećmi. Odcięcie kolejnej części ukraińskiej populacji od Ukrainy jest bardzo ważnym celem rosyjskiego przywództwa.

Nie jest to jednak jedyny cel rosyjskiej armii. W kwietniu wróg zaatakował dwa podziemne magazyny gazu w obwodzie stryjskim za pomocą dronów i pocisków rakietowych. Firma Naftogaz Ukrainy wyjaśniła, że był to trzeci atak na obiekty gazowe w Stryju w obwodzie lwowskim.

Zadanie rosyjskich terrorystów jest jasne. Ukraina przetrwała ostatni sezon grzewczy całkowicie na własnym gazie. Jeśli wrogowi nie uda się zakłócić sezonu grzewczego 2024/25, to przynajmniej spróbuje uczynić go znacznie droższym dla naszego kraju – by zmęczeni i doprowadzeni do ubóstwa Ukraińcy pod presją wielkich wydatków poprosili Rosję przynajmniej o jakiś rodzaj spokoju. I żeby kupowali gaz od krajów europejskich. Oczywiście Rosja mogłaby zaoferować swoje usługi poszczególnym krajom po korzystnej cenie. Trzeba też pamiętać, że nasze rezerwy gazu są też potrzebne ukraińskim fabrykom zbrojeniowym.

Dzięki tym fabrykom zaczęliśmy montować własne drony, które regularnie niszczą infrastrukturę rosyjskiej armii na głębokich tyłach

Aby uniknąć gazowej apokalipsy następnej zimy, Stryj potrzebuje co najmniej jednego systemu obrony powietrznej. Teraz, przy braku systemów i amunicji oraz eskalacji w Donbasie, nie możemy niczego stamtąd zabrać, podobnie jak z kierunku Zaporoża, by przenieść to do obwodu lwowskiego. A mobilne grupy obrony powietrznej nie są w stanie poradzić sobie z pociskami balistycznymi w taki sam sposób, jak radzą sobie systemy IRIS-T czy Patriot.

Kto ponosi winę za tę alarmującą sytuację? Przede wszystkim zachodnia biurokracja i pewna naiwność zachodnich urzędników, że Rosja może zaangażować się w dialog. To dlatego w ostatnich miesiącach państwo – agresor przeszło do ofensywy.

A niedawne wybory Putina i niewyjaśniona śmierć Aleksieja Nawalnego dowodzą ostatecznie, że Rosja i dialog to pojęcia nie do pogodzenia

W listopadzie 2023 r. Wołodymyr Zełenski przekazał konkretnym państwom partnerskim informacje o niedoborach w systemach obrony powietrznej. Jego argumentacja była następująca:

– Oczywiste jest, że Kijów ma deficyt obrony powietrznej. Ale są miasta, które mają prawdziwe problemy z obroną powietrzną. To bardzo trudne dla miast, w których używa się różnych rodzajów broni, którą można dostarczyć. Nie mówimy więc tylko o rakietach, dronach czy balistyce. Mówimy o S-300, artylerii itp. Oznacza to, że obszary przygraniczne z Rosją, Białorusią lub obszary, które są częściowo tymczasowo okupowane – Zaporoże, Chersoń, Dniepr, Donieck – są bardzo trudne.

Prezydent zauważył też, że trudna jest także sytuacja z obroną powietrzną w obwodach sumskim, czernihowskim i czerkaskim.

I dopiero rosyjskie ataki na budynki mieszkalne w Odessie i Charkowie, zniszczenie kilku kluczowych elektrociepłowni i celowe uderzenie na szpital w Czernihowie skłoniły Niemcy, Holandię i Czechy do aktywniejszego poszukiwania obrony powietrznej dla Ukrainy.

