Exclusive
20
min

Ukraińcy w Niemczech: najlepsze świadczenia, ale niewielu zatrudnionych

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wielokrotnie wzywał Ukraińców do bardziej aktywnego poszukiwania pracy. Aby przyspieszyć proces zatrudnienia, niemiecki rząd uruchomił program o nazwie Job Turbo, który ma wprowadzić uchodźców na rynek pracy i zachęcić ich do zatrudniania się natychmiast po ukończeniu kursów integracyjnych. Władze twierdzą, że program przynosi rezultaty, ale media mówią o fiasku

Kateryna Kopanieva

Federalny minister pracy Hubertus Heil  i uchodźczyni z Ukrainy pracująca w berlińskim supermarkecie. Zdjęcie: Bernd von Jutrczenka/ DPA/AFP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Niemcy zajmują pierwsze miejsce na świecie pod względem liczby przyjętych ukraińskich uchodźców. Według Eurostatu, ponad 1 110 600 Ukraińców mieszka obecnie w tym kraju, będąc objętymi tymczasową ochroną. W pierwszym roku wojny na pełną skalę to Polska przyjęła najwięcej Ukraińców, ale rok później rozpoczął się ich odpływ do Niemiec. Zdecydowały o tym względy socjalne i finansowe. Niemczech ukraińscy uchodźcy otrzymują pomoc socjalną i mają możliwość bezpłatnego uczestnictwa w kursach integracyjnych, co teoretycznie zwiększa ich szanse na znalezienie pracy.

Jednak statystyki zatrudnienia nie są imponujące: według niemieckiego Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych oficjalnie zatrudnionych jest 192 tysięcy Ukraińców, a kolejne 48 tysięcy pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Oznacza to, że w Niemczech pracuje nieco ponad 20 procent uchodźców z Ukrainy.

Wszechwidzące oko pośredniaka

Rufina z Charkowa przyjechała do Niemiec ze swoim synem w wieku szkolnym w kwietniu 2022 roku. Zaraz po tym jak wyjechała, jej teść, teściowa i ich córka zginęli w podczas rosyjskiego ostrzału miasta.

– Pojechaliśmy do Magdeburga, gdzie krewni mojej przyjaciółki zatrzymali się w pierwszych dniach wojny – mówi Rufina. – Jako że to była rodzina z niemowlęciem, wolontariusze zapewnili jej tymczasowe mieszkanie, a my mogliśmy się w nim zatrzymać. Ci, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, zostali umieszczeni w obozie dla uchodźców. Znajdował się w parku miejskim i składał się z trzech sal gimnastycznych – ludzie spali tam na łóżkach polowych. Znam Ukraińców, którzy mieszkali w tym obozie przez ponad trzy miesiące, bo nie mogli znaleźć zakwaterowania.

Rufina z Charkowa: – Nauka niemieckiego mnie cieszy, bo chcę być użyteczna dla społeczeństwa i państwa, które wspierają mnie od dwóch lat

Niektórym ukraińskim uchodźcom w Niemczech pomagały rodziny niemieckie: ze znalezieniem mieszkania, adaptacją, umieszczeniem w przedszkolach i szkołach, z dokumentacją. Zwróciliśmy się do agencji wyszukiwania mieszkań - i osiedliliśmy się w pierwszym apartamencie, które nam zaoferowano. Płatność za wynajem mieszkania została przejęta przez centrum pracy (centrum zatrudnienia).

Według Rufiny stereotyp, że Niemcy są krajem biurokracji, jest pod wieloma względami prawdziwy.

— Proces formalności wydaje się bardzo trudny i długi w przeciwieństwie do Ukrainy. Jeśli nie pracujesz, co sześć miesięcy musisz aktualizować swoje dane w centrum pracy i przesłać dokumenty potwierdzające, że nie masz dochodów, nie otrzymywać przelewów z Ukrainy.

Wydanie karty bankowej w Niemczech następuje wtedy, gdy otrzymujesz kartę pocztą w ciągu miesiąca, po czym czekasz kolejne dwa tygodnie na kod PIN i kolejne dwa tygodnie na inne niezbędne dane

Kursy integracyjne, jeśli idziesz od poniedziałku do piątku, trwają dziewięć miesięcy. Kurs kończy się zdaniem egzaminu z języka niemieckiego na poziom B1 (średniozaawansowany) oraz egzaminu z przedmiotu „Polityka i historia”. Ostatni zdobyłem, ale dla B1 nie wystarczyło jednego punktu. Jeśli nie zdałeś B1, otrzymujesz kolejne 300 godzin treningu powtarzalnego, aby zacisnąć język.

Po otrzymaniu certyfikatu B1 już aktywnie szukasz pracy i oferujesz różne oferty pracy. Poziom B1 nie otwiera wielu możliwości — na pewno nie zostaniesz prawnikiem ani lekarzem z takim poziomem mowy. Możesz poprosić centrum pracy o możliwość dalszej nauki języka, aż do poziomu B2 lub C1. Wcześniej było to dozwolone częściej, teraz - tylko w niektórych przypadkach. Na przykład, jeśli byłeś lekarzem na Ukrainie i powiesz, że chciałbyś pracować tutaj w swojej specjalności, najprawdopodobniej będziesz mógł się uczyć, ponieważ potrzebni są lekarze w Niemczech. Ale nie mam pojęcia, jak uzyskać taką możliwość, jeśli jesteś na przykład krawcową lub mistrzem manicure.

Inne centrum pracy może oferować kursy przekwalifikowania. Warunkowo nie można pracować jako prawnik, jak na Ukrainie — idź na studia, aby zostać kucharzem lub fryzjerem. Takie kursy natychmiast wymagają praktyki zawodowej: na przykład trzy dni w tygodniu osoba uczy się, a dwa dni - praca i zdobywanie doświadczenia.

Podczas studiowania na kursie integracyjnym centrum pracy jest zasadniczo Twoim pracodawcą, któremu musisz zgłaszać każdy krok na swojej drodze

Jeśli przegapisz kursy niemieckiego lub wyjedziesz za granicę na wakacje bez ostrzeżenia beratora (inspektora centrum), spodziewaj się kłopotów. Jeśli nie dojdziesz do „terminu” (wizyty) bez uzasadnionego powodu i ostrzeżenia, centrum pracy zmniejsza wysokość świadczeń o 10-30%. Jeśli berator oferuje pracę kilka razy, ale odmawiasz bez konstruktywnego powodu, pomoc społeczna może zostać całkowicie anulowana.

„Im wyższy poziom języka niemieckiego, tym więcej możliwości dla obcokrajowców w Niemczech”

Obecnie świadczenia socjalne dla jednego dorosłego uchodźcy z Ukrainy wynoszą ponad 500 euro miesięcznie (od 506 do 563, w zależności od sytuacji). Państwo zapewnia również pomoc w wynajmie. Taka pomoc jest dostępna nawet dla osób już zatrudnionych, jeśli pensja nie wystarcza im na opłacenie mieszkania.

– Dlatego nawet ci, którzy nie mają własnego domu i pracują za płacę minimalną (12,41 euro za godzinę przed opodatkowaniem), mogą w Niemczech całkiem dobrze żyć, choć ceny mieszkań są tu dość wysokie – mówi Rufina. – Na przykład wynajęcie mieszkania o powierzchni 60 metrów kwadratowych kosztuje 500 euro, do czego trzeba jeszcze doliczyć około 120 euro za media i Internet. Nawet jeśli dana osoba otrzymuje 1600 euro miesięcznie, pieniądze te wystarczą jej na zakup dobrej żywności, opłacenie ubezpieczenia i mediów, zakup niezbędnego sprzętu, ubrań, odpoczynek i wakacje. Pracując np. jako sprzątaczka możesz nie być w stanie oszczędzać pieniędzy, ale na pewno będziesz żyć normalnie.

System opodatkowania i świadczeń socjalnych został zaprojektowany tak, by w jak największym stopniu chronić osoby o różnych dochodach

Na przykład jeśli w jednej trzyosobowej rodzinie (tata, mama, dziecko) ojciec zarabia 1700 euro, a w innej 3000 euro, to biorąc pod uwagę pomoc dla pierwszej i wyższy podatek płacony przez drugą – rodziny te będą miały prawie taki sam standard życia.

Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego dentysta, który otworzył prywatną praktykę, zamyka swój gabinet o godzinie 13. Okazuje się, że praca np. do 17 jest dla niego nieopłacalna, bo podatek „zje” prawie wszystko, co zarobiłby przez dodatkowe cztery godziny. Dlatego większość ludzi tutaj nie zapracowuje się dla wyższych zarobków czy kariery – przez co poziom stresu u nich jest niższy. Niemcy są spokojni i wierzą w przyszłość.

Niedawno Rufina znalazła pracę w Czerwonym Krzyżu.

– To wolontariat w kuchni. Ucząc się języka cieszę się, że mogę być przydatna dla społeczeństwa i państwa, które wspierają mnie od dwóch lat – podkreśla. – Jestem naprawdę wdzięczna Niemcom za ich pomoc. Poza tym praca wśród nich jest okazją do poprawienia moich umiejętności językowych i zapoznania się z „ulicznym” niemieckim zamiast literackiej niemczyzny, której uczę się na kursach. W Ukrainie pracowałam jako kierowniczka sprzedaży. Wątpię, czy kiedykolwiek będę w stanie nauczyć się niemieckiego do poziomu wymaganego w tym zawodzie. Tak czy inaczej, im lepszym niemieckim posługuje się obcokrajowiec w Niemczech, tym więcej w tym kraju ma możliwości.

Mniej niepokoju, bo jesteś chroniona

Istnieją jednak zawody, które nie wymagają doskonałej znajomości języka niemieckiego i pozwalają dość szybko znaleźć pracę. Jelizawieta Tołczejewa z Kijowa jest fryzjerką. Kiedy przyjechała do Kolonii wiosną 2022 roku, szybko znalazła pracę w salonie kosmetycznym w centrum miasta.

Jelizawieta Tołczejewa: – Wszyscy tu są mile zaskoczeni ukraińską obsługą

– Po prostu napisałam do salonu, który mi się spodobał – mówi Jelizawieta. – Napisałam po angielsku. Odpowiedzieli, że mogę przyjść, a po sprawdzeniu moich umiejętności natychmiast zaproponowali mi pracę.

Większość Niemców mówi po angielsku, więc kwestia języka nie była dużym problemem dla tego salonu piękności

Teraz mój niemiecki jest znacznie lepszy (odbyłam sześciomiesięczny kurs językowy), dobrze znam fachową terminologię i potrafię rozmawiać z klientami (Niemcy uwielbiają tzw. small talk, ale nie otworzą przed tobą serca na fotelu fryzjerskim). W Niemczech brakuje fachowców, którzy żyją z pracy własnych rąk, i branża kosmetyczna nie jest tu wyjątkiem. Wszyscy tu są mile zaskoczeni ukraińską obsługą.

Dobrych salonów kosmetycznych i fryzjerskich jest w Niemczech niewiele – jeśli zawczasu takiego nie sprawdzisz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyjdziesz z niego z kiepską fryzurą lub okropnym manicure. Jelizawieta chodzi do ukraińskich mistrzów, ale jej klientami są głównie Niemcy.

Większości Ukrainek w Niemczech nie stać na wizyty w lokalnych salonach piękności

– Ich usługi są około trzy razy droższe niż w Ukrainie – mówi Jelizawieta. – Moja ostatnia praca, z kompleksową koloryzacją włosów i strzyżeniem, kosztowała 320 euro. W Kijowie taka usługa kosztuje około 100 euro. Jedną z najbardziej przystępnych cenowo usług jest strzyżenie na krótko. Kosztuje 55 euro (45, jeśli strzyżesz się co miesiąc).

Ceny i standard życia różnią w zależności od landu. Na przykład w Kolonii (Nadrenia Północna-Westfalia) ceny wynajmu są wyższe niż w Magdeburgu (Saksonia-Anhalt).

– Płacę niecałe 600 euro (wliczając media) za wynajem pokoju w centrum Kolonii – mówi Jelizawieta. – Ale dalej od centrum można znaleźć pokój za 500 euro. Miejsce, w którym mieszkam, przypomina mieszkanie komunalne: mam własny pokój i dzielę kuchnię z sąsiadem. Takie zakwaterowanie jest tutaj bardzo popularne. Krótkoterminowy wynajem również jest czymś powszechnym: kiedy wynajmujący mieszkanie wyjeżdżają na wakacje, wynajmują je komuś innemu. Sama tak pomieszkiwałam, dopóki nie znalazłam mieszkania na stałe.

Mieszkanie, która Jelizawieta wynajmuje w Kolonii, ma własny taras

– Ogólnie mówiąc, poziom lęku w Niemczech spada, ponieważ ludzie są chronieni społecznie. Nie jest tajemnicą, że w branży kosmetycznej w Ukrainie większość profesjonalistów pracuje na czarno – ciągle się martwisz, że jeśli zachorujesz lub zechcesz wyjechać na wakacje, stracisz pieniądze. A tutaj otrzymam wynagrodzenie niezależnie od tego, czy byłam na zwolnieniu lekarskim, czy na wakacjach.

Jednak to, że państwo kontroluje całe twoje życie, ma także swoje minusy. Owszem, jeśli zostaniesz zwolniona z pracy, zachorujesz lub nie będziesz miała pieniędzy na czynsz, państwo cię wesprze. Ale jeśli oczekujesz pomocy, nie możesz zrezygnować z tego, co państwo ci zaoferuje. Znam przypadek, że Ukrainka zrezygnowała z pracy z powodu konfliktu, więc urząd pracy odmówił jej wypłaty zasiłku. Powiedziano jej, że zanim zrezygnowała, powinna była skonsultować się z coachem, który spróbowałby rozwiązać konflikt. Pozostawiona bez pomocy kobieta wróciła do Ukrainy. Tutaj nie możesz też ot tak po prostu wziąć psa ze schroniska. Musisz wypełnić mnóstwo dokumentów i do końca nie jest pewne, czy dostaniesz pozwolenie na adopcję zwierzaka.

Mojej klientce odmówiono adopcji psa, ponieważ nie miała partnera. „Kto będzie wyprowadzał psa, jeśli zachorujesz?” – usłyszała
Europejczycy mogą być pod wrażeniem nie tylko ukraińskiej obsługi, ale także barszczu. Właścicielce mieszkania wynajmowanego przez Jelizawietę bardzo zasmakował

Uderzające jest również to, że przy tak wysokim poziomie opieki społecznej w Niemczech jest wielu bezdomnych i narkomanów – na ulicach, ale jeszcze więcej w metrze.

– Dlatego staram się nie korzystać z metra (lepiej chodzić lub jeździć na rowerze – wszędzie są ścieżki rowerowe) – mówi Jelizawieta. – W metrze nie ma bramek, każdy może wejść. Niemcy są tolerancyjni nawet wobec narkomanów – traktują ich jak ludzi, którzy są chorzy i potrzebują pomocy. Niemcy mają służbę socjalną, w której uzależnieni od narkotyków mogą otrzymać dawkę za darmo. Wychodzą z założenia, że lepiej dać narkomanowi taką dawkę, niż dopuścić do tego, że okradnie kogoś z pieniędzy, za które będzie chciał ją kupić. Znajomy, który pracował w takim serwisie, powiedział, że osoby przychodzące po dawkę są przekonywane do obrania właściwej drogi. Oferuje się im terapię, pomoc w znalezieniu mieszkania, a nawet zatrudnienia. Jednak to, czy przyjąć taką pomoc, jest wyborem danej osoby.

Podobnie jak we wszystkich krajach europejskich, większość ukraińskich uchodźców w Niemczech jest objęta tymczasową ochroną, a ta nie daje im prawa do ubiegania się o obywatelstwo

Obecnie tymczasowa ochrona Ukraińców w Niemczech została przedłużona do 4 marca 2025 roku. Jednak pomimo niejasnych perspektyw, coraz więcej Ukraińców wyraża zamiar pozostania w tym kraju. Badanie przeprowadzone przez platformę migracyjną EWL we współpracy z Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu Warszawskiego w marcu 2024 r. wykazało, że co trzeci Ukrainiec w Niemczech (32%) zamierza tam pozostać przez co najmniej kilka lat. 8% stwierdziło, że chciałoby zostać w tym kraju na stałe. Wśród powodów wymieniono obecność tam przyjaciół i krewnych, uproszczony proces uzyskiwania dokumentów i pozwoleń na pracę oraz pomoc w pokryciu kosztów mieszkaniowych.

Badanie wykazało również, że 57% Ukraińców przebywających w Niemczech widzi przyszłość swoich dzieci w tym kraju, a 39% – w Ukrainie, do której zamierzają po wojnie wrócić.

Zdjęcia z prywatnych archiwów bohaterek

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Pomoc lwowska dla bezdomnych Wspólnoty Sant’Egidio

„Pomagając innym, ratujemy siebie”: jak Lwów stał się schronieniem dla tysięcy uchodźców

Od pierwszych dni inwazji na pełną skalę ulica Kopernika, jedna z najpiękniejszych ulic we Lwowie, stała się adresem, pod którym tysiące ludzi szukało ratunku. Właśnie tutaj mieści się centrum humanitarne międzynarodowej organizacji Wspólnoty Sant’Egidio. Przyjeżdżali tu starsi, chorzy, ranni i ci, którzy stracili bliskich. Nie wszystkim udawało się dotrzeć – niektórzy ginęli trafieni rosyjskimi pociskami podczas ewakuacji.

Osoby wewnętrznie przesiedlone, które przybywają do Lwowa, to nie to samo, co uchodźcy udający się do Europy. Lwów przyjmuje najciężej doświadczonych, straumatyzowanych, ciężko rannych oraz osoby starsze i niezdolne do podróżowania. W sumie ponad 220 000 Ukraińców z miast na linii frontu przybyło do Lwowa w poszukiwaniu ratunku.

Iwanna Synytska, koordynatorka międzynarodowej organizacji Wspólnoty Sant’Egidio we Lwowie, przyjęła setki rozdartych wojną Ukraińców od początku inwazji na pełną skalę. Przed wojną organizacja pomagała biednym i bezdomnym we Lwowie. W czasie wojny nie zaprzestała tej działalności, ale wiele osób, które przybyły do Lwowa jako uchodźcy, zostało wolontariuszami i teraz pomaga osobom żyjącym na ulicach. Osoby wewnętrznie przesiedlone mówią:

"Pomagając innym, ratujemy siebie".
Migrantki-wolontariuszki rozdają ludziom kwiaty

"Na początku wojny na pełną skalę do Lwowa przyjechało wiele osób ze wschodnich, południowych i centralnych regionów Ukrainy" - mówi Iwanna Synycka - "i po raz pierwszy spotkaliśmy tych ludzi w szkole w dzielnicy Sykhów, gdzie działało pierwsze schronisko dla uchodźców. Przychodziliśmy do nich codziennie i gotowaliśmy dla nich. Ponieważ jesteśmy społecznością, która od wielu lat karmi ubogich we Lwowie, postanowiliśmy przygotować jedzenie również dla naszych przesiedleńców.

Ludzie spali na podłodze w salach gimnastycznych i klasach szkolnych. Od lutego do lipca codziennie odwiedzaliśmy przesiedleńców, przynosząc ubrania i środki higieniczne, i poznawaliśmy ich.

Kiedy w mieście przebywało już ponad 200 000 uchodźców, postanowiliśmy zrobić dla nich coś więcej. Wprowadziliśmy proces rejestracji i rozpoczęliśmy dystrybucję pomocy humanitarnej w naszym centrum przy ulicy Kopernika. Ludzie przychodzili, rozmawialiśmy, a nasze rozmowy przeradzały się w bliskie relacje.

Byliśmy pierwszymi, którzy wysłuchali strasznych historii o tym, czego doświadczyli podczas wojny. Płakaliśmy razem i przytulaliśmy się. Żaden z naszych wolontariuszy nie był psychologiem: nie byliśmy gotowi na słuchanie tak strasznych ludzkich dramatów, każdy z nas przepuszczał te historie przez swoje serce.

Które historie zrobiły na tobie największe wrażenie?

Nie mogę zapomnieć starszej kobiety z Kramatorska, cały czas płakała, opowiedziała nam, że jej wnuk został zabity przez rakietę na stacji kolejowej w Kramatorsku, kiedy wsiadali do samolotu ewakuacyjnego do Lwowa. Rosja wystrzeliła rakiety balistyczne w ludzi, którzy znajdowali się na peronie. Wnuk tej kobiety został zabity, jej syn - ojciec dziecka - oszalał, ponieważ stało się to na jego oczach.

Albo rodzina z Doniecka, którym rakieta zabiła córkę: rodzice z dwójką małych dzieci ewakuowali się własnym samochodem. Ich samochód został trafiony atakiem rakietowym: ich najstarsza córka zgineła, syn Mychajło przeżył ale przeszedł wiele operacji i nadal trzeba go wozić na rehabilitację.

Przesiedleni w modułowym obozie dla uchodźców we Lwowie

Od ofiar do ratowników: jak przeżywany smutek zamienia się w siłę

Jest wiele historii o naszych przyjaciołach. Nazywam ich przyjaciółmi, ponieważ są uchodźcami, którzy przybyli do nas po pomoc humanitarną, a następnie chcieli nam pomóc i sami zaczęli pracować jako wolontariusze" - kontynuuje Iwanna - dzięki temu odnajdują sens i wracają do świata. „Chcemy czuć się potrzebni” – tę frazę słyszę najczęściej.

Natalia z Orichowa w obwodzie zaporoskim, która przyszła do nas i powiedziała nam ze łzami w oczach, że widziała na lokalnym czacie publicznym, że jej dom został zbombardowany. Teraz jako wolontariuszka pomaga bezdomnym. Ona dobrze rozumie, jak to jest stracić dom

Wielu mężczyzn również przybyło do naszego ośrodka. Pan Wołodymyr i jego syn ewakuowali się z Mariupola. Volodymyr przeżył tortury w rosyjskiej niewoli: wybito mu wszystkie zęby. Jego matka zmarła w Mariupolu, na podwórku jego domu i nie udało się jej pochować. Przed wojną miał dobrze prosperujący biznes w Mariupolu, a we Lwowie stał się bezdomny. Mimo to przyszedł do nas i pomagał rozdawać żywność innym potrzebującym

Podczas wojny wolontariat we Lwowie pomaga uchodźcom wewnętrznym żyć i iść naprzód. Rozumieją, że robią coś pożytecznego. Nie siedzą i nie pogrążają się w smutku, ponieważ są potrzebni. I cały czas nam o tym mówią, że to ważne, by czuli się potrzebni, że to pomaga im dojść do siebie.

Uchodźcy rozdają żywność bezdomnym

Na przykład pani Natalia, która przyjechała do nas z Siewierodoniecka, miasta okupowanego przez Rosjan, opowiedziała nam o swoim synu. Właśnie wrócił z frontu i co noc "prowadzi z nią wojnę".  Nie śpi, cierpi na bezsenność i jest niespokojny.  Zaprosiłam ich do nas. Po chwili przyznała, że dzięki pomocy innych zaczęła się uśmiechać.

"Przyjechaliśmy do Lwowa, bo nie mieliśmy już nic, a tutaj znaleźliśmy nowy sens życia"

Niestety, nie wszystkie historie mają szczęśliwe zakończenie. Śledzimy losy naszych uchodźców. Wiele osób, które zostały ewakuowane do Lwowa w pierwszych dniach wojny, wróciło później do swoich miast i zostało zabitych przez rosyjskie pociski.

Odwiedził nas mężczyzna o imieniu Vlad. Ewakuował się do Lwowa ze swoją babcią z Charkowa. Później babcia wyjechała do córki do Niemiec, ale Vlad został we Lwowie i znalazł tu pracę. Pewnego dnia Vlad pojechał do Charkowa na trzy dni - wielu mieszkańców Charkowa, którzy ewakuowali się do Lwowa, od czasu do czasu wraca do swojego rodzinnego miasta, aby zobaczyć, jak wyglądają ich domy lub mieszkania. I w momencie, gdy Vlad był w Charkowie w swoim mieszkaniu, nastąpił ostrzał rakietowy.

To znaczy, że dramat przesiedlonych polega również na tym, że starają się wrócić do swoich domów w miastach pierwszej linii... i tam umrzeć.

Wszyscy chcą wrócić do domu, bardzo cierpią. Chcą, nawet jeśli ich miasta są zajęte, ale ich domy wciąż stoją. Mówią: "Nie masz pojęcia, jak bardzo chcemy wrócić".

Mykola z Berdiańska przyznaje:

Dziś mijają dokładnie trzy lata odkąd zamknąłem drzwi wejściowe do mojego domu. Nie rezygnuję z myśli, że wrócę, otworzę drzwi i w końcu wejdę do mojego domu

Słuchało tego 20 osób i wszyscy płakali, ponieważ czuli jego słowa jak własne.

Ludzie chcą wrócić, choćby dlatego, że tam mieli wszystko, a teraz nic nie mają. Mówią: "Jesteśmy bezdomni".
Dvi Ivanka: koordynatorka pomocy i bezdomna

Krąg dobroci

Gdzie obecnie mieszkają osoby wewnętrznie przesiedlone we Lwowie?

Prawie każdy wynajmuje mieszkanie. W tych mieszkaniach mieszka kilka rodzin lub kilka pokoleń tej samej rodziny, ponieważ brakuje im pieniędzy na opłacenie czynszu i mediów. I często słyszę, że śpią w tych mieszkaniach na podłodze, bo nie mają pieniędzy na wynajęcie większego lokum.

W większości pracują, zarabiają pieniądze, a emeryci mają emerytury. Wielu młodym ludziom udaje się znaleźć pracę. Oczywiście często nie jest to ta sama praca, którą wykonywali w swoich rodzinnych miastach. Na przykład inżynier lub nauczyciel może pracować jako sprzątacz, ochroniarz lub sprzedawca w supermarkecie.

Co dokładnie robią  w Twoim ośrodku? Otrzymują pomoc czy pracują jako wolontariusze?

Ludzie przychodzili do nas po pomoc humanitarną, rejestrowali się, zostawali na herbatę i szczere rozmowy. Z tych spotkań narodziła się wspólnota. Teraz zapraszamy ich do pomocy w pracy z nowymi uchodźcami wewnętrznymi i do dystrybucji żywności dla biednych i bezdomnych we Lwowie. Raz w tygodniu przygotowujemy gorące posiłki, pakujemy je i idziemy do parku, aby rozdać je bezdomnym.

Przyjaźnimy się z tymi ludźmi od dziesięcioleci, przyjeżdża ich kilkuset, a teraz jest też wielu przesiedleńców wewnętrznych, którzy ustawiają się w kolejce do bezdomnych we Lwowie, aby coś zjeść.

Ludzie bez własnych domów pomagają bezdomnym. A ci uchodźcy wewnętrzni, którzy mają pracę i jakoś ułożyli sobie życie, pomagają tym, którzy mają mniej szczęścia

Osoby w wieku emerytalnym, które mają problemy zdrowotne i nie mogą znaleźć pracy, szczególnie potrzebują pomocy.

Jak bezdomni przeżywają wojnę w Ukrainie?

To bardzo przejmujące. Dwóch naszych wolontariuszy, którzy pracowali z bezdomnymi, zginęło na froncie. Jurij i Wołodymyr pojechali bronić Ukrainy od pierwszych dni wojny na pełną skalę. Kiedy zginął Jurij, który miał zaledwie 25 lat, jeden z bezdomnych podszedł do mnie i powiedział: "Jestem w butach, które dał mi Jurij".
A kiedy nasz wolontariusz Wołodia zginął na froncie, starsi ludzie z domu opieki płakali. Był dla nich jak wnuk, odwiedzał tych samotnych ludzi i pomagał im. "Był naszym słońcem" - mówili.

Vladimir i wolontariusze Domu Pomocy Społecznej nad osobami starszymi

Jak bezdomni reagują na pomoc ludzi, którzy stracili swoje domy i uciekli przed bombardowaniem?

Czekają na spotkanie z uchodźcami wewnętrznymi, aby zapytać ich o ich doświadczenia. Lwowscy bezdomni zaprzyjaźnili się z naszą wolontariuszką, uchodźczynią wewnętrzną Ludmiłą z Popasnej. Ludmiła jest kardiologiem i pomaga im udzielając profesjonalnych porad, a także gotuje dla nich. W szczególności piecze pyszne ciasta.
Nasi wewnętrzni przesiedleńcy nie tylko przychodzą do ośrodka, ale także angażują się w wolontariat na linii frontu. Co tydzień wyplatają siatki maskujące dla naszej armii.

To jest krąg pomocy.

<frame>Wspólnota św. Egidiusza, świecka międzynarodowa organizacja chrześcijan i katolików działająca w ponad 80 krajach na całym świecie. Stworzony we Włoszech w 1968 roku przez grupę rzymskich studentów. Założycielem jest profesor Andrea Riccardi. Społeczność znana jest z misji pokojowych i humanitarnych w Afryce, na Bałkanach, na Ukrainie. Główny kierunek wolontariatu: pomoc bezdomnym, uchodźcom, osobom starszym i niepełnosprawnym. <frame>

Zdjęcia: Gmina św. Egidiusza we Lwowie

20
хв

„Jesteśmy bezdomni, ale nie sami”: jak migranci, bezdomni i wolontariusze ratują się nawzajem

Jaryna Matwijiw
Pochód opiekunek, Warszawa, pracownice i pracownicy domowe

Ulicami Warszawy, współorganizowane wspólnie przez Stowarzyszenie Pedagogów Teatru oraz Komisję Pracownic i Pracowników Domowych Inicjatywy Pracowniczej, przeszły – 13 i 14 kwietnia – dwa Pochody Opiekunek z Ukrainy.

– Chcemy lepszych warunków – od umów o pracę, po czas wolny od obowiązków. Kiedy czytałam postulaty, założonego 200 lat temu, pierwszego związku zawodowego pomocy domowej w Polsce, to w zasadzie są one takie same, jak nasze. To pokazuje, jak niewiele się zmieniło. Obecnie pracujemy albo na umowach śmieciowych, albo w ogóle bez nich. Nie zawsze jest to wina tego, że ktoś nie chce dać nam umowy o pracę – osoby starsze często nie mają rodziny i przez niską emeryturę nie są w stanie tego zrobić. Chciałybyśmy, żeby powstał program socjalny, który wspomoże biedniejsze osoby poprzez np. odprowadzanie przynajmniej części składek. Ulży im to finansowo i da możliwość zatrudnienia opiekunki, a nam da ubezpieczenie i pozwoli na skorzystanie z ochrony zdrowia na NFZ. Są też oczywiście nieuczciwi pracodawcy i z nimi też walczymy. Mamy sukcesy, bo gdy nasz związek zawodowy interweniuje, zwykle robią oni krok w tył i wypłacają wynagrodzenie. To jeden z wielu powodów, dla których warto do nas dołączyć – mówiła Rusłana Pobereżnyk, przewodnicząca Komisji Pracownic i Pracowników Domowych Inicjatywy Pracowniczej.

„Domagamy się legalnych warunków zatrudnienia,ubezpieczeń, prawa do odpoczynku”

W trakcie przemarszu z głośników było słychać nie tylko utwory skomponowane przez opiekunki we współpracy z artystką Magdaleną Sowul, ale też uczestniczki niosły megafony – stworzone przez Martę Romankiw – dzięki którym zgromadzeni mogli usłyszeć wypowiedzi także tych opiekunek, które nie mogły dotrzeć na pochód.

– Jesteśmy opiekunkami i troszczymy się o dzieci, osoby starsze, chore, zależne. Nasza praca jest niezbędna, ale wciąż niewidoczna i nieuregulowana. Domagamy się legalnych warunków zatrudnienia, ubezpieczeń, prawa do odpoczynku. Chcemy też szacunku do siebie i tego, co robimy. Pomagamy waszym bliskim, a wy nas niekiedy traktujecie, jak niewolnice. Żądamy godnego traktowania i odpowiednich wynagrodzeń, bo obecnie nie wystarczają one często nawet na miesiąc – mówiła jedna z nich.

– Osoba starsza, która mieszka sama, bez nas nie byłaby w stanie funkcjonować. Często potrzebuje pomocy przy wstaniu z łóżka, z jedzeniem, ubraniem się, nie mówiąc już o sprzątaniu, zrobieniu zakupów czy innych obowiązkach. Dzięki nam nie tylko może zostać w swoim domu, ale też dostaje od nas dużo ciepła, wsparcia, podniesienia na duchu. Za to jej dzieci mogą normalnie pracować. To odpowiedzialna i momentami stresująca praca, a bywa, że trudna psychicznie, gdy osoba, którą się opiekujemy umiera. Tym bardziej powinno się nas docenić – podkreślała uczestniczka pochodu. – Gdybyśmy nie przyszły do pracy nawet przez kilka dni z rzędu, to może nie byłby to koniec świata, ale stworzyłoby to ogromne problemy dla rodziny, która sama musiałaby się zająć bliską osobą – dodała inna.

– Bardzo denerwuje mnie, że są tak duże różnice w pensjach opiekunek polskich i ukraińskich. Pracodawcy bardzo chętnie szukają tych drugich, bo płacą im o wiele mniej

Większość Polek za takie stawki, jakie dostajemy, w ogóle nie zgłosi się do pracy. To niesprawiedliwe. Chcemy mieć zapewnione podstawowe prawa, naprawdę nie domagamy się nie wiadomo czego…  – słychać było z głośników.

– Nasza praca naprawdę jest ciężka, często wymaga wstawania w nocy, bycia czujnym niemal 24 godziny na dobę. Oddajemy swój czas innym ludziom i brakuje nam wolnego. A musimy odpoczywać, bo nie jesteśmy maszynami. Tymczasem wiele opiekunek z Ukrainy pracuje bez dnia wolnego. Nawet na spotkania naszej komisji związkowej przychodzą na dwie godziny, a potem muszą od razu wracać do pracy. Tak dłużej być nie może – tłumaczyła uczestniczka pochodu.

„Większość Polek za takie stawki, jakie dostajemy, w ogóle nie zgłosi się do pracy”

Na zakończenie drugiego Pochodu Opiekunek z Ukrainy, członkinie związku zawodowego wręczyły petycję przedstawicielkom Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej:

„Szanowna Pani Ministro,

zwracamy się do Pani jako Komisja Pracownic i Pracowników Domowych, działająca w ramach Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Od kilku lat zrzeszamy osoby pracujące w sektorze opieki domowej. Nasza praca jest niepewna, a mimo to często niewidzialna, bardzo ciężka i nieuregulowana. Dlatego założyliśmy związek i dlatego upominamy się o działania rządu na rzecz poprawy naszej sytuacji.

Wnosimy o podjęcie prac nad systemowymi zmianami w obszarze zatrudnienia opiekunek. Obecnie większość z nas pracuje bez umów, poza systemem prawnym i zabezpieczeń socjalnych. W sektorze opieki nad dziećmi państwo już wdrożyło rozwiązania umożliwiające formalizację zatrudnienia, z dopłatami do składek i ułatwieniami w legalnym zawieraniu kontraktów. Dzieci postrzegane są jako nadzieja społeczeństwa, jego przyszłość, dlatego państwo chce im zapewnić to, co najlepsze. Ale starość to również przyszłość, nasza wspólna przyszłość. Apelujemy o

- stworzenie jasnych ram prawnych dla zatrudnienia opiekunek w prywatnych gospodarstwach domowych;

- wprowadzenie zachęt i ułatwień dla pracodawców zawierających legalne umowy;

- umożliwienie osobom wykonującym prace opiekuńcze dostępu do systemu ubezpieczeń, świadczeń i ochrony prawnej;

- instytucjonalne wsparcie w zakresie kontroli warunków pracy oraz przeciwdziałanie przemocy i wyzyskowi.

Nie chcemy już funkcjonować w szarej strefie, niewidoczne, pozbawione ochrony, zmuszone do pracy w warunkach niepewności i przemocy, przemęczenia i strachu, bez możliwości zabezpieczenia podstawowych potrzeb.

Z poważaniem,

Komisja Pracownic i Pracowników Domowych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza”.

Zdjęcia: Jędrzej Dudkiewicz

20
хв

„Bez nas wasze domy nie funkcjonują”: pochód ukraińskich opiekunek w Warszawie

Jędrzej Dudkiewicz

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Wybory w Niemczech: wyniki, osobliwości i przyszły kurs kraju

Ексклюзив
20
хв

„Najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin”: wyniki monachijskiej konferencji bezpieczeństwa dla Ukrainy, Europy i Stanów Zjednoczonych

Ексклюзив
20
хв

Rebecca Harms: Polska jest niekwestionowanym celem Rosjan

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress