Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Dlaczego wstydzimy się prosić o coś dla siebie? Co powstrzymuje nas przed mówieniem o własnych potrzebach?
Wsparcie nie zawsze polega na udzielaniu rad. Czasem wystarczy wysłuchać ukochaną osobę, przytulić ją. Warto nauczyć się mówić o swoich potrzebach, ale trzeba to robić stopniowo. Mówi o tym psycholożka Julia Kvasnica.
Psycholożka, seksuolożka, członkini europejskich, ukraińskich i polskich stowarzyszeń analizy transakcyjnej, członkini Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Posiada ponad 5-letnią prywatną praktykę psychologiczną oraz 12 lat doświadczenia w wymiarze sprawiedliwości (pierwsza specjalizacja to prawo). Od marca 2022 roku mieszka w Warszawie, pracując i kontynuując swoją praktykę psychologiczną online i offline.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą. Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Nie na to się umawialiśmy
Jestem w Polsce od początku rosyjskiej inwazji. Po pierwszych kilku bardzo trudnych miesiącach musiałam zostawić rodzinę i przyjaciół. Nadszedł czas, aby ochłonąć i odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
W Polsce znalazłam pracę, z której jestem bardzo zadowolona. Teraz stać mnie na wynajęcie pokoju i odkładam pieniądze na nowe życie po powrocie do kraju. Jako singielka przed trzydziestką nie byłam zamknięta na związki. Rok temu poznałam w pracy miłego faceta.
Zapraszał mnie do kina i na spacery. Dobrze się dogadywaliśmy, ponieważ od kilku lat pomagał Ukraińcom znaleźć pracę w Polsce i trochę nauczył się naszego języka – a jednocześnie uczył mnie polskiego. Później przedstawił mnie swojej rodzinie, która mnie zaakceptowała i może nawet polubiła.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jego dziwne zachowanie w łóżku. Wstydzę się rozmawiać o tym ze znajomymi, bo niby dlaczego miałabym im opowiadać o swoich intymnych sprawach?
Dwukrotnie przyłapałam mojego chłopaka na potajemnym zdejmowaniu prezerwatywy przed końcem stosunku. Stosuję antykoncepcję, ale zgodziliśmy się również używać prezerwatyw, aby było bezpieczniej. Nie miał nic przeciwko temu.
Kiedy powiedziałam mu, że zdjął prezerwatywę, pokłócił się ze mną i zaczął udowadniać, że się zsunęła. Dwa razy? Nie chcę go do siebie zrazić ani zranić, ale czuję się nieswojo. To tak, jakby mnie oszukał, zdradził, zrobił coś wbrew mnie i temu, na co się umawialiśmy.
Nie chcę być teraz w ciąży. Wolę poczekać, aż wojna się skończy, kiedy zdecydujemy, gdzie będziemy mieszkać. Chcę mieć dziecko w spokojniejszym czasie.
Jak z nim rozmawiać o tym dziwnym zachowaniu, żeby się nie obraził, ale zrozumiał mój punkt widzenia? Będę wdzięczna za radę.
Justyna Majchrowska, psycholożka, Avigon.pl:
Szanowna Pani!
Rozumiem, że jest Pani w trudnej sytuacji, i doceniam Pani szczerość. To, co Pani opisała, jest poważnym problemem i dobrze, że się Pani nim podzieliła i chce go rozwiązać. Przede wszystkim chciałbym pogratulować Pani odnalezienia się w nowej rzeczywistości, w zupełnie nowym kraju. Wymagało to od Pani dużo odwagi i determinacji.
To, co Pani opisuje – czyli zdejmowanie prezerwatywy bez obopólnej zgody – nazywa się „stealthing” i jest uważane za formę przemocy wobec kobiet.
Ważne jest, aby Pani wiedziała, że Pani odczucia są całkowicie uzasadnione. W intymnej relacji zaufanie i wzajemny szacunek są kluczowe. Wszelkie działania, które naruszają ustalone przez Panią granice, stanowią problem. Pani obawy są zrozumiałe, ponieważ partner złamał umowę dotyczącą stosowania antykoncepcji.
Musi Pani z nim porozmawiać. Przed rozmową warto zastanowić się, czego Pani od partnera oczekuje. Proszę wyjaśnić mu, jakie są Pani granice w tym związku i jak Pani chce, by były przestrzegane. Może Pani uświadomić mu, że dla Pani to nie tylko kwestia komfortu, ale także zaufania i bezpieczeństwa.
Ważne jest również, aby być wytrwałą. Proszę pamiętać, że ma Pani pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb i uczuć. W związku trzeba otwarcie mówić o tym, co niepokoi, bez obawy, że się zrani drugą osobę.
Jednocześnie powinna Pani rozważyć możliwe konsekwencje. Proszę się zastanowić, co Pani zrobi, jeśli sytuacja się powtórzy lub jeśli Pani partner nie zrozumie jej punktu widzenia. Może Pani na przykład uznać, że jeśli jego zachowanie się nie zmieni, będzie to silny sygnał do rozważenia przyszłości waszego związku.
Mówić otwarcie, ale z szacunkiem
Ma Pani prawo do pełnej kontroli nad swoim ciałem i życiem, a wszelkie próby manipulowania decyzjami w tej sprawie przez partnera są niedopuszczalne.
Nawet jeśli teraz czuje się Pani zbyt skrępowana, by porozmawiać o tym z przyjaciółmi, może Pani spróbować znaleźć kogoś zaufanego, z kim będzie mogła porozmawiać. Wsparcie emocjonalne innych osób może pomóc Pani spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i dodać sił.
Po rozmowie z partnerem proszę zwrócić uwagę na jego reakcję – czy rozumie Pani obawy. Jego reakcja da Pani wiele informacji na temat tego, jak bardzo zależy mu na Pani i Waszym związku.
Ważne jest również, by wybrać odpowiedni moment na rozmowę. Proszę się upewnić, że oboje macie czas i jesteście w spokojnym miejscu. Proszę mówić otwarcie, ale z szacunkiem. Można zacząć od tego, że bardzo ceni Pani swój związek i chce budować go na wzajemnym zaufaniu. Proszę unikać oskarżeń i wyrażać raczej swoje uczucia i potrzeby.
Jeśli zachowanie partnera nie ulegnie zmianie, należy zastanowić się nad przyszłością związku
Proszę wyjaśnić partnerowi, że ochrona jest dla Pani ważna i że takie zachowanie się Pani nie podoba. Proszę podkreślić, że chce Pani, by jej decyzje były szanowane przez drugą stronę.
Proszę też zapytać o jego punkt widzenia. Niech mu Pani pozwoli wyrazić swoje myśli i uczucia. Można zasugerować, abyście wspólnie zdecydowali, jak chcecie postępować, byście oboje czuli się komfortowo.
W końcu Pani dobre samopoczucie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Niezależnie od tego, jak bardzo zależy Pani na związku, jeśli partner nie jest w stanie zrozumieć i uszanować Pani granic, powinna się Pani zastanowić się, czy to jest związek, w którym chce pozostać.
Musi Pani szanować swoje granice, bo ich nieprzestrzeganie może prowadzić do poważniejszych problemów w przyszłości. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo chronić swoje interesy i podejmować decyzje, które są zgodne z Pani wartościami.
Życzę Pani powodzenia i konstruktywnej rozmowy z partnerem.
<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.
Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>
Po co synowi polska szkoła?
Bardzo obawiam się początku roku szkolnego. Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany. Rozumiem, że ktoś chce zostać w Polsce na stałe i jego dzieci będą tu żyły, ale po co mojemu synowi polska szkoła, skoro planujemy wrócić do Ukrainy?
Odebranie 800 plus jest poniżające
Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór. Czytałam te opowieści, że wiele dzieci z Ukrainy nie uczy się w ogóle, i jestem przekonana, że tak jest. Ale dlaczego karać wszystkich skoro to ledwie jakiś promil całej dziecięcej ukraińskiej społeczności w Polsce? Do tego jeszcze ta dodatkowa kara, że jeżeli dziecko nie będzie się uczyło w polskiej szkole, tracimy 800 plus. Uważam to za niesprawiedliwe i poniżające.
Będzie uczniem tylko na papierze
Mój syn do tej pory uczył się zdalnie w ukraińskiej szkole. Ma 16 lat, więc zapisałam go do polskiego liceum, bo wiem, że przepisy są przepisami. Ale nie mam pojęcia, czy będzie chodził do tej szkoły. W ogóle nie wiem, jak go przekonać. Nie mam argumentów. Nie zamierza rezygnować z ukraińskiej szkoły – czyli będzie uczniem zapisanym do polskiej szkoły, którego wyrzucą ze szkoły najpewniej po pierwszym semestrze. Potem odbiorą nam 800 plus.
Próbowałam podnosić ten finansowy wątek całej sprawy, że to dużo pieniędzy, że na pewno odczujemy ich brak – ale syn nie chce słyszeć o polskiej szkole. Powiedział, że po zajęciach w ukraińskiej szkole spróbuje znaleźć zajęcie i zarobić te pieniądze, ale mam go nie zmuszać do uczenia się w polskiej szkole.
Problem nie do rozwiązania
Wracamy do tego tematu praktycznie codziennie. Ostatnio powiedział, że jak go będą zmuszali albo będę miała z tego powodu kłopoty jako rodzic niepełnoletniego dziecka, które musi realizować polski obowiązek szkolny, to on ucieknie do Ukrainy i problem sam się rozwiąże.
Nie wiem, co robić. Zawsze miałam dobry kontakt z synem, dużo rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy problemy. Boję się jednak, że ten problem jest nie do rozwiązania.
Szanowna Pani, przyjęte w maju tego roku znowelizowane przepisy dotyczące osób przebywających w Polsce w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie nie mają być dla nikogo karą. Wynikają jedynie z bieżących potrzeb i z konieczności ujednolicenia pewnych kwestii.
Muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia
Każdy z nas życzyłby sobie, by konflikt szybko się zakończył, byście mieli możliwość powrotu do swoich domów i do wcześniejszego życia, ale niestety nie mamy na to wpływu. Rząd, przyjmując nowe rozwiązania, daje Państwa dzieciom szansę na naukę w normalnych warunkach, co wcale nie wyklucza przecież przyszłego powrotu do Ukrainy i kontynuowania tam nauki.
Natomiast jeśli chcą Państwo funkcjonować w polskim systemie prawnym i korzystać z różnych należnych benefitów (np. świadczeń socjalnych), muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia – nawet jeśli wydają się one niesprawiedliwe.
Odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy
Z Pani listu zrozumiałam, że syn w minionych latach nie chodził do polskiej szkoły (a szkoda, bo jako czynny pedagog wiem, że dzieci, które miały taką możliwość, dosyć szybko się aklimatyzowały), więc jego reakcja obronna wcale mnie nie dziwi. Nie dowiedziałam się jednak, jaki jest powód tej niechęci. A to dosyć istotna sprawa.
Nie kwestionuję faktu, że ma Pani dobry kontakt ze swoim synem. Jednak może warto byłoby skonsultować się ze specjalistą, by się dowiedzieć, dlaczego jego reakcja jest tak silna, skoro posuwa się nawet do szantażu emocjonalnego? Nie bez znaczenia mogłyby być tutaj więzi rówieśnicze – dzieci i młodzież często, chcąc być częścią społeczności, są w stanie powielać pewne zachowania i dopasować się do grupy.
Syn nie jest już małym chłopcem, ale być może nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by to zrozumieć odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy. Życzę Pani powodzenia, jestem pewna, że uda się Pani coś zaradzić w tej sprawie.
Link do strony ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/tatiana-ryczko
<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa. Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie. Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się przez nie historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Kolejnym naszym przystankiem jest Hiszpania. <frame>
Uwaga: to historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiał portal Sestry.eu. Ich doświadczenia mają charakter osobisty. Nie można ich traktować jako badania socjologicznego wszystkich mężczyzn z krajów wymienionych w serii artykułów.
Bardzo łatwe rozstania
Kiedy zaczęłyśmy pisać o ukraińskich kobietach umawiających się z mężczyznami z innych krajów, planowałyśmy w jednym artykule połączyć Hiszpanów z Włochami. Narody te mają bowiem podobny, południowy temperament: są emocjonalne, namiętne i szczodre w komplementach. Jednak Hiszpanie podkreślają, że na „rynku uczuciowym” wyróżniają się unikalnymi cechami. Warto je poznać, jeśli zechcesz zbudować związek z którymś z nich.
Po pierwsze – radzą Ukrainki – nie wierz własnym uszom ani oczom
Już w korespondencji Hiszpan może już obsypywać Cię komplementami, które Ukraińcowi nie przyszłyby do głowy: „Eres un sue?o hecho realidad” (Jesteś spełnionym marzeniem), „Eres la persona más hermosa que he conocido« (Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek znałem)”, „Cada vez que pienso en ti, me siento más feliz” (Za każdym razem, gdy o tobie myślę, czuję się bardziej szczęśliwy), „Eres mi inspiración y mi alegría” (Jesteś moją inspiracją i moją radością).
W zamian też oczekują komplementów.
– Tutaj, podobnie jak we Włoszech, pozycja matki jest silna – mówi Milana. – Czasami mam wrażenie, że tutejsi mężczyźni od początku oczekują silnej zachęty od kobiet. Często zaczynają nieśmiało: „Jak ci się podoba w Hiszpanii?”, „Lubisz Hiszpanów?”, „Jak ci smakuje nasze jedzenie?”, „A co myślisz o mnie...?”. To tak, jakby prosili: „Mamusiu, pochwal mnie za to, że jestem mądry, przystojny i noszę kapelusz”.
Taniec, wspólne spędzanie czasu – proszę bardzo! Uwielbiają też rozmawiać o jedzeniu, a ich serca można roztopić, karmiąc ich pysznymi tradycyjnymi hiszpańskimi potrawami – jak paella, tortilla, gazpacho.
Poważny związek? Tylko w nagłych przypadkach – kiedy on rozumie, że nie może bez ciebie żyć. Portale randkowe są po to, by zdobyć nową znajomość za jednym przesunięciem palcem po ekranie. Rozstania w Hiszpanii są bardzo łatwe.
Hiszpania, jak łagodna matka, bierze swoje swoje dzieci w ciepłe, słoneczne ramiona. Określa twoje miejsce w systemie i delikatnie kontroluje każdy twój oddech
Mężczyźni nie spieszą się do małżeństwa, bo to oznacza odpowiedzialność – a tej chcieliby uniknąć. Nawet w małżeństwie chętnie dzielą się rachunkami, choć w przeciwieństwie do mężczyzn z krajów skandynawskich nie są tak chętni do dzielenia się obowiązkami domowymi czy opieką nad dziećmi.
To normalne, że ludzie dożywają tu 90 lat lub więcej. Młodzi, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na czynsz albo nie mogą sobie pozwolić na własne lokum, mieszkają z rodzicami. Można wynająć pokój w mieszkaniu z sąsiadami, ale znalezienie oddzielnego mieszkania jest trudne i kosztowne. Bezrobocie jest wysokie, a w niektórych regionach znalezienie przyzwoitej pracy może zająć całe lata.
Jeśli kobieta ma dzieci, nie zawsze będą one witane przez Hiszpanów z otwartymi ramionami – chociaż istnieje też radykalnie inne podejście. Ludzie nie spieszą się tu do rodzicielstwa, a wielu z nich zamiast dzieci decyduje się na zwierzęta domowe. W 2024 roku w Hiszpanii było 7,3 miliona dzieci w wieku poniżej 15 lat i około 9 milionów psów. Wiele ukraińskich kobiet jest zaskoczonych, gdy Hiszpanie w wieku 55+ piszą na portalu randkowym, że „pewnego dnia (w przyszłości) chcą mieć własne dzieci”.
O, Łunin!
Hiszpan potrafi wyznać kobiecie miłość, nie zobaczywszy jej na własne oczy – a po chwili zniknąć. Za pięknymi słowami i obietnicami często nie idą żadne czyny.
– Z mojego doświadczenia wynika, że Hiszpanie bardzo łatwo dają się ponieść, ale potem równie szybko tracą zainteresowanie dziewczyną – mówi Anhelina. – Sprawiają wrażenie wiecznych dzieci, które na pytanie: „Jak się masz?” chcą usłyszeć tylko: „Wszystko w porządku” – a nie opowieść o prawdziwych problemach, lękach i przeżyciach. Kilka razy eksperymentowałam, odpowiadając na to pytanie szczegółowo: o szukaniu mieszkania, pracy, o sytuacji w Ukrainie. Przestawali przychodzić, znikali. Zaczęłam więc opowiadać o czymś ważnym dla mnie, ale pozytywnym. Wtedy mówili: „Świetnie, cieszę się razem z tobą!”. Takie rozmowy bardziej im odpowiadają.
Lubią rozmawiać o piłce nożnej. Andrij Łunin, ukraiński bramkarz Realu Madryt, zrobił więcej dla pozytywnego wizerunku Ukrainy niż cała ukraińska ambasada. „Ukrainiec? ?! Andrij Łunin, wiem!”
Hiszpańscy mężczyźni często mówią, że marzą o kobietach otwartych i aktywnych, które nie boją się otwartego wyrażania swojej seksualności
Jednak w praktyce nie do końca tak jest. Nie bez powodu słowo „macho” jest pochodzenia hiszpańskiego. Tacy mężczyźni mają tendencję do dominowania w związkach. Hiszpan woli, gdy kobieta jest pasywna, delikatna. Taka, przy której może poczuć się jak macho.
– Zauważyłam pewną prawidłowość: jeśli mężczyzna jest mną zainteresowany, przejmuje inicjatywę – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Jaryna. – Jeśli nie, często zarzuca kobiecie, że jest zbyt pasywna.
Hiszpan nie pozwoli sobie na przekroczenie granicy – chyba że kobieta da wyraźny sygnał, że nie ma nic przeciw zbliżeniu. Nie wynika to z cech narodowych, lecz raczej z surowego prawa dotyczącego molestowania i przemocy seksualnej. Brak jasno wyrażonej zgody na zbliżenie może skutkować grzywną lub aresztowaniem. Jednocześnie dziewczyny twierdzą, że najczęstszym oczekiwaniem na portalach randkowych jest, podobnie jak w innych krajach, przelotny związek bez zobowiązań.
300 Hiszpanów pisze: „Jak się masz?”
Nasze rozmówczynie twierdzą, że ogólnie Ukraina jest w Hiszpanii postrzegana pozytywnie, choć pokutuje wiele stereotypów.
– Wiele razy słyszałam, że jesteśmy uważane za kobiety piękne, ale zimne – mówi Angelina. – Takie, które nie zbliżają się zbyt łatwo, nie są tak emocjonalne, jak Hiszpanki.
Istnieje też negatywny stereotyp: że Ukrainki są łatwe i dla mieszkania czy prezentów zrobią wszystko.
Tak czy inaczej, Ukraina jest traktowana w Hiszpanii z wielkim szacunkiem i współczuciem
Blondynki, niebiesko- lub zielonookie, młode, szczupłe, przypominające modelki – tak Hiszpanie wyobrażają sobie Ukrainki.
– Blondynka to tutaj po prostu fetysz – mówi 45-letnia Anna. Pokazuje zdjęcie, na które w serwisie randkowym ciągu jednego dnia 300 Hiszpanów zareagowało klasycznym: „Jak się masz?”. Na fotografii kształtna blondynka z krótkimi włosami, w czerwonej sukience i z czerwonym manicure leniwie przeciąga się na ławce w parku. Dla porównania Anna opublikowała też inne, standardowe zdjęcie. Otrzymywała 3-4 wiadomości dziennie.
Hiszpanie w ukraińskich kobietach szukają tego, co podsuwa im stereotyp. Jeśli kobieta nie pasuje do tego wyobrażenia, denerwują się.
– Kilka razy prosili mnie, żebym przedstawiła ich moim niezamężnym znajomym – mówi Jaryna. – Kiedy pokazywałam im zdjęcie którejś z nich, słyszałam: „Ooo, więc ona jest... zwyczajna” – i koniec zainteresowania. Jednak jeśli chodzi o prawdziwe randki, to w ciągu 2,5 roku wszystkie moje ukraińskie przyjaciółki, które chciały budować relacje z Hiszpanami w wieku od 25 do 75 lat, były już w związkach, wśród których są też szczęśliwe małżeństwa. Te kobiety mają jednak pewną wspólną cechę: są dojrzałe i niezależne, mają pracę, a niektóre prowadzą własne firmy. Przy takich kobietach Hiszpanie czują się komfortowo.
Prawo do szczęścia i miłości
Jaryna była aktywna na portalach randkowych od 2005 roku – i w Ukrainie, i w Hiszpanii. Jej ojciec mieszka w Hiszpanii od dawna, więc jeździła tam wiele razy. Ale męża znalazła po przeprowadzce w 2022 roku, gdy wybuchła wojna.
– Mam 42 lata, ważę ponad 100 kg, nie mam dzieci. Od prawie roku jestem w związku z mężczyzną moich marzeń. Jest o 15 lat starszy, ale wygląda świetnie i przekroczył wszystkie moje najśmielsze marzenia. W Hiszpanii zarejestrowałam się na Tinderze, ponieważ nie miałam wystarczająco wielu znajomych, z którymi mogłabym się komunikować. Ogólnie rzecz biorąc, Tinder jest taki sam we wszystkich krajach – to prawdziwa loteria. W randkach na Facebooku mężczyźni okazali się bardziej interesujący, a komunikacja bardziej znacząca. Mojego ukochanego poznałam przypadkiem, kiedy nie szukałam już związku ani miłości. Po prostu przeglądałam profile. Kiedy zaczęliśmy się komunikować, od razu stało się to bardzo przyjemne.
Wcześniej Jaryna miała wiele przykrych doświadczeń. Najgorsza randka? Hiszpan odebrał ją z umówionego miejsca samochodem, a potem długo szukał miejsca parkingowego w centrum. Poszli do pierwszej napotkanej kawiarni. Zapytał, czy ona ma pieniądze na kawę. W połowie rozmowy wstał i wyszedł. Myślała, że coś źle zrozumiała. Zapłaciła za kawę, poszła za nim, ale jego ani samochodu już nie było.
Innym razem po świetnej rozmowie online mieli się spotkać. On miał przyjechać z innego miasta, kupiła więc bilety na pokaz fontann i się wystroiła. Godzinę przed spotkaniem napisał, że został potrącony przez motocykl, a potem wszędzie ją zablokował.
Jaryna potwierdza: Hiszpanie są bardzo emocjonalni. Pewien chłopak, który nie mógł przyjść na randkę z powodu interesów, zalał się z tego powodu łzami
– Widziałam tu więcej męskiej histerii niż przez całe moje życie w Ukrainie – mówi. –Hiszpanie stają się lepsi z wiekiem. Młodzi faceci są jak rozkapryszone księżniczki, starsi są bardziej stabilni i godni zaufania.
Jej zdaniem Hiszpania ma otwarte, demokratyczne podejście do wyglądu, kwestii posiadania dzieci – a zwłaszcza do wieku. Tu możesz spotkać 92-letnich seniorów na zajęciach salsy. Bo każdy w Hiszpanii ma prawo do szczęścia i miłości.
Mój pierwszy strach po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę był dość banalny. Jak u wszystkich: że gdy nadleci rakieta, kiedy będę pod prysznicem. Widziałam to oczymi wyobraźni - usuwają gruz i wyciągają moje tłuściutkie, nagie i mokre ciało. Nauczyłam się więc brać prysznic w 3 minuty. Wyskakiwałam - i krzyczałam: "Huuuurra, poszło górą".
Mój drugi strach: rakieta i toaleta. Pojawił się wczesnym rankiem, po ataku rakietowym. Obudziło mnie głośne BAHHH, bo uroczyście przespałam alarm. Wybuch, otwieram oczy - i już stoję w korytarzu z dzieckiem na rękach. Potem była seria huków, wszystko się trzęsie. I nagle przerwa... A ja tak bardzo muszę iść do toalety, że aż płaczę. Myślę sobie: pójdę, a co mi tam. Wchodzę i siadam - i jak nie rąbnie. Podrzuciło mnie razem z toaletą. Piękni i silni strażacy sprzątają to wszystko i znajdują mnie na ... białym koniu. A dziennikarze napiszą: "W toalecie znaleźli kobietę bez majtek". Cały Kijów będzie powiększał zdjęcie, wpatrywał się w blizny i znamiona, żeby dowiedzieć się, kto te alarmy przesr..., przepraszam przespał.
A majtki... Wychowałyśmy się w czasach postsowieckich. Dzieci naszego pokolenia nie były zainteresowane zaglądaniem pod spódnice. Bo wszystkie miałyśmy takie same majtki: koszmarnie brzydkie. Takie same - czy to mama Serhija, czy Olija, koleżanka Serhija z klasy. Nowe, ładne majtki nasze matki trzymały na górnych półkach szaf: na wakacje i do lekarza. Bez względu na to, co się człowiekowi przytrafiło, najpierw musiał zadbać o swoje majtki. I wybuchła wojna... Jak tylko się trochę ogarnęłam, kupiłam parę ładnych nowych majtek. Bo spadnie rakieta, ruiny, strażacy, media... I może w końcu napiszą: "Pod gruzami znaleziono ciało kobiety w pięknych majtkach". Muszą to napisać, prawda? Jeśli nie, to znaczy, że są jakimiś agentami Kremla, a nie dziennikarzami. Jedna z moich koleżanek, Lena, kiedy wróciła do domu po wysiedleniu, była wściekła na Rosjan, bo nie dość, że zniszczyli sprzęt AGD, ale ukradli jej beżowe, bezszwowe, niezwykle komfortowe i przez to wysłużone majtki. Dranie.
Moja matka też się bała. Co by było, gdyby w dom uderzyła rakieta, wszystko się roztrzaskało, kury biegały dookoła, kaczki głodne, a ogród zarósł chwastami. Powtarzała: "Dbaj o ogród, córko. Co będzie jak spadnie rakieta, a ja będę miała stonkę na ziemniakach?"
Valya bała się o swoje, jak im tam... chuje. Miała ich w chuj, przepraszam za tautologię. Ludzie z podróży do innych krajów przywozili coś przydatnego, a Valya przywoziła chuje. Otaczała się tak pięknymi, że tak powiem. Gdy wybuchła wojna Valya przeniosła kutasy w pierwsze bezpieczne miejsce, a potem ukryła je w szafie. W jedną ze strasznych nocy ostrzału, kiedy dom dosłownie się przewracał, Valya miała sen - piękni i odważni ludzie, strażacy, odgarniali gruz, a potem jeden z najprzystojniejszych krzyknął: "Chłopaki, w gruzach jest uwięziona kobieta". Rano Valya spakowała swoje skarby do wielkiego pudła i wyniosła na śmietnik. A w miejsce najpiękniejszego kutasa włożyła portret Łesi Ukrainki. Wszystko z tych samych powodów, na wypadek, gdyby coś się stało... Wieczorem Valya wyjrzała przez okno do śmietnik i zobaczyła radosnych kloszardów z kijowskiej Rusanowki niosących jej pudełko, a droga była oświetlona jej najcenniejszym dobytkiem, Henrykiem Czwartym - podświetlanym dildo
31 grudnia Rosjanie spędzili cały dzień odpalając swoje rakiety z życzeniami dobrego Nowego Roku dla nas. Sąsiedzi z wyższych pięter zbierali się w korytarzu pod moimi drzwiami. Narzekali, że przeklęci Rosjanie nie pozwalają im dokończyć strojenia stołów. Ktoś przyniósł szampana, ja przyniosłam kieliszki: "No to za obronę przeciwlotniczą".
-Je śli teraz wejdą do naszego domu i spalę kaczkę, którą przygotowywałam przez trzy dni, nie odpowiadam za siebie - mówi sąsiadka z 9. piętra. I z jakiegoś powodu jej wierzę.
Rankiem 2 stycznia, kiedy Rosjanie rozpoczęli swój największy atak rakietowy na Ukrainę, posyłając na Kijów tony materiałów wybuchowych, moja przyjaciółka Katia grzecznie poszła do metra, gdzie chronimy się przed rakietami. A teraz ludzie trzęsą się od wybuchów w metrze, a Katia pisze do nas na wspólnym czacie:
- Prawie wypadł mi rogalik z ręki.
Jesteśmy oszołomieni pisząc:
- Katia, jaki rogalik? Gdzie jesteś?
A Katia odpowiada spokojnie:
- Wyszłam na kawę i co się stało? Jestem Ukrainką. Chcę kawy i rogalika, i żaden pieprzony rosyjski kalibr mnie nie powstrzyma.
Pomińmy fakt, że pomimo wybuchów w całym mieście, cukiernia z rogalikami działa, co jest tematem na osobną rozmowę. A Katia, jak się okazuje, boi się śmierci bez kawy i chrupiącego rogalika.
Boimy się. Och, jak bardzo się boimy. Podczas najgłośniejszych eksplozji kuliłam się na podłodze i myślałam: "Kurwa, umrę w moim starym szlafroku" i rzucałam pieniędzmi w drony. Boimy się, boimy się, gdy rakiety lecą na inne miasto, boimy się, gdy wiadomości donoszą o ataku powietrznym na linię obrony w pobliżu miasta M. Wydaje się, że boimy się w każdej sekundzie naszego życia. Ale nasze lęki stały się naszymi braćmi - i mówimy im: "to było kurewsko przerażające, a teraz chodźmy zebrać pieniądze na drony". Nasze lęki stały się naszymi mocnymi stronami, nasze lęki stały się naszą odwagą.
I wreszcie, jeśli kiedykolwiek znajdą moje ciało w starym szlafroku, w starych majtkach, w toalecie, jeśli eksplozja rozrzuci moje zabawki erotyczne po okolicy, ktoś i tak napisze "ta kobieta skończyła gotować barszcz, ta kobieta zbierała na drony, ta kobieta jest Ukrainką".
... Chociaż... przecież jesteśmy chronieni przez tytanów. Dlatego istnieje duża szansa, że dożyjemy dziewięćdziesiątki i umrzemy w całkowicie banalny sposób, bez informacji o tym w wiadomościach.
<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa. Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie. Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się przez nie historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Kolejnym naszym przystankiem są Wyspy. <frame>
Uwaga: to historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiał portal Sestry.eu. Ich doświadczenia mają charakter osobisty. Nie można ich traktować jako badania socjologicznego wszystkich mężczyzn z krajów wymienionych w serii artykułów.
Kawaler z wyboru
W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w wielu innych rozwiniętych krajach, obserwuje się tendencję do wzrostu odsetka kawalerów i niezamężnych kobiet, a także opóźnienie momentu zawierania małżeństw. W 1972 r. średni wiek mężczyzn w chwili zawarcia pierwszego małżeństwa wynosił 27,4 lat. W 2019 r. to już 39,7 lat.
Życie w stanie kawalerskim jest często świadomym wyborem Brytyjczyka, a nie niefortunną okolicznością wynikającą niemożności znalezienia partnerki – zauważają Ukrainki mieszkające w Wielkiej Brytanii.
– Nigdzie indziej nie widziałam tylu starszych kawalerów co w Londynie – mówi Larysa. – W porównaniu z Ukrainą jest tu wielu mężczyzn bez rodzin. Mają dobre wykształcenie, pieniądze, podróżują, rozwijają się, lecz nie spieszą się z zakładaniem rodziny lub w ogóle nie zamierzają tego robić.
Kolejna pułapka czeka na te kobiety, które już poznały Anglika, ale nie mogą zrozumieć, dlaczego związek się nie rozwija. Spotykacie się i spędzacie razem czas, ale nie prowadzi to do wspólnego życia czy snucia planów na przyszłość.
– To normalne, że Brytyjczycy zaczynają rozmawiać o możliwości wspólnego życia dopiero po roku – mówi Kateryna. – Bardzo powoli przyzwyczajają się do nowych ludzi w swoim życiu, nie są tak emocjonalni jak Ukraińcy
Życie w Wielkiej Brytanii jest dość drogie, co nakłada pewne ograniczenia na „rynek małżeński”. Nie zdziw się więc, jeśli na pierwszej randce bezceremonialnie zostaniesz zapytana o zawód. Jeśli po tym nastąpi krótka przerwa, będzie to oznaczało, że mężczyzna oblicza, czy warto zaprosić cię na drugą randkę.
W związku obie strony równomiernie dzielą się obowiązkami domowymi i życiowymi problemami. Od kobiet oczekuje się partnerstwa, a mężczyźni są również aktywnie zaangażowani w prace domowe, wychowywanie dzieci i zajmowanie się ogródkiem. Na randce w restauracji często płaci się 50-50, koszty rozrywek i życia późniejsi partnerzy też dzielą po połowie.
Pub lepszy niż Tinder
Według Ukrainek mieszkających w Wielkiej Brytanii wiele stereotypów na temat Brytyjczyków, które powstały pod wpływem filmów i książek, jest bardzo bliskich prawdy.
– Tradycje są tu bardzo silne, każdy ma swoje miejsce w hierarchii społecznej i niemal niemożliwe jest to zmienić – mówi Larysa. – Jeśli jesteś osobą zamożną, wszystkie drzwi są dla ciebie otwarte. Tytuły i rangi są tu nadal ważne. Ludzie z tego samego kręgu będą spotykać się ze sobą na prywatnych przyjęciach i spotkaniach towarzyskich od dzieciństwa, a osoby o niższym statusie społecznym raczej nie wejdą do ich kręgu. By tak się stało, musisz zrobić coś naprawdę wybitnego – napisać powieść o Harrym Potterze, jak J.K. Rowling, albo zaśpiewać jakiś przebój, jak Sting.
Brytyjczycy są powściągliwi, uprzejmi – i sarkastyczni. Rzadko wchodzą na portale randkowe, ponieważ większość z nich znajduje partnerkę w prawdziwym życiu
Będzie to związek taki jak w filmie o Bridget Jones, gdzie Mark Darcy, grany przez Colina Firtha, pojawia się na przyjęciu ze swoją narzeczoną – dziewczyną z jego kręgu towarzyskiego.
Ogólnie rzecz biorąc, ten angielski film bardzo dobrze opisuje dwa typy mężczyzn, z którymi Ukrainki mają do czynienia na portalach randkowych: jedni, jak Mark Darcy, są inteligentni, cisi, powściągliwi, zimni i zrównoważeni. Ale są też tacy jak Daniel Cleaver: czarujący, wyluzowani, bezczelni i nieco narcystyczni.
Poprzedni długotrwały związek Larysy zakończył się w Ukrainie podczas pandemii koronawirusa.
– Wtedy bardziej skupiałam się na europejskich mężczyznach, bo pracowałam w międzynarodowej firmie i dużo komunikowałam się z obcokrajowcami. Byłam pod wrażeniem ich kultury komunikacji i dbania o siebie – przyznaje.
W Wielkiej Brytanii założyła sobie konto na Tinderze (jest wygodny i tańszy niż inne popularne aplikacje randkowe, jak eHarmony, Match, Bumble – jeśli korzystasz z ich płatnych wersji). Jednak szybko zorientowała się, że prawie nie ma na nim Anglików; łatwiej spotkać ich w lokalnym pubie w piątek.
Puby wciąż są bowiem w Wielkiej Brytanii tradycyjnym miejscem spotkań i nawiązywania znajomości
– Brazylijczycy, Portugalczycy i Hindusi są bardzo aktywni w angielskiej społeczności na Tinderze – mówi Larysa. – Indie to była brytyjska kolonia, więc na Wyspach jest wielu Hindusów. Warto jednak pamiętać, że pochodzą oni z bardzo patriarchalnego kraju, gdzie żony dla synów wybiera rodzina. Nie licz więc na poważny związek z Hindusem.
Francuzów, Włochów, Amerykanów i facetów pochodzących z RPA jest mniej. Łatwiej jest zbudować z nimi relację niż z Brytyjczykami, ale wielu obawia się nawiązywania znajomości z Ukrainkami. Stereotypowo myślą, że by zdobyć uczucie Ukrainki, trzeba wydać na nią dużo pieniędzy.
– Ci spośród moich przyjaciół (lub przyjaciół tych przyjaciół), którzy mają prawdziwe doświadczenia z ukraińskimi kobietami, są zachwyceni – mówi Larysa. – Znam nawet Anglików, którzy zaryzykowali podróż do Ukrainy ze swoimi partnerkami w czasie wojny. Mówią, że to bardzo piękny i niedoceniany kraj.
Nieemocjonalny nie oznacza zimna
Bycie w parze z Anglikiem jest całkiem komfortowe, o ile rozumiesz specyfikę jego charakteru – mówią nasze rozmówczynie.
– Nie jestem jeszcze w romantycznym związku, ale przyjaźnię się z kilkoma Anglikami i obserwuję kilka ukraińsko-angielskich par – mówi Alisa. – Co mi się w nich podoba? Brak agresywnej męskości i to, że nie oczekują, że kobiety będą „księżniczkami”, za które o wszystkim trzeba decydować. I to, że lubią gotować i spędzać czas z dziećmi.
Brak emocjonalności nie oznacza, że są zimni. Anglik wie, jak być wspierającym i niezawodnym. W Anglii w wieku 37 lat nadal możesz być „young lady”, podczas gdy w Ukrainie jesteś już „kobietą pod czterdziestkę” (a jeśli na dodatek jesteś samotną matką, stanowi to problem nie tylko dla pracodawców, ale także dla potencjalnych partnerów).
– Czasami charakter narodowy bierze górę – mówi Anastazja. – Od czterech lat jestem w związku z Anglikiem, który jest bardzo zaangażowany we wspieranie Ukrainy. Trudno mu jednak wytłumaczyć, dlaczego płaczę po zbombardowaniu szpitala dziecięcego, dlaczego odczuwam ból z powodu ludzi, których nie znam osobiście.
Tutaj zwracają uwagę na wygląd, ale nie obrażą cię ani nie zdeprecjonują, jeśli nie jesteś osobą w ich typie
– Moje doświadczenia były w większości pozytywne, choć nie zaowocowały związkiem – mówi Larysa. – Miałam jednak wiele dziwnych randek, co często wynikało z brytyjskiej skłonności do oszczędzania na wszystkim. Pewnego razu facet zaprosił mnie na randkę do restauracji. Każde z nas zamówiło po dużej porcji dania głównego. Przez pomyłkę jednak kelner przyniósł małą i dużą porcję. Mój partner zjadł tę dużą, ja małą. Po wszystkim zasugerował podzielenie rachunku na pół.
Irlandia: możesz nie chcieć drugiej randki
Tak mówią Ukrainki, które przeprowadziły się do Irlandii po inwazji. Często dlatego, że podczas rozmowy okazuje się, że nie spotykasz się z singlem, ale z mężczyzną w separacji.
Faktem jest, że w Irlandii rozwody zostały oficjalnie dopuszczone dopiero w 1995 roku – po referendum, które umożliwiło wprowadzenie stosownej poprawki do konstytucji. Jednak wciąż wielu małżonków, którzy nie chcą już ze sobą być, zamiast się rozwieść, żyje w separacji.
– Chodzi o finanse – mówi Nadia. – W przypadku separacji majątek nie jest dzielony, kwota alimentów, która będzie odpowiadać żonie, nie jest określana, koszty prawników nie są ustalane. W rezultacie mężczyźni szukający partnerek na portalach randkowych często mają wiele osobistych problemów. Czasami nie mogą nawet zaprosić kobiety gdziekolwiek indziej niż do pokoju w kiepskim hotelu, bo mieszkają w prywatnych domach lub akademikach bez osobnej łazienki czy toalety.
Irlandzki Tinder ma wiele wspólnego z angielskim Tinderem: jest wielu obcokrajowców, migrantów, uchodźców i ludzi, którzy nie szukają poważnych związków
Wpływ Kościoła jest odczuwalny w podejściu do seksu, przez wielu ludzi postrzeganego nie jako źródło przyjemności, lecz jako środek prokreacji. Według naszych rozmówczyń to jeden z powodów, dla których mężczyźni nie są tu zbyt aktywni. Kontakt z dziewczyną online daje im wsparcie emocjonalne, poczucie, że nie są sami – i nie wymaga poważniejszego zaangażowania się z ich strony.
– Miejscowi są bardzo ostrożni w zawieraniu nowych znajomości. Na portalach jest wielu żonatych mężczyzn (zarówno takich, którzy wciąż mieszkają ze swoimi rodzinami, jak żyjących w separacji) – mówi Ola. – Nigdy nie byłam na drugiej randce z Irlandczykiem.
Innym dziwnym lokalnym zwyczajem jest to, że mężczyźni zaniżają swój wiek, czasami nawet o 10-15 lat. Dzieje się tak, chociaż w Irlandii Ukrainki nie spotykają się z ageizmem.
– W wieku 47 lat czuję się tu jak królowa – mówi Olga. – Dostaję wiadomości od 25-, 28-letnich facetów szukających „mamuśki”, która nauczy ich czegoś w łóżku, ale też od 40- czy 60-letnich „doświadczonych wilków”, proszących o przynajmniej jedną noc namiętnego seksu.
Ołena, która od dwóch lat jest w związku z Irlandczykiem, twierdzi, że to najlepszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkała
– Mój partner jest cierpliwy, opiekuńczy, zaradny, aktywny i ciepły. Dba o mnie, przyrządza kolacje z winem, które jemy na świeżym powietrzu, zabiera mnie na piesze wycieczki. Irlandczycy są bardzo rodzinni, kochają naturę, szanują swoje tradycje i są wysportowani. Mój chłopak nigdy nie był żonaty – i być może właśnie to wyjaśnia całą sytuację. Robi wszystko, byśmy czuli się komfortowo.
Co nasze rozmówczynie radzą dziewczynom, które dopiero decydują się na szukanie partnera na portalach randkowych w Wielkiej Brytanii lub Irlandii? Doceniaj i szanuj siebie, nie trwaj w związku, z którego nie jesteś zadowolona. Musisz zrozumieć, że poszukiwania mogą być długie, więc ciesz się tym procesem. Szukaj nie tylko męża, ale także osoby, która stanie się twoim przyjacielem.
* Bonus — ostatni artykuł z serii (Polska) będzie zawierał wskazówki, które pomogą Ci znaleźć partnera: w Ukrainie lub za granicą za pośrednictwem internetowych serwisów randkowych. Subskrybuj nasze kanały społecznościowe, aby nie przegapić artykułów z tej serii Niemcy, Francja, Szwecja i Finlandia, Szwajcaria, Włochy. Następna jest długo oczekiwana Hiszpania.