Exclusive
20
min

Jak jeździć po brytyjskich drogach i nie zbankrutować

Musieliśmy jak w przedszkolu, szczerze, głośno i chórem obiecać, że więcej nie przekroczymy dozwolonej prędkości. – pisze ukraińska dziennikarka z Walii

Kateryna Gorodnycha

Kateryna Gorodnicza po raz pierwszy w życiu została ukarana mandatem za przekroczenie prędkości w Wielkiej Brytanii. Foto: archiwum prywatne autora

No items found.

Pierwszym pytaniem, jakie zadają mi moi znajomi kierowcy po przeprowadzce do Wielkiej Brytanii, jest, jak szybko nauczyłam się jeździć lewym pasem lub jak to jest jeździć prawym zamiast lewym. Jeśli chodzi o jazdę pasem przeciwległym (czyli lewym), mogę zapewnić, że po prostu się jedzie: mój mózg przestawił się, gdy tylko opuściłam prom w marcu 2022 roku. Poza kilkoma epizodami, kiedy próbowałam jechać w przeciwnym kierunku, przyzwyczajenie się do ruchu lewostronnego było bezbolesne.

Ale ponowne ustawienie kierownicy po prawej stronie było trochę bardziej bolesne. Kiedy pożegnałem się z moim ukraińskim samochodem i zmieniłam go na angielski, przez chwilę trudno było zrozumieć wymiary nowego auta.  Zwłaszcza biorąc pod uwagę okolicę, w której teraz mieszkam. Są to w większości wąskie drogi dla ruchu jednokierunkowego, z "kopertami" w celu wyprzedzenia nadjeżdżającego samochodu. Po obu stronach tego dziwnego wynalazku ludzkości rosną solidne dwumetrowe krzaki. Jadąc nimi swoim ukraińskim samochodem, siedząc po lewej stronie, trzymałam się jak najbliżej lewej strony i mogłam skrócić dystans prawie do centymetra, aby nie potrącił mnie inny samochód z drugiej strony. Teraz, mając kierownicę po prawej stronie, muszę intuicyjnie obliczyć tę odległość. Nauczyłam się w trzy miesiące, ale stres trzymał mnie z rok.

Najtrudniejszą częścią było przełączenie mózgu z kilometrów na mile. Nie jestem umysłem matematycznym, więc mnożenie i dzielenie przez 1,6 w trybie samochodowym było dodatkową atrakcją.

Od 1 sierpnia 2023 r. w Walii, gdzie obecnie mieszkam, lokalny parlament nakazał ograniczenie prędkości na obszarach zabudowanych do 20 mil na godzinę. W Wielkiej Brytanii, gdzie populacja jest prawie dwa razy większa niż na Ukrainie, co roku na drogach ginie średnio 1700 osób. Dla porównania, w 2021 roku na Ukrainie zginęło ponad 3000 osób. Tylko 5% wszystkich wypadków ma miejsce na tutejszych autostradach, reszta  na obszarach zaludnionych. A więc 20 mil lub 32 kilometry na godzinę - i nie więcej. Kiedy pytałam miejscowych, czy mają te same 20 "bonusowych" kilometrów, o które można bezboleśnie przekroczyć dozwoloną prędkość na Ukrainie, mrugali oczami i nie rozumieli, o co mi chodzi. Warto zaznaczyć, że Walijczycy nie są zbyt zadowoleni z innowacji, ponieważ w większości samochodów z tempomatem tej prędkości nie można nawet ustawić jako limitu. Oznacza to, że w miastach i wsiach musisz patrzeć nie na drogę, a także na pieszych i rowerzystów, którzy łatwo cię wyprzedzają, ale i na prędkościomierz, abyś, nie daj Boże, nie jechał 21 mil na godzinę.

Nietrudno się domyślić, że w pierwszych miesiącach jazdy samochodem z brytyjskimi tablicami rejestracyjnymi otrzymałam od policji "list szczęścia" o przekroczeniu prędkości. W tym momencie uroniłam cichą nostalgiczną łzę za moimi podróżami po ukraińskich drogach, gdzie można było bez wysiadania z kierownicy otrzymać powiadomienie w "Diia", nacisnąć jeden przycisk "zapłać mandat" i jechać dalej.

Ograniczenie prędkości do 20 mil było zaskoczeniem, nawet dla miejscowych. Foto: archiwum prywatne autora

Na papierze poproszono mnie najpierw o wypełnienie kwestionariusza, w którym musiałam przyznać, że to ja, a nie ktokolwiek inny, prowadził samochód, który dopuścił się wykroczenia. Odpowiedź należy wysłać na podany adres (tutaj warto wyjaśnić, że w Ukrainie wiele usług można załatwić przez Internet: stronę internetową lub aplikację). Aby to zrobić w UK, musisz udać się na pocztę. Potem pojawia się następny list, który oferuje wybór trzech opcji:

— wziąć udział w jednodniowym kursie "Ograniczenie prędkości", płacąc za niego około 90 funtów (ponad 4100 hrywien);

— zapłacić grzywnę (której wysokość ustala się na podstawie moich dochodów), otrzymując jednocześnie trzy punkty (punkty) w brytyjskim prawie jazdy;

- pozwać policję, udowadniając, że nie jestem sprawcą.

Najstraszniejszą rzeczą na tej liście są punkty. Każde prawo jazdy w Wielkiej Brytanii ma "depozyt" w wysokości 12 punktów. Tak więc, jeśli czterokrotnie przekroczysz dozwoloną prędkość, odbierają ci prawo jazdy, a nowe możesz uzyskać tylko gdy ponownie zdasz egzaminy(są one bardzo drogie i takie, że ludzie podchodzą do nich siedem razy). Ale to nie wszystko. Gdy masz punkty, ubezpieczenie - i tak nietanie - szybko staje się droższe. Moje, na przykład, wynosi 50 funtów (około 2300 hrywien) miesięcznie. A to przy doskonałych osiągach, długich wrażeniach z jazdy i braku ubezpieczonych zdarzeń przez wiele lat. Dzięki punktom koszt ubezpieczenia może wzrosnąć czterokrotnie.

Mój wybór jest oczywisty – kursy dla miłośników prędkości. Takie szczęście jest dostępne tylko raz na trzy lata. Jeśli do 2026 roku ponownie przekroczę dozwoloną prędkość, to nie będę miała możliwości odrobienia punktów, tylko zapłacę grzywnę.

Kursy trwały prawie trzy godziny, z czego naprawdę ciekawe i ważne informacje zajęły około 10 minut. Na samym początku powiedziano mi i trzydziestu innym nieposłusznym obywatelom, jak bez znaków określić, co to za droga i jakie jest tu ograniczenie prędkości. Potem musieliśmy, jak w przedszkolu, szczerze, głośno i chórem obiecać, że więcej tego nie zrobimy.

Schemat wygląda mniej więcej tak:

- Powiedzmy wszyscy, dlaczego przekraczamy prędkość?

— Bo się spóźniliśmy!

- Co zrobimy, żeby się nie spóźnić?

- Wyjdź wcześniej!

— Co powstrzymuje nas przed wcześniejszym wyjściem z domu?

— Okoliczności!

– Co zrobimy z tymi okolicznościami?

- Dołożymy wszelkich starań, aby je przezwyciężyć!

Kilka dni później otrzymałem e-mail od policji drogowej z informacją, że znów jestem czysta i nieskazitelna. Punkty są na swoim miejscu. Nikt się nie domyśli, że złamałam zasady.

Nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że "cierpiałam" z powodu własnej uczciwości i częściowo z powodu nerwicy. Zgodnie z brytyjskim prawem każdy obcokrajowiec, który przyjeżdża do Wielkiej Brytanii na dłużej niż sześć miesięcy, musi ponownie zarejestrować samochód, uzyskując brytyjskie tablice rejestracyjne. A za rok każdy powinien zmienić swoje prawa na lokalne. Samochody z ukraińskimi tablicami rejestracyjnymi nie są rejestrowane przez kamery, a ukraińskie prawa jazdy nie mają punktów. Wszyscy uczymy się zauważać to, co kiedyś  naruszaliśmy, a czasami nawet nie zwracaliśmy na to uwagi. Tak więc, w ramach mojego własnego programu "Get Better and Don't Annoy Britain", byłam jednym z pierwszych, którzy zrobili wszystko jak trzeba. Sprzedałam ukraiński samochód, kupiłam brytyjski i wymieniłam prawo jazdy. I... Miesiąc później rząd brytyjski zezwolił Ukraińcom na niezmienianie prawa jazdy ani dowodu rejestracyjnego samochodu w okresie ważności wizy. To znaczy trzy lata. I tego sobie gratuluję.

No items found.

Dziennikarka, redaktorka, producentka, scenarzystka. Ma dwudziestoletnie doświadczenie w ukraińskiej telewizji oraz w publikacjach internetowych. Członek Ukraińskiej Akademii Filmowej, założycielka firmy producenckiej Stories. W 2022 roku przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii, do Walii, gdzie wraz z kolegami założyła festiwal sztuki ukraińskiej w Cardiff. Obecnie jest korepetytorem i redaktorem konsultingowym w Harbingers.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że stosunki między Polską a Ukrainą zostały beznadziejnie popsute. Jednak gdy jedni wygłaszali prowokacyjne oświadczenia i dzielili nasze kraje, by zadowolić Kreml, my razem z naszymi polskimi przyjaciółmi budowaliśmy mosty.

Polskiej delegacji na forum Via Carpatia, które odbyło się w Kijowie w połowie listopada, przewodził Marcin Bosacki, poseł na Sejm RP i szczery przyjaciel Ukrainy.

Poseł Marcin Bosacki. Fot: Via Carpatia

Podczas pierwszego ukraińsko-polskiego spotkania w ramach forum rozmawialiśmy nie o chimerach przeszłości, które przesłaniają obu narodom ogląd rzeczy, ale o naszej przyszłości – wspólnej przyszłości w Unii Europejskiej.

Polska ma wiele narzędzi, zasobów i inicjatyw, które powinny być teraz wykorzystane na rzecz zwycięstwa Ukrainy i jej powojennej odbudowy

To właśnie na tych konkretnych rzeczach musimy się skupić, by pokonać naszego wspólnego historycznego wroga. I właśnie o tych sprawach rozmawialiśmy podczas paneli dyskusyjnych. Wykorzystujemy je, aby przekazać nasze przesłanie naszym polskim gościom, a oni przekażą je swoim władzom. Tych spraw jest wiele, na przykład inwestycje w powojenną odbudowę Ukrainy. Rosyjska agresja spowodowała w naszym kraju szkody o wartości pół biliona dolarów. Unia Europejska jest gotowa zainwestować w odbudowę infrastruktury Ukrainy. A Polacy mają ogromne doświadczenie w przyciąganiu, efektywnym wykorzystywaniu i kontrolowaniu unijnych pieniędzy.

Ale nawet teraz, kiedy nie mamy jeszcze dostępu do europejskich pieniędzy, Polska i Ukraina mają kapitał bardzo dobrych doświadczeń we współpracy, szczególnie w sektorze energetycznym

Dla Ukrainy to bardzo delikatna kwestia. Od samego początku niszczenia przez Rosję naszej infrastruktury energetycznej Polska nam pomagała. Zapewniła doraźną pomoc naszemu systemowi energetycznemu natychmiast po pierwszych atakach lotniczych i pomogła odbudować zbombardowane obiekty, byśmy mogli uniknąć przerw w dostawie prądu.

Po zajęciu dużej części Donbasu Ukraina stanęła w obliczu niedoboru węgla. Polska już pomaga w dostarczaniu tego paliwa i jest gotowa zwiększyć dostawy. Po wojnie problem z wysokoenergetycznym węglem będzie równie dotkliwy, jak problem z energią elektryczną. Węgiel ma bowiem kluczowe znaczenie dla funkcjonowania naszego kompleksu wojskowo-przemysłowego. By zbudować wiele rakiet i odstraszyć nową rosyjską agresję, będziemy potrzebowali dużo węgla – tyle że kopalnie w Donbasie są albo zajęte, albo zniszczone. Dlatego polski węgiel, zachodnie technologie i pieniądze, do których uzyskamy dostęp dzięki współpracy z polskimi firmami, mogą być znaczącą pomocą dla naszej obrony. Zostało to omówione na specjalnym panelu obronnym podczas forum Via Carpatia.

Warto podkreślić, że takie wspólne projekty w sektorze obronnym już istnieją. Chcąc uniknąć zniszczenia zakładów produkcyjnych przez rosyjskie rakiety, ukraińskie firmy lokują je na terytorium Polski. Ich gotowe produkty będą wykorzystywane w walce o Ukrainę.

Dziś Ukraina i Polska chronią się przed rosyjską agresją w tym samym historycznym schronie

Atakują nas nie tylko rakiety z głowicami, ale także ideologiczne pociski z imperialną narracją i propagandą. Musimy wspólnie przetrwać te ataki. By tak się stało, musimy pozostać zjednoczeni, a nie marnować energii na kłótnie. Dlatego bardzo cieszy fakt, że w czasie gdy odbywało się forum Via Carpatia retoryka polskich władz się zmieniła.

Donald Tusk i Radosław Sikorski. Zdjęcie: Wojciech Stróżyk/REPORTER

Polityczni prowokatorzy z rządowymi tekami zostali uciszeni, a prezydent Andrzej Duda, premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wydali szereg oświadczeń i ogłosili wiele inicjatyw, które powinny wzmocnić Ukrainę. To szczególnie ważne w obliczu zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach w USA i niepewności co do jego stanowiska w sprawie wojny ukraińsko-rosyjskiej.

Europa chce odzyskać swoją geopolityczną podmiotowość, a bez ścisłego sojuszu Kijowa z Warszawą jest to niemożliwe

Dlatego cieszę się, że nieprzyjemne momenty, które mieliśmy w naszych stosunkach jeszcze niedawno, zeszły na dalszy plan, a bezpieczeństwo i współpraca znów stają się kluczowe. Dziś ważniejsze niż kiedykolwiek jest przełamywanie mitów i stereotypów dzielących nasze narody.

20
хв

Broń, energia, pieniądze: jak Polska pomoże Ukrainie w 2025 roku

Mykoła Kniażycki

20 lat temu rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja. Ostatnie dwie dekady zatarły w zbiorowej pamięci szczegóły tego wydarzenia, które w było najbardziej spektakularnym owocem pierwszych 13 lat niepodległości Ukrainy. Wiele rzeczy związanych z tamtymi wydarzeniami jest dziś postrzeganych w uproszczony sposób.

Faktem pozostaje jednak to, że wydarzenia Pomarańczowego Majdanu były potężnym aktem sprzeciwu ludzi, którzy wyszli bronić swojego wyboru i swoich praw

Wiktor Juszczenko pięknie „poszedł w prezydenty". 4 lipca 2004 r. Rozśpiewany plac, on w białej koszuli, mnóstwo ludzi w haftowanych koszulach. Pomarańczowe flagi, letnie słońce i błękitne niebo. Juszczenko mówi, że my, Ukraińcy, mamy prawo do godnej przyszłości. Każde jego słowo rezonuje – natchnione twarze i uśmiechy, nadzieja w oczach. Gra muzyka, w tym moje „Nadchodzimy” i „Nie bój się żyć”.

Ukraińcy kojarzyli Wiktora Juszczenkę z europejskim wektorem rozwoju – odejściem od imperialnego sąsiada i uzyskaniem prawdziwej niepodległości. Ukraina zaczęła odrywać się od Rosji. Systemy polityczne obu krajów rozwijały się w różny sposób, konieczne więc było zdefiniowanie pomysłów na naszą przyszłość. Wiktor Juszczenko i Wiktor Janukowycz mieli oczywiście różne poglądy w tej sprawie.

Juszczenkę poznałam w 1999 roku. Wcześniej, w 1989 r., w Czerniowcach była „Czerwona Ruta” [piosenka napisana przez Wołodymyra Iwasiuka w 1968 r., jedna z najbardziej popularnych piosenek ukraińskich – red.]. „Ruta” w Zaporożu, której odegranie na stadionie Wiaczesława Czornowiła zbiegło się z początkiem zamachu stanu w 1991 roku. Studencki strajk głodowy, protesty w Charkowie oraz proukraińskie nastawienie ludzi i ukraińska muzyka – wszystko to było ignorowane.

Spotkanie z Wiktorem Juszczenką zainspirowało mnie, dało mi siłę i nadzieję, że ukraiński przywódca może być inny. Nowoczesny, inteligentny, ukraiński i europejski jednocześnie

Przed tym spotkaniem byłam bliska rozpaczy. Panowało lekceważące podejście do wszystkiego, co ukraińskie. Wielu tak zwanych liderów często demonstrowało swoją wiernopoddańczość i upokarzało się przed „starszym bratem”. Nigdy nie skłaniałam się w stronę „ruskiego miru” (jak się okazało, miałam rację). Spotkanie z Juszczenką zrobiło na mnie ogromne wrażenie, wsparło mnie i dało mi siłę, by trwać przy swoim.

Powiedział mi wtedy: „Dziękuję ci za to, co robisz. To ważne dla Ukrainy i narodu ukraińskiego”. Na długo przed wyborami prezydenckimi w 2004 roku byłam po tej samej stronie barykady co on. Był osobą, z którą wyobrażałam sobie przyszłość Ukrainy. Ufano mu. Był szanowany. Lubiłam go za szczerość i autentyczność.

Bardzo dobrze pamiętam wiec na placu Europejskim, kiedy Wiktor Juszczenko, z oszpeconą twarzą, po raz pierwszy po otruciu przemawiał do ludzi. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że zawartość dioksyn w jego krwi tysiąckrotnie przekraczała normę. Nadal nie jest jasne, co wydarzyło się podczas tej kolacji, na której rzekomo doszło do otrucia. Niestety w najnowszej historii Ukrainy jest wiele pytań bez odpowiedzi.

Chcieli zabić, czy tylko oszpecić bądź przestraszyć Juszczenkę? Czegokolwiek chcieli, ostatecznie przyniosło to odwrotny skutek

21 listopada 2024 r. odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Wraz z innymi muzykami głosowałam w lokalu wyborczym w budynku związków zawodowych za Wiktorem Juszczenką. Byliśmy tam, by go wesprzeć. Wieczorem zebraliśmy się w sztabie i już wtedy pojawiły się dowody na liczne fałszerstwa. W nocy 22 listopada ludzie zaczęli budować scenę pod gołym niebem. Gdy obudziłam się nazajutrz rano, natychmiast poszłam na Majdan, gdzie zobaczyłam wielu przyjaciół i podobnie myślących ludzi.

Stałam na Majdanie i widziałam oczy ludzi. Przychodzili z dziećmi, które niosły pomarańczowe zabawki. Tak było każdego kolejnego dnia. Było dużo muzyki i przemówień ze sceny, a na Chreszczatyku pojawiło się miasteczko namiotowe. Ludzie nie wiedzieli, co dzieje się w kuluarach, nie wiedzieli, że wszystko to trzyma się dosłownie na włosku, że wydarzenia mogą potoczyć się nie tak, jak chcą. Postrzegali to wszystko jako festiwal.

Później zdaliśmy sobie sprawę, jak zwodnicze było poczucie euforii, bezpieczeństwa i radości z bycia otoczonym przez podobnie myślących ludzi

Pomarańczowa Rewolucja była bezkrwawa, a to ma swoją cenę. Ceną za nieużywanie siły były konstytucyjne ustępstwa. Ukraina stała się republiką parlamentarno-prezydencką. Z czasem prezydent Juszczenko stracił część swoich uprawnień. Ci, którzy nazywają go „słabym prezydentem”, nie bardzo wiedzą, o czym mówią. On taki nie był. W rzeczywistości to niezwykle mądry, inteligentny, delikatny człowiek, wróg totalitaryzmu. Nie dopuścił do rozlewu krwi.

Ta rewolucja zmieniła mnie i nie tylko mnie – zmieniła kraj. Zmieniła rozumienie przez świat tego, czym jest demokracja i jak o nią walczyć. Ludzie w Ukrainie zdali sobie sprawę, że mogą wygrać, że ich wartości mają znaczenie. I że tych wartości mają wiele.

Pomarańczowa Rewolucja zmieniła bieg historii. Ukraińcy zdali sobie sprawę, że są siłą

Na scenie Majdanu śpiewałam piosenki „Idziemy” i „Nie bój się żyć”, które potem śpiewano podczas Rewolucji Godności. Dziewięć lat po Pomarańczowej Rewolucji Ukraińcom znowu przyjdzie bronić swojego wyboru. Rewolucja Godności będzie tragiczna, ale prawda zwycięży. Wschodni sąsiad nie odpuści, rok 2014 upłynie pod znakiem okupacji Krymu, tzw. ATO [operacja antyterrorystyczna na wschodzie kraju, prowadzona przez ukraińską armię przeciw prorosyjskim separatystom z obwodów donieckiego i ługańskiego – red.]  i wybuchu wojny.

A 24 lutego 2022 r. rozpocznie się inwazja Rosji. Od ponad tysiąca dni nasz kraj krwawo walczy o wolność i prawdziwą niepodległość.

Wszystkie zdjęcia dostarczone przez autorkę

20
хв

Pomarańczowa Rewolucja i ja

Maria Burmaka

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Снайперка Анастасія Савка: «Я ховалась у норі, де розкладались трупи росіян»

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Ексклюзив
20
хв

Z banku na front: Polka w ukraińskim wojsku

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress