Exclusive
20
min

Dlaczego Polska nie waha się wydawać miliardów na broń i kupowała czołgi setkami jeszcze przed lutym 2022 roku?

Polski model budowy obronności można określić jako hybrydę modelu zachodnio- i warunkowo wschodnioeuropejskiego, łączącą potężny arsenał dalekiego zasięgu z jednoczesną rozbudową komponentu lądowego

Iwan Kyryczewski

Ćwiczenia DEFENDER-Europe 2022 w Polsce. Fot: Marek Maliszewski/REPORTER

No items found.

Po inwazji Rosji na Ukrainę Polska udzieliła schronienia milionom naszych rodaków i zajęła nie tylko konsekwentne, ale i żarliwe stanowisko w sprawie pomocy wojskowej dla naszego kraju, która powinna być udzielona wspólnym wysiłkiem Zachodu. Wszystko to jest wynikiem konsekwentnej polityki wzmacniania własnego sektora obronnego, którą Polska prowadziła na długo przed lutym 2022 roku.

Można zacząć od licznych „punktowych” przykładów: jeszcze w latach 90. polski przemysł obronny uruchomił własną produkcję czołgów PT-91 Twardy, z których kilkadziesiąt trafiło do naszego kraju w ramach pomocy wojskowej. Innym przykładem jest to, że na początku XXI wieku i w 2015 roku Polska, patrząc dość dalekowzrocznie, kupiła od Niemiec ponad 200 Leopardów 2.

Berlin uważał, że czołgi to pozostałość minionej epoki, której należy się pozbyć, jak średniowiecznych zamków

W czerwcu 2021 roku Wojsko Polskie przeprowadziło zakrojone na szeroką skalę manewry Dragon-21, mające na celu odparcie ewentualnej rosyjskiej agresji. Wnioski z tych ćwiczeń zostały podane do publicznej wiadomości: w przypadku rosyjskiego ataku polska armia byłaby w stanie rozmieścić się zgodnie z planami operacyjnymi, ale w rzeczywistości istniały bardzo duże problemy z poziomem uzbrojenia.

Ta historia wydaje się być powodem, dla którego Polska tak wytrwale dąży do realizacji zakrojonych na szeroką skalę programów zbrojeniowych wartych miliardy dolarów, a niektóre krajowe dyskusje polityczne na temat kwestii obronnych mogą być iskrzące, lecz z korzyścią dla wspólnej sprawy.

Polski sprzęt na ćwiczeniach DRAGON24. Fot: JAKUB STEINBORN/Polska Press/East News

„Długa ręka” sięga do Moskwy i pięść z 1000 czołgów

Polski model budowy obronności można określić jako hybrydę modelu zachodniego i konwencjonalnie wschodnioeuropejskiego, łączącą potężny arsenał dalekiego zasięgu z jednoczesną rozbudową komponentu lądowego.

Zacznijmy od następującego faktu: Poza samolotami F-16 Polska ma Storm Shadow, taktyczne pociski manewrujące AGM-158 JASSM o zasięgu 300 km. Polska posiada obecnie 70 takich pocisków na 48 samolotów F-16 – a chce mieć ich ponad 10 razy więcej. Z kolei w marcu 2024 r. Departament Stanu USA zezwolił na sprzedaż Polsce aż 821 pocisków manewrujących JASSM-ER o zasięgu 900 km, co teoretycznie pozwala im dotrzeć aż do Moskwy. Łączny ich koszt to 1,77 miliarda dolarów, tj. 2,15 miliona dolarów za sztukę.

W 2019 r. Polska zakupiła 20 wyrzutni M142 HIMARS, a obecnie ma zamówienia na 486 kolejnych HIMARS-ów i 218 ich południowokoreańskich odpowiedników K239 Chunmoo (polskie oznaczenie Homar-K). Warto zauważyć, że oprócz Homar-K, polskie wojsko otrzyma również taktyczne pociski balistyczne KTSSM-II, odpowiedniki amerykańskich ATACMS o zasięgu 300 km. Ta „rakietowa pięść” będzie kosztować ponad 10 miliardów dolarów, chociaż produkcja obu systemów rakietowych będzie częściowo zlokalizowana w polskich zakładach.

Programy czołgowe to kolejny przykład skali polskich wysiłków obronnych. Według otwartych źródeł, na początku 2023 r. polska armia posiadała około 620 czołgów wszystkich typów, a wszystkie obecne zamówienia przewidują dostawę prawie 1200 nowych czołgów

Obejmują one 366 M1 Abrams z różnymi modyfikacjami w ramach dwóch kontraktów o łącznej wartości do 8 miliardów dolarów. Ponadto program obejmuje 820 południowokoreańskich czołgów K2, z których 500 zostanie wyprodukowanych w polskich zakładach, ale po 2027 roku, ponieważ zwiększenie produkcji wymaga czasu. Tylko pierwszych 180 tych czołgów będzie kosztować 3,37 miliarda dolarów.

