Exclusive
20
min

Rowery pana Piotra

Jak skromny mechanik z Olsztyna stał się dobroczyńcą ukraińskich dzieci

Tetiana Bakocka

Rowery w drodze do warsztatu Piotra Palińskiego

No items found.

Od pierwszych dni rosyjskiej inwazji na pełną skalę Piotr Paliński dostarcza pomoc humanitarną na Ukrainę. Najpierw do Lwowa, potem na granicę polsko-ukraińską. Podczas jednej z takich podróży odwoził z granicy do Olsztyna kobietę i jej syna, którzy uciekali z Charkowa tylko z jedną walizką. Ośmioletni Dima powiedział mu, że uwielbia jeździć na rowerze.

"Postanowiłem jakoś pomóc. Ale nie miałem takiego roweru, więc opublikowałem post na Facebooku. Moi przyjaciele dali mi tego samego dnia ... 15 rowerów. Napisałem kolejny post, że mamy rowery dla dzieci uchodźców. Poprosiłam też panią Annę Faranczuk, która koordynuje pracę Ośrodka Pomocy Uchodźcom przy parafii greckokatolickiej w Olsztynie, aby opowiedziała Ukraińcom o naszej inicjatywie. Rozdawaliśmy je każdemu, kto poprosił" - mówi Piotr.

Ważna pomoc

W ten sposób w kwietniu 2022 roku ruszyła akcja Rowery dla Ukraińców. Pół roku później dołączyła do niej działaczka charytatywna Dorota Limontas i wiele osób, które chciały pomóc uchodźcom.

"Pewnego dnia zadzwoniła do mnie kobieta z Giżycka z prośbą o odebranie roweru, który znalazła na śmietniku. Podziękowałem jej i powiedziałem, że niestety nie będę w stanie przejechać więcej niż sto kilometrów, aby odebrać rower. Wkrótce potem Jadwiga zadzwoniła do mnie ponownie. Powiedziała, że poprosiła lokalne władze o wsparcie akcji. W ten sposób udało jej się zebrać ponad 40 rowerów" - wspomina Palińsky.

Niedawno rower otrzymała Karolina, niedosłysząca dziewczyna porozumiewająca się językiem migowym, która zaczęła promować akcję wśród studentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Rozdawała im ulotki, w których mogli przeczytać o inicjatywie. Zebrała ponad 10 rowerów.

Ukraińcy z całej Polski proszą o rowery. Kiedy do Piotra zgłosiło się starsze małżeństwo z Częstochowy, Dorota Limontas znalazła wolontariuszy, którzy przywieźli im rowery. Ponadto Dorocie udało się zdobyć pieniądze z funduszu charytatywnego na zakup części zamiennych do ich naprawy.

"To była niewielka kwota. Ale była to też ważna pomoc" - mówi Piotr.

Piotr Paliński podczas transportu z pomocą do Ukrainy (drugi od prawej)

Mój ojciec zawsze jest w warsztacie

Ludzie przekazują panu Piotrowi różne rowery. Bywa, że są dwa, trzy, z których można zrobić jeden. Są też takie, które nie wymagają żadnych napraw.

"Rowery naprawia mój ojciec, Witold Paliński. Bez jego pomocy nie udałoby się. Jest na emeryturze i poświęca tej pracy cały swój wolny czas. W rzeczywistości pracy jest bardzo dużo. Budzę się rano i słyszę pukanie w piwnicy, co oznacza, że tata już pracuje. Późnym wieczorem wracam z pracy, a tata nadal jest w piwnicy. Często widzę go tam z dziećmi, które przychodzą nie tylko prosić go o pomoc w naprawie, ale także porozmawiać z nim lub nauczyć się, jak samemu coś naprawić" - mówi Piotr.

Kateryna Medvid i jej siedmioletnia córka Wiktoria przyjechały do Olsztyna w marcu 2022 roku z obwodu kijowskiego.

"Rowery ułatwiły nam adaptację do nowych warunków życia. Zmotywowały nas do wychodzenia z domu, wyłączenia telefonu, wspólnego wyjścia do parku, czy nad jezioro. Nadal chodzimy do pana Witolda, bo rowery od czasu do czasu wymagają przeglądu. Naprawia je za darmo. Pan Witold jest bardzo przyjazny i uprzejmy dla każdego, kto prosi go o pomoc. Zawsze częstuje herbatą i pyta o życie. Dla dzieci uchodźców jest jak dziadek, a dla nas, ich matek, jak ojciec" - mówi Kateryna.

Anna Kucheruk przyjechała do Olsztyna w marcu 2022 roku z 8-letnim synem i 14-letnią córką z Kijowa. Piotr podarował im trzy rowery, a kiedy dzieci podrosły i potrzebowały większych, mogli je wymienić.

"Oszczędzamy pieniądze na opłatach za transport, a jednocześnie dbamy o nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Zdarza się też, że pojawia się jakiś problem i zaczynam panikować. Wtedy wsiadam na rower, jadę i powtarzam w myślach: wszystko jest w porządku, jestem bezpieczna, znajdę właściwe rozwiązanie" - powiedziała Anna, która jeździ rowerem do pracy.

Deszczowe urodziny

Wielu Ukraińców, którzy znaleźli się w okolicach Olsztyna, otrzymało od Piotra rowery, którymi teraz dojeżdżają do pracy z miejscowości, w których mieszkają, oddalonych niekiedy o 10 czy 20 kilometrów od miasta, gdzie rzadko jeżdżą autobusy czy pociągi.

Pan Piotr pomaga Ukraińcom bezinteresownie. Poświęca wiele czasu, wysiłku i pieniędzy na tę kampanię. Nawet w swoje urodziny, kiedy padał deszcz, jeździł pod różne adresy i zbierał na przyczepie rowery dla Ukraińców.

Wielu osobom jego pomoc pomaga przezwyciężyć traumatyczne doświadczenia wojenne i przywraca poczucie ważności, i bycia potrzebnym,

W maju 2023 r. Piotr Paliński został jednym z finalistów nagrody Olsztynianin Roku 2022, przyznawanej przez "Gazetę Wyborczą" w Olsztynie, za naprawę i przekazanie wraz z ojcem ponad 500 rowerów ukraińskim uchodźcom.

Rowery od Piotra Palińskiego i jego ojca

Rower z duszą

Marcin Borkowski, psycholog, był jednym z pierwszych czytelników "rowerowego" wpisu Piotra na Facebooku.

"Byłem mile zaskoczony i pomyślałem: o mój Boże, znam tego człowieka! To pan Piotr! Naprawia mój samochód od lat. Ufam mu, wiem, że ma bardzo dobre serce. Nie wahałem się więc ani chwili i chciałem podarować mu jeden z moich rowerów, który bardzo lubiłem. Wielu moich przyjaciół zrobiło to samo", powiedział Borkowski

Piotr Paliński dodaje, że Polacy często oddają rowery, aby podzielić się wspomnieniami o bliskiej osobie lub niezapomnianymi chwilami z podróży. I cieszą się, że rower, który przeleżał w piwnicy wiele lat, dostanie nowe życie.

"Mam w garażu rower, który podarował mi 70-letni mężczyzna. Kupił ten rower 50 lat temu, kiedy był studentem. Przez pół wieku dbał o niego, jakby był żywą istotą i zdecydował, że nadszedł czas, aby pożegnać się z nim w ten sposób, przekazując go nam. Tak, wierzę, że ten rower, podobnie jak wiele innych, ma duszę. Rozumiem, że dzisiejsi młodzi ludzie nie chcieliby jeździć tak starym pojazdem. Ale to klasyk, rzadkość. Są ludzie, którzy doceniają takie unikaty, więc powinien trafić na aukcję. Pieniądze ze sprzedaży zostaną przeznaczone na leczenie dziewczynki chorej na raka" - powiedział Piotr.

Щоб приєднатися до акції «Велосипеди для українців», можна зателефонувати за номером +48 606 349 048 або написати до Пйотра Палінського на Фейсбуку.  Окрім велосипедів, збирають також самокати, ролики, скейтборди, дитячі візочки, м’ячі.

No items found.

Dziennikarka, redaktor Mikołajowskiego Oddziału Narodowej Publicznej Nadawczej Ukrainy. Autor programów telewizyjnych i radiowych, opowiadań, artikułów na tematy wojskowe, ekologiczne, kulturalne, społeczne i europejskie. Opublikowano w gazecie ukraińskiej diaspory w Polsce „Nasze Słowo”, na ogólnoukraińskich stronach dotyczących „Portal Integracji Europejskiej” Biura Wicepremiera ds. Integracji Europejskiej i Euroatlantyckiej oraz Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych. Międzynarodowe programy szkoleniowe dla dziennikarzy: Deutsche Welle Akademie, Media Neighbourhood (BBC Media Action), Thomson Foundation i inni. Współorganizatorka wielu dziedzin i szkoleń: projekty edukacyjno-kulturalnych dla uchodźców w Polsce, realizowane przez Caritas, Federację Organizacji Pozarządowych FoSA; „Kultura Pomaga”, realizowanych przez Osvitę (UA) i Zusę (DE). Jest współautorką książki „Serce oddane ludziom” o historii południowej Ukrainy. Opublikowano artykuł na temat wojskowe w książkach „Wojna na Ukrainie. Kijów - Warszawa: Razem do zwycięstwa” (Polska, 2022), „Lektury iczne: Zachowajmy dla otomności” (Ukraina, 2022)

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Kolejna taka śmierć w Nowym Targu

14 sierpnia 25-letnia Ukrainka w ciąży została przyjęta do szpitala w Nowym Targu. Podczas badania lekarze stwierdzili obumarcie płodu. Kobieta przeszła operację, dziecko urodziło się martwe. O sprawie poinformowali dziennikarze „Tygodnika Podhalańskiego”.

Później kobieta została przewieziona na oddział intensywnej terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w bardzo ciężkim stanie. Tam zmarła – dziennikarze sugerują, że prawdopodobnie na sepsę. Lekarze, powołując się na tajemnicę lekarską i ustawę o prawach pacjenta, nie skomentowali sprawy.

To nie pierwszy zgon na oddziale okołoporodowym tego szpitala.

W maju ubiegłego roku na oddziale ginekologicznym nowotarskiego szpitala zmarła 33-letnia Dorota, która była w 5. miesiącu

Mimo zagrożenia jej życia, lekarze nie usunęli ciąży. Zapewniali rodzinę, że wszystko jest w porządku. Gdy Dorocie odeszły wody, zalecili jedynie leżenie w łóżku. Na aborcję zdecydowali się dopiero wtedy, gdy jej stan się pogorszył – ale było już za późno. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Prawnik rodziny zmarłej zauważył, że lekarze dopuścili się „rażących zaniedbań” zarówno w procesie leczenia, jak w przekazywaniu informacji o stanie zdrowia kobiety. Po tym tragicznym zdarzeniu w wielu polskich miastach odbyły się protesty w ramach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

W 2023 r. w Warszawie odbył się duży protest. Bezpośrednim powodem była śmierć 33-letniej Doroty w Nowym Targu. Fot: Sestry

W oświadczeniu organizatorów protestów czytamy: „Dorota z Nowego Targu zmarła, ponieważ polska ustawa antyaborcyjna zabija i zamienia lekarzy w politycznych sługusów, a nie ekspertów od opieki zdrowotnej. Zmarła, bo lekarze nie wypełniają swoich obowiązków”.

Problem w chorym prawie

Polskie prawo aborcyjne jest jednym z najsurowszych w Europie. W 1993 roku przyjęto tak zwany „kompromis aborcyjny”. Zgodnie z nim aborcja była możliwa w trzech przypadkach: zagrożenia życia lub zdrowia matki, ciąży będącej wynikiem gwałtu oraz nieuleczalnej choroby lub nieodwracalnej wady płodu. W 2016 r. sejmowa większość w pierwszym czytaniu przyjęła projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Przewidziano odpowiedzialność karną zarówno dla kobiet, które chciałyby dokonać aborcji, jak dla lekarzy, którzy wykonywaliby takie zabiegi. W tym czasie kobiety wzięły udział w jednym z największych protestów w Polsce, który stał się znany na całym świecie jako Czarny Poniedziałek. Skandaliczny projekt ustawy został wycofany.

Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji w przypadku wad rozwojowych płodu, a rok później decyzja ta weszła w życie. Obecnie w Polsce aborcja jest możliwa tylko w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia życia bądź zdrowia matki. W pierwszym przypadku wiek płodu nie ma znaczenia, natomiast w drugim aborcja jest możliwa do 12. tygodnia ciąży.

Złagodzenie przepisów aborcyjnych było jednym z haseł partii Donalda Tuska przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku

Na początku 2024 r. premier oświadczył, że rząd jest gotowy złagodzić ograniczenia w dostępie do antykoncepcji awaryjnej i złagodzić przepisy antyaborcyjne.

Problem jednak pozostał. Sejm, reprezentowany przez marszałka Szymona Hołownię, blokował prace nad projektami ustaw liberalizujących przepisy aborcyjne. Pod koniec sierpnia 2024 r. premier Tusk przyznał, że w parlamencie nie ma wystarczającej liczby głosów, by złagodzić zakaz aborcji. Zadeklarował jednak, że rząd pracuje nad wprowadzeniem nowych procedur dla szpitali i prokuratorów, mających złagodzić niektóre z ograniczeń.

– Mogę tylko obiecać, że w ramach obowiązującego prawa zrobimy wszystko, aby kobiety cierpiały mniej, by aborcja była tak bezpieczna i dostępna, jak to tylko możliwe, gdy kobieta jest zmuszona do podjęcia takiej decyzji – stwierdził. – Chcemy zapewnić, że ludzie, którzy pomagają kobietom, nie będą prześladowani.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna dodała, że do przeprowadzenia aborcji powinno wystarczyć jedno zaświadczenie lekarskie potwierdzające, że zdrowie kobiety jest zagrożone. I że może to być na przykład zaświadczenie od psychiatry.

Jednak nawet jeśli nowa ustawa aborcyjna zostanie uchwalona, musi ją podpisać prezydent Andrzej Duda. I tu pojawia się problem, bo Duda wielokrotnie deklarował, że jest przeciwny aborcji. – Dla mnie aborcja to zabijanie ludzi  – powiedział przy jednej z okazji.

Wkrótce nowe protesty

Wiadomość o śmierci Ukrainki podczas porodu w Nowym Targu oburzyła Martę Lempart, aktywistkę i liderkę ruchu Strajk Kobiet. Ma ona wiele pytań do lekarzy, którzy nie zdołali uratować kobiety:

– To ten sam szpital, w którym w zeszłym roku zmarła ciężarna Polka Dorota, a w tym roku rodząca kobieta z Ukrainy. Nie znam całej sytuacji, ale nadal obwiniam lekarzy. Mam pytanie: co zrobili źle, że doszło do sepsy? Nie znam odpowiedzi, ale nie wierzę już w ani jedno ich słowo. Powinni byli zrobić wszystko, by zapobiec śmierci tej kobiety. Znam podejście lekarzy opiekujących się kobietami w ciąży w Polsce i wiem, ile czasu poświęcają na szukanie winnego nagłych sytuacji, które czasem się zdarzają.

Żaden z nich nie chce być osobą decyzyjną, a czas w takich sytuacjach jest na wagę złota

Według Lempart to, że lekarz waha się z podjęciem decyzji, bo boi się odpowiedzialności, to kłamstwo. Bo niektórzy lekarze po prostu gardzą kobietami:

– Znamy dziesiątki przypadków, w których lekarze odmawiali wykonania aborcji nawet w sytuacjach dozwolonych przez prawo – mówi Lempart. – Swoją decyzję tłumaczyli strachem przed odpowiedzialnością karną. Nie pamiętam jednak ani jednego przypadku w ciągu ponad 30 lat obowiązywania zakazu aborcji w Polsce, kiedy lekarze zostali ukarani lub postawieni przed sądem za wykonanie legalnej aborcji.

Polskie kobiety od lat wychodzą na ulice, aby walczyć o prawo do aborcji. Zdjęcie: Sestry

Rekomendacje dla szpitali, ogłoszone niedawno przez Ministerstwo Zdrowia, Lempart nazywa bezsensownymi. Jej zdaniem nie są zgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia:

– Chciałybyśmy, aby ministra zdrowia wysłuchała specjalistów od aborcji i opinii kobiet w ciąży w tej delikatnej kwestii – i to natychmiast! Co więcej, legalizacja aborcji jest zaleceniem komitetu ONZ, który wyraźnie wzywa Polskę do jej zalegalizowania i bezzwłocznego wprowadzenia moratorium na karanie w przypadku aborcji. Rząd musi zmienić prawo.

Dekryminalizacja aborcji powinna być ich sztandarowym projektem. Donald Tusk nie dopilnował, by jego partnerzy koalicyjni zagłosowali we właściwy sposób. Dlatego odpowiedzialność spoczywa na polskim rządzie

Ze względu na trudną sytuację z dostępem do antykoncepcji awaryjnej i zakaz aborcji, Polki są zmuszone szukać innych sposobów na przerwanie ciąży – szczególnie w krajach, w których jest to dozwolone. Pomagają im w tym największe kobiece organizacje non-profit: Aborcja Bez Granic i Aborcyjny Dream Team.

– Według samej tylko organizacji Aborcja Bez Granic mamy około 50 000 aborcji rocznie. To jedna trzecia całkowitego zapotrzebowania. Kobiety powinny mieć prawo do przerwania ciąży, kiedy tylko tego potrzebują. Żaden lekarz nie powinien im tego zabraniać – tym bardziej w przypadkach, gdy ich życie jest zagrożone. Osoby, które pomagają w przeprowadzaniu takich operacji, także powinny być chronione przez prawo.

Każda kobieta, która potrzebuje tego rodzaju pomocy, może skontaktować się z Aborcją Bez Granic pod numerem telefonu: 22 29 22 597. Lempart twierdzi, że to trzeci najpopularniejszy numer w Polsce, po policji i straży pożarnej. Jednocześnie zapowiada nową falę protestów w Polsce:

Już przygotowujemy się do protestów i akcji społecznych w obronie praw kobiet. Nie spoczniemy, dopóki nie będzie tak, jak być powinno

Tylko kobieta decyduje

„Martynka” to feministyczna organizacja, która od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej wspiera i chroni ukraińskie uchodźczynie w Polsce. Jej założycielka Nastia Podorożna mieszka w Polsce od 10 lat. Mówi, że poza Watykanem niewiele jest krajów w Europie, które mają tak surowe ograniczenia prawne dotyczące aborcji i dostępu do antykoncepcji awaryjnej, jak Polska:

– Pigułki do antykoncepcji awaryjnej są skuteczne tylko do piątego dnia po stosunku bez zabezpieczenia. Jednak i na nie polscy ginekolodzy nie zawsze wypisują recepty. Niestety, wielu polskich lekarzy ma kompleks Boga. Wiem, że zabrzmi to ostro, ale w mojej pracy zdarzył się przypadek, że młoda 18-letnia dziewczyna, która została zgwałcona, poszła na policję. Policjanci zabrali ją do ginekologa, a ten odmówił wypisania recepty na antykoncepcję awaryjną.

Powiedział po prostu: „Taka jest wola Boża” – i że dziewczyna jest za młoda, by brać takie tabletki

Wielu polskich lekarzy boi się przeprowadzać nawet te aborcje, które są dozwolone przez prawo. Nastia podkreśla, że jednym z powodów jest strach przed odpowiedzialnością. Przywołuje przypadek, który przydarzył się ginekolożce ze Szczecina. Lekarka ta znana jest z tego, że nie boi się wykonywać legalnych aborcji, uznając, że nie robi niczego nielegalnego.

– Jednak w ubiegłym roku do jej gabinetu przyszło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Podczas przeszukania zarekwirowano jej telefon, komputer i całą dokumentację pacjentek. W ten sposób wywierano na nią presję. Przy okazji policja uzyskała dostęp do bardzo intymnych zdjęć jej pacjentów – mówi Nastia.

„Ani jednej więcej” – pod takim hasłem protestują Polki. Fot: Sestry

Jak podkreśla Ukrainka, kobiety, które szukają pomocy u „Martynki”, nie chcą usuwać ciąży dla wygody – zdarzają się przecież na przykład przypadki gwałtów wojennych. Zmuszanie kobiety do donoszenia takiej ciąży Nastia nazywa torturą:

– Ofiary gwałtów przychodziły do nas po pomoc. Przede wszystkim zapewniliśmy im pomoc psychologiczną. To temat tabu. Kobiety rzadko kiedy przyznają się, że zaszły w ciążę w wyniku gwałtu dokonanego przez wroga. Ale nawet gdyby chciały pozbyć się płodu, lekarze nie pomogliby im tutaj, w Polsce, gdzie otrzymały tymczasowe schronienie.

Bo nie ma przeciwwskazań do przerwania ciąży, a sam gwałt nie został udowodniony. Moim zdaniem to jest rażące naruszenie praw kobiet

Nawet kobiety będące w upragnionej ciąży boją się rodzić w Polsce, bo nie ufają lekarzom:

– Lekarze czasami lekceważą bezpieczeństwo swoich pacjentek. Znam historię kobiety, która zaszła w upragnioną ciążę, ale badanie wykazało nieprawidłowości w rozwoju płodu. Istniało duże prawdopodobieństwo, że dziecko umrze po urodzeniu. Niestety w Polsce to nie jest powód do przerwania ciąży. Pomogliśmy tej kobiecie. Znaleźliśmy organizację, która zorganizowała dla niej aborcję w Holandii.

Chcę, by ukraińskie kobiety – niezależnie od tego, czy są w upragnionej, czy niechcianej ciąży – wiedziały, że mamy siebie nawzajem

Każda kobieta, która potrzebuje pomocy, może zwrócić się do „Martynki”. Kobietom, które chcą zostać matkami, organizacja pomoże znaleźć postępowego lekarza. A tym, które zaszły w niechcianą ciążę, doradzi, jak ją legalnie i bezpiecznie usunąć.

20
хв

25-letnia Ukrainka i jej nienarodzone dziecko zmarli w polskim szpitalu

Natalia Żukowska
Festiwal na Malcie

Poznański festiwal teatru i sztuki Malta uznawany jest za jedno z najważniejszych tego rodzaju cyklicznych wydarzeń w Europie. W programie znajdują się spektakle, koncerty oraz inne wydarzenia artystyczne i literackie. Hasło tegorocznego festiwalu, który po raz pierwszy odbywa się pod patronatem Dominiki Kulczyk, brzmi „For Love!”. Koncentruje się on na trzech tematach: kobieta, natura i przyszłość.

Część wydarzeń artystycznych jest poświęcona kwestiom, które dotyczą współczesnych kobiet – w szczególności uchodźczyń z Ukrainy. Dlatego ich patronkami są Sestry. I tak obejrzymy:

  • 12 września o 19.00 - kameralny spektakl „Zamknięte pokoje”, w którym Maria Bruni i Tomasz Mikan wcielą się postaci dwojga uciekających przed wojną ludzi, którzy, zamknięci w czterech ścianach, opowiadają swoje historie. Maria Bruni z Mariupola, od 2022 roku mieszkanka Poznania i aktorka tutejszego Teatru Nowego, przygotowała tę sztukę, by zwrócić uwagę na sytuację ukraińskich kobiet w polskim społeczeństwie.
„Zamknięte pokoje”
  • 11 września o 19.00 - spektakl „Kasandra” Olgi Grigorasz to interpretacja dramatu Łesi Ukrainki napisanego sto lat temu. W starożytnych mitach greckich córka króla Priama została przeklęta darem jasnowidzenia. Widzi przyszłość, ale nikt jej nie wierzy – a na jej oczach tragedie, którym można było zapobiec, stają się rzeczywistością. Współczesna wersja tej historii jest dziełem Teatru Emigrant, założonego w Poznaniu przez Ukrainki i Białorusinki.
„Kasandra”
  • 10 września o 18.00 - film „Syndrom Hamleta” w reżyserii Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego to dokument utkany z osobistych wspomnień i traum młodych ludzi, którzy muszą zmierzyć się z wojenną rzeczywistością. Roman opowiada o terrorze na froncie, Sławik zwierza się z myśli samobójczych, a Katia mówi o strachu przed gwałtem i seksizmie w wojsku. Po projekcji odbędzie się spotkanie z twórcami filmu.
Kadr z filmu „Syndrom Hamleta”
20
хв

Malta Festival 2024: kobiety, Ukraina, wojna. For love!

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Kristina Katrakis: Kiedy ja, Amerykanka, powiedziałam na granicy, że nie opuszczę Ukrainy, ponieważ nie mogę zostawić Ukraińców na śmierć, strażnik graniczny... płakał

Ексклюзив
20
хв

Mama Natalia i jej foczki

Ексклюзив
20
хв

Grażyna Staniszewska: Wspieramy tych, którzy stracili kogoś na wojnie

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress