Exclusive
20
min

Natalia Panczenko: Moje życie jest ciągle zagrożone. Mogą mnie zabić albo porwać

Najwięcej gróźb otrzymałam po akcjach, w wyniku których rosyjska gospodarka straciła miliardy, a także po decyzji o dostarczeniu Ukrainie samolotów F-16 - przyznaje liderka stowarzyszenia Ukraińców Euromajdan w Warszawie.

Natalia Żukowska

Żeby broń trafiła do Ukrainy, Europie trzeba o tym codziennie przypominać - mówi Natalia Panczenko. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Natalka Panczenko jest liderką warszawskiego stowarzyszenia Ukraińców Euromajdan. W 2022 r. magazyn "Wprost" uznał ją za najbardziej wpływową aktywistkę w Polsce. W ubiegłym roku Natalia zorganizowała blokadę granicy polsko-białoruskiej. Przez miesiąc ukraińscy, polscy i białoruscy aktywiści uniemożliwiali przejazd ciężarówek z towarami do Rosji.  

Natalia i jej zespół pomogli również w nałożeniu embarga na rosyjską ropę. Jej akcje protestacyjne są potężne i skuteczne. Natalia Panczenko opowiada o wolontariacie, pomocy ze świata, zagrożeniach, rodzinie i planach po zwycięstwie w wywiadzie dla Sestry.

Marsz wdzięczności dla Polaków pod przewodnictwem Natalii Panczenko. Warszawa, 29 maja 2022 r. Fot: Adam Burakowski/REPORTER

Natalia Żukowska: Czego teraz najbardziej potrzebuje Ukraina w codziennym życiu i na froncie? Jak pomaga Euromajdan Warszawa, jedno z najbardziej wpływowych stowarzyszeń Ukraińców w Unii Europejskiej?

Natalka Panczenko: Front potrzebuje wielu rzeczy - dronów, pojazdów, pomocy medycznej itp. Od początku inwazji na pełną skalę dostarczyliśmy pomoc o wartości ponad 600 mln UAH.

Kupiliśmy kamizelki kuloodporne, hełmy, drony, starlinery, kamery termowizyjne i samochody. Teraz wiemy, co zapewnia państwo, a co inne duże fundacje, więc zdecydowaliśmy się na drony, ponieważ są one potrzebne przez cały czas. Ta wojna jest wojną technologiczną. Ludzie giną tam, gdzie ich nie ma. Naszym zadaniem jest upewnienie się, że jak najwięcej ludzkich istnień zostanie uratowanych. Pomagamy ukraińskim siłom zbrojnym od 2014 roku. Teraz skala pomocy ogromnie wzrosła.  

Czego potrzebuje Ukraina? Wiary w siebie i dalszego wsparcia świata. Teraz będzie bardzo trudno, wchodzimy w najtrudniejszy etap wojny. Etap rozpaczy, etap wyczerpania. Etap, w którym musimy przestawić się na ciągłą pragmatyczną pracę na rzecz zwycięstwa i odłożyć emocje na bok. Etap, w którym świat musi zmienić wszystkie strategie z krótkoterminowych na długoterminowe. Etap, na którym nie ma szybkich rezultatów. Teraz będą trudne warunki - i musimy nauczyć się w nich pracować.

Co jest Waszym głównym celem?

Ostatnim dużym wydarzeniem był Dzień Niepodległości Ukrainy, kiedy 30 tys. osób zebrało się w centrum Warszawy. Celem wydarzenia było przypomnienie światu, że w Ukrainie toczy się wojna i prosimy o dalsze wsparcie. To jeden z obszarów naszej pracy. Nieustannie przygotowujemy kampanie informacyjne i wydarzenia w różnych krajach europejskich.

To bardzo ważny obszar naszej działalności. Aby broń mogła trafić na Ukrainę, Europie trzeba o tym codziennie przypominać. Aby zapewnić, że Ukraina będzie brana pod uwagę we wszelkich negocjacjach, Europie trzeba o tym codziennie przypominać. Aby w końcu powstał międzynarodowy trybunał, który skaże Putina i Łukaszenkę, trzeba o tym przypominać światu. Naszym głównym zadaniem jest więc utrzymanie koncentracji. A to staje się coraz trudniejsze. Dlatego staje się to wyzwaniem.

Udało nam się dostarczyć F-16 na Ukrainę. Kiedy zaczynaliśmy naszą kampanię, ludzie mówili nam, że nie odniesiemy sukcesu. Ale nam się udaje. Robimy znacznie więcej, niż ludzie widzą. Zazwyczaj widzą tylko 10%.

Aktywiści zorganizowali wiec podczas wizyty Joe Bidena w Warszawie, aby domagać się od Ukrainy otrzymania samolotów F-16. 20 lutego 2023 r. Zdjęcie: archiwum prywatne

Wspieramy ukraińską gospodarkę i niszczymy rosyjską. Pomagamy naszym producentom wejść na polski rynek i inne, wspieramy ich informacjami. Przypominamy ludziom, żeby wszystko, co można kupowali od ukraińskich producentów - ukraińska gospodarka potrzebuje pieniędzy. Jeśli chodzi o rosyjską gospodarkę, bojkotujemy te firmy, które jeszcze nie opuściły rosyjskiego rynku i bojkotujemy rosyjskie towary. Od początku inwazji na pełną skalę bojkotujemy Leroy Merlin w Polsce i Auchan. Zysk netto Leroy Merlin spadł o 66% w ciągu roku pełnej inwazji, a Auchan o 17%. To ogromny wynik - i osiągnęliśmy go tylko dzięki dobrym ludziom, którzy codziennie stali z plakatami przy wejściu do tych sklepów. Wyjaśnialiśmy przechodniom, że marki te nie opuściły Rosji i nadal płacą ogromne podatki do rosyjskiego skarbu państwa.

Innym ważnym obszarem naszej pracy jest przekonywanie, że trzeba stworzyć międzynarodowy trybunał dla zbrodniarzy wojennych, by wymierzyć im sprawiedliwość - tego potrzebują wszystkie ofiary wojny. Na przykład ludzie, którzy są przetrzymywani w rosyjskiej niewoli. Ich prawa są naruszane - i ani ONZ, ani OBWE, ani NATO, ani Czerwony Krzyż nie mogą ich obronić.

Aktywiści Euromajdanu Warszawa podczas wiecu przed sklepem Leroy Marlene, który nadal działa w Rosji. Zdjęcie: archiwum prywatne

Co jest największym zagrożeniem dla poparcia dla Ukrainy na świecie, szczególnie w Polsce?

Istnieje kilka zagrożeń. Pierwsze jest zewnętrzne. Dla światowych przywódców i ich wyborców wojna zaczyna schodzić na dalszy plan. Skupiają się na problemach wewnętrznych. To zewnętrzne zagrożenie nie zależy od nas. Tak po prostu działa światowa polityka.

Drugim zagrożeniem jest zagrożenie wewnętrzne, które ma miejsce na Ukrainie i rozprzestrzenia się na cały świat. Mówimy o szerzącej się korupcji. Wszyscy o tym mówią. Jako Ukrainka pracująca na arenie międzynarodowej, boję się wchodzić na media społecznościowe. Każdego dnia widzę jakieś exposé, schematy korupcyjne i kolejne wzbogacenie się na wojnie. Korupcja jest ogromnym wrogiem dla Ukraińców. Pieniądze, które powinny pójść na front, a nie poszły, kosztują nasze życie. To również bardzo szkodzi naszej reputacji. Kiedy świat nas wspiera, musi widzieć, że robimy 100% tego, co jest możliwe. Kiedy widzi, że Ukraina jest rozczłonkowywana, pojawia się pytanie: dlaczego miałby nadal nas wspierać? Po każdej publikacji, zwłaszcza anglojęzycznej, nasi partnerzy piszą do mnie prywatnie: "Przekazujemy wam darowizny, ale ten kupił willę w Hiszpanii, a tamten wywiózł przez granicę trzy miliony w gotówce". A ja nie potrafię im tego wytłumaczyć.  

Ukraińcy są w Europie od 20 miesięcy. Jak wygląda sytuacja z integracją Ukraińców w Polsce?

Dobrze. Wiele osób, zwłaszcza dzieci, mówi po polsku. Dorośli znajdują dobrą pracę, więcej zarabiają, a co za tym idzie płacą większe podatki do polskiego budżetu. Może nie każdy Polak to rozumie, ale tak naprawdę Ukraińcy mają ogromny wkład w polską gospodarkę. Ogromna liczba przybyłych uchodźców była w różnym stanie psychicznym. Niektórzy byli w stanie pracować, a niektórzy nie. Wielu wróciło do domu.

Oczywiście mogą pojawić się pewne nieporozumienia. Zwłaszcza, gdy rosyjska propaganda jest zaangażowana i aktywnie je promuje. Mogę opowiedzieć o najnowszym przykładzie. Gruzini pokłócili się z Polakami. Rosyjska propaganda oczywiście to wykorzystała. Poinformowano, że Polaków pobili ... Ukraińcy. Policja została zmuszona do wydania oficjalnego oświadczenia, że Ukraińcy nie brali udziału w bójce. Dla rosyjskiej propagandy jednym z głównych zadań jest pokazanie całej Europie niewdzięcznych, złych, leniwych Ukraińców, zasianie wrogości między nami a innymi narodami. Rosja nadal będzie próbowała nastawiać nas przeciwko sobie.

Bardzo często Polacy nie rozumieją, dlaczego niektórzy Ukraińcy nie pracują. Trudno jest wytłumaczyć, że człowiek może być w strasznym stanie psychicznym. Na przykład kobieta widziała, jak jej dwoje dzieci zostało zadźganych na jej oczach, a jej mąż był w niewoli. Udało jej się wyjść z trzecim dzieckiem. Czy ta kobieta powinna teraz iść do pracy? Zdecydowanie nie jest w stanie. Będzie potrzebowała leczenia psychiatrycznego przez rok lub dłużej. Na rehabilitacji byli żołnierze, którzy przez kilka dni leżeli w dole ze zwłokami. Nie mówili przez kilka miesięcy. Nie mogą pracować. Musisz to zrozumieć. Ludzie robią wszystko, co w ich mocy, ale czasami nie dają po prostu rady.

Jaka jest Twoja główna praca? Jak łączysz życie zawodowe z życiem prywatnym?

Z zawodu jestem producentką filmową. Trudno jest połączyć wszystko, ale daję radę. Moja matematyka wygląda następująco: 8 godzin pracuję w mojej głównej pracy, 10 godzin jestem wolontariuszką. W sumie 18 godzin. Od początku wojny na Ukrainie na pełną skalę nie miałam jeszcze urlopu.

Natalka Panczenko z córeczką. Zdjęcie: archiwum prywatne

Jak udaje Ci się łączyć macierzyństwo z wolontariatem?

Moje trzyletnie dziecko cierpi najbardziej. Widuje mnie bardzo rzadko. Jedyną rzeczą, która mnie ratuje, jest to, że czasami pracuję z domu. Przynajmniej moja córka widzi, że jestem. Większość naszych imprez odbywa się w weekendy, a ona często idzie ze mną. Mam bardzo mało czasu dla mojej rodziny, dla mojego dziecka. Przyzwyczaiłam się do tego, bo żyję tak od 10 lat. Kiedy poznałam mojego męża, chodziliśmy na randki w przerwach między moją pracą. Jak mówi stare ukraińskie powiedzenie: "Widziały gały, co brały". Mój dzień jest zapełniony od 8 rano do 8 wieczorem. Muszę ciężko pracować. W końcu wolontariat zabiera pieniądze, ale ich nie daje.

Czujesz się zagrożona?

Ryzyko jest bardzo wysokie. Często nie dostawałam pracy z powodu swojej działalności. Jako Euromajdan często nie dostawaliśmy dotacji, słyszeliśmy, że wspieramy ukraińską armię i jesteśmy zbyt polityczni. Żeby zachować niezależność, musimy mieć własne pieniądze - dlatego każdy z nas pracuje. Z jednej strony jest to wielka zaleta, ale z drugiej ogromne ryzyko, z którym nieustannie się mierzymy. Ponadto istnieje bezpośrednie zagrożenie dla mojego życia. Nie raz mi grożono. Każdy z nas może zostać zabity albo porwany. Przez 10 lat wielokrotnie jeżdżono za mną, dzwoniono do mnie i mojego męża, wysyłano SMS-y i zdjęcia mieszkań z groźbami, że zostaną spalone. Poszliśmy na policję. Nie lubię się tym dzielić, bo może to zniechęcić innych wolontariuszy do działania. Najwięcej gróźb otrzymaliśmy po działaniach, w wyniku których rosyjska gospodarka straciła miliardy, a także po decyzji o dostarczeniu Ukrainie samolotów F-16. Ludzie często grożą mi w mediach społecznościowych. Musimy współpracować z ekspertami ds. bezpieczeństwa. Ale nie jesteśmy jedyni na świecie. Wielu aktywistów ma z tym do czynienia.  

Jak wojna zmieniła życie twojej rodziny?

Wyzwania i zadania są zupełnie inne niż w czasie pokoju. Ale wszyscy się dostosowali. Nie postrzegamy tego jako problemu, nie robimy z siebie ofiar, bo tak żyją wszyscy nasi przyjaciele. Jeśli ktoś jest na froncie, to mu pomagamy. Wujek mojego męża jest na wojnie i jego też wspieramy. Widzimy, jak ciężko jest jemu samemu, jego żonie, braciom i siostrom. Nie możemy narzekać.

Są ludzie, którzy mają o wiele trudniej, ale trzymają się. Musimy im pomóc. Gdy się załamią ci, którzy są na pierwszej linii frontu, wtedy wszyscy zrozumiemy, co znaczy "ciężko".

Jaka ludzka historia podczas wojny w Ukrainie zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Opowiem coś optymistycznego. Kiedy Katia miała 17 lat, przyjechała do nas na wolontariat. Wraz z matką i siostrą udało jej się uciec przed blokadą w Mariupolu i przeżyć. Doświadczyły prawdziwego horroru. Jej ojciec był w niewoli. Jest jednym z obrońców Azowstalu, został strażnikiem granicznym. W Warszawie Katia chodziła na wszystkie wiece, a później została naszą wolontariuszką. Bardzo nam pomagała, bo rozumiała, że robi to przede wszystkim dla dobra swojego ojca, żeby jak najszybciej wrócił z niewoli. Podczas kolejnych wymian zapytaliśmy na czacie: "Katia, czy twój ojciec jest na liście?".

Odpowiedź brzmiała "nie". A potem, po kolejnej wymianie, napisała "tak" i zniknęła na trzy dni. Zrozumieliśmy, dlaczego się nie pojawiła. Kiedy ludzie nie rozumieją znaczenia kampanii, zawsze mówię o Katii. Chodziła na każdą akcję, za każdym razem stała z plakatem z portretem swojego ojca, opowiadała o nim i udzielała wywiadów setkom międzynarodowych publikacji. Powtarzała: "Każdego dnia muszę coś zrobić, aby uwolnić mojego ojca".

Blokada na granicy polsko-białoruskiej. Marzec 2022 r. Zdjęcie: archiwum prywatne

Putin prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie i Europie. Co mogą i powinni zrobić Ukraińcy za granicą, aby pokrzyżować plany Rosji?

Każda osoba, gdziekolwiek się znajduje, ma wpływ na to, co się dzieje. Na różne sposoby mogą pokazać, że im zależy. Mogą pisać codzienne posty o toczącej się wojnie. Może przekazywać datki każdego dnia. Może odmówić kupowania produktów, z których dochód trafia do rosyjskiego budżetu. Może organizować wydarzenia na rzecz Ukrainy. Na przykład od początku inwazji na pełną skalę nie zrobiłam ani jednego wydarzenia za darmo. Wszystko, co robię, musi przynosić korzyści ukraińskim siłom zbrojnym.

To jest moje jasne stanowisko. I jest bardzo łatwe do wdrożenia. Gdziekolwiek jestem zapraszany, pytam o możliwość zebrania pieniędzy dla Sił Zbrojnych. Jeśli nie, to nie przychodzę. Jeśli ludzie nie wspierają zwycięstwa Ukrainy, oznacza to, że jesteśmy z różnych światów - a ja nie chcę, aby ten inny świat mnie wykorzystywał, po prostu nie mam na to czasu.

Jaki jest ostateczny cel Putina? Czy zatrzyma się na Ukrainie?

NP: Nie wiem dokładnie, jaki jest plan Putina. Wiem natomiast, że jeśli nie poprzestanie na Ukrainie, świat będzie na to absolutnie nieprzygotowany. Jak się okazało, na świecie nie ma instytucji, które mogłyby chronić pokój. Wciąż nie ma na świecie trybunału, który miałby kompetencje do skazania Putina i innych zbrodniarzy wojennych. Czy wojna zakończy się na samej Ukrainie? Jest to mało prawdopodobne. Tak jak nie zakończyła się na Krymie, w Doniecku i Ługańsku.

Czasami mam déjà vu, zwłaszcza gdy rozmawiam z zagranicznymi politykami. Pamiętam, jak w latach 2014-2015 krzyczeliśmy do nich, że Putin nie poprzestanie na Krymie. Nazywali nas paranoikami. Mówię "my", ponieważ wielu działaczy na rzecz praw człowieka wtedy o tym mówiło. Teraz również wydaje mi się, że Putin nie zatrzyma się na granicach Ukrainy. Ale europejscy politycy również mówią, że jesteśmy paranoikami. Naprawdę chciałbym, abyśmy nigdy nie musieli tego testować - pokonać Putina na Ukrainie, ale wszystko może się zdarzyć. Świat musi zrozumieć, że teraz jest szansa, aby tego nie testować. Musimy zapewnić Ukrainie wszelkie wsparcie, jakiego potrzebuje, aby pokonać Putina na terytorium Ukrainy. Pytanie brzmi, czy świat wykorzysta swoją szansę, czy ją zmarnuje.

Natalia, czego powinniśmy nauczyć od Polaków? Czego oni mogą się od nas nauczyć?

Polacy zdecydowanie uczą się od nas odwagi. A my musimy uczyć się na przykładzie Polaków pomagać potrzebującym. Bez myślenia o dniu wczorajszym czy jutrzejszym. Sposób, w jaki pomagają Ukrainie, sposób, w jaki wszyscy się przyłączyli, żaden inny kraj na świecie nie zrobił tak wiele.

Co musi się wydarzyć, aby Ukraińcy mogli wrócić do domu?

Wszyscy na pewno nie wrócą. Wszystko będzie zależeć od tego, co Ukraina zrobi, aby ich sprowadzić z powrotem. Żyję za granicą od 15 lat. Przez ten czas Ukraina nie wypracowała żadnej polityki w sprawie powrotu migrantów do kraju. Musimy pomyśleć o tym, jak sprowadzić biznes z powrotem na Ukrainę, jak sprowadzić lekarzy i specjalistów IT. To się jeszcze nie stało.

Socjologowie twierdzą, że po wojnie kraj stanie w obliczu kryzysu - demograficznego, finansowego, psychologicznego. Co sprawia, że wierzysz, że Ukraina przetrwa?

Kryzysy zdarzały się po wszystkich wojnach, więc nie ma tu nic nadzwyczajnego. Trzeba tylko zrozumieć, że tak się stanie i mieć plan. Potrafimy przetrwać kryzysy i wojny. Mamy to w genach. Najważniejsze to pokonać wroga.

Jakie są Twoje plany zawodowe i osobiste jako działacza po zwycięstwie?

Plan numer jeden po zwycięstwie to parada w Kijowie. Potem - odpoczynek. Ilość pracy, którą teraz wykonuję i ile z siebie daję, to za dużo. Po zwycięstwie chciałabym odpocząć. Ale teraz jedynym priorytetem jest teraz zwycięstwo. O odpoczynku pomyślę później.

Jaki kraj powinniśmy zbudować po wojnie?

Demokratyczny, z absolutnym brakiem tolerancji dla korupcji i otwarty. Naprawdę chciałabym, żeby ludzie w końcu zaczęli brać odpowiedzialność za siebie, zamiast czekać, aż ktoś inny zrobi to za nich.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

- Wiosną Rosja przygotowuje nową ofensywę. Zagrożone są obwody sumski, charkowski i zaporoski - powiedział Wołodymyr Zełenski w Paryżu podczas spotkania z europejskimi przywódcami.

Po spotkaniu „koalicji chętnych” ukraiński prezydent stwierdził, że liczba krajów chętnych do udziału w kontyngencie pokojowym rośnie. Podkreślił, że jakiekolwiek rozmowy pokojowe bez udziału Europy są niemożliwe, i wezwał UE do zaostrzenia sankcji wobec Rosji.Jakie gwarancje bezpieczeństwa może zaoferować Kijowowi Europa? Czy w Ukrainie pojawi się kontyngent pokojowy? Czy możliwe jest tymczasowe zawieszenie broni? I czy kraje europejskie mają potencjał, by pomóc Kijowowi bez wsparcia USA?

Negocjacje pokojowe: Europa poza procesem

Francja i Wielka Brytania starają się odgrywać kluczową rolę w mobilizowaniu europejskich przywódców w kontekście rozmów pokojowych toczących się pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją oraz Stanami Zjednoczonymi i Ukrainą.

Jak dotąd Europa wydaje się być poza tym procesem, ocenia dr Bohdan Ferens, politolog i ekspert międzynarodowy:

- Macron jest naszym przyjacielem i wspiera nas. Jednak dąży również do własnych celów, ponieważ musi rezonować na tle Trumpa i jego administracji, próbujących coś przeforsować, aby osiągnąć przynajmniej swoje pośrednie założenia w kontekście rosyjskiej wojny.

Jeśli chodzi o postęp materialny, to na tym etapie niewiele można powiedzieć. Dużo pozostaje do zrobienia w zakresie konkretnych zobowiązań, ponieważ w grupie nie ma zgody co do tego, czy iść naprzód bez amerykańskiego „ubezpieczenia” lub innego wsparcia.

Tak sytuację widzi Davis Allison, analityk strategiczny w Centrum Studiów Strategicznych w Hadze.- Dobrze byłoby wiedzieć, czy toczą się jakieś dyskusje na temat włączenia do grupy innych krajów, takich jak Turcja - mówi Allison. - Uczestniczyłem w zamkniętej sesji z kilkoma europejskimi ekspertami i urzędnikami, którzy wskazali, że wspieranie Ankary byłoby bardzo przydatne militarnie. Chociaż biorąc pod uwagę obecny kryzys polityczny w tym kraju, może być mniej skuteczne w dłuższej perspektywie.

Macron zebrał przywódców w Paryżu

- Rosja próbuje przedłużyć wojnę i opóźnić negocjacje w sprawie zawieszenia broni - podkreślił Zełenski i wezwał kraje UE nie tylko do utrzymania, ale zwiększenia presji sankcyjnej na Rosję.

W ostatnich dniach kwestia ta stała się szczególnie istotna. Po rozmowach w Arabii Saudyjskiej 23-25 marca Stany Zjednoczone, Rosja i Ukraina zgodziły się zapewnić bezpieczną żeglugę cywilną i zapobiec użyciu siły na Morzu Czarnym.

Jednak zaraz potem Rosja opublikowała listę dodatkowych żądań, w tym złagodzenia szeregu sankcji wobec jej sektora rolnego. Donald Trump powiedział, że USA rozważą rosyjskie żądania warunkujące zawieszenie broni na Morzu Czarnym. Komisja Europejska natychmiast na to odpowiedziała: jednym z kluczowych warunków wstępnych przeglądu sankcji UE jest zakończenie rosyjskiej agresji i wycofanie rosyjskich wojsk z Ukrainy.

Podczas spotkania w Paryżu brytyjski premier Keir Starmer poparł to stanowisko. Stwierdził, że jasne jest, że teraz nie czas na zniesienie sankcji.

Powiedział też, że europejscy przywódcy dyskutowali o tym, jak zwiększyć sankcje, by zmusić Rosję do negocjacji.

Negocjacje, zawieszenie broni i kontyngent pokojowy

Europejczycy są generalnie bardzo negatywnie nastawieni do sposobu, w jaki przebiegają negocjacje między USA a Rosją, uważa Davis Allison:- Często rysuje się tu podobieństwa do negocjacji USA z talibami pięć lat temu. Główna narracja jest taka, że Waszyngton nas zdradził. Jeśli chodzi o perspektywy prawdziwego zawieszenia broni, istnieje pewien optymizm, choć oczywiście nie ma pewności, że Rosjanie będą się trzymać ustaleń. - Potrzebujemy jednego jasnego planu, na który wszyscy się zgodzą i który zaczną wdrażać - podkreślił Wołodymyr Zełenski w swoim przemówieniu do europejskich przywódców w Paryżu.

Z kolei jak poinformował Macron, unijni ministrowie spraw zagranicznych zostali poinstruowani, by rozważyć konkretne kwestie prawne dotyczące sił, które zagwarantowałyby zawieszenie broni, i przedstawili raporty w tej sprawie w ciągu trzech tygodni. Zauważył, że nie ma konsensusu w kwestii wysłania europejskich sił wsparcia - choć nie jest to konieczne, aby plan mógł zostać zrealizowany.

Francusko-brytyjska misja zostanie wysłana do Ukrainy, aby pracować nad wzmocnieniem ukraińskiej armii, powiedział po spotkaniu prezydent Francji Emmanuel Macron.

Keir Starmer i Wołodymyr Zełenski

Rozważane są różne opcje. Jednym ze scenariuszy, na który nalega Francja, jest rozmieszczenie przez członków koalicji znacznych sił w środkowej Ukrainie, być może wzdłuż Dniepru, z dala od linii frontu, powiedział Associated Press francuski prezydent. Według niego inne możliwe opcje obejmują rozmieszczenie sił wsparcia dalej od frontu, szczególnie w zachodniej Ukrainie.

Jednocześnie Macron podkreśla, że siły europejskie nie zostaną rozmieszczone na linii frontu w Ukrainie i nie będą zaangażowane przeciwko siłom rosyjskim. Mają być raczej zabezpieczeniem przed ponownym rosyjskim atakiem.

Emmanuel Macron

Tymczasem premier RP Donald Tusk po szczycie w Paryżu oświadczył, że Polska nie wyśle swoich wojsk do ewentualnego kontyngentu pokojowego w Ukrainie, ponieważ koncentruje się na ochronie swojej wschodniej flanki - granicy z Rosją i Białorusią. Warszawa będzie nadal pomagać Kijowowi, zapewniając wsparcie logistyczne, w tym działanie węzła Rzeszów-Jasionka, przez który 90% całej zachodniej pomocy trafia do Ukrainy - powiedział Tusk. Według niego spotkanie pokazało bardzo pozytywne zmiany w Europie w ciągu ostatnich kilku lat. Wszystkie kraje potępiły rosyjską agresję i podkreśliły potrzebę dalszego wspierania Ukrainy tak długo, jak to konieczne. Niemniej polski premier podkreślił, że należy dołożyć starań, by relacje ze Stanami Zjednoczonymi były jak najlepsze, nawet jeśli okoliczności nie zawsze są sprzyjające.

- Delikatnie mówiąc, Europejczycy nie komunikują się zbyt dobrze z Trumpem - ocenia ekspert międzynarodowy Bogdan Ferens. - Zwłaszcza w kontekście wojen handlowych i taryfowych. A atmosfera będzie się tylko komplikować. Dlatego na takich spotkaniach ma miejsce autorefleksja: co nam to daje? Oznacza to co najmniej konsolidację i koordynację wysiłków w wielu kwestiach - zarówno z Amerykanami, jak w kontekście komunikacji amerykańsko-rosyjskiej. W ten sposób próbujemy wzmocnić się kosztem pozycji krajów europejskich i europejskich przywódców.

Odwrót od Europy i wsparcie Ukrainy

Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że w ciągu 7-10 dni Ukraina zaoferuje swoim sojusznikom algorytm rozmieszczenia kontyngentów wojskowych w przyszłości. Zauważył również, że wielu przywódców ma własną wizję tego, jak zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy w przypadku jakiegokolwiek porozumienia pokojowego z Rosją. Podstawą jest jednak silna ukraińska armia i rozmieszczenie zagranicznego kontyngentu.

Zełenski, Macron i Starmer

Ukraiński prezydent wezwał również partnerów do kontynuowania wsparcia wojskowego dla Ukrainy zarówno na szczeblu państwowym, jak poprzez wspólne inicjatywy obronne i finansowe UE. Według niego Ukraina potrzebuje inwestycji we wspólną produkcję systemów obrony powietrznej, pocisków artyleryjskich i dronów.

UE ma teraz dobrą okazję, aby wyjaśnić swoim podatnikom, że pomoc dla Ukrainy przynosi korzyści, które wykraczają poza odstraszanie Rosji, ocenia Henrik Larsen, pracownik naukowy Centrum Analiz Polityki Europejskiej:- Na przykład wojna w Ukrainie dostarcza informacji zwrotnych w czasie rzeczywistym na temat innowacji wojskowych, takich jak przekształcanie cywilnych dronów w autonomiczne platformy zwiadowcze i uderzeniowe. W przyszłości może ratować życie Europejczyków.

Stanowi to również okazję do rozszerzenia współpracy w zakresie rozwoju zaawansowanej technologicznie broni i jej masowej produkcji.

Z racji tego, że UE promuje integrację rynku obronnego, powinna również regulować standaryzację produktów. To szczególnie ważne, ponieważ dostawy pocisków artyleryjskich i radiostacji polowych do Ukrainy ujawniły poważne luki w standaryzacji produktów obronnych w Europie. NATO nie ma mechanizmów, które mogłyby to zapewnić, podczas gdy UE może stworzyć wspólne wymagania dla nowych systemów uzbrojenia, w tym współdzielenie algorytmów i zestawów danych w dziedzinie zaawansowanych technologii.

Chociaż świadomość pilnej potrzeby bezpieczeństwa europejskiego osłabia opór wobec wspólnego finansowania obrony, w krajach takich jak Niemcy, Francja i Włochy nadal toczą się trudne debaty na temat alokacji budżetu, podsumowuje Henrik Larsen.

Jeśli chodzi o wsparcie wojskowe dla Ukrainy, Europa wciąż ma przed sobą długą drogę. Jeśli chodzi o wsparcie finansowe i materialne, kraje Europy są bardziej skłonne do dalszej pomocy, chociaż produkcja najważniejszych systemów (drony, artyleria, pociski rakietowe) w tych krajach pozostaje w stagnacji, wyjaśnia Davis Allison.

- Jeśli chodzi o bezpośrednie wsparcie wojskowe, sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, ponieważ bez USA siły europejskie nie mogą rozmieścić się w dużych grupach, aby wesprzeć ukraińskie siły zbrojne. Nie mają wystarczającej liczby samolotów transportowych ani gotowych oddziałów, ani najważniejszych systemów (drony, artyleria, pociski rakietowe) nadających się do szybkiego rozmieszczenia.

W perspektywie krótkoterminowej możliwym rozwiązaniem może być koalicja kilku państw, które mogą zapewnić wsparcie logistyczne, kontynuuje Davis Ellison:- Uwolniłoby to ukraińskie oddziały do walki, a być może zapewniłoby systemy obrony powietrznej i położyło podwaliny pod przyszłe rozmieszczenie dodatkowych sił.

Wszystko zależy jednak od tego, czy europejskie siły zbrojne uzyskają zgodę swoich rządów na użycie siły w razie potrzeby, a jak dotąd nie widzę zbyt wielu dyskusji politycznych na ten temat.

Wszystkie zdjęcia: Kancelaria Prezydenta Ukrainy

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu Wsparcie Ukrainy realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

O czym rozmawiała "koalicja chętnych" w Paryżu. Najważniejsze wnioski

Kateryna Tryfonenko

Jeśli sankcje zostaną zniesione, Rosja może zaatakować kraje NATO w ciągu najbliższych pięciu lat, a być może wcześniej – ostrzega prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Jego kraj intensywnie umacnia swoje granice z Rosją i Białorusią: planowane są wielowarstwowe fortyfikacje, w tym pola z minami przeciwpiechotnymi i przeciwczołgowymi.

W kontekście tych zagrożeń Litwa, Polska i Finlandia dyskutują o stworzeniu jednolitej tarczy obronnej w celu ochrony wschodniej flanki Europy. Jednocześnie Wielka Brytania inicjuje nowe spotkania „koalicji chętnych” w sprawie misji pokojowych w Ukrainie, które mogą zmienić układ sił w regionie.

Co ten geopolityczny krajobraz oznacza dla przyszłości Litwy i Europy? Czy Litwa jest gotowa na potencjalne wyzwania? Rozmawiamy o tym z Rasą Juknevičienė, byłą ministrą obrony Litwy, byłą posłanką do litewskiego Sejmu, a obecnie posłanką do Parlamentu Europejskiego.

„Koalicja chętnych” i rola Litwy

Maryna Stepanenko: – Litwa wielokrotnie demonstrowała swoją gotowość do zdecydowanych działań, w szczególności ogłaszając gotowość przyjęcia broni jądrowej NATO. Na ile realistyczny jest ten krok i czy inni sojusznicy go popierają?

Rasa Juknevičienė: – Nasze planowanie obronne, jako członka NATO, jest z natury regionalne. Aktywnie się przygotowujemy i robimy, co w naszej mocy, ponieważ artykuł 3 Karty NATO wymaga od nas gotowości do obrony i działania jako wiarygodni partnerzy i członkowie Sojuszu.

Polegamy jednak na szerszym planowaniu i zdolnościach NATO. Jeśli chodzi o rozmieszczenie broni jądrowej, ważne jest, by wyjaśnić, że nie oznacza to, że Litwa będzie posiadała broń jądrową. Nasze plany obronne mają charakter regionalny i obejmują państwa bałtyckie oraz Polskę, które znajdują się pod parasolem obrony zbiorowej NATO. Nie ma oddzielnego planu dla Litwy, Łotwy czy innych, pojedynczych krajów.

Konkretna lokalizacja potencjału nuklearnego – na Litwie, w Polsce czy nawet w Niemczech – nie jest kwestią krytyczną. Zdolności te często obejmują pociski dalekiego zasięgu, chociaż taktyczna broń jądrowa może być również rozmieszczona na okrętach podwodnych, nawodnych i innych zasobach wojskowych.

Naprawdę znaczenie ma to, czy NATO posiada wystarczające zdolności, bliskość tych zdolności do osiągnięcia kluczowych celów oraz to, kto nimi operuje

Litwa nie użyje broni jądrowej. Jakakolwiek decyzja o rozmieszczeniu sił nuklearnych zostałaby podjęta przez NATO, a nie przez Litwę, a wszelkie operacje byłyby prowadzone pod kierownictwem Sojuszu.

Odstraszanie nuklearne pozostaje krytycznym aspektem naszej oceny zagrożenia. Jeżeli regionalne dowództwo NATO uzna, że terytorium Litwy jest strategicznie odpowiednie lub zapewnia wystarczającą przestrzeń do rozmieszczenia sił, decyzja ta zostanie podjęta wspólnie. Powtarzam: to decyzja regionalna, a nie dotycząca wyłącznie Litwy.

Jak ocenia Pani perspektywy rozszerzenia „koalicji chętnych” do pomocy Ukrainie? Czy poszczególne państwa NATO mogą w przyszłości inicjować nowe formaty wsparcia wojskowego nawet bez konsensusu w całym Sojuszu?

Przede wszystkim mówimy o Sojuszu. Tylko NATO może opracować jasne, kompleksowe planowanie, ponieważ dysponuje zasobami, rozumie możliwości i precyzyjnie identyfikuje zagrożenia wojskowe. NATO wie, jak skutecznie reagować na te zagrożenia. Tak więc naszym priorytetem jest NATO.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których Sojuszowi jako całości trudno podejmować decyzje. W takich przypadkach mamy specjalne ustalenia ze Stanami Zjednoczonymi, aby zapewnić obronę naszego regionu, jeśli nie można osiągnąć konsensusu między wszystkimi członkami NATO. Biorąc pod uwagę obecne wyzwania w Waszyngtonie, konieczne jest rozważenie możliwości budowania koalicji w ramach NATO i UE.

Dla nas bezpieczeństwo na Morzu Bałtyckim i w krajach je otaczających jest najwyższym priorytetem

To wyzwanie jest dla nas pilniejsze niż dla krajów nad Morzem Śródziemnym, które stoją przed własnymi ważnymi wyzwaniami. Dlatego zdecydowanie popieram współpracę między krajami, które stoją w obliczu podobnych zagrożeń i wyzwań.

Takie podejście nie oznacza powielania wysiłków, ale raczej uzupełnianie i wzmacnianie naszego wspólnego bezpieczeństwa i obrony. W pełni popieram gotowość państw członkowskich do zjednoczenia się i wspólnego stawienia czoła wspólnym zagrożeniom.

Litwa jest jednym z krajów najbardziej wspierających Ukrainę. Czy są jakieś „czerwone linie”, których nie jest gotowa przekroczyć w zakresie pomocy wojskowej?

Podobnie jak wiele innych krajów, skandynawskich i bałtyckich, a także Polska, dobrze rozumiemy, że Ukraina nie tylko broni siebie, ale także nas. To wspólne wyzwanie dla całej Europy.

Dlatego nie wyznaczamy żadnych czerwonych linii. Naszymi jedynymi ograniczeniami są nasze możliwości i zasoby

Chociaż nie jesteśmy najpotężniejszym gospodarczo krajem w UE, wnieśliśmy ogromny wkład [od początku inwazji Litwa udzieliła Ukrainie pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej o wartości 1,112 mld euro, co stanowi 1,801% PKB tego kraju. Pod tym względem zajmuje ona trzecie miejsce wśród wszystkich darczyńców – aut.].

Wołodymyr Zełenski i Gitanas  Nausėda. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy i strategia UE

Kęstutis Budrys, minister spraw zagranicznych Litwy, zaproponował pięcioczęściowy pakiet gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Czy UE ma wolę polityczną, by je wdrożyć, w szczególności wysłać europejskie wojska do Ukrainy?

Mamy problem wewnątrz UE, bo Węgry nie są obecnie w stanie lub nie chcą poprzeć wszystkich propozycji dotyczących Ukrainy. Niestety ich pozycja przypomina raczej pozycję rosyjskiej marionetki działającej w UE niż proeuropejskiego członka. Taka jest rzeczywistość, z którą mamy do czynienia.

Jednocześnie Unia nie jest organizacją wojskową – została stworzona jako wspólnota gospodarcza, bez wymiaru wojskowego. Obrona i bezpieczeństwo zawsze leżały w gestii państw członkowskich, podczas gdy aspektem wojskowym zajmuje się NATO. Bo wiele krajów UE jest również członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Wszelkie wysiłki zmierzające do rozmieszczenia wojsk lub sił pokojowych leżą w gestii poszczególnych państw członkowskich. Zachęcające jest to, że tworzą się koalicje, a Wielka Brytania odgrywa aktywną rolę w bezpieczeństwie europejskim, mimo opuszczenia przez nią UE.

Zaangażowanie Brytanii w obronę kontynentu pozostaje silne i ważne

Jeśli UE obejmie przywództwo, wiele krajów podąży za nią, lecz skuteczne rozmieszczenie wymaga odpowiednio zdolnych państw. Chociaż Litwa ma silną wolę polityczną i poparcie społeczne, jasne jest, że sam nasz wkład nie wystarczy.

Zobaczymy, co wyniknie z trwających, choć niepewnych, negocjacji między USA a Rosją. Niemniej Litwa będzie nadal wspierać wszelkie niezbędne środki mające pomóc Ukrainie przetrwać i osiągnąć jak najwięcej w tej wojnie.

Pięciopunktowy pakiet Budrysa dotyczący gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy zawiera również klauzulę o przyspieszonym przystąpieniu Ukrainy do Unii. Na ile realistyczna jest ta perspektywa w kontekście zagrożeń ze strony Rosji?

Rozszerzenie jest obecnie kluczowym priorytetem dla Parlamentu Europejskiego. Jestem głęboko zaangażowana w te debaty i procesy decyzyjne w zakresie, w jakim zależy to od Parlamentu Europejskiego. Ukraina jest z pewnością najważniejszym krajem w tym względzie.

Dla mnie i wielu moich kolegów jest jasne, że Ukraina działa już jako państwo członkowskie UE, broniąc naszych granic – w rzeczywistości formalnych granic Unii. Potrzebujemy Ukrainy tak bardzo, jak Ukraińcy potrzebują nas. Chcą dołączyć do UE, cieszyć się ochroną, rozwijać swój kraj i osiągnąć dobrobyt, którym my cieszymy się od czasu przystąpienia do Unii w 2004 roku.

Ukraina zasługuje na taką przyszłość, a proces negocjacji jest kluczowy dla wdrożenia niezbędnych reform. Mamy jednak do czynienia z problemem polegającym na tym, że Węgry próbują zablokować rozpoczęcie negocjacji.

Podkreśla to fundamentalną kwestię w UE: weto w Radzie Europejskiej. Kiedy jeden kraj jest w stanie zawetować decyzję, może to praktycznie zatrzymać cały proces

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że takie podejście jest nie do utrzymania. Niestety droga Ukrainy do członkostwa w UE zależy w dużej mierze od rozwiązania tych wewnętrznych kwestii decyzyjnych Unii, które stały się główną przeszkodą. Stoimy przed wieloma wyzwaniami, ale pracujemy nad ich przezwyciężeniem.

Pomoc wojskowa i strategia odstraszania

Litwa porzuciła międzynarodową konwencję zakazującą stosowania amunicji kasetowej i wraz z Polską, Łotwą i Estonią ogłosiła zamiar wycofania się z konwencji ottawskiej o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych. Czy uważa Pani, że ta decyzja była słuszna?

Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o amunicję kasetową, jest to tylko koniec historii, która rozpoczęła się co najmniej sześć miesięcy temu, jeśli nie wcześniej, kiedy rozpoczęła się wojna na wielką skalę w Ukrainie. Wasze doświadczenie boleśnie pokazało, jak ważna jest ta kwestia. Niestety to bardzo delikatna kwestia, ale użycie min jest konieczne do odstraszania lub obrony przed agresorem. Litwa, Łotwa, Estonia i Polska podjęły tę decyzję wspólnie, ponieważ, jak wcześniej wspomniałam, nasza strategia obronna ma charakter regionalny.

Jeśli Polska zostanie zaatakowana, wpłynie to na nas wszystkich. Bezpieczeństwo Polski jest naszym bezpieczeństwem, tak jak bezpieczeństwo Łotwy

Mamy nadzieję, że Finlandia również przyłączy się do tej decyzji. To ważna część naszej regionalnej strategii obronnej i ważny krok naprzód.

Prezydent Finlandii Alexander Stubb, prezydent Litwy Gitanas Nausėda i prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs w Kijowie, 24 lutego 2025 r. Zdjęcie: Heikki Saukkomaa/Lehtikuva Oy/East News

Polska wysyła F-16 i personel wojskowy na Litwę, by wzmocnić patrole powietrzne. Czy możemy spodziewać się podobnych inicjatyw obronnych w całym regionie bałtyckim?

Uczestniczymy w natowskiej misji patrolowania przestrzeni powietrznej od momentu przystąpienia do Sojuszu w 2004 roku, więc to nic nowego. Można ją rozszerzyć, tak jak to było w przeszłości. W rzeczywistości od 2014 roku misja już się rozrosła. Początkowo istniała tylko jedna baza dla wszystkich trzech państw bałtyckich na Litwie, w Siauliai. Teraz mamy dwie, a może nawet  jeszcze jedną, na Łotwie – trzeba to sprawdzić [1 marca 2024 r. łotewska baza wojskowa w Lielvarde stała się trzecią bazą NATO, która rozmieszcza myśliwce Sojuszu do pilnowania nieba nad Estonią, Łotwą i Litwą – red.].

Ponadto baza lotnicza Emari w Estonii również gości samoloty NATO do obrony powietrznej. Tak więc choć misja pozostaje zasadniczo taka sama, jej zakres uległ rozszerzeniu.

Zwiększył się zakres odpowiedzialności i istnieje potrzeba dalszej reformy i przeformatowania misji air policing, aby umożliwić użycie amunicji i innych zasobów w przypadku agresji. Mieści się to jednak w ramach planowania NATO. Wierzę, że w przypadku poważnego zagrożenia zmiany zostaną wprowadzone natychmiast.

NATO: wyzwania związane z reformami

W artykule dla Atlantic Council analityk David Julazadeh podkreśla, że NATO potrzebuje pilnej reformy, by nadążyć za przeciwnikami pod względem szybkości podejmowania decyzji. Rzeczywiście istnieje taki problem?

To bardzo stara debata. Kiedy byłam ministrą obrony, zaczęliśmy zastanawiać się, czy polityczne przywództwo NATO, gdyby nadszedł „dzień X”, byłoby w stanie natychmiast podejmować szybkie i niezbędne decyzje – zwłaszcza biorąc pod uwagę wymóg jednomyślności. Każde państwo członkowskie musi wyrazić zgodę, co w praktyce daje każdemu prawo weta.

W NATO widzimy tę samą dynamikę co w UE, z poszczególnymi krajami sprzeciwiającymi się kluczowym decyzjom. Niestety mamy przykłady tego, jak może to być problematyczne

Dlatego niektóre decyzje zostały już delegowane bezpośrednio do dowództwa wojskowego NATO w celu ich natychmiastowego wdrożenia. Chociaż nie jestem już głęboko zaangażowana w prace Sojuszu i śledzę rozwój wydarzeń jedynie za pośrednictwem mediów, wiem, że ta kwestia pozostaje krytyczna. Istnieje potrzeba nadania natowskim siłom zbrojnym większych uprawnień i odpowiedzialności, aby mogły działać tak szybko, jak to możliwe, we wczesnych stadiach kryzysu.

Niemieckie myśliwce Eurofighter Typhoon w bazie lotniczej Lielv?rde na Łotwie. Zdjęcie: Arnaud Chamberlin

UE opracowuje projekt rozbudowy swojego przemysłu obronnego w celu odstraszania Rosji. Czy to wystarczy dla strategicznej autonomii Europy? A może bez USA projekt ten jest skazany na ograniczony efekt?

Nazywamy to sojuszem obronnym. To, co zaczynamy teraz budować, wyznacza nowy etap, nową erę Unii Europejskiej. Do tej pory UE nigdy nie funkcjonowała jako sojusz wojskowy czy organizacja obronna.

To coś zupełnie nowego. Po raz pierwszy w naszej historii mamy komisarza ds. obrony, a 19 marca odbyła się publiczna prezentacja Białej Księgi Obrony. Określi ona strategię na rzecz większej autonomii w sektorze obronnym.

Nie jestem fanką terminu „strategiczna autonomia”, ponieważ nadal w dużym stopniu polegamy na naszych euroatlantyckich więziach. Mam nadzieję, że napięcia w NATO i obecny kryzys zaufania zostaną ostatecznie rozwiązane, ale nawet wtedy będziemy nadal potrzebować Stanów Zjednoczonych, Kanady i więzi transatlantyckich.

Kiedy mówimy o unii obronnej, naszym celem jest wzmocnienie własnych zdolności Unii Europejskiej. Przemysł obronny jest kluczową częścią tych wysiłków. Chociaż jego rozwój jest tylko jednym z wielu niezbędnych kroków, kluczowe znaczenie ma zmniejszenie zależności od państw trzecich i rozwinięcie jak największej części naszych własnych zdolności.

Jednocześnie priorytetem pozostaje wsparcie dla Ukrainy. Oznacza to nie tylko wzmocnienie przemysłu obronnego Francji, Niemiec i innych krajów UE, ale także pomoc Ukrainie w rozwijaniu jej własnego przemysłu obronnego.

Rozumiemy już, że bezpieczeństwo Ukrainy jest naszym bezpieczeństwem. Ukraina zdobyła bezcenne doświadczenie podczas wojny, ale także rozwinęła swój przemysł obronny w wysoce efektywny sposób. Silne synergie z Ukrainą będą miały kluczowe znaczenie

Bezpieczeństwo i obrona muszą być rozpatrywane na wielu poziomach: przeciwdziałania bezpośrednim zagrożeniom militarnym, przeciwdziałania wojnie hybrydowej oraz zwalczania szpiegostwa i sabotażu, takich jak ostatnie incydenty na Morzu Bałtyckim. Agresywne działania Rosji skierowane są nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko całej Unii Europejskiej. Musimy być przygotowani na wszystkie te wyzwania.

Zdjęcie na okładce: Alfredas Pliadis/Associated Press/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspierajmy Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

Rasa Juknevičienė: - Zaczyna się nowa era Unii Europejskiej

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Agresor i zaatakowany to nie są takie same ofiary wojny

Ексклюзив
20
хв

Niewola i uwolnienie: życie od nowa

Ексклюзив
20
хв

Oszustwo Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress