Exclusive
20
min

Agnieszka Holland: "Dla nas, Polaków, Ukraina jest gwarantem niepodległości. Bez Polski Ukraina nie dostanie się do Europy"

Wy, ukraińskie kobiety, macie pełne prawo walczyć o swoje życie, swoją godność, swoje dzieci, swoją przyszłość. Nie dajcie się uciskać i nie myślcie, że nie macie do niczego prawa - mówi wybitna polska reżyserka filmowa

Maria Górska

Agnieszka Holland fot: Wojciech Olszanka / East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Spotykamy się w starym warszawskim mieszkaniu Agnieszki. Drzwi otwiera mi żywa legenda filmu. Przyniosłam białe lilie w podziękowaniu za film o Hołodomorze [światowa premiera "Obywatela Jonesa" odbyła się w lutym 2019 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie - red.] Siadamy przy stole pod obrazem Francisco Goi "Saturn pożerający syna". Pokazuję pani Holland zwiastun filmu, który przywiozłam ze sobą z Ukrainy. To część materiału roboczego do filmowej sagi o pisarzu Stanisławie Vincenzie, Homerze z Huculszczyzny. Kręciliśmy ten film w Karpatach z polsko-ukraińską ekipą jeszcze przed wojną.

Po polskiej stronie nad filmem o autorze huculskiej epopei "Na wysokiej połoninie" pracowali przyjaciele pani Holland, m.in. reżyser Jan Kidawa-Błoński, operator Łukasz Gutt i inni artyści. Często widzę ich wspólne zdjęcia na Facebooku z protestów demokratycznych w Warszawie. Oleh Drach miał zagrać Vincenza w naszym filmie. Pojawia się też w najnowszym filmie Holland "Zielona granica", który zdobył nagrodę specjalną na tegorocznym festiwalu w Wenecji. Oglądamy razem zwiastun filmu o Vincenzie, w którym gram jego żonę. W zakończeniu, z walizką i dziećmi, uciekamy spod sowieckiej okupacji przez zaśnieżone Karpaty, idąc przez góry. Myślę o planach, którym przeszkodziła wojna. I o wszystkich tymczasowych emigrantach, w tym o mnie.

Agnieszka Holland i Maria Górska

Nie było mnie w domu od 18 miesięcy. Kto wie, czy kiedykolwiek będziemy w stanie nakręcić film o Vincenzie? I kiedy wojna się skończy, a świat wróci do normalności?

Pijemy mocną czarną kawę, jemy czekoladę i rozmawiamy. O tyranach i naturze zła, o ukraińskim kinie i pomaganiu ludziom na froncie. Rozmawiamy też o nowym filmie wybitnego reżysera "Zielona granica", który opowiada o wykorzystywaniu przez Putina i Łukaszenkę migrantów jako broni.

Maria Górska: Pani poprzedni film, "Obywatel Jones", opowiada o dziennikarzu, który chce powiedzieć światu prawdę o Hołodomorze na Ukrainie. Podczas kręcenia "Zielonej granicy" sama pracowała Pani jako dziennikarka. Pani zespół przeprowadził setki wywiadów z aktywistami, strażnikami granicznymi, lekarzami, policjantami i uchodźcami podczas przygotowywania filmu. Jak to było pracować nad tematem, problemem, który wciąż widzimy na ekranach telewizorów i w wiadomościach?

Agnieszka Holland: Z tego punktu widzenia jest to film wyjątkowy. Zazwyczaj filmy fabularne opowiadają o rzeczach, które już się wydarzyły, niejako "zamrożonych w bursztynie". Oczywiście inaczej jest w przypadku inwazji na pełną skalę - teraz i wtedy, gdy wojna w Donbasie rozpoczęła się po aneksji Krymu. Ukraińscy filmowcy zareagowali bardzo szybko. Od dawna mam wrażenie, że świat stoi nad przepaścią. I jeśli nie zaczniemy budować mostu nad tą przepaścią, to w nią wpadniemy. Po prostu robię to, co umiem - robię filmy, które pokazują zagrożenie, które szokują, które robią wrażenie, które pozwalają nam zrozumieć i doświadczyć czegoś więcej.

MG: Jakie kwestie są ważne dla publiczności i dla Pani jako artystki w "Zielonej granicy"?

AH: To, co dzieje się na granicy Polski i Białorusi, jest tematem tabu. Dzieją się tam straszne rzeczy, a polskie służby nie pokazują się w najlepszym świetle. Mówimy o tym głośno.

Chodzi o strach przed Innym, który nagle się pojawi i naruszy naszą strefę komfortu. Boimy się takich ludzi, boimy się obcego, boimy się biedy, boimy się inności - innego koloru skóry, innej religii, innego zapachu. Boimy się, że oni (uchodźcy) przyjadą i zabiorą nasz komfort, nasze przyzwyczajenia, naszą kulturę

Ten strach jest tak silny, że jest wykorzystywany przez populistycznych polityków, którzy często są autokratyczni, a nawet totalitarni, jak Putin. Uważał on, że Unia Europejska ma dość, jest bogata, nieco leniwa - i bardzo łatwo ją zdestabilizować zagrożeniem ze strony uchodźców. Populistyczni politycy mówią: "Powstrzymamy ich! A inni (opozycja) ich wpuszczą, a wtedy ta horda was zaleje! A to są okropni ludzie - roznoszą zarazki i pasożyty, nienawidzą kobiet, gwałcą, są pedofilami, bestialstwem, terrorystami"

Ci migranci są tak odczłowieczeni, że w oczach wielu narodów nie są już ludźmi. A w takiej sytuacji można z nimi zrobić wszystko, prawda? Przeszliśmy już przez to w przeszłości i w najnowszej historii. Kiedy ktoś nie jest dla nas człowiekiem, a jedynie karaluchem, nie ma problemu z jego zniszczeniem. Właśnie tego się obawiam. Boję się, że jeśli teraz nie przestaniemy, będziemy zmierzać w kierunku przyzwolenia na wyginięcie. O tym właśnie jest mój film

MG: Ten film wywołał skandal w polskich mediach..

AH: Media rządowe mnie nie lubią. Mówią, że "Putin napisał scenariusz, a Łukaszenko go wyreżyserował", jakbym służyła Putinowi i Łukaszence. I do pewnego stopnia ta fraza o Putinie i Łukaszence jest prawdą, ponieważ Putin faktycznie napisał scenariusz tej historii, Łukaszenko ją wyreżyserował, a my, przedstawiciele wolnego świata Unii Europejskiej, mamy pewne role do odegrania, podobnie jak uchodźcy. Pozostaje jednak pytanie, jakie role wybierzemy i kogo odegramy w tym strasznym spektaklu.

MG: 150 milionów ludzi ucieka przed wojną, zmianami klimatycznymi, głodem i puka do bram Europy. Jakie jest wyjście z tej sytuacji?

AH: Są dwie opcje: albo zamienimy się w masowych morderców, zaczniemy bombardować łodzie na Morzu Śródziemnym, postawimy karabiny maszynowe na granicy z Białorusią i będziemy strzelać, albo wymyślimy coś, co pomoże nam współistnieć i pomagać sobie wzajemnie.

Kadr z filmu Holland "Zielona granica". Fot: Agata Kubis / Kino Świat

MG: Polacy otworzyli swoje domy i serca dla Ukraińców uciekających przed rosyjską wojną. Jak Pani na to patrzy?

AH: Polacy przeżywali bardzo głębokie emocje, kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę.

Ludzie nie pojechali pomagać tylko po to, aby opublikować zdjęcie na Instagramie, ale zainwestowali czas, pieniądze, a czasem nawet podjęli ryzyko, podróżując w głąb Ukrainy. Pojechało tam wielu moich przyjaciół.

Transportowali uchodźców, kamizelki kuloodporne dla żołnierzy, lekarstwa i zwierzęta. Była to głęboka i szczera pomoc, która pozostaje ważnym wspomnieniem

A kiedy jakiś polityk PIS [rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość - red.] i mówi, że Ukraińcy są niewdzięczni, to dałabym mu w twarz. Pomaganie komuś i domaganie się wdzięczności to kompletny brak klasy.

MG: Ukraina dziękuje! Dziękuję również Polsce i pani, pani Holland, za wsparcie. Czy jakaś historia poruszyła Panią osobiście?

AH: Bardzo zaprzyjaźniliśmy się z rodziną Saszy Kostiny, producenta "Pamfira" [ukraiński film fabularny z 2022 roku opowiadający o mężczyźnie powracającym do rodzinnej wioski, gdzie ponownie musi zmierzyć się z przemytniczym biznesem, od którego chciał uciec wiele lat temu - red. Zatrzymali się u nas w Bretanii na kilka miesięcy. To był trudny okres, wszyscy byli w szoku i traumie. I adoptowali malutkie dziecko ze szpitala dla wcześniaków. Byliśmy wszyscy z tą dziewczynką i z bardzo wrażliwym i dobrym chłopcem, Timurem, który również urodził się przedwcześnie. Widziałam ich cierpienie.

Ja również doświadczyłam emigracji wiele lat temu w Paryżu. W stanie wojennym byłam za granicą i nagle zostałem odcięty od rodziny, zostałam z jedną walizkę. Ponieważ udzieliłam kilku wywiadów przeciwko reżimowi, nie mogłam wrócić. Ten pierwszy rok, dopóki nie udało mi się sprowadzić córki, był bardzo trudny. Dlatego doskonale rozumiem, co czują tacy ludzie. Ci, którzy uciekli z okupowanych terytoriów i nie mają dokąd wrócić, a także ci z Kijowa, Charkowa czy Odessy, żyją w ciągłym stresie.

MG: Widziała Pani "Pamfira"?

AH: Tak, widziałam ten film w zeszłym roku w Cannes. Był bardzo mocny. Obejrzałam też kilka innych bardzo dobrych nowych ukraińskich filmów, takich jak "Klondike" i "Wizję motyla".

MG: Jako ekspertka z Ukraińskiej Państwowej Agencji Filmowej przeczytałam scenariusz "Wizji motyla". Maksym Nakoneczny jest bardzo utalentowanym młodym reżyserem, a Iryna Cilyk napisała mocny scenariusz. Nawiasem mówiąc, jest ona jedną z autorek naszego magazynu sestry.eu.

AH: Iryna i ja jesteśmy dobrymi przyjaciółkami. W zeszłym roku zasiadałyśmy w jury filmów dokumentalnych w Cannes

Kadr ze zwiastuna filmu o Stanisławie Vincenzie.

MG: Musiała Ci opowiadać o życiu w Kijowie w czasie wojny, które przypomina nieco Warszawę w czasie Powstania Warszawskiego [matka Agnieszki Holland, dziennikarka Irena Rybczyńska-Holland, brała udział w Powstaniu Warszawskim. — wyd. ] . Dlaczego historia się powtarza?

AH: Bo niczego się nie nauczyliśmy. Kiedy robiłam filmy o II wojnie światowej (trzy z nich o Holokauście), ludzie pytali mnie: "Dlaczego robisz filmy na ten temat, przecież to historia". A ja odpowiadałam, że robię je, bo mam wrażenie, że to nie jest historia, że to zagrożenie może się obudzić w każdej chwili i że Holokaust był rodzajem szczepionki dla Europy i świata, ale ta szczepionka przestała działać. Już minęła, a my jako ludzkość znów jesteśmy gotowi na wszelkie zbrodnie, okropieństwa i tortury o apokaliptycznej skali.

MG: Masowe straty ludzkie, przemoc seksualna jako broń, tortury i morderstwa tysięcy ludzi w miastach i wsiach - wszystko to widzimy teraz ponownie: w Iziumie, Charkowie, Chersoniu i miastach w pobliżu Kijowa. Na czym polega fenomen Putina i współczesnej Rosji? Jak wytłumaczyć takie barbarzyństwo i okrucieństwo w naszych czasach?

AH: Nie można tego wyjaśnić inaczej niż naturą zła.

Ludzkość ma skłonność do zła. Nic nie może powstrzymać potencjału zła, gdy mechanizm zostanie wprawiony w ruch - czasem nawet przez jedną osobę

Wydawało się, że po wynalezieniu bomby atomowej i innych zdalnych metod prowadzenia wojny nie będzie już wojen takich jak pierwsza czy druga wojna światowa. Ale to, co dzieje się teraz na Ukrainie, jak wygląda ten front, przypomina I wojnę światową. Siedzą w okopach po jednej stronie, siedzą w okopach po drugiej stronie, posuwają się naprzód przez kilometr, zaminowując teren. Wydaje się, że to wszystko to jakaś rekonstrukcja, że to się nie dzieje teraz, nie dzieje się naprawdę

MG: Mam takie samo wrażenie. Czas, który upłynął między II wojną światową a dniem dzisiejszym, inwazją Rosji na Ukrainę, wydaje się kurczyć. Czytam teraz Remarque'a. I kiedy przeglądam media społecznościowe i widzę zdjęcia z frontu, z okopów, wydaje się, jakby książka ożywała. To kompletny koszmar.

AH: A jednocześnie 500 kilometrów dalej toczy się normalne życie. A po pierwszych wielkich emocjach nikt nawet nie włącza telewizora, gdy pojawiają się wiadomości o wojnie

MG: Co myśli Pani o Putinie? Gdyby miała Pani nakręcić o nim film, o czym byłby? Co sprawia, że 120 milionów Rosjan jest mu posłusznych?

AH: Myślę, że to z powodu jego pewności siebie i poczucia, że może wszystko. Większość tyranów XX wieku nie była wielkimi ludźmi. Hitler był żałosnym małym człowieczkiem, Stalin był rodzajem dziobatego małego Gruzina. Nie mówię tylko o ich cechach zewnętrznych, ale także o tym, że nie mieli żadnych szczególnych cech intelektualnych. Wszyscy mieli w sobie jakiś rys psychopatii.

Putina można również nazwać psychopatą - klinicznym narcyzem. Taka osoba staje się naprawdę niebezpieczna, gdy naciśnie przycisk, który sprawia, że inni za nią podążają. To jak szczurołap prawda?

Człowiek-szczur gra na flecie, a ludzie podążają za nim jak zafascynowane zwierzęta, wierząc, że zaprowadzi ich do miejsca, w którym będą szczęśliwi. Putin jest w pewnym sensie kopią Stalina, ale jest mniej interesujący niż oryginał. To obrzydliwy człowiek, który czyni wiele zła. Świat byłby lepszym miejscem, gdyby z niego zniknął.

MG: W Europie wciąż są przywódcy, którzy szukają porozumienia z Rosją. Papież Franciszek zwraca się do rosyjskiej młodzieży katolickiej jako spadkobierców wielkiej Rosji, kraju o wybitnej kulturze i człowieczeństwie. Ale rosyjska kultura to kultura imperium, a historia kraju tonie we krwi. Dlaczego niektórzy Europejczycy wciąż tego nie rozumieją? Jaka będzie przyszłość Rosji?

AH: Światowi przywódcy uważają, że Rosji nie da się całkowicie wymazać, bo jest na to za duża. Nie zniknie, więc musimy jakoś z nią żyć, budować relacje w taki sposób, by bardziej opłacało się jej być pokojowo nastawioną. Taki był plan, prawda? Dopiero później okazało się, że działali irracjonalnie. Wszystkie reżimy autorytarne, zwłaszcza te, na których czele stoi jedna osoba i gdzie panuje swoisty kult jednostki, nie działają racjonalnie. Utrzymanie władzy jest tam ważniejsze niż sytuacja ekonomiczna, dobrobyt czy szczęście obywateli. To są rzeczy absolutnie drugorzędne. Obywatele kraju autorytarnego nie potrzebują bogactwa i szczęścia. Trzeba im wmówić, że tylko ten przywódca, tylko ten dyktator ich zbawi i poprowadzi do lepszego świata.

Rosja to straszny kraj. I jest strasznie nieszczęśliwa. W końcu ofiarami tych wszystkich rosyjskich tyranów są sami Rosjanie

Maria Górska jako Irena Vincenz

MG: Co jeszcze powinniśmy zrobić, aby Putin przegrał na Ukrainie? Potencjał mobilizacyjny Rosji jest ogromny, a oni są gotowi na długą wojnę i rozrzucanie zwłok swoich żołnierzy po całym świecie

AH: Przycisku nuklearnego nie można zneutralizować niczym innym niż innym przyciskiem nuklearnym. Kryzys zachodniej demokracji polega na tym, że politycy nie mają długoterminowej perspektywy. Jeszcze niedawno mówiono, że działają od wyborów do wyborów. Teraz, jak sądzę, działają od sondażu do sondażu. I Putin na to liczy

Niebezpieczeństwo polega na tym, że może się to ustabilizować i strywializować na poziomie konfliktu, który jest nadal w pewnym sensie aktywny, ale jednocześnie jakoś stłumiony. Może to trwać latami. Ale wtedy pojawia się pytanie: który kraj to wytrzyma - i jak ludzie to wytrzymają?

Ta wojna musi się skończyć! Nie tlić się - aby ludzie nie żyli jak wulkan, który w każdej chwili może wybuchnąć

Ukraina potrzebuje więcej pieniędzy i broni, i to najnowocześniejszej. A zachodni politycy powinni przymknąć oko na fakt, że broń ta będzie używana też poza terytorium Ukrainy.

MG: Otrzymaliśmy duże wsparcie militarne, ponieważ mamy takich przyjaciół jak Polacy

AH: Jest to sytuacja korzystna dla nas wszystkich - zarówno Ukraińców, jak i Polaków. A kiedy dwa wolne narody pracują razem, budują zaufanie i współpracę, korzysta na tym cała ludzkość. Jest to szczególnie ważne w przypadku Polski i Ukrainy ze względu na sytuację geopolityczną. Mamy wspólnego wroga i wspólne zagrożenie - Rosję. Nawet jeśli Putin zniknie jutro, nie ma gwarancji, że nie odrodzi się kolejna głowa hydry, prawda? I nie ma gwarancji, że naród rosyjski będzie w stanie zorganizować się w jakiś demokratyczny, nieimperialny sposób. Dlatego musimy współpracować. Dla nas, Polaków, Ukraina jest gwarantem naszej niepodległości. Z kolei bez Polski Ukraina nie dostanie się do Europy. Jesteśmy sąsiadami i najbliższymi partnerami Ukrainy

MG: Czytają nas ukraińskie kobiety rozproszone po świecie z powodu wojny. Co myśli Pani o nich? Co chciałaby im Pani powiedzieć?

AH: Macie pełne prawo walczyć o swoje życie, swoją godność, swoje dzieci, swoją przyszłość, nie dajcie się gnębić i nie myślcie, że nie macie do niczego prawa. Z drugiej strony, twoi rodacy powinni zrozumieć, że ludzie w krajach, w których się znajdują, żyją w szczególny sposób. Dlatego też Ukrainki również muszą otworzyć swoje serca i być wrażliwe na tożsamość, potrzeby i zwyczaje tych, którzy je goszczą.

MG: Co powiedziałaby Pani mieszkańcom krajów, które przyjmują ukraińskich uchodźców?

AH: Powiedziałbym, że wystarczy pomóc potrzebującej osobie, która pojawi się na twojej drodze

Ten ludzki, osobisty i intymny wymiar pomocy jest najważniejszy, ponieważ buduje najsilniejsze więzi

MG: W miarę jak Ukraina zbliża się do UE, jest zmuszona rozwijać demokrację równolegle z wojną. Polska od dawna podąża tą drogą. Zwycięstwo Solidarności zainspirowało Ukraińców na Majdanie. Ale wasza demokracja jest także zagrożona. Co możemy zrobić razem, aby chronić nasze wartości?

AH: Musimy patrzeć politykom na ręce. Nie możemy dać się nabrać na bajki - zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce. To trudne, bo łatwo jest kłamać, manipulować i szerzyć propagandę

Politycy nie wahają się korzystać z nowych technologii i w ten sposób wypuszczają dżina z butelki. Przeciętny człowiek wkrótce nie będzie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy

Należy stworzyć społeczne, a nie polityczne, instytucje badania prawdy, aby dać ludziom narzędzia do odróżniania prawdy od fałszywych wiadomości. Powinno się to zacząć w szkole.

MG: To zadanie dla obywateli Jonesów, ale czy można ich znaleźć we współczesnym świecie?

AH: Oczywiście

MG: W jakim świecie będziemy żyć po wojnie?

AH: Będziemy lizać rany i odbudowywać się. Będzie energia odbudowy, co jest dobre, chociaż będzie dużo traumy, dużo cierpienia, dużo żałoby. Potrzebujemy pozytywnego entuzjazmu. Cała Europa, a Ukraińcy w szczególności.

MG: Ważne, by nie przerodziło się to w poczucie nieuchronności, o którym pisze Timothy Snyder. Po II wojnie światowej wydawało się, że największe wyzwania są za nami, ale okazało się, że zło ukrywa się i liże rany.

AG: To prawda

MG: Snyder pisze też o 20 lekcjach dwudziestego wieku przeciwko tyranii. Jaka jest Pani główna lekcja?

AH: Faktem jest, że nie ma szczepionki przeciwko tyranii. Złe scenariusze się powtórzą

MG: Ale jest Pani optymistką! W ciągu ostatnich stu lat ludzkość, cywilizacja i prawa człowieka przeszły długą drogę!

AH: Tak, prawa człowieka się rozszerzyły. Grupy społeczne, które były pozbawione wszelkich praw, stopniowo je zyskiwały, a teraz ludzkość stała się bardziej inkluzywna. Mówimy nawet o dobrobycie i prawach zwierząt i roślin.

MG: Więc może wciąż mamy szansę na zbudowanie bezpiecznego świata.

AH: To jest utopia. Idziemy małymi krokami, ale nie jest to równy marsz. To paroksyzm: dwa kroki do przodu, trzy do tyłu. Po drodze są straszne wydarzenia, cierpienie, tortury i zbrodnie. A potem znów idziemy trochę dalej. To nie jest prosta, optymistyczna ścieżka do jaśniejszej przyszłości, to cierpienie i walka o każdy skrawek wolności.

MG: Wszystkie Pani filmy opowiadają o przekraczaniu granic. A jakiej granicy Pani nigdy nie przekroczy?

AH: Granic człowieczeństwa. Zawsze należy postrzegać drugiego człowieka jako bliźniego. Oczywiście są wojny, kiedy na przykład stoi przed nami rasista i żołnierz musi strzelać. Ale we wszystkich innych sytuacjach nie możemy pozwolić, by druga osoba stała się obiektem nienawiści.

MG: Dziękuję za wywiad i za wspieranie Ukrainy.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka naczelna magazynu internetowego Sestry. Medioznawczyni, prezenterka telewizyjna, menedżerka kultury. Ukraińska dziennikarka, dyrektorka programowa kanału Espresso TV, organizatorka wielu międzynarodowych wydarzeń kulturalnych ważnych dla dialogu polsko-ukraińskiego. w szczególności projektów Vincento w Ukrainie. Od 2013 roku jest dziennikarką kanału telewizyjnego „Espresso”: prezenterką programów „Tydzień z Marią Górską” i „Sobotni klub polityczny” z Witalijem Portnikowem. Od 24 lutego 2022 roku jest gospodarzem telemaratonu wojennego na Espresso. Tymczasowo w Warszawie, gdzie aktywnie uczestniczyła w inicjatywach promocji ukraińskich migrantów tymczasowych w UE — wraz z zespołem polskich i ukraińskich dziennikarzy uruchomiła edycję Sestry.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

- Wiosną Rosja przygotowuje nową ofensywę. Zagrożone są obwody sumski, charkowski i zaporoski - powiedział Wołodymyr Zełenski w Paryżu podczas spotkania z europejskimi przywódcami.

Po spotkaniu „koalicji chętnych” ukraiński prezydent stwierdził, że liczba krajów chętnych do udziału w kontyngencie pokojowym rośnie. Podkreślił, że jakiekolwiek rozmowy pokojowe bez udziału Europy są niemożliwe, i wezwał UE do zaostrzenia sankcji wobec Rosji.Jakie gwarancje bezpieczeństwa może zaoferować Kijowowi Europa? Czy w Ukrainie pojawi się kontyngent pokojowy? Czy możliwe jest tymczasowe zawieszenie broni? I czy kraje europejskie mają potencjał, by pomóc Kijowowi bez wsparcia USA?

Negocjacje pokojowe: Europa poza procesem

Francja i Wielka Brytania starają się odgrywać kluczową rolę w mobilizowaniu europejskich przywódców w kontekście rozmów pokojowych toczących się pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją oraz Stanami Zjednoczonymi i Ukrainą.

Jak dotąd Europa wydaje się być poza tym procesem, ocenia dr Bohdan Ferens, politolog i ekspert międzynarodowy:

- Macron jest naszym przyjacielem i wspiera nas. Jednak dąży również do własnych celów, ponieważ musi rezonować na tle Trumpa i jego administracji, próbujących coś przeforsować, aby osiągnąć przynajmniej swoje pośrednie założenia w kontekście rosyjskiej wojny.

Jeśli chodzi o postęp materialny, to na tym etapie niewiele można powiedzieć. Dużo pozostaje do zrobienia w zakresie konkretnych zobowiązań, ponieważ w grupie nie ma zgody co do tego, czy iść naprzód bez amerykańskiego „ubezpieczenia” lub innego wsparcia.

Tak sytuację widzi Davis Allison, analityk strategiczny w Centrum Studiów Strategicznych w Hadze.- Dobrze byłoby wiedzieć, czy toczą się jakieś dyskusje na temat włączenia do grupy innych krajów, takich jak Turcja - mówi Allison. - Uczestniczyłem w zamkniętej sesji z kilkoma europejskimi ekspertami i urzędnikami, którzy wskazali, że wspieranie Ankary byłoby bardzo przydatne militarnie. Chociaż biorąc pod uwagę obecny kryzys polityczny w tym kraju, może być mniej skuteczne w dłuższej perspektywie.

Macron zebrał przywódców w Paryżu

- Rosja próbuje przedłużyć wojnę i opóźnić negocjacje w sprawie zawieszenia broni - podkreślił Zełenski i wezwał kraje UE nie tylko do utrzymania, ale zwiększenia presji sankcyjnej na Rosję.

W ostatnich dniach kwestia ta stała się szczególnie istotna. Po rozmowach w Arabii Saudyjskiej 23-25 marca Stany Zjednoczone, Rosja i Ukraina zgodziły się zapewnić bezpieczną żeglugę cywilną i zapobiec użyciu siły na Morzu Czarnym.

Jednak zaraz potem Rosja opublikowała listę dodatkowych żądań, w tym złagodzenia szeregu sankcji wobec jej sektora rolnego. Donald Trump powiedział, że USA rozważą rosyjskie żądania warunkujące zawieszenie broni na Morzu Czarnym. Komisja Europejska natychmiast na to odpowiedziała: jednym z kluczowych warunków wstępnych przeglądu sankcji UE jest zakończenie rosyjskiej agresji i wycofanie rosyjskich wojsk z Ukrainy.

Podczas spotkania w Paryżu brytyjski premier Keir Starmer poparł to stanowisko. Stwierdził, że jasne jest, że teraz nie czas na zniesienie sankcji.

Powiedział też, że europejscy przywódcy dyskutowali o tym, jak zwiększyć sankcje, by zmusić Rosję do negocjacji.

Negocjacje, zawieszenie broni i kontyngent pokojowy

Europejczycy są generalnie bardzo negatywnie nastawieni do sposobu, w jaki przebiegają negocjacje między USA a Rosją, uważa Davis Allison:- Często rysuje się tu podobieństwa do negocjacji USA z talibami pięć lat temu. Główna narracja jest taka, że Waszyngton nas zdradził. Jeśli chodzi o perspektywy prawdziwego zawieszenia broni, istnieje pewien optymizm, choć oczywiście nie ma pewności, że Rosjanie będą się trzymać ustaleń. - Potrzebujemy jednego jasnego planu, na który wszyscy się zgodzą i który zaczną wdrażać - podkreślił Wołodymyr Zełenski w swoim przemówieniu do europejskich przywódców w Paryżu.

Z kolei jak poinformował Macron, unijni ministrowie spraw zagranicznych zostali poinstruowani, by rozważyć konkretne kwestie prawne dotyczące sił, które zagwarantowałyby zawieszenie broni, i przedstawili raporty w tej sprawie w ciągu trzech tygodni. Zauważył, że nie ma konsensusu w kwestii wysłania europejskich sił wsparcia - choć nie jest to konieczne, aby plan mógł zostać zrealizowany.

Francusko-brytyjska misja zostanie wysłana do Ukrainy, aby pracować nad wzmocnieniem ukraińskiej armii, powiedział po spotkaniu prezydent Francji Emmanuel Macron.

Keir Starmer i Wołodymyr Zełenski

Rozważane są różne opcje. Jednym ze scenariuszy, na który nalega Francja, jest rozmieszczenie przez członków koalicji znacznych sił w środkowej Ukrainie, być może wzdłuż Dniepru, z dala od linii frontu, powiedział Associated Press francuski prezydent. Według niego inne możliwe opcje obejmują rozmieszczenie sił wsparcia dalej od frontu, szczególnie w zachodniej Ukrainie.

Jednocześnie Macron podkreśla, że siły europejskie nie zostaną rozmieszczone na linii frontu w Ukrainie i nie będą zaangażowane przeciwko siłom rosyjskim. Mają być raczej zabezpieczeniem przed ponownym rosyjskim atakiem.

Emmanuel Macron

Tymczasem premier RP Donald Tusk po szczycie w Paryżu oświadczył, że Polska nie wyśle swoich wojsk do ewentualnego kontyngentu pokojowego w Ukrainie, ponieważ koncentruje się na ochronie swojej wschodniej flanki - granicy z Rosją i Białorusią. Warszawa będzie nadal pomagać Kijowowi, zapewniając wsparcie logistyczne, w tym działanie węzła Rzeszów-Jasionka, przez który 90% całej zachodniej pomocy trafia do Ukrainy - powiedział Tusk. Według niego spotkanie pokazało bardzo pozytywne zmiany w Europie w ciągu ostatnich kilku lat. Wszystkie kraje potępiły rosyjską agresję i podkreśliły potrzebę dalszego wspierania Ukrainy tak długo, jak to konieczne. Niemniej polski premier podkreślił, że należy dołożyć starań, by relacje ze Stanami Zjednoczonymi były jak najlepsze, nawet jeśli okoliczności nie zawsze są sprzyjające.

- Delikatnie mówiąc, Europejczycy nie komunikują się zbyt dobrze z Trumpem - ocenia ekspert międzynarodowy Bogdan Ferens. - Zwłaszcza w kontekście wojen handlowych i taryfowych. A atmosfera będzie się tylko komplikować. Dlatego na takich spotkaniach ma miejsce autorefleksja: co nam to daje? Oznacza to co najmniej konsolidację i koordynację wysiłków w wielu kwestiach - zarówno z Amerykanami, jak w kontekście komunikacji amerykańsko-rosyjskiej. W ten sposób próbujemy wzmocnić się kosztem pozycji krajów europejskich i europejskich przywódców.

Odwrót od Europy i wsparcie Ukrainy

Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że w ciągu 7-10 dni Ukraina zaoferuje swoim sojusznikom algorytm rozmieszczenia kontyngentów wojskowych w przyszłości. Zauważył również, że wielu przywódców ma własną wizję tego, jak zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy w przypadku jakiegokolwiek porozumienia pokojowego z Rosją. Podstawą jest jednak silna ukraińska armia i rozmieszczenie zagranicznego kontyngentu.

Zełenski, Macron i Starmer

Ukraiński prezydent wezwał również partnerów do kontynuowania wsparcia wojskowego dla Ukrainy zarówno na szczeblu państwowym, jak poprzez wspólne inicjatywy obronne i finansowe UE. Według niego Ukraina potrzebuje inwestycji we wspólną produkcję systemów obrony powietrznej, pocisków artyleryjskich i dronów.

UE ma teraz dobrą okazję, aby wyjaśnić swoim podatnikom, że pomoc dla Ukrainy przynosi korzyści, które wykraczają poza odstraszanie Rosji, ocenia Henrik Larsen, pracownik naukowy Centrum Analiz Polityki Europejskiej:- Na przykład wojna w Ukrainie dostarcza informacji zwrotnych w czasie rzeczywistym na temat innowacji wojskowych, takich jak przekształcanie cywilnych dronów w autonomiczne platformy zwiadowcze i uderzeniowe. W przyszłości może ratować życie Europejczyków.

Stanowi to również okazję do rozszerzenia współpracy w zakresie rozwoju zaawansowanej technologicznie broni i jej masowej produkcji.

Z racji tego, że UE promuje integrację rynku obronnego, powinna również regulować standaryzację produktów. To szczególnie ważne, ponieważ dostawy pocisków artyleryjskich i radiostacji polowych do Ukrainy ujawniły poważne luki w standaryzacji produktów obronnych w Europie. NATO nie ma mechanizmów, które mogłyby to zapewnić, podczas gdy UE może stworzyć wspólne wymagania dla nowych systemów uzbrojenia, w tym współdzielenie algorytmów i zestawów danych w dziedzinie zaawansowanych technologii.

Chociaż świadomość pilnej potrzeby bezpieczeństwa europejskiego osłabia opór wobec wspólnego finansowania obrony, w krajach takich jak Niemcy, Francja i Włochy nadal toczą się trudne debaty na temat alokacji budżetu, podsumowuje Henrik Larsen.

Jeśli chodzi o wsparcie wojskowe dla Ukrainy, Europa wciąż ma przed sobą długą drogę. Jeśli chodzi o wsparcie finansowe i materialne, kraje Europy są bardziej skłonne do dalszej pomocy, chociaż produkcja najważniejszych systemów (drony, artyleria, pociski rakietowe) w tych krajach pozostaje w stagnacji, wyjaśnia Davis Allison.

- Jeśli chodzi o bezpośrednie wsparcie wojskowe, sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, ponieważ bez USA siły europejskie nie mogą rozmieścić się w dużych grupach, aby wesprzeć ukraińskie siły zbrojne. Nie mają wystarczającej liczby samolotów transportowych ani gotowych oddziałów, ani najważniejszych systemów (drony, artyleria, pociski rakietowe) nadających się do szybkiego rozmieszczenia.

W perspektywie krótkoterminowej możliwym rozwiązaniem może być koalicja kilku państw, które mogą zapewnić wsparcie logistyczne, kontynuuje Davis Ellison:- Uwolniłoby to ukraińskie oddziały do walki, a być może zapewniłoby systemy obrony powietrznej i położyło podwaliny pod przyszłe rozmieszczenie dodatkowych sił.

Wszystko zależy jednak od tego, czy europejskie siły zbrojne uzyskają zgodę swoich rządów na użycie siły w razie potrzeby, a jak dotąd nie widzę zbyt wielu dyskusji politycznych na ten temat.

Wszystkie zdjęcia: Kancelaria Prezydenta Ukrainy

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu Wsparcie Ukrainy realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

O czym rozmawiała "koalicja chętnych" w Paryżu. Najważniejsze wnioski

Kateryna Tryfonenko

Jeśli sankcje zostaną zniesione, Rosja może zaatakować kraje NATO w ciągu najbliższych pięciu lat, a być może wcześniej – ostrzega prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Jego kraj intensywnie umacnia swoje granice z Rosją i Białorusią: planowane są wielowarstwowe fortyfikacje, w tym pola z minami przeciwpiechotnymi i przeciwczołgowymi.

W kontekście tych zagrożeń Litwa, Polska i Finlandia dyskutują o stworzeniu jednolitej tarczy obronnej w celu ochrony wschodniej flanki Europy. Jednocześnie Wielka Brytania inicjuje nowe spotkania „koalicji chętnych” w sprawie misji pokojowych w Ukrainie, które mogą zmienić układ sił w regionie.

Co ten geopolityczny krajobraz oznacza dla przyszłości Litwy i Europy? Czy Litwa jest gotowa na potencjalne wyzwania? Rozmawiamy o tym z Rasą Juknevičienė, byłą ministrą obrony Litwy, byłą posłanką do litewskiego Sejmu, a obecnie posłanką do Parlamentu Europejskiego.

„Koalicja chętnych” i rola Litwy

Maryna Stepanenko: – Litwa wielokrotnie demonstrowała swoją gotowość do zdecydowanych działań, w szczególności ogłaszając gotowość przyjęcia broni jądrowej NATO. Na ile realistyczny jest ten krok i czy inni sojusznicy go popierają?

Rasa Juknevičienė: – Nasze planowanie obronne, jako członka NATO, jest z natury regionalne. Aktywnie się przygotowujemy i robimy, co w naszej mocy, ponieważ artykuł 3 Karty NATO wymaga od nas gotowości do obrony i działania jako wiarygodni partnerzy i członkowie Sojuszu.

Polegamy jednak na szerszym planowaniu i zdolnościach NATO. Jeśli chodzi o rozmieszczenie broni jądrowej, ważne jest, by wyjaśnić, że nie oznacza to, że Litwa będzie posiadała broń jądrową. Nasze plany obronne mają charakter regionalny i obejmują państwa bałtyckie oraz Polskę, które znajdują się pod parasolem obrony zbiorowej NATO. Nie ma oddzielnego planu dla Litwy, Łotwy czy innych, pojedynczych krajów.

Konkretna lokalizacja potencjału nuklearnego – na Litwie, w Polsce czy nawet w Niemczech – nie jest kwestią krytyczną. Zdolności te często obejmują pociski dalekiego zasięgu, chociaż taktyczna broń jądrowa może być również rozmieszczona na okrętach podwodnych, nawodnych i innych zasobach wojskowych.

Naprawdę znaczenie ma to, czy NATO posiada wystarczające zdolności, bliskość tych zdolności do osiągnięcia kluczowych celów oraz to, kto nimi operuje

Litwa nie użyje broni jądrowej. Jakakolwiek decyzja o rozmieszczeniu sił nuklearnych zostałaby podjęta przez NATO, a nie przez Litwę, a wszelkie operacje byłyby prowadzone pod kierownictwem Sojuszu.

Odstraszanie nuklearne pozostaje krytycznym aspektem naszej oceny zagrożenia. Jeżeli regionalne dowództwo NATO uzna, że terytorium Litwy jest strategicznie odpowiednie lub zapewnia wystarczającą przestrzeń do rozmieszczenia sił, decyzja ta zostanie podjęta wspólnie. Powtarzam: to decyzja regionalna, a nie dotycząca wyłącznie Litwy.

Jak ocenia Pani perspektywy rozszerzenia „koalicji chętnych” do pomocy Ukrainie? Czy poszczególne państwa NATO mogą w przyszłości inicjować nowe formaty wsparcia wojskowego nawet bez konsensusu w całym Sojuszu?

Przede wszystkim mówimy o Sojuszu. Tylko NATO może opracować jasne, kompleksowe planowanie, ponieważ dysponuje zasobami, rozumie możliwości i precyzyjnie identyfikuje zagrożenia wojskowe. NATO wie, jak skutecznie reagować na te zagrożenia. Tak więc naszym priorytetem jest NATO.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których Sojuszowi jako całości trudno podejmować decyzje. W takich przypadkach mamy specjalne ustalenia ze Stanami Zjednoczonymi, aby zapewnić obronę naszego regionu, jeśli nie można osiągnąć konsensusu między wszystkimi członkami NATO. Biorąc pod uwagę obecne wyzwania w Waszyngtonie, konieczne jest rozważenie możliwości budowania koalicji w ramach NATO i UE.

Dla nas bezpieczeństwo na Morzu Bałtyckim i w krajach je otaczających jest najwyższym priorytetem

To wyzwanie jest dla nas pilniejsze niż dla krajów nad Morzem Śródziemnym, które stoją przed własnymi ważnymi wyzwaniami. Dlatego zdecydowanie popieram współpracę między krajami, które stoją w obliczu podobnych zagrożeń i wyzwań.

Takie podejście nie oznacza powielania wysiłków, ale raczej uzupełnianie i wzmacnianie naszego wspólnego bezpieczeństwa i obrony. W pełni popieram gotowość państw członkowskich do zjednoczenia się i wspólnego stawienia czoła wspólnym zagrożeniom.

Litwa jest jednym z krajów najbardziej wspierających Ukrainę. Czy są jakieś „czerwone linie”, których nie jest gotowa przekroczyć w zakresie pomocy wojskowej?

Podobnie jak wiele innych krajów, skandynawskich i bałtyckich, a także Polska, dobrze rozumiemy, że Ukraina nie tylko broni siebie, ale także nas. To wspólne wyzwanie dla całej Europy.

Dlatego nie wyznaczamy żadnych czerwonych linii. Naszymi jedynymi ograniczeniami są nasze możliwości i zasoby

Chociaż nie jesteśmy najpotężniejszym gospodarczo krajem w UE, wnieśliśmy ogromny wkład [od początku inwazji Litwa udzieliła Ukrainie pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej o wartości 1,112 mld euro, co stanowi 1,801% PKB tego kraju. Pod tym względem zajmuje ona trzecie miejsce wśród wszystkich darczyńców – aut.].

Wołodymyr Zełenski i Gitanas  Nausėda. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy i strategia UE

Kęstutis Budrys, minister spraw zagranicznych Litwy, zaproponował pięcioczęściowy pakiet gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Czy UE ma wolę polityczną, by je wdrożyć, w szczególności wysłać europejskie wojska do Ukrainy?

Mamy problem wewnątrz UE, bo Węgry nie są obecnie w stanie lub nie chcą poprzeć wszystkich propozycji dotyczących Ukrainy. Niestety ich pozycja przypomina raczej pozycję rosyjskiej marionetki działającej w UE niż proeuropejskiego członka. Taka jest rzeczywistość, z którą mamy do czynienia.

Jednocześnie Unia nie jest organizacją wojskową – została stworzona jako wspólnota gospodarcza, bez wymiaru wojskowego. Obrona i bezpieczeństwo zawsze leżały w gestii państw członkowskich, podczas gdy aspektem wojskowym zajmuje się NATO. Bo wiele krajów UE jest również członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Wszelkie wysiłki zmierzające do rozmieszczenia wojsk lub sił pokojowych leżą w gestii poszczególnych państw członkowskich. Zachęcające jest to, że tworzą się koalicje, a Wielka Brytania odgrywa aktywną rolę w bezpieczeństwie europejskim, mimo opuszczenia przez nią UE.

Zaangażowanie Brytanii w obronę kontynentu pozostaje silne i ważne

Jeśli UE obejmie przywództwo, wiele krajów podąży za nią, lecz skuteczne rozmieszczenie wymaga odpowiednio zdolnych państw. Chociaż Litwa ma silną wolę polityczną i poparcie społeczne, jasne jest, że sam nasz wkład nie wystarczy.

Zobaczymy, co wyniknie z trwających, choć niepewnych, negocjacji między USA a Rosją. Niemniej Litwa będzie nadal wspierać wszelkie niezbędne środki mające pomóc Ukrainie przetrwać i osiągnąć jak najwięcej w tej wojnie.

Pięciopunktowy pakiet Budrysa dotyczący gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy zawiera również klauzulę o przyspieszonym przystąpieniu Ukrainy do Unii. Na ile realistyczna jest ta perspektywa w kontekście zagrożeń ze strony Rosji?

Rozszerzenie jest obecnie kluczowym priorytetem dla Parlamentu Europejskiego. Jestem głęboko zaangażowana w te debaty i procesy decyzyjne w zakresie, w jakim zależy to od Parlamentu Europejskiego. Ukraina jest z pewnością najważniejszym krajem w tym względzie.

Dla mnie i wielu moich kolegów jest jasne, że Ukraina działa już jako państwo członkowskie UE, broniąc naszych granic – w rzeczywistości formalnych granic Unii. Potrzebujemy Ukrainy tak bardzo, jak Ukraińcy potrzebują nas. Chcą dołączyć do UE, cieszyć się ochroną, rozwijać swój kraj i osiągnąć dobrobyt, którym my cieszymy się od czasu przystąpienia do Unii w 2004 roku.

Ukraina zasługuje na taką przyszłość, a proces negocjacji jest kluczowy dla wdrożenia niezbędnych reform. Mamy jednak do czynienia z problemem polegającym na tym, że Węgry próbują zablokować rozpoczęcie negocjacji.

Podkreśla to fundamentalną kwestię w UE: weto w Radzie Europejskiej. Kiedy jeden kraj jest w stanie zawetować decyzję, może to praktycznie zatrzymać cały proces

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że takie podejście jest nie do utrzymania. Niestety droga Ukrainy do członkostwa w UE zależy w dużej mierze od rozwiązania tych wewnętrznych kwestii decyzyjnych Unii, które stały się główną przeszkodą. Stoimy przed wieloma wyzwaniami, ale pracujemy nad ich przezwyciężeniem.

Pomoc wojskowa i strategia odstraszania

Litwa porzuciła międzynarodową konwencję zakazującą stosowania amunicji kasetowej i wraz z Polską, Łotwą i Estonią ogłosiła zamiar wycofania się z konwencji ottawskiej o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych. Czy uważa Pani, że ta decyzja była słuszna?

Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o amunicję kasetową, jest to tylko koniec historii, która rozpoczęła się co najmniej sześć miesięcy temu, jeśli nie wcześniej, kiedy rozpoczęła się wojna na wielką skalę w Ukrainie. Wasze doświadczenie boleśnie pokazało, jak ważna jest ta kwestia. Niestety to bardzo delikatna kwestia, ale użycie min jest konieczne do odstraszania lub obrony przed agresorem. Litwa, Łotwa, Estonia i Polska podjęły tę decyzję wspólnie, ponieważ, jak wcześniej wspomniałam, nasza strategia obronna ma charakter regionalny.

Jeśli Polska zostanie zaatakowana, wpłynie to na nas wszystkich. Bezpieczeństwo Polski jest naszym bezpieczeństwem, tak jak bezpieczeństwo Łotwy

Mamy nadzieję, że Finlandia również przyłączy się do tej decyzji. To ważna część naszej regionalnej strategii obronnej i ważny krok naprzód.

Prezydent Finlandii Alexander Stubb, prezydent Litwy Gitanas Nausėda i prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs w Kijowie, 24 lutego 2025 r. Zdjęcie: Heikki Saukkomaa/Lehtikuva Oy/East News

Polska wysyła F-16 i personel wojskowy na Litwę, by wzmocnić patrole powietrzne. Czy możemy spodziewać się podobnych inicjatyw obronnych w całym regionie bałtyckim?

Uczestniczymy w natowskiej misji patrolowania przestrzeni powietrznej od momentu przystąpienia do Sojuszu w 2004 roku, więc to nic nowego. Można ją rozszerzyć, tak jak to było w przeszłości. W rzeczywistości od 2014 roku misja już się rozrosła. Początkowo istniała tylko jedna baza dla wszystkich trzech państw bałtyckich na Litwie, w Siauliai. Teraz mamy dwie, a może nawet  jeszcze jedną, na Łotwie – trzeba to sprawdzić [1 marca 2024 r. łotewska baza wojskowa w Lielvarde stała się trzecią bazą NATO, która rozmieszcza myśliwce Sojuszu do pilnowania nieba nad Estonią, Łotwą i Litwą – red.].

Ponadto baza lotnicza Emari w Estonii również gości samoloty NATO do obrony powietrznej. Tak więc choć misja pozostaje zasadniczo taka sama, jej zakres uległ rozszerzeniu.

Zwiększył się zakres odpowiedzialności i istnieje potrzeba dalszej reformy i przeformatowania misji air policing, aby umożliwić użycie amunicji i innych zasobów w przypadku agresji. Mieści się to jednak w ramach planowania NATO. Wierzę, że w przypadku poważnego zagrożenia zmiany zostaną wprowadzone natychmiast.

NATO: wyzwania związane z reformami

W artykule dla Atlantic Council analityk David Julazadeh podkreśla, że NATO potrzebuje pilnej reformy, by nadążyć za przeciwnikami pod względem szybkości podejmowania decyzji. Rzeczywiście istnieje taki problem?

To bardzo stara debata. Kiedy byłam ministrą obrony, zaczęliśmy zastanawiać się, czy polityczne przywództwo NATO, gdyby nadszedł „dzień X”, byłoby w stanie natychmiast podejmować szybkie i niezbędne decyzje – zwłaszcza biorąc pod uwagę wymóg jednomyślności. Każde państwo członkowskie musi wyrazić zgodę, co w praktyce daje każdemu prawo weta.

W NATO widzimy tę samą dynamikę co w UE, z poszczególnymi krajami sprzeciwiającymi się kluczowym decyzjom. Niestety mamy przykłady tego, jak może to być problematyczne

Dlatego niektóre decyzje zostały już delegowane bezpośrednio do dowództwa wojskowego NATO w celu ich natychmiastowego wdrożenia. Chociaż nie jestem już głęboko zaangażowana w prace Sojuszu i śledzę rozwój wydarzeń jedynie za pośrednictwem mediów, wiem, że ta kwestia pozostaje krytyczna. Istnieje potrzeba nadania natowskim siłom zbrojnym większych uprawnień i odpowiedzialności, aby mogły działać tak szybko, jak to możliwe, we wczesnych stadiach kryzysu.

Niemieckie myśliwce Eurofighter Typhoon w bazie lotniczej Lielv?rde na Łotwie. Zdjęcie: Arnaud Chamberlin

UE opracowuje projekt rozbudowy swojego przemysłu obronnego w celu odstraszania Rosji. Czy to wystarczy dla strategicznej autonomii Europy? A może bez USA projekt ten jest skazany na ograniczony efekt?

Nazywamy to sojuszem obronnym. To, co zaczynamy teraz budować, wyznacza nowy etap, nową erę Unii Europejskiej. Do tej pory UE nigdy nie funkcjonowała jako sojusz wojskowy czy organizacja obronna.

To coś zupełnie nowego. Po raz pierwszy w naszej historii mamy komisarza ds. obrony, a 19 marca odbyła się publiczna prezentacja Białej Księgi Obrony. Określi ona strategię na rzecz większej autonomii w sektorze obronnym.

Nie jestem fanką terminu „strategiczna autonomia”, ponieważ nadal w dużym stopniu polegamy na naszych euroatlantyckich więziach. Mam nadzieję, że napięcia w NATO i obecny kryzys zaufania zostaną ostatecznie rozwiązane, ale nawet wtedy będziemy nadal potrzebować Stanów Zjednoczonych, Kanady i więzi transatlantyckich.

Kiedy mówimy o unii obronnej, naszym celem jest wzmocnienie własnych zdolności Unii Europejskiej. Przemysł obronny jest kluczową częścią tych wysiłków. Chociaż jego rozwój jest tylko jednym z wielu niezbędnych kroków, kluczowe znaczenie ma zmniejszenie zależności od państw trzecich i rozwinięcie jak największej części naszych własnych zdolności.

Jednocześnie priorytetem pozostaje wsparcie dla Ukrainy. Oznacza to nie tylko wzmocnienie przemysłu obronnego Francji, Niemiec i innych krajów UE, ale także pomoc Ukrainie w rozwijaniu jej własnego przemysłu obronnego.

Rozumiemy już, że bezpieczeństwo Ukrainy jest naszym bezpieczeństwem. Ukraina zdobyła bezcenne doświadczenie podczas wojny, ale także rozwinęła swój przemysł obronny w wysoce efektywny sposób. Silne synergie z Ukrainą będą miały kluczowe znaczenie

Bezpieczeństwo i obrona muszą być rozpatrywane na wielu poziomach: przeciwdziałania bezpośrednim zagrożeniom militarnym, przeciwdziałania wojnie hybrydowej oraz zwalczania szpiegostwa i sabotażu, takich jak ostatnie incydenty na Morzu Bałtyckim. Agresywne działania Rosji skierowane są nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko całej Unii Europejskiej. Musimy być przygotowani na wszystkie te wyzwania.

Zdjęcie na okładce: Alfredas Pliadis/Associated Press/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspierajmy Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

Rasa Juknevičienė: - Zaczyna się nowa era Unii Europejskiej

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agresor i zaatakowany to nie są takie same ofiary wojny

Ексклюзив
20
хв

Niewola i uwolnienie: życie od nowa

Ексклюзив
20
хв

Oszustwo Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress