Exclusive
20
min

Diana Podolyanchuk: Traktuję wojnę jak codzienną pracę

Niektórzy wolontariusze unikają pomocy żołnierzom. Dla mnie to tak samo ważne jak pomoc cywilom - mówi ukraińska artystka i wolontariuszka

Oksana Szczyrba

Diana Podolyanchuk z byłym naczelnym dowódcą sił zbrojnych Valerijem Zaluzhny.
Zdjęcia z prywatnego archiwum

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Ruch wolontariuszy podczas wielkiej wojny w Ukrainie ma wiele twarzy, a jedną z najbardziej znanych jest Diana Podolyanchuk z Winnicy. Potrafi wszystko: zorganizować kamery termowizyjne, drony, kupić i przywieźć na linię frontu samochód, a nawet czołg. Ukończyła studia z zakresu edukacji i psychologii. Pomimo niepełnosprawności słuchowej tańczy przez całe życie: jest mistrzynią Winnicy, Ukrainy, Europy i zwyciężczynią Mistrzostw Świata. Obecnie jest również znaną w całym kraju wolontariuszką i artystką. Otrzymała honorową odznakę "Za pomoc armii" od Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego.

Diana Podolyanchuk, tancerka, artystka, szefowa Centrum Wolontariatu Shahina i Fundacji Charytatywnej, opowiedziała Sestry.eu, jak udaje jej się łączyć tak wiele działań i z czego jest najbardziej dumna.  

Diana Podolyanchuk tańczy od wielu lat
Zdjęcia z prywatnego archiwum

Oksana Szczyrba: Jak zaczęłaś swoją przygodę z wolontariatem?

Diana Podolyanczuk: Moja droga do wolontariatu zaczęła się przed 2014 rokiem, gdy jeszcze intensywnie tańczyłam. Oksana Melnyk, moja współlokatorka, która była wolontariuszką w sierocińcach, zasugerowała kiedyś, żebym poszła odwiedzić dzieci. Od tamtej pory odwiedzam je co tydzień i prowadzę tam kreatywne zajęcia. Myślę, że każdy prędzej czy później trafia na wolontariat. Jest to powołanie duszy, a dobro, które dajesz, powraca, a żyjemy w czasach, w których wolontariat jest niezbędną koniecznością w życiu. Uważam jednak, że musisz znaleźć swoją własną wolontariacką "niszę", praca w różnych kierunkach nie jest produktywna.

OS: Jak powstało centrum wolontariatu „Shahin” i co robi?

DP: Przez wiele lat byłam tancerką i mieliśmy rodzinny biznes - centrum rozwoju dla dzieci. Uczyliśmy dzieci tańczyć i rysować, a jednocześnie prowadziliśmy projekty charytatywne. Kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, moi przyjaciele-wolontariusze przyszli do mnie i powiedzieli: "Pilnie potrzebujemy miejsca, w którym moglibyśmy się zbierać". Zaproponowałam, że zrobię to w Centrum, ponieważ mieliśmy piwnicę. A na spotkaniu, kiedy wszystko było zaplanowane, zapytałam: "Kto będzie za to odpowiedzialny?". A oni odpowiedzieli: "Kto? Ty!" Tak zaczęła się historia Centrum Shahina.

Wielu wolontariuszy z Kijowa przyjechało do nas, a byli też tacy, którzy zostali tutaj i otrzymali pomoc w razie potrzeby.

Obecnie centrum koncentruje się głównie na sektorze humanitarnym: pomocy przesiedleńcom wewnętrznym, osobom niepełnosprawnym, rodzinom personelu wojskowego i dzieciom, których krewni są w niewoli. Mamy oddziały w dwóch miastach - Kijowie i Winnicy. Głównym celem jest Kijów, nad którym obecnie pracuję.

OS: Kim jest dziś twój zespół?

DP: To są ludzie, którzy zostali w Winnicy. Zespół szkoły tańca w Centrum Rozwoju, który nadal uczestniczy w projektach charytatywnych. A w Kijowie mam mały zespół, nie ma teraz potrzeby zatrudniania dużego personelu.

Na początku naszej działalności w Centrum pracowało około 100 osób, w tym ci, którzy uciekli z różnych miast z powodu wojny i przyjechali do Winnicy. Kiedy w ich regionach zrobiło się spokojniej, wielu z nich wróciło do domu. Są wolontariusze, którzy zostali zmobilizowani. Są też tacy, którzy już zginęli na wojnie.

Diana Podolyanchuk z wolontariuszami
Zdjęcia z prywatnego archiwum

OS: Czy podejście do wolontariatu zmieniło się od początku wojny na pełną skalę?

DP: Tak. Są obszary, którymi trzeba się zająć w pierwszej kolejności. Przede wszystkim jest to sfera militarna i sfera związana z obroną i kontrofensywą .Gdybyś mnie zapytała, czy lepiej zająć się dronami kamikadze, czy medycyną taktyczną, to na pierwszym miejscu postawiłabym drony, potem sprzęt, a na końcu medycynę taktyczną. Ważne, by ustalić priorytety.

OS: Jak myślisz, co jest najtrudniejsze w wolontariacie?

DP: Pewnie wspomnienia.

Wojna zabrała mi kreatywną sferę mojego życia -taniec. Wtedy nie wiedziałam, jak cenić swój czas i to, co robię. A teraz mieszkam w Kijowie, mam dużo pracy i każdego ranka budzę się z myślą "dziękuję, że żyję".

Często wspominam czasy, kiedy dużo występowałam, także w Europie. Teraz zdaję sobie sprawę, jak ważne jest, aby móc żyć dniem dzisiejszym, być szczęśliwym tu i teraz, bez względu na wszystko..

OS: Czy teraz wcale nie tańczysz?

DP: Teraz staram się dobrze wyspać, kiedy to tylko możliwe, gotuję śniadanie, ćwiczę taniec i maluję. To jest moja poranna kreatywność. A potem idę robić inne rzeczy.

OS: Malujesz wspaniałe obrazy, organizujesz aukcje i zbierasz pieniądze na cele charytatywne. Jak trafiłaś do sztuki?

DP: Malowałam od dziecka, potem poszłam do szkoły artystycznej - ale skończyłam tylko rok. Dużo się wtedy uczyłam i musiałam wybrać jedną rzecz. Wybrałam więc taniec. Kilka dni przed inwazją na pełną skalę moja mama zasugerowała, żebym znowu coś narysowała. Narysowałam herb z mieczem na czarnym tle: to był początek mojej kolekcji obrazów. Później również malowałam na ciemnym tle, ale te prace zawierają już dużo nadziei, światła i ciepła. Cieszę się, że moje obrazy wiszą w biurach Zaluzhnyiego, Kyrylo Budanova i Andriija Shevchenko.

Szef Głównego Wydziału Wywiadu Ministerstwa Obrony Kirill Budanov z pracą Diany Podolyanchuk.
Zdjęcia z prywatnego archiwum

OS: Co mówią o twoich obrazach?

DP: Obrazy symbolizują walkę każdego Ukraińca o zwycięstwo, podobają im się, te obrazy ich inspirują. Maluję również dla Sił Powietrznych, dla sił specjalnych. Była nawet wystawa w Wywiadzie Obronnym Ukrainy. Tworzę też tylko dla moich przyjaciół: nie wszystkie moje obrazy mają charakter militarny, są też romantyczne.

Moje prace można również znaleźć na aukcjach charytatywnych. Jeden obraz, "Krymska bawełna", został sprzedany za 80 tysięcy hrywien.

OS: Masz upośledzenie słuchu. Jak bardzo wpłynęło to na jakość Twojego życia?

DP: Kiedyś dużo myślałam o tym, jak wyglądałoby moje życie, gdybym miała doskonały słuch. Myślę, że mieszkałabym za granicą i prawdopodobnie nie widziałabym wojny w Ukrainie.

Mam dobre umiejętności dyplomatyczne, więc najprawdopodobniej związałabym swoje życie z tym obszarem. Jednak mój słaby słuch jest przeszkodą w nauce języków obcych. Ale jak wiesz, gdy Bóg zabiera coś, daje coś w zamian. Na przykład, mam dobre połączenie kreatywności i logiki. Ponadto w dzisiejszych czasach ludzie są oceniani na podstawie wyników swoje i pracy, niezależnie od tego, czy noszą okulary, aparat słuchowy czy protezę.

Ze względu na konsekwencje wojny ludzie w Ukrainie zaczęli częściej mówić o niepełnosprawności i integracji. Nie jest to już coś "wyjątkowego".

OS: Dwóm znanym ukraińskim zespołom udało się zorganizować koncerty charytatywne w Europie przy wsparciu Twojej fundacji. Opowiedz nam proszę o tym projekcie.

DP: Zespoły Druha Rika i TNMK wzięły udział w tym projekcie. Głównym celem było, aby stali się ambasadorami projektu, w ramach którego prowadzili kampanię na rzecz zwycięstwa. Jednak udało im się również zebrać znaczną ilość pieniędzy - przywieźli prawie 4 miliony UAH. To było bardzo ciekawe doświadczenie, gdy muzycy gromadzili Ukraińców za granicą wokół swoich piosenek, wspierali naszą diasporę, a Ukraińcy z kolei przekazywali darowizny.

Członkowie zespołu TNMK z obrazem Diany Podolyanchuk.
Zdjęcia z prywatnego archiwum

OS: Realizowaliście projekty charytatywne wspólnie z ówczesnym głównodowodzącym Sił Zbrojnych Ukrainy Walerijem Załużnym i szefem wywiadu obronnego Ukrainy Kyryło Budanowem. Jak układała się ta współpraca?

DP: Mieliśmy projekt artystyczny: wysyłaliśmy rysunki dzieci na linię frontu, robiliśmy zdjęcia cyfrowe i sprzedawaliśmy je. Przekazaliśmy ten pomysł Valeriemu Fedorovychowi i poprosiliśmy go, by dołączył do projektu jako ambasador. Ale w tamtym czasie Zaluzhnyi nie miał takiego doświadczenia.

Zwrócili się do mnie Amerykanie. Powiedzieli, że dla potrzeb projektu charytatywnego potrzebują zniszczonego czołgu wroga. W tamtym czasie nie miałam pojęcia, jak długa i trudna będzie to praca organizacyjna. Nikt tak po prostu nie daje czołgu wolontariuszom. Potrzebujesz zgody kogoś upoważnionego do wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności. W tamtym czasie współpracowaliśmy z Komendą Koordynacyjną ds. Traktowania Jeńców Wojennych, na czele której stał Kirył Budanow. Przekazaliśmy mu projekt, a on go zatwierdził. Podpisał pismo, że mamy otrzymać czołg, który został trafiony w sektorze Kupiańska. Potem poszłam do Walerija Załużnego i powiedziałam, że Budanow dał mi czołg, ale jest problem z jego transportem, bo nawet prywatne firmy odmówiły udziału. Wtedy przyjechał specjalny pojazd ze Sztabu Generalnego.

Później zaprosiłem zarówno Załużnego, jak i Budanowa, aby zostali ambasadorami tego projektu, a oni się zgodzili. 'Pocięliśmy" ten czołg na pamiątki, które przyniosły 2 miliony hrywien. Ta inicjatywa pokazała, jak kawałek metalu, który Rosjanie wysłali, aby zniszczyć Ukrainę, nie tylko zamienił się w złom, ale także pomógł Ukraińcom przybliżyć nasze zwycięstwo.

Był to prawdopodobnie mój pierwszy globalny projekt, a różne negocjacje dyplomatyczne w jego sprawie trwały sześć miesięcy.

OS: Z jakiego projektu wolontariatu jesteś najbardziej dumna?

DP: To osiągnięcie nie jest związane z wojną. Miałam uczennicę, Marię Hnatyk. Maria osiągnęła znaczący sukces, brała udział zarówno w Olimpiadach Specjalnych, jak i w ukraińskim programie Mam Talent. Oczywiście jestem dumna z dużego projektu z czołgiem. Ale jeszcze bardziej z sukcesów, które odnosiliśmy przed wojną.

P: Czy uważasz, że wolontariat powinien być „głośny” czy „cichy”?

DP: Cichy wolontariat to mecenat, czyli musisz robić wszystko z własnych środków. Wolontariusz powinien też pozyskiwać środki poprzez rozgłos - powinien stworzyć organizację pozarządową, fundację, zalegalizować swoje działania. Na przykład, prowadzimy projekt, na który zebraliśmy 13 milionów hrywien w ciągu trzech miesięcy. Nie moglibyśmy zebrać tej kwoty po cichu.

OS: Jakie jest obecnie największe zapotrzebowanie, jeśli chodzi o pomoc?

DP: Najbardziej potrzebne są drony i transport. A także zasoby: pieniądze i ludzie. Na początku myślałam, że spotkania publiczne są "panaceum na wszystko". Ale ludzie się męczą. Jednego miesiąca udało nam się zebrać 200 tysięcy, a następnego 20 tysięcy. W takiej sytuacji trudno jest planować jakiekolwiek zamówienia. Zaczęłam więc myśleć o alternatywnych sposobach.

Fundacja Diany Podolyanchuk otrzymała partię dronów, które zostały przekazane oficerom wywiadu ukraińskiego.
Zdjęcia z prywatnego archiwum

Teraz mam grupę darczyńców, którzy na przykład przeznaczają określoną kwotę miesięcznie, a ja wykorzystuję te pieniądze na zakup niezbędnych rzeczy i składam raporty. Moim zdaniem powinien istnieć stały zespół ludzi, którzy są gotowi się przyłączyć i na których możesz liczyć. Jest to o wiele bardziej niezawodne.

OS: Jak aktywnie współpracujesz z europejskimi organizacjami?

DP: Nasza fundacja współpracuje z Finlandią. Jest tam silna ukraińska diaspora. Również z Polską i Niemcami. Ściśle współpracujemy również ze Stanami Zjednoczonymi. Ale większość naszych projektów jest realizowana w naszym kraju, a zasoby Europy i Stanów Zjednoczonych są dodatkowe.

OS: Co dla Ciebie znaczy zwycięstwo?

DP: Zniszczenie wroga, powrót do naszych granic z 1991roku, odbudowa kraju, rehabilitacja żołnierzy, odbudowa gospodarki i powrót ludzi z zagranicy. Nie boję się sformułowania "zniszczenie wroga". Znam organizacje charytatywne, które boją się angażować w działania militarne i pomagają tylko przesiedleńcom wewnętrznym. Nigdy tego nie unikałam. Nie unikam też słowa "armia". Jeśli żołnierze potrzebują broni, by zniszczyć wroga, zrobimy wszystko, by ją zdobyć. Zwycięstwo jest dla mnie również okazją do odejścia od spraw wojskowych i poświęcenia się rodzinie i wychowywaniu dzieci.

OS.: Czy czujesz się zmęczona wojną?

DP: Tak. Ale wierzę, że musimy nauczyć się postrzegać wojnę jako codzienną rutynę, którą trzeba wykonać. W takim przypadku łatwiej jest zebrać siły. Jeśli stoimy w obliczu groźby naszego zniszczenia jako narodu, to musimy to robić każdego dnia. Najważniejsze jest, aby nie zabijać się nawzajem kłótniami i skandalami.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agresor i zaatakowany to nie są takie same ofiary wojny

Ексклюзив
20
хв

Niewola i uwolnienie: życie od nowa

Ексклюзив
20
хв

Oszustwo Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress