Wydawnictwo „Ranok” specjalizuje się książkach dotyczących edukacji, metodyki i w literaturze dziecięcej. Tworzy podręczniki, encyklopedie – i światowe bestsellery, które wysyła obrońcom Ukrainy. Kiedy 23 maja podczas ostrzału Charkowa została zniszczona tamtejsza drukarnia „Faktor-druk”, wśród 50 tysięcy zniszczonych ukraińskich książek znajdował się cały nakład podręczników do siódmej klasy do języka niemieckiego, które „Ranok” miał dostarczyć do regionów następnego dnia. Wiktor Krugłow, dyrektor generalny wydawnictwa, obiecał jednak, że przed początkiem nowego roku szkolnego zdążą przygotować nowe podręczniki.
18 czerwca prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał projekt ustawy pozwalającej Ukraińcom, którzy w tym roku ukończyli 18 lat, kupować książki o wartości 908 hrywien za pośrednictwem specjalnej aplikacji „Dia”. Wiktor Krugłow jest przekonany, że będzie to potężna inwestycja w wydawanie książek. Sestry rozmawiała z nim o tym, jak ukraińscy wydawcy nauczyli się pracować pod ostrzałem i w obliczu ciągłych przerw w dostawie prądu. I o tym, jak książki stają się dla Ukraińców wsparcie w ciężkich czasach.
Już nie jest wszystko jedno, w jakim języku czytasz
Julia Malejewa: Z jakimi wyzwaniami mierzą się dziś wydawcy książek w Ukrainie?
Wiktor Krugłow: Obecna sytuacja ma zarówno pozytywne, jak negatywne strony. Zacznę od pozytywnych, ponieważ jestem z natury optymistą. Jeśli chodzi o rozwój biznesu wydawniczego i popyt na ukraińskie książki, wszystko wygląda dziś znacznie lepiej niż przed 2014 rokiem.
Według moich szacunków i szacunków innych ekspertów udział literatury rosyjskiej i rosyjskojęzycznej w rynku w tamym czasie wynosił od 60 do 70%. Były to książki importowane do Ukrainy lub drukowane tutaj przez filie rosyjskich wydawnictw. Rosyjski biznes wydawniczy wywierał silną presję na ukraiński przemysł księgarski, w szczególności pod względem skali, ponieważ literatura rosyjskojęzyczna była drukowana w dużych nakładach.
Była jeszcze jedna kwestia, która nie jest już tajemnicą:
Rosyjskie wydawnictwa wykupywały prawa autorskie do tłumaczeń światowych bestsellerów nie tylko na język rosyjski, ale także na ukraiński – choć po ukraińsku ich nie publikowały
W rezultacie przekłady słynnych dzieł pojawiały się na naszym rynku najpierw w języku rosyjskim, a ich ukraińskojęzyczne wersje musiały czekać bardzo długo.
I chociaż po 2014 r. ludzie zaczęli czytać po ukraińsku, do 2022 r. wiele osób nie dbało o to, czy czytają po ukraińsku czy rosyjsku, o ile książka była dostępna w którymś z tych języków. Po 2022 roku wszystko się zmieniło. I nawet jeśli istnieje wybór między czytaniem po rosyjsku lub angielsku, wiele osób wybierze angielski.
Rosyjskie książki nie są teraz sprzedawane w księgarniach z powodu zakazu importu. I bardzo dobrze. Co więcej, istnieje duże zapotrzebowanie na ukraińskie produkty kulturalne: książki, spektakle, filmy. Oczywiście, w Internecie jest wiele rosyjskich treści, ale myślę, że pozbędziemy się ich w ciągu kilku lat.
Drukować książki na generatorach
A negatywne strony?
Oczywiście, jest ich wiele. W czasie wojny bardzo trudno publikować książki i brać udział w wystawach, zwłaszcza za granicą. Ale „Ranok” jeździ do Frankfurtu, Londynu i Warszawy. W Londynie ludzie podchodzili do naszych stoisk, patrzyli na książki i mówili ze współczuciem: „Nie możecie teraz pracować”. A my pokazywaliśmy im książki wydane w 2024 roku. Zachodzili w głowę, jak to możliwe.
Branża wydawnicza nauczyła się pracować online, umowy są również zawierane online. Obecnie największym problemem jest to, że duże wydawnictwa znajdują się w Charkowie, gdzie są problemy z prądem i Internetem.
Kiedyś zadzwoniłem do operatora komórkowego, by dowiedzieć się, dlaczego w pobliżu jest wieża telefonii komórkowej, ale nie ma Internetu. – Bo tam nie ma prądu – usłyszałem. Podłączyliśmy więc wieżę do naszego generatora i zapewniliśmy połączenie nie tylko sobie, ale także niektórym mieszkańcom Charkowa
Nasi redaktorzy nauczyli się podłączać akumulatory samochodowe do zasilaczy awaryjnych, co pozwala im pracować przy komputerach przez 5-7 godzin. Wszystkim naszym pracownikom i autorom, którzy cierpią z powodu przerw w dostawie prądu, zapewniamy światłowodowy Internet – mają do niego dostęp nawet bez elektryczności.
Ale największym problemem jest to, że książka to przedmiot fizyczny. Trzeba ją wydrukować i gdzieś przechowywać. Nasz magazyn w Charkowie ucierpiał już dwukrotnie. Kilka tysięcy metrów kwadratowych powierzchni zostało uszkodzonych, a na dodatek włączył się system przeciwpożarowy i wszystko zalał wodą.
Teraz trzymamy więc książki i papier w kilku miejscach w różnych magazynach w Ukrainie: w Kijowie, Łucku, we Lwowie itd. Opracowaliśmy rozproszony system przechowywania książek, byśmy mogli „przełączać się” z jednego magazynu na drugi. W dzisiejszych czasach nie ma w Ukrainie bezpiecznego miejsca.
Przechowujemy wszystkie nasze pliki w chmurze, co również wymaga ogromnych zasobów, bo nasze treści są mierzone w terabajtach i muszą być przechowywane w sposób umożliwiający dostęp do nich.
No i oczywiście jest problem z drukarniami. „Faktor-druk” jest trzecią drukarnią zniszczoną przez Rosjan od początku inwazji na pełną skalę. Straty sięgają milionów hrywien. 23 maja spłonął prawie cały nakład nowego podręcznika do nauki języka niemieckiego dla siódmej klasy. Następnego dnia planowaliśmy dostarczyć go do regionów. Papier, który przywieźliśmy do druku kolejnego wydania, również został zniszczony – a także około tuzina tytułów dla dzieci, które były tam drukowane.
Najgorsze jednak jest to, że w drukarni zginęli ludzie, a wielu innych zostało rannych. Takich specjalistów trzeba szkolić latami, to bardzo duży cios dla całej branży wydawniczej.
Jak sobie z tym wszystkim radzicie?
Staramy się dywersyfikować działania: importujemy papier tylko w takiej ilości, jakiej potrzebujemy, drukujemy w różnych drukarniach, nie tylko w Charkowie. To duże wyzwanie, ponieważ teraz musimy włożyć wiele wysiłku w planowanie i logistykę. Wcześniej nie pochłaniało to tak dużej części naszych zasobów.
Często jesteśmy pytani: „Dlaczego nie chcecie się przeprowadzić?” Myślę, że to byłaby zdrada Charkowa. Łatwo przenieść komputery, ale przecież ludzie tu zostaną. Wielu pracowników ma rodziców, którzy nie chcą lub nie mogą wyjechać, niektórzy mają zwierzęta. A ewakuacja całego miasta jest niemożliwa.
Nasi pracownicy mówią więc: „Nie wyjeżdżamy. Pomyślmy lepiej o tym, jak wzmocnić obronę powietrzną i co zrobić z tymi dronami zwiadowczymi”
Wspomniał Pan o generatorach, bateriach i światłowodowym Internecie. Jakie inne rozwiązania wdrożyliście?
Mamy umowy z przestrzeniami coworkingowymi wyposażonymi w schrony przeciwbombowe, elektryczność i Internet – nasi pracownicy mogą tam pracować. Wiemy jednak, że w Charkowie nie ma obecnie ani jednego bezpiecznego miejsca. Zdarza się, że alarm trwa cały dzień. Staramy się też zapewnić naszym ludziom wsparcie psychologów.
Książki są teraz bardzo drogie.
Koszty papieru, energii elektrycznej i druku znacznie wzrosły. Wcześniej udział kosztów energii elektrycznej w wydatkach drukarni był nieznaczny, teraz może sięgać 20%, bo drukowanie na generatorach jest drogie.
Dlatego jeśli mówimy o dostępie do literatury dla Ukraińców, musimy pomyśleć o uzupełnieniu zbiorów bibliotek, biorąc pod uwagę to, że nie mają one pieniędzy na zakup nowych książek. Musimy się zastanowić, jak im pomóc. Być może powinniśmy zaangażować społeczność europejską.
Czytanie książek to przecież także spokój psychiczny. Kiedy czytamy, przenosimy się do wyimaginowanego świata. Jest takie piękne powiedzenie: „Im więcej książek przeczytałeś, tym więcej żyć przeżyłeś”. Może właśnie dlatego rośnie popyt na ukraińskie książki – ludzie potrzebują oderwać się od swoich problemów.
Świat czeka na ukraińskie książki
Robicie coś poza klasyczną, drukowaną książką?
W 2022 roku zdaliśmy sobie sprawę, że dzieci muszą się uczyć, bez względu na wszystko. Dlatego opracowaliśmy elektroniczne aplikacje podręczników z dodatkami wideo i audio. To interesujące rozwiązanie dla dzieci, ponieważ mają nie tylko podręcznik w formacie PDF, ale też podręcznik interaktywny. Mogą z niego korzystać również dzieci przebywające za granicą. Tak więc teraz jednocześnie publikujemy zarówno książki papierowe, jak ich wersje elektroniczne.
Jeśli chodzi o audiobooki, eksperymentujemy ze sztuczną inteligencją, ponieważ nagrywanie dźwięku nie jest tanie: studio, miksowanie, narrator. Nagranie audiobooka trwającego 3-4 godziny zajmuje około tygodnia, co przekłada się na duże koszty.
Jaki jest popyt na ukraińskie książki za granicą teraz, gdy z kraju wyjechało wielu Ukraińców z dziećmi?
Eksport naszego wydawnictwa znacznie wzrósł. Wcześniej eksportowaliśmy 5-10 tysięcy książek, teraz ponad 100 tysięcy. Nasze książki trafiają do prawie wszystkich krajów europejskich: Szwecji, Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Czytelnicy mogą kupować je na naszej stronie internetowej, ale niemal wszystkie zagraniczne strony internetowe mają książki w języku ukraińskim. Rozmawiamy z urzędnikami konsularnymi i bibliotekami za granicą, aby również mogli kupować książki dla Ukraińców tam mieszkających.
Chciałbym więc zaapelować do Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu do innych krajów.
System biblioteczny zamawia książki, o które proszą ludzie. Jeśli więc mieszkasz za granicą, przyjdź do lokalnej biblioteki i poproś o książki w języku ukraińskim. Jeśli będzie wiele takich próśb, biblioteki będą musiały je kupić
Bo to ważne, by nasi rodacy, którzy wyjechali, rozmawiali ze swoimi dziećmi po ukraińsku – by one ukraińskiego nie zapomniały. Te dzieci są przecież przyszłymi ambasadorami Ukrainy.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!