Prawdopodobnie lepiej w ogóle nie patrzeć na ceny dotyczące kosztów obrony powietrznej, a także czasu trwania dostaw wyrzutni przeciwrakietowych. Zgodnie z obecnymi planami, Polska chce wejść w posiadanie 12 baterii Patriot oprócz 4 już zamówionych w ramach programu Wisła i 46 systemów CAMM-ER w ramach programu Narew – a wszystko to będzie kosztować aż 30 miliardów dolarów do 2035 roku.

Początkowe plany obrony powietrznej w Polsce były wielokrotnie skromniejsze. Jednak doświadczenie rosyjskiej wojny z Ukrainą pokazało, że oszczędzanie na obronie nieba jest jak oszczędzanie na śmierci

Na początku 2022 roku Polska miała tylko trzy baterie S-200 i 17 wyrzutni S-125, co ledwo wystarczało na pokrycie Warszawy i Krakowa. Pierwsze trzy baterie Patriot przybyły do Polski na początku 2023 roku, aby zastąpić S-200. Półżartem nadmienię, że nigdy nie powinniśmy pytać ukraińskich strzelców przeciwlotniczych, skąd wzięli środki do zestrzelenia rosyjskich A-50 i Tu-22M3.

Personel na wagę złota

Na początku 2023 roku Polska miała armię liczącą 114 000 żołnierzy. Logiczne jest, że przy tak dużych zakupach uzbrojenia liczba żołnierzy również powinna wzrosnąć. Ale w tej kwestii polskie przywództwo wojskowe i polityczne obecnie:

1) stara się znaleźć „złoty środek”;

2) wciąż go szuka, więc można dyskutować o różnych opcjach.

Ćwiczenia wojskowe w Drawsku Pomorskim w Polsce. Fot: GERARD/REPORTER

Można dostrzec dwa punkty odniesienia. Pierwszym z nich jest to, że polskie dowództwo wojskowe chce stworzyć silny i liczny trzon kadrowy w czasie pokoju, aby można go było wykorzystać do budowy armii w obliczu mobilizacji w czasie wojny. Drugim jest chęć uczynienia ze służby wojskowej największego przywileju politycznego dostępnego polskim obywatelom.

Należy się spodziewać, że podstawowe decyzje o zwiększeniu liczebności polskiej armii są tak naprawdę jeszcze przed nami

Przy czym polskie wojsko kieruje się dość interesującą logiką, według której najlepszymi żołnierzami są mężczyźni w wieku 30+, ponieważ są już stabilni psychicznie, a nadal zdrowi fizycznie.

Szansa na obronne siostrzeństwo

Po tym wszystkim możlogiczne pytanie: Jak Ukraina i Polska mogą teraz współpracować w kwestiach obronnych? Wciąż pamiętamy realia 2021 roku, kiedy wierzono, że nasz kraj może być dawcą ważnych technologii dla polskiego przemysłu obronnego, takich jak pociski przeciwpancerne czy amunicja kierowana.

Ostatnie ponad 2 lata wojny na pełną skalę wywróciły ten paradygmat do góry nogami i teraz należy zadać pytanie: Co możemy pożyczyć od Polski w zakresie technologii obronnych?

Polski przemysł obronny naprawia dla nas czołgi Leopard 2A4 i wydaje się, że będzie również serwisował nasze przyszłe F-16. Jednocześnie Polska chce zlokalizować u siebie produkcję przynajmniej niektórych elementów systemów rakietowych i systemów obrony powietrznej.

Ukraina będzie potrzebować całego doświadczenia zdobytego przez polski przemysł obronny – zarówno w rutynowej konserwacji zachodnich czołgów i samolotów, jak w lokalizowaniu technologii rakietowej

To znacznie zmniejszyłoby nasze wysiłki i skróciło czas. Na przykład zbudowanie własnego systemu obrony przeciwrakietowej od podstaw przy użyciu własnych projektów zajmuje około 20 lat – a my nie mamy tyle czasu. Dla lepszej ilustracji zagadnienia możemy przytoczyć następujący przykład: na początku 2023 roku publicznie ogłoszono umowę na naprawę czołgów T-64 dla Sił Zbrojnych Ukrainy w polskich zakładach. Obserwatorzy polskiego przemysłu podkreślali wtedy, że stwarza to nowe możliwości rozwoju ich przemysłu obronnego.

Inaczej mówiąc, istnieje wiele kwestii we współpracy obronnej, w których Ukraina i Polska, jako dwa sąsiadujące ze sobą kraje, mogłyby nawiązać „siostrzaną” współpracę.

No items found.

Ekspert w agencji informacyjno-konsultingowej Defense Express, dołączył do zespołu w listopadzie 2020 roku. Obecnie koncentruje się na zagadnieniach technologicznych, wojskowych i wojskowo-przemysłowych związanych z inwazją Rosji na Ukrainę na pełną skalę. Wcześniej, jako autor specjalistycznych publikacji, zajmował się specyfiką sektora energetycznego, transportowego i rolnego Ukrainy w kontekście zagrożenia militarnego ze strony Rosji.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że stosunki między Polską a Ukrainą zostały beznadziejnie popsute. Jednak gdy jedni wygłaszali prowokacyjne oświadczenia i dzielili nasze kraje, by zadowolić Kreml, my razem z naszymi polskimi przyjaciółmi budowaliśmy mosty.

Polskiej delegacji na forum Via Carpatia, które odbyło się w Kijowie w połowie listopada, przewodził Marcin Bosacki, poseł na Sejm RP i szczery przyjaciel Ukrainy.

Poseł Marcin Bosacki. Fot: Via Carpatia

Podczas pierwszego ukraińsko-polskiego spotkania w ramach forum rozmawialiśmy nie o chimerach przeszłości, które przesłaniają obu narodom ogląd rzeczy, ale o naszej przyszłości – wspólnej przyszłości w Unii Europejskiej.

Polska ma wiele narzędzi, zasobów i inicjatyw, które powinny być teraz wykorzystane na rzecz zwycięstwa Ukrainy i jej powojennej odbudowy

To właśnie na tych konkretnych rzeczach musimy się skupić, by pokonać naszego wspólnego historycznego wroga. I właśnie o tych sprawach rozmawialiśmy podczas paneli dyskusyjnych. Wykorzystujemy je, aby przekazać nasze przesłanie naszym polskim gościom, a oni przekażą je swoim władzom. Tych spraw jest wiele, na przykład inwestycje w powojenną odbudowę Ukrainy. Rosyjska agresja spowodowała w naszym kraju szkody o wartości pół biliona dolarów. Unia Europejska jest gotowa zainwestować w odbudowę infrastruktury Ukrainy. A Polacy mają ogromne doświadczenie w przyciąganiu, efektywnym wykorzystywaniu i kontrolowaniu unijnych pieniędzy.

Ale nawet teraz, kiedy nie mamy jeszcze dostępu do europejskich pieniędzy, Polska i Ukraina mają kapitał bardzo dobrych doświadczeń we współpracy, szczególnie w sektorze energetycznym

Dla Ukrainy to bardzo delikatna kwestia. Od samego początku niszczenia przez Rosję naszej infrastruktury energetycznej Polska nam pomagała. Zapewniła doraźną pomoc naszemu systemowi energetycznemu natychmiast po pierwszych atakach lotniczych i pomogła odbudować zbombardowane obiekty, byśmy mogli uniknąć przerw w dostawie prądu.

Po zajęciu dużej części Donbasu Ukraina stanęła w obliczu niedoboru węgla. Polska już pomaga w dostarczaniu tego paliwa i jest gotowa zwiększyć dostawy. Po wojnie problem z wysokoenergetycznym węglem będzie równie dotkliwy, jak problem z energią elektryczną. Węgiel ma bowiem kluczowe znaczenie dla funkcjonowania naszego kompleksu wojskowo-przemysłowego. By zbudować wiele rakiet i odstraszyć nową rosyjską agresję, będziemy potrzebowali dużo węgla – tyle że kopalnie w Donbasie są albo zajęte, albo zniszczone. Dlatego polski węgiel, zachodnie technologie i pieniądze, do których uzyskamy dostęp dzięki współpracy z polskimi firmami, mogą być znaczącą pomocą dla naszej obrony. Zostało to omówione na specjalnym panelu obronnym podczas forum Via Carpatia.

Warto podkreślić, że takie wspólne projekty w sektorze obronnym już istnieją. Chcąc uniknąć zniszczenia zakładów produkcyjnych przez rosyjskie rakiety, ukraińskie firmy lokują je na terytorium Polski. Ich gotowe produkty będą wykorzystywane w walce o Ukrainę.

Dziś Ukraina i Polska chronią się przed rosyjską agresją w tym samym historycznym schronie

Atakują nas nie tylko rakiety z głowicami, ale także ideologiczne pociski z imperialną narracją i propagandą. Musimy wspólnie przetrwać te ataki. By tak się stało, musimy pozostać zjednoczeni, a nie marnować energii na kłótnie. Dlatego bardzo cieszy fakt, że w czasie gdy odbywało się forum Via Carpatia retoryka polskich władz się zmieniła.

Donald Tusk i Radosław Sikorski. Zdjęcie: Wojciech Stróżyk/REPORTER

Polityczni prowokatorzy z rządowymi tekami zostali uciszeni, a prezydent Andrzej Duda, premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wydali szereg oświadczeń i ogłosili wiele inicjatyw, które powinny wzmocnić Ukrainę. To szczególnie ważne w obliczu zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach w USA i niepewności co do jego stanowiska w sprawie wojny ukraińsko-rosyjskiej.

Europa chce odzyskać swoją geopolityczną podmiotowość, a bez ścisłego sojuszu Kijowa z Warszawą jest to niemożliwe

Dlatego cieszę się, że nieprzyjemne momenty, które mieliśmy w naszych stosunkach jeszcze niedawno, zeszły na dalszy plan, a bezpieczeństwo i współpraca znów stają się kluczowe. Dziś ważniejsze niż kiedykolwiek jest przełamywanie mitów i stereotypów dzielących nasze narody.

20
хв

Broń, energia, pieniądze: jak Polska pomoże Ukrainie w 2025 roku

Mykoła Kniażycki

20 lat temu rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja. Ostatnie dwie dekady zatarły w zbiorowej pamięci szczegóły tego wydarzenia, które w było najbardziej spektakularnym owocem pierwszych 13 lat niepodległości Ukrainy. Wiele rzeczy związanych z tamtymi wydarzeniami jest dziś postrzeganych w uproszczony sposób.

Faktem pozostaje jednak to, że wydarzenia Pomarańczowego Majdanu były potężnym aktem sprzeciwu ludzi, którzy wyszli bronić swojego wyboru i swoich praw

Wiktor Juszczenko pięknie „poszedł w prezydenty". 4 lipca 2004 r. Rozśpiewany plac, on w białej koszuli, mnóstwo ludzi w haftowanych koszulach. Pomarańczowe flagi, letnie słońce i błękitne niebo. Juszczenko mówi, że my, Ukraińcy, mamy prawo do godnej przyszłości. Każde jego słowo rezonuje – natchnione twarze i uśmiechy, nadzieja w oczach. Gra muzyka, w tym moje „Nadchodzimy” i „Nie bój się żyć”.

Ukraińcy kojarzyli Wiktora Juszczenkę z europejskim wektorem rozwoju – odejściem od imperialnego sąsiada i uzyskaniem prawdziwej niepodległości. Ukraina zaczęła odrywać się od Rosji. Systemy polityczne obu krajów rozwijały się w różny sposób, konieczne więc było zdefiniowanie pomysłów na naszą przyszłość. Wiktor Juszczenko i Wiktor Janukowycz mieli oczywiście różne poglądy w tej sprawie.

Juszczenkę poznałam w 1999 roku. Wcześniej, w 1989 r., w Czerniowcach była „Czerwona Ruta” [piosenka napisana przez Wołodymyra Iwasiuka w 1968 r., jedna z najbardziej popularnych piosenek ukraińskich – red.]. „Ruta” w Zaporożu, której odegranie na stadionie Wiaczesława Czornowiła zbiegło się z początkiem zamachu stanu w 1991 roku. Studencki strajk głodowy, protesty w Charkowie oraz proukraińskie nastawienie ludzi i ukraińska muzyka – wszystko to było ignorowane.

Spotkanie z Wiktorem Juszczenką zainspirowało mnie, dało mi siłę i nadzieję, że ukraiński przywódca może być inny. Nowoczesny, inteligentny, ukraiński i europejski jednocześnie

Przed tym spotkaniem byłam bliska rozpaczy. Panowało lekceważące podejście do wszystkiego, co ukraińskie. Wielu tak zwanych liderów często demonstrowało swoją wiernopoddańczość i upokarzało się przed „starszym bratem”. Nigdy nie skłaniałam się w stronę „ruskiego miru” (jak się okazało, miałam rację). Spotkanie z Juszczenką zrobiło na mnie ogromne wrażenie, wsparło mnie i dało mi siłę, by trwać przy swoim.

Powiedział mi wtedy: „Dziękuję ci za to, co robisz. To ważne dla Ukrainy i narodu ukraińskiego”. Na długo przed wyborami prezydenckimi w 2004 roku byłam po tej samej stronie barykady co on. Był osobą, z którą wyobrażałam sobie przyszłość Ukrainy. Ufano mu. Był szanowany. Lubiłam go za szczerość i autentyczność.

Bardzo dobrze pamiętam wiec na placu Europejskim, kiedy Wiktor Juszczenko, z oszpeconą twarzą, po raz pierwszy po otruciu przemawiał do ludzi. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że zawartość dioksyn w jego krwi tysiąckrotnie przekraczała normę. Nadal nie jest jasne, co wydarzyło się podczas tej kolacji, na której rzekomo doszło do otrucia. Niestety w najnowszej historii Ukrainy jest wiele pytań bez odpowiedzi.

Chcieli zabić, czy tylko oszpecić bądź przestraszyć Juszczenkę? Czegokolwiek chcieli, ostatecznie przyniosło to odwrotny skutek

21 listopada 2024 r. odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Wraz z innymi muzykami głosowałam w lokalu wyborczym w budynku związków zawodowych za Wiktorem Juszczenką. Byliśmy tam, by go wesprzeć. Wieczorem zebraliśmy się w sztabie i już wtedy pojawiły się dowody na liczne fałszerstwa. W nocy 22 listopada ludzie zaczęli budować scenę pod gołym niebem. Gdy obudziłam się nazajutrz rano, natychmiast poszłam na Majdan, gdzie zobaczyłam wielu przyjaciół i podobnie myślących ludzi.

Stałam na Majdanie i widziałam oczy ludzi. Przychodzili z dziećmi, które niosły pomarańczowe zabawki. Tak było każdego kolejnego dnia. Było dużo muzyki i przemówień ze sceny, a na Chreszczatyku pojawiło się miasteczko namiotowe. Ludzie nie wiedzieli, co dzieje się w kuluarach, nie wiedzieli, że wszystko to trzyma się dosłownie na włosku, że wydarzenia mogą potoczyć się nie tak, jak chcą. Postrzegali to wszystko jako festiwal.

Później zdaliśmy sobie sprawę, jak zwodnicze było poczucie euforii, bezpieczeństwa i radości z bycia otoczonym przez podobnie myślących ludzi

Pomarańczowa Rewolucja była bezkrwawa, a to ma swoją cenę. Ceną za nieużywanie siły były konstytucyjne ustępstwa. Ukraina stała się republiką parlamentarno-prezydencką. Z czasem prezydent Juszczenko stracił część swoich uprawnień. Ci, którzy nazywają go „słabym prezydentem”, nie bardzo wiedzą, o czym mówią. On taki nie był. W rzeczywistości to niezwykle mądry, inteligentny, delikatny człowiek, wróg totalitaryzmu. Nie dopuścił do rozlewu krwi.

Ta rewolucja zmieniła mnie i nie tylko mnie – zmieniła kraj. Zmieniła rozumienie przez świat tego, czym jest demokracja i jak o nią walczyć. Ludzie w Ukrainie zdali sobie sprawę, że mogą wygrać, że ich wartości mają znaczenie. I że tych wartości mają wiele.

Pomarańczowa Rewolucja zmieniła bieg historii. Ukraińcy zdali sobie sprawę, że są siłą

Na scenie Majdanu śpiewałam piosenki „Idziemy” i „Nie bój się żyć”, które potem śpiewano podczas Rewolucji Godności. Dziewięć lat po Pomarańczowej Rewolucji Ukraińcom znowu przyjdzie bronić swojego wyboru. Rewolucja Godności będzie tragiczna, ale prawda zwycięży. Wschodni sąsiad nie odpuści, rok 2014 upłynie pod znakiem okupacji Krymu, tzw. ATO [operacja antyterrorystyczna na wschodzie kraju, prowadzona przez ukraińską armię przeciw prorosyjskim separatystom z obwodów donieckiego i ługańskiego – red.]  i wybuchu wojny.

A 24 lutego 2022 r. rozpocznie się inwazja Rosji. Od ponad tysiąca dni nasz kraj krwawo walczy o wolność i prawdziwą niepodległość.

Wszystkie zdjęcia dostarczone przez autorkę

20
хв

Pomarańczowa Rewolucja i ja

Maria Burmaka

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Zełenski w USA: jesteśmy bliżej końca wojny, niż nam się wydaje

Ексклюзив
20
хв

Fantomowe perspektywy członkostwa i większe wsparcie wojskowe – czego Ukraina powinna oczekiwać po rocznicowym szczycie NATO?

Ексклюзив
20
хв

Na Zachodzie trochę zmian, czyli jak bardzo Ukraina może się bronić

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress