Exclusive
20
min

Operacja kurska – klucz do ośmielenia Zachodu

Ukraińskie wojsko w regionie Kurska dokonało czegoś bezprecedensowego. Trzeba mówić o tym na Zachodzie, aby partnerzy Ukrainy przestali obawiać się eskalacji i zdali sobie sprawę, że Rosję można pokonać nawet bez wystarczających zasobów – pisze Iwan Kyryczewski, ekspert wojskowy i analityk Defence Express

Iwan Kyryczewski

Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wołodymyr Zełenski na spotkaniu w sprawie sytuacji w obwodzie kurskim 14 sierpnia 2024 r. Zdjęcie: OP

No items found.

Rozpoczęcie ofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie kurskim było wiadomością, która dosłownie wywróciła świat do góry nogami. Okazało się, że wszystkie wcześniej wyznaczone „czerwone linie” są mityczne, a pod naciskiem ukraińskich żołnierzy Kreml został zmuszony do zaakceptowania nowej rzeczywistości. Po raz pierwszy od II wojny światowej w Rosji toczą się działania wojenne na pełną skalę.

Fakt ten zachwycił media i polityków na Zachodzie, ponieważ ukraińskie siły zbrojne po raz kolejny odpychają wroga, demonstrując mistrzostwo w wojnie asymetrycznej.

Jednocześnie jasne jest, że operacja ukraińskich wojsk w Kursku jest prowadzona w warunkach niezwykle poważnych ograniczeń zasobów

Kluczowe dla Ukrainy jest więc maksymalne zdyskontowanie informacyjnie swoich sukcesów. To znacznie łatwiejsze, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Bo ukraińskie wojsko po raz pierwszy w historii było w stanie wdrożyć jedno z najbardziej złożonych osiągnięć zachodniej myśli wojskowej, dodając do niego własne akcenty.

To z kolei pokazuje zachodnim partnerom, że i oni mogą przeciwstawiać się Rosji w sposób asymetryczny, wykorzystując narzędzia wojskowe i wspierając Ukrainę wszelką bronią niezbędną do zwycięstwa.

Czym jest „operacja efektów bazowych”

Obserwatorzy w Ukrainie i w krajach zachodnich wolą opisywać działania ukraińskich sił zbrojnych w obwodzie kurskim przez pryzmat koncepcji użycia manewrowej grupy wojsk jako zwartego zgrupowania, które w ofensywie może nawet nie mieć przewagi liczebnej, a mimo to posuwać się do przodu i siać spustoszenie w systemie obronnym i na tyłach wroga.

Bezpośrednim punktem odniesienia dla tej koncepcji jest charkowska ofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy z jesieni 2022 r., choć podobieństwa do niektórych epizodów z II wojny światowej są również widoczne.

Czołg T-64 Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie sumskim, w pobliżu granicy z Rosją. 11 sierpnia 2024 r: Roman PILIPEY / AFP/East News

Niuans polega jednak na tym, że Rosja jako państwo – agresor przeszła bezprecedensowe metamorfozy, które rozpoczęły się po wkroczeniu naszych wojsk na jej terytorium. Kremlowskie „gadające głowy” natychmiast zapomniały o „nuklearnych popiołach”, w które miał zostać obrócony cywilizowany świat w razie „naruszenia granic Federacji Rosyjskiej”. Co więcej, Kreml musiał zmierzyć się z faktem, że jeśli „granice Rosji nigdzie się nie kończą”, to nigdzie też się nie zaczynają. A to z kolei oznacza, że o nienaruszalności własnych granic Rosja może teraz na dobre zapomnieć.

Inną kwestią jest to, że mimo wysiłków rosyjskiej machiny propagandowej nie ma napływu „ochotników” do rosyjskiej armii

Ważną kwestią jest też to, że władze rosyjskie same zainicjowały negocjacje w sprawie wymiany jeńców po raz pierwszy od czasu inwazji na pełną skalę.

Wszystko powyższe dowodzi, że Siły Zbrojne Ukrainy zdołały wdrożyć w obwodzie kurskim coś znacznie bardziej skomplikowanego niż koncepcja manewrowej grupy wojsk. To „coś” nazywane jest w zachodniej myśli wojskowej „operacją efektów bazowych” i jest prawdopodobnie najbardziej zaawansowaną formą „wojny hybrydowej” jako sposobu na asymetryczną konfrontację z wrogiem.

Określenie „operacja efektów bazowych” jest tu ważne z kilku względów. Po pierwsze, aby zrozumieć, jaką ideą kierowali się planiści wojsk ukraińskich w obwodzie kurskim.

Po drugie, by uświadomić, że przygotowanie operacji w regionie Kurska zajęło na tyle dużo czasu, iż mało prawdopodobne jest, by obyło się bez doradztwa zachodnich sił zbrojnych – chociaż nasi zachodni partnerzy udają zaskoczonych.

I najważniejsze:

Ukraińskie wojsko było pierwszym na świecie, które wdrożyło koncepcję „operacji efektów bazy” w najczystszej postaci

Podkreśla to historyczny charakter jego działań, a jednocześnie uświadamia, że sukcesu ukraińskich sił zbrojnych w Kursku nie można mierzyć jedynie rozmiarem kontrolowanego terytorium.

Ważnym elementem jest też to, że ukraiński sukces został osiągnięty w sposób asymetryczny.

Niekonwencjonalna ofensywa powietrzna

Światu warto też opowiedzieć o sukcesie niekonwencjonalnej ofensywy powietrznej przeprowadzonej przez ukraińskie wojsko.

30 lipca doszło do ataku rakietowego sił ukraińskich na bazę sprzętu armii rosyjskiej w pobliżu Kurska. Prawdopodobnie wykorzystano w nim zmodernizowane pociski manewrujące Neptun, które dosłownie przebiły drogę ukraińskim żołnierzom. Jednocześnie obserwujemy intensyfikację ataków ukraińskich dronów kamikadze na rosyjskie lotniska. Ataki te są jeszcze bardziej intensywne niż naloty na rosyjskie rafinerie wiosną 2024 roku.

Żołnierze 22. Oddzielnej Brygady Zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy przygotowują do walki drona Posejdon. 11 sierpnia 2024 r: Roman PILIPEY / AFP/East News

Ukraińskie drony zaatakowały wrogie lotniska „Morozowsk”, „Baltimore, „Sawaslejka” i inne. Ataki te przyniosły nieoczekiwany efekt: wojskom rosyjskim nie udało się powstrzymać ukraińskich oddziałów w rejonie Kurska przy użyciu ich tradycyjnej metody: bombardowania wszystkiego do tego stopnia, by efektem był „krajobraz księżycowy”.

W ten sposób Ukraina stała się pierwszym państwem w historii, które stłumiło aktywność lotnictwa taktycznego wroga za pomocą dronów kamikadze dalekiego zasięgu.

Armia amerykańska uświadomiła sobie, że aby prowadzić wojnę w nowoczesnych warunkach, potrzebuje własnego odpowiednika drona „Shahed” – przede wszystkim jako narzędzia do wyczerpywania obrony powietrznej wroga

Potrzeba wiedzy i woli

Znajdujemy się obecnie w momencie, w którym Stany Zjednoczone, Niemcy i inne kraje zachodnie rozpędzają produkcję obronną, w szczególności w celu zaopatrzenia Ukrainy w nową broń do walki z rosyjskimi najeźdźcami.

Publicznie dostępne dane dotyczące produkcji nowych pojazdów opancerzonych, amunicji artyleryjskiej i pocisków dalekiego zasięgu pokazują, że Rosja produkuje obecnie prawie tyle samo takiego sprzętu co USA. Wyjaśnia to, dlaczego kraje zachodnie mogą obawiać się eskalacji i nie znieść zakazu używania pocisków dalekiego zasięgu ATACMS i Storm Shadow przeciwko celom wojskowym w Rosji.

Rzecz jednak w tym, że operacja ukraińskich sił zbrojnych w Kursku stanowi ważny przykład dla świata: Rosję można pokonać nawet bez wystarczających zasobów – potrzeba tylko wiedzy i woli.

No items found.

Ekspert w agencji informacyjno-konsultingowej Defense Express, dołączył do zespołu w listopadzie 2020 roku. Obecnie koncentruje się na zagadnieniach technologicznych, wojskowych i wojskowo-przemysłowych związanych z inwazją Rosji na Ukrainę na pełną skalę. Wcześniej, jako autor specjalistycznych publikacji, zajmował się specyfiką sektora energetycznego, transportowego i rolnego Ukrainy w kontekście zagrożenia militarnego ze strony Rosji.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Kryzys demograficzny będzie głównym powojennym wyzwaniem dla Ukrainy. Pieniądze na odbudowę znajdziemy, ale innych Ukraińców poza naszymi nie ma.

Naprawdę mam nadzieję, że nowy minister położy kres prowokacyjnym oświadczeniom i pomysłom na temat uchodźców, które tak aktywnie były generowane przez nasz rząd. Wszyscy pamiętamy, jak prezydent zasugerował, że kraje UE powinny przekazywać pomoc, której udzielają Ukraińcom, do ukraińskiego budżetu. Z kolei historia z ograniczeniem usług konsularnych dla naszych obywateli za granicą po raz kolejny podzieliła społeczeństwo, które tak bardzo potrzebuje teraz jedności.

Andrij Sybiha, nowy minister spraw zagranicznych Ukrainy, z okazji swojej nominacji złożył ważne oświadczenie w parlamencie. Obiecał zmienić politykę państwa wobec Ukraińców za granicą.

To jest dokładnie to, o czym mówiłem od dwóch lat: państwo musi w końcu zająć się problemami naszych uchodźców.

Nowy minister już ogłosił wprowadzenie usługi "e-konsul", która powinna uprościć procedury biurokratyczne dla Ukraińców. Wiemy, że przed wojną brakowało urzędów konsularnych, a teraz są one po prostu fizycznie niezdolne do zapewnienia Ukraińcom usług wysokiej jakości.

Jednak oczywiście nie powinniśmy ograniczać się do rozwiązań technicznych.

Musimy zmienić postrzeganie przez państwo Ukraińców przebywających za granicą, sformułować w końcu jasną politykę wobec nich i znaleźć środki, by tę politykę realizować

Zacznijmy więc od tego, że uchodźcy i migranci zarobkowi – i wszyscy obywatele, którzy wyjechali legalnie – nie powinni czuć się niechciani. Pozostają Ukraińcami, nawet jeśli po wojnie nie wszyscy z nich wrócą do domu. Zadaniem władz jest zachowanie ich tożsamości i uczynienie ich rzecznikami Ukrainy na Zachodzie.

Tylko w Polsce jest prawie milion ukraińskich migrantów. Zdjęcie: Sestry

Na świecie jest wiele diaspor, które bardzo silnie lobbują na rzecz interesów swoich ojczyzn. Wiemy, jak silne są diaspory włoska, żydowska, polska i ukraińska w Stanach Zjednoczonych. Politycy zwracają na nie uwagę, a ich przedstawiciele stają się wpływowymi politykami, biznesmenami i naukowcami.

Za granicą mamy już nowe pokolenie Ukraińców, którzy dzięki swoim talentom i determinacji wkrótce staną się ważni. Musimy teraz z tymi ludźmi pracować, utrzymywać z nimi kontakt i wspierać ich zasobami. Byłoby wspaniale, gdyby nowe kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych miało takie podejście, ponieważ rządowi jako całości wciąż go brakuje.

Dlaczego tak uważam? Spójrzcie: nowe ministerstwo, które powstaje z inicjatywy prezydenta, ma nosić nazwę Ministerstwa Powrotu Ukraińców. Wybór takiej nazwy to błąd, ponieważ, jak wcześniej zaznaczyłem, nie wszyscy wrócą – i to jest ich prawo. Po co już na początku zawężać funkcjonalność nowej instytucji do powracających uchodźców, odrzucając jednocześnie kilka milionów innych ludzi z Ukrainy?

Obserwując sposób, w jaki władze informują o utworzeniu tego ministerstwa, jako były specjalista ds. mediów mogę powiedzieć, że to kompletna porażka komunikacyjna

Samo określenie: „powrót Ukraińców” zostało odebrane przez ludzi jako zamiar sprowadzania ich do domu siłą. To wrażenie, nawet jeśli jest fałszywe, natychmiast zwraca ludzi przeciwko tej inicjatywie. Powoduje agresję. Bo chociaż nie ma mowy o żadnych deportacjach, nikt tego nie wyjaśnił!

Czy Ministerstwo Powrotu Ukraińców zdoła zachęcić Ukraińców do powrotu do ojczyzny? Zdjęcie: Sestry

Z zadowoleniem przyjmuję sam pomysł utworzenia nowego ministerstwa, co zresztą przyznałem już w zeszłym roku. Nie możemy jednak ograniczać się do stworzenia nowej instytucji. Ministerstwo jest tylko narzędziem do przezwyciężenia kryzysu demograficznego – i to niejedynym.

Mamy nie tylko Ukraińców za granicą, których chcemy sprowadzić. Mamy również migrantów wewnętrznych, którzy są bezrobotni, nieprzekwalifikowani do nowych zawodów, którzy stracili domy, którym anulowano świadczenia socjalne.

Co robią ci ludzie? Wracają do strefy działań wojennych lub wyjeżdżają za granicę

Musimy również upewnić się, że po wojnie wskaźnik urodzeń wzrośnie. Społeczeństwo już teraz dyskutuje o przyciąganiu do kraju migrantów z innych krajów, o innym kodzie kulturowym niż nasz.

Wszystko to jest zarówno wyzwaniem, jak szansą dla państwa na skuteczne działanie. Potrzebujemy jasnej i przewidywalnej strategii demograficznej. Nie zbioru haseł, za które nikt nie będzie odpowiadał, ale fundamentów polityki państwa zapisanych w prawie.

Napisałem taki dokument i zarejestrowałem go w parlamencie. Jednak rząd idzie teraz w innym kierunku: szuka kandydata na ministra, a dopiero potem wymyśli, co ten minister będzie robił.

Kryzysowi demograficznemu poświęciłem dużo czasu. Zbierałem dane analityczne, studiowałem doświadczenia innych krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji, nakręciłem kilka filmów dokumentalnych o problemach naszych uchodźców i sposobach ich rozwiązania.

Cieszę się, że w trzecim roku wielkiej wojny władze wreszcie wysłuchały polityka opozycji. Smutne jest jednak to, że ze wszystkich moich propozycji wyciągnięto tylko jeden element – utworzenie nowego ministerstwa

Dlatego na razie wygląda to bardziej na imitację, pogoń za głośnymi nazwiskami. Oczywiście, Ministerstwo Powrotu Ukraińców brzmi nie gorzej niż Wielka Odbudowa. Ale jeśli za fasadą nie kryje się żadna strategia, to nic z tego nie będzie. Ten krok tylko rozdrażni Ukraińców, tworząc kolejną biurokratyczną strukturę, zresztą czytam już takie spostrzeżenia. Notabene: proszę Was, nie atakujcie od samego początku. Poczekajmy, aż rząd przedstawi koncepcję, ponieważ takie ministerstwo jest bardzo potrzebne.

Jednocześnie nalegam jednak, by parlament przyjął mój projekt ustawy o zasadach polityki demograficznej państwa. Jeśli już przyjęliście mój pomysł dotyczący ministerstwa, to weźcie cały dokument. Nie wahajcie się, bo nie ma już czasu.

Tylko od początku 2024 roku z Ukrainy wyjechało dodatkowe 400 000 Ukraińców. Jeśli jacyś Ukraińcy do tej pory zostali w domu, to znaczy, że nie boją się rosyjskiej armii. Ale jeśli wyjechali, to może dlatego, że boją się bezradności ukraińskiego rządu?

20
хв

Powrót Ukraińców z zagranicy: wolna wola czy przymus?

Mykoła Kniażycki

Temat wojny Rosji z Ukrainą nieoczekiwanie stał się jednym z głównych tematów pierwszej i prawdopodobnie ostatniej debaty między wiceprezydent Kamalą Harris a byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Stało się tak, chociaż kwestia ukraińska nie jest wiodąca w tej kampanii wyborczej. Kamala Harris pominęła ją nawet w swoim obszernym wywiadzie dla CNN.

Jednak w jej debacie z Trumpem temat wojny pojawił się przede wszystkim jako kwestia wartości i pokazał, jak różne są podejścia kandydatów

Podejście Harris w dużej mierze odzwierciedla nastawienie do wojny administracji Joe Bidena, w dniu debaty po raz kolejny reprezentowanej przez sekretarza stanu Anthony'ego Blinkena w Kijowie. Administracja ta może być ostrożna i opóźniona w podejmowaniu fundamentalnych decyzji, ale jej przedstawiciele są świadomi istoty konfliktu, który obejmuje naruszenie integralności terytorialnej i próbę zmuszenia przez jeden kraj – większy pod względem terytorium i liczby ludności oraz dysponujący ogromnym arsenałem broni jądrowej – innego kraju, mniejszego i bez broni jądrowej, do podporządkowania się jego woli. A najlepiej lepiej – do tego, by zniknął.

Oznacza to, że mówimy o odrodzeniu najgorszego w naszym stuleciu rodzaju imperializmu

To właśnie zwycięstwu tego imperializmu administracja amerykańska stara się zapobiec. I właśnie temu Kamala Harris – której rodzina z pierwszej ręki wie, czym jest imperializm – się sprzeciwia.

Trump – ten prawdziwy, a nie będący produktem strategów politycznych – ma inne podejście, całkowicie pragmatyczne, „trumpowskie”. Ta wojna mu się nie podoba, więc chce ją zakończyć, zmuszając Putina i Zełenskiego, by zasiedli do stołu negocjacyjnego.

Warunki zakończenia wojny, gwarancje bezpieczeństwa, sprawiedliwość – nic z tego od Trumpa nie zależy. On tylko chce, by skończyła się strzelanina. I jest przekonany, że może to z Putinem załatwić

Dlaczego mówię, że taki jest prawdziwy Trump? Ponieważ wiele osób, słysząc przemówienia byłego prezydenta USA lub czytając plan wojenny byłego sekretarza stanu Mike'a Pompeo, opublikowany w mediach, wierzy, że kandydat Republikanów będzie przestrzegał zasad. Tyle że jeśli on wygra, Ameryką nie będzie rządził Trump – produkt technologów politycznych, ale Trump samowystarczalny, który wierzy w to, co sam mówi. A taki Trump będzie problemem dla Ukrainy i całego świata.

Większość Amerykanów uznała Kamalę Harris za zwyciężczynię debaty. fot: Darron Cummings/Associated Press/East News
Chodzi więc przede wszystkim o argumenty. Jeśli Kamala Harris zostanie prezydentką USA, Ukraina będzie musiała rozmawiać z nią językiem wartości, językiem europejskiego bezpieczeństwa i amerykańskich zobowiązań

Co dziwne, dodatkowy argument został nam „podrzucony” przez samą panią Harris podczas debaty – kiedy wspomniała o Polakach z Pensylwanii, których ojczyzna będzie zagrożona, jeśli Rosja wygra wojnę w Ukrainie. Wspominając o Polakach, a nie Ukraińcach, dała jasno do zrozumienia, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kto może być następny.

Jeśli jednak to Trump ponownie zostanie prezydentem, będziemy musieli znaleźć pragmatyczne argumenty, by przekonać go, że wojna w Ukrainie jest jego wojną i nie powinien pozwolić Putinowi wygrać. Bo to byłoby dla Amerykanina publicznym upokorzeniem.

Jeśli zdamy sobie sprawę, że Trump nie jest dla Putina partnerem do zawierania porozumień, a jedynie narzędziem siania chaosu w Ameryce i na świecie, ten argument może zadziałać

Najważniejsze jest, by nie mylić rozmówców. Nie zaczynaj rozmowy z byłą prokurator Kamalą Harris, mówiąc o zyskach – a z narcystycznym miliarderem Donaldem Trumpem, wspominając o wartościach. W swojej historycznej debacie wyraźnie pokazali, jakie podejście naprawdę preferują i jakich politycznych wytycznych się trzymają. Rzecz jasna, to podejście nie dotyczy tylko wojny rosyjsko-ukraińskiej.

20
хв

Dwa spojrzenia na tę samą wojnę

Witalij Portnikow

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Operacja kurska w świetle prawa międzynarodowego

Ексклюзив
20
хв

Portnikow: Efekt kurski

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: Delegalizacja rosyjskiej Cerkwi w Ukrainie to koniec imperialnych wpływów Moskwy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress