Exclusive
20
min

Huśtaj się, huśtaj, huśtaweczko… Życie między otchłanią rozpaczy i uniesienia

Kiedy wydaje się, że nie ma już dokąd w górę, że nie ma już dokąd w dół, zawsze znajdzie się coś, co wzniesie cię jeszcze wyżej i zrzuci cię jeszcze głębiej

Tatusia Bo

Życie na huśtawce emocji. Rysunek: Magdalena Danaj

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam bujać się na huśtawce. Siadasz i "huśtasz się" - lecisz do nieba, "huśtasz się" - wracasz na ziemię. Moja przyjaciółka wiedziała, jak "zakręcić słońcem" na huśtawce, czyli tak ją rozbujać, żeby wykonała pełny obrót. Larysa mogła to robić dziesiątki razy z rzędu. Próbowałam powtórzyć tę sztuczkę, ale nie wychodziło, bo byłam ostrożna.

A teraz mam 43 lata. Cześć, jestem Tatusia, mam 43 lata. Mieszkam w Kijowie. To stolica kraju, który jest w stanie wojny od 10 lat. I codziennie obracam to pieprzone słońce. Czasami nawet sto razy dziennie. Niestety, nie dosłownie.

Mówię teraz o moim stanie emocjonalnym. Tak, tak... Mówię o huśtawce emocjonalnej. Kiedyś czytałam o tej koncepcji i brzmiała ona mniej więcej tak: "dzisiaj jest dobrze, jesteś wniebowzięta, a jutro lecisz w otchłań przygnębienia". KŁAMSTWO.

Nie dzisiaj! Nie jutro! Słońce czasami udaje się obrócić w ciągu godziny.

Na przykład budzisz się po eksplozji. Tak, niestety, powszechną praktyką jest przesypianie alarmu przeciwlotniczego. Bo minuty i godziny snu są bezcenne, a rano po alarmie nikt nie odwołuje pracy, szkoły, przedszkola. Więc telefon mówi: "Uwaga, alarm przeciwlotniczy" około 5 rano, a ty go wyłączasz nawet nie wstając i wracasz do snu. A potem "BABABAH". Budzisz się już z dziećmi w łazience (mamy tam schron, a raczej iluzję schronu, jak ikonki na zatyczkach pasów bezpieczeństwa, jak dziecięce "cyk-cyk, jestem w domku"). I tak liczysz eksplozje, próbujesz ze słuchu zrozumieć, gdzie dokładnie wybuchło i jak daleko od ciebie (czasem nawet udaje ci się zgadnąć), przekazujesz pomoc wszystkim, kogo znasz, mimo że sama jej potrzebujesz, i patrzysz, jak oni przekazują ci pomoc z takim samym przerażeniem. I w tym momencie czujesz się, jakbyś leciała na huśtawce w górę przez przypływ adrenaliny, z grającym w twojej głowie "We're Gonna Kill You All" Surface Tension. A potem pojawiają się pierwsze wiadomości. Bez adresów. "Odłamki pocisku spadły na wieżowiec mieszkalny w dzielnicy Szewczenkiwska, pracują ratownicy" - i twoja huśtawka leci w dół z niesamowitą prędkością. Tak szybko, że zapiera ci dech w piersiach, tak szybko, że zapominasz oddychać. Mózg wyrzuca ci wszystkich przyjaciół i znajomych z dzielnicy Szewczenkiwska, ich dzieci, koty, psy, papużki. I boisz się do nich napisać, bo wydaje się, że w tym momencie emocjonalnego dna czyjeś zrujnowane mieszkanie, czyjeś obrażenia, czyjeś zagubione koty, czyjaś nieodczytana wiadomość - urwą twoją huśtawkę do diabła.

Oddychasz. Znowu oddychasz. Nie możesz płakać. Matka, która płacze podczas alarmów i eksplozji, przeraża dzieci bardziej niż "Kindżał" [rodzaj rosyjskiej rakiety - red.] lecący w kierunku Kijowa.

"Cześć. Jak się masz? Wszystko w porządku?" - piszą chłopaki z frontu, a emocjonalna huśtawka znów cię unosi.

"Wszystko w porządku - odpowiadam - obrona powietrzna zadziałała bosko. Trochę się baliśmy, ale wszystko jest w porządku. Martwicie się, że pocisk trafi w wolontariuszkę i nikt nie wyśle wam czekoladki?"

Wrzucają ci filmik z trafionym czołgiem i twoja huśtawka unosi cię ku słońcu. "Na materiałach wybuchowych dla następnego czołgu napiszcie ode mnie: 'dzień dobry, suki'”. I na tym szczycie słońca jestem pełna zimnej wściekłości i pełnego determinacji gniewu, gotowa uratować świat. Jestem wszechmocna. Jestem cool. Jestem potężną kobietą. Mogę zrobić wszystko.

23 stycznia 2024 r. Rosjanie po raz kolejny ostrzelali cywilów. Tego dnia zginęło 10 osób, w tym 8-letnia dziewczynka. Zdjęcie: Telegram / Oleg Syniehubow

"Znaleźli ciało dziewczynki... 8 lat..."

Patrzysz na swoje dzieci w wannie, pod kołdrą, jedzące ciastka. W wieku 8 lat Nadia prosiła mnie: "Mamo, pocałuj mój smutek" i kładła tył głowy, który miał tak wyjątkowy, tak pożądany, najlepszy zapach na świecie. Kiedy miała 8 lat, uczyłyśmy się w domu matematyki, bo był COVID, a ja z jakiegoś powodu się kłóciłam. Dlaczego się wtedy kłóciłam, głupia? Czy ta pieprzona matematyka była tego warta?

- Nadieńka, kocham cię. Zapamiętaj to na zawsze.

- Mamo, płaczesz?

- Nie, ziewam tylko.

I miotasz się już tam na dole, w kierunku przeciwnym do słońca, żeby dać radę.

"Odwołanie alarmu przeciwlotniczego".

8 stycznia rosyjska armia ostrzelała Krzywy Róg. Zdj.: Telegram / Serhij Łysak

Wiadomości. Zdjęcie. Odłamek pocisku  spadł w Dnieprze.... Znajomy dom... W Krzywym Rogu przyleciał pocisk... Trafienie w Charkowie... Żołnierz zginął na froncie... Kobieta szuka dwóch kotów, które przybiegają na "kici, kici". Pies nie żyje. Szukają ludzi, ciał ludzi, fragmentów ludzi, fragmentów domów, z których zwisają fragmenty losów i czyjegoś nigdy więcej. I ludzi, których imion nie wymienia się w wiadomościach, bo to obciąża nagłówki i leady. Ludzi, których imiona powinny być słyszane na świecie, nigdy więcej. I z tej otchłani można mentalnie porozmawiać z polskim rolnikiem, politykiem z Teksasu, niemieckim urzędnikiem, włoską gwiazdą filmową o tym, że ta wojna ma imiona, setki tysięcy imion. Setki tysięcy zrujnowanych światów. Miliony głosów. W pewnym momencie ta wojna reaguje na "kici kici", płacze, patrzy jak dom, komfort, osobiste schronienie, ze wszystkimi porysowanymi ulubionymi kubkami, zdjęciami dziadków, jak skalpelem, zostaje przecięte na pół. A świat patrzy ze zdumieniem na wnętrze ich życia. I myśli... o czymś swoim…

"Drony przyjechały. Zaczną pracować jutro. Dziękujemy. Witalijowi urodziło się dziecko, więc zdecydowaliśmy, że drony będą prezentem dla jego synka". A huśtawka nie wie, czy lecieć w górę, czy jeszcze bardziej w dół.

Nasza emocjonalna huśtawka nie ma dna. Tak jak nie ma szczytu. Kiedy wydaje się, że nie ma już dokąd w górę, że nie ma już dokąd w dół, zawsze znajdzie się coś, co wzniesie cię jeszcze wyżej i zrzuci cię jeszcze głębiej.

To nieprofesjonalny tekst z milionem wielokropków. Ale tak właśnie żyjemy pomiędzy wielokropkami. To nasza huśtawka między emocjami. Dobro jest wielokropkiem, zło jest wielokropkiem. Walczyć i kropka! Bo kiedy walczysz, kiedy bujasz tę pieprzoną huśtawkę własnych emocji, żyjesz.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Tatusya Bo (Tetiana Komlyk) jest blogerką, autorką książek dla dzieci, wolontariuszką, dyrektorką wykonawczą Fundacji Charytatywnej „Ukraińska Fundacja „Mriya". Z wykształcenia jest reżyserką wydarzeń teatralnych oraz nauczycielką języka i literatury ukraińskiej. Pracowała jako korespondentka, redaktorka, scenarzystka. Mama dwójki zabawnych dzieci.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
20
хв

„Usłysz głos bólu” — to nowa kampania Fundacji Rodzić Po Ludzku,

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress