Exclusive
20
min

Podzielone rodziny ukraińskich migrantów: badanie postaw

Gdzie w Europie jest najwięcej ukraińskich uchodźców i dlaczego przenoszą się z jednego kraju do drugiego? Dlaczego ci, którzy mają pracę w nowym miejscu i nieźle się tam zintegrowali, nadal chcą wrócić? I dlaczego ci, którzy nie są w stanie żyć własnym życiem w nowym kraju, nadal planują swoją przyszłość za granicą? Sestry wraz z socjologami przyjrzały się postawom i nastrojom wśród ukraińskich uchodźców

Maria Syrczyna

Połowa ukraińskich uchodźców w UE to kobiety, kolejne 33% to dzieci. Fot: Marcin Nowak/REPORTER

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Ukraińcy w Europie: gdzie łatwiej przetrwać

Według najnowszych danych Eurostatu ponad 4,3 mln Ukraińców posiada obecnie status tymczasowej ochrony w UE. Głównymi krajami, które przyjęły ukraińskich uchodźców, są Niemcy (1,27 mln), Polska (951 560) i Czechy (381 190). Jednocześnie istnieją kraje, z których Ukraińcy masowo wyjeżdżają (na przykład Włochy, które w ubiegłym roku opuściło 18 125 osób z powodu trudności biurokratycznych, co stanowi 11,2% całkowitej liczby ukraińskich uchodźców we Włoszech) lub z których przenoszą się do innych krajów (ponad 350 000 Ukraińców wyemigrowało z Polski do Niemiec).

Jakie były główne powody, dla których uchodźcy decydowali się przenosić z Polski do Niemiec?

W badaniu przeprowadzonym przez Platformę Migracyjną EWL i Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu Warszawskiego, rzeczniczka EWL Margarita Sitnik poinformowała, że prawie 59% ukraińskich uchodźców spośród tych, którzy nie pracowali w Polsce i nie mogli tu znaleźć pracy, przeniosło się do Niemiec. W Niemczech co trzecia z tych osób ma już pracę.

Główne powody przeprowadzki to:

1. dla uchodźców z Ukrainy świadczenia socjalne są w Niemczech bardziej atrakcyjne;

2. odwiedzają przyjaciół i znajomych w Niemczech;

3. po opłaceniu wszystkich wydatków związanych z pobytem w Niemczech pozostaje więcej pieniędzy niż w Polsce;

4. w Niemczech udało się znaleźć pracę z wyższą pensją niż w Polsce.

Dla uchodźców z Ukrainy świadczenia socjalne są w Niemczech bardziej atrakcyjne. Zdjęcie: Shutterstock

– Początkowo ludzie przyjeżdżali do Polski, ponieważ większość z nich miała tu jakieś więzi społeczne, było blisko, rozumieli język i kulturę – wyjaśnia Switłana Szewczenko, doktorka socjologii, starsza badaczka w Instytucie Socjologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. – A potem zaczęli sprawdzać, czy można znaleźć pracę w Polsce, czy też łatwiej jest to zrobić w innych krajach. I okazało się, że dla wielu osób w Polsce było to bardzo trudne, a niektórym się nie udało.

Jeśli mówimy o kobietach z dziećmi – bo to one stanowią zdecydowaną większość ukraińskich uchodźców – to w Polsce muszą ciężko pracować, by opłacić mieszkanie, jednocześnie wychowując dzieci. Dla siebie zostaje im niewiele pieniędzy. W przypadku wielu z nich poziom życia jest znacznie gorszy niż w Ukrainie. W Niemczech Ukrainki mogą liczyć na większe wsparcie społeczne, co jest poważną zaletą.

Czy wrócą do Ukrainy?

– Jakiekolwiek prognozy dotyczące odsetka tych, którzy teraz wrócą, nie mają sensu, ponieważ większość ludzi żyje w niepewności – kontynuuje Sawczenko. – Są to głównie rodziny, w których mąż również wyjechał, lub kobiety, które się rozwiodły, lub te, które nie mają dokąd wrócić, ponieważ ich dom znajduje się na okupowanym terytorium itp. Również nastoletni i poborowi chłopcy raczej nie wrócą w najbliższej przyszłości.

Maria Syrczyna: – Na podstawie doświadczeń z poprzednich wojen, zwłaszcza II wojny światowej, niektórzy socjologowie twierdzą, że około połowa tych, którzy wyjechali, wraca.

Switłana Sawczenko: – Nie odwoływałbym się do doświadczeń poprzednich wojen. Specyfika obecnej migracji Ukraińców polega na tym, że większość rodzin jest podzielona. Mężczyźni są w Ukrainie, kobiety, z dziećmi lub bez, są za granicą i chcą wrócić.

Wiele kobiet zdecydowało się porzucić własne życie i żyć dla dobra swoich dzieci. I nie planują własnego życia, ale życie swoich synów i córek

Ponadto kobiety te często nie mają tutaj nie tylko swoich mężów, ale także dziadków – wszystkich tych, którzy pomagali im przy dzieciach w Ukrainie. I dlatego mogą polegać wyłącznie na sobie. A to bardzo trudne.

Co motywuje Ukraińców do powrotu do domu

Dane EWL

Jewhenija Błyzniuk, socjolożka, założycielka i dyrektorka firmy badawczej Gradus Research, zgadza się z opinią, że Ukraińcy za granicą generalnie nie są skłonni do tworzenia jasnych planów powrotu do kraju.

– Zgodnie z wynikami dużego badania migracyjnego przeprowadzonego przez naszą firmę, 62% Ukraińców nie może udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie dotyczące swojego powrotu – mówi socjolożka. – Niemniej 55% respondentów zamierza wrócić. Odsetek takich osób jest najwyższy wśród tych, które pracują zdalnie dla ukraińskich firm (70%) lub są tymczasowo bezrobotne (68%).

Dostępność lub brak zatrudnienia w Ukrainie ma znaczący wpływ na sposób, w jaki ukraińscy migranci przystosowują się do życia w kraju przyjmującym.

Respondenci, którzy utrzymują kontakty zawodowe w Ukrainie lub doświadczają trudności w znalezieniu pracy za granicą, bardziej chcą wrócić do ojczyzny

Kiedy w marcu 2024 r. wraz z EUAA (Agencją Unii Europejskiej ds. Azylu) i OECD (Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) przeprowadziliśmy badanie zamiarów migracyjnych Ukraińców, okazało się, że 69% respondentów (stan na luty 2024 r.) nie zmieniło miejsca stałego zamieszkania od początku inwazji, zaś 23% zmieniło je, ale już wrócili do poprzedniego.

Jeśli chodzi o Ukraińców, którzy rozważają relokację, w maju 2024 r. było takich 41%. Jednak ten odsetek odnosi się tylko do prawdopodobieństwa, a nie pewności, że coś podobnego nastąpi. Na decyzję o wyemigrowaniu znaczący wpływ mają takie czynniki jak zagrożenie życia i zdrowia – zarówno własnego, jak bliskich (76%) – możliwa okupacja rodzinnego regionu (72%), brak lub utrata mieszkania (63%) itp. Z kolei najczęstszymi czynnikami zniechęcającymi do relokacji są: brak pieniędzy na przeprowadzkę (41%), zobowiązania społeczne w Ukrainie (34%) oraz brak stabilnej pracy i dochodów w pożądanym kraju relokacji (29%).

Jeśli chodzi o respondentów, którzy planują pozostać w krajach tymczasowego zamieszkania, to nie są to ostateczne decyzje, ale raczej tymczasowe zamiary, które mogą ulec zmianie pod wpływem czynników zewnętrznych.

Dlaczego ludzie chcą wracać?

Jewhenija Błyzniuk: – Wśród racjonalnych powodów dominuje chęć posiadania stabilnej pracy w swojej specjalności. Na przykład kiedy przeprowadziliśmy badanie wpływu procesów migracyjnych na biznes w 2023 r., stwierdziliśmy, że obszary działalności Ukraińców uległy zmianie: przed inwazją większość zatrudnionych respondentów zajmowała się edukacją i szkoleniami, inżynierią, nauką, technologią, ekonomią i finansami, komunikacją itp. Po inwazji okazało się, że ci, którzy znaleźli pracę za granicą, byli zatrudnieni głównie na budowach (14%) lub sprzątali (10%).

Różnice kulturowe i językowe też mogą być wymieniane jako racjonalne powody powrotów: 46% respondentów posługuje się językiem angielskim na poziomie podstawowym lub poniżej średniej, co może być wystarczające do codziennej komunikacji, ale już nie do pracy. Oczywiście trudności językowe nie ograniczają się do krajów anglojęzycznych: w naszym badaniu z 2023 r. stwierdziliśmy, że

43% ukraińskich migrantów ma problemy w pracy, ponieważ nie znają lokalnego języka

To niewątpliwie zachęca ich do rozważenia powrotu do Ukrainy.

Jeśli chodzi o powody irracjonalne, to obejmują one chęć ponownego połączenia się z bliskimi i znalezienia się w znajomym sobie środowisku psychologicznym ze zrozumiałym językiem, nawykami i tradycjami.

Wróć, by spełnić dawne marzenia

Jakie są argumenty tych, którzy zdecydowali się pozostać w Europie? Czego im brakuje, oprócz bezpieczeństwa?

Należy pamiętać, że według badania migracyjnego Gradus Research 58% respondentów uważa niepewność co do przyszłości swoich dzieci za czynnik skłaniający do opuszczenia Ukrainy. Obecnie zajmuje on czwarte miejsce w rankingu najważniejszych. Wyżej są jedynie obawy o bezpieczeństwo: zagrożenie życia, możliwa okupacja regionu zamieszkania, utrata mieszkania.

Ponadto wśród osób mieszkających za granicą z dziećmi poniżej 18. roku życia zamiar powrotu do Ukrainy jest nieco słabszy (55%) niż wśród osób bez dzieci (63%).

Jednym z kluczowych argumentów przemawiających za pozostaniem w krajach tymczasowego pobytu jest możliwość zapewnienia dzieciom wysokiej jakości edukacji i większa pewność co do ich przyszłości

Jak można pomóc tym, którzy stoją w rozkroku między krajem, w którym ich dzieci są bezpieczne, a Ukrainą, do której ciągnie ich serce?

Trzeba dać ludziom perspektywy rozwoju. Brak takich perspektyw zwiększa strach przed niepewnością. Dlatego biznes i państwo powinny połączyć siły, by przekonać Ukraińców, że w naszym kraju mogą sobie wyznaczać cele, osiągać je i zapewnić sobie i swoim dzieciom wszystko, czego potrzebują. Kwestia edukacji dzieci staje się coraz ważniejsza, warto więc skupić się na tworzeniu dodatkowych programów szkoleniowych, które pozwolą młodym ludziom zdobyć pierwsze doświadczenie wolontariackie lub zawodowe, współpracować z międzynarodowymi młodzieżowymi organizacjami pozarządowymi i angażować uczniów w ich projekty, a także oferować staże w ukraińskich firmach z późniejszym zatrudnieniem dla studentów. Stwarza to możliwości budowania celów i konkretnych planów, które dają pewność i impuls do rozwoju kariery i rozwoju osobistego w Ukrainie.

Eksperci twierdzą, że realistyczna perspektywa członkostwa Ukrainy w NATO i UE sprowadzi większość ukraińskich emigrantów z powrotem do kraju. fot: Shutterstock

Czy są jakieś rzeczy, które zaskoczyły Panią w odpowiedziach respondentów?

W najnowszym badaniu migracyjnym dowiedzieliśmy się, jak bardzo czynniki emocjonalne wpływają na zachowania migracyjne Ukraińców. Sklasyfikowaliśmy je jako „nostalgiczne”. Oprócz ponownego połączenia się z bliskimi, obejmują one również możliwość robienia tego, co respondenci kochają w Ukrainie, spełnienia dawnych marzeń lub wniesienia wkładu w zwycięstwo. Oczywiście zagrożenia dla bezpieczeństwa zniechęcają ukraińskich migrantów do powrotu, ale z pewnością chcą tego z psychologicznego punktu widzenia.

Jakie są różnice między odpowiedziami z lat 2022, 2023 i 2024? Jakie są trendy?

Jednym z kluczowych trendów jest to, że Ukraińcy przebywający za granicą stają się mniej optymistyczni w swoich przewidywaniach odnośnie do czasu trwania wojny. W 2023 r. 43% ukraińskich migrantów stwierdziło, że aktywne działania wojenne będą trwać latami. W 2024 r. odsetek respondentów, którzy tak uważają, wzrósł do 53%.

Oczekuje się również, że wraz przedłużaniem się wojny Ukraińcy za granicą staną się bardziej niepewni co do terminu swoich powrotów. Dziś takiej pewności nie ma 62% respondentów, podczas gdy w 2023 r. odsetek tego typu osób był prawie o połowę mniejszy i wynosił 36%.

No items found.

Redaktorka informacyjna w sestry.eu.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako felietonistka gazety „Fakty i komentarze”, autorka „Companion”, „Business Journal” i „Events and People”. Współpracowała z niemieckim Ministerstwem Kultury przy serii wykładów i materiałów na temat psychologii mas i wychodzenia społeczeństw z kryzysu psychicznego i gospodarczego. Organizatorka ogólnoukraińskiej imprezy charytatywnej „Kolory życia”.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
pomnik, Domostawa, Wołyń
Katarzyna Surmiak Domańska. Zdjęcie: Michał Woźniak/East News

Jako potomkini ofiar wołyńsko-galicyjskiej czystki etnicznej chcę powiedzieć, że nie czekam na żadne ekshumacje. Pomysł, żeby w kraju ogarniętym wojną rozgrzebywać ziemię po to, żeby szukać kości sprzed 80 lat, podczas gdy wciąż trzeba ją rozgrzebywać, żeby nadążyć z chowaniem świeżych, uważam za przerażający. A stawianie takiego ultimatum ludziom przypartym do muru za niegodne.

W maju 1944 roku w Pustomytach pod Lwowem sąsiedzi zmasakrowali kilkanaścioro członków mojej rodziny podczas zjazdu Surmiaków. Wśród nich w torturach zginęła na przykład moja daleka ciotka Julia - Ukrainka, której jedyną winą było to, że wyszła za mąż za „Lacha”, Surmiaka. Była w dziewiątym miesiącu ciąży. Po wojnie cmentarz z ich szczątkami został rozjechany buldożerem. 

We wrześniu 1943 roku w swoim domu została zamordowana ukochana ciocia mojego ojca Rozalia. Pochowano ją co prawda z wielką pompą na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, ale dziś  po jej grobie nie ma śladu. Kiedy byłam tam 5 lat temu, nie wiedziałam nawet, w którym miejscu postawić znicz.

Kości z moim DNA leży w ukraińskiej ziemi mnóstwo. Czy w przypadku ekshumacji ktoś zamierza je skrupulatnie identyfikować? Czy ja, moje cioteczno-stryjeczne siostry  i brat cioteczny zostaniemy poproszeni o oddanie próbek DNA i następnie otrzymamy przydziały swoich kości? Ja z góry odmawiam. Nie jestem entuzjastką relikwii, fiolek z krwią, grzebania się w kościach umarłych. Szanuję uczucia ludzi, którzy mają potrzebę bliskości ze szczątkami antenatów, ale ja nie. Dziś za istotniejsze uważam grzebanie w  kościach żywych ludzi w celach ortopedycznych.

Kości moich zmarłych niech karmią drzewa. Pamięć o człowieku można czcić na wiele sposobów

Żeby jednak lepiej poznać punkt widzenia osób mających na ten temat inne zdanie, wybrałam się w zeszłym roku na Podkarpacie, żeby wziąć udział w uroczystym odsłonięciu pomnika ofiar UPA. Pojechałam tam głównie w związku z nową książką, liczyłam na to, że poznam rodziny ofiar. Zdumiały mnie nieprzebrane tłumy. Nigdy nie widziałam takiego morza motocykli i tylu mężczyzn w czarnych skórach naraz. Po kilku randomowych rozmowach przekonałam się jednak, że poza mną nie ma tu chyba żadnych rodzin ofiar. Nikogo z przyjezdnych, z którymi rozmawiałam (20-30 osób) nie łączyło nic ze Wschodnią Galicją ani Wołyniem. W pomniku najbardziej ekscytowało ich to, że przez tyle lat nie można go było postawić, bo „nawet PiS się bał!”. Teraz jak już stał, przestał być ważny. Głównym tematem było to, że teraz trzeba żądać ekshumacji. Bo na to Ukraińcy na pewno się nie zgodzą, a Tusk będzie pękał. Większość moich rozmówców reprezentowała Konfederację. Jako potomkinię ofiar traktowali mnie z początku z szacunkiem, ale gdy okazało się, że nie palę się do ekshumacji, a w dodatku wyrażam wątpliwość co do estetyki pomnika (zdjęcie poniżej) ich szacunek szybko przeszedł w irytację. Czułam, że zawadzam. Gęstniejącą atmosferę rozładowała na szczęście "radosna" wieść, że podobno „Ukry” szykują się, żeby wyskoczyć z krzaków podczas mszy i zakłócić uroczystość. Moi rozmówcy porzucili mnie i podekscytowani zaczęli przygotowywać się do bitki. Ewidentnie to byłoby dla nich najpiękniejsze zwieńczenie pielgrzymki. 

Żadni Ukraińcy jednak z krzaków nie wyskoczyli. Msza odbyła się bez zakłóceń. A czciciele pamięci moich krewnych udali się do innej miejscowości, gdzie wieczorem odbyła się patriotyczna rekonstrukcja rzezi.

20
хв

Kości moich zmarłych niech karmią drzewa

Sestry
Ukraińcy pomagają Amerykanom z Los Angeles dotkniętym pożarem

Los Angeles płonie. Pożary w stanie Kalifornia są jednymi z największych w historii regionu. Ogień objął obszar 12,5 tysiąca hektarów, zmuszając setki tysięcy ludzi do ewakuacji. Zginęło co najmniej 25 osób, spłonęło ponad 10 tysięcy budynków. Strażacy pracują bez wytchnienia, lecz najpotężniejsze pożary nie zostały jeszcze w pełni opanowane.

Tragedię spowodowało samoczynne zapalenie się lasu po długiej suszy, swoje zrobił też huraganowy wiatr. Zewsząd płynie wsparcie dla osób dotkniętych przez katastrofę, powstają inicjatywy wolontariackie. W pomoc włączają się również Ukraińcy. Sestry rozmawiały z przedstawicielami ukraińskiej społeczności w Kalifornii, którzy pracują w jednym z centrów wolontariackich w pobliżu Los Angeles.

Ołeksandra Chułowa, fotografka z Odesy, przeprowadziła się do Los Angeles rok temu. Mówi, że kiedy wybuchły pożary, wciąż pojawiały się kolejne wiadomości o tym, ile osób straciło swoje domy. Ukraińcy natychmiast zaczęli się organizować:

– Aleks Denisow, ukraiński aktywista z Los Angeles, szukał wolontariuszy do pomocy w dystrybucji ukraińskiej żywności wśród poszkodowanych – mówi. – Posiłki są przygotowywane przez Ukrainki z organizacji House of Ukraine w San Diego. Przygotowały już ponad 300 litrów barszczu ukraińskiego i około 400-500 krymskotatarskich czebureków. Zebraliśmy się z naszymi przyjaciółmi i postanowiliśmy przyłączyć się do tej inicjatywy.

Rozwoziliśmy jedzenie w okolicach tej części miasta, w której doszło do pożarów. Na obóz dla wolontariuszy udostępniono nam duży parking. Było nasze jedzenie, był duży ukraiński food truck z Easy busy meals – serwowano z niego pierogi. Inni rozdawali ubrania, pościel, produkty higieniczne itp. Każdy robił, co mógł. Naszym zadaniem było nakarmienie ludzi. Zaczęliśmy o 10.00 i skończyliśmy o 20.00.

W sumie było nas około 30. Panią, która smażyła chebureki przez 10 godzin bez odpoczynku, w pełnym słońcu, żartobliwie nazwaliśmy „Generałem”. Jak przystało na prawdziwą Ukrainkę, wzięła sprawy w swoje ręce i przydzieliła każdemu z nas zadanie. To silna, lecz zarazem miła kobieta.

Rozdaliśmy około 1000 talerzy barszczu. Obszar, na którym działaliśmy, był dość rozległy, więc chodziliśmy po nowo utworzonym „centrum pomocy” z głośnikiem, przez który informowaliśmy, że mamy pyszne ukraińskie jedzenie – za darmo. Na początku miejscowi trochę obawiali się jeść nieznane im potrawy, ale kiedy spróbowali, nie mogli przestać. Czebureki bardzo im zasmakowały, przypominały im lokalne danie empanadas. Ustawiła się po nie bardzo długa kolejka.

Anna Bubnowa, wolontariuszka, która uczestniczyła w inicjatywie, napisała: „To była przyjemność pomagać i proponować ludziom nasz pyszny barszcz. Wszyscy byli zachwyceni i wracali po więcej”.

Aleks Denisow, aktor i aktywista, jeden z organizatorów pomocy mieszkańcom Los Angeles dotkniętym kataklizmem, mówi, że społeczność ukraińska w południowej Kalifornii jest liczna i aktywna. Dlatego była w stanie szybko skrzyknąć wolontariuszy, przygotować posiłki i przybyć na miejsce.

Na swoim Instagramie Aleks wezwał ludzi do przyłączenia się do inicjatywy: „Przynieście wodę i dobry humor. Pomóżmy amerykańskiej społeczności, która przez te wszystkie lata pomagała społeczności ukraińskiej”.

– Wielu Ukraińców, jak ja, mieszka na obszarach, z których ewakuowano ludzi – lub na granicy z takimi obszarami – mówi Aleks. – Trudno nam było się połapać, co się naprawdę dzieje. To było tak podobne do naszej wojny i tego żalu po stracie, który odczuwamy każdego dnia. To Peter Larr, Amerykanin w trzecim pokoleniu z ukraińskimi korzeniami, wpadł na ten pomysł, a my wdrożyliśmy go w ciągu zaledwie 24 godzin.

Niestety mieliśmy ograniczone możliwości, więc musieliśmy podziękować wielu osobom, które chciały pomagać wraz z nami. Amerykanie byli niesamowicie wdzięczni i wręcz zachwyceni naszym jedzeniem. Rozmawiali, dzielili się swoimi smutkami i pytali o nasze.

Naszego barszczu, pierogów, chebureków i innych potraw spróbowało 1000, a może nawet 1500 osób. Jednak wiele więcej było tych, którzy podchodzili do nas, by po prostu porozmawiać, zapytać o wojnę w Ukrainie, o nasze życie, kulturę.

Lokalni mieszkańcy masowo opuszczają niebezpieczne obszary, powodując ogromne korki na drogach. Pożary ogarnęły już 5 dzielnic miasta, wszystkie szkoły są zamknięte. Już teraz ten pożar został uznany za najbardziej kosztowny w historii. Swoje domy straciło też wiele hollywoodzkich gwiazd, m.in. Anthony Hopkins, Mel Gibson, Paris Hilton i Billy Crystal.

Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Ołeksandry Chułowej i Aleksa Denisowa

20
хв

Barszcz dla pogorzelców. Jak Ukraińcy pomagają ofiarom katastrofy w Los Angeles

Ksenia Minczuk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Z Dnipra w świat i z powrotem

Ексклюзив
20
хв

Przyjazny kraj, w którym polegasz głównie na sobie

Ексклюзив
20
хв

W Krakowie powstają mieszkania socjalne dla ukraińskich uchodźców

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress