Exclusive
20
min

Ukraińska dziesiątka: największe muzyczne hity listopada

Marta Lipczej i Serhij Żadan, Artem Piwowarow, Arsen Mirzojan, KALUSH i Kozak Syromacha, Jerry Heil, MOLODI i Michelle Andrade, Blooms Corda, GO-A, Marina Krut - piosenki tych artystów nikogo nie pozostawią obojętnym

Maria Burmaka

Maria Burmaka, ukraińska piosenkarka i prezenterka telewizyjna. Fot: Iryna Briażun

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Ukraiński muzyczny listopad dał nam wiele ciekawych utworów. Spośród nich wybrałam dziesięć najlepszych - być może chcieliście znaleźć coś podobnego na swoje playlisty. Coś ciekawego, energetycznego i radosnego, co poprawi Wam humor. Albo wręcz przeciwnie: coś delikatnego, wzruszającego i pełnego uczuć, aby utrzymać nastrój tej jesieni, która już ustąpiła miejsca śniegowi, zamieciom i romantyzmowi śnieżnego grudnia. A więc - posłuchajcie!

№1. Marta Lipczej i Serhij Żadan: "Mów"

Ukraińska piosenkarka Marta Lipczej (superfinalistka "Głosu kraju" w 2022 roku) z zespołem Żadan i Psy zaprezentowała piosenkę "Mów" i teledysk do niej.

Muzykę skomponowała Marta, wiersz Serhij Żadan - i słowo mistrza jest wyczuwalne. Idee i znaczenia nie mogą być ukryte pod opakowaniem muzyki popularnej. Tak czy inaczej, Żadan jest zawsze znakiem jakości. Pomimo skandali i niezwykłych wyczynów marketingowych (mówię o jego duecie z Krystyną Solowij "Heart").

Oto, co Marta Lipczej powiedziała o premierze: "Przyjaciele, mamy przyjemność zaprezentować Wam naszą pierwszą wspólną piosenkę 'Mów'. Ten utwór zaczął się od muzyki, którą napisałam razem z moim zespołem. Melodia zainspirowała Serhija do napisania tekstu - o ludziach, którzy się nie boją i mają pewne siebie i silne głosy. Zespół "Żadan i Psy" dodał do aranżacji wyjątkowej energii i mocnych gitarowych riffów.

Według Marty, do napisania tego utworu zainspirowali ich również silni i odważni ludzie, którzy nie boją się kochać, i śpiewać. A takich naprawdę nam nie brakuje. Piosenka "Mów" opowiada o ludziach, którzy nie rezygnują ze swojego głosu, nawet w czasach, gdy cisza wokół nich staje się szczególnie ciężka i całkowita. Ta piosenka jest o tym, jak ważne jest, abyśmy mówili i słyszeli, wierzyli, i trzymali się nawzajem. W końcu tak długo, jak nasze głosy i intonacje pozostają w naszym zaufaniu, możemy rozmawiać o najważniejszej i najbardziej intymnej rzeczy - wolności.

№2. Artem Piwowarow. "Waltornia"

Artem Piwowarow prezentuje utwór "Waltornia" oparty na wierszu Liny Kostenko, nagrany wspólnie z wokalistami zespołu PIVOVAROV i chórem. "Waltornia" to jedna z największych kolaboracji w projekcie kulturalnym nie tylko Artema Piwowarowa, ale także w ukraińskiej kulturze ostatnich czasów. Kompozycja została oparta na wierszu Liny Kostenko "Otwieram świt kluczem skrzypiec...". Trudno określić ten utwór jako piosenkę lub utwór. "Waltornia" trwa 6 minut i łączy w sobie poezję, nowoczesne brzmienie, harmonijne przeplatanie się głosów wokalistów i chóru kościelnego, instrumentów etnicznych oraz elektronicznych oraz spektakularną recytację wiersza w finale. To jasna mieszanka luminarzy muzycznej galaktyki. To wyjątkowe dzieło jest wynikiem synergii artystów i przykładem eklektyzmu, który stał się częścią kultury muzycznej. "Waltornia" zachwyca różnorodnością instrumentów muzycznych: od ukraińskiej bandury i starożytnej liry kołowej po syntezator. Oto, co sam Artem Piwowarow miał do powiedzenia na temat piosenki: "Jestem wdzięczny wszystkim, którzy stali się częścią tej zakrojonej na szeroką skalę współpracy. Specjalne podziękowania dla Liny Kostenko i jej zespołu za zaufanie i umożliwienie mi stworzenia muzyki do wiersza niesamowitego poety. Wiele osób włożyło w tę pracę swoje serca i dusze. Mam nadzieję, że słuchając i oglądając "Waltornię", poczujesz to, będziesz się tym cieszyć i wracać do tej niezwykłej muzycznej historii raz za razem".

№3 Arsen Mirzojan, "Słońce"

Arsen Mirzojan wydał nowy album "Słońce", z którym już aktywnie koncertuje. "Jest pełen prostych, podstawowych znaczeń, obnażonych przez wojnę. To album o życiu w czasie wojny. Wszystkie te metafory i alegorie są inspirowane historiami biograficznymi. Chodzi o pamięć. Nadal kochamy nasze dzieci, szanujemy naszych rodziców, uczymy się kochać na odległość i po prostu uczymy się. Chcemy zachować emocje, aby pamiętać ten poranek, aby pamiętać o tych, którzy sprawili, że staliśmy i pozostaliśmy Ukrainą. My, artyści, nie jesteśmy w stanie pisać piosenek o wszystkich, ale możemy znaleźć odpowiednie słowa. Czy jest lepszy czas na szczerość niż teraz?" - powiedział Arsen Mirzojan, który jest aktywnym wolontariuszem, pomagając obrońcom od 2014 roku i występując dla żołnierzy w najgorętszych miejscach.

Oto jak artysta wyjaśnił znaczenie piosenki "Słońce": "To piosenka o małej dziewczynce, napisałam ją o mojej Ninie, ale tak naprawdę znam wiele przykładów takich relacji ojciec-córka, kiedy córka jest księżniczką, a ojciec rycerzem, a wokół są te wszystkie smoki. I ojciec musi chronić swoją córkę przed tymi smokami".

‍№4. Jerry Heil. "Trzy paski"

W tym roku ukraińska piosenkarka Jerry Heil spróbuje swoich sił w finale krajowej selekcji do Eurowizji 2024. Jana już przygotowuje się do finału krajowej selekcji i planuje zaprezentować piosenkę, z którą chce wygrać i pojechać do Liverpoolu, aby reprezentować Ukrainę.

A teraz jej premiera - "Trzy paski": "Życie to manifest uporu, wytrwałości, bo tacy jesteśmy". Po premierze utwór stał się niezwykle popularny pod względem liczby pobrań na platformach streamingowych. W niczym nie przypomina jej poprzednich utworów, to zupełnie nowa świadomość świata. W brzmieniu słychać śmiałość i upór. "Ponieważ Ukraińcy są tacy z natury" - kontynuuje piosenkarka - "Może to nasza narodowa osobliwość. Może jest to przekazywane przez geny. Po prostu ciągle się przepychamy". Według Jany, była po prostu zmęczona pisaniem lirycznych piosenek. Chciała mieć trochę emocji i energii.

"Trzy paski" to także zastrzyk motywacji. W końcu tak długo, jak marzymy o czymś wielkim, możemy pokonać wszystko, co rzuca nam życie. Wyobraź sobie, mówi wokalista, że psy szczekające za tobą są tylko odwróceniem uwagi, gdy idziesz naprzód w kierunku swoich marzeń. Utwór przypomina nam, abyśmy pozostali zdeterminowani i nie pozwolili, aby cokolwiek stanęło nam na drodze.

"Ta piosenka jest o silnej wierze w siebie, i swoje marzenia, bez względu na to, ile masz lat. To hymn dla tych, którzy chcą pozostać młodzi duchem i nadal dążyć do swoich celów" - podkreśla Jerry Heil.

№5. Kalush feat. Kozak Syromacha. "Syromacha"

Ukraiński barwny wokalista etnosu Kozak Syromacha i zespół Kalush nagrali piosenkę "Syromacha". Syromacha to samotny wilk, który żyje samotnie w gaju lub na polu. Podobnie artysta i Kozak Syromacha - też lubi być sam. Mieszka w pobliżu Dniepru, w historycznej kozackiej osadzie Taromske.

"Drzwi przeszłości otwierają się i słychać pytanie atamana: 'Gdzie jest twój koń? Gdzie jest twój dom? Syromakha, dlaczego jesteś sam?'" - tyle że w wykonaniu utalentowanych młodych ludzi, którzy grają, śpiewają i beatboxują na flecie. - To magiczne i wzruszające do głębi. Sam Pan inspiruje nas do działania poprzez innych. I miło, że dzieje się to w czasie, gdy Ukraina staje się sobą - piękna, czysta, niezrównana - skomentował nowe wydawnictwo artysta.

Kim więc jest Kozak Syromacha? Naprawdę nazywa się Ołeksandr Ljubbożenko. To ukraiński piosenkarz etniczny, znany ze swojego barwnego stylu ludowego i przywiązania do tradycji kozackich.

W 2022 roku Kozak Syromacha rozpoczął współpracę z ENKO, wytwórnią muzyczną założoną przez piosenkarkę alyonę alyonę i producenta Iwana Kłymenko. Duet z zespołem Kalush jest więc logiczny i oczekiwany.

№6. MOLODI feat. Michelle Andrade. "Skarb"

MOLODI to zespół z Mariupola, wspólny projekt muzyków Kiryła Rogowoja i Iwana Stepaniszczewa, założony w 2022 roku. Zaczynali w swoim rodzinnym mieście jako zespół uliczny. Później przenieśli się do stolicy i kontynuowali współpracę.

W 2022 roku, z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy, zespół wydał utwór "Niepodległość", który natychmiast zaczął rozprzestrzeniać się w mediach społecznościowych. Nawet rok po wydaniu utwór wciąż budził zainteresowanie słuchaczy. W tym czasie chłopcy, po twórczych poszukiwaniach, zmienili swój styl i preferencje muzyczne. Dlatego Iwan i Kyryło postanowili przemyśleć utwór i wydać nową wersję. Aby dodać utworowi "kobiecej duszy", zaprosili do współpracy wokalistkę Michelle Andrade.  

Prawdopodobnie znasz tę ukraińską piosenkarkę i prezenterkę telewizyjną pochodzenia ukraińsko-boliwijskiego. Śpiewa po hiszpańsku, ukraińsku, angielsku i portugalsku. Urodziła się w Boliwii. W 2010 roku przeprowadziła się na Ukrainę, wstąpiła do szkoły muzycznej, aby uczyć się gry na pianinie i ćwiczyć głos. W 2013 roku wzięła udział w programie X Factor, po którym o Michelle dowiedział się cały kraj.

A o utworze "Skarb" muzycy mówią tak: - To remake naszej piosenki, którą wydaliśmy w zeszłym roku. Po premierze spotkała się z fantastyczną reakcją, zdecydowaliśmy, że nadal musi mieć bardziej zdefiniowane znaczenie, więc przerobiliśmy tekst i popracowaliśmy nad brzmieniem. Zdefiniowaliśmy nasze rozumienie niezależności i wolności. Potrzebowaliśmy kobiecego głosu, więc zaprosiliśmy Michelle.

№7. Blooms Corda. "Piosenka o wojnie"

Ten ukraiński zespół muzyczny został założony przez Danyło Hałyka w 2014 roku. Jego cechą szczególną jest połączenie oryginalnej muzyki funky, zbliżonej do jazzu, z poetyckimi tekstami w języku ukraińskim. Krytycy wielokrotnie uznawali Corda za jeden z najbardziej oryginalnych i interesujących zespołów na ukraińskiej niezależnej scenie muzycznej w ostatnich latach, a albumy grupy zawsze były wysoko oceniane przez media muzyczne. W ich muzyce jest coś rozedrganego, co odróżnia ich od wszystkich innych muzyków na ukraińskiej scenie.

W czasie rosyjskiej inwazji zespół został uczestnikiem charytatywnej zbiórki muzyki "Dla Ukrainy".

- Nowa piosenka jest jak próba zobrazowania permanentnego stanu, w którym się znajdujemy w każdej minucie, w każdej sekundzie - mówią muzycy. - Ta piosenka to nie widok z daleka, to widok od wewnątrz.

- Jesteśmy pewni - mówi Danyło Halyk- że wszyscy odczuwamy wojnę każdego dnia, żyjemy w niej. Boimy się, płaczemy, cieszymy się i chcemy ratować naszych bliskich. Bo nawet jeśli czasami udaje się przez chwilę poczuć małe radości życia, to i tak zdajemy sobie sprawę z jego ceny. Piosenka została napisana w domu z gitarą w zaledwie kilka minut. Następnie nakręcono prosty teledysk. Jest chwytliwy i poruszający. To "Piosenka o wojnie", a raczej o tym, jak nie stracić czułości i niepokoju w naszych czasach.

№8. GO-A. "Myślałam"

Oto co Katia Pawlenko, główna wokalistka GO-A, ma do powiedzenia na temat premiery tej piosenki:

- Dawno, dawno temu była sobie dziewczynka, która chciała być szczęśliwa. Wtedy istniało przekonanie, że urodzenie się w środę przynosi pecha. A że przydarzyło się to naszej dziewczynie, ludzie próbowali ją przekonać, że nie można być szczęśliwym z powodu pecha. "Aby być szczęśliwą, musisz mieć bogactwo, sławę, zdrowie, duży dom, bogatego męża i nieziemską urodę!" - mówili. Ta lista nie miała końca, ponieważ wszyscy widzieli "szczęście" w dziwnych rzeczach.

"To nie jest prawdziwe szczęście!" - powiedziała dziewczyna, lecz nikt nie chciał jej słuchać. Ludzie wokół uważali ją za nieostrożną i dziwną. Pewnego dnia zauważyła, że ci, którzy uczyli ją o szczęściu, sami byli nieszczęśliwi. Mieli bogactwo, sławę i duże domy, ale ich oczy były smutne i obojętne. Ci ludzie nie dostrzegali piękna otaczającego ich świata, za to zawsze widzieli powody do smutku. Uśmiech dziewczyny tylko ich złościł.

Pewnego dnia rozległ się głośny grzmot, który obudził ludzi i uświadomił im, że nadchodzi coś złego. Byli przerażeni, niektórzy uciekli, próbując zabrać wszystkie cenne rzeczy, które zdobyli w swoim życiu. Inni wpadli w panikę, ponieważ nie mogli wybrać tego, co było dla nich najcenniejsze. Dziewczyna patrzyła, jak niebezpieczeństwo zbliża się coraz bardziej, ale była spokojna. Najcenniejszą rzeczą w jej życiu była miłość do ziemi i domu.

Nagle zauważyła odważnych ludzi próbujących powstrzymać ciemność, zanim będzie za późno. Byli silni duchem, nie mogli pozwolić, by zło podbiło cały świat, więc postanowili walczyć. Dziewczyna postanowiła zostać i świecić dla tych odważnych ludzi, którzy zagłębili się w ciemność. Pomogła im poczuć, że nie są sami i że ktoś czeka na nich w domu.

Tego dnia wszyscy zdali sobie sprawę, że nieszczęście nie pyta, czy jesteś bogaty lub jakiej jesteś rasy. Nieszczęście przychodzi jako wyzwanie, a nasza przyszłość zależy od tego, jak je pokonamy. Tylko wtedy, gdy robi się ciemno, można zobaczyć tych, którzy potrafią świecić.

№9. Marina Krut (KRUT). "Uwierz mi"

Bandura to typowo ukraiński instrument, wszyscy o tym wiedzą. Jednak na współczesnej ukraińskiej scenie jest tylko jedna bandurzystka. Jest jaskrawa, zapadająca w pamięć, liryczna i bardzo poetycka. Marina Krut jest jedyną soulową bandurzystką na świecie. Tak mówi o sobie i swoim instrumencie muzycznym:

- Gram na bandurze już od 18 lat i przez ten czas nie mogłam nie stać się jednością z tym instrumentem. Czasami wydaje się, że skoro ludzie kojarzą ten instrument ze mną, nigdy nie będę w stanie stać się kimś innym, odkryć siebie w nowy sposób. Dla niektórych słuchaczy taka zmiana mogłaby być nie do zaakceptowania. Na razie nie chcę odrywać się od bandury, w końcu stała się ona integralną częścią mojego życia. Nawiasem mówiąc, postrzegam bandurę nie tylko w kontekście tego, jak ją reinterpretuję i otwieram na ludzi w nowy sposób. Dla mnie to instrument, który pomaga odzwierciedlać moją własną esencję i formę. Uzupełniamy się tak, jak mikrofon uzupełnia wokalistę.

Czasami ktoś dotyka mojej bandury bez pytania i czuję się wtedy taką agresję, jakby ktoś naruszył moje osobiste granice. Mówię wtedy sobie: "Nie dotykają mnie, dotykają instrumentu", lecz bandura stała się tak bliska mojemu ciału, że za każdym razem, gdy coś się z nią dzieje, odczuwam fizyczny ból.

Nowy utwór "Uwierz mi" znalazł się w naszym listopadowym zestawieniu. Oto co Marina mówi o piosence: - Od dawna nie piszę piosenek miłosnych, a jeśli już, to ich nie prezentuję, tylko chowam do szuflady. Jednak "Uwierz mi" była tak piękna, że postanowiłam pokazać ją ludziom. Przywołam więc moją ulubioną frazę na temat miłosnych refleksji: Ludzie odchodzą, ale piosenki zostają.

№10. Droga Mleczna (CH.SH) feat. Żywiołak. "Sokół"

Droga Mleczna (CH.SH), progresywno-folkmetalowy zespół z Chmielnickiego, nagrał utwór z polskim zespołem Żywiołak. Singiel nosi tytuł "Sokół". Tym utworem muzycy chcieli podkreślić przyjaźń między narodami ukraińskim i polskim. To także dedykacja dla wszystkich, którzy stanęli w obronie Ukrainy. Piosenka oparta jest na ludowej pieśni "Oj, sokół na górze", która nawiązuje do inwazji osmańskiej na Ukrainę w XVI i XVII wieku:

"Dziś Ukraina po raz kolejny przygotowuje się do walki. Wojna na pełną skalę z Federacją Rosyjską trwa już od ponad roku, cynicznie niszcząc ukraińskie miasta i zabijając tysiące niewinnych ludzi. Po zmianie tylko jednego słowa ("Turcy" na "orkowie") piosenka nabrała nowego znaczenia".

W utworze muzycy połączyli liryczne i ciężkie rockowe brzmienie z folklorystycznymi instrumentami etnicznymi, takimi jak lutnia, lira i flet.

- Piosenkę 'Sokół' usłyszałem ponad dziesięć lat temu od mojej dziewczyny Diany, która była naszą wokalistką. W tamtym czasie stworzyliśmy nawet własną aranżację i wykonaliśmy ją kilka razy na festiwalach, ale nigdy nie nagraliśmy pełnoprawnego utworu. Przez te wszystkie lata piosenka grała w mojej głowie od czasu do czasu, ale po 24 lutego 2022 roku poczułem ją w nowy sposób. Zastąpiłem słowo "Turcy" słowem "orkowie" (jak obecnie Ukraińcy nazywają rosyjskich okupantów), a przez to tekst stał się odzwierciedleniem naszej teraźniejszości i przeszłości. Kiedy zaczęliśmy pracować nad nową aranżacją, od razu zdaliśmy sobie sprawę, że to musi być utwór międzynarodowy. Pokazaliśmy wersję demo naszym polskim przyjaciołom z zespołu Żywiołak, a oni zgodzili się nagrać ją z nami, tłumacząc kilka wersów na język polski - mówi wokalista Serhij Strojan.

Chciałbym również zwrócić uwagę na teledysk, który jest już dostępny na YouTube. Utwór został uzupełniony unikalną animacją z piasku, stworzoną przez Oksanę Mergut, kierowniczkę Centrum Sztuki Animacji, laureatkę międzynarodowych konkursów, posiadaczkę Orderu Prezydenta "Berehynia Ukrainy". Praca przedstawia symboliczne obrazy zaczerpnięte ze słynnych fotografii wykonanych podczas wojny i oryginalnych obrazów artystycznych. Piosenka jest dość surowa w brzmieniu, ale wzrusza. Taki był cel muzyków.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Piosenkarka, Artystka Ludowa Ukrainy, odznaczona Orderem Księżnej Olgi III stopnia, doktor nauk filologicznych, profesorka. Była autorką i prowadzącą licznych programów telewizyjnych na różnych kanałach telewizyjnych. Napisała ponad 150 piosenek, z których wiele stało się ścieżkami dźwiękowymi wydarzeń historycznych w historii Ukrainy. Była aktywną uczestniczką wielu ważnych wydarzeń w najnowszej historii Ukrainy, od festiwalu "Czerwona ruta" (1989) i "Rewolucji na granicie" (1990) po Pomarańczową Rewolucję (2004) i Rewolucję Godności (2013-2014). W 2021 roku pracowała nad projektem "Ulubione klasyki", który obejmował 15 kompozycji opartych na wierszach ukraińskich poetów.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Agnieszka Holland, portret, reżyserka filmowa

Joanna Mosiej: Powiedziała Pani, że największym Pani marzeniem jest, żeby świat się obudził i żebyśmy mieli przyszłość. Czy naprawdę jesteśmy już w momencie, w jakim była Republika Weimarska w swoim schyłkowym okresie? Nie ma dla nas nadziei i odwrotu? Historia musi się powtórzyć? 

Agnieszka Holland: Boję się, że trudno będzie zawrócić z tej drogi, jeżeli nie ma prawdziwej woli. Oczywiście nadzieja umiera ostatnia, ale to musi być nadzieja zbiorowa, a nie tylko jednostek. A w tym momencie, wśród tych, którzy decydują o naszych losach, nie ma pomysłów, nie ma woli. I nie ma odwagi.

Obecnie wszystkie rządy centrowo liberalno-prawicowe idą zdecydowanie w stronę reaktywności wobec czegoś, co wydaje im się nieuchronne, czyli fali brunatnego populizmu. A kiedy tej fali nie przeciwstawia się nic innego, tylko jeszcze więcej populizmu, to nie można wygrać rozgrywki o losy świata. Przynajmniej nie w najbliższym dziesięcioleciu. A równocześnie nie widzę takiej pracowitości, determinacji, nie widzę charyzmy, która mogłaby ludzi przekonać, że warto się o pewne wartości bić. I to w każdym wymiarze. I w takim, w jakim biją się Ukraińcy i w takim, jakim jest rezygnacja z pewnego komfortu, po to, żeby zapewnić lepszą przyszłość, żeby poszerzyć prawa innych.

Jednocześnie coraz więcej ludzi do tej pory zaangażowanych, z powodu zmęczenia, rozczarowania i utraty nadziei, udaje się na wewnętrzną emigrację. 

Tak, odpływają do takiego niebytu i pasywności, dlatego kryzys nadziei wydaje mi się najgłębszym i najbardziej niebezpiecznym kryzysem. I on wyraża się w wielu sprawach, jak chociażby w takiej niechęci do prokreacji, która jest w krajach zamożniejszych i która wynika właśnie z braku nadziei, z braku wiary w to, że przyszłość ma sens. Że jest na tyle dobra, że warto projektować siebie w tę przyszłość. I takie ogromne rozczarowanie, poczucie bezsensu, chęć odcięcia się od polityki młodych ludzi czy ludzi wrażliwych, ideowych, jest zjawiskiem śmiertelnie niebezpiecznym dla jakiejkolwiek próby utrzymania demokracji. 

Także jesteśmy w takim smutnym czasie. Zresztą to co się dzieje w Polsce jest jakimś odbiciem tego, co się dzieje w skali światowej. To co wyprawia Donald Trump, jak szybko rosną różne autorytaryzmu i to takie dystopijne. Można na to zareagować jako na fatalizm, poddać się temu i próbować iść z falą, co robi większość klasy politycznej. 

To podejście takiego specyficznego, narcystycznego egoizmu, które świetnie wyczuwają politycy pokroju Donalda Trumpa. Oni na tym budują. Dają nadzieję tym, którzy są na tyle bezkrytyczni, że przyjmą każdą błyskotkę za złoto i bardzo łatwo jest ich uwieść. Nie są wyposażeni w narzędzia jakiegoś elementarnego krytycyzmu, żeby się przeciwstawić nowoczesnym środkom komunikacji.

A w czasach rewolucji internetowej, sztucznej inteligencji, social mediów z ich algorytmami, manipulacja opinią publiczną jest banalnie łatwa i piekielnie skuteczna

Więc te potwory mają po swojej stronie jakieś zupełnie niebywałe narzędzia. To jest wielka wina całego systemu edukacji, również mediów, które poddały się presji klikalności tak bardzo, że w gruncie rzeczy przestały być autorytetem dla kogokolwiek.

Reżyserka Agnieszka Holland podczas performancu Joanny Rajkowskiej w Ogrodzie Saskim, dotyczącego granicy polsko-białoruskiej, Warszawa, 14 maja, 2023 roku. Zdjęcie: Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.p

Mam wrażenie, że tragizm Ukrainy polega też na tym, że walczy o przyłączenie do świata, którego już nie ma - do świata demokracji liberalnej, praw człowieka, państwa prawa. Do świata, który się topi jak jakiś cenny kruszec. 

Trochę tak właśnie jest. Ostatnie posunięcia Donalda Trumpa, czyli zamrożenie środków z USAD, godzą bezpośrednio w ich byt. Odbierają nadzieje nie tylko na lepszą przyszłość, ale i teraźniejszość. Z tych środków finansowana była praca wielu organizacji pozarządowych oraz konkretna pomoc humanitarna. Trudno będzie zastąpić te środki. Musimy zatem na nowo odbudować na jakichś innych zasadach niezależne organizacje pozarządowe i niezależne media. To będzie ogromny wysiłek. Bo pieniądze są w większości po tamtej stronie, gdzie wszyscy milionerzy i big techy.
Trump i jego zastępcy, jak jacyś uczniowie czarnoksiężnika, mogą imponować skutecznością wynikającą z całkowitego braku zahamowań. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że są pewne reguły i granice, których nie można przekraczać. 

My jesteśmy zdecydowanie w defensywie. 

Jak to się skończy?

Myślę, że mniej więcej wiadomo. Skończy się to jakąś apokaliptyczną katastrofą, po której, mam nadzieję, znowu wrócimy do domu. Jeżeli przetrwamy, to wrócimy do jakiegoś sensu, ale jak na razie nie wygląda to dobrze. 

To jak dawać nadzieję?
Mogę wyrażać tylko swój podziw, bo szczerze mówiąc, dawanie nadziei w sytuacji, kiedy nie wiem skąd ją wziąć, byłoby no takie nieodpowiedzialne.

Jest Pani sumieniem polskiego kina, a kto byłby dla Pani bohaterem dzisiejszych czasów, takim Obywatelem Jonesem?

Obywatel Jones, odważny sygnalista jest zawsze moim bohaterem. Bohaterem są też aktywiści, ci, którzy idą pod prąd, którzy zawsze kierują się najbardziej podstawowymi wartościami. Oni są dla mnie bohaterami naszych czasów. Jest im ciężko, bo to wielka mniejszość. Tak jak była wielka mniejszość demokratycznej opozycji w krajach komunistycznych, czy jak była ogromna mniejszość pierwszych chrześcijan.

No ale wierzę, że ten świat się jednak odbudowuje za każdym razem i za każdym takim zawirowaniem te wolności się poszerzają. Więc mam nadzieję, że teraz też tak nastąpi

W Pani filmie „Europa, Europa”, jest taka surrealistyczna scena, w której Hitler w tańczy w objęciach ze Stalinem. Myślę, że dzisiaj można by pokazać podobną scenę Putina tańczącego z …. 

No tak, myślę, że można by zrobić taki krąg, dość duży, tańczących oszalałych autorytarnych narcyzów, którzy nie oglądają się na żadne wartości, poza swoim doraźnym wielkim zwycięstwem.

„Europa, Europa’, która była w pewnym sensie ostrzeżeniem, aktualizuje się, jak wszystkie filmy czy opowieści, w takich momentach, które mówią o tym, co dzieje się z człowiekiem, który jest postawiony wobec najprostszego wyboru, żeby siebie ratować.

I wszystko inne przestaje się liczyć.

Kręciliśmy go w 1989 roku, a do kin wszedł na przełomie 1990 i 91 roku. To był czas wielkiej nadziei, wielkich zmian w naszej części Europy. Często pytano mnie, skąd ten podwójny tytuł. Ja odpowiadałam, że dla mnie ciekawa jest podwójność Europy, swoista dychotomia, która się odbija w losach chłopaka – bohatera filmu.

Europa z jednej strony jest kolebką największych wartości, demokracji, praw człowieka, równości, braterstwa, solidarności, wspaniałej kultury. A z drugiej strony - kolebką największych zbrodni przeciw ludzkości i największego okrucieństwa

To jest właśnie ta podwójność. I teraz ponownie zaczyna przechylać się na tę ciemną stronę. Wchodzimy w mrok i na razie nie widać jeszcze światełka w tunelu. No, ale to nie znaczy, że nie mamy iść w stronę tego światełka. 

Trzeba budować koalicję przeciwko temu, co się dzieje. Trzeba wlać ducha otuchy w opornych. Ludzi dobrej woli ciągle jest dużo i na tym ich oporze musimy budować przyszłość.

Reżyserka Agnieszka Holland na planie filmu “Europa Europa”, Łomianki, 10 czerwca, 1989 rok. Zdjęcie: Sławomir Sierzputowski /Agencja Wyborcza.pl

Wreszcie chociaż trochę otuchy. 

A moim ukraińskim znajomym, przyjaciółkom i przyjaciołom chciałam powiedzieć, że światło się pojawi. Chwilowo widzimy wokół ciemność i wydaje się nam, że nie ma w ogóle światła. Ale to światło jest. Ono jest w nas. My jesteśmy nosicielami tego światła i ci, którzy walczą w Ukrainie, są bardziej niż ktokolwiek inny jego nosicielami. Jest wokół dużo sił, które chcą to światło zgasić. No musimy je chronić. Jedyne, co mogę wyrazić, to podziw dla ich siły i solidarność. 

Bardzo dziękuję. Pięknie to Pani powiedziała. My sobie ostatnio powtarzamy, że nadzieja jest w nas. Bo gdy się wydaje, że nie ma skąd jej brać, to musimy znaleźć ją w sobie. 

Dokładnie, ma Pani rację. Właśnie to chciałam powiedzieć, że światło, czyli nadzieja jest w nas.

20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Joanna Mosiej
yevhen klopotenko pierogi z serem barszczowym jarosław mudryi

Jewhen Kłopotenko jest ukraińskim szefem kuchni, kreatywnym przedsiębiorcą, działaczem społecznym, autorem książek i ekspertem kulinarnym. To najbardziej znany promotor kuchni ukraińskiej na świecie.

Urodził się w rodzinie, która nie miała nic wspólnego z prawdziwym gotowaniem. Pracował jako kelner w restauracjach w Niemczech, USA, Ukrainie i z czasem zdał sobie sprawę, że chce gotować. A potem wygrał popularny program „Masterchef”, studiował we francuskiej szkole gotowania Le Cordon Bleu i zaczął realizować ciekawe projekty kulinarne na dużą skalę.

Dzięki inicjatywie Jewhena w 2022 roku barszcz został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO i uznany za potrawę ukraińską. W rankingu restauracji Michelin przeproszono nawet za to, że wcześniej nazwano barszcz daniem rosyjskim.

Głównym celem Klopotenki jest poprawa kultury jedzenia w Ukrainie, odkrywanie historii kuchni ukraińskiej i jej promowanie. W rozmowie z serwisem Sestry Jewhen mówi m.in. o różnicy między polskimi pierogami a ukraińskimi warenikami, o tym, jakie potrawy i dania jedli Ukraińcy w minionych stuleciach i co może stać się specjalnością kuchni ukraińskiej na świecie.

140 potraw z "Eneidy"

Ksenia Mińczuk: Kim się czujesz: ekspertem, popularyzatorem, biznesmenem czy showmanem?

Jewhen Kłopotenko: Czuję się osobą, która wprowadza zmiany w dziedzinie gastronomii. Jak nazywa się takich ludzi? Kreatorami zmian. Jeśli chcesz być kimś takim, musisz i badać, i promować, i gotować i być biznesmenem.

Jak to się stało, że zająłeś się kuchnią ukraińską?

Po powrocie z Francji w 2016 roku zdałem sobie sprawę, że nie chcę i nie mogę mieszkać nigdzie indziej niż w Ukrainie. Ludzie zaczęli prosić mnie o otwarcie restauracji. Kiedy zacząłem myśleć o tym, jaka to powinna być restauracja, zrozumiałem, że mogę otworzyć tylko coś ukraińskiego.

Ukraińska restauracja to jedyna rzecz, która ma sens, skoro jestem Ukraińcem

Ale czym właściwie jest ukraińska restauracja? Zdałem sobie sprawę, że wiem dużo o kuchni światowej, ale prawie nic o kuchni ukraińskiej. Spotkałem Ołenę Brajczenko, historyczkę i badaczkę kultury gastronomicznej. Powiedziałem jej: „Co ty za dziwną robotę wykonujesz? Jak pracujesz? Budzisz się, otwierasz książkę i czytasz o jedzeniu?”. Ołena wiele mnie nauczyła.

A potem otworzyłem „Eneidę” [chodzi o poemat „Eneida” Iwana Kotlarewskiego, wybitnego poety, opublikowany w Petersburgu w 1798 roku. To trawestacja Wergiliuszowej „Eneidy”, napisana językiem najbardziej zbliżonym do żywej mowy ludu ukraińskiego – red.]. I zdałem sobie sprawę, że jest tam wymienionych 140 potraw, których nazw nie kojarzę. Postanowiłem nauczyć się tych wszystkich potraw.

Odkryłem ogromny, ukryty świat. Kiedy dotykasz takich rzeczy, odzyskujesz kontakt ze swoją przeszłością i możesz wpływać na przyszłość. Teraz za każdym razem, gdy ożywiam jakieś danie, porównuję je z kuchnią światową. Widzę podobieństwa i różnice. Składniki, produkty, techniki...

Na przykład proso najpierw było gotowane, potem zostało zastąpione ziemniakami, a potem dodano buraki... Możesz zobaczyć ciągłość tej historii. Jeśli zapytamy: „Skąd się wziął barszcz?”, „Skąd się wzięły syrniki?” [smażone placki z mąki, sera białego i jajek – red.], „Skąd się wzięła wędzona gruszka?”, zrozumiemy, że na wszystkie te pytania są odpowiedzi. Moją rolą gotować smacznie i w oparciu o tradycję.

„Za każdym razem, gdy ożywiam jakieś danie, porównuję je z kuchnią światową”. Zdjęcie: Dmytro Bakhta

Opowiedz o swoich badaniach nad potrawami Rusi Kijowskiej.

Dopiero je zacząłem, robię to od czterech miesięcy. Ten projekt prawdopodobnie będzie trwał latami. Jest projektem odrodzenia, powrotu do potraw Rusi Kijowskiej – nie do składników, ale do technik gotowania.

Na przykład historycy twierdzą, że buraki trafiły do Ukrainy w XI-XII wieku. Tymczasem istnieją zapiski Światosława z 1073 roku, opisujące niektóre składniki potraw, w tym buraki. I teraz pojawia się pytanie, z którym warto się zmierzyć: „Czy to był burak, czy może coś innego, co Światosław nazwał burakiem?”

W Ukrainie na przykład jedzono wówczas marchew. Ale marchewki były wtedy małe, wielkości palca, i nie żółte, a fioletowe

O kuchni w czasach Rusi Kijowskiej dowiedziałem się choćby tego, że w XIV wieku w Czernihowie w soborze Zbawiciela (zbudowanym przez Światosława) ktoś wydrapał na ścianie w języku staroukraińskim (lub rosyjskim), że 25 kwietnia 1300 roku był tu kapłan o imieniu Iwan, który jadł białe placki. Białe placki są zdecydowanie najstarszą udokumentowaną ukraińską potrawą.

Co jadł Jarosław Mądry

A kiedy badałem tradycję Maslenicy [tłusty tydzień przed Wielkim Postem – red.], dowiedziałem się, że wszystko, co kiedyś gotowano z miękkim serem, nazywano „nabiałem”. Czyli mieliśmy pierogi z nabiałem. A moja teoria jest taka, że białe placki to placki z twarogiem. Tak więc historia twarogu jest starsza niż historia barszczu, o którym po raz pierwszy usłyszeliśmy w XVI wieku.

Ot, taka historyczna luka. Do tego odkrycia doprowadził nas napis na ścianie soboru Spaskiego [lub: Sobór Przemienienia Pańskiego – pochodzący z XI wieku najstarszy budynek w Czernihowie i jeden z niewielu zachowanych budynków Rusi przedmongolskiej – red.], przez wieki niezauważany.

O jedzeniu napisano niewiele, dlatego musimy szukać w nietypowych miejscach

Nie chciałbym wyciągać wniosków z kronik. Bo kronika jest książką, w której ktoś pisze o tym, jak wyobraża sobie rzeczy, które istniały 100 lat przed nim. Ja szukam innych podejść. Poszedłem do Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, Akademii Ostrogskiej, Ławry Kijowsko-Peczerskiej – i tam szukam przepisów i potraw.

I jakie ciekawe rzeczy udało Ci się odkryć?

Na przykład „babę-szarpanynę” [stare ukraińskie danie, zapiekanka rybna – red.]. Nawiasem mówiąc, to dobre danie na Wielkanoc. Kiedyś jedliśmy tarankę [suszona płoć – red.], teraz jemy „babę” z piwem.

Uwielbiam tarankę.

Tak, wszyscy ją uwielbiamy, ale teraz spożywa się ją już w inny sposób. Kiedyś robiono z płoci zupę rybną i nie było takiego słowa jak „taranka”. To po prostu była solona lub suszona (gdy nie było soli) ryba. Tę suszoną płoć wrzucano więc do wody, gotowano, a wywar wyrabiano z ciastem, dzięki czemu stawało się „rybne”. Po upieczeniu powstawało coś w rodzaju zapiekanki albo chleba na bazie bulionu rybnego. Następnie kładło się na nim mięso z ryby i się jadło. Ta receptura została zachowana w Akademii Ostrogskiej i Ławrze Kijowsko-Peczerskiej. I jest też opisana w „Eneidzie”. Wcześniej nie wiedziałem, co to jest, ale zbadałem sprawę i już wiem.

Baba-szarpanyna we współczesnej wersji

A co jadł Jarosław Mądry?

Jestem w trakcie szukania odpowiedzi na to pytanie. Interesujące jest to, że w miejscu, w którym stał pałac Jarosława Mądrego, stoi teraz moja restauracja „Sto lat temu”. Taki chichot historii.

W marcu 2019 roku Jewhen wraz z Inną Popereszniuk otworzyli w Kijowie restaurację „Sto lat temu”, która oferuje nowoczesną kuchnię ukraińską. Jewhen chciał pokazać, jak wyglądałaby kuchnia ukraińska, gdyby nie wpływy Związku Radzieckiego

Gdzie szukasz informacji?

Przede wszystkim powinienem powiedzieć, że to, co robię, jest raczej rekonstrukcją niż wierną reprodukcją. Na przykład ciasta, które wypiekam, nie są dokładnie takie, jak były kiedyś. Bo np. nie wiemy na pewno, jaki rodzaj sera kiedyś był, można tylko spekulować. Co więc robię? Na przykład znajduję jakieś wspomnienie. A potem badam etymologię.

Kiedyś nie było tłuczonych ziemniaków, zup ani sosów. Nazwy naszych potraw brały się z procesu ich przygotowywania. Jeśli coś było gotowane – to „warenucha”, jeśli smażone – „smażenyna”. Na przykład we wspomnieniach Jarosława Mądrego pojawia się słowo „smaga”. Ale smaga jest również znana jako bimber – być może dlatego, że był pędzony na ogniu. Poszukiwania etymologiczne są bardzo ważne przy rekonstrukcji procesu gotowania.

Prowadzę poszukiwania w najstarszych cerkwiach i monastyrach Ukrainy, z XV i XVI wieku. Znajdujące się w nich książki często zawierają informacje, których potrzebuję. Na przykład o życiu mnichów. W „Eneidzie” Kotlarewskiego znalazłem następujące potrawy: „wereszczaka”, „hamuła”, „szpundra” i „cietrzew”.

XIX wiek był wspaniałym okresem. Co ciekawe, nie było wtedy zup

Kiedyś byłem w obwodzie żytomierskim i natknąłem się na słowo „kałatusza” - od „kałataty” [bić red.]. Chodzi o to, że bierzesz bulion rybny i grzybowy, dodajesz mąkę i wszystko ubijasz.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że nasza technologia ubijania jest w istocie odpowiednikiem francuskiej techniki zagęszczania czegoś płynnego mąką, która ma ponad 350 lat. Nasza technologia ma 400 lat. Francuzi po prostu nazwali to inaczej

Jest też danie o nazwie łemiszka: zalewasz mąkę gorącą wodą i jesz. To popularne niegdyś danie, które pozwalało się najeść. Okazuje się, że połączenie gorącego płynu i mąki w różnych proporcjach jest nasze, ukraińskie.

Jewhen zbiera przepisy z południa Ukrainy

Moja teoria jest taka, że barszczem nazywano wszystko, co było ugotowane, a nie zagęszczone. Była zupa grochowa, kapuśniak, a reszta to był barszcz. Teraz muszę poszukać potwierdzenia tej teorii lub czegoś, co ją obali.

Inny temat: nawet w czasach Kozaków, w XV i XVI wieku, istniały specjalne potrawy i dania dla bogatych. Natknąłem się na informacje o szafranie, szparagach itp. Wspominano też o „niedźwiedziach” (często znajdowałem o nich informacje) – mięsie dzikich zwierząt zapiekanym w chlebie.

Kto na świecie smaży twaróg

Jakie potrawy lub tradycje kuchni ukraińskiej Twoim zdaniem zostały niezasłużenie zapomniane? I dlaczego powinny zostać przywrócone do nowoczesnego menu?

Wydaje mi się, że są najbardziej niedoceniane w Ukrainie są syrniki, czyli zapiekanki z twarogu. Świat niewiele o nich wie, moglibyśmy więc opowiedzieć o nich światu. Bo mało kto na świecie smaży twaróg.

Wspomniałbym tu też o wereszczace. To mięso duszone w kwasie chlebowym. I o kaszy kaczanej – to proso zacierane z jajkami i ciastem w krupki. I jest jeszcze kisiel, czyli płatki owsiane fermentowane przez jeden dzień. Ta mieszanina staje się lepka, jak galaretka. Ciekawą rzeczą w tym daniu jest to, że czasami przyrządzano je z mlekiem i podawano na weselach. Ta potrawa była bardzo podobna do włoskiej panacotty.

Chciałbym również wspomnieć o wędzonej gruszce.

Wiele krajów uwielbia wędzoną paprykę, ale nigdzie nie znają wędzonej gruszki. A to nasza specjalność

Jak balansujesz między zachowaniem autentyczności kuchni ukraińskiej a dostosowaniem jej do nowoczesnych trendów?

Kiedy gotujesz coś autentycznego, często nie smakuje to dobrze. W końcu świat jedzenia i smaków się zmienił. Pojawiło się wiele produktów z innych krajów, a we wszystkich potrawach jest więcej cukru. To zasadniczo zmienia nawyki smakowe. Wyobraź sobie, że zalewasz mąkę gorącą wodą i jesz. Teraz trudno to sobie wyobrazić.

Gotuję więc autentyczne danie, próbuję go, a potem zastanawiam się, czy ma szansę przetrwać w takiej postaci. Jeśli nie, ulepszam je. Biorę, powiedzmy, mąkę, zalewam ją gorącą wodą, rozcieram szpatułką na pergaminie i suszę. Otrzymuję coś w rodzaju chrupiących chipsów, cienkiej macy. Kształt jest inny – i to już jest modne i fajne. A wcześniej to po prostu była łemiszka. Gdyby ktoś nad nią popracował, już dawno stałaby się takimi naszymi chipsami.

Nowoczesna wersja łemiszki

Po prostu staram się dopasować to wszystko do jakiejś logiki. Mogę odtworzyć autentyczne smaki, np. kwasu buraczanego czy chlebowego. W dawnych czasach kwas chlebowy robiono z żytniego chleba i wody. Był biały, czasami dodawano do niego suszone jabłka. To był kwaśny, chłodny, gazowany napój, który nie miał nic wspólnego z dzisiejszym sklepowym kwasem chlebowym.

Zachowałbym też autentyczny smak galaretki, tyle że 150-180 lat temu nie zawierała cukru.

Kiedyś w ogóle nie było cukru w żywności. A teraz usuwam cukier z menu w szkołach i ludzie mówią do mnie: „Jak możesz to robić?”

Słowianie lubią zawijać w ciasto

Promujesz kuchnię ukraińską za granicą. Jak sprawić, by stała się bardziej znana na świecie?

Problem z kuchnią ukraińską polega na tym, że nie zdążyła się ukształtować. W czasach Związku Radzieckiego była mocno wymieszana. A kiedy zaczęła się inwazja, wielu ludzi wyjechało za granicę i zabrali ze sobą głównie sowieckość, a nie ukraińskość. Często Ukraińcy, którzy nakrywają do stołu za granicą lub otwierają restauracje, serwują sałatkę Olivier, bo ich wspomnienia z domu są przyklejone do potraw ze Związku Radzieckiego. Jeśli wyrzucisz tę sałatkę z menu, wyrzucisz swoje wspomnienia, a wspomnienia to jest to, co trzyma nas przy życiu. Dlatego rozumiem tych ludzi, chociaż w kontekście promowania kuchni ukraińskiej to nie w porządku.

Trzeba otwierać więcej ukraińskich lokali z tradycyjną kuchnią i promować tę kuchnię na wszystkich platformach. Na tym etapie barszcz nam wystarczy, a potem dodamy coś jeszcze – serniki, krymskotatarskie paszteciki, naleśniki. Jestem pewien, że świat to zje.

Barszcz z wędzoną gruszką, który Jewhen serwował gościom na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 r.

Jednym z najpopularniejszych dań w polskich restauracjach są „pierogi ruskie”, czyli pierogi z ziemniakami i serem. Na początku inwazji wielu Polaków zmieniło nazwę tego dania na „perogi ukraińskie”, ale później dawna nazwa wróciła. Tymczasem jest wielu Ukraińców, którzy nie przełknęliby potrawy o tej nazwie...

Wareniki nie są potrawą ukraińską, polską ani rosyjską. Według naszej wiedzy zostały wynalezione gdzieś w Turcji. Ludy słowiańskie generalnie lubią zawijać różne rzeczy w ciasto. Poza tym słowo „ruski” nie pochodzi od „Rosji”, ale od „Rusi”.

Musimy zaakceptować fakt, że polskie pierogi są bardziej popularne na świecie niż wareniki. Nie ma co z tym walczyć. Musimy zwrócić się ku naszej tradycji pierogów. Ukraińcy jedli je z wiśniami, makiem i twarogiem. Takich pierogów nie ma nigdzie indziej

Polska ma też barszcz, ale on nie ma nic wspólnego z barszczem ukraińskim. To są zupełnie inne potrawy i tradycje: barszcz ukraiński jest gęsty, prawie każda gospodyni ma swój przepis, mamy kult tej potrawy, ciągle ją udoskonalamy, to część naszej tożsamości kulturowej. Natomiast polski barszcz to w zasadzie rosół i jest podawany głównie jako świąteczne danie raz w roku.

Na swojej stronie na Facebooku napisałeś: „Żytomierszczyzna to kraina ludzi, lasów, grzybów i oczywiście kałatusza”. Czy możesz sporządzić listę ukraińskich potraw?

To właśnie wtedy, gdy byłem w obwodzie żytomierskim, miałem fantazję o stworzeniu mapy ukraińskich potraw. Na przykład region Żytomierza jest ojczyzną dań ziemniaczanych, mają nawet kiełbasę z ziemniakami. Stworzenie mapy potraw jest bardzo interesujące. Myślę, że zajmie jakieś półtora roku badań.

Jaką rolę odgrywa kultura kulinarna w odbudowie Ukrainy?

Jedzenie jest częścią kultury. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby na naszych stołach było nie tylko radzieckie i zagraniczne jedzenie, ale także potrawy ukraińskie.

Jedzenie nigdy nie jest na pierwszym miejscu, dopóki nie zostanie ci odebrane

Przypomnijmy sobie pierwszy tydzień inwazji. Ludzie w Ukrainie wykupywali żywność, robili zapasy, bo nie wiedzieli, co będzie dostępne następnego dnia.

Jak ukraińska kuchnia może stać się narzędziem dyplomacji kulturalnej?

Ona już jest takim narzędziem. Odkąd barszcz został wpisany na listę UNESCO, wszystko się zintensyfikowało. Teraz każdy na poziomie oficjalnym może powiedzieć, że barszcz jest głównym daniem ukraińskim, i jeszcze bardziej go promować.

Michael Douglas w restauracji Jewhena w Kijowie, 2024 r.

Potrzebujemy ukraińskiego jedzenia na imprezach w naszych ambasadach w każdym kraju. I potrzebujemy, by ludzie, którzy opuścili Ukrainę, promowali ukraińską kulturę, gdziekolwiek się znajdą.

Jakie jest Twoje ulubione danie?

Mam układ z barszczem. Mogę mówić tylko o nim – i o niczym innym.

Zdjęcia: klopotenko.com, @klopotenko

20
хв

Skąd się wzięła wędzona gruszka, czyli Jewhen w krainie przysmaków

Ksenia Minczuk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Im więcej kobiet w armii, tym większe ich prawa

Ексклюзив
20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress