Exclusive
20
min

Paweł Kowal do Europejczyków: - Ta wojna jest o Was i o wasze mózgi

„Zachodnie cele nie są bombardowane, ale bombardowane są zachodnie mózgi, bombardowana jest zachodnia świadomość. Musimy się bronić - dać dziś Ukraińcom możliwość obrony” - Paweł Kowal, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP, o ostatnich atakach Rosji na Ukrainę.

Maria Górska

Putin zmienia taktykę ostrzału Zdjęcie: Dmytro Smolienko/Ukrinform/East News

No items found.

Dlaczego Putin uciekł się do nowego rodzaju ataku? Czy Ukraina będzie w stanie uderzyć w głąb Rosji? Co tak naprawdę kryje się za zatrzymaniem Durowa w Paryżu? Jaką rolę może odegrać premier Modi w rozmowach pokojowych?

Maria Górska: 26 sierpnia, dwa dni po Dniu Niepodległości, ukraińska infrastruktura energetyczna stała się celem zmasowanego ostrzału. 100 pocisków rakietowych i tyle samo szahidów uderzyło w 15 ukraińskich regionów. Są ranni i zabici, zniszczona infrastruktura. Co nam to mówi o planach Putina?

Paweł Kowal: Putin próbuje wyjść z impasu, w którym się znalazł. W przeciwieństwie do wielu zachodnich ekspertów uważam, że obecna sytuacja jest bardzo trudna dla szefa Kremla. Prawdopodobnie czuje, że jego wewnętrzny krąg próbuje go zdyskredytować, mówiąc: „Nie potrafisz nawet obronić swoich granic”. Te ataki są więc reakcją Putina. Można z tego wyciągnąć jeden wniosek: my, Zachód, nie powinniśmy próbować nakładać dalszych ograniczeń na użycie broni przez Ukrainę, z wyjątkiem tych narzuconych przez prawo międzynarodowe. I to byłoby najbardziej sprawiedliwe podejście. Ukraińcy mają prawo do sprawiedliwego odwetu, adekwatnych i proporcjonalnych działań wobec Rosji.

Kilka Institute for the Study of War (ISW) w ostatnim raporcie stwierdza, że możliwość atakowania celów w Rosji jest punktem zwrotnym w tej wojnie. Obecnie Ukraina może atakować tylko do 100 km od granicy za pomocą systemów ATACMS. Prezydent Zelensky stwierdził również, że zdolność ataku pociskami dalekiego zasięgu jest kluczową decyzją dotyczącą Ukrainy na świecie, która może wszystko zmienić.

Stanowisko powinno być takie, że jeśli Ukraińcy mają jakąkolwiek broń, to mogą jej użyć. I to powinno być jasne i oczywiste. W przeciwnym razie Zachód, który nakłada te ograniczenia, w pewnym stopniu bierze na siebie odpowiedzialność za potencjalne akty odwetu Putina. Wojna musi się szybko skończyć. Ukraińcy mają prawo do proporcjonalnej odpowiedzi na ataki.

Myślę, że nikt nie zaprzecza, że to, co robią Ukraińcy, jest proporcjonalne i sprawiedliwe. Kropka. I tak powinno być w tym przypadku

Jeśli Ukraina otrzyma pomoc, powinna być w stanie prowadzić wojnę zgodnie z prawem międzynarodowym, na własną odpowiedzialność i dla własnego bezpieczeństwa. Co więcej, operacja w Kursku  pokazuje, że po prostu nie ma innego sposobu na pokonanie Rosjan. Odpowiedź musi być jasna, przejrzysta i proporcjonalna.

26 sierpnia Rosja zaatakowała 15 obszarów. Zdjęcie: Państwowa Służba Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy/AFP/East News

Pełny zakres systemów ATACMS — 300 km — pozwala Ukrainie zaatakować ponad 250 celów wojskowych w Rosji. AAle bez możliwości wykorzystania pełnego zasięgu nie możemy osiągnąć tych celów, w tym lotnisk wojskowych, z których startują samoloty z pociskami rakietowymi, aby uderzyć w szpitale dziecięce.

Chciałbym podkreślić, że pojawia się nowy element w taktyce Putina. Atakuje on miejsca w jakiś sposób powiązane z Zachodem, jak na przykład ostatni atak na dziennikarzy w hotelu. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło.

Podczas ataku na hotel w Kramatorsku, w którym zginęli i zostali ranni dziennikarze z kilku krajów, ranna została również polska dziennikarka Monika Andruszewska. Akurat przejeżdżała obok i odłamek uderzył w jej samochód. Przede wszystkim ucierpiał hotel, co jest nowym elementem. W końcu kto może mieszkać w hotelu? Mieszkają tam goście, a najczęściej dziennikarze, dyplomaci, politycy. To są ludzie, którzy reprezentują świat zewnętrzny.

Przede wszystkim atak miał miejsce na hotel, dokładnie taki jest nowy element. W końcu kto może zatrzymać się w hotelu? Mieszkają tam goście, a najczęściej — dziennikarze, dyplomaci, politycy. Są to ludzie, którzy reprezentują świat zewnętrzny.

Hotel, szpital, obiekty cywilne — Putin przekracza granicę. Zachód musi zatem mieć jasne stanowisko w tej sprawie

Zapominamy, że jest to wojna wypowiedziana wszystkim, tocząca się na różnych poziomach. Podstawowe pytanie jest proste: czym jest wojna, a czym pokój? Ludziom na Zachodzie, którzy obserwują dzisiejsze wydarzenia, trudno jest interpretować je jako pokój. To już nie jest pokój, to sytuacja sprzed wojny lub stanu wojennego, kiedy wojna nie toczy się w takim kinetycznym sensie.

Niedawno na spotkaniu z młodymi ludźmi w Olsztynie, pod nazwą Kampus 3.0, zapytałem polskich studentów: „Kiedy tak naprawdę zaczyna się wojna? Ta wojna toczy się o was i wasze mózgi. Ktoś codziennie ładuje w was propagandę wszystkimi możliwymi kanałami”. Zachodnie cele nie są bombardowane, ale bombardowane są zachodnie mózgi, bombardowana jest zachodnia świadomość. Są one podkopywane - i to również jest stawką w tej wojnie. Musimy się bronić - dać Ukraińcom możliwość obrony już dziś. Jeśli masz jakąkolwiek broń i jest ona legalna, i nie jest zabroniona przez międzynarodowe konwencje, to po prostu walcz, zwłaszcza jeśli chcesz.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt zmasowanego ostrzału Ukrainy 26 sierpnia. Jednym z celów rosyjskich pocisków była kijowska tama hydroelektryczna. To zbrodnia bliska użyciu broni jądrowej, ponieważ taki atak na stolicę, takie ukierunkowane uderzenia, są w rzeczywistości próbami wymazania ukraińskiej stolicy z mapy. Co Pana zdaniem siedzi w głowie Putina - nie udało mu się podbić, to teraz chce zniszczyć?

Putinowi chodzi o jedno - utrzymać się u władzy i mieć pieniądze, czuć się bezpiecznie. Ukraińcy pokazali, że są w stanie wejść do regionu Kurska i tam pozostać. Nie chodzi o jedno- czy dwudniowy nalot, ale o zdolność do utrzymywania pozycji w pobliżu Kurska przez dłuższy czas. Putin to widzi. I jego reakcja jest oczywista. Paradoksalnie, jest ona wymierzona przede wszystkim w jego wewnętrzny krąg, ponieważ musi on udowodnić swoim ludziom, że jest w stanie kontrolować sytuację, a jeszcze lepiej - pokazać, że jest niezastąpiony. Dziś Putin ma z tym problemy.

Naprawdę wierzę, że mamy do czynienia z jednym z najtrudniejszych momentów panowania dyktatora

Można go porównać tylko do marszu Prigożyna, który miał elementy powstania, ale też elementy operacji specjalnej. Można go również porównać do działań Nawalnego, które również miały elementy prawdziwego sprzeciwu, ale także elementy operacji specjalnej, gdzie oczekiwano, że być może podczas wyborów prezydenckich w Rosji ktoś postawi na Nawalnego lub wciągnie go do gry. A teraz mamy trzeci taki kluczowy punkt.

Celem Rosjan stały się zarówno obiekty cywilne, jak i energetyczne. Zdjęcie: Państwowa Służba Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy

PMarcin Bosacki, poseł na Sejm i przewodniczący polsko-ukraińskiej grupy międzyparlamentarnej  powiedział niedawno Espresso, że w razie potrzeby Polska może tej zimy zapewnić wsparcie energetyczne zachodniej Ukrainie. O jakim programie mówimy i jakiego rodzaju pomocy może oczekiwać od UE cała Ukraina, a nie tylko jej zachodnia część?

Większość potrzeb energetycznych Ukrainy w tym roku prawdopodobnie zostanie zaspokojona przez ukraińską produkcję, w tym energię jądrową. Jednocześnie będziemy w stanie zorganizować dodatkowe możliwości eksportu energii z Polski. To bardzo dobry projekt, opłacalna transakcja, ponieważ zwiększamy nasze możliwości eksportowe i możemy zaspokoić około 5-8% zapotrzebowania Ukrainy na energię elektryczną w zimie. Dysponujemy możliwościami technicznymi, by w razie potrzeby dostarczać energię. Mamy fundusze, aby za to zapłacić, i mamy możliwość zaangażowania polskich firm. Możemy wykorzystać zgromadzony węgiel. Jest to więc bardzo dobry program przygotowany przez Polskę, który jest realnym wsparciem dla Ukrainy. Na obecną sytuację można patrzeć z różnych perspektyw. Amerykańscy doradcy z Kongresu pytali mnie już, czy mamy plan na wypadek, gdyby do Polski napłynęła fala uchodźców energetycznych. Mamy taki plan, ale można temu zapobiec. Podstawowym elementem jest możliwość eksportu energii - po raz pierwszy mówię to publicznie.

Jesteśmy na to gotowi i jest to bardzo korzystne zarówno dla Ukrainy, jak i dla polskiej gospodarki, a także a także dla relacji polsko-ukraińskich, bo zwiększa nasz eksport. Wiemy, że najlepszym sposobem na budowanie relacji dwustronnych jest zwiększanie eksportu

Mamy plan dostarczenia różnych generatorów i niezbędnego sprzętu, aby wzmocnić zdolność do produkcji i przesyłania energii dla infrastruktury krytycznej, zwłaszcza dla Charkowa, zwłaszcza dla szpitali. Mamy ten sprzęt i udało mi się już skoordynować kilka dużych polskich firm i instytucji, aby go przygotować. Nasz plan energetyczny obejmuje również wysłanie dużej liczby lepszych źródeł zasilania, które mogą być wykorzystane do Starlinków.

Po Po atakach takich jak ten z 26 sierpnia, scenariusz możliwej nowej fali uchodźców energetycznych z Ukrainy do Polski staje się bardziej realny. Na co w związku z tym przygotowuje się Warszawa?

Jestem w stałym kontakcie z producentami energii w Ukrainie i w Polsce. Dziś jesteśmy w stanie zaspokoić ukraińskie potrzeby. Jeśli mówimy o przygotowaniach do najgorszego scenariusza, to można to uznać za sytuację nadzwyczajną, ale teraz nie ma o czym mówić.

Wspomniał Pan o wojnie o umysły Zachodu. 24 sierpnia francuska policja aresztowała Pavla Durova, twórcę komunikatora Telegram, gdy jego biznesowy odrzutowiec lądował na paryskim lotnisku. Trwa dochodzenie w sprawie wykorzystywania Telegrama przez grupy przestępcze, od pedofilii po handel narkotykami, ze względu na brak moderacji treści w aplikacji. Co według Pana jest najważniejsze w tej historii dla Polaków i Ukraińców?

Zdecydowanie jest coś niewytłumaczalnego w historii Telegramu. Nie używam tego komunikatora. Wszyscy są zaskoczeni, że nie mam tam konta. Z jakiegoś powodu zawsze uważałem, że to zły pomysł. Durov jest prawdopodobnie podejrzewany o bliskie relacje z Kremlem. I tu, jeśli mówimy o mediach społecznościowych, widać czarną passę, bo niedawno amerykański sąd zmusił Elona Muska do ujawnienia akcjonariuszy, którzy pomogli mu kupić Twittera. I okazuje się, że ta najpopularniejsza aplikacja w Polsce też ma elementy rosyjskiego biznesu.

Z zakupem aplikacji powiązani są bowiem synowie rosyjskich oligarchów, Petera Avena i Vadima Moskovicha, którzy pomogli Muskowi kupić Twittera.

Istnieją również wątpliwości co do innych sieci społecznościowych. Ale dlaczego nas to dziwi? Od dawna wiadomo, że rosyjscy oligarchowie inwestują w te media, inwestują w nie, aby na nie wpływać, ponieważ zawsze wierzyli, że może to dać zwycięstwo różnym populistom. Wiadomo, że było to źródłem potencjalnego zwycięstwa i poparcia dla Trumpa. Najbardziej jaskrawym przykładem tego, jak media społecznościowe zadały skuteczny cios, było referendum w sprawie Brexitu. Ważne jest, czego się z tego nauczymy, ponieważ w rzeczywistości każdy główny portal społecznościowy ma kluczowe znaczenie dla nowoczesnej komunikacji politycznej.

Jaka może być motywacja ludzi takich jak na przykład Elon Musk do ewentualnej współpracy z rosyjskimi służbami specjalnymi, które zawsze stoją za pieniędzmi rosyjskich oligarchów?

Nie jesteśmy psychologami, ale myślę, że jest to cecha charakterystyczna nawet najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi - w pewnym momencie nagle wpadają na pomysł, że chcą być artystami, projektantami lub politykami. Myślę, że chodzi o ukryte pragnienie Muska, by być kimś innym niż tym, kim się stał. Czasami ludzie myślą: okej, jestem wielkim biznesmenem, więc mogę być politykiem, ponieważ aby być politykiem, wystarczy mówić przez minutę. Niestety, tak nie jest. Polityka wymaga pewnego poziomu profesjonalizmu, dużo pracy, dużo poświęcenia. Ludzie tacy jak Musk często dowiadują się o tym za późno. Czuję, że nic nie wyjdzie z kariery Muska, w którą za dużo zainwestował i był zmuszony za bardzo się odsłonić.

Pokazał, że ma określone poglądy polityczne, zaczął otwarcie zaczął otwarcie popierać jednego z kandydatów w USA, czyli Trumpa, wystąpił przeciwko Harris i za bardzo się odsłonił.
Trump, wprzypadku zwycięstwa w wyborach, jest gotowy zaoferować Muskowi stanowisko. Zdjęcie: Alex Brandon/East News

Jakie wnioski?

Trzeba być ostrożnym. A strategicznie jestem przekonany, że kluczowe media, ze względu na strategiczne znaczenie informacji, będą musiały podlegać znacznie głębszym wymogom regulacyjnym ze strony Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Nie jest łatwo powiedzieć: zamknij to, nie używaj tamtego, ponieważ jest to konieczne i niezwykle ważne dla prowadzenia polityki w krajach demokratycznych. Musimy być jednak ostrożni. Strategicznie zmierzamy w kierunku, w którym Stany Zjednoczone i Unia Europejska będą musiały ściślej monitorować strukturę własności kluczowych mediów społecznościowych.

Jak ocenia Pan wizytę premiera Indii, Narendry Modiego, w Polsce i na Ukrainie? Co ta wizyta zmienia i czy przybliża pokój?

To była dla nas bardzo ważna wizyta, bo po raz pierwszy od 45 lat premier Indii był w Polsce. Postawa Indii po ataku Rosji na Ukrainę była niejednoznaczna, choć nie tak bardzo jak Chin. A teraz, podczas wizyty Modiego w Moskwie, przywódca Kremla zaatakował szpitale w Kijowie. To był policzek dla Modiego. Modi jest potężnym politykiem, nie lubi takich rzeczy. Wiążę pewne nadzieje z jego polityką. Czy zrobił wiele dla Ukrainy? Czy Ukraina była w stanie wiele spraw rozwiązać z Modim? Nie, ale fakt, że pojechał do Kijowa i miał odwagę, jest ważny.

Pamiętajmy, że z punktu widzenia różnych ludzi na całym świecie wyjazd do kraju, w którym toczy się wojna, to odwaga. Myślę, że Modi opowie się za jakimiś rozsądnymi rozmowami pokojowymi

Ukraina chce pokoju, ale nikt nie chce tak zwanego “pokoju". Aby zawrzeć pokój i jakoś rozwiązać kwestie związane na przykład z zawieszeniem broni, potrzebujemy większego wsparcia ze strony krajów globalnego Południa. Na Chiny nie ma co liczyć, ale na Modiego i RPA chyba warto. W tym celu musimy rozpocząć przygotowania do nowej konferencji pokojowej, która mogłaby odbyć się na Bliskim Wschodzie. Niedawno miałem okazję rozmawiać z organizatorami niedawnej konferencji w Szwajcarii, więc wszystko składa się w jedną całość - wizyta Modiego przybliża nas do korzystnego dla Ukrainy rozwiązania.

No items found.

Redaktorka naczelna magazynu internetowego Sestry. Medioznawczyni, prezenterka telewizyjna, menedżerka kultury. Ukraińska dziennikarka, dyrektorka programowa kanału Espresso TV, organizatorka wielu międzynarodowych wydarzeń kulturalnych ważnych dla dialogu polsko-ukraińskiego. w szczególności projektów Vincento w Ukrainie. Od 2013 roku jest dziennikarką kanału telewizyjnego „Espresso”: prezenterką programów „Tydzień z Marią Górską” i „Sobotni klub polityczny” z Witalijem Portnikowem. Od 24 lutego 2022 roku jest gospodarzem telemaratonu wojennego na Espresso. Tymczasowo w Warszawie, gdzie aktywnie uczestniczyła w inicjatywach promocji ukraińskich migrantów tymczasowych w UE — wraz z zespołem polskich i ukraińskich dziennikarzy uruchomiła edycję Sestry.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dzień po wyborach prezydenckich w USA upadła niemiecka koalicja rządząca. 6 listopada kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował Christiana Lindnera, ministra finansów i lidera Wolnej Partii Demokratycznej, oskarżając go o egoizm i nieodpowiedzialność. Według niemieckich mediów głównym problemem był budżet na przyszły rok. Czy Olaf Scholz pozostanie na fotelu kanclerza? Jakie są szanse skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych krytyków pomocy Ukrainie na wzmocnienie swoich pozycji po przedterminowych wyborach? I jak niemiecki kryzys polityczny może wpłynąć na poparcie dla Kijowa i bezpieczeństwo europejskie? Oto opinie ekspertów.

Ampelkoalition już nie działa

Tworząca rząd tak zwana „koalicja sygnalizacji świetlnej” [niem. Ampelkoalition, od partyjnych barw jej członków – aut.] socjaldemokratów z SPD, Zielonych i liberałów z FDP była bardzo niejednorodna. Tworzące ją partie mają różne interesy, różne programy i są od siebie bardzo odległe, zaznacza Thomas Birringer, dyrektor Konrad-Adenauer-Stiftung w Ukrainie:

– Liberałowie są małą, zorientowaną na rynek partią, podczas gdy pozostałe dwie partie są większe i koncentrują się na kwestiach społecznych. To główny problem. Obecny kryzys wynika z różnic w podejściu do polityki gospodarczej i finansowej. Liberałowie domagali się wielu reform rynkowych, by Niemcy znów stały się bardziej konkurencyjne, podczas gdy socjaldemokraci i Zieloni byli przeciwni takim pomysłom – szczególnie idei budżetu bez wzrostu długu publicznego. Było też kilka innych kwestii, w których koalicjanci mieli różne opinie, głównie migracja i pomoc dla Ukrainy. Jednak w porównaniu z problemami gospodarczymi i finansowymi dwie ostatnie sprawy nie były decydujące dla przetrwania koalicji.

Przez kolejny miesiąc Bundestag będzie pracował, jak zwykle. 16 grudnia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Jeśli wynik będzie negatywny – a nie ma co do tego wątpliwości – prezydent Niemiec będzie musiał ogłosić rozwiązanie rządu i przedterminowe wybory, których przygotowanie zajmie 60 dni. Główne siły polityczne i prezydent Frank-Walter Steinmeier uzgodnili już ich datę: 23 lutego. Planowo wybory parlamentarne miały się odbyć 8 miesięcy później, we wrześniu 2025 roku.

Trójpartyjna koalicja w Niemczech rozpadła się 6 listopada. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” doprowadziła Niemcy do ślepego zaułka, więc jej upadek był tylko kwestią czasu, uważa Roderich Kiesewetter, członek opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:

– Niestety zmarnowaliśmy trzy lata na dostosowanie niemieckiej polityki bezpieczeństwa do pilnych zmian geopolitycznych. W nowej koalicji rządowej musi nastąpić absolutna zmiana kierunku polityki bezpieczeństwa. Potrzebujemy zintegrowanego odstraszania i obrony przed CRINK, czyli sojuszem Chin, Rosji, Iranu i Korei Północnej, który już atakuje nasze społeczeństwa. Oczywiście Niemcy muszą też  wreszcie zmienić cel i strategię swojego wsparcia dla Ukrainy i ostatecznie poprzeć plan zwycięstwa Zełenskiego.

Niemiecki kryzys a Ukraina

Niemcy bardzo pomogły Ukrainie od początku wojny na pełną skalę, ale prawdopodobnie mają potencjał, by odegrać jeszcze większą rolę, podkreśla Wołodymyr Dubowyk, dyrektor Centrum Studiów Międzynarodowych. Niemiecki kryzys może doprowadzić do pewnych pozytywnych zmian:

– Negatywną jego stroną jest to, że kryzys tylko przedłuża okres, w którym Niemcy nie mogą odgrywać bardziej aktywnej roli w zakresie pomocy Ukrainie i ochrony bezpieczeństwa europejskiego. Jednak jeśli proces wyborczy przebiegnie szybko i obecny układ rządzący przegra wybory, a chadecy sobie poradzą, to będzie to dla nas dobra wiadomość.

Bo Friedrich Merz, lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, pozycjonuje się jako polityk całkowicie proukraiński

W ostatnich latach Niemcy nie były wzorem przywództwa w Europie i straciły sporo zaufania wśród swoich partnerów z NATO, ocenia Roderich Kiesewetter:

– Cieszę się, że Polska, kraje bałtyckie i nordyckie, Dania i Czechy są obecnie liderami w obronie bezpieczeństwa Europy i wyraźnie opowiadają się za coraz skuteczniejszym wspieraniem Ukrainy. Jestem szczególnie wdzięczny Polsce, która stara się wypełnić próżnię wytworzoną przez Niemcy i która może być rozsądnym ośrodkiem kontaktowym dla nowej administracji USA.

Wsparcie dla Ukrainy musi zostać wzmocnione.

– Przede wszystkim muszę obalić mit, że Niemcy są drugim największym darczyńcą Ukrainy – dodaje Kiesewetter. – Tak nie jest. Tylko około 20% naszego wsparcia to wsparcie wojskowe. Ponad 60% tego wsparcia pozostaje w Niemczech, ponieważ jest wykorzystywane na rzecz uchodźców. Dlatego jesteśmy na samym dole listy krajów w Europie, jeśli chodzi o wsparcie wojskowe. Przeznaczamy na to 0,1% PKB, podczas gdy Dania 1,6%, Wielka Brytania 0,3%, a Estonia 1,5%.

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” ogłosiła, że w 2025 r. wsparcie dla Ukrainy zostanie zmniejszone o połowę, zablokowała podstawowe dostawy, na przykład pocisków Taurus, i sprzeciwiła się zaproszeniu Ukrainy do NATO

Jednak rząd w Berlinie obiecuje, że mimo rozpadu koalicji Niemcy wypełnią wszystkie swoje zobowiązania dotyczące pomocy Ukrainie, zapewniając jej większość z obiecanych 4 miliardów euro – nawet jeśli budżet na przyszły rok nie zostanie przyjęty.

Olaf Scholz gratuluje nominacji nowemu ministrowi finansów Jorgowi Kukiesowi . Zdjęcie: Markus Schreiber/Associated Press/Eastern News

Inicjatywy Scholza i kandydaci na kanclerza

Niektórzy socjaldemokraci wzywają Olafa Scholza do niekandydowania na kanclerza, by uniknąć przegranej w przedterminowych wyborach. Proponują mu ustąpić miejsca znacznie bardziej popularnemu politykowi SPD, obecnemu ministrowi obrony Borisowi Pistoriusowi. Prawdopodobnie dlatego, by zademonstrować swoje przywództwo, Olaf Scholz zdecydował się porozmawiać z Putinem po raz pierwszy od początku inwazji.

Według biura niemieckiego kanclerza podczas tej rozmowy Scholz potępił agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, wezwał Putina do wycofania wojsk i negocjacji w sprawie sprawiedliwego pokoju. Miał także podkreślić „niezachwianą determinację” Niemiec w tych sprawach. Według doniesień z Kremla Putin po raz kolejny oskarżył NATO o sprowokowanie wojny i powiedział, że Rosja jest gotowa wznowić negocjacje, „które zostały przerwane przez reżim w Kijowie” – ale z uwzględnieniem „nowych realiów terytorialnych”.

Putin oskarżył też Scholza o nieprzyjazny kurs w polityce Niemiec, który doprowadził do bezprecedensowej degradacji stosunków rosyjsko-niemieckich

Kijów został uprzedzony, że dojdzie do tej rozmowy, lecz ukraińskie MSZ nie odniosło się do sprawy entuzjastycznie. Wołodymyr Zełenski porównał natomiast rozmowę Scholza z Putinem do otwarcia puszki Pandory, mówiąc, że właśnie tego chciał rosyjski przywódca: osłabienia swojej izolacji i prowadzenia rozmów, które nie będą miały praktycznej treści. Nie będzie „Mińska-3”, dodał Zełenski, bo Ukraina potrzebuje prawdziwego pokoju.

O tym, czy aktywność w polityce zagranicznej wobec Rosji zwiększy szanse Scholza na pozostanie na fotelu kanclerza, przekonamy się po przedterminowych wyborach.

Według sondaży Friedrich Merz ma wszelkie szanse, by zostać nowym kanclerzem Niemiec. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

Według sondaży Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, partia byłej kanclerz Angeli Merkel, ma największe szanse na zwycięstwo, ocenia Thomas Birringer:

– Według wszystkich sondaży gdyby wybory odbyły się teraz, Friedrich Merz zdecydowanie zostałby kanclerzem. On i jego partia znacznie bardziej wspierają Ukrainę niż obecny rząd i kilkakrotnie wnioskowali w parlamencie, by zmusić rząd do dostarczenia Ukrainie pocisków rakietowych Taurus. Merz zdecydowanie popiera też przystąpienie Ukrainy do NATO.

Siły prorosyjskie i ich szanse

Niemiecka skrajna lewica, Sojusz Sahry Wagenknecht, i niemiecka skrajna prawica, czyli Alternatywa dla Niemiec – kategorycznie sprzeciwiają się przystąpieniu Ukrainy do NATO i prowadzą kampanię na rzecz zaprzestania pomocy dla Ukrainy, opowiadając się jednocześnie za poprawą stosunków z Rosją. We wrześniu w wyborach lokalnych uzyskały w niektórych landach dobre wyniki.

Thomas Birringer jest jednak pewien, że nawet wzrost poparcia dla Alternatywy dla Niemiec nie doprowadzi do prorosyjskiej polityki w Niemczech, ponieważ partia ta nie wejdzie do rządu

Tak czy inaczej, notowania obu prorosyjskich partii będą nadal rosły, uważa Roderich Kiesewetter. Jego zdaniem wynika to z dwóch powodów: rozczarowania obecnym rządem i siły rosyjskich wpływów:

– Każdego dnia widzimy, jak dezinformacja i propaganda coraz głębiej przenikają do niemieckiego społeczeństwa, wzmacniając obie prorosyjskie partie. Demokratycznemu centrum nie udało się uczynić naszej demokracji i społeczeństwa bardziej odpornymi na rosyjskie wpływy, nie potrafiło też zaoferować obywatelom jasnego stanowiska. Mało kto wyjaśnia na przykład, że wspieranie Ukrainy nie jest działalnością charytatywną, lecz służy naszym własnym interesom bezpieczeństwa, i że my też jesteśmy bardzo zagrożeni przez rosyjski imperializm. Zamiast tego partia kanclerza, SPD, zestawia wsparcie dla Ukrainy z kwestią emerytur i celowo, z powodów wyborczych, podsyca obawy społeczne. To nie tylko cyniczne, ale także wzmacniające prorosyjskie siły w Niemczech.

Trump, Europa i niemieckie przywództwo

Wraz z dojściem do władzy nowej administracji w Waszyngtonie, która może przestać wspierać Ukrainę, rola Europy, w szczególności Niemiec, tylko rośnie, mówi Wołodymyr Dubowyk. Nie wiadomo na pewno, co zrobi Trump po przejęciu Białego Domu 20 stycznia. Ale jest bardzo prawdopodobne, że zmieni swoje podejście do wielu kwestii, a jego administracja zdystansuje się od wojny rosyjsko-ukraińskiej lub zajmie stanowisko, że to sprawa, z którą muszą sobie poradzić Europejczycy:

– Europejczycy muszą nauczyć się podejmować decyzje samodzielnie, w sposób skonsolidowany i skoordynowany. Oczywiste jest, że będą głosy na „nie”, z Bratysławy czy Budapesztu. Jeśli Ameryka się wycofa, Słowacy i Węgrzy zaczną mówić, że nie można wspierać Ukrainy bez Amerykanów. Dlatego ci, którzy rozumieją, że wsparcie Ukrainy jest ważne ze względu na bezpieczeństwo europejskie, muszą mieć silny głos. I tutaj rola Berlina będzie bardzo ważna.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Odliczanie dla Scholza

Kateryna Tryfonenko

Iwona Reichardt: Była Pani w Stanach Zjednoczonych podczas ostatnich etapów kampanii prezydenckiej, a ich finał obserwowała już w Ukrainie. Zaskoczenie?

Tamar Jacoby: Tak, to był niespodziewany i bolesny cios. Teraz, gdy patrzę na wyniki, myślę, że wszyscy powinniśmy byli to przewidzieć. Mówiliśmy sobie, że będzie 50 na 50, ale tak nie było. Trump wygrał ze znaczną przewagą. Nie obwiniam sondaży, nie sądzę, żeby to był główny problem. Myślę, że ludzie po prostu nie chcieli zwycięstwa Trumpa, ja na pewno tego nie chciałam. Teraz musimy jednak uznać, że Amerykanie zaakceptowali Donalda Trumpa – trudno zrozumieć, dlaczego. Czy wyborcy nie wierzą, że on zrobi te wszystkie szalone rzeczy, o których mówi? A może po prostu nie podoba im się kierunek, w którym Demokraci prowadzili kraj? Wciąż staram się to zrozumieć. Będziemy musieli żyć z tym wyborem Amerykanów przez cztery lata.

Jedną z obietnic Trumpa jest zakończenie wojny w Ukrainie w jeden dzień. To się wydaje nie do pomyślenia...

Ukraińskie media społecznościowe wyśmiewały to w pierwszych dniach po wyborach: „Czas ucieka. Don, gdzie jest pokój?” Ale poważnie: nie sądzę, by mógł zakończyć wojnę w jeden dzień. Myślę, że zda sobie sprawę, że to będzie trudniejsze, niż mu się wydawało.

Głównym pytaniem jest, jaki rodzaj umowy zaoferuje. Jestem bardzo zaniepokojona niektórymi opcjami zaproponowanymi przez jego doradców. Drugie pytanie brzmi: jak zareaguje Putin? W ostatnich dniach reakcja Rosji na jego zwycięstwo nie była szczególnie pozytywna. Trzecie pytanie dotyczy tego, jak mocno Trump będzie trzymał się swojej oferty. Przypomnijmy sobie jego negocjacje z Koreą Północną podczas pierwszej kadencji: zrezygnował po kilku dniach rozmów.

Jest więc wiele pytań dotyczących jego obietnicy zakończenia wojny w ciągu 24 godzin. Ponadto kiedy powiedział, że zamierza opuścić Ukrainę, to tak naprawdę nie powiedział tego wprost – to ludzie tak to zrozumieli. Nie wiemy, jakie są jego intencje. Ma na myśli brak nowej broni od USA – czy koniec jakiegokolwiek wsparcia? A może myśli, że USA będą nadal dostarczać dane wywiadowcze i pozwolą Europejczykom na udzielanie pomocy wojskowej, w tym poprzez zakup amerykańskiej broni?

Najważniejsze, że istnieje wiele wersji tego, co może się teraz wydarzyć. Myślę, że trzeba się skupić na przedstawianiu argumentów, które mogłyby przekonać Trumpa do zrobienia właściwej rzeczy, zamiast od razu zakładać, że zrobi najgorszą

Co oznaczałby sukces Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie?

Tego jeszcze nie wiemy. Trump jest bardzo reaktywną i emocjonalną osobą, więc wiele zależy od rozwoju sytuacji. Nie spodoba mu się, jeśli Putin go zignoruje, a to może być dobre dla Ukrainy. Nie spodoba mu się też, jeśli wyjdzie na to, że Ameryka w jakiś sposób zawiodła i zdradziła swojego sojusznika. Musimy więc poczekać. Jest wiele niewiadomych i wiele rzeczy, które mogą mieć wpływ. Teraz ważne jest, aby pomóc Trumpowi postrzegać Ukrainę w pozytywny sposób.

Czy Trump zakończy wojnę? A jeśli tak, to na jakich warunkach? fot: JIM WATSON/AFP/East News

To prowadzi nas do relacji Trump – Putin. Putin jest dla Trumpa przyjacielem czy wrogiem?

To nie jest jasne, ale Putin nadal jest wrogiem Ukrainy i Zachodu. I nie ma dowodów na zmianę nastawienia [do Ukrainy, Zachodu i wojny – red.] wśród zwykłych Rosjan. Ukraińskie media społecznościowe bardzo uważnie śledzą rosyjskie media społecznościowe, w których w ostatnich dniach wiele mówiło się o tym, że Ameryka nadal jest i zawsze będzie wrogiem Rosji. Dla Kremla Trump nie różni się niczym od Bidena i pod wieloma względami to nastawienie jest wspierane przez Putina oraz jego sojuszników.

Głównym pytaniem dotyczącym rozmów jest to, co Trump położy na stole

Jeśli Putin od tego stołu odejdzie, mogę sobie wyobrazić, że będą konsekwencje – widziałam już, jak Trump wywierał na niego presję. Pytanie brzmi: dlaczego miałby odejść? Jeśli Trump zaproponuje zamrożenie linii frontu i obieca, że Ukraina nie dołączy do NATO, to dlaczego Putin miałby odejść? To mnie martwi najbardziej.

Nie zapominajmy o czwartym głównym graczu: Europie. Mamy Ukrainę, mamy USA, mamy Rosję – ale mamy też Europę. Europa musi się zjednoczyć i stać się bardziej aktywna. Możemy zobaczyć scenariusz, w którym Trump się wycofuje i mówi: „Europo, to twoja odpowiedzialność”. Wtedy Europa musi znaleźć pieniądze, broń – i interweniować. Europejczycy mówią o tym zobowiązaniu od początku wojny, ale w rzeczywistości nie zrobili wiele, by zwiększyć swoje zdolności wojskowe. Polska wydaje więcej, ale Niemcy nadal nie wydają prawie nic, a niemiecki rząd właśnie upadł. Dlatego jestem tak samo zaniepokojona tym, co dzieje się w Europie, jak tym, co dzieje się w USA.

Czy uważa Pani, że Europa, a zwłaszcza kraje takie jak Polska czy kraje bałtyckie, powinny się teraz martwić? Czy zwycięstwo Trumpa oznacza ryzyko wojny na naszych granicach?

Najważniejsze jest to, że Europa musi zintensyfikować działania. Nie ma znaczenia, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nawet gdyby wygrała Kamala Harris, Europa musiałaby działać. Nie wystarczy powiedzieć, że musimy wydawać więcej. Europejczycy muszą alokować pieniądze i współpracować ze sobą, by każdy dolar trafiał tam, gdzie powinien. I muszą to robić efektywnie. Dużo się o tym mówi, ale ten pociąg jeszcze nie ruszył. Rozumiem, że wszystko w Brukseli wymaga czasu i jest trudne, ale przyspieszmy sprawy. Na wschodzie Ukrainy giną ludzie i ta wojna dotrze do drzwi Europy. Zagrożenia są już na wyciągnięcie ręki. Z tego względu myślę, że wybór Trumpa może naprawdę pomóc. Może popchnąć Europejczyków do działania w sposób, w jaki nie popchnęła ich nawet sytuacja na linii frontu.

Jeśli mówimy o linii frontu i ogólnie o sytuacji w Ukrainie, to prognozy nie są optymistyczne.

Nie są dobre. Rosjanie coraz bardziej polegają na brutalnej taktyce. Niszczą miejsca, które próbują zdobyć, a następnie wysyłają tam ludzi. I nikt jak dotąd nie wymyślił, jak przeciwdziałać tym atakom. Używają starych, ogromnych bomb szybujących, a jedna taka bomba zniszczyć cały budynek. I to właśnie robili Rosjanie: niszczyli miasto po mieście.

Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Tymczasem w Ukrainie jest coraz mniej amunicji, a ludzie są wyczerpani. Z tego, co wiem, latem mobilizacja stanęła w miejscu, a liczba dezercji wzrosła. Jednak Ukraińcy wciąż się trzymają. Badania opinii publicznej nie wykazują większych zmian w ich nastawieniu do wojny w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Życie w Kijowie jest zaskakująco normalne. Ale ludzie są zmęczeni i myślę, że czekają na to, jak wybór Trumpa zmieni dynamikę zdarzeń

Ukraińcy są zmęczeni walką z jedną ręką za plecami, otrzymywaniem amerykańskiej i europejskiej broni bez możliwości wykorzystania jej zgodnie z potrzebami. Wiele osób liczy na coś odważniejszego – i to może być Trump. Wiele osób martwi się z jego powodu, ale niektórzy mają nadzieję, że może popchnie sprawy do przodu.

Czy Ukraińcy czują się porzuceni przez Zachód, Polskę, USA?

Nie wszędzie jest tak samo. Myślę, że większość Polaków rozumie, co dzieje się w Ukrainie, rozumieją egzystencjalne zagrożenie ze strony Rosji. I większość Europejczyków to rozumie. Jednak większość Amerykanów – nie. Nie rozumieją stawki ani skali zagrożenia. Dla większości Amerykanów ta wojna jest bardzo odległa, a ich spojrzenie na stawkę jest bardziej biznesowe niż egzystencjalne. Jednak nawet w Europie, bądźmy szczerzy, więcej się mówi niż działa. „Porzucenie” to duże słowo, ale być może nie jest ono dalekie od prawdy. Dla Ukrainy ta walka staje się samotną walką.

Ostrzelane domy w Odessie. Zdjęcie: OLEKSANDR GIMANOV/AFP/East News

Co Ameryka zrobi teraz, gdy Joe Biden stał się „kulawą kaczką”, a Donald Trump jest prezydentem elektem?

Nie sądzę, by Kongres przyznał Ukrainie kolejny pakiet pomocowy. Zarówno Izba Reprezentantów, jak Senat są teraz republikańskie i pod kontrolą Trumpa. Jednak do stycznia pewne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć.

Nie wydaliśmy wszystkich pieniędzy z ostatniego pakietu pomocowego, więc musimy się pospieszyć i to zrobić

Senator Lindsey Graham ma ciekawy pomysł: nadać Ukrainie taki sam status jak Izraelowi, otwierając dla niej drogę do znacznie większego dostępu do amerykańskiej broni. To nie do końca członkostwo w NATO, ale to coś znacznie lepszego niż to, co Ukraina ma teraz. Musimy również rozważyć zasady regulujące sposób, w jaki amerykańscy wykonawcy z branży obronnej mogą współpracować z wykonawcami z innych krajów.

Wiele z tych rzeczy to drobiazgi, ale chodzi o to, że jest zbyt wcześnie, by się poddawać. Są rzeczy, które można zrobić w USA, i rzeczy, które można zrobić w Europie. Być może najważniejszą jest to, co robi Zełenski i inni – myślenie o tym, jakie argumenty będą najbardziej przekonujące dla zespołu Trumpa. Wszystkie te kroki mogą coś zmienić i musimy je kontynuować. Wojna się nie skończyła. Ukraińcy wciąż walczą, a Rosja wydaje się zagrażać Ukrainie i reszcie Europy bardziej niż kiedykolwiek.

Zdjęcie na okładce: 24 Brygada Zmechanizowana im. Króla Danyła Ukraińskich Sił Zbrojnych/AFP/East News

20
хв

Tamar Jacoby: Dla Ukrainy to może być samotna bitwa

Івона Райгардт

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Ексклюзив
20
хв

Odliczanie dla Scholza

Ексклюзив
20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress