Exclusive
20
min

Natalia Sumska: Teatr to mój ogień i miecz

– W czasie wojny sztuka stała się dla Ukraińców prawdziwym wybawieniem – mówi legenda ukraińskiej sceny i kina

Oksana Szczyrba

Natalia Sumska podczas przedstawienia „Wizyta”. Kijów, 29 marca 2023 roku. Fot: Hennadii Minchenko/Ukrinform/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Jest kobiecą twarzą ukraińskiego teatru i kina. W czasach gdy niepodległość była największym ukraińskim marzeniem, w swoich rolach na dużym ekranie uosabiała siłę ducha, mądrość i seksualność ukraińskich kobiet, które sięgają aż do fundamentów historii narodowej – od hetmanatu po Ruś Kijowską. Historii, która dała Europie kilka królowych o ukraińskich korzeniach.

To właśnie ich wielkość prześwieca przez wszystkie role Natalii Sumskiej, od pierwszych wybitnych kreacji na dużym ekranie: Natalki w „Natalce Połtawce” (Ukrtelefilm, 1978), Chrystyny w „Dudarykach” i Marii w „Karmeluku” (Studia Filmowe im. O. Dowżenki Film Studio – 1980 i 1985).

We współczesnej Ukrainie Natalia Sumska jest główną aktorką Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki. Od kilku pokoleń Ukraińcy przychodzą oglądać ją w roli Kajdaszowej w „Rodzinie Kajdaszów” według powieści Iwana Neczuja-Łewyckiego. 372 przedstawienia tej sztuki są teatralnym rekordem Ukrainy.

Jest wyrafinowaną Claire ze sztuki „Wizyta” (według „Wizyty starszej pani” Friedricha Durrenmatta), kochającą i ekscentryczną wdową Hortensją z „Greka Zorby” (rola nagrodzona Pektorałem Kijowskim) i pełną energii piosenkarką Florence Foster Jenkins z „Niezrównanej” (współczesnego angielskiego dramaturga Petera Quiltera).

Podczas gdy wielu ukraińskich aktorów, także teatralnych, po wybuchu wojny znalazło pracę w Europie, Natalia Sumska pracuje w Kijowie, dając przykład odporności nie tylko na scenie, ale i w życiu.

Z legendą ukraińskiej sceny rozmawiamy o pracy w teatrze w czasie wojny.

Oksana Szczyrba: W czasie wojny ukraińska kultura rozkwitła. Jak Pani to wyjaśni? I jak to wygląda w kontekście Pani pracy?

Natalia Sumska: Wojna to straszna, krwawa scenografia naszego życia. Oczywiście, istnieje opresja wśród żołnierzy na froncie i wśród tych cywilów, którzy cierpią z powodu nalotów. Dlatego w czasie wojny sztuka staje się prawdziwym wybawieniem dla Ukraińców.

Jak napisała Łesia Ukrainka w jednym ze swoich wierszy:

Jeśli przyjdzie smutek... lepiej zaśpiewać głośną pieśń, nie smutną, taką, żeby nieszczęście się zaśmiało. Wtedy pewnie odpędzisz strasznego potwora i twoje serce znów będzie spokojne

Teatr to wyjątkowa rzecz! Jest straszna wojna, a ludzie chodzą do teatru w Dnieprze i w Odessie, nawet Charkowie i w Sumach, gdzie codziennie jest straszny ostrzał.

Ludzie łakną cudu, a ten cud daje im radość duchowej komunikacji w teatrze. Rozrywka w barach i restauracjach jest męcząca, wyczerpująca. Ale kiedy dotykamy sztuki wysokiej, doświadczamy wspaniałych emocji, a potem opowiadamy o tym innym.

Dlatego księgarnie, targi książki i teatry są zatłoczone. I niech tak będzie, dopóki stawiamy czoło wrogowi. Bo przetrwanie w tej wojnie jest bardzo ważne.

Jak wojna zmieniła rzeczywistość teatru i wpłynęła na Pani pracę?

Od jej pierwszych dni myślałam tylko o tym, jak uratować moje dzieci i najcenniejsze rzeczy. Dzięki Bogu, mimo rosyjskich pocisków wystrzeliwanych w kierunku stolicy, teatr przetrwał. Po kilku dniach wszyscy trochę doszliśmy do siebie i zaczęliśmy szukać pracy – chcieliśmy być użyteczni. Teatr im. Iwana Franki był pierwszym teatrem otwartym w Ukrainie w czasie wojny – otworzył swoje podwoje i zaczął organizować spektakle.

Na początku baliśmy się pracować w naszej okolicy [teatr sąsiaduje z dzielnicą rządową Kijowa – red.]. Potem zostaliśmy przyjęci przez naszych przyjaciół i sąsiadów, kolegów z Chreszczatyka, z Teatru Łesi Ukrainki, w którym graliśmy dwa razy w tygodniu. W pobliżu znajduje się bardzo wygodny schron – stacja metra „Teatralna”. W maju wróciliśmy do naszego macierzystego teatru.

Teraz, gdy w czasie przedstawienia zawyją syreny, widzowie schodzą do schronu w metrze, a potem wracają i mają nawet czas, żeby kupić gdzieś kwiaty. Zdarzyło się, że [z powodu zagrożenia ostrzałem – red.] administracja odwołała spektakl, ale widzowie i tak wrócili godzinę później, mówiąc: „Ale my przychodzimy zobaczyć sequel!”. I co zrobisz? Jestem bardzo wdzięczna naszym niesamowitym ludziom.

Na początku wojny spektakle Teatru Iwana Franki odbywały się na deskach Teatru Łesi Ukrainki. Fot: Emilio Morenatti/AP/East News

We wrześniu rozpoczynamy 105. sezon teatralny. Mamy nowe kierownictwo, planujemy wiele zmian w repertuarze. Dopóki ci przeklęci wrogowie nie strzelają, ze wszystkim można sobie poradzić.

Ostatnio prezentowaliśmy nasze spektakle w Południowej Palmyrze [tak wielu Ukraińców nazywa Odessę – red.]. Trochę się baliśmy, ale graliśmy i przyzwyczailiśmy się do tego [w tamtym czasie Odessa była ostrzeliwana przez Rosjan – red.].

Jak wojna zmieniła Panią i Pani publiczność?

Byłam wierna swojej pracy przed wojną i jestem jej wierna teraz. Teatr pochłania mnie całkowicie i jestem za to wdzięczna.

Na moich spektaklach publiczność śmieje się, płacze, bije brawo i krzyczy. To jest wielkie szczęście dla aktora

Staram się dawać ludziom więcej radości. Podczas spektaklu „Rodzina Kajdaszewów” [sztuka oparta na klasycznym dziele literatury ukraińskiej, opowiadająca o życiu dwóch ukraińskich rodzin w XIX wieku – red.] komuś na widowni zadzwonił telefon, więc mówię: „Słyszysz, Karp, dzwon w cerkwi dzwoni!”. Ludzie się roześmiali, a winowajca szybciutko telefon wyciszył.

Gdy armia broni Ukrainy na froncie, teatr leczy i mobilizuje ludzi na tyłach – wspierając w społeczeństwie dialog, szukając odpowiedzi na najważniejsze pytania, poruszając aktualne tematy. Wojna zbliżyła do siebie wielu ludzi, choć niestety wielu też od siebie oddaliła. Mając na uwadze te wyzwania, podczas wojny zaprezentowaliśmy w Teatrze Franki premierę sztuki „Apartament dla cudzoziemców” w reżyserii mojego męża, Anatolija Chostikojewa. To ironiczna komedia o emigrantach, która mocno rezonuje z obecną sytuacją w kraju. Jak więc pani widzi, robię coś wyjątkowego. Teatr to sposób na życie, bez którego nie wyobrażam sobie siebie.

Natalia Sumska i Anatolij Chostikojew. Zdjęcie: Igor Gajdaj

Co Panią najbardziej boli, a co daje Pani siłę?

Boli mnie moja okaleczona, oszukana Ukraina, płonę z żalu za tym straconym, pięknym pokoleniem, które mogło żyć i tworzyć. Zamiast tego ci ludzie leżą teraz w grobach pod flagami, a ich portrety z krótkimi biogramami bohaterów widnieją w centrach miast. I z każdym tygodniem jest ich więcej. Ci, którzy zasługują na życie w Ukrainie, teraz za nią umierają. A przecież teraz byłby czas, by nasza młodzież w pełni rozwijała swoje talenty.

Ale jak trafnie śpiewa nasz Taras Petrynenko: „Psim synom znów zachciało się wojny, oni łakną krwi!”

Ta wojna mnie zahartowała – w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie wierzę w najgorsze scenariusze, tylko w najlepsze. Bóg nie dopuści do najgorszego.

Łagodzę swój ból i uczę się od najlepszych. Biorę udział w wydarzeniach aktywistycznych. Spotkania z wojskowymi są dla mnie ważne, bo to wyjątkowi ludzie. A kiedy na spektaklach są żołnierze, czuję się podniesiona na duchu. Żaden z nas nie doświadczy w pełni horroru, z jakim mierzą się żołnierze. Szukam ich nagrań wideo, ich przemyśleń, wywiadów.

Bardzo ważna jest praca z układem nerwowym. My, aktorzy, potrzebujemy na scenie energii, więc musimy przygotować do tego nasz układ nerwowy, a nie energię marnować. Ważne, by się zrestartować. Na przykład tego lata, po raz pierwszy od początku wojny, spędziłam wakacje z rodziną nad naszą zaczarowaną rzeką Desną. Wcześniej to było niemożliwe, bo latały tam drony wroga. Wie pani, to był cud. Podziwialiśmy kaczki, bociany, które odlatywały po upalnym dniu, rozgwieżdżone niebo i ciszę – chociaż wariaci wciąż wystrzeliwują na nas swoje rakiety, w środku nocy albo nad ranem... I tak jakoś żyjemy.

Natalia Sumska mieszka i pracuje w Kijowie. Zdjęcie: materiały prasowe

Za rolę w sztuce „Trzy siostry”, opartej na dramacie Czechowa, przyznano Pani Pektorał Kijowski, jedną z trzech najwyższych ukraińskich nagród teatralnych. Jak dziś patrzy Pani na tę rolę?

Rzeczywiście, była taka sztuka, choć dotyczyła czegoś innego [niż tematyka dramatu Czechowa – red.]. W tamtym czasie w naszym teatrze pracował reżyser Andrij Żołdak i to on wystawił tę sztukę. „Trzy siostry” Żołdaka były ukraińskimi siostrami, represjonowanymi i zesłanymi na Syberię – więc to nie jest rosyjski klasyk, ale refleksja na temat rosyjskiej ekspansji kulturowej w Ukrainie. Na szczęście to się już skończyło. Przed wojną wystawialiśmy sztuki rosyjskich autorów, lecz po 24 lutego 2022 repertuar w ukraińskim teatrze zmienił się całkowicie. I tak powinno już zostać.

O czym Pani marzy?

Moim najcenniejszym marzeniem jest zachowanie państwa ukraińskiego. Chcemy, żeby nasze życie toczyło się dalej, chcemy, żeby rodziły się dzieci, żeby ludzie żyli w Ukrainie. O to wszyscy walczymy. Ta wojna nauczyła nas, aby zawsze być uzbrojonym. Tylko ogień i miecz mogą pokonać wroga i zapewnić nam mniej lub bardziej spokojną egzystencję. Moim ogniem i mieczem jest kultura, dlatego w tych trudnych czasach zapraszam wszystkich do teatru.

No items found.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Suspilne Kultura [kanał ukraińskiej telewizji publicznej – red.] wraz z ukraińskim Pen Clubem (Ukraiński PEN) rozpoczął publikację serii esejów ukraińskich intelektualistów na temat miejsca ukraińskiej kultury w kontekście globalnym. Temat przewodni ukraińskiego Pen Clubu na rok 2025 brzmi: „Być w świecie”. „Nasze przetrwanie zależy od nas. Ale bez innych to niemożliwe” – pisze Wołodymyr Jermolenko, filozof, pisarz, prezes Ukraińskiego PEN, autor pierwszego eseju.

Wołodymyr Jermolenko, ukraiński filozof, pisarz, dziennikarz. Zdjęcie: ukraiński PEN

Wojna zawęża przestrzeń. Wciskasz się w ziemię, skręcasz w sobie, zakopujesz w swoim doświadczeniu, jak w kryjówce. Twoje ciało coraz mniej przypomina linię prostą, a coraz bardziej elipsę; otulasz się sobą, próbując być swoją własną ochroną, początkiem i końcem.

Żegnaj, wielości światów, nie wierzymy już w twoje istnienie, coraz częściej postrzegamy inne światy jako nieporozumienie, zdradę, zbrodnię. Czyż przyjemność pośród cierpienia nie jest zbrodnią? Czy normalność pośród nienormalności nie jest zdradą? Czy spokojny, zrównoważony świat podczas ataków rakietowych nie jest iluzją? Nie opowiadajcie nam więcej o zamorskich krainach z rzekami, ptakami i ciepłymi wiatrami od mórz, wiemy, że one nie istnieją. Przynajmniej dla nas.

Mój świat to mieszkanie, piwnica, ziemianka, karetka, schron przeciwbombowy, okop, droga, ramiona mojego dziecka, miejsce na cmentarzu dla tych, których kochałem. Mogę zmierzyć swój świat linijką. Nie będzie dużo większy niż moje ciało

Radykalne zawężenie świata. Przynajmniej to jest uczciwe. Przynajmniej jesteśmy skupieni. Przynajmniej widzimy cel.

Ale... istnieje ryzyko przekroczenia cienkiej linii. Stania się skupionym i ślepym. Stania się wyrazistym i niewidocznym. Krzyczenia z bólu, gdy z drugiej strony, z wielkiego świata, słychać tylko głuchą ciszę.

Nasz własny świat to dla nas za dużo – ale i za mało

Czy nie tego właśnie chce wróg? Abyśmy stracili wielki świat, do którego chcemy dotrzeć, abyśmy wypuścili go z rąk, jak balon? Abyśmy oderwali go od siebie, jak ciężki plecak? Czyż wróg nie chce, byśmy zawsze patrzyli w dół? Czyż wróg nie chce wbić nas w naszą własną ziemię po szyję?

Wojna zawęża przestrzeń, niesie nas w strumieniu do wąskiego, ciemnego tunelu. Nie mamy innego wyboru, musimy być skupieni.

Ale wróg chce również, byśmy nie mieli powietrza, byśmy nie mieli czym oddychać. Chce, byśmy mówili tylko językiem własnego bólu, dla którego coraz bardziej będzie brakować tłumaczy.

Wołodymyr Jermolenko: „Dla dzisiejszych Ukraińców bycie w świecie oznacza widzieć wrażliwość innych poprzez wrażliwość własną”. Zdjęcie: East News

Czy pozwolimy mu na to? Czy pozwolimy mu pozbawić nas naszego języka? Czy pozwolimy mu pozbawić nas szansy na bycie zrozumianymi – tysiące kilometrów od naszych fortyfikacji?

Nie, nie możemy na to pozwolić.

Jednak by to zrobić, musimy nauczyć się sztuki tłumaczenia samych siebie. Tłumaczyć język naszych doświadczeń na języki doświadczeń innych.

Kultura jest przede wszystkim tłumaczeniem doświadczeń. To podróż przez gąszcz niezrozumienia

To tłumaczenie nieprzetłumaczalnego. Bo nigdy nie możesz w pełni przetłumaczyć doświadczenia. Każde doświadczenie jest hieroglifem, szyfrem, zagadką. Ale możesz zacząć próbować. Możesz zacząć się zbliżać.

Bo czyż nie mamy wielkiemu światu czegoś do powiedzenia? Czy nie musimy powiedzieć mu czegoś nie tylko o sobie, ale także o nim? Powiedzieć mu czegoś, czego sam o sobie nie wie?

Być może on nie wie, że doceniasz życie bardziej, gdy ono może od ciebie uciec. Że piękno pojawia się tam, gdzie wcześniej widziałeś to, co przyziemne, banalne, zwyczajne. Że miłość staje się silniejsza przez stratę. Że wolność jest cenna przede wszystkim wtedy, gdy jest pomimo. Że być – to być pomimo.

On być może nie wie, że bycie jest wyjątkiem, a nie regułą. Że życie, być może, istnieje tylko w maleńkiej części czasu i przestrzeni. Że jego mikroskopijna natura nie jest powodem, by je lekceważyć, lecz powodem, by kochać je jeszcze bardziej. Że wiara w przyszłość może uczynić cię niewrażliwym na cuda. I że kiedy tracisz tę pewność, w rzeczywistości zaczynasz coś rozumieć.

Byt i świat nie są tablicami pojęć wciskanymi nam przez autorytety z mądrych książek filozoficznych. Nie jesteśmy maleńkimi owadami na wielkim ciele istnienia ani niewidzialnymi bakteriami na wielkim ciele świata. Bo świat i istnienie również są małe, również mikroskopijne, również zagrożone na tle rozległego pustkowia, które je otacza.

My wszyscy – razem z tym istnieniem, razem z tym światem – jesteśmy krusi i bezbronni. Wszyscy jesteśmy poranieni i niepewni. Wszyscy jesteśmy piękni w swojej złamanej niezłomności. Wszyscy z desperacji zanurzamy się w czułości. Wszyscy jesteśmy rzeczywistością pomimo niemożliwości, kroplami niepojętego cudu

Dla dzisiejszych Ukraińców bycie w świecie nie oznacza zdrady tego, co do nich należy. Być w świecie oznacza widzieć wrażliwość innych poprzez wrażliwość własną. Widzieć niebezpieczeństwo tam, gdzie inni widzą tylko kolejne jutro. Być gotowym na konfrontację z tym, co jest silniejsze od ciebie.

Bycie w świecie oznacza dopuszczanie do siebie innych doświadczeń. Ale oznacza również przekonanie innych kultur i narodów, że bez naszego doświadczenia nie mogą się obejść. Uczyć się na pamięć historii plemion innych ludzi, wiedząc, że one wkrótce przetną się z naszymi. Rysować mapy odległych kontynentów, rozpoznając na nich nasze góry i rzeki.

Bycie w świecie oznacza bycie w domu. Tyle tylko, że ten dom stał się dziś nieco większy.

Wojna zawęża przestrzeń. Ale też nagle dramatycznie ją rozszerza. A my, wciskając się w swoją ziemię, zyskujemy zdolność objęcia całej planety.

Tekst eseju można również przeczytać na stronie Suspilne Kultura

20
хв

„Musimy nauczyć się sztuki tłumaczenia samych siebie”. Esej Wołodymyra Jermolenki

7 premier teatralnych Kijowa w styczniu i lutym 2025 r.:

1. „Kopanie”

Kiedy: 3 lutego
Gdzie: Teatr Operacji Wojennych – w pomieszczeniach Narodowego Centrum Łesia Kurbasa, ul. Wołodymyrska 23w

Teatr Operacji Wojennych to nowy teatr na mapie Kijowa. Został stworzony przez reżysera Aleksa Boroweńskego, a grają w nim wyłącznie wojskowi i weterani wojenni (nie wszyscy byli wcześniej aktorami).

„Kopanie” to sztuka oparta na biografii Wasyla Stusa, która bada mity o męskości i odbrązawia wyobrażenia o poecie. Wykorzystuje wiersze Stusa, materiały z protokołów jego przesłuchań, muzykę Rammstein i Bohren & der Club of Gore, a także ukraińskie pieśni ludowe i rocka syberyjskiego. Spektakl jest immersyjny, co oznacza, że publiczność będzie zaangażowana w proces twórczy.

2. „Falstaff”

Kiedy: 24 i 25 stycznia, 21 i 22 lutego
Gdzie: Opera Kijowska, ulica Meżyhirska 2

Opera Kijowska prezentuje pierwszą premierę 2025 roku: operę „Falstaff” Giuseppe Verdiego, komedię muzyczną o przebiegłym awanturniku i jego przygodach. To ostatnia, 26., opera słynnego włoskiego kompozytora i jego trzecia opera oparta na historii z Szekspira. To też prawdziwy ewenement w historii Opery Kijowskiej, ponieważ do tej pory dzieło to nigdy nie było wystawiane w Kijowie. Dzięki wysiłkom zespołu kreatywnego teatru błyskotliwa i pełna humoru opera buffo „Falstaff” pojawia się teraz na kijowskiej scenie po ukraińsku.

3. „Chudnę od poniedziałku”

Kiedy: 17 i 18 stycznia (pokaz przedpremierowy)
Gdzie: Teatr Dziki – w siedzibie Teatru Brawo, ul. Ołesia Honczara 79

Dramatopisarka Olga Maciupa stworzyła sztukę opartą na prawdziwych wydarzeniach – na podstawie ankiety dotyczącej problemów kobiet plus size. W ankiecie wzięło udział ponad 200 kobiet.

Byłe uczestniczki popularnego programu o odchudzaniu spotykają się na pogrzebie koleżanki, która zmarła w dziwnych okolicznościach. Nie widziały się od dwóch lat, ale każda otrzymała list od zmarłej, co sprawiło, że porzuciły swoje zajęcia i udały się na spotkanie. Jakie tajemnice poznają na pogrzebie. I po tym czy będą się w stanie ze sobą kontaktować?

Projekt jest realizowany przy wsparciu Ukraińskiego Funduszu Kobiet.

4. „Niebezpieczne związki”

Kiedy: 10 i 30 stycznia, 9 lutego
Gdzie: Teatr Młody, ul. Prorizna 17

Andrij Biłous, dyrektor artystyczny Teatru Młodego, przedstawia własną wizję powieści francuskiego pisarza Pierre’a Chauderlos de Laclosa, który w XVIII wieku, w przededniu rewolucji francuskiej, opisywał obyczaje francuskiej szlachty. W wersji Biłousa akcja rozgrywa się w latach 20. XX wieku – ponad 120 kostiumów i imponująca scenografia robią wrażenie.

Życie markizy Isabelle de Merteuil jest pełne gwałtownych namiętności i intryg. W swoją kolejną grę angażuje starego przyjaciela Valmonta, cynicznego zdobywcę kobiecych serc. Dla zabawy żąda od niego, by uwiódł 15-letnią Cecile Volange, która wkrótce ma zostać wydana za mąż. Podstępny plan intrygantki zostaje jednak pokrzyżowany przez niespodziewane zauroczenie Valmonta niedostępną dotąd Cecile.

Aby pokonać największą przeszkodę, markiza i Valmont są zmuszeni zawrzeć diabelski zakład. A ten zmienia ich życie w okrutną grę, z której nikt nie wyjdzie zwycięsko.

5. „Złote dziewczyny”

Kiedy: 18, 19 i 31 stycznia oraz 8, 9 i 23 lutego
Gdzie: Teatr na Padole, zejście Andrijiwskie 20a

Teatr na Padole i reżyser Ihor Matwijiw przedstawiają lekki dramat „Złote dziewczyny” – o tym, że można zacząć życie na nowo, nawet jeśli wydaje się, że wszystko się skończyło. Sztuka została napisana przez amerykańskiego dramaturga Ivana Menchella, znanego z pracy nad serialami telewizyjnymi „Filip z przyszłości” i „Jonas”.

Trzy wdowy spotykają się raz w miesiącu, aby wypić herbatę i poplotkować, a potem przyciąć bluszcz na grobach swoich mężów. Po jakimś czasie okazuje się, że Ida, Doris i Lucille nie mają nic przeciwko dobrej zabawie, a nawet romansowi z siwowłosym mężczyzną na cmentarzu.

6. „Syn”

Kiedy: 18 i 19 stycznia, 5 i 16 lutego
Gdzie: Teatr Dramatu i Komedii na lewym brzegu Dniepru, aleja Browarska 25

Po raz pierwszy w Ukrainie. Spektakl „Syn” oparty jest na kultowej sztuce z trylogii współczesnego francuskiego dramaturga Floriana Zellera, w tłumaczeniu Iwana Riabczija. Reżyserem jest Jewhen Rezniczenko.

Dlaczego członkowie rodziny czasami się nie słyszą lub nie rozumieją? Dlaczego coś, co wczoraj sprawiało przyjemność, dziś traci smak? I jak możesz uratować najbliższą osobę, jeśli nie potrafisz poradzić sobie ze swoimi wewnętrznymi demonami?

Pierre jest odnoszącym sukcesy prawnikiem, który zaczyna swoje szczęśliwe życie od zera. Ale czy będzie w stanie zostawić przeszłość za sobą?

7. „Tatuowana róża”

Kiedy: 1, 2 i 21 lutego
Gdzie: Teatr im. Łesi Ukrainki, ulica Bohdana Chmielnickiego 5

Reżyser Dmytro Bohomazow wraz z aktorem Andrijem Samininem, który dołączył jako drugi reżyser, wystawili sztukę Tennessee Williamsa, klasyka amerykańskiego dramatu XX wieku. Sam autor określił „Tatuowaną różę” jako „dramatyczny list miłosny do świata”.

Serafina przez długi czas żyła wyłącznie miłością do zmarłego męża Rosario. Odcinając się od świata, skupia się na przetrwaniu swojej tragedii. Plotki o jego licznych zdradach tylko podsycają ogień zazdrości w jej sercu, a kiełki pierwszej miłości jej młodej córki zostają poświęcone na ołtarzu matczynych lęków. Wydaje się, że nic nie może wstrząsnąć zaciekłym oddaniem Serafiny dla jej dawnej miłości. Ale wszystko nagle się zmienia, gdy w jej domu pojawia się dziwny młody mężczyzna, Alvaro.

„Tatuowana róża” to profesjonalny debiut studentów studia Dmitrija Bohomazowa. Warsztat młodych aktorów może nie jest jeszcze dopracowany, ale z pewnością są pełni pasji. A do wydarzeń na scenie przygrywa zespół muzyczny grający na żywo.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6781332bd907b894cfc7b426_%D0%B2%D0%B0%D1%80%D1%88%D0%B0%D0%B2%D0%B0%20%D1%82%D0%B5%D0%B0%D1%82%D1%80.jpg">„Przeczytaj także: Polecamy: 7 warszawskich premier teatralnych w styczniu i lutym ”</span>

20
хв

Polecamy: 7 kijowskich premier teatralnych w styczniu i lutym

Oksana Gonczaruk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Ексклюзив
20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress