Exclusive
20
min

Nie mów mi: "Trzymaj się"

Chciałbym powiedzieć ludziom, żeby nie zadawali głupich pytań: "Jak to jest żyć bez nóg, czy jest ciężko?". Jeśli żołnierz chce o tym rozmawiać, zrobi to. Ale w życiu jest wiele ciekawszych tematów do rozmowy.

Natalia Żukowska

Żołnierz Oleg Symoroz stracił obie nogi podczas wojny. Zdjęcie: z jego  archiwum

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Stłuczenia, częściowa lub całkowita utrata wzroku, oparzenia, urazy głowy i amputacje to najpoważniejsze obrażenia, jakich doznają obecnie ukraińscy żołnierze na froncie. Sestry.eu rozmawiają z dwoma żołnierzami, którzy zostali poważnie ranni w walce, ale nie poddali się. Mężczyźni podzielili się historiami swoich urazów i rehabilitacji. Udzielili również porad swoim towarzyszom, jak nie popaść w depresję, a cywilom, jak pomóc żołnierzowi w powrocie do zdrowia i uniknąć nowych ran.

Historia Olega Symoroza: "Wiedziałem, że będzie wielka wojna. Rozumiałem, że będziemy musieli walczyć o nasze prawo do niepodległości".

Oleg po wyjściu ze szpitala Zdjęcie: z archiwum bohatera

Przed Wielką Wojną kijowski aktywista Oleh Symoroz walczył przeciwko nielegalnej deweloperce w stolicy. Kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, chwycił za broń i bronił kraju. Początkowo bronił Kijowa, a następnie udał się na wschód. Tam został poważnie ranny.

"Kiedy odzyskałem przytomność na oddziale intensywnej terapii, cieszyłem się, że widzę przynajmniej na jedno oko. Zdałem sobie jednak sprawę, że coś jest nie tak z moimi nogami. Zostały amputowane".

Jest poranek 20 października 2022 roku. Moja jednostka otrzymała rozkaz przemieszczenia się na pozycje bojowe. Siedziałem za kierownicą. Jechaliśmy przez "szarą strefę" w pobliżu Kreminnej. Przednie koło samochodu uderzyło w minę przeciwpancerną TM o wadze około 10 kg trotylu. Samochód eksplodował. Główne uderzenie nastąpiło w fotel kierowcy, czyli we mnie. Straciłem obie kończyny, zostały amputowane. Doznałem również skomplikowanych złamań rąk, dwóch kości twarzy i nosa. Miałem złamaną szczękę, wybite zęby i poparzone ciało. Silnik samochodu uderzył mnie w twarz. Mój towarzysz, który siedział obok, miał złamany nos i poparzoną twarz. Chłopaki na tylnych siedzeniach byli ranni, zostali wyrzuceni z samochodu przez falę uderzeniową. Na chwilę straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, najgorsze było to, że nic nie widziałem i nie mogłem ruszać rękami i nogami. Byłem też uwięziony przez silnik. Ból był nie do zniesienia. Zacząłem krzyczeć i zdałem sobie sprawę, że mam duży problem z nogami. Szczęśliwie obok przejeżdżał pojazd z sąsiedniego batalionu - chłopaków z 81 Brygady Desantowo Szturmowej - którzy zabrali mnie do punktu stabilizacji, a stamtąd karetką do Kramatorska, gdzie udzielono mi pierwszej pomocy. Następnie ewakuowano mnie do Dniepru, do szpitala Mechnikowa. Tam lekarze walczyli o moje życie przez kilka dni. Później przewieziono mnie do Kijowa - na oddział intensywnej terapii Centralnego Szpitala Wojskowego.  

Oleg Symoroz podczas rehabilitacji. Zdjęcie: z archiwum bohatera

"Nie potrzebowałem psychologów. Miałem szczęście do bliskich ludzi".

Kilka rzeczy powstrzymało mnie przed popadnięciem w depresję. Pierwszą z nich była świadomość, że pokonałem śmierć. Byłem jedną nogą w grobie, ale z niego wyszedłem. Bardzo chciałem żyć i moje życzenie się spełniło. W szpitalu poznałem ludzi z poważnymi urazami mózgu i kręgosłupa. Wtedy zdałem sobie sprawę, że po prostu nie mam prawa być przygnębiony. Po drugie, trzeba mieć świadomość, że na wojnie wszystko może się zdarzyć. Jednocześnie przebywanie na froncie bez poczucia celu jest bardzo niebezpieczne. Trzeba nieustannie zadawać sobie pytanie: "Dlaczego tu jestem?". Miałem wiele planów na swoje życie - i bycie rannym niczego nie zmieniło.

Jeśli życie nie ma sensu, trzeba go znaleźć. Mogą w tym pomóc na przykład psychologowie. Albo po prostu zadać sobie pytanie: "Dlaczego przeżyłem?".

Wsparcie jest ważnym czynnikiem. W szpitalu pracował ze mną psycholog, ale zdałem sobie sprawę, że go nie potrzebuję. Byłem w stałym kontakcie z rodziną i przyjaciółmi. Moja dziewczyna wspierała mnie przez cały czas. Tak, wszystko jest bardzo indywidualne. Ludzie różnie reagują na bycie rannym. Chciałbym powiedzieć ludziom, żeby nie zadawali głupich pytań: "Jak to jest żyć bez nóg, czy jest ciężko?". Jeśli żołnierz chce o tym rozmawiać, to będzie to robił. Ale nie ma potrzeby wywierania na niego presji. W życiu jest wiele ciekawszych tematów do rozmowy.

Dla Olega Symoroza najlepszymi psychologami są jego bliscy. Zdjęcie: z jego osobistego archiwum

A co ze współczuciem i litością? Wszystko jest indywidualne. Potrzebowałem go tylko na oddziale intensywnej terapii, przez pierwsze trzy dni, a potem już nie. Nie potrzebowałem litości, wiedziałem, dokąd zmierzam. Po prostu trzeba szanować człowieka, nie należy być nadopiekuńczym. Jestem ogromnie wdzięczny moim rodzicom, którzy bardzo mi pomogli na początku, ale będę szczery - dużo się kłóciliśmy z powodu ich nadopiekuńczości, z powodu podejścia do mnie jako dziecka na intensywnej terapii.

"Mam wiele planów na swoje życie - a moja kontuzja ich nie powstrzyma".

Obecnie przechodzę rehabilitację w prywatnej klinice w ramach bezpłatnego programu. Uczę się chodzić na protezach. To ciężka praca. Będę kontynuował działalność społeczną. Nadal jestem wojskowym, ale wojskowa komisja kwalifikacyjna uznała mnie za niezdolnego do służby. Najprawdopodobniej odejdę z wojska i zostanę w domu. Muszę się przystosować, wyciszyć. Będę też kontynuował działalność wolontariacką. Wrócę do polityki, kiedy będę miał czas. A potem muszę pracować. Chcę zmienić ten kraj. Chcę mieć rodzinę, spotykać się z przyjaciółmi, rozwijać się i odnosić sukcesy. I udowodnię, że mogę to zrobić.  

Historia Ołeksandra Tereszczenki: "Nigdy nie żałowałem, że poszedłem bronić kraju"

Ołeksandr Tereszczenko jest na wojnie od 2014 roku. Zdjęcie: z archiwum bohatera.

Ołeksandr Tereshchenko jest weteranem wojny rosyjsko-ukraińskiej, kryptonim "Len", otrzymał order "Za Odwagę" III klasy i "Narodowego Bohatera Ukrainy". Do 2014 r. pracował jako operator filmowy i wspólnie z żoną wychowywali dzieci. 9 lat temu wstąpił do wojska jako ochotnik. Bronił lotniska w Doniecku w ramach 79 Brygady Powietrznodesantowej. Pewnego dnia w jego rękach eksplodował granat, który Ołeksandr próbował odrzucić. Mężczyzna całkowicie stracił prawe ramię i lewą rękę, a także doznał poważnych obrażeń oczu. Następnie pracował jako zastępca szefa Patrolowej Akademii Policyjnej w Kijowie, wiceminister ds. weteranów, terytoriów tymczasowo okupowanych i przesiedleńców wewnętrznych Ukrainy. Obecnie jest szefem Departamentu ds. Weteranów i Przesiedleńców Wewnętrznych w radzie Mikołajowa i pracuje jako wolontariusz.

"Karmienie łyżeczką zmienia cię w osobę niepełnosprawną"

Kiedy zostałem ranny, nie straciłem przytomności. Zrozumiałem, że stało się coś poważnego. Pamiętam, że nie czułem rąk i mówiłem, że powinni mnie zastrzelić. W szpitalu w Dnieprze błagałem lekarzy, żeby uratowali moje ręce. Kiedy obudziłem się z narkozy, zobaczyłem zakrwawione bandaże. Już wiedziałem, że nie mam rąk. O dziwo, nie czułem się strasznie przygnębiony. Wręcz przeciwnie, byłem przekonany, że wszystko będzie dobrze. Najwyraźniej byłem pod wpływem środków przeciwbólowych. Natychmiast uspokoiłem rodzinę. Skupiłem się na aspektach technicznych. Nie chciałem być karmiony łyżką jak osoba niepełnosprawna. Miałem łyżkę przyszytą do opaski, położyłem ją na kikucie i jadłem sam. Wtedy, w 2014, sytuacja z protezami w kraju była bardzo zła. Wszyscy mówili mi, że protezy bioniczne zastępują 70% funkcji ręki i że mogę z nimi żyć, jakby nic się nie stało. Rok później, kiedy dopasowano mi protezy, zdałem sobie sprawę, że nie zastąpią one moich rąk. Teraz opanowałem je w 50%. Oczywiście nie mogę już grać w siatkówkę ani bilard. Nie mogę też pływać z protezami, ponieważ źle znoszą wilgoć. Przez lata zrobiłem sobie urządzenia, które pomagają mi być niezależnym. Mogę zostać sam w domu, podróżować i załatwiać podstawowe potrzeby fizjologiczne.

"Nie uważaj się za chorego i bezradnego", Ołeksandr Tereszczenko. Zdjęcie: archiwum bohatera

"To jak życie w łodzi podwodnej. Jeden przedział został zatopiony, ale nie można tym żyć, trzeba walczyć o przyszłość".

Często odwiedzam ośrodki rehabilitacyjne i spotykam się tam z chłopakami. Mówię im, że na tym życie się nie kończy. Opowiadam im o sobie, że po kontuzji moje życie okazało się jeszcze ciekawsze i pełne wrażeń niż wcześniej. To zdecydowanie nie jest dar od losu, ale tak się stało. Muszę więc skupić się na tym, jak żyć dalej w obecnym stanie, jak zwrócić się do ludzi, którzy już przeszli tę drogę, jak nauczyć się korzystać z protez. Ale najważniejsze jest to, jak i gdzie znaleźć motywację dla siebie.

Nie uważaj się za chorego i bezradnego. Jest teraz tak wiele możliwości zdobycia nowego zawodu i wykształcenia, znalezienia hobby. Kiedy człowiek coś traci, otwierają się przed nim nowe możliwości, których istnienia nawet nie podejrzewał.

Nie zadawaj sobie też głupich pytań: "Dlaczego to się stało? Dlaczego mnie to spotkało?".

Niedawno odbył się ślub chłopaka, który całkowicie stracił wzrok, miał uraz nogi i nerwu. On i jego ukochana poznali się w kwietniu tego roku, a w maju oślepł, ale jego dziewczyna go nie opuściła. Innym przykładem jest sytuacja, w której mężczyzna, który stracił wzrok, został sam, żona odeszła. Ożenił się jednak z dziewczyną, która była pielęgniarką w szpitalu. Mają już dziecko. Życie toczy się dalej, nigdy nie należy myśleć, że skoro teraz nie mam rąk ani nóg, więc nikt mnie nie potrzebuje.  

Ale społeczeństwo musi również nauczyć się odpowiednio reagować nie tylko na weteranów wojennych. Jeśli widzisz osobę na wózku inwalidzkim lub z protezą, nie skupiaj się na jej niepełnosprawności. Często ludzie chcą ci podziękować, ale robią to z ukłonami, żałosnymi rzeczami, ze łzami, czasami wciskają pieniądze, z jakiegoś powodu myślą, że osoba niepełnosprawna może być głodna. Zawsze powtarzam cywilom: jeśli chcesz im podziękować, zrób to bez zwracania na siebie uwagi - cicho podejdź do nich, podziękuj za ich służbę, przyłóż rękę do serca, ukłoń się - a będą zadowoleni.

Często ludzie pomagają na siłę np. łapią wózek weterana i przeciągają przez ulicę. Jeden z wojskowych powiedział mi: "Jeżdżę na wózku inwalidzkim, to dla mnie ważne, by zrobić to samemu, a ludzie chcą mnie podnosić i wynosić. To stresujące". Ci ludzie byli na wojnie, bardzo martwią się swoją bezradnością. A takie próby "pomocy" tylko podkreślają ten stan.

Jeśli widzisz osobę niepełnosprawną, po prostu daj sygnał, że jesteś gotowy do pomocy. Możesz powiedzieć: jeśli potrzebujesz pomocy, możesz na mnie liczyć. I to wszystko.  

Nie należy również pytać o sprawy osobiste, na przykład związane ze sferą intymną.

Nie pytaj: "Jak ty w ogóle żyjesz? Mikołajowi brakuje ręki, a tobie dwóch, to nie jest życie!". To wygląda jak pytanie: dlaczego jeszcze nie popełniłeś samobójstwa?

Nie używaj zwrotów jak: "O mój Boże, jesteś taki dobry!", "Co to jest?!". I nie dodawaj tego: "Trzymaj się!". Nie zadawaj pytań, które przywołują wspomnienia traumy i obrażeń. Nie wywieraj presji ani nie dramatyzuj sytuacji. Nie patrz na nas jak na zmarłych, którzy zmartwychwstali. To właśnie z powodu tych spojrzeń przez długi czas nie odważyłem się wyjść z domu. Po wojnie niestety będzie wiele osób niepełnosprawnych. I społeczeństwo musi się teraz nauczyć nowych zachowań - jak ich traktować, żeby ich nie krzywdzić i nie zabijać w nas chęci do życia.

Naprawdę chciałbym, aby po naszym zwycięstwie Ukraina stała się krajem przyjaznym dla wszystkich ludzi. Szczególnie chciałbym, aby w procesie odbudowy uwzględniono potrzeby osób niepełnosprawnych - rampy i ścieżki dla niewidomych. I oczywiście, aby zatrudniano osoby z niepełnosprawnościami.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agresor i zaatakowany to nie są takie same ofiary wojny

Ексклюзив
20
хв

Niewola i uwolnienie: życie od nowa

Ексклюзив
20
хв

Oszustwo Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress