Exclusive
20
min

Żołnierz Dmytro Pawłow: "Jeśli coś się stanie mojemu partnerowi na froncie, nikt mi o tym nie powie"

Dlaczego przyjęcie ustawy o legalizacji związków partnerskich jest dziś tak ważne dla ukraińskiego wojska?

Kateryna Kopanieva

Projekt ustawy o związkach partnerskich wsparło Ministerstwo Obrony i Ministerstwo Sprawiedliwości. Zdjęcie z Facebooka Inny Sovsun

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

"W czerwcu zeszłego roku leżałem w szpitalu z poważnymi obrażeniami, których doznałem na pierwszej linii frontu. Jedyną rzeczą, której wtedy pragnąłem, było mieć ukochaną osobę u boku. Naturalne pragnienie, prawda? Ale dla mnie było to prawie niemożliwe, ponieważ mój partner jest facetem. A bez dokumentów potwierdzających legalność naszego związku jest on dla lekarzy nikim, co oznacza, że nie może nawet przebywać ze mną na oddziale" - mówi żołnierz Dmytro Pawlow.

Brak możliwości bycia razem w szpitalu to tylko jeden z powodów, dla których tysiące żołnierzy i kobiet LGBT opowiada się za przyjęciem projektu ustawy o związkach partnerskich. Projekt ustawy jest obecnie rozpatrywany przez Radę Najwyższą Ukrainy i został już wsparty przez Ministerstwo Obrony i Ministerstwo Sprawiedliwości. Zgodnie z nim, związek partnerski to zarejestrowany dobrowolny związek rodzinny dwóch osób tej samej lub różnej płci, w wyniku którego partnerzy uzyskują status bliskich krewnych (członków rodziny pierwszego stopnia). Podkreśla się, że związek partnerski nie jest tradycyjnym małżeństwem; partnerzy nie mogą adoptować dzieci, ani zmienić nazwiska. Prawa rodzicielskie pozostają przy biologicznym ojcu lub matce, podczas gdy drugi partner otrzymuje status opiekuna. Dlaczego przyjęcie tej ustawy ma kluczowe znaczenie w czasach wojny, wyjaśnia jej autorka posłanka Inna Sovsun, a także osoby, których bezpośrednio dotyczy.

"Aby mój partner mógł przebywać ze mną na oddziale, musiałem skłamać, że jest moim bratem".

- "Kiedy zaczęła się wojna, zostałem natychmiast zmobilizowany i wysłany do Bachmutu", mówi trzydziestoletni Dmytro Pawłow z Kramatorska. "Dwa dni przed moimi 30 urodzinami zostałem ranny. Kula trafiła mnie w nogę i przerwała nerw. Od tego czasu nie czuję stopy.

Leczenie było trudne, a wsparcie bliskiej osoby bardzo ważne. Niestety, kiedy moi rodzice dowiedzieli się o mojej orientacji, zmienili swoje podejście do mnie. I dziś jedyną bliską osobą, która jest gotowa być przy mnie w trudnych chwilach jest mój partner. Ale nie wystarczy chcieć, trzeba jeszcze móc. Mojemu partnerowi nie pozwolono mnie odwiedzać. I nie chodziło nawet o oddział intensywnej terapii. Personel nalegał, żeby opuścił szpital, ponieważ oficjalnie nie jest członkiem mojej rodziny.

Musieliśmy posunąć się do różnych sztuczek, aby choć trochę być razem. Na przykład mówiliśmy, że jest moim bratem. Albo dawaliśmy pielęgniarce tabliczkę czekolady, żeby przymknęła oko na obecność mojego partnera przy szpitalnym łóżku przez jeden wieczór. To było dla nas upokarzające. Czy to sprawiedliwe, że inni ranni żołnierze mogą być odwiedzani przez swoje żony, a mój partner nie może być przy mnie? Byłem na linii frontu, broniłem kraju, ryzykowałem życiem. A teraz muszę się ukrywać i kręcić jak drobny złodziejaszek?

Żołnierz Dmytro Pawłow wie, czym jest samotność w szpitalnej sali. Zdjęcie z archiwum bohatera

- "Kiedy poszłam na wojnę, moja dziewczyna odwiedzała mnie na froncie", opowiada Nastia Konfederat, zwiadowczyni lotnicza. - "Pod ostrzałem w Mykołajowie zachorowała na PTSD - zespół stresu pourazowego). Kilka pocisków S-300 spadło pięćset metrów od niej i potrzebowała pomocy psychologicznej. Członkowie rodzin żołnierzy są uprawnieni do otrzymania takiej pomocy bezpłatnie. To znaczy, partner prawny, a także ich dzieci i rodzice.  Kiedy Twoje ciało jest żywe, ale czujesz się martwy w środku, to nie jest życie. Ustawa o związkach partnerskich bezpośrednio pomoże tysiącom ludzi wrócić do żywych.

Zwiadowczyni lotnicza Nastia Konfederat: "Ustawa umożliwi krewnym żołnierzy otrzymanie bezpłatnej pomocy psychologicznej". Zdjęcie z archiwum bohaterki

Pawlo Lahojda, 22-letni żołnierz i jego 31-letni partner Wlad również służą w siłach zbrojnych, gdzie spotykają się z homofobią.

- "Podczas wojny na pełną skalę znalazłem się w strefie działań wojennych, a Wlad zdecydował się do mnie dołączyć i poszedł na front" - mówi Pawlo Lahojda. "Początkowo byliśmy w tej samej jednostce. Ale kiedy okazało się, że jesteśmy partnerami, Wlad został natychmiast wysłany do innego regionu. Abyśmy mogli znów razem służyć, staram się o przeniesienie, ale nie mogę tego zrobić. Lekarz, który mi to uniemożliwia, nie ukrywa, że jest homofobem. Mówi wprost: "Nie przejdziesz wojskowej komisji lekarskiej".

W jaki sposób ustawa o związkach partnerskich może mi pomóc? Kiedy przedstawiciele społeczności LGBT zostaną uznani za osoby, którym również przysługują prawa, z pewnością poprawi naszą sytuację. Teraz nie mamy żadnych praw. Za każdym razem, gdy mój partner wyjeżdża na misję, jest to jak tortura. Jeśli coś mu się stanie - zostanie ranny, zginie lub go wezmą do niewoli, nikt mi o tym nie powie. A jeśli coś mi się stanie, zadzwonią do mojej matki, ale nie do Wlada.

Pawlo Lahojda (z prawej) z Wladem (z lewej) walczą o prawa osób LGBT. Zdjęcie z Instagrama bohatera

O wiele łatwiej jest zarejestrować lub rozwiązać związek partnerski niż małżeństwo

- "Dla tysięcy osób LGBT, które obecnie bronią naszego kraju, ustawa o związkach partnerskich jest bardzo ważna", mówi jej autorka posłanka Inna Sovsun, "Teraz, jeśli coś stanie się tym żołnierzom, ich partnerzy mają bardzo ograniczone prawa. Nie mówię nawet o kwestiach takich jak pomoc finansowa, płatności, dziedziczenie. Mam na myśli to, że większość szpitali nie pozwala partnerom przebywać z nimi na oddziale.

Są też inne sytuacje. W przypadku osób w śpiączce lekarze są zobowiązani do konsultacji z najbliższymi członkami rodziny przy podejmowaniu ważnych decyzji medycznych. Mogą to być m.in. decyzje o amputacji kończyny czy wycofaniu aparatury podtrzymującej życie. Partner lub partnerka nie ma zaś możliwości wpływania na te działania. Zdarzają się też przypadki zniewolenia, śmierci... Znam sytuacje, gdy mężczyźnie nie pozwolono pójść do kostnicy, by zidentyfikować partnera, który zginął na froncie. Bo oficjalnie nie jest członkiem rodziny.

- Czy związki partnerskie są powszechną praktyką na świecie?

- Przepisy dotyczące zarejestrowanych związków partnerskich obowiązują w 22 krajach europejskich. W szczególności we Francji, Wielkiej Brytanii, Czechach, Grecji, Włoszech itp. W niektórych krajach (np. w Niemczech) małżeństwa osób tej samej płci były dozwolone po zawarciu związku partnerskiego.

Polska wciąż jest wyjątkiem. Ale teraz, gdy opozycja, która popiera równe prawa dla par tej samej płci, wygrała wybory parlamentarne, sytuacja może się zmienić. Nawiasem mówiąc, badania pokazują, że większość Polaków popiera legalizację związków osób tej samej płci w takiej, czy innej formie.

Większość krajów zezwala zarówno parom heteroseksualnym, jak i jednopłciowym na rejestrację związków partnerskich. Nasz projekt ustawy również to umożliwia.

- Dlaczego pary heteroseksualne tego potrzebują, skoro mogą zawrzeć konwencjonalne małżeństwo?

- Na przykład we Francji (wykorzystaliśmy model francuski jako podstawę naszego projektu ustawy) około 40% wszystkich związków zawieranych jest w formie związków partnerskich, a nie klasycznych małżeństw. Oznacza to, że są one również popularne wśród par różnopłciowych. Po pierwsze, historycznie małżeństwo w tym kraju było ściśle związane z kościołem z jego zasadami i rolami. Coraz więcej młodych ludzi stara się unikać nierównego formatu związku. Dla wielu "partnerstwo" brzmi lepiej. Po drugie, procedura rejestracji związku partnerskiego jest znacznie prostsza.

- Czy procedura rejestracji związku partnerskiego w Ukrainie będzie szybsza niż zawarcie związku małżeńskiego w urzędzie stanu cywilnego?

- Absolutnie. Dotyczy to nie tylko rejestracji (dziesięć dni w przypadku związku partnerskiego w porównaniu z miesiącem w przypadkwu małżeństwa), ale także rozwiązania. Procedura rozwodowa w Ukrainie jest dość skomplikowana: nawet jeśli mąż i żona nie mają wobec siebie żadnych roszczeń, ale mają na przykład małoletnie dziecko, mogą uzyskać rozwód tylko na drodze sądowej, co wymaga pieniędzy i czasu. W przypadku związków partnerskich procedura jest znacznie prostsza i wymaga jedynie zgody obu stron.  

- Czy reakcja Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, który potępił projekt ustawy, była dla Ciebie zaskoczeniem?

- Absolutnie nie. Jako osoba, która lobbowała i ratyfikowała Konwencję Stambulską (o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej), nie miałam co do tego wątpliwości. Niestety, Kościół nie jest gotowy na dialog. Myślę, że w ten sposób wyrządzają sobie niedźwiedzią przysługę, ponieważ tracą potencjalnych parafian. Jeśli chodzi o oświadczenie Rady Kościołów (Wszechukraińska Rada Kościołów wezwała parlament do odrzucenia ustawy - red.), w skład tej rady nadal wchodzi Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Dlatego byłoby bardziej właściwe, gdyby organizacja ta najpierw zajęła się tą kwestią.

Posłanka Inna Sovsun na Marszu Równości 2021 w Kijowie. Zdjęcie z jej archiwum

W ciągu ostatniej dekady poziom poparcia dla związków partnerskich osób tej samej płci na Ukrainie wzrósł niemal dwukrotnie

- Czy ustawa o zarejestrowanych związkach partnerskich może uprościć drogę Ukrainy do UE?

- 9 listopada Komisja Europejska opublikowała raport na temat kryteriów, które muszą zostać spełnione, aby Ukraina mogła zostać członkiem UE. Znalazły się w nim dwa odniesienia do praw osób LGBT.

Jeśli chodzi o związki partnerskie osób tej samej płci, w raporcie zauważono, że Komisja Europejska uważa fakt zarejestrowania takiego projektu ustawy za pozytywny krok, wskazujący, że zmierzamy we właściwym kierunku. Biorąc pod uwagę, że nie ma bezpośrednich dyrektyw UE w tej konkretnej kwestii, jest to maksymalna forma, jaką można wykorzystać, aby podkreślić znaczenie tej kwestii dla Ukrainy. Nawiasem mówiąc, w raporcie wspomniano również o decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zgodnie z którą brak prawnej możliwości rejestracji związków partnerskich osób tej samej płci w Ukrainie narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka (w czerwcu tego roku ETPC przyznał pięć tysięcy euro odszkodowania parze osób tej samej płci, która skarżyła się na niemożność zawarcia małżeństwa lub innego rodzaju związku cywilnego w Ukrainie).

- Osoby LGBT w Siłach Zbrojnych Ukrainy twierdzą, że regularnie spotykają się z homofobią i zastraszaniem, zarówno ze strony innych żołnierzy, jak i dowódców. Czy przyjęcie projektu ustawy o związkach partnerskich może pomóc w rozwiązaniu tego problemu?

- Obecnie osoby LGBT czują, że państwo traktuje je inaczej niż osoby heteroseksualne. To niesprawiedliwe. A przyjęcie ustawy to nie tylko rozwiązanie praktycznych problemów, ale także uznanie przez państwo praw tych, którzy pracują, płacą podatki i walczą u boku innych.

Tymczasem musimy zrozumieć, że samo to prawo nie jest w stanie przezwyciężyć homofobii, w szczególności w siłach zbrojnych. Konieczne jest przyjęcie dodatkowych regulacji. To tak jak z kobietami w wojsku: podjęto osobne decyzje z wytycznymi, do których kobiety mogą się odwoływać w przypadku dyskryminacji lub, powiedzmy, molestowania seksualnego.

- Czy ustawa o związkach partnerskich może zostać przyjęta w tym roku?

- Raport Komisji Europejskiej daje nadzieję, że projekt ustawy zostanie uwzględniony. Ważne są też ostatnie decyzje Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Sprawiedliwości. Ministerstwo Sprawiedliwości początkowo poparło pomysł, ale stwierdziło, że napisze własny projekt. Ostatecznie jednak zgodziło się poprzeć nasz. Ministerstwo Obrony Narodowej również napisało, że popiera projekt, choć początkowo jego decyzja była negatywna. Teraz przyszła kolej na Komitet Polityki Prawnej Rady Najwyższej. Jeśli się zgodzi, dokument zostanie ostatecznie poddany pod głosowanie w Radzie Najwyższej.

- Co sądzisz o reakcji opinii publicznej na pomysł związków partnerskich dla par tej samej płci? Liczba negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych jest ogromna.

- Spodziewaliśmy się znacznie gorszej reakcji. Zawsze pojawiają się negatywne komentarze, ale jednocześnie otrzymuję też wiele pozytywnych opinii. Na Facebooku jest to około 50% do 50%. A na przykład na Instagramie i Tik Tok prawie wszystkie komentarze są pozytywne. Młodzi ludzie mają różne poglądy. Ogólnie rzecz biorąc, jest znacznie mniej nienawiści. Według zeszłorocznego badania przeprowadzonego przez Centrum Ekspertyz Społecznych Instytutu Socjologii, w ciągu ostatnich dziesięciu lat poziom poparcia dla związków partnerskich osób tej samej płci na Ukrainie prawie się podwoił (53% zgadza się w 2022 r. w porównaniu do 33% w 2013 r.). Wojna zmieniła nasze życie i nadal zmienia nasze priorytety.

Zdjęcie główne: Edgar Su / Reuters / Forum

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agresor i zaatakowany to nie są takie same ofiary wojny

Ексклюзив
20
хв

Niewola i uwolnienie: życie od nowa

Ексклюзив
20
хв

Oszustwo Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress