Iryna Litwinienko-Hnelicka wraz z mężem, ośmioletnią córką i jedenastoletnim synem mieszkała w Skadowsku nad Morzem Czarnym. Gdy tylko robiło się ciepło odwiedzali wyspę Dzharylhach - największą i jedną z najpiękniejszych wysp tego rejonu.
"Cieszyliśmy się tym, co mieliśmy, mieliśmy plany i marzyliśmy o wielu rzeczach. Miałam swój rytuał: kiedy odwoziłam najmłodszego do szkoły, wracałam do domu obok morza, kupowałam ulubioną kawę, siadałam i wsłuchiwałam się w szum fal. Tu nigdy nie ma sztormów, to zatoka, zawsze jest cicho i spokojnie. Przed wojną byliśmy szczęśliwi" - wspomina Iryna.
Jedyna droga
W przededniu pełnej inwazji Rosji na Ukrainę Iryna straciła ojca, więc rodzina w żałobie nie śledziła wiadomości. O wybuchu wojny dowiedziała się podczas spotkania w szkole: "Powiedziałam dzieciom, aby zabrały swoje ulubione zabawki, ponieważ nie możemy zabrać wszystkiego. Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy o 11". Hneliccy udali się do Chersonia, ale po drodze dowiedzieli się, że toczą się tam walki, a Rosjanie próbują zdobyć most Antonowski: "Ci, którzy to wszystko widzieli, wracali, dużo samochodów było ostrzeliwanych. Ludzie uciekali, zostawiali samochody, zawracali. A to była jedyna droga do nieokupowanej prawobrzeżnej Ukrainy" - mówi Iryna.
Rodzina ma krewnych w Rosji. "Moja teściowa z Rosji zapytała mnie, co się tutaj dzieje, gdy powiedziałam, że to wojna, nie uwierzyła. Wysłałem jej filmik z rosyjskimi pojazdami jadącymi w naszą stronę. Po tym przestała do mnie pisać".
Rodzina musiała wrócić do domu, mając nadzieję, że to już koniec i że wróci normalne życie. Iryna pamięta pierwszą noc, kiedy rosyjskie samoloty i helikoptery latały nad domem, a ona nie spała, tylko myślała, gdzie ukryć dzieci.
Na początku marca 2022 r. do miasta wjechały rosyjskie czołgi.
"Rozpoczęły się masowe protesty, ludzie przyszli na główny plac. Okupanci skierowali w naszą stronę broń. Strzelali w powietrze, rzucali w ludzi bombami dymnymi".
Znikający ludzie
Rozpoczęło się życie pod okupacją. Nauka online w szkołach została wznowiona miesiąc później. Iryna przyznaje, że wychodzili z domu tylko wtedy, gdy było to absolutnie konieczne. Duże sklepy zostały zamknięte, małe próbowały pracować. Mieszkańcy kupowali trochę jedzenia i zamrażali je. "Zamroziliśmy nawet chleb" - mówi Iryna.
Po wiadomościach o okrucieństwach okupantów w regionie Kijowa pojawiły się obawy, że okupanci mogą włamywać się do mieszkań, rabować i torturować dorosłych, i dzieci. "Ciągle drżałam z niepokoju. Czekałam, aż w końcu zjednoczymy się i damy odpór najeźdźcom. Słyszałem, jak okupanci robili naloty na domy ludzi, wywozili ich, torturowali. Wystarczyło być na jakichś listach. Czasem człowiek wracał, czasem znikał.
"Wyzwolenie od nazistów"
Na początku okupacji najeźdźcy próbowali zrobić ze Skadowska propagandowy obraz miasta wyzwolonego od nazistów: kręcili filmy i organizowali koncerty. Ale te próby, według Iryny, były absurdalne: "Zaczęli przygotowywać się do 9 maja, przynosząc czerwone szmaty. Z jakiegoś powodu pojawiły się dekoracje z symbolami Związku Radzieckiego. Była jakaś kuchnia polowa, kasza. Patrzyliśmy i nie rozumieliśmy, kim są ci ludzie, co się dzieje. Było tam więcej wojskowych niż zwykłych ludzi. Chodzili z bronią i owczarkami, pilnując tłumu przed nie wiadomo kim".
Od samego początku okupacji w mieście pojawiali się kolaboranci. Największym szokiem dla Iryny było odkrycie, że ludzie, których znała i szanowała, przeszli na stronę wroga: "Utalentowany i bardzo fajny" nauczyciel grupy teatralnej, do której uczęszczała córka Iryny, jej ukraińskojęzyczna sąsiadka, "miła kobieta", z którą codziennie rozmawiała.
"Znowu patrzyłem na ludzi, nawet tych, których znałem. Zacząłem się wycofywać, dystansować. To było dla mnie nie do przyjęcia, że poszli na współpracę z Rosjanami i bałem się, że mogą mnie wydać".
Według Iryny możliwość wyjazdu do wolnej Ukrainy kosztowała średnio 25 000 hrywien na osobę, a płatności dokonywano za pośrednictwem kolaborantów lub bezpośrednio na rzecz najeźdźców. Czteroosobowa rodzina nie miała takich środków: "To wciąż była ruletka. Płaciłeś pieniądze, a oni cię nie przepuszczali. Krążyły plotki, że nie przepuszczą, zastrzelą, po prostu zamkną, a kolejki były na wiele dni, a nawet tygodni. Zdarzało się, że strzelali do samochodów w konwojach na oślep, nie wiadomo było, gdzie trafią - koło fortuny. Bałam się o moje dzieci"
Spokojna Bawaria, niespokojny sen
"Ostatnim dzwonkiem" była rotacja wojsk okupacyjnych. Na miejsce Rosjan z okupowanego Krymu do regionu wkroczyli ludzie Kadyrowa: "Na przełomie czerwca i lipca usłyszeliśmy o pierwszych przypadkach przemocy wobec dzieci w obwodzie chersońskim. Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy się spakować i wyjechać. Życie stało się zbyt niebezpieczne, zaczęliśmy się bać, że to to, co wydarzyło się w Buczy i Irpieniu, może się powtórzyć u nas. Myślę, że w obwodzie chersońskim było wiele takich incydentów, ale teraz niewiele osób o nich mówi. Zrozumieliśmy, że ta wymiana okupantów jest niebezpieczna. Coraz więcej ludzi znikało" - mówi Iryna.
Rodzina opuściła Skadowsk 11 lipca 2022 r. przez Krym. Podróżowali do Niemiec przez Moskwę i Łotwę. Podróż trwała sześć dni. Znaleźli schronienie w Memmingen w Bawarii: "Pierwszej nocy była silna burza. Moje dzieci były przerażone: 'Mamo, lecą rakiety'. Następnego dnia o 5 rano zawyła syrena. Robią tu test raz w miesiącu, nie wiedzieliśmy i byliśmy przerażeni. Minął rok, ale ta syrena nadal sprawia, że wszystko w tobie się kurczy i pamiętasz wszystko: ból, strach, rozpacz. Dużo bólu".
Zdjęcia z archiwum bohaterki
Redaktorka i dziennikarka, autorka tekstów o biznesie, polityce, społeczeństwie. Była szefową centrum prasowego i czołową autorką w International NGO Center Pripyat.com, redaktorką i korespondentką Gazety po Kyivsky, pracowała jako gościnna autorka dla szwajcarskich i włoskich projektów biznesowych, felietonistów i blogerów. Certyfikowana specjalistka Wiesbaden Academy of Psychotherapy, Niemieckiego Instytutu Kształcenia Podyplomowego w Psychoterapii Psychodynamicznej oraz Psychoterapii Dzieci i Młodzieży. Mieszka we Włoszech.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!