Exclusive
20
min

"Dlaczego obchodzi cię moja narodowość, przecież mnie nie znasz?".

"Irytuje mnie postawa miejscowych, którzy myślą, że przyjechaliśmy tu dla zabawy i lepszego życia. Nigdy nie opuściłbym Ukrainy, gdyby wojna nie zniszczyła mojego domu i ogrodu".

Sestry

Rysunek Oksany Draczkowskiej

No items found.

Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły - może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia?

Daj sobie pomóc. Napisz do nas(redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły Ci dobrą radą.

Może to być pierwszy krok, który ułatwi ci życie za granicą i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.

Publikujemy poniższy list, który otrzymaliśmy od ukraińskiej uchodźczyni. Nie chce być wymieniona z nazwiska. Redakcja Sestry szanuje prawo każdego do anonimowości. Publikujemy list w całości, a także odpowiedź psychologa.

"Straciłam swój ogród i teraz pracuję w cudzym"

Przed wojną miałam najpiękniejszy ogród w mieście. Pielęgnowałam go jak źrenicę oka. Uwielbiałam spędzać tam każdą wolną chwilę, pielęgnując rośliny i poprawiając każdy centymetr terenu. Moi sąsiedzi żartowali, że mogłabym już sprzedawać bilety wstępu do mojego niesamowitego ogrodu. A teraz nie mam ani domu, ani ogrodu... I nie mam dokąd wracać.

Kiedy pierwsze emocje po przyjeździe do Polski opadły, zdałam sobie sprawę, że muszę jak najszybciej nauczyć się polskiego i znaleźć coś ciekawego do roboty, żeby nie zwariować. Najlepszą rzeczą, jaką umiem robić, jest zajmowanie się ogrodem. Postanowiłam więc połączyć przyjemne z pożytecznym. Okazało się to jednak nie takie proste.

Wiele osób było zainteresowanych moim ogłoszeniem o pracę jako ogrodniczka, ale rozłączali się, gdy tylko usłyszeli mój akcent. Pewnego dnia zadzwonił mężczyzna i po tym, jak się z nim przywitałam, zapytał: "Jesteś Ukrainką?". "Tak", odpowiedziałam, "ale dlaczego o to pytasz?

Ten człowiek szukał wyłącznie polskiego ogrodnika. Moja cierpliwość się skończyła: "Nie szukam niczego za darmo, chcę pracować, dlaczego miałbym nie dostać szansy? Nie wiem, dlaczego obchodzi cię moja narodowość, nie znasz mnie i nigdy mnie nawet nie widziałeś. Nie chciałam tej wojny, nie chciałam uciekać i stracić domu i ogrodu. Nie chcę tu być, ale muszę tu być!". Ostatnie słowa wypowiedziałam płacząc. Nie wiem, czy wzruszyły go moje łzy, czy moje sprzeczne słowa, ale zaprosił mnie na rozmowę.

Teraz ma porządek nie tylko w ogrodzie, ale i w głowie

Ogród był zaniedbany, ale w ciągu kilku godzin każdy mógł zobaczyć różnicę między częścią, którą wyczyściłam, a pozostałymi zaroślami. Właściciel był zadowolony, a ja dostałam zlecenie. Co więcej, polecił mnie swoim znajomym. Miesiąc później pan, który chciał polskiego ogrodnika, przeprosił mnie za pierwszy telefon i podziękował za świetną pracę. Powiedział, że teraz ma porządek nie tylko w ogrodzie, ale i w głowie. Zatwierdził nawet plan zmiany ogrodu, który mu zasugerowałam.

Jestem tak szczęśliwa, jak tylko może być osoba, która nie ma domu i jest zmuszona do emigracji. Ale bardzo denerwuje mnie postawa miejscowych, którzy myślą, że przyjechaliśmy tu dla zabawy i lepszego życia. Nigdy nie wyjechałabym z Ukrainy, gdyby wojna nie zniszczyła wszystkiego. Kiedy myślę o moim przedszkolu, płaczę. Bardzo trudno jest zacząć wszystko od nowa. Czasami boję się, że nadejdzie dzień, w którym tęsknota zwycięży i zmusi mnie do pozostania w łóżku. Boję się, że wtedy nie będę w stanie wstać i żyć dalej...

Patrycja Derda, trenerka i nauczycielka Avigon.pl z wieloletnim doświadczeniem

На жаль, війна лягла на вас величезним тягарем, ніхто не питав вашої думки. І людина, яка цього не пережила, не може собі уявити, через що ви пройшли. Читаючи ваш лист, я уявила собі квітучий сад, де ви доглядаєте за кожною квіткою, яку власноруч посадили з великою турботою і любов’ю. Ви плекали свій садок, але війна прийшла до вашого дому, залізла до вашого саду й знищила те, що було для вас безцінним.

Jesteśmy kształtowani przez doświadczenia, sytuacje i wydarzenia, które nam się przytrafiają

Kiedy patrzę na ogród, widzę jego kolory grające w słońcu. Przestrzeń, w której każda roślina ma swoje miejsce, a my możemy nawet poczuć jej zapach. I choć wkładamy w ten biznes serce, pasję i mnóstwo pracy, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszym planem. Nagle okazuje się, że nasza gleba nie jest odpowiednia dla niektórych roślin, inne nie rosną tak, jak obiecywali sprzedawcy, niektóre rośliny nie zasłaniają płotu sąsiada tak, abyśmy mogli zachować prywatność, a jeszcze inne wymagają przesadzenia.

Nasze planowanie zamienia się w proces, który trwa latami, ponieważ musimy czekać do jesieni lub wczesnej wiosny, aby go sformułować. Ten proces tak naprawdę nigdy się nie kończy, bo co roku mamy inne potrzeby i pomysły na to, jak to będzie wyglądać. To tak jak w życiu. Kształtują nas doświadczenia, sytuacje i wydarzenia, które nam się przytrafiają. Ale to od nas zależy, jakie lekcje chcemy z nich wyciągnąć.

Możemy wiele stracić, ale jest coś, czego nikt nie może nam odebrać

To, co straciłaś w swoim życiu, jest poza twoją kontrolą. Jest jednak coś, czego nikt nie może ci odebrać. Jest to coś, co każdy z nas nosi w sobie: nasze wartości, empatię, szacunek, radość życia lub wiarę - cokolwiek wybierzemy. I choćby nie wiem jak było ciężko, musimy pamiętać kim jesteśmy, bo to jest nasza siła. To od nas zależy, czy jutro zaświeci słońce, nawet jeśli na zewnątrz pada deszcz.

Uciekając przed przemocą, każdy szuka miejsca, w którym będzie bezpieczny i jest to zrozumiałe. Ale dokąd możemy się udać, gdy walka toczy się wewnątrz nas? Wtedy żadne miejsce na świecie nie da nam spokoju.

Nie ma dobrego lub złego modelu uczuć, ale możemy kultywować nasz własny model

W Twoim liście widzę wiele emocji, których doświadczasz. Jest to strach, tęsknota, niezrozumienie, bezradność czy złość. Każda emocja, którą w sobie czujesz jest ważna i warto z nią pracować. Musisz zdać sobie sprawę, że masz prawo odczuwać całą gamę emocji, od radości po skrajną rozpacz. Na poziomie naszego doświadczenia wszystko ma sens. Nazwij więc te emocje i nie wstydź się ich. Tak, smutek nie jest wstydliwą słabością i nie należy go ukrywać. Możesz opłakiwać wszystko, co straciłaś. Nie ma dobrego ani złego modelu odczuwania, ale możemy kultywować nasz własny model. Jeśli jednak smutek jest tak silny, że zaczyna mieć destrukcyjny wpływ na życie, to jest to problem, którego nie należy bagatelizować.

Jeśli jednak czujesz, że nie możesz sobie poradzić, że tracisz kontrolę nad sytuacją, koniecznie poszukaj profesjonalnej pomocy. Pamiętaj, że praca z żałobą to proces, który wymaga czasu. Powinnaś być cierpliwa i zdawać sobie sprawę, że każdy ma swoje własne tempo.

Bezradność może powodować niepokój, depresję i frustrację

Bezradność to stan, w którym osoba czuje się niezdolna do rozwiązania problemu, osiągnięcia celu lub przetrwania trudnej i stresującej sytuacji. Osoba bezradna może czuć się zdezorientowana, sfrustrowana i bezsilna w obliczu pewnych problemów lub trudności. Bezradność może wynikać z różnych czynników, takich jak brak wiedzy, doświadczenia, umiejętności lub wsparcia. Może być również związana z sytuacjami, które wydają się niemożliwe do opanowania lub przytłaczające. Bezradność może prowadzić do uczucia niepokoju, depresji i frustracji. W takich przypadkach ważne jest, aby znaleźć sposoby radzenia sobie z tymi uczuciami, szukać wsparcia u innych osób lub profesjonalistów i dążyć do rozwijania umiejętności potrzebnych do rozwiązania problemu lub przezwyciężenia trudności. Radzenie sobie z bezradnością nie jest łatwe - jest to proces, który wymaga wysiłku i zaangażowania.

Masz prawo być zła na wszystko, co ci się przytrafia, ale bez względu na to, jak bardzo tego chcesz, nie możesz zmienić przeszłości, cofnąć czasu i wydarzeń. W takiej sytuacji możesz jedynie zmienić swoje nastawienie do tego, co już się wydarzyło i zadbać o jutro, które nadejdzie. Chcę powiedzieć, że już teraz radzisz sobie dobrze, ponieważ się nie poddałaś. I pomimo trudności, niebezpieczeństwa i utraty tego, co było tak ważne, udało ci się stanąć na nogi w innej rzeczywistości. Początki nie były łatwe, doświadczyłaś niezrozumienia i odrzucenia, ale jednocześnie otrzymałaś pomoc.

Kiedy myślimy o przeszłości i przyszłości, nigdy nie będziemy tu i teraz

Przykro mi z powodu Twoich doświadczeń i nie mam usprawiedliwienia dla sytuacji, w której się znalazłaś, szukając pracy. Jeśli pomoże Ci to trochę zrozumieć nas, Polaków, to powiem Ci, że sytuacja w Ukrainie przeraziła nas wszystkich. Straciliśmy też poczucie bezpieczeństwa. Kiedy w sąsiedztwie wybucha wojna, pojawia się panika.

Cieszę się, że twój entuzjazm i pracowitość zwyciężyły. Nadszedł czas, aby dowiedzieć się, jakiego jutra chcesz dla siebie. Co już dziś masz, co możesz do tego wykorzystać?

Jeśli myślimy tylko o przeszłości i przyszłości, nigdy nie będziemy w stanie żyć tu i teraz. Nie pozwólmy, aby dzień dzisiejszy przegrał walkę z dniem wczorajszym i jutrzejszym. Jestem wdzięczna, że mogę być częścią Twojej podróży i wierzę, że kolejna jej część będzie równie piękna i zadbana jak Twój ogród. Nie mogę obiecać, że będzie taki sam w różnych porach roku, ale chciałbym, abyś mogła w spokoju obserwować jego przemianę.

Link do strony Avigon.pl: https://avigon.pl/

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
edukacja Ukraińców w polskich szkołach

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.

Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Po co synowi polska szkoła?

Bardzo obawiam się początku roku szkolnego. Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany. Rozumiem, że ktoś chce zostać w Polsce na stałe i jego dzieci będą tu żyły, ale po co mojemu synowi polska szkoła, skoro planujemy wrócić do Ukrainy?

Odebranie 800 plus jest poniżające

Jestem bardzo wdzięczna Polakom za to, jak nas przyjęli po wybuchu wojny. I nigdy im tego nie zapomną. Jednak wydaje mi się, że jeśli chodzi o edukację naszych dzieci, powinni dać nam wybór. Czytałam te opowieści, że wiele dzieci z Ukrainy nie uczy się w ogóle, i jestem przekonana, że tak jest. Ale dlaczego karać wszystkich skoro to ledwie jakiś promil całej dziecięcej ukraińskiej społeczności w Polsce? Do tego jeszcze ta dodatkowa kara, że jeżeli dziecko nie będzie się uczyło w polskiej szkole, tracimy 800 plus. Uważam to za niesprawiedliwe i poniżające.

Będzie uczniem tylko na papierze

Mój syn do tej pory uczył się zdalnie w ukraińskiej szkole. Ma 16 lat, więc zapisałam go do polskiego liceum, bo wiem, że przepisy są przepisami. Ale nie mam pojęcia, czy będzie chodził do tej szkoły. W ogóle nie wiem, jak go przekonać. Nie mam argumentów. Nie zamierza rezygnować z ukraińskiej szkoły – czyli będzie uczniem zapisanym do polskiej szkoły, którego wyrzucą ze szkoły najpewniej po pierwszym semestrze. Potem odbiorą nam 800 plus.

Próbowałam podnosić ten finansowy wątek całej sprawy, że to dużo pieniędzy, że na pewno odczujemy ich brak – ale syn nie chce słyszeć o polskiej szkole. Powiedział, że po zajęciach w ukraińskiej szkole spróbuje znaleźć zajęcie i zarobić te pieniądze, ale mam go nie zmuszać do uczenia się w polskiej szkole.

Problem nie do rozwiązania

Wracamy do tego tematu praktycznie codziennie. Ostatnio powiedział, że jak go będą zmuszali albo będę miała z tego powodu kłopoty jako rodzic niepełnoletniego dziecka, które musi realizować polski obowiązek szkolny, to on ucieknie do Ukrainy i problem sam się rozwiąże.

Nie wiem, co robić. Zawsze miałam dobry kontakt z synem, dużo rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy problemy. Boję się jednak, że ten problem jest nie do rozwiązania.

Tatiana Ryczko, coach i mediatorka, Avigon.pl:

Szanowna Pani, przyjęte w maju tego roku znowelizowane przepisy dotyczące osób przebywających w Polsce w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie nie mają być dla nikogo karą. Wynikają jedynie z bieżących potrzeb i z konieczności ujednolicenia pewnych kwestii.

Muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia

Każdy z nas życzyłby sobie, by konflikt szybko się zakończył, byście mieli możliwość powrotu do swoich domów i do wcześniejszego życia, ale niestety nie mamy na to wpływu. Rząd, przyjmując nowe rozwiązania, daje Państwa dzieciom szansę na naukę w normalnych warunkach, co wcale nie wyklucza przecież przyszłego powrotu do Ukrainy i kontynuowania tam nauki.

Natomiast jeśli chcą Państwo funkcjonować w polskim systemie prawnym i korzystać z różnych należnych benefitów (np. świadczeń socjalnych), muszą Państwo zaakceptować także rozwiązania dotyczące innych sfer życia – nawet jeśli wydają się one niesprawiedliwe.

Odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy

Z Pani listu zrozumiałam, że syn w minionych latach nie chodził do polskiej szkoły (a szkoda, bo jako czynny pedagog wiem, że dzieci, które miały taką możliwość, dosyć szybko się aklimatyzowały), więc jego reakcja obronna wcale mnie nie dziwi. Nie dowiedziałam się jednak, jaki jest powód tej niechęci. A to dosyć istotna sprawa.

Nie kwestionuję faktu, że ma Pani dobry kontakt ze swoim synem. Jednak może warto byłoby skonsultować się ze specjalistą, by się dowiedzieć, dlaczego jego reakcja jest tak silna, skoro posuwa się nawet do szantażu emocjonalnego? Nie bez znaczenia mogłyby być tutaj więzi rówieśnicze – dzieci i młodzież często, chcąc być częścią społeczności, są w stanie powielać pewne zachowania i dopasować się do grupy.

Syn nie jest już małym chłopcem, ale być może nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by to zrozumieć odpowiedzialność za siebie i innych polega na akceptacji pewnych rzeczy. Życzę Pani powodzenia, jestem pewna, że uda się Pani coś zaradzić w tej sprawie.

Link do strony ekspertki: https://avigon.pl/specjalista/tatiana-ryczko

20
хв

Obowiązkową naukę naszych dzieci w polskich szkołach uważam za pomysł nieprzemyślany

Sestry
Życie dzieci oddzielonych od ojca

<frame>Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko za sobą? Zamieszkać w obcym kraju? Nie masz bliskich osób, którym możesz zaufać? Potrzebujesz rady, wsparcia? Pozwól nam sobie pomóc. Wyślij nam wiadomość na adres: redakcja@sestry.eu, a zapewniamy, że psycholog lub psychoterapeuta udzieli Ci dobrej rady. To może być pierwszy krok do rozwiązania problemu, który ułatwi Ci życie za granicą.

Publikujemy kolejny list, który otrzymałyśmy od ukraińskiej Czytelniczki. I odpowiedź psychologa. <frame>

Prawdę trudno zaakceptować – ale kłamstwa trudniej

Mieszkam w Polsce z prawie sześcioletnim synem. Kiedy uciekaliśmy przed wojną, miał trzy lata. Pomimo ogromnego stresu i strachu, starałam się nie pozwolić mu poczuć przerażenia, które mnie ogarnęło. Powiedziałam mu, że jedziemy na wycieczkę w piękne miejsce. Był zaskoczony, że jedziemy bez taty.

Mój mąż od początku miał świetne relacje z synem, rozpieszczał go i poświęcał mu każdą wolną chwilę. Wytłumaczyłam synkowi, że tata musi zostać, bo nie ma wakacji, ale gdy będzie miał, to do nas dołączy. Pamiętam, że za każdym razem gdy dzwonił dzwonek do drzwi, podskakiwał, krzyczał: „tata!” i biegł otworzyć. I za każdym razem był bardzo rozczarowany.

Bo gdyby mnie kochał, toby do mnie przyszedł

Mieszkamy w okolicy, w której osiedliło się wielu Ukraińców. Nie miałam przyjaciół w Polsce, więc osiedlenie się w tym miejscu było najlepszą opcją. Są tu też ukraińskie rodziny, które zdecydowały się zamieszkać w Polsce jeszcze przed wojną. Mój syn bawi się z kolegami na podwórku i odwiedza ich.

Rodzice jego przyjaciół mówią mi, że jest bardziej zainteresowany rozmową z ich ojcami niż zabawą. Raz nawet zapytał jednego z tych ojców, czy ten mógłby być jego tatą. Mój syn polubił go, ponieważ grał z nim i swoim synem w piłkę nożną i zabierał ich na plac zabaw. Dzieciak był zachwycony, gdy mógł trzymać swojego starszego przyjaciela za rękę lub usiąść mu na kolanach.

Bardzo tęskni za swoim ojcem. Oczywiście były też pytania o to, czy tata już go nie kocha. „Bo gdyby kochał, przyszedłby do mnie”. Nie mogę już dłużej ukrywać przed synem, że nieobecność ojca nie była wyborem, ale wymuszoną konsekwencją wojny.

Tata niby jest, ale jakby go nie było

Ustaliliśmy z mężem, że będzie rozmawiał z synem przez telefon przynajmniej raz w tygodniu. Czasami przerwy są dłuższe, ale się staramy. Mój syn zawsze cieszy się na te rozmowy, opowiada tacie, co robi, pokazuje mu, co zbudował z klocków, i pyta, kiedy tata przyjedzie do domu.

Niedawno poszliśmy na plac zabaw, byli tam również jego koledzy i ich rodzice. Kiedy mój syn pobiegł do ławki, by napić się wody, powiedział, że chciałby, żeby jego tata też tam był, a nie tylko rozmawiał z nim przez telefon. Rozumiem jego żal, bo prawie połowę swojego krótkiego życia spędził z ojcem, który wydaje się być obecny, ale jednocześnie go nie ma.

Mam wiele wątpliwości. Czy taka rozłąka nie zniszczy więzi syna z ojcem? Czy po takim czasie ich relacja wciąż może być normalna? A może będą musieli uczyć się siebie od nowa?

Boję się też, że gdy wojna się skończy (mam nadzieję, że już niedługo), mężowi trudno będzie odnaleźć się w domu w tych ekstremalnie trudnych warunkach. W końcu tyle się mówi o zespole stresu pourazowego, a pobyt na froncie jest jedną z głównych przyczyn tego syndromu.

Mój mąż zapewnia mnie, że za nami tęskni, kocha nas i chce być z nami jak najszybciej. I to mnie bardzo cieszy, ale gdzieś w środku mam obawy. Może niepotrzebnie się zamartwiam, ale widzę, jak mój syn cierpi i jak bardzo jest zmęczony posiadaniem taty, który istnieje tylko w jego telefonie...

Agnieszka Botta, psycholożka kliniczna, Avigon.pl:

Droga Czytelniczko,

przestań, proszę, ukrywać przed synem, że brak ojca to nie wybór, a przymus wywołany wojną.

Rozumiem, że chciałaś chronić go, gdy przyjechałaś do Polski, bo miał wtedy trzy lata. Ale teraz ma sześć lat, widzi inne dzieci, które mają ojców – i nie rozumie, gdzie jest jego tata i kiedy wróci.

Rozłąka wpływa na relacje, lecz nie jest wyborem

Między ojcem a synem istnieje silna więź, a chłopiec bardzo potrzebuje tego kontaktu. Z pewnością trudno mu zrozumieć, że nie może rozmawiać z ojcem codziennie, jak inne dzieci. Ale ważne jest, aby powiedzieć mu prawdę, ponieważ dzieci dużo rozumieją i często są w stanie odczuwać nasze emocje. Separacja wpływa na relacje, ale ta separacja nie była z wyboru. Była spowodowana wojną.

Kiedy Pani mąż przyjedzie do Polski i dołączy do Pani i syna, z pewnością będzie potrzebował czasu, by odnaleźć się w nowym miejscu i być z rodziną tu i teraz, w obcym kraju, mając w pamięci obrazy z wojny.

Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice

Jesteście rodziną, a Wasza więź jest silna. Tak, Pani mąż może mieć problemy z przystosowaniem się do sytuacji, kiedy zobaczy syna po kilku latach i będą mieli wiele do nadrobienia.

Wojna odciska piętno na ludzkiej psychice, to nieuniknione. Zachęcam Pani męża do rozmowy z psychologiem po przyjeździe. Pomoże mu to zaadaptować się w nowym miejscu, uporać się z wieloma trudnymi uczuciami związanymi z wojną i rozłąką. I odnaleźć się na nowo w roli ojca sześcioletniego chłopca, który bardzo go potrzebuje.

Link do strony ekspertki tutaj

20
хв

Widzę, jak ciężko jest mojemu synowi mieć ojca, który istnieje tylko w telefonie

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
Miłość w Tinderze
20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Hiszpania

Ексклюзив
20
хв

Podczas najgłośniejszych eksplozji kuliłam się na podłodze i myślałam: "Kurwa, umrę w moim starym szlafroku"

Ексклюзив
20
хв

"On tam, a ja tutaj". Jak Ukraińcy radzą sobie z rozłąką

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress