Exclusive
20
min

Choroba z myśli

Jak psychosomatyka wpływa na stan organizmu. Rozmawiamy z ekspertką

Oksana Szczyrba

Oksana Wołoszyna radzi mieć pozytywne nastawienie, by mniej chorować. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

"Wszystkie choroby biorą się z nerwów" - każdy zna to powiedzenie. To naukowo udowodniony fakt, że silne napięcie nerwowe powoduje zaburzenia w organizmie. Strach i podekscytowanie wywołują suchość w ustach, uraza powoduje guzek w gardle, wstyd - rumieniec, a silny stres może wywołać zawał serca. To wszystko to objawy psychosomatyczne.

Sestry rozmawiają z Oksaną Wołoszyną, psycholożką, specjalistką w dziedzinie psychologii kryzysowej, pierwszą somnoterapeutką w Ukrainie, hipnoterapeutką i terapeutką skoncentrowaną na traumie.

Oksana Szczyrba: Czym jest psychosomatyka i na czym ona polega?

Oksana Wołoszyna: To dziedzina medycyny, która bada wpływ czynników psychologicznych na powstawanie chorób. Psychosomatyka - to cierpienie ciała spowodowane stresem, choroby, które nie mają fizjologicznego wytłumaczenia. Nasz mózg nie ma przeszłości ani przyszłości i nie dba o to, czy wyobrażamy sobie rzeczy, czy też te rzeczy faktycznie się zdarzają. To, o czym myślimy, pozostawia odcisk na ciele, tworzy pamięć cielesną i umysłową. Pozytywne emocje mogą pomóc wzmocnić układ odpornościowy i zmniejszyć ryzyko chorób. Długotrwała depresja, lęk i złość zwiększają ryzyko rozwoju różnych chorób przewlekłych.

OS: Skąd wiadomo, czy to psychosomatyka?

OW: Lekarze badają daną osobę i nie stwierdzają żadnych zaburzeń organicznych, ale ta osoba czuje się źle. Wtedy możemy powiedzieć, że to psychosomatyka. Jeśli przez długi czas byliśmy w depresji lub przygnębieniu, żyjąc z poczuciem winy, choroba może objawiać się fizjologicznie. Choroba serca wynika z braku miłości i bezpieczeństwa lub z emocjonalnej izolacji. Osoba zabrania sobie okazywania miłości samej sobie i innym. Nadciśnienie pojawia się, gdy ktoś próbuje wziąć na siebie obciążenia, które są ponad jego siły. Na przykład pracuje bez odpoczynku aż do wyczerpania. Innymi słowy, choroba jest spowodowana stresem.

Problemy z nerkami mogą być spowodowane rozczarowaniem, krytyką, potępieniem. Gdy ktoś nie ma zaufania do świata, wydaje mu się, że zawsze jest oszukiwany i pogardzany. Astma to niechęć do samodzielnego życia. Zaparcia to nadmiar nagromadzonych uczuć, percepcji i doświadczeń. Zgaga dowodzi stłumionej agresji. Problemy ze wzrokiem - niechęci do patrzenia, a bezsenność to ucieczka od życia, niechęć do uznania jego ciemnych stron.

Miałam pacjentkę, która odnosiła sukcesy w życiu zawodowym i osobistym. Przyszła do mnie z problemem zaburzeń snu. Podczas terapii powiedziała mi, że jej wzrok pogarsza się tak bardzo, że ledwo widzi. Okuliści nie mogli znaleźć przyczyny. Okazało się, że każdego dnia szła do pracy i mówiła: "Nie chcę, żeby moje oczy cię widziały". Chodziło o kolegę, którego nie mogła zwolnić, a praca z nim sprawiała jej dyskomfort. Wyrobiła w sobie taką postawę i zaczęła przez to tracić wzrok. Kiedy nad tym popracowałyśmy, stan jej wzroku wrócił do normy.

Oznacza to, że kształtujemy własne postawy. Postawy, które nabyliśmy w ciągu naszego życia, kierują nami, ale można je zmienić. Ludzie często mówią: "Zawsze przeziębiam się jesienią i wiosną" lub: "Jesienią i wiosną zawsze boli mnie głowa". I rzeczywiście chorują, ale nie dlatego, że jest jesień, bo wtedy wszyscy na świecie chorowaliby jesienią. Kiedy stale czegoś oczekujemy i powtarzamy to regularnie, kształtujemy postawę lub pamięć traumatyczną.

OS: W jaki sposób zdrowie psychiczne może mieć pozytywny wpływ na zapobieganie chorobom psychosomatycznym?

OW: Istoty ludzkie są organizmami holistycznymi. Nasz mózg i psychika nie działają oddzielnie od ciała, a organy nie funkcjonują niezależnie od psychiki. Kiedy odczuwam strach lub niepokój, układ nerwowy reaguje pierwszy. Istnieje ogólny układ nerwowy - współczulny i przywspółczulny. Współczulny układ nerwowy jest aktywny w ciągu dnia, gdy nie śpimy, a przywspółczulny jest aktywowany, gdy zasypiamy. Przywspółczulny układ nerwowy jest odpowiedzialny za poziom redukcji stresu. Norma stresu dla danej osoby wynosi 4-5 punktów (w skali do 10). Kiedy żyjemy w stresie, ta wartość rośnie do 7-10 punktów. Dla sportowców i naszych wojskowych to zawsze jest 8-10 punktów. Kiedy żyjemy w ciągłym napięciu lub stresie, mamy wyższy poziom napięcia. Jak to działa? Doświadczyliśmy stresu i musimy zregenerować siły w ciągu jakiegoś czasu (do miesiąca). Jeśli uczucie napięcia lub niepokoju trwa dłużej niż miesiąc, należy coś z tym zrobić. W przeciwnym razie człowiek zacznie chorować. Często występują zaburzenia snu, pocenie się i bóle głowy. Istnieje 5 podstawowych emocji: strach, złość, smutek, zaskoczenie i radość.

Aby czuć się zdrowo, ciało potrzebuje jak najwięcej radości. Zwłaszcza teraz, podczas wojny. Ważne jest, aby robić rzeczy, które przynoszą szczęście: tańczyć, kochać się, malować. A wtedy będziemy w stanie przywrócić harmonię i być zdrowi między strachem a zaskoczeniem.

OS: Czy ważne jest uwzględnianie aspektu psychosomatycznego podczas diagnozowania i leczenia pacjentów?

OW: Zawsze należy brać pod uwagę aspekt psychosomatyczny. Kiedy zachorujemy, musimy zostać zbadani przez lekarzy specjalistów i udać się do psychologa. Jeśli mamy wszystkie wnioski i badania, możemy określić, czy jest to psychosomatyka (w takim przypadku potrzebna jest tylko psychoterapia), czy zaburzenia organiczne (w takim przypadku musimy współpracować z lekarzami i psychologami). Niestety Ukraina, w przeciwieństwie do Europy, dopiero zbliża się do takiego leczenia. W Ukrainie w protokołach leczenia nie ma informacji, że należy szukać pomocy u psychoterapeutów i psychologów. Sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze, a wiele klinik wie i rozumie, jak ważna jest współpraca lekarza i psychologa.

Francuscy psychoterapeuci przeprowadzili interesujące badanie. Wzięli dwie grupy osób, które miały tę samą diagnozę onkologiczną, były mniej więcej w tym samym wieku i przepisano im to samo leczenie. Jednej grupie towarzyszyli psychoterapeuci, drugiej nie. W grupie, z którą pracowali psychoterapeuci i którą uczono, jak prawidłowo spać, pacjenci szybciej wracali do zdrowia, 90% wyzdrowiało. W drugiej grupie wynik był znacznie gorszy. To fakt naukowy, że wsparcie psychologiczne jest ważne i konieczne w każdych okolicznościach i w przypadku wszystkich chorób.

OS: Czy psychosomatyka dotyczy także dzieci?

OW: Tak. Bardzo często zaburzenia psychosomatyczne u dzieci są przyczyną tego, co dzieje się wokół nich: braku porozumienia między rodzicami, przepracowania. Jeśli dziecko często choruje, to jest to odzwierciedlenie problemów rodziców, których dziecko obserwuje. Na przykład dzieci przystosowują się do szkoły. Potrzebują wsparcia, ale rodzice przeciążają je zajęciami w różnych klubach. Kiedy rodzice znęcają się nad dziećmi lub przeciążają je, zdecydowanie nie chodzi o miłość czy bezpieczeństwo. W rezultacie dziecko zaczyna chorować. Rodzice narzekają: moje dziecko tak często choruje, że już nie rozumiem, co się dzieje. Ale ciało wysyła sygnały i chroni dziecko, oszczędzając mu zmartwień. Inny przykład: gdy dziecku brakuje uwagi, jego zdrowie również się pogarsza. Jeśli podczas choroby dostanie herbatę i coś smacznego, a przy tym dużo czułości i miłości, to w przyszłości, gdy tej czułości i miłości zabraknie - zacznie chorować. W ten sposób dziecko otrzymuje uwagę i opiekę.

OS: Kto leczy choroby psychosomatyczne?

OW: Psychoterapeuta specjalizujący się w danym zagadnieniu. Jeśli psycholog nie ma odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, nie będzie w stanie pomóc pacjentowi. Trzeba wybrać wysoko wykwalifikowanego specjalistę - psychosomatyka, somnoterapeutę.

Jednak gdy zachorujemy, nie powinniśmy od razu myśleć, że to choroba psychosomatyczna, bo może chodzić o zaburzenia organiczne. Konieczne jest poddanie się odpowiednim badaniom u wykwalifikowanego specjalisty. I w żadnym wypadku nie należy ignorować objawów.

OS: Jak zachować zdrowie psychiczne i fizyczne?

OW: Nie ma jednej recepty, ale są podstawowe potrzeby, które należy zaspokoić.

Dobrze się odżywiaj (zwłaszcza w czasie wojny). Nasz mózg potrzebuje jedzenia. Nie będzie miał energii, by nas uśpić, jeśli nie otrzyma wystarczającej ilości pożywienia. Powinna istnieć rutyna dnia i nocy (dobrze jeść i dobrze spać).

Dawaj sobie dużo radości. Pozwoli to regulować twoją równowagę, pomoże ci nie rozpaść się i pozostać normalnym.

W przypadku poważnych problemów należy skontaktować się ze specjalistą.

Naucz się myśleć pozytywnie. Pozytywne myślenie tworzy dobrą pamięć. Im więcej przyjemnych chwil przeżyjemy, tym łatwiej będzie nam zaakceptować rzeczywistość i zachować zdrowie.

Psychosomatyka uczy nas, jak ważna jest harmonia między umysłem a ciałem. Nasze myśli, uczucia i zachowanie mają silny wpływ na nasze zdrowie fizyczne. Zrozumienie tej interakcji pomoże ci zadbać o siebie i swoje dobre samopoczucie.

No items found.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
rysunek, dziecko, superbohater

Dr Rafał Szmajda - lekarz, psychiatra dzieci i młodzieży. Specjalizuje się w leczeniu i terapii ADHD, zaburzeń zachowania, spektrum autyzmu. Na co dzień pracuje w dziecięcym szpitalu psychiatrycznym w Łodzi.

Dr Rafał Szmajda. Zdjęcie z archiwum prywatnego

Anna J. Dudek: Do Rzecznika Praw Obywatelskich trafiła petycja rodziców dzieci z ADHD. Pismo dotyczy możliwości ubiegania się o orzeczenie kształcenia specjalnego dla tych dzieci, które mają zdiagnozowany zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Obecnie o takie orzeczenia mogą ubiegać się rodzice dzieci ze spektrum autyzmu i niepełnosprawnościami różnego typu. Jak Pan ocenia tę petycję?

Dr Rafał Szmajda: Myślę, że takie działanie ma głęboki sens. Dzieci z ADHD to dzieci ze szczególnymi potrzebami, więc możliwość kształcenia specjalnego umożliwi im naukę według potrzeb, na przykład w mniejszych grupach, częściowo w zindywidualizowanej ścieżce, w innym tempie pracy.

Dzieci z ADHD myślą bardzo szybko i działają impulsywnie, ale tempo pracy szkolnej mają wolniejsze, mogą uczyć się wolniej

To dlatego, że o wiele bardziej niż dzieciom neurotypowym przeszkadzają im bodźce zewnętrzne. Grupa dzieci jest zawsze głośna, więc podczas pracy w 30-osobowej klasie dziecko z ADHD będzie korzystało mniej niż rówieśnik, który nie ma takich "rozpraszaczy". Jeśli będzie możliwość utworzenia mniejszych grup, takim dzieciom będzie łatwiej. Dostosowanie klas, szkół, systemu nauczania do potrzeb wszystkich dzieci ma głęboki sens. Nie oznacza to, że każde dziecko powinno być nauczane indywidualnie, bo to niekorzystne dla samego pacjenta i obciążające dla systemu. Jednak praca w mniejszych grupach i dostosowanie się do potrzeb dzieci ma głęboki sens. 

Pokutuje pogląd, że dzieci z ADHD "przeszkadzają", są niegrzeczne, a na dodatek zaniżają poziom. Jak to jest?

Ludzie są różni. Dzieci to też ludzie i też są różnie. W całej grupie pacjentów z ADHD mamy dzieci funkcjonujące intelektualnie na bardzo wysokim poziomie, które dobrze radzą sobie w szkole i później, zapamiętują, dużo wynoszą z lekcji. Mamy też takie, które, choćby emocjonalnie, są trochę za swoją grupą rówieśniczą, a w kontakcie mogą sprawiać wrażenie młodszych o rok czy dwa w stosunku do swojego wieku - tym bardziej że ADHD często współistnieje z innymi zaburzeniami rozwojowymi. Jeśli chodzi o tę "niegrzeczność", to tak: dzieci z ADHD są głośne, impulsywne, wiercą się, słowem: nie są "idealnymi" dziećmi do polskiej szkoły, w której głównie się siedzi i przepisuje coś z tablicy. 

Zdjęcie: Shutterstock

Takie dziecko jest "wyłuskiwane" przez nauczyciela, bo przecież odstaje od grupy - neurotypowych dzieci, które siedzą w tych ławkach i przepisują. Tymczasem dziecko z ADHD wierci się, maże w zeszycie, odpowiada nie pytane, nie przestrzega zasad, mówi dużo głośniej i zdarza się, że rzuci coś wulgarnego. 

I uwaga w dzienniczku gotowa. Ja zresztą tak anegdotycznie czasami proszę rodziców o taki dzienniczek uwag, który pokazuję potem studentom, żeby zrozumieli, o co chodzi. Tych uwag rzeczywiście jest bardzo wiele w przypadku nadruchliwego dziecka.

 A czy nie byłoby fajnie, gdyby na przykład zamiast zapisywania negatywnych uwag nauczyciele wpisywali pozytywne? 

To jest szczególnie polecane do pracy właśnie z dzieciakami z ADHD, bo one cały czas, na każdym etapie swojej edukacji, a w ogóle może i życia, doświadczają ciągłego strofowania, ciągłych takich porażek. 

Jak już się zepnie w sobie i odrobi tę pracę domową, to okazuje się, że to była praca domowa sprzed tygodnia. I znowu porażka, i znowu lipa, i jeszcze wszyscy się śmieją, że generalnie to dziecko jest gapa i odrobiło nie tę pracę domową, co trzeba. Dlatego pozytywne wzmocnienia, supermoce to bardzo ważna kwestia, bo takie dziecko ze szkoły po iluś tam uwagach przychodzi i słyszy - tym razem od rodziców: znowu masz bałagan w pokoju, nie posprzątałeś, znowu nie wziąłeś worka na kapcie, dlaczego nie umyłeś jeszcze zębów - i tak dalej. Ciągle ktoś o coś się czepia, więc te dzieciaki poczucie własnej wartości mają zazwyczaj zaniżone absolutnie. Trzeba im więc pokazywać te ich supermoce, żeby miały szansę na prawidłowy rozwój i zdrową samoocenę.

Z obserwacji terapeutów, ale też ze statystyk wynika, że kiedy ADHD jest niezdiagnozowane lub niezaadresowane, często koreluje w późniejszym życiu z depresją czy zaburzeniami lękowymi.

Rzeczywiście, w około 30 proc. taka sytuacja może się wiązać właśnie z zaburzeniami z tej sfery depresyjno-lękowej. Kolejne 30 proc. to ryzyko uzależnienia, następne - ryzyko wystąpienia kwestii związanych z zachowaniami antyspołecznymi czy przestępczością. Przy niewłaściwie zaopiekowanym ADHD istnieje wysokie ryzyko, że pacjent pójdzie w jedno z tych zaburzeń lub w kilka naraz, bo one się wzajemnie nie wykluczają. Co trzeci będzie miał problemy depresyjno-lękowe, co trzeci z kolei będzie miał problemy z jakimś uzależnieniem, a następny co trzeci - na przykład kłopoty z różnymi antyspołecznymi zachowaniami. Nie oznacza to oczywiście, że już na pewno zostanie kryminalistą, tylko że na przykład wda się w jakąś bójkę i z tego powodu będzie miał problemy prawne. Bo jeżeli ktoś ma tak wysoki poziom impulsywności, to wdać się w bójkę to jest naprawdę chwila. Widzimy to też wśród naszych pacjentów na oddziałach.

Zdjęcie: Shutterstock

A propos impulsywności: natknęłam się taki adekwatny, wydaje mi się, cytat na temat funkcjonowania dzieci z ADHD: "Mają mózg, jak rakieta, a hamulce od roweru".

Absolutnie się z tym zgadzam.

Mózg jak rakieta mają, jak każdy z nas, ale rzeczywiście większość z nas ma lepsze hamowanie

A jeżeli myślimy o takich neurobiologicznych podstawach, to faktycznie ADHD to przede wszystkim deficyt hamowania, bo u tych osób pobudliwość jest na odpowiednim poziomie, właściwie w normie. Natomiast to hamowanie jest na kiepskim poziomie i dlatego tak szybko przerzucają uwagę z miejsca na miejsce. To zależy od pobudzenia. 

Nie potrafią utrzymać uwagi na jednym temacie, ponieważ to zależy od hamowania. Dlatego często wtrącają się do czyjejś wypowiedzi, nie mogą ustać w kolejce, nie są w stanie wytrzymać i mówią, zanim ktoś dokończy pytanie. Generalnie są niecierpliwe i się wiercą. 

Ale to nie jest tak, że ich mózgi są szybsze od mózgów tych dzieciaków, które nie mają problemu z ADHD.

Czy dzieci obierają sobie jakieś strategie przetrwania? Bo wydaje się, że każde sobie  jakieś obiera - żeby nie odstawać od grupy, jakoś sobie poradzić, na przykład w szkole czy w grupie rówieśniczej? Dlatego niektóre kogoś udają kogoś, podlizują się, imitują...

Te dzieci ciągle mają poczucie, że doświadczają jakichś porażek. Na przykład koledzy wyśmiewają się z chłopca, że jest gapowaty, więc on idzie w agresję. Bo przecież nikt mu nie powie, że jest gapą, jeśli wszyscy będą się go bali. To jest jedna z opcji. 

Druga jest taka, że dzieciak będzie naśladował wszystkie zachowania grupy. Więc lgnie do tej grupy, nawet jeśli ona zachowuje się niewłaściwie. 

Czasami u dziecka pojawia się też taka motywacja, że "skoro wszyscy mi mówią, że ja jestem taki niegrzeczny, to ja wam dopiero pokażę, co to znaczy być niegrzecznym". 

I rzeczywiście wtedy mamy problemami z zachowaniem - widzimy, jak te dzieci potrafią być "niegrzeczne".

Mówiliśmy o supermocach. Czy z ADHD wiążą się jakieś wyjątkowe cechy lub predyspozycje? 

Generalnie tak, bo to zazwyczaj są ludzie, którzy mają mnóstwo energii. Ona, owszem, może być ukierunkowana na "przeszkadzanie" na lekcji - ale też na sport czy muzykę. To są dzieci, które nigdy się nie męczą, więc może być tak, że dopiero po treningu piłki nożnej, tenisa czy judo wraca do domu o 20 i się wycisza. Ci ludzie mają "gadane", potrafią zjednywać sobie innych, mają fajną energię w kontaktach. 

Śmieję, że pacjent z ADHD może i nie będzie urodzonym księgowym, ale urodzonym handlowcem, zagadującym i reklamującym różne rzeczy - jak najbardziej

 A artystą? Czy ADHD wiąże się z kreatywnością?

Tak. To ludzie, którzy zwykle mają wiele zainteresowań i zajęć, co może być zarówno pozytywne, jak negatywne. Z jednej strony to dzieciaki o szerokich horyzontach, które interesuje wiele spraw. Z drugiej - mogą być postrzegane jako takie, które mają słomiany zapał, bo dopiero co grały w piłkę, teraz grają szachy, a później jest tenis, pływanie czy puzzle. Z ADHD wiąże się także zjawisko nazywane w literaturze "hiperfocusem". To zdolność maksymalnego i długiego skupienia uwagi na czymś, co w danym czasie czy w danej chwili budzi zainteresowanie. 

Czyli: jeżeli coś mnie "jara", coś ma dla mnie duży ładunek emocjonalny i sprawia mi radość, to mogę to robić godzinami - i wtedy nie widać zaburzeń uwagi. Ktoś kiedyś powiedział, że ADHD jest głównie zaburzeniem czynności nudnych. Trudno, żeby wszystkie lekcje w szkole były ciekawe. Ale jeżeli moim konikiem będzie język angielski, to choćby nie wiem co, będę z tego angielskiego dobry. Miałem pacjentów, dla których takim konikiem była matma - zawsze piątki, poziom niemal na olimpiadę. Miałem też zapalonego historyka, który w czwartej klasie podstawówki znał i rozumiał historię na poziomie liceum. To może być zarówno historia, jak piłka nożna. 

Warto znaleźć coś, na co dziecko ma ten "hyperfocus" - i to rozwijać. Mówimy o takich wyspach kompetencji: może z matmy czy z polskiego nie jest najlepsze, ale za to najlepiej pływa, najlepiej biega albo gra w piłkę. 

Zdjęcie: Shutterstock

To nie są "łatwe" dzieci. Czy ich wychowywanie i wspieranie wymaga od rodziców szczególnych kompetencji? Bo można prosić takie dziecko o umycie zębów czy założenie butów piętnaście razy, a ono nie zareaguje. Albo nie słyszy, albo jest pochłonięte w tym czasie czymś innym.

Ono realnie może nie słyszeć, ale nie dlatego, że ma jakkolwiek jest problem ze słuchem. Problem w tym, żeby ta informacja przebiła się przez ten cały szum informacyjny. 

O ADHD mówimy także  jako o zaburzeniu selektywności bodźców, które polega na tym, że z całego tego szumu informacyjnego ciężko jest dziecku wyłowić konkretną informację - że np. mama do niego mówi. Po drugie, nawet jeśli dziecko zacznie już robić to, o co je prosiliśmy, to w dowolnym momencie może się rozproszyć i zająć się czymś innym. A w nas rośnie frustracja, bo znowu coś, o co prosiliśmy, jest niezrobione. Natomiast u dziecka, któremu znów ktoś przeszkadza, przerywa jakąś jego aktywność, może dojść do wybuchu negatywnych emocji. I znowu mamy deficyt hamowania, rakietę z hamulcami od roweru. Wtedy meble potrafią latać po domu, bo niby jak dziecko ma sobie z tym poradzić? 

Istnieją specjalne grupy wsparcia dla rodziców dzieci w spektrum autyzmu i z ADHD, bo zachowanie cierpliwości i okazywanie zrozumienia przy jednoczesnym stawianiu granic i konkretnych wymagań może być wyczerpujące.  Jak ci rodzice mogą być ze swoim dzieckiem, wspierać się, wzmacnia, po prostu sobie radzić?

To, co zawsze działa, to stały plan dnia. To podstawowa kwestia, przy czym taka rutyna działa lepiej w przypadku młodszych dzieci. Trudniej będzie z nastolatkiem, który przeżywa kryzys adolescencji - a zawsze tłumaczę rodzicom, że dzieciaki z ADHD przeżywają go do sześcianu. 

Wstajemy o 8., myjemy zęby, jemy śniadanie, ubieramy się, wychodzimy do przedszkola czy szkoły - i tak dalej. 

Potem o 18 odrabiamy lekcje, o 19 czytamy czy oglądamy bajkę albo robimy cokolwiek innego. 

Dzieci z ADHD o wiele lepiej funkcjonują w sztywnej strukturze dnia

Dajemy im też tylko jedno zadanie naraz. Bo jeśli poprosimy, żeby najpierw się ubrało, potem umyło zęby, a potem posprzątało zabawki, to zęby może umyje, ubierze się może do połowy, ale już na wykonanie trzeciego zadania nie ma szans. 

Poza tym jego uwagę trzeba przywołać. Gdy w danej chwili wydajemy jedno polecenie: "chodź tu do mnie, popatrz na mnie, teraz idziesz wyrzucić śmieci", a dodatkowo prosimy, by powtórzyło, co ma zrobić, to pójdzie i te śmieci wyrzuci. 

Chwilą wytchnienia dla rodziców czy opiekunów bywa tablet bądź telefon. Włączamy bajkę czy grę - i już, spokój. Jak to działa na dzieci z ADHD?

ADHD wiąże się z wyższym niż w populacji ogólnej ryzykiem uzależnienia, które nie dotyczy, jak zwykliśmy to sobie wyobrażać, tylko alkoholu czy narkotyków, ale też internetu, korzystania ze smartfona, gier komputerowych czy mediów społecznościowych. 

Dzieci z ADHD bardzo to chłoną, dostają też szybkie poczucie gratyfikacji, bo to jest to jedna z niewielu rzeczy, na których one mogą się absolutnie skupić. Tam ta uwaga jest bowiem stale bombardowana i stymulowana. 

Do tego dochodzi adrenalina związana z tym, jak się gra i rywalizuje z innymi. I jest to niebezpieczeństwo, że taki człowiek, doznający frustracji w życiu realnym, przeniesie się do świata online, bo tam ma szybszą, łatwiejszą gratyfikację. I tam nikt go w kółko nie strofuje.

Zdjęcie: Shutterstock

Kiedy należy włączyć leczenie farmakologiczne? 

Ani diagnozy, ani leków nie należy się bać. Generalnie zasada jest taka, że nawet jeżeli jest diagnoza, to najpierw wprowadzamy szereg oddziaływań pozafarmakologicznych. Chodzi tu chociażby o kwestie związane z tym ustalonym planem dnia, o których była mowa wcześniej. To jedna z najprostszych interwencji, która poprawia funkcjonowanie takiego młodego człowieka. Jeżeli ta bateria interwencji psychospołecznych okazuje się nieskuteczna, powinny wkroczyć leki.

Leki powinny też wkroczyć wtedy, gdy pacjent zaczyna rozwijać powikłania ADHD, czyli na przykład zaburzenia opozycyjno-buntownicze. Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy przez co najmniej sześć miesięcy występuje utrwalony wzorzec buntowania się, sprzeciwiania normom społecznym dorosłych, wybuchy złości, złośliwość, mściwość.

W przypadku rozwijania się tego typu powikłań albo powikłań typu: "poszedł do pierwszej klasy podstawówki i po trzech tygodniach już go chcą wyrzucić" włączenie leków jest jak najbardziej wskazane.

Ale rodzice leków się boją.

Myślę, że wynika to z braku rzetelnej informacji i nieporozumienia związanego z tym, że najpopularniejszy i najskuteczniejszy lek w Polsce, metylofenidat, jest uważany za lek narkotyczny. Owszem, mechanizm jego działania jest podobny, natomiast podstawowa różnica jest taka, że on nie powoduje euforii, a wzmaga koncentrację, skupienie się. Dzięki temu w 90% jest skuteczny. Leków nie trzeba się bać, bo one bardzo znacząco mogą poprawić funkcjonowanie dzieci i młodzieży. 

20
хв

Dzieciom z ADHD trzeba pokazywać ich supermoce

Anna J. Dudek
szczepionka, dziecko, wakcynacja

1 czerwca 2024 roku ruszył program bezpłatnych szczepień przeciw HPV. Przeznaczony jest dla dzieci i młodzieży od 9. roku życia do 14 r. życia (dla dzieci, które jeszcze nie ukończyły 14 lat). Skąd ten wiek? Specjaliści podkreślają, że szczepionki są najskuteczniejsze zanim dziecko miało kontakt z wirusem, a zatem przed inicjacją seksualną - wirus przenosi się drogą płciową.

„Od teraz można szczepić dziewczynki i chłopców po ukończeniu 9 roku życia aż do ukończenia 14 roku życia, jednak będziemy chcieli ten program dalej rozszerzać. Szczepienie jest dobrowolne i bezpłatne, ale ostateczna decyzja należy do rodziców” – mówiła ministra zdrowia Izabela Leszczyna podczas konferencji prasowej. „Rozpoczynamy program szczepień przeciw wirusowi HPV w szkołach podstawowych. To ważna akcja zdrowotna i edukacyjna”, dodała ministra edukacji Barbara Nowacka. Podkreśla również rolę rodziców i dyrektorów szkół w realizacji tego programu –  „Apelujemy do rodziców, by zapisywali swoje dzieci na bezpłatne i bezpieczne szczepienia, które będą się odbywać w szkołach.”

Wirus HPV (Human Papillomavirus) to jeden z najbardziej rozpowszechnionych wirusów na świecie. Występuje ponad 150 typów HPV, a kilkanaście jest szczególnie niebezpiecznych, ponieważ są wysoce onkogenne. Czyli: mogą powodować raka. Wszystkie przypadki raka szyjki macicy są poprzedzone przewlekłą infekcją HPV, ale to nie jedyny nowotwór złośliwy związany z tym wirusem. Może on wywoływać także raka odbytu, pochwy, sromu, prącia, przestrzeni ustno-gardłowej oraz okolic głowy i szyi. Zetknie się z nim 80 proc. aktywnych seksualnie ludzi, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Długo pokutowało przekonanie - błędne - że HPV to szczepionka dla dziewczynek i kobiet, a to dlatego, że ten wirus wiązany jest przede wszystkim z rakiem szyjki macicy. To czwarty pod względem częstości występowania nowotworem złośliwym u kobiet na świecie. Co roku na świecie diagnozuje się ponad 600 tys. kobiet, ponad połowa z nich umiera. W Polsce rokrocznie prawie trzy Każdego roku umiera ponad 340 000 kobiet, a liczba nowych zachorowań oceniana jest na ponad 600 000. Ponad 80% wszystkich zachorowań występuje w krajach rozwijających się.

W Polsce każdego roku prawie 3000 kobiet dowiaduje się, że ma raka szyjki macicy. Jednak szczepić trzeba także chłopców, bo celem jest nie tylko chronienie poszczególnych osób, ale także zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa w populacji
Zdjęcie: Shutterstock

Pediatra dr Katarzyna Zych-Krekora: Od 2024 roku w Polsce realizowany jest powszechny program szczepień przeciwko wirusowi HPV, obejmujący również dzieci. Dzieci w wieku od 9 do 14 lat mogą otrzymać szczepionkę całkowicie bezpłatnie w ramach kampanii szkolnej. Dla starszych dzieci, program umożliwia darmowe szczepienia od września ubiegłego roku szczepionkami Cervarix (dwuwalentną) lub Gardasil 9 (9-walentną). Te szczepionki skutecznie chronią przede wszystkim przed rakiem szyjki macicy, ale także przed innymi nowotworami związanymi z wirusem HPV, takimi jak rak odbytu, sromu i pochwy.

Lekarka dodaje, że szczepionki przeciwko HPV są uznawane za bezpieczne, a działania niepożądane ograniczają się głównie do reakcji miejscowych w miejscu wstrzyknięcia. - Poważne działania niepożądane występują rzadko. Badania wykazały, że szczepionka jest najbardziej skuteczna, gdy podawana jest w młodym wieku – w grupie 9–14 lat skuteczność wynosi od 74% do 93%, a w grupie 15–18 lat od 12% do 90% - wyjaśnia. Doświadczenia krajów, w których od lat stosuje się programy szczepień przeciw HPV wskazują, że odnotowano ponad 90%-skuteczność w zapobieganiu przetrwałym zakażeniom HPV, stanom przedrakowym szyjki macicy, pochwy i sromu oraz kłykcinom u kobiet oraz stanom przedrakowym prącia, odbytu i kłykcinom u mężczyzn.

Zdjęcie: Shutterstock

Do 2014 roku 64 kraje wdrożyły programy szczepień przeciwko HPV, jednak zasięg szczepień pozostaje niski – tylko 1,4% kobiet na całym świecie otrzymało pełną dawkę szczepionki. Co istotne, program obejmuje także 50-proc. refundację szczepienia dla dorosłych. Dr Zych-Krekora: Program szczepień HPV dotyczy także dorosłych kobiet, jednak dla nich szczepienia są odpłatne. Ministerstwo Zdrowia zaleca, by osoby w wieku od 9 do 26 lat, które nie zostały wcześniej odpowiednio zaszczepione, rozważyły szczepienie. Dla osób do 45 roku życia, szczepienie można rozważyć po konsultacji z lekarzem. W przypadku kobiet już zakażonych wirusem HPV, szczepionka może przynieść korzyści, chroniąc przed innymi typami wirusa, z którymi nie miały wcześniej kontaktu. Ważne jest jednak, że szczepionka nie leczy istniejących zakażeń, lecz zapobiega kolejnym infekcjom innymi typami wirusa. Ekspertka podkreśla, że dla kobiet, które zostały wcześniej zaszczepione, nie ma potrzeby ponownego szczepienia po urodzeniu dziecka.

Dodaje, że szczepionka może być korzystna nawet w przypadku istniejącego zakażenia, gdyż może wspomóc układ odpornościowy w walce z wirusem, co przyczyni się do szybszej remisji zakażenia

Powszechny program szczepień przeciw HPV realizuje założenia i cele Narodowej Strategii Onkologicznej na lata 2020-2030. Uzupełnia bezpłatny program szczepień ochronnych dla dzieci i młodzieży o szczepienie, które chroni przed chorobami wywołanymi przez HPV.

Jak zapisać dziecko na szczepienie? Informację można uzyskać w przychodni (POZ - gabinety Podstawowej Opieki Zdrowotnej) i w szkole.

20
хв

Zaszczep dziecko przeciwko HPV. Gdzie? W przychodni lub w szkole

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ukraina powinna stać się Izraelem Europy

Ексклюзив
20
хв

Julia Pawliuk: – Każda wymiana jeńców i każde negocjacje to operacja specjalna

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress