Exclusive
20
min

Myrosława Keryk: "Cieszę się, gdy praca Ukraińskiego Domu przynosi dobro"

Jest ukraińskim głosem w Polsce i jest z tego powodu szczęśliwa. Jej zespół pomaga uchodźcom wojennym z Ukrainy, a ta pomoc jest bardzo ważna

Oksana Szczyrba

Myrosława Keryk. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Myrosława Keryk jest jedną z najbardziej znanych w Polsce Ukrainek. Z wykształcenia historyczka i socjolożka od wielu lat mieszka w Polsce. Jest przewodniczącą zarządu Fundacji Ukraiński Dom, której celem jest pomoc Ukraińcom w Polsce. Za budowanie dobrych relacji między Polakami i Ukraińcami w Polsce Myrosława otrzymała nagrody Złoty Wachlarz i Pamięć Sprawiedliwych. W 2019 roku kandydowała do Sejmu RP. W 2022 r. została nominowana do nagrody Warszawianka Roku.

Dni Myrosławy są zaplanowane co do godziny. Jak zmieniła się praca Ukraińskiego Domu od początku wojny? Z jakimi problemami borykają się Ukraińcy w Polsce? Jakie wyzwania stoją przed nami?  

Oksana Szczyrba: Od kiedy żyjecie w tak szalonym tempie?

Myrosława Keryk: Najtrudniej było na początku wojny na pełną skalę. Kilka dni wcześniej zmarła moja mama. Wszystko wydarzyło się naraz w jednej chwili. Było ciężko.

Od dłuższego czasu żyję w szalonym tempie. Po inwazji na pełną skalę pracy było znacznie więcej: w 2022 roku nigdzie nie podróżowałam, a w tym roku jestem ciągle w drodze, starając się być ukraińskim głosem w międzynarodowych dyskusjach na temat wojny i potrzeby wsparcia ukraińskich uchodźców. Podczas konferencji podkreślam, że osoby, którym przyznano tymczasową ochronę, stale czekają na jej przedłużenie. Normalne zdrowie psychiczne wymaga jasności i długoterminowej perspektywy. Mówimy im, jak ważna jest współpraca z lokalnymi organizacjami, które najlepiej znają swoją społeczność. Musimy dać im dotacje na pomoc uchodźcom.

Wiemy, jaka pomoc jest potrzebna i jak sami możemy sobie pomóc. Nasz głos jest bardzo ważny.  

Niedawno uczestniczyłam w Europejskim Forum Diaspory, gdzie również mówiłem o tym: jak nie być na marginesie, jak być włączonym w planowanie polityki w krajach europejskich, jak być częścią społeczeństwa.

W Polsce jest wielu Ukraińców, którzy przybyli wiele lat temu i często nie mają głosu w społeczeństwie, nie mają reprezentacji politycznej, nie mają prawa głosu. Mieszkają tutaj, płacą podatki i są częścią społeczeństwa, dlatego ważne jest, aby byli uwzględniani w planowaniu polityki tych krajów.

OS: Co trzeba zrobić, aby zapewnić Ukraińcom reprezentację polityczną?

MK: Potrzebne są odpowiednie działania zarówno ze strony ukraińskiej, jak i ze strony krajów, w których mieszkają Ukraińcy. Na przykład kwestia podwójnego obywatelstwa nie została w Ukrainie rozwiązana i wciąż toczą się gorące dyskusje. Od początku wielkiej wojny Ukraińcy pukają do wszystkich możliwych drzwi, motywując i organizując pomoc na różnych poziomach. Z podwójnymi obywatelstwami, będą mogli kandydować i stać się pomostem między krajami, ambasadorami Ukrainy za granicą. Mogą być we władzach lokalnych, kandydować do parlamentów niektórych krajów - w ten sposób Ukraińcy będą mieli swoją reprezentację.

Jeśli obywatele Ukrainy otrzymają polskie obywatelstwo, politycy będą musieli zająć się ich problemami.

Zmiany w ukraińskim ustawodawstwie są potrzebne, aby otworzyć Ukraińcom za granicą możliwości aktywności - na poziomie obywatelskim i politycznym.

OS: Pani Myroslawo, z jakimi problemami borykają się teraz Ukraińcy i jak bardzo zmieniły się ich potrzeby od początku inwazji na pełną skalę?

MK: Jako Ukraiński Dom staliśmy się centrum kryzysowym. Udzielaliśmy informacji o tym, gdzie znaleźć nocleg, jak uzyskać pomoc humanitarną, PESEL. Z biegiem czasu liczba zagadnień wzrosła, w tym zatrudnienie, pomoc dla dzieci i jak sporządzać różne dokumenty. Na przykład Ukraińcy zaczęli stawać w obliczu sytuacji, w której ich status UKR i wypłaty dla dzieci 500+ zostały anulowane. Łatwiej jest odzyskać PESEL, ale wypłata 500+ jest znacznie trudniejsza i dłuższa. Dla wielu rodzin z dziećmi jest to bardzo ważna pomoc, gdyż ceny wynajmu i żywności są dość wysokie. To jeden z najczęstszych problemów, z jakimi borykają się dziś Ukraińcy.

Myroslava pisze ukraińskie dyktando z innymi uczestnikami. Zdjęcie: archiwum prywatne

Obecnie działamy w dwóch kierunkach. Pierwszy to Centrum Wsparcia, gdzie udzielamy konsultacji (mamy linię informacyjną) i pomagamy w zakwaterowaniu. Drugi to imprezy integracyjne i kulturalne, możliwość komunikowania się i jednoczenia w grupach wsparcia. Wszystko to pomaga utrzymać stabilność psychiczną ludziom. W końcu wydarzenia kulturalne mają pozytywny terapeutyczny wpływ na człowieka.

Kolejną ważną kwestią jest sytuacja z dziećmi, zwłaszcza nastolatkami. Dzieci uczące się online na Ukrainie nie muszą być w polskim systemie edukacji, co ma złe konsekwencje. Dzieci, które są w systemie online czwarty rok z rzędu (nauka online została wprowadzona przed wojną z powodu epidemii COVID - red.) tracą umiejętność pracy w grupie i umiejętności komunikacyjne. I to jest wyzwanie przede wszystkim dla strony ukraińskiej - jak kontrolować ten proces i współpracować ze stroną polską w celu stworzenia oferty szkoleń, które pozwolą uczniom nadrobić zaległości programowe. Albo po prostu zgodzić się, że dzieci powinny być w polskim systemie edukacji.

Dlaczego na przykład rodzice nie chcą posyłać swoich dzieci do polskich szkół? Oprócz bariery językowej i odmiennego programu nauczania istnieją obawy przed konfliktami etnicznymi. Z drugiej strony mamy dzieci, które chodziły do polskich szkół. Pierwszy rok był dla nich trudny, ale teraz zaadaptowały się i znalazły swoje miejsce w klasie.  

OS: Dwa lata temu Polacy masowo udzielali pomocy uchodźcom z Ukrainy, dziś chęć pomocy osłabła. Dlaczego?

MK: To normalne. Ludzie są zmęczeni. Każdy ma swoje problemy. Każdy ma swoje życie. Wojna trwa i nie wszyscy do końca rozumieją, jak jest ciężko. Podczas kampanii wyborczej w Polsce dochodziło do podżegania antagonizmów dla korzyści politycznych. Potem był kryzys zbożowy, który niestety źle wpłynął na relacje polsko-ukraińskie.

Polacy uważali, że Ukraina jest niewdzięczna. Ale to bardzo skomplikowana kwestia. Jak sobie z tym poradzić? Jak okazać wdzięczność, gdy ona po prostu istnieje? Jak sprawić, by nie było poczucia, że Ukraińcy nie są wdzięczni za pomoc, którą otrzymali od Polski?

Przed wyborami (wybory parlamentarne odbyły się w Polsce w październiku tego roku - red.) nastawiano ludzi przeciwko uchodźcom.

OS: Skąd bierze się ta niechęć?

MK: To jest absolutna korzyść polityczna. Partia rządząca (prawicowo-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość - red.), która obecnie zbliża się do końca swoich rządów, wygrała kampanię wyborczą w 2015 r., podsycając antagonizmy i robiąc wroga z uchodźców z Syrii. Postanowili ponownie wykorzystać tę polityczną praktykę manipulacyjną dla własnych korzyści. Jednak antyukraińskie nastroje nie sprawdziły się w polskich wyborach parlamentarnych jesienią 2023 roku. Politycy niestety nie myślą długofalowo, że jesteśmy sąsiadami i mamy wspólnego wroga, Rosję. I musimy wznieść się ponad takie tymczasowe interesy polityczne. Ale niestety partia rządząca tak nie myśli. A trwa wojna i musimy być zjednoczonym frontem w tej walce.

OS: Ważnym obszarem waszej pracy jest integracja ukraińskiego i polskiego społeczeństwa. Jak sobie z tym radzicie i jakie są główne wyzwania, przed którymi stoicie?

MK: Od samego początku chcieliśmy informować Ukraińców o ich prawach i obowiązkach, aby wiedzieli, że powinni się do nich stosować i z nich korzystać. Kiedy Ukraińcy przyjeżdżają, napotykają wiele problemów prawnych. Na przykład, gdy niektóre dokumenty są napisane w języku polskim przy użyciu skomplikowanej terminologii. Ludzie muszą mieć dostęp do informacji w języku, który rozumieją. Na przykład oficjalny język polski jest niezrozumiały nawet dla samych Polaków, ponieważ jest bardzo skomplikowany. Jeśli chodzi o integrację, ważny jest dostęp do kultury. W Ukraińskim Domu regularnie organizujemy spotkania z pisarzami i artystami oraz wystawy. Angażujemy i informujemy również polskie społeczeństwo. Prowadzimy kursy języka polskiego, które są bardzo popularne wśród Ukraińców: w tym roku mieliśmy prawie 100 grup.

Musimy zachować ukraińską kulturę i tożsamość. Zdjęcie: archiwum prywatne

Planujemy rozwijać kursy języka ukraińskiego, mamy też kursy dla urzędników - zgłosili się na ochotnika. Ponadto wspólnie z polską organizacją, Klubem Inteligencji Katolickiej, założyliśmy szkołę ukraińską. Jest to ogólnokształcąca szkoła ukraińska od pierwszej do jedenastej klasy. Porównaliśmy program polski i ukraiński. Nasze dzieci uczą się w podwójnym programie - polskim i ukraińskim. Kiedy ukończą szkołę, będą miały polskie i ukraińskie świadectwa. To bardzo ważne. Jeśli będą chciały wrócić na Ukrainę, będą mogły tam kontynuować naukę. Jeśli zostaną w Polsce, nie będą borykać się z problemem nieznajomości materiału i będą kontynuować naukę. To wszystko jest ważne dla integracji. Od 2016 roku prowadzimy szkołę sobotnią dla dzieci Ukraińców, którzy nie mają polskiego obywatelstwa.

Stworzyliśmy szkołę sobotnią, której celem jest integracja, a jednocześnie zachowanie ukraińskiej tożsamości. Uczymy języka, kultury, historii, geografii. Takie inicjatywy są bardzo ważne, jeśli mówimy o Ukrainie, która chce zachować cały potencjał dzieci i młodzieży. Ważne jest, aby wspierać i rozwijać program szkół sobotnich za granicą. Ukraińskie Kluby Kobiet są ważne w działalności Ukraińskiego Domu. Zaczęliśmy je organizować w 2014 roku, a po inwazji na pełną skalę zdaliśmy sobie sprawę jak jest to bardzo ważny projekt.

Naszym celem jest zapewnienie kobietom wsparcia psychologicznego, komunikacji, możliwości nawiązania przyjaźni i odbycia swego rodzaju terapii poprzez różne zajęcia. W klubach tych uczestniczy ponad tysiąc ukraińskich kobiet. Ważne jest dla nas, aby kobiety powróciły do normalnego stanu psychicznego i mogły kontynuować pracę, rozwijać się i cieszyć życiem.

OS: Jakie są główne źródła finansowania tych projektów?

MK: Większość środków otrzymujemy od organizacji międzynarodowych, które przyjechały do Polski po inwazji na pełną skalę. Częściowo dysponujemy środkami z zeszłorocznej zbiórki i staramy się je wykorzystywać oszczędnie. Wyzwaniem jest znalezienie dalszych funduszy, abyśmy mogli kontynuować nasze programy. Bo jeśli ich nie będziemy mieli, to obawiam się, że ukraińskim kobietom i mężczyznom będzie trudno odnaleźć się w Polsce, poczuć się bezpiecznie - w sensie dostępu do informacji, do organizacji, które wspierają ich w trudnych sytuacjach.

OS: Ukraińcy płacą znacznie więcej podatków niż otrzymują świadczeń socjalnych w Polsce i napędzają lokalną gospodarkę. Czy Polska stara się zatrzymać Ukraińców jak najdłużej?

MK: Im dłużej trwa wojna, tym mniej ludzi wróci. Dzieci poszły do szkoły, niektórzy znaleźli pracę, mieszkanie. Ciężko jest zostawić wszystko za sobą, wyjechać i zacząć wszystko od nowa.

Polska nas nie zasymiluje. Bo asymilacja oznacza, że musimy wyrzec się naszej kultury, tożsamości i być Polakami. Robimy wszystko, by temu przeciwdziałać. Nasza ukraińska szkoła i wydarzenia, które organizujemy, mają na celu zachowanie naszej ukraińskiej tożsamości.

Z drugiej strony pomagamy im się zintegrować, nauczyć języka polskiego, poznać polską kulturę i poczuć się częścią społeczeństwa w Polsce. Obecnie prawie wszyscy uchodźcy z Ukrainy są zatrudnieni, ale niestety najczęściej poniżej swoich kwalifikacji. Oczywiście są osoby, które otrzymują 500+, ale jeśli zsumować to, ile płacą w podatkach i ile pracodawca płaci w podatkach za pracownika, to wpływy do polskiego budżetu są wyższe niż Ukraińcy otrzymują w świadczeniach. Oczywiście Polska jest zainteresowana Ukraińcami mieszkającymi tutaj, jeśli chodzi o rynek pracy. Kraj ma obecnie najniższą stopę bezrobocia w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Ale Ukraina jest również zainteresowana powrotem Ukraińców w celu odbudowy kraju.

OS: Czy Pana zdaniem Polska jest teraz lepiej przygotowana na przyjęcie uchodźców niż rok temu?

MK: Bardzo duża część tej pomocy opierała się na tym, że zmobilizowało się całe społeczeństwo, a wiele pomocy pochodziło od zwykłych obywateli i organizacji pozarządowych.

Polska chwali się, że nie ma obozów dla uchodźców. Ale to dzięki wielkiej mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego. I gdyby, nie daj Boże, sytuacja z 24 lutego miała się powtórzyć, prawdopodobnie nie byłoby takiego ruchu i entuzjazmu jak na początku.

Nie jestem pewien, czy rząd ma środki finansowe, aby ponownie pomóc na tym samym poziomie. Być może zaangażowaliby się zwykli ludzie i organizacje pozarządowe. Bardzo ważne jest, aby państwo miało plan na takie sytuacje. Nie wiem, czy tak jest, czy są jakieś wypracowane mechanizmy.

TS: Dziś jesteś przykładem dla wielu osób. W końcu dwadzieścia lat temu przeprowadziłeś się z Ukrainy do Polski i zaczynałeś od zera. Jakie było Twoje doświadczenie migracji?

MK: Przyjechałam do Polski na studia podyplomowe w Polskiej Akademii Nauk. W tym samym czasie otrzymałam zaproszenie na studia w Warszawie. Myślałam nawet o karierze naukowej. I wtedy wydarzyła się Pomarańczowa Rewolucja. Polska bardzo wspierała Ukrainę. To było odkrycie dla wielu ludzi, że Ukraińcy mają takie demokratyczne wartości, że prawo wyboru i wolność wyboru są dla nich ważne.

Warszawa uważa Ukrainki za mieszkanki miasta i taka nominacja do tytułu "Warszawianka Roku " jest bardzo ważna. Zdjęcie: archiwum prywatne

Byłam w Kijowie na Majdanie, a potem trudno było wrócić do poprzedniego stylu życia. Dla mnie i podobnie myślących ważne było, aby kontynuować działania. Działaliśmy jako inicjatywa publiczna o nazwie Our Choice Ukraine. W ciągu następnych pięciu lat zespół nieznacznie się zmienił. Następnie stworzyliśmy organizację Nasz Wybór, która obecnie nazywa się Fundacja Ukraiński Dom. W rzeczywistości od 2004 roku zdałem sobie sprawę, że to jest moje życie, że będę czuła się źle, jeśli nie będę przydatna społeczeństwu. Mam ważną misję - być ukraińskim głosem. Mój zespół i ja staramy się jak najlepiej pomagać Ukraińcom. Ludzie z innych inicjatyw również mogą do nas przychodzić i organizować wydarzenia. Innymi słowy,Ukraiński Dom (o Fundacji - ukrainskidom.pl ) to dom otwarty na nowe pomysły. Każdy może do nas przyjść, a my pomożemy w każdy możliwy sposób.

OS: W czasie wojny fundacja pomogła tysiącom Ukraińców znaleźć schronienie i otrzymać pomoc w Polsce. Zbieraliście też fundusze dla Sił Zbrojnych i na różne projekty humanitarne...

MK: Tak, za pośrednictwem strony zebraliśmy około pięciu milionów złotych. Wysłaliśmy na Ukrainę leki, respiratory, generatory, apteczki. Nadal regularnie wysyłamy pomoc.

OS: Jak udało Ci się zdobyć miłość zarówno Ukraińców, jak i Polaków?

MK: Nie wiem, czy jestem kochana. Nie zrobiłam nic specjalnego. Jeśli to prawda, to bardzo się cieszę. Moim priorytetem jest być użyteczną i pomagać ludziom. Nie zawsze jest to łatwa praca. Wymaga dużej aktywności, spotykania się z ludźmi, tworzenia sieci wsparcia z różnymi organizacjami i konkretnymi osobami. Jeśli nie ma się wielu przyjaciół i organizacji jako partnerów, trudno jest cokolwiek zrobić. Dlatego ja i mój zespół jesteśmy dość aktywni, jeśli chodzi o komunikację. I to z pewnością pomaga.

OS: Co planujesz na najbliższe sześć miesięcy?

MK: Będziemy nadal działać jako centrum wsparcia i centrum kultury, oferując kursy języka polskiego i ukraińskiego. Planujemy rozwijać wszystko, co robimy teraz. Oczywiście są pewne ograniczenia w finansowaniu, ale wierzę, że sobie poradzimy i znajdziemy wyjście. Jest wiele osób, które potrzebują naszego wsparcia: emeryci, osoby niepełnosprawne, rodziny wielodzietne, którym bardzo trudno jest jednocześnie pracować i opiekować się dziećmi. Ważne jest, aby byli tacy, którzy mogą wyciągnąć pomocną dłoń do tych ludzi.

TS: Czy widzisz siebie w polityce? Jak ważna była dla Ciebie nominacja do tytułu Warszawianki Roku?

MK: Jeśli chodzi o politykę, to później. Może za cztery lata.

Jeśli chodzi o nagrodę, ważne jest, że Warszawa uważa Ukrainki za mieszkanki miasta. W tym sensie ta nominacja jest dla mnie bardzo ważna.

TS: Co Cię motywuje i uszczęśliwia? I odwrotnie, co najbardziej Cię rozczarowuje?

MK: Jestem szczęśliwa przede wszystkim wtedy, gdy moje dziecko jest zdrowe, dobrze się uczy i radzi sobie w trudnych sytuacjach. Po drugie, kiedy dobrze wykonujemy naszą pracę jako Ukraiński Dom. I po trzecie, kiedy widzę, że moja praca ma sens i przynosi dobro.

To demotywuje, kiedy pukasz do drzwi, a one nie otwierają się. I nieuczciwi ludzie, którzy robią cynicznie złe rzeczy dla politycznych lub osobistych korzyści.

Ogólnie rzecz biorąc, wiara, wytrwałość i ciężka praca pomagają. Jeśli popełniasz błędy, wyciągasz wnioski, idziesz dalej i szukasz nowego celu. Ważne jest, aby nie być rozczarowanym każdą rzeczą, która pójdzie nie tak.

No items found.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dzień po wyborach prezydenckich w USA upadła niemiecka koalicja rządząca. 6 listopada kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował Christiana Lindnera, ministra finansów i lidera Wolnej Partii Demokratycznej, oskarżając go o egoizm i nieodpowiedzialność. Według niemieckich mediów głównym problemem był budżet na przyszły rok. Czy Olaf Scholz pozostanie na fotelu kanclerza? Jakie są szanse skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych krytyków pomocy Ukrainie na wzmocnienie swoich pozycji po przedterminowych wyborach? I jak niemiecki kryzys polityczny może wpłynąć na poparcie dla Kijowa i bezpieczeństwo europejskie? Oto opinie ekspertów.

Ampelkoalition już nie działa

Tworząca rząd tak zwana „koalicja sygnalizacji świetlnej” [niem. Ampelkoalition, od partyjnych barw jej członków – aut.] socjaldemokratów z SPD, Zielonych i liberałów z FDP była bardzo niejednorodna. Tworzące ją partie mają różne interesy, różne programy i są od siebie bardzo odległe, zaznacza Thomas Birringer, dyrektor Konrad-Adenauer-Stiftung w Ukrainie:

– Liberałowie są małą, zorientowaną na rynek partią, podczas gdy pozostałe dwie partie są większe i koncentrują się na kwestiach społecznych. To główny problem. Obecny kryzys wynika z różnic w podejściu do polityki gospodarczej i finansowej. Liberałowie domagali się wielu reform rynkowych, by Niemcy znów stały się bardziej konkurencyjne, podczas gdy socjaldemokraci i Zieloni byli przeciwni takim pomysłom – szczególnie idei budżetu bez wzrostu długu publicznego. Było też kilka innych kwestii, w których koalicjanci mieli różne opinie, głównie migracja i pomoc dla Ukrainy. Jednak w porównaniu z problemami gospodarczymi i finansowymi dwie ostatnie sprawy nie były decydujące dla przetrwania koalicji.

Przez kolejny miesiąc Bundestag będzie pracował, jak zwykle. 16 grudnia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Jeśli wynik będzie negatywny – a nie ma co do tego wątpliwości – prezydent Niemiec będzie musiał ogłosić rozwiązanie rządu i przedterminowe wybory, których przygotowanie zajmie 60 dni. Główne siły polityczne i prezydent Frank-Walter Steinmeier uzgodnili już ich datę: 23 lutego. Planowo wybory parlamentarne miały się odbyć 8 miesięcy później, we wrześniu 2025 roku.

Trójpartyjna koalicja w Niemczech rozpadła się 6 listopada. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” doprowadziła Niemcy do ślepego zaułka, więc jej upadek był tylko kwestią czasu, uważa Roderich Kiesewetter, członek opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:

– Niestety zmarnowaliśmy trzy lata na dostosowanie niemieckiej polityki bezpieczeństwa do pilnych zmian geopolitycznych. W nowej koalicji rządowej musi nastąpić absolutna zmiana kierunku polityki bezpieczeństwa. Potrzebujemy zintegrowanego odstraszania i obrony przed CRINK, czyli sojuszem Chin, Rosji, Iranu i Korei Północnej, który już atakuje nasze społeczeństwa. Oczywiście Niemcy muszą też  wreszcie zmienić cel i strategię swojego wsparcia dla Ukrainy i ostatecznie poprzeć plan zwycięstwa Zełenskiego.

Niemiecki kryzys a Ukraina

Niemcy bardzo pomogły Ukrainie od początku wojny na pełną skalę, ale prawdopodobnie mają potencjał, by odegrać jeszcze większą rolę, podkreśla Wołodymyr Dubowyk, dyrektor Centrum Studiów Międzynarodowych. Niemiecki kryzys może doprowadzić do pewnych pozytywnych zmian:

– Negatywną jego stroną jest to, że kryzys tylko przedłuża okres, w którym Niemcy nie mogą odgrywać bardziej aktywnej roli w zakresie pomocy Ukrainie i ochrony bezpieczeństwa europejskiego. Jednak jeśli proces wyborczy przebiegnie szybko i obecny układ rządzący przegra wybory, a chadecy sobie poradzą, to będzie to dla nas dobra wiadomość.

Bo Friedrich Merz, lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, pozycjonuje się jako polityk całkowicie proukraiński

W ostatnich latach Niemcy nie były wzorem przywództwa w Europie i straciły sporo zaufania wśród swoich partnerów z NATO, ocenia Roderich Kiesewetter:

– Cieszę się, że Polska, kraje bałtyckie i nordyckie, Dania i Czechy są obecnie liderami w obronie bezpieczeństwa Europy i wyraźnie opowiadają się za coraz skuteczniejszym wspieraniem Ukrainy. Jestem szczególnie wdzięczny Polsce, która stara się wypełnić próżnię wytworzoną przez Niemcy i która może być rozsądnym ośrodkiem kontaktowym dla nowej administracji USA.

Wsparcie dla Ukrainy musi zostać wzmocnione.

– Przede wszystkim muszę obalić mit, że Niemcy są drugim największym darczyńcą Ukrainy – dodaje Kiesewetter. – Tak nie jest. Tylko około 20% naszego wsparcia to wsparcie wojskowe. Ponad 60% tego wsparcia pozostaje w Niemczech, ponieważ jest wykorzystywane na rzecz uchodźców. Dlatego jesteśmy na samym dole listy krajów w Europie, jeśli chodzi o wsparcie wojskowe. Przeznaczamy na to 0,1% PKB, podczas gdy Dania 1,6%, Wielka Brytania 0,3%, a Estonia 1,5%.

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” ogłosiła, że w 2025 r. wsparcie dla Ukrainy zostanie zmniejszone o połowę, zablokowała podstawowe dostawy, na przykład pocisków Taurus, i sprzeciwiła się zaproszeniu Ukrainy do NATO

Jednak rząd w Berlinie obiecuje, że mimo rozpadu koalicji Niemcy wypełnią wszystkie swoje zobowiązania dotyczące pomocy Ukrainie, zapewniając jej większość z obiecanych 4 miliardów euro – nawet jeśli budżet na przyszły rok nie zostanie przyjęty.

Olaf Scholz gratuluje nominacji nowemu ministrowi finansów Jorgowi Kukiesowi . Zdjęcie: Markus Schreiber/Associated Press/Eastern News

Inicjatywy Scholza i kandydaci na kanclerza

Niektórzy socjaldemokraci wzywają Olafa Scholza do niekandydowania na kanclerza, by uniknąć przegranej w przedterminowych wyborach. Proponują mu ustąpić miejsca znacznie bardziej popularnemu politykowi SPD, obecnemu ministrowi obrony Borisowi Pistoriusowi. Prawdopodobnie dlatego, by zademonstrować swoje przywództwo, Olaf Scholz zdecydował się porozmawiać z Putinem po raz pierwszy od początku inwazji.

Według biura niemieckiego kanclerza podczas tej rozmowy Scholz potępił agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, wezwał Putina do wycofania wojsk i negocjacji w sprawie sprawiedliwego pokoju. Miał także podkreślić „niezachwianą determinację” Niemiec w tych sprawach. Według doniesień z Kremla Putin po raz kolejny oskarżył NATO o sprowokowanie wojny i powiedział, że Rosja jest gotowa wznowić negocjacje, „które zostały przerwane przez reżim w Kijowie” – ale z uwzględnieniem „nowych realiów terytorialnych”.

Putin oskarżył też Scholza o nieprzyjazny kurs w polityce Niemiec, który doprowadził do bezprecedensowej degradacji stosunków rosyjsko-niemieckich

Kijów został uprzedzony, że dojdzie do tej rozmowy, lecz ukraińskie MSZ nie odniosło się do sprawy entuzjastycznie. Wołodymyr Zełenski porównał natomiast rozmowę Scholza z Putinem do otwarcia puszki Pandory, mówiąc, że właśnie tego chciał rosyjski przywódca: osłabienia swojej izolacji i prowadzenia rozmów, które nie będą miały praktycznej treści. Nie będzie „Mińska-3”, dodał Zełenski, bo Ukraina potrzebuje prawdziwego pokoju.

O tym, czy aktywność w polityce zagranicznej wobec Rosji zwiększy szanse Scholza na pozostanie na fotelu kanclerza, przekonamy się po przedterminowych wyborach.

Według sondaży Friedrich Merz ma wszelkie szanse, by zostać nowym kanclerzem Niemiec. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

Według sondaży Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, partia byłej kanclerz Angeli Merkel, ma największe szanse na zwycięstwo, ocenia Thomas Birringer:

– Według wszystkich sondaży gdyby wybory odbyły się teraz, Friedrich Merz zdecydowanie zostałby kanclerzem. On i jego partia znacznie bardziej wspierają Ukrainę niż obecny rząd i kilkakrotnie wnioskowali w parlamencie, by zmusić rząd do dostarczenia Ukrainie pocisków rakietowych Taurus. Merz zdecydowanie popiera też przystąpienie Ukrainy do NATO.

Siły prorosyjskie i ich szanse

Niemiecka skrajna lewica, Sojusz Sahry Wagenknecht, i niemiecka skrajna prawica, czyli Alternatywa dla Niemiec – kategorycznie sprzeciwiają się przystąpieniu Ukrainy do NATO i prowadzą kampanię na rzecz zaprzestania pomocy dla Ukrainy, opowiadając się jednocześnie za poprawą stosunków z Rosją. We wrześniu w wyborach lokalnych uzyskały w niektórych landach dobre wyniki.

Thomas Birringer jest jednak pewien, że nawet wzrost poparcia dla Alternatywy dla Niemiec nie doprowadzi do prorosyjskiej polityki w Niemczech, ponieważ partia ta nie wejdzie do rządu

Tak czy inaczej, notowania obu prorosyjskich partii będą nadal rosły, uważa Roderich Kiesewetter. Jego zdaniem wynika to z dwóch powodów: rozczarowania obecnym rządem i siły rosyjskich wpływów:

– Każdego dnia widzimy, jak dezinformacja i propaganda coraz głębiej przenikają do niemieckiego społeczeństwa, wzmacniając obie prorosyjskie partie. Demokratycznemu centrum nie udało się uczynić naszej demokracji i społeczeństwa bardziej odpornymi na rosyjskie wpływy, nie potrafiło też zaoferować obywatelom jasnego stanowiska. Mało kto wyjaśnia na przykład, że wspieranie Ukrainy nie jest działalnością charytatywną, lecz służy naszym własnym interesom bezpieczeństwa, i że my też jesteśmy bardzo zagrożeni przez rosyjski imperializm. Zamiast tego partia kanclerza, SPD, zestawia wsparcie dla Ukrainy z kwestią emerytur i celowo, z powodów wyborczych, podsyca obawy społeczne. To nie tylko cyniczne, ale także wzmacniające prorosyjskie siły w Niemczech.

Trump, Europa i niemieckie przywództwo

Wraz z dojściem do władzy nowej administracji w Waszyngtonie, która może przestać wspierać Ukrainę, rola Europy, w szczególności Niemiec, tylko rośnie, mówi Wołodymyr Dubowyk. Nie wiadomo na pewno, co zrobi Trump po przejęciu Białego Domu 20 stycznia. Ale jest bardzo prawdopodobne, że zmieni swoje podejście do wielu kwestii, a jego administracja zdystansuje się od wojny rosyjsko-ukraińskiej lub zajmie stanowisko, że to sprawa, z którą muszą sobie poradzić Europejczycy:

– Europejczycy muszą nauczyć się podejmować decyzje samodzielnie, w sposób skonsolidowany i skoordynowany. Oczywiste jest, że będą głosy na „nie”, z Bratysławy czy Budapesztu. Jeśli Ameryka się wycofa, Słowacy i Węgrzy zaczną mówić, że nie można wspierać Ukrainy bez Amerykanów. Dlatego ci, którzy rozumieją, że wsparcie Ukrainy jest ważne ze względu na bezpieczeństwo europejskie, muszą mieć silny głos. I tutaj rola Berlina będzie bardzo ważna.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Odliczanie dla Scholza

Kateryna Tryfonenko

Iwona Reichardt: Była Pani w Stanach Zjednoczonych podczas ostatnich etapów kampanii prezydenckiej, a ich finał obserwowała już w Ukrainie. Zaskoczenie?

Tamar Jacoby: Tak, to był niespodziewany i bolesny cios. Teraz, gdy patrzę na wyniki, myślę, że wszyscy powinniśmy byli to przewidzieć. Mówiliśmy sobie, że będzie 50 na 50, ale tak nie było. Trump wygrał ze znaczną przewagą. Nie obwiniam sondaży, nie sądzę, żeby to był główny problem. Myślę, że ludzie po prostu nie chcieli zwycięstwa Trumpa, ja na pewno tego nie chciałam. Teraz musimy jednak uznać, że Amerykanie zaakceptowali Donalda Trumpa – trudno zrozumieć, dlaczego. Czy wyborcy nie wierzą, że on zrobi te wszystkie szalone rzeczy, o których mówi? A może po prostu nie podoba im się kierunek, w którym Demokraci prowadzili kraj? Wciąż staram się to zrozumieć. Będziemy musieli żyć z tym wyborem Amerykanów przez cztery lata.

Jedną z obietnic Trumpa jest zakończenie wojny w Ukrainie w jeden dzień. To się wydaje nie do pomyślenia...

Ukraińskie media społecznościowe wyśmiewały to w pierwszych dniach po wyborach: „Czas ucieka. Don, gdzie jest pokój?” Ale poważnie: nie sądzę, by mógł zakończyć wojnę w jeden dzień. Myślę, że zda sobie sprawę, że to będzie trudniejsze, niż mu się wydawało.

Głównym pytaniem jest, jaki rodzaj umowy zaoferuje. Jestem bardzo zaniepokojona niektórymi opcjami zaproponowanymi przez jego doradców. Drugie pytanie brzmi: jak zareaguje Putin? W ostatnich dniach reakcja Rosji na jego zwycięstwo nie była szczególnie pozytywna. Trzecie pytanie dotyczy tego, jak mocno Trump będzie trzymał się swojej oferty. Przypomnijmy sobie jego negocjacje z Koreą Północną podczas pierwszej kadencji: zrezygnował po kilku dniach rozmów.

Jest więc wiele pytań dotyczących jego obietnicy zakończenia wojny w ciągu 24 godzin. Ponadto kiedy powiedział, że zamierza opuścić Ukrainę, to tak naprawdę nie powiedział tego wprost – to ludzie tak to zrozumieli. Nie wiemy, jakie są jego intencje. Ma na myśli brak nowej broni od USA – czy koniec jakiegokolwiek wsparcia? A może myśli, że USA będą nadal dostarczać dane wywiadowcze i pozwolą Europejczykom na udzielanie pomocy wojskowej, w tym poprzez zakup amerykańskiej broni?

Najważniejsze, że istnieje wiele wersji tego, co może się teraz wydarzyć. Myślę, że trzeba się skupić na przedstawianiu argumentów, które mogłyby przekonać Trumpa do zrobienia właściwej rzeczy, zamiast od razu zakładać, że zrobi najgorszą

Co oznaczałby sukces Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie?

Tego jeszcze nie wiemy. Trump jest bardzo reaktywną i emocjonalną osobą, więc wiele zależy od rozwoju sytuacji. Nie spodoba mu się, jeśli Putin go zignoruje, a to może być dobre dla Ukrainy. Nie spodoba mu się też, jeśli wyjdzie na to, że Ameryka w jakiś sposób zawiodła i zdradziła swojego sojusznika. Musimy więc poczekać. Jest wiele niewiadomych i wiele rzeczy, które mogą mieć wpływ. Teraz ważne jest, aby pomóc Trumpowi postrzegać Ukrainę w pozytywny sposób.

Czy Trump zakończy wojnę? A jeśli tak, to na jakich warunkach? fot: JIM WATSON/AFP/East News

To prowadzi nas do relacji Trump – Putin. Putin jest dla Trumpa przyjacielem czy wrogiem?

To nie jest jasne, ale Putin nadal jest wrogiem Ukrainy i Zachodu. I nie ma dowodów na zmianę nastawienia [do Ukrainy, Zachodu i wojny – red.] wśród zwykłych Rosjan. Ukraińskie media społecznościowe bardzo uważnie śledzą rosyjskie media społecznościowe, w których w ostatnich dniach wiele mówiło się o tym, że Ameryka nadal jest i zawsze będzie wrogiem Rosji. Dla Kremla Trump nie różni się niczym od Bidena i pod wieloma względami to nastawienie jest wspierane przez Putina oraz jego sojuszników.

Głównym pytaniem dotyczącym rozmów jest to, co Trump położy na stole

Jeśli Putin od tego stołu odejdzie, mogę sobie wyobrazić, że będą konsekwencje – widziałam już, jak Trump wywierał na niego presję. Pytanie brzmi: dlaczego miałby odejść? Jeśli Trump zaproponuje zamrożenie linii frontu i obieca, że Ukraina nie dołączy do NATO, to dlaczego Putin miałby odejść? To mnie martwi najbardziej.

Nie zapominajmy o czwartym głównym graczu: Europie. Mamy Ukrainę, mamy USA, mamy Rosję – ale mamy też Europę. Europa musi się zjednoczyć i stać się bardziej aktywna. Możemy zobaczyć scenariusz, w którym Trump się wycofuje i mówi: „Europo, to twoja odpowiedzialność”. Wtedy Europa musi znaleźć pieniądze, broń – i interweniować. Europejczycy mówią o tym zobowiązaniu od początku wojny, ale w rzeczywistości nie zrobili wiele, by zwiększyć swoje zdolności wojskowe. Polska wydaje więcej, ale Niemcy nadal nie wydają prawie nic, a niemiecki rząd właśnie upadł. Dlatego jestem tak samo zaniepokojona tym, co dzieje się w Europie, jak tym, co dzieje się w USA.

Czy uważa Pani, że Europa, a zwłaszcza kraje takie jak Polska czy kraje bałtyckie, powinny się teraz martwić? Czy zwycięstwo Trumpa oznacza ryzyko wojny na naszych granicach?

Najważniejsze jest to, że Europa musi zintensyfikować działania. Nie ma znaczenia, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nawet gdyby wygrała Kamala Harris, Europa musiałaby działać. Nie wystarczy powiedzieć, że musimy wydawać więcej. Europejczycy muszą alokować pieniądze i współpracować ze sobą, by każdy dolar trafiał tam, gdzie powinien. I muszą to robić efektywnie. Dużo się o tym mówi, ale ten pociąg jeszcze nie ruszył. Rozumiem, że wszystko w Brukseli wymaga czasu i jest trudne, ale przyspieszmy sprawy. Na wschodzie Ukrainy giną ludzie i ta wojna dotrze do drzwi Europy. Zagrożenia są już na wyciągnięcie ręki. Z tego względu myślę, że wybór Trumpa może naprawdę pomóc. Może popchnąć Europejczyków do działania w sposób, w jaki nie popchnęła ich nawet sytuacja na linii frontu.

Jeśli mówimy o linii frontu i ogólnie o sytuacji w Ukrainie, to prognozy nie są optymistyczne.

Nie są dobre. Rosjanie coraz bardziej polegają na brutalnej taktyce. Niszczą miejsca, które próbują zdobyć, a następnie wysyłają tam ludzi. I nikt jak dotąd nie wymyślił, jak przeciwdziałać tym atakom. Używają starych, ogromnych bomb szybujących, a jedna taka bomba zniszczyć cały budynek. I to właśnie robili Rosjanie: niszczyli miasto po mieście.

Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Tymczasem w Ukrainie jest coraz mniej amunicji, a ludzie są wyczerpani. Z tego, co wiem, latem mobilizacja stanęła w miejscu, a liczba dezercji wzrosła. Jednak Ukraińcy wciąż się trzymają. Badania opinii publicznej nie wykazują większych zmian w ich nastawieniu do wojny w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Życie w Kijowie jest zaskakująco normalne. Ale ludzie są zmęczeni i myślę, że czekają na to, jak wybór Trumpa zmieni dynamikę zdarzeń

Ukraińcy są zmęczeni walką z jedną ręką za plecami, otrzymywaniem amerykańskiej i europejskiej broni bez możliwości wykorzystania jej zgodnie z potrzebami. Wiele osób liczy na coś odważniejszego – i to może być Trump. Wiele osób martwi się z jego powodu, ale niektórzy mają nadzieję, że może popchnie sprawy do przodu.

Czy Ukraińcy czują się porzuceni przez Zachód, Polskę, USA?

Nie wszędzie jest tak samo. Myślę, że większość Polaków rozumie, co dzieje się w Ukrainie, rozumieją egzystencjalne zagrożenie ze strony Rosji. I większość Europejczyków to rozumie. Jednak większość Amerykanów – nie. Nie rozumieją stawki ani skali zagrożenia. Dla większości Amerykanów ta wojna jest bardzo odległa, a ich spojrzenie na stawkę jest bardziej biznesowe niż egzystencjalne. Jednak nawet w Europie, bądźmy szczerzy, więcej się mówi niż działa. „Porzucenie” to duże słowo, ale być może nie jest ono dalekie od prawdy. Dla Ukrainy ta walka staje się samotną walką.

Ostrzelane domy w Odessie. Zdjęcie: OLEKSANDR GIMANOV/AFP/East News

Co Ameryka zrobi teraz, gdy Joe Biden stał się „kulawą kaczką”, a Donald Trump jest prezydentem elektem?

Nie sądzę, by Kongres przyznał Ukrainie kolejny pakiet pomocowy. Zarówno Izba Reprezentantów, jak Senat są teraz republikańskie i pod kontrolą Trumpa. Jednak do stycznia pewne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć.

Nie wydaliśmy wszystkich pieniędzy z ostatniego pakietu pomocowego, więc musimy się pospieszyć i to zrobić

Senator Lindsey Graham ma ciekawy pomysł: nadać Ukrainie taki sam status jak Izraelowi, otwierając dla niej drogę do znacznie większego dostępu do amerykańskiej broni. To nie do końca członkostwo w NATO, ale to coś znacznie lepszego niż to, co Ukraina ma teraz. Musimy również rozważyć zasady regulujące sposób, w jaki amerykańscy wykonawcy z branży obronnej mogą współpracować z wykonawcami z innych krajów.

Wiele z tych rzeczy to drobiazgi, ale chodzi o to, że jest zbyt wcześnie, by się poddawać. Są rzeczy, które można zrobić w USA, i rzeczy, które można zrobić w Europie. Być może najważniejszą jest to, co robi Zełenski i inni – myślenie o tym, jakie argumenty będą najbardziej przekonujące dla zespołu Trumpa. Wszystkie te kroki mogą coś zmienić i musimy je kontynuować. Wojna się nie skończyła. Ukraińcy wciąż walczą, a Rosja wydaje się zagrażać Ukrainie i reszcie Europy bardziej niż kiedykolwiek.

Zdjęcie na okładce: 24 Brygada Zmechanizowana im. Króla Danyła Ukraińskich Sił Zbrojnych/AFP/East News

20
хв

Tamar Jacoby: Dla Ukrainy to może być samotna bitwa

Івона Райгардт

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

To, czego Ukrainki uczą się za granicą, przyda się w odbudowie kraju

Ексклюзив
20
хв

Odliczanie dla Scholza

Ексклюзив
20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress