Exclusive
20
min

Ukraińska dziesiątka: najlepsze hity października

KAZKA, STASYA, Cheev, SHUMEI, Osty, Kławdia Petriwna, Gelia Zozulia, Roksolana, Julia Jurina, Żadan i Psy - ich piosenki podbiły serca publiczności

Maria Burmaka

Maria Burmaka, ukraińska piosenkarka i prezenterka telewizyjna. Fot: Iryna Briażun

No items found.

Przedstawię wam nowości, które pojawiają się w ukraińskiej przestrzeni medialnej. I artystów, którzy już gromadzą dużą publiczność, chociaż rozpoczęli swoje kariery całkiem niedawno. Zaproponuję słuchanie tego, co lubię. Być może niektóre z tych utworów zostaną dodane do twoich playlist lub staną się ścieżkami dźwiękowymi osobistych doświadczeń. W każdym razie na pewno odkryjecie nowe nazwiska i nie przegapicie premier muzyków, których kochacie i znacie od dawna.

№1. KAZKA. «Солодкі»

Zaczynamy od gorącej premiery - utworu "Sweet" zespołu KAZKA. Kompozycja stała się swego rodzaju manifestem głównej wokalistki zespołu Alexandry Zarickiej o bezwarunkowej miłości do siebie. Najwyraźniej to nie był przypadek, że wraz z premierą tej piosenki Sasza przyznała w wywiadzie dla pisma "Vogue", że miała problemy z postrzeganiem siebie i zaburzeniami odżywiania, gdy była nastolatką. Wokalistka przyznaje, że od dzieciństwa była "okrągła", choć była też bardzo dzieckiem bardzo energicznym:

- Swego czasu próbowałam wszystkich diet, a także postu. Wielu nastolatków było pod wpływem tych "trendów" i nie zdawało sobie sprawy, że to zabójcze dla ciała. Chcieli po prostu być tacy jak wszyscy. Zaczynałam te wszystkie diety, nie jadłam przez kilka dni, a potem były załamania, psychozy, łzy - i tak to wszystko zamieniało się w nawyk.

W rzeczywistości nowy utwór opowiada o całkowitej samoakceptacji, miłości do siebie i umiejętności dostrzegania piękna we wszystkim. W pracy nad piosenką wziął udział Damien Escobar, amerykański wirtuoz skrzypiec, światowa gwiazda, zdobywca dwóch nagród Emmy. Muzyk aktywnie wspiera Ukrainę od początku rosyjskiej inwazji, dlatego chętnie zgodził się na współpracę z KAZKA. Stworzył partię smyczkową dla ukraińskiego zespołu.

№2. STASYA. "Boso"

Być może widzieliście niezwykłą piosenkarkę o imieniu STASYA w tegorocznym "Głosy kraju" - dotarła do finału. W ubiegłym roku Anastasia Czaban (to jej prawdziwe nazwisko) zdobyła sławę dzięki piosence "Świat łowił", opartej na powiedzeniu Hryhorija Skoworody, która natychmiast przyciągnęła uwagę. STASYA pochodzi z Nowodnistrowska na Bukowinie. Z wykształcenia folklorystka, spędziła dużo czasu na wyprawach etnograficznych, badała tradycje i pieśni ludowe.

— Люблю цю справу, адже таким чином можу донести те, якою багатогранною, цікавою, співочою та талановитою була і залишається наша країна. А чому почала зі Сковороди? Бо Григорій Савич надихав і надихає. Його філософія, життєве кредо і висновок, — наголошує співачка.

№3. Cheev. "Gdzie żyje miłość"

Muzyk Cheev (Władisław Cziżikow) zaprezentował liryczny utwór "Gdzie żyje moja miłość" i teledysk, w którym przeprowadził "eksperyment" ze sztuczną inteligencją. Teledysk skłania do refleksji nad tym, czy nowoczesna technologia może złagodzić ból po tragicznej stracie. Dziś, gdy sztuczna inteligencja staje się częścią naszego codziennego życia, pojawia się pytanie: Czy może wyrazić prawdziwe uczucia, a nawet uszczęśliwić ludzi? Na tym właśnie opiera się nowy teledysk Cheeva. Historia rozgrywa się w przyszłości. Bohaterka traci męża, ale dzięki zaawansowanej technologii może wirtualnie ożywić ukochanego i żyć z nim w symulacji. Jednak w praktyce pomysł nie przynosi pożądanego rezultatu: sztuczna inteligencja nie może zastąpić prawdziwych uczuć, a co najważniejsze, utrzymać miłości przy życiu.

- Ta piosenka opowiada o miłości na odległość. Tekst zawiera zarówno nuty pesymizmu - nasz serial czeka na nowy sezon, ale w tonie noir - jak nadzieję na przetrwanie w tym dystansie, by później można go było łatwo wymazać z pamięci, jakby nigdy się nie pojawił. Chciałem napisać piosenkę, która byłaby poza czasem i przestrzenią.

№4. SHUMEI. «Волосся»

Nowa kompozycja muzyka opowiada o miłości w niestandardowy i subtelny sposób, co czyni ją szczególnie ekscytującą:

- Ta piosenka jest wyjątkowa, ponieważ ukazuje miłość z drugiej strony, z delikatnością.

Piosenkarz nagrał nowy utwór zaraz po powrocie z charytatywnej trasy koncertowej po Ameryce, podczas której zebrał znaczną ilość pieniędzy na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy. Piosenka "Włosy" stała się singlem z nowego albumu "Kometa". To wzruszająca piosenka. Orkiestracja, instrumenty, fortepian, rytm - to wszystko bardzo różni się od standardowego przepisu na hit, który sprawia, że wiele piosenek jest takich samych. A czym jest przejście do tonacji durowej w połowie utworu? W tym momencie chciałam się uśmiechnąć i mam nadzieję, że Ty też się uśmiechniesz.

№5. Gelia Zozulia. "Źle zrobiłam"

Gelia Zozulia stała się jedną z internetowych sensacji. Odniosła sukces niemal natychmiast po wydaniu utworu "KoliaGalia" we wrześniu 2022 roku. Autoironiczny wizerunek piosenkarki i pogodne postrzeganie świata, zrozumienie tego, czym żyją i oddychają Ukraińcy, z czego się śmieją i dlaczego płaczą, pomogły jej rozwinąć media społecznościowe i znaleźć zagorzałych fanów. Utwór stał się popularny jeszcze przed oficjalną premierą. Jego fragmenty rozprzestrzeniły się po całym Tik Toku, zostały przesłane na YouTube - fani z niecierpliwością czekali na wydanie pełnej wersji utworu. "Źle zrobiłam" to uwodzicielski utwór o naturze kobiecej miłości, który trafi do każdej kobiety, niezależnie od wieku. A mężczyznom być może uchyli rąbka tajemnicy, jak działa kobiece serce i co może czuć zakochana po uszy dziewczyna.

№6. Osty. "Znajdź"

Osty pojawił się na ukraińskiej scenie muzycznej późną wiosną, ale jego kompozycje można usłyszeć już niemal wszędzie. Artysta ma rozpoznawalny głos. Mówi, że odtwarza huculski sposób śpiewania. Jego matka i dziadek śpiewali mu w dzieciństwie, a on czuł w tym magię.

"Znajdź" to pierwszy utwór z trylogii "Znajdź. Przed oczami. Ocean". Utwór opowiada o człowieku podążającym za swoją wymarzoną miłością. Ten ktoś przebywa w dziwnych światach, w których wszystko wydaje się nierealne i fikcyjne, a może jest snem. Odnajduje drogę do siebie poprzez ból, zniszczenie i powrót do zdrowia. Teledysk jest inspirowany rytmem pracy mózgu, gdzie każda jego cząstka jest odpowiedzialna za wahania częstotliwości podczas snu i życia człowieka.

№7. Kławdia Pietrowna. "Imperatorzy"

Wraz z imieniem Osty często wymieniane jest imię żeńskie. Zapewne słyszeliście utwór "Jestem szczęśliwa". Nawet Ołena Zełenska zacytowała pochodzącą z niego frazę: "Lekarze mówią, że to depresja, mama mówi, że jestem leniwa" podczas Trzeciego Szczytu Pierwszych Dam. Ta piosenka weszła do przestrzeni muzycznej z Tik Toka.

Kławdia Pietrowna to pseudonim artystki, zainspirowany postacią z książki "Zapiski garbatego Mefistofelesa" autorstwa Władimira Wynnyczenki. Gdy piosenki Kławdii stały się wiralami na Tik Tok, słuchacze zaczęli dyskutować o tym, ile artystka ma lat, i spekulowali, że teksty mogą być generowane przez sztuczną inteligencję. Kławdia Pietrowna współpracuje z Nebo Music, wytwórnią, która zajmuje się twórczością Osty.

Swoje oficjalne konta Kławdia ma na Tik Toku, Telegramie, a od niedawna także na Instagramie. Nawiasem mówiąc, w tym ostatnim serwisie nie zostaną opublikowane zdjęcia wykonawczyni. Chodzi o zachowanie tajemnicy wizerunku artystki.

№ 8. ROXOLANA. "Nie stój"

"Nie stój" to piosenka "Zaręczona", śpiewana niegdyś przez Rusię, która była pierwszą ukraińskojęzyczną piosenkarką pop na początku lat 90. wyprzedającą bilety na całe stadiony.

"Nie stój pod oknem, nie patrz smutno, nie stój pod oknem, już jestem zaręczona" - w interpretacji Roksolany ta piosenka brzmi niemal nie do poznania. W 1989 roku kompozycję stworzyli Anatolij Matwijczuk (słowa) i Kostiantin Osaulenko (muzyka). Utwór "Nie stój pod oknem" pojawił się na debiutanckim albumie Rusii "Wróżka", który stał się pierwszym ukraińskojęzycznym albumem pop we współczesnej Ukrainie.

Wersja Roksolany została natychmiast przyjęta przez tik-tokerów, a hit z lat 90. stał się już trendem.

- Historia współczesnej ukraińskiej muzyki popularnej rozpoczęła się od tych piosenek. Rusia, Iryna Biłyk, Siostrzyczka Wika - wszyscy ci artyści tworzyli bardzo zróżnicowaną i bardzo fajną muzykę na początku lat 90. To tak, jakby zbudowali fundament, na którym możemy teraz tworzyć - mówi ROXOLANA. - Chcę, aby moi rówieśnicy, którzy przychodzą na moje koncerty, również pamiętali, jak fajna była ukraińska muzyka 30 lat temu. Chcę, aby młodzi ludzie wiedzieli, że w latach 90. nasza muzyka była ukraińskojęzyczna i bardzo progresywna.

№9. Julia Jurina. "Kim jesteś?"

Julia Jurina to ukraińska piosenkarka, wykonawczyni muzyki folkowej i współczesnej, była członkini zespołu YUKO. Wojna na pełną skalę bardzo zmieniła artystkę. Teraz sama mówi, że Julia Jurina składa się z gniewu, urazy, inspiracji i jaskrawych wydarzeń, które mogą być dobre lub złe. Niedawno wróciła z Posad-Pokrowske, wioski w obwodzie chersońskim, która znajduje się w strefie działań wojennych.

- Kiedy pojechaliśmy tam po raz pierwszy, cieszyliśmy się, że jedziemy na terytorium wyzwolone od wojsk rosyjskich. Ale kiedy dotarliśmy na miejsce i zobaczyliśmy, co wróg zrobił z tym miejscem, płakałam cały dzień - wspomina Julia.

Lokalni mieszkańcy ukrywali się w Domu Kultury:

- To było bardzo wymowne, kultura może uratować życie. Cała wieś chowała się przed okupantem w piwnicach domu kultury, a oni go ostrzeliwali. Jesteśmy wciągnięci w jakieś codzienne sprawy, zapominamy, że równolegle z nimi toczą się zacięte boje o naszą wolność, o nasze istnienie jako narodu.

№ 10. Żadan i Psy. "Rohan"

Z wybuchową ekspresją Żadan i Psy śpiewają swoją piosenkę piosenkę "Rohan". To nazwa jednego z przedmieść Charkowa. Teledysk został wyreżyserowany przez Antonia Lukicia, który zasłynął filmami "Moje myśli są ciche" i "Luksemburg, Luksemburg".

- To nasz najlepszy film, mówię to z szacunkiem dla wszystkich reżyserów, z którymi pracowaliśmy. "Rohan" to wyjątkowe dzieło - podkreśla Żadan.  

Dla Antonia Lukicia to było pierwsze doświadczenie z tworzeniem teledysku. Według niego praca nad teledyskiem okazała się absolutnie "kinowa", ponieważ pracował nad nim zespół, z którym reżyser nakręcił film "Luksembourg, Luksemburg".

- Dla mnie to było jak kręcenie filmu krótkometrażowego. Chciałbym teraz zobaczyć film pełnometrażowy - komentuje Lukić.

Według Żadana piosenka "Rohan" opowiada o dziecięcych relacjach, przyjaźni i problemach, czasem wcale nie nastoletnich. A Lukić dodaje: - W teledysku mali ludzie pokonują wielkie zło.

- Rohan został zdobyty przez Rosjan. I to właśnie stamtąd rok temu rozpoczęło się wyzwalanie obwodu charkowskiego. W Rohanie zginął mój dobry przyjaciel... To także wschodnia brama miasta, z której roztacza się widok na Donbas. A na dodatek Rohan dobrze się rymuje - zaznacza Żadan.

No items found.

Piosenkarka, Artystka Ludowa Ukrainy, odznaczona Orderem Księżnej Olgi III stopnia, doktor nauk filologicznych, profesorka. Była autorką i prowadzącą licznych programów telewizyjnych na różnych kanałach telewizyjnych. Napisała ponad 150 piosenek, z których wiele stało się ścieżkami dźwiękowymi wydarzeń historycznych w historii Ukrainy. Była aktywną uczestniczką wielu ważnych wydarzeń w najnowszej historii Ukrainy, od festiwalu "Czerwona ruta" (1989) i "Rewolucji na granicie" (1990) po Pomarańczową Rewolucję (2004) i Rewolucję Godności (2013-2014). W 2021 roku pracowała nad projektem "Ulubione klasyki", który obejmował 15 kompozycji opartych na wierszach ukraińskich poetów.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Ołeksandr Irwaniec, książka, prezentacja

Switłana Oleszko: Co by się stało, gdyby Ukraina wygrała wojnę z bolszewicką Rosją w 1920 roku?

Ołeksandr Irwaniec: „Charków 1938” to powieść o Ukrainie, której się udało. I jest to dystopia. Patrząc na ten karnawał, który odbywa się na kartach książki, masz przeczucie katastrofy tuż przed wielkim wydarzeniem, tym wielkim wybuchem wojny w 1939 roku. Bohaterowie książki wiedzą, że bawią się na Titanicu, nazywają to ucztą w środku zarazy. I tak było w tamtych czasach, zarówno w Związku Radzieckim, jak w Niemczech.

Okładka polskiego tłumaczenia książki "Charków 1938" Ołeksandra Irwancia. Zdjęcie: materialy prasowe

Pytanie do tłumacza: Moim zdaniem to najgorsza książka do tłumaczenia. Co sprawiło, że się tego podjąłeś?

Andrij Sawenec: Potraktowałem to jak wyzwanie. To złożony, ambiwalentny, wielowymiarowy tekst, który trzyma tłumacza w napięciu.

Czy mógłbyś nam opowiedzieć o konkretnych trudnościach związanych z tłumaczeniem?

Przedstawiciele narodu ukraińskiego przyjeżdżają do Charkowa na karnawał z różnych części Ukrainy i spoza niej, w tym zza wschodniej i zachodniej granicy. I tu przypominamy duet kabareciarzy Jurko i Stefko, którzy istnieli naprawdę. Mówimy o znanych postaciach: Juriju Wynnyczuku, znanym dziś przede wszystkim jako pisarz, i Stefce Orobcu. Byli bardzo popularni w latach dziewięćdziesiątych. W Charkowie ci mieszkańcy Lwowaposługują się dialektem galicyjskim, bardzo różniącym się od wschodnioukraińskiego standardu literackiego. Po prostu stoją sobie gdzieś na ulicy, opowiadając sobie dowcipy – a inniśmieją się, choć nie rozumieją wszystkiego. Śmieją się, ponieważ ten język jest dla nich dziwny i zabawny.

Oczywiście, w oryginale możesz przytoczyć pewne elementydialektu zachodniego, czyli lwowskiego – ale pozostaje pytanie, jak to przetłumaczyć na polski.

Decyzja była dla mnie oczywista, nie znalazłem dla niejalternatywy: wyłowiłem z zakamarków pamięci inny słynny lwowski duet kabaretowy okresu międzywojennego, Szczepcia i Tońcia, czyli Kazimierza Wajdę i Henryka Vogelfängera

Po raz pierwszy mówię o tym publicznie i nie wiem, czy ktoś w ogóle zauważy, ale wy będziecie o tym wiedzieć. Odnalazłem transkrypcję tych dialogów radiowych, pobrałem jeden fragment, który jest funkcjonalnie podobny – czyli pytanie, odpowiedź i potem kolejne pytanie – tak żeby dokładnie pasował do tej matrycy. To autentyczny fragment, dialog między znanymi kabareciarzami. Uznałem, że tłumacząc postmodernistyczne dzieło, mam do tego prawo.

O.I.: Zgadzam się.

Ołeksandr Irwaniec. Zdjęcie: Tymofii Klubenko

Piszesz: „Dedykuję Ukrainie i Ukraińcom, których kocham”. Czy ta książka jest tylko dla Ukraińców? Czy pisząc ją myślałaś, że nie zostanie przetłumaczona na żaden język obcy?

O.I.: Myślałem, że ten tekst nigdy nie zostanie przetłumaczony. A jeśli zostałby przetłumaczony, to Polska miała być ostatnim krajem, w którym to tłumaczenie by się pojawiło. Nie ze względu na tekst, ale ze względu na część ideologiczną i filozoficzną.

Jewhen Konowalec, prezydent Twojej wymyślonej Ukrainy, i kanclerz Niemiec, komunistyczny lider Telman, spotykają się w 1938 roku w Charkowie. Niemiec pyta: „Jak podzielimy Polskę?”, a prezydent Ukrainy odpowiada mu po niemiecku: „Mam na ten temat kilka przemyśleń”.

O.I.: Tym bardziej jestem wdzięczny Andrijowi Sawencowi i Fundacji Eastern Express za to, że to tłumaczenie się ukazało. Niuansów i aluzji jest tam tak wiele, że po prostu kłaniam się Andrijowi za przetłumaczenie tego wszystkiego.

А.S.: Jest tu kilka warstw do rozróżnienia. Jedną z nich jest warstwa czysto językowa.  Druga  to warstwa kulturowa – to horyzont wiedzy czytelnika. Nazwiska, mniej lub bardziej ukryte cytaty, fakty z biografii ukraińskich pisarzy (ale nie tylko) mogą liczyć na wdzięczne przyjęcie u przygotowanego czytelnika. Jednak stosowna wiedza na temat przeszłości Ukrainy niekoniecznie będzie dostępna dla czytelnika spoza kraju. Z tego powodu przygotowałem więc również krótki zestaw komentarzy od tłumacza. On nie wyjaśnia wszystkiego, ale daje pewne wskazówki, które pozwalają dostrzec, jak głęboki może być ten tekst.

Co do publikowania tej książki w innych krajach, przede wszystkim w Polsce: to już jest warstwa, którą można nazwać ideologiczną – choć tak naprawdę wszystko w tym tekście jest ujęte w cudzysłów. To jest taki bardzo szeroki, ironiczny i autoironiczny gest pisarza, który mówi o stanie społeczeństwa, kultury, literatury i świadomości społecznej.  

Ten obraz ukraińskiego społeczeństwa przedstawiony w powieści może nie być zbyt atrakcyjny dla samych Ukraińców i dla naszych sąsiadów. Wszystko zależy od wyznawanych wartości i hierarchii tych wartości

Te relacje międzynarodowe, umowy zawierane w tym wyimaginowanym świecie, dla którego punktem wyjścia jest wojna bolszewicka i zwycięstwo armii Ukraińskiej Republiki Ludowej – wszystko to prowadzi do ukształtowania się utopijnego społeczeństwa ukraińskiego. To bardzo osobista sprawa, kto jak będzie postrzegał ten obraz – czy z uśmiechem, czy z przerażeniem, czy z dezaprobatą.

Switłana Oleszko i Ołeksandr Irwaniec. Zdjęcie: Tymofii Klubenko

Dlaczego Charków?

O.I.: Jestem pisarzem miasta. A jeśli mówimy o Charkowie, to moja matka pochodzi z Bohoduchowa, który znajduje się w obwodzie charkowskim. Dla mnie Charków był pierwszym dużym miastem, pierwszą metropolią, którą zobaczyłem. Miałem może cztery lata, mieszkaliśmy już na zachodzie Ukrainy. Pewnego dnia mama przywiozła mnie do Charkowa. W tamtejszym ZOO zobaczyłem niedźwiedzia polarnego, to było dla mnie odkrycie. Charków – miasto niedźwiedzia polarnego.

Po drugie, to była stolica, powiedzmy, socjalistycznej Ukrainy – ale urok stolicy jakoś pozostał. Zawsze go czułem.

Napisanie powieści zajęło mi około 2 lat, a myślałem o niej chyba przez 15 lat. Nasz przyjaciel, pisarz Jurko Pozajak, powiedział jakieś 15-20 lat temu: „Wyobraź sobie tylko: gdyby Ukraińska Republika Ludowa przetrwała”. I zacząłem to sobie wyobrażać. Ale co innego coś sobie wyobrażać, a co innego stworzyć cały świat, który mógł istnieć, gdy Ukraina stała się silnym państwem autorytarnym – jak większość krajów Europy Wschodniej w tamtym czasie. W Ukrainie zapytano mnie, dlaczego „Charków 1938”. Odpowiedziałem, że dlatego, że był to ostatni rok przed 1939. A wszyscy rozumieją, co wydarzyło się w 1939 roku.

Ale to było rok po 1937 i kilka lat po 1933. Wiemy, co się wtedy wydarzyło. Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy chciałabym urodzić się w Charkowie, który opisałeś. I czy w tym Charkowie i w tym autorytarnym kraju byłoby miejsce dla Ciebie i dla mnie.

O.I.: Pisałbym dla nich patriotyczne sztuki, Andrij by je tłumaczył, a wy wystawialibyście je na deskach teatru. Dlaczego nie? To ironia, oczywiście.

Dajesz Charkowowi drugą szansę i czynisz go stolicą Ukrainy. Charków rzeczywiście był stolicą – i to w najgorszym moim zdaniem czasie. To był antyukraiński, bolszewicki gest. Jestem z Charkowa, bardzo kocham moje miasto i moją rodzinę, ale uważam, że dopóki istnieje Kijów, nie może być innej stolicy Ukrainy.

O.I.: Całkowicie się zgadzam, ale powinnaś również pamiętać, że Charków, niezależnie od tego, czy jest stolicą, czy nie, jest drugim miastem Ukrainy. Przed wojną mieszkało tu ponad 2 miliony ludzi. To prawdziwa metropolia. Oczywiście, to musiał być Charków. Dla mnie cała Ukraińska SRR, którą opisałem, to Rzym w stanie upadku – i rozkwitu zarazem. Upadek i rozkwit w jednym mieście, w jednym kraju.

Zbliża się rok 1939, a Ukraina utrzymuje kontakty z Niemcami, które również są krajem autorytarnym, ale w rządzie nie ma Hitlera, jest Telman, komunistyczny przywódca totalitarny

Lubię mieszać fakty z fikcją. Telman przybywa do Charkowa na sterowcu „Hindeburg”, który jest na okładce polskiego wydania. Prawdziwy „Hindeburg” został zbudowany w Niemczech i rozbił się w Stanach Zjednoczonych. U mnie on leci na Wschód, a nie na Zachód. Takich detali jest wiele. Na przykład do Charkowa przylatują dwaj Amerykanie, Ernest Hemingway i Henry Miller, którzy byli wtedy w Europie, tyle że w Paryżu. Jest też dziewczynka o imieniu Lina, która ma 8 lat. Ukraińcy rozumieją o kim mówię, Polacy może nie muszą tego rozumieć[zapewne chodzi o Linę Wasyliwnę Kostenko, urodzoną w 1930 r. ukraińską poetkę, tłumaczkę i dysydentkę, główną przedstawicielkę grupy szistdesiatnyków (poetów lat 60.) w kulrurze ukraińskiej – red.].

Po spotkaniu wokół książki "Charków 1938" Ołeksandra Irwancia. Zdjęcie: materialy prasowe

Polskie wydanie zawiera komentarze tłumacza. To tylko kilka stron. Moim zdaniem mogłoby być ich znacznie więcej.

A.S.: Wolę zakładać, że czytelnik jest inteligentny. Kiedy piszę komentarze, staram się robić to delikatnie, zwracać uwagę na drobne szczegóły, jakby zakładając, że czytelnik się połapie. Dałem tylko kilka wskazówek. Uznałem na przykład, że naszym czytelnikom nie trzeba mówić, kto kryje się za postacią Alessandra Boiczescu z Czerniowiec, który w powieści jest sekretarzem noblistki Olgi Kobylińskiej. To jeden z komentarzy, które nie znalazły się w książce, ponieważ były zbyt oczywiste.

Jak wyglądałaby współczesna Ukraina w Twojej powieści?

O.I.: Trudno powiedzieć. 24 lutego zmienił wszystko w moim życiu. I myślę, że wszystko zmieniło się dla większości Ukraińców. Gdybym miał teraz napisać coś podobnego, byłby to zupełnie inny tekst. Pisałem tę powieść jakieś 2 lata. Myślałem o niej, rysowałem jakieś schematy: co się wydarzy, kto jest obecny w jakim miejscu. Nietrudno wymyślić ogólną fabułę, ale stworzenie całego świata to dużo pracy. To przedsięwzięcie na całe życie – mogę powiedzieć, że spędziłem nad tym 15 lat.

Książka ma dwie warstwy. Jedna jest bardziej uniwersalna, bardziej globalna, bo pojawiają się takie postaci jak Hemingway czy Ewa Braun – czyli aluzje, które będą rozpoznawalne na całym świecie. Z drugiej strony postacie ukraińskie, które się pojawiają, to pierwszorzędni pisarze, z których większość w 1938 roku niestety już nie żyła. I to może być postrzegane jako swego rodzaju przypowieść o tym, jak pięknie mogła rozwinąć się ukraińska literatura. Jednak czytelnik może nadal postrzegać tę opowieść jako uniwersalne przesłanie, ponieważ porusza ona kwestię istnienia artysty w kraju z autorytarnym reżimem. A także kwestię ukraińskiej i polskiej tożsamości. Te kwestie są uniwersalne i ważne dla nas wszystkich.

Skąd przyjechałeś do Lublina?

O.I.: Z Równego.

Prezentacja polskiego tłumaczenia "Charków 1938" (Andrija Sawenecia) Ołeksandra Irwancia. Zdjęcie: Tymofii Klubenko

Ale 24 lutego nadal mieszkałeś w Irpieniu?

O.I.: Tak. Przez dwa tygodnie byliśmy, że tak powiem, pod okupacją, chociaż nie było walk. Widziałem tylko wojskaobrony terytorialnej z kałasznikowami. Ale 8 marca, kiedy wyjeżdżaliśmy, na naszej ulicy była już bitwa. Przed mostem stały setki samochodów z powybijanymi szybami. Niektóre były rozbite, ze śladami krwi. Byłem z żoną i jej 92-letnią matką; karetka czekała na drugim moście. Zadzwoniła aktorka Rimma Ziubina i powiedziała, że ma mieszkanie w Kijowie. Zatrzymaliśmy się tam na kolejny miesiąc, balkon wychodził na Dniepr. Ogólnie Kijów w czasie wojny był ciekawym miastem. Przez kilka dni nie było żywności, potem pojawił się chleb i wszystko. Kupiłem papierosy, a potem dałem połowę z nich chłopakom na punktach kontrolnych.

Potem były Niemcy. Jak długo tam przebywałeś?

O.I.: No, prawie dwa lata. Byłem w Berlinie przez pięć miesięcy, a ostatnie pięć miesięcy mieszkałem w Bambergu, w Bawarii. Potem wróciłem do Równego. Tydzień po powrocieodebrałem telefon z Warszawy. Zaproponowali mi kolejny miesiąc pobytu w Krasnogrudzie. To nawet nie wieś, to chatka w lesie. Mieszkałem tam przez miesiąc i skończyłem swoją powieść. Naprawdę to doceniam i pamiętam, będę wdzięczny do końca życia. Wiele słyszałem o Krasnogrudzie, ale nigdy nie myślałem, że tam pojadę. To naprawdę bardzo piękne miejsce, także w kontekście Czesława Miłosza [W Krasnogrudzie, gdzie Miłosz często bywał, w Dworze Miłosza znajduje się Międzynarodowe Centrum Dialogu – red.]. Tam po jednej stronie masz Białoruś z rosyjskimi czołgami, a po drugiej granicę polsko-litewską. Uwielbiam takie ekstremalne miejsca.

Z Krasnogrudy wróciłem już do Równego. Przed wojną mieszkało w tym mieście około 220 tysięcy ludzi, teraz jest ich około 300 tysięcy. Wiele osób przyjechało ze wschodu Ukrainy – z Chersonia, Mariupola, Charkowa…

Wyobrażałeś kiedyś sobie, że wrócisz z Irpienia do Równego?

O.I.: Mógłbym to sobie wyobrazić. Ale tego, że wrócę tam przez Berlin, Bamberg i Krasnogrudę – nie mógłbym. Nikt bynie mógł.

20
хв

Wyobraź sobie, że Ukraina jest potężnym krajem

Switłana Oleszko

Przedstawiamy krótką listę najbardziej interesujących polskich filmów i seriali w globalnych serwisach streamingowych.

1. Śniegu już nigdy nie będzie (2020)

Apple TV+

Doskonały film z samokrytyką i zabawnym sarkazmem prezentujący współczesną Polskę, o przejrzystej historii i wysokiej jakości prezentacji. Piękny, filozoficzny i nieco mistyczny „Śniegu już nigdy nie będzie” pokazuje – i to jest szczególnie godne uwagi – Ukraińca z Czarnobyla, który pracuje w Polsce jako masażysta zamożnych mieszkańców warszawskiego przedmieścia. Przywozi do Warszawy własną leżankę – i udziela porad każdemu leżącemu na niej klientowi, przynosząc ulgę nie tylko jego ciału. Cichy, łagodny i skryty bohater intryguje zarówno pozostałych bohaterów, jak widzów, nasuwając pytanie, kim tak naprawdę jest. I to właśnie sprawia, że film jest tak wciągający. Nic dziwnego, że został zgłoszony przez Polskę jako kandydat do Oscara. Bo wbrew temu, co napisała Małgorzata Szumowska, „Śniegu już nigdy nie będzie” to nie jest film skandalizujący, ale po prostu piękny.

2. Najmro: Kocha, kradnie, szanuje (2024)

Netflix

„Najmro…” opowiada o Zdzisławie Najmrodzkim, który był legendą Warszawy końca głodnych i bosych lat 80., kiedy zdobycie nawet papieru toaletowego wydawało się czystym szczęściem (ale Najmro potrafił zdobyć wszystko). Debiutancki film Mateusza Rakowicza z powodzeniem pokazuje wszystko to, co kino pokazywać powinno. Realia wydarzeń, o których mowa, odtworzono z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, a wszystko tonie w beżowej poświacie, sugerującej powrót do przeszłości. Fabuła tej komedii kryminalnej napędzana jest działaniami sprytnego oszusta – i cechami jego charakteru. Zresztą to właśnie temperament bohatera skłonił twórców do sięgnięcia po tę historyczną postać: Najmrodzki aż 29 razy wywodził w pole policję i wymiar sprawiedliwości, a to wyskakując przez okno podczas procesu, a to uciekając przed całym tłumem policjantów na giełdzie samochodowej, a to tajemniczo znikając z więzienia... Dobrze nakręcony film – i dobra rozrywka.

3. Wataha (2014)

HBO Polska/MAX/MEGOGO*

Pierwszy serial nakręcony przez polski oddział amerykańskiego serwisu streamingowego HBO. 3 sezony „Watahy” to także po części opowieść o Ukrainie – bo traktuje o polskich funkcjonariuszach straży granicznej i policji, zajmujących się zapobieganiem przemytowi i walczących z mafią. Pilnują ukraińsko-polskiej granicy z jej nielegalnym przemytem alkoholu i papierosów, handlem narkotykami i ludźmi. Ukraińcy są obecni i w fabule (dobre role Jakiwa Tkaczenki, Roba Feldmana, Dmytro Sowy), i w ścieżce dźwiękowej (Maria Jurczyszyn-Kulyk z zespołu Tołhaje). W ten czy inny sposób w intrygę wplątują się też Rosjanie (szefem mafii jest Rosjanin), a jeden z Polaków wspomina, mówiąc o Ukraińcach: „Oni walczą z małymi zielonymi ludzikami, a wy ich atakujecie”. To coś więcej niż zbrodnia. To polityka.

*Amerykański kanał kablowy HBO i usługa streamingowa HBO Max oficjalnie nie działają w Ukrainie, więc ukraińskie usługi OTT współpracują z licencjobiorcami, którzy mają prawa do ich treści. W ramach umowy ukraiński serwis Megogo ma dostęp do pełnej biblioteki HBO.

4. Ślepnąc od świateł (2018)

HBO Europa/HBO Polska

Głęboki wgląd w przestępczy świat dilerów narkotykowych w Polsce. Dzięki reżyserowi Krzysztofowi Skonecznemu oglądamy żywy, barwny i krwawy obraz świata nocnych klubów i gangsterskich porachunków, w którego centrum jest Kuba, pochodzący z ukraińskiej Prypeci młody diler narkotykowy (Kamil Nożyński). Kiedyś był całkiem normalnym chłopakiem, miał dziewczynę i dużo podróżował. Teraz miota się w świecie brutalnej przemocy bez większej nadziei na oswobodzenie. Balansując między szumowinami i mordercami, marzy o wyjeździe do Argentyny. Czy mu się uda?

5. Znachor (2023)

Netflix

Dramat zbudowany na z pietyzmem dopracowanym tle historycznym. To już trzecia ekranizacja klasycznej polskiej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pod tym samym tytułem. Druga, wyreżyserowana przez Jerzego Hoffmana w 1981 roku, była prawdziwym hitem kasowym – tylko w Polsce obejrzało ją prawie 6 milionów widzów.

W nowej wersji aktorzy są bardziej wyluzowani, a historia profesora chirurgii Rafała Wilczura pokazana jest bardziej dynamicznie i sprawnie. Fabularnie niewiele się nie zmieniło: najpierw od profesora odchodzi żona, rozczarowana tym, że postanowił więcej czasu spędzać w pracy niż z rodziną, potem napaść ulicznych bandziorów odbiera lekarzowi pamięć – i całe dotychczasowe życie.

Zdjęcia: materiały prasowe

20
хв

Gdzie i jakie polskie filmy i seriale warto obejrzeć: Top 5

Jarosław Pidhora

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

„Dobrzy rosyjscy chłopcy” wkraczają do zachodnich kin. Ale Ukraińcy w Kanadzie dają im odpór

Ексклюзив
20
хв

Gdzie i jakie polskie filmy i seriale warto obejrzeć: Top 5

Ексклюзив
20
хв

Dwa spojrzenia na tę samą wojnę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress