Exclusive
20
min

"Nie chcę wracać do dawnego życia z mężem"

"Wojna nie tylko pozbawiła mnie domu, ale też otworzyła mi oczy. Zobaczyłam, że rodzina może żyć bez przemocy i krzyków, a żona nie jest służącą swojego męża".

Sestry

Rysunek Oksany Draczkowskiej

No items found.

Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?

Daj sobie pomóc. Napisz od nas: redakcja@sestry.eu, a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.

"Zdałam sobie sprawę, że można żyć bez przemocy".

Moja historia jest jak setek tysięcy Ukrainek, które ratując życie dzieci i swoje uciekły przed wojną. Ale w moim przypadku wojna nie tylko pozbawiła mnie domu, zmusiła do emigracji, ale także otworzyła mioczy. Pokazała, że przemoc i złe życie to miałam już przed jej wybuchem.

Po wybuchu wojny mąż od razu poszedł walczyć, a ja z trójką dzieci zdecydowałam się wyjechać. Bałam się przede wszystkim o życiedzieci.Polscy gospodarze potraktowali nas jak rodzinę, w której był spokój i ciepło
Po przyjeździe do Polski trafiliśmy do rodziny z trójką nastoletnich dzieci. Pani domu dyrektorka w dużej firmie, mąż lekarza. Cudowne było to, jak nas przyjęli. Wydawało mi się, że znamy się od zawsze, ale nie widzieliśmy się kilka lat. Od razu powiedzieli, żebyśmy sobie mówili na ty. W ich wygodnym domu dostaliśmy swoje pokoje, mieliśmy swoją łazienkę, zawsze pełną lodówkę. W miarę możliwości jedliśmy wspólnie posiłki, gospodarze interesowali się naszym życiem, zabierali na zakupy, organizowali czas dla moich dzieci. Traktowali nas, jak członków swojej rodziny.

Kiedy dzieci zajmowały się swoimi sprawami zdarzało nam się z moją nową polską przyjaciółką siedzieć przy stole, pić kawę rozmawiać o życiu. Ona była ciekawa mojego i chętnie opowiadała o swoim. Któregoś wieczoru, gdy tak siedziałyśmy po ogarnięciu domu i dzieci do domu wrócił jej mąż. Był pokilkunastu godzinach dyżuru. Widać było, że jest zmęczony. Wszedł, przywitał się i mówi: O widzę, że kawkę pijecie. Też bym się napił, zrobisz mi. Na co żona do niego: A co Bozia rączek nie dała? Zrób sobie i dla nas jeszcze po jednej. Zamurowało mnie. Przed oczami przeleciało moje życie z mężem.Wtedy pojęłam, że można żyć bez przemocy i krzyków

Przypomniałam sobie, kiedy raz powiedziałam mu po jego powrocie z pracy, że ma sobie przygotować obiad, bo kończę odrabiać lekcje z dziećmi. Przed trzy dni nie wychodziłam, żeby nikt nie widział sińcana twarzy. A co powiedział gospodarz: Jasne, siedzicie już robię kawę i chętnie z wami pogadam.

Wtedy pomyślałem, że może ta wojna pojawiła się w moim życiu nie bez powodu. Po to, bym zrozumiała, że rodzina może żyć bez przemocy i krzyków. Że żona nie jest własnością męża, jego służącą i kochanką na żądanie.

Choć mieszkamy już w swoim mieszkaniu, mam pracę, dzieci dobrze czują się w polskich szkołach, nasi pierwsi gospodarze nie zapominają o nas. Nadal zadarzają się wspólne weekendy, torby z zakupami,prezenty dla dzieci. A ja jestem im wdzięczna za wszystko, a zawłaszcza za to jedno zdanie: A Bozia rączek nie dała. Już wiem, że nie chcę wracać do swojego poprzedniego życia. Nie chcę wracać do męża ani, żeby przyjechał do nas. Najbardziej boję się, kiedy będę musiała mu to powiedzieć. Na samą myśl wszystko mnie boli ze strachu. Nie wiem, jak to przeżyję

Justyna Majchrowska, psycholożka w Avigon.pl:

Szanowna Pani, przede wszystkim, proszę przyjąć ode mnie wyrazy uznania i szacunku, że stawiła Pani czoła, tak trudnej sytuacji. Tak jak Pani pisze, nie jest Pani jedyną kobietą w takiej sytuacji, co nie zmienia faktu, żeprzemoc w rodzinie nigdy nie powinna się zdarzyć. Gratuluję, że wykazała się Pani odwagą, siłą i nie poddała się. Bardzo się cieszę, że trafiła Pani na tak dobrą i sympatyczną rodzinę, która zapewniła Pani i Pani dzieciom, godne warunki do życia, jak również otoczyła mnóstwem opieki i serdeczności. Odnośnie polskiego małżeństwa, wdzięczność, jest tu uczuciem, które, jak mogę się domyślić, przepełnia Pani serce.

Osoby, które spotykamy w życiu są dla nas lustrem, w którym możemy się przejrzeć

Sytuacja, o której Pani napisała - pozwolę sobie przytoczyć - "A Bozia rączek nie dała?", okazała się swoistym odzwierciedleniem. Zobaczyła Pani w niej siebie. Gratuluję Pani świadomości tej sytuacji - jak to Pani nazwała "otworzyło to moje oczy".Osoby, które spotykamy, są dla nas lustrem, możemy się w nich przejrzeć, uwzględniając w tym pozytywne, chciane przez nas cechy charakteru, jak również te, których raczej chcemy się pozbyć. Ta sytuacja pozwoliła Pani też zobaczyć, że można inaczej, że Mąż Pani nowej, polskiej przyjaciółki,najprawdopodobniej uznał to jako żart lub coś w tym stylu, i po prostu przygotował dla Waszej trójki kawę.

Każdy ma prawo do życia bez strachu i przemocy

Ma Pani prawo do szczęścia, radości i spokoju. Prawo do życia bez strachu i bez przemocy. Moment rozmowy z Pani mężem, prawdopodobnie nie będzie łatwy, ale zapewne trudniejsze będzie tkwienie w sytuacji, gdzie nie czuje się Pani komfortowo i bezpiecznie.

Kiedy już będzie Pani gotowa, warto, by zadbała Pani o warunki, w jakich przekaże Pani wiadomość swojemu mężowi. Może Pani rozważyć spotkanie w miejscu publicznym, lub w towarzystwie osoby trzeciej, tak, by czuć się spokojną i bezpieczną. Rozmowa telefoniczna, również jest motywem, nad którym może się Pani zastanowić. Istnieją organizacje i instytucje, które oferują pomoc osobom, które doświadczyły przemocy domowej. Jeśli wyraża Pani taką wolę, zapewne warto. Dodatkowo, chcę się odnieść, do pomocy i wsparcia jaką Pani i Pani dzieci otrzymały od polskiej Rodziny, gdzie się Pani zatrzymała. Jest ona nieoceniona. Gratuluję także, że macie Państwo wspólny kontakt.

Niech przeszłość będzie lekcją, by wzrastać

Dodam, że cudownym jest fakt, że ma Pani pracę, mieszkanie, a Pani dzieci bardzo dobrze czują się w nowej, polskiej szkole. Życzę Pani wszystkiego najlepszego. By płomień wiary, działania i nadziei, nalepsze jutro, tlił się w Pani sercu, niczym ogień w kominku, i by to ciepło, przekazywała Pani swoim dzieciom, oraz wszystkim innym osobom, które tego ciepła potrzebują. Niech przeszłość Panią umocni, niech będzie lekcją, by wzrastać i by Pani przyszłe życie, było pełne miłości, szczęścia i świadomych czynów, które zaowocują wspaniałym życiem.

Посилання на Avigon.pl: https://avigon.pl/

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Jak rozmawiać o pieniądzach?

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Jak nauczyć się rozmawiać z partnerem o pieniądzach

„Przeprowadziliśmy się do Polski dwa miesiące przed wybuchem wojny. Mąż słyszał od znajomych, którzy znaleźli tu pracę, że w Polsce są lepsze zarobki i spokojniejsze życie.

Nie jechaliśmy w ciemno. Kuzyn męża znalazł mu pracę i mieszkanie dla nas. Mieliśmy też trochę oszczędności na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Jednak wszystko się udało. Opiekowałam się trójką dzieci, a mąż zaczął pracować. Byliśmy zadowoleni z naszego nowego życia, dopóki nie przerwał go atak Rosji na Ukrainę.

Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci

Matka i siostra mojego męża zostały w Ukrainie. Ja nie mam rodziny, wychowałam się w sierocińcu. Po wybuchu wojny zaczęliśmy im pomagać, wysyłaliśmy pieniądze i paczki. Proponowaliśmy, że przywieziemy je do Polski, ale nie chciały opuścić swojego domu.

Fabryka, w której pracowała siostra mojego męża, została zniszczona, więc straciła źródło dochodu. Teściowa ma skromną emeryturę. Wiem, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzą, ale mąż za bardzo im pomaga. Wysyła im więcej, niż zostawia nam na życie. Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci. Ja przynajmniej mam 800+ zasiłku, który wpływa na moje konto. On nie rusza tych pieniędzy.

Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa

Kiedy zwracam mu uwagę, że te proporcje są dla nas niesprawiedliwe, słyszę, że jego rodzina jest w strasznej sytuacji i należy się jej rekompensata. Zgadzam się, że wojna, poza utratą zdrowia, to najgorsze, co może spotkać człowieka. Ale mój mąż musi też pamiętać, że ma dzieci, które dorastają, potrzebują nowych butów, kurtek, a czasem nawet zabawki.

Zamiast żyć spokojnie, ciągle kłócimy się o pieniądze. On dobrze zarabia, lecz prawie nic z tego nie mamy. Nie jestem rozrzutna, robię zakupy w tanich sklepach, umiem gotować pyszne dania z niedrogich produktów. Uważam się za dobrą gospodynię i chcę, by mąż to docenił. Potrzebuję też kosmetyków i wizyty u fryzjera, przynajmniej raz na jakiś czas. Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa, ale nie mam na to pieniędzy.

Jestem zmęczona tą sytuacją, lecz nie wiem, jak sprowadzić męża na ziemię. Czuje się winny, że zostawił matkę samą sobie, a teraz próbuje zrekompensować jej to pieniędzmi. Tyle że te pieniądze są też pieniędzmi jego dzieci”.

Justina Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:

Dziękujemy, że podzieliła się Pani z nami swoim problemem. To wspaniale, że znaleźliście z mężem dom i pracę w Polsce i możecie tu spokojnie żyć. Zdecydowaliście się na przeprowadzkę do Polski jeszcze przed wojną, ale jej wybuch musiał mieć duży wpływ na Wasze poczucie bezpieczeństwa.

W partnerstwie musicie nauczyć się rozmawiać o finansach. To ważna część życia

Rozumiem, że bardzo martwicie się o swoich bliskich i przyjaciół, którzy pozostali w Ukrainie mimo grożącego im niebezpieczeństwa i niepewności. Piszę to nie bez powodu. Uważam bowiem, że musi się Pani wczuć w emocje męża, by mieć argumenty, które przekonają go do Pani racji.

Pisze Pani, że mąż wysyła znaczną część dochodów Waszej rodziny do matki i siostry w Ukrainie. To jest źródło Waszych kłótni i problemów. Mówi się, że kłótnie o pieniądze to najszybszy sposób na zabicie miłości. Warto o tym pamiętać, choć nie oznacza to, że nie powinniście o tym rozmawiać.

Wręcz przeciwnie: w partnerstwie trzeba nauczyć się rozmawiać o finansach, bo to bardzo ważna część życia. A w trudnych sytuacjach kompromis w tym względzie jest niezbędny do utrzymania dobrego związku.

Mężczyźni to realiści, więc działają na ich racjonalne argumenty

Zgadzam się z Panią, że mąż może czuć się winny wobec swojej matki i siostry, a wysyłanie im znacznych kwot pieniędzy może być sposobem na zrekompensowanie tej sytuacji. Jeśli tak jest, to mąż działa na poziomie emocjonalnym i trudno będzie go przekonać bez dobrze przygotowanych argumentów. Rozumiem też, dlaczego czuje Pani, że znaczna część zarobionych przez niego pieniędzy należy do Pani i dzieci. Pani też poświęciła wiele, by zbudować swoje życie w innym kraju, więc oddanie większości swoich dochodów komuś innemu wydaje się Pani niesprawiedliwe. Jak więc osiągnąć kompromis?

Mężczyźni mają tendencję do bycia realistami, koncentrują się na szukaniu rozwiązań, więc działają na ich racjonalne argumenty. Na Pani miejscu zastanowiłabym się, jak w konstruktywny sposób przekazać mężowi swoje argumenty.

Zanim jednak zacznie pani to robić, proszę się zastanowić, ile kosztuje Panią życie w Polsce, a ile ono teraz kosztuje w Ukrainie. Czy biorąc pod uwagę obecne dochody siostry i matki Pani męża pieniądze, które im wysyłacie, wystarczają na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb? Czyje potrzeby są większe? Czy gdyby teraz mieszkała Pani w Ukrainie, byłaby w stanie utrzymać się za kwoty wysyłane teściowej i szwagierce?

Proszę wykonać te obliczenia, sprawdzając, ile obecnie kosztuje żywność i produkty higieniczne w obu krajach. I proszę wczuć się również w sytuację teściowej i szwagierki – a także w emocje Pani męża, który zostawił te dwie bliskie osoby w kraju zniszczonym przez wojnę.

To nie może trwać wiecznie

Jeśli Pani wyliczenia pokażą, że pieniądze przekazane rodzinie męża w Ukrainie zaspokajają więcej potrzeb niż te pozostawione Waszej rodzinie w Polsce, będzie Pani miała racjonalne argumenty, które pomogą przekonać męża.

Proszę pamiętać, że ludzie zazwyczaj mają bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, więc odwołanie się do niego z pewnością może pomóc. Może też Pani wykazać się dobrą wolą i uzgodnić z mężem, że będziecie stopniowo zmniejszać ilość pieniędzy przesyłanych jego rodzinie. Pozwoli mu to przyzwyczaić się do sytuacji i szybciej zaakceptować zmianę. Uświadomi mu również, że obecny stan rzeczy powinien być tymczasowy i nie może trwać wiecznie.

Wierzę, że racjonalne argumenty pomogą uświadomić mężowi, że choć stara się zrekompensować matce i siostrze trudy wojenne, to w obecnej sytuacji krzywdzi własną rodzinę, czyli Panią i Wasze dzieci.

Link do strony specjalistki

20
хв

Mąż dobrze zarabia, ale prawie wszystkie pieniądze wysyła bliskim w Ukrainie

Sestry
як зрозуміти чоловіка

<ftame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Od początku wojny mój mąż, dzieci i ja mieszkamy w Polsce. W Ukrainie zostawiliśmy nasze mieszkanie i całe dotychczasowe życie. Mam taki charakter, że nie waham się, tylko działam. To jest dla mnie recepta na stres. Bo twój umysł jest czymś zajęty, to mniej myślisz o problemach.

Zaraz po przyjeździe, kiedy załatwiliśmy formalności, powiedziałam mężowi, że będę pracować i podzielimy się równo opieką nad dziećmi. W Ukrainie to ja się nimi zajmowałam, gotowałam, prałam, sprzątałam – byłam kurą domową. W Polsce postanowiłam to zmienić.

Znalazłam pracę w prywatnej firmie. Mimo że nie miałam doświadczenia, właściciele byli bardzo mili i uwierzyli we mnie. Nauczyłam się wszystkiego od podstaw i naprawdę lubię swoją pracę.

Menedżerowie skrupulatnie kontrolują jakość produktów, a ja jestem zadowolona. Po roku pracy zostałam doceniona i awansowałam – przeszłam z produkcji do kontroli. Wreszcie mogę się rozwijać i jestem doceniana nie tylko w domu.

Niestety mój mąż nie ma tyle szczęścia. Już kilka razy zmieniał pracę. W Ukrainie był odpowiedzialny za ludzi, a teraz musi być podwładnym. I to mu się nie podoba.

Obecnie jest bez pracy. Staram się go przekonać, by poszukał nowej, dostosował się do warunków, pokazać mu na własnym przykładzie, że można się rozwijać – ale on nie zwraca na to uwagi. Nie wiem, jak go zachęcić do działania.

Powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do kraju, ale jam mam co do tego coraz więcej wątpliwości. W końcu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nauczyłam się nowego języka, otworzyłam się na ludzi. I w końcu czuję, że żyję, więc nie chcę niczego zmieniać.

Boję się, że kiedy przyjdzie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, wybiorę życie w Polsce. Z dziećmi, lecz bez męża. Nie chcę wracać do garów. Mogę łączyć pracę z prowadzeniem domu. Nawet bycie rozdartą między pracą a obowiązkami domowymi jest lepsze niż siedzenie w domu.

Kiedy podczas jednej z rozmów o powrocie do Ukrainy powiedziałam mężowi, że nie jestem tym zainteresowana, zrobił straszną awanturę. Zarzucił mi, że chcę rozbić rodzinę i myślę tylko o sobie. Zapowiedział, że dzieci wrócą z nim – czy tego chcę, czy nie.

Tyle że ja myślę inaczej.

Dzieci wkrótce się usamodzielnią, a ja w Ukrainie znów będę kucharką i sprzątaczką. Nie chcę wracać do takiego życia. Czy mamy szansę dojść do porozumienia? Czy jest jakieś zdrowe wyjście z tej sytuacji?

Aleksandra Antońska, psycholożka w Avigon.pl:

Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. Ma Pani dylemat, z którym trudno sobie poradzić. Z tego co Pani napisała w liście wynika, że rozpoczęła Pani nowe życie w Polsce, poradziła sobie z przeprowadzką i znalazła sposób na rozwój i spełnienie zawodowe. Pani umiejętności zostały zauważone i docenione. I jest to dla Pani bardzo ważne.

Z drugiej strony Pani mąż, który jest rozczarowany swoją obecną sytuacją zawodową, ma zupełnie inne odczucia – w Polsce ma poczucie regresu. Silne emocje czasami uniemożliwiają nam podejmowanie racjonalnych decyzji, mówimy coś impulsywnie. Nie zawsze to, co mamy na myśli.

Powrót do Ukrainy czy pozostanie w Polsce – to bardzo ważna decyzja. Dlatego powinniście porozmawiać o tym spokojnie. Może podczas wspólnej kolacji? Powinna Pani opowiedzieć o swoich uczuciach i o tym, że nie chce wracać do roli, jaką pełniła w Ukrainie.

Wierzę, że można znaleźć wspólne rozwiązanie

Warto otwarcie porozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Mimo tego, że Pani i mąż różnie widzicie swoją sytuację, warto pamiętać, że ten problem nie powinien Was dzielić i stawiać po przeciwnych stronach. Powinniście wspólnie stawić czoło sytuacji i wzajemnie się wspierać.

Powinna też Pani zrozumieć motywację męża do powrotu. W Polsce czuje się niedoceniany, uważa, że nie może się tu rozwijać. Z kolei powinien zrozumieć, że Pani tak samo czuła się w Ukrainie.

Nie da się uciec od problemu ani o nim zapomnieć

Proszę na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o możliwych konsekwencjach swoich decyzji. Proszę dać sobie czas na przepracowanie emocji, które w Pani są.

Wzmocnienie relacji z mężem też powinno pomóc. Być może nie odkrył jeszcze dobrych stron kraju, w którym się znaleźliście. I może powinna Pani odwiedzić miejsca, które Panią interesują – by dojść do wniosku, że nasze życie składa się z czegoś więcej niż tylko z pracy?

Życzę Pani dużo siły i wytrwałości.

Link do strony ekspertki.

20
хв

Nie chcę niszczyć mojej rodziny – ale czy nie powinnam pomyśleć o sobie?

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Ексклюзив
20
хв

Ukrainki na emigracji: adaptacja, strategia przetrwania, czy szansa na emancypację

Ексклюзив
20
хв

Profesor Tadeusz Sławek: Wpuściliśmy do swojego domu gościa - i to wszystko zmienia

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress