Exclusive
20
min

Pieniądze, małżeństwo, wojna. Czy da się zbudować stabilny związek z obcokrajowcem?

Nowe relacje są zawsze ekscytujące, ale i ryzykowne

Olga Neskorodiana

Налагодити своє життя за кордоном важко, тим більше, що адаптація йде під час війни. Фото: Alican Helik/Pexels

No items found.

Zwykłe scenariusze zachowań nie sprawdzają się. Uchodźczynie muszą nauczyć się budować relacje na nowo, biorąc pod uwagę specyfikę kultury, do której trafiły i mentalność jej przedstawicieli

Nie wszyscy są gotowi otwarcie mówić o trudnościach, błędach i porażkach w życiu osobistym. Nasze bohaterki, mieszkające w różnych krajach Europy, nie chcą, aby ich bliscy wiedzieli o ich życiu prywatnym, dlatego proszą o zachowanie anonimowości. Ich doświadczenia są jednak ciekawe. Zwłaszcza, że spośród kilku milionów ukraińskich kobiet, które opuściły kraj z powodu wojny, niektóre próbują zbudować nowe życie z nowymi partnerami.

Jak się okazało, wojna wpłynęła również na podejście do bolesnych tematów w relacjach osobistych.

«Було страшно, що сконаю на чужині під акомпанемент російських наративів»

Olena ma 31 lat i od półtora roku mieszkała we Francji lub Belgii, w zależności od decyzji jej byłego już partnera. W przeciwieństwie do wielu osób, na początku inwazji na pełną skalę nie udała się w nieznane, ale do swojego ukochanego. Poznała Jeana-Baptiste'a latem 2020 roku na Tinderze. Dwa miesiące później przyjechał do Kijowa, aby się z nią spotkać.

Wychodziłam ze związku z mężczyzną, który nie wiedział, czego chce. Na naszej pierwszej randce powiedziałam mu tak: "Stary, chcę mieć rodzinę i dzieci. Chcesz tego?" Zapewnił mnie, że tak. Później okazało się, że hipotetycznie chciał zarówno rodziny, jak i dzieci. I może kiedyś później.

Lekcja pierwsza: wszystko, co ważne, musi być sformułowane w postaci konkretnych pytań i wyjaśnione. Europejczycy w ogóle, a Francuzi w szczególności, nie spieszą się z nawiązywaniem relacji. Spotykanie się przez ponad 5 lat i życie osobno jest dla nich normą. Małżeństwo, gdy dzieci idą na studia, jest również normalne. Olena przyjechała w marcu 2022 roku i wprowadziła się do niego, a przyjaciele Jeana-Baptiste'a byli szczerze zaskoczeni szybkością rozwoju tego związku. Drugim odkryciem były pieniądze.

We Francji każdy płaci za siebie - to normalna praktyka. Fot: Anna Urlapova/Pexels

Olena doszła do wniosku, że Francuzi są dość skąpi, nie ma sensu oczekiwać, że ktoś ją zaprosi do restauracji.

Olena była przyzwyczajona do samodzielnego utrzymywania się, więc fakt, że wszystkie wydatki zostaną podzielone na pół, odpowiadał jej. Dopóki nie straciła pracy. Kiedy skończyły się jej oszczędności, zdała sobie sprawę, że musi poprosić o pomoc. A nie wiedziała, jak.

"On nie wstydził się prosić mnie o pieniądze, to było normalne, że mówił: 'Słuchaj, daj mi 40 euro na benzynę'. To był problem: on mnie prosił, a ja nie mogłam tego zrobić. To było bardzo dziwne: on prosi mnie o pieniądze, ja mu je daję, a kiedy nie mam pieniędzy, nie mogę ani odmówić, ani go poprosić. Z obcokrajowcami trzeba rozmawiać, trzeba ich prosić".

Olena mówi, że mogłaby sobie z tym jakoś poradzić. Gdyby nie spór o wartości, który wybuchł w związku gdy Rosjanie najechali Ukrainę.

Okazało się, że dla jej francuskiego przyjaciela nie wszyscy Rosjanie są źli, Rosja nie jest najeźdźcą, a okrucieństwa na Ukrainie są straszne, "ale to wojna, co można zrobić". Jeśli nie akceptuje tego "punktu widzenia", to jest ekstremistką. W Europie "każdy musi być szanowany"

"Tolerancja wobec Rosjan i wojny, niechęć do zrozumienia mojej traumy i jej przyczyn i przekonanie, że nie potrafię zrozumieć różnych punktów widzenia - to było stanowisko mojego partnera. To europejski liberalizm, w którym normalne jest mówienie, że Krym należy do Rosji, bo było "referendum", a mówienie, że Rosja jest państwem terrorystycznym jest ekstremizmem. I nie można w ogóle mówić o terroryzmie, bo nie ma żadnego dokumentu, który by to potwierdzał. A ja tęskniłam do ludzi, którym nie musiałabym wyjaśniać, co się naprawdę zdarzyło i ttumaczyć, skąd się wzięła moja trauma. ". Rzuciłam się w wolontariat, on mnie naprawdę wciągnął.

Mówimy różnymi językami

Julia przyjechała do Polski z Charkowa. Żartuje, że przywiozła ze sobą niskie standardy relacji. Kiedy spotkała mężczyznę, który był szczerze zainteresowany jej życiem, emocjami i myślami, była zaskoczona i zakochała się. Był emocjonalnie zaangażowany w ich związek w najszerszym możliwym zakresie. Mieli jednak różne podejścia do pewnych kwestii. Na przykład, kto powinien płacić na randce.

- Mówisz, że wszyscy faceci zawsze za ciebie płacili. Ale wygląda na to, że cię kupowali.

- Nie. W naszym kraju jest to uważane za normalne zaloty.

- Jak się do niego zaleca? Co dla niego robi?

- Cóż, po prostu tam jest.

- Więc żeby kobieta chciała spędzać z tobą czas, musisz dać jej pieniądze?

Spory w związku często zaczynają się od pieniędzy fot: Karolina Grabowska/Pexel

Spotykają się od sześciu miesięcy, ale ona wciąż nie może zmusić się do płacenia za nich oboje, a on też nie jest zadowolony z tej sytuacji. Postanowili poszukać kompromisu: zgodzili się nie wywierać na siebie presji, a w międzyczasie Julia będzie płacić za siebie na randkach. Ten scenariusz, jak twierdzi, jest lepszy niż doświadczenie jej przyjaciółki z Włochem:

"Przestała się z nim spotykać, więc wystawił jej rachunek za jedzenie, które jej kupił, gdy byli razem. Musi mu zwrócić pieniądze, ponieważ zmarnowała jego czas".

Julia stara się nie myśleć o przyszłości. Po pierwsze, wojna nauczyła ją, by nie przewidywać przyszłości. Po drugie, teraz poznaje polskie realia i zaczyna rozumieć, że działają tu inne schematy.

"Pytałem wielu ludzi: "Spotykacie się od dłuższego czasu, podróżujecie. I nie mieszkacie razem?" A oni nie chcą, bo to drogie: "Mieszkam z rodzicami i nie płacę czynszu, a zakupy, gotowanie i pranie musiałabym robić sama". I to są ludzie w wieku 28-30 lat. Nie rozumiem tego, choć moi polscy znajomi tłumaczą takie podejście trudnościami z kredytami hipotecznymi i dostępem do mieszkań w Polsce".

W Ukrainie chłopaki oferują pomoc, tutaj muszę o nią prosić

W Kijowie Mariana była dziennikarką jednego z wiodących kanałów, miała własne mieszkanie i dobre życie. W Niemczech jest jej ciężko, ale Beniamin sprawił, że jest przyjemniej. Jest dobrym facetem, uważnym i zaangażowanym. Ale zaczęły pojawiać się szczegóły, z którymi Marianie coraz trudniej było sobie poradzić.

"Jest przyzwyczajony do życia w luksusie. Wybiera miejsca, na które mnie nie stać. Czuję się nieswojo, że będzie dużo płacił. I widzę, że chciałby, żebym to ja płaciła. Nie rozumie, że nasz standard życia jest nieco inny niż w Niemczech czy Francji. Jego stać na kupno domu tutaj, ale mnie nie stać na wynajęcie pokoju".

Wkrótce będzie musiała opuścić schronisko dla uchodźców. Beniamin zaproponował, że się do niej wprowadzi. Mariana uznała to za miły gest, ale "bezpieczny" dla niego, ponieważ z prawnego punktu widzenia jest to nierealne. Mieszkają w sąsiednich miastach, ale administracyjnie są to różne gminy. Można zmienić miejsce zameldowania ze względu na pracę lub sformalizowany związek. To nie wchodzi w grę. I wygląda na to, że będzie musiała sama zorganizować przeprowadzkę.

Dla ukraińskich kobiet ważne jest, aby ich partnerzy solidaryzowali się z Ukrainą w czasie wojny Fot Pexels

Ale najtrudniejszą rzeczą do przezwyciężenia dla Mariany jest jego obojętność wobec Ukrainy. Chociaż Beniamin nie zaprzecza, że Rosja jest agresorem i nie szuka dobrych Rosjan, w ogóle nie interesuje się Ukrainą.

"Jestem oburzona że europejskie firmy działają na rosyjskim rynku. A dla niego to tylko biznes. On nie rozumie, że to jest sponsorowanie wojny. Wie, jak bardzo mnie to boli, bardzo emocjonalnie do tego podchodzę.

Jakby nie chcąc mnie denerwować, odmawia rozmowy na ten temat. "Nie myśl o złych rzeczach". Ale rozumiem, że po prostu nie jest tym tematem zainteresowany. Dla niego ta wojna jest daleko, ale ja jestem uchodźczynią. I chciałabym o tym porozmawiać. W ogóle nie interesuje go nic o Ukrainie, nawet nie chce spróbować jedzenia, nie mówiąc już o poznaniu jej historii. Nie interesują go zdjęcia Kijowa. I ciągle próbuje zmienić muzykę. To jest ojczyzna twojej dziewczyny! Jak to możliwe?"

O pieniądzach nie rozmawiamy

Gajan (imię zmienione) ma 29 lat i po raz drugi zmieniła kraj. Kiedy dziewczynka miała rok, jej rodzice opuścili Armenię i osiedlili się w ukraińskim Alczewsku. Uważa się za Ormiankę, która przyswoiła sobie ukraińską mentalność. I to doświadczenie jest teraz bardzo pomocne w Warszawie.

"Mentalność, którą masz w sobie, jest silniejsza niż ta, którą nakłada na ciebie społeczeństwo, którego jesteś częścią. Dorastałem w Ukrainie, ale miałam pytania do Ukraińców o to, dlaczego nie byli tacy jak ja, a ja nie byłam taki jak oni. Dlaczego ludzie zachowują się inaczej w tej samej sytuacji. Polacy są podobni do Ukraińców pod wieloma względami. Są różnice, ale mi one nie przeszkadzają".

Gajan jest lekarzem, zdała tu specjalny egzamin, nostryfikację dyplomu i ma dwie prace w Warszawie. Stopniowo ułożyła sobie życie osobiste.

Okazało się, że poruszanie tematu pieniędzy w ogóle było nieprzyzwoite. Na jednej z randek z pewnym interesującym grafikiem pojawił się temat indywidualnej przedsiębiorczości (jednoosobowa działalność gospodarcza). Gajan założyła firmę, ale nie była zbyt zadowolona ze swojego księgowego, więc zapytała, czy jej rozmówca mógłby jej kogoś polecić. Mówi, że reakcja rozmówcy była dla niej zaskoczeniem:

"Po randce napisał: "Nie widzę sensu w kolejnych randkach. Nie możemy rozmawiać o pieniądzach i księgowych. Nawet jeśli nie jesteś Polką". Ale nie pytałem, ile zarabiasz, ani ile oszczędzasz".

Później Gajan poznaje Polaka, potomka imigrantów z Ukrainy. Łączy ich wspólna nienawiść do Rosji.

"Kiedy się spotkaliśmy, nie pytałam, czyj jest Krym i czy są tam dobrzy Rosjanie. Po prostu jakoś to czułam. Jego ojciec bardzo ostro reaguje na słowo "Rosjanie". Nigdy nie widział Rosjan, nigdy nie mieszkał obok nich, ale odziedziczył zrozumienie o co chodzi po swoich rodzicach i dziadkach. Obserwuje ukraińskie grupy, które publikują wiadomości po ukraińsku i czyta z translatorem. Poszliśmy na rodzinny obiad do domu jego babci. Głównym tematem przy stole był Chersoń i Kachówka. To są wartości, które nas łączą".

Gajan jest przekonana, że wystarczy zadawać pytania i spokojnie reagować na to, co się słyszy.

"Staram się zachowywać jak dorosły. Jeśli coś mnie dziwi lub dezorientuje, pytam. Jeśli mówi, że w Polsce jest taki zwyczaj, akceptuję to. Na przykład nieprzyzwoicie jest przyjść na wesele bez wcześniejszej randki. U nas, w Ukrainie ludzie idą z kimkolwiek, nawet z sąsiadami. Tutaj tak nie jest! Do tego dochodzą prezenty. Tutaj, na przykład, jeśli wychodzicie razem, oboje kupujecie prezent. A mój partner powiedział: "Tutaj, jeśli jesteś zaproszona, ty kupujesz prezent".

Mówić tym samym językiem

Za każdym razem musisz wybrać siebie, bez względu na to, jak trudne to jest. Nasza pierwsza bohaterka zdała sobie sprawę, że nie może żyć z rusofilem. Pomógł jej wolontariat. Wraz z grupą Ukraińców w Luksemburgu organizowała różne akcje i wydarzenia, pisała listy, spotykała się z władzami księstwa. Na takim wydarzeniu poznała Amerykanina. I odkryła, że nie chodzi o obcokrajowców, ale o konkretnych ludzi. Mark w pełni podzielał jej złość i nienawiść, był przekonany, że Rosja to centrum zła i że Ukraina wygra. Godzinami rozmawiali o polityce, zastanawiali się, jak zebrać więcej pieniędzy na różne cele. Okazało się, że na jego balkonie w Luksemburgu wisi niebiesko-żółta flaga, a on sam jedzie na Ukrainę w ramach misji humanitarnej. Współpraca powoli przerodziła się w relację, w której jest bezpieczna przestrzeń, w której można być sobą i nie bać się oceny za swoje przekonania.

Tak, zdrowe, dojrzałe związki są nudne. W zdrowym, dojrzałym związku ludzie siadają i rozmawiają. Dlatego najważniejszą rzeczą w związku z obcokrajowcem jest mówienie tym samym językiem

No items found.

Dziennikarka. Przez ostatnie 10 lat pracowała w telewizyjnym serwisie informacyjnym.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Jak rozmawiać o pieniądzach?

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Jak nauczyć się rozmawiać z partnerem o pieniądzach

„Przeprowadziliśmy się do Polski dwa miesiące przed wybuchem wojny. Mąż słyszał od znajomych, którzy znaleźli tu pracę, że w Polsce są lepsze zarobki i spokojniejsze życie.

Nie jechaliśmy w ciemno. Kuzyn męża znalazł mu pracę i mieszkanie dla nas. Mieliśmy też trochę oszczędności na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Jednak wszystko się udało. Opiekowałam się trójką dzieci, a mąż zaczął pracować. Byliśmy zadowoleni z naszego nowego życia, dopóki nie przerwał go atak Rosji na Ukrainę.

Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci

Matka i siostra mojego męża zostały w Ukrainie. Ja nie mam rodziny, wychowałam się w sierocińcu. Po wybuchu wojny zaczęliśmy im pomagać, wysyłaliśmy pieniądze i paczki. Proponowaliśmy, że przywieziemy je do Polski, ale nie chciały opuścić swojego domu.

Fabryka, w której pracowała siostra mojego męża, została zniszczona, więc straciła źródło dochodu. Teściowa ma skromną emeryturę. Wiem, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzą, ale mąż za bardzo im pomaga. Wysyła im więcej, niż zostawia nam na życie. Wiadomo, ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie dzieci. Ja przynajmniej mam 800+ zasiłku, który wpływa na moje konto. On nie rusza tych pieniędzy.

Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa

Kiedy zwracam mu uwagę, że te proporcje są dla nas niesprawiedliwe, słyszę, że jego rodzina jest w strasznej sytuacji i należy się jej rekompensata. Zgadzam się, że wojna, poza utratą zdrowia, to najgorsze, co może spotkać człowieka. Ale mój mąż musi też pamiętać, że ma dzieci, które dorastają, potrzebują nowych butów, kurtek, a czasem nawet zabawki.

Zamiast żyć spokojnie, ciągle kłócimy się o pieniądze. On dobrze zarabia, lecz prawie nic z tego nie mamy. Nie jestem rozrzutna, robię zakupy w tanich sklepach, umiem gotować pyszne dania z niedrogich produktów. Uważam się za dobrą gospodynię i chcę, by mąż to docenił. Potrzebuję też kosmetyków i wizyty u fryzjera, przynajmniej raz na jakiś czas. Marzę o wycieczce z dziećmi choćby na dzień lub dwa, ale nie mam na to pieniędzy.

Jestem zmęczona tą sytuacją, lecz nie wiem, jak sprowadzić męża na ziemię. Czuje się winny, że zostawił matkę samą sobie, a teraz próbuje zrekompensować jej to pieniędzmi. Tyle że te pieniądze są też pieniędzmi jego dzieci”.

Justina Ryczko, psycholożka z Avigon.pl:

Dziękujemy, że podzieliła się Pani z nami swoim problemem. To wspaniale, że znaleźliście z mężem dom i pracę w Polsce i możecie tu spokojnie żyć. Zdecydowaliście się na przeprowadzkę do Polski jeszcze przed wojną, ale jej wybuch musiał mieć duży wpływ na Wasze poczucie bezpieczeństwa.

W partnerstwie musicie nauczyć się rozmawiać o finansach. To ważna część życia

Rozumiem, że bardzo martwicie się o swoich bliskich i przyjaciół, którzy pozostali w Ukrainie mimo grożącego im niebezpieczeństwa i niepewności. Piszę to nie bez powodu. Uważam bowiem, że musi się Pani wczuć w emocje męża, by mieć argumenty, które przekonają go do Pani racji.

Pisze Pani, że mąż wysyła znaczną część dochodów Waszej rodziny do matki i siostry w Ukrainie. To jest źródło Waszych kłótni i problemów. Mówi się, że kłótnie o pieniądze to najszybszy sposób na zabicie miłości. Warto o tym pamiętać, choć nie oznacza to, że nie powinniście o tym rozmawiać.

Wręcz przeciwnie: w partnerstwie trzeba nauczyć się rozmawiać o finansach, bo to bardzo ważna część życia. A w trudnych sytuacjach kompromis w tym względzie jest niezbędny do utrzymania dobrego związku.

Mężczyźni to realiści, więc działają na ich racjonalne argumenty

Zgadzam się z Panią, że mąż może czuć się winny wobec swojej matki i siostry, a wysyłanie im znacznych kwot pieniędzy może być sposobem na zrekompensowanie tej sytuacji. Jeśli tak jest, to mąż działa na poziomie emocjonalnym i trudno będzie go przekonać bez dobrze przygotowanych argumentów. Rozumiem też, dlaczego czuje Pani, że znaczna część zarobionych przez niego pieniędzy należy do Pani i dzieci. Pani też poświęciła wiele, by zbudować swoje życie w innym kraju, więc oddanie większości swoich dochodów komuś innemu wydaje się Pani niesprawiedliwe. Jak więc osiągnąć kompromis?

Mężczyźni mają tendencję do bycia realistami, koncentrują się na szukaniu rozwiązań, więc działają na ich racjonalne argumenty. Na Pani miejscu zastanowiłabym się, jak w konstruktywny sposób przekazać mężowi swoje argumenty.

Zanim jednak zacznie pani to robić, proszę się zastanowić, ile kosztuje Panią życie w Polsce, a ile ono teraz kosztuje w Ukrainie. Czy biorąc pod uwagę obecne dochody siostry i matki Pani męża pieniądze, które im wysyłacie, wystarczają na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb? Czyje potrzeby są większe? Czy gdyby teraz mieszkała Pani w Ukrainie, byłaby w stanie utrzymać się za kwoty wysyłane teściowej i szwagierce?

Proszę wykonać te obliczenia, sprawdzając, ile obecnie kosztuje żywność i produkty higieniczne w obu krajach. I proszę wczuć się również w sytuację teściowej i szwagierki – a także w emocje Pani męża, który zostawił te dwie bliskie osoby w kraju zniszczonym przez wojnę.

To nie może trwać wiecznie

Jeśli Pani wyliczenia pokażą, że pieniądze przekazane rodzinie męża w Ukrainie zaspokajają więcej potrzeb niż te pozostawione Waszej rodzinie w Polsce, będzie Pani miała racjonalne argumenty, które pomogą przekonać męża.

Proszę pamiętać, że ludzie zazwyczaj mają bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, więc odwołanie się do niego z pewnością może pomóc. Może też Pani wykazać się dobrą wolą i uzgodnić z mężem, że będziecie stopniowo zmniejszać ilość pieniędzy przesyłanych jego rodzinie. Pozwoli mu to przyzwyczaić się do sytuacji i szybciej zaakceptować zmianę. Uświadomi mu również, że obecny stan rzeczy powinien być tymczasowy i nie może trwać wiecznie.

Wierzę, że racjonalne argumenty pomogą uświadomić mężowi, że choć stara się zrekompensować matce i siostrze trudy wojenne, to w obecnej sytuacji krzywdzi własną rodzinę, czyli Panią i Wasze dzieci.

Link do strony specjalistki

20
хв

Mąż dobrze zarabia, ale prawie wszystkie pieniądze wysyła bliskim w Ukrainie

Sestry
як зрозуміти чоловіка

<ftame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Od początku wojny mój mąż, dzieci i ja mieszkamy w Polsce. W Ukrainie zostawiliśmy nasze mieszkanie i całe dotychczasowe życie. Mam taki charakter, że nie waham się, tylko działam. To jest dla mnie recepta na stres. Bo twój umysł jest czymś zajęty, to mniej myślisz o problemach.

Zaraz po przyjeździe, kiedy załatwiliśmy formalności, powiedziałam mężowi, że będę pracować i podzielimy się równo opieką nad dziećmi. W Ukrainie to ja się nimi zajmowałam, gotowałam, prałam, sprzątałam – byłam kurą domową. W Polsce postanowiłam to zmienić.

Znalazłam pracę w prywatnej firmie. Mimo że nie miałam doświadczenia, właściciele byli bardzo mili i uwierzyli we mnie. Nauczyłam się wszystkiego od podstaw i naprawdę lubię swoją pracę.

Menedżerowie skrupulatnie kontrolują jakość produktów, a ja jestem zadowolona. Po roku pracy zostałam doceniona i awansowałam – przeszłam z produkcji do kontroli. Wreszcie mogę się rozwijać i jestem doceniana nie tylko w domu.

Niestety mój mąż nie ma tyle szczęścia. Już kilka razy zmieniał pracę. W Ukrainie był odpowiedzialny za ludzi, a teraz musi być podwładnym. I to mu się nie podoba.

Obecnie jest bez pracy. Staram się go przekonać, by poszukał nowej, dostosował się do warunków, pokazać mu na własnym przykładzie, że można się rozwijać – ale on nie zwraca na to uwagi. Nie wiem, jak go zachęcić do działania.

Powiedział, że kiedy wojna się skończy, wrócimy do kraju, ale jam mam co do tego coraz więcej wątpliwości. W końcu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nauczyłam się nowego języka, otworzyłam się na ludzi. I w końcu czuję, że żyję, więc nie chcę niczego zmieniać.

Boję się, że kiedy przyjdzie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, wybiorę życie w Polsce. Z dziećmi, lecz bez męża. Nie chcę wracać do garów. Mogę łączyć pracę z prowadzeniem domu. Nawet bycie rozdartą między pracą a obowiązkami domowymi jest lepsze niż siedzenie w domu.

Kiedy podczas jednej z rozmów o powrocie do Ukrainy powiedziałam mężowi, że nie jestem tym zainteresowana, zrobił straszną awanturę. Zarzucił mi, że chcę rozbić rodzinę i myślę tylko o sobie. Zapowiedział, że dzieci wrócą z nim – czy tego chcę, czy nie.

Tyle że ja myślę inaczej.

Dzieci wkrótce się usamodzielnią, a ja w Ukrainie znów będę kucharką i sprzątaczką. Nie chcę wracać do takiego życia. Czy mamy szansę dojść do porozumienia? Czy jest jakieś zdrowe wyjście z tej sytuacji?

Aleksandra Antońska, psycholożka w Avigon.pl:

Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. Ma Pani dylemat, z którym trudno sobie poradzić. Z tego co Pani napisała w liście wynika, że rozpoczęła Pani nowe życie w Polsce, poradziła sobie z przeprowadzką i znalazła sposób na rozwój i spełnienie zawodowe. Pani umiejętności zostały zauważone i docenione. I jest to dla Pani bardzo ważne.

Z drugiej strony Pani mąż, który jest rozczarowany swoją obecną sytuacją zawodową, ma zupełnie inne odczucia – w Polsce ma poczucie regresu. Silne emocje czasami uniemożliwiają nam podejmowanie racjonalnych decyzji, mówimy coś impulsywnie. Nie zawsze to, co mamy na myśli.

Powrót do Ukrainy czy pozostanie w Polsce – to bardzo ważna decyzja. Dlatego powinniście porozmawiać o tym spokojnie. Może podczas wspólnej kolacji? Powinna Pani opowiedzieć o swoich uczuciach i o tym, że nie chce wracać do roli, jaką pełniła w Ukrainie.

Wierzę, że można znaleźć wspólne rozwiązanie

Warto otwarcie porozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Mimo tego, że Pani i mąż różnie widzicie swoją sytuację, warto pamiętać, że ten problem nie powinien Was dzielić i stawiać po przeciwnych stronach. Powinniście wspólnie stawić czoło sytuacji i wzajemnie się wspierać.

Powinna też Pani zrozumieć motywację męża do powrotu. W Polsce czuje się niedoceniany, uważa, że nie może się tu rozwijać. Z kolei powinien zrozumieć, że Pani tak samo czuła się w Ukrainie.

Nie da się uciec od problemu ani o nim zapomnieć

Proszę na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o możliwych konsekwencjach swoich decyzji. Proszę dać sobie czas na przepracowanie emocji, które w Pani są.

Wzmocnienie relacji z mężem też powinno pomóc. Być może nie odkrył jeszcze dobrych stron kraju, w którym się znaleźliście. I może powinna Pani odwiedzić miejsca, które Panią interesują – by dojść do wniosku, że nasze życie składa się z czegoś więcej niż tylko z pracy?

Życzę Pani dużo siły i wytrwałości.

Link do strony ekspertki.

20
хв

Nie chcę niszczyć mojej rodziny – ale czy nie powinnam pomyśleć o sobie?

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ukrainki na emigracji: adaptacja, strategia przetrwania, czy szansa na emancypację

Ексклюзив
Miłość w Tinderze
20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Stany Zjednoczone

Ексклюзив
Miłość w Tinderze
20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Czechy i Bułgaria

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress