Exclusive
20
min

Start negocjacji akcesyjnych z UE: nowe odliczanie geopolityczne

Przed nami o wiele więcej wyzwań niż te, które już pokonaliśmy. Unia pokazała, że nie będzie zakładnikiem jednego kraju - Węgier czy jakiegokolwiek innego. Ale UE jest zaprojektowana w taki sposób, że wszystkie kluczowe decyzje dotyczące rozszerzenia są podejmowane w drodze konsensusu

Paweł Klimkin

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Bruksela, 14 grudnia 2023 r. Zdjęcie: materiały prasowe UE

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Po upadku muru berlińskiego upadły porozumienia jałtańskie i poczdamskie o podziale stref wpływów w Europie. Miliony ludzi miały szansę stać się Europejczykami nie tylko w sensie mentalnym i kulturowym, ale także politycznym - poprzez członkostwo w NATO i UE. W tym czasie Ukraina i Ukraińcy byli postrzegani jako mentalna i gospodarcza część "przestrzeni postsowieckiej" - politycznie niezależna, ale nic więcej.

9 listopada 1989 r. runął mur berliński. Zdjęcie: East News

Łatwiejsze i pewniejsze wydawało się układanie z ZSRR, co Bush próbował wyjaśnić w Kijowie podczas swojego słynnego przemówienia [w Radzie Najwyższej Ukraińskiej SRR w sierpniu 1991 r. amerykański prezydent powiedział, że "prezydent Gorbaczow osiągnął imponujące rzeczy, a jego polityka głasnosti, pierestrojki i demokratyzacji ma na celu przyniesienie wolności, demokracji i niezależności gospodarczej" - red.], lecz po uzyskaniu niepodległości Ukraina była traktowana jak Rosja, tyle że ze znacznie mniejszą uwagą.

Próbowano przekonać Moskwę do celowości rozszerzenia NATO i UE, były ustępstwa i nowe formaty relacji, w tym G8. Ukraina została potraktowana na sposób rosyjski: zawarła podobne umowy, takie jak umowa o partnerstwie i współpracy z UE, ale na innej podstawie. Odpowiadało to wszystkim, w tym ówczesnym ukraińskim przywódcom. W rzeczywistości nastąpił nowy podział stref wpływów, z Ukrainą pozostającą przy Rosji, gdzie nasza niepodległość była uznawana za warunkową, a upadek ZSRR, jak powiedział kiedyś Putin, za największą katastrofę XX wieku. Zachód postrzegał logikę ukraińskiej polityki i biznesu jako chęć eksploatacji własnych i rosyjskich zasobów przy jednoczesnym zachowaniu kontroli politycznej.

W 2003 roku Rosja próbowała ustanowić kontrolę nad ukraińską gospodarką, tworząc tak zwaną wspólną przestrzeń gospodarczą - i nad ukraińskim systemem transportu gazu, tworząc konsorcjum, w którym kontrolę miał przejąć Gazprom. Udało nam się to odeprzeć. A potem była Tuzła [spór polityczny pomiędzy Ukrainą a Rosją o przynależność terytorialną wyspy Tuzła w Cieśninie Kerczeńskiej, rozpoczęty we wrześniu 2003 r. - red.] i próby ustanowienia kontrolowanego reżimu w Ukrainie. Jak dotąd nic się w tej strategii nie zmieniło. Doszła tylko chęć okupowania suwerennych terytoriów ukraińskich pod pretekstem budowania "rosyjskiego świata".

Podstawowym problemem w reakcji Zachodu na zachowanie rosyjskiego reżimu była uporczywa niechęć do uznania, że w Ukrainie nie chodzi o geopolityczną walkę między Zachodem a Rosją, ale o zmianę niepisanego podziału stref wpływów, zgodnie z którym Kijów ma należeć do Zachodu. To jest "czerwona linia" dla reżimu Putina. I nawet umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina była postrzegana w Moskwie jako stopniowe wyprowadzanie nas z "rosyjskiego świata". Stąd ogromna presja na ówczesny ukraiński rząd, by odmówił jej podpisania, co doprowadziło do Majdanu.

Decyzja o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską zmienia geopolitykę i rozpoczyna nowe geopolityczne odliczanie, skutecznie definiując nowe granice między Europą a Zachodem. Nie wszystkie negocjacje akcesyjne zakończyły się sukcesem, a niektóre znalazły się w ślepym zaułku lub raczej zostały do niego doprowadzone. Jednak w przypadku Ukrainy jest to chwila prawdy dla Unii Europejskiej, ponieważ Ukraińcy utożsamiają integrację europejską ze swoją przyszłością. Pomarańczowa Rewolucja i Majdan odbyły się pod ukraińskimi i europejskimi flagami.

Dla UE "niepowodzenie" integracji europejskiej Ukrainy oznaczałoby zniszczenie jej wiarygodności jako wspólnoty wartości, ponieważ to właśnie czyni ją wyjątkową, a nie liczne zasady i przepisy, które sprawiają, że działa wspólny rynek. Nie czyni to naszych wyzwań łatwiejszymi ani szybszymi do pokonania. UE może podjąć geopolityczną decyzję o przyznaniu statusu kandydata i rozpocząć negocjacje, ale nie może sobie pozwolić na "geopolityczne rabaty i ustępstwa", ponieważ oznaczałoby to zmniejszenie wymagań i fragmentację UE. Należy jednak zmienić podejście do samej metodologii akcesji. Ukraina i Mołdawia powinny mieć do czynienia z zasadniczo innym poziomem zaangażowania ze strony państw członkowskich i instytucji UE, a także otrzymać wspólną strategię przeciwdziałania rosyjskim próbom zepsucia i spowolnienia ich dążenia do UE.

Po podjęciu decyzji o rozpoczęciu negocjacji UE zacznie przygotowywać swoje stanowisko negocjacyjne i opracowywać mechanizmy angażujące państwa członkowskie. Wiele z nich będzie próbowało forsować maksymalne żądania, my zaś musimy nauczyć się budować koalicje sytuacyjne w UE i "pakietować" porozumienia, uzyskując akceptowalne kompromisy. Niestety pojawią się też trudne, a nawet bardzo bolesne kompromisy. Uniknięcie ich będzie prawie niemożliwe. Od tego będzie zależało tempo negocjacji, ponieważ państwa członkowskie i instytucje UE mogą to faktycznie regulować.

Kluczowe dla Ukrainy jest stworzenie skutecznych i otwartych platform dla agencji rządowych do komunikacji z biznesem i społeczeństwem obywatelskim oraz opracowanie mechanizmów komunikacji z mediami. W przeciwnym razie fale "zdrady" będą okresowo zakłócać proces negocjacji i wywoływać nastroje antyunijne. Emocjonalne i polityczne tło negocjacji również ulegnie zmianie, wymagając ciągłego dostosowywania się do nowych realiów.

Wszystko to sprawi, że negocjacje będą niezwykłym przedsięwzięciem. Wyzwaniem numer jeden jest jednak zdecydowanie model bezpieczeństwa dla Ukrainy i Europy. Musi on być europejski, jeśli mamy być częścią Unii. Oczywiście w drodze do NATO mogą istnieć przejściowe ustalenia dotyczące bezpieczeństwa, takie jak dwustronne lub wielostronne gwarancje bezpieczeństwa. Nie chcemy tego, wiele od nas zależy, ale nie wszystko. Udana integracja europejska jest niemożliwa bez odpowiedniej wizji bezpieczeństwa jasnej dla wszystkich, w tym dla rosyjskiego reżimu. Dziś trudno sobie wyobrazić jakikolwiek system bezpieczeństwa w Europie bez Stanów Zjednoczonych; wojna rosyjsko-ukraińska po raz kolejny to udowodniła. Jednocześnie w pewnym momencie Europa może zdecydować, że musi zadbać o własne bezpieczeństwo. Modelowanie tych wciąż hipotetycznych scenariuszy jest niemożliwe bez udziału Ukrainy na wszystkich etapach.

Лідери ЄС під час грудневого саміту. Брюссель, 14 грудня 2023 року. Фото: European Union

Przed nami o wiele więcej wyzwań niż te, które już pokonaliśmy. UE pokazała, że nie pozwoli sobie na bycie zakładnikiem jednego kraju - Węgier czy jakiegokolwiek innego. Ale UE jest zaprojektowana w taki sposób, że wszystkie kluczowe decyzje dotyczące rozszerzenia są podejmowane w drodze konsensusu. Orban rozgrywa swoją strategię. Dobrze wie, czego chce i jak to osiągnąć. Z niemal wszystkimi krajami UE dyskusja nie będzie łatwa, ponieważ naszą mocną stroną jest rolnictwo, a to kwestia delikatna, przeszkoda dla wszystkich. Nasze postępy będą w dużej mierze zależeć od tego, czy UE utrzyma swoją strategiczną wizję, czy też zacznie bawić się, jak powiedział Freud, "narcystyczną wizją małych różnic". Najprawdopodobniej zrobi jedno i drugie. Nie ma jednak potrzeby się tego obawiać. Jesteśmy teraz w świątecznym nastroju i zasługujemy na to, nawet jeśli ma to wysoką cenę. Dla wielu Ukraińców członkostwo w UE jest synonimem przyszłości i kwintesencją zrozumienia, dokąd zmierzamy i o co walczymy. A teraz razem z UE zrobiliśmy milowy krok w tym kierunku. Będziemy potrzebować ich jeszcze wiele, ale możemy je zrobić.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy (2014-2019), mąż stanu, dyplomata. Pełnił następujące stanowiska: Doradca-Wysłannik Ambasady Ukrainy w Wielkiej Brytanii (2004-2008), Dyrektor Departamentu Unii Europejskiej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy (2008-2010), Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy w Republice Federalnej Niemiec (2012-2014).

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi kolorowych? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
20
хв

Ołena Gergel: – Wojna nauczyła mnie żyć teraźniejszością

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress