Exclusive
20
min

Wybory w Polsce: czego może się po nich spodziewać Ukraina?

15 października w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Kim są kluczowi gracze? Jak zbliżające się wybory wpłyną na zaostrzenie kwestii ukraińskich? Co zmieni się w polskiej polityce wobec Ukrainy?

Andriana Stachów

Lider PiS Jarosław Kaczyński podczas przemówienia wyborczego w Krakowie. Fot: Przemek Wierzchowski / REPORTER

No items found.

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w artykule Espresso, opublikowanym w ramach partnerstwa na sestry.eu

Jak przebiegają wybory parlamentarne w Polsce: Sejm i Senat, rozkład procentowy

W niedzielę, 15 października, Polska pójdzie do urn, aby wybrać nowych posłów i senatorów, którzy utworzą rząd. Warto zauważyć, że parlament odgrywa najważniejszą rolę w podziale władzy w kraju. Dlatego też wybory te można nazwać kluczowymi dla przyszłości Polski i jej działań.

Polacy wybierają przedstawicieli do Senatu (izba wyższa) i Sejmu (izba niższa), które liczą odpowiednio 100 i 460 posłów. W rzeczywistości funkcją Senatu w tej strukturze władzy jest stabilizacja sytuacji politycznej, podczas gdy przedstawiciele Sejmu tworzą rząd i zmieniają ustawy, do których mogą wchodzić partie z 5% głosów i bloki partyjne z 8%. Ważne, że liczba punktów procentowych uzyskanych w wyborach nie jest równa liczbie mandatów w samym parlamencie.

Decydującym momentem dla powstania rządu jest utworzenie koalicji z udziałem co najmniej 231 posłów. To właśnie spośród członków tej koalicji wybierany jest premier, który zaprasza do pracy zespół ministrów. Oto kolejna ważna różnica w stosunku do systemu ukraińskiego: w Polsce podmiotem prawa jest premier, a nie gabinet ministrów, jak na Ukrainie. W rzeczywistości jest to system kanclerski, w którym ministrowie są upoważnieni przez premiera do wykonywania jego poleceń, podczas gdy odpowiedzialność prawna spoczywa na premierze.

Kluczowi gracze w wyborach w 2023 r. i ich stosunek do Ukrainy

Według wstępnych sondaży i prognoz do polskiego parlamentu wejdzie 5 partii: PiS, Koalicja Obywatelska, Konfederacja, Trzecia Droga i Nowa Lewica. Każda z nich stara się obecnie aktywizować i konsolidować swoich wyborców wszelkimi możliwymi sposobami.

Partią rządzącą jest narodowo-demokratyczny PiS, czyli Prawo i Sprawiedliwość. Na początku rosyjskiej inwazji jej determinacja odegrała istotną rolę, dając zresztą przykład reszcie Europy, która w ślad za Polakami aktywnie włączyła się w pomoc ukraińskim uchodźcom. Jednak w dużej mierze determinacja ta była podyktowana opiniami i działaniami zwykłych polskich obywateli, którzy nie wahali się otworzyć swoich domów dla Ukraińców. PiS chce pozostać u władzy, więc podejmuje znaczne wysiłki, aby zmobilizować swoich odbiorców, w tym grając na kwestii zboża, aby rekrutować rolników. Innymi słowy, działania i polityka PiS wobec Ukrainy będą całkowicie zależeć od wahań nastrojów jego elektoratu, zarówno rzeczywistego, jak i potencjalnego.

Niemal na równi z PiS jest Platforma Obywatelska, która jest też podstawą Koalicji Obywatelskiej, do której w szczególności należy Agrounia, kierowana przez Michała Kołodziejczaka, jednego z inicjatorów protestów przeciwko importowi ukraińskiego zboża. Koalicja Obywatelska planuje wykorzystać go do zdobycia poparcia rolników, gdyż wywodzi się z tego środowiska. Według sondaży faktycznie nie ustępuje partii rządzącej pod względem procentowym. Opozycja swój ostatni wiec mobilizujący zwolenników zorganizowała dokładnie dwa tygodnie przed wyborami. Był to Marsz Miliona Serc, który odbył się w niedzielę 1 października i zgromadził w Warszawie ponad milion Polaków z całego kraju. Marsz koncentrował się jednak głównie na krajowych sprawach i obawach Polaków: "Chcę wam obiecać koniec wojny polsko-polskiej dzień po wyborach" - powiedział lider koalicji Donald Tusk. Opozycja obiecuje między innymi wznowienie pełnej współpracy z UE, która nieco się ochłodziła pod rządami obecnego rządu. Dla Ukraińców ważne jest to, że zaledwie kilka dni wcześniej Tusk wypowiadał się w bardzo stanowczy sposób, wspierając Ukrainę, zwłaszcza w odniesieniu do bezwarunkowej kontynuacji pomocy w zakresie bezpieczeństwa. To pokazuje spójność ich polityki, w przeciwieństwie do PiS.

Marsz milionów serc. Warszawa, 1 października 2023 r. Fot: Beata Zawrzel/REPORTER

Trzecia Droga wygląda na kolejną silną partię, jednym z jej liderów jest Szymon Hołownia. Partia ta nie wypowiada się ostro w żadnej krytycznej kwestii, pozostając pośrodku i nie opowiadając się po żadnej ze stron. W ten sposób Trzecia Droga stara się przyciągnąć uwagę różnych kategorii wyborców, ale zamiast tego gubi się wśród innych, bardziej znanych konkurentów. Jednak aktywnie walczy również o głosy polskich rolników, ponieważ Trzecia Droga obejmuje Polskie Stronnictwo Ludowe, które w latach 2000. było jedynym przedstawicielem interesów wsi.

Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi. Fot: Andrzej Iwanczuk/REPORTER

Nowa Lewica należy do opozycji i aktywnie sprzeciwia się ostrym konserwatywnym decyzjom PiS. Jest to stowarzyszenie różnych partii lewicowych. Zdobywa również głosy wyborcze i może stać się częścią przyszłej koalicji utworzonej przez partie opozycyjne.

Warto zauważyć, że tylko skrajnie prawicowa Konfederacja jest otwarcie antyukraińska wśród kandydatów do parlamentu, a jej lider był jedynym posłem, który nie głosował za rezolucją wzywającą UE i NATO do pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją. Świadczy o tym ich obecna polityka, w tym niedawne oświadczenia Sławomira Mentzena o "remoncie" kluczowego lotniska, przez które jest transportowana broń dla Ukrainy, lub linii kolejowych, jeśli Ukraina nie ustąpi w kwestii zboża. Nawiasem mówiąc, partia ta jest najbardziej aktywna w mediach społecznościowych. Mentzen nagrywa krótkie filmy dla Tik Tok, stale publikuje posty na Facebooku i wykorzystuje Youtube do promowania swojej polityki. Jednak polubienia w mediach społecznościowych nie zawsze przekładają się na głosy w wyborach.

Zboże, uchodźcy i bezpieczeństwo: jak zbliżające się wybory zaostrzają kwestie ukraińskie

Kampanie wyborcze podsycają sytuację polityczną w każdym społeczeństwie, a Polska nie jest tu wyjątkiem. A jak wiadomo, łatwiej jest poruszyć opinię publiczną palącymi kwestiami. Kwestie ukraińskich uchodźców i zboża dla Polaków są dziś jednymi z najbardziej palących. Dlatego słyszymy głośne deklaracje wyborcze, a nastroje samych Polaków wobec Ukrainy nieco się zmieniły, na czym skutecznie grają politycy.

"Nastrój już się pogorszył. I nastawienie, to się czuje. To wynika z przyczyn obiektywnych, takich jak zmęczenie Polaków tym, co się dzieje, wojną, kryzysem gospodarczym. I ogólny lekko przygnębiony nastrój wśród Polaków, bo poziom życia się pogorszył" - powiedział Espresso Michał Krasiuk, strateg polityczny i członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. "Nie jest krytycznie, ale jest pewna erozja.

Podczas gdy kwestia zboża prawdopodobnie zejdzie na dalszy plan i znajdzie się jego rozwiązanie, kwestia uchodźców pozostanie kluczowa na ukraińskiej scenie politycznej w Polsce. Obecnie jest ona aktywnie promowana przez Konfederację, podsycając opinie jej zwolenników w mediach społecznościowych. Tymczasem konkretne działania w tym obszarze będą zależały wyłącznie od wyników wyborów i zawiązanej koalicji. A te wciąż są trudne do przewidzenia. Niemniej jednak, według wstępnych prognoz, jest więcej niż prawdopodobne, że część pomocy lub świadczeń dla Ukraińców może nie zostać przedłużona. Nie anulowana, ale po prostu nie będzie jej kontynuacji.

Jednocześnie temat bezpieczeństwa, a mianowicie dalsze dostawy broni na Ukrainę i szkolenie ukraińskiego wojska, nie jest kwestionowany, biorąc pod uwagę ciągłe zaangażowanie NATO i UE w ten proces. Nawet Konfederacja nie mówi o wycofaniu swojego poparcia, a inne partie polityczne demonstrują je w wystarczającym stopniu.

"Pomoc w zakresie bezpieczeństwa jest powiązana z obecnością NATO, strategią NATO i wsparciem amerykańskim" - wyjaśnia Mirosław Czech, poseł na Sejm drugiej i trzeciej kadencji, historyk. "Jest to związane z bezpieczeństwem Ukrainy, ale jest bezpośrednio skorelowane z bezpieczeństwem Polski.

Obchody Dnia Niepodległości Ukrainy w Gdańsku. Fot: Wojciech Stróżyk/REPORTER

Czego spodziewać się po wynikach: co może zmienić się w polskiej polityce wobec Ukrainy?

Oczywiście wydaje się, że są lepsze i gorsze wyniki wyborów w Polsce dla Ukrainy. Najbardziej prawdopodobne z nich to trzy sposoby, w jakie zwycięzcy utworzą parlament, w zależności od procentu otrzymanych głosów.

Pierwszym wariantem jest sytuacja, w której PiS uzyska większość bezwzględną i samodzielnie poprowadzi rząd przez parlament. W tym scenariuszu drażliwa kwestia zboża stopniowo zejdzie na dalszy plan, ale pozostanie kwestia przystąpienia Ukrainy do UE. Jeśli chodzi o politykę, będzie się ona zmieniać wraz z nastrojami społecznymi.

Drugi wariant to sytuacja, w której Platforma zdobywa względną większość i ma szansę na koalicję z Nową Lewicą i Trzecią Drogą. W tym przypadku stałe i niezachwiane stanowisko Tuska jest znane, a jego poparcie dla Ukrainy się nie zmieni.

Jest też trzecia opcja - jeśli PiS zdobędzie większość względną, ale nie uzyska większości bezwzględnej w Sejmie, partia, która wygrała wybory, ma prawo do próby utworzenia rządu. Aby skorzystać z tej szansy, PiS będzie negocjować z Konfederacją. Jak podkreśla Michał Krasiuk, ta opcja jest najgorsza dla Ukrainy: "Oni nie różnią się w kwestiach światopoglądowych. Obawiam się więc, że jeśli zaczną negocjować, to kompromisem będzie wsparcie dla Ukrainy. Jeśli tak się stanie, będą to drugie Węgry. Dla nich Ukraina będzie kartą przetargową".

W każdym z tych przypadków ważne jest osiągnięcie porozumienia w kwestii zboża.

Zbliżające się wybory

Niestety, zamieszanie w Polsce nie zakończy się 15 października, gdyż będzie podsycane przez zbliżające się kolejne wybory: tym razem samorządowe, w których temat Ukraińców również będzie kluczowy.

"Musimy zrozumieć, że Polska weszła już w okres bardzo długich turbulencji politycznych" - podkreśla Michał Krasiuk - "i ten pomysł, że wybory odbędą się 15 października i wszystko się uspokoi, jest błędny. Nic się nie uspokoi, przynajmniej dlatego, że wiosną 2024 roku odbędą się wybory samorządowe, w których kwestia ukraińska będzie również bardzo ważna. Bo to samorządy przyczyniły się do wsparcia uchodźców. Jesienią 2024 r. odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, a w 2025 r. wybory prezydenckie. W rzeczywistości, z sześciomiesięczną przerwą, odbędzie się kilka potężnych kampanii wyborczych, w których Ukraina odegra ważną rolę".

Od lat Ukraina jest obecna w polskich wyborach np. w kwestiach pamięci historycznej, czy migracji zarobkowej. Wojna tylko zwiększyła jej znaczenie.

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Maria Górska: Czy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej język jest traktowany jak broń?

Taras Kremin: Rosjanie prowadzą starannie zaplanowaną wojnę językową przeciwko Ukrainie i Ukraińcom. Pierwszym celem wroga, oprócz infrastruktury krytycznej, jest infrastruktura kulturalna, edukacyjna – i język. Tablice przy wjazdach do miejscowości tymczasowo zajętych przez okupantów są natychmiast zmieniane na rosyjskie, a rosyjskie nazwy tych miejscowości przywracane. Okupanci niszczą język i literaturę ukraińską, palą biblioteki i torturują ukraińskojęzycznych obywateli, zwłaszcza nauczycieli i księży. Wielu moich kolegów – pedagogów, którzy znaleźli się pod okupacją, zginęło.

Autor książek dla dzieci Wołodymyr Wakulenko został zabity przez Rosjan tylko za to, że był pisarzem i człowiekiem o nastawieniu proukraińskim.

Duchowni Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego i Kościoła prawosławnego Ukrainy są poddawani szczególnie okrutnym torturom: fizycznemu i moralnemu upokorzeniu, gwałtom.
To pojawienie się Biblioteki Naukowej Maksimowycza w Kijowie po ataku Rosji. Zdjęcie: Yevhen Kotenko/Ukrinform/East News

Świadczą o tym relacje udzielone mediom i obrońcom praw człowieka przezduchownych, którzy byli w niewoli.

Wiadomo, że aby opuścić tymczasowo okupowane terytorium, trzeba przejść przez tak zwane obozy filtracyjne, w których lojalność wobec Ukrainy jest sprawdzana na podstawie zewnętrznych oznak – m.in. tatuaży lub ich braku. Przeszłość ludzi jest badana pod kątem udziału w Rewolucji Godności, operacjach bojowych, konspiracji, wolontariacie, pomocy Siłom Zbrojnym Ukrainy, posiadania weteranów w rodzinie. Jeśli okupanci dowiedzą się, że krewny pojmanej osoby jest nauczycielem, taki człowiek może być torturowany albo nawet rozstrzelany. Było wiele takich zbrodni w Buczy, Hostomlu i Irpieniu.

 Zamordowanie lingwistki Iryny Farion we Lwowie to przerażający przykład takich praktyk.

 To morderstwo pokazuje, że nawet we Lwowie, który jest nazywany najbardziej ukraińskim miastem na świecie, ludzie mogą być zabijani za kultywowanie ukraińskich wartości narodowych. Na terenach okupowanych i na froncie każdego dnia ludzie są zabijani za mówienie po ukraińsku.

 Co Pańskie biuro robi z informacjami o tych zbrodniach?

 Apelujemy do organów ścigania i organizacji praw człowieka; przekazaliśmy już im informacje o setkach takich zbrodni. Policja Państwowa, Prokuratura Generalna i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy podają te fakty do wiadomości publicznej albo wszczynają postępowania, głównie pod kątem artykułu 161 kodeksu karnego: „Dyskryminacja ze względu na język”. Niestety, nasze ustawodawstwo nie przewiduje kar za przemoc związaną z językiem. Mam jednak nadzieję, że ta kwestia może stać się przedmiotem inicjatyw ustawodawczych ukraińskich parlamentarzystów. Bo musimy zacząć karać przestępców za przemoc na tle językowym w Ukrainie i dążyć do karania takiej przemocy w międzynarodowych procesach sądowych.

Jestem w stałym kontakcie z naszym przedstawicielem w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Trybunał ten jednoznacznie potępił niszczenie tożsamości narodowej Ukraińców, w tym ukraińskiego języka na terenach pod okupacją. Istnieją stosowne rezolucje Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Z inicjatywy Międzynarodowego Trybunału Karnego powołano grupę roboczą ds. ludobójstwa w Ukrainie.

Rozmawiam z sędziami i brytyjskim prokuratorem Karimem Khanem, którzy uważają zabójstwo na tle językowym za zbrodnię – kolejny element ludobójstwa na narodzie ukraińskim. Bardzo ważne jest, by podjąć stosowne kroki w sądach międzynarodowych w celu wytropienia osób w to zaangażowanych, organizatorów i sprawców, oraz postawienia ich przed wymiarem sprawiedliwości.

Ratownik i miejscowy mieszkaniec wywożą książki z uszkodzonej szkoły po tym, jak rakieta uderzyła w Charków. Lipiec 2022. Zdjęcie: Siergiej Bobok/AFP/East News

Biuro Pełnomocnika ds. Ochrony Języka Państwowego istnieje od pięciu lat. Jego działalność jest określona w ustawie „O zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako języka państwowego”. Co było dla Pana największym wyzwaniem w tym okresie?

Od momentu wejścia w życie ustawa językowa była traktowana jako jedno z głównych narzędzi w walce o ukraińską tożsamość. Na początku oskarżano naszą instytucję o to, że pełni funkcje „policyjne”. Nazywano nas organem kontrolnym, który tworzy narzędzia do dzielenia społeczeństwa ze względu na język. To nieprawda, ponieważ ustawa językowa jest zgodna z art. 10 konstytucji, który definiuje język ukraiński jako język państwowy i tworzy dodatkowe narzędzia do ochrony praw językowych obywateli Ukrainy we wszystkich sferach życia publicznego.

Instytucja, w której pracuję, została stworzona w celu ochrony języka i ochrony praw językowych obywateli.

Rozpoczęliśmy naszą pracę w kraju dwujęzycznym, w którym nie było infrastruktury językowej i brakowało zrozumienia potrzeby jej stworzenia przez władze. To wszystko musieliśmy tworzyć od zera. Zaczęły powstawać kursy językowe i lokalne programy językowe, otwierano ukraińskie księgarnie, kręcono filmy i wystawiano spektakle w języku ukraińskim. Co pół roku wprowadzano w życie kolejne zapisy ustawy językowej. Odrębne artykuły wprowadziły obowiązek używania języka ukraińskiego w edukacji, usługach, interfejsach użytkownika, sieciach społecznościowych, sklepach internetowych, oficjalnych przedstawicielstwach agencji rządowych i organizacji miejskich.

Jednym z największych wyzwań była ukrainizacja sektora usług, który jest jednym z najważniejszych w Ukrainie, więc ma dla nas fundamentalne znaczenie. Musieliśmy przekonać wielomilionową armię ludzi, którzy pracują na siłowniach, świadczą usługi w supermarketach, tankują samochody, parzą kawę, sprzedają kwiaty itp. do komunikowania się z Ukraińcami w języku państwowym.

Od 16 stycznia 2021 r. zapytanie o art. 30 ustawy językowej było najpopularniejszym w ukraińskim  Internecie – i trzecim najpopularniejszym, po wyborach prezydenckich w USA i pandemii koronawirusa.

Te pięć lat było dla nas niesamowitym wyzwaniem. Ale wraz z początkiem inwazji nagle stało się jasne, że nie trzeba już przekonywać obywateli Ukrainy, jak wielkie znaczenie ma języka ukraiński, bo stał się on wyznacznikiem tożsamości i przestrzenią wolności.

Jak zmieniło się nastawienie Ukraińców do ich języka w czasie wojny?

 Narzucona dwujęzyczność to pozostałość z czasów sowieckich. Niestety, przez długi czas ukraiński nie był pierwszym językiem w Ukrainie. W zbiorowej świadomości był językiem wsi, językiem niepopularnym. Językiem prestiżu, kariery, władzy i sukcesu był rosyjski. Zmieniało się to stopniowo w okresie niepodległości, ale wybuch wojny na pełną skalę stał się punktem zwrotnym. Wiara w Siły Zbrojne Ukrainy i ukraińskie społeczeństwo, wraz wiedzą o naszej historii, języku i kulturze, stały się filarami, na których opiera się nasza siła woli i wiara w zwycięstwo.

 Czy istnieją statystyki dotyczące liczby osób przechodzących na ukraiński wciągu ostatnich trzech lat?

 Według badań przeprowadzonych przez różne służby i agencje pokazują, że w2024 r. do 80% Ukraińców mówi po ukraińsku, uznając ten język za jedyny język państwowy.

A jak było przed wojną?

Takich osób było ponad 50%.

Jakim językiem posługują się Ukraińcy w rozmowach prywatnych?

Prawo nie ma zastosowania do języka komunikacji prywatnej. Jednak według badań możemy stwierdzić, że ukraińskiego w domu używa co najmniej 60% osób. Należy uwzględnić, że niektórzy obywatele, którzy mówią po ukraińsku w miejscach publicznych, a innymi językami w domu, są przedstawicielami mniejszości narodowych. Ale 80% komunikacji w języku ukraińskim w sektorze publicznym to rekord.

Pytanie brzmi: jak utrzymać tę dynamikę? Naszym zadaniem jest pomoc Ukraińcom w opanowaniu ukraińskiego w komunikacji domowej, w mediach społecznościowych, w wyszukiwaniu informacji w Internecie oraz w tworzeniu dodatkowych możliwości, by było znacznie więcej zasobów pomagających w opanowaniu języka ukraińskiego w środowisku, w społecznościach, w miastach.

Może Pan podać jakieś spektakularne przykłady Ukraińców, którzy przeszli na ukraiński?

W 2022 roku Ołeksandra Matwijczuk została laureatką Pokojowej Nagrody Nobla. Podczas ceremonii wręczenia nagrody po raz pierwszy w historii przemówienie zostało wygłoszone w języku ukraińskim. Matwijczuk mówiła oznaczeniu języka, kultury i tożsamości – zwłaszcza w obliczu inwazji.

Laureatka Nagrody Nobla Oleksandra Matviychuk. Zdjęcie: Markus Schreiber/AP/Eastern News

Pracuję teraz nad książką, w której zebrałem historie ukraińskich liderów,którzy mówią o znaczeniu języka w ich życiu. Ołeksandra powiedziała mi, żeprzeszła na ukraiński jako uczennica liceum, pod wpływem wiersza OksanyPachlewskiej:

„Straszny myśliwy znów wyruszy na łowy.

Złapie wszystkich niewolników w jedną sieć,

Niewolnicy to naród, który nie ma języka.

Dlatego nie może się bronić”. 

Wiele esejów w tej książce opowiada historie przejścia bohaterów na ukraiński podczas dziesięciu lat wojny czy podczas inwazji.

Jest wśród nich Wadym Hutcajt, mistrz olimpijski, były minister młodzieży i sportu, były prezes Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Chociaż działał w zrusyfikowanym środowisku sportowym, był w stanie przekonać tę społeczność do tego, jak ważny jest język ukraiński jako język państwowy. Przeszedł na ukraiński wraz z żoną, znaną dziennikarką i mistrzynią sportu w gimnastyce artystycznej Oksaną Hutcajt. Udało mu się też do tego przekonać naszą mistrzynię olimpijską i rekordzistkę świata w skoku wzwyż Jarosławę Mahuczich i dwukrotną mistrzynię olimpijską w szermierce Olgę Harlan.

Kyryło Kaszlikow, dyrektor Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Łesi Ukrainki, po wybuchu wojny na pełną skalę przeszedł na ukraiński wraz ze swoimi pracownikami. 24 lutego 2022 roku, kiedy rosyjskie rakiety leciały na Kijów, zobaczył płaczącego synka – i zdecydował, że odtąd nie będzie już mówił po rosyjsku. Już w pierwszym tygodniu wojny teatr przetłumaczył na ukraiński cały swój repertuar i uruchomił kursy językowe dla aktorów. Takich przykładów są tysiące.

W jakim języku mówią dziś żołnierze na froncie?

Ukraińcy mówią po ukraińsku, ale nadal tworzymy dodatkowe możliwości dla tych żołnierzy, a także sportowców czy przedstawicieli sektora usług, którzy nie mówią dobrze w naszym języku. Stworzyłem kursy językowe dla wojska i mam nadzieję, że Ministerstwo Obrony oraz odpowiednie instytucje edukacyjne będą kontynuowały moją inicjatywę.

Oczywiście problem dwujęzyczności pozostaje. Musimy z nią walczyć, tworząc nowe narzędzia i wspierając każdego żołnierza, który chce komunikować się ze swoim dowódcą po ukraińsku, a nie po rosyjsku.

 Ministerstwo Edukacji i Nauki poparło projekt ustawy, która proponuje zakaz używania rosyjskiego w szkołach podczas przerw. Co Pan sądzi o tej inicjatywie?

 Zdecydowanie ją popieram. Ale aby to wprowadzić, musimy zrozumieć jedną rzecz: nie tylko ukraińskie szkoły, ale całe państwo ukraińskie jest terytorium języka ukraińskiego. Tu nie może być żadnych niejasności. Odnosi się to również do naszych obywateli za granicą.

W naszym serwisie pisałyśmy o przypadkach, gdy dzieciom w szkołach w Polsce zabraniano mówić po ukraińsku na przerwach. Współautor ustawy językowej Mykoła Kniażycki podkreśla, że Ukrainie brakuje strategii dla ukraińskiej edukacji zagranicą, a rząd nie podejmuje odpowiednich kroków. Jak możemy zbudować strategię rozwoju języka ukraińskiego dla Ukraińców za granicą, zwłaszcza w krajach, do których wyjechało najwięcej Ukraińców – w Polsce, Niemczech i Czechach?

Mamy sporo przykładów tego, jak wspierani są obywatele Ukrainy za granicą. Ale do strategii należy podchodzić inaczej w każdym kraju. Na przykład niedawno odwiedziłem Budapeszt, gdzie spotkałem się z naszą społecznością. Zapotrzebowanie na ukraińską edukację jest tam bardzo duże. Jednak wsparcie ze strony lokalnych władz jest możliwe tylko wtedy, gdy mamy tam ambasadora.

Dlatego kwestia skuteczności naszych misji dyplomatycznych wiąże się ze strategią wdrażania zagranicznej dyplomacji kulturalnej i polityki językowej, w której jesteśmy gotowi uczestniczyć.

A co z Polską?

W Polsce wiem o licznych ośrodkach edukacyjnych, szkołach sobotnio-niedzielnych. Ale jeśli mówimy o tradycyjnej polskiej szkole, to jasne jest, że broni ona własnych interesów. Nie możemy stworzyć ukraińskiego środowiska w innym kraju, a najlepsze warunki dla rozwoju języka ukraińskiego są oczywiście zagwarantowane w Ukrainie. Dlatego musimy nadal stwarzać dzieciom możliwości studiowania za granicą i pomagać im w nauce języka ukraińskiego, aktywnie promować studia ukraińskie, zwiększać dostępność języka ukraińskiego w muzeach, na uniwersytetach i w mediach, a także zapewniać naszym uczniom zagranicą ukraińską literaturę i podręczniki.

Z drugiej strony Ukraińcy, którzy znaleźli się za granicą, wysyłają swoje dzieci do szkoły, wspierają Ukrainę i zbierają fundusze na pomoc naszym siłom zbrojnym oraz wyrażają swoją solidarność z własnym narodem, mówiąc po ukraińsku.

Jak rozpoczęcie negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE wpłynie na politykę językową państwa?

Kiedy Ukraina stanie się członkiem Unii, język ukraiński stanie się jednym z języków Wspólnoty. Naszym zadaniem jest sprawienie, by język ukraiński zyskał status języka Wspólnoty. Zainteresowanie Ukrainą, które zapewniło bohaterstwo naszej armii, musi zostać utrzymane, a dostępność ukraińskiego dla obywateli innych krajów UE musi zostać zagwarantowana.

Dla wolnego świata język ukraiński już stał się jednym ze źródeł wiedzy o naszej niezwyciężoności i duchu.

Aby uczynić go zrozumiałym dla Europejczyków, uruchomiliśmy program „Język ukraiński językiem UE”. Ma on pomagać obywatelom UE, którzy chcą uczestniczyć w odbudowie naszej infrastruktury krytycznej, ułatwiać otwieranie ukraińskich szkół za granicą, realizowanie projektów kulturalnych i biznesowych, uczenie się o Ukrainie, a w przyszłości może nawet planowanie przeprowadzki do naszego kraju.

Program „Język ukraiński językiem UE” zapewni szkolenia językowe, wysokiej jakości tłumaczenia, wsparcie prawne i, ogólnie rzecz biorąc, konwergencję polityki językowej w Ukrainie i krajach europejskich.

Gdzie można znaleźć informacje na ten temat?

Na stronie internetowej Biura Pełnomocnika ds. Ochrony Języka Państwowego. Mamy listę takich kursów na naszym portalu i są one dostępne bezpłatnie.

Maria Górska, redaktorka naczelna Sestry i Taras Kremen, Rzecznik Praw Obywatelskich. Zdjęcie: prywatne archiwum

Zdjęcie na okładce: Roman Pilipey/AFP/East News

20
хв

Język jako broń: gwałty i tortury za mówienie po ukraińsku

Maria Górska

Koncentracja tych wiadomości była tym większa, im bliżej było do 12 października. W niemieckim Ramstein miało się wówczas odbyć spotkanie na szczycie z udziałem przywódców Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Francji i Niemiec. Jednak z powodu klęski żywiołowej w Ameryce prezydent Biden odwołał swoją podróż do Europy, a spotkanie zostało przełożone.

Ukraiński prezydent wyruszył więc w podróż po Europie, podczas której spotkał się z przywódcami Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec.

Na początku tej podróży przestrzeń medialna była tak nasycona doniesieniami o zakulisowych inicjatywach pokojowych, że sam ukraiński prezydent musiał sprawę skomentować:

– Widziałem, że dzisiaj w niektórych mediach pojawiło się wiele informacji o tym, że rzekomo przyjechałem do sojuszników, by rozmawiać o zawieszeniu broni. Ale nie. To nie tak.

Skąd wzięły się doniesienia o możliwym zawieszeniu działań wojennych? Czy formuła „terytorium za bezpieczeństwo” jest możliwa do realizacji w praktyce? I czy nadszedł już czas na rozmowy pokojowe?

Pokusa pokoju

Jedyną drogą do jakichkolwiek negocjacji jest ta wybrana przez Kijów, ocenia Mathieu Boul?gue, doradca ds. bezpieczeństwa w Chatham House [jeden z ważniejszych na świecie think tanków zajmujących się badaniem stosunków międzynarodowych – red.]. Wszystkie inne dyskusje bez zgody Ukrainy są po prostu bez znaczenia.

– Każdy scenariusz powinien opierać się na warunkach ukraińskich, a nie na warunkach omawianych przez zagraniczną prasę – mówi Boul?gue.

– Co więcej, niewłaściwe jest spekulowanie na tematy takie jak „zamrożenie terytorialne”. To nie są cukierki, którymi można się wymienić

Pierwszy o możliwym scenariuszu „terytorium za bezpieczeństwo” napisał Financial Times. W artykule tej gazety stwierdzono, że takie podejście zyskuje coraz więcej zwolenników wśród zachodnich i ukraińskich dyplomatów. Potencjalne porozumienie wiązałoby się z „cichą akceptacją” faktu, że okupowane terytoria mogłyby zostać w przyszłości zwrócone Ukrainie na drodze dyplomatycznej. Autor artykułu przyznaje jednak, że Ukraińcy takiego scenariusz raczej nie zaakceptują, dlatego cytuje anonimowego zachodniego dyplomatę – stwierdza on, że oddanie części terytorium w zamian za członkostwo w NATO może być jedyną możliwą opcją.

Na początku października ten sam  Financial Times, powołując się na własne źródła zaznajomione z przebiegiem ostatnich rozmów Wołodymyra Zełenskiego z Joe Bidenem, poinformował, że amerykański prezydent zamierzał poruszyć kwestię wniosku Ukrainy o członkostwo w NATO podczas spotkania na spotkaniu w Ramstein 12 października.

Według Wołodymyra Ohryzki, ministra spraw zagranicznych Ukrainy (2007-2009) i dyplomaty, Ukraina nie może wykluczyć, że rozmowy o podobnych scenariuszach zakończenia wojny mogą się odbyć. Kijów nie jest, jak zaznacza, w stanie dyktować nikomu, o czym rozmawiać, jak rozmawiać, z kim itd. Inną sprawą jest to, dlaczego rzecz jest przedstawiana w taki właśnie [niekorzystny dla Ukrainy] sposób.

– Dlaczego w ostatnich tygodniach nastąpił tak szaleńczy atak na Ukrainę? – zastanawia się Ohryzko.

– Myślę, że po to, by można było postawić tezę, że ktoś chce pokoju, a ktoś nie. A tym kimś, kto pokoju nie chce, musi być oczywiście Ukraina

Nie trzeba wiele, żeby dostrzec, kto na tym korzysta. Myślę, że za tymi wszystkimi publikacjami ciągnie się jakiś rosyjski ogon.

Ohryzko zauważa, że na Zachodzie ludzie, którzy z powodu wojny tracą pieniądze, są nią zmęczeni. Prawdopodobnie istnieje więc jakaś presja z dwóch stron:

– Z jednej strony są rosyjskie naciski, by Ukraina się poddała. Z drugiej istnieje presja Zachodu, by w końcu powrócić do business as usual z Rosją. Musimy spojrzeć na to bardzo spokojnie i pragmatycznie: wyjaśnić naszym zachodnim partnerom, że jeśli chcą rozwiązać swoje problemy naszym kosztem, to dziękujemy bardzo, ale nam to nie odpowiada. Mamy własne interesy narodowe, własne terytorium i własną suwerenność.

Gwarancje bezpieczeństwa

Tak intensywny przepływ wiadomości na temat potencjalnych gwarancji bezpieczeństwa w zamian za pewne ustępstwa ze strony Ukrainy wygląda jak sonda mająca sprawdzić, czy podobne kroki byłyby możliwe do zaakceptowania zarówno przez ukraiński rząd, jak przez ukraińskie społeczeństwo – a także przez zachodnich partnerów, ocenia dr Stanisław Żelichowski, ekspert ds. międzynarodowych i główny specjalista Akademii Dyplomatycznej MSZ Ukrainy im. Hennadija Udowenki:

– Widzimy jednak, że takie kombinacje nie są zbyt skuteczne – mówi. – Na przykład jeśli chodzi o perspektywy członkostwa Ukrainy w NATO w jakimkolwiek formacie, widzimy, że pomimo twierdzeń USA o pewnym postępie w tym zakresie wśród członków Sojuszu nie ma ani konsensusu, ani determinacji, by przyjąć nas do NATO.

Nie może być trwałego bezpieczeństwa w Europie bez silnej i niezależnej Ukrainy, a członkowie NATO muszą wypełnić swoją część zobowiązań podjętych wobec Ukrainy na szczycie w Waszyngtonie.

Stwierdził to Mark Rutte w swoim pierwszym przemówieniu w roli sekretarza generalnego NATO, a powtórzył podczas pobytu w Kijowie – swej pierwszej wizyty zagranicznej na nowym stanowisku.

Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek wcześniej, droga do członkostwa jest nieodwracalna, a Rosja nie ma prawa głosu ani weta w tej sprawie
Mark Rutte: „Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek wcześniej” Zdjęcie: NATO

Jeśli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, Ukraina wciąż jest daleko od osiągnięcia takiego ich poziomu, który dotyczy członków NATO. I być może pod tym względem jest nawet w gorszej sytuacji niż dwa lata temu. Tak sprawę widzi Davis Ellison, analityk strategiczny w Haskim Centrum Studiów Strategicznych (HCSS). Ukraina ma umowy z wieloma krajami NATO, ale żadna z tych umów nie zapewnia Ukraińcom jednoznacznej gwarancji bezpieczeństwa. Takie gwarancje mogą pochodzić od Stanów Zjednoczonych, Francji lub być może od kraju takiego jak Polska, ale z pewnością przetestowałoby to europejską wiarę w powstrzymanie kolejnego rosyjskiego ataku, co ostatnim razem nie zadziałało. Potencjalne zamrożenie linii frontu w ramach pewnego rodzaju negocjacji z Ukrainą byłoby realnym ryzykiem, mówi Ellison:

– Rosja, jak to było wcześniej, jest nadal zaangażowana uniemożliwienie przyjęcia Ukrainy do NATO, a taki „rozejm” zbudowałby jej trampolinę do kolejnej próby ataku. To tylko pogorszyłoby sytuację w porównaniu z lutym 2022 roku. Co więcej, taka sytuacja stworzyłaby silnie zmilitaryzowaną „żelazną kurtynę” w całej Ukrainie, jeszcze bardziej zaburzając równowagę krajowej gospodarki i polityki. Rosja mogłaby zaakceptować taki scenariusz, choć prawdopodobnie postrzegałaby go jako tymczasowy. Obecna linia demarkacyjna pozostawiłaby części obwodów donieckiego i ługańskiego poza rosyjską kontrolą.

Dla Putina mógłby to być jednak sposób na ograniczenie strat, ogłoszenie zwycięstwa i zakończenie walk – tyle że znowu dałoby to Moskwie stałą dźwignię do testowania nowej linii frontu

Błyskawiczna podróż

Europejska podróż Zełenskiego, która po odwołaniu spotkania w Ramstein była w rzeczywistości krokiem wymuszonym, rozpoczęła się od szczytu Europy Południowo-Wschodniej 9 października w Chorwacji, a zakończyła 11 października w Berlinie. W ciągu tych 36 godzin ukraiński prezydent odwiedził także Londyn, Paryż i Rzym. Wołodymyr Zełenski przedstawił swoim rozmówcom plan zwycięstwa i wezwał do podjęcia wspólnych wysiłków już teraz, w nadchodzących miesiącach.

Europejska trasa Wołodymyra Zełenskiego. Kolaż: Sestry

Podczas podróży prezydent Ukrainy skierował 5 próśb do europejskich przywódców, o czym napisali dziennikarze Politico.

Według amerykańskiego medium Ukraina ma niewielkie szanse na otrzymanie zaproszenia do NATO. Mizerne są też perspektywy wykorzystania systemów obrony powietrznej sąsiadów Ukrainy, przede wszystkim Polski i Rumunii, do ochrony ukraińskiego terytorium przed rosyjskimi atakami. Politico zwraca uwagę, że zachodni partnerzy obawiają się bezpośredniej konfrontacji z Rosją.

Ukraina prosi również o więcej systemów obrony powietrznej, bo mimo że latem różne stolice złożyły zachęcające obietnice w tej sprawie, dostawy idą powoli. Jest mało prawdopodobne, by partnerzy byli gotowi udzielić Ukrainie zgody na uderzanie w głąb Rosji. W rozmowie ze kanclerzem Olafem Scholzem Zełenski prawdopodobnie poruszył kwestię przekazania Ukrainie rakiet Taurus, lecz stanowisko kanclerza Niemiec pozostaje niezmienione.

Najbardziej obiecujące są według Politico widoki na przyciągnięcie europejskich inwestycji w ukraiński sektor obronny

Wiele krajów, w tym Niemcy, Norwegia, Dania, Szwecja, Litwa i Kanada, już współpracuje z Ukrainą w tej dziedzinie.

– Pakiety obronne zapewniające ochronę, [wsparcie] dla obrony powietrznej, inwestycje w produkcję dronów i innej broni w Ukrainie – takie są wyniki wizyty w Londynie, Paryżu, Rzymie i Berlinie – podsumował Zełenski.

Rozmowy ukraińskiego prezydenta z europejskimi przywódcami miały zmobilizować sojuszników. Najważniejszą rzeczą, której potrzebuje teraz Ukraina, jest pozbawienie rosyjskich terrorystów możliwości kontynuowania wojny, a następnie przejście do dyplomacji, podkreśla Stanisław Żelichowski.

– To były spotkania z przywódcami kluczowych krajów, które pomagają nam najbardziej – twierdzi ekspert. – Jestem pewien, że omawiano szeroki zakres kwestii, od gospodarczych i prawnych po wojskowe. Myślę, że w Niemczech chodziło o zielone światło dla Taurusów od kanclerza Scholza. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, porozumienia te zostaną przekształcone w konkretne decyzje podczas następnego szczytu w Ramstein.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Bezpieczeństwo w zamian za terytorium: plotki, rzeczywistość i ryzyka dla Ukrainy

Kateryna Tryfonenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Czołg, który strzela do cywilów, chowając się za cerkwią, to Rosja

Ексклюзив
20
хв

USA bardziej martwią się ewentualną klęską Rosji niż przegraną Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

Potrzebny drugi szok?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress