Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
День батька в Україні та Польщі 2024: дати, традиції та ідеї подарунків
У Польщі в цей день вітають не тільки татусів, але й дідусів. А в Україні День батька — нагода подякувати тим, хто захищає зараз свої сім’ї. Коли День батька відзначають у Польщі та Україні? Чому в різні дні? Яка історія свята? Та що зрештою подарувати тату в цей день?
День батька (Dzień Ojca) в Україні святкують у третю неділю червня — цьогоріч це 16 червня, а у Польщі — завжди 23 червня.
Чому в різні дні? Тому що Україна святкує за міжнародним календарем, а Польща — за власним.
Спочатку відзначати День батька вирішили в США — в 1910 році. Це була відповідь на заснування Дня матері. Ініціаторкою стала місіс Додд, яка вирішила вшанувати пам'ять покійного батька. Будучи вдівцем, він виростив у любові і турботі шістьох дітей. Національним в Америці свято стало в 1966 році, а в Україні — 2019 року.
У Польщі 1965 року лодзька газета Express Ilustrowany опублікувала дискусію про святкування Дня батька за прикладом інших країн, а вже за тиждень оголосила про ініціативу зробити 23 червня таким днем. Ідею підтримали й інші видання, знайшла вона відгук і серед читачів.
Особливих традицій святкування наразі немає: найчастіше діти в садочках та школах влаштовують виступи для батьків, малюють їм листівки.
Але зараз в Україні, де чимало татусів боронять країну на фронті, День батька набув особливого сенсу. Це нагода нагадати, як сильно ви любите і цінуєте своїх татусів.
Ідеї подарунків для батька
1. Що не кажіть, а найкращий — зроблений своїми руками. Наприклад, листівка з портретом татка. Хоча можна піти далі й перенести цей малюнок на чашку або футболку — в такому разі подарунок не тільки викличе емоцію, а й принесе користь і збережеться надовго.
2. Альбом зі спогадами. Приміром, вклеюєте світлину, де разом з батьком ганяєте м’яча, і підписуєте: “Дякую, що навчив грати у футбол”. Передивіться ваші фото, увімкніть фантазію. Такий альбом гарантовано викличе і ностальгію, і вдячність. Як наслідок — це зміцнить емоційний з’вязок між вами.
3. Корисні гаджети. Потужний акумулятор чи ecoflow стануть у нагоді при відключеннях світла. Павербанки, ліхтарики, електроковдри, термопоти і нічні світильники — все це те, що точно оцінить український татусь.
4. Настільні ігри з якісних матеріалів. Наприклад, є чудова гра про Україну «Шевченко питає» — 180 карток із запитаннями, що поділені на 6 розділів: символи, культура, постаті, мова, регіони та історія. Сюди ж можна віднести пазли з містами — приміром, компанії DoDo. Вони нескладні, захоплюючі і сучасні.
5. Встановіть таткові Spotify, створивши плейлист з його улюблених музичних композицій. Підпишіть його на Netflix — нехай дивиться якісні фільми замість телевізора. Колись батько навчив вас опановувати здобутки цивілізації, тепер прийшла ваша черга.
Dziennikarka, specjalistka ds. PR. Jest mamą małego geniusza z autyzmem i założycielką klubu dla mam PAC-Piękne Spotkania w Warszawie. Prowadzi bloga i grupę TG, gdzie wspólnie ze specjalistami pomaga mamom dzieci specjalnych. Pochodzi z Białorusi. Jako studentka przyjechała na staż do Kijowa i została na Ukrainie. Pracowała dla dzienników Gazeta po-kievske, Vechirni Visti i Segodnya. Uwielbia reportaż i komunikację na żywo.
R E K L A M A
Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.
Jeśli szukasz filmu, który łączy w sobie głębokie znaczenie, japońską estetykę i nieopisany ból serca, Lalki Takeshiego Kitano to prawdziwa poezja na ekranie. Film splata ze sobą trzy odrębne, ale nierozerwalnie połączone historie o uczuciach, które nie gasną nawet w obliczu bólu, rozłąki i poświęcenia. To medytacja nad losem, przesycona jednocześnie głęboką melancholią i cichą nadzieją. Szczególne miejsce w obrazie zajmuje natura: kwitnące ogrody, delikatny różowy śnieg sakury, jaskrawe kolory japońskich krajobrazów. Wiosna jest tu nie tylko tłem, ale symbolem kruchości ludzkiego szczęścia, jego ulotności i niepowtarzalności każdej chwili życia.
Ramka z filmu „Lalki”, 2002
2.” Wiosna, lato, jesień, zima... I znowu wiosna”, 2003
Film koreańskiego reżysera Kim Ki-duka to filmowa przypowieść o ludzkim życiu, które, podobnie jak natura, przechodzi cykle zmian. „Wiosna, lato, jesień, zima... i znów wiosna „ to refleksja nad dorastaniem, grzechem, odkupieniem i spokojem, który przychodzi wraz ze świadomością cyklicznej natury życia i akceptacją tego niezmiennego cyklu własnym jestestwem. Ten film to nie tylko opowieść o wiośnie, to filmowa medytacja.
Kadr z filmu „Wiosna, lato, jesień, zima... I znowu wiosna”, 2003
3. „Ann” (ang. Anne with an E), 2017-2019
Kanadyjski serial oparty na klasycznej powieści „Ania z Zielonego Wzgórza” autorstwa Lucy Maud Montgomery. Akcja rozgrywa się pod koniec XIX wieku na Wyspie Księcia Edwarda. Główna bohaterka, 13-letnia sierota Ania Shirley, przypadkowo trafia do rodziny Casbertów - starszego rodzeństwa, które chce wziąć chłopca do pomocy w pracach domowych, ale zamiast tego dostaje rudowłosą dziewczynkę z nieokiełznaną wyobraźnią. Ten film to prawdziwa oda do natury, jej piękna i harmonii.
Ramka z filmu „Ann” (ang. Anne z literą E), 2017—2019
4. „Jaśniejsza od gwiazd” (ang. Bright Star), 2009
Film z wiosennym klimatem, który tworzy romantyczny nastrój i pokazuje piękno natury. „Jaśniejsza od gwiazd” to prawdziwy filmowy poemat. Ten biograficzny dramat Jane Campion przenosi widza w świat młodzieńczej miłości, inspiracji i tragedii, opowiadając historię poety Johna Keatsa i jego muzy Fanny Bron.
Ramka z filmu „Jasna gwiazda” (ang. Jasna Gwiazda), 2009
5. „Dwoje do poprawki” (ang. Hope Springs), 2012
Jeśli szukasz filmu o wiośnie, który opowiada nie tylko o przyrodzie, ale także o budzących się uczuciach, obejrzyj „Hope Springs”, wzruszającą i ciepłą historię. Para, która jest ze sobą od ponad 30 lat, próbuje odzyskać utraconą czułość i intymność. Tak jak przyroda budzi się po zimie, tak ich uczucia szukają nowego oddechu. Film subtelnie przypomina nam, że nawet w długim związku jest miejsce na odkrycia i pierwsze wyznania. „Spring Hopes” to opowieść o tym, że miłość nie ma wieku, a wiosna w sercu może rozpocząć się w każdej chwili.
Kadr z filmu „Wiosenne nadzieje” (ang. Nadzieja Springs), 2012
6.” Paryż może poczekac”, 2016
Komedia romantyczna, w której główna bohaterka Anna wyrusza w nieoczekiwaną podróż z uroczym Francuzem. Film wypełniają malownicze krajobrazy Francji: słoneczne winnice, kwitnące pola i romantyczne uliczki. Wszystko to tworzy prawdziwie wiosenną atmosferę. Wykwintne posiłki, degustacje win, niespieszne rozmowy o życiu - wszystko to sprawia, że film jest prawdziwym filmowym świętem. To opowieść o tym, że szczęście tkwi w szczegółach.
7. „Tajemniczy ogród” (ang. Secret garden), 2020
Dziesięcioletnia Mary trafia do ponurego dworku wuja, gdzie odkrywa zaniedbany, ale magiczny ogród, który budzi jej ciekawość, przyjaźń i nadzieję. Wraz ze swoimi nowymi przyjaciółmi ożywia to magiczne miejsce, a wraz z nim serca otaczających ją osób, niczym wiosna ożywiająca po długiej zimie. „Tajemniczy ogród” to opowieść o sile natury, przyjaźni i wewnętrznej przemianie.
Kadr z filmu „Tajemniczy ogród” (ang. Sekretny ogród), 2020
8. Gemma Bovary (fr. Gemma Bovery), 2014
Po przeprowadzce do cichej francuskiej wioski pisarz Martin Joubert znajduje inspirację w tajemniczej Gemmie, która przypomina mu Madame Bovary Flauberta - kobietę, która fascynuje, oczarowuje i być może zmierza ku fatalnemu końcowi. Pośród wiosennych krajobrazów, romansu i literackich aluzji rozwija się opowieść o namiętności, ironii i nieuchronności losu. Ten film to wiosenny koktajl piękna, miłości i literackich aluzji, który urzeka od pierwszego kadru.
Ujęcie z filmu Inaksha Bovery (ks. Gemma Bovery), 2014
Jeśli oglądanie filmów zainspirowało Cię tak bardzo, że chcesz wyjść na zewnątrz do pięknych kwitnących ogrodów, mamy dla Ciebie wybór 10 najlepszych ogrodów w Polsce.
Podróżowanie kamperem jest w Polsce popularne. Kampera można nie tylko kupić, ale również wynająć. Cena wynajmu kampera zależy od sezonu: najdroższy okres - od czerwca do września - to koszt 600-800 zł za dobę, w zależności od modelu. W kwietniu, maju, wrześniu i październiku jest taniej: 450-650 zł za dzień. Najkorzystniej zaś jest w marcu i listopadzie - 400-500 zł za dobę.
Jak wybrać model przyczepy kempingowej
Najpopularniejszym modelem campervana w Polsce jest MERCEDES Balcamp SP720. Ten kamper będzie wygodny dla maksymalnie czterech dorosłych osób: można w nim gotować, wziąć prysznic, jest lodówka i miejsca do spania. Modele Kronos 284M i Kronos 265TL są bardziej komfortowe i większe (z 5 miejscami do spania).
Co jest potrzebne do podróży kamperem
Zwykłe prawo jazdy kategorii B jest odpowiednie do podróżowania. Możliwe jest wynajęcie kampera z kierowcą, który zna już wszystkie popularne trasy w kraju.
Za wynajęcie kampera trzeba zostawić kaucję: od 3 do 6 tysięcy złotych. Pieniądze te zostaną zwrócone po podróży, jeśli samochód będzie nieuszkodzony i czysty. Zazwyczaj pieniądze są zwracane bez żadnych problemów, ponieważ samochód jest ubezpieczony, ale mogą potrącić część pieniędzy za brudne wnętrze, śmieci i mniej paliwa w baku.
Hotel na kółkach
W Polsce istnieje również osobna kategoria kamperów premium, których wynajem będzie kosztował znacznie więcej - od 2000 do 2900 zł za dobę w szczycie sezonu. Od zwykłej przyczepy kempingowej odróżnia go nowoczesny wystrój wnętrza, maksymalne wyposażenie i większa liczba łóżek. To jak hotel na kółkach: pościel, ręczniki, wszystkie naczynia, podstawowe jedzenie, przekąski i woda, telewizor itp. Można również rozłożyć baldachim i stół, aby zrelaksować się na świeżym powietrzu. Zazwyczaj takie samochody kempingowe mają składane stoły i krzesła, gry na świeżym powietrzu, kremy na komary, apteczkę pierwszej pomocy, produkty higieniczne, stojaki na rowery i przestronne schowki na rzeczy. Czasami jest nawet sauna! Każda nowa opcja oznacza jednak dodatkowe koszty.
Jak kupić kampera w Polsce
Kampera w Polsce można kupić już za 40 tysięcy 250 złotych. Zazwyczaj dobry samochód w podstawowym lub ponadprzeciętnym wyposażeniu kosztuje 100-130 tysięcy złotych. Ludzie kupują też używane przyczepy i sami je modyfikują. Popularną opcją jest kupowanie na amerykańskich aukcjach, gdzie ceny są znacznie niższe. Przykładowo dobrego campervana można kupić już za 60 000 zł.
Najlepsze trasy do podróżowania campervanem po Polsce
Przede wszystkim jest to droga na wybrzeże Bałtyku. Jest niezwykle piękna, a miejsc do zatrzymania się (kempingów) nie brakuje.
Równie piękna będzie wycieczka na Pomorze Zachodnie, na przykład w okolice Świnoujścia, Mędzydrojów czy Rewala. W tym regionie znajduje się również wiele kempingów na europejskim poziomie.
Jezioro Solińskie to również jedno z ulubionych miejsc biwakowiczów w Polsce. Jezioro i Bieszczady gwarantują widoki jak z folderów reklamowych. Zatrzymać się można na przykład w Solinie lub Polańczyku, gdzie do wyboru jest wiele pól namiotowych.
Duży wybór kempingów jest również na Mazurach. Wybór miejsc jest tutaj tak duży, że naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Osoby lubiące ciszę i spokój mogą pomyśleć o udaniu się nieco dalej, do Bebrzańskiego Parku Narodowego.
Jezioro Międzybrodzkie to mało znane, magiczne miejsce położone niedaleko Żywca. Beskid Żywiecki to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce, gdzie zawsze jest cicho i nie ma tłumów. Ponadto znajdują się tutaj ciekawe atrakcje turystyczne. Na przykład Muzeum Browaru Żywieckiego czy popularne wśród dzieci mini-zoo.
Wyżyna Krakowsko-Częstochowska (Jura Krakowsko-Częstochowska) również może pochwalić się dużą liczbą pól namiotowych i leśnych kempingów. Natomiast w Szczawnicy, gdzie również można znaleźć to wszystko, można również spróbować spływu Dunajcem.
Koszt noclegu na kempingach w Polsce z własnym samochodem to 80-150 zł.
Mapa kempingów w Polsce dostępna jest tutaj. Największą bazę kempingów w Europie można znaleźć tutaj.
Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.
W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).
Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.
Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.
Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski
Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro
Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.
Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.
Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.
Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.
Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.
Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News
Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.
Wpływ uchodźców na polską gospodarkę
Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.
Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.
BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł
Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.
Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.
Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.
Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.
Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców
I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.
Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy
Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.
Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.
Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.
Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter
Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce
Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.
Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.
Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu
– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?
Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.
Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.
Wniosek: razem jesteśmy silniejsi
Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.
Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.
Aldona Hartwińska: Instytut Polski w Kijowie pracuje praktycznie nieprzerwanie od momentu wybuchu pełnoskalowej inwazji. W trudnych warunkach, w niepewności, czasem nawet pod ostrzałami. Jak pracuje się w takiej instytucji podczas wojny i dlaczego to jest tak ważne, żeby nie przerywać tej pracy na czas wojny?
Jarosław Godun, Dyrektor Instytutu Polskiego w Kijowie: To prawda, Instytut działa w miarę normalnie organizując wydarzenia, oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, które się tutaj mogą wydarzyć. Po wybuchu pełnoskalowej wojny Instytut zawiesił pracę na trzy miesiące, bo wtedy nikt nie wiedział, co będzie. Było jedynie wiadomo, że Kijów jest otaczany i wszystko może potoczyć się tragicznie. Dziś już wszyscy znają te straszne obrazki z Buczy i Irpienia. Ale też pamiętają moment, kiedy Kijów się obronił, kiedy powoli do stolicy zaczęło wracać, można powiedzieć, względne bezpieczeństwo. Zaczęli wracać dyplomaci, instytucje, instytuty, wracali pracownicy. Ich działalność powoli była kontynuowana i rozszerzana, choć warto podkreślić, że oprócz mnie i dyrektora Instytutu Czeskiego chyba jesteśmy jedynymi dyrektorami, którzy cały czas pozostają w Ukrainie razem ze swoimi pracownikami.
Skąd ta decyzja, że zdecydował się Pan być tu na miejscu mimo zagrożenia?
Byłem już dyrektorem tego instytutu między 2010 a 2014 rokiem. Więc mam pewne doświadczenie, tym bardziej, że wiele przedsięwzięć w tym okresie się działo. Był to czas polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej - dla mnie to bardzo znaczące, że jestem znowu w Kijowie, kiedy rozpoczynamy przewodniczyć Radzie drugi raz. To był też czas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. Pamiętam, że w listopadzie 2013 roku byłem na obchodach Święta Niepodległości, organizowanego przez Konsulat Generalny w Sewastopolu, a w kwietniu 2014 roku byłem na otwarciu siedziby naszego Konsulatu Generalnego w Doniecku. Był to też oczywiście czas, kiedy kilka miesięcy wcześniej rozpoczęła się Rewolucja Godności.
Oczywiście, mam świadomość, dokąd przyjechałem i kiedy. Moja rodzina została w Polsce. Natomiast ja nie mam wątpliwości, że jest to czas, w którym dyplomaci muszą się mierzyć ze swoimi wyborami. Ja tego wyboru dokonałem świadomie, choć z pewnością mógłbym pojechać w inne miejsce i pracować w bezpieczniejszym miejscu .
Ale ten świadomy wybór podjąłem z uwagi na kilka kwestii.
Po pierwsze to jest czas, w którym w Ukrainie dzieją się rzeczy, które będą miały bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo Europy Środkowej i Wschodniej
Z drugiej strony to też jest wyrażenie solidarności z ludźmi, którzy tutaj pozostali, czy którzy dopiero wracają, i którzy chcą w miarę normalnie żyć.
Логотип Польського інституту в Києві
A jak praca Instytutu na to wpływa?
My nie stoimy z bronią w ręku, ale jesteśmy dla nich, w pewnym sensie, oparciem w tym bardzo trudnym czasie. I nie wiemy jak ta sytuacja się zakończy. Jesteśmy tu, działamy ramię w ramię.
Tylko w zeszłym roku udało nam się, razem z naszymi ukraińskimi partnerami, zrobić ponad 90 projektów. Te wydarzenia oczywiście w naturalny sposób koncentrowały się wokół Kijowa czy zachodniej Ukrainy, ale też działaliśmy w Odessie czy Charkowie. Ja bardzo często słyszę od ludzi kultury, sztuki, czy też z ust ukraińskich urzędników państwowych, że są wdzięczni i dziękują za moją i naszą obecność tutaj.
Podstawą działalności takich instytucji jest promocja polskiej kultury, organizacja wystaw, spotkań czy wystąpień polskich artystów, budowanie współpracy na tych intelektualnych płaszczyznach. Ale wojna na pewno to zmieniła?
Oczywiście, że tak. To wszystko się w naturalny sposób oczywiście zmienia, ale to nie jest tak, że ta działalność została całkowicie zawężona do przestrzeni wirtualnej. Staramy się, zwracając uwagę na aspekt bezpieczeństwa, spotykać się z ludźmi. W październiku 2024 roku w ramach projektu Dni Filmu Polskiego w Charkowie zorganizowaliśmy pokaz filmu “Chłopi”.
Ludzie, którzy tam przyszli tłumnie, mówili, że cieszą się, że mają możliwość zapoznania się z cząstką polskiej kultury.
Ogromnym zainteresowaniem cieszą się też spotkania z polskimi pisarzami. Na przykład na spotkanie z Wojciechem Tochmanem, który również działa tu jako wolontariusz pomagając wywozić zwierzęta z przyfrontowych terenów, które odbyło się we Lwowie czy Kijowie, przyszło ponad 200 osób. Przy czym średnia wieku uczestników to 20-25 lat. Ludzie, którzy są świadomi jego pracy reporterskiej, ale też społecznej i dziennikarskiej. A po spotkaniu autorskim ustawiła się godzinna kolejka po autografy - to robi ogromne wrażenie i bardzo pozytywnie nastraja. Podobnie było z Pawłem Resztą i jego “Stolikiem z widokiem na Kreml”. Książka na początku wywoływała różne reakcje i emocje, ale kiedy ludzie się w nią zagłębili, zrozumieli jak jest ona aktualna i krytyczna wobec Rosji. Zobaczyli w niej zupełnie inną i ciekawą perspektywę: polskiego reportera.
Kolejnym takim wydarzeniem był XI Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w Drohobyczu. To niesamowite, jak ludzie z różnych stron świata, którzy są świadomi, że w kraju toczą się działania wojenne, a jednak podejmują ryzyko i przyjeżdżają do Ukrainy, żeby tu być i wziąć udział w tym festiwalu. Byli to i artyści, ale też pisarze, tłumacze, naukowcy i z Polski i z zagranicy. SchulzFest to wydarzenie, które organizowane jest już od ponad 20 lat, ale cieszy się ogromną estymą w tym świecie naukowym i ma ogromną rozpoznawalność. Już nikt nie ma wątpliwości, że Schulz urodził się w Drohobyczu. W 2012 roku Jurko Andruchowicz zrobił nowe tłumaczenie Schulza na język ukraiński i teraz Ukraińcy mogą się też nim cieszyć i szczycić.
Narodowe Czytanie 2024 w Kijowskim Akademickim Teatrze na Podolu. Zdjęcie: Alex Zakletsky IP
Myślę, że to jest doskonały przykład tego, jakie ogromne przeobrażenia nastąpiły w świadomości Ukraińców, że ich kultura nie tylko jest ukraińska, ale też przeplata z polską, żydowską, niemiecką, rumuńską, czy też węgierską. I jest ona częścią pielęgnowanego w Ukrainie Europejskiego Wielkiego Dziedzictwa Narodowego.
Ale Instytut ma też kilka takich projektów, które są naszymi projektami sztandarowymi. Po trzyletniej przerwie powróciła Nagroda literacka im. Józefa Conrada-Korzeniowskiego dla młodych ukraińskich pisarzy i pisarek. Ta nagroda została powołana do życia przez Instytut Polski w Kijowie w 2007 roku. Wśród laureatów są takie wybitne postacie ukraińskiej literatury, jak Serhij Żadan, Taras Prochaśko, Tetiana Malarczuk, Sofija Andruchowycz, Artem Czech czy Wiktoria Amelina, która zginęła w wyniku ran odniesionych po bestialskim ataku rakietowym na pizzerię Ria w Kramatorsku. W 2024 roku laureatem tej nagrody został Andrij Lubka, poeta, prozaik, eseista, wielki przyjaciel Polski, ale też i wolontariusz, który działa od początku pełnoskalowej wojny. Dostarczył na front już ponad 300 samochodów.
Z kolei po pięcioletniej przerwie powrócił konkurs im. Jerzego Giedroycia na najlepsze prace naukowe dotyczące relacji polsko-ukraińskich i ukraińsko-polskich. To niezwykle ważny projekt. Pokazuje jak duże jest zainteresowanie relacjami naszych krajów, i jak one odzwierciedlają się w nauce. W zeszłym roku tych prac napłynęło ponad 17, ale wiemy, że o takiej tematyce było ich znacznie więcej.
Może i działalność Instytutu nie jest czymś, co by w istotny sposób mogło wywrócić całą sytuację i zmienić losy wojny, ale z drugiej strony podkreśla to, że jesteśmy razem ze społeczeństwem ukraińskim dajemy otuchę, czy też wizję pewnej normalności.
To wszystko brzmi bardzo budująco, szczególnie w kontekście naszych trudnych relacji politycznych, oraz społecznych nastrojów, które się zmieniają zarówno w Ukrainie, jak i w Polsce. W Polsce wzrastają antyukraińskie nastroje, tak samo niechęć do Polaków w Ukrainie. Mamy z tym szczególnie dużą styczność w mediach społecznościowych, a tutaj okazuje się, że możemy patrzeć na współpracę polsko-ukraińską przez pryzmat działalności Instytutu, co daje dużo świeżości i nadziei.
Nie byłbym taki krytyczny, jak Pani. Albo inaczej, nie byłbym tak pesymistyczny. Oczywiście, że te nastroje ulegają wahaniom i to jest naturalne. Wojna znacząco wpływa na postrzeganie, nawet na zmęczenie tym tematem.
Natomiast ważne jest to, by rozumieć, że do chwili obecnej Polacy i Ukraińcy widzą siebie jako partnerów strategicznych, widzą, że te relacje dwustronne ciągle się rozwijają, mimo oczywiście pewnych rozbieżności i różnicy zdań
Jeżeli weźmiemy pod uwagę jak wielu Ukraińców studiuje w Polsce, jak wielu Ukraińców uczy się tutaj języka polskiego, to oznacza, że zainteresowanie Polską jest ogromne. My to widzimy chociażby przez pryzmat Szkoły Języka Polskiego, która jest przy Instytucie Polskim, w której uczy się ponad 120 osób. Wśród tych osób są też osoby z Kancelarii Prezydenta, z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nasze relacje mają ciągle tendencję do wzrostu i rozwoju, co pokazuje właśnie codzienność naszej pracy.
Czyli wojna, która jest straszna, paradoksalnie pomoże naszym narodom się zbliżyć?
Ona już pomogła. Musimy pamiętać o tym, co wydarzyło się w 2022 roku, jak Polacy otworzyli swoje domy dla uciekających przed wojną ludzi. Ale ta pomoc trwa, Polacy wciąż pomagają Ukrainie, nawet jeżdżąc ze wsparciem żołnierzy na samą linię frontu.
To doskonały przykład tego, że to nie był tylko i wyłącznie spontaniczny zryw, ale świadoma i konsekwentna decyzja, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę początkowa narrację - że ta specjalna operacja będzie trwała trzy dni, albo, że wojna skończy się po kilku tygodniach. Nikt nie brał pod uwagę, że za chwilę miną dokładnie trzy lata. I choć zaraz będzie ta smutna rocznica, to Ukraińcy będą walczyć i będą dalej utrzymywać swoją niezależność. Ukraina obroniła swoją niezależność i jednoznacznie wybrałaswoją drogę cywilizacyjną na przyszłość.
Wystawa 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości w kijowskim metrze. Zdjęcie: Instytut Polski w Kijowie
Myślę, że to jest doskonały przykład tego, jakie ogromne przeobrażenia nastąpiły w świadomości Ukraińców, że ich kultura nie tylko jest ukraińska, ale też przeplata z polską, żydowską, niemiecką, rumuńską, czy też węgierską. I jest ona częścią pielęgnowanego w Ukrainie Europejskiego Wielkiego Dziedzictwa Narodowego.
Ale Instytut ma też kilka takich projektów, które są naszymi projektami sztandarowymi. Po trzyletniej przerwie powróciła Nagroda literacka im. Józefa Conrada-Korzeniowskiego dla młodych ukraińskich pisarzy i pisarek. Ta nagroda została powołana do życia przez Instytut Polski w Kijowie w 2007 roku. Wśród laureatów są takie wybitne postacie ukraińskiej literatury, jak Serhij Żadan, Taras Prochaśko, Tetiana Malarczuk, Sofija Andruchowycz, Artem Czech czy Wiktoria Amelina, która zginęła w wyniku ran odniesionych po bestialskim ataku rakietowym na pizzerię Ria w Kramatorsku. W 2024 roku laureatem tej nagrody został Andrij Lubka, poeta, prozaik, eseista, wielki przyjaciel Polski, ale też i wolontariusz, który działa od początku pełnoskalowej wojny. Dostarczył na front już ponad 300 samochodów.
Z kolei po pięcioletniej przerwie powrócił konkurs im. Jerzego Giedroycia na najlepsze prace naukowe dotyczące relacji polsko-ukraińskich i ukraińsko-polskich. To niezwykle ważny projekt. Pokazuje jak duże jest zainteresowanie relacjami naszych krajów, i jak oneodzwierciedlają się w nauce. W zeszłym roku tych prac napłynęło ponad 17, ale wiemy, że o takiej tematyce było ich znacznie więcej.
Może i działalność Instytutu nie jest czymś, co by w istotny sposób mogło wywrócić całą sytuację i zmienić losy wojny, ale z drugiej strony podkreśla to, że jesteśmy razem ze społeczeństwem ukraińskim dajemy otuchę, czy też wizję pewnej normalności.
To wszystko brzmi bardzo budująco, szczególnie w kontekście naszych trudnych relacji politycznych, oraz społecznych nastrojów, które się zmieniają zarówno w Ukrainie, jak i w Polsce. W Polsce wzrastają antyukraińskie nastroje, tak samo niechęć do Polaków w Ukrainie. Mamy z tym szczególnie dużą styczność w mediach społecznościowych, a tutaj okazuje się, że możemy patrzeć na współpracę polsko-ukraińską przez pryzmat działalności Instytutu, co daje dużo świeżości i nadziei.
Nie byłbym taki krytyczny, jak Pani. Albo inaczej, nie byłbym tak pesymistyczny. Oczywiście, że te nastroje ulegają wahaniom i to jest naturalne. Wojna znacząco wpływa na postrzeganie, nawet na zmęczenie tym tematem.
Natomiast ważne jest to, by rozumieć, że do chwili obecnej Polacy i Ukraińcy widzą siebie jako partnerów strategicznych, widzą, że te relacje dwustronne ciągle się rozwijają, mimo oczywiście pewnych rozbieżności i różnicy zdań
Jeżeli weźmiemy pod uwagę jak wielu Ukraińców studiuje w Polsce, jak wielu Ukraińców uczy się tutaj języka polskiego, to oznacza, że zainteresowanie Polską jest ogromne. My to widzimy chociażby przez pryzmat Szkoły Języka Polskiego, która jest przy Instytucie Polskim, w której uczy się ponad 120 osób. Wśród tych osób są też osoby z Kancelarii Prezydenta, z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Nasze relacje mają ciągle tendencję do wzrostu i rozwoju, co pokazuje właśnie codzienność naszej pracy.
Czyli wojna, która jest straszna, paradoksalnie pomoże naszym narodom się zbliżyć?
Ona już pomogła. Musimy pamiętać o tym, co wydarzyło się w 2022 roku, jak Polacy otworzyli swoje domy dla uciekających przed wojną ludzi. Ale ta pomoc trwa, Polacy wciąż pomagają Ukrainie, nawet jeżdżąc ze wsparciem żołnierzy na samą linię frontu.
To doskonały przykład tego, że to nie był tylko i wyłącznie spontaniczny zryw, ale świadoma i konsekwentna decyzja, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę początkowa narrację - że ta specjalna operacja będzie trwała trzy dni, albo, że wojna skończy się po kilku tygodniach. Nikt nie brał pod uwagę, że za chwilę miną dokładnie trzy lata. I choć zaraz będzie ta smutna rocznica, to Ukraińcy będą walczyć i będą dalej utrzymywać swoją niezależność. Ukraina obroniła swoją niezależność i jednoznacznie wybrałaswoją drogę cywilizacyjną na przyszłość.
– Rozmowy z ukraińskimi pacjentami naszej przychodni podsunęły mi pomysł opracowania ankiety. Dzięki niej zdobyliśmy ważne informacje o tym, jak poprawić świadczenie usług medycznych dla wrażliwych grup osób, takich jak uchodźcy – mówi polski lekarz Tomasz Kardacz, inicjator badania, założyciel i kierownik Kliniki im. Ludwika Rydigera w Olsztynie, a także autor kilkudziesięciu publikacji i artykułów w czasopismach medycznych.
Badanie przeprowadzono od stycznia do października 2024 roku. Ukraińscy uchodźcy, którzy skorzystali z usług medycznych w polskich placówkach, wypełnili 54 ankiety.
Większość respondentów stwierdziła, że przyjechała do Polski z obwodów, w których według raportu Światowej Organizacji Zdrowia odnotowano największą liczbę zniszczonych i uszkodzonych placówek opieki zdrowotnej: chersońskiego, charkowskiego i donieckiego.
Inicjatorem badania był doktor Tomasz Kardacz. Zdjęcie: archiwum prywatne
Płacić czy nie?
Ludzie w Ukrainie nie mogli otrzymać odpowiedniej opieki medycznej nie tylko z powodu ostrzału. Na dostęp do leczenia wpływają również wysokie koszty leków (któremu towarzyszy wzrost poziomu ubóstwa) oraz nieformalne płatności (w Ukrainie pacjenci często muszą płacić lekarzom).
Tomasz Kardacz: – Ukraińscy pacjenci w Polsce też chcieli płacić lekarzom w państwowych placówkach z własnej inicjatywy. Mówią, że oferują pieniądze, ponieważ byli do tego przyzwyczajeni w Ukrainie.
Uważają, że jeśli nie zapłacisz lekarzowi za konsultację, nie otrzymasz opieki wysokiej jakości
W 2023 roku co drugi pacjent w Ukrainie płacił za leczenie zarówno ambulatoryjne, jak szpitalne. 60% płaciło za opiekę szpitalną w państwowych i miejskich klinikach. W latach 2018-2020 odsetek takich pacjentów wynosił ponad 80%.
Oznacza to, że liczba osób płacących za leczenie szpitalne spadła, ale wydatki wzrosły. Wysokość nieformalnych „dowodów wdzięczności” dla lekarzy lub innego personelu medycznego wzrosła prawie dwukrotnie (średnia kwota to 5273,30 hrywien (ponad 500 zł).
Jeśli chodzi o opiekę ambulatoryjną, 40,8% pacjentów płaciło w momencie wizyty. Nie obejmuje to jednak kosztów leków, badań laboratoryjnych i diagnostycznych. Cztery lata temu za opiekę ambulatoryjną płaciło 62,6%. Kwota nieformalnej płatności zaczyna się od 300 hrywien (30 zł).
– Różnica między polskim systemem opieki zdrowotnej a ukraińskim jest taka, że u nas nie ma nieformalnych płatności – mówi Tomasz Kadracz. – I Ukraińcy uważają to za cechę pozytywną
Obywatele Ukrainy, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego 2022 r., podobnie jak Polacy, mają prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej w ramach świadczeń udzielanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Pokrywa on koszty wizyt Ukraińców dzięki dodatkowym środkom z budżetu państwa. Dotyczy to również kosztów leków refundowanych.
Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty bywa szokujący
Aby otrzymać podstawową opiekę medyczną, uchodźcy muszą wybrać przychodnię i zarejestrować się w niej na wizytę u lekarza rodzinnego, który stwierdza obecność choroby, diagnozuje ją i podejmuje decyzje dotyczące dalszej opieki. W razie potrzeby kieruje cię do innych specjalistów lub do szpitala.
Ze skierowaniem od lekarza rodzinnego możesz umówić się na bezpłatną konsultację ze specjalistą. Na wizytę możesz czekać od kilku dni lub tygodni do kilku miesięcy – a nawet roku.
Pacjenci – nie tylko Ukraińcy, ale także Polacy – często narzekają, że muszą zbyt długo czekać na wizytę u specjalisty. Niektórzy Ukraińcy myślą, że jeśli zapłacą nieformalną opłatę lekarzowi rodzinnemu, to szybciej dostaną się do specjalisty. Ale w Polsce to tak nie działa
Kolejną różnicą wskazaną przez uchodźców w kwestionariuszu są oficjalne płatności w ukraińskich szpitalach. Średnia kwota płatności za leczenie szpitalne w Ukrainie do kasy placówki medycznej wynosi 12247,54 hrywien (ponad 1200 zł), a średnia kwota wpłaty na fundusz charytatywny wynosi 3428,50 hrywien (ok. 350 zł). Co drugi pacjent(58,8%), który zapłacił na fundusz charytatywny, został poproszony o uiszczenie takiej opłaty.
– W tej kwestii musimy bardziej szczegółowo przeanalizować doświadczenia Ukrainy – zaznacza Kardacz. – Polska jest jednym z niewielu krajów UE, w których Narodowy Fundusz Zdrowia w pełni refunduje koszty usług medycznych. Na przykład Norwegowie dopłacają do usług medycznych, a ich ubezpieczeniowy system opieki zdrowotnej jest jednym z najlepszych w Europie – przy czym norweski budżet zdrowotny jest znacznie większy niż polski. Dlaczego tak robią? Bo żaden system medyczny, nawet najdoskonalszy, nie wytrzyma takiego obciążenia.
Nieufność wobec polskich psychologów i psychiatrów
Wyniki badania uchodźców pokazują również, że stan zdrowia psychicznego Ukraińców pogorszył się. Jednak w większości nie szukają oni pomocy u polskich psychiatrów i psychologów.
Najczęstszą praktyką Ukraińców w takim przypadku jest samoleczenie: przywożą z Ukrainy leki, których nie można kupić w Polsce bez recepty
Respondenci stwierdzili również, że korzystają z medycyny tradycyjnej. Na przykład jeśli bolą ich kolana, robią kompres z liści kapusty i miodu. Przymocowują go bandażem lub bawełnianym bandażem i owijają nogi ciepłym kocem na noc.
Dwaj 50-letni uchodźcy (z obwodów mikołajowskiego i odeskiego) powiedzieli, że od czasu przybycia do Polski w marcu 2022 roku nigdy nie korzystali z opieki medycznej. Kilkakrotnie podróżowali do Ukrainy i tam poddawali się badaniom lekarskim, a niezbędną pomoc otrzymywali w ciągu tygodnia lub dwóch.
– Wyniki naszego badania mogą stać się podstawą do bardziej dogłębnych badań, które pomogą nam zrozumieć, jak poprawić funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej w czasie wojny – podsumowuje Tomasz Kardacz.