W tej chwili wszyscy zaczęli przeglądać swoje magazyny – i coś znajdują
17 kwietnia rosyjskie wojsko przeprowadziło zmasowany atak na Czernihów. Zdjęcie: Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych

Ukraińcy przetrwali pierwszą próbę wyłączenia prądu i groźby wysadzenia Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w 2022 r. W powietrze. Wielu z tych, którzy zostali zmuszeni do tymczasowego wyjazdu za granicę, wróciło do swoich rodzin. Ale tu – pewna ważna uwaga: od ponad dwóch lat sami chronimy swoje niebo. Nikt nie pomógł nam zestrzelić rakiet i dronów, tak jak zrobiły to Stany Zjednoczone podczas ostatniego ataku na Izrael.

Ukraina chroni nie tylko własne niebo. Tu i teraz chcielibyśmy chronić niebo Europy przed rosyjskim śmiercionośnym żelastwem. Ukraińcy są wdzięczni każdemu z zachodnich sąsiadów za pomoc i wsparcie..

Jednak fala kolejnych milionów uchodźców z największych aglomeracji Kijowa, Charkowa i Lwowa nie byłaby korzystna ani dla nas, ani dla Zachodu. Lepiej więc wyposażyć nas w systemy obrony powietrznej, by jutro rosyjska rakieta nie przeleciała nad Brukselą

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.

Ukraińska dziennikarka, konsultant polityczny i medialny. Przez ponad 10 lat pracowała jako felietonistka parlamentarna. Pracuje zarówno z Censor.net, jak i Espresso. Jest autorem popularnych kanałów YouTube Censor.net i Showbiz. Specjalizuje się w polityce, ekonomii i technologiach medialnych.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

20 lat temu rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja. Ostatnie dwie dekady zatarły w zbiorowej pamięci szczegóły tego wydarzenia, które w było najbardziej spektakularnym owocem pierwszych 13 lat niepodległości Ukrainy. Wiele rzeczy związanych z tamtymi wydarzeniami jest dziś postrzeganych w uproszczony sposób.

Faktem pozostaje jednak to, że wydarzenia Pomarańczowego Majdanu były potężnym aktem sprzeciwu ludzi, którzy wyszli bronić swojego wyboru i swoich praw

Wiktor Juszczenko pięknie „poszedł w prezydenty". 4 lipca 2004 r. Rozśpiewany plac, on w białej koszuli, mnóstwo ludzi w haftowanych koszulach. Pomarańczowe flagi, letnie słońce i błękitne niebo. Juszczenko mówi, że my, Ukraińcy, mamy prawo do godnej przyszłości. Każde jego słowo rezonuje – natchnione twarze i uśmiechy, nadzieja w oczach. Gra muzyka, w tym moje „Nadchodzimy” i „Nie bój się żyć”.

Ukraińcy kojarzyli Wiktora Juszczenkę z europejskim wektorem rozwoju – odejściem od imperialnego sąsiada i uzyskaniem prawdziwej niepodległości. Ukraina zaczęła odrywać się od Rosji. Systemy polityczne obu krajów rozwijały się w różny sposób, konieczne więc było zdefiniowanie pomysłów na naszą przyszłość. Wiktor Juszczenko i Wiktor Janukowycz mieli oczywiście różne poglądy w tej sprawie.

Juszczenkę poznałam w 1999 roku. Wcześniej, w 1989 r., w Czerniowcach była „Czerwona Ruta” [piosenka napisana przez Wołodymyra Iwasiuka w 1968 r., jedna z najbardziej popularnych piosenek ukraińskich – red.]. „Ruta” w Zaporożu, której odegranie na stadionie Wiaczesława Czornowiła zbiegło się z początkiem zamachu stanu w 1991 roku. Studencki strajk głodowy, protesty w Charkowie oraz proukraińskie nastawienie ludzi i ukraińska muzyka – wszystko to było ignorowane.

Spotkanie z Wiktorem Juszczenką zainspirowało mnie, dało mi siłę i nadzieję, że ukraiński przywódca może być inny. Nowoczesny, inteligentny, ukraiński i europejski jednocześnie

Przed tym spotkaniem byłam bliska rozpaczy. Panowało lekceważące podejście do wszystkiego, co ukraińskie. Wielu tak zwanych liderów często demonstrowało swoją wiernopoddańczość i upokarzało się przed „starszym bratem”. Nigdy nie skłaniałam się w stronę „ruskiego miru” (jak się okazało, miałam rację). Spotkanie z Juszczenką zrobiło na mnie ogromne wrażenie, wsparło mnie i dało mi siłę, by trwać przy swoim.

Powiedział mi wtedy: „Dziękuję ci za to, co robisz. To ważne dla Ukrainy i narodu ukraińskiego”. Na długo przed wyborami prezydenckimi w 2004 roku byłam po tej samej stronie barykady co on. Był osobą, z którą wyobrażałam sobie przyszłość Ukrainy. Ufano mu. Był szanowany. Lubiłam go za szczerość i autentyczność.

Bardzo dobrze pamiętam wiec na placu Europejskim, kiedy Wiktor Juszczenko, z oszpeconą twarzą, po raz pierwszy po otruciu przemawiał do ludzi. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że zawartość dioksyn w jego krwi tysiąckrotnie przekraczała normę. Nadal nie jest jasne, co wydarzyło się podczas tej kolacji, na której rzekomo doszło do otrucia. Niestety w najnowszej historii Ukrainy jest wiele pytań bez odpowiedzi.

Chcieli zabić, czy tylko oszpecić bądź przestraszyć Juszczenkę? Czegokolwiek chcieli, ostatecznie przyniosło to odwrotny skutek

21 listopada 2024 r. odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Wraz z innymi muzykami głosowałam w lokalu wyborczym w budynku związków zawodowych za Wiktorem Juszczenką. Byliśmy tam, by go wesprzeć. Wieczorem zebraliśmy się w sztabie i już wtedy pojawiły się dowody na liczne fałszerstwa. W nocy 22 listopada ludzie zaczęli budować scenę pod gołym niebem. Gdy obudziłam się nazajutrz rano, natychmiast poszłam na Majdan, gdzie zobaczyłam wielu przyjaciół i podobnie myślących ludzi.

Stałam na Majdanie i widziałam oczy ludzi. Przychodzili z dziećmi, które niosły pomarańczowe zabawki. Tak było każdego kolejnego dnia. Było dużo muzyki i przemówień ze sceny, a na Chreszczatyku pojawiło się miasteczko namiotowe. Ludzie nie wiedzieli, co dzieje się w kuluarach, nie wiedzieli, że wszystko to trzyma się dosłownie na włosku, że wydarzenia mogą potoczyć się nie tak, jak chcą. Postrzegali to wszystko jako festiwal.

Później zdaliśmy sobie sprawę, jak zwodnicze było poczucie euforii, bezpieczeństwa i radości z bycia otoczonym przez podobnie myślących ludzi

Pomarańczowa Rewolucja była bezkrwawa, a to ma swoją cenę. Ceną za nieużywanie siły były konstytucyjne ustępstwa. Ukraina stała się republiką parlamentarno-prezydencką. Z czasem prezydent Juszczenko stracił część swoich uprawnień. Ci, którzy nazywają go „słabym prezydentem”, nie bardzo wiedzą, o czym mówią. On taki nie był. W rzeczywistości to niezwykle mądry, inteligentny, delikatny człowiek, wróg totalitaryzmu. Nie dopuścił do rozlewu krwi.

Ta rewolucja zmieniła mnie i nie tylko mnie – zmieniła kraj. Zmieniła rozumienie przez świat tego, czym jest demokracja i jak o nią walczyć. Ludzie w Ukrainie zdali sobie sprawę, że mogą wygrać, że ich wartości mają znaczenie. I że tych wartości mają wiele.

Pomarańczowa Rewolucja zmieniła bieg historii. Ukraińcy zdali sobie sprawę, że są siłą

Na scenie Majdanu śpiewałam piosenki „Idziemy” i „Nie bój się żyć”, które potem śpiewano podczas Rewolucji Godności. Dziewięć lat po Pomarańczowej Rewolucji Ukraińcom znowu przyjdzie bronić swojego wyboru. Rewolucja Godności będzie tragiczna, ale prawda zwycięży. Wschodni sąsiad nie odpuści, rok 2014 upłynie pod znakiem okupacji Krymu, tzw. ATO [operacja antyterrorystyczna na wschodzie kraju, prowadzona przez ukraińską armię przeciw prorosyjskim separatystom z obwodów donieckiego i ługańskiego – red.]  i wybuchu wojny.

A 24 lutego 2022 r. rozpocznie się inwazja Rosji. Od ponad tysiąca dni nasz kraj krwawo walczy o wolność i prawdziwą niepodległość.

Wszystkie zdjęcia dostarczone przez autorkę

20
хв

Pomarańczowa Rewolucja i ja

Maria Burmaka

Jeszcze niedawno tolerancja wobec różnych kultur i pielęgnowanie różnorodności były na Zachodzie normą. W 2024 r. nastroje antysemickie osiągnęły na świecie, także w krajach zachodnich, punkt krytyczny. I w sumie nic dziwnego, skoro według badań opinii publicznej 20% młodych Amerykanów nie wie, czym był Holokaust.

Ukraina pierwsza padła ofiarą wojny hybrydowej z wykorzystaniem uchodźców z Syrii, Iraku i Afganistanu. Jesienią 2015 roku uwaga świata została jednak przeniesiona z okupowanego Krymu i wojny w Donbasie na Aylana Kurdiego, trzyletniego chłopca z Syrii. Zdjęcie martwego dziecka na tureckiej plaży trafiło na czołówki większości mediów na świecie. Pod wpływem presji moralnej ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel szeroko otworzyła drzwi Republiki Federalnej dla milionów ludzi o innej kulturze, innym światopoglądzie, a co najważniejsze – dla tych, którzy nie chcą uczyć się języka, akceptować kultury nowego kraju i chcą żyć według swoich praw.

Od 2021 roku nielegalni imigranci próbują przedostawać się przez granicę między Polską a Białorusią. Wojciech Olkuśnik/East News

Putin, Łukaszenka i ich chiński przyjaciel Xi Jinping wielokrotnie wykorzystywali nielegalnych imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu do testowania wytrzymałości europejskich granic. Przez całą jesień 2021 r. polscy strażnicy graniczni wyłapywali agresywnych przybyszów z Iraku i Afganistanu, którzy przez Polskę chcieli dostać się do hojnego niemieckiego państwa opiekuńczego. Teraz możemy przypuszczać, że to była przygrywka do okupacji Ukrainy, bo dla osi zła ważne było załamanie polskiej granicy, a w konsekwencji załamanie jakiejkolwiek pomocy dla Kijowa.

W tamtym czasie wielu krytykowało polski rząd za „okrucieństwo” wobec imigrantów. Doświadczenie pokazało, że postąpił właściwie

Nocą 8 listopada tego roku, po meczu piłkarskim Ajax – Maccabi Tel Awiw w Amsterdamie, grupa agresywnych palestyńskich kibiców – migrantów zaatakowała kibiców z Izraela. Żydzi byli bici, ścigani przez samochody, wrzucani do amsterdamskich kanałów i przeszukiwani w barach i hotelach. Stało się to w przeddzień rocznicy Nocy Kryształowej, nazistowskiego pogromu niemieckich Żydów w 1938 roku. Wiele osób zastanawiało się, jakie znaczenie miało to, że do ataku doszło w Holandii – kraju, którego premier Dick Schoof, oficer wywiadu i specjalista ds. zwalczania terroryzmu, wcześniej prowadził dochodzenie w sprawie zestrzelenia przez Rosjan nad Donbasem samolotu linii Malaysia Airlines 17 w lipcu 2014 r.

7 listopada izraelscy kibice zostali zaatakowani w Amsterdamie. Fot: Middle East Images/ABACA/Abaca/East News
Należy się spodziewać, że to pierwszy dzwonek i podobnych aktów przemocy i terroryzmu ze strony tych, którzy są zainteresowani zasobami Europejczyków, a nie dostosowaniem się do europejskiego stylu życia, będzie więcej

I wszyscy to czują. Niedawno upadł rząd w Niemczech. Rządząca koalicja rozpadła się, ponieważ kraj od lat tkwił w polityce migracyjnej pani Merkel. A budżet nie może już wspierać tych, którzy chcą bronić Palestyny w centrum Berlina. Co więcej, według badań socjologicznych Niemcy czują się zaniepokojeni i niepewni – więc stare partie, jak SPD czy CDU-CSU, będą musiały zająć się tym problemem, zanim zostanie on rozwiązany na ulicach przez skrajną prawicę.

Rosja i Chiny chcą zniszczyć starą Europę. I dopóki nie uda im się jej zająć, zadaniem numer jeden będzie topienie jej ulic we krwi. Dlatego antysemityzm i hasła, że Europa jest przeciwko różnorodności kultur i religii, są tak intensywnie rozpowszechniane za pośrednictwem mediów społecznościowych i podcastów.

Taka retoryka jest dobrą pożywką dla wojen hybrydowych przeciwko demokracji. Powrót Trumpa do władzy w Stanach Zjednoczonych stał się możliw, ponieważ zwykli Amerykanie czuli, że mniejszość narzuca im własne zasady. I że niszczy Amerykę, o jakiej marzą miliony.

Co zaskakujące, Unia Europejska w końcu uznały, że stanowczy opór Polski wobec masowego wpuszczania na jej terytorium nielegalnych imigrantów ma sens

W październiku 2024 r. przywódcy państw członkowskich UE wyrazili solidarność z Polską w walce z nielegalnymi migrantami, a także „determinację w zapewnieniu skutecznej kontroli zewnętrznych granic UE”. Niedawno polski rząd opracował strategię migracyjną, koncentrując się na obywatelach Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu, którzy coraz częściej przyjeżdżają na polskie uczelnie jako studenci.

Przywódcy UE poparli Polskę w kwestii migrantów. fot: SAMEER AL-DOUMY/AFP/East News

„Naszym prawem i naszym obowiązkiem jest ochrona polskiej i europejskiej granicy. Jej bezpieczeństwo nie będzie przedmiotem negocjacji. Z nikim. Jest zadaniem do wykonania. I mój rząd to zadanie wykona” – napisał w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

Zgodnie z dokumentem to polski rząd będzie decydował, kogo na granicy zatrzymać, a kogo nie. A ci, którzy chcą zostać Polakami, będą musieli nauczyć się języka i przestrzegać polskiego prawa

W dłuższej perspektywie te doświadczenia są dla Ukrainy interesujące, ponieważ wraz z emigracją milionów Ukraińców z powodu wojny pojawia się kwestia siły roboczej. I tutaj od czasu do czasu zabierają głos eksperci, mówiący, w jaki sposób migranci z Azji Środkowej lub Pakistańczycy mogliby nam pomóc. Twierdzą, że mogliby być taksówkarzami i zastąpić kelnerów.

Tyle że dla kraju, który ma wiele problemów z bezpieczeństwem i chwiejną tożsamością narodową swojej ludności, to może być wyzwanie. Nie jesteśmy przecież zbyt dobrzy w radzeniu sobie z własnymi kolaborantami, którzy przez długi czas przebierali się za potężnych biznesmenów i mówili, że są za pokojem bez polityki. Inną sprawą byłaby konieczność walki z tymi, którzy mówiliby nam, jakie długie spódnice powinny nosić nasze kobiety czy latali do Omanu, by organizować akcje przeciwko żydowskim pielgrzymom.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Pogromy Żydów i agresywni migranci. Europą wstrząsają hybrydowe wojny „osi zła”

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Kolejny rosyjski ostrzał ukraińskich miast - i kolejne ofiary

Ексклюзив
20
хв

Wrzesień 2024 w Ukrainie na zdjęciach

Ексклюзив
20
хв

Czerwona pigułka zamiast czerwonych linii: czy można powstrzymać rozpad Rosji?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress