Exclusive
20
min

Wiceprezydentka Warszawy: Przybysze z Ukrainy nie powinni pracować poniżej swoich kompetencji

Mówimy o tym, co działo się z polskimi dziećmi w czasie pandemii. Ale spójrzmy na dzieci z Ukrainy: najpierw doświadczyły pandemii, a teraz przechodzą przez wojnę i totalny kryzys. One bardzo potrzebują naszej pomocy, więc zrobimy wszystko, by w Warszawie miały szansę na normalny rozwój – mówi Adriana Porowska, wiceprezydentka Warszawy ds. polityki społecznej.

Jędrzej Dudkiewicz

11.03.2022, Warszawa. Uchodźcy z Ukrainy w związku z wojna rozpoczętą w Ukrainie przez Rosje. Zdjęcie: Adam Burakowski/REPORTER

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Jędrzej Dudkiewicz: Jak Warszawa radzi sobie z pomaganiem osobom, które przyjeżdżają do nas od początku inwazji Rosji na Ukrainę?

Adriana Porowska: Biorąc pod uwagę skalę wyzwania, dzięki wsparciu obywatelskiemu na różnych poziomach – zarówno finansowemu, jak organizacyjnemu – bardzo dobrze. Nie było przecież żadnego planu, strategii, panował ogromny chaos. W zasadzie można powiedzieć, że poradziła sobie genialnie, bo tylko geniusz jest w stanie działać w chaosie. Jednocześnie nie chciałabym, by coś takiego kiedykolwiek się powtórzyło. To lekcja nie tylko dla Warszawy, ale dla całego kraju. Musimy tego typu sytuacje przewidywać i mieć przygotowane różne rzeczy, w tym wytyczne dla wolontariuszek i wolontariuszy.

Mam wśród znajomych wiele aktywistek i aktywistów, którzy łączyli się w większe grupy, tworzyli sieci, dzięki czemu pomoc była sprawniejsza. Organizacje pozarządowe, inicjatywy nieformalne i samorząd zdają sobie sprawę, że jeżeli przyjedzie do nas więcej kobiet z dziećmi, konieczne będą mieszkania, szkoły, wsparcie finansowe, językowe oraz pomoc w znalezieniu pracy.

Co się Twoim zdaniem udało, a co wciąż wymaga poprawy?

Odpowiem jako obywatelka. Na początku było bardzo dużo hurraoptymizmu, wszyscy cieszyli się, że mogą coś zrobić i jakoś pomóc. W tej chwili mierzymy się z coraz bardziej otwartą falą niechęci wobec osób z Ukrainy, na przykład w szkołach. To ogromne wyzwanie, tym bardziej że duża część dzieci uczyła się zdalnie, a wkrótce to się zmieni. Będziemy sprawdzać, ile dzieci dołączy do polskiego systemu edukacji, bo takie działanie wymusza znowelizowana ustawa o pomocy osobom z Ukrainy.

Mamy też wciąż nie do końca załatwioną kwestię nauki języka polskiego, zwłaszcza wśród dorosłych. Badania pokazują, że duża część tych ludzi nie wróci już do Ukrainy – zostaną w Polsce, a po zakończeniu wojny do kobiet dołączą ich mężowie. Jest też inny problem: z jednej strony będziemy mieli do czynienia z podwyższaniem kwalifikacji niektórych osób, z drugiej – z koniecznością certyfikowania kwalifikacji innych.

Bardzo ważne jest, by nikt nie pracował poniżej swoich kompetencji, by nauczycielka była nauczycielką, a pielęgniarka pielęgniarką

To spore wyzwanie, któremu sprostanie nie jest wyłącznie sprawą samorządu.

Adriana Porowska. Zdjęcie: materiały prasowe

W związku z wejściem w życie nowelizacji ustawy o pomocy osobom z Ukrainy jeszcze więcej ludzi będzie szukać mieszkania, wielu będzie szukało dla siebie miejsca w punktach zbiorowego zakwaterowania. Czy dla Warszawy to będzie problem?

Raporty o tym, co dzieje się w miejscach zbiorowego zakwaterowania, dostaję kilka razy w tygodniu. Pracownicy Biura Pomocy i Projektów Społecznych m.st. Warszawy są w stałym kontakcie z ludźmi wojewody i chociaż czasami trudno szybko dowiedzieć się, czy ktoś nie zmienił miejsca pobytu, to sytuacja jest pod kontrolą. Wiemy, kto w tych miejscach przebywa, czy dzieci są już w polskiej szkole, czy uczą się zdalnie i będą potrzebowały dodatkowej pomocy, by dostać się do państwowej placówki.

W dużo trudniejszej sytuacji są osoby, które znajdują się poza miejscami zbiorowego zakwaterowania – bo często nie wiedzą, do kogo się zgłosić po informacje i pomoc. Nie mają szybkiego dostępu do wyspecjalizowanej kadry, która po tych dwóch latach rozumie już, jak działa system i co ma do zaoferowania, a do tego potrafi porozumiewać się w obu językach. Ludzie, którzy są poza systemem, mają kłopot z aklimatyzacją. Bardzo często są to nastolatki.

Czy największym wyzwaniem nie będzie właśnie to, że w nowelizacji ustawy wypłatę świadczeń 800+ oraz „Dobry start” powiązano z obowiązkiem szkolnym? Poza system edukacji jest wiele dzieci z Ukrainy, które w najbliższym czasie mogą chcieć do niego wejść, a to wywoła sporą presję na szkoły. Co chcecie z tym zrobić?

Nikt nie wie, ile dokładnie ukraińskich dzieci uczy się zdalnie i jak wiele z nich będzie chciało uczyć się w warszawskich szkołach.

Na pewno chcemy im stworzyć taką możliwość – by mówiły po polsku, miały polskie koleżanki i kolegów, a za kilka lat mogły iść na polskie uczelnie, potem pracować i czuć się w naszym kraju dobrze

Zamykanie dzieci w domach nie jest dobre dla ich rozwoju i psychiki.

Moim zdaniem te zmiany były konieczne. Sama znam kilkoro dzieci, których umiejętności społeczne wyraźnie się obniżyły w rezultacie nauki zdalnej. To jest straszne. Mówimy o tym, co wydarzyło się z polskimi dziećmi w czasie pandemii, ale spójrzmy na dzieci z Ukrainy: najpierw doświadczyły pandemii, a teraz przechodzą przez wojnę i totalny kryzys. One bardzo potrzebują naszej pomocy, więc zrobimy wszystko, by w Warszawie miały szansę na normalny rozwój.

Adriana Porowska na Dworcu Zachodnim. Biuro na dworcu. Zdjęcie: archiwum prywatny

Będzie więcej pieniędzy na zatrudnienie np. nauczycielek i nauczycieli języka polskiego jako obcego? A może więcej osób, które mogą zapewnić wsparcie psychologiczne?

To bardziej pytania do pani wiceprezydent Renaty Kaznowskiej, która nadzoruje Biuro Edukacji, ale nowelizacja ustawy wręcz narzuca konieczność zatrudniania asystenta kulturowego, kontaktującego się z dziećmi, które wejdą do systemu edukacji. Bardzo liczymy tu na ekspercką pomoc organizacji pozarządowych.

O konkretnych liczbach będzie można mówić dopiero wtedy, gdy dowiemy się, ile dzieci trafi do polskich szkół. To samo dotyczy zajęć dodatkowych, rozszerzania istniejących już programów wsparcia w integracji itp., prowadzonych też przez NGO-sy. Jestem z nimi w kontakcie, wiem, że są gotowe, więc myślę, że wspólnie sobie poradzimy.

Macie pomysł, jak radzić sobie z lękami społecznymi związanymi np. z tym, że klasy w polskich szkołach mogą być jeszcze bardziej przepełnione? Albo z głosami w rodzaju: „Ukraińcy zabierają nam pracę”?

Mamy bardzo dużo obaw związanych ze stygmatyzacją nie tylko osób pochodzących z Ukrainy, ale też przyjeżdżających do nas z innych miejsc. Nie ma co ukrywać: Europa brunatnieje, a Europejczycy coraz bardziej obawiają się imigrantów. Musimy więc podjąć wiele działań, które pokażą, że nie ma czego się bać, że to tacy sami ludzie jak my. Projektów integrujących środowiska polskie i ukraińskie w Warszawie jest bardzo dużo. Warto je rozwijać i tworzyć nowe.

Trzeba też tak projektować polityki publiczne, by nie wyróżniały, jakiej grupie pomagamy. Teraz mamy do czynienia z ustawą dotyczącą szczególnej grupy ludzi w szczególnej sytuacji, więc budżet na działania na ich rzecz jest wydzielony. W przyszłości byłoby idealnie, gdyby mama borykająca się z np. problemami wychowawczymi mogła otrzymywać taką samą pomoc niezależnie od tego, czy urodziła się w Polsce, w Ukrainie, czy w Gruzji. Oczywiście konieczna jest jakaś znajomość języka, ale z tym można sobie poradzić dzięki osobie pomagającej z tłumaczeniem.

Gdy wszyscy są traktowani tak samo, znika narracja o jakichś „specjalnych przywilejach”, a to przekłada się na integrację społeczną
Biuro na dworcu. Zdjęcie: archiwum prywatny

Czy Warszawa jest gotowa na przyjazd kolejnej dużej liczby ludzi z Ukrainy, gdyby sytuacja na froncie się pogorszyła?

Tak i nie. Tak, bo bardzo wielu rzeczy się przez ostatnie dwa lata nauczyliśmy, zobaczyliśmy, że możliwe jest zbudowanie dużego centrum wsparcia w ciągu kilku dni. Różne rzeczy mamy przećwiczone, jeśli chodzi o zarządzanie kryzysowe, wiemy, co gdzie jest potrzebne, żeby prawidłowo działało. Mamy też o wiele większe doświadczenie w tworzeniu interdyscyplinarnych zespołów.

Nie, ponieważ pieniędzy samorządu może nie wystarczyć, by ze wszystkim sobie poradzić. Jeśliby wydarzyło się to, o czym mówisz, potrzebowalibyśmy mocnego wsparcia nie tylko ze strony rządu, ale całej Europy. Jako Polska jesteśmy najbliżej Ukrainy, czyli kraju, który tak naprawdę broni naszych granic. Ukraina potrzebuje wsparcia militarnego, a Polska potrzebuje pomocy w zaspokojeniu potrzeb tych, którzy uciekli do niej z terenów objętych wojną.

 

Adriana Porowska wieloletnia prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, członkini zarządu Strategii 2050. Jako zastępczyni prezydenta Warszawy odpowiada za sprawy społeczne, komunikację społeczną oraz współpracę z organizacjami pozarządowymi. Nominowana do nagrody "Portrety siostrzeństwa" Sestry.eu

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarz freelancer. Współpracuje z portalem NGO.pl, Wysokimi Obcasami, Dziennikiem. Gazetą Prawną. Publikował lub publikuje w Miesięczniku Znak, Newsweeku, Onecie, Krytyce Politycznej i Magazynie Kontakt.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jest Ci źle? Zastosuj metodę "Bezpiecznej ręki". To działa!

Ексклюзив
20
хв

Dzieciom z ADHD trzeba pokazywać ich supermoce

Ексклюзив
20
хв

Jak to jest być „mamą pingwina”

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress