Exclusive
20
min

Pieniądze, małżeństwo, wojna. Czy da się zbudować stabilny związek z obcokrajowcem?

Nowe relacje są zawsze ekscytujące, ale i ryzykowne

Olga Neskorodiana

Налагодити своє життя за кордоном важко, тим більше, що адаптація йде під час війни. Фото: Alican Helik/Pexels

No items found.

Zwykłe scenariusze zachowań nie sprawdzają się. Uchodźczynie muszą nauczyć się budować relacje na nowo, biorąc pod uwagę specyfikę kultury, do której trafiły i mentalność jej przedstawicieli

Nie wszyscy są gotowi otwarcie mówić o trudnościach, błędach i porażkach w życiu osobistym. Nasze bohaterki, mieszkające w różnych krajach Europy, nie chcą, aby ich bliscy wiedzieli o ich życiu prywatnym, dlatego proszą o zachowanie anonimowości. Ich doświadczenia są jednak ciekawe. Zwłaszcza, że spośród kilku milionów ukraińskich kobiet, które opuściły kraj z powodu wojny, niektóre próbują zbudować nowe życie z nowymi partnerami.

Jak się okazało, wojna wpłynęła również na podejście do bolesnych tematów w relacjach osobistych.

«Було страшно, що сконаю на чужині під акомпанемент російських наративів»

Olena ma 31 lat i od półtora roku mieszkała we Francji lub Belgii, w zależności od decyzji jej byłego już partnera. W przeciwieństwie do wielu osób, na początku inwazji na pełną skalę nie udała się w nieznane, ale do swojego ukochanego. Poznała Jeana-Baptiste'a latem 2020 roku na Tinderze. Dwa miesiące później przyjechał do Kijowa, aby się z nią spotkać.

Wychodziłam ze związku z mężczyzną, który nie wiedział, czego chce. Na naszej pierwszej randce powiedziałam mu tak: "Stary, chcę mieć rodzinę i dzieci. Chcesz tego?" Zapewnił mnie, że tak. Później okazało się, że hipotetycznie chciał zarówno rodziny, jak i dzieci. I może kiedyś później.

Lekcja pierwsza: wszystko, co ważne, musi być sformułowane w postaci konkretnych pytań i wyjaśnione. Europejczycy w ogóle, a Francuzi w szczególności, nie spieszą się z nawiązywaniem relacji. Spotykanie się przez ponad 5 lat i życie osobno jest dla nich normą. Małżeństwo, gdy dzieci idą na studia, jest również normalne. Olena przyjechała w marcu 2022 roku i wprowadziła się do niego, a przyjaciele Jeana-Baptiste'a byli szczerze zaskoczeni szybkością rozwoju tego związku. Drugim odkryciem były pieniądze.

We Francji każdy płaci za siebie - to normalna praktyka. Fot: Anna Urlapova/Pexels

Olena doszła do wniosku, że Francuzi są dość skąpi, nie ma sensu oczekiwać, że ktoś ją zaprosi do restauracji.

Olena była przyzwyczajona do samodzielnego utrzymywania się, więc fakt, że wszystkie wydatki zostaną podzielone na pół, odpowiadał jej. Dopóki nie straciła pracy. Kiedy skończyły się jej oszczędności, zdała sobie sprawę, że musi poprosić o pomoc. A nie wiedziała, jak.

"On nie wstydził się prosić mnie o pieniądze, to było normalne, że mówił: 'Słuchaj, daj mi 40 euro na benzynę'. To był problem: on mnie prosił, a ja nie mogłam tego zrobić. To było bardzo dziwne: on prosi mnie o pieniądze, ja mu je daję, a kiedy nie mam pieniędzy, nie mogę ani odmówić, ani go poprosić. Z obcokrajowcami trzeba rozmawiać, trzeba ich prosić".

Olena mówi, że mogłaby sobie z tym jakoś poradzić. Gdyby nie spór o wartości, który wybuchł w związku gdy Rosjanie najechali Ukrainę.

Okazało się, że dla jej francuskiego przyjaciela nie wszyscy Rosjanie są źli, Rosja nie jest najeźdźcą, a okrucieństwa na Ukrainie są straszne, "ale to wojna, co można zrobić". Jeśli nie akceptuje tego "punktu widzenia", to jest ekstremistką. W Europie "każdy musi być szanowany"

"Tolerancja wobec Rosjan i wojny, niechęć do zrozumienia mojej traumy i jej przyczyn i przekonanie, że nie potrafię zrozumieć różnych punktów widzenia - to było stanowisko mojego partnera. To europejski liberalizm, w którym normalne jest mówienie, że Krym należy do Rosji, bo było "referendum", a mówienie, że Rosja jest państwem terrorystycznym jest ekstremizmem. I nie można w ogóle mówić o terroryzmie, bo nie ma żadnego dokumentu, który by to potwierdzał. A ja tęskniłam do ludzi, którym nie musiałabym wyjaśniać, co się naprawdę zdarzyło i ttumaczyć, skąd się wzięła moja trauma. ". Rzuciłam się w wolontariat, on mnie naprawdę wciągnął.

Mówimy różnymi językami

Julia przyjechała do Polski z Charkowa. Żartuje, że przywiozła ze sobą niskie standardy relacji. Kiedy spotkała mężczyznę, który był szczerze zainteresowany jej życiem, emocjami i myślami, była zaskoczona i zakochała się. Był emocjonalnie zaangażowany w ich związek w najszerszym możliwym zakresie. Mieli jednak różne podejścia do pewnych kwestii. Na przykład, kto powinien płacić na randce.

- Mówisz, że wszyscy faceci zawsze za ciebie płacili. Ale wygląda na to, że cię kupowali.

- Nie. W naszym kraju jest to uważane za normalne zaloty.

- Jak się do niego zaleca? Co dla niego robi?

- Cóż, po prostu tam jest.

- Więc żeby kobieta chciała spędzać z tobą czas, musisz dać jej pieniądze?

Spory w związku często zaczynają się od pieniędzy fot: Karolina Grabowska/Pexel

Spotykają się od sześciu miesięcy, ale ona wciąż nie może zmusić się do płacenia za nich oboje, a on też nie jest zadowolony z tej sytuacji. Postanowili poszukać kompromisu: zgodzili się nie wywierać na siebie presji, a w międzyczasie Julia będzie płacić za siebie na randkach. Ten scenariusz, jak twierdzi, jest lepszy niż doświadczenie jej przyjaciółki z Włochem:

"Przestała się z nim spotykać, więc wystawił jej rachunek za jedzenie, które jej kupił, gdy byli razem. Musi mu zwrócić pieniądze, ponieważ zmarnowała jego czas".

Julia stara się nie myśleć o przyszłości. Po pierwsze, wojna nauczyła ją, by nie przewidywać przyszłości. Po drugie, teraz poznaje polskie realia i zaczyna rozumieć, że działają tu inne schematy.

"Pytałem wielu ludzi: "Spotykacie się od dłuższego czasu, podróżujecie. I nie mieszkacie razem?" A oni nie chcą, bo to drogie: "Mieszkam z rodzicami i nie płacę czynszu, a zakupy, gotowanie i pranie musiałabym robić sama". I to są ludzie w wieku 28-30 lat. Nie rozumiem tego, choć moi polscy znajomi tłumaczą takie podejście trudnościami z kredytami hipotecznymi i dostępem do mieszkań w Polsce".

W Ukrainie chłopaki oferują pomoc, tutaj muszę o nią prosić

W Kijowie Mariana była dziennikarką jednego z wiodących kanałów, miała własne mieszkanie i dobre życie. W Niemczech jest jej ciężko, ale Beniamin sprawił, że jest przyjemniej. Jest dobrym facetem, uważnym i zaangażowanym. Ale zaczęły pojawiać się szczegóły, z którymi Marianie coraz trudniej było sobie poradzić.

"Jest przyzwyczajony do życia w luksusie. Wybiera miejsca, na które mnie nie stać. Czuję się nieswojo, że będzie dużo płacił. I widzę, że chciałby, żebym to ja płaciła. Nie rozumie, że nasz standard życia jest nieco inny niż w Niemczech czy Francji. Jego stać na kupno domu tutaj, ale mnie nie stać na wynajęcie pokoju".

Wkrótce będzie musiała opuścić schronisko dla uchodźców. Beniamin zaproponował, że się do niej wprowadzi. Mariana uznała to za miły gest, ale "bezpieczny" dla niego, ponieważ z prawnego punktu widzenia jest to nierealne. Mieszkają w sąsiednich miastach, ale administracyjnie są to różne gminy. Można zmienić miejsce zameldowania ze względu na pracę lub sformalizowany związek. To nie wchodzi w grę. I wygląda na to, że będzie musiała sama zorganizować przeprowadzkę.

Dla ukraińskich kobiet ważne jest, aby ich partnerzy solidaryzowali się z Ukrainą w czasie wojny Fot Pexels

Ale najtrudniejszą rzeczą do przezwyciężenia dla Mariany jest jego obojętność wobec Ukrainy. Chociaż Beniamin nie zaprzecza, że Rosja jest agresorem i nie szuka dobrych Rosjan, w ogóle nie interesuje się Ukrainą.

"Jestem oburzona że europejskie firmy działają na rosyjskim rynku. A dla niego to tylko biznes. On nie rozumie, że to jest sponsorowanie wojny. Wie, jak bardzo mnie to boli, bardzo emocjonalnie do tego podchodzę.

Jakby nie chcąc mnie denerwować, odmawia rozmowy na ten temat. "Nie myśl o złych rzeczach". Ale rozumiem, że po prostu nie jest tym tematem zainteresowany. Dla niego ta wojna jest daleko, ale ja jestem uchodźczynią. I chciałabym o tym porozmawiać. W ogóle nie interesuje go nic o Ukrainie, nawet nie chce spróbować jedzenia, nie mówiąc już o poznaniu jej historii. Nie interesują go zdjęcia Kijowa. I ciągle próbuje zmienić muzykę. To jest ojczyzna twojej dziewczyny! Jak to możliwe?"

O pieniądzach nie rozmawiamy

Gajan (imię zmienione) ma 29 lat i po raz drugi zmieniła kraj. Kiedy dziewczynka miała rok, jej rodzice opuścili Armenię i osiedlili się w ukraińskim Alczewsku. Uważa się za Ormiankę, która przyswoiła sobie ukraińską mentalność. I to doświadczenie jest teraz bardzo pomocne w Warszawie.

"Mentalność, którą masz w sobie, jest silniejsza niż ta, którą nakłada na ciebie społeczeństwo, którego jesteś częścią. Dorastałem w Ukrainie, ale miałam pytania do Ukraińców o to, dlaczego nie byli tacy jak ja, a ja nie byłam taki jak oni. Dlaczego ludzie zachowują się inaczej w tej samej sytuacji. Polacy są podobni do Ukraińców pod wieloma względami. Są różnice, ale mi one nie przeszkadzają".

Gajan jest lekarzem, zdała tu specjalny egzamin, nostryfikację dyplomu i ma dwie prace w Warszawie. Stopniowo ułożyła sobie życie osobiste.

Okazało się, że poruszanie tematu pieniędzy w ogóle było nieprzyzwoite. Na jednej z randek z pewnym interesującym grafikiem pojawił się temat indywidualnej przedsiębiorczości (jednoosobowa działalność gospodarcza). Gajan założyła firmę, ale nie była zbyt zadowolona ze swojego księgowego, więc zapytała, czy jej rozmówca mógłby jej kogoś polecić. Mówi, że reakcja rozmówcy była dla niej zaskoczeniem:

"Po randce napisał: "Nie widzę sensu w kolejnych randkach. Nie możemy rozmawiać o pieniądzach i księgowych. Nawet jeśli nie jesteś Polką". Ale nie pytałem, ile zarabiasz, ani ile oszczędzasz".

Później Gajan poznaje Polaka, potomka imigrantów z Ukrainy. Łączy ich wspólna nienawiść do Rosji.

"Kiedy się spotkaliśmy, nie pytałam, czyj jest Krym i czy są tam dobrzy Rosjanie. Po prostu jakoś to czułam. Jego ojciec bardzo ostro reaguje na słowo "Rosjanie". Nigdy nie widział Rosjan, nigdy nie mieszkał obok nich, ale odziedziczył zrozumienie o co chodzi po swoich rodzicach i dziadkach. Obserwuje ukraińskie grupy, które publikują wiadomości po ukraińsku i czyta z translatorem. Poszliśmy na rodzinny obiad do domu jego babci. Głównym tematem przy stole był Chersoń i Kachówka. To są wartości, które nas łączą".

Gajan jest przekonana, że wystarczy zadawać pytania i spokojnie reagować na to, co się słyszy.

"Staram się zachowywać jak dorosły. Jeśli coś mnie dziwi lub dezorientuje, pytam. Jeśli mówi, że w Polsce jest taki zwyczaj, akceptuję to. Na przykład nieprzyzwoicie jest przyjść na wesele bez wcześniejszej randki. U nas, w Ukrainie ludzie idą z kimkolwiek, nawet z sąsiadami. Tutaj tak nie jest! Do tego dochodzą prezenty. Tutaj, na przykład, jeśli wychodzicie razem, oboje kupujecie prezent. A mój partner powiedział: "Tutaj, jeśli jesteś zaproszona, ty kupujesz prezent".

Mówić tym samym językiem

Za każdym razem musisz wybrać siebie, bez względu na to, jak trudne to jest. Nasza pierwsza bohaterka zdała sobie sprawę, że nie może żyć z rusofilem. Pomógł jej wolontariat. Wraz z grupą Ukraińców w Luksemburgu organizowała różne akcje i wydarzenia, pisała listy, spotykała się z władzami księstwa. Na takim wydarzeniu poznała Amerykanina. I odkryła, że nie chodzi o obcokrajowców, ale o konkretnych ludzi. Mark w pełni podzielał jej złość i nienawiść, był przekonany, że Rosja to centrum zła i że Ukraina wygra. Godzinami rozmawiali o polityce, zastanawiali się, jak zebrać więcej pieniędzy na różne cele. Okazało się, że na jego balkonie w Luksemburgu wisi niebiesko-żółta flaga, a on sam jedzie na Ukrainę w ramach misji humanitarnej. Współpraca powoli przerodziła się w relację, w której jest bezpieczna przestrzeń, w której można być sobą i nie bać się oceny za swoje przekonania.

Tak, zdrowe, dojrzałe związki są nudne. W zdrowym, dojrzałym związku ludzie siadają i rozmawiają. Dlatego najważniejszą rzeczą w związku z obcokrajowcem jest mówienie tym samym językiem

No items found.

Dziennikarka. Przez ostatnie 10 lat pracowała w telewizyjnym serwisie informacyjnym.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Psycholog Stealth

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Nie na to się umawialiśmy

Jestem w Polsce od początku rosyjskiej inwazji. Po pierwszych kilku bardzo trudnych miesiącach musiałam zostawić rodzinę i przyjaciół. Nadszedł czas, aby ochłonąć i odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

W Polsce znalazłam pracę, z której jestem bardzo zadowolona. Teraz stać mnie na wynajęcie pokoju i odkładam pieniądze na nowe życie po powrocie do kraju. Jako singielka przed trzydziestką nie byłam zamknięta na związki. Rok temu poznałam w pracy miłego faceta.

Zapraszał mnie do kina i na spacery. Dobrze się dogadywaliśmy, ponieważ od kilku lat pomagał Ukraińcom znaleźć pracę w Polsce i trochę nauczył się naszego języka – a jednocześnie uczył mnie polskiego. Później przedstawił mnie swojej rodzinie, która mnie zaakceptowała i może nawet polubiła.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jego dziwne zachowanie w łóżku. Wstydzę się rozmawiać o tym ze znajomymi, bo niby dlaczego miałabym im opowiadać o swoich intymnych sprawach?

Dwukrotnie przyłapałam mojego chłopaka na potajemnym zdejmowaniu prezerwatywy przed końcem stosunku. Stosuję antykoncepcję, ale zgodziliśmy się również używać prezerwatyw, aby było bezpieczniej. Nie miał nic przeciwko temu.

Kiedy powiedziałam mu, że zdjął prezerwatywę, pokłócił się ze mną i zaczął udowadniać, że się zsunęła. Dwa razy? Nie chcę go do siebie zrazić ani zranić, ale czuję się nieswojo. To tak, jakby mnie oszukał, zdradził, zrobił coś wbrew mnie i temu, na co się umawialiśmy.

Nie chcę być teraz w ciąży. Wolę poczekać, aż wojna się skończy, kiedy zdecydujemy, gdzie będziemy mieszkać. Chcę mieć dziecko w spokojniejszym czasie.

Jak z nim rozmawiać o tym dziwnym zachowaniu, żeby się nie obraził, ale zrozumiał mój punkt widzenia? Będę wdzięczna za radę.

Justyna Majchrowska, psycholożka, Avigon.pl:

Szanowna Pani!

Rozumiem, że jest Pani w trudnej sytuacji, i doceniam Pani szczerość. To, co Pani opisała, jest poważnym problemem i dobrze, że się Pani nim podzieliła i chce go rozwiązać. Przede wszystkim chciałbym pogratulować Pani odnalezienia się w nowej rzeczywistości, w zupełnie nowym kraju. Wymagało to od Pani dużo odwagi i determinacji.

To, co Pani opisuje – czyli zdejmowanie prezerwatywy bez obopólnej zgody – nazywa się „stealthing” i jest uważane za formę przemocy wobec kobiet.

Ważne jest, aby Pani wiedziała, że Pani odczucia są całkowicie uzasadnione. W intymnej relacji zaufanie i wzajemny szacunek są kluczowe. Wszelkie działania, które naruszają ustalone przez Panią granice, stanowią problem. Pani obawy są zrozumiałe, ponieważ partner złamał umowę dotyczącą stosowania antykoncepcji.

Musi Pani z nim porozmawiać. Przed rozmową warto zastanowić się, czego Pani od partnera oczekuje. Proszę wyjaśnić mu, jakie są Pani granice w tym związku i jak Pani chce, by były przestrzegane. Może Pani uświadomić mu, że dla Pani to nie tylko kwestia komfortu, ale także zaufania i bezpieczeństwa.

Ważne jest również, aby być wytrwałą. Proszę pamiętać, że ma Pani pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb i uczuć. W związku trzeba otwarcie mówić o tym, co niepokoi, bez obawy, że się zrani drugą osobę.

Jednocześnie powinna Pani rozważyć możliwe konsekwencje. Proszę się zastanowić, co Pani zrobi, jeśli sytuacja się powtórzy lub jeśli Pani partner nie zrozumie jej punktu widzenia. Może Pani na przykład uznać, że jeśli jego zachowanie się nie zmieni, będzie to silny sygnał do rozważenia przyszłości waszego związku.

Mówić otwarcie, ale z szacunkiem

Ma Pani prawo do pełnej kontroli nad swoim ciałem i życiem, a wszelkie próby manipulowania decyzjami w tej sprawie przez partnera są niedopuszczalne.

Nawet jeśli teraz czuje się Pani zbyt skrępowana, by porozmawiać o tym z przyjaciółmi, może Pani spróbować znaleźć kogoś zaufanego, z kim będzie mogła porozmawiać. Wsparcie emocjonalne innych osób może pomóc Pani spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i dodać sił.

Po rozmowie z partnerem proszę zwrócić uwagę na jego reakcję – czy rozumie Pani obawy. Jego reakcja da Pani wiele informacji na temat tego, jak bardzo zależy mu na Pani i Waszym związku.

Ważne jest również, by wybrać odpowiedni moment na rozmowę. Proszę się upewnić, że oboje macie czas i jesteście w spokojnym miejscu. Proszę mówić otwarcie, ale z szacunkiem. Można zacząć od tego, że bardzo ceni Pani swój związek i chce budować go na wzajemnym zaufaniu. Proszę unikać oskarżeń i wyrażać raczej swoje uczucia i potrzeby.

Jeśli zachowanie partnera nie ulegnie zmianie, należy zastanowić się nad przyszłością związku

Proszę wyjaśnić partnerowi, że ochrona jest dla Pani ważna i że takie zachowanie się Pani nie podoba. Proszę podkreślić, że chce Pani, by jej decyzje były szanowane przez drugą stronę.

Proszę też zapytać o jego punkt widzenia. Niech mu Pani pozwoli wyrazić swoje myśli i uczucia. Można zasugerować, abyście wspólnie zdecydowali, jak chcecie postępować, byście oboje czuli się komfortowo.

W końcu Pani dobre samopoczucie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Niezależnie od tego, jak bardzo zależy Pani na związku, jeśli partner nie jest w stanie zrozumieć i uszanować Pani granic, powinna się Pani zastanowić się, czy to jest związek, w którym chce pozostać.

Musi Pani szanować swoje granice, bo ich nieprzestrzeganie może prowadzić do poważniejszych problemów w przyszłości. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo chronić swoje interesy i podejmować decyzje, które są zgodne z Pani wartościami.

Życzę Pani powodzenia i konstruktywnej rozmowy z partnerem.

20
хв

Mój chłopak dwukrotnie zdjął prezerwatywę przed końcem naszego seksu

Sestry
edukacja Ukraińców w polskich szkołach

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.

Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Po co synowi polska szkoła?

Bardzo obawiam się początku roku szkolnego. Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany. Rozumiem, że ktoś chce zostać w Polsce na stałe i jego dzieci będą tu żyły, ale po co mojemu synowi polska szkoła, skoro planujemy wrócić do Ukrainy?

Odebranie 800 plus jest poniżające

Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór. Czytałam te opowieści, że wiele dzieci z Ukrainy nie uczy się w ogóle, i jestem przekonana, że tak jest. Ale dlaczego karać wszystkich skoro to ledwie jakiś promil całej dziecięcej ukraińskiej społeczności w Polsce? Do tego jeszcze ta dodatkowa kara, że jeżeli dziecko nie będzie się uczyło w polskiej szkole, tracimy 800 plus. Uważam to za niesprawiedliwe i poniżające.

Będzie uczniem tylko na papierze

Mój syn do tej pory uczył się zdalnie w ukraińskiej szkole. Ma 16 lat, więc zapisałam go do polskiego liceum, bo wiem, że przepisy są przepisami. Ale nie mam pojęcia, czy będzie chodził do tej szkoły. W ogóle nie wiem, jak go przekonać. Nie mam argumentów. Nie zamierza rezygnować z ukraińskiej szkoły – czyli będzie uczniem zapisanym do polskiej szkoły, którego wyrzucą ze szkoły najpewniej po pierwszym semestrze. Potem odbiorą nam 800 plus.

Próbowałam podnosić ten finansowy wątek całej sprawy, że to dużo pieniędzy, że na pewno odczujemy ich brak – ale syn nie chce słyszeć o polskiej szkole. Powiedział, że po zajęciach w ukraińskiej szkole spróbuje znaleźć zajęcie i zarobić te pieniądze, ale mam go nie zmuszać do uczenia się w polskiej szkole.

Problem nie do rozwiązania

Wracamy do tego tematu praktycznie codziennie. Ostatnio powiedział, że jak go będą zmuszali albo będę miała z tego powodu kłopoty jako rodzic niepełnoletniego dziecka, które musi realizować polski obowiązek szkolny, to on ucieknie do Ukrainy i problem sam się rozwiąże.

Nie wiem, co robić. Zawsze miałam dobry kontakt z synem, dużo rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy problemy. Boję się jednak, że ten problem jest nie do rozwiązania.

Tatiana Ryczko, coach i mediatorka, Avigon.pl:

Szanowna Pani, przyjęte w maju tego roku znowelizowane przepisy dotyczące osób przebywających w Polsce w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie nie mają być dla nikogo karą. Wynikają jedynie z bieżących potrzeb i z konieczności ujednolicenia pewnych kwestii.

Muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia

Każdy z nas życzyłby sobie, by konflikt szybko się zakończył, byście mieli możliwość powrotu do swoich domów i do wcześniejszego życia, ale niestety nie mamy na to wpływu. Rząd, przyjmując nowe rozwiązania, daje Państwa dzieciom szansę na naukę w normalnych warunkach, co wcale nie wyklucza przecież przyszłego powrotu do Ukrainy i kontynuowania tam nauki.

Natomiast jeśli chcą Państwo funkcjonować w polskim systemie prawnym i korzystać z różnych należnych benefitów (np. świadczeń socjalnych), muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia – nawet jeśli wydają się one niesprawiedliwe.

Odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy

Z Pani listu zrozumiałam, że syn w minionych latach nie chodził do polskiej szkoły (a szkoda, bo jako czynny pedagog wiem, że dzieci, które miały taką możliwość, dosyć szybko się aklimatyzowały), więc jego reakcja obronna wcale mnie nie dziwi. Nie dowiedziałam się jednak, jaki jest powód tej niechęci. A to dosyć istotna sprawa.

Nie kwestionuję faktu, że ma Pani dobry kontakt ze swoim synem. Jednak może warto byłoby skonsultować się ze specjalistą, by się dowiedzieć, dlaczego jego reakcja jest tak silna, skoro posuwa się nawet do szantażu emocjonalnego? Nie bez znaczenia mogłyby być tutaj więzi rówieśnicze – dzieci i młodzież często, chcąc być częścią społeczności, są w stanie powielać pewne zachowania i dopasować się do grupy.

Syn nie jest już małym chłopcem, ale być może nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by to zrozumieć odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy. Życzę Pani powodzenia, jestem pewna, że uda się Pani coś zaradzić w tej sprawie.

Link do strony ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/tatiana-ryczko

20
хв

Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Malta Festival 2024: kobiety, Ukraina, wojna. For love!

Ексклюзив
Portrety siostrzeństwa
20
хв

„Gdybym miała oddać życie za moje dwie polskie siostry, zrobiłabym to”

Ексклюзив
Miłość w Tinderze
20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Hiszpania

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress