Exclusive
20
min

Ukrainki w Anglii: O pracę nietrudno, gorzej z mieszkaniem

- Nie sądziłam, że jestem tak uparta. Lata ćwiczeń na pianinie zrobiły swoje - gdy spędzasz godziny na doskonaleniu się, by było idealne. I tak było tutaj: wysyłałam swoje CV raz za razem. I wszędzie mnie odrzucano

Kateryna Kopanieva

Aby dostać się do Anglii w ramach programu dla uchodźców, musisz znaleźć kogoś na miejscu, kto Cię przyjmie. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Polska jest liderem pod względem zatrudnienia ukraińskich uchodźców w krajach zachodnich, gdzie do tej pory pracę znalazło 65% ukraińskich uchodźców w wieku produkcyjnym (według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Drugie miejsce w rankingu zajmuje Wielka Brytania, gdzie zatrudnienie znalazło już 61 procent uchodźców z Ukrainy.

Mimo, że Ukraińcom trudniej jest dostać się do Wielkiej Brytanii niż do krajów UE (ponieważ potrzebują wizy), ponad 138 000 osób przybyło już do tego kraju w ramach programu Domy dla Ukrainy, który został specjalnie zaprojektowany dla ukraińskich uchodźców, a większość z nich - 103 000 - osiedliła się w Anglii. Jak nasi rodacy adaptują się w Anglii, jakie niespodzianki napotykają i jak znajdują pracę w swoim zawodzie.

Wielka Brytania szybko reaguje na problemy ukraińskich uchodźców. Zdjęcie: Shutterstock

Ukraińscy uchodźcy w Anglii mogą liczyć na 450 dolarów miesięcznie

Od marca 2022 r. ukraińscy uchodźcy mogą dostać się do Wielkiej Brytanii na dwa sposoby: poprzez program Ukraine Family (jeśli krewni Ukraińca są mieszkańcami Wielkiej Brytanii) oraz Homes for Ukraine. Ukraińcy mogą skorzystać z tego drugiego programu, jeśli znajdą osobę, która zgodzi się ich sponsorować, tj. zapewnić im dach nad głową przez co najmniej sześć miesięcy. Podczas gdy sponsor przyjmuje ukraińskich gości, otrzymuje od rządu "podziękowanie" w wysokości 500 funtów (630 dolarów) miesięcznie. Jeśli warunki w domu sponsora zostaną uznane za odpowiednie do przyjęcia uchodźców (lokalne władze sprawdzają wcześniej dom), Ukraińcy otrzymują brytyjską wizę w ciągu kilku tygodni od złożenia wniosku.

Wiza jest wydawana na trzy lata i uprawnia do pracy oraz nauki w Wielkiej Brytanii. Po przyjeździe każdy Ukrainiec otrzymuje 200 funtów (250 dolarów) zasiłku "powitalnego". Nie ma dalszych specjalnych świadczeń dla ukraińskich uchodźców, ale dzięki dostępowi do systemu na równi z Brytyjczykami, Ukraińcy mogą ubiegać się o zasiłek dla bezrobotnych (Universal Credit), który wynosi około 360 funtów (450 dolarów) miesięcznie. Osoba może otrzymać pewną część płatności, nawet jeśli znalazła już pracę, ale jej dochody nie pozwalają na wynajęcie domu - w takim przypadku państwo zrekompensuje brakującą kwotę.

Czasami 150 CV nie wystarczy, aby zostać zauważonym i zaproszonym na rozmowę kwalifikacyjną w Anglii

Marina Vasilinenko z Dniepru przybyła do Anglii w czerwcu 2022 roku. W Dnieprze Maryna, jej dzieci i mąż mieszkali kilometr od wieżowca, w który w styczniu 2023 r. uderzył rosyjski pocisk, zabijając 46 osób. Marina, jej dwoje dzieci w wieku szkolnym i matka byli już w Devon, gdzie udało im się znaleźć sponsorów - brytyjską parę.

Wolontariat otworzył Marynie Vasylynenko (na zdjęciu z dziećmi) drogę na angielski rynek pracy. Zdjęcie z prywatnego archiwum

- Kiedy rozpoczęła się wojna, wielu Brytyjczyków wyraziło chęć przyjęcia ukraińskich uchodźców i zamieszczało ogłoszenia na stronach internetowych i grupach na Facebooku - mówi Maryna. - Teraz trudniej jest znaleźć sponsora. Para, do której przyjechaliśmy, miała dużą rodzinę, ale ich dzieci i wnuki już dawno się wyprowadziły, więc mieli do dyspozycji trzy przestronne pokoje. Pomimo bariery językowej, nasi sponsorzy i ja szybko się dogadaliśmy. To było dla nas wyjątkowe doświadczenie poznać Brytyjczyków domu. Byłam zaskoczony, że większość z nich, wbrew stereotypowi, nie je angielskiego śniadania.  Dzieci w większości rodzin kładą się spać już o ósmej wieczorem. Moim synom zajęło dużo czasu przyzwyczajenie się do tego reżimu, ale nasi sponsorzy byli bardzo wyrozumiali dla naszego wieczornego hałasu.

Mój język był daleki od doskonałości, kiedy przybyłam do Anglii. Uczyłam się francuskiego w szkole i zacząłem uczyć się angielskiego dopiero trzy lata temu podczas kwarantanny. Na początku w ogóle nie rozumiałam miejscowych - nie byłam przyzwyczajona do akcentu i nie mogłam nawet zrozumieć słów, które znałam. Ale chodziłam na zajęcia z angielskiego organizowane przez urząd miasta dla Ukraińców, a później poszłam do college'u na kurs ESOL (English for Speakers of Other Languages), gdzie uczyłam się języka dwa razy w tygodniu przez 3,5 godziny zgodnie z programem dla obcokrajowców. To szkolenie jest bezpłatne dla Ukraińców.

Zaczęłam szukać pracy niemal natychmiast. Czasami słyszę skargi, że po wysłaniu 10-15 CV na różne oferty pracy, ludzie nie otrzymują odpowiedzi. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że często nawet 150 CV to za mało. Szukanie pracy w Anglii to maraton. Musisz być przygotowany na to, że poświęcisz na to dużo czasu. Musisz dostosować swoje CV i list motywacyjny do każdego wakatu, zmieniając słowa kluczowe w zależności od wymagań na danym stanowisku. W większości angielskich firm CV kandydatów są sortowane przez algorytmy. Jeśli twoje nie zawiera słów kluczowych dla danego wakatu, nie zobaczy go dział HR. Na początku nie dostałam żadnych odpowiedzi. Ale jestem wytrwała, więc nawet nie myślałam o poddaniu się.

W tym samym czasie Maryna rozpoczęła wolontariat, pomagając nowo przybyłym Ukraińcom w lokalnym urzędzie miasta. To właśnie to doświadczenie otworzyło jej drogę do wejścia na angielski rynek pracy.

- Było to tylko 8-10 godzin tygodniowo, ale nowa wzmianka w moim CV dała natychmiastowy efekt: zostałam zaproszona na rozmowy kwalifikacyjne. Z tego wywnioskowałem, że doświadczenie zawodowe w tym kraju jest bardzo ważne dla angielskiego pracodawcy. Nawet w innej branży, byle w Anglii. Nie ma tu czegoś takiego jak dyskryminacja czy ageizm (generalnie w CV nie podaje się wieku, a dodawanie zdjęcia jest bardzo niepożądane), ale w oczach angielskiego pracodawcy ukraiński uchodźca to osoba, która nie planowała imigracji i dlatego może wyjechać w każdej chwili. Podczas rozmów kwalifikacyjnych zadawano mi następujące pytania: "Czy możesz zagwarantować, że nie wrócisz do domu za miesiąc?". I musiałam ich przekonać, że mówię poważnie. Nawiasem mówiąc, kolejnym ogromnym plusem w CV jest doświadczenie w wolontariacie, które prawdopodobnie ma 80% Anglików tutaj.

Cztery miesiące po rozpoczęciu pracy, Maryna znalazła drugą pełnoetatową pracę biurową jako kierowniczka sklepu internetowego.

- Po trzech rundach rozmów kwalifikacyjnych zostałam zatwierdzona" - mówi Marina. - Wypełniam stronę internetową firmy, wysyłam towary, prowadzę raporty, a nawet planuję projekty sprzedawanych przez nas produktów. Przed przyjazdem do Anglii nie miałam w tej pracy żadnego doświadczenia - zdobyłam je na miejscu.

Musiałam czekać dwa miesiące i wypełnić 48 dokumentów, zanim otrzymałam klucze do wynajmowanego domu

Później wyprowadziliśmy się od naszych sponsorów. Moja mama postanowiła wrócić do Ukrainy, a ja i moi synowie wynajęliśmy dom. W Anglii istnieją standardy mieszkaniowe zatwierdzone na poziomie legislacyjnym. Na przykład, jeśli jest nas czworo w rodzinie, musimy wynająć dom z co najmniej trzema sypialniami. Znalezienie zakwaterowania w Anglii to loteria. Proces jest dość skomplikowany. Wysłałem zapytanie do 17 domów i pozwolono mi obejrzeć dziesięć z nich. W połowie z nich byli gotowi rozważyć moją kandydaturę na najemcę, a ja miałem możliwość wyboru. Podczas poszukiwania domu wymieniliśmy 74 e-maile z agentem nieruchomości. Zanim otrzymałam klucze, musiałam zebrać i wypełnić 48 dokumentów i formularzy. Ostatecznie udało mi się wprowadzić prawie dwa miesiące po wysłaniu zapytania o mój pierwszy dom.

Mieszkania w Anglii są drogie. Ceny mogą się różnić w zależności od miejsca zamieszkania. W naszym regionie koszt miesięcznego czynszu za dom z 2-3 sypialniami zaczyna się od £1,100 ($1,380). Średnia pensja wynosi tutaj 1 600-2 300 funtów. Czynsz jest zatem znaczącym wydatkiem dla każdej rodziny.

Warto w tym miejscu zauważyć, że wielu Brytyjczyków (a teraz także Ukraińców, którzy przybyli w ramach programu "Domy dla Ukrainy") w sytuacji wynajmu ratuje się zasiłkiem dla bezrobotnych. System wsparcia socjalnego w kraju jest wymyślony w taki sposób, że nawet jeśli pensja danej osoby jest wyższa niż koszt wynajmu, może ona nadal otrzymywać pewną kwotę świadczeń socjalnych, ponieważ nadal ma minimalne środki niezbędne do życia. Wysokość pomocy zależy od dochodu danej osoby i kosztów wynajmu.

W Anglii nie ma szkół muzycznych, jakie znają Ukraińcy

Fakt, że adaptacja i poszukiwanie pracy w Anglii wymagają dużo cierpliwości, potwierdza przykład Dany Stronovej, nauczycielki gry na pianinie z Kijowa, która przyjechała do East Sussex z dwójką dzieci wiosną 2022 roku i rozpoczęła poszukiwania pracy w swojej dziedzinie.

Dana Stronova została poinformowana przez angielskich pracodawców, że ma zbyt wysokie kwalifikacje Zdjęcie z prywatnego archiwum

- Doświadczenie z naszymi pierwszymi sponsorami, parą z małym dzieckiem, nie było zbyt dobre - wspomina Dana. - Musieliśmy ich opuścić po trzech tygodniach. Stało się to po nieprzyjemnym incydencie z ich psem, który dobrał się do walizki mojej córki i zjadł czekoladę, którą tam znalazł. Pies został uratowany w klinice weterynaryjnej, ale sponsorzy poinformowali radę, że nie mogą dłużej zapewniać nam zakwaterowania i odwieźli nas do hotelu.

Spędziliśmy tylko dziesięć dni w hotelu opłacanym przez władze miasta. Po tym, jak Brytyjczycy dowiedzieli się o naszej sytuacji, zaczęli przychodzić do naszego hotelu, zapraszać na kolacje i wspierać. Pewna rodzina (mąż, żona i dwoje dzieci) chciała zostać naszymi nowymi sponsorami. Mieszkaliśmy w ich domu przez rok i nadal utrzymujemy z nimi kontakt.

Chociaż możliwe było utrzymanie się z zasiłku dla bezrobotnych, mieszkając ze sponsorem, niemal natychmiast zaczęłam szukać pracy. Z angielskim na dobry poziomie i 25-letnim doświadczeniem jako nauczycielka gry na pianinie, myślałam, że będę w stanie zrobić to wystarczająco szybko. Miałam nadzieję, że Urząd Pracy, organizacja rządowa, w której każdy bezrobotny ma osobistego trenera pracy, pomoże mi w poszukiwaniach. Ale oni tak naprawdę nie pomagają w znalezieniu pracy. Co najwyżej mogą wskazać kilka stron internetowych, na których można szukać ofert pracy.

Niemiłą niespodzianką było dla mnie to, że w Anglii nie ma państwowych szkół muzycznych, które są znane Ukraińcom, gdzie różni nauczyciele uczą gry na fortepianie, solfeżu itp. Są lekcje muzyki w zwykłych szkołach i na uczelniach, ale instytucje edukacyjne nie zatrudniają instrumentalistów. Mogą jedynie zapraszać ich na określone godziny.

Ale naprawdę chciałam to osiągnąć. Nigdy nie sądziłam, że jestem tak uparta - prawdopodobnie lata ćwiczeń z instrumentem zrobiły swoje. Wysłałam swoje CV do lokalnych chórów, kościołów i teatrów muzycznych. W tym samym czasie potwierdziłam swoje kwalifikacje, kończąc kilka specjalistycznych kursów online (większość z nich była bezpłatna). Zebrałam całą teczkę różnych certyfikatów. Złożyłma również podanie na stanowisko asystentki nauczyciela i odbyłam rozmowy kwalifikacyjne. Otrzymywałam jednak odpowiedzi, że jestem... "zbyt wykwalifikowana" do takiej pracy. Odrzucano mnie wszędzie, co sprawiło, że się poddałam.

W Anglii nauczycielom surowo zabrania się dotykania uczniów

Ostatecznie Dana miała szczęście.

- Mój sponsor przedstawił mnie kobiecie z innego miasta, która prowadzi własną prywatną szkołę muzyczną - mówi Dana. - W ten sposób odbyłam rozmowę kwalifikacyjną z moim przyszłym pracodawcą. Szkoła muzyczna znajduje się w jej domu - dzieci uczą się w przybudówce z dwiema salami lekcyjnymi. Właścicielka szkoły jest również nauczycielką muzyki, i to ogólną - gra na flecie, gitarze i pianinie. Po rozmowie ze mną, przyjrzeniu się moim kwalifikacjom i występom z Kijowa, zaproponowała mi spróbowanie.

Dana Stronova znalazła w Anglii pracę, którą kocha - uczy dzieci muzyki. Zdjęcie z prywatnego archiwum

W Anglii system nauczania nie jest taki sam jak na Ukrainie. Podczas zajęć dzieci siedzą w słuchawkach i każdy ma swój własny program. Nie słyszą się nawzajem. Osobnym wyzwaniem był dla mnie angielski język nauczania muzyki. W szczególności fakt, że my używamy do-re-mi-fa-sol-la-si, a oni używają ABCDEFG, sprawił, że mój mózg co chwila eksplodował.

Okazało się również, że uniwersalne terminy muzyczne są zastępowane angielskimi słowami, aby ułatwić dziecku zrozumienie i by unikało stresu. Tymczasem w Ukrainie zwyczajowo uczy się terminów z ich prawdziwymi nazwami od pierwszej lekcji.

W Anglii jest surowo zabronione, aby nauczyciel dotykał dziecko. Na początku nie mogłem sobie wyobrazić, jak można pracować w ten sposób, ponieważ czasami trzeba położyć rękę na instrumencie, aby pokazać go uczniowi. Ale tutaj dotykanie jest uważane za naruszenie osobistych granic dziecka. Można tylko tłumaczyć słowami i pokazywać na przykładach. W Anglii na pierwszym miejscu stawia się zdrowie psychiczne dzieci, a nie nabyte umiejętności. Nauczyciele nie krytykują uczniów. Nawet jeśli zagrasz tylko trzy nuty, to i tak powiedzą, że było świetnie. Dzieci nie są zmuszane do występów przed innymi - znowu, aby nie miały stresu. Oczywiście są plusy i minusy takiego podejścia, ale dzieci tutaj są naprawdę bardziej swobodne, zrelaksowane i nie boją się nauczycieli.

Aby dopasować się do tego systemu, musiałam złamać samego siebie. Jednak teraz, gdy pracuję już prawie rok, czuję, że wszystko się układa. Zaczynałam z trzema grupami studentów, a teraz mam ich dziesięć. Prowadzę również prywatne lekcje. Kiedy przychodzą nowe dzieci, od razu mówię im, że angielski nie jest moim językiem ojczystym, więc mogę popełniać błędy. Pokazuję im na własnym przykładzie, że nie powinny bać się błędów.

Moja szkoła nie zatrudnia nauczycieli, wszyscy są samozatrudnieni. Jest to bardzo powszechna praktyka w Anglii. Otwarcie firmy, otwarcie kont, przygotowanie wszystkich raportów i deklaracji było dla mnie kolejnym wyzwaniem. Ale są organizacje, które pomagają w tym za darmo.

Teraz sami wynajmujemy mieszkanie. Nadal otrzymuję pewną kwotę Universal Credit, ale chcę zwiększyć liczbę godzin pracy, aby już go nie potrzebować. Nawiasem mówiąc, udało mi się również znaleźć zakwaterowanie dzięki znajomym. W Anglii im więcej ludzi znasz, tym lepiej. Integracja z lokalną społecznością jest bardzo ważna.

Kto nie pracuje, idzie do domu?

Mówiąc o swoich doświadczeniach nasze rozmówczynie twierdzą, że nie spotkały się z dyskryminacją ani traktowaniem Ukraińców jako niewykwalifikowanej siły roboczej. Poszukiwanie pracy może być długie i trudne, ale nawet z niedoskonałym angielskim można znaleźć pracę w biurze. Jest to jeden z powodów dobrych statystyk zatrudnienia Ukraińców w Wielkiej Brytanii. Drugim powodem jest stosunkowo niewielka kwota pomocy społecznej, z której można się utrzymać, mieszkając ze sponsorem, ale jest to bardzo trudne, gdy jest się już "na swoim".

Jednak pomimo stosunkowo optymistycznych perspektyw zatrudnienia i wsparcia socjalnego ze strony rządu, nadal istnieją pewne problemy. Przykładowo, od miesięcy brytyjskie media pełne są nagłówków o tym, że niedługo tysiące ukraińskich uchodźców znajdą się na bruku.  Mowa o Ukraińcach, którzy wciąż mieszkają ze sponsorami (niektórzy od ponad półtora roku) i nie mogą znaleźć mieszkania do wynajęcia. Powodem odmowy wynajmujących jest brak stabilnych dochodów, poręczycieli i historii kredytowej w Anglii. Opisane powyżej doświadczenia Ukrainek zakończyły się sukcesem przede wszystkim dlatego, że obie miały pracę w momencie poszukiwania zakwaterowania, co jest bardzo ważnym czynnikiem dla wynajmujących.

Brytyjska prasa często rozpisuje się o Ukraińcach, którzy po wygaśnięciu pobytu u sponsorów nie byli w stanie znaleźć zakwaterowania i obecnie są bezdomni. Warto zauważyć, że bycie bezdomnym w Anglii nie oznacza spania na ulicy. Jeśli dana osoba nie jest w stanie znaleźć zakwaterowania, musi złożyć wniosek do lokalnej rady i uzyskać miejsce w schronisku lub hotelu. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe, które nie rozwiązuje problemu globalnie. Aby zapobiec wzrostowi bezdomności wśród ukraińskich uchodźców, rząd Wielkiej Brytanii przedłużył w listopadzie miesięczne wypłaty dla sponsorów na kolejny rok. Oto jak ludzie wiedzą, jak rozwiązywać problemy!

Ukraińcy podają również niepewność co do ich statusu wizowego jako jeden z powodów, dla których nie mogą znaleźć długoterminowego wynajmu mieszkania, a czasem nawet pracy. Wynika to z faktu, że wizy migrantów, którzy przybyli po raz pierwszy w ramach programu "Domy dla Ukrainy" wiosną 2022 roku, wygasną wiosną 2025 roku. Brytyjscy pracodawcy i wynajmujący, którzy są przyzwyczajeni do długoterminowego planowania, zwracają uwagę na tę kwestię - i mogą z tego powodu odmówić zatrudnienia lub wynajmu.

Fakt, że niepewność co do statusu wizowego uniemożliwia wielu Ukraińcom pełną integrację ze społeczeństwem, był wielokrotnie podkreślany przez przedstawicieli organizacji pozarządowych pomagających uchodźcom. Znajduje to również odzwierciedlenie w październikowym raporcie National Audit Office Wielkiej Brytanii, który stwierdza, że co najmniej 4 890 ukraińskich rodzin jest zagrożonych bezdomnością w najbliższej przyszłości. W odpowiedzi na raport, rząd Wielkiej Brytanii obiecał, że decyzja w sprawie przyszłości ukraińskich programów zostanie podjęta "na długo przed wygaśnięciem pierwszych wiz".

No items found.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Ukraińcy pomagają Amerykanom z Los Angeles dotkniętym pożarem

Los Angeles płonie. Pożary w stanie Kalifornia są jednymi z największych w historii regionu. Ogień objął obszar 12,5 tysiąca hektarów, zmuszając setki tysięcy ludzi do ewakuacji. Zginęło co najmniej 25 osób, spłonęło ponad 10 tysięcy budynków. Strażacy pracują bez wytchnienia, lecz najpotężniejsze pożary nie zostały jeszcze w pełni opanowane.

Tragedię spowodowało samoczynne zapalenie się lasu po długiej suszy, swoje zrobił też huraganowy wiatr. Zewsząd płynie wsparcie dla osób dotkniętych przez katastrofę, powstają inicjatywy wolontariackie. W pomoc włączają się również Ukraińcy. Sestry rozmawiały z przedstawicielami ukraińskiej społeczności w Kalifornii, którzy pracują w jednym z centrów wolontariackich w pobliżu Los Angeles.

Ołeksandra Chułowa, fotografka z Odesy, przeprowadziła się do Los Angeles rok temu. Mówi, że kiedy wybuchły pożary, wciąż pojawiały się kolejne wiadomości o tym, ile osób straciło swoje domy. Ukraińcy natychmiast zaczęli się organizować:

– Aleks Denisow, ukraiński aktywista z Los Angeles, szukał wolontariuszy do pomocy w dystrybucji ukraińskiej żywności wśród poszkodowanych – mówi. – Posiłki są przygotowywane przez Ukrainki z organizacji House of Ukraine w San Diego. Przygotowały już ponad 300 litrów barszczu ukraińskiego i około 400-500 krymskotatarskich czebureków. Zebraliśmy się z naszymi przyjaciółmi i postanowiliśmy przyłączyć się do tej inicjatywy.

Rozwoziliśmy jedzenie w okolicach tej części miasta, w której doszło do pożarów. Na obóz dla wolontariuszy udostępniono nam duży parking. Było nasze jedzenie, był duży ukraiński food truck z Easy busy meals – serwowano z niego pierogi. Inni rozdawali ubrania, pościel, produkty higieniczne itp. Każdy robił, co mógł. Naszym zadaniem było nakarmienie ludzi. Zaczęliśmy o 10.00 i skończyliśmy o 20.00.

W sumie było nas około 30. Panią, która smażyła chebureki przez 10 godzin bez odpoczynku, w pełnym słońcu, żartobliwie nazwaliśmy „Generałem”. Jak przystało na prawdziwą Ukrainkę, wzięła sprawy w swoje ręce i przydzieliła każdemu z nas zadanie. To silna, lecz zarazem miła kobieta.

Rozdaliśmy około 1000 talerzy barszczu. Obszar, na którym działaliśmy, był dość rozległy, więc chodziliśmy po nowo utworzonym „centrum pomocy” z głośnikiem, przez który informowaliśmy, że mamy pyszne ukraińskie jedzenie – za darmo. Na początku miejscowi trochę obawiali się jeść nieznane im potrawy, ale kiedy spróbowali, nie mogli przestać. Czebureki bardzo im zasmakowały, przypominały im lokalne danie empanadas. Ustawiła się po nie bardzo długa kolejka.

Anna Bubnowa, wolontariuszka, która uczestniczyła w inicjatywie, napisała: „To była przyjemność pomagać i proponować ludziom nasz pyszny barszcz. Wszyscy byli zachwyceni i wracali po więcej”.

Aleks Denisow, aktor i aktywista, jeden z organizatorów pomocy mieszkańcom Los Angeles dotkniętym kataklizmem, mówi, że społeczność ukraińska w południowej Kalifornii jest liczna i aktywna. Dlatego była w stanie szybko skrzyknąć wolontariuszy, przygotować posiłki i przybyć na miejsce.

Na swoim Instagramie Aleks wezwał ludzi do przyłączenia się do inicjatywy: „Przynieście wodę i dobry humor. Pomóżmy amerykańskiej społeczności, która przez te wszystkie lata pomagała społeczności ukraińskiej”.

– Wielu Ukraińców, jak ja, mieszka na obszarach, z których ewakuowano ludzi – lub na granicy z takimi obszarami – mówi Aleks. – Trudno nam było się połapać, co się naprawdę dzieje. To było tak podobne do naszej wojny i tego żalu po stracie, który odczuwamy każdego dnia. To Peter Larr, Amerykanin w trzecim pokoleniu z ukraińskimi korzeniami, wpadł na ten pomysł, a my wdrożyliśmy go w ciągu zaledwie 24 godzin.

Niestety mieliśmy ograniczone możliwości, więc musieliśmy podziękować wielu osobom, które chciały pomagać wraz z nami. Amerykanie byli niesamowicie wdzięczni i wręcz zachwyceni naszym jedzeniem. Rozmawiali, dzielili się swoimi smutkami i pytali o nasze.

Naszego barszczu, pierogów, chebureków i innych potraw spróbowało 1000, a może nawet 1500 osób. Jednak wiele więcej było tych, którzy podchodzili do nas, by po prostu porozmawiać, zapytać o wojnę w Ukrainie, o nasze życie, kulturę.

Lokalni mieszkańcy masowo opuszczają niebezpieczne obszary, powodując ogromne korki na drogach. Pożary ogarnęły już 5 dzielnic miasta, wszystkie szkoły są zamknięte. Już teraz ten pożar został uznany za najbardziej kosztowny w historii. Swoje domy straciło też wiele hollywoodzkich gwiazd, m.in. Anthony Hopkins, Mel Gibson, Paris Hilton i Billy Crystal.

Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Ołeksandry Chułowej i Aleksa Denisowa

20
хв

Barszcz dla pogorzelców. Jak Ukraińcy pomagają ofiarom katastrofy w Los Angeles

Ksenia Minczuk

Starszy dżentelmen na rowerze zatrzymuje się przy kawiarni „Krajanie” na obrzeżach Tokio. Wchodzi do środka, kłania się, wyjmuje z portfela banknot o największym nominale, 10 tysięcy jenów (2700 hrywien), wkłada go do słoika z ukraińską flagą, ponownie się kłania i w milczeniu wychodzi.

– O mój Boże, on spróbował naszego barszczu wczoraj na festiwalu! – wykrzykuje Natalia Kowalewa, przewodnicząca i założycielka ukraińskiej organizacji non-profit „Krajanie”.

Ukraińska kawiarnia „Krajanie” na obrzeżach Tokio

To właśnie dzięki jedzeniu na wielu festiwalach, które są w Japonii niezwykle popularne, miejscowi nie tylko dowiadują się o Ukrainie od samych Ukraińców, ale także chętnie im pomagają. W ciągu ostatnich 2,5 roku w tej skromnej kawiarni i na imprezach charytatywnych organizowanych przez „Krajan” zebrano prawie 33 miliony hrywien (3,3 mln zł). Pieniądze zostały przeznaczone na odbudowę domów w Buczy i Irpieniu, zakup leków, generatorów prądu, karetek pogotowia i pojazdów ewakuacyjnych do Ukrainy.

Przed inwazją w 127-milionowej Japonii mieszkało zaledwie 1500 Ukraińców. Jednak w 2022 r. ten kraj, tradycyjnie zamknięty dla obcokrajowców, wykonał bezprecedensowy ruch, przyznając zezwolenia na pobyt kolejnym 2600 Ukraińcom. To trzykrotnie więcej niż liczba uchodźców ze wszystkich innych krajów w ciągu ostatnich 40 lat.

Uchodźcom z Ukrainy zapewniono zakwaterowanie, ubezpieczenie zdrowotne i wynagrodzenie wystarczające na utrzymanie. Ponadto ponad stu ukraińskim studentom, którzy uczą się japońskiego lub kontynuują naukę na uniwersytetach, umożliwiono naukę bezpłatną.

Japonia organizuje również rehabilitację fizyczną i psychiczną dla ukraińskich żołnierzy i opłaca zakładanie im protez bionicznych

Dla ukraińskich imigrantów Japończycy byli niezwykle serdeczni . Gdy do Komae, 83-tysięcznego miasta w prefekturze Tokio, przybyła Ukrainka ubiegająca się o azyl, lokalna społeczność zapewniła jej m.in. ogród warzywny – bo Japończycy dowiedzieli się, że Ukraińcy uwielbiają uprawiać warzywa w ogródkach. Stało się tak, mimo że większość japońskich domów ogródków nie ma, ponieważ ziemia tam jest bardzo droga.

– W maju 2022 r. burmistrz Komae zorganizował nawet ukraiński festyn – mówi Natalia Kowalowa. – Wszyscy zostali poczęstowani barszczem, było też pudełko na datki. Za te pieniądze „Krajanie” byli później w stanie uruchomić projekty wolontariackie, także w Ukrainie. Idąc za przykładem Komae, inne japońskie miasta też zaczęły organizować podobne imprezy. Zaczęliśmy prowadzić wykłady, ponieważ wielu Japończyków poprosiło nas o wyjaśnienie, dlaczego wybuchła ta wojna. „Jesteście braterskim narodem” – mówili, a my opowiadaliśmy o głodzie, represjach, historii Krymu. Japończycy są pełni troski, współczują i chcą pomóc.

Rodzina Natalii mieszka w Kraju Kwitnącej Wiśni od ponad 30 lat. Z zawodu jest nauczycielką. Uczyła w japońskiej szkole i wraz z mężem założyła ukraińską szkołę niedzielną „Dżerelce” [Źródło – red.] – oraz „Krajan”. W 2022 roku postanowiła bez reszty poświęcić się działalności społecznej i wolontariackiej.

Japonia to kraj festiwali. „Krajanie” reprezentują swoją ojczyznę na różnych takich wydarzeniach w całym kraju niemal co tydzień, a czasem nawet 5-6 razy w miesiącu. Rozdają ulotki, współpracują z lokalnymi mediami, częstują Japończyków barszczem i gołąbkami

– Droga do japońskiego serca wiedzie przez jedzenie – mówi Natalia. – Bo jedzenie to ich największa rozrywka i ulubione zajęcie. Na festiwalach jesteśmy jedynymi, którzy prezentują coś z zagranicy, reszta to jedzenie japońskie. Na początku myślałam, że nasze dania będą dla miejscowych zbyt ciężkie. W przeciwieństwie do kuchni japońskiej, my gotujemy długo i jemy dość tłuste potrawy. Ale nie – im to smakuje. Zazwyczaj ostrożnie podchodzą do wszystkiego, co nowe, ale kiedy już spróbują, szczerze to doceniają. W zeszłym roku niechętnie próbowali ukraińskiego jedzenia na festiwalach, ale w tym są już kolejki: „Byliście tu w zeszłym roku! Chcemy zamówić jeszcze raz, tak nam zasmakowało”.

Chociaż Japończycy z natury są ostrożni wobec wszystkiego, co nowe, bardzo polubili ukraińską kuchnię

Natalia wspomina, jak niedawno „Krajanie” wzięli udział w festiwalu o trzystuletniej historii w tokijskiej dzielnicy Asakusa. Podeszła do nich japońska rodzina, kobieta dużo wiedziała o Ukrainie. Powiedziała, że ugotowała już barszcz ukraiński według przepisu z Internetu, nawet pokazała zdjęcie. A żegnając się, zakrzyknęła: „Chwała Ukrainie!”.

To właśnie po jednym z takich festiwali pewna 80-letnia Japonka podeszła do Ukraińców i zaproponowała im otwarcie kawiarni w lokalu, którego była właścicielką. Na początku bez czynszu, a potem – w miarę możliwości.

– Oczywiście na początku nic nam nie wychodziło, ale z czasem zaczęliśmy sobie radzić – wspomina Natalia Łysenko, wiceszefowa „Krajan”.

Przyjechała do Japonii 14 lat temu – i wyszła tu za mąż. Szukała ukraińskiej szkoły dla swojej córki i tak poznała Natalię Kowalową, założycielkę szkoły „Dżerelce”. Dziś nadzoruje pracę kawiarni, choć jej głównym zajęciem jest nauczanie angielskiego w japońskiej szkole.

Napływowi Ukraińcy natychmiast zaczęli szukać pracy, choć nie mówili po japońsku. Dlatego kawiarnia od razu ustaliła priorytety: zatrudni osoby ubiegające się o azyl, nawet jeśli nie są profesjonalnymi kucharzami. I tak nawet te Ukrainki, które nigdy wcześniej nie gotowały, po pracy w kawiarni zaczęły uszczęśliwiać swoje rodziny domowym jedzeniem.

W kawiarni Japończycy mogą skosztować tradycyjnych ukraińskich potraw

W menu znajdziesz barszcz, gryczane naleśniki, pierogi z pikantnym i słodkim nadzieniem, a także naleśniki, racuchy, kotlet po kijowsku i zestawy obiadowe. Ciasto z dżemem jagodowym jest niezwykle popularne, szczególnie na festiwalach. Ceny są ukraińskie: pierogi – 700 jenów (160 hrywien), naleśniki – 880 jenów (200 hrywien), barszcz ukraiński – 1100 jenów (260 hrywien).

Buraki kupują od lokalnych rolników, kaszę gryczaną można dostać w sklepie Ukrainki, która importuje ją z Europy. Koperek pochodzi od innej Ukrainki, która uprawia go specjalnie dla tej kawiarni

Robią też własny smalec, a zamiast kwaśnej śmietany używają japońskiego jogurtu bez dodatków. Warto również wspomnieć o doskonałym wyborze ukraińskich win, które nawet w ukraińskich restauracjach nieczęsto są oferowane. Jest więc „Beykush”, jest „Stakhovsky”, „Biologist”, „Fathers Wine”, są miody pitne „Cikera”. Wszystko importowane z drugiego krańca świata przez dwie firmy.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat. Znajduje się daleko od centrum Tokio, nawet nie w pobliżu stacji metra. Ale ludzie przychodzą tu nie tylko z sąsiednich dzielnic – przyjeżdżają także z innych miast i regionów, czasem oddalonych o setki kilometrów. Raz nawet przyjechali w czasie tajfunu! Japończycy chcą spróbować egzotycznej kuchni, ale także wziąć udział w organizowanych tu wydarzeniach.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat

„Krajanie” marzą o ukraińskim centrum w Japonii, założyli już zresztą mały ośrodek kulturalny – właśnie w kawiarni. Co miesiąc odbywają się tu wystawy fotograficzne, warsztaty i wykłady w języku ukraińskim i japońskim: jak malować w stylu petrykiwki [Petrykiwka to osiedle w obwodzie dniepropietrowskim, które słynie z malowideł z motywami roślinnymi i zwierzęcymi – red.], jak robić ukraińską biżuterię i diduch [ukraińska dekoracja świąteczna ze słomy – red.]. Czasami nawet Ukraińcy są zszokowani. Niektórzy mówią, że musieli przyjechać aż do Japonii, by nauczyć się robić symbole ukraińskiego Bożego Narodzenia.

Kuchnia kawiarni przygotowuje również dania do degustacji na festiwalach. By wziąć udział w takich wydarzeniach, musisz najpierw dostarczyć organizatorom plan pomieszczenia, w którym będziesz gotować, a także listę wszystkich produktów – bo na przykład latem gotowanie potraw z mlekiem jest zabronione. Kuchnia „Krajan” uczestniczyła też w przygotowaniu potraw na przyjęcie z okazji Dnia Niepodległości w Ambasadzie Ukrainy w Japonii.

Osobną pracą są kulinarne kursy mistrzowskie dla Japończyków. Cieszą się ogromną popularnością

– Kuchnia w kawiarni jest na to za mała, dlatego tanio wynajmujemy kuchnie miejskie, przygotowane do prowadzenia zajęć kulinarnych – zaznacza Natalia Łysenko. – W tym miesiącu zorganizujemy trzy takie wydarzenia, każde dla 20 osób. Oznacza to, że 60 Japończyków będzie mogło ugotować sobie nasz barszcz we własnym domu. Wybór dań na kursy mistrzowskie jest różnorodny: pierogi, zrazy, naleśniki, kapuśniak, grochówka z grzankami, faszerowana papryka, sałatka z buraków i fasoli. Rozpoczęliśmy również współpracę z kawiarnią „Clare & Garden”. Ten lokal w stylu angielskim został otwarty przez Japonkę na dziedzińcu jej domu i zaprasza Ukraińców na ukraiński lunch dwa razy w miesiącu.

Najnowszą innowacją jest dostarczanie jedzenia przez Uber Eats. Yuki Tagawa, menedżerka ds. obsługi klienta, przyszła do kawiarni, by omówić szczegóły współpracy. Mówi, że zrobiła to z własnej inicjatywy. Chce, by Japończycy nie tylko próbowali nowych potraw, ale też bardziej zainteresowali się Ukrainą – poprzez jedzenie.

– Kuchnia ukraińska ma bardziej wyraziste smaki niż japońska – wyjaśnia Yuki Tagawa. – Czuję w niej smak warzyw, np. pomidorów czy kapusty. Ogólnie rzecz biorąc, te smaki są zupełnie inne, bo podstawą kuchni japońskiej jest bulion rybny dashi, pasta miso lub sosy, które mają specyficzny smak. Wiem, że większość Japończyków, którzy nigdy wcześniej nie próbowali ukraińskich potraw, mówi, że mieli o nich zupełnie inne wyobrażenie. Nie sądzili, że aż tak przypadną im do gustu.

Dla tych, którzy chcą zagłębić się w ukraińską kuchnię, „Krajanie” we współpracy z Instytutem Ukraińskim przetłumaczyli książkę „Ukraina. Jedzenie i historia”. Opowiada o przeszłości i teraźniejszości kuchni ukraińskiej, przedstawia przepisy na dania, które każdy może ugotować, lokalne produkty i specjały Ukrainy

– Praca nad tłumaczeniem była ciekawa, lecz niełatwa – mówi Natalia Kowalowa. – Po pierwsze, chcieliśmy, by nazwy były jak najbardziej zbliżone do ukraińskiego brzmienia. Po drugie, nie wszystkie produkty można kupić w japońskich sklepach. Bo gdzie tu znaleźć rjażenkę [ukraiński napój powstały w wyniku fermentacji mleka – red.]? To była najtrudniejsza część: opisanie niezbędnych produktów, dostosowanie ich do realiów Japonii, zastąpienie ich podobnymi smakami.

Część dochodu ze sprzedaży książki, a także ze wszystkich działań „Krajan” przeznaczana jest na projekty wolontariackie na rzecz Ukrainy.

Natalia Kowalewa (z lewej) i Natalia łysenko
20
хв

Jak Ukraińcy rozkochali Japończyków w barszczu i diduchu

Darka Gorowa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polonizowanie to zły sposób na integrację

Ексклюзив
20
хв

Profesor Tadeusz Sławek: Wpuściliśmy do swojego domu gościa - i to wszystko zmienia

Ексклюзив
20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Wielka Brytania i Irlandia

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress