Exclusive
20
min

Tusk: Prawdziwa solidarność z Ukrainą? Mniej słów, więcej pocisków

Kiedy broń z Europy zostanie dostarczona do Ukrainy i jak wpłynie to na przebieg wojny – mówią eksperci dla sestry.eu

Kateryna Tryfonenko

Przywódcy Trójkąta Weimarskiego. Berlin, 15 marca 2024 r. Fot: KPRM

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Ostatnie rozmowy w Berlinie odbyły się na tle publicznych sporów między Francją a Niemcami w sprawie sposobów na dalszą pomoc dla Ukrainy. Wojownicza retoryka Emmanuela Macrona dotycząca możliwości wysłania zachodnich wojsk na Ukrainę stoi ostatnio w sprzeczności z ostrożnymi wypowiedziami Olafa Scholza. Nie zgodził się on jeszcze na transfer rakiet Taurus, na które czekają ukraińskie siły zbrojne. Po spotkaniu w Berlinie Macron powstrzymał się od ostrych oświadczeń, zauważając, że przywódcy Trójkąta Weimarskiego postanowili nie inicjować eskalacji.

Jednak podczas rozmów podjęli dość praktyczne decyzje. W szczególności uzgodnili koalicję broni dalekiego zasięgu i zgodzili się, że zamrożone rosyjskie fundusze mogą zostać wykorzystane na zakup broni dla Ukrainy.

Trójkąt bezpieczeństwa

Europa i Trójkąt Weimarski są odpowiedzialne za bezpieczeństwo i przyszłość stosunków transatlantyckich. Im silniejsza i bardziej zjednoczona jest Europa, tym większe możliwości ma Ukraina - powiedział premier Polski Donald Tusk podczas konferencji prasowej 15 marca z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. I dodał: - Rozmawialiśmy o bezpieczeństwie naszego kontynentu i naszych krajów. Mamy takie samo zdanie na temat tego, kto jest agresorem.

- Mam nadzieję, że to się przełoży się na dalsze wsparcie dla Ukrainy - wyjaśnia Serhij Kuzan, szef Ukraińskiego Centrum Bezpieczeństwa i Współpracy. - To doprowadzi nas do sukcesu, tak jak kiedyś doprowadziło Polskę. Trójkąt Weimarski powstał w 1991 roku i został zaprojektowany przez wiodące kraje kontynentu - Niemcy i Francję - w celu wprowadzenia Polski do kluczowych instytucji UE i NATO.

Dziś mamy trzech takich liderów i mają oni to samo zadanie w stosunku do Ukrainy

Pierwsze spotkanie w formacie weimarskim po kilku latach przerwy odbyło się 12 lutego 2024 r. na szczeblu ministrów spraw zagranicznych.

- Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków. W tym kontekście naszym celem jest uczynienie Unii Europejskiej bardziej spójną, silniejszą i bardziej zdolną do reagowania na dzisiejsze wyzwania w zakresie bezpieczeństwa, na drodze do unii bezpieczeństwa i obrony, która spełnia oczekiwania naszych obywateli. Jesteśmy również zaangażowani w silne i zjednoczone NATO - stwierdzili dyplomaci we wspólnym oświadczeniu.

Wezwali również do rozszerzonego spotkania Trójkąta Weimarskiego z Ukrainą.

Ministrowie spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski po spotkaniu w formacie Trójkąta Weimarskiego. Paryż, 12 lutego 2024 r. Fot: X/France Diplomacy

Pomysł ten wrócił do polityki europejskiej z powodu dwóch głównych powodów - mówi Ihor Hawryliuk, ekspert ds. bezpieczeństwa i polityki zagranicznej w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, polskim think tanku z siedzibą w Warszawie:

- Po pierwsze, jest to zmiana rządu w Warszawie po zwycięstwie sił proeuropejskich w wyborach parlamentarnych w październiku 2023 r., a w rezultacie powrót Polski do aktywnej polityki zagranicznej na szczeblu UE i w innych formatach, w tym w formacie weimarskim. Za rządów PiS, budującego swoje poparcie wśród wyborców na hasłach eurosceptycznych i antyniemieckich, koordynacja wspólnej polityki w ramach tego formatu była bardzo rzadka.

Po drugie, w kontekście niezdolności Stanów Zjednoczonych do dalszego wspierania Ukrainy w niezbędnym zakresie, w szczególności ze względu na zablokowanie ustawy o wartości 60 mld USD przez sceptycznych Republikanów w Izbie Reprezentantów, oraz prawdopodobnego powrotu byłego prezydenta Donalda Trumpa do Białego Domu po wyborach prezydenckich w listopadzie 2024 r., wśród europejskich przywódców rośnie przekonanie, że Europa powinna ponieść główny ciężar finansowy i wojskowy wspierania Ukrainy w nadchodzących miesiącach.

Pomimo napięć między Macronem i Scholzem, spotkanie Trójkąta Weimarskiego na szczeblu przywódców było owocne. fot: KPRM

Trójkąt Weimarski to stosunkowo swobodny dialog na temat polityki zagranicznej między Niemcami, Francją i Polską. Razem mogą uruchomić wiele procesów i wyzwolić ogromną siłę - mówi podpułkownik Torben Arnold, ekspert w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP): - Wojna obronna Ukrainy przeciwko rosyjskiemu agresorowi znajduje się obecnie w kluczowym punkcie. Wiosną lub najpóźniej wczesnym latem wyłoni się tendencja, kto zdobędzie przewagę. Brak amunicji i wyszkolonych ludzi bardzo utrudnia Ukrainie rozpoczęcie nowej dużej ofensywy i zadanie Rosji decydujących strat. Dlatego kraje europejskie muszą lepiej koordynować swoje działania.

Zapowiedzi zakupu broni i amunicji poza UE, a następnie dostarczenie ich bezpośrednio na Ukrainę to świetny krok. Pozwoli to na osiągnięcie szybkich rezultatów

Bardzo ważne jest również porozumienie w sprawie koalicji zdolności dla artylerii rakietowej dalekiego zasięgu. Tego typu broń może mieć decydujący wpływ na możliwości rosyjskich napastników w ich działaniach. Jest jeszcze jedna kwestia, która nie została omówiona na tym poziomie. Jest ona jednak co najmniej tak samo ważna, jak sama liczba amunicji czy jej rodzaje. Chodzi o zwiększenie skuteczności wojsk ukraińskich w walce z wojskami rosyjskimi. Obejmuje to zarówno przewagę techniczną dzięki nowocześniejszym materiałom, jak i lepsze procedury i taktykę ich użycia. Kwestie mentalności i przywództwa są również kluczowe - i nie należy ich lekceważyć.

Jastrzębie i gołębie

Trójkąt Weimarski to różne punkty widzenia europejskich elit na dalszy rozwój wojny na Ukrainie. Przywódcy Francji i Niemiec mają spolaryzowane stanowiska w niektórych kwestiach. Podstawową przyczyną sprzeczności jest to, że kanclerz Niemiec stara się za wszelką cenę udowodnić, że ani Niemcy, ani NATO nie są stroną w wojnie rosyjsko-ukraińskiej - mówi Ihor Hawryliuk, ekspert ds. bezpieczeństwa i polityki zagranicznej w polskim think tanku Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego:

- Z kolei prezydent Francji złożył ostatnio szereg oświadczeń, które zasadniczo zaprzeczają jego własnemu stanowisku, które wyrażał od pierwszych miesięcy inwazji na pełną skalę. Francuski przywódca stwierdził, że nie można wykluczyć rozmieszczenia zachodnich wojsk w Ukrainie, co wywołało zaniepokojenie wielu zachodnich sojuszników, w tym Stanów Zjednoczonych, a nawet reakcję sekretarza generalnego NATO. Biorąc pod uwagę raczej negatywną reakcję większości sojuszników, oświadczenia te mogą potencjalnie wprowadzić nowe podziały wśród sojuszników.

Warto jednak również zauważyć, że Macron w pewnym sensie zniósł tabu dotyczące obecności zachodnich wojsk na Ukrainie, co sprawiło, że Kreml stał się dość nerwowy

W tej chwili prawie niemożliwe jest wyobrażenie sobie, że Francja i Niemcy zbliżą się do tego stanowiska, ponieważ obaj przywódcy reprezentują diametralnie różne wizje. Scholz, którego partia nie jest obecnie popularna wśród niemieckich wyborców, nie zaryzykuje swojej kariery politycznej jako kanclerz, dając prorosyjskim populistom z prawej i lewej strony dodatkowe podstawy do krytykowania polityki wspierania Ukrainy.

"Nasza jedność jest naszą siłą" - podsumował spotkanie Trójkąta Weimarskiego Olaf Scholz. Zdjęcie: KPRM

Niemniej jednak spotkanie na szczeblu przywódców w Berlinie pokazało bardzo poważne pragnienie znalezienia wspólnego stanowiska. Na przykład prezydent Francji zmienił swoją opinię w sprawie zakupu broni dla Ukrainy poza UE, chociaż wcześniej Paryż blokował wszelkie takie inicjatywy, nalegając na finansowanie zakupów wyłącznie w UE. Serhiy Kuzan, szef Ukraińskiego Centrum Bezpieczeństwa i Współpracy, zwraca również uwagę na wypowiedzi Macrona i Scholza po rozmowach w Weimarze, mówiąc, że francuski prezydent nieco złagodził swoją wojowniczą retorykę, podczas gdy niemiecki kanclerz poparł systematyczny charakter pomocy dla Ukrainy.

Olaf Scholz zauważył również, że UE będzie mogła wykorzystać zamrożone rosyjskie fundusze, aby zapewnić Ukrainie wsparcie finansowe. Ponadto, według niemieckiego kanclerza, Berlin, Paryż i Warszawa będą kupować więcej broni i wspierać wzrost produkcji na Ukrainie.

"Prawdziwa solidarność z Ukrainą? Mniej słów, więcej pocisków" - napisał Donald Tusk przed spotkaniem przywódców Trójkąta Weimarskiego.

Stanowisko polskiego premiera miało właśnie na celu rozwiązanie istniejących sprzeczności między Paryżem a Berlinem i zademonstrowanie jedności między sojusznikami, kontynuuje Ihor Hawryliuk:

- Tusk dąży również do ożywienia Trójkąta Weimarskiego i wykorzystania go jako platformy do tworzenia nowych inicjatyw w ramach Unii Europejskiej mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa w regionie transatlantyckim. Podkreślił, że aby sytuacja na froncie poprawiła się w nadchodzących tygodniach i miesiącach, pomoc dla Ukrainy musi być intensywna i natychmiastowa.

Ponadto Tusk kontynuuje swoją politykę poparcia dla Ukrainy, o czym świadczy jego podróż do USA, gdzie kwestia wsparcia dla Kijowa była kluczowa

Taurus dla Ukrainy

Francja, Niemcy i Polska zgodziły się stworzyć koalicję artylerii dalekiego zasięgu dla Ukrainy. Ponadto Warszawa i Berlin ogłosiły 26 marca uruchomienie koalicji pojazdów opancerzonych na potrzeby ukraińskich sił zbrojnych.

To nie pierwszy raz, kiedy kraje zachodnie łączą siły. Holandia, Dania i Rumunia zorganizowały koalicję myśliwców, Francja przewodzi koalicji artyleryjskiej, a Wielka Brytania i Łotwa pracują nad produkcją dronów bojowych.

- Istnieje bardzo konkretny program dostarczania Ukrainie broni - mówi Serhiy Kuzan. - Nie skupiałbym się więc tutaj nawet na Taurusach, chociaż myślę, że je dostaniemy, tak jak dostawaliśmy wszystko wcześniej. Ale, po pierwsze, stanie się to po cichu, a po drugie, kiedy decyzja zostanie ostatecznie podjęta i będziemy mieli zdolność organizacyjną do uderzenia na most krymski, aby przerwać logistykę wroga we właściwym czasie. Dopóki jesteśmy, relatywnie rzecz biorąc, w defensywie, musimy dbać o zaopatrzenie linii frontu. A jak dotąd nie mamy możliwości systematycznego uderzania na Półwysep Krymski. Nie chodzi tylko o jeden most. Ale gdy tylko będziemy w stanie przeprowadzić operację podobną do tej w Chersoniu w '22, kiedy odcięliśmy ich logistykę i uszczupliliśmy chersońską grupę wroga, musimy przeprowadzić kilkanaście razy potężniejszą operację.

Wszystko idzie w dobrym kierunku, a teraz zajmujemy się najpilniejszymi kwestiami, podczas gdy Taurus jest kwestią naszego jutra. A dziś potrzebujemy amunicji, sprzętu, artylerii, w tym artylerii rakietowej, aby nadążyć za Rosjanami, ponieważ z pewnością przewyższają nas w tym wszystkim

Zagrożenie rosyjskie        

Wszystkie trzy kraje Trójkąta Weimarskiego są zjednoczone jak nigdy dotąd i zdeterminowane, aby wspierać naród ukraiński. Emmanuel Macron podsumował tak spotkanie w Berlinie: - Wszyscy trzej mamy jedną jasną i spójną wolę, wypełnioną działaniami i decyzjami. Zrobimy wszystko, co konieczne, i zrobimy tyle, ile trzeba, aby Rosja nie mogła wygrać tej wojny.

Nie jest tajemnicą, że Kreml chciałby odzyskać swoją strefę wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, która została utracona w wyniku przegranej zimnej wojny i demokratycznych przemian, które miały miejsce w regionie. - Wojna przeciwko Ukrainie jest tylko jednym z pierwszych kroków do zniszczenia status quo - mówi Ihor Hawryliuk. - Ostatnie haniebne wpisy w mediach społecznościowych byłego prezydenta Rosji Miedwiediewa o "nieistniejącym państwie Łotwa" tylko to potwierdzają. Jednocześnie prawdopodobieństwo przyszłego ataku Rosji na państwo członkowskie NATO będzie zależało od wyniku jej wojny agresji przeciwko Ukrainie. Jeśli przy braku wystarczającego wsparcia wojskowego dla Ukrainy ze strony państw zachodnich, w tym Stanów Zjednoczonych, wojska rosyjskie przełamią front, umożliwiając im rozpoczęcie ofensywy przeciwko Charkowowi, Dnieprowi, Mikołajowowi i Odessie, a ostatecznie Kijowowi, to tylko utwierdzi to rosyjskie przywództwo w słuszności obranego kursu i wzmocni mit o "niezwyciężoności rosyjskiej armii".

Dlatego też państwa członkowskie Trójkąta Weimarskiego zwiększyły wysiłki, aby zaspokoić pilne potrzeby wojskowe Ukrainy i zapobiec realizacji najgorszych scenariuszy.

Najbliższe sześć miesięcy będzie kluczowe w kontekście rosyjskiej agresji, dlatego musimy zrobić wszystko, aby zapewnić Ukrainie amunicję i przygotować się do obrony Europy. Stwierdził to premier Donald Tusk na konferencji prasowej w Warszawie: - Nie wiemy, na ile to zagrożenie jest realne, ale na pewno jest realne. Mówimy o 10 czy 80 procentach, ale ono jest realne. I żaden kraj nie może sobie pozwolić na ignorowanie tego zagrożenia, zwłaszcza gdy wszyscy sojusznicy o tym mówią.

Donald Tusk na briefingu po spotkaniu Trójkąta Weimarskiego. Fot: KPRM

Rosyjski atak wojskowy na terytorium NATO jest stosunkowo mało prawdopodobny. Prezydent Putin wie, że wyraźnie przegrałby w bezpośredniej konfrontacji z NATO - mówi podpułkownik Torben Arnold, ekspert z Niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP). Dodaje jednak, że należy zrozumieć, że europejskie myślenie może nie pokrywać się z poglądami Putina:

- W tej chwili rosyjskie przywództwo rozumie tylko język władzy, zarówno politycznej, jak i wojskowej. Zakładam, że Rosja będzie starała się działać bardziej subtelnie i stopniowo testować swoją siłę w obszarach, w których podejrzewa się ją o słabość. Najważniejszą rzeczą dla nas, krajów NATO, jest jedność. Po fikcyjnej reelekcji prezydenta Putina Rosja będzie nadal próbowała uzyskać przewagę nad Ukrainą. Przywódca Kremla zdaje sobie sprawę, że cały świat obserwuje walkę małego Dawida z wielkim Goliatem. Liczebnie Rosja powinna wyraźnie przewyższać mniejszą Ukrainę. Ale na wojnie sprawy nie są takie proste. Niemniej jednak jasne jest, że Rosja uczy się małymi krokami i stara się celowo wykorzystywać słabości Ukrainy i próbować wygrać, utrzymując się dłużej. Międzynarodowe wsparcie i sytuacja polityczna w krajach-darczyńcach odgrywają tu kluczową rolę.

Z naszej strony musimy przestać grać w grę prezydenta Putina i kierować się strachem, Nie powinniśmy mylić rozwagi ze strachem.

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Zełenski: „Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę”

Wołodymyr Zełenski podziękował Polsce i całemu polskiemu narodowi za nieustające wsparcie dla Ukrainy, pomoc obronną i szacunek dla Ukraińców.

Prezydent mówił o konsekwencjach dzisiejszego rosyjskiego ataku na ukraiński sektor energetyczny, w szczególności na obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W odpowiedzi Polska wyraziła gotowość do dostarczania Ukrainie energii elektrycznej.

Podczas spotkania Zełenski i Tusk szczegółowo omówili kwestie pomocy obronnej, w tym dostaw i produkcji broni oraz związanych z tym inwestycji. Ukraina ma znaczące możliwości produkcji wszelkiego rodzaju dronów, wielu typów sprzętu i artylerii.

– Rozmawialiśmy również o możliwościach przybliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy. Za pięć dni w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę” – powiedział Zełenski.

Według niego Ukraina w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Ukraina oczekuje wzmocnienia sankcji wobec Rosji i intensywnej współpracy w negocjacjach w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.

– Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, oczywiście w celu przyspieszenia procesu akcesyjnego – zapewnił z kolei premier Polski.

Zdjęcie: OP

Odpowiadając na pytanie o swoje oczekiwania wobec nadchodzącej administracji Donalda Trumpa Wołodymyr Zełenski powiedział, że spodziewa się, iż USA będą kontynuować politykę wzmacniania Ukrainy.

Zełenski stwierdził, że trwają prace nad treścią i formatem nadchodzącego spotkania, które odbędzie się po inauguracji. Nie wdawał się jednak w szczegóły ani nie podał daty spotkania. Stwierdził tylko, że najważniejszym oczekiwaniem jest teraz zakończenie wojny z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa:

– Chcemy zakończyć [wojnę – red.] sprawiedliwym pokojem, a w tym celu musimy mieć pewność, że Rosja nie powróci z wojną przeciwko Ukrainie. Potrzebujemy silnych gwarancji bezpieczeństwa.

Według niego Ukraina obecnie uważa członkostwo w UE i przyszłe członkostwo w NATO za strategicznie silne gwarancje bezpieczeństwa.

Gwarancje te powinny również obejmować „poważne pakiety uzbrojenia i wsparcie dla naszej armii, których nie można zmniejszyć, gdy jesteś sąsiadem Rosji”

Zełenski zauważył, że Ukraina popiera rozmieszczenie kontyngentów niektórych krajów sojuszniczych na swoim terytorium jako potencjalną gwarancję bezpieczeństwa. Dodał jednak, że rozmieszczenie to nie może być jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Oświadczył, że omówił już tę kwestię z partnerami bałtyckimi i zrobi to również z brytyjskim przywódcą.

Przed rozmieszczeniem zagranicznego kontyngentu opcją mogłoby być wysłanie do Ukrainy zagranicznych instruktorów z programem szkoleniowym.

Ponadto prezydent podkreślił, że Ukraina nie będzie bawić się w „gierki z komunikatami o redukcji” swojej armii:

– Nasza armia jest dziś jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Sposób utrzymania dużej armii również jest częścią tych porozumień.

Zdjęcie: Biuro Prezydenta RP

Duda: „Najważniejszą kwestią są gwarancje bezpieczeństwa, które Ukrainie mogą zapewnić tylko kraje Sojuszu”

– Tak naprawdę tylko kraje NATO mogą dać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, a największą gwarancją byłoby przyjęcie jej do NATO – powiedział z kolei prezydent RP Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Zełenskim. Dodał, że wierzy, iż Ukraina stanie się członkiem Sojuszu.

Na konferencji prasowej po wspólnym spotkaniu Duda zaznaczył, że kluczowymi tematami rozmów były aspiracje Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

Przypomniał, że w 2022 roku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego do UE. – Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy w stanie zrealizować wszystkie zadania, które stoją przed nami i Ukrainą w związku z jej pełnym przystąpieniem do UE tak szybko, jak to możliwe – dodał. – Natomiast z punktu widzenia Ukrainy najważniejsza jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa, które tak naprawdę mogą być zapewnione Ukrainie tylko przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Największą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby – i wierzę, że w najbliższej przyszłości będzie – członkostwo w NATO, czyli (...) gwarancje związane z artykułem 5.

Tusk: „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię akcesji Ukrainy do UE”

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i pomoc. Fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie – powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że spotkanie z ukraińskim prezydentem odbywa się na początku polskiej prezydencji w Radzie UE. Według niego w relacjach Polski i Ukrainy „w czasie brutalnej wojny rozpętanej przez Rosję fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie”.

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i polską pomoc. To jest także jedno z moich zadań, by pomagać i wspierać całą UE w obronie przed brutalną agresją Rosji – stwierdził

Podczas wspólnej konferencji prasowej z Zełenskim zaznaczył, że „niepodległa, suwerenna Ukraina, która sama decyduje o swoim losie, to nie tylko oczywista sprawiedliwość dziejowa, ale także bezdyskusyjny warunek bezpieczeństwa Polski i całej Europy”.

Premier RP oświadczył ponaddto, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię przystąpienia Ukrainy do UE: – Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, by przyspieszyć proces akcesyjny.

Dodał, że po „działaniach biurokratycznych” rozmowy o wspólnych interesach będą prowadzone językiem konkretów, a nie sentymentów, bo w tej „wspólnocie interesów” każdy powinien umieć zadbać o swoje interesy. – Pomożemy Ukrainie, ale nadal będziemy bronić naszych interesów narodowych – podkreślił.

20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Sestry

Aneksja Kanady, zakup Grenlandii, zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej i przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim – to ostatnie pomysły amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa, które niedawno przedstawił dziennikarzom. W kontekście niedawnej zapowiedzi dymisji premiera Kanady Justina Trudeau wydają się one szczególnie niepokojące. Sestry rozmawiają z gen. Rickiem Hillierem, byłym szefem kanadyjskiego sztabu obrony (2004-2008) i członkiem Rady Doradczej Światowego Kongresu Ukraińskiego – o tym, czy Kanada może stać się 51. stanem Ameryki i jak wsparcie Ottawy dla Ukrainy może się zmienić po wyborach.

Retoryka nacisku

Maryna Stepanenko: Czy ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa o chęci przyłączenia Kanady do Ameryki, a także jego pomysły dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego stanowią realne zagrożenie – zwłaszcza biorąc pod uwagę istnienie „Czerwonego” Planu Wojennego [War Plan Red – aut.], który Stany Zjednoczone opracowały w latach 30. XX wieku i który obejmuje m.in. strategię przejęcia Kanady?

Rick Hillier: Prawdziwym zagrożeniem jest nasza niezdolność do zakomunikowania administracji Trumpa i innym Amerykanom, że Kanada jest bezcennym sojusznikiem, przyjacielem i partnerem Stanów Zjednoczonych. I że nasze kraje są razem silniejsze, gdy dzielimy wspólną strefę bezpieczeństwa oraz strefę gospodarczą i handlową. Nasza komunikacja w tej kwestii nie była jasna ani w słowach, ani w działaniach – dlatego musimy zrobić więcej w tym zakresie.

Czy postrzegam słowa Trumpa jako zagrożenie? Uważam, że jego podejście może wiązać się z ryzykiem gospodarczym i innymi problemami. Ale czy istnieje zagrożenie dla suwerenności Kanady? Nie. Od setek lat dogadujemy się z naszymi wielkimi przyjaciółmi, kuzynami i sojusznikami na południu. I nadal bez wątpienia będziemy to robić.

Trump zagroził, że Kanada stanie się 51. stanem Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: NICHOLAS KAMM/AFP/Eastern News

Do kogo skierowane są wypowiedzi Trumpa? I jaki sygnał wysyła on do krajów o imperialistycznych apetytach, w szczególności jeśli chodzi o Rosję i Chiny?

Po pierwsze, nie sądzę, by gdziekolwiek wysyłał imperialistyczne sygnały. Trump jest przede wszystkim biznesmenem. A po drugie – jest drapieżnikiem. On dobrze wie, że kiedy wnika w umysły ludzi i zmusza ich do dyskusji, dezorientuje swoich przeciwników i zyskuje przewagę. Teraz dąży do zmian gospodarczych na rynku północnoamerykańskim, w handlu między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. Chce zmniejszyć nierównowagę handlową, która dziś jest korzystna dla Kanady, i zwiększyć równowagę handlową – na korzyść obu krajów. Trump chce również, by Ottawa zrobiła więcej w kwestii bezpieczeństwa. Dlatego mówi, że Kanada stanie się 51. stanem – by, jak sądzę, wytrącić naszych przywódców z równowagi i uczynić ich być może nieco bardziej bezbronnymi. On może wykorzystać tę bezbronność, by zrobić to, co uzna za stosowne.

Kanada potrzebuje zmian

Rok temu powiedział Pan, że Kanadzie grozi „brak znaczenia” na arenie światowej. Czy nadal Pan tak uważa? Czy zmiana rządu po odejściu Justina Trudeau może zmienić sytuację?

Kanada już stała się nieistotna – to nie jest zagrożenie, to już się stało. Pamiętam, że w roku 2006, 2007 czy 2008, kiedy nasi politycy przemawiali na przykład w NATO, wszyscy słuchali. Obecnie w większości kwestii międzynarodowych Kanada nie jest nawet konsultowana. Musimy narzucać się w dyskusjach, by nas wysłuchano.

Staliśmy się w dużej mierze nieistotni. Jednym z powodów jest to, że pozwoliliśmy naszym siłom zbrojnym na dezintegrację. Nasza armia jest znacznie mniejsza, niż powinna być

Pozwoliliśmy, by nasze zdolności dyplomatyczne, nasza pozycja gospodarcza i finansowa pogorszyły się na wiele sposobów. Dlatego nasze wpływy na świecie znacznie się zmniejszyły – do tego stopnia, że prawdopodobnie nie jesteśmy istotni w kontekście większości incydentów, do których dochodzi obecnie na świecie.

Jak można to zmienić?

Przede wszystkim potrzebujemy zmiany rządu. Sondaże pokazują, że Kanadyjczycy są niezadowoleni ze stanu rzeczy w kraju. Potrzebujemy wyborów i zmiany rządu. Następnie musimy odbudować fundamenty narodu, filary państwowości, które zniszczyliśmy w ciągu ostatniej dekady.

Jednym z nich, ale tylko jednym, są kanadyjskie siły zbrojne. Musimy w nie mocno zainwestować. NATO ustaliło 2% PKB jako minimalny poziom inwestycji w siły zbrojne sojuszników. Musimy przekroczyć tę wartość.

Musimy też zmienić sposób, w jaki pozyskujemy sprzęt i zaopatrzenie potrzebne kanadyjskim siłom zbrojnym. Bo dziś pozyskiwanie nawet niewielkich elementów zajmuje lata, a czasem nawet dziesięciolecia. To niedopuszczalne

Celem kanadyjskich sił zbrojnych powinno być tworzenie wojowników, a nie zwolenników ideologii woke [ruch społeczny, który koncentruje się na podnoszeniu świadomości na temat kwestii rasowych, płci, nierówności społecznych i niesprawiedliwości, wzywając do zmian i wspierając prawa mniejszości – red.]. To wymaga fundamentalnych zmian, a one wymagają nowego rządu.

Potrzebujemy również nowej energii i siły na arenie międzynarodowej. Musimy odmłodzić nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by przywrócić nasze wpływy. Jednocześnie musimy bardzo uważnie skupić się na tym, dokąd zmierzamy i gdzie będziemy kierować nasze wsparcie, bo nie możemy być wszystkim dla wszystkich.

Europa oczywiście pozostaje dla nas kluczowym obszarem, Ukraina pozostaje absolutnie ważnym obszarem. Kanada powinna nie tylko kontynuować jej wspieranie, ale w nadchodzących miesiącach i latach je podwoić.

Pana kraj jest obecnie piątym największym na świecie dostawcą pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Kijowa. Czy powinniśmy spodziewać się zmian w tym względzie, biorąc pod uwagę nadchodzącą zmianę przywództwa w Ottawie?

Dużym wyzwaniem dla Kanady jest to, że 99% Kanadyjczyków nie rozumie, dlaczego inwestujemy miliardy dolarów we wspieranie Ukrainy w walce z Rosją.

Jednocześnie Kanadyjczycy borykają się z niewiarygodnie wysokimi cenami, astronomiczną inflacją, często mają trudności z utrzymaniem swoich rodzin, martwią się o pracę. Martwią się też o wpływ nowej administracji Trumpa na nasz kraj. Na tle tych problemów trudno im zrozumieć, dlaczego nadal wysyłamy do Ukrainy sprzęt wart miliardy dolarów.

Potrzebujemy więc przede wszystkim kampanii informacyjnej, przekazywania Kanadyjczykom argumentów przemawiających za wspieraniem Ukrainy za pośrednictwem wszystkich możliwych kanałów: tradycyjnych mediów, mediów społecznościowych, osobistych dyskusji i debat, przemówień
Wspólne szkolenie wojskowych polskich i kanadyjskich w Polsce. Luty 2024. Zdjęcie: Czarek Sokolowski/Associated Press/Eastern News

W wyniku 25. spotkania w Rammstein Kanada obiecała przekazać 440 milionów dolarów pomocy wojskowej, która zostanie wykorzystana na czeską inicjatywę zakupu amunicji, pocisków różnych kalibrów od kanadyjskiego przemysłu oraz wsparcie produkcji dronów w Ukrainie. Jak Pan ocenia wpływ pomocy wojskowej Kanady na zdolności operacyjne ukraińskich sił zbrojnych? Widzi Pan jakieś zmiany w dynamice wojny spowodowane tym wsparciem?

Nic, co Kanada może zapewnić, nie zmieni wyniku tej wojny. Kiedy działamy w pojedynkę, nasze możliwości są ograniczone. Tylko razem możemy coś zmienić. Kanadyjska produkcja amunicji jest nadal bardzo, bardzo ograniczona.

Jeśli chodzi o perspektywę rozwoju dronów, myślę, że to świetna sprawa. Czytałem, że Ukraina chce produkować od dwóch i pół do trzech milionów dronów rocznie. I jeśli kanadyjskie dolary pomogą jej w dalszym rozwoju krajowego przemysłu dronów, da to ukraińskim siłom zbrojnym jeszcze większe możliwości obrony przed rosyjskimi atakami.

Prawdziwa stawka pomocy Ukrainie

Co Pan sądzi o komunikatach płynących z Berlina? Podczas gdy Kanada ogłasza dodatkowe wsparcie, kanclerz Olaf Scholz blokuje nowy pakiet niemieckiej pomocy dla Ukrainy. Uważa, że „nie jest on krytycznie potrzebny”. Jak Ukraińcy powinni interpretować takie oświadczenia?

Nie powinniśmy być zaskoczeni, że Niemcy w wielu przypadkach niechętnie udzielają wsparcia wojskowego.

Jak powiedział mi jeden z moich przyjaciół żołnierzy, spędziliśmy ostatnie 75 lat na upewnianiu się, że Niemcy nigdy nie powtórzą chaosu II wojny światowej. A teraz prosimy ich, by nagle, z dnia na dzień, zmienili tę dynamikę i zaangażowali się w wojnę w bardzo bezpośredni sposób – zapewniając sprzęt i możliwości, które umożliwią jednej konkretnej stronie, Ukrainie, odniesienie sukcesu na polu bitwy.

To frustrujące, a czasem wręcz przygnębiające. Tyle że w demokracji musisz pracować, mieć pewność, że wyborcy rozumieją, dlaczego robisz to, co robisz

Wielokrotnie wspominał Pan o potrzebie organizowania kampanii informacyjnych, aby wyjaśnić ludziom Zachodu, dlaczego Ukraina potrzebuje pomocy w wojnie z Rosją. Może Pan wymienić kluczowe argumenty w tej sprawie?

Pierwszy argument podzieliłbym na dwie kategorie. Po pierwsze, to jest rodzaj pozytywnego wpływu strategicznego. Nie powinniśmy pozwalać dyktatorowi na brutalną inwazję na terytorium demokratycznego sąsiada, skoro podpisał on umowę [memorandum budapesztańskie – red.], która zobowiązała go do nieatakowania Ukrainy w zamian za oddanie przez nią z broni nuklearnej.

Nie możemy pozwolić, by społeczność międzynarodowa działała w taki sposób. Kanada zależy od stabilnego świata. Kiedy wszyscy mają się dobrze, nasz naród kwitnie – mamy dobre stosunki handlowe, dobre wyniki gospodarcze. Potrzebujemy tego rodzaju stabilności.

Jednocześnie nie powinniśmy pozwalać bezwzględnemu dyktatorowi na robienie tego, co chce on i jego siły zbrojne

Jeśli będziemy to tolerować i odmówimy wsparcia Ukrainie, to jaki sygnał wyślemy Chinom, które spoglądają na Tajwan? Jaki sygnał wyślemy Korei Północnej, która patrzy na południe, za 38. równoleżnik [wzdłuż tego równoleżnika przebiega granica między Koreą Północną a Południową – red]?

I jaki sygnał wyślemy Iranowi, który próbuje dozbroić swoich sojuszników w Jemenie, Libanie, Syrii i w Strefie Gazy? To byłyby absolutnie niewłaściwe sygnały. Powinniśmy wspierać Ukrainę jako element stabilności społeczności międzynarodowej.

Po drugie, wszyscy jesteśmy częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych. A ONZ uchwaliła rezolucję dotyczącą „obowiązku ochrony”. Kiedy jeden kraj napada na inny kraj i jest to akt nielegalny w świetle prawa wojennego, mamy obowiązek wspierać napadnięty kraj. Kanada była jednym z państw, które doprowadziły do przyjęcia tej rezolucji. Oznacza to, że musimy pomagać Ukrainie.

Drugi argument jest korzyść dla Kanady.

Jeśli Rosjanie zajmą wschodnie regiony Ukrainy i zatrzymają je, jeśli zajmą centralną część wokół Kijowa i uczynią z niej kontrolowaną przez Rosję marionetkę, a następnie pogrążą zachodnią Ukrainę w niestabilności, będzie od 5 do 25 milionów ukraińskich uchodźców zmierzających na Zachód

Jest pani w stanie sobie wyobrazić, jaki wpływ miałoby to na Czechy, Słowację, Niemcy, Francję czy Kanadę? Trzeba więc wyjaśnić obywatelom krajów zachodnich, że takie koszmarne scenariusze są bardzo realne i właśnie to nas czeka, jeśli przestaniemy wspierać Ukrainę.

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że każdego dnia dochodzi do hybrydowych ataków Rosji na Morzu Bałtyckim. Jak NATO powinno reagować na te działania?

Po pierwsze, musimy zacząć wykorzystywać nasze siły morskie do odpędzania rosyjskich, a nawet chińskich statków od miejsc, w których układane są nasze rurociągi i linie kablowe. Nie powinniśmy pozostawiać tego przypadkowi. Po drugie, gdy dojdzie do takiego incydentu, musimy działać jak Finlandia: natychmiast rozmieścić siły morskie. Powinniśmy przejąć statki, które spowodowały szkody, a następnie zakazać tym statkom i ich załogom pływania w tym obszarze.

2025: prawdziwego pokoju nie będzie

W zeszłym roku, w przeddzień drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji, powiedział Pan, że Ukraina przechodzi przez „najbardziej kruchy, najbardziej wrażliwy okres”. Za półtora miesiąca trzecia rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny. Jak opisałby Pan obecną sytuację?

Prawie tak samo, jak opisałem ją rok temu: im dłużej trwa ta wojna, tym więcej ofiar śmiertelnych ponosi Ukraina i tym większe jest obciążenie dla jej gospodarki, państwa, ludzi. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić morale ogromnej większości ludności, która była atakowana w takiej czy innej formie każdego dnia przez trzy lata, ten psychologiczny wpływ, jaki to na nią wywiera.

Kanada ogłosiła przyznanie Kijowowi pomocy wojskowej w wysokości 440 milionów dolarów. Zdjęcie: OPU

Ukraina była fenomenalna w swojej determinacji, by się bronić i nie pozwolić Putinowi wygrać. W historii nie znajdziemy lepszego przykładu odwagi, wytrwałości, nieustępliwości i zwykłej determinacji, by nie pozwolić dyktatorowi wygrać. Ale im dłużej wojna będzie trwać, tym większy będzie jej ciężar.

Jednocześnie od trzech lat mówimy, że Rosja nie może kontynuować wojny – a jednak nie widzimy żadnych zmian. Przewidywaliśmy upadek Moskwy, jej gospodarki, sił zbrojnych, sprzętu – lecz przez trzy lata nic się nie zmieniło. Zastanawiam się, czy czasem zdolność Rosji do kontynuowania tej walki nie jest większa niż Zachodu.

Nie sądzę, że powinniśmy spodziewać się teraz znaczących zmian. Mogą one nadejść po 20 stycznia, kiedy prezydent elekt Trump i jego administracja przejmą władzę w Stanach Zjednoczonych

Pozostaje jednak pytanie, co zamierzają zrobić. Być może pojawi się nowe podejście do wojny. Nie wiem jednak, jakie ono będzie.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego spotkanie z Trumpem będzie jednym z pierwszych, jeśli chodzi o światowych przywódców, ponieważ kwestia zakończenia wojny jest jednym z priorytetów amerykańskiego prezydenta elekta. Z kolei Trump stwierdził, że jego zespół pracuje nad zorganizowaniem spotkania z Putinem. Czego Ukraina powinna spodziewać się w wyniku tych rozmów?

Trump chce zakończenia wojny. Jak to zrobić – to wielkie pytanie. Ukraina też chce zakończyć wojnę, uzyskać gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość i odzyskać terytoria, które Rosja zajęła na wschodzie. Nie jestem pewien, czy wszystko to można osiągnąć bez rzeczywistego zwycięstwa.

Jeśli Waszyngton powie coś w stylu: „Nie będziemy już dostarczać wam broni, oddamy Rosji wschodnie regiony, zakończymy wojnę i zagwarantujemy pokój” – to pojawia się pytanie: kto to zagwarantuje? Wątpię też, by Kijowowi zaproponowano natychmiastowe członkostwo w NATO, ale nie wiem, jaka może być alternatywa.

Sądzę, że na Ukrainie i na prezydencie Zełenskim będzie wywierana ogromna presja, by można było wynegocjować jakiś rodzaj zawieszenia broni i być może pokoju z Rosją w dłuższej perspektywie.

Myślę, że najbliższe miesiące z pewnością będą trudne.

Na początku stycznia Ukraina rozpoczęła kolejną ofensywę w obwodzie kurskim. W tym samym czasie Rosja nasila swoją ofensywę na wschodzie. To przygotowanie do przyszłych negocjacji, które mogą mieć miejsce po inauguracji Trumpa?

Jestem pewien, że każda ofensywa Ukrainy i każda ofensywa Rosji – niezależnie od tego, kto je planuje i prowadzi – są obliczone na sukces w potencjalnych przyszłych negocjacjach.

Ukraińscy żołnierze z karabinem antydronowym zakupionym ze środków zebranych podczas koncertu charytatywnego w Toronto. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Ze strategicznego punktu widzenia, z punktu widzenia Ukrainy, ofensywa w rejonie Kurska jest niewiarygodnie inteligentna. Czy jest ryzykowna? Tak, jest, bo wymaga wielu zasobów, które mogłyby zostać wykorzystane do obrony.

Ale najlepszą obroną jest dobra ofensywa. To jedna z tych rzeczy, które po stuleciach wojen pozostały aktualne.

Dlatego myślę, że to, co robi Ukraina, jest skuteczną ofensywą, która ma strategiczny sens

Widzi Pan jakieś warunki wstępne dla zakończenia wojny do końca 2025 roku?

Nie, nie widzę. Widzę potencjalne zawieszenie broni na pewien czas, w zależności od tego, co spróbuje zrobić administracja Trumpa. Ale to tylko potencjalne zawieszenie broni, a nie coś, co przekształci się w trwały pokój, który pozwoli Ukrainie rozpocząć odbudowę z przekonaniem, że nie będzie już musiała walczyć z Rosją.

Zdjęcie główne: VALENTYN OGIRENKO/AFP/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Trump to drapieżnik. Kanadyjski generał o sytuacji Kanady i Ukrainy – i szansach na pokój

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ukraina powinna stać się Izraelem Europy

Ексклюзив
20
хв

Julia Pawliuk: – Każda wymiana jeńców i każde negocjacje to operacja specjalna

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress