Exclusive
20
min

Serhij Rudenko: Dziś Zełenski i Putin są dwiema głównymi postaciami, od których zależy los świata

Zachodni partnerzy mówią, że nie chcą porażki Ukrainy, że do tego nie dopuszczą. Ale w tym przesłaniu brakuje jeszcze jednej części: „Zrobimy wszystko, by Rosja poniosła porażkę”. A tylko w takiej kombinacji ten świat ma przyszłość – mówi publicysta Serhij Rudenko, którego nowa książka analizuje kroki rosyjskiego przywódcy na drodze do wojny z Ukrainą

Maria Syrczyna

Serhij Rudenko. Zdjęcie: Olena Czerninka

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

„Anatomia nienawiści” to tytuł nowej książki dziennikarza i publicysty Serhija Rudenki. Opisuje ona kolejne kroki Putina w kierunku wojny rosyjsko-ukraińskiej. I o tym, jak to się stało, że te kroki nie zostały zauważone. Książka będzie dostępna w Ukrainie pod koniec maja lub na początku czerwca.

– To nie jest moja fikcja ani wersja zdarzeń; praca opiera się na informacjach od osób zaangażowanych w kształtowanie ukraińskiej polityki przez lata niepodległości – mówi pisarz. – Na przykład od byłego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walentyna Naływajczenki i byłego ministra spraw zagranicznych Wołodymyr Ohryzki. Sam byłem świadkiem niektórych z tych wydarzeń.

Rok przed wybuchem wojny na pełną skalę w Ukrainie ukazała się książka Serhija Rudenki „Zełenski bez makijażu”. Nie jest to klasyczna biografia – osobowość Zełenskiego została pokazana przez pryzmat różnych wydarzeń i jego otoczenia. Kiedy wybuchła wielka wojna, Serhij dodał nowe rozdziały do swojej książki, po czym została ona opublikowana w 24 kolejnych krajach. W Niemczech, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii znalazła się na liście najlepszych dzieł non-fiction, a w blisko stu czołowych światowych mediach napisano jej recenzje. Była to pierwsza poważna praca o Zełenskim w Ukrainie i na świecie.

W 2022 roku Serhij Rudenko napisał także książkę „Bitwa o Kijów” – o obronie Kijowa w lutym-marcu 2022 roku. To historie dwunastu osób, które znalazły się w środku wojny – niektóre z nich już zginęły. Książka została wydana w Finlandii, a prawa do niej nabyły już Rumunia, Gruzja i Macedonia.

Oto nasza rozmowa z publicystą, który ma głęboką wiedzę na temat ukraińskiej i rosyjskiej polityki.

Okładka nowej książki „Anatomia nienawiści. Putin i Ukraina” Siergieja Rudenki, z rysunkiem Andrija Jermolenki

Ukraina na drodze do wojny

Maria Syrczyna: Opisując kroki podjęte przez ukraińskich i rosyjskich urzędników, przeanalizował Pan wydarzenia od pierwszych lat niepodległości do dnia dzisiejszego. Czy mieliśmy szansę uniknąć wojny rosyjsko-ukraińskiej?

Serhij Rudenko: Tak, mieliśmy: gdyby od momentu uzyskania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku Ukraińcy zrozumieli, że taka wojna nastąpi, i przygotowali się do niej. Ostrożnie, każdego dnia, zwiększając liczbę broni i militaryzując społeczeństwo. Silna Ukraina byłaby zbyt dużym wyzwaniem dla Putina.

Stało się jednak inaczej: Putin zrobił wszystko, by Ukraina została osłabiona, zdemilitaryzowana, zrusyfikowana, skorumpowana, a następnie zaatakowana

Głównym problemem było to, że w 1991 r., kiedy odzyskaliśmy niepodległość, nie udało nam się wymienić ukraińskich elit politycznych. Ukrainą nadal rządzili komuniści. I ta polityczna i ekonomiczna nomenklatura nie dała nam szansy na stworzenie silnego, solidnego, niezależnego państwa.

Mentalnie ci ludzie nie mogli oderwać się od Rosji i nie wierzyli, że państwo ukraińskie naprawdę może być od niej niezależne politycznie, finansowo i gospodarczo.

Bogaty w surowce kraj pozwolił sowieckiej nomenklaturze zarabiać pieniądze na terytorium Ukrainy poprzez ropę, gaz, wspólne przedsięwzięcia i sprzedaż broni do Rosji. Banalne powiązania, które istniały przed upadkiem ZSRR, zostały przekształcone w relacje biznesowe między elitami obu krajów. To w rzeczywistości nie pozwoliło nam zrobić tego, co zrobiły kraje bałtyckie. A kraje te, które również były częścią ZSRR, przeprowadziły lustrację, usunęły byłych przywódców partyjnych i oficerów KGB z kierownictwa swoich republik, zmieniły swoje systemy bezpieczeństwa i złożyły wniosek o przystąpienie do NATO.

Krótko mówiąc, partyjna nomenklatura, pomnożona przez korupcję stosowaną przez Federację Rosyjską, doprowadziła do tego, że nie mieliśmy szans na uniknięcie przejęcia władzy lub wojny.

Który z ukraińskich prezydentów najbardziej przyczynił się do wojny?

Wszyscy prezydenci, bez wyjątku, mieli okazję uczynić Ukrainę silniejszą. I każdy z nich miał okresy, kiedy próbował flirtować z Rosją, robić w jej stronę ukłony

Albo, jak Leonid Kuczma, oddać jej nasze bombowce strategiczne, które teraz bombardują ukraińskie miasta. Janukowycz był najbardziej skorumpowany. Juszczenko mógł zmniejszyć zależność energetyczną, ale tego nie zrobił. Tymoszenko była premierką dwukrotnie, ale jest osobą, która całą swoją karierę zbudowała na umowach gazowych z Rosją. To są ludzie, którzy w taki czy inny sposób dorastali dzięki pieniądzom z Rosji.

Nawet Zełenski, produkt rosyjskiego KVN [KVN to rosyjski, choć powstał jeszcze w czasach ZSRR, telewizyjny program komediowy – red.], przez długi czas postrzegał siebie jako osobę z przestrzeni postsowieckiej. Początkowo nie rozumiał sytuacji i wierzył, że wojnę można po prostu zatrzymać. Poroszenko również prowadził interesy w Rosji. Wszyscy próbowali zaangażować się w dialog z Rosją – i nie można tego nazwać błędem – ale wszyscy musieli zrozumieć, że Rosja nigdy nie będzie zadowolona ze statusu Ukrainy jako niezależnego państwa, które aspiruje do członkostwa w UE i NATO.

Prezydenci Ukrainy (od lewej): Petro Poroszenko, Wiktor Juszczenko, Leonid Kuczma, Leonid Krawczuk i Wołodymyr Zełenski. Kijów w 2019 roku. Zdjęcie: RadioSvoboda.org

Byli ludzie, którzy rozumieli, jak to się skończy, ale oni nie byli u steru państwa. I to jest największy problem: za każdym razem wybieraliśmy przywódcę kraju, mając nadzieję, że staniemy się silniejsi – i za każdym razem byliśmy rozczarowani, ponieważ widzieliśmy dryf w kierunku Rosji.

Mam nadzieję, że przynajmniej nasz następny prezydent nie będzie miał tych wszystkich złudzeń i chęci „spojrzenia Putinowi w oczy”. Zawsze musimy być gotowi do obrony przed Rosją. Antyukraińskie nastroje są obecnie podzielane przez większość Rosjan, a cała ta nienawiść pozostanie z nimi przez długi czas.

Ukraińcy zawsze byli dla Rosjan ratunkiem

Elita polityczna Federacji Rosyjskiej ma obsesję na punkcie idei, że Ukraina powinna należeć do nich. Dlaczego Ukraina jest tak ważna dla Rosji?

Rosja, którą widzimy dzisiaj, jest wynikiem pracy wielu pokoleń Ukraińców. Bez Ukraińców – pracowitych, kreatywnych, pełnych pasji – Rosja nie może istnieć. Potrzebują inteligentnej bazy ludzkiej, którą będą wykorzystywać. Tak jak za czasów Piotra Wielkiego wykorzystywali inżynierów z Europy Zachodniej. W końcu Rosjanie to naród niezdolny do kierowania własnym krajem i budowania go. To naród niszczycieli.

Widziała pani, co się stało podczas powodzi w Orsku i Orenburgu? Miasta zostały zalane, a państwo, które zarabia mnóstwo pieniędzy na energii i mogłoby zamienić wszystko w Dubaj, nie robi nic!

Dla swojej ludności przenoszą punkt ciężkości z biedy i dewastacji na podbój nowych ziem i przywrócenie tak zwanej „sprawiedliwości historycznej”.

To są historyczne chupa-chups, które Putin daje Rosjanom do ssania

Byłem w wielu miastach i wsiach w Rosji – rozpadające się chaty, ludzie pijani już rano, kraj żyjący w XIX wieku.

A Ukraińcy zawsze byli zbawieniem dla Rosjan. Pracowici, utalentowani, przywódcy, wynalazcy. Ukraińcy mają coś, czego Rosjanie nie mają: wiemy, jak zarządzać, tworzyć, uprawiać ziemię i rozwijać przestrzeń wokół nas. Oczywiście Rosjanie chcieliby mieć ten potencjał zasobów, bo byłby dla nich korzystny.

Czy zachodni politycy nie powtarzają teraz czasem naszych błędów, flirtując z Putinem?

Konflikt Putina ze światem jest nieunikniony, tak jak nieunikniony był jego konflikt z Ukrainą. Być może przywódcy państw zachodnich, świadomi tej nieuchronności, próbują przygotować się do wojny. Bez eskalacji, gromadząc broń. Podczas gdy świat się przygotowuje, Ukraina jest niszczona.

Dają nam wystarczającą ilość broni, byśmy nie upadli jako państwo. Ale ta broń nie wystarczy, by pokonać Rosję

Na świecie jest wystarczająco dużo sił, by powstrzymać Putina. I gdyby świat nie flirtował z nim na początku XXI wieku, podczas wojny w Czeczenii, nie byłoby wojny w Gruzji w 2008 roku, a potem nie byłoby wojny w Ukrainie. Ale prawie wszyscy zachodni przywódcy, w tym była kanclerz Niemiec Angela Merkel, robili przed Putinem ukłony. Wierzyli, że lepiej oswoić rosyjskiego niedźwiedzia, niż z nim walczyć. A to pozwoliło zaistnieć rosyjskiemu potworowi – i teraz ten potwór ma swoje macki na całym świecie.

Przywódcy państw i ich małżonki reagują na pojawienie się Władimira Putina. 2018 r., Paryż. Fot: BENOIT TESSIER / AFP/East News

Putin wychował się w zaułkach Petersburga i wyznaje zasadę, że „jeśli walka jest nieunikniona, musisz uderzyć pierwszy”. To logika gopnika [slangowe rosyjskie określenie chuligana – red.]. Rozumie tylko język siły i broni. I gardzi każdym, kto traktuje go z inteligencją i tolerancją.

Nasi zachodni partnerzy mówią, że nie chcą porażki Ukrainy, że do tego nie dopuszczą. Ale w tym przesłaniu brakuje jeszcze jednej części: „Zrobimy wszystko, by Rosja poniosła porażkę”. A tylko w takiej kombinacji ten świat ma przyszłość.

Mamy szansę wygrać?

Nie mamy wyboru. Sytuacja jest jasna: albo wygramy, albo nas nie będzie.

Co powinno się zmienić na świecie po śmierci Putina?

W Rosji muszą koniecznie zajść cztery procesy: demilitaryzacja, deputinizacja, denuklearyzacja i deraszyzacja. Teraz te rzeczy wydają się nierealne, ale muszą się wydarzyć

W przeciwnym razie wszyscy będziemy bez końca chodzić w kręgu wojen światowych inicjowanych przez Rosję. Rozszyfruję to.

Demilitaryzacja: Rosja musi przejść proces rozbrojenia. Denuklearyzacja: musimy stworzyć warunki, w których Rosja zostanie pozbawiona broni jądrowej. Deraszyzacja: Rosjanie muszą zdać sobie sprawę, że rasizm jest ideologią Putina i znakiem równości z nazizmem.

I główny punkt: deputinizacja Rosji. Cały kraj musi zdać sobie sprawę, że Putin jest dyktatorem. Morderca, uznany międzynarodowy przestępca, którego nazwisko widnieje obok Hitlera. Rosjanie powinni chodzić do kina i oglądać filmy na ten temat. I nie tylko oglądać, ale także zrozumieć, w jaką otchłań wprowadził ich Putin.

Jakiej reakcji zachodniej publiczności na swoją nową książkę by Pan oczekiwał?

Zrozumienia tego, co dzieje się na Ukrainie od dziesięcioleci, a nawet stuleci. Tego, jak Rosja nieustannie próbowała przywłaszczyć sobie to, co jest w Ukrainie i co należy do Ukraińców. I zrozumienia, na czym polega nienawistna polityki Putina wobec Ukrainy. W końcu cała jego kariera prezydencka miała na celu ujarzmienie Ukrainy lub jej zniszczenie. Postawił wszystko na tę kartę. Przegrana oznaczałaby dla niego uznanie siebie za politycznego przegranego.

Rozwój Zełenskiego

Jak dziś ocenia Pan postać Wołodymyra Zełenskiego? W tym roku na okładce magazynu „Time” pojawił się Andrij Jermak...

Zełenski był na okładce w poprzednich latach. Tegoroczna okładka pokazuje miejsce, jakie Jermak zajmuje przy prezydencie. Krajem rządzi polityczny duet Jermak – Zełenski. Kogo jeszcze można nazwać wpływowym? Generała Walerija Załużnego, ale on jest już w podróży służbowej do Wielkiej Brytanii.

Odkąd napisałem książkę „Zełenski bez makijażu”, a było to 5 lat temu, mogę powiedzieć, że widzieliśmy różne modyfikacje Zełenskiego. Polityczny nowicjusz, który przyszedł do polityki z innej dziedziny. Zełenski w okresie opanowywania zasobów: ludzkich, informacyjnych i finansowych. Spory z oligarchami o własność telewizji. W końcu ten, kto ją posiada, posiada wszystko.

Potem widzieliśmy Zełenskiego przed wojną, kiedy byliśmy uśpieni wiarą, że nic się nie wydarzy.

A potem zobaczyliśmy Zełenskiego, który pozostał w Kijowie od pierwszych dni wojny, mimo ostrzeżeń i ofert ewakuacji ze strony zachodnich partnerów.

Prezydent Wołodymyr Zełenski na Wyspie Węży, lipiec 2023 r. Fot: AFP/East News

W pierwszych dniach wojny przebywał w bunkrze na ulicy Bankowej w Kijowie. I jako postać historyczna odegrał dzięki temu bardzo ważną rolę. Rosji nie udało się zmiażdżyć Ukrainy w pierwszych dniach wojny. Ucieczka prezydenta bardzo zdemoralizowałaby Ukraińców.

Przez pierwsze dwa lata wojny Zełenski był oklaskiwany we wszystkich parlamentach i stał się popularną postacią na Zachodzie. Mało który przywódca na świecie może powiedzieć, że ma doświadczenie w obronie państwa podczas tak agresywnej wojny. Zełenski jest jak żaden inny prezydent na świecie. Stoi na czele kraju, którego obywatele bohatersko bronią się przed agresorem, a to również wymaga pewnych cech: odwagi, umiejętności współpracy z zachodnimi partnerami i przekonywania ich.

Zmienił coś w międzynarodowej praktyce dyplomatycznej. Widzieliśmy, jak rozmawiał z zagranicznymi politykami w ciągu ostatnich dwóch lat – bez dyplomatycznych subtelności, w najbardziej bezpośredni sposób. A to, jak ukraiński prezydent pojawił się w khaki na przyjęciach u prezydenta USA i króla Wielkiej Brytanii, oczywiście przejdzie do historii dyplomacji.

Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Pałacu Buckingham w lutym 2023 roku. Fot: Aaron Chown/AP/East News

Zełenski jest teraz jednym z przywódców świata, to oczywiste. Od poprawności jego działań i decyzji zależy nie tylko los Ukrainy.

Postać szekspirowska...

Tak! Teraz, mimo wszystkich moich skarg na niego, Zełenski jest po jasnej stronie, a Putin jest po ciemnej. To dwie główne postacie, od których zależy przyszłość Ukrainy i świata.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka informacyjna w sestry.eu.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako felietonistka gazety „Fakty i komentarze”, autorka „Companion”, „Business Journal” i „Events and People”. Współpracowała z niemieckim Ministerstwem Kultury przy serii wykładów i materiałów na temat psychologii mas i wychodzenia społeczeństw z kryzysu psychicznego i gospodarczego. Organizatorka ogólnoukraińskiej imprezy charytatywnej „Kolory życia”.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Konferencja rozpoczęła się od ostrych ataków na UE ze strony wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, który ostrzegł, że Europejczycy muszą wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo własne i Ukrainy. Jednocześnie administracja Trumpa chce osiągnąć trwały pokój, a nie ponowną wojnę za kilka lat. Ale główne pytanie, jakim kosztem, pozostaje bez odpowiedzi. Na konferencji prasowej w Monachium Wołodymyr Zełenski zauważył, że z Białego Domu dochodzą silne, ale różne sygnały. To, zdaniem ukraińskiego prezydenta, pokazuje, że Waszyngton nie ma gotowego planu. Czy możliwe jest osiągnięcie porozumienia z Rosją? Dlaczego "pokój w każdych okolicznościach ” jest koncepcją nie do przyjęcia nie tylko dla Kijowa, ale także dla Europy? Jakie są gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy?

Czerwone linie Ukrainy

Ukraina nigdy nie zaakceptuje porozumień zawartych za jej plecami i bez jej udziału, powiedział Volodymyr Zelenskyy podczas swojego wystąpienia na konferencji bezpieczeństwa. Publiczność zareagowała na to stwierdzenie oklaskami. Również w Monachium Wołodymyr Zełenski podkreślił, że jest gotowy do negocjacji z Putinem dopiero po uzgodnieniu stanowisk ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. A to nie wszystkie czerwone linie, które nakreślił Zełenski. W Monachium odmówił również podpisania projektu umowy, która dałaby USA dostęp do ukraińskich metali ziem rzadkich. Kijów generalnie nie odrzuca takiej możliwości, ale Zełenskij nalega, aby wszelkie umowy dotyczące wydobycia i wykorzystania zasobów strategicznych były bezpośrednio powiązane z zapewnieniem Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone.

W Monachium Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina potrzebuje „zdecydowanego wsparcia” ze strony Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: OPU

Rdzeniem wszelkich gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, według Zelenskyy'ego, powinno być członkostwo w NATO, a ta kwestia, jak podkreślił ukraiński prezydent, pozostaje na stole, mówiąc, że jeśli Ukraina nie otrzyma członkostwa w Sojuszu, to powinny istnieć warunki, które pozwolą na zbudowanie innego NATO - właśnie w Ukrainie. Zelenskyy oskarżył również sojuszników o bycie na smyczy rosyjskiego przywódcy: „najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin”.

Kto zasiądzie przy stole negocjacyjnym?

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa odbyła się na tle bezpośrednich kontaktów między Waszyngtonem a Moskwą. 15 lutego sekretarz stanu USA rozmawiał telefonicznie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych. Departament Stanu oświadczył, że rozmowa była kontynuacją rozmowy Trumpa z Putinem z 12 lutego. Marco Rubio powtórzył zaangażowanie prezydenta Trumpa w zakończenie wojny w Ukrainie. Urzędnicy omówili również możliwość potencjalnej współpracy w wielu innych kwestiach dwustronnych.

Europa powinna być zaangażowana w negocjacje z Rosją, mówią jednym głosem europejscy przywódcy, ale wydaje się, że Amerykanie nie spieszą się z ich zaproszeniem. Przynajmniej, jak powiedział Keith Kellogg, specjalny wysłannik Trumpa ds. Ukrainy i Rosji, podczas ukraińskiego lunchu, przy stole negocjacyjnym będzie dwóch protagonistów i jeden mediator - przedstawiciele Ukrainy, Rosji i Stanów Zjednoczonych.

Zełenski: „Chcemy osiągnąć silny, trwały pokój, a nie taki, w którym Europa Wschodnia znów znajdzie się w stanie konfliktu za kilka lat”. Zdjęcie: OPU

Nadszedł czas, aby Europa znacznie zwiększyła swoje wsparcie dla Ukrainy, a nie tylko domagała się miejsca przy stole, które jeszcze nie istnieje, mówi Kristi Raik, dyrektor Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie (ICDS):

Głównymi priorytetami dla Europy w tej chwili powinno być wysyłanie bardzo jasnych sygnałów o zwiększeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, zrozumienie, jaki będzie europejski wkład po osiągnięciu zawieszenia broni i jak zapewnić Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa. Oczywiście bardzo ważna jest praca nad próbą uzyskania jednolitego podejścia ze strony USA i Europejczyków. Jest to bardzo trudne, a komunikaty, które napłynęły od amerykańskich przywódców w ostatnich dniach, są naprawdę sprzeczne.

Kiedy porównamy wypowiedzi prezydenta Trumpa, wiceprezydenta J.D. Vance'a, sekretarza obrony Hughesa i specjalnego przedstawiciela ds. Ukrainy Keitha Kellogga, widzimy, że wszyscy oni wysyłają różne komunikaty.

Historyczne podobieństwa

W przeddzień konferencji w Monachium ministrowie obrony państw NATO spotkali się w Brukseli w dniach 12-13 lutego. Przemówienie sekretarza stanu USA Pete'a Hagela wywołało spore poruszenie po tym, jak stwierdził, że Ukraina nie może oczekiwać powrotu do granic z 2014 roku, ani nie może oczekiwać przystąpienia do NATO. Wielu europejskich obserwatorów zwróciło uwagę na podobieństwa do porozumień monachijskich z 1938 roku, kiedy to Wielka Brytania i Francja ugięły się pod żądaniami nazistowskich Niemiec i zezwoliły na aneksję części Czechosłowacji.

Kontekst historyczny ma wpływ, ale oceny powinny być tak trzeźwe, jak to tylko możliwe, mówi Bohdan Ferens, politolog międzynarodowy. „Wszystko już się wydarzyło, Trump doszedł do władzy w Stanach Zjednoczonych, a teraz następuje częściowe przeformatowanie kierunku polityki zagranicznej USA. Jest to sytuacja pełna wyzwań:

— Wyzwania są związane z faktem, że kraje europejskie nie bardzo wiedzą, co teraz robić. A czynnik Trumpa pomaga im się zmobilizować. Być może nawet bardziej niż agresja Rosji na pełną skalę. Drugą kwestią jest poziom współpracy transatlantyckiej w ramach NATO. Wszyscy rozumieją, że przy podejściu Trumpa jest mało prawdopodobne, abyśmy mogli w pełni polegać na gwarancjach wojskowych Stanów Zjednoczonych. Ponadto kwestie takie jak wojna rosyjska, Putin, Moskwa i chęć Trumpa do wejścia w jakiś format negocjacji nie są komunikowane z Europą, a Bruksela jest ogólnie napięta, delikatnie mówiąc.

W końcu architektura bezpieczeństwa europejskiego zależy przede wszystkim od tego, co ostatecznie zostanie osiągnięte w trakcie tych negocjacji.

Monachijskie oświadczenia Vance'a i europejska armia

Stany Zjednoczone w Monachium reprezentował wiceprezydent Vance, którego przemówienie składało się głównie z ataków na UE, mówiąc, że nie martwi się już Rosją czy Chinami, ale zagrożeniem od wewnątrz - odejściem Europy od wartości demokratycznych. Ponadto doradził Europejczykom, aby więcej myśleli o własnym bezpieczeństwie, ponieważ Ameryka skupi się na innych zadaniach.

J.D. Vance powiedział w Monachium, że głównym zagrożeniem na świecie nie są Chiny czy Rosja, ale z samej Europy. Zdjęcie: THOMAS KIENZLE/AFP/Eastern News

Jednak wbrew oczekiwaniom, J.D. Vance nie powiedział nic o rosyjskiej agresji i poświęcił niewiele uwagi kwestiom bezpieczeństwa międzynarodowego w ogóle. Pomimo tego, że obserwatorzy spodziewali się usłyszeć w przemówieniu Trumpa plany zakończenia wojny w Ukrainie. Sam Trump nazwał przemówienie Vance'a w Monachium „najbardziej błyskotliwym przemówieniem w historii”.

„Bądźmy szczerzy: nie możemy wykluczyć, że Ameryka może powiedzieć Europie »nie« w związku z wyzwaniami, przed którymi stoi” - powiedział z mównicy w Monachium Wołodymyr Zełenski. Jego zdaniem Europa potrzebuje własnej armii, mówiąc, że nadszedł czas na stworzenie europejskich sił zbrojnych. Nie będzie zjednoczenia armii narodowych i generalnie powinniśmy być ostrożni z takimi sformułowaniami, powiedział polski minister spraw zagranicznych. Niemniej jednak, zdaniem Radosława Sikorskiego, Unia Europejska z pewnością powinna rozwijać własne zdolności obronne.

Vance podczas spotkania z Zełenskim. Zdjęcie: OPU

Pokój dzięki sile

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa pokazała kilka rzeczy. Najważniejszą i najbardziej niebezpieczną jest to, że słowo i koncepcja zwycięstwa zniknęły z agendy, mówi ekspert wojskowy, emerytowany podpułkownik armii brytyjskiej Glen Grant:

„Nie można osiągnąć pokoju z Putinem w drodze negocjacji. To człowiek, który zniszczył swój własny kraj, wyrównując Straszne z ziemią i zabijając dziesiątki tysięcy niewinnych Rosjan. Całkowicie zniszczył Mariupol, mimo że miasto to było rosyjskojęzyczne. Już toczy wojnę z Zachodem i przygotowuje się do coraz większego zniszczenia.

Jeśli nie zostanie pokonany, poczeka, pozwoli słabym zachodnim politykom i społeczeństwom wrócić do zwykłego życia, piwa, McDonald's, nart i lodów, a potem wróci silniejszy niż kiedykolwiek

Ukraina potrzebuje pokoju poprzez siłę, powiedziała w Monachium przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, stwierdzając, że jeśli Rosja nie zostanie zmuszona do pokoju, państwa autorytarne odniosą wrażenie, że mogą najeżdżać sąsiednie kraje i naruszać granice ustanowione przez prawo międzynarodowe bez konsekwencji. Według przewodniczącej Komisji Europejskiej teza ta jest podzielana po obu stronach Atlantyku. Przypomniała również, że Europa zainwestowała już 134 miliardy euro we wsparcie Ukrainy i jest gotowa do dalszej pomocy.

Ursula von der Leyen w Monachium. Zdjęcie: THOMAS KIENZLE/AFP/Eastern News

Rosja próbuje teraz zaprezentowac się jako silniejsza niż jest w rzeczywistości, powiedziała Kristi Raik, szefowa Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie (ICDS):

Jeśli koszt wojny dla Rosji wzrośnie, rosyjskie zasoby ulegną dalszemu wyczerpaniu, a Rosja uzna, że naprawdę nie może osiągnąć nic więcej poprzez kontynuowanie wojny, wówczas istnieje szansa na zawieszenie broni. Ale zawieszenie broni musi być również poparte realną siłą i jasnymi zobowiązaniami, ponieważ Moskwa nie będzie negocjować w dobrej wierze i nie zaakceptuje pokoju, chyba że nie będzie miała innego wyjścia, a po drugiej stronie będzie potężna siła, która może powstrzymać ją przed ponownym atakiem”.

Wyzwania dla Europy

Monachium 2025 stało się rodzajem zimnego prysznica i oczywiste jest, że Europa powinna przygotować się na ostrzejszą rzeczywistość, mówi Bogdan Ferens, ekspert ds. międzynarodowych w . Jednak jego zdaniem, nawet pod rządami prezydenta Trumpa, Stany Zjednoczone nie są gotowe na utratę Europy, ponieważ nie jest to korzystne dla ich bezpieczeństwa narodowego i interesów gospodarczych:

Ale z perspektywy europejskiej, w kontekście kwestii bezpieczeństwa, Bruksela potrzebuje większej autonomii. Pytanie brzmi, jak to zapewnić. A to jest trudniejsze.


W przeddzień konferencji w Monachium ministrowie spraw zagranicznych UE odbyli pilne spotkanie w celu omówienia najnowszych oświadczeń administracji USA. Jak podsumował szef unijnej dyplomacji, Europa pozostaje silnie zjednoczona we wspieraniu Ukrainy i wzmacnianiu własnej obrony. „Wkrótce pojawią się nowe inicjatywy” - zapowiedział Kaja Kallas.
Musimy walczyć ramię w ramię z Ukrainą. Oznacza to nie tylko słowa wsparcia, ale obecność na ziemi, w powietrzu i na morzu - powiedział ekspert wojskowy, emerytowany podpułkownik armii brytyjskiej Glen Grant:

- „Otoczenie Trumpa ma wyraźne rosyjskie sympatie i jeśli nie będziemy działać, aby wygrać, szybko znajdziemy się w tym samym bałaganie, co Ukraina.

Data publikacji: 16.02.2025

20
хв

„Najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin”: wyniki monachijskiej konferencji bezpieczeństwa dla Ukrainy, Europy i Stanów Zjednoczonych

Kateryna Tryfonenko

Przez pierwsze trzy tygodnie ponownej prezydentury Donald Trump urzędował w trybie turbo. Dziesiątki decyzji i dekretów, jeszcze więcej oświadczeń i długich wywiadów: zawładnął globalną przestrzenią informacyjną i wydaje się gotowy do podjęcia zdecydowanych działań.

Absolutnym priorytetem jego administracji jest zakończenie wojny w Ukrainie. Czy szybki pokój jest możliwy? A jeśli tak, to jak długo potrwa? Rozmawiamy Edwardem Lucasem, dziennikarzem, pisarzem i doradcą w Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA).

Wiosenny rozejm

Maryna Stepanenko: Według „The Independent” Donald Trump chce zakończyć wojnę w Ukrainie do wiosny. Realistyczny plan?

Edward Lucas: Nie sądzę, by nawet sam Trump wierzył, że uda mu się zakończyć wojnę do wiosny. Prawdopodobnie będzie w stanie rozpocząć negocjacje. Być może będzie w stanie zmienić obecne parametry wojny – ale jej nie zakończy.

Prezydent USA wielokrotnie powtarzał, że wywrze presję na Moskwę, w tym poprzez sankcje, jeśli Kreml odmówi negocjacji. Widzimy, że pierwsza groźba –  obniżenie ceny ropy – już zaczęła się materializować. Trump powiedział, że niższe ceny wpłyną na zdolność Putina do finansowania wojny. Jak skuteczne może być takie podejście, biorąc pod uwagę zdolność Rosji do dywersyfikacji eksportu surowców energetycznych, na przykład do Chin lub Indii?

Załamanie cen ropy to dobry pomysł, jeśli chodzi o zwiększenie presji ekonomicznej na Putina. Wątpię jednak, by był to czynnik decydujący. Myślę, że rosyjska gospodarka wykazała się niezwykłą odpornością zarówno pod względem fizycznej odporności na ukraińskie ataki na jej infrastrukturę, jak pod względem odporności eksportu, zdolności do zastąpienia importu i ogólnie radzenia sobie z sankcjami. Byłbym więc zaskoczony, gdyby niska cena ropy naftowej popchnęła Putina do stołu negocjacyjnego. Ale uważam, że to dobry ruch.

Czy strategia kija i marchewki, łącząca presję na Moskwę z ofertą negocjacji,  może zmusić Putina do ustępstw?

To możliwe, jeśli masz odpowiednią marchewkę i odpowiedni kij, ale nie jestem optymistą.

Myślę, że istnieje poważne niebezpieczeństwo myślenia życzeniowego. Całkiem możliwe, że Putin tak zirytuje Trumpa, a ten powróci do wspierania Ukrainy wszelką potrzebną bronią, wywrze prawdziwą presję na Rosję i umożliwi zadanie Kremlowi decydującej porażki na polu bitwy. Wszyscy bylibyśmy tym zachwyceni. Myślę jednak, że szanse na to są dość małe.

Bardziej prawdopodobne jest, że Ameryka będzie się dąsać, ale nie zmieni to zasadniczo sytuacji. Według mnie jest prawdopodobne, że Trump powie Europejczykom: „Jeśli tak bardzo martwicie się o Ukrainę, to sami naprawcie sytuację”. Oznacza to, że powinni oni zapewnić więcej pieniędzy i broni, zamiast jeździć do Stanów Zjednoczonych, oczekując, że Waszyngton rozwiąże wszystkie ich problemy.

To byłoby całkowicie zgodne ze światopoglądem Trumpa. On potrzebuje jednej dużej umowy w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ponieważ chce zdobyć pokojową Nagrodę Nobla. I może to być umowa, która przynajmniej tymczasowo zakończy wojnę Rosji z Ukrainą

Ale może to być również porozumienie między Izraelczykami a dużymi państwami arabskimi, zwłaszcza Arabią Saudyjską. Szuka więc porozumienia na dużą skalę, lecz nie musi to być Ukraina. I myślę, że porozumienie pokojowe w Ukrainie będzie znacznie trudniejsze do osiągnięcia niż porozumienie na Bliskim Wschodzie.

9 lutego światowe media obiegła informacja, że Trump rozmawiał już przez telefon z Putinem o wojnie w Ukrainie. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/East News

Jakie są więc najbardziej prawdopodobne scenariusze, jeśli nowa administracja USA nie poczyni postępów w rozwiązaniu wojny w Ukrainie w ciągu najbliższych kilku miesięcy? Czy Waszyngton może stracić zainteresowanie?

Jeśli Trump nie uważa, że bezpieczeństwo europejskie jest ważne dla Ameryki, a myśli, że Europejczycy powinni sami o nie zadbać, to Ukraina jako kluczowa kwestia bezpieczeństwa europejskiego może wypaść z jego agendy.

Europejczycy będą musieli podjąć znaczne wysiłki, by uświadomić Trumpowi znaczenie Europy. Bo on postrzega ją raczej negatywnie i stara się wywierać na nią presję z powodów ekonomicznych i biznesowych

Czy można sobie wyobrazić, że Trump poprosi Kongres o kolejne 100 miliardów dolarów dla Ukrainy? Nie jest to niemożliwe, ale jest mało prawdopodobne. Dlatego duże kwoty amerykańskiej pomocy dla Ukrainy w tym roku wydają się nierealne.

Jednocześnie Putin wierzy, że ma przewagę na polu bitwy, a Zachód traci jedność. Widzi stopniowy spadek morale w Ukrainie i nie jest w nastroju do negocjacji. Jeśli jest przekonany, że może wygrać militarnie, to dlaczego miałby negocjować?

Z drugiej strony w ostatnich wypowiedziach Putina słyszymy, że Rosja wydaje się być gotowa do negocjacji. Czy rosyjski prezydent ucieka się do pochlebstw wobec Trumpa, mówiąc o swoich „dobrych stosunkach” z obecnym prezydentem USA? Jakie sygnały Moskwa wysyła do Białego Domu?

Nie sądzę, by Putin był idiotą. Wie, jak ważne jest, by nie urazić Trumpa. Dlatego mówi, że jest gotowy do negocjacji.

Zarazem nie uważam, by Rosja widziała teraz potrzebę poważnych rozmów. Podejrzewam, że Putin usiądzie do stołu negocjacyjnego i powie: „Chcemy zdemilitaryzowanej Ukrainy. Chcemy gwarancji, że nigdy nie dołączy do NATO”. I jeszcze dwie lub trzy inne rzeczy, w tym włączenie tymczasowo okupowanych terytoriów do Rosji.

Czy Trump uzna to za nie do przyjęcia? Prawdopodobnie nie. Czy Ukraińcy uznają to za nie do przyjęcia? Prawdopodobnie tak. Czy Europejczycy będą gotowi wspierać Ukraińców w ich dalszym oporze? Być może tak, ale nie jestem pewien.

Tak czy inaczej myślę, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko negocjacyjne Putina, które z ukraińskiego punktu widzenia jest dość nierozsądne. A to nie to samo co początek prawdziwych negocjacji

Co może zrobić Ukraina

Trump powiedział, że jest gotowy na spotkanie z Putinem choćby dzisiaj. Czy istnieje zagrożenie, że los Ukrainy może zostać rozstrzygnięty za plecami Kijowa?

Zawsze istnieje ryzyko kolejnej Jałty. Trump może chcieć upokorzyć Europę i powiedzieć, że zdecydował o wszystkim – a inni będą musieli zaakceptować jego umowę.

Aby temu zapobiec, Ukraina i Europa muszą przemówić jednym głosem i jasno powiedzieć, że nie zaakceptują porozumienia między Trumpem a Putinem

Nawet jeśli USA ustąpią, Ukraina musi pokazać, że nadal chce walczyć. To samo w sobie wzmocni jej pozycję negocjacyjną. Istnieją jednak dwie rzeczywistości: manewry dyplomatyczne i sytuacja na polu bitwy. To, co dzieje się przy stole negocjacyjnym, zależy od tego, co dzieje się na froncie.

Ukraina słusznie prosi swoich partnerów o zagwarantowanie jej bezpieczeństwa, aby można było zapobiec ponownemu atakowi ze strony Rosji, jeśli zawieszenie broni zostanie osiągnięte. Biorąc pod uwagę bolesne doświadczenia memorandum budapesztańskiego, jak powinny wyglądać nowe gwarancje dla Ukrainy? I co może zagwarantować ich faktyczną realizację?

Oto kluczowe pytanie: czy prawdziwe zawieszenie broni jest możliwe i jak można zapewnić bezpieczeństwo i rozwój Ukrainy. Wymaga to silnych gwarancji wojskowych i gwarancji bezpieczeństwa, tyle że papierowe umowy nie działają. NATO nie jest gotowe na przyjęcie Ukrainy, a rozmieszczenie 40-60 tys. żołnierzy w celu monitorowania zawieszenia broni wydaje się nierealne.

Alternatywą byłoby dostarczenie Ukrainie zaawansowanej technologicznie broni, takiej jak rakiety Taurus lub Tomahawk. Ale to, czy Zachód jest naprawdę gotowy pozwolić Ukrainie na ich użycie według jej własnego uznania, jest poważnym pytaniem.

Moja pesymistyczna prognoza jest taka, że nastąpi zawieszenie broni, ale bez gwarantowanego bezpieczeństwa. Rosja przetestuje te gwarancje, one okażą się słabe, a sytuacja jeszcze się pogorszy

Oś zła

„Gdy Trump podpisze porozumienie pokojowe, rozpocznie się wyścig między Rosją a Zachodem, by przygotować swoje armie do następnego konfliktu” – pisze „The Times”. Biorąc pod uwagę sankcje gospodarcze i wyczerpanie zasobów z powodu trwającej wojny z Ukrainą – czy Rosja będzie w stanie konkurować z Zachodem w modernizacji swoich sił zbrojnych? Czy Kreml może znaleźć w tym celu wsparcie ze strony „nowej osi agresorów”?

Warto pamiętać, że Rosja ma gospodarkę porównywalną z włoską i zapłaciła straszną cenę za pierwsze trzy lata wojny. A mimo to przewidywania jej upadku gospodarczego okazały się myśleniem życzeniowym.

Putin wciąż ma wiele do poprawienia zarówno pod względem odporności gospodarczej, jak mobilizacji. I dopóki Rosjanie wierzą, że to jest egzystencjalna walka o przyszłość ich kraju, będą znosić ból i poświęcenia. Myślę, że Putin widzi również to, że Zachód jest nadal bardzo słaby, i ma teraz świetną okazję, by wykorzystać obecne sukcesy militarne w Ukrainie, pójść naprzód. A potem, po zawieszeniu broni, wrócić i zdławić resztki ukraińskiego oporu, wykorzystując te, obawiam się, słabe gwarancje bezpieczeństwa.

Ma również szansę zagrać z NATO, zagrać ze słabością północno-wschodniej flanki Sojuszu, zwłaszcza z krajami bałtyckimi, gdzie nadal nie mamy odpowiedniej obrony. Są plany, ale nie ma odpowiednich zdolności obronnych. To bardzo kuszący cel.

Nietrudno sobie wyobrazić, że do końca tego lub przyszłego roku Putin odniesie ogromne zwycięstwo w Ukrainie i zniszczy NATO. A to będzie warte ekonomicznego i każdego innego bólu, jaki takie zwycięstwo za sobą pociągnie.

Czy jest możliwe, że Trump wywrze presję na Chiny, by wpłynęły na Rosję w celu podpisania porozumienia z Ukrainą?

Chiny mają wyjątkową zdolność zarówno do wywierania presji, jak wspierania Rosji. Ale czy Pekin jest zainteresowany mediacją USA, po której Trump przypisze sobie całą zasługę? Być może – o ile to Pekin postawi na swoim.

Chiny nie mają jednak doświadczenia w międzynarodowej dyplomacji, które wskazywałoby na ich zdolność do zawierania dużych transakcji. Wolą, gdy kraje zachodnie proszą je o wpłynięcie na Rosję, bo to daje Pekinowi dodatkową dźwignię

Biorąc pod uwagę spory handlowe między USA i Chinami, jest mało prawdopodobne, że Xi Jinping będzie priorytetowo traktował wyświadczenie Trumpowi geopolitycznej przysługi w kwestii ukraińskiej.

Czy istnieje jakieś narzędzie do długoterminowego powstrzymywania Rosji?

Jedyną długoterminową nadzieją jest przekształcenie Rosji z imperium w państwo pokojowe. Jeśli tak się stanie, znacznie łatwiej będzie rozwiązać inne problemy. Ale dopóki Rosja pozostaje imperium, zagrożenia nie znikną.

NATO nie jest już skuteczną odpowiedzią – jest zbyt duże, zbyt powolne i zbyt podzielone. Potrzebujemy koalicji państw, które rozumieją zagrożenie i są gotowe powstrzymać Rosję w różnych regionach. Ten proces powinien rozpocząć się 10-15 lat temu. Teraz jesteśmy spóźnieni, a być może w ogóle jest już za późno.

NATO-wskie ćwiczenia STEADFAST DEFENDER-24. Zdjęcie: AA/ABACA/Abaca/East News

Czy koalicja chętnych państw może zapewnić Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa? Jeśli NATO nie wchodzi w grę, to czy kraje takie jak Wielka Brytania, Niemcy i Francja mogłyby, współpracując, rozmieścić wojska w Ukrainie, by zapobiec dalszej rosyjskiej agresji?

Koalicja sojuszników mogłaby teoretycznie rozmieścić wojska na Ukrainie jako środek odstraszający – ale co się stanie, gdy nadejdzie czas, by faktycznie ich użyć? Czy Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Polska są gotowe walczyć z Rosją z powodu blokady Odessy lub z nową rosyjską ofensywą?

To wątpliwe. Aby gwarancje były naprawdę wiarygodne, potrzebujemy 100 tysięcy żołnierzy, tak jak w Niemczech Zachodnich podczas zimnej wojny. Europa nie ma takich zasobów, trudno znaleźć nawet 10 tysięcy.

Europejscy sojusznicy i NATO po prostu nie mają możliwości zmobilizowania sił potrzebnych do obrony Ukrainy na masową skalę.

Mogliby bronić Ukrainy za pomocą nowoczesnej broni.

Teoretycznie mogliby umieścić broń jądrową na linii frontu w Ukrainie i powiedzieć: „Tak, to jest gwarancja”

Ale wiążą się z tym ogromne problemy polityczne i nie jestem pewien, czy są gotowi na takie ryzyko. A bez wystarczającej siły i gotowości do podjęcia ryzyka niezwykle trudno zapewnić naprawdę skuteczne gwarancje bezpieczeństwa.

Przyszłość Rosji Putina

Rosja rozpowszechnia narrację, że jej gospodarka jest odporna na zachodnie sankcje. UE twierdzi, że to nieprawda. Jak ocenia Pan sytuację wewnątrz Rosji? Jak długo jeszcze Moskwa może prowadzić wojnę z Ukrainą pod obecną presją sankcji?

Mamy tendencję do myślenia życzeniowego, jeśli chodzi o Rosję. Ona była w stanie zmobilizować swoje zasoby, aczkolwiek ogromnym kosztem dla własnej przyszłości. Jej gospodarka cierpi z powodu poważnych ciosów, kumulują się problemy w systemie finansowym, rośnie poziom złych kredytów w sektorze prywatnym. A mimo to Rosja nadal walczy.

Chcemy jej upadku, więc jesteśmy skłonni wierzyć, że to już się dzieje. Ale Rosja nadal znajduje sposoby na podtrzymanie wojny: otrzymuje drony od Iranu, pozyskuje wojska od Korei Północnej, omija sankcje za pośrednictwem Chin. Co więcej, wciąż ma niewykorzystane zasoby.

Przyszłe pokolenia Rosjan będą zmuszone płacić za imperialne awantury Putina, jednak w tej chwili Rosja nie znajduje się w ślepym zaułku. Prawdopodobnie będzie w stanie przetrwać co najmniej kolejny rok lub dwa. I nawet jeśli sytuacja stanie się krytyczna, Kreml znajdzie sposoby na dostosowanie się.

Czy Zachód wyczerpał swoją wyobraźnię w kwestii sankcji? A może nadal dysponuje potężnymi narzędziami, które nie zostały jeszcze wykorzystane?

Oczywiście, nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości. Zachód szuka takich sankcji, które uderzą w Rosję, ale nie zaszkodzą jemu samemu. Dlatego ograniczamy import ropy i gazu rurociągami, ale już nie gazu skroplonego. Blokujemy dostawy ropy naftowej, lecz nie produktów ropopochodnych. W rezultacie sankcje stwarzają trudności dla Rosji, ale otwierają także model biznesowy dla tych, którzy pomagają je obejść, od Rosjan po dealerów w Dubaju.

Nałożyłbym surowe sankcje wtórne, w szczególności na „flotę cieni”, bankierów, prawników i księgowych, którzy ułatwiają omijanie ograniczeń. Na przykład pozbawiłbym ich możliwości bezwizowego wjazdu do USA, Europy i Wielkiej Brytanii. Jeśli jesteś prawnikiem lub handlowcem w Dubaju i jesteś zaangażowany w programy obchodzenia sankcji, chcąc podróżować na Zachód, będziesz musiał stać w kolejce do konsulatów obok studentów, niań i osób ubiegających się o azyl.

Wygodne życie takich ludzi musi się skończyć

Wciąż istnieje wiele możliwości, ale brakuje woli politycznej. Putin to widzi. W efekcie Zachód jest zmęczony, przestraszony, rozproszony – a Ukraina płaci za to cenę. To sprawia, że jestem zarówno smutny, jak zły.

Jak może wyglądać gospodarka Rosji za 5-10 lat, jeśli międzynarodowa izolacja będzie się utrzymywać?

W dłuższej perspektywie Rosja w coraz większym stopniu stanie się wasalem Chin. Chińskie firmy wykupują jej aktywa niemal za bezcen, inwestując w strategiczne sektory, a rosyjska gospodarka w coraz większym stopniu koncentruje się na eksporcie do Chin. Więzi handlowe i inwestycyjne między tymi dwoma krajami tylko się zacieśniają. W końcu Rosja może stać się surowcowym dodatkiem do Komunistycznej Partii Chin. To nie jest przyszłość, którą Putin obiecał swoim rodakom.

Zdjęcie główne: Deposit/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Szybki pokój po amerykańsku. Czy Trump ogra Putina?

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Ексклюзив
20
хв

Jeden ukraiński film

Ексклюзив
20
хв

Kto chce nas skłócić?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress