<frame>Tylko 49 proc. ukraińskich dzieci w wieku szkolnym, które z powodu wojny żyją w Polsce, uczęszcza do polskich szkół. A powinne do nich chodzić, żeby nie mieć wyrwy w edukacyjnym życiorysie i integrować się w polskim społeczeństwie. One jednak wolą uczyć się online w ukraińskich szkołach, bo w polskich czują się zagubione. Często są w kiepskiej formie psychicznej, nie znają wystarczająco dobrze polskiego, program szkolny nie jest przystosowany do ich poziomu wiedzy. Bywa, że padają ofiarami rówieśniczej przemocy. Czego potrzebujemy, żeby zachęcić dzieci do nauki w szkołach stacjonarnych? Jakie zmiany wprowadzić w modelu nauczania, jak pracować z dziećmi polskimi i ukraińskimi, żeby się integrowały? W redakcji sestry.eu wiemy, że to jeden z najważniejszych problemów uchodźczych i dlatego stworzyłyśmy cykl Szkoła bez domu. Opisujemy w nim kondycję naszych dzieci, polskie szkoły, współpracę ukraińskiego rządu z polskim. Sięgamy po dobre wzorce, rozmawiamy z nauczycielami, psychologami i urzędnikami. Jeśli masz problem z dzieckiem w szkole, wiesz, jak rozwiązać problem, jesteś rodzicem, nauczycielem, ekspertem – napisz do nas: redakcja@sestry.eu Jesteśmy dla Was. <frame>
150 tys. przebywających w Polsce dzieci z Ukrainy jest poza polskim systemem edukacji. To połowa z grupy 300 tys. dzieci. Nie wiadomo, czy uczą się online, czy w szkołach ukraińskich - jakby zniknęły z systemu. A jeśli ich nie widać, to nie wiadomo, jakie są ich potrzeby i jak je wspierać. Jakie działanie podejmuje biuro RPD w tej kwestii? Co, z perspektywy RPD, jest najistotniejsze?
RPD stoi na stanowisku, że dzieci z Ukrainy, które znalazły się w Polsce po wybuchu pełnoskalowej wojny, należy włączać do krajowego systemu edukacji. Rzeczniczka jeszcze w marcu 2024 r., apelowała w tej sprawie do Ministry Edukacji Narodowej.
O ile bowiem przeszło dwa lata temu rozwiązania tymczasowe były oczywistym wymogiem chwili, o tyle teraz, gdy wciąż nie widać, niestety, końca wojny, naszym zdaniem, nie zdają już egzaminu
Przypomnę, że zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji i Nauki z 21 marca 2022 r., dzieci i uczniowie będący obywatelami Ukrainy, przybyli do Polski w związku z działaniami wojennymi, którzy pobierają naukę w przedszkolu lub szkole funkcjonujących w ukraińskim systemie oświaty z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, nie podlegają obowiązkowemu rocznemu przygotowaniu przedszkolnemu, obowiązkowi szkolnemu albo nauki, o których mówi prawo oświatowe. Rodzic lub osoba sprawująca opiekę nad dzieckiem składa do gminy właściwej ze względu na miejsce pobytu oświadczenie o kontynuacji kształcenia w ukraińskim systemie oświaty.
I właśnie te przepisy, z upływem czasu, przestały być adekwatne do sytuacji. A efekt? Uczennice i uczniowie z Ukrainy, którzy nie weszli do polskiego systemu oświaty są „niewidoczni”
Nie mamy żadnych efektywnych narzędzi weryfikacji, czy w ogóle łączą się zdalnie z ukraińskimi placówkami. Nie wiemy, jaką część tej grupy stanowią np. osoby ze specjalnymi potrzebami, z niepełnosprawnościami, wymagające diagnozy oraz działań wspierających. Tymczasem zaniedbania tych dzieci mogą mieć poważne skutki, zwłaszcza w kontekście ich społecznego funkcjonowania.
Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy została znowelizowana. Znalazły się w niej lepsze rozwiązania, bardziej adekwatne do sytuacji?
Cieszy, że przy ostatniej nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy wzięto pod uwagę te aspekty. Sprzężono dostęp do świadczenia 800 plus i programu Dobry Start z obecnością młodych uchodźców z Ukrainy w polskim systemie edukacji. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podkreśla, że celem tych świadczeń jest pomoc w wychowywaniu dzieci i m.in. ich przygotowaniu do nauki w szkole. Konsekwencją tego jest wprowadzana zasada, że dostęp do tych form pomocy będzie zapewniany wówczas, gdy dziecko realizuje obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego, obowiązek szkolny, obowiązek nauki w przedszkolu lub szkole należącej do polskiego systemu edukacji. Nowe zasady wejdą w życie z początkiem okresu świadczeniowego od 1 czerwca 2025 r. (800 plus) oraz roku szkolnego 2025/2026 (Dobry start).
Prawie połowa respondentów (starszych, ukraińskich nastolatków) w raporcie z badania przeprowadzonego organizację CARE, IRC oraz Save the Children potwierdziła trudności z dostępem do systemu edukacji. Można zrozumieć początkowe trudności w organizacji, ale minęły już dwa lata i coraz więcej słychać o osamotnieniu i bezradności nauczycieli oraz niewydolności systemu. A dla dzieci to bardzo ważne lata, zarówno w kwestii edukacji, jak i ogólnego rozwoju.
W polskim prawie oświatowym jest szereg rozwiązań, po które warto mądrze sięgać. Istniały także przed 24 lutego 2022 r. i korzystano z nich w przypadku innych dzieci z doświadczeniem uchodźczym – małoletnich obywateli Gruzji, dzieci z Czeczenii. Mówimy m.in. o oddziałach przygotowawczych, dodatkowych godzinach zajęć z języka polskiego, innych przedmiotów, z którymi dziecko ma trudności. Istnieją asystenci międzykulturowi, choć z pomocy tych ostatnich korzysta się stanowczo zbyt rzadko.
Szeroko pojęty system edukacji mógłby również częściej sięgać do olbrzymiego potencjału organizacji pozarządowych, które mają w ofercie choćby szkolenia dla nauczycieli przygotowujące ich do pracy z dziećmi z różnych kultur, dzieci z doświadczeniem wojny, traumy
Ale potrzebne są także zajęcia antydyskryminacyjne dedykowane dzieciom polskim, tak by do tematu integracji podchodzić wielowymiarowo.
Dla 72 proc. z nich największym wyzwaniem są trudności językowe, tymczasem słychać głosy, że w niektórych szkołach dzieciom (nieformalnie) zakazuje się używania ukraińskiego między sobą. W rozmowie z Sestry.eu dr Małgorzata Pilecka, pedagożka i językoznawczyni, określiła takie działania jako przemoc. Jak powinno wyglądać wzorcowe działanie i dlaczego brakuje skutecznych rozwiązań?
Do Biura RPD takie zgłoszenia dotąd, na szczęście, nie docierały. Wyraźnie chcę podkreślić, że uczniowie z Ukrainy powinni móc zachowywać swoją tożsamość kulturową – to nasz obowiązek wobec tej grupy dzieci. Nie mylmy integracji z asymilacją. Integracja to poznanie polskiego języka, tradycji, zwyczajów, szacunek dla nich, ale z zachowaniem pamięci o tym, kim jestem, skąd się wywodzę, z zachowaniem własnej tradycji, historii, korzeni. Dlatego odbieranie możliwości mówienia po ukraińsku, jeżeli takie sytuacje miałyby miejsce, byłoby ze wszech miar niewłaściwe. Szczególnie w kontekście tego, co robi Rosja na terenach Ukrainy tymczasowo okupowanych - trzeba dbać o godność ukraińskich dzieci i ich poczucie więzi z ojczyzną.
Co jest najpilniejsze? Wiemy, że to dzieci i młodzież często borykające się poczuciem straty, traumy, ale też niezrozumienia, odrzucenia, dyskryminacji. Wiemy także, że w Polsce brakuje psychologów i psychiatrów. Co powinno być priorytetem MEN i innych organizacji w zakresie edukacji i wsparcia młodych Ukrainek i Ukraińców w Polsce?
Doceniamy np. wszystkie działania, które otwierają, choćby warunkowo, ukraińskim psychologom możliwość wykonywania zawodu w Polsce. Te osoby, ze swoim doświadczeniem, są przygotowane do pomocy uczniom i uczennicom z Ukrainy. Wrócę jednak do wspomnianych asystentów międzykulturowych, którzy mogą wspierać dziecko w szkole.
Priorytetem powinno być również takie budowanie roli szkoły, by nie zapominając o tym, że trwa wojna, była dla dzieci i młodzieży miejscem bezpiecznym. Takim, w którym czeka pomoc lub informacja, gdzie jej szukać
Istnieją telefony zaufania dedykowane młodym osobom. Choćby 800 12 12 12, działający przy Biurze Rzeczniczki Praw Dziecka. Wiem, że dzwonią tu również młode osoby z Ukrainy.
Jakie rozwiązania funkcjonujące w krajach, które prowadzą skuteczną politykę migracyjną i integracyjną, można przeszczepić na polski grunt?
Z całą pewnością to, o którym rozmawiamy – czyli pełne włączenie ukraińskich dzieci do polskiego systemu oświaty. Obecne rozwiązania zmierzają w tym kierunku, choć wciąż nieco okrężną drogą. Dotąd pozbawialiśmy się ważnego źródła wiedzy o sytuacji wielu młodych osób z Ukrainy. Tymczasem im z większej liczby instytucji dziecko korzysta, tym więcej ścieżek pomocy, którymi może pójść w przeróżnych trudnych sytuacjach.
Czy w podstawach programowych, szczególnie w zakresie historii, powinny się pojawić zmiany? Przykładowo, dla uczniów z Ukrainy, którzy znaleźli się w 7 czy 8 klasie, historia (Polski) będzie zwyczajnie bardzo trudnym przedmiotem. Nie uczyli się jej wcześniej. Dodatkowo, polscy uczniowie nie znają historii Ukrainy, mamy więc sytuację, w której uczące się w jednej klasie dzieci nie wiedzą wiele o historii swoich krajów, za to zapewne słyszały przepełnione resentymentem historie/opowieści. Czy szkoła powinna także w ten sposób reagować na sytuację, która - choć długo myślano, że jest tymczasowa - nosi obecnie znamiona stałości?
Osobiście, dość trudno mi sobie wyobrazić dwie osobne podstawy programowe czy odrębne egzaminy dla młodzieży stawającej do matury czy testu ósmoklasisty. Różnice w nauczaniu historii czy geografii istnieją, bo taka jest specyfika tych przedmiotów. Z drugiej strony, od tego są także oddziały przygotowawcze, dodatkowe godziny języka polskiego by mówić o różnicach. Ważne, by robić to w duchu, o którym już wspomniałem: poszanowania dla odrębności kulturowej i narodowej. Myślę, że wszyscy przechodzimy przyspieszoną lekcję bycia wielokulturową społecznością.
Dlaczego w Polsce tak długo trwa wdrażanie międzynarodowych rekomendacji/standardów?
Kluczowy jest tu czynnik skali zjawiska, z którym przyszło nam się mierzyć. Polska od początku pełnoskalowej wojny była krajem, przez który przetoczyła się największa fala uchodźców. Dla części była tylko krajem transferowym, inni zdecydowali się w niej zostać na dłużej. A i w tym drugim przypadku ta grupa zmienia się tak, jak zmieniają się decyzje i losy ludzkie. Polska w bezprecedensowy sposób zaangażowała się w pomoc ludziom doświadczonym przez wojnę. Na takie działania trudno być w pełni przygotowanym. Wnioski z podejmowanych wówczas działań lokalnych, społecznych, ale i systemowych wyciągamy teraz. Stąd m.in. działania w kierunku włączenia dzieci z Ukrainy do polskiego systemu edukacji.
Dziennikarka, redaktorka, pisarka. Publikuje w „Wysokich Obcasach”, „Przeglądzie”, OKO.press. W pracy reporterskiej zajmuje się prawami kobiet w kontekście politycznym i społecznym, pisze o systemowym wypychaniu kobiet poza margines. Zrobiła to m.in. w książce „Poddaję się. Reportaże o polskich muzułmankach” oraz ostatnio w „Znikając. Reportaże o polskich matkach”
zdjęcie: Bartek Syta
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!