Oto kolejny materiał z cyklu artykułów zatytułowanego „Portrety siostrzeństwa”. Opowiadamy w nim o przyjaźni między Ukrainkami i Polkami, wsparciu zwykłych ludzi, ale także o nieporozumieniach, które ostatecznie pomagają obu naszym narodom lepiej się poznawać.
Opowiedzcie nam swoje historie – historie spotkań z polskimi lub ukraińskimi kobietami, które zmieniły Wasze życie, zaimponowały Wam, nauczyły Was czegoś, zaskoczyły lub skłoniły do myślenia. Piszcie do nas na adres: redakcja@sestry.eu
Z dzieckiem w ramionach
Mijał trzeci miesiąc od rozpoczęcia inwazji. Ciężko mi było poradzić sobie z utratą ludzi, których kochałam na wojnie, i utratą domu.
„Cafe Ukraina” była jednym z pierwszych projektów integrujących uchodźców w Olsztynie. Ukraińcy mogli bezpłatnie uczyć się polskiego i brać udział w warsztatach hafciarskich. Zwykle na te zajęcia przychodziło około dziesięciu osób. Musiałam zabierać ze sobą na lekcje moje 9- miesięczne dziecko, które albo spało, albo siedziało w moich ramionach. W czerwcu nasza nauczycielka wyjechała do Warszawy na egzaminy, a jej obowiązki tymczasowo przejęła Monika Hausman-Pniewska, pracowniczka Federacji FOSa.
Może potrzebujesz pomocy?
Przez lata Monika pracowała jako działaczka społeczna, superwizorka (osoba odpowiedzialna za produktywność i różne działania pracowników), trenerka w projektach edukacyjnych, dziennikarka, przedstawicielka EPALE (społeczność nauczycieli, badaczy, naukowców, decydentów i innych osób zawodowo zaangażowanych w uczenie się dorosłych w Europie), nauczycielka języka polskiego i psychoterapeutka.
Kiedyś późnym wieczorem napisała do mnie: „Z jakiegoś powodu ciągle myślę o Tobie i Twoich dzieciach. Może potrzebujesz pomocy?”
Później zaproponowała mi u siebie nocleg. Byłam bardzo wdzięczna, ale odmówiłam, bo nie chciałam sprawiać kłopotów jej rodzinie.
Ja i dwójka moich dzieci jesteśmy uchodźcami z gromady Szewczenkiwskiej w obwodzie mikołajowskim, gdzie toczyły się walki. Mój mąż był na wojnie przez cztery miesiące, walczył w sektorze chersońskim. Przyjechaliśmy do Olsztyna w kwietniu 2022 roku i wynajęliśmy pokój na dwa miesiące. Sama opłaciłam czynsz.
Potem zwolniło się miejsce w schronisku dla uchodźców – jedna z rodzin wyjechała i zostaliśmy zakwaterowani w pokoju dla 10 osób. Za darmo. Dali nam też jedzenie. W tamtym czasie niczego nie potrzebowaliśmy.
Co robić? Jak dalej żyć?
Kilka dni później Monika znów napisała: „Miałam sen. Siedziałaś sama na środku wielkiego, czarnego pola, gorzko płacząc. Patrzyłam na Ciebie i nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, żebyś poczuła się lepiej. Może nadal potrzebujesz pomocy? Może wizyta u psychologa?”.
Byłam ciekawa, jak polscy psychologowie pracują z uchodźcami wojennymi. Wcześniej rozmawiałam tylko z ukraińskimi, którzy od 2014 roku pomagają uchodźcom wewnętrznym, krewnym zaginionych i poległych na wojnie oraz weteranom.
Pracując jako dziennikarka w Ukrainie brałam udział w wielu szkoleniach, podczas których psychologowie uczyli mnie, jak rozmawiać z ludźmi dotkniętymi wojną, by ta komunikacja nie była dla nich traumatyczna. W tym samym czasie dziennikarze, którzy pisali o wojnie, również potrzebowali wsparcia psychoemocjonalnego. Wypalaliśmy się od tej ogromnej ilości negatywnych informacji, które musieliśmy przetworzyć, aby opowiedzieć odbiorcom o tragicznych konsekwencjach wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Podobnie jak większość uchodźców w tamtym czasie nie rozumiałam, co robić, jak dalej żyć, skąd czerpać siłę. Stałam się bardzo niespokojna, a moje poczucie bezpieczeństwa zniknęło. Nadal jednak pisałam artykuły o wpływie wojny na środowisko, o ekobójstwie. Zdałam sobie sprawę, że nadal potrzebuję wsparcia, więc powiedziałam Monice, że jestem gotowa na spotkanie z psychologiem.
Między nadzieją a rozpaczą
Monika nie mogła udzielić mi porady jako psychoterapeutka, ponieważ nie wolno jej przyjaźnić się z podopiecznymi. W kodeksie etycznym jest to interpretowane jako podwójna relacja, niezgodna z pracą terapeutyczną. Dlatego przedstawiła mnie Andrzejowi Kędzierskiemu, przewodniczącemu olsztyńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Określił mój poziom lęku, stresu, depresji i ocenił ryzyko samobójstwa.
Uświadomiwszy mi, że nie potrzebuję leków, poradził, na co warto zwrócić uwagę w stanie niepewności. Bo balansowanie między nadzieją a rozpaczą jest bardzo stresujące i energochłonne.
To naturalne, że masz niestabilny stan emocjonalny, gdy przechodzisz przez traumatyczne doświadczenie wojny. Musisz jednak być w stanie pomóc sobie w krytycznych momentach, ustabilizować się za pomocą różnych technik uspokajających.
Później uczyłam tych technik innych uchodźców podczas spotkań grupy wsparcia psychologicznego.
W każdy piątek po pracy Monika przychodziła do naszego hostelu, a moje dzieci i ja jeździliśmy do niej w weekendy i święta. Jej dom stoi na przedmieściach, niedaleko jeziora. Wokół rośnie las, gdzie zbieraliśmy jagody i grzyby. W domu miała książki Serhija Żadana i Oksany Zabużko po polsku. Grała ukraińska muzyka, gotowaliśmy pierogi i naleśniki. Jak mawiała Monika, że ważne jest, by dzieci czuły „obecność domu”.
W niedzielę 7 sierpnia 2022 r. wieczorem wróciliśmy od Moniki do hostelu – i wtedy dostałam wiadomość, że trzy dni wcześniej mój mąż zginął na wojnie
Zbawienna praca
Pierwszą osobą, której o tym powiedziałam, była Monika. Natychmiast przyjechała do nas z Andrzejem Kędzierskim. Pomogli mi przekazać tę wiadomość mojemu 12-letniemu Mychajle.
Od tamtej pory Monika jest przy mnie cały czas. Miesiąc później zaproponowała mi etat w projekcie pomocy uchodźcom. Praca ta pomogła nam przejść przez najcięższy okres – żałoby moich dzieci po ojcu i mojej – po mężu, z którym przeżyliśmy razem prawie 20 lat.
Kiedy uchodźcy zostali eksmitowani z bezpłatnego hostelu, dzięki nowej pracy miałam pieniądze na opłacenie czynszu. Wskutek biurokracji od prawie dwóch lat nie dostaję pomocy od ukraińskiego państwa i miesięcznej renty dla moich dzieci z powodu śmierci męża na froncie.
Gdyby nie Monika, moje dzieci i ja musielibyśmy wrócić do zniszczonego miasta, w którym ludzie żyją bez wody pitnej, pod ostrzałem wroga i często bez prądu.
Monika była jednym z ekspertów projektu dla uchodźców z Federacji FOSa. Było to dla nich pierwsze doświadczenie z kompleksowym programem pomocy dla uchodźców wewnętrznych.
Myślę, że zaproponowała mi tę pracę, bo wiedziała, że mam wieloletnie doświadczenie w pracy z ludźmi dotkniętymi wojną, a także szczere proukraińskie przekonania.
Jednym z obszarów pomocy było wsparcie psychologiczne. Zarejestrowało się ponad 300 osób, byłam przy każdej rozmowie jako tłumaczka. Podczas pierwszego spotkania eksperci pytali uczestników o ich potrzeby. Prawie wszyscy odpowiedzieli, że nie chcą spotykań z psychologiem. Słuchałam jednak uważnie ich odpowiedzi na inne pytania i zrozumiałam, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że mają długotrwałe, nieprzepracowane traumy, które negatywnie wpływają na ich życie.
Przebrnąć przez „martwe punkty”
Jedna z uczestniczek projektu powiedziała, że nie chce, by pomagano jej w znalezieniu pracy w jej specjalności – była jednak gotowa podjąć każdą inną pracę. Zapytałam ją potem, dlaczego tak zdecydowała. Przecież pracując w swojej specjalizacji zarobiłaby więcej niż sprzątając pokoje w hotelu.
Powiedziała, że 10 lat temu była w ciąży, ale straciła dziecko. Uważała, że powodem tej tragedii była praca, którą wykonywała. Później urodziła, ale nadal boi się robić to, co zna i kocha.
Przekonałam ją, by umówiła się na wizytę u specjalisty. I te konsultacje jej pomogły.
Niektóre osoby nie mogły się pogodzić z tym, że w Polsce nie ma dla nich innej pracy niż sprzątanie, pomoc w kuchni czy opieka. Tym ludziom bez pomocy psychologa byłoby trudniej przebrnąć przez te „martwe punkty” – sytuacje, które sprawiały, że czuli się wyczerpani, bezradni, niezdolni do rozwoju i adaptacji do nowych warunków.
Kiedy ludzie mówią mi, jak zmieniło się ich życie dzięki psychoterapii, czuję się bardzo szczęśliwa. I wierzę, że kiedy tracimy kontakt z radością, tracimy kontakt z samym życiem
Ta, która zwróciła nam radość
Od zakończenia projektu minął już rok, ale za każdym razem gdy spotykam się z jego uczestnikami, dziękują mi za te spotkania. Niektórym z nich pomogliśmy przetrwać śmierć bliskich, innym zaakceptować smutną wiadomość o chorobie i rozpocząć leczenie, komuś znaleźć wspólny język z nastoletnimi dziećmi, a komuś nawet uratować życie. Jedna z kobiet przyznała, że gdybym nie namówiła jej na wizytę u psychologa, a psycholog nie skierowałby jej do psychoterapeuty, popełniłaby samobójstwo. W krytycznym momencie pomogły jej leki i terapia.
Kiedy słucham zwierzeń uchodźczyń, zawsze przypominam sobie Monikę. Gdyby nie dała nam tego impulsu, byłoby nam wszystkim trudniej przeżyć traumatyczne doświadczenia wojny. Jej bezinteresowna pomoc, która na różne sposoby wykraczała daleko poza projekt, dała Ukrainkom – i mnie osobiście – to, czego najbardziej potrzebowałyśmy. Pomogła nam znów poczuć radość.
Dziennikarka, redaktor Mikołajowskiego Oddziału Narodowej Publicznej Nadawczej Ukrainy. Autor programów telewizyjnych i radiowych, opowiadań, artikułów na tematy wojskowe, ekologiczne, kulturalne, społeczne i europejskie. Opublikowano w gazecie ukraińskiej diaspory w Polsce „Nasze Słowo”, na ogólnoukraińskich stronach dotyczących „Portal Integracji Europejskiej” Biura Wicepremiera ds. Integracji Europejskiej i Euroatlantyckiej oraz Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych. Międzynarodowe programy szkoleniowe dla dziennikarzy: Deutsche Welle Akademie, Media Neighbourhood (BBC Media Action), Thomson Foundation i inni. Współorganizatorka wielu dziedzin i szkoleń: projekty edukacyjno-kulturalnych dla uchodźców w Polsce, realizowane przez Caritas, Federację Organizacji Pozarządowych FoSA; „Kultura Pomaga”, realizowanych przez Osvitę (UA) i Zusę (DE). Jest współautorką książki „Serce oddane ludziom” o historii południowej Ukrainy. Opublikowano artykuł na temat wojskowe w książkach „Wojna na Ukrainie. Kijów - Warszawa: Razem do zwycięstwa” (Polska, 2022), „Lektury iczne: Zachowajmy dla otomności” (Ukraina, 2022)
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!