Exclusive
20
min

Przyszłość Polski jest w rękach każdej kobiety

Wynik tegorocznych wyborów zależy od kobiet. W mediach społecznościowych błyskawicznie rozprzestrzeniło się hasło: "Mój głos nic nie zmieni. Siedem milionów kobiet tak powiedziało..."

Bianka Zalewska

Wiec w ramach kampanii "Kobiety na wybory". Szczecin, 8 października 2023 r. Fot: Paweł Wodzyński/DDTVN/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Nie jestem członkinią żadnej organizacji, ani partii politycznej. Jestem niezależną dziennikarką. Chciałabym Wam wyjaśnić, co dzieje się teraz w Polsce.

Wybory już za kilka dni. Wiele znanych Polek - aktywistek, aktorek, znanych kobiet - zjednoczyło się w inicjatywach wyborczych takich jak "Wspieram sukces kobiet", czy "Kobiety na Wybory". Dlaczego pojawiły się teraz?

W Polsce 53% wyborców to kobiety. Gos każdej kobiety jest najważniejszy. Zachęcamy kobiety do pójścia do urn i głosowania.

Ale nie tylko. Inicjatywy kobiece głośno mówią o najważniejszych problemach Polek.

Przeprowadzono ankiety z udziałem prawie 20 tys. kobiet z różnych miast i wsi. Zapytano je: "Jakie są ich największe problemy?", "Dlaczego nie chodzą na wybory?". I co odpowiedziały? Jednym z głównych problemów Polek jest przemoc. Fizyczna, seksualna, moralna, finansowa. Ale nie tylko. Kolejnym dużym problemem jest prawo antyaborcyjne [polskie prawo aborcyjne jest jednym z najsurowszych na świecie - red.]

Marsz Miliona Serc. Warszawa, 1 października 2023 r. Fot: Jacek Domiński/REPORTER

1 października w Warszawie odbył się masowy Marsz Miliona Serc, zorganizowany przez największą siłę opozycyjną w Polsce, Platformę Obywatelską. Dlaczego kobiety przyłączyły się do tego marszu? Między innymi dlatego, że kilka miesięcy wcześniej kobieta zmarła w szpitalu z powodu zakazu aborcji [mowa o 33-letniej Dorocie Lalik, która była w piątym miesiącu ciąży. Doszło do przedwczesnego porodu, ale lekarze odmówili usunięcia płodu. Obumarł on w łonie matki, a trzy dni później kobieta zmarła z powodu zatrucia krwi - red.] Lekarze boją się dokonywać aborcji nawet wtedy, gdy może to uratować życie [aborcja w Polsce zagrożona jest karą 5 lat więzienia - red.]

Jeszcze zanim PiS doszedł do władzy, polska ustawa antyaborcyjna była już jedną z najsurowszych w Europie [przyjęta w 1993 r., przewidywała trzy przypadki, w których aborcja jest możliwa: zagrożenie życia matki, ciąża w wyniku gwałtu i wada płodu - red. Od 2021 r. w Polsce obowiązuje zakaz aborcji w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Kobiecie, która wie o wadach swojego nienarodzonego dziecka, każe się czekać, aż płód umrze. Kiedy nienarodzone dziecko umiera, zdarza się, że umiera również matka. Lekarze boją się pójść do więzienia, więc wahają się przed wykonaniem aborcji.

Policja ściga kobiety, które dokonały aborcji jak przestępczynie.

Upokorzenie, z jakim na co dzień żyją Polki, zagrożenie ich zdrowia i życia, były jednymi z powodów, dla których przyłączyliśmy się do Marszu Miliona Serc. Kobiety powiedziały: "Dość tego! Trzeba znów wyjść na ulice".

My, Polacy, czujemy się, jakbyśmy wrócili setki lat temu do średniowiecza. Oprócz zakazu aborcji, zapłodnienie in vitro (IVF) nie jest w Polsce finansowane na poziomie państwowym - w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Wcześniej sztuczne zapłodnienie można było przeprowadzić na koszt ubezpieczenia zdrowotnego, ale teraz już nie. Ludzie wykonują wiele testów, prób zapłodnienia in vitro i wydają na to ogromne sumy pieniędzy. Ale państwo nie robi nic. I to pomimo tego, że niepłodność jest problemem globalnym [według WHO 15-20% par nie może mieć dzieci, a w Polsce około 3 mln osób jest niepłodnych - red.]

"Czarny protest" w Polsce: kobiety protestowały przeciwko zakazowi aborcji przed siedzibą PiS. Warszawa, 3 października 2016 r. Fot: Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl

Władze i Kościół bardzo źle wypowiadają się o dzieciach urodzonych dzięki in vitro. To temat na osobny film, artykuł lub książkę. W społeczeństwie jest wiele nienawiści. Aborcja jest grzechem. Dzieci urodzone dzięki sztucznemu zapłodnieniu nie są ludźmi. Osoby LGBT są złe. Ludzie uważają, że rząd wspiera kościół, a nie ich prawa.

Podczas gdy w przypadku zapłodnienia in vitro po prostu nie ma finansowania z krajowego programu opieki zdrowotnej, surogacja jest przestępstwem. W rzeczywistości w Polsce jest to równoznaczne z handlem ludźmi. I nikogo nie interesuje, dlaczego kobiety decydują się na ten krok. Nikogo z rządzących nie interesuje to, że kobieta po chorobie nowotworowej została bez macicy i nigdy sama nie urodzi dziecka. W Polsce jest to przestępstwo. To jest przestępstwo, kropka.

W Polsce trudno jest zajść w ciążę, trudno jest nosić dziecko, a właściwie: urodzić dziecko. Kobiety czasami nawet boją się chodzić do lekarzy.

Prawdopodobnie widzieliście już filmy o odbieraniu praw kobietom w Polsce. Są to filmy wyborcze Stowarzyszenia Wolne Sądy. W jednym z nich Polka przychodzi do ginekolożki. Ledwo kładzie się na fotelu, lekarkę odsuwa mężczyzna w garniturze i wsuwa się między nogi kobiety.

- Co Pan zwariował? Jakie dzieci nienarodzone? - krzyczy kobieta.

- Wybrałaś mnie! - odpowiada mężczyzna.

- Ja? Ja nawet nie brałam udziału w wyborach.

- Taaaa - mruczy mężczyzna.

Kiedy mówimy o kobietach, nie mówimy tylko o aborcji, czy zapłodnieniu in vitro. Potrzebne są znaczące zmiany w ustawodawstwie. Mówimy o alimentach, ubóstwie starszych kobiet, pomocy osobom niepełnosprawnym oraz ogólnie o opiece zdrowotnej i zapobieganiu chorobom. Eksperci ds. praw kobiet zwracają uwagę na potrzebę zreformowania systemu transportu i edukacji, ochrony praw zwierząt itp.

Jednak bardzo często kobiety nie chodzą na wybory. Mówią, że nie interesują się polityką, bo to nie ich problem. Ale to nieprawda - to są ich problemy.

Liderzy niektórych partii publicznie twierdzą, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu. Jednocześnie jeden z tych przywódców politycznych wzywa do legalizacji pedofilii. Mówią, że 13-letnia dziewczynka sama decyduje, czy chce uprawiać seks, czy nie. To absurd. Podobnie politycy ci twierdzą, że głównym wrogiem Polski jest obecnie Unia Europejska. Nie Rosja.

Największe Centrum Pomocy Ukrainie w Krakowie jest domem dla 300 Ukraińców, którzy uciekli przed wojną. Fot: M.Lasyk/REPORTER

Inni liderzy tej partii mówią, że chcą odebrać pomoc Ukraińcom, bo stracą na tym tylko Polacy. Chciałabym Was zapewnić, że jeśli dojdzie do zmiany rządu w Polsce, wsparcie dla Ukrainy nie ustanie. Wręcz przeciwnie, partie opozycyjne podkreślają znaczenie naszej unii i przyjaźni polsko-ukraińskiej.

Od początku wojny to zwykli Polacy pierwsi otworzyli swoje drzwi i serca dla Ukraińców, i zaczęli pomagać. Rząd zaczął to robić później.

W ostatnich wyborach PiS wygrał dzięki obietnicy wypłaty świadczeń 500+. Nikt tych wypłat nie odbiera. Opozycja twierdzi, że wszystkie one pozostaną. Wiele osób zwraca też uwagę na brak przedszkoli w małych miejscowościach i na wsiach. To oczywiście problem nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Spójrzmy jednak na statystyki - ilu mężczyzn idzie na zwolnienie lekarskie, gdy ich dziecko jest chore? To oczywiste. Często mówimy o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Jednak w prywatnych rozmowach z pracodawcami słyszy się, że płacą więcej tym, którzy są bardziej dyspozycyjni. Co to oznacza? Kobieta nigdy nie będzie tak wolna i dostępna jak mężczyzna. Generalnie dyskusja polityczna toczy się teraz wokół 500+, 800+ i dostępu do aborcji. Tak jakby nasze potrzeby ograniczały się do tych rzeczy.

Kampania Wspieram Sukces Kobiet, przy wsparciu Uniwersytetu SWPS, przeprowadziła badanie na temat tego, dlaczego kobiety nie chodzą do urn wyborczych i nie głosują. Co pokazały wyniki? Kobiety nie widzą dobrych programów politycznych. Ponadto ważnym czynnikiem jest problem z dotarciem do lokalu wyborczego.

Inicjatywy kobiece, które działają za darmo i są całkowicie apolityczne, starają się zachęcić Polki do głosowania. Kobiety w Polsce uzyskały prawo wyborcze wcześniej niż kobiety w innych krajach europejskich czy Stanach Zjednoczonych. Od 1918 roku Polki mają prawa wyborcze [w 1919 roku do Sejmu wybrano po raz pierwszy osiem kobiet - red.]

Polityka to nie tylko wybory czy kłótnie w parlamencie. Chodzi o nasze emerytury, przedszkola i kontrolę nad tym, gdzie trafiają nasze podatki.

Niech nikt ci nie mówi, że my, kobiety, nie rozumiemy polityki. Rozumiemy nasze potrzeby. I o to właśnie chodzi w polityce.

Jest coraz więcej kobiecych inicjatyw wyborczych. Nie konkurują one ze sobą, ale wzajemnie się uzupełniają. Wynik tegorocznych wyborów może zależeć od każdej kobiety. W mediach społecznościowych rozprzestrzenia się hasło: ,,Mój głos nic nie zmieni". I siedem milionów kobiet tak powiedziało...".

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prawniczka z wykształcenia. Reporterka i osoba publiczna. Pracuje w jednym z największych studiów telewizyjnych na świecie — Warner Bros Discovery. Pierwsza Polka otrzymała nagrodę International Women of Courage Award (IWOC), przyznawaną wybitnym kobietom z całego świata. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał Biance Zalewskiej Order Księżniczki Olgi II stopnia (2022), a prezydent Ukrainy Petro Poroszenko Order Księżniczki Olgi III stopnia (2014). Autorka raportaży i filmów dokumentalnych ze stref wojennych na całym świecie, w tym z Ukrainy, Iraku i Syrii. Od 2014 roku pracowała w strefie ATO w Donbasie, gdzie została poważnie ranna.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Elżbieta Korolczuk: – Nie możemy godzić się na świat, w którym kobiety tracą prawa

Ексклюзив
20
хв

Im więcej kobiet w armii, tym większe ich prawa

Ексклюзив
20
хв

„Jesteśmy bezdomni, ale nie sami”: jak migranci, bezdomni i wolontariusze ratują się nawzajem

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress